Transakcja z Amnezją

Transkrypt

Transakcja z Amnezją
Anatol Ulman
Transakcja z Amnezją
Komedia wirtualna
Osoby:
Prababka Amnezja Kowalska
Krescencjusz Kowalski
Wigiliusz Kowalski
Czterdziestyiczwarty
Habilitowany
Lilith
Chłopak
Scena 1
Targowisko w miasteczku. Wyeksponowane dwa stragany z figurkami różnej wielkości.
Handlujący: Krescencjusz i Wigiliusz Kowalscy
Krescencjusz Wczoraj Teodozjusz Kowalski na Dzikich Bagnach za miastem stado tłustych
Żydówek złapał.
Wigiliusz Gołych?
Krescencjusz Jakżeby inaczej. Gołe od wojny.
Wigiliusz Może Albanki albo Hutu?
Krescencjusz Mają w poprzek.
Wigiliusz Na wnyki czy na lasso?
Krescencjusz Wpadły do niedźwiedziego dołu.
Wigiliusz Będzie teraz ujeżdżał.
Krescencjusz Umęczy się.
Wigiliusz Chyba żeby co dorodniejsze kiełznał.
Odgłos zbliżającego się samochodu osobowego.
Krescencjusz Jedzie tu jakiś.
Wigiliusz Może anioła kupi?
Samochód zatrzymuje się gdzieś niedaleko, zjawia się Czterdziestyiczwarty w towarzystwie
Habilitowanego, podchodzą do straganów.
Czterdziestyiczwarty Czołem, chłopy. Czy to to słynne Anioły?
Habilitowany Dzień dobry panom. Pytać musimy, bo przed miasteczkiem żadnego znaku
informacyjnego.
Krescencjusz Czepiga znaki powyrywał.
Wigiliusz Wściekł się, bo żądzom uległ cielesnym, a córka człowiecza Teresa Kowalska
przystępu nie dała.
Habilitowany Kto zacz ten Czepiga?
Krescescencjusz To ten. (wskazuje na jedną ze straganowych figur) Upadły i występny.
Czterdziestyiczwarty Ładną tu ciemnotę hodujecie.
Wigiliusz Raczej stare wierzenia a i obyczaje chowamy.
Habilitowany Wierność przeszłości piękna rzecz. My do Amnezji Kowalskiej. Tej podobno bardzo
starej pani.
Krescencjusz Prababka nasza blisko dwa wieki żywota liczy. Albo i więcej.
Czterdziestyiczwarty Da się to udowodnić, że stara taka? Przecież to niemożliwe!
Wigiliusz A dziadek Noego, Matuzalem? Mam rację, Krescencjuszu?
Krescencjusz Dokładnie, Wigiliuszu. Zresztą jest świadectwo w kasie u burmistrza.
Wigiliusz Właśnie, jajo jest.
Czterdziestyiczwarty Jakie, cholera, jajo?
Krescencjusz Jajo drapane wielkanocne. Z imieniem, datą i miejscem urodzenia.
Wigiliusz Amnezja. Urodzona pierwszego stycznia tysiąc osiemset pierwszego w Aniołach.
Habilitowany (wyjaśnia) Robiono tak kiedyś. Jajko takie służyło za metrykę uznawaną nawet w
urzędach. Ale tylko na Zachodzie.
Czterdziestyiczwarty To i powód, żeby przyłączyć się do Zachodu. Bardzo dobrze, że jajo
tradycyjne. A w której mieszka chałupie szanowna staruszka?
Krescencjusz A tam. (wskazuje kierunek) Ale nie chałupce, tylko na postumencie na rynku.
Poznać łatwo, bo przy pani pani prababce biała koza, co gazetami się żywi i namiętnie je
pożera. Bardziej je lubi niż trawy i siano.
Czterdziestyiczwarty Dziwny zwierz.
Wigiliusz Wcale nie. Ta koza to demon Makulator, anioł mądrości. Ten wszystko wiedzieć musi.
Krescencjusz W słusznej opcji, oczywiście.
Czterdziestyiczwarty To cześć, chłopy.
Krescencjusz Nie kupią panowie żadnego anioła?
Czterdziestyiczwarty Po co?
Wigiliusz Dla obrony i pomocy.
Czterdziestyiczwarty Co za kretyństwo. Drewniany albo gliniany anioł miałby człowieka
ochraniać! (do Habilitowanego) Gońmy do babci.
Krescencjusz Bez aniołów przepadli.
Wigiliusz Wiadomo.
Wraca Habilitowany.
Habilitowany Ja wziąłbym anioła.
Krescencjusz Najlepiej do razu dwa. Normalnego i upadłego. Ja prowadzę dziś upadłe, a te
drugie Wigiliusz.
Habilitowany Po co dwa?
Wigiliusz Jeden pomoże w dobrym, drugi w złym.
Habilitowany To proszę dwa. Ile?
Krescencjusz Po bańce za sztukę. To jest Partaczka, ta przeklęta rura od partaczenia, a to zaś
Hufnal, co przed nią chroni. Wszystko załatwiaj!
Habilitowany płaci, odchodzi z figurkami. Do straganów zbliża się bosy chłopiec.
Chłopak poproszę o jednego nowego anioła stróża.
Wigiliusz Jakiego?
Chłopak A takiego dla łobuza w moim wieku. Aha, i jeszcze pęk rózeg, kańczug oraz batożek dla
taty, żeby mnie należnej dyscypliny uczył.
Krescencjusz Masz dobrego ojca.
Chłopak Dokładnie.
Wigiliusz (wręcza mu towar) Razem trzy dychy.
Chłopak płaci, bierz, odchodzi.
Krescencjusz W brzeźniaku Bazylego Kowalskiego, w palenisku na polance mina pieprznęła
przeciwbłotna.
Wigiliusz Na tej polance przy źródle, gdzie trawa czysta i woda zielona?
Krescencjusz Draniowi, co do ogniska gałązki dokładał, ręce urwało.
Wigiliusz Po co łazili. Bazylego brzeźniak.
Krescencjusz I gałązki Bazylego.
Scena 2
Postument na środku rynku, na nim prababka Amnezja, wielka i tłusta na fotelu wiklinowym.
Obok koza. Podchodzi Habilitowany i Czterdziestyiczwarty z rozbitym, krwawiącym nosem.
Amnezja (do Czterdziestegoiczwartego, radośnie) O, na ryjek upadłeś!
Czterdziestyiczwarty Niech was diabli. Wszystko tu poryte, potknąłem się.
Amenzja Boś aniołka nie kupił!
Czterdziestyiczwarty Bzdury i bajdy.
Habilitowany Dzień dobry, babciu Amnezjo!
Amnezja Ee, a kto ty?
Habilitowany Twój prawnuk, babciu. Jeden z Kowalskich, których wielu.
Amnezja Może i wnuk. Taki łysy. Pewnieś mądry? Kowal z ciebie?
Habilitowany Jestem profesorem, babciu Amnezjo. Naukowcem.
Amnezja Ty wodę w rzece wytrułeś? Ryby wyzdychały!
Habilitowany Nie. Ja się zajmuję czym innym.
Amnezja Aaa. Musi powietrze psujesz, chemię do niego wpuszczasz?
Habilitowany To moi koledzy. Ja się zajmuję, jakby tu najprościej rzec, ludźmi. Tym, co ich łączy.
Społecznymi więziami.
Amnezja Teraz ludzi nic nie łączy. Wilki samotniki. Kiedyś ich łączyła bieda i nadzieja. Serca
mieli. Co chciałeś? Medalik? Cukierków?
Habilitowany Dla siebie nic nie chcę. Dla ludzi. A tym babcia bardzo pomóc może!
Amnezja Co ja tam mogę.
Habilitowany Babcia wiele może.
Amnezja Ale ty za to kozę na łąkę wyprowadzisz. Ona głupieje od tych gazet i rozeźlona
informacjami bodzie wszystkich jak głupia.
Habilitowany (skwapliwie) Wyprowadzę.
Czterdziestyiczwarty Spytaj, Jasiu, babkę o życiorys. Czy stare, dobre obyczaje pamięta? I
czemu taka gruba? To się może chudym nie spodobać!
Amnezja Urodę mam, bom dobrze jadła! Kto je i pije, ten dobrze żyje! Pirogi, kiełbasy, kiszki!
Sosy tuczące z kaszami. Ciasta ociekające. Ciemne piwo bez żałowania. Pasztety! Barszcz i
rosół! Dziczyzna! Sztuki wieprzowiny solonej! Masło roztopione garncami! Zawsze dziwka ze
mnie tłusta była w gorsecie! Czasy piękne! Tradycja!
Czterdziestyiczwarty (siada na postumencie, ale niewidoczna siła podrywa go i rzuca obok,
krzyczy wściekły) Co to ma być! Bo ukarać karzę! (powstaje)
Amnezja Głupiś. Lepiej anioła kup, póki czas.
Czterdziestyiczwarty (ze złością) Pociągnąć też pewnie staruszka lubi!
Amnezja A pewnie. To też tradycja. Rano na czczo zawsze dobrze gorzałki czarkę, bo nic
bardziej nie leczy niźli okowita. Do smaku zaś anyżówka dubeltowa. A i wino. W towarzystwie
wyborowym. Niejeden Kowalski, kiedym odmawiała, żeby z chamem nie pić, półgarniec wina mi
za gors wylał, mówiąc: „Ponieważ wielmożna mości panna dobrodziejka nie jesteś łaskawa
przyjąć ode mnie kielicha, niech się przynajmniej kochane cycunie ochłodzą” A ja prask w
mordę pijaną! Cudne to zabawy sielskie! Obyczaje stare!
Czterdziestyiczwarty Patrz, jak się babcia rozochociła! A chociaż życie przykładne prowadziła,
wiedźma złośliwa?!
Amnezja Owszem. I bardzo szczęśliwa. Najpierw, bo cudem przeżyłam Panu Bogu na świecę
przeznaczona. Ani mnie nie zabili po urodzeniu, jak inne, ani tradycyjnie gorzałką nie zapojono,
ani na ulicę nie wyrzucili, ani utopili w rzece czy jakim błocku. Nie umarłam od głodu, biedy czy
z zimna, niewygody albo od fetoru, jak dziesiątki obchodziły dzieciaków, gołe, bez pożywienia i
opieki biegając. A póki uznawano mnie za bękartkę, czyli pokrzywnicę, wyrzutkiem byłam bez
praw żadnych. Szlachcic jeden miał dzieci nieślubnych trzydzieścioro z poddanymi chłopkami i
dziewkami służebnymi. Tym lepiej było! Przecież odmieniło się. Znak, że anioły miały mnie w
staraniu. I ledwo co od ziemi odrósłszy, panią się stałam, gdyż dziewięcioletnią wydano mnie za
dziadka starego, co zaraz pomarł, a po sobie nieco zostawił. Na pokładzinach śmiechu było, bo
weselnicy obadali, czym jeszcze dziewica. A ja byłam!
