plik pdf - Cztery Kopyta (Magazyn on-line)

Transkrypt

plik pdf - Cztery Kopyta (Magazyn on-line)
FAUST HO RS E
Ogłowie brązowe firmy Jacson
Bardzo eleganckie ogłowie z ekskluzywnej serii
Hurricane Santa Cruz.
Miękko podszywane cielęcą skórą. Paski policzkowe z podwójnie szytej
skóry. Zdobienie nitką w kolorze ogłowia. Okucia mosiężne lub metalowe. Kolor
czarny lub brązowy.
-> Ogłowie czarne, 165zł! KUP TERAZ >>
-> Ogłowie brązowe, 165zł! KUP TERAZ >>
Owijki polarowe Embrance firmy Horze! Szeroka gama kolorów: błękitne, cytrynowe, czerwone, granatowe, niebieskie, pomarańczowe,
, zielone (limonkowe), szare.
Owijki elastyczne Chooze firmy Horze! Szeroka gama kolorów: czerwone, kremowe, pomarańczowe, szare, zielone, żółte.
-> Owijki od 38zł! KUP TERAZ >>
www.CzteryKopyta.pl
Str. 1
R E DA KCJA
W E T E RY N A R I A
SPIS TREŚCI
Weterynaria: Gruda
Rasy koni: Koń Jutlandzki
Gwiazdy turfu: Kelso
Kim jest koń...?
Jazda konna: Zasady zachowania na ujeżdżalni
Jeździectwo naturalne: Jazda na kantarku - praktyka cz.1
Hodowla: Wierzę w Polską hodowlę
Arabski Świat: 2008 rok pod lupą - podsumowanie sezonu hodowlanego
Z życia wzięte: Ku przestrodze...
Arabski Świat: 2008 rok pod lupą - podsumowanie sezonu wyścigowego
Fundacja Pegasus: Zima i Konkurs!
Horse English: Half breeds
Recejzne: Shergar
Sport: Torwar bez Polish Prestige
Hodowla: Polska może hodować lepsze konie niż Niemcy
Jazda konna: Przejścia
WSPÓŁPRACA
CzteryKopyta.pl to darmowy e-zin poświęcony koniom. Jeżeli także interesujesz się końmi i chcesz pomóc w
tworzeniu magazynu napisz do nas na
adres: [email protected]
REKLAMA
Osoby zainteresowane reklamą na łamach magazynu, lub na stronie internetowej proszę o kontakt pod adresem: [email protected]
Copyring © www.czterykopyta.pl wszelkie prawa zastrzeżone. Materiał ten jest
ograniczony prawami autorskimi i nie może być kopiowany, publikowany i rozprowadzany w żadnej formie.
GRUDA
Jest to dość uciążliwe schorzenie skóry koni, medycznie określane jako egzema pęciny. Mimo że gruda jest
schorzeniem powszechnie występującym, jej leczenie pozostaje żmudne i
długotrwałe. Do tej pory nie ma
uogólnionej, zawsze skutecznej i przyjętej metody leczenia. Ilu jest lekarzy
weterynarii, tyle w zasadzie metod leczenia i opinii. Jeśli jednak poznamy
podstawy powstawania tego schorzenia i będziemy przy leczeniu przestrze-
R E DA KCJA
Redaktor Naczelna i skład tekstu:
Agata Obidowicz
Redaktorzy:
Monika Piech, Agnieszka Litwa, Anna
Kuzio, Agnieszka Dąbrowska, Ashley i
Kaja Walkowskie, Oliwia Chmielewska,
Anna Chełmecka, Katarzyna Nowak,
Justyna Talaśka, Agnieszka i Olaf Maronowie, Piotr Dobrowolski,
Korekta:
Anna Popis-Witkowska
Projekt okładki:
Agata Obidowicz
gać paru fundamentalnych zasad, możemy grudę skutecznie wyleczyć.
Przyczyny
* Niekorzystne warunki utrzymania,
zbyt duża wilgoć i zanieczyszczenie
zarówno ściółki, jak i pastwisk
(błotniste), zanieczyszczony piasek
ujeżdżalni;
www.CzteryKopyta.pl
* Brak higieny – ilość zarazków w
podłożu znacznie się zwiększa, a co za
tym idzie – również ryzyko infekcji jest
znacznie większe;
* Predyspozycje rasowe – np. długie
pęciny z długim i grubym włosiem,
skóra zbyt sucha i łatwo ulegająca
pęknięciom (np. konie fryzyjskie, shire
czy rasy zimnokrwiste);
Objawy grudy
Schorzenie występuje w pierwszej kolejności w zgięciu pęcinowym i na
piętkach. Szczególnie narażona jest
niepigmentowana skóra z białymi odmianami. Zaczyna się małymi rankami
lub tylko podrażnieniem skóry. Ponieważ naskórek jako warstwa ochronna
skóry zostaje naruszony, otwierają się
wrota do wniknięcia wszelkich drobnoustrojów. W początkowym stadium
schorzenie dotyczy tylko powierzchownych warstw skóry. Staje się ona zaczerwieniona, bolesna,
tworzą się liczne strupki i pojawia wysięk. W
późniejszym stadium
choroba dotyczy również głębszych warstw
skóry, strupki zawierające komórki naskórka,
Str. 3
W E T E RY N A R I A
bakterie i wirusy stają się coraz większe. Rany się powiększają, powstają
coraz głębsze pęknięcia skóry. Spontaniczne wyleczenie bez naszej ingerencji jest w tym stadium niemożliwe,
tak uszkodzona skóra nie jest w stanie zwalczyć drobnoustrojów i przywrócić odpowiedniej wilgotności.
Dalszy postęp choroby
Stan zapalny rozprzestrzenia się na
coraz większą powierzchnię. Przy
nadkażeniach tkanki podskórnej występuje flegmona, obrzęki i kulawizna, wymagające dodatkowo ogólnej
antybiotykoterapii.
Patologia
Gruda powinna być raczej rozumiana
jako schorzenie bakteryjne. Drobnoustroje dostają się przez uszkodzony
naskórek, przy sprzyjających warunkach (wilgoć, brak higieny) namnażają się, uwalniając szkodliwe dla skóry
enzymy. Uszkadzają one w dalszym
stopniu skórę oraz uniemożliwiają jej
regenerację. W dalszym przebiegu infekcje te są wikłane przez liczne chorobotwórcze grzyby, wirusy, jak również pasożyty, stąd też można od tego momentu rozpatrywać grudę jako
schorzenie polietiologiczne, czyli infekcję mieszaną. Zarówno bakterie,
jak i grzyby gromadzą się bardzo licznie, szczególnie pod ciepłą i bezpieczną przykrywką strupów, gdzie
bez przeszkód mogą się w dalszym
ciągu namnażać.
Str. 4
W E T E RY N A R I A
Leczenie
Po podaniu przyczyn powstawania i
rozwoju schorzenia określę tylko
pewne niezmienne zasady leczenia.
Jedne preparaty mogą być skuteczne
u jednego osobnika, u innego nie
przyniosą żadnych efektów. Dlatego
najlepiej leczenie takie skonsultować
z lekarzem weterynarii, który doradzi
Państwu typ preparatów (antybiotyki,
leki przeciwgrzybicze czy tylko nawilżające), jak również podejmie decyzję o konieczności zastosowania antybiotyków domięśniowo w przypadku
flegmony i zakażenia tkanki podskórnej. Aby jakiekolwiek leczenie było
skuteczne, musimy zadbać o odpowiednią higienę.
Usuwanie strupów!
Od tego powinniśmy zacząć leczenie
każdego przypadku! Wszystkie strupki powinny zostać usunięte – pamiętamy, że są one schroniskiem dla
wszystkich patogenów! Nie należy ich
zrywać na siłę, ponieważ jest to bolesne, a dodatkowo niepotrzebnie
uszkadza często zdrowy naskórek pod
strupkami. Pęciny dokładnie myjemy
delikatnie dezynfekującymi mydłami
(jod czy betadyna). W przypadku
bardzo zaschniętych strupków można
założyć mokry opatrunek na noc,
strupy odejdą następnego dnia bez
żadnego problemu. Pamiętajmy również, że myć nie należy zbyt często,
zaburza to prawidłowe pH skóry i naturalną warstwę tłuszczową. Należy
www.CzteryKopyta.pl
usunąć dokładnie wszystkie strupki z
całej okolicy pęciny!
Maści
Po umyciu i wysuszeniu używamy
miejscowo maści, najlepiej antybiotykowych z zawartością kortyzonu. Zabija ona wszelkie bakterie, a dodatkowo hamuje proces zapalny i przywraca prawidłową barierę tłuszczową
skóry. Nie należy maści kortyzonowych stosować zbyt długo, zazwyczaj
dwukrotne założenie pod opatrunek
wystarcza dla uspokojenia skóry.
Opatrunki
Również bardzo ważnym aspektem
jest założenie opatrunków chroniących skórę przez pierwsze dni leczenia, reguluje to doskonale wilgotność,
uszkodzona skóra jest niedostępna
dla nowych bakterii z podłoża. Opatrunek również utrzymuje maść dłużej w miejscu, gdzie ma ona działać.
Po leczeniu
Warto odnowiony naskórek chronić
maścią cynkową. Utrzymuje ona prawidłową wilgotność oraz dostarcza
cynku niezbędnego do regeneracji
naskórka.
Zapobieganie
 Odpowiednia higiena podłoża, zarówno tego stajennego, jak i poza
stajnią.
 Po powrocie z błotnistego pastwiska umycie nóg pod bieżącą wodą,
www.CzteryKopyta.pl
osuszenie i dopiero wtedy wprowadzanie konia do boksu.
 Jeżeli tylko zauważamy lekkie podrażnienie skóry, warto posmarować
nogę zwykłą oliwką dla dzieci, przy
istniejących już minimalnych strupkach możemy na noc owinąć tak posmarowaną skórę przezroczystą folią
spożywczą. Pozwoli ona na doskonałe
nawilżenie skóry!
 Nie stosujmy zbyt wielu różnych
preparatów, pomimo iż są one przeznaczone do leczenia grudy – często
zawierają substancje dodatkowo
drażniące wrażliwą skórę
Wielu hodowców używa wody z octem jako profilaktyki. Byłabym tutaj
również ostrożna – zaburza to w
znacznym stopniu kwasowość skóry,
niszcząc warstwę ochronną. Może i
drobnoustroje nie będą się rozwijać,
pozostanie jednak bardzo wrażliwy
naskórek skłonny do pękania!
Tekst: lek. wet. Bożena Latocha
www.caballo.com.pl
Str. 5
R A SY K O N I
R A SY K O N I
NAZWA: Jutland (Koń Jutlandzki)
ŚREDNI WZROST: 157 cm
RODZAJE MAŚCI: głównie kasztanowata,
gniada, skarogniada
MIEJSCE POCHODZENIA: Dania
TYP: zimnokrwisty
UŻYTKOWANIE: pociągowy
CHARAKTER: dobry
Koń jutlandzki uważany jest za potomka europejskiego konia leśnego
lub koni z wybrzeża Atlantyku i Bałtyku epoki romańskiej.
Prawdopodobnie konie duńskie miały
swój udział w rozwoju innych ras.
Jedna z teorii na ten temat mówi, że
wikingowie zabrali je do Anglii, dzięki
czemu rozwinął się suffolk punch. I
rzeczywiście, istnieje pewne prawdopodobieństwo pomiędzy obiema tymi
rasami. Wiadomo także, że jutlandy
były eksportowane do Francji, Wielkiej Brytanii i krajów germańskich.
Str. 6
Konie jutlandzkie po XIX wieku przestały być czystą rasą, bowiem w
XVIII wieku wprowadzono do rasy
krew koni fryderyksborskich, co przyczyniło się do poprawy akcji. Jednakże to ogier suffolk punch miał największy wpływ na rozwój współczesnych jutlandów. Przełomowy bowiem okazał się rok 1860, kiedy to
znany handlarz koni z Hamburga,
Oppenheimer, specjalizujący się w
suffolk punchach, sprowadził do Ju-
Fot. simplymarvelous.wordpress.com
Historię tej rasy można prześledzić,
cofając się aż do XII wieku, przy
czym pochodzące już z IX wieku obrazki przedstawiają duńskich wojowników dosiadających koni, które są
niezwykle podobne do współczesnych
jutlandów. Zwierzęta te były używane
nie tylko jako pociągowe, lecz również jako popularne wierzchowce średniowiecznych rycerzy. Posiadały siłę
i wytrzymałość potrzebne do ciągnięcia ciężkiego uzbrojenia. Obecnie jednak nieczęsto są używane pod siodło.
tlandii ogiera o imieniu Oppenheim LXII.
Konie jutlandzkie posiadają prawdopodobnie także geny Cleveland baya i Yorkshire
coach horse’a, co
przyczyniło się do
podniesienia atrakcyjności ich ciężkiego,
pociągowego wyglądu. Są także blisko
spokrewnione z końmi
szlezwickimi,
które
również
mają
za
przodka Oppenheima,
a nawet uważa się, że to jedna i ta
sama rasa, tylko w dwóch rozgałęzieniach – z podziałem na starszy i trochę się od nich różniący typ koni jutlandzkich.
Jutland to koń mocnej budowy, krępy,
ciężki, z krótkimi, mocnymi nogami o
obfitych szczotkach, które hodowcy
usiłują wyeliminować. Próbują także
poprawić słabe stawy, za które rasa
ta była w przeszłości krytykowana.
Koń jutlandzki ma pokrój dość podobny do suffolk puncha, ale nieco mniej
szlachetną głowę, choć o poczciwym
wyrazie. Szyja jest gruba, krótka i
muskularna, osadzona na dość stromych i bardzo mocno umięśnionych
łopatkach, noszona wysoko. Klatka
piersiowa – bardzo szeroko i głęboka,
kłoda owalna, kłąb płaski, a grzbiet
krótki. Zad rozłupany, masywny i
Fot. simplymarvelous.wordpress.com
również muskularny. Kończyny krótkie, kopyta płaskie, o raczej miękkim i
mało wytrzymałym rogu.
Typowe umaszczenie jest kasztanowate, jakkolwiek początkowe było kare lub karogniade – teraz całkowicie
niedopuszczalne. Obfita grzywa i
ogon nie powinny być przycinane.
Wzrost wynosi około 155-165 cm,
waga waha się od 1500 do 1800 funtów (680-810 kg).
Sławny browar Carlsberg używa koni
tej rasy do ciągnięcia swoich platform, biorą więc udział w wielu imprezach, ale też w zawodach, konkursach i pokazach. Niestety, rzadko są
używane w rolnictwie, a głównie właśnie z myślą o tym były hodowane.
Tekst: Ashley i Kaja Walkowskie
Str. 7
G W I A Z DY T U R F U
G W I A Z DY T U R F U
uważył: „Jego szczególna piękność
raczej się pojawiała, niż istniała”) i
dość upartą postawą nie był dobrym
surowcem na przyszłego ogiera. Jeszcze przed rozpoczęciem kariery wyścigowej jego właścicielka Allaire du
Pont zadecydowała o jego wykastrowaniu, mając nadzieję, że go to
uspokoi. Nic to jednak nie zmieniło.
Kelly nigdy nie należał do „miłych”
koni. Choć na ogół pogodnego i łagodnego usposobienia, potrafił też
być trudny i uparty, a zwłaszcza wtedy, kiedy na niego naciskano.
Fot. www.championsgallery.com
4 kwietnia 1957 roku w Claiborne
Farm, niedaleko Paris w Kentucky, z
klaczy Maid of Flight i ogiera Your
Host narodził się mały, nieco kościsty
i niezbyt urodziwy, ciemnogniady źrebak. Nadano mu imię Kelso. „Chociaż
przemysł hodowlany opiera się na pochodzeniu koni, to przemysł wyścigowy nie zawsze. Dobra krew nie zawsze stwarza dobrego konia wyścigowego, a dobry koń, a nawet świetny,
nie zawsze pochodzi z królewskiej rodziny”. Tak też było z Kelso.
Str. 8
Your Host był dość znanym, choć nie
wybitnym koniem wyścigowym, natomiast Maid of Flight, pomimo że była
córką Count Fleet, zdwycięzcy wyścigów „Triple Crown” i wnuczką wielkiego Man O’Wara, wygrała tylko 3 z 19
startów. Nic nie zapowiadało, że Kelso, ten niepozorny i trudny do opieki
źrebak, przekształci się w prawdziwą
maszynę wyścigową.
Kelly, jak też go zwano, ze swoim niezbyt ładnym wyglądem (jak ktoś za-
www.CzteryKopyta.pl
Kelso był jednym z tych nadzwyczajnych koni, które pojawiają się tylko
raz w ludzkim pokoleniu, obdarzone
niemal mityczną siłą, szybkością i wytrzymałością. Biegał aż 8 sezonów
(od 1959 do 1966 roku) na 14 torach.
Współzawodniczył z najlepszymi końmi, będąc dla nich wyzwaniem. Wygrał bezprecedensową liczbę nagród.
Był pierwszym trzyletnim koniem,
któremu nadano tytuł „Konia Roku”, a
który nie wygrał wyścigu „Triple
Crown”. Jako jedyny koń w historii
otrzymywał ten tytuł przez 5 kolejnych sezonów. Jego perfekcyjny krok,
opisany przez wybitnego dziennikarza
Davida Alexandra jako „symfonia w
ruchu”, zaniósł go do zwycięstwa w
31 „stakes” i handicapach i umożliwił
mu ustanowienie lub wyrównanie 8
czasowych rekordów i 3 amerykańskich standardów, bez względu na to,
czy biegł po piachu, trawie lub błocie.
www.CzteryKopyta.pl
Kelso 5 razy z rzędu, jako jedyny koń
w historii, wygrał Jockey Gold Cup,
wtedy, kiedy ten wyścig był heroicznym i wyczerpującym dwumilowym
testem serca i odwagi. Trzy razy z
rzędu wygrał Woodward Stakes, 3 razy Whitney Stakes, po 2 razy: Suburban Handicap, Aqueduct Stakes i Stymie Handicap (ten ostatni, w 1965,
wygrał, prawie oślepiony przez grudę
ziemi – chyba trudno o piękniejsze
zwycięstwo). Wygrał też: Metropolitan Handicap, Brooklyn Handicap,
Gulfstream Park Handicap, Discovery
Handicap oraz Lawrence Realization,
gdzie ustanowił światowy rekord. W
sumie w całej swej karierze Kelso wygrał 39 z 63 startów, 12 razy był drugi, 2 razy trzeci, aż 53 razy znalazł się
na płatnym miejscu.
Fot. www.z.about.com
Choć jego kanciasta sylwetka nie
świadczyła o jego sile, Kelly był jednym z największych wagowych nosicieli. Niósł ogromne ciężary i
„sprintował”, gdy go o to poproszono.
Str. 9
G W I A Z DY T U R F U
13 razy zwyciężył ze 130 funtami
(tyle niósł podczas 24 startów), a 2
razy wygrał, dźwigając aż 136 funtów.
Kończąc karierę wyścigową, Kelso
udowodnił, że jest prawdziwym
„kapitalistą” wśród koni. Zarobił 1
977 896 $ – więcej niż jakikolwiek
koń przed nim. Rekord ten nie był pobity przez 13 lat, do czasu, kiedy pojawiły się Affirmed i Spectacular Bid.
Dzięki swoim osiągnięciom i dzielnej
postawie Kelly był najbardziej kochanym koniem, jaki kiedykolwiek żył.
Na jego biegi przybywały tłumy, niekiedy tylko po to, aby go zobaczyć.
