plik pdf - Cztery Kopyta (Magazyn on-line)
Transkrypt
plik pdf - Cztery Kopyta (Magazyn on-line)
FAUST HO RS E Ogłowie brązowe firmy Jacson Bardzo eleganckie ogłowie z ekskluzywnej serii Hurricane Santa Cruz. Miękko podszywane cielęcą skórą. Paski policzkowe z podwójnie szytej skóry. Zdobienie nitką w kolorze ogłowia. Okucia mosiężne lub metalowe. Kolor czarny lub brązowy. -> Ogłowie czarne, 165zł! KUP TERAZ >> -> Ogłowie brązowe, 165zł! KUP TERAZ >> Owijki polarowe Embrance firmy Horze! Szeroka gama kolorów: błękitne, cytrynowe, czerwone, granatowe, niebieskie, pomarańczowe, , zielone (limonkowe), szare. Owijki elastyczne Chooze firmy Horze! Szeroka gama kolorów: czerwone, kremowe, pomarańczowe, szare, zielone, żółte. -> Owijki od 38zł! KUP TERAZ >> www.CzteryKopyta.pl Str. 1 R E DA KCJA W E T E RY N A R I A SPIS TREŚCI Weterynaria: Gruda Rasy koni: Koń Jutlandzki Gwiazdy turfu: Kelso Kim jest koń...? Jazda konna: Zasady zachowania na ujeżdżalni Jeździectwo naturalne: Jazda na kantarku - praktyka cz.1 Hodowla: Wierzę w Polską hodowlę Arabski Świat: 2008 rok pod lupą - podsumowanie sezonu hodowlanego Z życia wzięte: Ku przestrodze... Arabski Świat: 2008 rok pod lupą - podsumowanie sezonu wyścigowego Fundacja Pegasus: Zima i Konkurs! Horse English: Half breeds Recejzne: Shergar Sport: Torwar bez Polish Prestige Hodowla: Polska może hodować lepsze konie niż Niemcy Jazda konna: Przejścia WSPÓŁPRACA CzteryKopyta.pl to darmowy e-zin poświęcony koniom. Jeżeli także interesujesz się końmi i chcesz pomóc w tworzeniu magazynu napisz do nas na adres: [email protected] REKLAMA Osoby zainteresowane reklamą na łamach magazynu, lub na stronie internetowej proszę o kontakt pod adresem: [email protected] Copyring © www.czterykopyta.pl wszelkie prawa zastrzeżone. Materiał ten jest ograniczony prawami autorskimi i nie może być kopiowany, publikowany i rozprowadzany w żadnej formie. GRUDA Jest to dość uciążliwe schorzenie skóry koni, medycznie określane jako egzema pęciny. Mimo że gruda jest schorzeniem powszechnie występującym, jej leczenie pozostaje żmudne i długotrwałe. Do tej pory nie ma uogólnionej, zawsze skutecznej i przyjętej metody leczenia. Ilu jest lekarzy weterynarii, tyle w zasadzie metod leczenia i opinii. Jeśli jednak poznamy podstawy powstawania tego schorzenia i będziemy przy leczeniu przestrze- R E DA KCJA Redaktor Naczelna i skład tekstu: Agata Obidowicz Redaktorzy: Monika Piech, Agnieszka Litwa, Anna Kuzio, Agnieszka Dąbrowska, Ashley i Kaja Walkowskie, Oliwia Chmielewska, Anna Chełmecka, Katarzyna Nowak, Justyna Talaśka, Agnieszka i Olaf Maronowie, Piotr Dobrowolski, Korekta: Anna Popis-Witkowska Projekt okładki: Agata Obidowicz gać paru fundamentalnych zasad, możemy grudę skutecznie wyleczyć. Przyczyny * Niekorzystne warunki utrzymania, zbyt duża wilgoć i zanieczyszczenie zarówno ściółki, jak i pastwisk (błotniste), zanieczyszczony piasek ujeżdżalni; www.CzteryKopyta.pl * Brak higieny – ilość zarazków w podłożu znacznie się zwiększa, a co za tym idzie – również ryzyko infekcji jest znacznie większe; * Predyspozycje rasowe – np. długie pęciny z długim i grubym włosiem, skóra zbyt sucha i łatwo ulegająca pęknięciom (np. konie fryzyjskie, shire czy rasy zimnokrwiste); Objawy grudy Schorzenie występuje w pierwszej kolejności w zgięciu pęcinowym i na piętkach. Szczególnie narażona jest niepigmentowana skóra z białymi odmianami. Zaczyna się małymi rankami lub tylko podrażnieniem skóry. Ponieważ naskórek jako warstwa ochronna skóry zostaje naruszony, otwierają się wrota do wniknięcia wszelkich drobnoustrojów. W początkowym stadium schorzenie dotyczy tylko powierzchownych warstw skóry. Staje się ona zaczerwieniona, bolesna, tworzą się liczne strupki i pojawia wysięk. W późniejszym stadium choroba dotyczy również głębszych warstw skóry, strupki zawierające komórki naskórka, Str. 3 W E T E RY N A R I A bakterie i wirusy stają się coraz większe. Rany się powiększają, powstają coraz głębsze pęknięcia skóry. Spontaniczne wyleczenie bez naszej ingerencji jest w tym stadium niemożliwe, tak uszkodzona skóra nie jest w stanie zwalczyć drobnoustrojów i przywrócić odpowiedniej wilgotności. Dalszy postęp choroby Stan zapalny rozprzestrzenia się na coraz większą powierzchnię. Przy nadkażeniach tkanki podskórnej występuje flegmona, obrzęki i kulawizna, wymagające dodatkowo ogólnej antybiotykoterapii. Patologia Gruda powinna być raczej rozumiana jako schorzenie bakteryjne. Drobnoustroje dostają się przez uszkodzony naskórek, przy sprzyjających warunkach (wilgoć, brak higieny) namnażają się, uwalniając szkodliwe dla skóry enzymy. Uszkadzają one w dalszym stopniu skórę oraz uniemożliwiają jej regenerację. W dalszym przebiegu infekcje te są wikłane przez liczne chorobotwórcze grzyby, wirusy, jak również pasożyty, stąd też można od tego momentu rozpatrywać grudę jako schorzenie polietiologiczne, czyli infekcję mieszaną. Zarówno bakterie, jak i grzyby gromadzą się bardzo licznie, szczególnie pod ciepłą i bezpieczną przykrywką strupów, gdzie bez przeszkód mogą się w dalszym ciągu namnażać. Str. 4 W E T E RY N A R I A Leczenie Po podaniu przyczyn powstawania i rozwoju schorzenia określę tylko pewne niezmienne zasady leczenia. Jedne preparaty mogą być skuteczne u jednego osobnika, u innego nie przyniosą żadnych efektów. Dlatego najlepiej leczenie takie skonsultować z lekarzem weterynarii, który doradzi Państwu typ preparatów (antybiotyki, leki przeciwgrzybicze czy tylko nawilżające), jak również podejmie decyzję o konieczności zastosowania antybiotyków domięśniowo w przypadku flegmony i zakażenia tkanki podskórnej. Aby jakiekolwiek leczenie było skuteczne, musimy zadbać o odpowiednią higienę. Usuwanie strupów! Od tego powinniśmy zacząć leczenie każdego przypadku! Wszystkie strupki powinny zostać usunięte – pamiętamy, że są one schroniskiem dla wszystkich patogenów! Nie należy ich zrywać na siłę, ponieważ jest to bolesne, a dodatkowo niepotrzebnie uszkadza często zdrowy naskórek pod strupkami. Pęciny dokładnie myjemy delikatnie dezynfekującymi mydłami (jod czy betadyna). W przypadku bardzo zaschniętych strupków można założyć mokry opatrunek na noc, strupy odejdą następnego dnia bez żadnego problemu. Pamiętajmy również, że myć nie należy zbyt często, zaburza to prawidłowe pH skóry i naturalną warstwę tłuszczową. Należy www.CzteryKopyta.pl usunąć dokładnie wszystkie strupki z całej okolicy pęciny! Maści Po umyciu i wysuszeniu używamy miejscowo maści, najlepiej antybiotykowych z zawartością kortyzonu. Zabija ona wszelkie bakterie, a dodatkowo hamuje proces zapalny i przywraca prawidłową barierę tłuszczową skóry. Nie należy maści kortyzonowych stosować zbyt długo, zazwyczaj dwukrotne założenie pod opatrunek wystarcza dla uspokojenia skóry. Opatrunki Również bardzo ważnym aspektem jest założenie opatrunków chroniących skórę przez pierwsze dni leczenia, reguluje to doskonale wilgotność, uszkodzona skóra jest niedostępna dla nowych bakterii z podłoża. Opatrunek również utrzymuje maść dłużej w miejscu, gdzie ma ona działać. Po leczeniu Warto odnowiony naskórek chronić maścią cynkową. Utrzymuje ona prawidłową wilgotność oraz dostarcza cynku niezbędnego do regeneracji naskórka. Zapobieganie Odpowiednia higiena podłoża, zarówno tego stajennego, jak i poza stajnią. Po powrocie z błotnistego pastwiska umycie nóg pod bieżącą wodą, www.CzteryKopyta.pl osuszenie i dopiero wtedy wprowadzanie konia do boksu. Jeżeli tylko zauważamy lekkie podrażnienie skóry, warto posmarować nogę zwykłą oliwką dla dzieci, przy istniejących już minimalnych strupkach możemy na noc owinąć tak posmarowaną skórę przezroczystą folią spożywczą. Pozwoli ona na doskonałe nawilżenie skóry! Nie stosujmy zbyt wielu różnych preparatów, pomimo iż są one przeznaczone do leczenia grudy – często zawierają substancje dodatkowo drażniące wrażliwą skórę Wielu hodowców używa wody z octem jako profilaktyki. Byłabym tutaj również ostrożna – zaburza to w znacznym stopniu kwasowość skóry, niszcząc warstwę ochronną. Może i drobnoustroje nie będą się rozwijać, pozostanie jednak bardzo wrażliwy naskórek skłonny do pękania! Tekst: lek. wet. Bożena Latocha www.caballo.com.pl Str. 5 R A SY K O N I R A SY K O N I NAZWA: Jutland (Koń Jutlandzki) ŚREDNI WZROST: 157 cm RODZAJE MAŚCI: głównie kasztanowata, gniada, skarogniada MIEJSCE POCHODZENIA: Dania TYP: zimnokrwisty UŻYTKOWANIE: pociągowy CHARAKTER: dobry Koń jutlandzki uważany jest za potomka europejskiego konia leśnego lub koni z wybrzeża Atlantyku i Bałtyku epoki romańskiej. Prawdopodobnie konie duńskie miały swój udział w rozwoju innych ras. Jedna z teorii na ten temat mówi, że wikingowie zabrali je do Anglii, dzięki czemu rozwinął się suffolk punch. I rzeczywiście, istnieje pewne prawdopodobieństwo pomiędzy obiema tymi rasami. Wiadomo także, że jutlandy były eksportowane do Francji, Wielkiej Brytanii i krajów germańskich. Str. 6 Konie jutlandzkie po XIX wieku przestały być czystą rasą, bowiem w XVIII wieku wprowadzono do rasy krew koni fryderyksborskich, co przyczyniło się do poprawy akcji. Jednakże to ogier suffolk punch miał największy wpływ na rozwój współczesnych jutlandów. Przełomowy bowiem okazał się rok 1860, kiedy to znany handlarz koni z Hamburga, Oppenheimer, specjalizujący się w suffolk punchach, sprowadził do Ju- Fot. simplymarvelous.wordpress.com Historię tej rasy można prześledzić, cofając się aż do XII wieku, przy czym pochodzące już z IX wieku obrazki przedstawiają duńskich wojowników dosiadających koni, które są niezwykle podobne do współczesnych jutlandów. Zwierzęta te były używane nie tylko jako pociągowe, lecz również jako popularne wierzchowce średniowiecznych rycerzy. Posiadały siłę i wytrzymałość potrzebne do ciągnięcia ciężkiego uzbrojenia. Obecnie jednak nieczęsto są używane pod siodło. tlandii ogiera o imieniu Oppenheim LXII. Konie jutlandzkie posiadają prawdopodobnie także geny Cleveland baya i Yorkshire coach horse’a, co przyczyniło się do podniesienia atrakcyjności ich ciężkiego, pociągowego wyglądu. Są także blisko spokrewnione z końmi szlezwickimi, które również mają za przodka Oppenheima, a nawet uważa się, że to jedna i ta sama rasa, tylko w dwóch rozgałęzieniach – z podziałem na starszy i trochę się od nich różniący typ koni jutlandzkich. Jutland to koń mocnej budowy, krępy, ciężki, z krótkimi, mocnymi nogami o obfitych szczotkach, które hodowcy usiłują wyeliminować. Próbują także poprawić słabe stawy, za które rasa ta była w przeszłości krytykowana. Koń jutlandzki ma pokrój dość podobny do suffolk puncha, ale nieco mniej szlachetną głowę, choć o poczciwym wyrazie. Szyja jest gruba, krótka i muskularna, osadzona na dość stromych i bardzo mocno umięśnionych łopatkach, noszona wysoko. Klatka piersiowa – bardzo szeroko i głęboka, kłoda owalna, kłąb płaski, a grzbiet krótki. Zad rozłupany, masywny i Fot. simplymarvelous.wordpress.com również muskularny. Kończyny krótkie, kopyta płaskie, o raczej miękkim i mało wytrzymałym rogu. Typowe umaszczenie jest kasztanowate, jakkolwiek początkowe było kare lub karogniade – teraz całkowicie niedopuszczalne. Obfita grzywa i ogon nie powinny być przycinane. Wzrost wynosi około 155-165 cm, waga waha się od 1500 do 1800 funtów (680-810 kg). Sławny browar Carlsberg używa koni tej rasy do ciągnięcia swoich platform, biorą więc udział w wielu imprezach, ale też w zawodach, konkursach i pokazach. Niestety, rzadko są używane w rolnictwie, a głównie właśnie z myślą o tym były hodowane. Tekst: Ashley i Kaja Walkowskie Str. 7 G W I A Z DY T U R F U G W I A Z DY T U R F U uważył: „Jego szczególna piękność raczej się pojawiała, niż istniała”) i dość upartą postawą nie był dobrym surowcem na przyszłego ogiera. Jeszcze przed rozpoczęciem kariery wyścigowej jego właścicielka Allaire du Pont zadecydowała o jego wykastrowaniu, mając nadzieję, że go to uspokoi. Nic to jednak nie zmieniło. Kelly nigdy nie należał do „miłych” koni. Choć na ogół pogodnego i łagodnego usposobienia, potrafił też być trudny i uparty, a zwłaszcza wtedy, kiedy na niego naciskano. Fot. www.championsgallery.com 4 kwietnia 1957 roku w Claiborne Farm, niedaleko Paris w Kentucky, z klaczy Maid of Flight i ogiera Your Host narodził się mały, nieco kościsty i niezbyt urodziwy, ciemnogniady źrebak. Nadano mu imię Kelso. „Chociaż przemysł hodowlany opiera się na pochodzeniu koni, to przemysł wyścigowy nie zawsze. Dobra krew nie zawsze stwarza dobrego konia wyścigowego, a dobry koń, a nawet świetny, nie zawsze pochodzi z królewskiej rodziny”. Tak też było z Kelso. Str. 8 Your Host był dość znanym, choć nie wybitnym koniem wyścigowym, natomiast Maid of Flight, pomimo że była córką Count Fleet, zdwycięzcy wyścigów „Triple Crown” i wnuczką wielkiego Man O’Wara, wygrała tylko 3 z 19 startów. Nic nie zapowiadało, że Kelso, ten niepozorny i trudny do opieki źrebak, przekształci się w prawdziwą maszynę wyścigową. Kelly, jak też go zwano, ze swoim niezbyt ładnym wyglądem (jak ktoś za- www.CzteryKopyta.pl Kelso był jednym z tych nadzwyczajnych koni, które pojawiają się tylko raz w ludzkim pokoleniu, obdarzone niemal mityczną siłą, szybkością i wytrzymałością. Biegał aż 8 sezonów (od 1959 do 1966 roku) na 14 torach. Współzawodniczył z najlepszymi końmi, będąc dla nich wyzwaniem. Wygrał bezprecedensową liczbę nagród. Był pierwszym trzyletnim koniem, któremu nadano tytuł „Konia Roku”, a który nie wygrał wyścigu „Triple Crown”. Jako jedyny koń w historii otrzymywał ten tytuł przez 5 kolejnych sezonów. Jego perfekcyjny krok, opisany przez wybitnego dziennikarza Davida Alexandra jako „symfonia w ruchu”, zaniósł go do zwycięstwa w 31 „stakes” i handicapach i umożliwił mu ustanowienie lub wyrównanie 8 czasowych rekordów i 3 amerykańskich standardów, bez względu na to, czy biegł po piachu, trawie lub błocie. www.CzteryKopyta.pl Kelso 5 razy z rzędu, jako jedyny koń w historii, wygrał Jockey Gold Cup, wtedy, kiedy ten wyścig był heroicznym i wyczerpującym dwumilowym testem serca i odwagi. Trzy razy z rzędu wygrał Woodward Stakes, 3 razy Whitney Stakes, po 2 razy: Suburban Handicap, Aqueduct Stakes i Stymie Handicap (ten ostatni, w 1965, wygrał, prawie oślepiony przez grudę ziemi – chyba trudno o piękniejsze zwycięstwo). Wygrał też: Metropolitan Handicap, Brooklyn Handicap, Gulfstream Park Handicap, Discovery Handicap oraz Lawrence Realization, gdzie ustanowił światowy rekord. W sumie w całej swej karierze Kelso wygrał 39 z 63 startów, 12 razy był drugi, 2 razy trzeci, aż 53 razy znalazł się na płatnym miejscu. Fot. www.z.about.com Choć jego kanciasta sylwetka nie świadczyła o jego sile, Kelly był jednym z największych wagowych nosicieli. Niósł ogromne ciężary i „sprintował”, gdy go o to poproszono. Str. 9 G W I A Z DY T U R F U 13 razy zwyciężył ze 130 funtami (tyle niósł podczas 24 startów), a 2 razy wygrał, dźwigając aż 136 funtów. Kończąc karierę wyścigową, Kelso udowodnił, że jest prawdziwym „kapitalistą” wśród koni. Zarobił 1 977 896 $ – więcej niż jakikolwiek koń przed nim. Rekord ten nie był pobity przez 13 lat, do czasu, kiedy pojawiły się Affirmed i Spectacular Bid. Dzięki swoim osiągnięciom i dzielnej postawie Kelly był najbardziej kochanym koniem, jaki kiedykolwiek żył. Na jego biegi przybywały tłumy, niekiedy tylko po to, aby go zobaczyć. Na Aqueduct, kiedy się tylko tam pojawił, zjawiała się największa liczba kibiców w całej historii tego toru. Ten dzielny wałach zdobył rzesze przyjaciół dla siebie i dla wyścigów, chwytał serca i wyobraźnię ludzi. Nazywano go: Bohaterem Ameryki, Cudownym Geldingiem, Złotym Koniem czy Królem Kelly. Kiedy zakończył karierę wyścigową, jego fanom brakowało go bardzo: „Do licha, bez Kelsa sobota nie będzie już taka jak wcześniej” – narzekano na wszystkich torach, gdzie tylko postawił stopę (a raczej kopyto) Wspaniały Kelly. Nawet po zakończeniu wyścigowej kariery nie mógł narzekać na brak popularności czy zainteresowania. Nikt nie może naprawdę wyjaśnić, dlaczego jeden koń „osiąga