Czterdziestyiczwarty Ładnie! Oczywiście pożeniliście się z miłości?
Amnezja Owszem. A najbardziej, kiedym wychodziła za szesnastolatka Pachomiusza
Kowalskiego. Siedemdziesiąt dwa roki miałam, ale nie brałam go, aby świetność, wpływ,
godność, stosunki poślubić! Ani dla opłacenia długów, ani na kontrakt z kupieckim
przewidywaniem, jak to wszyscy czynili! Ja z miłości. I niebożę Pachomiusz z umiłowania.
Habilitowany Świetnie, babciu Amnezjo. Budujący przykład.
Chłopak (wbiega z figurką zakupionego anioła) Pani prababko! Ojciec prosi, abyście łeb mojemu
nowemu stróżowi zakręcili, żeby mnie lepiej pilnował!
Amnezja Co z tobą, Cyrylku? Przecież niedawno nowemu kręciłam!
Chłopak Zmarnował się, drań, na figlach i wyrzuciliśmy!
Amnezja Z dziewuszkami?
Chłopak Dokładnie.
Amnezja Daj. (skręca aniołowi łebek od tyłu, coś mamrocząc, i oddaje figurkę Chłopcu)
Habilitowany Po co tak, pani prababko?
Amnezja Żeby przodem do tyłu baczył, a tyłem do przodu.
Habilitowany Nie rozumiem
Amnezja Bo to tajemnica. Dawaj swoje anioły. Też im przekręcę na twój pożytek. (co czyni po
podaniu figurek przez Habilitowanego)
Czterdziestyiczwarty (do Chłopaka) Ty, Cyryl! Powiedz no, czyli ludzie słuchają się babki
Amnezji?
Chłopak Dokładnie.
Czterdziestyiczwarty A bardzo?
Chłopak A kogo by mieli? Przepraszam, muszę lecieć (odbiega)
Amnezja A kogo by mieli, krowiego ogona? (wypina opasły brzuch) Ja jestem tradycja?
Czterdziestyiczwarty To robimy biznes, babciu!
Amnezja Ja tam z takim, co się lubi w gnojowicy kąpać, interesów nie mam.
Czterdziestyiczwarty Chamski żart! Nigdy się w gównie nie moczyłem!
Amnezja A dziś?
Habilitowany Pani prababko, wybaczcie panu. Sprzeciwów nie lubi. To mój przełożony, człowiek
wybitny. Nazywa się Czterdziestyiczwarty!
Amnezja To znaczy też bękart!
Habilitowany Jakżeby? Dlaczego?
Amnezja No, rodzice nieznani: „Z matki obcej, krew jego dawne bohatery!”
Czterdziestyiczwarty (zrywa się) Nie pozwolę babie na żarty! Zbieraj się, Jasiu! (zdenerwowany
wyciąga z kieszeni papierosy i próbuje jednego zapalić, coś mu go wyrywa i odrzuca ) Co za
numery!
Amnezja Minister ostrzega poprzez anioła, że palenie choroby powoduje!
Czterdziestyiczwarty No, zrobię ja z wami porządek!
Habilitowany Ależ, panie podnamiestniku! Dogadajmy się z panią prababką.
Czterdziestyiczwarty (wściekły pędzi za kulisy. Po chwili krzyk) Jasiu, choooolera!
Amnezja Pędź, Jasiu, pana swego ratuj, bo w obejściu Konstantyna Kowalskiego po szyję wpadł
w tradycyjną, zdrową gnojowicę.
Scena 3
Pokój w prowincjonalnym hoteliku, a
Czterdziestyiczwarty w szlafroku po kąpieli.
w
nim
Habilitowany.
Wchodzi
wściekły
Czterdziestyiczwarty Jak wrócimy, wyleję cię, Jasiu, na zbitą mordę! Habilitację ci odbiorę.
Nawet magistrem nie pozostaniesz! A jedziemy zaraz!
Habilitowany Niestety to niemożliwe, panie podnamiestniku! Naszego samochodu nie ma!
Czterdziestyiczwarty Jak to nie ma?
Habilitowany Podobno wzniósł się w górę razem z kierowcą i odleciał na bagna.
Czterdziestyiczwarty Co za nonsens! To wypożyczyć inny, zamówić taksówkę!
Habilitowany W tym miasteczku nie ma samochodów, ani jednego. Taka stara tradycja, bo
dawniej nie było samochodów.
Czterdziestyiczwarty To zadzwonić tam, gdzie są, żeby przyjechali.
Habilitowany Nie ma jak zadzwonić. Tu nie ma telefonów, taka stara tradycja. A nasze komórki
w aucie zostały.
Czterdziestyiczwarty Umyślnego posłać do nabliższej miejscowości!
Habilitowany Nikt nie pojedzie. Oni nosa poza bagna nie wyściubiają. Taka tradycja.
Czterdziestyiczwarty (zdeterminowany) Pójdziemy na piechotę!
Habilitowany Drewniany most bagno wessało.
Czterdziestyiczwarty (przedrzeźnia go) Taka tradycja!
Habilitowany Figurki aniołów kupić trzeba było!
Czterdziestyiczwarty I kto to mówi! Chluba nauki, człowiek logiczny, wykształcony, z
racjonalnym umysłem! Że też, głupi Jasiu, dałem co się namówić!
Habilitowany To pan, panie podnamiestniku, na pomysł wpadł, żeby tu przyjechać i sprytnie
głupich kmiotów wykorzystać dla własnej popularności. Kowalskich w kraju tak wielu, że ich
poparcie zbiorowe jeszcze wyżej wynieść może! Zwłaszcza że tradycję szanują. To pana słowa!
Czterdziestyiczwarty Te zabobony, te ćmoków anioły drewniane, to ma być tradycja?
Habilitowany Tradycją jest wszystko, co przekazywane.
Czterdziestyiczwarty Nie powiesz, Jasiu, że demon jakiś kozią nóżkę mi podstawia i stąd się
przewracam?!! (odrywa się od sufitu i spada do jego stóp hotelowa lampa, patrzy na nią z
odrazą) Ot, znowu sztuczka jarmarczna, bo dziadostwo nie zadbało o należyte przymocowanie!
Habilitowany Tak czy owak, skoro tu w środku puszczy jesteśmy, warto by się z prababką
Amnezją porozumieć. Wpływy ma wielkie! A gdyby ją przedstawić krajowi jako matkę
wszystkich Kowalskich, to trafilibyśmy i do Malinowskich oraz Wiśniewskich różnych, o
Krawcach i Szrederach nie wspominając.
Czterdziestyiczwarty Jako polityk i naznaczony do zbawienia ojczyzny możliwości takiej
rzeczywiście odrzucić nie mogę.
Habilitowany To kupmy dla pana dwa anioły u tych ze straganu i kabaćmy babkę!
Czterdziestyiczwarty Mam zasady niewzruszone i wierny im pozostanę. Ciemnocie nie ulegnę!
Co to by było, gdyby ludzie się dowiedzieli, że fetysze uznaję!
Habilitowany Jakby w inne pan nie wierzył, panie podnamiestniku!
Czterdziestyiczwarty Ty się, Jasiu, jednak dopraszasz kopa! No zasuwaj do baby i pogadaj
wstępnie. Obiecaj, co trzeba. Postument jej na rynku z marmuru zrobię, a koza najlepszą
zagraniczną prasę żreć będzie. W miasteczku asfalt się położy i odrestauruje. Kredyty
zagraniczne na rozwój tradycji. Wszystko, co by wiocha chciała. Sam wiesz najlepiej.
Habilitowany (podrywa się) Rad się postaram, panie podnamiestniku! (wychodzi)
Czterdziestyiczwarty (do siebie) Nie zlęknę się cyrkowych sztuczek pieprzonych wieśniaków!
(pukanie do drzwi) Co tam! Proszę!
Lilith (zmysłowa, ubrana zwiewnie, wchodzi) Czy mogę? Sprawy piekielnie ważne!
Czterdziestyiczwarty Kto pani jest? Po co?
Lilith Na imię mi Lilith, po naszemu Lilka. Dawniej zaś między innymi Frania. To o mnie Ochocki
w pamiętnikach pisał, cytuję: „Frania była aż do zbytku modnie ubrana. Postrzegłem, że nóżki
miała bose, a na wszystkich u nóg palcach pierścienie ozdobione drogimi kamieniami,
rozkładane jak kolczyki; zamiast trzewików były trepki jakby kapucyńskie, przytwierdzone
białemi wstążkami obmotującymi nogę aż do kolana… postrzegłem także, że nie miała na sobie
koszuli, tylko sukienkę z bardzo lekkiej jakiejś materyi, podniesioną girlandą u prawej nogi
wyżej kolana, piersi całkowicie odkryte i najmniej nie osłonione”.
No i jak, chyba wszystko się zgadza?
Czterdziestyiczwarty Kto to jest Ochocki? Nie znam człowieka!
Lilith Bo i znać niemożliwością. Jan Duklan podczas Wiosny Ludów ze świata odjechał.
Czterdziestyiczwarty Co znów za żarty! Pani jest goła! Ja sobie nie życzę!
Lilith Ja z tradycji najprawdziwszej krajowej, którą pan tak lubi. A nóżki u mnie zawinięte,
osłonięte według tego, jak pisał Staszic: „U nas kobieta żadna nie wstydzi się pokazać rzyć, ale
wstydzi się pokazać nogę”. Czy życzy pan gołe obejrzeć tradycyjne siedzonko?
Czterdziestyiczwarty Bezczelna propozycja. I obrzydliwa.
Lilith To się pan myli, panie podnamiestniku, rzyć moja bowiem niezmiernie piękna!
Czterdziestyiczwarty Panią opozycja nasłała! Proszę wyjść!
Lilith To znaczy mam krzyczeć, żeby się zbiegli? I zobaczyli swego podnamiestnika z gołą
tradycją w hotelowym pokoju?
Czterdziestyiczwarty Diabli nadali! Czego pani chce?
Lilith Roboty w telewizji!
Czterdziestyiczwarty W jakim charakterze?
Lilith Kobiety pięknej i podziwianej.
Czterdziestyiczwarty Trzeba znać języki! Umie pani jakiś?
