Czytaj fragment - Publikatornia.pl

Transkrypt

Czytaj fragment - Publikatornia.pl
OD AUTORA PRZEKŁADU
“Aszma” to piękne wierszowane opowiadanie, które Saniowie zgodnie z tradycją przekazują z pokolenia na pokolenie. Utwór
poetycki opisuje losy wiejskiej dziewczyny Aszmy oraz jej brata
Aheja. Językiem potocznym, prostym opowiada o uporczywej walce
Aszmy przeciwko Rabubalowi, pragnącemu ją poślubić bogaczowi
- despocie. Ze swoją siłą życia oraz tęsknotą do wolności i szczęścia młodzi Aszma i Ahej reprezentują cały lud sanicki.
Saniowie to gałąź narodu Ji, mniejszości narodowej w południowo-zachodnich Chinach, mieszkająca w obwodzie Guishan na
południowy zachód od Kunming, stolicy prowincji Junnan. Mają
oni swój własny język oraz pismo. Bardzo lubią muzykę oraz tańce.
Wyrażają swoje uczucia oraz pragnienia przy użyciu prostego fletu
(kołszy).
Młodzież sanicka poczynając od dwunastego roku życia aż
do ślubu mieszkała w „domu wspólnoty”, posiadającym osobną
część dla dziewcząt i osobną dla chłopców, gdzie mogła tańczyć,
śpiewać, muzykować wokół ogniska oraz wyrażać swoje sympatie,
wzajemne uczucia i miłość. Jednak o zawarciu małżeństwa decydowali dopiero rodzice. Fakt ten był jednym z powodów, dla których
“Aszma” była przekazywana następnym pokoleniom jako wyraz
tęsknoty do wolności i szczęścia.
”Aszma” to najbardziej popularny utwór poetycki ludu Saniów. Wykonywany był podczas uroczystości zaślubin przez starców. W tym czasie ludzie młodzi płaczą z powodu cierpień Aszmy
lub cieszą się z jej sukcesu. Utwór często śpiewany był także przez
nieszczęśliwie skojarzone pary, które czerpały z niego siłę i odwagę. Dziewczyny pracujące w polu często go śpiewały, gdyż „cierpienia Aszmy to cierpienia wszystkich sanickich dziewczyn”.
Poemat choć odtwarzany i dziedziczony przez kolejne pokolenia długo nie posiadał jednolitego tekstu. Dopiero w 1953 roku
kilku pisarzy i artystów z Junnanu postanowiło wyruszyć do górskiego kraju Saniów, by zebrać i zredagować „Aszmę”. Po wyczerpujących studiach zespół badaczy przetłumaczył epos na język chiń-
-5-
ski. Tłumaczenie dzieła, które ukazało się w 1954 roku w „Dzienniku Junnańskim” w Kunming oraz w „Literaturze Ludowej”, zostało przez czytelników przyjęte z uznaniem. Następne dwa wydania
ukazały się już w formie książkowej.
„Nie podobna - pisali czytelnicy chińscy - aby poemat się nie
podobał”. Podzielając ten pogląd, po przełożeniu na język polski
udostępniamy utwór polskim czytelnikom.
Autor przekładu jest przekonany, że tekst polski, wierny tekstowi esperanckiemu, oddaje treść oraz poetykę oryginału sanickiego, pomijając oczywiście punkt widzenia prozodii.
Życzę więc wszystkim dzieciom, młodzieży oraz dorosłym
przyjemnej lektury. To jest książka, do której się wraca i którą warto mieć w swoim domu.
R. G.
-6-
I. O czymże mi śpiewać?
Zrobimy kołszę1 z bambusu,
Z listewek jego drewna.
Ażeby z serca przymusu
Melodia płynęła rzewna.
Kołsza w twych szepcze rękach,
Z czarem najmilszym dźwięczy,
Już mniejsza jest udręka,
Już pieśń jej serce leczy.
W kwiatach nektaru pełno,
Robią miód z niego pszczoły,
Tobie natomiast rzewno,
Smutno jakoś na poły.
Do słońca zdąża zieleń,
Kukułki skłonne śpiewać;
Ja niby ranny jeleń,
Jakże swój los opiewać?!
Jako krzywy pień drzewa
Skarżę się na swą dolę;
O czymże mi zaśpiewać,
Gdy przyjdzie moja kolej2?
1
Kołsza - prosty instrument dęty z listewek bambusu z języczkiem, który wprawia się w
drgania i wytwarza różne dźwięki dzięki zmianom ułożenia warg.
2
Młodzież zebrana podczas zabaw wokół ogniska śpiewa po kolei solo najchętniej zwrotki
swego narodowego eposu - opowieści o Aszmie.