Na Aqueduct, kiedy się tylko tam pojawił, zjawiała się największa liczba
kibiców w całej historii tego toru. Ten
dzielny wałach zdobył rzesze przyjaciół dla siebie i dla wyścigów, chwytał
serca i wyobraźnię ludzi. Nazywano
go: Bohaterem Ameryki, Cudownym
Geldingiem, Złotym Koniem czy Królem Kelly. Kiedy zakończył karierę wyścigową, jego fanom brakowało go
bardzo: „Do licha, bez Kelsa sobota
nie będzie już taka jak wcześniej” –
narzekano na wszystkich torach,
gdzie tylko postawił stopę (a raczej
kopyto) Wspaniały Kelly. Nawet po
zakończeniu wyścigowej kariery nie
mógł narzekać na brak popularności
czy zainteresowania. Nikt nie może
naprawdę wyjaśnić, dlaczego jeden
koń „osiąga nieśmiertelność”, podczas
gdy inne, o podobnym DNA, „giną w
Str. 10
G W I A Z DY T U R F U
zapomnieniu”. Można zauważyć, że
genetyczne cechy wielkich przodków
Kelsa, takich jak Count Fleet, Man O’War czy Mumtaz Mahal, wydawały się
zbiegać z laserową dokładnością w
tym małym, ciemnobrązowym koniku.
Kelso udowodnił, że jest wnukiem i
Fot. www.spiletta.com
prawdziwym spadkobiercą Count Fleet. „Jego nadzwyczajne zdolności zostały rozbudzone i rozpętane z wielką
gwałtownością na cały nieoczekujący
tego świat”. Początkowo jednak nic
tego nie zapowiadało.
Kelso zadebiutował późno – 4 IX 1959 roku – w Atlantic City (na jednym
z wówczas najlepszych torów w Stanach). Jego trenerem był dr John Lee, a jeźdźcem – John Block. Pomimo
że jego szanse nie były duże, Kelso
wygrał swój debiut. W następnych
dwóch wyścigach był drugi. Na tym
zakończył swój pierwszy rok wyścigowy. Rok 1960 przyniósł szereg zmian i
nowe nadzieje. Trenerem Kelsa zostal
www.CzteryKopyta.pl
Carl Hanford, dżokejem zaś Willie
Shoemaker, a następnie, od połowy
roku, Eddie Arcaro. Pierwszy wyścig
trzyletniego Kelsa, w dodatku wygrany, miał miejsce w Monmouth Park w
New Jersey. Słowa Hanforda są dowodem uznania dla zdolności jego
podopiecznego: „Był skrajnie zdeterminowanym koniem. Jeśli zobaczył
konia z przodu, chciał go dopaść.
Można było tylko go wstrzymać albo
wysłać do przodu. Był bardzo zdrowym koniem, lekkim w stopach, z
nieprawdopodobnym balansem. Kelso
mógł kręcić na dziesięciocentówce,
nigdy nie pozwalając swoim kopytom
dotknąć się”. Następnie Kelso wygrał
milę na Aquedukcie z czasem – 1: 34
i 1/5, tym wynikiem ustanowił rekord
dla trzylatków na tym dystansie. Wygral tez: Choice Stakes, Jerome Handicap, Discovery Handicap, Lawrence
Realization Stakes (gdzie wyrównał
Fot. www.spiletta.com
czas Man O’Wara – 2.40 i 4/5 na 1 i
5/8 mili), Hawthorne Gold Cup Handicap, Jockey Club Gold Cup (2 ostatnie
www.CzteryKopyta.pl
Fot. www.alonsostudio.com
przeciw starszym koniom). Z 8 zwycięstwami (w tym 7 stakes) w 9 startach Kelso został ogłoszony Czempionem Trzyletnich Koni i Koniem Roku.
Po Jockey Club na Aquedukcie Eddie
Arcaro powiedział: „Nie ma co do tego wątpliwości. On jest teraz najlepszym koniem w Ameryce. Może pobić
wszystko na każdym dystansie”.
W 1961 roku Kelso wygrał 7 z 9 startów. Zdobył, jako trzeci w historii,
New York Handicap Triple Crown, w
skład którego wchodziły: Metropolitan Handicap, Suburban Handicap i
Brooklyn Handicap. Według Hanforda
– Metropolitan był dla Kelsa największym wysiłkiem i próbą roku. Niósł
tam 130 funtów i pomimo tak dużego
obciążenia wygrał. W dwóch pozosta-
Str. 11
G W I A Z DY T U R F U
Fot. www.pbsorg.com
łych handicapach dźwigał jeszcze
więcej: Suburban – 135 funtów, Brooklyn – 136 funtów, 1,8 raza więcej
niż Divine Comedy, a i tak go wyprzedził o więcej niż długość. Tego roku
Kelly wygrał również: Whitney
Stakes, Woodward Stakes i znów
Jockey Club Gold Cup. Został
ogłoszony Czempionem Starszych
Koni i ponownie Koniem Roku. W
1962 roku Kelso wykonał 12 startów.
Jednak jak na Kelso to nie był wielki
rok – tylko 6 zwycięstw. Zdobyl:
Fot. www.pbsorg.com
Str. 12
G W I A Z DY T U R F U
Jockey Club Gold Cup (wygrał o 10
długości), Woodward Stakes, Stymie
Handicap. Washington, D.C., International zakończył jako drugi (nie przepadał za wyścigami na trawie). 1 XII,
pod nowym dżokejem Ismaelem
Valenzuelą, Kelso wygrał bieg Governor’s Plate w New Jersey. Zwyciężył o
5 długości w czasie – 2:30 i 1/5 i
ustanowił rekord toru na 1 i ½ mili.
Ponownie otrzymał tytuły Czempiona
Starszych Koni i Konia Roku.
Kamień nagrobny Kelso - Woodstock
Farm, Chesapeake City, Maryland
Fot: www.tbheritage.com
W roku 1963 w wieku 6 lat, kiedy
większość wybitnych koni już odpoczywa, Kelso zaliczał niesamowity sezon. Wygral 9 z 12 startow: Woodward Stakes, Whitney Stakes, Suburban Handicap, Seminole Handicap,
Nassau County Handicap, John B.
Campbell Handicap, Gulfstream Park
Handicap, Aqueduct Stakes, Jockey
Club Gold Cup. Na dwa dni przed
Gold Cup na Aquedukcie spuchł jeden
z nadgarstków Kelsa, ale i tak nie
przeszkodziło mu to w wygranej.
Dżokej Valenzuela powiedział po tym
biegu: „Przez cały czas dochodzi
do siebie. Dziś galopował. Mógł
pobić swój własny rekord toru,
gdybyśmy próbowali”. Niestety
Washington, D.C., International
znów był poza jego zasięgiem,
zakończył go ponownie jako
drugi. Kolejny raz Kelly’ego
ogłoszono Czempionem Starszych Koni i Koniem Roku.
Następny rok przyniósł Kelso 5
zwycięstw z 11 startów. Wygrał piąty
raz Jockey Club Gold Cup z czasem
3:19 i 1/5. Wreszcie odniósł zwycięstwo w Laurel, wygrywając Washington, D.C., International ze światowym rekordem 2:23 i 4/5 na 1 i ½
mili, na trawie. W Saratodze wyrównał rekord na 1 i 1/8 mili. Dostał
czwarty tytuł Czempiona Starszych
Koni i piąty z rzędu tytuł Konia Roku,
jak żaden inny koń przedtem.
W 1965 roku Kelso wygrał 3 z 6 startów, m.in. Whitney Stakes i Stymie
Handicap, który wygrał o 8 długości,
pomimo częściowego oślepienia przez
grudkę ziemi. W następnym roku w
nodze Kelsa ujawniło się pęknięcie
kości. W 1966 roku, w wieku 9 lat,
Kelly poszedł na zasłużoną emeryturę. Kelso zakończył swój żywot na
farmie Woodstock w Maryland 16 X
1983 roku. Wiele lat później Carl
Hanford, przyjmując nagrodę „Hall of
Fame”, powiedział: „Jestem tu z powodu jednego konia i tylko tego ko-
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
nia. Chociaż miałem przedtem kilka
wybitnych koni, nigdy żaden z nich
nie mógł się równać z Kelso. Jest stare powiedzenie związane z wyścigami
– że dobry koń jest niebezpieczny w
każdych rękach. Jakże jest ono prawdziwe. Ze wszystkich najlepszych trenerów z przeszłości, którzy mieli ten
zaszczyt, mogę być trochę uprzedzony, ale nie sądzę, aby ktokolwiek z
nich miał w swoich rękach takiego
konia jak Kelso”.
W 1967 roku Kelso zostal wybrany do
„National Museum of Racing and Hall
of Fame”. W Belmont Park ku jego
czci każdego roku odbywa się Kelso
Breeders’ Cup Handicap. Po przejściu
Kelso na emeryturę w magazynie
„The Blood-Horse” napisano słowa,
które definiują fenomen tego niepozornego,
ciemnogniadego
Cudownego Konia, który zdominował
wyścigi na tak długi okres: „Kelso
zademonstrował
trwałość
klasy.
Żaden koń w naszych czasach nie był
tak dobry tak długo. On był Dojrzałą
Wielkością
(mature
greatness)”.
Tenże magazyn umieścił Kelso na
swojej liście 100 największych wyścigowych koni XX wieku, na miejscu
czwartym.
Tłumaczenie i opracowanie tekstu:
Katarzyna Gaworek
www.nova-racing.pl
Str. 13
K I M J EST KO Ń
KIM JEST KOŃ?
Większość ludzi patrząc na konia, widzi
zwierzę. Dla jednych koń to zwierzę
piękne, dla innych zupełnie zwyczajne –
ot, takie sobie zwierzątko, które je, śpi i
załatwia inne swoje potrzeby mechanicznie i instynktownie. Są także ludzie,
którzy na co dzień mają styczność z
końmi, ale traktują je przedmiotowo. Są
zatem konie-skarbonki do zarabiania
pieniędzy (np. rekreacja) oraz koniemaszyny do zbierania nagród i pochwał.
Mój znajomy parę lat temu pracował jako luzak we Włoszech w stajni sportowej nastawionej głównie na skoki. Jego
zadaniem podczas zawodów było wyczyszczenie konia, uczesanie, osiodłanie,
Str. 14
K I M J EST KO Ń
posadzenie na nim zawodnika. Następnie oglądał przejazd, zdejmował zawodnika z konia, wysłuchiwał obelg („Koń
zrzucił przeszkodę, bo koreczki krzywo
zaplecione”, „Koń był niespokojny, bo
czaprak był źle wyprany”), rozsiodływał
konia i zajmował się kolejnym. Można
mieć odczucie, że taki zawodnik bez luzaka nie poradziłby sobie nawet z osiodłaniem konia. Podobne sytuacje miały
miejsce na treningach. Nie było tam
miejsca na chwalenie konia, rozmawianie z nim, spacer czy przyjazne głaskanie i poklepywanie. Koń był traktowany
przedmiotowo, jako maszynka do osiągania sukcesów i co za tym idzie, także
zarabiania pieniędzy. W większości krajów konie sportowe całe dnie spędzają
w stajni, nie pamiętają już zapachu trawy czy swobodnego galopu po łące. Ze
stajni wychodzą jedynie na treningi. Czy
musi tak być? Są oczywiście też zawodnicy, którzy kochają konie, na których
startują, i zajmują się nimi,. Często są to
jednak osoby, które jeszcze nie osiągają
jakichś sukcesów w wyższych klasach
bardziej oficjalnych zawodów. Dlaczego
tak się dzieje?
się osiodłać, zrzucają, nie podają nóg.
Tylko czemu nikt nie zastanawia się, dlaczego tak się dzieje? Może one po prostu już mają dość?
Są także ludzie, którzy patrząc na danego konia, widzą osobowość. Jedyną,
niepowtarzalną osobowość, z konkretnymi cechami charakteru, upodobaniami i
uczuciami. Patrząc na konia, widzą żywą
istotę, równą sobie, z którą bez problemu można się dogadać. Konie są przyjaciółmi. Trzeba nauczyć się szanować ich
zdanie i zrozumieć ich potrzeby. Wtedy
na pewno się odwdzięczą. Konie nie
umieją udawać. Jeśli kogoś lubią – okazują mu to, jeżeli za kimś nie przepadają
– także potrafią to okazać. Konie są
szczere. We wszystko, co robią, wkładają całe swoje serce i wszystkie swoje
umiejętności. Nie ma zatem koni złośliwych, są po prostu mądre. Skoro 18letni koń, chodzący 14 lat w rekreacji,
nagle zaczyna zrzucać jeźdźców, to nie
jest złośliwość. On po prostu chce pokazać wszystkim, że już nie chce tego robić. Po tylu latach… Mam jednak nadzieję, że na świecie przybywa prawdziwych
miłośników koni, którzy potrafią docenić
piękną naturę tych zwierząt.
Albo inny przypadek. Tym razem stajni
rekreacyjnej i jej właściciela, wiecznie
marudzącego, że konie nie mogą zarobić
na jego nowy samochód. Biedne pracują
przez wiele godzien dziennie i nikt im za
to nie dziękuje, nikt tego nie docenia.
Nie mają nawet czasu, żeby wyjść na
pastwisko, tylko drepczą w kółko, jeden
za drugim, przez całe dnie… Aż w końcu
zaczyna im się to nudzić – i nic w tym
dziwnego. I wtedy właśnie powstają opinie o koniach złośliwych, bo np. nie dają
www.CzteryKopyta.pl
Ktoś powiedział kiedyś, że gdyby koniowi poświęcało się tyle samo czasu co
psu, to okazałoby się, że koń dorównuje
psu (jeśli nie przerasta go) pod względem mądrości i przywiązania… A Ty ile
czasu poświęcasz swojemu koniowi?
Tekst i zdjęcia: Agata Obidowicz
www.CzteryKopyta.pl
Str. 15
Fot. Monika Piech
JAZ DA KO N NA
Zasady zachowania
na ujeżdżalni
Po swojej pierwszej przejażdżce konnej byłam tak zafascynowana jeździectwem, że od razu usiadłam do
książki z czasów, gdy mój ojciec jeździł konno. To było „Jeździectwo” Suchorskiego. Pochłonęłam całą w dwa
dni, niewiele z niej wtedy rozumiejąc.
Zupełnie naturalne było i jest dla
mnie, że jeśli dla kogoś pasją są konie, to szuka informacji na ich temat,
czyta, dokształca się. Okazuje się jednak, że tak nie jest. Jeźdźcy nie znają
nawet zasad zachowania na ujeżdżalni. Nie wiem, jak to możliwe, skoro
na ujeżdżalniach jeżdżą. Nie wiem
również, jak to możliwe, że trenerzy
nie uczą lub nie wymagają tak podstawowej wiedzy. Zasady poruszania
się na ujeżdżalni ustalono w zasadzie
dawno temu. Podejrzewam, że jak
www.CzteryKopyta.pl
tylko ludzie zaczęli się poruszać konno w grupie. Celem tych zasad nie
jest zatrucie nam życia, lecz zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim
jeźdźcom i koniom oraz stworzenie
warunków, w których każda para koń
– jeździec może skoncentrować się
na wykonywanych zadaniach. Podobnie jest w przypadku przepisów ruchu
drogowego. W tym jednak wypadku
nie dziwi nas wcale, że ktoś ma
pierwszeństwo na głównej drodze czy
na zielonym świetle. Dlaczego więc
tak trudno jest wielu jeźdźcom pojąć, zaakceptować i stosować kilka
prostych zasad jeździeckich?
Ordnung muss sein
Po pierwsze, ustalcie harmonogram
treningów, powieście go np. w sio-
Str. 17
JAZ DA KO N NA
dlarni i starajcie się go trzymać. Kultura wymaga, by nie
spóźniać się, a także nie przedłużać jazd kosztem czyjegoś
treningu. Warto także wymienić się numerami telefonów
i informować o spóźnieniu lub
nieobecności – dzięki temu nie
zepsujecie innym planu dnia.
Podzielcie się na grupy o podobnym poziomie zaawansowania. Oczywiście jeśli jeździcie z trenerem, podział na
grupy należy do jego zadań.
JAZ DA KO N NA
Fot. K. T.
Warto również w stajni, przed wejściem do hali czy na plac wywiesić zasady
odpowiedniego
zachowania
(syntetyczną wersję znajdziecie w
wielu podręcznikach jeździeckich, np.
w
„Akademii
Jeździeckiej”
W. Pruchniewicza lub w Internecie).
Puk, puk
Czy wchodzicie do czyjegoś domu bez
pukania i zaproszenia do wejścia?
Dlaczego więc tak wielu jeźdźców
wchodzi do hali jak do obory? Pukanie wprawdzie nie jest najlepszym pomysłem, bo może wystraszyć konie, a
tego przecież chcemy uniknąć. Dlatego warto przed otwarciem drzwi zawołać: „Uwaga!” lub spytać: „Można
wejść?”. Zanim wejdziecie, poczekajcie, aż ktoś Wam odpowie – być może
właśnie jest w trakcie ważnego ćwiczenia, najeżdża na przeszkodę albo
przejeżdża obok drzwi i swoim wej-
Str. 18
ściem zepsulibyście mu ćwiczenie lub
spłoszyli konia. Może się również zdarzyć, że koń w hali jest akurat bez
jeźdźca na grzbiecie.
Ważne jest także, aby bramy czy
drzwi prowadzące na halę lub plac
były zamknięte w trakcie jazdy. Dzięki
temu w razie upadku któregoś z
jeźdźców jego koń nie zawędruje do
stajni (prawdopodobnie ciągnąc za
sobą pobratymców i przerażonych
jeźdźców). Zasada ta dotyczy oczywiście przede wszystkim jeźdźców niedoświadczonych.
Złoty środek
Dosiadanie koni i zsiadanie z nich powinno odbywać się na linii środkowej
ujeżdżalni. Linie zmian kierunku i linie
dużych kół pozostawiamy wolne, aby
obecni jeźdźcy nie musieli przerywać
jazdy. Jest to również doskonałe miejsce do podciągania lub poluzowania
popręgu i wszelkich innych manewrów przy rzędzie. Jeśli wsiadamy na
www.CzteryKopyta.pl
konie przed jazdą w zastępie, ustawiamy się wszyscy równolegle do
krótkich ścian ujeżdżalni.
Bezpieczny odstęp
Żaden chyba jeździec nie ma ochoty
zarobić od konia kolegi kopniaka w
kolano. Z tego powodu konieczne
jest utrzymywanie bezpiecznego odstępu od pozostałych koni. Odległość
od konia poprzedzającego powinna
wynosić co najmniej tyle, ile długość
jednego konia. Podobnie rzecz się ma
z końmi mijanymi. W liczbach można
tę odległość wyrazić w 3 krokach, co
daje nam około 2,5 metra. Jest to
oczywiście odległość minimalna.
Pierwszeństwo
Pierwszeństwo mają jeźdźcy poruszający się wyższym chodem –
oddajemy im pierwszy ślad.
Generalnie im wolniej się poruszamy, tym bliżej środka
ujeżdżalni powinniśmy się
znajdować. Jeżdżąc w różnych kierunkach, wymijamy
się lewymi rękami. W takim
przypadku jeździec ustępujący pierwszeństwa powinien
zacząć zjeżdżać ze śladu w
odległości ok. 10 metrów
przed jeźdźcem, który na śladzie pozostaje. Jeśli obaj poruszają się stępem, można tę
odległość zmniejszyć do 5
metrów. Najprościej zaś jest,
jeśli wszyscy jeźdźcy poruszają się w tym samym kie-
www.CzteryKopyta.pl
runku. Jeśli wszyscy poruszają się
jednym chodem, pierwszeństwo mają
jeźdźcy jadący pierwszym śladem
(nie mają przecież gdzie zjechać).
Ponadto poruszając się po łukach
(koła, wolty, serpentyny, wężyki),
ustępujemy pierwszeństwa osobom
jadącym po liniach prostych. Pierwszeństwo ma także zastęp w stosunku do pojedynczych jeźdźców. Co
ciekawe, wielu instruktorów poprzez
brak odpowiedniej reakcji daje milczące pierwszeństwo jazdy osobom,
które mają trening przez duże T. Bo
oni mają TYLE do zrobienia. Tymczasem dla nowicjusza utrzymanie się w
siodle i „przetrwanie” to też jest TYLE. Pamiętajmy więc dni, w których
dopiero zaczynaliśmy przygodę z jeź-
Fot. K. Stolarski
Str. 19
JAZ DA KO N NA
dziectwem, i bądźmy wyrozumiali dla
tych, którzy teraz są na tym etapie.
To świadczy o naszej kulturze.