Lilith Owszem. Hebrajski i aramejski, łacinę i grekę. Oraz pozostałe.
Czterdziestyiczwarty (deliberuje) Dałoby się zrobić. A co miałbym z tego?
Lilith Mówiłabym im na okrągło, jaki namiestnik piękny oraz jaki mądry. I że wszystko umie:
dzieci głaskać po główkach, sprzęt gospodarstwa krajowego naprawić. No i pan podnamiestnik,
co ja mówię, namiestnik, mnie miałby czasem w jakimś gniazdku dyskretnym. Zgodnie z
dawnym i dzisiejszym obyczajem.
Czterdziestyiczwarty (deliberuje) Załatwione. Proszę się zgłosić w biurze telewizji. Zna pani
adres? Woronicza.
Lilith Ale żeby pan namiestnik biednej dziewczyny z małego miasteczka nie wykiwał, zrobimy
zdjęcie na wieczną pamiątkę naszej znajomości.
Czterdziestyiczwarty (zdenerwowany) Po co? Nie trzeba! Nie życzę sobie!
Lilith (podbiega do niego, bierze pod ramię, nagły błysk flesza, w jej ręce fotografia) O, proszę,
gotowe. Negatyw się zachowa dla historyków. (podaje mu zdjęcie)
Czterdziestyiczwarty bierze fotografię, rzuca na nią okiem i mdleje. Lilith usadza go na łóżku.
Czterdziestyiczwarty (po chwili) O Boże, pani na zdjęciu jest zupełnie naga! I nieprzyzwoita!
Lilith Tradycyjnie, jak ongiś nieraz na dworach magnackich i wielkomiejskich. Ale chusteczką
pierś przysłoniłam, co sterczy nieskromnie.
Czterdziestyiczwarty Opozycja cię przysłała, diablico! Uduszę i schowam!
Lilith Ależ, namiestniku! Czy chciałby pan mieć zdjęcie z trupem gołej kochanki po
wykorzystaniu uroków jej dziewiczego ciała?
Czterdziestyiczwarty Że też mnie ten głupi Jaś podkusił na podróż w okolice, gdzie jeszcze
kwitnie stary obyczaj i wszystko czyste niby gryka biała!
Lilith Bo i bielej tu od śniegu i pięknie jakby stare wykrochmalone koronki nad miasteczkiem
rozpostarł.
Czterdziestyiczwarty Do diabła, chyba zastrzelić mi się przyjdzie!
Lilith Nie gadaj dupereli, namiestniku. Nikt się już nie strzela, a zbawcy szczególnie. Polityk
teraz ma prawo moralne w sobie, by kąpać się w gnojowicy. A gwieździste niebo sprzedawana
jest po kawałku w reklamach proszków do prania.
Czterdziestyiczwarty A może ja śnię? Sen ohydny i niemoralny o rozpustnej babie?
Lilith Pleciesz, namiestniku, typowe banały, tradycyjne w podobnej sytuacji. A teraz buzi i do
zobaczenia! Aniołów nie zapomnij kupić!
Czterdziestyiczwarty Zasady żelazne mam! Za cholerę nie kupię!
Lilith znika.
Scena 4
Postument z Amnezją, skądś odgłosy jakby hucznego wesela, zbliżają się Habilitowany, a za
nim Czterdziestyiczwarty.
Habilitowany Witaj, pani prababko Kowalskich!
Amnezja Dzień dobry, późny wnuku. I co, zmiękła rura nieprzyjacielowi dobrych aniołków?
Czterdziestyiczwarty (twardo) Nie kupię. Niech mnie zabiją, nie kupię! (potyka się i pada na
brzuch) Nie kupię. Aniołkami się nie handluje! (powstaje)
Amnezja W kapitalizmie wszystko jest towarem.
Czterdziestyiczwarty Z wyjątkiem aniołów!
Amnezja Z czegoś żyć trzeba. A co my tu w puszczy i na bagnach wytwarzać mamy? Nawet
kartofle na błockach nie rosną. Trawa tak kwaśna, że kozy tylko gazetami żyją. Gliny jedynie
pod dostatkiem i osikowego drewna. Zawsze tu anioły produkowano! Parę lat temu mieliśmy
spółdzielnię i demony robiliśmy. Jeszcze niedawno był spory popyt na demony wąsate, brodate i
łyse. Trochę też kudłatych szło, ale zainteresowanie zupełnie minęło. Wróciliśmy do tradycji.
Hałasy nasilają się.
Czterdziestyiczwarty Co za cholerne słychać hałasy? Jakby wielka orkiestra strażacka na
motopompach grała!
Amnezja To stypa u sąsiadów. Właśnie Ambroży Kowalski do aniołów się przeniósł i miasteczko
wspaniałą chwilę czci, oby trwała wiecznie.
Habilitowany Myślałem, że to raczej huczne wesele!
Czterdziestyiczwarty No, przecież sukinsyny wyraźnie się cieszą!
Amnezja Bo u nas zgodnie z tradycją. Tak jak dawnymi czasy. Pogrzeb dla ludzi, zwłaszcza
niedzisiejszych, zawsze wielką atrakcją był i u nas tak pozostało. Kiedyś brali w nim udział
wszyscy: rodzina, przyjaciele, żołnierze, służba, poddani oraz specjalnie zaproszeni. Teraz zaś
tylko chłopstwa niewolnego brakuje. A żałobnicy zawsze patrzyli tylko i patrzą gąsiorka oraz
pucharu. Sama siedem miałam takich własnych bardzo pięknych uroczystości. Wszystkie stypy
okazałe, ale najpiękniejsza po moim trzecim. Agapit mu było, Kowalski oczywiście. Uczciłam
zmarłego pogrzebem wystawnym a stypą huczną, jak być powinno. Poszło ponad pół majątku
na to, ale inaczej się nie godzi.
Słuchać rumor, po chwili wchodzi Krescencjusz, prowadzący pokrytego krwią i jęczącego
Wigiliusza.
Krescencjusz Pomóż kuzyna opatrzyć, pani prababko. Palikiem mu zanadto w łeb dowalili!
Amnezja (zadowolona) Zgodnie z tradycją. Połóż go na postumencie.
Pomaga Krescencjuszowi Habilitowany.
Amnezja A o cóż poszło?
Krescencjusz Ammoniusz Kowalski z pretensją się zgłosił, że jego córka, mała Hildeczka,
brzucha dostała po amorach w lasku.
Amnezja Czyżby Wigiliusz dzieweczki uwodził?
Krescencjusz W żadnym wypadku! Wigiliusz tylko mężatki uważa, zgodnie z tradycją. Chodziło o
to, że sprzedany Hildzie przez Wigiliusza anioł Dziureczka Hildy nie uchronił!
Amnezja A nosiła figurkę zgodnie z obyczajem, to znaczy w majtach?
Krescencjusz Raczej nie nosiła, bo by ją anioł w czci i dziewictwie zachował.
Amnezja To sprawa pewna. A ty pod fotel mi sięgnij. Jest tam w słoju pasta na rany.
Krescencjusz poszukuje leku.
Amnezja (z dumą do gości) Walą się po łbach, bo tradycję trzymają. Dawniej jeszcze piękniej
bywało. Kiedy biesiadnicy podpili jak trzeba, zgodnie ze zwyczajem, nowego pogrzebu życzyli w
tak gościnnym domu. Nietrudno o to było, bo łby dymiły i towarzystwo jak zawsze zaczynało
się wadzić oraz bójki wszczynać. Krwi nieraz spływało tyle, co wypitej gorzałki, wina i miodu. Na
stypie, kiedyśmy świętej pamięci Agapita żałowali, trzech zabitych żałobników, a pięciu ciężkie
rany odniosło. Mówiono pięknie, że zarąbanych wysłano do nieba, żeby zmarły Agapit wiedział,
jacy dzielni byli na stypie ludzie i jak gorąco żałowali, że umrzeć mu przyszło. Samej cebuli z
tuzin warkoczy wtedy poszło!
Czterdziestyiczwarty A co do tego miałaby cebula?
Amnezja A jak inaczej łzy wyciskać przy chowaniu ciała? Przecież bez miary łkać oraz jęczeć
zwyczajnie wypada!
Krescencjusz (ze słojem i drewnianą łychą) Maść przydźwigałem.
Czterdziestyiczwarty Śmierdzi niemożliwie!
Amnezja Bo i powinna. Za to skuteczna. Pająki utarte z kozimi bobkami w kamiennej makutrze
bardzo stosowne na pobicie pałami.
Krescencjusz ze słoja nabiera łychą błotnistej mazi i pokrywa głowę rannego Wigiliusza.
Habilitowany Czasy teraz takie, że w każdym kiosku powinni specyfik sprzedawać!
Czterdziestyiczwarty Przecież od tego gangrena pewna!
Amnezja Na gangrenę oraz inne choroby mam stosowne zamówienia. Zaraz je wyklepię. (z
przejęciem, uroczyście)
„Siedziała na wierzbinie, wołała – świerzbi mię. Pódź-ze, Maćku, podrap mię!” I gotowe. Żadne
teraz zakażenie Wigiliusza nie użre!
Habilitowany Przecież to nie jest zamawianie, cytowała pani, pani prababko, tekst ludowej
erotycznej piosenki!
Amnezja Nie o treść idzie, tylko o skuteczność!
Czterdziestyiczwarty (z podziwem) W oddziaływaniu na masy babka kuta na cztery nogi!
Habilitowany A nie mówiłem?!
Scena 5
Ta sama sceneria, bez Wigiliusza i Krescencjusza.
Amnezja No to porozmawiajmy o interesach, co je do mnie macie.
Habilitowany Tak jak mówiłem, pan podnamiestnik Czterdziestyiczwarty prosi…
Czterdziestyiczwarty O nic nie proszę! Chcę dać i dostać. Czyściutki biznes.
Amnezja A cóż byś, mądralo, miał do dawania?
Czterdziestyiczwarty Absolutnie wszystko. Kiedy mnie wybiorą.
Amnezja Chciałabym pożyczyć. Przynajmniej jeszcze stówę, a potem zobaczymy.
Czterdziestyiczwarty Nie ma sprawy! Najlepsze kliniki, chińskie masaże, wszelkie sterydy i
anaboliki!
Amnezja Chodzi o przedłużanie, durniu, a nie o skracanie. Ja nie chcę przyrostu masy
mięśniowej i długich wąsów. Ani mi w głowie zostawać mistrzynią sportu i umierać młodo z
pucharami w szafie.
Habilitowany To może domek?
Czterdziestyiczwarty Piętnaście pokojów, termoizolacja, sześćset kanałów, portier i szoferzy.