nieśmiertelność”, podczas gdy inne, o podobnym DNA, „giną w Str. 10 G W I A Z DY T U R F U zapomnieniu”. Można zauważyć, że genetyczne cechy wielkich przodków Kelsa, takich jak Count Fleet, Man O’War czy Mumtaz Mahal, wydawały się zbiegać z laserową dokładnością w tym małym, ciemnobrązowym koniku. Kelso udowodnił, że jest wnukiem i Fot. www.spiletta.com prawdziwym spadkobiercą Count Fleet. „Jego nadzwyczajne zdolności zostały rozbudzone i rozpętane z wielką gwałtownością na cały nieoczekujący tego świat”. Początkowo jednak nic tego nie zapowiadało. Kelso zadebiutował późno – 4 IX 1959 roku – w Atlantic City (na jednym z wówczas najlepszych torów w Stanach). Jego trenerem był dr John Lee, a jeźdźcem – John Block. Pomimo że jego szanse nie były duże, Kelso wygrał swój debiut. W następnych dwóch wyścigach był drugi. Na tym zakończył swój pierwszy rok wyścigowy. Rok 1960 przyniósł szereg zmian i nowe nadzieje. Trenerem Kelsa zostal www.CzteryKopyta.pl Carl Hanford, dżokejem zaś Willie Shoemaker, a następnie, od połowy roku, Eddie Arcaro. Pierwszy wyścig trzyletniego Kelsa, w dodatku wygrany, miał miejsce w Monmouth Park w New Jersey. Słowa Hanforda są dowodem uznania dla zdolności jego podopiecznego: „Był skrajnie zdeterminowanym koniem. Jeśli zobaczył konia z przodu, chciał go dopaść. Można było tylko go wstrzymać albo wysłać do przodu. Był bardzo zdrowym koniem, lekkim w stopach, z nieprawdopodobnym balansem. Kelso mógł kręcić na dziesięciocentówce, nigdy nie pozwalając swoim kopytom dotknąć się”. Następnie Kelso wygrał milę na Aquedukcie z czasem – 1: 34 i 1/5, tym wynikiem ustanowił rekord dla trzylatków na tym dystansie. Wygral tez: Choice Stakes, Jerome Handicap, Discovery Handicap, Lawrence Realization Stakes (gdzie wyrównał Fot. www.spiletta.com czas Man O’Wara – 2.40 i 4/5 na 1 i 5/8 mili), Hawthorne Gold Cup Handicap, Jockey Club Gold Cup (2 ostatnie www.CzteryKopyta.pl Fot. www.alonsostudio.com przeciw starszym koniom). Z 8 zwycięstwami (w tym 7 stakes) w 9 startach Kelso został ogłoszony Czempionem Trzyletnich Koni i Koniem Roku. Po Jockey Club na Aquedukcie Eddie Arcaro powiedział: „Nie ma co do tego wątpliwości. On jest teraz najlepszym koniem w Ameryce. Może pobić wszystko na każdym dystansie”. W 1961 roku Kelso wygrał 7 z 9 startów. Zdobył, jako trzeci w historii, New York Handicap Triple Crown, w skład którego wchodziły: Metropolitan Handicap, Suburban Handicap i Brooklyn Handicap. Według Hanforda – Metropolitan był dla Kelsa największym wysiłkiem i próbą roku. Niósł tam 130 funtów i pomimo tak dużego obciążenia wygrał. W dwóch pozosta- Str. 11 G W I A Z DY T U R F U Fot. www.pbsorg.com łych handicapach dźwigał jeszcze więcej: Suburban – 135 funtów, Brooklyn – 136 funtów, 1,8 raza więcej niż Divine Comedy, a i tak go wyprzedził o więcej niż długość. Tego roku Kelly wygrał również: Whitney Stakes, Woodward Stakes i znów Jockey Club Gold Cup. Został ogłoszony Czempionem Starszych Koni i ponownie Koniem Roku. W 1962 roku Kelso wykonał 12 startów. Jednak jak na Kelso to nie był wielki rok – tylko 6 zwycięstw. Zdobyl: Fot. www.pbsorg.com Str. 12 G W I A Z DY T U R F U Jockey Club Gold Cup (wygrał o 10 długości), Woodward Stakes, Stymie Handicap. Washington, D.C., International zakończył jako drugi (nie przepadał za wyścigami na trawie). 1 XII, pod nowym dżokejem Ismaelem Valenzuelą, Kelso wygrał bieg Governor’s Plate w New Jersey. Zwyciężył o 5 długości w czasie – 2:30 i 1/5 i ustanowił rekord toru na 1 i ½ mili. Ponownie otrzymał tytuły Czempiona Starszych Koni i Konia Roku. Kamień nagrobny Kelso - Woodstock Farm, Chesapeake City, Maryland Fot: www.tbheritage.com W roku 1963 w wieku 6 lat, kiedy większość wybitnych koni już odpoczywa, Kelso zaliczał niesamowity sezon. Wygral 9 z 12 startow: Woodward Stakes, Whitney Stakes, Suburban Handicap, Seminole Handicap, Nassau County Handicap, John B. Campbell Handicap, Gulfstream Park Handicap, Aqueduct Stakes, Jockey Club Gold Cup. Na dwa dni przed Gold Cup na Aquedukcie spuchł jeden z nadgarstków Kelsa, ale i tak nie przeszkodziło mu to w wygranej. Dżokej Valenzuela powiedział po tym biegu: „Przez cały czas dochodzi do siebie. Dziś galopował. Mógł pobić swój własny rekord toru, gdybyśmy próbowali”. Niestety Washington, D.C., International znów był poza jego zasięgiem, zakończył go ponownie jako drugi. Kolejny raz Kelly’ego ogłoszono Czempionem Starszych Koni i Koniem Roku. Następny rok przyniósł Kelso 5 zwycięstw z 11 startów. Wygrał piąty raz Jockey Club Gold Cup z czasem 3:19 i 1/5. Wreszcie odniósł zwycięstwo w Laurel, wygrywając Washington, D.C., International ze światowym rekordem 2:23 i 4/5 na 1 i ½ mili, na trawie. W Saratodze wyrównał rekord na 1 i 1/8 mili. Dostał czwarty tytuł Czempiona Starszych Koni i piąty z rzędu tytuł Konia Roku, jak żaden inny koń przedtem. W 1965 roku Kelso wygrał 3 z 6 startów, m.in. Whitney Stakes i Stymie Handicap, który wygrał o 8 długości, pomimo częściowego oślepienia przez grudkę ziemi. W następnym roku w nodze Kelsa ujawniło się pęknięcie kości. W 1966 roku, w wieku 9 lat, Kelly poszedł na zasłużoną emeryturę. Kelso zakończył swój żywot na farmie Woodstock w Maryland 16 X 1983 roku. Wiele lat później Carl Hanford, przyjmując nagrodę „Hall of Fame”, powiedział: „Jestem tu z powodu jednego konia i tylko tego ko- www.CzteryKopyta.pl www.CzteryKopyta.pl nia. Chociaż miałem przedtem kilka wybitnych koni, nigdy żaden z nich nie mógł się równać z Kelso. Jest stare powiedzenie związane z wyścigami – że dobry koń jest niebezpieczny w każdych rękach. Jakże jest ono prawdziwe. Ze wszystkich najlepszych trenerów z przeszłości, którzy mieli ten zaszczyt, mogę być trochę uprzedzony, ale nie sądzę, aby ktokolwiek z nich miał w swoich rękach takiego konia jak Kelso”. W 1967 roku Kelso zostal wybrany do „National Museum of Racing and Hall of Fame”. W Belmont Park ku jego czci każdego roku odbywa się Kelso Breeders’ Cup Handicap. Po przejściu Kelso na emeryturę w magazynie „The Blood-Horse” napisano słowa, które definiują fenomen tego niepozornego, ciemnogniadego Cudownego Konia, który zdominował wyścigi na tak długi okres: „Kelso zademonstrował trwałość klasy. Żaden koń w naszych czasach nie był tak dobry tak długo. On był Dojrzałą Wielkością (mature greatness)”. Tenże magazyn umieścił Kelso na swojej liście 100 największych wyścigowych koni XX wieku, na miejscu czwartym. Tłumaczenie i opracowanie tekstu: Katarzyna Gaworek www.nova-racing.pl Str. 13 K I M J EST KO Ń KIM JEST KOŃ? Większość ludzi patrząc na konia, widzi zwierzę. Dla jednych koń to zwierzę piękne, dla innych zupełnie zwyczajne – ot, takie sobie zwierzątko, które je, śpi i załatwia inne swoje potrzeby mechanicznie i instynktownie. Są także ludzie, którzy na co dzień mają styczność z końmi, ale traktują je przedmiotowo. Są zatem konie-skarbonki do zarabiania pieniędzy (np. rekreacja) oraz koniemaszyny do zbierania nagród i pochwał. Mój znajomy parę lat temu pracował jako luzak we Włoszech w stajni sportowej nastawionej głównie na skoki. Jego zadaniem podczas zawodów było wyczyszczenie konia, uczesanie, osiodłanie, Str. 14 K I M J EST KO Ń posadzenie na nim zawodnika. Następnie oglądał przejazd, zdejmował zawodnika z konia, wysłuchiwał obelg („Koń zrzucił przeszkodę, bo koreczki krzywo zaplecione”, „Koń był niespokojny, bo czaprak był źle wyprany”), rozsiodływał konia i zajmował się kolejnym. Można mieć odczucie, że taki zawodnik bez luzaka nie poradziłby sobie nawet z osiodłaniem konia. Podobne sytuacje miały miejsce na treningach. Nie było tam miejsca na chwalenie konia, rozmawianie z nim, spacer czy przyjazne głaskanie i poklepywanie. Koń był traktowany przedmiotowo, jako maszynka do osiągania sukcesów i co za tym idzie, także zarabiania pieniędzy. W większości krajów konie sportowe całe dnie spędzają w stajni, nie pamiętają już zapachu trawy czy swobodnego galopu po łące. Ze stajni wychodzą jedynie na treningi. Czy musi tak być? Są oczywiście też zawodnicy, którzy kochają konie, na których startują, i zajmują się nimi,. Często są to jednak osoby, które jeszcze nie osiągają jakichś sukcesów w wyższych klasach bardziej oficjalnych zawodów. Dlaczego tak się dzieje? się osiodłać, zrzucają, nie podają nóg. Tylko czemu nikt nie zastanawia się, dlaczego tak się dzieje? Może one po prostu już mają dość? Są także ludzie, którzy patrząc na danego konia, widzą osobowość. Jedyną, niepowtarzalną osobowość, z konkretnymi cechami charakteru, upodobaniami i uczuciami. Patrząc na konia, widzą żywą istotę, równą sobie, z którą bez problemu można się dogadać. Konie są przyjaciółmi. Trzeba nauczyć się szanować ich zdanie i zrozumieć ich potrzeby. Wtedy na pewno się odwdzięczą. Konie nie umieją udawać. Jeśli kogoś lubią – okazują mu to, jeżeli za kimś nie przepadają – także potrafią to okazać. Konie są szczere. We wszystko, co robią, wkładają całe swoje serce i wszystkie swoje umiejętności. Nie ma zatem koni złośliwych, są po prostu mądre. Skoro 18letni koń, chodzący 14 lat w rekreacji, nagle zaczyna zrzucać jeźdźców, to nie jest złośliwość. On po prostu chce pokazać wszystkim, że już nie chce tego robić. Po tylu latach… Mam jednak nadzieję, że na świecie przybywa prawdziwych miłośników koni, którzy potrafią docenić piękną naturę tych zwierząt. Albo inny przypadek. Tym razem stajni rekreacyjnej i jej właściciela, wiecznie marudzącego, że konie nie mogą zarobić na jego nowy samochód. Biedne pracują przez wiele godzien dziennie i nikt im za to nie dziękuje, nikt tego nie docenia. Nie mają nawet czasu, żeby wyjść na pastwisko, tylko drepczą w kółko, jeden za drugim, przez całe dnie… Aż w końcu zaczyna im się to nudzić – i nic w tym dziwnego. I wtedy właśnie powstają opinie o koniach złośliwych, bo np. nie dają www.CzteryKopyta.pl Ktoś powiedział kiedyś, że gdyby koniowi poświęcało się tyle samo czasu co psu, to okazałoby się, że koń dorównuje psu (jeśli nie przerasta go) pod względem mądrości i przywiązania… A Ty ile czasu poświęcasz swojemu koniowi? Tekst i zdjęcia: Agata Obidowicz www.CzteryKopyta.pl Str. 15 Fot. Monika Piech JAZ DA KO N NA Zasady zachowania na ujeżdżalni Po swojej pierwszej przejażdżce konnej byłam tak zafascynowana jeździectwem, że od razu usiadłam do książki z czasów, gdy mój ojciec jeździł konno. To było „Jeździectwo” Suchorskiego. Pochłonęłam całą w dwa dni, niewiele z niej wtedy rozumiejąc. Zupełnie naturalne było i jest dla mnie, że jeśli dla kogoś pasją są konie, to szuka informacji na ich temat, czyta, dokształca się. Okazuje się jednak, że tak nie jest. Jeźdźcy nie znają nawet zasad zachowania na ujeżdżalni. Nie wiem, jak to możliwe, skoro na ujeżdżalniach jeżdżą. Nie wiem również, jak to możliwe, że trenerzy nie uczą lub nie wymagają tak podstawowej wiedzy. Zasady poruszania się na ujeżdżalni ustalono w zasadzie dawno temu. Podejrzewam, że jak www.CzteryKopyta.pl tylko ludzie zaczęli się poruszać konno w grupie. Celem tych zasad nie jest zatrucie nam życia, lecz zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim jeźdźcom i koniom oraz stworzenie warunków, w których każda para koń – jeździec może skoncentrować się na wykonywanych zadaniach. Podobnie jest w przypadku przepisów ruchu drogowego. W tym jednak wypadku nie dziwi nas wcale, że ktoś ma pierwszeństwo na głównej drodze czy na zielonym świetle. Dlaczego więc tak trudno jest wielu jeźdźcom pojąć, zaakceptować i stosować kilka prostych zasad jeździeckich? Ordnung muss sein Po pierwsze, ustalcie harmonogram treningów, powieście go np. w sio- Str. 17 JAZ DA KO N NA dlarni i starajcie się go trzymać. Kultura wymaga, by nie spóźniać się, a także nie przedłużać jazd kosztem czyjegoś treningu. Warto także wymienić się numerami telefonów i informować o spóźnieniu lub nieobecności – dzięki temu nie zepsujecie innym planu dnia. Podzielcie się na grupy o podobnym poziomie zaawansowania. Oczywiście jeśli jeździcie z trenerem, podział na grupy należy do jego zadań. JAZ DA KO N NA Fot. K. T. Warto również w stajni, przed wejściem do hali czy na plac wywiesić zasady odpowiedniego zachowania (syntetyczną wersję znajdziecie w wielu podręcznikach jeździeckich, np. w „Akademii Jeździeckiej” W. Pruchniewicza lub w Internecie). Puk, puk Czy wchodzicie do czyjegoś domu bez pukania i zaproszenia do wejścia? Dlaczego więc tak wielu jeźdźców wchodzi do hali jak do obory? Pukanie wprawdzie nie jest najlepszym pomysłem, bo może wystraszyć konie, a tego przecież chcemy uniknąć. Dlatego warto przed otwarciem drzwi zawołać: „Uwaga!” lub spytać: „Można wejść?”. Zanim wejdziecie, poczekajcie, aż ktoś Wam odpowie – być może właśnie jest w trakcie ważnego ćwiczenia, najeżdża na przeszkodę albo przejeżdża obok drzwi i swoim wej- Str. 18 ściem zepsulibyście mu ćwiczenie lub spłoszyli konia. Może się również zdarzyć, że koń w hali jest akurat bez jeźdźca na grzbiecie. Ważne jest także, aby bramy czy drzwi prowadzące na halę lub plac były zamknięte w trakcie jazdy. Dzięki temu w razie upadku któregoś z jeźdźców jego koń nie zawędruje do stajni (prawdopodobnie ciągnąc za sobą pobratymców i przerażonych jeźdźców). Zasada ta dotyczy oczywiście przede wszystkim jeźdźców niedoświadczonych. Złoty środek Dosiadanie koni i zsiadanie z nich powinno odbywać się na linii środkowej ujeżdżalni. Linie zmian kierunku i linie dużych kół pozostawiamy wolne, aby obecni jeźdźcy nie musieli przerywać jazdy. Jest to również doskonałe miejsce do podciągania lub poluzowania popręgu i wszelkich innych manewrów przy rzędzie. Jeśli wsiadamy na www.CzteryKopyta.pl konie przed jazdą w zastępie, ustawiamy się wszyscy równolegle do krótkich ścian ujeżdżalni. Bezpieczny odstęp Żaden chyba jeździec nie ma ochoty zarobić od konia kolegi kopniaka w kolano. Z tego powodu konieczne jest utrzymywanie bezpiecznego odstępu od pozostałych koni. Odległość od konia poprzedzającego powinna wynosić co najmniej tyle, ile długość jednego konia. Podobnie rzecz się ma z końmi mijanymi. W liczbach można tę odległość wyrazić w 3 krokach, co daje nam około 2,5 metra. Jest to oczywiście odległość minimalna. Pierwszeństwo Pierwszeństwo mają jeźdźcy poruszający się wyższym chodem – oddajemy im pierwszy ślad. Generalnie im wolniej się poruszamy, tym bliżej środka ujeżdżalni powinniśmy się znajdować. Jeżdżąc w różnych kierunkach, wymijamy się lewymi rękami. W takim przypadku jeździec ustępujący pierwszeństwa powinien zacząć zjeżdżać ze śladu w odległości ok. 10 metrów przed jeźdźcem, który na śladzie pozostaje. Jeśli obaj poruszają się stępem, można tę odległość zmniejszyć do 5 metrów. Najprościej zaś jest, jeśli wszyscy jeźdźcy poruszają się w tym samym kie- www.CzteryKopyta.pl runku. Jeśli wszyscy poruszają się jednym chodem, pierwszeństwo mają jeźdźcy jadący pierwszym śladem (nie mają przecież gdzie zjechać). Ponadto poruszając się po łukach (koła, wolty, serpentyny, wężyki), ustępujemy pierwszeństwa osobom jadącym po liniach prostych. Pierwszeństwo ma także zastęp w stosunku do pojedynczych jeźdźców. Co ciekawe, wielu instruktorów poprzez brak odpowiedniej reakcji daje milczące pierwszeństwo jazdy osobom, które mają trening przez duże T. Bo oni mają TYLE do zrobienia. Tymczasem dla nowicjusza utrzymanie się w siodle i „przetrwanie” to też jest TYLE. Pamiętajmy więc dni, w których dopiero zaczynaliśmy przygodę z jeź- Fot. K. Stolarski Str. 19 JAZ DA KO N NA dziectwem, i bądźmy wyrozumiali dla tych, którzy teraz są na tym etapie. To świadczy o naszej kulturze. Żółtodzioby Na młodszych stażem jeźdźców musimy mieć zawsze baczenie. Oni dopiero się uczą, mają prawo nie panować nad swoimi końmi, jak również bać się, gdy przejeżdżamy obok nich galopem czy skaczemy. A strach nie jest najlepszym kompanem edukacji. Oczywiście nasza ostrożność nie może być przesadna, nauka jazdy konnej to także nauka radzenia sobie w różnych sytuacjach. Niemniej nie możemy od nowicjuszy wymagać cudów ani – tym bardziej – mieć pretensji, że niechcący wjadą nam na ślad. Dlatego dla