Jakimi mężczyznami i kobietami powinniście więc być?

Transkrypt

Jakimi mężczyznami i kobietami powinniście więc być?
gdy posiadamy 90% dochodów, niż
gdy posiadamy 100%. Członkowie
wiernie płacący dziesięcinę rozumieją
na czym polega przezorne życie i za­
zwyczaj są bardziej samowystarczalni.
Zrozumiałem, że najwspanialsze
błogosławieństwa Pana są duchowe
i często dotyczą rodziny, przyjaciół i
ewangelii. Często wydaje się, że daje
On błogosławieństwo wyjątkowej
wrażliwości na wpływ i przewod­
nictwo Ducha Świętego, szczególnie
w małżeństwie i w kwestiach ro­
dzinnych, takich jak wychowywanie
dzieci. Tego typu wrażliwość duchowa
może pomóc nam w cieszeniu się bło­
gosławieństwem harmonii i spokoju
w domu. Prezydent James E. Faust
zasugerował, że płacenie dziesięciny
jest świetnym zabezpieczeniem przed
rozwodem” („Enriching Your Mar­
riage”, Liahona, kwiec. 2007, str. 2–6).
Płacenie dziesięciny pomaga nam
rozwinąć pokorę i posłuszeństwo
w sercu, a wdzięczne serce „[wyzna
jego rękę] we wszystkim” (NiP 59:21).
Płacenie dziesięciny pielęgnuje w na­
szym sercu takie cechy, jak hojność i
wybaczenie, a serce to jest miłosierne
i przepełnione czystą miłością Chry­
stusową. Stajemy się chętni do służby
i błogosławienia innych, gdy w sercu
jesteśmy posłuszni i ulegli wobec woli
Pana. Regularnie płacący dziesięcinę
dowiadują się, że ich wiara w Pana
Jezusa Chrystusa została wzmocniona
i rozwinęła się w silne świadectwo
o Jego ewangelii i Jego Kościele.
Żadne z tych błogosławieństw nie jest
związane z pieniędzmi ani nie dotyczy
spraw materialnych, lecz z pewnością
są one najwspanialszymi błogosła­
wieństwami Pana.
Świadczę, że kiedy wiernie płacimy
dziesięcinę, Pan otwiera okna niebie­
skie i wylewa na nas Swe najwspanial­
sze błogosławieństwa. W imię Jezusa
Chrystusa, amen. ◼
Starszy Lynn G. Robbins
Siedemdziesiąty
Jakimi mężczyznami
i kobietami powinniście
więc być?
Życzę wam, byście pomyślnie rozwijali Chrystusowe cechy
charakteru, aby Jego wizerunek wyrył się na waszym obliczu,
a Jego cechy przejawiały się w waszym zachowaniu.
B
yć albo nie być?” to doprawdy
bardzo dobre pytanie 1. Zba­
wiciel zadał to samo pytanie
w o wiele bardziej wnikliwy sposób,
czyniąc je zasadniczym pytaniem dok­
trynalnym postawionym każdemu z
nas. „Jakimi ludźmi powinniście więc
być? Zaprawdę powiadam wam, że
na Moje podobieństwo”, czyli innymi
słowy „takimi, jakim Ja jestem” (3 Nefi
27:27; kursywa dodana). Pierwsza
osoba liczby pojedynczej czasownika
być w czasie teraźniejszym to jestem.
On zachęca nas, żebyśmy wzięli na
siebie Jego imię i Jego charakter.
Jednak, aby stać się takimi, jakim
On jest, musimy także czynić to, co
On czynił: „Zaprawdę, zaprawdę
powiadam wam, to jest Moją dobrą
nowiną. I wiecie, co macie czynić w
Moim Kościele, albowiem widzieliście,
co czyniłem. I macie czynić to, co wi­
dzieliście, że czyniłem” (3 Nefi 27:21;
kursywa dodana).
Być i czynić są nierozłączne. Jako
współzależne doktryny wzajemnie się
„
wzmacniają i potwierdzają. Na przy­
kład, wiara skłania nas do modlitwy,
a modlitwa z kolei wzmacnia naszą
wiarę.
Zbawiciel często potępiał ludzi,
którzy czynili, ale nie byli — nazywał
ich obłudnikami: „Lud ten czci mnie
wargami, ale serce ich daleko jest ode
mnie” (Ew. Marka 7:6). Czynić, ale nie
być, to hipokryzja, czyli udawanie, że
jest się kimś, kim się nie jest — to być
kimś dwulicowym.