Amnezja Takiś bogaty?
Habilitowany Złożą się obywatele.
Czterdziestyiczwarty Dla swojej Mamy!
Habilitowany Dla ukochanej Matki Wszystkich Kowalskich!
Amnezja Złożą się. Na moje konto, którego nie mam.
Habilitowany Założymy konto.
Amnezja Założymy konto, Kowalscy się złożą, a wy wydatkami pokierujecie? Taki ustrój
bankowy oparty o ofiarność? Dziel wpływy z miłosierdzia i rządź?
Czterdziestyiczwarty Co za baba!
Amnezja
Domek
mam.
Czterdziestyiczwarty To może pomnik?
Habilitowany Najwyższy w kraju. Dziesięć pięterek albo i więcej. Matka Wszystkich Kowalskich
calutka z brązu w pozie cesarzowej Katarzyny rozparta!
Amnezja Katarzyna to dziwka. Poza tym tu teren bagnisty. Pod wielkim ciężarem może się
zapaść. Chlup, i po pomniku. Czy ślepy jeden i drugi nie widzisz, że już jestem tutaj żywym
pomnikiem?! Zresztą nic mi nie trzeba. Codzienna porcja prasy dla kozy i to wszystko zgoła.
Czterdziestyiczwarty Zaprenumerujemy dożywotnio dla kozy wszystkie wychodzące w tym
kraju
gazety.
Oczywiście
naszej
opcji.
Habilitowany Tak bardzo chcemy cię uszczęśliwić, pani prababko!
Amnezja To niech fujara kupi anioły.
Czterdziestyiczwarty Wszystko, ale nie to! Wartościami kupczyć nie będziemy!
Amnezja Nasze tu szczęście budować musimy na aniołach! Na ich produkcji oraz dobrym
zbycie!
Habilitowany (olśniony) Ustalimy ceny gwarancyjne i zamkniemy granice dla aniołów obcych!
Czterdziestyiczwarty (twardo) Nie będą anioły przedmiotem transakcji!
Amnezja A my tu od nikogo nic nie potrzebujemy. Mimo surowego życia na bagnach nie męczy
nas nuda i bytowanie na prowincji. Nie potrzeba nam innych perspektyw. Kto mądry zrozumie,
że monotonia jest w istocie szczęściem, gdyż brakiem zagrożenia. Nasze potrzeby całkowicie
zaspokajają anioły. Chcesz być namiestnikiem?
Czterdziestyiczwarty Chcę. Po to przyjechałem, żeby szanowna babcia pomogła!
Habilitowany To ja pana podnamiestnika namówiłem!
Amnezja Zamknij się, półgłówku. (do Czterdziestegoiczwartego) No to jak? Kupujesz?
Czterdziestyiczwarty Jeśli nie można inaczej. Ale w zamian poparcie babki w wyborach
powszechnych! Apel do Kowalskich w całym kraju, żem godny i jedyny! Niezastąpiony!
Amnezja Za dwie figurki z drewna albo gliny, żeby cię chroniły przed opozycją, mam namówić
Kowalskich oraz Wiśniewskich, a także Krawców oraz Szeredów, żeby wszystkie głosy na ciebie
oddali? Ustroju nie znasz, w którym tak rośniesz? To jest jedynie warunek mojego przystąpienia
do handlowych negocjacji!
Czterdziestyiczwarty W porządku, stara cwaniaczko! Więc co byś chciała?
Amnezja Powołasz, a potem w miasteczku zbudujesz Najwyższą Szkołę Humanistyczną Promocji
i Marketingu!
Czterdziestyiczwarty Zwariowałaś, babciu! Po cholerę uczelnia na tych skisłych bagnach?
Amnezja I campus na dziesięć tysięcy studentów!
Czterdziestyiczwarty Jako namiestnik będę mógł zarządzić wszelką głupotę. Lecz po co tu
szkoła właśnie marketingu? Promowania czego?
Amnezja Rektorem zostanie obecny tutaj wnuk mój habilitowany Jego Magnificencja
habilitowany Jan doktor Kowalski! Z miesięczną pensją początkową stu starych melonów!
Habilitowany (podbiega do Amnezji, ręce jej całuje) Dziękuję, pani prababko! Jakże się
wywdzięczę?
Amnezja W swoim czasie załatwisz prababce honorowy doktorat za długowieczność.
Czterdziestyiczwarty Do diabła. Doktoraty mogę babci załatwić na wszystkich uczelniach! Tylko
niech się wreszcie dowiem, po co marketing na tym zadupiu?
Amnezja No jakże po co? A czego tu ludziom najbardziej brakuje?
Czterdziestyiczwarty Wiadomo, pracy.
Amnezja Pracę, baranie, to oni mają. Robią anioły!
Habilitowany (wypinając pierś) Potrzebna promocja i marketing, aby anioły sprzedawać!
Czterdziestyiczwarty Dobra, zbuduję!
Amnezja To goń po dwa anioły dla siebie!
Scena 6
Wigiliusz i Krescencjusz za swoimi straganami.
Wigiliusz U Gracjana Kowalskiego na moczarach zbójcy mokrą mafię założyli.
Krescencjusz Słyszałem w radiu. Hersztem został podobno Alfons de Kowalski.
Wigiliusz W drodze wolnych bezpośrednich wyborów demokratycznych. Lepszego nie było.
Krescencjusz Alfons de Kowalski posiada szczególne preferencje do tej posady.
Wigiliusz Dokładnie. Jego matka, wybitna aktorka filmowa, wybiła co do nogi ekipę kręcącą jakiś
obraz w okolicy.
Krescencjusz Zarąbała ich toporkiem strażackim. Film miał tytuł roboczy „Ojciec chrześniaków”.
Wigiliusz Policja Alfonsa nigdy nie złapie.
Krescencjusz Nie złapie. To jest na moczarach i potrzebne są mundury przeciwdeszczowe oraz
nieprzemakalne kominiarki.
Wigiliusz Ale można by zbójów zniszczyć podatkami!
Krescencjusz Podatki są wyłącznie dla ludzi uczciwych.
Wigiliusz Nie powinno być podatków od aniołów!
Krescencjusz Zwłaszcza że demony nie posługują się szmalem, tylko siłami energetycznymi.
Wigiliusz Dokładnie.
Krescencjusz Ostatnio mało kto kupuje nasze anioły!
Wigiliusz To podnieśmy ceny!
Krescencjusz I żądajmy dotacji od gminnej rady.
Wigiliusz Należą się dotacje, bo jesteśmy deficytowi.
Krescencjusz Ciekawe, czy mafia de Alfonsa będzie dochodowa?
Wigiliusz To zależy, kogo zechcą rabować i od kogo wymuszać?
Krescencjusz Chcą łupić oświatę, a od zdrowia haraczu żądać.
Wigiliusz Za co od zdrowia?
Krescencjusz Za ochronę zdrowia.
Wigiliusz Wcale niezły program gospodarczy.
Krescencjusz Owszem.
Wigiliusz Alfons de Kowalski zabił już siedem osób, ale nie da się tego udowodnić.
Krescencjusz No to nie trzeba udowadniać.
Wigiliusz Nie trzeba.
Krescencjusz Wolny człowiek ma prawo.
Wigiliusz Dokładnie.
Krescencjusz Nikt nie kupuje aniołów, a mogłyby ich uchronić od Alfonsa de Kowalskiego.
Wigiliusz Tych siedmiu zakatrupionych nie miało aniołów.
Krescencjusz Byli z innych okolic.
Wigiliusz Musieli być z innych.
Habilitowany (podchodzi) I jeszcze dwa proszę!
Krescencjusz (zdziwiony) Przecież pan już kupiłeś!
Wigiliusz Więcej panu nie potrzeba.
Krescencjusz Bo to nie jest tak, że można mieć na usługach stado aniołów!
Wigiliusz Wystarczy góra dwa! Inne dla innych potrzebujących.
Habilitowany Tym razem dla mojego szefa.
Krescencjusz Przecież nie chciał?
Wigiliusz Wyśmiewał.
Habilitowany Ale teraz chce! (wyjmuje pieniądze) Oto dwie stówy.
Krescencjusz Za dwie stówy to pan podnamiestnik może sobie anioła narysować.
Wigiliusz Patykiem na mokrym piasku.
Habilitowany Przecież tyle płaciłem.
Krescencjusz Masz pan być rektorem marketingu, a nie wiesz, że popyt powoduje ruch cen w
górę?
Wigiliusz Bardzo gwałtowny ruch!
Habilitowany Konkretnie ile?
Krescencjusz Konkretnie tysiąc PLN.
Wigiliusz Za sztukę. Ale kupujący musi towar odebrać osobiście.
Krescencjusz Jak podczas rejestracji samochodu.
Habilitowany Przecież figurka anioła nie jest samochodem!
Krescencjusz Nikt nie wie, kim jest demon.
Wigiliusz Może być samochodem.
Habilitowany Nie rozumiem.
Krescencjusz A któż pojmie sprawy demonów?
Habilitowany To wszystko jest jakieś takie.
Wigiliusz O, pan rektor zaczyna pojmować?
Krescencjusz Wiadomo, człowiek nauki!
Habilitowany Pójdę zawiadomić pana podnamiestnika, że musi osobiście.
Wigiliusz Z gotówką. Dwadzieścia tysięcy.
Habilitowany Jakże to dwadzieścia?
Krescencjusz Po dziesięć za anioła.
Wigiliusz Podatek akcyzowy wzrósł.
Krescencjusz Krach na giełdzie aniołów w Hongkongu. Wzrost akcji demonów w Tybecie.
Habilitowany Czyste szaleństwo. Jaki to ma związek?
Wigiliusz To pan, magnificencjo, wiedzieć powinien. Dzisiaj przepływ kapitałów odbywa się
przez naczynia połączone. To jest jak w rurach kanalizacyjnych: tu się spuszcza, tam łajno
wpada.
Habilitowany Osobliwa bankowość! Żegnam! (odchodzi)
Krescencjusz Przydałby się naszemu rektorowi osobisty komputer. W internecie znalazłby
wyjaśnienia trudniejszych kwestii dotyczących obrotu aniołami.
Wigiliusz Saba Kowalska z Wielkiego Bagna ma internetowe adresy większości demonów i
kontaktuje się z upadłymi przez swój mały laptop.
Krescencjusz Ta tłuściutka Saba?
Wigiliusz Ta sama.
Krescencjusz Ona od maleńkości lubiła kota powiesić na gałęzi, wronę do płota gwoździem
przybić.