Żółtodzioby
Na młodszych stażem jeźdźców musimy mieć zawsze baczenie. Oni dopiero się uczą, mają prawo nie panować
nad swoimi końmi, jak również bać
się, gdy przejeżdżamy obok nich galopem czy skaczemy. A strach nie jest
najlepszym
kompanem
edukacji.
Oczywiście nasza ostrożność nie może być przesadna, nauka jazdy konnej to także nauka radzenia sobie w
różnych sytuacjach. Niemniej nie możemy od nowicjuszy wymagać cudów
ani – tym bardziej – mieć pretensji,
że niechcący wjadą nam na ślad. Dlatego dla własnego i ich komfortu jazdy lepiej omijajmy ich szerokim łukiem.
W podobny sposób powinniśmy podchodzić do młodych koni. Dla nich
także wszystko w koło jest nowe, a
co za tym idzie – potencjalnie niebezpieczne. A na niebezpieczeństwo konie reagują albo ucieczką, albo atakiem. Oba te rozwiązania nie są mile
widziane w trakcie jazdy i mogą się
źle skończyć. Jeżdżąc w towarzystwie
koni płochliwych, musimy pamiętać,
że nie zawsze będą się zachowywały
w sposób przewidywalny. Ponadto
jeżdżąc z młodymi, płochliwymi lub
temperamentnymi koni, bezpieczniej
jest poruszać się w jednym kierunku.
Str. 20
JAZ DA KO N NA
Zakazy
Wyprzedzanie jest zakazane. Jeśli
musimy znaleźć się przed koniem nas
poprzedzającym, odpowiednio wcześniej wykonujemy zakręt i wjeżdżamy
w wolne miejsce przed nim. Nie wolno także przechodzić do stępa czy zatrzymywać się na pierwszym śladzie.
Jeśli chcecie poćwiczyć przejścia, poinformujcie o tym współuczestników
jazdy i przed wykonaniem manewru
spójrzcie za siebie. Zakazane jest także poruszanie się parami lub w jeszcze większej grupie koni obok siebie.
Nie dość, że może to prowadzić do
sporu między końmi, to jeszcze taka
grupa zajmuje zdecydowanie zbyt
wiele miejsca i uniemożliwia innym
normalną jazdę.
Gleba
Jeśli w trakcie grupowej jazdy nastąpi
rozłączenie któregoś jeźdźca i konia,
przerywamy
wszystkie
ćwiczenia
i zatrzymujemy się w bezpiecznych
od siebie odległościach. Wznawiamy
jazdę dopiero wtedy, gdy kolega
znów znajdzie się na końskim grzbiecie. Jeżeli na jeździe obecny jest instruktor, powinien on złapać konia,
zaś jeździec, który spadł, powinien
chwilę pozostać na ziemi i „dojść do
siebie”, zanim z powrotem dosiądzie
swojego rumaka. W szoku często nie
odczuwamy bólu, który jest wyraźną
oznaką, że coś nam się jednak stało
w wyniku upadku. Czasami mogą się
także pojawić zawroty głowy. Warto
www.CzteryKopyta.pl
więc chwilkę odczekać przed powrotem do treningu. Oczywiście jeżeli
jeździec upadł nie z powodu utraty
równowagi, lecz dlatego że koń go
zrzucił, powinien w miarę możliwości
jak najszybciej znaleźć się z powrotem na koniu (i popracować nad hierarchią i szacunkiem w tym duecie).
Lonżowanie
Lonżowanie w trakcie jazdy jest w
zasadzie zabronione, chyba że dysponujemy naprawdę dużym placem, a
instruktor lub jeźdźcy wyrażą zgodę
na lonżowanie. Na pewno zabronione
jest lonżowanie w trakcie jazdy młodych, płochliwych lub cierpiących na
nadmiar energii koni. Nieraz widziałam jeźdźca, którego koń ciągnął
przez pół ujeżdżalni i w końcu wyrwał się, radośnie brykając wśród
zdezorientowanych jeźdźców, ciągnąc
za sobą lonżę, w którą sam mógł się
zaplątać, zahaczyć nią o przeszkodę
lub mogła ona zostać przydepnięta
przez innego konia.
Dźwięki
Wszelkie komendy czy nagrody głosowe dla koni powinny być wydawane cicho i w miarę możliwości z dala
od innych koni. Głośne cmokanie może wcale nie ruszyć Waszego konia z
miejsca, tymczasem koń kolegi dzięki
temu (ku zaskoczeniu swojego jeźdźca) będzie już wyższym chodzie. A
co, jeśli wtedy kolega będzie podpinał popręg i jechał na luźnej wodzy?
www.CzteryKopyta.pl
Podobnie sprawa ma się z głośnym
używaniem bata (poza tym – jeśli
dźwięk bata jest wyraźnie słyszany
przez wszystkich wkoło, to warto się
zastanowić nad tym, czy nie jest aby
używany zbyt mocno). Jeśli Wasze
umiejętności jeździeckie są jeszcze w
powijakach, powinniście poważnie
przemyśleć jazdę w czasie burzy, silnego wiatru oraz roztopów (śnieg
zsuwający się z dachu hali robi sporo
hałasu). Jeżeli planujecie wykonywać
z koniem ćwiczenia, którym towarzyszą dziwne albo głośne dźwięki (np.
przechodzenie po folii czy zabawa piłką), skonsultujcie to z innymi uczestnikami jazdy. Dzięki temu będą oni
Fot. Agata Obidowicz
Str. 21
JAZ DA KO N NA
JAZ DA KO N NA A
mogli złapać wodze, zatrzymać się,
odwrócić konia w kierunku tego
dźwięku lub zająć go jakimś ćwiczeniem. Najbezpieczniej jest jednak wykonywać
takie
ćwiczenia
w samotności, szczególnie jeśli są
one nowe dla Waszego konia.
Skoki
Jeśli w trakcie jazdy w grupie tylko
część jeźdźców ćwiczy skoki, powinny
się one odbywać po przekątnej lub na
dużej ósemce wewnątrz placu (tak by
pierwszy ślad pozostał wolny dla pozostałych jeźdźców).
Zapowiadajcie innym swoje zamiary.
Jeździec jadący za Wami może być
tak skupiony na wykonywanym ćwiczeniu, że nie zwróci uwagi na to, co
robicie. Wystarczy powiedzieć „koło”,
„stęp”, „przekątna” – i nie ma problemu. Współpracujcie, zamiast rywalizować o miejsce na placu.
Pracownicy stajni
Wszelkie prace (np. konserwacja budynku, nawierzchni placu, koszenie
trawy, ścinanie drzew) powinny się w
zasadzie odbywać w innym czasie niż
jazdy. Niemniej nie ulega najmniejszej wątpliwości, że im więcej się wokół nas dzieje, tym bardziej nasz koń
odczula się na bodźce i tym mniej
płochliwy się staje. W takim jednak
przypadku konieczna jest współpraca
jeźdźców z pracownikiem, który nie
mając do nikogo pretensji, w razie
potrzeby przerwie wykonywane czynności i wróci do nich po chwili lub dopiero po zakończeniu treningu.
Fot. Agata Obidowicz
Str. 22
Goście
Jeździectwo to sport bardzo towarzyski. Często prosimy jeżdżących znajomych, by nas ocenili, lub zapraszamy
znajomych i rodzinę, by pokazać im
swoją pasję. Goście są mile widziani
chyba w każdej stajni, niemniej należy poinformować laików o właściwym
w tym miejscu zachowaniu. Przede
wszystkim goście nie mogą wchodzić
na plac do jazdy czy stać wewnątrz,
np. opierając się o ścianę czy ogrodzenie. Powinni także zachowywać
www.CzteryKopyta.pl
się w miarę cicho i unikać gwałtownych ruchów. Dzieci w stajni powinny
być zawsze pod troskliwą opieką dorosłych. Powinny wiedzieć, że nie
wolno biegać po stajni (a tym bardziej hali czy placu do jazdy), krzyczeć, stawać za koniem czy szarpać
go za ogon. Obecność psów na terenie stajni budzi sporo kontrowersji.
Każdy właściciel musi się liczyć z tym,
że jego pies bez smyczy może zostać
dotkliwie (lub wręcz śmiertelnie) kopnięty czy ugryziony przez konia. Niektóre psy mają też tendencję do biegania za końmi i obszczekiwania ich,
czasem podgryzania. Poza tym, że
najbardziej niebezpieczne jest to dla
samego psa, stwarza to również zagrożenie dla konia i jeźdźca. Reakcje
koni bywają różne – jedne uciekają,
odskakują (w przypadku jazdy w zastępie „na ogonie” lub przy dużej liczbie początkujących jeźdźców może
się to skończyć np. kolizją), inne konie atakują. Większość na szczęście z
czasem przyzwyczaja się do sytuacji i
odkrywa, że nie taki diabeł straszny.
Znam psy, które przez całą jazdę potrafią spać na środku placu, nikomu
nie przeszkadzając. Dlatego każdy
przypadek spotkania konia z psem
należy traktować indywidualnie. Pamiętajmy o tym, że psy mogą również ze sobą wejść w konflikt, co
wzbudza niepotrzebne zamieszanie.
Sprzątanie
Dobrym zwyczajem jest sprzątanie po
sobie nie tylko w stajni, ale także na
ujeżdżalni. Sprzątamy po jeździe
gnój, smakołyki, baty, ubrania, derki,
części rzędu, przeszkody, drągi itp.
Plac do jazdy staramy się pozostawić
w stanie co najmniej tak dobrym, w
jakim go zastaliśmy, nawet jeśli jest
w stajni pracownik, do którego zadań
należy sprzątanie. Szanujmy jego
pracę.
Używki
Palenie jest zabronione zarówno w
stajni i stodole (ze względu na ryzyko
pożaru), jak i w trakcie jazdy
(rozżarzonym papierosem możemy
dotknąć konia, np. gdy ten nagle poderwie się do biegu, a my odruchowo
sięgniemy po wodze). Wsiadanie na
konia po spożyciu alkoholu też nie
należy do najlepszych pomysłów. Im
więcej wypiliśmy, tym więcej głupich i
brawurowych pomysłów mamy, a
przy tym trudniej nam utrzymać równowagę, zaś czas reakcji znacznie się
wydłuża. O narkotykach chyba nie
muszę wspominać. Co najważniejsze
– jeździectwo to sport elegancki, a
używki, szczególnie w nadmiarze, nie
mieszczą się jakoś w jej ramach.
Oczy wokół głowy
Gdy uczyłam się jeździć samochodem, dziwiło mnie, jak to możliwe, że
przez tyle lat mój ojciec nigdy nie
miał wypadku. Prosiłam, by zdradził
mi swój sekret. Powiedział mi wtedy:
„Uważam na to, co robią inni, bo to
Str. 23
JAZ DA KO N NA
oni stwarzają zagrożenie”. Zwracajcie
więc uwagę na to, co dzieje się wokół
Was, na to, co robią inni jeźdźcy. Czasem lepiej ustąpić pierwszeństwa komuś, kto go nie ma, zatrzymać się
czy zmienić kierunek, niż sztywno
trzymać się zasad. Faktem jest bowiem, że najważniejsze zasady są
dwie: bezpieczeństwo i przyjemność z
jazdy – dla wszystkich jeźdźców i koni.
Na zakończenie
Nadmiar wyobraźni może być dla nas
groźny jedynie wtedy, gdy dysponuje
nią koń. Naszej wyobraźni nigdy dosyć. Pamiętajmy, że jeżdżąc konno,
J EŹ DZ I ECTWO NAT U RA L N E
jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za
siebie, nie tylko za nasze konie, ale
również za innych jeźdźców i konie.
Jeżdżąc konno, kultywujemy wspaniałe tradycje jeździeckie naszego narodu, zachowujmy się więc godnie,
tak abyśmy nie musieli się wstydzić,
gdyby patrzył na nas kawalerzysta.
Bezpieczeństwo w trakcie jazdy zapewnią Wam zdrowy rozsądek, wyobraźnia, kultura, wyrozumiałość i
chęć współpracy.
Tekst: Anna Chełmecka
Jazda na kantarku
– praktyka cz.1
Dlaczego bez wędzidła? Nie dlatego, że wędzidło
jest złe czy krzywdzące dla konia. Nie dlatego,
że kantar sznurkowy jest lepszym narzędziem
w każdym rodzaju pracy. A więc dlaczego?
Taka jazda pozwala na poprawę dosiadu przy oszczędzaniu pyska konia,
bardzo wrażliwego pyska, pozwala na
zwiększenie wygimnastykowania konia, odprężenie, czasem może być
stosowana jako rodzaj terapii przy
koniach nietolerujących kiełzna. Na
pewno będzie dobrą zabawą, testem
na stopień ujeżdżenia konia.
Jak zacząć? Sprawdzianem z ziemi.
NIGDY nie wsiadaj na konia bez
wcześniejszego przygotowania! W
najlepszym wypadku koń
będzie chodził normalnie,
1
a w sytuacji krytycznej
(np. poniesienie) pogalopuje kilka kroków, w najgorszym – jazda taka może być bardzo niebezpieczna. Można łatwo sprawdzić, czy koń gotowy jest
na taki eksperyment. Zacznijmy od przestawiania
przodu, zadu i cofania przy
pomocy nacisku. Koń powinien ustępować lekko,
www.CzteryKopyta.pl
bez dużego oporu. Przy cofaniu powinien być w stanie cofnąć się o ok. 5
metrów, przy zwrotach na przodzie i
zadzie – wykonać pełen zwrot (o 360
stopni). Technikę wykonywania tych
ćwiczeń opisywałam wcześniej. Kolejnym ćwiczeniem „do zaliczenia” jest
zgięcie boczne – pociągnij za linkę,
stojąc przy łopatce: koń powinien
miękko oddawać głowę, bez oporu.
Zgięcie wykonuj z obu stron, po kilka
razy na każda stronę, to jest Twoja
gwarancja bezpieczeństwa. Teraz
Str. 25
J EŹ DZ I ECTWO NAT U RA L N E
stań po lewej stronie konia, cofnij się
na wysokość zadu, linę trzymasz w
lewej ręce, przechodzisz za zadem
konia (głaszcz go w tym czasie po zadzie, niech wie, ze jesteś z tyłu, zachowaj szczególną ostrożność przy
koniach kopiących) i gdy jesteś już po
prawej stronie (koń stoi w miejscu),
napinasz linę – koń powinien się z
niej „odwinąć”, obrócić przodem do
Ciebie.
Egzamin zdany? Możesz osiodłać konia, powinien przy tym zachować
spokój. Jeśli próbuje gryźć, denerwuje się, to może być znak, że nie akceptuje siodła, a więc jeźdźca prawdopodobnie też nie. W takim przypadku sprawdź dopasowanie sprzętu i
wróć do odczulania. Zakładam, że
jest w porządku, więc... Czas wsia-
2
J EŹ DZ I ECTWO NAT U RA L N E
dać! Co zrobić z liną? Złóż ją mniej
więcej na pół i przełóż przez końską
szyję. Sposób przełożenia liny widoczny jest na 1 zdjęciu, niestety jest
to zdjęcie stare, niekoniecznie wyraźne, jednak da się zauważyć, że od
kantara idzie jedna wodza, wolny koniec swobodnie wisi z boku. Tak, na
początku jeździsz z jedną liną w ręce.
To zapobiega ciągnięciu za dwie wodze na raz, co jest niedopuszczalne i
powoduje opór u konia. Wsiądź, obserwując przy tym konia – wsiadanie
też powinno być przez niego w pełni
akceptowane. I gotowe! Siedzisz na
koniu, który nie ma wędzidła! Co teraz? Kolejna część sprawdzianu, a
jednocześnie ćwiczeń gimnastykujących i podstaw jazdy bez wędzidła. Z
doświadczenia – lepiej porządnie
przyłożyć się do tej części. Może wy-
3
dawać się ona nudna i zbędna, ale
pominięcie jej nigdy nie kończy się
dobrze. Pamiętam, że przy nauce jazdy na kantarku (jeździłam na klaczy o
imieniu Zuzia) potraktowałam te ćwiczenia dość powierzchownie i miałam
ogromne problemy z kontrolowaniem
kierunku jazdy. Gdy do nich wróciłam
i nadrobiłam zaległości – problemy
znikły „same”.
A więc... Zgięcie boczne. Na zdjęciu 2
i 3 widać, jak się je robi. Ręką zewnętrzna podnoszę wodze do góry
(na zdjęciu mam naturalne hackamore, z pojedynczą liną robi się to tak
samo), ręką wewnętrzną dojeżdżam
do góry płynnym ruchem, cały czas
„głaszcząc” linę, potem zjeżdżam
(czynności te mogę powtórzyć,
zwłaszcza gdy koń uczy się zgięć
bocznych, jest to ważne – lepiej wyrabia się miękkość, gdy kilkakrotnie
Str. 28
www.CzteryKopyta.pl
przejeżdżamy dłonią po wodzy) i
przykładam rękę do uda – tak jakbym
wbijała w udo nóż. Kolejne ćwiczenie
– przestawianie zadu. Punktem wyjściowym jest zgięcie boczne, przenosimy rękę na pępek, cofając przy tym
wewnętrzną łydkę. I koń powinien
przestawić zad. Jeśli tego nie robi,
możemy mocniej zadziałać nogą lub
puknąć go delikatnie bacikiem w zad.
Jeśli przestawi zad – odpuszczamy
zarówno nacisk wywierany na głowę,
jak i ten wywierany nogą.
Jak wiadomo, zad jest napędem konia – przy odangażowaniu zadu sprawiamy, że ten napęd zostaje wyłączony z ruchu do przodu. Z punktu widzenia ujeżdżenia to niekoniecznie
dobrze, ale na początku nie skupiamy
się na prawidłowej mechanice ruchu,
lecz na bezpieczeństwie. Ono jest
najważniejsze.
Str. 29
J EŹ DZ I ECTWO NAT U RA L N E
Przedostatnie z podstawowych ćwiczeń – przestawianie przodu. Podnosimy zewnętrzną ręką wodze do góry,
wewnętrzną łapiemy wodze dość
krótko i rękę wewnętrzną odstawiamy
w bok (wskazujemy kierunek), jednocześnie przyciskając przesunięta do
przodu wewnętrzną łydkę. Gdy koń
przestawi przód – odpuszczamy. Początkowo można pomachać przed
głową i szyją konia (po zewnętrznej
stronie) bacikiem, aby załapał, o co
chodzi. Zostało jeszcze cofanie – w
tym celu nabieramy kontakt na obu
wodzach (4 zdjęcie), wywierając stały
nacisk, a gdy koń ustępuje, my też.
Innymi pomocami do cofania mogą
być: przesunięcie nóg do przodu,
„wypchnięcie” spod siebie stołka, czyli
ruch miednicą prowokujący konia do
cofania, „fala” na linie – najpierw delikatne podnoszenie i
opuszczanie ręki, potem
4
trochę mocniejsze, jeszcze mocniejsze, aż w
końcu faza 4, czyli lekkie
i krótkie szarpnięcia. Jeśli dojdziemy do fazy
czwartej, warto cofnąć
się i z ziemi naprawić
grę w jo-jo, czyli cofanie
od falującej liny (i przywoływanie konia).
HO DOW LA
wego i miękkiej długiej liny (od 3,5
do 4 metrów długości). Zwykły kantar
prowokuje do napierania na nacisk,
sztywna i cienka lonża nie będzie
przesyłać sygnałów. Nie musisz inwestować w oryginalny sprzęt, który jest
bardzo drogi, ale warto pomyśleć o
jakiejś nie najgorzej spełniającej zadanie podróbce.
Jazda na kantarku nie jest trudna,
jednak aby była bezpieczna, trzeba
do opisanych wcześniej ćwiczeń podejść sumiennie. Nie zaszkodzą one
na pewno– nawet jeśli jazdę na kantarku traktujesz jako urozmaicenie.
Do swobodnego galopu jeszcze długa
droga, ale nawet takie podstawy mogą dać dużo radości. Więcej o tego
typu jeździe – w następnym numerze.