własnego i ich komfortu jazdy lepiej omijajmy ich szerokim łukiem. W podobny sposób powinniśmy podchodzić do młodych koni. Dla nich także wszystko w koło jest nowe, a co za tym idzie – potencjalnie niebezpieczne. A na niebezpieczeństwo konie reagują albo ucieczką, albo atakiem. Oba te rozwiązania nie są mile widziane w trakcie jazdy i mogą się źle skończyć. Jeżdżąc w towarzystwie koni płochliwych, musimy pamiętać, że nie zawsze będą się zachowywały w sposób przewidywalny. Ponadto jeżdżąc z młodymi, płochliwymi lub temperamentnymi koni, bezpieczniej jest poruszać się w jednym kierunku. Str. 20 JAZ DA KO N NA Zakazy Wyprzedzanie jest zakazane. Jeśli musimy znaleźć się przed koniem nas poprzedzającym, odpowiednio wcześniej wykonujemy zakręt i wjeżdżamy w wolne miejsce przed nim. Nie wolno także przechodzić do stępa czy zatrzymywać się na pierwszym śladzie. Jeśli chcecie poćwiczyć przejścia, poinformujcie o tym współuczestników jazdy i przed wykonaniem manewru spójrzcie za siebie. Zakazane jest także poruszanie się parami lub w jeszcze większej grupie koni obok siebie. Nie dość, że może to prowadzić do sporu między końmi, to jeszcze taka grupa zajmuje zdecydowanie zbyt wiele miejsca i uniemożliwia innym normalną jazdę. Gleba Jeśli w trakcie grupowej jazdy nastąpi rozłączenie któregoś jeźdźca i konia, przerywamy wszystkie ćwiczenia i zatrzymujemy się w bezpiecznych od siebie odległościach. Wznawiamy jazdę dopiero wtedy, gdy kolega znów znajdzie się na końskim grzbiecie. Jeżeli na jeździe obecny jest instruktor, powinien on złapać konia, zaś jeździec, który spadł, powinien chwilę pozostać na ziemi i „dojść do siebie”, zanim z powrotem dosiądzie swojego rumaka. W szoku często nie odczuwamy bólu, który jest wyraźną oznaką, że coś nam się jednak stało w wyniku upadku. Czasami mogą się także pojawić zawroty głowy. Warto www.CzteryKopyta.pl więc chwilkę odczekać przed powrotem do treningu. Oczywiście jeżeli jeździec upadł nie z powodu utraty równowagi, lecz dlatego że koń go zrzucił, powinien w miarę możliwości jak najszybciej znaleźć się z powrotem na koniu (i popracować nad hierarchią i szacunkiem w tym duecie). Lonżowanie Lonżowanie w trakcie jazdy jest w zasadzie zabronione, chyba że dysponujemy naprawdę dużym placem, a instruktor lub jeźdźcy wyrażą zgodę na lonżowanie. Na pewno zabronione jest lonżowanie w trakcie jazdy młodych, płochliwych lub cierpiących na nadmiar energii koni. Nieraz widziałam jeźdźca, którego koń ciągnął przez pół ujeżdżalni i w końcu wyrwał się, radośnie brykając wśród zdezorientowanych jeźdźców, ciągnąc za sobą lonżę, w którą sam mógł się zaplątać, zahaczyć nią o przeszkodę lub mogła ona zostać przydepnięta przez innego konia. Dźwięki Wszelkie komendy czy nagrody głosowe dla koni powinny być wydawane cicho i w miarę możliwości z dala od innych koni. Głośne cmokanie może wcale nie ruszyć Waszego konia z miejsca, tymczasem koń kolegi dzięki temu (ku zaskoczeniu swojego jeźdźca) będzie już wyższym chodzie. A co, jeśli wtedy kolega będzie podpinał popręg i jechał na luźnej wodzy? www.CzteryKopyta.pl Podobnie sprawa ma się z głośnym używaniem bata (poza tym – jeśli dźwięk bata jest wyraźnie słyszany przez wszystkich wkoło, to warto się zastanowić nad tym, czy nie jest aby używany zbyt mocno). Jeśli Wasze umiejętności jeździeckie są jeszcze w powijakach, powinniście poważnie przemyśleć jazdę w czasie burzy, silnego wiatru oraz roztopów (śnieg zsuwający się z dachu hali robi sporo hałasu). Jeżeli planujecie wykonywać z koniem ćwiczenia, którym towarzyszą dziwne albo głośne dźwięki (np. przechodzenie po folii czy zabawa piłką), skonsultujcie to z innymi uczestnikami jazdy. Dzięki temu będą oni Fot. Agata Obidowicz Str. 21 JAZ DA KO N NA JAZ DA KO N NA A mogli złapać wodze, zatrzymać się, odwrócić konia w kierunku tego dźwięku lub zająć go jakimś ćwiczeniem. Najbezpieczniej jest jednak wykonywać takie ćwiczenia w samotności, szczególnie jeśli są one nowe dla Waszego konia. Skoki Jeśli w trakcie jazdy w grupie tylko część jeźdźców ćwiczy skoki, powinny się one odbywać po przekątnej lub na dużej ósemce wewnątrz placu (tak by pierwszy ślad pozostał wolny dla pozostałych jeźdźców). Zapowiadajcie innym swoje zamiary. Jeździec jadący za Wami może być tak skupiony na wykonywanym ćwiczeniu, że nie zwróci uwagi na to, co robicie. Wystarczy powiedzieć „koło”, „stęp”, „przekątna” – i nie ma problemu. Współpracujcie, zamiast rywalizować o miejsce na placu. Pracownicy stajni Wszelkie prace (np. konserwacja budynku, nawierzchni placu, koszenie trawy, ścinanie drzew) powinny się w zasadzie odbywać w innym czasie niż jazdy. Niemniej nie ulega najmniejszej wątpliwości, że im więcej się wokół nas dzieje, tym bardziej nasz koń odczula się na bodźce i tym mniej płochliwy się staje. W takim jednak przypadku konieczna jest współpraca jeźdźców z pracownikiem, który nie mając do nikogo pretensji, w razie potrzeby przerwie wykonywane czynności i wróci do nich po chwili lub dopiero po zakończeniu treningu. Fot. Agata Obidowicz Str. 22 Goście Jeździectwo to sport bardzo towarzyski. Często prosimy jeżdżących znajomych, by nas ocenili, lub zapraszamy znajomych i rodzinę, by pokazać im swoją pasję. Goście są mile widziani chyba w każdej stajni, niemniej należy poinformować laików o właściwym w tym miejscu zachowaniu. Przede wszystkim goście nie mogą wchodzić na plac do jazdy czy stać wewnątrz, np. opierając się o ścianę czy ogrodzenie. Powinni także zachowywać www.CzteryKopyta.pl się w miarę cicho i unikać gwałtownych ruchów. Dzieci w stajni powinny być zawsze pod troskliwą opieką dorosłych. Powinny wiedzieć, że nie wolno biegać po stajni (a tym bardziej hali czy placu do jazdy), krzyczeć, stawać za koniem czy szarpać go za ogon. Obecność psów na terenie stajni budzi sporo kontrowersji. Każdy właściciel musi się liczyć z tym, że jego pies bez smyczy może zostać dotkliwie (lub wręcz śmiertelnie) kopnięty czy ugryziony przez konia. Niektóre psy mają też tendencję do biegania za końmi i obszczekiwania ich, czasem podgryzania. Poza tym, że najbardziej niebezpieczne jest to dla samego psa, stwarza to również zagrożenie dla konia i jeźdźca. Reakcje koni bywają różne – jedne uciekają, odskakują (w przypadku jazdy w zastępie „na ogonie” lub przy dużej liczbie początkujących jeźdźców może się to skończyć np. kolizją), inne konie atakują. Większość na szczęście z czasem przyzwyczaja się do sytuacji i odkrywa, że nie taki diabeł straszny. Znam psy, które przez całą jazdę potrafią spać na środku placu, nikomu nie przeszkadzając. Dlatego każdy przypadek spotkania konia z psem należy traktować indywidualnie. Pamiętajmy o tym, że psy mogą również ze sobą wejść w konflikt, co wzbudza niepotrzebne zamieszanie. Sprzątanie Dobrym zwyczajem jest sprzątanie po sobie nie tylko w stajni, ale także na ujeżdżalni. Sprzątamy po jeździe gnój, smakołyki, baty, ubrania, derki, części rzędu, przeszkody, drągi itp. Plac do jazdy staramy się pozostawić w stanie co najmniej tak dobrym, w jakim go zastaliśmy, nawet jeśli jest w stajni pracownik, do którego zadań należy sprzątanie. Szanujmy jego pracę. Używki Palenie jest zabronione zarówno w stajni i stodole (ze względu na ryzyko pożaru), jak i w trakcie jazdy (rozżarzonym papierosem możemy dotknąć konia, np. gdy ten nagle poderwie się do biegu, a my odruchowo sięgniemy po wodze). Wsiadanie na konia po spożyciu alkoholu też nie należy do najlepszych pomysłów. Im więcej wypiliśmy, tym więcej głupich i brawurowych pomysłów mamy, a przy tym trudniej nam utrzymać równowagę, zaś czas reakcji znacznie się wydłuża. O narkotykach chyba nie muszę wspominać. Co najważniejsze – jeździectwo to sport elegancki, a używki, szczególnie w nadmiarze, nie mieszczą się jakoś w jej ramach. Oczy wokół głowy Gdy uczyłam się jeździć samochodem, dziwiło mnie, jak to możliwe, że przez tyle lat mój ojciec nigdy nie miał wypadku. Prosiłam, by zdradził mi swój sekret. Powiedział mi wtedy: „Uważam na to, co robią inni, bo to Str. 23 JAZ DA KO N NA oni stwarzają zagrożenie”. Zwracajcie więc uwagę na to, co dzieje się wokół Was, na to, co robią inni jeźdźcy. Czasem lepiej ustąpić pierwszeństwa komuś, kto go nie ma, zatrzymać się czy zmienić kierunek, niż sztywno trzymać się zasad. Faktem jest bowiem, że najważniejsze zasady są dwie: bezpieczeństwo i przyjemność z jazdy – dla wszystkich jeźdźców i koni. Na zakończenie Nadmiar wyobraźni może być dla nas groźny jedynie wtedy, gdy dysponuje nią koń. Naszej wyobraźni nigdy dosyć. Pamiętajmy, że jeżdżąc konno, J EŹ DZ I ECTWO NAT U RA L N E jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za siebie, nie tylko za nasze konie, ale również za innych jeźdźców i konie. Jeżdżąc konno, kultywujemy wspaniałe tradycje jeździeckie naszego narodu, zachowujmy się więc godnie, tak abyśmy nie musieli się wstydzić, gdyby patrzył na nas kawalerzysta. Bezpieczeństwo w trakcie jazdy zapewnią Wam zdrowy rozsądek, wyobraźnia, kultura, wyrozumiałość i chęć współpracy. Tekst: Anna Chełmecka Jazda na kantarku – praktyka cz.1 Dlaczego bez wędzidła? Nie dlatego, że wędzidło jest złe czy krzywdzące dla konia. Nie dlatego, że kantar sznurkowy jest lepszym narzędziem w każdym rodzaju pracy. A więc dlaczego? Taka jazda pozwala na poprawę dosiadu przy oszczędzaniu pyska konia, bardzo wrażliwego pyska, pozwala na zwiększenie wygimnastykowania konia, odprężenie, czasem może być stosowana jako rodzaj terapii przy koniach nietolerujących kiełzna. Na pewno będzie dobrą zabawą, testem na stopień ujeżdżenia konia. Jak zacząć? Sprawdzianem z ziemi. NIGDY nie wsiadaj na konia bez wcześniejszego przygotowania! W najlepszym wypadku koń będzie chodził normalnie, 1 a w sytuacji krytycznej (np. poniesienie) pogalopuje kilka kroków, w najgorszym – jazda taka może być bardzo niebezpieczna. Można łatwo sprawdzić, czy koń gotowy jest na taki eksperyment. Zacznijmy od przestawiania przodu, zadu i cofania przy pomocy nacisku. Koń powinien ustępować lekko, www.CzteryKopyta.pl bez dużego oporu. Przy cofaniu powinien być w stanie cofnąć się o ok. 5 metrów, przy zwrotach na przodzie i zadzie – wykonać pełen zwrot (o 360 stopni). Technikę wykonywania tych ćwiczeń opisywałam wcześniej. Kolejnym ćwiczeniem „do zaliczenia” jest zgięcie boczne – pociągnij za linkę, stojąc przy łopatce: koń powinien miękko oddawać głowę, bez oporu. Zgięcie wykonuj z obu stron, po kilka razy na każda stronę, to jest Twoja gwarancja bezpieczeństwa. Teraz Str. 25 J EŹ DZ I ECTWO NAT U RA L N E stań po lewej stronie konia, cofnij się na wysokość zadu, linę trzymasz w lewej ręce, przechodzisz za zadem konia (głaszcz go w tym czasie po zadzie, niech wie, ze jesteś z tyłu, zachowaj szczególną ostrożność przy koniach kopiących) i gdy jesteś już po prawej stronie (koń stoi w miejscu), napinasz linę – koń powinien się z niej „odwinąć”, obrócić przodem do Ciebie. Egzamin zdany? Możesz osiodłać konia, powinien przy tym zachować spokój. Jeśli próbuje gryźć, denerwuje się, to może być znak, że nie akceptuje siodła, a więc jeźdźca prawdopodobnie też nie. W takim przypadku sprawdź dopasowanie sprzętu i wróć do odczulania. Zakładam, że jest w porządku, więc... Czas wsia- 2 J EŹ DZ I ECTWO NAT U RA L N E dać! Co zrobić z liną? Złóż ją mniej więcej na pół i przełóż przez końską szyję. Sposób przełożenia liny widoczny jest na 1 zdjęciu, niestety jest to zdjęcie stare, niekoniecznie wyraźne, jednak da się zauważyć, że od kantara idzie jedna wodza, wolny koniec swobodnie wisi z boku. Tak, na początku jeździsz z jedną liną w ręce. To zapobiega ciągnięciu za dwie wodze na raz, co jest niedopuszczalne i powoduje opór u konia. Wsiądź, obserwując przy tym konia – wsiadanie też powinno być przez niego w pełni akceptowane. I gotowe! Siedzisz na koniu, który nie ma wędzidła! Co teraz? Kolejna część sprawdzianu, a jednocześnie ćwiczeń gimnastykujących i podstaw jazdy bez wędzidła. Z doświadczenia – lepiej porządnie przyłożyć się do tej części. Może wy- 3 dawać się ona nudna i zbędna, ale pominięcie jej nigdy nie kończy się dobrze. Pamiętam, że przy nauce jazdy na kantarku (jeździłam na klaczy o imieniu Zuzia) potraktowałam te ćwiczenia dość powierzchownie i miałam ogromne problemy z kontrolowaniem kierunku jazdy. Gdy do nich wróciłam i nadrobiłam zaległości – problemy znikły „same”. A więc... Zgięcie boczne. Na zdjęciu 2 i 3 widać, jak się je robi. Ręką zewnętrzna podnoszę wodze do góry (na zdjęciu mam naturalne hackamore, z pojedynczą liną robi się to tak samo), ręką wewnętrzną dojeżdżam do góry płynnym ruchem, cały czas „głaszcząc” linę, potem zjeżdżam (czynności te mogę powtórzyć, zwłaszcza gdy koń uczy się zgięć bocznych, jest to ważne – lepiej wyrabia się miękkość, gdy kilkakrotnie Str. 28 www.CzteryKopyta.pl przejeżdżamy dłonią po wodzy) i przykładam rękę do uda – tak jakbym wbijała w udo nóż. Kolejne ćwiczenie – przestawianie zadu. Punktem wyjściowym jest zgięcie boczne, przenosimy rękę na pępek, cofając przy tym wewnętrzną łydkę. I koń powinien przestawić zad. Jeśli tego nie robi, możemy mocniej zadziałać nogą lub puknąć go delikatnie bacikiem w zad. Jeśli przestawi zad – odpuszczamy zarówno nacisk wywierany na głowę, jak i ten wywierany nogą. Jak wiadomo, zad jest napędem konia – przy odangażowaniu zadu sprawiamy, że ten napęd zostaje wyłączony z ruchu do przodu. Z punktu widzenia ujeżdżenia to niekoniecznie dobrze, ale na początku nie skupiamy się na prawidłowej mechanice ruchu, lecz na bezpieczeństwie. Ono jest najważniejsze. Str. 29 J EŹ DZ I ECTWO NAT U RA L N E Przedostatnie z podstawowych ćwiczeń – przestawianie przodu. Podnosimy zewnętrzną ręką wodze do góry, wewnętrzną łapiemy wodze dość krótko i rękę wewnętrzną odstawiamy w bok (wskazujemy kierunek), jednocześnie przyciskając przesunięta do przodu wewnętrzną łydkę. Gdy koń przestawi przód – odpuszczamy. Początkowo można pomachać przed głową i szyją konia (po zewnętrznej stronie) bacikiem, aby załapał, o co chodzi. Zostało jeszcze cofanie – w tym celu nabieramy kontakt na obu wodzach (4 zdjęcie), wywierając stały nacisk, a gdy koń ustępuje, my też. Innymi pomocami do cofania mogą być: przesunięcie nóg do przodu, „wypchnięcie” spod siebie stołka, czyli ruch miednicą prowokujący konia do cofania, „fala” na linie – najpierw delikatne podnoszenie i opuszczanie ręki, potem 4 trochę mocniejsze, jeszcze mocniejsze, aż w końcu faza 4, czyli lekkie i krótkie szarpnięcia. Jeśli dojdziemy do fazy czwartej, warto cofnąć się i z ziemi naprawić grę w jo-jo, czyli cofanie od falującej liny (i przywoływanie konia). HO DOW LA wego i miękkiej długiej liny (od 3,5 do 4 metrów długości). Zwykły kantar prowokuje do napierania na nacisk, sztywna i cienka lonża nie będzie przesyłać sygnałów. Nie musisz inwestować w oryginalny sprzęt, który jest bardzo drogi, ale warto pomyśleć o jakiejś nie najgorzej spełniającej zadanie podróbce. Jazda na kantarku nie jest trudna, jednak aby była bezpieczna, trzeba do opisanych wcześniej ćwiczeń podejść sumiennie. Nie zaszkodzą one na pewno– nawet jeśli jazdę na kantarku traktujesz jako urozmaicenie. Do swobodnego galopu jeszcze długa droga, ale nawet takie podstawy mogą dać dużo radości. Więcej o tego typu jeździe – w następnym numerze. Tekst i zdjęcia: Agnieszka Litwa Inna jest funkcja hodowli prywatnej, inna zaś państwowej – i absolutnie nie powinno być żadnego między nimi antagonizmu. – Zacznijmy od banalnego pytania. Czym jest aukcja? – Aukcja jest najlepszą formą organizacji rynku koni. Jest to równocześnie jedna z najtrudniejszych form, bowiem potrzebny jest czas, pieniądze i konsekwencja, żeby w ogóle mogło dojść do aukcji. Przykładem wieloletniej pracy, która przynosi co roku wyśmienity efekt, jest impreza w Janowie Podlaskim. Tak naprawdę w kontekście koni jest to jedyny rynek w Słowo na temat sprzętu – nie opisywałam go dokładnie, ale zawsze używaj kantarka sznurko- Str. 30 Wierzę w Polską hodowlę www.CzteryKopyta.pl www.CzteryKopyta.pl Polsce, który w ogóle funkcjonuje. Próby