Wigiliusz Teraz ma w internecie mocniejsze wrażenia. Jest taki program, w którym przedstawia
się te tradycje, które opierając się nowoczesności, trwają na przykład w Chinach.
Krescencjusz Darcie pasów ze skazanego, to jest zrywanie kleszczami płatów skóry od karku do
stóp.
Wigiliusz Układanie w dole związanych dzieciobójczyń, przysypywanie ich ziemią i następnie
przebijanie ich drewnianym palem.
Krescencjusz Wycinanie wodzonemu wokół słupa skazańcowi po kawałku jelit za ciężkie
przestępstwo kradzieży miodu.
Wigiliusz Ładnie. Jak ongiś u Sarmatów.
Scena 7
Pokój hotelowy. Czterdziestyiczwarty wisi pod sufitem, macha bezradnie rękoma, wchodzi
Habilitowany.
Czterdziestyiczwarty (ryczy) Gdzie się wałęsacie, Jasiu, do jasnej cholery! Zdejmijcie mnie
natychmiast!
Habilitowany (siada w fotelu) Nie da rady, panie podnamiestniku. To siły wyższe, nie mam
władzy. Trzeba było od razu kupić figurki aniołów!
Czterdziestyiczwarty Nie opowiadaj głupot, Jasiu! To sztuczki cyrkowe! Nudzą się, sukinsyny, z
braku zajęcia i wymyślają różne iluzje! Zdejmuj, draniu!
Habilitowany Pan nie jest iluzją, panie podnamiestniku! Pan jest z krwi i kości!
Czterdziestyiczwarty Ale wiszę, Jasiu!
Habilitowany Pan zawsze chciał być wysoko! Nad całym społeczeństwem!
Czterdziestyiczwarty Ale nie tak! Zdejmuj, łobuzie, bo ci każę odebrać nie tylko maturę, ale
nawet świadectwo podstawówki!
Habilitowany (zrezygnowany) To niech pan podnamiestnik odbiera!
Czterdziestyiczwarty Uspokój się, Jasiu, ale zrób coś. Może poszukaj jakiejś drabiny!
Habilitowany (wstaje) Dobrze, rozejrzę się za drabiną. Ale to na nic.
Czterdziestyiczwarty Ale nie sprowadzaj tutaj nikogo. Straciłbym autorytet!
Habilitowany A może zyskał jeszcze większy? Podnamiestnik fruwający nad masami ludowymi?
Czciliby i klaskali obrzękle. (wychodzi)
Lilith (skąpo ubrana wychodzi ze ściany) O, pan namiestnik hula na całego! Z dala od małżonki
i niewinnych dziatek pozwala sobie i żegluje jak balon pod niebem sufitu!
Czterdziestyiczwarty (uradowany) Cieszę się, że panią widzę. Pani się zna na tych numerach,
które mi tu robią!
Lilith (z nadzieją) A nie chciałby pan w takiej pozycji? Z pewnością nigdy nie działał pan w
powietrzu? Małe urozmaicenie w nudnym erotycznym życiu z podwładnymi paniami! Zawsze na
biurkach i materacach! No, raz tylko na kserokopiarce. No to jak, pofiglujemy?
Czterdziestyiczwarty Panno Lilu! Niech mnie pani zdejmie!
Lilith (chodzi po pokoju) Ale ja nie chcę na dole, chcę u góry! Kochać się w przestworzach,
odwieczne marzenie kobiet!
Czterdziestyiczwarty Zrobię panią pierwszą damą telewizji! Jak mi pani pomoże.
Lilith W obydwu programach?
Czterdziestyiczwarty W satelitarnym i cyfrowym.
Lilith W całej krasie?
Czterdziestyiczwarty Co znaczy „w krasie”?
Lilith Na goło. Wtedy najpiękniejsza jestem.
Czterdziestyiczwarty Trudna sprawa, bo ze zdrowiem moralnym związana. A jeśli, to tylko po
dwudziestej trzeciej!
Lilith To ja ciebie, podnamiestniku, po dwudziestej trzeciej z tego sufitu…
Czterdziestyiczwarty Niech pani zrozumie, panno Lilko. Wszystkiego jeszcze nie mogę.
Lilith A jako namiestnik?
Czterdziestyiczwarty Wtedy im pokażę!
Lilith Tyle że ja wiem, co sobie teraz, podnamiestniku, myślisz!
Czterdziestyiczwarty Nic nie myślę. Jak się jest na górze, trudno coś myśleć.
Lilith Myślisz sobie tak: jak się to wszystko skończy, to ja tę gołą sukę owszem, nawet z telewizji
wywiozę na furze gnoju, jak chłopi z Lipiec Jagnę Borynową.
Czterdziestyiczwarty Nic podobnego! Co też pani przychodzi do tej ślicznej główki!
Lilith (z pogardą) Po prostu we łbach zbawców czytam!
Czterdziestyiczwarty (milczy i po pewnym czasie) Więc wiesz, Liluś, co myślę w tej chwili!
Lilith Teraz jesteś gotowy dać mi tę posadę. Nawet gdybyś musiał przegonić całe bractwo!
Czterdziestyiczwarty No widzisz, Lilka!
Lilith Miło jest z tobą robić interesy. Spuszczę cię na mordę!
Czterdziestyiczwarty Nie chcę na mordę!
Lilith A co masz innego?
Czterdziestyiczwarty Buzię. Żona mówi, że ja mam buzię. Ale na buzię też spadać nie chcę.
Lilith To na pysk wredny.
Czterdziestyiczwarty Spuść mnie na nogi. Powoli i delikatnie.
Słychać hałas.
Lilith Twój uczony lokaj z drabiną idzie. On cię z czułością, miłością oraz troską zdjąć z sufitu
spróbuje (znika)
Habilitowany (z drabiną malarską, zbyt krótką) Tylko taką znalazłem. (rozstawia pod wiszącym,
wchodzi, nie sięga, siada na szczycie) Czuję się jak Kordian, kiedy wlazł na Mont Blanc w celu
wołania i budzenia ludzi.
Czterdziestyiczwarty (wściekły) Już ja cię, Jasiu, obudzę.
Scena 8
Ten sam pokój hotelowy, posępny Czterdziestyiczwarty przykuty kajdankami do kaloryfera. Ze
ściany wychodzi Lilith.
Czterdziestyiczwarty (agresywnie) Po co przyszłaś? Nic mi, wiedźmo, nie zrobisz!
Lilith Przykułeś się, podnamiestniku, i myślisz, że cię nie poderwiemy do lotów wysokich? A
chciałbyś sprawdzić, jak się fruwa nad miastem z takim kaloryferem pod ręką? Albo i nawet z
całym systemem grzewczym hotelu: z rurami o kotłownią włącznie?
Czterdziestyiczwarty Nie zrobisz mi tego!
Lilith Pewnie że nie. A wiesz, napletku, dlaczego nie?
Czterdziestyiczwarty Skąd mam wiedzieć, co się może czarownicy we łbie pieprzyć?
Lilith (zalotnie) Mógłbyś się, panie główny, domyślić. Z jakich powodów odwiedzać może
mężczyznę tak skąpo ubrana kobieta? Patrz, jak mi prześwituje! Dla ciebie noszę tę włoską
bieliznę, którą reklamują na przystankach!
Czterdziestyiczwarty Szlag by trafił!
Lilith (zawiedziona) Zatem odrzucasz moją gwałtowną miłość?!
Czterdziestyiczwarty Jaką znów miłość?
Lilith Bo ja cię, panie namówniku, niezmiennie kocham! I wiesz, czego najbardziej pragnę?
Czterdziestyiczwarty Nie będę się z diablicami zadawał!
Lilith Tego też pragnę. Ale przede wszystkim chciałabym z tobą zagrać w miłosnej telenoweli
produkcji argentyńsko-polsko-brazylijskiej! Ty jeździłbyś po dżungli, pampie i województwach
ściany wschodniej, głaszcząc główki bezrobotnych, ja zaś oczy bym za tobą wypłakiwała z
tęsknoty! Bo ja cię bardzo kocham!
Czterdziestyiczwarty (zrezygnowany) Daj mi spokój! Po co te żarty! Nie dość mi dokuczasz?
Lilith (podchodzi do niego, gigla pod brodą, czule) Mój kochany cwaniak! Mój przebiegły
kombinator! Jak ja cię lubię! Żyłam tu na bagnach wśród kmiotów, prostaków i baranów,
marząc o wielkim świecie, i nagle ty się zjawiasz! Szczęście ty moje! Nigdy cię nie opuszczę!
Czterdziestyiczwarty (przerażony) Lepiej zjeżdżaj!
Lilith Zanosi się na to, że miłość nasza będzie nieszczęśliwa. Też dobrze, bo ludzie to lubią
oglądać. Dziwne, że mnie nie chcesz, tak bardzo pasujemy do siebie!
Czterdziestyiczwarty My? Do siebie? Jakim cudem?
Lilith Ja nie pracuję w pięknie, dobru i miłości. I ty, wymiotniku, tam nie robisz. Prezentujemy te
same zasady niemoralne. Ty zrobisz wszystko, żeby wleźć jeszcze wyżej, niż się wdrapałeś. Ja
jestem z tej samej branży. Nie przecieram ścieżek, nie otwieram nowych perspektyw. Tkwię, jak
ty, podpieńku, wśród zmór współczesnych: przemocy, cierpienia, brutalności. Nie odkrywam, że
świat głupieje, bo to banał. Ja, podobnie jak ty, urządzam się w głupocie.
Czterdziestyiczwarty (energicznie) Nie jestem taki! A dążę wyżej, by głupcami pokierować dla
ich własnego dobra! Przekonasz się! Tym nieporadnym, zrobionym z kompleksów i wstydów
sfrustrowanym dupkom, w istocie samotnym niedołęgom, potrzeba mądrego, silnego
człowieka, który ich poprowadzi! Wywodzę się z najlepszych szlachetnych tradycji!
Nienadaremnie nazywam się Czterdziestyiczwarty!
Lilith Powiedz jeszcze, podstępniku, że jesteś sprawdzonym, więc jedynym, panaceum na
niepokoje naszych czasów!
Czterdziestyiczwarty Bo jestem!
Lilith (klęka przed nim) Dlatego natychmiast się w tobie zakochałam, że tak szczerze uważasz,
mój podgłówku! Żyjemy w czasach cynicznych kanciarzy, którzy okazują tym większą wiarę w
swoje kłamstwa, im bardziej mają na celu bezczelne ogłupienie kretynów. Ty przeciwnie: im
bardziej łgasz na temat swoich zbawczych idei, tym mocniej w nie wierzysz. Jakże takiego nie
pokochać?