Tekst i zdjęcia: Agnieszka Litwa
Inna jest funkcja hodowli prywatnej, inna zaś państwowej – i
absolutnie nie powinno być żadnego między nimi antagonizmu.
– Zacznijmy od banalnego pytania. Czym jest aukcja?
– Aukcja jest najlepszą formą organizacji rynku koni. Jest to równocześnie
jedna z najtrudniejszych form, bowiem potrzebny jest czas, pieniądze i
konsekwencja, żeby w ogóle mogło
dojść do aukcji. Przykładem wieloletniej pracy, która przynosi co roku wyśmienity efekt, jest impreza w Janowie Podlaskim. Tak naprawdę w kontekście koni jest to jedyny rynek w
Słowo na temat sprzętu
– nie opisywałam go dokładnie, ale zawsze używaj kantarka sznurko-
Str. 30
Wierzę w Polską hodowlę
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
Polsce, który w ogóle funkcjonuje.
Próby organizowania innych rynków
jak dotąd spełzają na niczym. Przyczyn jest wiele, ale o tym może później… Wracając do idei aukcji – uważa się ją na najlepszą formę rynku,
bowiem – przynajmniej teoretycznie
– jest to bezpośrednie spotkanie podaży i popytu, a ponieważ rynek
kształtuje cenę, więc konie są sprzedawane po cenach maksymalnie zbliżonych do swej wartości.
– W Polsce ciągle pokutuje przekonanie, że być może poza aukcją danego konia można byłoby
kupić taniej, gdyby nie rywaliza-
Str. 31
HO DOW LA
cja i konkurencja panujące podczas licytacji, a w ich wyniku wywindowana cena oraz marża pośrednika... Dla sprzedającego
jest to korzystne, dla kupującego
może niekoniecznie?
– Każdy kupujący chce kupić jak najtaniej, ale jednocześnie chce mieć
najlepszy przegląd dostępnej oferty
końskiej. Aukcja stwarza mu możliwość obejrzenia pełnej oferty w jednym miejscu, bez konieczności podróżowania po całym kraju. Łatwiej jest
wtedy porównać materiał i szybciej
podjąć decyzję, bo przecież czas to
też pieniądz.
– Jakie są wady i zalety aukcji?
– Niewątpliwą zaletą aukcji jest to, że
jest to najbardziej obiektywny rynek,
tworzony przez wielu wystawców i
wielu nabywców. Nad bezpieczeństwem transakcji czuwa organizator
aukcji, który jednocześnie strzeże in-
Str. 32
HO DOW LA
teresów kupującego oraz sprzedającego. W Polsce jest ciągle tendencja
do unikania pośredników, którzy kojarzą się z pasożytami żerującymi na
obu stronach transakcji. Tymczasem
na świecie wygląda to inaczej, bowiem pośrednik spełnia określone,
bardzo odpowiedzialne zadania. Hodowca koni zwykle ma trudności w
dotarciu do rynku, więc to właśnie
zapewnia mu pośrednik.
– W dobie Internetu nieco się to
zmieniło, choć rzeczywiście rynek koński jeszcze w niewielkim
stopniu tę zmianę odczuł…
– Oczywiście, pojawiło się już trochę
ogłoszeń internetowych i stron, gdzie
hodowcy mogą sprzedać konie, jednak rynek ten nadal jest trochę ułomny. W przypadku koni ciągle najlepszym rozwiązaniem jest bezpośrednia
konfrontacja popytu z podażą. To
dzieje się praktycznie tylko na aukcjach. W przypadku sprzedaży „podwórkowych”, czyli
kiedy klient przyjeżdża do
hodowcy, nigdy nie wiadomo, czy oferowana cena
stanowi rzeczywistą wartość
rynkową konkretnego konia. Hodowca ma wtedy
twardy orzech do zgryzienia
– sprzedać już teraz czy poczekać na kolejnego chętnego… Często dzieje się
tak, że właściciel po prostu
musi szybko sprzedać konia
www.CzteryKopyta.pl
ze względów finansowych – i wtedy
uzyskana cena najczęściej nie jest
adekwatna do wartości zwierzęcia.
Wadą aukcji jest to, że trzeba czekać
na jej odbycie się. Trzeba dość dużej
konsekwencji, żeby nie sprzedać konia wcześniej. No i oczywiście są
koszty związane z przystąpieniem do
aukcji: wpisowe i prowizja aukcyjna.
Firma, która organizuje aukcję, musi
przecież wydać konkretne pieniądze
na promocję i organizację aukcji.
– Jakie potrzeby wiążą się z organizacją aukcji?
– Zorganizować aukcję jest stosunkowo nietrudno. Przy czym trzeba zaznaczyć, że jednorazowa organizacja
aukcji mija się z celem, gdyż jest to
strata pieniędzy i czasu. Na początku
trzeba sobie wyraźnie postawić pytanie, czy buduje się rynek na lata, czy
też chodzi o wyprzedaż. Wyprzedaż
może zorganizować niemal każdy i
wszędzie, zresztą są one organizowane często przez ośrodki, które przeżywają trudności finansowe. Jednak te
przetargi niewiele mają wspólnego z
prawdziwą aukcją. Zwykle odbywają
się przy minimalnej reklamie, przyjeżdża na nie wąskie grono osób, które
dowiadują się o wydarzeniu pocztą
pantoflową i które nie są zainteresowane poszerzaniem konkurencji. Wystawca jest wtedy narażony na tzw.
zmowę kupujących. Pamiętam swoją
pierwszą aukcję w Janowie Podlaskim
w 1972 r. Wszystkie konie przeszły
www.CzteryKopyta.pl
przez ring, nie było żadnej licytacji, a
sześciu kupujących, którzy uczestniczyli w aukcji ,zaraz na początku podzieliło się końmi. Doprowadzili oni
do tego, że trzeba było obniżyć ceny
koni i dopiero wtedy je sprzedano.
Żeby aukcja miała sens, trzeba w nią
konsekwentnie inwestować przez kilka, jeśli nie kilkanaście lat. W przypadku Janowa Podlaskiego do sukcesu aukcji przyczyniła się decyzja, która polegała na wstrzymaniu sprzedaży przedaukcyjnych. Istniały wtedy
trzy stadniny państwowe – Janów,
Michałów i Kurozwęki, które porozumiały się, że trzeba koncentrować całą podaż i popyt na aukcji. Wystarczyło im konsekwencji, by nawet tak
zasłużonym klientom, jak dr Lacroix
czy Patrycja Lindsay nie pozwolić kupić koni przed aukcją. W wyniku tych
działań w końcu zaczęliśmy doganiać
rynek światowy. W latach 60. kupowano konie w Polsce i potem sprzedawano je z dużym zyskiem na Zachodzie. W pewnym momencie zaczęli do Polski przyjeżdżać klienci
chcący kupić konia dla siebie i wtedy
cena zakupu w Polsce stała się ostateczną ceną, a na wtórnym rynku już
nie dawało się zrobić dużego zysku,
chyba że koń był pokazywany i zdobywał trofea, zyskując na wartości.
– Jak długo para się Pan aukcjami?
– Na pierwszej aukcji w Janowie po-
Str. 33
HO DOW LA
HO DOW LA
szał rynek sztuki, w sposób naturalny
skorzystano z mojego doświadczenia,
więc poza końmi prowadzę również
aukcje dzieł sztuki.
jawiłem się w 1972 r. Roznosiłem
kontrakty do podpisu, czyli byłem
gońcem między stolikiem aukcjonera
a klientem, który o właśnie kupił konia.
– Czy wcześniej miał Pan jakiekolwiek kontakty z aukcjami?
– Nie, to były pierwsze w ogóle aukcje w Polsce. Janów wystartował w
1970 r. W 1974 r. zacząłem samodzielnie prowadzić aukcje, zdobywałem doświadczenia na aukcjach amerykańskich, a potem starałem się je
przenosić na rynek polski – z dużym
sukcesem. Większość spraw na świecie już dawno wymyślono, nie ma
więc co kombinować, trzeba przyglądać się rozwiązaniom zastosowanym
z sukcesem w innych miejscach i z
nich korzystać. Kiedy w latach 90. ru-
Str. 34
– Można powiedzieć, że niemal
40 lat jest Pan związany z branżą. Czym dziś motywuje Pan
swoją wiarę w system aukcyjny?
Wszak ciągle jest Pan gotów
brać udział w różnych inicjatywach związanych z rynkiem aukcyjnym…
– Moja wiara oparta jest na tym, co
dzieje się na świecie, i na tym, co
zrobiliśmy z aukcją Polish Prestige w
Janowie, która z prowincjonalnego
przetargu stała się najważniejszą aukcją koni arabskich na świecie, pomimo potężnej konkurencji ze strony
aukcji zagranicznych. Było to możliwe
dzięki dobrej organizacji, udanemu
marketingowi, ale przede wszystkim
dzięki konsekwentnemu programowi
hodowlanemu stadnin państwowych,
dzięki któremu mamy najlepsze araby
na świecie. Polska hodowla państwowa ma wielki potencjał, przetrwała
wzloty i upadki, kryzysy i niepowodzenia – i nadal jest w czołówce, a
teraz z tego potencjału korzystają i
powinni korzystać hodowcy prywatni.
Inna jest funkcja hodowli prywatnej,
inna zaś państwowej – i absolutnie
nie powinno być żadnego między nimi antagonizmu. Hodowla państwowa to przede wszystkim bank genów
www.CzteryKopyta.pl
i cierpliwa praca dla rozwoju rasy, hodowla prywatna to szybki sukces rynkowy. Czas więc już być może na
prawdziwą aukcję dla prywatnych hodowców, bo w pokazach odnoszą już
zasłużone sukcesy. Obserwowałem
aukcje amerykańskie nieprzerwanie
od 1974 r. po 2000 rok. Bywałem regularnie na najważniejszych imprezach hodowlanych: US National Arabian Show, pokazie w Scottsdale w
Arizonie, gdzie przeprowadzano kilka
bardzo dużych aukcji. Pomysły promocji i organizacji aukcji podpatrywałem w Stanach i przenosiłem do Polski. Pierwsza prawdziwa aukcja, jaką
widziałem w życiu, była zorganizowana przez Mike’a Nicholsa. To było to !
Oczywiście w USA odkrywałem drogi,
a nie konkretne rozwiązania. Promocję polskich arabów opieraliśmy na
haśle „Konie ze stadnin państwowych”, pokazywaliśmy konsekwencję
programu hodowlanego, który daje
konie „piękne i dzielne”, przekonywaliśmy, że koń arabski jest produktem
polskiej historii i kultury, opartej na
otwartości i wielokulturowości.
– Czy system aukcyjny ma szansę przyjąć się w polskich realiach
na dobre?
– Do znudzenia będę powtarzał –
najlepszym dowodem jest aukcja w
Janowie. Trudniej jest z rozproszonymi prywatnymi hodowcami, bowiem
każdy z nich stoi wobec ogromnej pokusy, kiedy pojawia się klient i wykła-
da kasę na stół. Przy organizacji aukcji trzeba w początkowym okresie
oprzeć się na hodowcach państwowych, którzy mają większe możliwości skoordynowania wysiłków. Stadninom jest się łatwiej umówić, że organizujemy aukcję i czekamy ze sprzedażą koni do jej otwarcia. Zainicjowanie rynku aukcyjnego przez stadniny
państwowe pomogłoby hodowcom
prywatnym przyłączyć się w odpowiednim czasie.
– Czyli na pierwszym etapie
główna rolę odgrywają decydenci w stadninach?
– Decydenci hodowli państwowej
przede wszystkim powinni się zastanowić, po co tak naprawdę stadniny
istnieją. Jeśli produkujemy konie, to
trzeba też dla nich stworzyć rynek.
Tak jak stworzony został rynek dla
koni arabskich, tak też trzeba stworzyć rynek dla koni wyścigowych,
szlachetnych, półkrwi czy zimnokrwistych. Ten rynek nie powstanie sam z
siebie, trzeba w to włożyć dość konkretne pieniądze. Gdyby pojawiła się
konkretna liczba organizowanych
przez stadniny państwowe aukcji z
prawdziwego zdarzenia, to każde ze
stad ogierów, obsługując przecież pewien określony obszar kraju, mogłoby
udostępnić miejsce na te imprezy.
Przy zapewnieniu bodźca początkowego ze strony stad ogierów, stadnin
państwowych oraz poprzez dołączanie koni hodowców prywatnych au-
Str. 35
HO DOW LA
kcje na pewno by ruszyły. Hodowcy
prywatni dość szybko przekonaliby
się, że właściwym systemem jest
współpraca przy sprzedaży koni podczas aukcji.
– Jak długi jest ten czas?
– Z moich obserwacji wynika, że jest
to minimum 5 lat. Im dłużej rynek
jest prowadzony, tym oczywiście jest
on silniejszy, po stronie kupujących i
sprzedających wyrabia się pewien nawyk związany z tą formą handlowania
końmi.
– Pana aukcja marzeń to…?
– Dobrze zorganizowana aukcja koni
pełnej krwi czy też cały system aukcji
pełnej krwi. Wierzę w to nadal, że
wyścigi w Polsce ruszą, że mamy w
kraju specjalne predyspozycje do hodowli koni przeszkodowych, ale również i płaskich. Przy dobrze rozwiniętych wyścigach naturalnym cyklem
będzie sprzedaż koni przed i po sezonie, co oznacza, że aukcja może być
zorganizowana dwa razy do roku.
Można to także uzupełnić o system
wyścigów sprzedażnych, „claiming races”, gdzie konie w ofercie sprzedażnej wychodzą do wyścigów. Konia
można kupić do chwili rozpoczęcia
wyścigu, co oznacza, że kupiec kupuje konia, a wraz z nim potencjalną
wygraną. Jest to dodatkowa atrakcja,
ale także okazja do wymiany konia w
trakcie sezonu wyścigowego.
Str. 36
HO DOW LA
– Wróćmy do Pana wizji...
– Aukcja marzeń spełnionych to aukcja w Janowie Podlaskim. Co do
przyszłości – marzy mi się cykl aukcji
koni pełnej krwi. Gdyby system wyścigowy w Polsce nie zawalił się, aukcja
koni pełnej krwi po sezonie byłyby
drugą co do ważności (po Janowie)
imprezą w Polsce. Błędem jest to, że
nie ma lojalności hodowców i właścicieli wobec organizatora aukcji. Firma, która ponosi pewne koszty, musi
mieć pewność, że to, co robi, ma sens
w dłuższej perspektywie. Jeśli jest kilku organizatorów aukcji, którzy starają się pozyskać konie do aukcji i kupujących poprzez to, że obniżają
opłatę wpisową i prowizję aukcyjną,
to prowadzą do efektu pod tytułem
„gorszy pieniądz wypiera lepszy”.
Oczywiście działania tego typu doprowadzają do przejęcia wystawców, ale
jednocześnie działają na niekorzyść
rynku. Nie można robić aukcji poniżej
kosztów. Trzeba dysponować wystarczającymi środkami, by aukcję reklamować, wyprodukować i rozesłać katalog, utrzymywać stały kontakt z
klientami, bywać za granicą.
– Rozmawialiśmy kiedyś o aukcjach koni sportowych…
– Żeby mogła istnieć aukcja koni
sportowych, musi najpierw istnieć
sport na wysokim poziomie. Oczywiście aukcje organizowane po Mistrzostwach Polski Młodych Koni dają nadzieję, że taki koń znajdzie swój ry-
www.CzteryKopyta.pl
nek. Naturalnie poziom rynku będzie
zależał od tego, jak konie będą się
sprawdzały w sporcie i kto na tych
aukcjach będzie konie kupował.
Pierwszy rynek do opanowania to rynek krajowy – łatwiej na aukcję przyjechać komuś, kto ma do pokonania
200 km, niż komuś, kto będzie musiał
przylecieć np. z za oceanu. Łatwiej
też jest wypromować te konie wśród
naszych rodzimych klientów. Jeżeli w
Polsce znajdą się ludzie, którzy będą
chcieli kupować te konie i będą dalej
z nimi odnosili sukcesy, to zapewne
pojawią się i kupcy z zagranicy.
– Proporcje między importem a
eksportem powinny zacząć się
zmieniać?
– Zdecydowanie. Przede wszystkim
jednak również w tym przypadku
trzeba wiedzieć, po co się te konie
hoduje. Jeśli konie nie odnoszą sukcesów, to trzeba je przestać hodować
albo zmienić profil hodowlany. Obserwowałem poczynania Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, która
stopniowo prowadziła do upadku i likwidacji hodowli państwowej. Zlikwidowano PGR-y, a w ślad za nimi
chciano prywatyzować stadniny. Na
szczęście wydaje się, że Agencja Nieruchomości Rolnych pod nowym kierownictwem rozumuje inaczej. Polska
hodowla ma ogromną szansę. Jeśli
sektor państwowy zajmie się rozwojem ras koni, utrzymywaniem banku
genów, promocją jeździectwa i rynku,
www.CzteryKopyta.pl
to hodowla prywatna zacznie produkować konie na rynek najpierw krajow y, a p o t e m z a g r a n i c z n y.
–
W i e r z y
P a n
w
„oprzytomnienie”, refleksję nad
sytuacją ze strony decydentów?
– Wierzę przede wszystkim w upór
ludzi, którzy każdej kolejnej ekipie
politycznej starają się uświadomić, do
czego prowadzi zaniechanie działań w
tej sprawie. Organizujemy konferencje, przygotowujemy stosowne opracowania. Powstała Hippica Pro Patria
– grupa koniarzy, która próbuje przekonać władzę do uporządkowania hodowli. Hodowla wszędzie na świecie
Str. 37
HO
I PDOOTW
E RL A P I A
HO DOW LA
że przy wielkich osiągnięciach sportowych zdrowotność i wytrzymałość koni hodowanych na Zachodzie pozostawia wiele do życzenia.
powstawała przy zaangażowaniu
czynników rządowych. Powinny powstać dla tego celu programy pomocowe. Pojedynczy hodowca nie jest w
stanie efektywnie wypromować swoich koni czy dostać się na rynek. Powinien zacząć hodowlę z dobrym materiałem żeńskim, zakupionym od
stadnin państwowych, bo o poziomie
hodowli świadczą matki. Dalej – przez
odpowiedni dobór ogierów realne jest
dość szybkie osiągnięcie sukcesu. Naturalnym atutem Polski może być
współpraca między hodowlą państwową a prywatną. Jeśli nie skorzystamy
z takiej szansy, to nigdy nie dogonimy
hodowli niemieckiej czy holenderskiej.
A jeśli z niej skorzystamy, to możemy
być nawet lepsi. Wiadomo przecież,
Str. 38
– Jakie błędy zostały popełnione
czy na jakie trudności natrafili
organizatorzy aukcji w Polsce?
– Przede wszystkim aukcje są zadaniem dla profesjonalnej firmy, oczywiście przy współpracy związków hodowców koni. Tak się właśnie dzieje
na świecie. Firmy organizujące aukcje
specjalizują się w określonych
„przedmiotach aukcji”, zdobywają latami zaufanie klientów i wystawców,
promują imprezę. W dawnych czasach handel końmi mógł odbywać się
wedle zasady „widziały gały, co brały”, ale to już się skończyło. W tej
chwili podstawą sukcesu jest zaufanie. Jeśli klient z przeprowadzonej
transakcji jest zadowolony, to będzie
wracał. Reasumując – podstawowym
polskim błędem jest brak konsekwencji w organizacji imprez…
– Pana firmie też kilka imprez nie
wyszło…
– Tak, z tych właśnie doświadczeń
wynika, że niechętnie zajmujemy się
organizacją jednorazowych aukcji. Organizując w ubiegłym roku aukcje w
Bogusławicach i Białym Borze, chcieliśmy doprowadzić do długoletniego
kontraktu. Mieliśmy świadomość tego,
że pierwszy i drugi rok będą nieudane, ale potem metoda systematycznie
www.CzteryKopyta.pl
zacznie się sprawdzać. Ciężko jest
podpisać umowę wieloletnią z prywatnym wystawcą, który nie potrafi
zgłosić konia w odpowiedni czasie, a
potem zachować go do aukcji. Umowa na organizację aukcji powinna być
podpisana pomiędzy profesjonalną
firmą, związkiem hodowców koni a
np. Agencją Nieruchomości Rolnych
czy grupą stadnin państwowych. Aukcji potrzebna jest stabilizacja, długoletnia wizja, której nie da się osiągnąć z pojedynczymi drobnymi hodowcami. W ubiegłym roku nie udało
nam się podpisać umowy długoletniej
– pomimo żmudnych negocjacji. W
tym roku Polski Związek Hodowców
Koni aukcję organizuje samodzielnie i
w głębi serca trzymam za to przedsięwzięcie kciuki.
