reklama - ZSO Zator

Transkrypt

reklama - ZSO Zator
REKLAMA
Zasięg reklamy, jak epidemia hiszpanki, rozrasta się w przerażająco szybkim tempie.
Właściwie to jeszcze szybciej, bo nie można bez niej funkcjonować w cywilizowanym świecie. Mamy
ją na każdym kroku, bo cały świat z niej żyje. A co jest pożywką marketingu? Oczywiście my, zwykli
obywatele.
Przez to czasami czuję się jak idiota, szczególnie kiedy włączam telewizor. Szczęście rodzinne grają
aktorzy z przyklejonymi uśmiechami, reklamy tabletek na prostatę są uwłaczające, a nierzadko
samochody przedstawiane są przesadnie patetycznie. To wszystko prędzej, czy później stawia mnie
przed dylematem wyboru. Tylko co z tego, skoro nikt się tym nie przejmuje? Na moje miejsce
potencjalnego konsumenta przypadają miliony podobnych ludzi i większość tych ludzi będzie
zachwycona z nowego zakupu.
Zmierzam do tego, że w świecie reklamowym jest coraz mniej miejsca na sztukę, która jest kosztowna
i nie zawsze sprawdza się w roli promotora. W ubiegłym dziesięcioleciu mogliśmy się jeszcze natknąć
na naprawdę interesujące spoty, choćby te z kabaretem Mumio. Były one hitem rozmów ze
znajomymi, tak jak dziś demotywatory. W końcu producenci zorientowali się, że przeciętny odbiorca
nie jest tak wymagający, żeby fatygować tych prawdziwych artystów. Pewna analogia zachodzi na
rynku muzycznym, co ja mówię, wszędzie.
Być może powstało we mnie złudne wrażenie, że ludzie jednak lubią coś zrobionego ze smakiem, ale
srogo się zawiodłem. Oczywiście, nie chcę nikogo wciskać do jednej kategorii, po prostu tak jest w
większości przypadków.
Zastanawiam się też, czy nasze potomstwo wyjdzie z tego obronną ręką. Bardzo łatwo wpaść
w sidła reklamy, stosuje się mnóstwo chwytów marketingowych, byle wyszarpać więcej pieniędzy.
Może warto pomyśleć nad jakąś edukacją, która nauczy rozróżnić to co dobre, od tego co złe?
Zrobiło się bardzo osobiście, cóż poradzić. Reklama staje się patologiczna, używa wszelkich metod by
trafić do celu. Nie mogę nawet teraz spokojnie obejrzeć wywiadu na Youtube – od razu włącza mi się
reklama, której nie można pominąć. Mogę tylko szkaradnie kląć i przezywać.
Będziemy zmuszeni do całkowitej akceptacji tego zjawiska. To nie może zostać wykorzenione, bo
generuje zbyt duże zyski. Mam tylko cichą nadzieję, że chociaż garstka ludzi nie podda się temu
obłędowi i ciągle to od nich będzie zależało co kupić, a co odrzucić.
A teraz – muszę iść do… sklepu…
Adam Brusik

Podobne dokumenty