Czterdziestyiczwarty Diabli cię nadali!
Lilith Trafiłeś w dziesiątkę z plusem! Umiłowany ty mój! Jedyny!
Czterdziestyiczwarty Dlaczego się, wiedźmo, zgrywasz?
Lilith Przecież gramy w telenoweli.
Czterdziestyiczwarty O czym mówisz?
Lilith Ukryta kamera, kochany! Anioły kręcą! Upadłe oczywiście! (wstaje, podchodzi do ściany i
wyjmuje z niej kamerę, pokazuje) Poślemy na festiwal gospodyń domowych. Zapłaczą się, zupy
z proszków łzami osolą. Ty, zbawca, przytroczony do kaloryfera. Ja, twoja kobieta, półnaga z
nędzy i zmartwień. W tle bagna, szuwary i oczerety miasta akademickiego Anioły.
Czterdziestyiczwarty (pojednawczo) Wiesz, Lilka, ja myślę, że ty mi się zwyczajnie śnisz. I całe
to dzikie miasteczko na bagnach, gdzie rządzi stara kobieta z baśni.
Lilith Chciałbyś. Takie banalne, ograne rozwiązanie tragedii. Ale nasza pani burmistrz nie jest ze
snu ani mchu i paproci. Ona żyje, jak niejedna tradycja (podchodzi do niego) Możesz mnie
uszczypnąć. Najlepiej w jędrną nieprzyzwoitość. No szczyp, umiłowany!
Czterdziestyiczwarty Precz!
Lilith Wiesz, podnajemco, gdybyś od razu nabył te dwa anioły u Wigiliusza i Krescencjusza,
oszczędzona by ci została moja namiętność oraz inne przygody. Ale ty się uparłeś, że ciemnoty
nie poprzesz, choć z ciemnoty żyjesz. Prezentujesz najbanalniejszą, prymitywną dwoistość
poglądów, polegającą na dopuszczalności każdego draństwa, z wyjątkiem jednej zasady, której
nie łamiesz i jest ona dla ciebie dowodem, że jesteś nieskazitelny całkowicie!
Czterdziestyiczwarty Przecież posłałem Jasia, żeby kupił!
Lilith Wyręczyłeś się, żeby móc sobie powiedzieć: to nie ja, to Jasio Kowalski!
Czterdziestyiczwarty Niech cię szlag trafi! Dobrze! Osobiście kupię!
Lilith Ale za swoje pieniążki! Bo ci właśnie przyszło na myśl, żeby pożyczyć szmal od Jasia, żeby
to była jego wina, skoro jest gotówka.
Czterdziestyiczwarty Jędza pieprzona!
Lilith Chcesz? Byłabym siedemset dwunasta. Masz doświadczenie niezbędne w tej pracy,
dlatego tak cię pragnę. Właśnie policzyłam: już podczas małżeństwa zaliczyłeś siedemset
jedenaście bab i dziewczynek.
Czterdziestyiczwarty (wściekły) Diabełki sobie w piekle policz!
Lilith Piekło to ty! Kodów, mitów i tradycji kultury nie znasz, podpiwku? Sartre’a w swoim czasie
nie czytałeś?
Scena 9
Postument z Amnezją. Zbliża się Czterdziestyiczwarty z dwiema figurkami aniołów pod
pachami, oraz Habilitowany.
Czterdziestyiczwarty (zadowolony) Witaj, babciu! Kupiłem dwa zabobony i teraz już wszystko
gra!
Amnezja „Co się komu w duszy gra, co kto w swoich widzi snach”.
Czterdziestyiczwarty (do Habilitowanego) Co ona? Nie kontaktuje?
Habilitowany Pani prababka cytuje poetę.
Amnezja (do Czterdziestegoiczwartego) To się, durniu, nazywa teraz mem, czyli powielająca się
informacja. Jej nośnikiem jest zespół neuronów w moim dwuchsetletnim mózgu, a ja jestem,
między innymi, socjotypem.
Czterdziestyiczwarty Odbiło babci?
Habilitowany Pani prababka Amnezja, panie podnamiestniku, referuje właśnie najnowsze trendy
w badaniach ludzkiej kultury. Chodzi o to, że nie jesteśmy podmiotem ewolucji kulturowej, ale
jej przedmiotem, czyli służymy jako nosiciele treści, które nie są przez nas stworzone. To jest
kulturowa konsekwencja teorii, że stworzyły nas geny, a my jesteśmy wehikułami, które
pozwalają się im sprawnie rozprzestrzeniać!
Amnezja (do Habilitowanego) Bo patrz! Orientujesz się, a służysz jako lokaj bałwanowi.
Czterdziestyiczwarty No, no, babciu! Lepiej finalizujmy umowę. Maskotki przecież za ciężki
szmal kupiłem! I, jak się rzekło, uczelnię tu zbuduję…
Amnezja Najpierw usypiesz kopiec!
Czterdziestyiczwarty (zdenerwowany) Jaki znowu kopiec?
Amnezja Wysoki.
Czterdziestyiczwarty Po co komu kopiec?
Amnezja Uczelnię postawimy na kopcu, żeby promieniowała na okolice nauką oraz kulturą. Tu
bagna, dzicz wkoło, trzeba promieniować!
Czterdziestyiczwarty Marketingu ma się w niej nauczać. I promocji wytworów tutejszego
rzemiosła! To nie ma żadnego związku z kulturą! No, może z nauką!
Amnezja Tak, z angelologią.
Czterdziestyiczwarty Co to jest angelologia?
Amnezja To jest również mem.
Czterdziestyiczwarty Słuchajcie, babciu, nie będzie żadnego kopca!
Amnezja Będzie. Ja wezwę Kowalskich, Malinowskich, Wiśniewskich, Krawców i Szrederów, żeby
cię wybrali na namiestnika, a ty, mając klucz od kasy, wzniesiesz kopiec, a na nim uczelnię.
Czterdziestyiczwarty (zrezygnowany) Niech będzie.
Amnezja I oczywiście muzeum.
Czterdziestyiczwarty Niech będzie. A czego muzeum?
Amnezja Moje. Muzeum Tradycji Amnezji w Aniołach.
Czterdziestyiczwarty W porządku. To wszystko?
Amnezja Tak.
Czterdziestyiczwarty (ironicznie) Mógłbym jeszcze zajezdnię tramwajów.
Amnezja Przecież nie mamy w Aniołach tramwajów!
Lilith (spływa z góry) Pani prababko, ten sukinsyn kłamie! Obiecuje jak każdy podnamiestnik, co
chce zostać namiestnikiem, a potem nie dotrzymuje, bo budżet jest biedny!
Amnezja (pogodnie) Wiem, moje dziecko.
Lilith odpływa.
Czterdziestyiczwarty Muszę przyrzekać, bo mnie inaczej nie wybiorą. Ale jeżeli mnie
wybierzecie, dotrzymam. Przecież to nie za moje będzie pieniądze!
Habilitowany Ręczę uroczyście, że nie chodzi o szmal pana podnamiestnika!
Amnezja Chodzi o szczęście. Szczęście wszystkich.
Czterdziestyiczwarty O tak!
Amnezja Najpierw budujesz, potem cię wybieramy!
Czterdziestyiczwarty Trudno.
Amnezja Zatem załatwione. Wreszcie się dogadaliśmy. Jak Kowalski z Kowalskim.
Czterdziestyiczwarty Tradycja wymaga, żeby pół litra obalić! Skocz no, Jasiu, do sklepiku!
Amnezja My tu mamy własną, bagienną. Pędzoną na torfie i korzonkach. (wyciąga butelkę spod
fotela) Nazywa się Anielska.
Czterdziestyiczwarty Mocna chociaż?
Amnezja Spróbuj, zbawco. (podaje mu)
Czterdziestyiczwarty Z gwinta? (odbija korek)
Amnezja A jak? Po staremu.
Czterdziestyiczwarty Ważna rzecz dobry obyczaj. (wychyla część) Teraz babcia! (wręcza jej
butelkę)
Amnezja Żeby nam się! (pociąga, podaje Habilitowanemu)
Habilitowany (pije) Za pana namiestnika i to dobro, które pan namiestnik dla wszystkich!
Amnezja (do Habilitowanego) Okazji nie pominiesz, żeby liznąć!
Habilitowany (odważnie) Muszę, pani prababko. Tak zrobiono, że człowiek nauki jak psina musi.
Choć wolności zaznałem, bo jako młody człowiek byłem przez jeden sezon mechanikiem w
teatrze kukiełek. A teraz jak wszyscy uczeni muszę. Czy pani prababka wie, że senat jednej
uczelni zrobił panu podnamiestnikowi złoty sedes? Jak Boga kocham, cała klapa ze złota! W
drugiej uszyli mu papcie z takich myszy, szynszyli. A w trzeciej na wełnianej piżamie orła
perłami wyhaftowali.
Czterdziestyiczwarty (odbiera butelkę, ciągnie) Dam wolność wszystkim! Oczywiście tym,
którzy zasługują!
Amnezja Chłodem powiało, jakbyśmy w grobie byli.
Czterdziestyiczwarty Ocieplimy wszystko styropianem. Będzie trzeba, groby też ocieplimy!
Tylko szybciej mnie wybierzcie!
Scena 10
Wielki telewizor, w nim na stołku barowym, w krótkiej spódniczce, nogi śliczne pokazując, Lilith
jako prezenterka-reporterka, w tle miasteczko nowoczesne z kopcem, na nim budynki szkoły
wyższej, po niebie aniołki fruwają.
Lilith Wszystko już gotowe! W miasteczku Anioły po gorącej nocy gwiaździstej dzień upalny
wstaje. Wiatr mokry świeżą woń ziół i traw znad bagiennych łąk niesie. Po uliczkach lśniącego
czystością grodu pracowicie krążą zakupione niedawno w Anglii elektroniczne, sterowane z
satelity najnowocześniejsze polewaczki. Właśnie któraś zatrzymała się przed dworkiem słynnej
prababki Amnezji Kowalskiej. Mikroprocesor mistrzowsko kieruje strumień perlistej wody na
kwiaty w ogródku pani Amnezji. Podlewa błękitne lobelie oraz piwonie rozkwitłe i różowe, jak
spacerujące już po chodnikach dziewczęta z okolicy. Świeży jest i piękny nie tylko kwietnik,
podlewany. Dziś całe Anioły wyglądają jak zarumieniona od zdrowia i wzruszeń tradycyjna
dzieweczka. Jeszcze wczoraj, to znaczy sześć miesięcy temu, miasteczko umierało na uboczu
wielkich przemian w naszym kraju. Szare, zapomniane, opustoszałe i smutne waliło się w gruzy.