-7-
O leśnym, pięknym kwiecie Dziewczynie z górskich dolin.
O losach się jej dowiecie
Ode mnie, o jej niedoli.
Opowiadali już przodkowie,
Powtarzali wnukowie dzieciom;
Dorzuca każdy choć po słowie,
Znów przekazując pieśń stuleciom.
Trzylatka wciąż przy matce,
Po śladach stóp jej chodzi,
Pełno jej w ojca chatce,
Szczebioce coraz słodziej.
Trójlistna gryka słodka,
Niekształtny rdest ptasi ma gorycz.
W górskiej krainie Saniów spotkasz;
Kochają pola swe i bory.
Bracia moi, wujkowie,
O czym opowiem w pieśni mojej?
Troskę na mym widać czole,
Radźcie - wkrótce moja kolej.
O przepięknym leśnym kwiecie,
O dziewczynie z górskich dolin.
O losach jej się dowiecie
Gorzkich - bo o jej niewoli.
Gęś dzika o krótkim ogonie
Dopiero lecąc nogi wyciąga.
Trudna do pieśni tej droga,
Utworzę tylko tekst do niej.
Tekst o leśnym kwiecie,
O dziewczynie z górskich dolin;
-8-
O losach się jej dowiecie,
O smutku i o niewoli.
O, bracia moi! O, siostry!
Drzew oto trójka nad rzeką.
Mej pieśni ton gorzki i ostry;
Dlaczego, one wam rzekną.
II. W krainie Adżdi
W Adżdi, w rodzinnych Saniów stronach,
W miejscu gdzie góry nieba sięgają krańców,
Cisza spoczywa na trzech zagonach,
Trzy obok domy bez mieszkańców.
Czyjże pług pozna smak trzech parcel?
Kto w owych trzech zamieszka chatach?
Kto się tam odda gospodarce?
Ziemia tam słaba, niebogata!
Trójka tam krystalicznych jezior,
Likwor nie pity przez nikogo.
Kto się napije z owych jezior?
Kto trafi tam i jaką drogą?
Trzy drzewa tam zielone rosną,
Nikt tam się nie przechadzał nawet.
Odwiecznie szumią one pieśń radosną
I na kochanków czekają parę.
W Adżdi, gdzie orły swe mają trony,
Gdzie szczyty sięgają nieba krańców,
Bez gospodarza leżą trzy zagony,
Trzy domy stoją bez mieszkańców.
-9-
Czyj pług zaorze tam parcele?
A w chleb biedne tam obszary!
Dla odważnej kochanków pary
Domki tam małe jak więźniów cele.
Trójka tam krystalicznych jezior,
Likwor nie pity przez nikogo.
Kto z trójki się napije jezior?
Kto trafi tam i jaką drogą?
Zielone trzy tam rosną drzewa,
Ziemia ludzką ręką nie tknięta.
Kogo tam można się spodziewać?!
Pary kochanków. - Zapamiętaj!
Przez lasy przybyło, przez jeziora
Małżeństwo Klużminów tutaj wiosną.
Domki już są i siać wyjść pora
W ziemię ową tam chętnie wrosną.
Wokół domostwa kolonia piękna
Wspaniale pachnącego kwiecia.
Zbierają brzęcząc pszczoły nektar Klużminom marzy się już o dzieciach.
Prosty na ich podwórzu rośnie modrzew,
Kasji kwiaty tu bez końca.
Syn im się urodził rosły dobrze,
Córka - kwiat razem i blask słońca.
Lecz w Dolnym Adżdi żyje znana
Rodzina podłych Rabubalów.
Łotrostwa knują tam od rana,
Ciągle przybywa z nich talarów.
Omijają ich biedni ludzie,
Rabubal srogi choć bogaty.
- 10 -
Miód zbierające pszczółki w trudzie,
Na jego nie usiądą kwiaty.
Drzewo na placu ich jak karzeł,
Takim ich synem los ukarze.
Nie będzie Aczi mieć urody;
Małpa i on - dwie krople wody.
III. Zaczyna lśnić na niebie kwiat
Szybko wyrósł Klużminów Ahej,
Dzielny jest, nie podszyty strachem.
Ugiąć go nic nie będzie w stanie,
Raczej się sam jak limba złamie.
Nie boi się sosna śmigła śniegu,
Ahej najcięższego nie boi się biegu.
Zwinny i dobry Ahej jednakowo
I druhom wierny, jeśli daje słowo.
Podczas grzmotów i silnej wichury
Gałęzie w górach zbiera na opał.
Wprost można zazdrościć mu postury,
Wyższego od niego trudno znaleźć chłopa.