I na odwrót, być, ale nie czynić,
jest puste, na przykład „wiara, jeżeli
nie ma uczynków, martwa jest sama
w sobie” (List Jakuba 2:17; kursywa
dodana). Być, ale nie czynić, tak na­
prawdę nie jest byciem — jest oszuki­
waniem samego siebie, uważaniem,
że jest się dobrym jedynie dlatego, że
ma się dobre intencje.
Czynić, ale nie być — czyli hipo­
kryzja — ukazuje fałszywy wizerunek
innym, podczas gdy być, ale nie czynić, przedstawia fałszywy wizerunek
samemu sobie.
M a j 2 0 1 1 r.
103
Zbawiciel ganił uczonych w Piśmie
i faryzeuszy za ich hipokryzję: „Biada
wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze,
obłudnicy, że dajecie dziesięcinę” —
coś, co czynili — „z mięty i z kopru,
i z kminku, a zaniedbaliście tego, co
ważniejsze w zakonie: sprawiedli­
wości, miłosierdzia i wierności” (Ew.
Mateusza 23:23). Innymi słowy, nie
byli tacy, jacy powinni byli być.
Doceniając znaczenie słowa czynić, Zbawiciel wskazał na słowo być
jako na to, „co ważniejsze”. Większe
znaczenie bycia zilustrować można
następującymi przykładami:
• Wkraczanie w wody chrztu jest
czymś, co czynimy. Zanim to
uczynimy, musi być wiara w Jezusa
Chrystusa i wielka przemiana serca.
• Przyjmowanie sakramentu jest
czymś, co czynimy. Bycie godnym
przyjęcia sakramentu, jest tym, „co
ważniejsze” i jest o wiele bardziej
znamienną kwestią.
• Ustanowienie do kapłaństwa jest
czynem. Jednakże tym, co ważniej­
sze, jest moc w kapłaństwie, która
działa „według zasad prawości”
(NiP 121:36) — czyli według tego,
jakimi jesteśmy.
Wielu z nas tworzy listy rzeczy do
zrobienia, które przypominają nam
o tym, co chcemy osiągnąć. Jednakże
ludzie rzadko tworzą listy tego, jakimi
chcą być. Dlaczego? Rzeczy do zrobienia to zajęcia i wydarzenia, które
łatwo odznaczyć na liście, kiedy je
już zrobimy. Bycie jednakże kimś lub
czymś nigdy nie ma końca. Bycia nie
da się odhaczyć krzyżykiem. Mogę
spędzić z żoną wspaniały wieczór w
najbliższy piątek, co jest czynieniem.
Ale bycie dobrym mężem to nie wy­
darzenie — to musi być częścią mojej
natury i mojego charakteru, czyli tego,
kim jestem.
104
Liahona
A będąc rodzicem, kiedy mogę
odhaczyć pozycję „dziecko” jako załatwione ? Nigdy nie kończymy pracy
nad tym, by być dobrym rodzicem.
A jako dobrzy rodzice jedną z naj­
ważniejszych rzeczy, jakich możemy
nauczyć nasze dzieci, jest to, jak
mogą być bardziej na podobieństwo
Zbawiciela.
Chrystusowego być nie da się
zobaczyć, ale jest ono motywującą
siłą leżącą u podstaw wszystkiego, co
czynimy, a to już są rzeczy widzialne.
Na przykład, kiedy rodzic pomaga
dziecku nauczyć się chodzić, widzimy,
że czyni pewne rzeczy, takie jak
podtrzymywanie dziecka i chwalenie
go. Te czyny pokazują niewidzialną
miłość w sercach rodziców oraz
niewidzialną wiarę i nadzieję pokła­
dane w potencjał dziecka. Ich trwająca
dzień po dniu praca jest dowodem
niewidzialnego bycia cierpliwym i
gorliwym.
Jako że czyny rodzą się z bycia,
które je motywuje, nauczanie tego,
jak kimś być, koryguje zachowanie o
wiele skuteczniej niż skupianie się na
korygowaniu samych czynów.
Kiedy dzieci są niegrzeczne, na
przykład, jeśli się ze sobą kłócą, często
karzemy je, niewłaściwie skupiając się
na tym, co uczyniły, czyli na zaobser­
wowanej kłótni. Ale sam czyn — ich
zachowanie — jest zaledwie symp­
tomem niewidocznego bodźca w ich
sercu. Możemy zadać sobie pytanie:
„Jakie zrozumiałe dla dziecka cechy
charakteru byłyby w stanie skorygo­
wać podobne zachowane w przyszło­
ści? Cierpliwość i wyrozumiałość w
chwili irytacji? Miłość i bycie rozjemcą?