Cicho przemykały po gliniastych wąskich arteriach stare kobiety w zapaskach, beczały kozy
karmione wyłącznie makulaturą, nieśmiało szczekał ślepy kundel pozbawiony komputerowych
badań wzroku. A dziś? Dziś paruje zroszony świeżą wodą gładki asfalt. Pysznią się krasą
renesansowe i barokowe kamieniczki z różowymi i błękitnymi tynkami, z bramami, futrynami z
pachnącego dębu. Bo miasteczku Anioły w kwartał zaledwie przywrócono blask dawnych
wieków. Słynna nasza szkoła konserwacji znów pobiła rekord renowacji staropolskiego piękna!
Już jutro, po święcie dzisiejszym, fachowcy przystąpią do zakładania w całym mieście
elektronicznych wodociągów i laserowej kanalizacji.
Sygnał telefonu komórkowego.
Lilith (odbiera, rozmawia) Tak. Ile? Tysiąc? Trzysta? Tysiąc i trzysta. Tak. Cześć. (odkłada telefon)
Mam państwo przekazać, że podczas uroczystości wystąpi jeden tysiąc długonogich dziewczyn
w obcisłych majtkach, przepraszam, w długich przyzwoitych majtkach. W tym pięćset z rodu
Kowalskich, po dwieście Malinowskich i Wiśniewskich, siedemdziesiąt pięć Krawcówien i
dwadzieścia pięć Szrederówien. Będą tańczyły i śpiewały, jak na bejsbolowym meczu. Zagra
zaś trzysta kapel w ludowych strojach kaszubsko-krakowskich. Będzie piwo w drewnianych
budkach słowiańskich, kiełbasa średniowieczna w rożnach, smażone buraki cukrowe, gryka jak
śnieg biała, dzięcielina, pochód weteranów rzemiosła jako symbol duchowej wspólnoty.
(wprowadza się w romantyczny nastrój) Wieczorem zaś sztuczne ognie i miłość. Kto nie kochał
się jeszcze na snopach żyta ani w kopcach siana. Pod gwiazdami, wśród zapachów ziemi, ziół i
grania świerszczy. Ani na strychu, gdzie pachną jabłka i sosnowe krokwie. Ani nocą w
nadrzecznych wiklinach. Ten nic nie wie. Oczywiście mówię o uczuciu obywatelskim. O miłości
człowieka do drewnianych i ceramicznych aniołów. O nikczemności. O samotności i wilkach
bagiennych. Och, zapędziłam się. To ze wzruszenia. Dziś bowiem święto wielkie i wspaniałe, o
którym wszyscy wiedzą, dlatego opowiem. Dziś Kowalscy z całego kraju, Malinowscy oraz
Wiśniewscy także. Nie mówiąc o Krawcach i Szrederach. Zresztą niezależnie od nazwiska
wszyscy jesteśmy Kowalskimi. Ja również. Podobnie kuzyn mój Behemot Kowalski, pal go diabli.
Znów sygnał telefonu komórkowego.
Lilith (odbiera, rozmawia) Słucham? Tak, tak, oczywiście, natychmiast, tak. (odkłada telefon)
Przejdźmy do informacji, którą winnam państwu już na początku. W dniu dzisiejszym obchodzi
urodziny mieszkanka miasteczka Anioły, Amnezja Kowalska, antenatka wszystkich Kowalskich i
spokrewnionych z Kowalskimi Malinowskich, Wiśniewskich, Szrederów i Krawców, a także
pozostałych obywateli. Jubilatka, choć trudno w to uwierzyć, ale trzeba, bo wiara to nie sprawa
rozumu ani demograficznych nauk, w dniu dzisiejszym kończy dwieście, tak dwieście lat
pracowitego i pożytecznego życia. Na cześć tej wspaniałej osoby społeczeństwo Kowalskich
oraz wymienionej uprzednio reszty obywateli spontanicznie zorganizowało wielkie uroczystości
o zasięgu krajowym, a nawet światowym, gdyż o swej prababce nie zapomnieli Kowalscy
rozsiani przez los po wszystkich kontynentach i zadupiach. Dlatego miasteczko Anioły, w
którym pani prababka przeżyła całe swe istnienie, nie tylko wydobyto z oparów wody bagiennej
i obmyto z zapomnienia i błota, ale też pięknie odmalowano nierdzewnymi farbami oraz
obsypano obficie usuwającym zmarszczki różanym pudrem z Paryża. Anioły to miasteczko
szczególne nie tylko z przyczyny cudownej pani Amnezji. Tu przetrwały tak drogie nam
najstarsze i najlepsze tradycje naszej wspólnoty! Tu od wieków wytwarza się arcydzieła
rękodzielnictwa, najznakomitsze wytwory rzeźbiarskiego kunsztu, drewniane i gliniane figurki
aniołów zwykłych oraz upadłych. Trudnią się tym bez mała wszyscy mieszkańcy pod opieką
prababki Amnezji. Dlatego władze najwyższe, rozumiejąc, jak wielki skarb przechowało dla nas
dotychczas nikomu nieznane miasteczko, postanowiły z tego rękodzielnictwa uczynić
podstawową specjalność produkcyjną kraju i główny nasz przedmiot eksportu do państw unii i
świata. Stąd wzniesiono w Aniołach odpowiednią uczelnią kształcącą studentów w promocji i
marketingu wspomnianych aniołów. Z przyczyn moralnych nasz kraj wesprze wyłącznie
problemy popularyzowania oraz sprzedaży aniołów nieupadłych. Miło mi będzie zaprezentować
państwu dwóch niestrudzonych dealerów tego nieocenionego produktu: panów Wigiliusza i
Krescencjusza Kowalskich z firmy „Los Angeles and Company”.
Wymienieni wchodzą, kłaniają się.
Lilith Dzień dobry panom. Pan jest zdaje się Krescencjusz?
Krescencjusz Jestem.
Lilith (do Wigiliusza) Zatem pan jest Wigiliuszem Kowalskim?
Wigiliusz Zatem jestem.
Lilith Proszę siadać, o tutaj. (usadawia gości) I pytanie z marszu: jakie uczucia żywicie do pani
prababki Amnezji?
Krescencjusz Kochamy prababkę. Ona naszym szczęściem i nadzieją.
Wigiliusz I naszą najlepszą tradycją!
Lilith Co znaczy „nasza tradycja”?
Krescencjusz Nasza znaczy rodzima.
Wigiliusz Posłużę się przykładem: młodzież teraz przestaje szanować swojskie obyczaje i
wprowadza zagraniczne kije bejsbolowe. Po co? Przecież my tradycyjnie od stuleci mamy paliki
z płotów oraz kłonice!
Lilith No tak. A jak interesy?
Krescencjusz Kwitną.
Wigiliusz Wczoraj ekspediowaliśmy duże partie do Irlandii oraz Papui Nowej Gwinei.
Lilith A nasz tradycyjny partner?
Krescencjusz Są poważne zamówienia na demony: Żyryna i Ziugajkę.
Lilith To wytwarzać, produkować. Niech sławią zręczne dłonie naszych mistrzów i obrotność
handlowców! Przepraszam panów biznesmenów, ale powinnam wrócić do tematu naszej
ukochanej i tradycyjnej prababki. Pani Amnezja zamierza bowiem wygłosić dzisiaj z okazji
swego nadzwyczajnego święta niesłychanie ważne orędzie do obywateli w kraju i za granicą.
Zwrócić się do wszystkich wolnych ludzi!
Wigiliusz I tych, co akurat siedzą, również.
Krescencjusz Pani prababka chce wskazać społeczeństwu, kto powinien stanąć na czele, aby
poprowadzić.
Lilith Nie zdradzajmy przed czasem tajemnic państwowych! Do zobaczenia, telewidzowie!
Wigiliusz Telewidzowie! Kupujcie anioły w naszych teleshopach!
Scena 11
W wielkim telewizorze postument, na nim przemawiająca Amnezja z kozą, przed prababką
mikrofon, kamera TV; przed telewizorem coraz bardziej wściekły Czterdziestyiczwarty w
towarzystwie Lilith.
Amnezja Prosili, to mówię do was, Kowalscy z mojego rodu. I do was, Wiśniewscy oraz
Malinowscy, bo też prababką waszą jestem. Lecz również do was, Krawcowie i Szrederowie. Do
wszystkich ze społeczeństwa. Mam wam dopomóc w wyborze dobrego namiestnika, bo czas się
zbliżył wybierania. Uznali, że widziałam wiele, bo choćby kurdupla Napoleona jako dzieweczka,
o doznałam, bo choćby mężów siedmiu, więc wskażę właściwego kandydata, a wy za mną jak
stado baranów i owiec pójdziecie. A czas wyboru trudny, bo czyn za słowem nie idzie. I słowa
słuszne, mądre stają się fałszywe. Trzeba by kształcić u ludzi prawość, uczciwość, sumienie,
wrażliwość, świat zaś innej praktyki dostarcza. Wielkich się w błocie nurza, kanalie do blasku
doczyszcza. I za co? Za posadę, za talary złote. Mnie też kupili. I po co dałam? Przecież
wszystko mam. Stroje na śmierć od stu trzydziestu lat w drewnianej skrzyni schowane. Na
strychu chaty trumna czeka ze świerkowych desek. Jeść też mam co. Koza mleko daje po
zjedzeniu każdego papieru, kłosy na kaszę sama zbieram. Umrzeć chciałam w izbie starej.
Dwieście lat z kozami w niej mieszkałam na podłodze z gliny, a teraz mnie odrestaurowali,
renowację zrobili zupełną. Wszystkie zgniłe stropy złotem pomalowali. Teraz jak dziedziczka
umrę w wielkich pokojach na pierzynach z puchu. Kozie wejść do nich nie wolno, bo się
pośliźnie na parkietach gładkich albo szczaniem pobrudzi królewskie podłogi z belgijskich
tworzyw drewnopodobnych. To wszystko ten kanciarz kazał zrobić, co się Czterdziestyiczwarty
nazywa. Żebym go poparła w wyborach na namiestnika. To i go, szelmę, popieram i wzywam
was, byście wszyscy na niego głosy ważne oddali. Na świecie żyję długo i szubrawców wielu
widziałam. Niejeden łachudra nikczemny dokuczył, niejeden przewrotny kombinator podejść
usiłował, a obrzydliwa kanalia oszukać próbował. Ścierwa i szmat szkaradnych zawsze
mnóstwo. Ten zaś, Czterdziestyiczwarty od innych ani lepszy, ani gorszy. Po prostu zwyczajny
oprych, nicpoń i wyrzutek dbały o zadek własny. Ten ci ukradnie z państwowego tyle co inni.