– Z naszej rozmowy wynika jednak, że niepowodzenie związane
z organizacją aukcji w Polsce
przede wszystkim jest wynikiem
braku działań długofalowych.
– Organizacją aukcji musi się zajmować profesjonalista. Taki organizator
w Polsce albo się wykształci, albo nie
będziemy mieli aukcji. W moim przekonaniu nie jest to pole działania
związku ani poszczególnych wystawców.
– W takim razie jak się ma do tego sukces aukcji KWPN czy sukces aukcji hanowerów, największej aukcji koni sportowych?
– To doskonałe przykłady konsekwencji w działaniu. Związek hanowerski
od wielu lat organizuje aukcje, tak
więc wyedukował organizatorów aukcji.
– Czy kontynuacja aukcji przez
PZHK w tym roku jest wydarzeniem pozytywnym?
– Tak, choć według mnie jest to zaczynanie tej samej rzeczy od nowa.
W ubiegłym roku reklamowaliśmy imprezę pod marką PZHK i Polish Prestige, wydaliśmy sporo pieniędzy, żeby
w tym roku wydać je niejako od początku. Ta aukcja zapewne będzie, a
przynajmniej powinna być lepsza od
ubiegłorocznej, ale poprawa nie będzie aż tak duża, jak mogłaby być
przy zachowaniu długofalowej polityki
aukcyjnej. Tymczasem bez konsekwencji nie zbudujemy rynku aukcyjnego.
– Brak konsekwencji i umów
długofalowych, które pozwalałyby na komfort działania i spokojne inwestowanie w rozwój rynku
aukcyjnego jest więc podstawowym błędem organizatorów polskich aukcji. Serdecznie dziękuję
Panu za rozmowę.
Wywiad z
Markiem Grzybowskim
przeprowadzony przez
Michała Wierusza-Kowalskiego
www.polishprestige.pl
Str. 39
A RA B S K I ŚW IAT
A RA B S K I ŚW IAT
Rok 2008 pod lupą
Podsumowanie sezonu
hodowlanego
Tekst: Rafał Czarnecki
www.polskiearaby.com
Czy 2008 rok był dla polskich hodowców łaskawy? Czy przejdzie do historii
jako rok sukcesów, czy niepowodzeń?
Przełom zimy i wiosny to gorący dla
wszystkich hodowców sezon wyźrebień. Oczekiwanie na efekt koncepcji
hodowlanych jest zawsze niezwykle
fascynujące. Na świecie pojawia się
nowe pokolenie i przychodzi czas oceny trafności naszych decyzji. Jak się
niejednokrotnie przekonaliśmy – decyzji bardzo trudnych. Hodowla jest
bowiem sztuką dokonywania wyborów. Jakie klacze włączyć do hodowli,
jakich ogierów użyć, które konie
sprzedać, a które wydzierżawić, by
promowały na świecie polską hodowlę? Niektórzy odbierają zasłużoną nagrodę za swą wiedzę, inni muszą
przełknąć gorzki smak porażki. Hodowla jest zajęciem nieprzewidywalnym, ale przez to chyba właśnie tak
pociągającym i intrygującym…
łowa to potomstwo dwóch polskich
ogierów – michałowskiego Gangesa i
wyhodowanego w rodzimej stadninie
Poganina. Po tym ostatnim urodziło
się najwięcej, bo aż 17 urodziwych,
lecz „malowanych” źrebaków. Kuhailański Ganges, który w końcu dostał
zasłużoną szansę na większe wykorzystanie, spłodził 15 potomków, zarówno z klaczami z prospektu wyścigowego, jak i światowej czołówki klaczy pokazowych, m.in. Belgicą, Eulą i
Eutoną. Z tą ostatnią dał piękną karą
klaczkę o wdzięcznym imieniu Eutyna,
o krótkiej, szczupaczej głowie, długiej, łabędziej szyi i harmonijnej budowie (o klaczce tej miałem już okazję pisać). Niestety, nie zobaczymy jej
w 2009 roku na ringach pokazowych,
gdyż niedawno padła… Potwierdza to
jeszcze dobitniej, że hodowla jest nie
tylko nieprzewidywalna, lecz czasem
Janów Podlaski
Janów Podlaski doczekał się w tym
roku 62 arabskich źrebiąt, z czego po-
Str. 40
www.CzteryKopyta.pl
wręcz niesprawiedliwa w rozumieniu
hodowcy.
kich aktywnych w polskiej hodowli rodzimych rodów męskich i rodzin
żeńskich.
Inny potomek Eutony, syn ogiera Gazal Al Shaqab – gniady Eol dał dość Ogierem, który miał wprowadzić krew
wyrównaną stawkę 10 źrebiąt, które pustynnego araba, jest katarski ogier
silnie „przystemplował” swoją charak- Al Adeed Al Shaqab, któremu przyterystyczną urodą. Niewiele mniej, bo dzielono dwie najlepsze matki poka7 szt. potomstwa pozostawił amery- zowych koni. Pianosa (po Eukaliptus)
kański potomek Padronsa Psyche – wsławiła się jako matka Pianissimy, a
kasztanowaty Enzo. Z jednej strony Pilar (po Fawor) dała dotychczas
wiemy, że hodowli potrzebny jest do- m.in. najdrożej sprzedanego konia
lew obcej krwi, by zmniejszyć zinbre- aukcji Pride of Poland 2007 – klacz
dowanie stada, ale z drugiej strony Pietę, urodziwą młodzieżową wicepojawia się pytanie, czy masowe wy- czempionkę 2007 w Janowie Podlakorzystywanie krwi Padronsa, które skim Pintę, młodzieżową czempionkę
obserwujemy od kilkunastu lat na ca- 2005 Pingę oraz młodzieżowego wiłym świecie, nie doprowadzi do obni- ceczempiona w Białce 2007 – Pizarro.
żenia zainteresowania polskimi koń- Dlatego nikogo nie zdziwił fakt, że i
mi. Niedobrze by było, gdybyśmy w tegoroczne źrebię od niej jest wyjątpogoni za modą stracili to, co wypra- kowe i niewątpliwie w nadchodzącym
cowaliśmy przez 200 lat hodowli – roku przyniesie janowskiej stadninie
własną markę konia, tzw. „pure Po- wiele rozgłosu i radości. Troszkę eglish”, po którego kupcy
przyjeżdżali ze wszystkich
zakątków globu. Niewątpliwie użycie modnych reproduktorów jest konieczne, by
móc godnie rywalizować na
ringach pokazowych. Ważne jest jednak także, by w
tej rywalizacji nie zatracić
tego, co jest celem prowadzenia państwowej hodowli
koni czystej krwi, czyli zachowania różnorodności genetycznej stada podstawowego: utrzymania wszyst- Pianissima, Fot. Stuart Vesty
www.CzteryKopyta.pl
Str. 41
A RA B S K I ŚW IAT
zotyki wniosła klaczka od Pohulanki
po jordańskim ogierze Hlayyil Ramadan, klaczka po El Nabila B (od Nike)
oraz ogierek będący owocem sprawdzonej koncepcji połączenia janowskiej linii P (klacz Preria/Ararat) z
ogierem Gazal Al Shaqab. Ogiery
własnej, janowskiej hodowli zostały
użyte na niewielką skalę. Aslan i Ararat pozostawiły każdy po trójce potomstwa, a wyeksportowany ogier
Ecaho doczekał się dwójki źrebiąt.
Przyznam, że zwłaszcza koncepcja
pokrycia Araratem córek izraelskiego
Laheeba oraz niemieckiego Om El
Extreema (kombinacja egipskohiszpańskiej krwi) bardzo mnie zafascynowała. Może warto iść w tym
kierunku i córki „orientalnych” ogierów z Izraela i Kataru kojarzyć z naszymi rodzimymi ogierami, uzyskując
w ten sposób korzystny efekt heterozji? Jak pokazuje historia, z powodzeniem stosowaliśmy przeciwny
schemat kojarzeń (klacze po polskich
ojcach kryto zachodnimi ogierami),
więc może pora wdrożyć to samo, tyle że w odwrotną stronę?
Michałów
Największa polska państwowa stadnina koni arabskich w Michałowie odnotowała w tym roku 86 narodzin
arabskich źrebiąt. Prym wiedzie potomstwo ogiera Piruet, który ze stawką 25 źrebiąt (w 2007 roku – tylko 4)
ulokował się na pierwszym miejscu.
Str. 42
A RA B S K I ŚW IAT
Ten wręcz bajkowy arab o wielkim,
ciemnym oku dostał naprawdę
ogromną szansę, gdyż hodowcy
przeznaczyli pod niego takie gwiazdy,
jak córki Monogramma (Egzonera,
Espadrilla, Empiryka, Ernera) czy
chociażby kilka wybitnych córek Laheeba, jak Emira, Galilea, Ellissara i
Forminga. Już niedługo przekonamy
się, czy ten wybitny potomek
szwedzkiego Probata pozostawi w
hodowli równie urodziwego syna,
który przedłuży dość zaniedbany
ostatnio i zanikający w Polsce ród
męski Kuhailan Afas or.ar. Swoją drogą, czy to nie ironia losu, że ród ten
niedawno reprezentowało w Polsce
11 reproduktorów, a teraz pojawiły
się problemy z jego kontynuacją? W
każdym razie ród ten produkował
„podkładki pod szlachetne szczepy”,
a użycie Probata znacznie poprawiło
cechę linii górnej w polskim pogłowiu
koni czystej krwi.
www.CzteryKopyta.pl
Kolejny sezon upłynął także pod znakiem izraelskiego ogiera Al Maraam,
który pozostawił 17 źrebiąt, stawkę
liczną, lecz o połowę mniejszą niż rok
wcześniej, kiedy spłodził 33 źrebaki.
Potomstwo tego ogiera jest urodziwe
i charakteryzuje się pokazową prezencją, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zmierzamy w kierunku monokultury ukierunkowanej na ród Saklawi I. W ciągu ostatnich dwóch lat
urodziło się łącznie 50 źrebaków po
Al Maraam, a wcześniej, w 2000 roku, po jego półbracie po mieczu,
ogierze Laheeb, przeszło 30. Za dość
szerokie można uznać użycie ogiera
Galba (w 2006 roku 16 źrebiąt, w
2005 roku 35 źrebiąt).
Moim jednak zdaniem, na miejscu
mieliśmy lepszego nawet kontynuatora krwi Aswana, Czempiona Europy
2001, ogiera Emigrant (po Ararat)
oraz jego syna, ogiera Gaspar (od
Gaskonia po Probat). W zeszłym roku
znalazły się tylko 3 klacze dla tego
pierwszego, a dla tego drugiego
skromna stawka 6 przeciętnych klaczy. Natomiast Galba dostał w poprzednich latach m.in. takie partnerki,
jak Egea, Emira, Galilea (wszystkie po
ogierze Laheeb) oraz córki Monogramma – zjawiskową Zagroblę, Georgię, Embrę, Emocję, Errarę, Ernerę,
Gehennę, Wyborną i wiele innych...
Tymczasem nie oglądamy wielu potomków Galby na ringach pokazowych. Poza niewątpliwie piękną Gol-
www.CzteryKopyta.pl
terią (od Gotlandia/Pesal), urzekającą
sędziów swoim zamaszystym ruchem,
nie odnotowaliśmy innych spektakularnych wyników. Jesteśmy też świadkami dość częstej obecności jego potomków na comiesięcznych przetargach. Być może Galba – który stacjonuje przecież w Polsce – jeszcze się
wykaże, a jego potomstwo pozytywnie nas zaskoczy. Być może jednak,
gdyby Gaspar dostał takie klacze jak
Galba, moglibyśmy świętować także
sukcesy potomstwa polskiego ogiera?
Zwłaszcza że użyty na tak niewielką
skalę Gaspar spłodził już kilka osobników godnych miana czempionów,
chociażby rewelacyjną klaczkę Dębowa Łąka (od Dębowa Góra/Laheeb),
której niewiele brakowało w tym roku, by zdobyć tytuł młodzieżowej wiceczempionki Narodowego Pokazu w
Janowie Podlaskim. Urodziwe są też:
Pomposa (Piramida/Pesal), będąca w
ścisłej czołówce rocznika, oraz ogierek Panicz (Pelisa/Europejczyk), hod.
Moniki Luft, zdobywca tytułu Czempiona Ogierów Młodszych tegorocznego Jesiennego Pokazu w Janowie
Gaspar, Fot. Filsigner Photography
Str. 43
A RA B S K I ŚW IAT
Podlaskim oraz dwóch innych pokazów klasy C w Europie. Na pokazie
tejże rangi, w Petersburgu, po tytuł
sięgnął również ogierek Echo Ofira
(od Egzyny), hod. Janusza Ryżkowskiego. Także w Michałowie postanowiono użyć mrożonego nasienia amerykańskiego ogiera Enzo. Z pewnością daje on klasowe źrebaki, ale warto się zastanowić nad tym, które klacze zostały przydzielone pod chociażby Gaspara, a jakie dostał właśnie
Enzo. Czy z takimi klaczami, jak
Wkra, Embra, Złota Księga, Diaspora,
Zagrobla, Zmowa, El Dorada, Ekliptyka, Emocja czy Pasja, Enzo mógł dać
brzydkie potomstwo? Wygląda to,
jakby niektóre ogiery miały ułatwione
zadanie, a inne były z góry skazane
na niepowodzenie. Pozostaje mieć
nadzieję, że kiedyś odważymy się
użyć naszych rodzimych ogierów na
czołówce elitarnych klaczy stada podstawowego.
Białka
Białecka stadnina postanowiła w 2007 roku powtórzyć szczęśliwą i sprawdzoną w 2003 roku koncepcję masowego użycia na swoim stadzie multiczempiona, og. Ekstern, co zaowocowało tej wiosny narodzinami 9 źrebaków (w 2004 roku – 12, w 2005 – 2,
w 2006 i 2007 po 3 źrebaki). Jednakże prym wiedzie potomstwo syna
ogiera Gazal Al Shaqab – Pegasusa
(od Pepesza/Eukaliptus), który rozpo-
Str. 44
A RA B S K I ŚW IAT
czął swą karierę hodowlaną właśnie
w Białce. Ogier spłodził 11 źrebaków
o ponadprzeciętnej urodzie i prezencji. Osobiście uważam, że ogier ten,
choć sam nie zdobył żadnych laurów,
niesie z sobą spory potencjał. Na niewielką skalę użyto także Euryklesa (4
źrebaki) oraz Poganina (2 źrebaki).
Podobnie jak w Michałowie, także i tu
Enzo dostał stawkę klaczy wysokiej
klasy, takich jak Hulala, Cirka, Elmina
i Eklera.
Pożegnania
Sezon wyźrebień to przeważnie okres
radości, bo jak się tu nie cieszyć z nowo narodzonego życia? Niemniej z
początkiem mijającego sezonu polska
hodowla musiała pożegnać kilka cennych koni, ukochanych przez wiele
osób…
Już na początku roku, bo 19 stycznia,
odszedł przebywający od kilkunastu
lat we francuskiej stadninie Elevage
de Piew, a wyhodowany w Janowie
Podlaskim, ogier Elsing – reproduktor
zasłużony w krajowej hodowli półkrwi.
Używany
głównie
w SK Walewice, gdzie pozostawił
świetne konie sportowe, na czele
z
ogierem Berlin Bej (własności
SO Białka), w polskiej hodowli czystej
krwi praktycznie nie został wykorzystany. Równo miesiąc później, bo 19
lutego, także poza granicami Polski,
padł kolejny wychowanek janowskiej
www.CzteryKopyta.pl
stadniny. Czempion Polski z roku 1985
oraz Czempion Europy z 1987 roku,
wyeksportowany w 1988 roku do USA
siwy Penitent, pozostawił w kraju nieco ponad 30 sztuk potomstwa, m.in.
Kawalkadę – Czempionkę USA, oraz
Palestrę (matkę Prognozy, Palestyny i
Palmiry). Niewątpliwie najsławniejszym jego potomkiem jest michałowski Eldon, o saklawiańskim typie i rodowodzie. Swoją urodą urzekł sędziów, zdobywając również tytuł
Czempiona Europy, 4 lata po swoim
ojcu, bo w 1991 roku. Dziś jest najbardziej znanym polskim kontynuatorem rodu Ilderima or.ar., obok swojego syna, ogiera Piaff (od Pipi), wyhodowanego w Janowie Podlaskim. W
tym samym miesiącu bolesną stratę
poniosła Stadnina Koni Janów Podlaski. Córka epokowego Eukaliptusa, reprezentantka cenionej linii „P”, Młodzieżowa Czempionka Polski i Best in
Show (1999) oraz Wiceczempionka
Polski Klaczy Starszych (2004), gniada
Pianosa, znana była na całym świecie
jako matka najpiękniejszej klaczy
arabskiej ostatnich lat – podwójnie
trójkoronowanej Pianissimy (po Gazal
Al Shaqab). Wszyscy hodowcy z nadzieją czekali, że urodzi się jej pełny
brat, gdyż krążyły plotki o jej kolejnej
ciąży właśnie z Gazalem Al Shaqab.
Jak się ostatecznie okazało, rzeczywiście urodziła ogierka, ale po Al Adeed
Al Shaqab. Paladid, bo takie imię nadano ogierkowi pieszczotliwie przezywanemu Stefanem, od początku miał
www.CzteryKopyta.pl
pecha, bo najpierw wkrótce po przyjściu na świat stracił matkę, a później
jeszcze złamał nogę! Do dziś przebywa w Szpitalu Koni Służewiec, gdzie
pod troskliwą opieką fachowców wraca do zdrowia. Trzeba mieć nadzieję,
że Stefanek wróci do formy i będzie
niedługo dzielnie znosił oględziny gości zwiedzających stadninę. Marzec
okazał się smutnym miesiącem dla
Białki, która musiała pożegnać swoją
„Królową”. 10 marca, 9 dni przed
swoimi 30 urodzinami, odeszła ostatnia z założycielek stadniny. Urodzona
w 1978 roku w Janowie Podlaskim
klacz Pentoza zasiliła szeregi nowo
powstałej stadniny przy Stadzie Ogierów w Białce 25 listopada 1981 i
mieszkała w niej już do samego końca… Dziś założona przez nią sublinia
jest bardzo rozbudowana, a w hodowli czynne są już jej prawnuczki.
Najlepszą z 5 pozostawionych córek
jest niewątpliwie siwa, w pięknej
hreczce i z piętnem Mahometa, Perforacja – matka znakomitych klaczy i
wspaniałego ogiera Pesal, który stał
Kwestura, Fot. Stuart Vesty
Str. 45
A RA B S K I ŚW IAT
A RA B S K I ŚW IAT
się swoistym znakiem rozpoznawczym białeckiej stadniny. Smutny nastrój pogłębiło odejście kolejnej epokowej klaczy. Tym razem w Michałowie, gdzie pożegnano założycielkę cenionej na całym świecie rodziny „E” .
W chłodny listopadowy poranek stadnina straciła najstarszą, 28-letnią
klacz Emigrację. Zapamiętamy ją jako
matkę 14 źrebiąt, w tym aż 12 córek
(m.in. Emigrantka, Emanacja i Emocja), które założyły własne sublinie
rozsławiające na całym świecie michałowską stadninę swoim potomstwem, takim jak m.in. Emanda,
Emandoria, El Dorada, Emigrant,
Emanor, Ejrene i Espadrilla. Cieszę
się, że było mi dane poznać tę klacz
osobiście. Będąc na praktyce, miałem
sposobność ją karmić, poprawiać jej
ściółkę w boksie oraz czyścić ją (była
bardzo miła w obsłudze), a także delektować się widokiem damy dostojnie spacerującej ze swoją stajenną
koleżanką Ernestyną (po Piechur),
matką Eksterna. Obie „wychowywały”
rozkapryszone młode panny będące
w treningu pokazowym, jakby ucząc
je manier. Jej oczy, z których emanowały spokój i elegancja, zostaną w
mojej pamięci na wiele lat.
gdzie, miejmy nadzieję, doczeka się
wybitnego potomstwa.