organizowania innych rynków jak dotąd spełzają na niczym. Przyczyn jest wiele, ale o tym może później… Wracając do idei aukcji – uważa się ją na najlepszą formę rynku, bowiem – przynajmniej teoretycznie – jest to bezpośrednie spotkanie podaży i popytu, a ponieważ rynek kształtuje cenę, więc konie są sprzedawane po cenach maksymalnie zbliżonych do swej wartości. – W Polsce ciągle pokutuje przekonanie, że być może poza aukcją danego konia można byłoby kupić taniej, gdyby nie rywaliza- Str. 31 HO DOW LA cja i konkurencja panujące podczas licytacji, a w ich wyniku wywindowana cena oraz marża pośrednika... Dla sprzedającego jest to korzystne, dla kupującego może niekoniecznie? – Każdy kupujący chce kupić jak najtaniej, ale jednocześnie chce mieć najlepszy przegląd dostępnej oferty końskiej. Aukcja stwarza mu możliwość obejrzenia pełnej oferty w jednym miejscu, bez konieczności podróżowania po całym kraju. Łatwiej jest wtedy porównać materiał i szybciej podjąć decyzję, bo przecież czas to też pieniądz. – Jakie są wady i zalety aukcji? – Niewątpliwą zaletą aukcji jest to, że jest to najbardziej obiektywny rynek, tworzony przez wielu wystawców i wielu nabywców. Nad bezpieczeństwem transakcji czuwa organizator aukcji, który jednocześnie strzeże in- Str. 32 HO DOW LA teresów kupującego oraz sprzedającego. W Polsce jest ciągle tendencja do unikania pośredników, którzy kojarzą się z pasożytami żerującymi na obu stronach transakcji. Tymczasem na świecie wygląda to inaczej, bowiem pośrednik spełnia określone, bardzo odpowiedzialne zadania. Hodowca koni zwykle ma trudności w dotarciu do rynku, więc to właśnie zapewnia mu pośrednik. – W dobie Internetu nieco się to zmieniło, choć rzeczywiście rynek koński jeszcze w niewielkim stopniu tę zmianę odczuł… – Oczywiście, pojawiło się już trochę ogłoszeń internetowych i stron, gdzie hodowcy mogą sprzedać konie, jednak rynek ten nadal jest trochę ułomny. W przypadku koni ciągle najlepszym rozwiązaniem jest bezpośrednia konfrontacja popytu z podażą. To dzieje się praktycznie tylko na aukcjach. W przypadku sprzedaży „podwórkowych”, czyli kiedy klient przyjeżdża do hodowcy, nigdy nie wiadomo, czy oferowana cena stanowi rzeczywistą wartość rynkową konkretnego konia. Hodowca ma wtedy twardy orzech do zgryzienia – sprzedać już teraz czy poczekać na kolejnego chętnego… Często dzieje się tak, że właściciel po prostu musi szybko sprzedać konia www.CzteryKopyta.pl ze względów finansowych – i wtedy uzyskana cena najczęściej nie jest adekwatna do wartości zwierzęcia. Wadą aukcji jest to, że trzeba czekać na jej odbycie się. Trzeba dość dużej konsekwencji, żeby nie sprzedać konia wcześniej. No i oczywiście są koszty związane z przystąpieniem do aukcji: wpisowe i prowizja aukcyjna. Firma, która organizuje aukcję, musi przecież wydać konkretne pieniądze na promocję i organizację aukcji. – Jakie potrzeby wiążą się z organizacją aukcji? – Zorganizować aukcję jest stosunkowo nietrudno. Przy czym trzeba zaznaczyć, że jednorazowa organizacja aukcji mija się z celem, gdyż jest to strata pieniędzy i czasu. Na początku trzeba sobie wyraźnie postawić pytanie, czy buduje się rynek na lata, czy też chodzi o wyprzedaż. Wyprzedaż może zorganizować niemal każdy i wszędzie, zresztą są one organizowane często przez ośrodki, które przeżywają trudności finansowe. Jednak te przetargi niewiele mają wspólnego z prawdziwą aukcją. Zwykle odbywają się przy minimalnej reklamie, przyjeżdża na nie wąskie grono osób, które dowiadują się o wydarzeniu pocztą pantoflową i które nie są zainteresowane poszerzaniem konkurencji. Wystawca jest wtedy narażony na tzw. zmowę kupujących. Pamiętam swoją pierwszą aukcję w Janowie Podlaskim w 1972 r. Wszystkie konie przeszły www.CzteryKopyta.pl przez ring, nie było żadnej licytacji, a sześciu kupujących, którzy uczestniczyli w aukcji ,zaraz na początku podzieliło się końmi. Doprowadzili oni do tego, że trzeba było obniżyć ceny koni i dopiero wtedy je sprzedano. Żeby aukcja miała sens, trzeba w nią konsekwentnie inwestować przez kilka, jeśli nie kilkanaście lat. W przypadku Janowa Podlaskiego do sukcesu aukcji przyczyniła się decyzja, która polegała na wstrzymaniu sprzedaży przedaukcyjnych. Istniały wtedy trzy stadniny państwowe – Janów, Michałów i Kurozwęki, które porozumiały się, że trzeba koncentrować całą podaż i popyt na aukcji. Wystarczyło im konsekwencji, by nawet tak zasłużonym klientom, jak dr Lacroix czy Patrycja Lindsay nie pozwolić kupić koni przed aukcją. W wyniku tych działań w końcu zaczęliśmy doganiać rynek światowy. W latach 60. kupowano konie w Polsce i potem sprzedawano je z dużym zyskiem na Zachodzie. W pewnym momencie zaczęli do Polski przyjeżdżać klienci chcący kupić konia dla siebie i wtedy cena zakupu w Polsce stała się ostateczną ceną, a na wtórnym rynku już nie dawało się zrobić dużego zysku, chyba że koń był pokazywany i zdobywał trofea, zyskując na wartości. – Jak długo para się Pan aukcjami? – Na pierwszej aukcji w Janowie po- Str. 33 HO DOW LA HO DOW LA szał rynek sztuki, w sposób naturalny skorzystano z mojego doświadczenia, więc poza końmi prowadzę również aukcje dzieł sztuki. jawiłem się w 1972 r. Roznosiłem kontrakty do podpisu, czyli byłem gońcem między stolikiem aukcjonera a klientem, który o właśnie kupił konia. – Czy wcześniej miał Pan jakiekolwiek kontakty z aukcjami? – Nie, to były pierwsze w ogóle aukcje w Polsce. Janów wystartował w 1970 r. W 1974 r. zacząłem samodzielnie prowadzić aukcje, zdobywałem doświadczenia na aukcjach amerykańskich, a potem starałem się je przenosić na rynek polski – z dużym sukcesem. Większość spraw na świecie już dawno wymyślono, nie ma więc co kombinować, trzeba przyglądać się rozwiązaniom zastosowanym z sukcesem w innych miejscach i z nich korzystać. Kiedy w latach 90. ru- Str. 34 – Można powiedzieć, że niemal 40 lat jest Pan związany z branżą. Czym dziś motywuje Pan swoją wiarę w system aukcyjny? Wszak ciągle jest Pan gotów brać udział w różnych inicjatywach związanych z rynkiem aukcyjnym… – Moja wiara oparta jest na tym, co dzieje się na świecie, i na tym, co zrobiliśmy z aukcją Polish Prestige w Janowie, która z prowincjonalnego przetargu stała się najważniejszą aukcją koni arabskich na świecie, pomimo potężnej konkurencji ze strony aukcji zagranicznych. Było to możliwe dzięki dobrej organizacji, udanemu marketingowi, ale przede wszystkim dzięki konsekwentnemu programowi hodowlanemu stadnin państwowych, dzięki któremu mamy najlepsze araby na świecie. Polska hodowla państwowa ma wielki potencjał, przetrwała wzloty i upadki, kryzysy i niepowodzenia – i nadal jest w czołówce, a teraz z tego potencjału korzystają i powinni korzystać hodowcy prywatni. Inna jest funkcja hodowli prywatnej, inna zaś państwowej – i absolutnie nie powinno być żadnego między nimi antagonizmu. Hodowla państwowa to przede wszystkim bank genów www.CzteryKopyta.pl i cierpliwa praca dla rozwoju rasy, hodowla prywatna to szybki sukces rynkowy. Czas więc już być może na prawdziwą aukcję dla prywatnych hodowców, bo w pokazach odnoszą już zasłużone sukcesy. Obserwowałem aukcje amerykańskie nieprzerwanie od 1974 r. po 2000 rok. Bywałem regularnie na najważniejszych imprezach hodowlanych: US National Arabian Show, pokazie w Scottsdale w Arizonie, gdzie przeprowadzano kilka bardzo dużych aukcji. Pomysły promocji i organizacji aukcji podpatrywałem w Stanach i przenosiłem do Polski. Pierwsza prawdziwa aukcja, jaką widziałem w życiu, była zorganizowana przez Mike’a Nicholsa. To było to ! Oczywiście w USA odkrywałem drogi, a nie konkretne rozwiązania. Promocję polskich arabów opieraliśmy na haśle „Konie ze stadnin państwowych”, pokazywaliśmy konsekwencję programu hodowlanego, który daje konie „piękne i dzielne”, przekonywaliśmy, że koń arabski jest produktem polskiej historii i kultury, opartej na otwartości i wielokulturowości. – Czy system aukcyjny ma szansę przyjąć się w polskich realiach na dobre? – Do znudzenia będę powtarzał – najlepszym dowodem jest aukcja w Janowie. Trudniej jest z rozproszonymi prywatnymi hodowcami, bowiem każdy z nich stoi wobec ogromnej pokusy, kiedy pojawia się klient i wykła- da kasę na stół. Przy organizacji aukcji trzeba w początkowym okresie oprzeć się na hodowcach państwowych, którzy mają większe możliwości skoordynowania wysiłków. Stadninom jest się łatwiej umówić, że organizujemy aukcję i czekamy ze sprzedażą koni do jej otwarcia. Zainicjowanie rynku aukcyjnego przez stadniny państwowe pomogłoby hodowcom prywatnym przyłączyć się w odpowiednim czasie. – Czyli na pierwszym etapie główna rolę odgrywają decydenci w stadninach? – Decydenci hodowli państwowej przede wszystkim powinni się zastanowić, po co tak naprawdę stadniny istnieją. Jeśli produkujemy konie, to trzeba też dla nich stworzyć rynek. Tak jak stworzony został rynek dla koni arabskich, tak też trzeba stworzyć rynek dla koni wyścigowych, szlachetnych, półkrwi czy zimnokrwistych. Ten rynek nie powstanie sam z siebie, trzeba w to włożyć dość konkretne pieniądze. Gdyby pojawiła się konkretna liczba organizowanych przez stadniny państwowe aukcji z prawdziwego zdarzenia, to każde ze stad ogierów, obsługując przecież pewien określony obszar kraju, mogłoby udostępnić miejsce na te imprezy. Przy zapewnieniu bodźca początkowego ze strony stad ogierów, stadnin państwowych oraz poprzez dołączanie koni hodowców prywatnych au- Str. 35 HO DOW LA kcje na pewno by ruszyły. Hodowcy prywatni dość szybko przekonaliby się, że właściwym systemem jest współpraca przy sprzedaży koni podczas aukcji. – Jak długi jest ten czas? – Z moich obserwacji wynika, że jest to minimum 5 lat. Im dłużej rynek jest prowadzony, tym oczywiście jest on silniejszy, po stronie kupujących i sprzedających wyrabia się pewien nawyk związany z tą formą handlowania końmi. – Pana aukcja marzeń to…? – Dobrze zorganizowana aukcja koni pełnej krwi czy też cały system aukcji pełnej krwi. Wierzę w to nadal, że wyścigi w Polsce ruszą, że mamy w kraju specjalne predyspozycje do hodowli koni przeszkodowych, ale również i płaskich. Przy dobrze rozwiniętych wyścigach naturalnym cyklem będzie sprzedaż koni przed i po sezonie, co oznacza, że aukcja może być zorganizowana dwa razy do roku. Można to także uzupełnić o system wyścigów sprzedażnych, „claiming races”, gdzie konie w ofercie sprzedażnej wychodzą do wyścigów. Konia można kupić do chwili rozpoczęcia wyścigu, co oznacza, że kupiec kupuje konia, a wraz z nim potencjalną wygraną. Jest to dodatkowa atrakcja, ale także okazja do wymiany konia w trakcie sezonu wyścigowego. Str. 36 HO DOW LA – Wróćmy do Pana wizji... – Aukcja marzeń spełnionych to aukcja w Janowie Podlaskim. Co do przyszłości – marzy mi się cykl aukcji koni pełnej krwi. Gdyby system wyścigowy w Polsce nie zawalił się, aukcja koni pełnej krwi po sezonie byłyby drugą co do ważności (po Janowie) imprezą w Polsce. Błędem jest to, że nie ma lojalności hodowców i właścicieli wobec organizatora aukcji. Firma, która ponosi pewne koszty, musi mieć pewność, że to, co robi, ma sens w dłuższej perspektywie. Jeśli jest kilku organizatorów aukcji, którzy starają się pozyskać konie do aukcji i kupujących poprzez to, że obniżają opłatę wpisową i prowizję aukcyjną, to prowadzą do efektu pod tytułem „gorszy pieniądz wypiera lepszy”. Oczywiście działania tego typu doprowadzają do przejęcia wystawców, ale jednocześnie działają na niekorzyść rynku. Nie można robić aukcji poniżej kosztów. Trzeba dysponować wystarczającymi środkami, by aukcję reklamować, wyprodukować i rozesłać katalog, utrzymywać stały kontakt z klientami, bywać za granicą. – Rozmawialiśmy kiedyś o aukcjach koni sportowych… – Żeby mogła istnieć aukcja koni sportowych, musi najpierw istnieć sport na wysokim poziomie. Oczywiście aukcje organizowane po Mistrzostwach Polski Młodych Koni dają nadzieję, że taki koń znajdzie swój ry- www.CzteryKopyta.pl nek. Naturalnie poziom rynku będzie zależał od tego, jak konie będą się sprawdzały w sporcie i kto na tych aukcjach będzie konie kupował. Pierwszy rynek do opanowania to rynek krajowy – łatwiej na aukcję przyjechać komuś, kto ma do pokonania 200 km, niż komuś, kto będzie musiał przylecieć np. z za oceanu. Łatwiej też jest wypromować te konie wśród naszych rodzimych klientów. Jeżeli w Polsce znajdą się ludzie, którzy będą chcieli kupować te konie i będą dalej z nimi odnosili sukcesy, to zapewne pojawią się i kupcy z zagranicy. – Proporcje między importem a eksportem powinny zacząć się zmieniać? – Zdecydowanie. Przede wszystkim jednak również w tym przypadku trzeba wiedzieć, po co się te konie hoduje. Jeśli konie nie odnoszą sukcesów, to trzeba je przestać hodować albo zmienić profil hodowlany. Obserwowałem poczynania Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, która stopniowo prowadziła do upadku i likwidacji hodowli państwowej. Zlikwidowano PGR-y, a w ślad za nimi chciano prywatyzować stadniny. Na szczęście wydaje się, że Agencja Nieruchomości Rolnych pod nowym kierownictwem rozumuje inaczej. Polska hodowla ma ogromną szansę. Jeśli sektor państwowy zajmie się rozwojem ras koni, utrzymywaniem banku genów, promocją jeździectwa i rynku, www.CzteryKopyta.pl to hodowla prywatna zacznie produkować konie na rynek najpierw krajow y, a p o t e m z a g r a n i c z n y. – W i e r z y P a n w „oprzytomnienie”, refleksję nad sytuacją ze strony decydentów? – Wierzę przede wszystkim w upór ludzi, którzy każdej kolejnej ekipie politycznej starają się uświadomić, do czego prowadzi zaniechanie działań w tej sprawie. Organizujemy konferencje, przygotowujemy stosowne opracowania. Powstała Hippica Pro Patria – grupa koniarzy, która próbuje przekonać władzę do uporządkowania hodowli. Hodowla wszędzie na świecie Str. 37 HO I PDOOTW E RL A P I A HO DOW LA że przy wielkich osiągnięciach sportowych zdrowotność i wytrzymałość koni hodowanych na Zachodzie pozostawia wiele do życzenia. powstawała przy zaangażowaniu czynników rządowych. Powinny powstać dla tego celu programy pomocowe. Pojedynczy hodowca nie jest w stanie efektywnie wypromować swoich koni czy dostać się na rynek. Powinien zacząć hodowlę z dobrym materiałem żeńskim, zakupionym od stadnin państwowych, bo o poziomie hodowli świadczą matki. Dalej – przez odpowiedni dobór ogierów realne jest dość szybkie osiągnięcie sukcesu. Naturalnym atutem Polski może być współpraca między hodowlą państwową a prywatną. Jeśli nie skorzystamy z takiej szansy, to nigdy nie dogonimy hodowli niemieckiej czy holenderskiej. A jeśli z niej skorzystamy, to możemy być nawet lepsi. Wiadomo przecież, Str. 38 – Jakie błędy zostały popełnione czy na jakie trudności natrafili organizatorzy aukcji w Polsce? – Przede wszystkim aukcje są zadaniem dla profesjonalnej firmy, oczywiście przy współpracy związków hodowców koni. Tak się właśnie dzieje na świecie. Firmy organizujące aukcje specjalizują się w określonych „przedmiotach aukcji”, zdobywają latami zaufanie klientów i wystawców, promują imprezę. W dawnych czasach handel końmi mógł odbywać się wedle zasady „widziały gały, co brały”, ale to już się skończyło. W tej chwili podstawą sukcesu jest zaufanie. Jeśli klient z przeprowadzonej transakcji jest zadowolony, to będzie wracał. Reasumując – podstawowym polskim błędem jest brak konsekwencji w organizacji imprez… – Pana firmie też kilka imprez nie wyszło… – Tak, z tych właśnie doświadczeń wynika, że niechętnie zajmujemy się organizacją jednorazowych aukcji. Organizując w ubiegłym roku aukcje w Bogusławicach i Białym Borze, chcieliśmy doprowadzić do długoletniego kontraktu. Mieliśmy świadomość tego, że pierwszy i drugi rok będą nieudane, ale potem metoda systematycznie www.CzteryKopyta.pl zacznie się sprawdzać. Ciężko jest podpisać umowę wieloletnią z prywatnym wystawcą, który nie potrafi zgłosić konia w odpowiedni czasie, a potem zachować go do aukcji. Umowa na organizację aukcji powinna być podpisana pomiędzy profesjonalną firmą, związkiem hodowców koni a np. Agencją Nieruchomości