Tchórzliwy i zakłamany tak samo oszuka i tak nie pomoże, jak wielu oszukuje i palcem nie
kiwnie. Dla doraźnej potrzeby każdemu świnię podłoży. Z wygody, dla nędznej zasługi wszelkiej
prawdy się wyprze. Spotwarzy, opluje nie tylko wrogów, ale przede wszystkim przyjaciół.
Honoru u niego tyle, co u prosiaka przed korytem z pomyjami tłustymi. Godności ma jak
pluskwa karczmie krew gości pijąca. To jeden z owych, którzy ludzi ogłupią, w stado łączy, by
tym łatwiej wszystkich z wełny ostrzyc. Ot, bydlę jak mnóstwo. Wiem, bo poznałem go, kiedy
przyjechał, żeby mnie kupić dla celów swoich. Tylko jedną zasadę miał moralną, a i tę w końcu
położył na ołtarzu korzyści swojej. W pysku świńskim samo dobro ma, prawdę i piękno, a w
czynach przeciwieństwo. To i wybrać go musicie na namiestnika! Innej możliwości…
Czterdziestyiczwarty (rzuca butem w telewizor, obraz znika i głos znika, a on dławiąc się z
wściekłości, peroruje) Zdradziła mnie, wystawiła do wiatru! Wstrętna jędza, czarownica honoru
pozbawiona. Stare bydlę, truchło gnijące! Menda małomiasteczkowa. Tyle starań, tyle zabiegów
i upodlenia, tyle społecznego szmalu, żeby wydobyć zasrane miasteczko z błota, w którym
tonęło! A ta śmierdząca mumia zniszczyła mnie! Bez jej udziału miałbym jeszcze szanse, a
teraz wszystko przepadło! Niewdzięczna stara pinda! Pieprzona sklerotyczka zrobiona przez
napoleońskiego wałacha! Mózg zatkany cholesterolem i dziury w czaszce od pijaństwa na
ciągłych weselach, a ja jej uwierzyłem! Szlag by ją trafił!
Lilith (spokojnie) Uspokój się, kochany! Nie zapluwaj się, bo zawału dostaniesz!
Czterdziestyiczwarty Cholerny Jasio! Ale to przecież nie ten kretyn zrobił! Koniecznie trzeba
znaleźć sprawcę! Zidiociała babina sama nie wymyśli, żeby taką akcję psuć! Zawsze są
wrogowie! To oni knują i podkopują! Przez nich jesteśmy winni każdej pomyłce, każdemu
brakowi, każdemu nieszczęściu! To oni jątrzą, psując wielkość poczynań władzy! Oni utrudniają,
oni niszczą i wyśmiewają! To przez nich wspaniałe sprawy padają! Nasyłani dywersję prowadzą!
Rozplatają przesądy! Są finansowani przez przeciwników prawdy i postępu! Dotarli nawet do
dzikiego miasteczka na bagnach! Ale marny ich los! Odszukam wroga i dam mu surową
odprawę! Co z tego jednak, skoro dziś wróg wygrał, buntując starą kretynkę?! Kto teraz
poprowadzi to społeczeństwo ku wielkości i prawdzie?
Lilith No, powiedz, kto?
Czterdziestyiczwarty Zamknij się, wiedźmo! A może ty z tą starą zmajstrowałaś mi klęskę i
upadek? Przyznaj się, cholero z piekła rodem!
Lilith Po co? Posadę mam, jakiej pożądałem, gniazdko uwiliśmy i uwijasz się w nim jak ptaszek
robaczki znoszący. Uspokój się, miły mój, wszystko się ułoży!
Czterdziestyiczwarty (zrezygnowany, bezwolnie siada) Wszystko przepadło. Tyle lat krwawicy!
Dniami i nocami uczyłem się, pracowałem, starałem o szacunek ludzki. A wiesz, dlaczego? Bo
czułem, bo wiedziałem, że jestem powołany! Że zadaniem moim jest poprowadzić tych głupków
ku najlepszemu!
Lilith Tak, mój drogi!
Czterdziestyiczwarty Za co tak? Dlaczego? Przecież ja nic dla siebie! Wszystko dla wszystkich!
(wybucha płaczem) Tyle lat straconych!
Lilith (zimno) To już nie chrzań, bo wiem. Kumple cię wydobyli ze składnicy złomu, gdzie
głównie wytwarzałeś tlenek żelaza, czyli rdzę. I w parę dni wywindowali.
Czterdziestyiczwarty Ale teraz przegrałem wszystko! Stara Kowalska zniszczyła mnie!
Scena 12
Gdzieś na bagnisku, zarośnięty, niechlujny Czterdziestyiczwarty na kępie przy brzózce jakieś
żelastwo ze rdzy pucuje, nadchodzi zmachany Habilitowany z aniołkiem pod pachą.
Czterdziestyiczwarty (dostrzega przybysza, nie przerywa pucowania, obojętnie) Cześć, Jasiu.
Nie myślałem, że taka wierna psina z ciebie. A nie boisz się, że ci przyłożę? To przecież był twój
pomysł z tą śmierdzącą wiedźmą! Jak tu trafiłeś? Nikt przecież nie wie.
Habilitowany Od panny Lilki. Poszedłem do telewizji…
Czterdziestyiczwarty
Nie
zwolnili
czarownicy?
Przecież
po
zmianie
zawsze
się
współpracowników wylewa.
Habilitowany Panna Lilith została szefową.
Czterdziestyiczwarty (bez żalu) Dała nowemu?
Habilitowany Nie musiała.
Czterdziestyiczwarty Ale i ona wiedzieć nie mogła.
Habilitowany Poradziła, żebym w Aniołach figurkę nabył odpowiednią, co poprowadzi. I
poprowadziła!
Czterdziestyiczwarty Ty, Jasiu, też pewnie chcesz, żeby cię wiedźmy wykołowały. Ale ja żalu do
ciebie nie mam. Chciałeś dobrze.
Habilitowany (z butą) Pewnie że chciałem.
Czterdziestyiczwarty I co porabiasz? Z rektorstwa cię wypieprzyli, boś mój był kundelek!
Habilitowany Nie mogli, panie podnamiestniku!
Czterdziestyiczwarty Nie musisz się już tak do mnie zwracać.
Habilitowany (stanowczo) Muszę!
Czterdziestyiczwarty (zdziwiony) Nowy mnie nie wylał z podnamiestnikowstwa? Ja bym wylał!
Habilitowany To pan nie wie, panie podnamiestniku?
Czterdziestyiczwarty Co mam wiedzieć i skąd na tej głuszy?
Habilitowany (uroczyście) Że z woli społeczeństwa został pan demokratycznie i niepodlegle
wybrany namiestnikiem!
Czterdziestyiczwarty Jasiu, dostaniesz w mordę!
Habilitowany Pan uciekł w knieje i moczary i nie wie o wynikach?
Czterdziestyiczwarty Ty chyba nie bujasz, Jasiu!
Habilitowany Oczywiście że nie, panie podnamiestniku!
Czterdziestyiczwarty Przekonaj mnie!
Habilitowany (wręcza mu wydobytą z zanadrza gazetę) proszę czytać, panie namiestniku! A i
radyjka posłuchać można, bo mam malutkie! Bez przerwy mówią o poszukiwaniu pana!
Czterdziestyiczwarty (czyta dziennik oczarowany i zaskoczony) Jak to, przecież ta stara!?
Habilitowany Pani prababka Kowalska dotrzymała słowa!
Czterdziestyiczwarty Jak? Jakim cudem?
Habilitowany Obyło się bez cudów! Jak się żyje dwieście lat, jak pani prababka, to się swoich
zna! Głównie zaś wie się wszystko o efektywnych strategiach skutecznych rozwiązań w
dziedzinie wpływu społecznego. Gdyby to pochwalne orędzie o prawdziwych zasługach
podnamiestnika, które żeśmy przygotowali, pani prababka przeczytała, klęska byłaby całkowita.
Wyborcy uznaliby panią prababkę za kupioną, zmanipulowaną staruchę, która bezrozumnie
kłamstwa gada i olaliby słuszny apel równo. Przegrana bardziej niż pewna!
Czterdziestyiczwarty Jaka cwana baba!
Habilitowany Otóż to. Natomiast atak na pana, jej dobroczyńcę, wydał się ludziom prawdziwy,
niewdzięczny i chamski! Uznali, że nie mogą się dać zdalnie sterować pieprzniętej babinie z
bagien, to znaczy pani prababce. Z drugiej strony słuchali jej, gdyż prababka należy do rodziny!
Czterdziestyiczwarty Wyborcy są mądrzy!
Habilitowany Zresztą nie tylko to jest ważne. Pan namiestnik ludziom się spodobał! Gdyby
nawet starucha, to jest pani prababka, mówiła prawdę, to prawda byłaby korzystna dla pana
namiestnika. Bo wynikało z przemówienia, że pan jest swój chłop. Według zasady, że władzę
bierze się po to, aby robić pod siebie, a nie cudze pola użyźniać! Staraj się dorwać do koryta, a
jak się dorwałeś, to chapaj! Tak postępuje człowiek normalny. Wielu, jeśli nawet nie wszyscy,
rozumie to. Bo takie ma już lud tradycyjne doświadczenie. Wyborczy majstersztyk prababki
Kowalskiej, panie namiestniku! W swojej sztuce perswazji pani prababka zastosowała
najbardziej wydajną metodę autorytetu. Ludzie lubią podążać za autorytetami, bo wtedy ktoś
myśli za nich, a oni są od myślenia zwolnieni. Z tym że pani prababka zadziałała w sposób
bardziej przebiegły, gdyż wykorzystała jednocześnie metodę autorytetu i antyautorytetu, aby
jednocześnie pokierować wszystkimi.
Czterdziestyiczwarty (wybucha śmiechem) I tak część wyborców zagłosowała na mnie, bo mnie
opluto! Druga część, bo im się jako łobuz polityczny spodobałem!
Habilitowany (również chichocząc) A trzeciej części zwyczajnie nie ma i nie było!
Czterdziestyiczwarty (krztusi się i dławi od śmiechu) A trzeciej części nie było i nie ma!
Lilith (nagle ląduje z góry, obejmuje Czterdziestegoiczwartego, radośnie) A teraz, kochany,
prowadź swój lud!
I nagroda w Ogólnopolskim Konkursie Komediopisarskim TaliA’99
Dialog, nr 1/2000

Podobne dokumenty