Eksport
Co zrobić, by kolejny sezon obfitował
w równie owocne transakcje? Jak zainteresować kupców naszą ofertą? Zapewne w dużej mierze kupcy przyjeżdżają po już wcześniej upatrzone konie, ale gros z nich w ogóle nie bierze
pod uwagę przyjazdu do „odległej”
Polski. Jak ich zachęcić? Niewątpliwie
najlepszą reklamą jest wygrana polskich koni na pokazach, ale nie zawsze możliwe jest posłanie naszych koni chociażby na imprezy do USA czy
na Bliski Wschód. Taką szansę daje
dzierżawa koni zachodnim stadninom.
I tak np. janowska Pinga w ostatnich
dniach września wyruszyła w dzierżawę do USA, gdzie pod opieką Grega
Galluna będzie przygotowywana do
startów w pokazach. Ten sam trener
będzie przygotowywał także michałowską Embrę, która jesienią wyruszyła na podbój amerykańskich ringów.
Jedne konie się rodzą, inne odchodzą
na wieczne pastwiska. Czasem musi
też zapaść decyzja, że niektóre zmienią właścicieli. Sprzedaż koni zawsze
wiąże się z wielkimi emocjami i rozterkami. Jednak założeniem hodowli
jest dążenie do ideału oraz osiąganie
postępu, dlatego wiele koni trzeba
zaoferować kupcom, najlepiej za jak
najkorzystniejsze pieniądze. W tym
roku niewątpliwie najgłośniejszą
transakcją aukcji Pride of Poland była
licytacja michałowskiej Czempionki
Świata, kasztanowatej córki ogiera
Monogramm – klaczy Kwestura, która
została sprzedana za rekordową sumę 1 125 000 euro, tym samym stając się najdrożej sprzedanym w historii polskim koniem arabskim. Ogółem
aukcja zamknęła się rekordową
łączną sumą 3 175 000 euro.
Dzierżawa
Pinga, Fot. Filsigner Photography
Poza ofertą aukcyjną został sprzedany w czerwcu do USA Czempion Polski i Europy, ogier Emigrant. Nowymi
właścicielami ogiera zostali Diana
i Manny Vierra (Valley Oak Arabians),
którzy wiążą z ogierem duże nadzieje. Szkoda, że polscy hodowcy nie
dali mu większej szansy. Może zostanie bardziej doceniony w Kalifornii,
Str. 46
www.CzteryKopyta.pl
Co dalej?
W stadninach skarbu państwa w tym
roku przyszło na świat łącznie 178
źrebaków, w hodowli prywatnej prawie trzykrotnie więcej. Zważywszy, że
pogłowie klaczy matek przekroczyło
magiczną liczbę tysiąca sztuk, musimy
zacząć się zastanawiać, dokąd zmie-
www.CzteryKopyta.pl
rza hodowla koni arabskich w Polsce.
Już w tej chwili ceny sprzedaży nie
pokrywają kosztów wyhodowania
przeciętnego konia (oczywiście nie licząc rekordów aukcyjnych). Pewnym
wyjściem z tej trudnej sytuacji może
być utrzymywanie różnorodności genetycznej polskiego pogłowia koni
czystej krwi i systematyczna poprawa
jego wartości użytkowej przez poddawanie kolejnych roczników próbom
dzielności i upowszechnianie użytkowania arabów pod siodłem. Przemienne stosowanie dolewu obcej krwi i
krycie ogierami własnej hodowli zapobiega nadmiernemu spokrewnieniu,
natomiast klacze i ogiery niskiej wartości nie powinny być używane w rozrodzie, aby nie dopuszczać do dalszej
nadprodukcji, a co za tym idzie – deprecjacji koni arabskich w Polsce.
Trzeba przy tym wziąć poprawkę na
to, że niespodziewanie los może nam
odebrać to, co najcenniejsze – konieczne więc jest posiadanie rezerwy
materiału genetycznego. Hodowla nie
jest „nauką łatwą ani małą”, jak mawiał wieszcz. Tym większe uznanie
należy się tym, którzy w warunkach
coraz ostrzejszej konkurencji osiągają
liczące się wyniki.
Tekst: Rafał Czarnecki
Str. 47
Z ŻY C I A W Z I Ę T E
Z ŻY C I A W Z I Ę T E
Ku przestrodze...
Miałam w zasadzie wrócić do Przypadków Pewnego Romana, ale jak
zwykle życie zadecydowało inaczej.
Stanęłam ostatnio w obliczu problemów finansowych, które do tej pory
mnie omijały, ale że tym razem postanowiły o sobie przypomnieć, to ja
postanowiłam uświadomić instruktorów/właścicieli stajni w temacie istnienia przyczyn mniej oczywistych niż
brak klientów, zbyt wiele kredytów
czy nagłe koszty weterynaryjne zaburzające stabilność portfela. W zeszłym już roku zostałam ograbiona na
co najmniej 2,5 tys. złotych przez
osobę, dla której okradanie ludzi jest
sposobem na życie. Przedstawię w
skrócie, jak to było...
Str. 48
Pewnego pięknego czerwcowego dnia
pod okna mojego domu zajechała
drobna amazonka na uroczym, choć
nieco nerwowym i równie drobnym
jak ona koniu. Sama amazonka robiła
raczej dziwne wrażenie – dość zagubiona, trochę zaniedbana. Ale koń był
niezwykle ujmujący – choć nie jestem
fanką kasztanów, a to był kasztan do
kwadratu. Wyszłam, żeby pogadać,
jak mam to w zwyczaju, kiedy jakiś
jeździec zaplącze się w moje okolice.
Amazonka przedstawiła się jako Justyna. Przyjęła wyrazy uznania dla
wierzchowca i zastrzeliła mnie od razu pytaniem, czy mam wolne boksy,
bo ona właśnie szuka miejsca dla
swojego konia. Z niewielkim dystansem odpowiedziałam, że tak, i zapro-
www.CzteryKopyta.pl
siłam do obgadania szczegółów, przekonana, że Justyna naprawdę się rozgląda, szukając najlepszego miejsca.
Przynajmniej ja tak bym zrobiła. Justyna zaś działała błyskawicznie. Niemal od razu koń został przedstawiony
jako nowy mieszkaniec Trzebisk. Działała tak szybko, bo podobno musiała
zabrać konia od znajomego, u którego go trzymała dotychczas, ze względu na to, iż likwidował on stajnię. No
cóż. Nie była to może standardowa
procedura ani rozsądne postępowanie, ale jak tu nie pomóc bliźniemu?
Szczególnie z tak uroczym wierzchowcem? Koń został od razu.
Justyna pojawiła się kilka dni później.
Przyniosła papiery konia – dowód
urodzenia (paszportu nie było, bo podobno się zgubił i miał być duplikat;
potem już dzwoniłam do OZHK, gdzie
mi powiedziano, że o paszport dla tej
klaczy nigdy nikt nie występował).
Podpisałyśmy umowę o pensjonat dla
Brzozy. Potem dziewczyna siedziała
trochę, gadała. Była bardzo sympatyczna i widać było, iż stara się zrobić
jak najlepsze wrażenie, a przy okazji
sprawiała wrażenie osoby potrzebującej wsparcia. Opowiadała o swoich
szeroko zakrojonych planach na przyszłość, o swoich sukcesach w roli dżokeja na Torze Wyścigów Konnych w
Warszawie na Służewcu. Mówiła, że z
początkiem lipca wyjeżdża do pracy
do Austrii. Dzięki PZJ-owi miała sobie
bowiem załatwić pracę tam w charak-
terze jeźdźca. Miała potem, po powrocie, zainwestować pieniądze w konie i trenować je do sportu. Mówiła
przy okazji o swojej niewesołej sytuacji, o tym, że matka nie żyje, a z ojcem i jego kolejną żoną nie sposób
się dogadać. W ogóle dużo mówiła. A
potem zniknęła na kilka dni. Przywędrowała do nas ze swoimi dwoma
młodziutkimi psami – Sabą i Telmą.
Ponoć szła z nimi kilkadziesiąt kilometrów, bo jakiś okropny typ kazał je jej
natychmiast zabierać. Miała im znaleźć pensjonat na okres pobytu w Austrii, ale jeszcze nie zdążyła, więc czy
mogłaby zostawić je tu na kilka dni,
zanim nie znajdzie im „przechowalni”?
Psy zostały. Moja matka ofiarowała
się, że może im dać schronienie na
ten czas. Poza tym opowieść o wyjeździe nabierała rumieńców. Justyna
miała dla nas i swoich zwierząt coraz
mniej czasu. W czasie swojej pracy
zagranicznej miała nas odwiedzać raz
w miesiącu, przy okazji wizyty na
uczelni, na której to studiowała,
gdziej umówiła się na rodzaj eksternistycznego zaliczania materiału. O ile
się nie mylę, to miało być warszawskie SGGW. No cóż. Justyna pojawiła
się raz jeszcze przed swoim rzekomym wyjazdem. Przyniosła psie książeczki zdrowia, których zażądaliśmy, i
zniknęła. Jak sen złoty. Albo kamień
w wodzie. Czas mijał, pieniędzy na
koncie nie było – ani za konia, ani za
psy, a właścicielka zwierzyńca nie raczyła nawet zainteresować się, czy
Z ŻY C I A W Z I Ę T E
Z ŻY C I A W Z I Ę T E
one żyją i czy im się nic nie dzieje.
Jej telefon milczał uparci,e informując
jedynie przy próbach kontaktu, że
abonent jest poza zasięgiem sieci.
Ale, o dziwo, wysyłanie SMS-ów wydawało się przynosić skutek. Po takim
SMS-ie po kilku dniach Justyna odzywała się, opowiadając kolejną bajkę o
trudnościach z dokonaniem wpłaty –
albo brakowało jakiejś części numeru
konta, albo miała trudności z dostaniem się do banku... Za każdym razem odsuwała dzień rozliczenia. W
pewnym momencie zamilkła zupełnie.
W tym czasie wychowywaliśmy jej
młode psy, tracąc przy okazji kolejne
pary butów i kapci oraz wszystko inne, co tylko dało się pogryźć lub poszarpać. I, szczerze mówiąc, zakochiwaliśmy się w nich z dnia na dzień
coraz bardziej. Może i było to nieprofesjonalne, ale skoro właścicielka w
ogóle się nimi nie interesowała...
Koń też z dnia na dzień przechodził
metamorfozę. Z wypłoszonego oszołoma, którego prawie godzinę musia-
Str. 50
łam ładować do stajni, bo tak się bał,
Brzoza przemieniała się w otwartą,
ciekawską i przyjazną wobec otoczenia odrzutową klaczkę. Zdobywała
serce każdego, kto miał z nią do czynienia. Prawie przestała łykać, nie
straszyła już, kiedy wchodziło się do
boksu. Z wieczora na wieczór spokojniej mogłam smarować jej nogi
(gruda) i dotykać szyi coraz bliżej
uszu. To był koń, który właściwie dopiero uczył się pieszczotliwego dotyku
ręki. W końcu zakochała się w niej
również i Marta, przyjaciółka, która
dzielnie pomaga mi utrzymać końskie
towarzystwo w stanie cywilizowanym.
Specjalistka od rozgryzania autystycznych królików. Brzoza z dnia na dzień
coraz mocniej związywała się ze stadem, a my z nią.
W międzyczasie zaczęły dochodzić do
mnie strzępki informacji na temat Justyny i Brzozy, które okazały się parą
nie całkiem anonimową. Najpierw dowiedziałam się, że ze stajni w Nieborowie nie odeszła z powodu jej likwidacji, tylko została wyrzucona za niepłacenie i niewywiązywanie się z innych zobowiązań (właściciel stajni zaproponował jej, że skoro nie ma pieniędzy, to on może utrzymywać konia, ale w zamian ona ma jeździć na
jego zwierzakach i prowadzić lekcje
jazdy konnej – twierdziła bowiem, że
jest instruktorem, co okazało się potem taką samą „prawdą”, jak cała
reszta jej opowieści). Potem wpadłam
www.CzteryKopyta.pl
na informację na Volcie: że panna Justyna z Brzozą przebyły kilkudziesięciokilometrową odległość między stolicą a Nieborowem metodą „żabich
skoków” – zaliczając po drodze różne
stajnie. Schemat postępowania był
zawsze podobny – podrzucała komuś
konia, wymyślając stosowną do okoliczności bajeczkę, znikała, nie płacąc
za utrzymanie zwierzaka, a potem była z tej stajni wyrzucana bądź kiedy
grożono jej sprzedażą konia do handlarza lub wręcz do rzeźni, w ten czy
inny sposób podbierała konia. I znikała w następnej stajni.
Przez pół roku z Justyną nie było kontaktu. Po moim kolejnym SMS-ie, już
w nieco ostrzejszym tonie, panna Justyna postanowiła zareagować – 27
października nad ranem włamała się
do stajni i ukradła konia. Nie tak jak
moi poprzednicy – postanowiłam zareagować. Ratować konia i nie dać za
wygraną. Zawiadomiłam policję. I się
zaczęło…
Przyjechali jeszcze tego samego dnia.
Zrobili oględziny miejsca zdarzenia.
Przyjęli do wiadomości, iż kradzieży
najprawdopodobniej dokonała właścicielka konia. Ale nieoficjalnie, bo podobno właściciel może odebrać swoją
własność w dowolny sposób i to nie
jest sprawa dla policji. Ale że nikt Justyny za rękę nie złapał, postanowili
potraktować zgłoszenie poważnie. W
tym samym czasie ja rozpoczęłam in-
www.CzteryKopyta.pl
tensywną kampanię internetową.
Dzięki Justynie Talaśce, administratorce portalu konie.wortale.net, niemal
natychmiast informacja o kradzieży
wraz ze zdjęciem konia ukazała się na
ich głównej stronie. Tak samo szybko
zareagowali reporterzy naszej lokalnej
gazety, „Nowego Łowiczanina”, i to
samo ogłoszenie zawisło również na
wirtualnej stronie gazety. Moje dziewczyny ze stajni na swoją rękę też zaczęły robić raban w Sieci. Po tej elektronicznej akcji pozostało już tylko
czekać na efekty. Na szczęście czekanie nie trwało zbyt długo. Już następnego dnia ok. Godziny 9.00 rano zadzwonił do mnie pan Zbigniew Wróbel, właściciel stajni Łowiczu, z informacją, że jego pracownik znalazł rano
na padoku konia odpowiadającego
opisowi zamieszczonemu na stronie
„Nowego Łowiczanina”. Okazało się,
że chwilę wcześniej zadzwoniła do
niego Justyna, informując, że podrzuciła mu konia, bo umówiony transport
dla niego nie dojechał i ona prosi o
przetrzymanie Brzozy „do środy”. Coś
mnie tknęło, że pan ów miał się stać
Str. 51
Z ŻY C I A W Z I Ę T E
Z ŻY C I A W Z I Ę T E
kolejną ofiarą kukułczej polityki Justyny. Jednocześnie pan Wróbel przyznał, iż Justynę w ogóle zna. Jeździła
swego czasu na jego koniach, ale kiedy w ramach takich jazd zaczęła
zwiedzać centrum miasta, podziękował jej za usługi. Zawiadomiłam będącego na miejscu ojca o tym, że koń
się znalazł, gdzie się znalazł i że trzeba pojechać z tą wiedzą na policję.
No i zaczęły się pielgrzymki: ojca
między Łowiczem, policją a domem,
policji między komendą, moim domem a Łowiczem, do tego zaś nieustająca konferencja prasowa między
mną, ojcem a matką siedzącą w domu. Policja, która tego dnia zdążyła
nawiedzić stajnię moją dwukrotnie,
spotkała się z moim ojcem w Łowiczu. Zrobili zdjęcie koniowi, spisali
protokół i nakazali zabrać Brzozę.
Klacz, ukradziona w poniedziałek nad
ranem, we wtorek wieczorem wróciła
do domu. Wyglądało na to, że
wszystko zmierza w dobrym kierunku...
Tak było jeszcze w październiku 2008. Justyna siłą zabrała Brzozę, wynajmując sobie jakiegoś niezbyt kulturalnego mięśniaka do transportu i ciągnąc za sobą ogłupiały patrol policyjny. Dwóch „krawężników” długo zastanawiało się, czy panna J. może
bezceremonialnie wkroczyć na czyjeś
pastwisko, wypuszczając z niego przy
okazji wszystkie inne konie, wziąć tego oddanego pod opiekę i odjechać,
bluzgając dookoła. Doszli jednak do
wniosku, że skoro to jest jej koń, a
ona „głowę daje”, że przelew za pensjonat zrobiła... to oni nie widzą prze-
ciwwskazań. Fakt – o tyle miałam pecha, że musiałam siedzieć w pracy i
na miejscu mnie nie było. Już bym im
objaśniła, kto jakie prawa ma i do
czego. Ale byli tam moi rodzice, przekonani, że skoro policja każe... Justyna odjechała z Brzozą. Policja postawiła jej zarzut wtargnięcia, przy czym
asesor prokuratury na pytanie ojca,
jak on widzi ściągnięcie należności,
skoro nakazał wydanie konia będącego jedynym zabezpieczeniem, odpowiedział: „Trzeba było nie wydawać”...
Po jakimś czasie ów asesor wyprodukował z siebie koszmarnie długie, pokręcone i niejasne uzasadnienie umorzenia postępowania, którego sens
był taki: nieważne, czy ktoś rozwali Ci
drzwi, czy ogrodzenie, czy cokolwiek
innego, WŁAMUJĄC się na Twój teren,
jeśli tylko robi to w celu odebrania
swojej własności. Nawet jeśli dobrowolnie Ci tę własność pod opiekę powierzył i zanim się włamał, nawet nie
próbował odebrać własności w sposób cywilizowany. Trudno mi w tej
chwili powiedzieć, czy to tylko bezsensowne prawo, czy również asesor
idiota (skłaniałabym się ku temu drugiemu, a to po obserwacji całości jego zachowań w tej sprawie). Efektem
jest strata finansowa – nieopłacony
pensjonat i ogrodzenie do naprawy –
i kupa zepsutych nerwów.
Justyna nadal praktykuje. Jakiś czas
temu została wyeksmitowana z Głowna, gdzie chciała się również wprowa-
Str. 52
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
dzić osobiście, teraz jest w jakiejś
stajni pod Warszawą (w Laszczkach?),
gdzie „wynajęła” również pokój i podrzuciła psa. Tym razem amstaffa
(poprzednio to były owczarek niemiecki i bernardyn). Omotała właściciela kolejną bajką o ciężkim życiu i
swoich niedocenionych umiejętnościach. Wiem, że to dość drastyczne i
wcale nie tyczy się stricte pracy instruktora, ale że obsługa pensjonatu
jest jednym z aspektów rzeczywistości stajennej, postanowiłam napisać
to ku przestrodze, jako że co jakiś
czas dochodzą do mnie wieści o kolejnych przenosinach pary Justyna i
Brzoza i o kolejnych naiwnych ulegających jej pięknym opowieściom. Słuchajcie swoich kolegów po fachu.
Swoich klientów, a nawet wrogów.
Czytajcie info zamieszczane w Sieci. Z
takimi ludźmi jak Justyna giną nie tylko nieopłacone konie, ale i sprzęt. Pół
biedy, jeśli to sprzęt właściciela stajni... Jeśli nie będziemy wzajemnie się
słuchać i powiadamiać o takich
„wypadkach”, będziemy tracić wszyscy. I nerwy, i kasę. A jaka by nie była – jest potrzebna. Pilnujcie się, bracia instruktorzy. Bo takie Justynki potrafią, jak chcą, narobić szkód. A, jak
widać na załączonym obrazku, działanie naszych organów prawnych dalekie jest już nie tylko od ideału, ale nawet od jakiejkolwiek logiki.