Odpowiedzialność za własne czyny, a
nie obwinianie innych?”
W jaki sposób rodzice powinni
nauczać dzieci takich cech charak­
teru? Nigdy nie będziemy mieli lepszej
okazji do nauczania naszych dzieci
i okazywania im Chrystusowych
cech charakteru niż w chwili, kiedy
poddajemy je dyscyplinie. Rdzeń
słowa dyscyplina ma to samo łacińskie
pochodzenie, co słowo uczeń (z an­
gielskiego „disciple”) i sugeruje cierpli­
wość i nauczanie z naszej strony. Nie
powinna być stosowana w gniewie.
Możemy i powinniśmy stosować dys­
cyplinę tak, jak uczymy się tego z roz­
działu 121. Nauk i Przymierzy: „przez
perswazję, przez cierpliwość, przez
delikatność i łagodność, i nieudawaną
miłość; przez dobroć i samą wiedzę”
(wersety 41–42). Są to przykłady bycia
Chrystusowym, które powinny być
częścią tego, kim jesteśmy jako rodzice
i uczniowie Chrystusa
Dzięki dyscyplinie dziecko poznaje
konsekwencje. W takich chwilach
pomocnym jest zamienianie tego, co
negatywne, w pozytywy. Jeśli dziecko
przyznaje się do błędu, pochwalcie
je za odwagę, na którą musiało się
zdobyć. Zapytajcie je, czego nauczyło
się z popełnionego błędu lub złego
czynu, a da to wam — a co waż­
niejsze, da Duchowi — możliwość
wpłynięcia na dziecko i pouczenia go.
Kiedy poprzez Ducha uczymy dzieci
doktryny, doktryna ta ma moc, by z
czasem zmienić ich naturę, czyli to,
czym są.
Alma odkrył tę samą zasadę, mó­
wiącą, że „nauczanie Słowa skłaniało
ludzi do sprawiedliwego postępowania i odnosiło większy skutek niż
zmuszanie pod groźbą miecza” (Alma
31:5; kursywa dodana). Dlaczego?
Ponieważ miecz skupia się jedynie na
karaniu za zachowanie — czyny —
podczas gdy słowo zmienia ludzką na­
turę — to kim są i kim mogą się stać.
Słodkie i posłuszne dziecko jedynie
zafunduje swoim rodzicom podsta­
wowe zajęcia z rodzicielstwa. Jeśli
zostaliście pobłogosławieni dzieckiem,
które poddaje waszą cierpliwość
próbie n–tego stopnia, to właśnie
rozpoczęliście wyższą szkołę jazdy.
Zamiast zastanawiać się, cóż takiego
uczyniliście nie tak w preegzystencji,
żeby sobie na to zasłużyć, spójrzcie
na trudniejsze dziecko jak na błogo­
sławieństwo i okazję do pracy nad
staniem się bardziej podobnym Bogu.
Przy którym dziecku cierpliwość, wy­
trwałość oraz inne Chrystusowe cnoty
w większym stopniu zostaną poddane
próbie, rozwiną się i udoskonalą? Czy
może być tak, że potrzebujecie tego
dziecka tak bardzo, jak ono potrze­
buje was?
Wszyscy słyszeliście poradę mó­
wiącą, że potępiamy grzech, a nie
grzesznika. Ponadto, kiedy dzieci są
niegrzeczne, musimy uważać, żeby
nie powiedzieć czegoś, co sprawi, że
zaczną wierzyć, iż to, co źle uczyniły, jest równoznaczne z tym, kim
są. „Nigdy nie pozwólcie porażce
przeistoczyć się z czynu w tożsamość
z towarzyszącymi jej szufladkami,
na których widnieją słowa takie jak:
‘głupi’, ‘powolny’, ‘leniwy’ czy ‘nie­
zdarny’” 2. Nasze dzieci są dziećmi
Boga. To ich prawdziwa tożsamość i
potencjał. Samą istotą Jego planu jest
pomóc Swoim dzieciom przezwycię­
żyć błędy oraz złe uczynki i kroczyć
naprzód, by stać się takimi, jakim jest
On. Niespełniające oczekiwań zacho­
wanie powinno być zatem uważane
za chwilowe, a nie trwałe — winno
być traktowane jak czyn, a nie jak
tożsamość.