Rolnych czy grupą stadnin państwowych. Aukcji potrzebna jest stabilizacja, długoletnia wizja, której nie da się osiągnąć z pojedynczymi drobnymi hodowcami. W ubiegłym roku nie udało nam się podpisać umowy długoletniej – pomimo żmudnych negocjacji. W tym roku Polski Związek Hodowców Koni aukcję organizuje samodzielnie i w głębi serca trzymam za to przedsięwzięcie kciuki. – Z naszej rozmowy wynika jednak, że niepowodzenie związane z organizacją aukcji w Polsce przede wszystkim jest wynikiem braku działań długofalowych. – Organizacją aukcji musi się zajmować profesjonalista. Taki organizator w Polsce albo się wykształci, albo nie będziemy mieli aukcji. W moim przekonaniu nie jest to pole działania związku ani poszczególnych wystawców. – W takim razie jak się ma do tego sukces aukcji KWPN czy sukces aukcji hanowerów, największej aukcji koni sportowych? – To doskonałe przykłady konsekwencji w działaniu. Związek hanowerski od wielu lat organizuje aukcje, tak więc wyedukował organizatorów aukcji. – Czy kontynuacja aukcji przez PZHK w tym roku jest wydarzeniem pozytywnym? – Tak, choć według mnie jest to zaczynanie tej samej rzeczy od nowa. W ubiegłym roku reklamowaliśmy imprezę pod marką PZHK i Polish Prestige, wydaliśmy sporo pieniędzy, żeby w tym roku wydać je niejako od początku. Ta aukcja zapewne będzie, a przynajmniej powinna być lepsza od ubiegłorocznej, ale poprawa nie będzie aż tak duża, jak mogłaby być przy zachowaniu długofalowej polityki aukcyjnej. Tymczasem bez konsekwencji nie zbudujemy rynku aukcyjnego. – Brak konsekwencji i umów długofalowych, które pozwalałyby na komfort działania i spokojne inwestowanie w rozwój rynku aukcyjnego jest więc podstawowym błędem organizatorów polskich aukcji. Serdecznie dziękuję Panu za rozmowę. Wywiad z Markiem Grzybowskim przeprowadzony przez Michała Wierusza-Kowalskiego www.polishprestige.pl Str. 39 A RA B S K I ŚW IAT A RA B S K I ŚW IAT Rok 2008 pod lupą Podsumowanie sezonu hodowlanego Tekst: Rafał Czarnecki www.polskiearaby.com Czy 2008 rok był dla polskich hodowców łaskawy? Czy przejdzie do historii jako rok sukcesów, czy niepowodzeń? Przełom zimy i wiosny to gorący dla wszystkich hodowców sezon wyźrebień. Oczekiwanie na efekt koncepcji hodowlanych jest zawsze niezwykle fascynujące. Na świecie pojawia się nowe pokolenie i przychodzi czas oceny trafności naszych decyzji. Jak się niejednokrotnie przekonaliśmy – decyzji bardzo trudnych. Hodowla jest bowiem sztuką dokonywania wyborów. Jakie klacze włączyć do hodowli, jakich ogierów użyć, które konie sprzedać, a które wydzierżawić, by promowały na świecie polską hodowlę? Niektórzy odbierają zasłużoną nagrodę za swą wiedzę, inni muszą przełknąć gorzki smak porażki. Hodowla jest zajęciem nieprzewidywalnym, ale przez to chyba właśnie tak pociągającym i intrygującym… łowa to potomstwo dwóch polskich ogierów – michałowskiego Gangesa i wyhodowanego w rodzimej stadninie Poganina. Po tym ostatnim urodziło się najwięcej, bo aż 17 urodziwych, lecz „malowanych” źrebaków. Kuhailański Ganges, który w końcu dostał zasłużoną szansę na większe wykorzystanie, spłodził 15 potomków, zarówno z klaczami z prospektu wyścigowego, jak i światowej czołówki klaczy pokazowych, m.in. Belgicą, Eulą i Eutoną. Z tą ostatnią dał piękną karą klaczkę o wdzięcznym imieniu Eutyna, o krótkiej, szczupaczej głowie, długiej, łabędziej szyi i harmonijnej budowie (o klaczce tej miałem już okazję pisać). Niestety, nie zobaczymy jej w 2009 roku na ringach pokazowych, gdyż niedawno padła… Potwierdza to jeszcze dobitniej, że hodowla jest nie tylko nieprzewidywalna, lecz czasem Janów Podlaski Janów Podlaski doczekał się w tym roku 62 arabskich źrebiąt, z czego po- Str. 40 www.CzteryKopyta.pl wręcz niesprawiedliwa w rozumieniu hodowcy. kich aktywnych w polskiej hodowli rodzimych rodów męskich i rodzin żeńskich. Inny potomek Eutony, syn ogiera Gazal Al Shaqab – gniady Eol dał dość Ogierem, który miał wprowadzić krew wyrównaną stawkę 10 źrebiąt, które pustynnego araba, jest katarski ogier silnie „przystemplował” swoją charak- Al Adeed Al Shaqab, któremu przyterystyczną urodą. Niewiele mniej, bo dzielono dwie najlepsze matki poka7 szt. potomstwa pozostawił amery- zowych koni. Pianosa (po Eukaliptus) kański potomek Padronsa Psyche – wsławiła się jako matka Pianissimy, a kasztanowaty Enzo. Z jednej strony Pilar (po Fawor) dała dotychczas wiemy, że hodowli potrzebny jest do- m.in. najdrożej sprzedanego konia lew obcej krwi, by zmniejszyć zinbre- aukcji Pride of Poland 2007 – klacz dowanie stada, ale z drugiej strony Pietę, urodziwą młodzieżową wicepojawia się pytanie, czy masowe wy- czempionkę 2007 w Janowie Podlakorzystywanie krwi Padronsa, które skim Pintę, młodzieżową czempionkę obserwujemy od kilkunastu lat na ca- 2005 Pingę oraz młodzieżowego wiłym świecie, nie doprowadzi do obni- ceczempiona w Białce 2007 – Pizarro. żenia zainteresowania polskimi koń- Dlatego nikogo nie zdziwił fakt, że i mi. Niedobrze by było, gdybyśmy w tegoroczne źrebię od niej jest wyjątpogoni za modą stracili to, co wypra- kowe i niewątpliwie w nadchodzącym cowaliśmy przez 200 lat hodowli – roku przyniesie janowskiej stadninie własną markę konia, tzw. „pure Po- wiele rozgłosu i radości. Troszkę eglish”, po którego kupcy przyjeżdżali ze wszystkich zakątków globu. Niewątpliwie użycie modnych reproduktorów jest konieczne, by móc godnie rywalizować na ringach pokazowych. Ważne jest jednak także, by w tej rywalizacji nie zatracić tego, co jest celem prowadzenia państwowej hodowli koni czystej krwi, czyli zachowania różnorodności genetycznej stada podstawowego: utrzymania wszyst- Pianissima, Fot. Stuart Vesty www.CzteryKopyta.pl Str. 41 A RA B S K I ŚW IAT zotyki wniosła klaczka od Pohulanki po jordańskim ogierze Hlayyil Ramadan, klaczka po El Nabila B (od Nike) oraz ogierek będący owocem sprawdzonej koncepcji połączenia janowskiej linii P (klacz Preria/Ararat) z ogierem Gazal Al Shaqab. Ogiery własnej, janowskiej hodowli zostały użyte na niewielką skalę. Aslan i Ararat pozostawiły każdy po trójce potomstwa, a wyeksportowany ogier Ecaho doczekał się dwójki źrebiąt. Przyznam, że zwłaszcza koncepcja pokrycia Araratem córek izraelskiego Laheeba oraz niemieckiego Om El Extreema (kombinacja egipskohiszpańskiej krwi) bardzo mnie zafascynowała. Może warto iść w tym kierunku i córki „orientalnych” ogierów z Izraela i Kataru kojarzyć z naszymi rodzimymi ogierami, uzyskując w ten sposób korzystny efekt heterozji? Jak pokazuje historia, z powodzeniem stosowaliśmy przeciwny schemat kojarzeń (klacze po polskich ojcach kryto zachodnimi ogierami), więc może pora wdrożyć to samo, tyle że w odwrotną stronę? Michałów Największa polska państwowa stadnina koni arabskich w Michałowie odnotowała w tym roku 86 narodzin arabskich źrebiąt. Prym wiedzie potomstwo ogiera Piruet, który ze stawką 25 źrebiąt (w 2007 roku – tylko 4) ulokował się na pierwszym miejscu. Str. 42 A RA B S K I ŚW IAT Ten wręcz bajkowy arab o wielkim, ciemnym oku dostał naprawdę ogromną szansę, gdyż hodowcy przeznaczyli pod niego takie gwiazdy, jak córki Monogramma (Egzonera, Espadrilla, Empiryka, Ernera) czy chociażby kilka wybitnych córek Laheeba, jak Emira, Galilea, Ellissara i Forminga. Już niedługo przekonamy się, czy ten wybitny potomek szwedzkiego Probata pozostawi w hodowli równie urodziwego syna, który przedłuży dość zaniedbany ostatnio i zanikający w Polsce ród męski Kuhailan Afas or.ar. Swoją drogą, czy to nie ironia losu, że ród ten niedawno reprezentowało w Polsce 11 reproduktorów, a teraz pojawiły się problemy z jego kontynuacją? W każdym razie ród ten produkował „podkładki pod szlachetne szczepy”, a użycie Probata znacznie poprawiło cechę linii górnej w polskim pogłowiu koni czystej krwi. www.CzteryKopyta.pl Kolejny sezon upłynął także pod znakiem izraelskiego ogiera Al Maraam, który pozostawił 17 źrebiąt, stawkę liczną, lecz o połowę mniejszą niż rok wcześniej, kiedy spłodził 33 źrebaki. Potomstwo tego ogiera jest urodziwe i charakteryzuje się pokazową prezencją, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zmierzamy w kierunku monokultury ukierunkowanej na ród Saklawi I. W ciągu ostatnich dwóch lat urodziło się łącznie 50 źrebaków po Al Maraam, a wcześniej, w 2000 roku, po jego półbracie po mieczu, ogierze Laheeb, przeszło 30. Za dość szerokie można uznać użycie ogiera Galba (w 2006 roku 16 źrebiąt, w 2005 roku 35 źrebiąt). Moim jednak zdaniem, na miejscu mieliśmy lepszego nawet kontynuatora krwi Aswana, Czempiona Europy 2001, ogiera Emigrant (po Ararat) oraz jego syna, ogiera Gaspar (od Gaskonia po Probat). W zeszłym roku znalazły się tylko 3 klacze dla tego pierwszego, a dla tego drugiego skromna stawka 6 przeciętnych klaczy. Natomiast Galba dostał w poprzednich latach m.in. takie partnerki, jak Egea, Emira, Galilea (wszystkie po ogierze Laheeb) oraz córki Monogramma – zjawiskową Zagroblę, Georgię, Embrę, Emocję, Errarę, Ernerę, Gehennę, Wyborną i wiele innych... Tymczasem nie oglądamy wielu potomków Galby na ringach pokazowych. Poza niewątpliwie piękną Gol- www.CzteryKopyta.pl terią (od Gotlandia/Pesal), urzekającą sędziów swoim zamaszystym ruchem, nie odnotowaliśmy innych spektakularnych wyników. Jesteśmy też świadkami dość częstej obecności jego potomków na comiesięcznych przetargach. Być może Galba – który stacjonuje przecież w Polsce – jeszcze się wykaże, a jego potomstwo pozytywnie nas zaskoczy. Być może jednak, gdyby Gaspar dostał takie klacze jak Galba, moglibyśmy świętować także sukcesy potomstwa polskiego ogiera? Zwłaszcza że użyty na tak niewielką skalę Gaspar spłodził już kilka osobników godnych miana czempionów, chociażby rewelacyjną klaczkę Dębowa Łąka (od Dębowa Góra/Laheeb), której niewiele brakowało w tym roku, by zdobyć tytuł młodzieżowej wiceczempionki Narodowego Pokazu w Janowie Podlaskim. Urodziwe są też: Pomposa (Piramida/Pesal), będąca w ścisłej czołówce rocznika, oraz ogierek Panicz (Pelisa/Europejczyk), hod. Moniki Luft, zdobywca tytułu Czempiona Ogierów Młodszych tegorocznego Jesiennego Pokazu w Janowie Gaspar, Fot. Filsigner Photography Str. 43 A RA B S K I ŚW IAT Podlaskim oraz dwóch innych pokazów klasy C w Europie. Na pokazie tejże rangi, w Petersburgu, po tytuł sięgnął również ogierek Echo Ofira (od Egzyny), hod. Janusza Ryżkowskiego. Także w Michałowie postanowiono użyć mrożonego nasienia amerykańskiego ogiera Enzo. Z pewnością daje on klasowe źrebaki, ale warto się zastanowić nad tym, które klacze zostały przydzielone pod chociażby Gaspara, a jakie dostał właśnie Enzo. Czy z takimi klaczami, jak Wkra, Embra, Złota Księga, Diaspora, Zagrobla, Zmowa, El Dorada, Ekliptyka, Emocja czy Pasja, Enzo mógł dać brzydkie potomstwo? Wygląda to, jakby niektóre ogiery miały ułatwione zadanie, a inne były z góry skazane na niepowodzenie. Pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś odważymy się użyć naszych rodzimych ogierów na czołówce elitarnych klaczy stada podstawowego. Białka Białecka stadnina postanowiła w 2007 roku powtórzyć szczęśliwą i sprawdzoną w 2003 roku koncepcję masowego użycia na swoim stadzie multiczempiona, og. Ekstern, co zaowocowało tej wiosny narodzinami 9 źrebaków (w 2004 roku – 12, w 2005 – 2, w 2006 i 2007 po 3 źrebaki). Jednakże prym wiedzie potomstwo syna ogiera Gazal Al Shaqab – Pegasusa (od Pepesza/Eukaliptus), który rozpo- Str. 44 A RA B S K I ŚW IAT czął swą karierę hodowlaną właśnie w Białce. Ogier spłodził 11 źrebaków o ponadprzeciętnej urodzie i prezencji. Osobiście uważam, że ogier ten, choć sam nie zdobył żadnych laurów, niesie z sobą spory potencjał. Na niewielką skalę użyto także Euryklesa (4 źrebaki) oraz Poganina (2 źrebaki). Podobnie jak w Michałowie, także i tu Enzo dostał stawkę klaczy wysokiej klasy, takich jak Hulala, Cirka, Elmina i Eklera. Pożegnania Sezon wyźrebień to przeważnie okres radości, bo jak się tu nie cieszyć z nowo narodzonego życia? Niemniej z początkiem mijającego sezonu polska hodowla musiała pożegnać kilka cennych koni, ukochanych przez wiele osób… Już na początku roku, bo 19 stycznia, odszedł przebywający od kilkunastu lat we francuskiej stadninie Elevage de Piew, a wyhodowany w Janowie Podlaskim, ogier Elsing – reproduktor zasłużony w krajowej hodowli półkrwi. Używany głównie w SK Walewice, gdzie pozostawił świetne konie sportowe, na czele z ogierem Berlin Bej (własności SO Białka), w polskiej hodowli czystej krwi praktycznie nie został wykorzystany. Równo miesiąc później, bo 19 lutego, także poza granicami Polski, padł kolejny wychowanek janowskiej www.CzteryKopyta.pl stadniny. Czempion Polski z roku 1985 oraz Czempion Europy z 1987 roku, wyeksportowany w 1988 roku do USA siwy Penitent, pozostawił w kraju nieco ponad 30 sztuk potomstwa, m.in. Kawalkadę – Czempionkę USA, oraz Palestrę (matkę Prognozy, Palestyny i Palmiry). Niewątpliwie najsławniejszym jego potomkiem jest michałowski Eldon, o saklawiańskim typie i rodowodzie. Swoją urodą urzekł sędziów, zdobywając również tytuł Czempiona Europy, 4 lata po swoim ojcu, bo w 1991 roku. Dziś jest najbardziej znanym polskim kontynuatorem rodu Ilderima or.ar., obok swojego syna, ogiera Piaff (od Pipi), wyhodowanego w Janowie Podlaskim. W tym samym miesiącu bolesną stratę poniosła Stadnina Koni Janów Podlaski. Córka epokowego Eukaliptusa, reprezentantka cenionej linii „P”, Młodzieżowa Czempionka Polski i Best in Show (1999) oraz Wiceczempionka Polski Klaczy Starszych (2004), gniada Pianosa, znana była na całym świecie jako matka najpiękniejszej klaczy arabskiej ostatnich lat – podwójnie trójkoronowanej Pianissimy (po Gazal Al Shaqab). Wszyscy hodowcy z nadzieją czekali, że urodzi się jej pełny brat, gdyż krążyły plotki o jej kolejnej ciąży właśnie z Gazalem Al Shaqab. Jak się ostatecznie okazało, rzeczywiście urodziła ogierka, ale po Al Adeed Al Shaqab. Paladid, bo takie imię nadano ogierkowi pieszczotliwie przezywanemu Stefanem, od początku miał www.CzteryKopyta.pl pecha, bo najpierw wkrótce po przyjściu na świat stracił matkę, a później jeszcze złamał nogę! Do dziś przebywa w Szpitalu Koni Służewiec, gdzie pod troskliwą opieką fachowców wraca do zdrowia. Trzeba mieć nadzieję, że Stefanek wróci do formy i będzie niedługo dzielnie znosił oględziny gości zwiedzających stadninę. Marzec okazał się smutnym miesiącem dla Białki, która musiała pożegnać swoją „Królową”. 