Tekst: Katarzyna Nowak
Str. 53
A RA B S K I ŚW IAT
A RA B S K I ŚW IAT
skiego, Elea (Dormane – Evita/Chalef
Ibn Madour) i Tecumseh (Dormane –
Tijani/Chalef Ibn Madour), oba konie
hodowli Austriaczki Elisabeth Chat,
oraz Nadin (Metropolis NA – Nana/
Fawor), hodowli Alicji Naumowicz,
który uzyskał najlepszy czas na 1600
m – 1'53,2.
Rok 2008 pod lupą
Podsumowanie sezonu
wyścigowego
Tekst: Jan Zabieglik
www.polskiearaby.com
Rywalizacja debiutujących na torze
trzylatków arabskich, podobnie jak
dwulatków pełnej krwi angielskiej,
zawsze wzbudza wiele dodatkowych
emocji zarówno wśród hodowców,
właścicieli i trenerów, jak również
graczy wyścigowych. Każdy z tych koni jest przecież swego rodzaju „czystą
kartą”, która dopiero będzie zapisana.
Oczywiście wiele „mówią” rodowody,
sporo informacji o predyspozycjach
biegowych lub ich braku dostarczają
treningi i ostrzejsze galopy. Ale tak
naprawdę dopiero wyścigi na zielonym torze, i to przecież nie od razu,
pokazują, jakie możliwości mają poszczególne końskie jednostki. Tak na
marginesie: myślę, że konie zasługują
na miano jednostek, a nie np. materiału czy egzemplarzy, bo mają przecież swoje życie psychiczne i cechy
charakteru.
Str. 54
Na pierwszy
Próbne
ogień
Nagrody
Jak wiadomo, sezon w Warszawie
rozpoczął się z dwumiesięcznym
opóźnieniem, więc teoretycznie nie
powinno być problemów z wystawianiem przez poszczególne stajnie najlepszych młodych arabów do gonitw
o Nagrody Próbne. W praktyce okazało się, że w tym pierwszym rzucie nie
znalazły się najlepsze trzylatki. Nagród Próbnych było w sumie sześć i
wszystkie zostały rozegrane w pierwszej oraz kolejnej dwudniówce wyścigowej. Suma nagród w tych biegach
była stosunkowo zachęcająca – 13
250 zł, 7500 zł za zwycięstwo. Wygrały je kolejno: Głębina (Meron – Glorietta/Arlet), hodowli Tomasza Tarczyńskiego, janowski Celestyn (HS
Etiquette – Celta/Pasat), Albi (Arad –
Abbi/Pamir), hodowli Zbigniewa Gór-
www.CzteryKopyta.pl
Z wymienionych wyżej koni na solidnym poziomie biegały do końca sezonu tylko trenowane w Lutku na Mazurach Tecumseh i Elea. Ogier wygrał I
grupę oraz był dwukrotnie drugi w
wyścigach kategorii B (Baska i Piechura), natomiast Elea zwyciężyła na
śniegu 23 listopada aż o 17 długości
w biegu o Nagrodę Sasanki. Pięknie
prezentujący się Celestyn został wycofany z powodu kontuzji z pierwszego pozagrupowego wyścigu dla trzylatków o Nagrodę Europejczyka. W
biegu tym trzeci był Albi (o szyję za
Om Namaste, startującym wcześniej
z powodzeniem we Wrocławiu). Doznał on jednak kontuzji i do końca sezonu nie wyszedł do startu. Celestyn
wystartował jeszcze raz, ale po prawie 5-miesięcznej przerwie stać go
było na ośnieżonej bieżni tylko na
trzecie miejsce. Najwięcej, bo aż 8
razy, biegał Nadin. Ten masywny
ogier spisywał się dobrze na lekkiej
nawierzchni, natomiast tracił swe walory na miękkich torach. Najsłabszą z
koni, które wygrały Nagrody Próbne,
okazała się – zgodnie z przewidywaniami – Głębina.
www.CzteryKopyta.pl
Mocne
wejście
Waikiki
Do pierwszego pozagrupowego wyścigu (Nagroda Europejczyka, 1800
m) zgłoszono austriackiej hodowli
Waikiki (Dormane – Ewera/Pepi),
jednak jako debiutantka została zlekceważona przez większość grających,
chociaż już sam fakt zapisania jej od
razu do tego biegu musiał dawać do
myślenia. Ale jak wiadomo, rozum na
wyścigach śpi lub tworzy fantasmagorie. W pierwszej kolejności grano
więc Głębinę (5,18 za 2 zł), a pięknie
prezentująca się w padoku córka
słynnego francuskiego reproduktora
Dormane plasowała się w grze dopiero na piątej pozycji (16,19). Jednak
gdy zaatakowała na prostej, rywale
„pogubili za nią buty”. Waikiki wygrała swobodnie pod Aleksandrą Gajos
aż o 6 długości i w świetnym czasie
2'04. W pokonanym polu znalazły się:
mający na koncie dwa zwycięstwa we
Wrocławiu Om Namaste, Albi, Nadin i
HN Adara.
Obiecujący Ermis
Tego samego dnia co Waikiki zadebiutował w biegu II grupy Ermis
(Mistral – Erynia/Ghent), hodowli
oraz własności Sylwii i Waldemara
Rowińskich. Prowadzą oni na bazie
byłej stadniny Stubno swój ośrodek
hodowlany koni pełnej krwi angielskiej. Za namową trenerki Doroty Kałuby, właściwie dla urozmaicenia, ku-
Str. 55
A RA B S K I ŚW IAT
pili klacz arabską Erynię i pokryli ją
Mistralem. Z tego związku urodził się
Ermis, który ma dużą szansę wygrania Derby 2009. Już w debiucie osiągnął najlepszy czas ze wszystkich
trzylatków na 1600 m: 1'52,5. Potem
wygrał dwie nagrody: Baska (kat. B) i
Sambora (kat. A). Ponadto był drugi,
za wyhodowanym w Białce, a trenowanym we Wrocławiu Amadisem
(Aslan – Arabia/Borysław), w gonitwie o Nagrodę Amuratha. W biegu
prawdy (Nagroda Białki) okazał się
najlepszym koniem polskiej hodowli.
Co prawda nie był w stanie nawet powąchać ogonów toczących zażartą
walkę przez całą prostą dwóch fenomenalnych (jak na nasze warunki)
klaczy: hodowli niemieckiej Mintaki
(Ainhoa Scrath – HS Mochtara/Shraf)
i austriackiej Waikiki (wygrała o łeb
Str. 56
A RA B S K I ŚW IAT
ta pierwsza), ale trzecie miejsce zajął
pewnie.
Mintaka i Waikiki poza Służewcem?
W sezonie 2009 Ermis będzie miał
ułatwione zadanie, gdyż Mintaka i
Waikiki, a także Elea, która być może
im dorównuje, będą w swym roczniku
konsumować tylko ochłapy z pańskiego stołu. Zabraknie ich w gonitwach
o nagrody: Janowa Podlaskiego
(Przychówku), Derby, Oaks oraz w
Porównawczej. Zapewne wymienione
klacze będą startować również za
granicą. Być może na Służewcu wystartują dopiero w gonitwie o Nagrodę Europy. Widowisko wyścigowe, nie
mówiąc już o prawdziwej selekcji, na
ograniczeniu startów najlepszych zagranicznych arabów na
pewno ucierpi. Ale z
drugiej strony – jest coś
na rzeczy. Najlepsze, zagraniczne araby wyścigowe mają zdecydowaną przewagę nad polskimi, której być może nie
uda się nigdy zniwelować, gdyż na ten stan
złożyły się lata eksperymentów hodowlanych.
Być może pewnym wyjściem byłyby wyścigi z
udziałem tylko zagranicznych arabów. Wtedy
częściej publiczność mo-
www.CzteryKopyta.pl
głaby się emocjonować rywalizacją tak świetnych wyścigowców, jak Marvin el Samawi, HN Rana, Amor Amor,
Orgia Fata, Von, XXX (Triple
X), HN Adara, Mintaki, Waikiki, Tecumseh, Elea i inne.
Jest tych koni niemało. Być
może dodatkowa rywalizacja
pomiędzy nimi byłaby kolejną atrakcją w wyścigowym
programie, a właściciele i
trenerzy tych koni nie mieliby poczucia, że są traktowani po macoszemu.
Co z tym urodzajem?
Odpowiedź na tytułowe pytanie jest
tylko jedna: trzylatki 2008 stanowią
rocznik bardzo interesujący, nawet
gdy weźmiemy pod uwagę tylko polską hodowlę. Oprócz Ermisa i Amadisa, które zdecydowanie się wyróżniły,
jest jeszcze co najmniej kilka koni,
które zasygnalizowały spore możliwości. Mam na myśli przede wszystkim
wyhodowaną przez Longina Błachuta
Makatę Fatę (KA Czubuthan – Minerva/Santhos), która wygrała Nagrodę Koheilna I, bijąc mocno faworyzowaną niemiecką HN Adarę oraz zwycięzcę Nagrody Piechura Ehuda
(Ataman – Esktra/Wojsław), hodowli i
własności Zbigniewa Górskiego.
Oprócz wymienionych jest jeszcze
spora grupa koni polskiej hodowli,
które w roczniku derbowym 2009 powinny być widoczne: wspomniane już
www.CzteryKopyta.pl
wcześniej Celestyn, Nadin i Om Namaste, a także Arumba (Piaff – Armenia/Talinn), Antiloppe (Eldon –
Ardenia/Murat-Nur), Elgora z Reguła (Gorec – Elvia/Esplendor), Fiszt
(Borysław – Fidelity/Santhos), Draborex (Eldon – Drabora/Borek), Nutelka (Ararat – Nutella/Pers), Cenoza (Ekstern – Celna/Alegro), Zabobon (Ekstern – Zamiana/Borek),
Amur (Włodarz – Al Ada/Wermut)
oraz Albi i Abelard, jeśli wyleczą kontuzje. Nie wymieniłem zapewne
wszystkich obiecujących trzylatków,
które za dwa dni staną się czterolatkami. W każdym razie rywalizacja w
roczniku derbowym 2009 zapowiada
się bardzo ciekawie.
Tekst: Jan Zabieglik
Str. 57
FU N DACJA P EGASUS
FU N DACJA P EGASUS
Fundacja
Pegasus
Skrzypiący śnieg pod nogami, piękny,
słoneczny poranek. To już druga zima w stajni w Musułach. Na padokach grupki koni. Przechadzają się leniwie, zastygają bez ruchu, przysypiając między skubnięciami siana,
które ma im zastępować trawę zimą.
Gdzieniegdzie słychać tylko pojedyncze szczeknięcie stajennego psiaka i
Str. 58
te kilka dni”. To straszne, gdy robisz
wszystko, żeby go uratować, a mimo
to koń umiera. Wiemy jednak, że to
ma sens, patrząc na te, które hasają
po padokach. Nie wszystkie dosłownie „hasają”, niektóre nie są w stanie
– pozrywane ścięgna, zwyrodnienia
stawów, zapalenia, bóle kręgosłupa,
choroby płuc etc. Brzmi okropnie, ale
gdy patrzy się na te zwierzaki, nie
sposób się w nich nie zakochać. Każdy wywalczył sobie drugie życie i teraz się nim cieszy. Dostają mnóstwo
miłości, troski i czułości oraz na nowo
uczą się wiary w nas – ludzi. A ich
okazane zaufanie, poddawanie się
pieszczotom to największa nagroda.
rozmowy wolontariuszy o tym, co
trzeba jeszcze zrobić. Nie zawsze jest
tu jednak tak spokojnie. W końcu nie
możemy zapominać o tym, co te
zwierzaki kiedyś przeszły. Niechciane,
zapomniane, głodzone, maltretowane. Każdy jest wyjątkowy, bo ma
swoją niepowtarzalną historię. Wiele
z nich trafiło do Fundacji Pegasus na
kilka dni przed swoją śmiercią. Zmęczone ciężką pracą ciała, powykręcane kości, zniszczona psychika – to
działania ludzkich rąk. Czasem już nie
można pomóc, nie można cofnąć czasu, nie można naprawić zadanych
krzywd. Gdy podopieczny odchodzi
mimo wszelakich starań, pozostaje
tylko wytłumaczenie: „Staraliśmy się i
zapewniliśmy mu godną opiekę przez
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
Zima to trudny okres, bo konie narażone są na infekcje, które czasem
trudno wyleczyć. Dla starych koni
wszelkie wirusy czy przeziębienia są
niebezpieczne, groźne dla ich życia.
Na szczęście na razie wszystkie czworonogi mają się dobrze. Konie przyjmują regularnie witaminy, które
wzmacniają ich układ odpornościowy.
Zawsze jednak może zdarzyć się tak,
że wirus okaże się sprytniejszy od
nas. Ale na to też jesteśmy przygotowani.
Dla niektórych koni to pierwszy śnieg
w nowej stajni. Dla młodego fryza
Wouter von Kasteel, który przebywa u
nas od kilku miesięcy, to pierwsza zima w Musułach. Mimo urazu, jaki
przeszedł (zerwanie ścięgna), galopował po śniegu i nie mógł się nadziwić,
co tak przyjemnie skrzypi pod kopytami. Bardzo cieszy nas ten widok,
gdyż to kolejny przykład na to, że
warto pomagać, ratować i walczyć o
takie konie jak Wouter. Tym bardziej
że jest to koń młody, który ma jeszcze przed sobą lata życia. Jest duża
szansa, że koń w przyszłości znajdzie
Str. 59
FU N DACJA P EGASUS
HORSE ENGLISH
UWAGA, KONKURS!!!
nowy dom i rodzinę. Niestety, nie
każdy podopieczny Fundacji Pegasus
ma szanse na adopcję realną tak jak
Woulterek. Większość z naszych koni
to zwierzęta schorowane, po kontuzjach, złamaniach, ze
zniszczoną
psychiką… Ale jedyne, niepowtarzalne, pragnące domu, miłego dotyku
czy drapania za uchem – dlatego zachęcamy Was do odwiedzenia strony
www.adopcjekoni.pl bądź
www.pegasus.org.pl i poznania naszych podopiecznych. Pomóżmy im
znaleźć opiekunów i poczuć się jak w
domu.
Tekst i zdjęcia: Dominika i Beata
Kochani młodzi miłośnicy koni! Organizujemy konkurs na najpiękniejszą
pracę pt. „Zima w stajni”! Prace mogą być wykonane dowolną techniką,
np. farbami, kredkami, ołówkiem,
wycinanką itp. Liczymy na Waszą kreatywność! J Jedynym warunkiem jest
narysowanie jednego z naszych podopiecznych w zimowej atmosferze.
Konie i ich zdjęcia znajdziecie na naszej stronie www.pegasus.org.pl oraz
www.adopcjekoni.pl. Najlepsze trzy
prace nagrodzimy gadżetami Fundacji
PEGASUS. W konkursie mogą brać
udział dzieci do 12 roku życia.
Rasy półkrwi
Termin nadsyłania prac: 28
lutego 2009 r.
Wyniki ogłosimy na początku marca.
Kredki w dłoń, młodzi miłośnicy zwierząt! :- )
www.CzteryKopyta.pl
Anglo-normand
Anglo-Normand
Limousin
Limousin horse
Tarbais
Tarbes horse
Niemcy
Germany
traken
Trakenhnen horse
holsztyn
Holstein breed
hanower
Hanoverian breed
koń westfalski
Westphalian horse
oldenburg
Oldenburg breed
koń wschodnio-fryzyjski
East-Frisian breed
koń würtemberski
Württemberg horse
brandenburg
Brandenburg horse
maklemburg
Macklemburg horse
Dominika Frej
Fundacja PEGASUS
ul. Kolorowa 12/3
02-495 Warszawa
lub drogą mailową zeskanowane pliki na adres
Half breeds
France
Francja
Prace należy wysyłać na adres:
[email protected]
Str. 60
Opracowała: Anna Kuzio
Polska
Poland
rasa małopolska
Little-Poland horse
rasa wielkoposka
Great-Poland horse
rasa śląska
Silesian horse
www.CzteryKopyta.pl
Str. 61
RECENZJE
S PO RT
Tytuł: Shergar (1999)
Produkcja: USA, Wielka Brytania
Gatunek: Przygodowy, Akcja, Polityczny
Reżyseria: Dennic C. Lewiston
Scenariusz: Dennic C. Lewiston
Zdjęcia: David Lewis
Muzyka: John Scott
Czas trwania: 95minut
Oparta na powieści Dennisa Lewistonea historia porwania Shergara, konia
wyścigowego, który był zwycięzcą angielskich i irlandzkich derby. Zasłynął
zwycięstwem w Epsom Derby w 1981
o 10 długości przed stawką, co jest
rekordem w 226-letniej historii wyścigu. To zwycięstwo uznane zostało za
jeden ze 100 najbardziej zapadających w pamięć momentów sportowych w XX wieku. Uznany został za
Konia Roku 1981 w Europie. Dwa lata
później, 8 lutego 1983, Shergar został porwany wprost ze stajni w Ballymany niedaleko Curragh w hrabstwie Kildare (Irlandia) przez zamaskowanych uzbrojonych terrorystów
Str. 62
IRA, którym przewodził bezwzględny
Gavin O’Rourke (Mickey Rourke). Porywacze zażądali w zamian za uwolnienie konia 2 milionów funtów szterlingów. Przypadek sprawił, że świadkiem tych wydarzeń został młody
chłopak, Kevin (syn zmarłego dżokeja), którego pasją życia były właśnie
konie. W sprzyjających okolicznościach chłopakowi udało się oswobodzić Shergara z rąk porywaczy, a tym
samym został zmuszony do ucieczki
przed bandytami chcącymi zabić teraz zarówno jego, jak i pięknego konia. Na swojej drodze Kevin spotkał
ludzi, dzięki którym zaznał miłości i
ciepła rodzinnego, uczuć, których nie
znał, a których tak bardzo potrzebuje
każdy człowiek… Czy jednak chłopcu
udało się ocalić siebie i rumaka? Czy
znakomity sportowiec wrócił do swojej rodzinnej stajni? Zobaczcie sami…
Historia Shergara, a w szczególności
kryminalny incydent, stała się inspiracją dla książek oraz filmów dokumentalnych. Znakomita muzyka i gra aktorska nadają całemu filmowi niesamowity charakter.
Tekst: Monika Piech
www.CzteryKopyta.pl
Torwar
Tegoroczne międzynarodowe zawody
jeździeckie na Torwarze odbędą się
bez udziału Polish Prestige. Jest to
suwerenna decyzja zarządu firmy. Byliśmy inicjatorem imprezy, którą pod
tytułem „Św. Mikołaj Konny” organizowaliśmy wspólnie z Olimpijskim
Biurem Podróży w latach 2001 i 20002, w pełni odpowiadając za jej
kształt i przebieg.
W kolejnych latach rolę organizatora
przejmowali sponsorzy tytularni –
Computerland, później Sygnity i Toyota – i chwała im za to, gdyż bez nich
impreza nie przetrwałaby do obecnych czasów. Impreza otrzymała nowy termin, nową nazwę, pojawiały
się nowe pomysły programowe i organizacyjne, uwzględniające potrzeby
bez
s p o n s o r ó w,
kontestowane
przez
część
publiczności.
Nie zawsze
udawało nam
się
godzić
sprzeczne
niekiedy interesy. Nasza
rola stopniowo
ograniczyła się do kwestii technicznych i
sportowych. Bolały nas niektóre opinie wyrażane bez ogródek przez internautów, bo przecież od 2003 r. nie
byliśmy już gospodarzami tej imprezy, a jedynie „podwykonawcami”.
W tym roku organizację imprezy
przejęło Stowarzyszenie „Equisport”.
Życzymy im organizacyjnego sukcesu, a Państwu wspaniałych wrażeń z
tej pięknej imprezy sportowej. Mamy
również nadzieję, że zawody będą tak
udane dla polskich zawodników, jak
dotychczas.