Dlatego udzielając dyscypliny
musimy być ostrożni, kiedy używamy
permanentnych zwrotów, takich jak:
„Ty zawsze …” i „Ty nigdy …”. Uwa­
żajcie na zwroty takie jak: „Nigdy nie
bierzesz pod uwagę moich uczuć” czy
„Dlaczego zawsze musimy na ciebie
czekać?” Tego typu zwroty sprawiają,
że czyny wydają się być tożsamością
i mogą niekorzystnie wpłynąć na
postrzeganie własnej osoby i poczucie
własnej wartości.
Pomieszanie tożsamości może
mieć także miejsce, kiedy pytamy
dzieci, kim chcą być, gdy dorosną, co
może sugerować, że to, co czynimy,
by zarobić na utrzymanie, stanowi o
tym, kim jesteśmy. Ani wykonywany
zawód, ani majętność nie powinny
określać ani naszej tożsamości, ani
poczucia własnej wartości. Zbawiciel,
na przykład, był skromnym cieślą, ale
to nie zdefiniowało Jego życia.
Pomagając dziecku odkryć, kim
jest i budując jego poczucie własnej
wartości, jesteśmy w stanie stosownie
pochwalić jego osiągnięcia czy zacho­
wanie — jego czyny — ale jeszcze
mądrzej jest skupić nasze pochwały na
charakterze i przekonaniach dziecka
— na tym, kim ono jest.
W sporcie mądrym sposobem na
pochwałę wyników dziecka — czynu
— jest robienie tego z punktu widze­
nia bycia, na przykład, być pełnym
energii, wytrwałym, opanowanym w
obliczu przeciwności, itp. — chwaląc
w ten sposób zarówno bycie, jak i
czyny.
Również kiedy prosimy dzieci o
wykonanie zadań domowych, mo­
żemy znaleźć sposób na pochwałę
z perspektywy bycia, na przykład:
„Jestem bardzo szczęśliwy, że wyko­
nujesz swoje zadania z uśmiechem na
twarzy”.
Kiedy dziecko przynosi kartę ocen
ze szkoły, możemy pochwalić je za
dobre oceny, ale na dłuższą metę wię­
cej dobra może przynieść pochwała
jego pracowitości: „Udało ci się skoń­
czyć wszystkie zadania. Wiesz, jak za­
brać się i dokończyć skomplikowane
projekty. Jestem z ciebie dumny”.
Podczas rodzinnego studiowania
pism świętych wyszukujcie i oma­
wiajcie przykłady cech napotkane w
tekście, który przeczytaliście danego
dnia. „Jako że Chrystusowe cechy cha­
rakteru są darami od Boga i nie spo­
sób ich rozwijać bez Jego pomocy” 3,
módlcie się o te dary w gronie rodzin­
nym oraz indywidualnie.
Jedząc wspólnie obiad, od czasu do
czasu poruszajcie w rozmowie temat
cech charakteru, szczególnie tych, o
których czytaliście rano w pismach
świętych. „W jaki sposób okazałeś
dzisiaj przyjaźń? W jaki sposób okaza­
łeś współczucie? Jak wiara pomogła ci
w wyzwaniach, którym musiałeś dzisiaj
sprostać? Dlaczego można było na to­
bie polegać? W jaki sposób wykazałeś
się uczciwością, szczodrością czy po­
korą?” W pismach świętych znajdujemy
dziesiątki cech charakteru, których
należy nauczać oraz nauczyć się.
Najważniejszym sposobem naucza­
nia tego, jak być, jest bycie dla naszych
dzieci takimi rodzicami, jakim Ojciec
w Niebie jest dla nas. On jest dosko­
nałym rodzicem i dzieli się z nami
Swoim podręcznikiem o wychowaniu
— pismami świętymi.
Moje dzisiejsze uwagi adresowane
były głównie do rodziców, ale zawarte
w nich zasady mają zastosowanie
do wszystkich. Życzę wam, byście
pomyślnie rozwijali Chrystusowe
cechy charakteru, aby Jego wizeru­
nek wyrył się na waszym obliczu, a
Jego cechy przejawiały się w waszym
zachowaniu. Moją modlitwą i świadec­
twem jest to, że kiedy wasze dzieci i
inni odczują waszą miłość i dostrzegą
wasze zachowanie, przypomni im to o
Zbawicielu i zbliży ich to do Niego, w
imię Jezusa Chrystusa, amen. ◼
PRZYPISY
1. William Shakespeare, Hamlet, Książę
Danii, akt 3, scena 1, werset 56.
2. Carol Dweck, cytowane w Joe Kita,
„Bounce Back Chronicles”, Reader’s Digest,
maj 2009, str. 95.
3. Zob. Abyście głosili moją ewangelię:
Przewodnik dla służby misjonarskiej
(2004), str. 115.
M a j 2 0 1 1 r.
105