10 marca, 9 dni przed swoimi 30 urodzinami, odeszła ostatnia z założycielek stadniny. Urodzona w 1978 roku w Janowie Podlaskim klacz Pentoza zasiliła szeregi nowo powstałej stadniny przy Stadzie Ogierów w Białce 25 listopada 1981 i mieszkała w niej już do samego końca… Dziś założona przez nią sublinia jest bardzo rozbudowana, a w hodowli czynne są już jej prawnuczki. Najlepszą z 5 pozostawionych córek jest niewątpliwie siwa, w pięknej hreczce i z piętnem Mahometa, Perforacja – matka znakomitych klaczy i wspaniałego ogiera Pesal, który stał Kwestura, Fot. Stuart Vesty Str. 45 A RA B S K I ŚW IAT A RA B S K I ŚW IAT się swoistym znakiem rozpoznawczym białeckiej stadniny. Smutny nastrój pogłębiło odejście kolejnej epokowej klaczy. Tym razem w Michałowie, gdzie pożegnano założycielkę cenionej na całym świecie rodziny „E” . W chłodny listopadowy poranek stadnina straciła najstarszą, 28-letnią klacz Emigrację. Zapamiętamy ją jako matkę 14 źrebiąt, w tym aż 12 córek (m.in. Emigrantka, Emanacja i Emocja), które założyły własne sublinie rozsławiające na całym świecie michałowską stadninę swoim potomstwem, takim jak m.in. Emanda, Emandoria, El Dorada, Emigrant, Emanor, Ejrene i Espadrilla. Cieszę się, że było mi dane poznać tę klacz osobiście. Będąc na praktyce, miałem sposobność ją karmić, poprawiać jej ściółkę w boksie oraz czyścić ją (była bardzo miła w obsłudze), a także delektować się widokiem damy dostojnie spacerującej ze swoją stajenną koleżanką Ernestyną (po Piechur), matką Eksterna. Obie „wychowywały” rozkapryszone młode panny będące w treningu pokazowym, jakby ucząc je manier. Jej oczy, z których emanowały spokój i elegancja, zostaną w mojej pamięci na wiele lat. gdzie, miejmy nadzieję, doczeka się wybitnego potomstwa. Eksport Co zrobić, by kolejny sezon obfitował w równie owocne transakcje? Jak zainteresować kupców naszą ofertą? Zapewne w dużej mierze kupcy przyjeżdżają po już wcześniej upatrzone konie, ale gros z nich w ogóle nie bierze pod uwagę przyjazdu do „odległej” Polski. Jak ich zachęcić? Niewątpliwie najlepszą reklamą jest wygrana polskich koni na pokazach, ale nie zawsze możliwe jest posłanie naszych koni chociażby na imprezy do USA czy na Bliski Wschód. Taką szansę daje dzierżawa koni zachodnim stadninom. I tak np. janowska Pinga w ostatnich dniach września wyruszyła w dzierżawę do USA, gdzie pod opieką Grega Galluna będzie przygotowywana do startów w pokazach. Ten sam trener będzie przygotowywał także michałowską Embrę, która jesienią wyruszyła na podbój amerykańskich ringów. Jedne konie się rodzą, inne odchodzą na wieczne pastwiska. Czasem musi też zapaść decyzja, że niektóre zmienią właścicieli. Sprzedaż koni zawsze wiąże się z wielkimi emocjami i rozterkami. Jednak założeniem hodowli jest dążenie do ideału oraz osiąganie postępu, dlatego wiele koni trzeba zaoferować kupcom, najlepiej za jak najkorzystniejsze pieniądze. W tym roku niewątpliwie najgłośniejszą transakcją aukcji Pride of Poland była licytacja michałowskiej Czempionki Świata, kasztanowatej córki ogiera Monogramm – klaczy Kwestura, która została sprzedana za rekordową sumę 1 125 000 euro, tym samym stając się najdrożej sprzedanym w historii polskim koniem arabskim. Ogółem aukcja zamknęła się rekordową łączną sumą 3 175 000 euro. Dzierżawa Pinga, Fot. Filsigner Photography Poza ofertą aukcyjną został sprzedany w czerwcu do USA Czempion Polski i Europy, ogier Emigrant. Nowymi właścicielami ogiera zostali Diana i Manny Vierra (Valley Oak Arabians), którzy wiążą z ogierem duże nadzieje. Szkoda, że polscy hodowcy nie dali mu większej szansy. Może zostanie bardziej doceniony w Kalifornii, Str. 46 www.CzteryKopyta.pl Co dalej? W stadninach skarbu państwa w tym roku przyszło na świat łącznie 178 źrebaków, w hodowli prywatnej prawie trzykrotnie więcej. Zważywszy, że pogłowie klaczy matek przekroczyło magiczną liczbę tysiąca sztuk, musimy zacząć się zastanawiać, dokąd zmie- www.CzteryKopyta.pl rza hodowla koni arabskich w Polsce. Już w tej chwili ceny sprzedaży nie pokrywają kosztów wyhodowania przeciętnego konia (oczywiście nie licząc rekordów aukcyjnych). Pewnym wyjściem z tej trudnej sytuacji może być utrzymywanie różnorodności genetycznej polskiego pogłowia koni czystej krwi i systematyczna poprawa jego wartości użytkowej przez poddawanie kolejnych roczników próbom dzielności i upowszechnianie użytkowania arabów pod siodłem. Przemienne stosowanie dolewu obcej krwi i krycie ogierami własnej hodowli zapobiega nadmiernemu spokrewnieniu, natomiast klacze i ogiery niskiej wartości nie powinny być używane w rozrodzie, aby nie dopuszczać do dalszej nadprodukcji, a co za tym idzie – deprecjacji koni arabskich w Polsce. Trzeba przy tym wziąć poprawkę na to, że niespodziewanie los może nam odebrać to, co najcenniejsze – konieczne więc jest posiadanie rezerwy materiału genetycznego. Hodowla nie jest „nauką łatwą ani małą”, jak mawiał wieszcz. Tym większe uznanie należy się tym, którzy w warunkach coraz ostrzejszej konkurencji osiągają liczące się wyniki. Tekst: Rafał Czarnecki Str. 47 Z ŻY C I A W Z I Ę T E Z ŻY C I A W Z I Ę T E Ku przestrodze... Miałam w zasadzie wrócić do Przypadków Pewnego Romana, ale jak zwykle życie zadecydowało inaczej. Stanęłam ostatnio w obliczu problemów finansowych, które do tej pory mnie omijały, ale że tym razem postanowiły o sobie przypomnieć, to ja postanowiłam uświadomić instruktorów/właścicieli stajni w temacie istnienia przyczyn mniej oczywistych niż brak klientów, zbyt wiele kredytów czy nagłe koszty weterynaryjne zaburzające stabilność portfela. W zeszłym już roku zostałam ograbiona na co najmniej 2,5 tys. złotych przez osobę, dla której okradanie ludzi jest sposobem na życie. Przedstawię w skrócie, jak to było... Str. 48 Pewnego pięknego czerwcowego dnia pod okna mojego domu zajechała drobna amazonka na uroczym, choć nieco nerwowym i równie drobnym jak ona koniu. Sama amazonka robiła raczej dziwne wrażenie – dość zagubiona, trochę zaniedbana. Ale koń był niezwykle ujmujący – choć nie jestem fanką kasztanów, a to był kasztan do kwadratu. Wyszłam, żeby pogadać, jak mam to w zwyczaju, kiedy jakiś jeździec zaplącze się w moje okolice. Amazonka przedstawiła się jako Justyna. Przyjęła wyrazy uznania dla wierzchowca i zastrzeliła mnie od razu pytaniem, czy mam wolne boksy, bo ona właśnie szuka miejsca dla swojego konia. Z niewielkim dystansem odpowiedziałam, że tak, i zapro- www.CzteryKopyta.pl siłam do obgadania szczegółów, przekonana, że Justyna naprawdę się rozgląda, szukając najlepszego miejsca. Przynajmniej ja tak bym zrobiła. Justyna zaś działała błyskawicznie. Niemal od razu koń został przedstawiony jako nowy mieszkaniec Trzebisk. Działała tak szybko, bo podobno musiała zabrać konia od znajomego, u którego go trzymała dotychczas, ze względu na to, iż likwidował on stajnię. No cóż. Nie była to może standardowa procedura ani rozsądne postępowanie, ale jak tu nie pomóc bliźniemu? Szczególnie z tak uroczym wierzchowcem? Koń został od razu. Justyna pojawiła się kilka dni później. Przyniosła papiery konia – dowód urodzenia (paszportu nie było, bo podobno się zgubił i miał być duplikat; potem już dzwoniłam do OZHK, gdzie mi powiedziano, że o paszport dla tej klaczy nigdy nikt nie występował). Podpisałyśmy umowę o pensjonat dla Brzozy. Potem dziewczyna siedziała trochę, gadała. Była bardzo sympatyczna i widać było, iż stara się zrobić jak najlepsze wrażenie, a przy okazji sprawiała wrażenie osoby potrzebującej wsparcia. Opowiadała o swoich szeroko zakrojonych planach na przyszłość, o swoich sukcesach w roli dżokeja na Torze Wyścigów Konnych w Warszawie na Służewcu. Mówiła, że z początkiem lipca wyjeżdża do pracy do Austrii. Dzięki PZJ-owi miała sobie bowiem załatwić pracę tam w charak- terze jeźdźca. Miała potem, po powrocie, zainwestować pieniądze w konie i trenować je do sportu. Mówiła przy okazji o swojej niewesołej sytuacji, o tym, że matka nie żyje, a z ojcem i jego kolejną żoną nie sposób się dogadać. W ogóle dużo mówiła. A potem zniknęła na kilka dni. Przywędrowała do nas ze swoimi dwoma młodziutkimi psami – Sabą i Telmą. Ponoć szła z nimi kilkadziesiąt kilometrów, bo jakiś okropny typ kazał je jej natychmiast zabierać. Miała im znaleźć pensjonat na okres pobytu w Austrii, ale jeszcze nie zdążyła, więc czy mogłaby zostawić je tu na kilka dni, zanim nie znajdzie im „przechowalni”? Psy zostały. Moja matka ofiarowała się, że może im dać schronienie na ten czas. Poza tym opowieść o wyjeździe nabierała rumieńców. Justyna miała dla nas i swoich zwierząt coraz mniej czasu. W czasie swojej pracy zagranicznej miała nas odwiedzać raz w miesiącu, przy okazji wizyty na uczelni, na której to studiowała, gdziej umówiła się na rodzaj eksternistycznego zaliczania materiału. O ile się nie mylę, to miało być warszawskie SGGW. No cóż. Justyna pojawiła się raz jeszcze przed swoim rzekomym wyjazdem. Przyniosła psie książeczki zdrowia, których zażądaliśmy, i zniknęła. Jak sen złoty. Albo kamień w wodzie. Czas mijał, pieniędzy na koncie nie było – ani za konia, ani za psy, a właścicielka zwierzyńca nie raczyła nawet zainteresować się, czy Z ŻY C I A W Z I Ę T E Z ŻY C I A W Z I Ę T E one żyją i czy im się nic nie dzieje. Jej telefon milczał uparci,e informując jedynie przy próbach kontaktu, że abonent jest poza zasięgiem sieci. Ale, o dziwo, wysyłanie SMS-ów wydawało się przynosić skutek. Po takim SMS-ie po kilku dniach Justyna odzywała się, opowiadając kolejną bajkę o trudnościach z dokonaniem wpłaty – albo brakowało jakiejś części numeru konta, albo miała trudności z dostaniem się do banku... Za każdym razem odsuwała dzień rozliczenia. W pewnym momencie zamilkła zupełnie. W tym czasie wychowywaliśmy jej młode psy, tracąc przy okazji kolejne pary butów i kapci oraz wszystko inne, co tylko dało się pogryźć lub poszarpać. I, szczerze mówiąc, zakochiwaliśmy się w nich z dnia na dzień coraz bardziej. Może i było to nieprofesjonalne, ale skoro właścicielka w ogóle się nimi nie interesowała... Koń też z dnia na dzień przechodził metamorfozę. Z wypłoszonego oszołoma, którego prawie godzinę musia- Str. 50 łam ładować do stajni, bo tak się bał, Brzoza przemieniała się w otwartą, ciekawską i przyjazną wobec otoczenia odrzutową klaczkę. Zdobywała serce każdego, kto miał z nią do czynienia. Prawie przestała łykać, nie straszyła już, kiedy wchodziło się do boksu. Z wieczora na wieczór spokojniej mogłam smarować jej nogi (gruda) i dotykać szyi coraz bliżej uszu. To był koń, który właściwie dopiero uczył się pieszczotliwego dotyku ręki. W końcu zakochała się w niej również i Marta, przyjaciółka, która dzielnie pomaga mi utrzymać końskie towarzystwo w stanie cywilizowanym. Specjalistka od rozgryzania autystycznych królików. Brzoza z dnia na dzień coraz mocniej związywała się ze stadem, a my z nią. W międzyczasie zaczęły dochodzić do mnie strzępki informacji na temat Justyny i Brzozy, które okazały się parą nie całkiem anonimową. Najpierw dowiedziałam się, że ze stajni w Nieborowie nie odeszła z powodu jej likwidacji, tylko została wyrzucona za niepłacenie i niewywiązywanie się z innych zobowiązań (właściciel stajni zaproponował jej, że skoro nie ma pieniędzy, to on może utrzymywać konia, ale w zamian ona ma jeździć na jego zwierzakach i prowadzić lekcje jazdy konnej – twierdziła bowiem, że jest instruktorem, co okazało się potem taką samą „prawdą”, jak cała reszta jej opowieści). Potem wpadłam www.CzteryKopyta.pl na informację na Volcie: że panna Justyna z Brzozą przebyły kilkudziesięciokilometrową odległość między stolicą a Nieborowem metodą „żabich skoków” – zaliczając po drodze różne stajnie. Schemat postępowania był zawsze podobny – podrzucała komuś konia, wymyślając stosowną do okoliczności bajeczkę, znikała, nie płacąc za utrzymanie zwierzaka, a potem była z tej stajni wyrzucana bądź kiedy grożono jej sprzedażą konia do handlarza lub wręcz do rzeźni, w ten czy inny sposób podbierała konia. I znikała w następnej stajni. Przez pół roku z Justyną nie było kontaktu. Po moim kolejnym SMS-ie, już w nieco ostrzejszym tonie, panna Justyna postanowiła zareagować – 27 października nad ranem włamała się do stajni i ukradła konia. Nie tak jak moi poprzednicy – postanowiłam zareagować. Ratować konia i nie dać za wygraną. Zawiadomiłam policję. I się zaczęło… Przyjechali jeszcze tego samego dnia. Zrobili oględziny miejsca zdarzenia. Przyjęli do wiadomości, iż kradzieży najprawdopodobniej dokonała właścicielka konia. Ale nieoficjalnie, bo podobno właściciel może odebrać swoją własność w dowolny sposób i to nie jest sprawa dla policji. Ale że nikt Justyny za rękę nie złapał, postanowili potraktować zgłoszenie poważnie. W tym samym czasie ja rozpoczęłam in- www.CzteryKopyta.pl tensywną kampanię internetową. Dzięki Justynie Talaśce, administratorce portalu konie.wortale.net, niemal natychmiast informacja o kradzieży wraz ze zdjęciem konia ukazała się na ich głównej stronie. Tak samo szybko zareagowali reporterzy naszej lokalnej gazety, „Nowego Łowiczanina”, i to samo ogłoszenie zawisło również na wirtualnej stronie gazety. Moje dziewczyny ze stajni na swoją rękę też zaczęły robić raban w Sieci. Po tej elektronicznej akcji pozostało już tylko czekać na efekty. Na szczęście czekanie nie trwało zbyt długo. Już następnego dnia ok. Godziny 9.00 rano zadzwonił do mnie pan Zbigniew Wróbel, właściciel stajni Łowiczu, z informacją, że jego pracownik znalazł rano na padoku konia odpowiadającego opisowi zamieszczonemu na stronie „Nowego Łowiczanina”. Okazało się, że chwilę wcześniej zadzwoniła do niego Justyna, informując, że podrzuciła mu konia, bo umówiony transport dla niego nie dojechał i ona prosi o przetrzymanie Brzozy „do środy”. Coś mnie tknęło, że pan ów miał się stać Str. 51 Z ŻY C I A W Z I Ę T E Z ŻY C I A W Z I Ę T E kolejną ofiarą kukułczej polityki Justyny. Jednocześnie pan Wróbel przyznał, iż Justynę w ogóle zna. Jeździła swego czasu na jego koniach, ale kiedy w ramach takich jazd zaczęła zwiedzać centrum miasta, podziękował jej za usługi. Zawiadomiłam będącego na miejscu ojca o tym, że koń się znalazł, gdzie się znalazł i że trzeba pojechać z tą wiedzą na policję. No i zaczęły się pielgrzymki: ojca między Łowiczem, policją a domem, policji między komendą, moim domem a Łowiczem, do tego zaś nieustająca konferencja prasowa między mną, ojcem a matką siedzącą w domu. Policja, która tego dnia zdążyła nawiedzić stajnię moją dwukrotnie, spotkała się z moim ojcem w Łowiczu. Zrobili zdjęcie koniowi, spisali protokół i nakazali zabrać Brzozę. Klacz, ukradziona w poniedziałek nad ranem, we wtorek wieczorem wróciła do domu. Wyglądało na to, że wszystko zmierza w dobrym kierunku... Tak było jeszcze w październiku 2008. Justyna siłą zabrała Brzozę, wynajmując sobie jakiegoś niezbyt kulturalnego mięśniaka do transportu i ciągnąc za sobą ogłupiały patrol policyjny. Dwóch „krawężników” długo zastanawiało się, czy panna J. może bezceremonialnie wkroczyć na czyjeś pastwisko, wypuszczając z niego przy okazji wszystkie inne konie, wziąć tego oddanego pod opiekę i odjechać, bluzgając dookoła. Doszli jednak do wniosku, że skoro to jest jej koń, a ona „głowę daje”, że przelew za pensjonat zrobiła... to oni nie widzą prze- ciwwskazań. Fakt – o tyle miałam pecha, że musiałam siedzieć w pracy i na miejscu mnie nie było. Już bym im objaśniła, kto jakie prawa ma i do czego. Ale byli tam moi rodzice, przekonani, że skoro policja każe... Justyna odjechała z Brzozą. Policja postawiła jej zarzut wtargnięcia, przy czym asesor prokuratury na pytanie ojca, jak on widzi ściągnięcie należności, skoro nakazał wydanie konia będącego jedynym zabezpieczeniem, odpowiedział: „Trzeba było nie wydawać”... Po jakimś czasie ów asesor wyprodukował z siebie koszmarnie długie, pokręcone i niejasne uzasadnienie umorzenia postępowania, którego sens był taki: nieważne, czy ktoś rozwali Ci drzwi, czy ogrodzenie, czy cokolwiek innego, WŁAMUJĄC się na Twój teren, jeśli tylko robi to w celu odebrania swojej własności. Nawet jeśli dobrowolnie Ci tę własność pod opiekę powierzył i zanim się włamał, nawet nie próbował odebrać własności w sposób cywilizowany. Trudno mi w tej chwili powiedzieć, czy to tylko bezsensowne prawo, czy również asesor idiota (skłaniałabym się ku temu drugiemu, a to po obserwacji całości jego zachowań w tej sprawie). Efektem jest strata finansowa – nieopłacony pensjonat i ogrodzenie do naprawy – i kupa zepsutych nerwów. Justyna nadal praktykuje. Jakiś czas temu została wyeksmitowana z Głowna, gdzie chciała się również wprowa- Str. 52 www.CzteryKopyta.pl www.CzteryKopyta.pl dzić osobiście, teraz jest w jakiejś stajni pod Warszawą (w Laszczkach?), gdzie „wynajęła” również pokój i podrzuciła psa. Tym razem amstaffa (poprzednio to były owczarek niemiecki i bernardyn). Omotała właściciela kolejną bajką o ciężkim życiu i swoich niedocenionych umiejętnościach. Wiem, że to dość drastyczne i wcale nie tyczy się stricte pracy instruktora, ale że obsługa pensjonatu jest jednym z aspektów rzeczywistości stajennej, postanowiłam napisać to ku przestrodze, jako że co jakiś czas dochodzą do mnie wieści o kolejnych przenosinach pary Justyna i Brzoza i o kolejnych naiwnych ulegających jej pięknym opowieściom. Słuchajcie swoich kolegów po fachu. Swoich klientów, a nawet wrogów. Czytajcie info zamieszczane w Sieci. Z takimi ludźmi jak Justyna giną nie tylko nieopłacone konie, ale i sprzęt. Pół biedy, jeśli to sprzęt właściciela stajni... Jeśli nie będziemy wzajemnie się słuchać i powiadamiać o takich „wypadkach”, będziemy tracić wszyscy. I nerwy, i kasę. A jaka by nie była – jest potrzebna. Pilnujcie się, bracia instruktorzy. Bo takie Justynki potrafią, jak chcą, narobić szkód. A, jak widać na załączonym obrazku, działanie naszych organów prawnych dalekie jest już nie tylko od ideału, ale nawet od jakiejkolwiek logiki. Tekst: Katarzyna Nowak Str. 53 A RA B S K I ŚW IAT A RA B S K I ŚW IAT skiego, Elea (Dormane – Evita/Chalef Ibn Madour) i Tecumseh (Dormane – Tijani/Chalef Ibn Madour), oba konie hodowli Austriaczki Elisabeth Chat, oraz Nadin (Metropolis NA – Nana/ Fawor), hodowli Alicji Naumowicz, który uzyskał najlepszy czas na 1600 m – 1'53,2. Rok 2008 pod lupą Podsumowanie sezonu wyścigowego Tekst: Jan Zabieglik www.polskiearaby.com Rywalizacja debiutujących na torze trzylatków arabskich, podobnie jak dwulatków pełnej krwi angielskiej, zawsze wzbudza wiele dodatkowych emocji zarówno wśród hodowców, właścicieli i trenerów, jak również graczy wyścigowych. Każdy z tych koni jest przecież swego rodzaju „czystą kartą”, która dopiero będzie zapisana. Oczywiście wiele „mówią” rodowody, sporo informacji o predyspozycjach biegowych lub ich braku dostarczają treningi i ostrzejsze galopy. Ale tak naprawdę dopiero wyścigi na zielonym torze, i to przecież nie od razu, pokazują, jakie możliwości mają poszczególne końskie jednostki. Tak na marginesie: myślę, że konie zasługują na miano jednostek, a nie np. materiału czy egzemplarzy, bo mają przecież swoje życie psychiczne i cechy charakteru. Str. 54 Na pierwszy Próbne ogień Nagrody Jak wiadomo, sezon w Warszawie rozpoczął się z dwumiesięcznym opóźnieniem, więc teoretycznie nie powinno być problemów z wystawianiem przez poszczególne stajnie najlepszych młodych arabów do gonitw o Nagrody Próbne. W praktyce okazało się, że w tym pierwszym rzucie nie znalazły się najlepsze trzylatki. Nagród Próbnych było w sumie sześć i wszystkie zostały rozegrane w pierwszej oraz kolejnej dwudniówce wyścigowej. Suma nagród w tych biegach była stosunkowo zachęcająca – 13 250 zł, 7500 zł za zwycięstwo. Wygrały je kolejno: Głębina (Meron – Glorietta/Arlet), hodowli Tomasza Tarczyńskiego, janowski Celestyn (HS Etiquette – Celta/Pasat), Albi (Arad – Abbi/Pamir), hodowli Zbigniewa Gór- www.CzteryKopyta.pl Z wymienionych wyżej koni na solidnym poziomie biegały do końca sezonu tylko trenowane w Lutku na Mazurach Tecumseh i Elea. Ogier wygrał I grupę oraz był dwukrotnie drugi w wyścigach kategorii B (Baska i Piechura), natomiast Elea zwyciężyła na śniegu 23 listopada aż o 17 długości w biegu o Nagrodę Sasanki. Pięknie prezentujący się Celestyn został wycofany z powodu kontuzji z pierwszego pozagrupowego wyścigu dla trzylatków o Nagrodę Europejczyka. W biegu tym trzeci był Albi (o szyję za Om Namaste, startującym wcześniej z powodzeniem we Wrocławiu). Doznał on jednak kontuzji i do końca sezonu nie wyszedł do startu. Celestyn wystartował jeszcze raz, ale po prawie 5-miesięcznej przerwie stać go było na ośnieżonej bieżni tylko na trzecie miejsce. Najwięcej, bo aż 8 razy, biegał Nadin. Ten masywny ogier spisywał się dobrze na lekkiej nawierzchni, natomiast tracił swe walory na miękkich torach. Najsłabszą z koni, które wygrały Nagrody Próbne, okazała się – zgodnie z przewidywaniami – Głębina. www.CzteryKopyta.pl Mocne wejście Waikiki Do pierwszego pozagrupowego wyścigu (Nagroda Europejczyka, 1800 m) zgłoszono austriackiej hodowli Waikiki (Dormane – Ewera/Pepi), jednak jako debiutantka została zlekceważona przez większość grających, chociaż już sam fakt zapisania jej od razu do tego biegu musiał dawać do myślenia. Ale jak wiadomo, rozum na wyścigach śpi lub tworzy fantasmagorie. W pierwszej kolejności grano więc Głębinę (5,18 za 2 zł), a pięknie prezentująca się w padoku córka słynnego francuskiego reproduktora Dormane plasowała się w grze dopiero na piątej pozycji (16,19). Jednak gdy zaatakowała na prostej, rywale „pogubili za nią buty”. Waikiki wygrała swobodnie pod Aleksandrą Gajos aż o 6 długości i w świetnym czasie 2'04. W pokonanym polu znalazły się: mający na koncie dwa zwycięstwa we Wrocławiu Om Namaste, Albi, Nadin i HN Adara. Obiecujący Ermis Tego samego dnia co Waikiki zadebiutował w biegu II grupy Ermis (Mistral – Erynia/Ghent), hodowli oraz własności Sylwii i Waldemara Rowińskich. Prowadzą oni na bazie byłej stadniny Stubno swój ośrodek hodowlany koni pełnej krwi angielskiej. Za namową trenerki Doroty Kałuby, właściwie dla urozmaicenia, ku- Str. 55 A RA B S K I ŚW IAT pili klacz arabską Erynię i pokryli ją Mistralem. Z tego związku urodził się Ermis, który ma dużą szansę wygrania Derby 2009. Już w debiucie osiągnął najlepszy czas ze wszystkich trzylatków na 1600 m: 1'52,5. Potem wygrał dwie nagrody: Baska (kat. B) i Sambora (kat. A). Ponadto był drugi, za wyhodowanym w Białce, a trenowanym we Wrocławiu Amadisem (Aslan – Arabia/Borysław), w gonitwie o Nagrodę Amuratha. W biegu prawdy (Nagroda Białki) okazał się najlepszym koniem polskiej hodowli. Co prawda nie był w stanie nawet powąchać ogonów toczących zażartą walkę przez całą prostą dwóch fenomenalnych (jak na nasze warunki) klaczy: hodowli niemieckiej Mintaki (Ainhoa Scrath – HS Mochtara/Shraf) i austriackiej Waikiki (wygrała o łeb Str. 56 A RA B S K I ŚW IAT ta pierwsza), ale trzecie miejsce zajął pewnie. Mintaka i Waikiki poza Służewcem? W sezonie 2009 Ermis będzie miał ułatwione zadanie, gdyż Mintaka i Waikiki, a także Elea, która być może im dorównuje, będą w swym roczniku konsumować tylko ochłapy z pańskiego stołu. Zabraknie ich w gonitwach o nagrody: Janowa Podlaskiego (Przychówku), Derby, Oaks oraz w Porównawczej. Zapewne wymienione klacze będą startować również za granicą. Być może na Służewcu wystartują dopiero w gonitwie o Nagrodę Europy. Widowisko wyścigowe, nie mówiąc już o prawdziwej selekcji, na ograniczeniu startów najlepszych zagranicznych arabów na pewno ucierpi. Ale z drugiej strony – jest coś na rzeczy. Najlepsze, zagraniczne araby wyścigowe mają zdecydowaną przewagę nad polskimi, której być może nie uda się nigdy zniwelować, gdyż na ten stan złożyły się lata eksperymentów hodowlanych. Być może pewnym wyjściem byłyby wyścigi z udziałem tylko zagranicznych arabów. Wtedy częściej publiczność mo- www.CzteryKopyta.pl głaby się emocjonować rywalizacją tak świetnych wyścigowców, jak Marvin el Samawi, HN Rana, Amor Amor, Orgia Fata, Von, XXX (Triple X), HN Adara, Mintaki, Waikiki, Tecumseh, Elea i inne. Jest tych koni niemało. Być może dodatkowa rywalizacja pomiędzy nimi byłaby kolejną atrakcją w wyścigowym programie, a właściciele i trenerzy tych koni nie mieliby poczucia, że są traktowani po macoszemu. Co z tym urodzajem? Odpowiedź na tytułowe pytanie jest tylko jedna: trzylatki 2008 stanowią rocznik bardzo interesujący, nawet gdy weźmiemy pod uwagę tylko polską hodowlę. Oprócz Ermisa i Amadisa, które zdecydowanie się wyróżniły, jest jeszcze co najmniej kilka koni, które zasygnalizowały spore możliwości. Mam na myśli przede wszystkim wyhodowaną przez Longina Błachuta Makatę Fatę (KA Czubuthan – Minerva/Santhos), która wygrała Nagrodę Koheilna I, bijąc mocno faworyzowaną niemiecką HN Adarę oraz zwycięzcę Nagrody Piechura Ehuda (Ataman – Esktra/Wojsław), hodowli i własności Zbigniewa Górskiego. Oprócz wymienionych jest jeszcze spora grupa koni polskiej hodowli, które w roczniku derbowym 2009 powinny być widoczne: wspomniane już www.CzteryKopyta.pl wcześniej Celestyn, Nadin i Om Namaste, a także Arumba (Piaff – Armenia/Talinn), Antiloppe (Eldon – Ardenia/Murat-Nur), Elgora z Reguła (Gorec – Elvia/Esplendor), Fiszt (Borysław – Fidelity/Santhos), Draborex (Eldon – Drabora/Borek), Nutelka (Ararat – Nutella/Pers), Cenoza (Ekstern – Celna/Alegro), Zabobon (Ekstern – Zamiana/Borek), Amur (Włodarz – Al Ada/Wermut) oraz Albi i Abelard, jeśli wyleczą kontuzje. Nie wymieniłem zapewne wszystkich obiecujących trzylatków, które za dwa dni staną się czterolatkami. W każdym razie rywalizacja w roczniku derbowym 2009 zapowiada się bardzo ciekawie. Tekst: Jan Zabieglik Str. 57 FU N DACJA P EGASUS FU N DACJA P EGASUS Fundacja Pegasus Skrzypiący śnieg pod nogami, piękny, słoneczny poranek. To już druga zima w stajni w Musułach. Na padokach grupki koni. Przechadzają się leniwie, zastygają bez ruchu, przysypiając między skubnięciami siana, które ma im zastępować trawę zimą. Gdzieniegdzie słychać tylko pojedyncze szczeknięcie stajennego psiaka i Str. 58 te kilka dni”. To straszne, gdy robisz wszystko, żeby go uratować, a mimo to koń umiera. Wiemy jednak, że to ma sens, patrząc na te, które hasają po padokach. Nie wszystkie dosłownie „hasają”, niektóre nie są w stanie – pozrywane ścięgna, zwyrodnienia stawów, zapalenia, bóle kręgosłupa, choroby płuc etc. Brzmi okropnie, ale gdy patrzy się na te zwierzaki, nie sposób się w nich nie zakochać. Każdy wywalczył sobie drugie życie i teraz się nim cieszy. Dostają mnóstwo miłości, troski i czułości oraz na nowo uczą się wiary w nas – ludzi. A ich okazane zaufanie, poddawanie się pieszczotom to największa nagroda. rozmowy wolontariuszy o tym, co trzeba jeszcze zrobić. Nie zawsze jest tu jednak tak spokojnie. W końcu nie możemy zapominać o tym, co te zwierzaki kiedyś przeszły. Niechciane, zapomniane, głodzone, maltretowane. Każdy jest wyjątkowy, bo ma swoją niepowtarzalną historię. Wiele z nich trafiło do Fundacji Pegasus na kilka dni przed swoją śmiercią. Zmęczone ciężką pracą ciała, powykręcane kości, zniszczona psychika – to działania ludzkich rąk. Czasem już nie można pomóc, nie można cofnąć czasu, nie można naprawić zadanych krzywd. Gdy podopieczny odchodzi mimo wszelakich starań, pozostaje tylko wytłumaczenie: „Staraliśmy się i zapewniliśmy mu godną opiekę przez www.CzteryKopyta.pl www.CzteryKopyta.pl Zima to trudny okres, bo konie narażone są na infekcje, które czasem trudno wyleczyć. Dla starych koni wszelkie wirusy czy przeziębienia są niebezpieczne, groźne dla ich życia. Na szczęście na razie wszystkie czworonogi mają się dobrze. Konie przyjmują regularnie witaminy, które wzmacniają ich układ odpornościowy. Zawsze jednak może zdarzyć się tak, że wirus okaże się sprytniejszy od nas. Ale na to też jesteśmy przygotowani. Dla niektórych koni to pierwszy śnieg w nowej stajni. Dla młodego fryza Wouter von Kasteel, który przebywa u nas od kilku miesięcy, to pierwsza zima w Musułach. Mimo urazu, jaki przeszedł (zerwanie ścięgna), galopował po śniegu i nie mógł się nadziwić, co tak przyjemnie skrzypi pod kopytami. Bardzo cieszy nas ten widok, gdyż to kolejny przykład na to, że warto pomagać, ratować i walczyć o takie konie jak Wouter. Tym bardziej że jest to koń młody, który ma jeszcze przed sobą lata życia. Jest duża szansa, że koń w przyszłości znajdzie Str. 59 FU N DACJA P EGASUS HORSE ENGLISH UWAGA, KONKURS!!! nowy dom i rodzinę. Niestety, nie każdy podopieczny Fundacji Pegasus ma szanse na adopcję realną tak jak Woulterek. Większość z naszych koni to zwierzęta schorowane, po kontuzjach, złamaniach, ze zniszczoną psychiką… Ale jedyne, niepowtarzalne, pragnące domu, miłego dotyku czy drapania za uchem – dlatego zachęcamy Was do odwiedzenia strony www.adopcjekoni.pl bądź www.pegasus.org.pl i poznania naszych podopiecznych. Pomóżmy im znaleźć opiekunów i poczuć się jak w domu. Tekst i zdjęcia: Dominika i Beata Kochani młodzi miłośnicy koni! Organizujemy konkurs na najpiękniejszą pracę pt. „Zima w stajni”! Prace mogą być wykonane dowolną techniką, np. farbami, kredkami, ołówkiem, wycinanką itp. Liczymy na Waszą kreatywność! J Jedynym warunkiem jest narysowanie jednego z naszych podopiecznych w zimowej atmosferze. Konie i ich zdjęcia znajdziecie na naszej stronie www.pegasus.org.pl oraz www.adopcjekoni.pl. Najlepsze trzy prace nagrodzimy gadżetami Fundacji PEGASUS. W konkursie mogą brać udział dzieci do 12 roku życia. Rasy półkrwi Termin nadsyłania prac: 28 lutego 2009 r. Wyniki ogłosimy na początku marca. Kredki w dłoń, młodzi miłośnicy zwierząt! :- ) www.CzteryKopyta.pl Anglo-normand Anglo-Normand Limousin Limousin horse Tarbais Tarbes horse Niemcy Germany traken Trakenhnen horse holsztyn Holstein breed hanower Hanoverian breed koń westfalski Westphalian horse oldenburg Oldenburg breed koń wschodnio-fryzyjski East-Frisian breed koń würtemberski Württemberg horse brandenburg Brandenburg horse maklemburg Macklemburg horse Dominika Frej Fundacja PEGASUS ul. Kolorowa 12/3 02-495 Warszawa lub drogą mailową zeskanowane pliki na adres Half breeds France Francja Prace należy wysyłać na adres: [email protected] Str. 60 Opracowała: Anna Kuzio Polska Poland rasa małopolska Little-Poland horse rasa wielkoposka Great-Poland horse rasa śląska Silesian horse www.CzteryKopyta.pl Str. 61 RECENZJE S PO RT Tytuł: Shergar (1999) Produkcja: USA, Wielka Brytania Gatunek: Przygodowy, Akcja, Polityczny Reżyseria: Dennic C. Lewiston Scenariusz: Dennic C. Lewiston Zdjęcia: David Lewis Muzyka: John Scott Czas trwania: 95minut Oparta na powieści Dennisa Lewistonea historia porwania Shergara, konia wyścigowego, który był zwycięzcą angielskich i irlandzkich derby. Zasłynął zwycięstwem w Epsom Derby w 1981 o 10 długości przed stawką, co jest rekordem w 226-letniej historii wyścigu. To zwycięstwo uznane zostało za jeden ze 100 najbardziej zapadających w pamięć momentów sportowych w XX wieku. Uznany został za Konia Roku 1981 w Europie. Dwa lata później, 8 lutego 1983, Shergar został porwany wprost ze stajni w Ballymany niedaleko Curragh w hrabstwie Kildare (Irlandia) przez zamaskowanych uzbrojonych terrorystów Str. 62 IRA, którym przewodził bezwzględny Gavin O’Rourke (Mickey Rourke). Porywacze zażądali w zamian za uwolnienie konia 2 milionów funtów szterlingów. Przypadek sprawił, że świadkiem tych wydarzeń został młody chłopak, Kevin (syn zmarłego dżokeja), którego pasją życia były właśnie konie. W sprzyjających okolicznościach chłopakowi udało się oswobodzić Shergara z rąk porywaczy, a tym samym został zmuszony do ucieczki przed bandytami chcącymi zabić teraz zarówno jego, jak i pięknego konia. Na swojej drodze Kevin spotkał ludzi, dzięki którym zaznał miłości i ciepła rodzinnego, uczuć, których nie znał, a których tak bardzo potrzebuje każdy człowiek… Czy jednak chłopcu udało się ocalić siebie i rumaka? Czy znakomity sportowiec wrócił do swojej rodzinnej stajni? Zobaczcie sami… Historia Shergara, a w szczególności kryminalny incydent, stała się inspiracją dla książek oraz filmów dokumentalnych. Znakomita muzyka i gra aktorska nadają całemu filmowi niesamowity charakter. Tekst: Monika Piech www.CzteryKopyta.pl Torwar Tegoroczne międzynarodowe zawody jeździeckie na Torwarze odbędą się bez udziału Polish Prestige. Jest to suwerenna decyzja zarządu firmy. Byliśmy inicjatorem imprezy, którą pod tytułem „Św. Mikołaj Konny” organizowaliśmy wspólnie z Olimpijskim Biurem Podróży w latach 2001 i 20002, w pełni odpowiadając za jej kształt i przebieg. W kolejnych latach rolę organizatora przejmowali sponsorzy tytularni – Computerland, później Sygnity i Toyota – i chwała im za to, gdyż bez nich impreza nie przetrwałaby do obecnych czasów. Impreza otrzymała nowy termin, nową nazwę, pojawiały się nowe pomysły programowe i organizacyjne, uwzględniające potrzeby bez s p o n s o r ó w, kontestowane przez część publiczności. Nie zawsze udawało nam się godzić sprzeczne niekiedy interesy. Nasza rola stopniowo ograniczyła się do kwestii technicznych i sportowych. Bolały nas niektóre opinie wyrażane bez ogródek przez internautów, bo przecież od 2003 r. nie byliśmy już gospodarzami tej imprezy, a jedynie „podwykonawcami”. W tym roku organizację imprezy przejęło Stowarzyszenie „Equisport”. Życzymy im organizacyjnego sukcesu, a Państwu wspaniałych wrażeń z tej pięknej imprezy sportowej. Mamy również nadzieję, że zawody będą tak udane dla polskich zawodników, jak dotychczas. Tekst: Marek Grzybowski www.polishprestige.pl www.CzteryKopyta.pl Str. 63 HO DOW LA HO DOW LA Polska może hodować lepsze konie niż Niemcy... Dziś taka teza może wydawać się mrzonką, a jednak wielu prywatnych hodowców, angażując czas i pieniądze, wierzy, że można sprostać konkurencji Europy Zachodniej. I sprostają, pod warunkiem, że o sprawach hodowli i jeździectwa decydować będą w Polsce ludzie, którzy się na tym znają. …Oto, gdy Pan Bóg konia stworzył, przyprowadził go przed ludzi, żeby zaś jego dzieło chwalili. A na brzegu stał Niemiec, jako to się oni wszędy wcisną. Pokazuje tedy Pan Bóg konia i pyta się Niemca: – Co to jest?”