Tekst: Marek Grzybowski
www.polishprestige.pl
www.CzteryKopyta.pl
Str. 63
HO DOW LA
HO DOW LA
Polska może hodować lepsze konie niż Niemcy...
Dziś taka teza może wydawać się
mrzonką, a jednak wielu prywatnych
hodowców, angażując czas i pieniądze, wierzy, że można sprostać konkurencji Europy Zachodniej. I sprostają, pod warunkiem, że o sprawach
hodowli i jeździectwa decydować będą w Polsce ludzie, którzy się na tym
znają.
…Oto, gdy Pan Bóg konia stworzył,
przyprowadził go przed ludzi, żeby zaś
jego dzieło chwalili. A na brzegu stał
Niemiec, jako to się oni wszędy wcisną.
Pokazuje tedy Pan Bóg konia i pyta się
Niemca:
– Co to jest?”.
A Niemiec na to:
– Pferd!
– Co? – powiada Stwórca – to ty na moje
dzieło „pfe” mówisz? A nie będziesz ty za
to, plucho, na tym stworzeniu jeździł, a
jeśli będziesz, to kiepsko.
To rzekłszy, Polakowi konia darował. Oto
dlaczego polska jazda najlepsza…
Onufry Zagłoba, w „Ogniem i Mieczem” Henryka Sienkiewicza
Imć pan Zagłoba przewraca się w
grobie. Niemcy są dziś jedną z największych jeździeckich potęg świata,
a zasługi polskiej jazdy to historia,
która powoli ulega zapomnieniu. Po
Str. 64
II wojnie pogłowie koni w Niemczech
wzrosło trzykrotnie, w Polsce pięciokrotnie zmalało. Niemcy postawili na
jeździectwo i hodowlę koni wierzchowych, więc czerpią korzyści z własnego rynku, a także z eksportu koni,
sprzętu i usług. W Polsce kilkanaście
lat bałaganiarskiego zarządzania
AWRSP (później ANR) doprowadziło
hodowlę państwową do zapaści, stada i wiele stadnin do ruiny, a system
wyścigowy na krawędź upadku. Brak
koncepcji i grzech zaniechania obciążają wszystkie ekipy Agencji, poza
aktualną, która dostrzega nareszcie
potrzebę współpracy z PZHK i PZJ.
Dziś taka teza może wydawać się
mrzonką, a jednak wielu prywatnych
hodowców, angażując czas i pieniądze, wierzy, że można sprostać konkurencji Europy Zachodniej. I sprostają, pod warunkiem, że o sprawach
hodowli i jeździectwa decydować będą w Polsce ludzie, którzy się na tym
znają. Potrzebna jest strategia, czyli
plan działań, środki oraz realizacja
przyjętego wspólnie przez PZJ, PZHK
programu, który w konsekwencji prowadzić będzie do ściślejszej integracji
obydwu związków.
Jeśli celem jest rozwój jeździectwa,
www.CzteryKopyta.pl
polskiej hodowli i rynku – słowem:
rozwój przemysłu końskiego – to
trzeba łączyć się dla uzyskania odpowiedniej siły przebicia do społeczeństwa, rządu i mediów. Potrzebne jest
wytworzenie w Polsce mody na jeździectwo i konie. Wymagać to będzie
profesjonalnej kampanii PR, wieloletniej i niestety kosztownej. Nie da się
tego osiągnąć etatowymi pracownikami obydwu związków, których rola
powinna polegać na zgromadzeniu
środków, zatwierdzenia planu PR i
kontroli realizacji projektu.
Hodowla państwowa to cenny
atut
Nie ma żadnego konfliktu interesów
pomiędzy hodowlą państwową a prywatną. Ten konflikt jest jedynie w
umysłach ludzi, a wynika z
braku jasno określonego
celu hodowli państwowej.
Hodowca prywatny sam sobie stawia cele i nie potrzebuje do tego urzędników.
Najlepiej, żeby mu nie
przeszkadzali.
sieniu do hodowli koni, chociaż jest
właścicielem wielu najcenniejszych
obiektów, stad zarodowych, zatrudnia
wielu uzdolnionych hodowców. Potencjału tego nie wolno zmarnować,
lecz trzeba wykorzystać go do budowy polskiego przemysłu końskiego.
Nasz cel → ich polityka, nasza
polityka → ich cele
Rozwój jeździectwa na świecie już od
dawna powinien być przedmiotem zainteresowania polskich ministrów rolnictwa – jako szansa dla gospodarki i
dla rozwoju obszarów wiejskich. Nie
dostrzegli jej, więc celem PZJ, PZHK i
całego środowiska jest wprowadzenie
tematu koni w obszar polityki rządowej. To jedno z zadań kampanii PR, o
której pisałem wyżej.
Hodowla państwowa jest
po to, aby realizować cele
polityki hodowlanej państwa – i właśnie dlatego na
niej należy oprzeć realizację
reformy hodowlanej. Państwo polskie na razie nie
ma żadnej polityki w odnie-
www.CzteryKopyta.pl
Str. 65
HO DOW LA
HO DOW LA
Rola hodowli państwowej
„Rozwój hodowli koni i jeździectwa w
Polsce”, dokument opracowany przez
Stowarzyszenie Hippica Pro Patria,
mógłby stać się podstawą do przygotowania programu rządowego,
wspartego środkami pomocowymi
UE. Nie łudźmy się, że urzędnicy sami
potrafią taki program stworzyć. Oni
muszą dostać od nas gotowca, a od
mediów ostrogi dla przełamania
urzędniczej gnuśności. Cele programu
wydają się oczywiste:
 Rozwój jeździectwa i wyścigów jako rynku zbytu dla krajowej hodowli i
przemysłu.
 Rozwój hodowli koni na potrzeby
rynku krajowego.
Wyhodowanie koni zdolnych do konkurencji na rynkach światowych.
Jeśli powyższe zadania
zostaną przyjęte jako
cele polityki rządowej
dla hodowli koni, to
narzędziem do ich realizacji powinna być
hodowla państwowa,
gdyż takie właśnie jest
jej podstawowe zadanie. W przełożeniu na
język praktyki gospodarczej można przedstawić funkcje, jakie w
systemie hodowlanym
powinny spełniać poszczególne
ogniwa:
państwowe stadniny koni, państwowe
stada ogierów i tory wyścigów konnych z totalizatorem końskim prowadzonym przez spółkę Skarbu Państwa
Totalizator Sportowy (TS).
Zaczęliśmy od wyścigów
Decyzja polityczna o wejściu TS na
Służewiec była jedynym krokiem we
właściwą stronę. Firma ta posiada
odpowiednie środki, aby zainwestować w rozwój wyścigów i stworzyć
plan zagospodarowania terenu, a co
więcej – jako spółka Skarbu Państwa
ma realizować politykę rządu. Wyścigi
w Polsce będą przynosiły zyski. Jeśli
tak się nie stanie, to należy zmieniać
ludzi, a nie zamykać obiekty. Nie zna-
my szczegółów umowy pomiędzy
PKWK a TS, ale sensem zaangażowania TS w wyścigi jest to, żeby zysk z
hazardu nie był prywatyzowany, lecz
przeznaczany na rozwój wyścigów i
hodowli, i to nie tylko hodowli ras wyścigowych. Wyścigi zatem pod zarządem TS powinny stać się ważnym
motorem rozwoju całej hodowli.
Stadniny odniosą zwycięstwo
Tylko stadniny państwowe mogą w
długim czasie kształtować rasy koni
zgodnie z zamierzoną polityką hodowlaną. To dzięki temu mamy najlepsze na świecie araby, zorganizowany rynek, ceny i sukcesy w pokazach
na poziomie światowym. Co więcej,
coraz mocniejsza hodowla prywatna
zaczyna również odnosić sukcesy rynkowe. Rolą państwowych stadnin nie
jest konkurowanie z hodowcami prywatnymi, lecz ochrona i rozwijanie
krajowego potencjału genetycznego,
ochrona wzorca, który zawiera się w
haśle reklamowym „konie ze stadnin
państwowych” i oznacza konie
ukształtowane przez najdłuższy na
świecie, najbardziej konsekwentny
program hodowlany, poddane obowiązkowej próbie dzielności wyścigowej, selekcjonowane przez system
obiektywnych przeglądów okresowych z udziałem najlepszych na świecie hodowców. To są atuty marketingowe oparte na szczerej prawdzie.
Dzięki tym hasłom zbudowano rynek,
z którego będą obecnie korzystać hodowcy prywatni.
Nie ma powodu, aby podobnego sukcesu nie mogły osiągnąć stadniny
pełnej i półkrwi. Hodowcy w ośrodkach ANR, przy udziale PZHK i PZJ,
mogą bez trudu określić, które linie
żeńskie niosą w sobie potrzebne cechy, i ustalić specjalizacje hodowlane
w stadninach. Pamiętam jeszcze czasy, gdy Niemcy i Francuzi zadziwieni
byli poziomem polskiej hodowli, jakością pracy i porządkiem w państwowych obiektach hodowlanych.
Rola stadnin państwowych
Doskonalenie określonej specjalizacji w wieloletnim programie hodowlanym,
2. ochrona najcenniejszych linii żeńskich,
3. produkcja ogierów zarodowych,
4. udostępnianie materiału zarodowego hodowcom prywatnym,
5. rozwój sportów jeździeckich i wyścigów,
6. sprzedaż koni sportowych i rekreacyjnych, niepotrzebnych do hodowli.
Tylko tyle i aż tyle. Sprzedaż koni powinna być elementem selekcji, a nie
celem istnienia stadnin państwowych,
gdyż ochrona cennego materiału genetycznego jest funkcją nadrzędną.
Wydaje się, że pogodzenie nacisku
rynkowego z ochroną stada zostało
na tyle dobrze opanowane w stadni1.
Str. 67
HO DOW LA
nach arabskich, że może być przykładem dla innych ras. Zanim jednak rynek koni sportowych i wyścigowych
rozwinie się do poziomu światowego,
potrzebne jest dla tych stadnin zewnętrzne wsparcie finansowe. Nie
powinniśmy się zastanawiać, „czy”,
tylko „jak” to zapewnić.
Pomocą w pozyskiwaniu środków w
stadninach mogą i powinny być flagowe kluby sportowe. Ceny, jakie już
obecnie uzyskują polskie konie, mimo
iż daleko im do rynku światowego,
świadczą, że okres dotowania stadnin
nie będzie długi. Organizację rynku
aukcyjnego zacząć należy od stadninach państwowych, a sukces pojawi
się po kilku latach – na wzór osiągnięć aukcji janowskiej, chociaż na
światowe ceny przyjdzie poczekać, aż
polskie konie sportowe i wyścigowe
zaczną być bardziej widoczne na zagranicznych arenach.
Potrzebne są wszystkie stada
ogierów
Śmieszą mnie te zabiegi łączenia i
dzielenia stad oraz dyskusje, ile ich
powinno być, czy powinno się je
sprzedać, a może oddać je samorządom. Ludzie, którzy takie dyskusje
prowadzą, powinni być odsunięci od
decydowania o hodowli, gdyż nie widzą, że polska hodowla musi się
zmienić, zmienić się musi jej organizacja, w tym funkcje stad ogierów.
Str. 68
HO DOW LA
ciaż czasy były nieludzkie.
Rozwijając hodowlę i jeździectwo w wolnej Polsce,
musimy do polskiej tradycji
kawaleryjskiej się odwołać,
gdyż jest to nasza narodowa tożsamość i wartość,
która jest ciągle w społeczeństwie żywa. Kto nie
wierzy, niech popatrzy na
reakcje widzów na widok
Szwadronu Kawalerii WP
czy pokazów coraz liczniejszych oddziałów ochotniczych.
Jeśli naszym celem jest rozwój jeździectwa i hodowli, to państwowe
stada ogierów muszą temu celowi
służyć. Jeśli naszym celem jest hodowanie w Polsce koni dla jeździectwa i
wyścigów, to cel ten powinien wytyczać zadania dla państwowych stad
ogierów. Ponieważ cel to ogromny,
żadne ze stad nie powinno być oddane.
Rola państwowych stad ogierów
Trening i próby dzielności ogierów i
klaczy,
2. utrzymywanie reproduktorów i
udostępnianie ich hodowli prywatnej,
3. rozwój sportu i rekreacji – flagowe
kluby jeździeckie,
4. kształcenie kadr dla hodowli i jeździectwa,
5. tworzenie lokalnych rynków zbytu
– pokazy i aukcje,
6. sprzedaż własnych koni wierzchowych, zaprzęgowych i sportowych,
kultywowanie tradycji kawaleryjskiej.
Wszystkie te cele są niezbędne dla
rozwoju sportu i poza punktem 7 są
w mniejszym lub większym stopniu
już realizowane. Problemem jest jakość koni, jakość zarządzania, jakość
pracy oraz źródła finansowania. Jeśli
jakość jest niedostateczna, to należy
ją podnosić, a nie pozbywać się
obiektów. Źródeł finansowania należy
szukać w rozwiązaniach systemowych
i programach UE. Podobnie jak w
1.
www.CzteryKopyta.pl
stadninach, rozwój rynku w dłuższym
okresie zapewni opłacalność stad
ogierów.
Tradycja kawaleryjska
Ten punkt wymaga specjalnej uwagi,
gdyż bezpośrednio odnosi się do słów
pana Zagłoby. Darem bożym dla Polski są warunki naturalne sprzyjające
hodowli koni, talent polskich hodowców, patriotyzm i poświęcenie, z jakim po wojnie repatriowano wywiezione przez Niemców konie, organizowano państwowe stada i stadniny.
Polscy kawalerzyści tworzyli podwaliny sportów jeździeckich w wielu krajach świata, ale i tutaj, w Polsce, cho-
Tradycja kawaleryjska to patriotyzm,
sumienność, odwaga i poświęcenie.
Tych cech nam potrzeba, jeśli mamy
polską hodowlę wydobyć z marazmu,
a polskie jeździectwo z siermiężnej
bylejakości.
Gdzie lepiej można tradycję kawaleryjską kultywować, jak nie tam, gdzie
są dobre konie i umundurowani ludzie, właśnie w państwowych stadach
ogierów? Jak to robić, to jest temat
na całkiem oddzielną dyskusję.
Tekst: Marek Grzybowski
www.polishprestige.pl
Zdjęcia: Agata Obidowicz
Str. 69
JAZ DA KO N NA
PRZEJŚCIA
Termin ten odnosi się do wszelkich
zmian, jakie wykonuje koń podczas
treningu. Koń może robić następujące
przejścia:
Wszystkie przejścia powinny być robione szybko i sprawnie, a przy tym
płynnie i gładko. Regularny rytm chodu, jak i tempo powinny być zachowane do momentu, kiedy chód się
zmienia lub kiedy koń proszony jest o
zatrzymanie.
Pożyteczne rady przy wszystkich
rodzajach przejść
Pamiętaj, że po przejściu nie powinno
być korygowania energii czy wyrównywania tempa do dobrego chodu roboczego. Czasami taka świadomość
nie jest wystarczająca i stwierdzasz,
że musisz wykonać dodatkowe ćwi-
Str. 70
czenia, by po przejściu do innego
chodu utrzymać stałą energię. Bardzo
pomocne jest wtedy wykonanie kilku
przejść ze stępa pośredniego do wyciągniętego kłusa i z roboczego galopu do kłusa wyciągniętego. Następnym razem, robiąc przejścia do wyższego lub niższego chodu, myśl o
tym, że chcesz uzyskać kłus wyciągnięty, a nie roboczy, i przez to powinnaś wykrzesać większą dawkę
energii w kłusie roboczym. Możesz to
ćwiczyć zarówno w galopie, jaki i w
kłusie.
galopu do kłusa. Jeżeli tak się dzieje
z Twoim koniem, natychmiast się zatrzymaj. Pochwal go, aby pokazać, że
dobrze zrobił, że się zatrzymał. Lecz
mimo że zatrzymanie powinno nastąpić szybko, pamiętaj, że Twoim celem
nie jest karanie konia, lecz nauczenie
go czegoś. Nagroda jest niezbędna!
Powtórz to samo kilka razy, aż do
momentu, kiedy poczujesz, że koń
zaczyna robić przejścia do kłusa w
sposób kontrolowany i zrównoważony.
Robienie zagalopowań – rady
Sygnałem do zagalopowań jest przesunięcie zewnętrznej łydki za popręg
ruchem wycieraczki samochodowej.
Lecz zdarzają się konie, które nie są
wrażliwe na takie sygnały i jeźdźcy
nabierają zwyczaju przesuwania zewnętrznej łydki i trzymania jej za popręgiem przez kilka sekund, aż koń
odpowie na sygnał. Nie jest to właściwe, ponieważ koń powinien być
tak szkolony, żeby od razu reagować
na dawane mu sygnały. Jeżeli Tobie
także zdarzają się takie sytuacje, powinnaś ustawić konia na pomoce. Na
początku zacznij od przesunięcia zewnętrznej łydki za popręg i natychmiastowego cofnięcia jej. Jeżeli koń
Cię zignorował, ściśnij go mocniej
łydkami lub daj sygnał palcatem, aby
popędzić go naprzód. I następnie po-
Fot. Monika Piech
Przejścia do niższych chodów –
rady
Większość koni posiada tendencję do
przyspieszania po przejściu do niższego chodu – najczęściej po przejściu z
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
Str. 71
JAZ DA KO N NA
Fot. Katarzyna Nowak
wtórz jeszcze raz użycie pomocy z
łydka, ponownie prosząc o zagalopowanie, zaczynając od przesunięcia zewnętrznej łydki za popręg. Prawdopodobnie będziesz musiała powtórzyć to
kilka razy, zanim przeszkolisz konia,
aby szybciej reagował na dawane sygnały. Aby zrobić bardziej wyraziste
przejście do galopu, nieco mocniej
użyj pomocy do zagalopowania
(silniejszy sygnał wewnętrzną łydką
leżącą na popręgu) – przypomni to
zwierzęciu, że powinno energiczniej
ruszyć naprzód.
przez co może nieprawidłowo zrobić
przejścia. Koń czując, że jest zablokowany przez Twoje ręce, będzie zagalopowywał, drobiąc. Jeżeli masz taki
nawyk, powinnaś się go jak najszybciej pozbyć. Przez jakiś czas proś konia o zagalopowanie i oddawaj wewnętrzna wodzę, przesuwając parę
centymetrów rękę w kierunku pyska.
Kiedy stanie się to Twoim nawykiem,
zaprzestań tej czynności, lecz myśl o
delikatnym poluzowaniu wodzy.
Jeżeli musisz stale pomagać koniowi
w utrzymaniu prawidłowego wygięcia
podczas galopu po kole, spróbuj ćwiczenia, w którym stosujesz spiralę,
stopniowo zmniejszając średnicę koła. A potem je powiększaj, wypychając konia na większy promień za pomocą wewnętrznej łydki działającej
na popręgu. Jest to przykład ustępowania od łydki – chodu bocznego.
Trzymaj wewnętrzną łydkę na popręgu do momentu, aż poczujesz, że koń
wygina się w klatce piersiowej i owija
wokoło Twojej wewnętrznej łydki,
jednocześnie ustępując na bok. Zrób
to kilka razy, aż koń będzie się prawidłowo wyginał, a następnie daj mu
sygnał do zagalopowania.
Tekst: Justyna Talaśka
Jeżeli podczas zagalopowania ciągniesz za wewnętrzną wodzę, to wybijasz konia z rytmu i równowagi,
Str. 72
www.CzteryKopyta.pl

Podobne dokumenty

plik pdf - Cztery Kopyta (Magazyn on-line)

plik pdf - Cztery Kopyta (Magazyn on-line) Copyring © www.czterykopyta.pl wszelkie prawa zastrzeżone. Materiał ten jest ograniczony prawami autorskimi i nie może być kopiowany, publikowany i rozprowadzany w żadnej formie.

Bardziej szczegółowo

plik pdf

plik pdf Żywienie koni - podstawowe zasady Rekreacja - u hobbysty czy businessmana? W czym jeździć - buty Rasy koni: Nonius Naturalna praca z ziemi: odczulanie Polska kawaleria: końskie osobistości Kupno ko...

Bardziej szczegółowo