. A Niemiec na to: – Pferd! – Co? – powiada Stwórca – to ty na moje dzieło „pfe” mówisz? A nie będziesz ty za to, plucho, na tym stworzeniu jeździł, a jeśli będziesz, to kiepsko. To rzekłszy, Polakowi konia darował. Oto dlaczego polska jazda najlepsza… Onufry Zagłoba, w „Ogniem i Mieczem” Henryka Sienkiewicza Imć pan Zagłoba przewraca się w grobie. Niemcy są dziś jedną z największych jeździeckich potęg świata, a zasługi polskiej jazdy to historia, która powoli ulega zapomnieniu. Po Str. 64 II wojnie pogłowie koni w Niemczech wzrosło trzykrotnie, w Polsce pięciokrotnie zmalało. Niemcy postawili na jeździectwo i hodowlę koni wierzchowych, więc czerpią korzyści z własnego rynku, a także z eksportu koni, sprzętu i usług. W Polsce kilkanaście lat bałaganiarskiego zarządzania AWRSP (później ANR) doprowadziło hodowlę państwową do zapaści, stada i wiele stadnin do ruiny, a system wyścigowy na krawędź upadku. Brak koncepcji i grzech zaniechania obciążają wszystkie ekipy Agencji, poza aktualną, która dostrzega nareszcie potrzebę współpracy z PZHK i PZJ. Dziś taka teza może wydawać się mrzonką, a jednak wielu prywatnych hodowców, angażując czas i pieniądze, wierzy, że można sprostać konkurencji Europy Zachodniej. I sprostają, pod warunkiem, że o sprawach hodowli i jeździectwa decydować będą w Polsce ludzie, którzy się na tym znają. Potrzebna jest strategia, czyli plan działań, środki oraz realizacja przyjętego wspólnie przez PZJ, PZHK programu, który w konsekwencji prowadzić będzie do ściślejszej integracji obydwu związków. Jeśli celem jest rozwój jeździectwa, www.CzteryKopyta.pl polskiej hodowli i rynku – słowem: rozwój przemysłu końskiego – to trzeba łączyć się dla uzyskania odpowiedniej siły przebicia do społeczeństwa, rządu i mediów. Potrzebne jest wytworzenie w Polsce mody na jeździectwo i konie. Wymagać to będzie profesjonalnej kampanii PR, wieloletniej i niestety kosztownej. Nie da się tego osiągnąć etatowymi pracownikami obydwu związków, których rola powinna polegać na zgromadzeniu środków, zatwierdzenia planu PR i kontroli realizacji projektu. Hodowla państwowa to cenny atut Nie ma żadnego konfliktu interesów pomiędzy hodowlą państwową a prywatną. Ten konflikt jest jedynie w umysłach ludzi, a wynika z braku jasno określonego celu hodowli państwowej. Hodowca prywatny sam sobie stawia cele i nie potrzebuje do tego urzędników. Najlepiej, żeby mu nie przeszkadzali. sieniu do hodowli koni, chociaż jest właścicielem wielu najcenniejszych obiektów, stad zarodowych, zatrudnia wielu uzdolnionych hodowców. Potencjału tego nie wolno zmarnować, lecz trzeba wykorzystać go do budowy polskiego przemysłu końskiego. Nasz cel → ich polityka, nasza polityka → ich cele Rozwój jeździectwa na świecie już od dawna powinien być przedmiotem zainteresowania polskich ministrów rolnictwa – jako szansa dla gospodarki i dla rozwoju obszarów wiejskich. Nie dostrzegli jej, więc celem PZJ, PZHK i całego środowiska jest wprowadzenie tematu koni w obszar polityki rządowej. To jedno z zadań kampanii PR, o której pisałem wyżej. Hodowla państwowa jest po to, aby realizować cele polityki hodowlanej państwa – i właśnie dlatego na niej należy oprzeć realizację reformy hodowlanej. Państwo polskie na razie nie ma żadnej polityki w odnie- www.CzteryKopyta.pl Str. 65 HO DOW LA HO DOW LA Rola hodowli państwowej „Rozwój hodowli koni i jeździectwa w Polsce”, dokument opracowany przez Stowarzyszenie Hippica Pro Patria, mógłby stać się podstawą do przygotowania programu rządowego, wspartego środkami pomocowymi UE. Nie łudźmy się, że urzędnicy sami potrafią taki program stworzyć. Oni muszą dostać od nas gotowca, a od mediów ostrogi dla przełamania urzędniczej gnuśności. Cele programu wydają się oczywiste: Rozwój jeździectwa i wyścigów jako rynku zbytu dla krajowej hodowli i przemysłu. Rozwój hodowli koni na potrzeby rynku krajowego. Wyhodowanie koni zdolnych do konkurencji na rynkach światowych. Jeśli powyższe zadania zostaną przyjęte jako cele polityki rządowej dla hodowli koni, to narzędziem do ich realizacji powinna być hodowla państwowa, gdyż takie właśnie jest jej podstawowe zadanie. W przełożeniu na język praktyki gospodarczej można przedstawić funkcje, jakie w systemie hodowlanym powinny spełniać poszczególne ogniwa: państwowe stadniny koni, państwowe stada ogierów i tory wyścigów konnych z totalizatorem końskim prowadzonym przez spółkę Skarbu Państwa Totalizator Sportowy (TS). Zaczęliśmy od wyścigów Decyzja polityczna o wejściu TS na Służewiec była jedynym krokiem we właściwą stronę. Firma ta posiada odpowiednie środki, aby zainwestować w rozwój wyścigów i stworzyć plan zagospodarowania terenu, a co więcej – jako spółka Skarbu Państwa ma realizować politykę rządu. Wyścigi w Polsce będą przynosiły zyski. Jeśli tak się nie stanie, to należy zmieniać ludzi, a nie zamykać obiekty. Nie zna- my szczegółów umowy pomiędzy PKWK a TS, ale sensem zaangażowania TS w wyścigi jest to, żeby zysk z hazardu nie był prywatyzowany, lecz przeznaczany na rozwój wyścigów i hodowli, i to nie tylko hodowli ras wyścigowych. Wyścigi zatem pod zarządem TS powinny stać się ważnym motorem rozwoju całej hodowli. Stadniny odniosą zwycięstwo Tylko stadniny państwowe mogą w długim czasie kształtować rasy koni zgodnie z zamierzoną polityką hodowlaną. To dzięki temu mamy najlepsze na świecie araby, zorganizowany rynek, ceny i sukcesy w pokazach na poziomie światowym. Co więcej, coraz mocniejsza hodowla prywatna zaczyna również odnosić sukcesy rynkowe. Rolą państwowych stadnin nie jest konkurowanie z hodowcami prywatnymi, lecz ochrona i rozwijanie krajowego potencjału genetycznego, ochrona wzorca, który zawiera się w haśle reklamowym „konie ze stadnin państwowych” i oznacza konie ukształtowane przez najdłuższy na świecie, najbardziej konsekwentny program hodowlany, poddane obowiązkowej próbie dzielności wyścigowej, selekcjonowane przez system obiektywnych przeglądów okresowych z udziałem najlepszych na świecie hodowców. To są atuty marketingowe oparte na szczerej prawdzie. Dzięki tym hasłom zbudowano rynek, z którego będą obecnie korzystać hodowcy prywatni. Nie ma powodu, aby podobnego sukcesu nie mogły osiągnąć stadniny pełnej i półkrwi. Hodowcy w ośrodkach ANR, przy udziale PZHK i PZJ, mogą bez trudu określić, które linie żeńskie niosą w sobie potrzebne cechy, i ustalić specjalizacje hodowlane w stadninach. Pamiętam jeszcze czasy, gdy Niemcy i Francuzi zadziwieni byli poziomem polskiej hodowli, jakością pracy i porządkiem w państwowych obiektach hodowlanych. Rola stadnin państwowych Doskonalenie określonej specjalizacji w wieloletnim programie hodowlanym, 2. ochrona najcenniejszych linii żeńskich, 3. produkcja ogierów zarodowych, 4. udostępnianie materiału zarodowego hodowcom prywatnym, 5. rozwój sportów jeździeckich i wyścigów, 6. sprzedaż koni sportowych i rekreacyjnych, niepotrzebnych do hodowli. Tylko tyle i aż tyle. Sprzedaż koni powinna być elementem selekcji, a nie celem istnienia stadnin państwowych, gdyż ochrona cennego materiału genetycznego jest funkcją nadrzędną. Wydaje się, że pogodzenie nacisku rynkowego z ochroną stada zostało na tyle dobrze opanowane w stadni1. Str. 67 HO DOW LA nach arabskich, że może być przykładem dla innych ras. Zanim jednak rynek koni sportowych i wyścigowych rozwinie się do poziomu światowego, potrzebne jest dla tych stadnin zewnętrzne wsparcie finansowe. Nie powinniśmy się zastanawiać, „czy”, tylko „jak” to zapewnić. Pomocą w pozyskiwaniu środków w stadninach mogą i powinny być flagowe kluby sportowe. Ceny, jakie już obecnie uzyskują polskie konie, mimo iż daleko im do rynku światowego, świadczą, że okres dotowania stadnin nie będzie długi. Organizację rynku aukcyjnego zacząć należy od stadninach państwowych, a sukces pojawi się po kilku latach – na wzór osiągnięć aukcji janowskiej, chociaż na światowe ceny przyjdzie poczekać, aż polskie konie sportowe i wyścigowe zaczną być bardziej widoczne na zagranicznych arenach. Potrzebne są wszystkie stada ogierów Śmieszą mnie te zabiegi łączenia i dzielenia stad oraz dyskusje, ile ich powinno być, czy powinno się je sprzedać, a może oddać je samorządom. Ludzie, którzy takie dyskusje prowadzą, powinni być odsunięci od decydowania o hodowli, gdyż nie widzą, że polska hodowla musi się zmienić, zmienić się musi jej organizacja, w tym funkcje stad ogierów. Str. 68 HO DOW LA ciaż czasy były nieludzkie. Rozwijając hodowlę i jeździectwo w wolnej Polsce, musimy do polskiej tradycji kawaleryjskiej się odwołać, gdyż jest to nasza narodowa tożsamość i wartość, która jest ciągle w społeczeństwie żywa. Kto nie wierzy, niech popatrzy na reakcje widzów na widok Szwadronu Kawalerii WP czy pokazów coraz liczniejszych oddziałów ochotniczych. Jeśli naszym celem jest rozwój jeździectwa i hodowli, to państwowe stada ogierów muszą temu celowi służyć. Jeśli naszym celem jest hodowanie w Polsce koni dla jeździectwa i wyścigów, to cel ten powinien wytyczać zadania dla państwowych stad ogierów. Ponieważ cel to ogromny, żadne ze stad nie powinno być oddane. Rola państwowych stad ogierów Trening i próby dzielności ogierów i klaczy, 2. utrzymywanie reproduktorów i udostępnianie ich hodowli prywatnej, 3. rozwój sportu i rekreacji – flagowe kluby jeździeckie, 4. kształcenie kadr dla hodowli i jeździectwa, 5. tworzenie lokalnych rynków zbytu – pokazy i aukcje, 6. sprzedaż własnych koni wierzchowych, zaprzęgowych i sportowych, kultywowanie tradycji kawaleryjskiej. Wszystkie te cele są niezbędne dla rozwoju sportu i poza punktem 7 są w mniejszym lub większym stopniu już realizowane. Problemem jest jakość koni, jakość zarządzania, jakość pracy oraz źródła finansowania. Jeśli jakość jest niedostateczna, to należy ją podnosić, a nie pozbywać się obiektów. Źródeł finansowania należy szukać w rozwiązaniach systemowych i programach UE. Podobnie jak w 1. www.CzteryKopyta.pl stadninach, rozwój rynku w dłuższym okresie zapewni opłacalność stad ogierów. Tradycja kawaleryjska Ten punkt wymaga specjalnej uwagi, gdyż bezpośrednio odnosi się do słów pana Zagłoby. Darem bożym dla Polski są warunki naturalne sprzyjające hodowli koni, talent polskich hodowców, patriotyzm i poświęcenie, z jakim po wojnie repatriowano wywiezione przez Niemców konie, organizowano państwowe stada i stadniny. Polscy kawalerzyści tworzyli podwaliny sportów jeździeckich w wielu krajach świata, ale i tutaj, w Polsce, cho- Tradycja kawaleryjska to patriotyzm, sumienność, odwaga i poświęcenie. Tych cech nam potrzeba, jeśli mamy polską hodowlę wydobyć z marazmu, a polskie jeździectwo z siermiężnej bylejakości. Gdzie lepiej można tradycję kawaleryjską kultywować, jak nie tam, gdzie są dobre konie i umundurowani ludzie, właśnie w państwowych stadach ogierów? Jak to robić, to jest temat na całkiem oddzielną dyskusję. Tekst: Marek Grzybowski www.polishprestige.pl Zdjęcia: Agata Obidowicz Str. 69 JAZ DA KO N NA PRZEJŚCIA Termin ten odnosi się do wszelkich zmian, jakie wykonuje koń podczas treningu. Koń może robić następujące przejścia: Wszystkie przejścia powinny być robione szybko i sprawnie, a przy tym płynnie i gładko. Regularny rytm chodu, jak i tempo powinny być zachowane do momentu, kiedy chód się zmienia lub kiedy koń proszony jest o zatrzymanie. Pożyteczne rady przy wszystkich rodzajach przejść Pamiętaj, że po przejściu nie powinno być korygowania energii czy wyrównywania tempa do dobrego chodu roboczego. Czasami taka świadomość nie jest wystarczająca i stwierdzasz, że musisz wykonać dodatkowe ćwi- Str. 70 czenia, by po przejściu do innego chodu utrzymać stałą energię. Bardzo pomocne jest wtedy wykonanie kilku przejść ze stępa pośredniego do wyciągniętego kłusa i z roboczego galopu do kłusa wyciągniętego. Następnym razem, robiąc przejścia do wyższego lub niższego chodu, myśl o tym, że chcesz uzyskać kłus wyciągnięty, a nie roboczy, i przez to powinnaś wykrzesać większą dawkę energii w kłusie roboczym. Możesz to ćwiczyć zarówno w galopie, jaki i w kłusie. galopu do kłusa. Jeżeli tak się dzieje z Twoim koniem, natychmiast się zatrzymaj. Pochwal go, aby pokazać, że dobrze zrobił, że się zatrzymał. Lecz mimo że zatrzymanie powinno nastąpić szybko, pamiętaj, że Twoim celem nie jest karanie konia, lecz nauczenie go czegoś. Nagroda jest niezbędna! Powtórz to samo kilka razy, aż do momentu, kiedy poczujesz, że koń zaczyna robić przejścia do kłusa w sposób kontrolowany i zrównoważony. Robienie zagalopowań – rady Sygnałem do zagalopowań jest przesunięcie zewnętrznej łydki za popręg ruchem wycieraczki samochodowej. Lecz zdarzają się konie, które nie są wrażliwe na takie sygnały i jeźdźcy nabierają zwyczaju przesuwania zewnętrznej łydki i trzymania jej za popręgiem przez kilka sekund, aż koń odpowie na sygnał. Nie jest to właściwe, ponieważ koń powinien być tak szkolony, żeby od razu reagować na dawane mu sygnały. Jeżeli Tobie także zdarzają się takie sytuacje, powinnaś ustawić konia na pomoce. Na początku zacznij od przesunięcia zewnętrznej łydki za popręg i natychmiastowego cofnięcia jej. Jeżeli koń Cię zignorował, ściśnij go mocniej łydkami lub daj sygnał palcatem, aby popędzić go naprzód. I następnie po- Fot. Monika Piech Przejścia do niższych chodów – rady Większość koni posiada tendencję do przyspieszania po przejściu do niższego chodu – najczęściej po przejściu z www.CzteryKopyta.pl www.CzteryKopyta.pl Str. 71 JAZ DA KO N NA Fot. Katarzyna Nowak wtórz jeszcze raz użycie pomocy z łydka, ponownie prosząc o zagalopowanie, zaczynając od przesunięcia zewnętrznej łydki za popręg. Prawdopodobnie będziesz musiała powtórzyć to kilka razy, zanim przeszkolisz konia, aby szybciej reagował na dawane sygnały. Aby zrobić bardziej wyraziste przejście do galopu, nieco mocniej użyj pomocy do zagalopowania (silniejszy sygnał wewnętrzną łydką leżącą na popręgu) – przypomni to zwierzęciu, że powinno energiczniej ruszyć naprzód. przez co może nieprawidłowo zrobić przejścia. Koń czując, że jest zablokowany przez Twoje ręce, będzie zagalopowywał, drobiąc. Jeżeli masz taki nawyk, powinnaś się go jak najszybciej pozbyć. Przez jakiś czas proś konia o zagalopowanie i oddawaj wewnętrzna wodzę, przesuwając parę centymetrów rękę w kierunku pyska. Kiedy stanie się to Twoim nawykiem, zaprzestań tej czynności, lecz myśl o delikatnym poluzowaniu wodzy. Jeżeli musisz stale pomagać koniowi w utrzymaniu prawidłowego wygięcia podczas galopu po kole, spróbuj ćwiczenia, w którym stosujesz spiralę, stopniowo zmniejszając średnicę koła. A potem je powiększaj, wypychając konia na większy promień za pomocą wewnętrznej łydki działającej na popręgu. Jest to przykład ustępowania od łydki – chodu bocznego. Trzymaj wewnętrzną łydkę na popręgu do momentu, aż poczujesz, że koń wygina się w klatce piersiowej i owija wokoło Twojej wewnętrznej łydki, jednocześnie ustępując na bok. Zrób to kilka razy, aż koń będzie się prawidłowo wyginał, a następnie daj mu sygnał do zagalopowania. Tekst: Justyna Talaśka Jeżeli podczas zagalopowania ciągniesz za wewnętrzną wodzę, to wybijasz konia z rytmu i równowagi, Str. 72 www.CzteryKopyta.pl
Podobne dokumenty
plik pdf - Cztery Kopyta (Magazyn on-line)
Copyring © www.czterykopyta.pl wszelkie prawa zastrzeżone. Materiał ten jest ograniczony prawami autorskimi i nie może być kopiowany, publikowany i rozprowadzany w żadnej formie.
Bardziej szczegółowoplik pdf
Żywienie koni - podstawowe zasady Rekreacja - u hobbysty czy businessmana? W czym jeździć - buty Rasy koni: Nonius Naturalna praca z ziemi: odczulanie Polska kawaleria: końskie osobistości Kupno ko...
Bardziej szczegółowo