Konie jeśli ujeżdża, to tylko bez siodła,
Jeśli strzela, oko ma nie lada.
Gdy strzał w księżyca świetle odda,
To strzała zadźwięczy i ptak spada.
Jeśli pieśnią się zechce ludową bawić,
To drozd razem śpiewając talent jego sławi.
Gdy zagra ze smakiem na swym długim flecie,
Jeleń, by słuchać, przystaje tak samo jak dziecię.
- 11 -
Wysoko siada orzeł na skałach,
Przy jasnej wodzie zakwita kwiat piękniej.
Siostrzyczka Aheja, choć jeszcze tak mała,
Miłości doprawdy godna wielkiej.
Wzięła urodę z ciał swoich rodziców,
Trochę po ojcu, a po matce dużo.
Jakież wdzięczne Aszmeńka ma lico,
Maleńka jeszcze - jest maleńką różą.
O góry chmura w Adżdi zawadza
I spływa deszczem, stoki odmładza.
I kwiat zaczyna piękny lśnić na niebie Na świat przychodzi Aszmeńka - nie dla siebie.
Saniowie nad wyraz cieszą się wszyscy,
Nie tylko sąsiedzi i nie tylko bliscy.
Serca im radośnie biją razy tysiąc,
Dziewczynce takiej miłość muszą przysiąc.
By odciąć pępowinę lemiesz do pługa zakupiono1,
Wanienkę piękną, by dziecko wykąpać
Do pełnej czystości; dla córki nie skąpa
Zapłaciła matka za zakupy słono.
Lecz inkrustowana srebrem, złotem
Bardzo śliczna jest wanienka Z piękności jednakże panienka
Zewsząd największą ma notę.
Sympatii uczucia wokół wzbudza szczere.
Policzki ma czerwone, ale białą cerę.
Jeziorka trzy jasne oferują wodę,
By to dziecię kąpać, podtrzymać urodę.
1
Zwyczaj odcinania pępowiny lemieszem zachowany z czasów agrarnego kultu płodności.
- 12 -
Jej ciało jest białe jak skorupka jajka,
Białe rączki jak z porcelany fajka.
Jak główka kapusty jej stopy są białe,
Światło zachwyca się jej twarzy czarem.
Trzydniowe dziecko kiedy już zapłacze,
To nie wiesz czy płacz to, czy dźwięk fletu raczej.
Gdy w blaskach wieczoru czeszą włosy małe,
Widać, och! Jak włosy będą to wspaniałe!
Jakości dobrej z Szijangu jest bawełna.
Kupiono przędzy sporo motków tanich.
I oto jest tkanina, a radości pełna
Matka uszyje niejeden kaftanik.
Nici czerwonych kłębek kupiono niewielki,
W Dżengdżangu wspaniały zakupiono jedwab.
Zrobiła z niego mama mocne szelki,
Bowiem kołysać przy śpiewie takie dziecię trzeba.
Do jednomiesięcznej zaledwie dzieciny
Gości ojciec zaprasza, aby odbyć chrzciny.
Jak chce tradycja, zaprosił z okolicy gości.
Ahej na to aż skacze przy tatce z radości.
Na ławy liczbę wielką gości zaprosili
I częstowali przy dobrze zastawionych stołach.
Goście mnóstwo baryłek wina naznosili,
By wino w domu pili, ojciec gości woła.
Otrzymali bardzo wiele świń od zaproszonych,
Dwadzieścia jeden dodatkowo na stoły trafiło.
Przyniesiono półmisków mnóstwo do Klużmina żony,
Stawia też wiele swoich, aby było miło.
- 13 -
- Jakie-ż więc stosowne imię dla córeczki naszej? Gości zaproszonych zapytała matka Chciałby i ojciec znać opinie wasze,
Przypatrzcie się też ciekawości dziadka.
Przerwali wszyscy rozmowy ciekawe,
A dziadkowie wskazują na pachnącą trawę.
Aszma się nazywa ta pachnąca trawa,
Od niej niech weźmie imię - wszyscy biją brawa.
„Ach, Aszma, Aszma!” - to imię brzmi
Dźwięcznie. Jego barwa sprawia,
Że za imię rodzice są wdzięczni,
A lud z radością je wymawia.
IV. Wzrastanie
Dni i noce dziewczynka rośnie,
Oto miesiące trzy już posiada.
Śmieje się z łatwością, głośno jak cykada,
A do mamy o każdej się uśmiecha porze;
I mamusia uśmiecha się, w dobrym jest humorze.
Dni i noce dziewczynka rośnie,
Już miesiączek ukończyła piąty.
Rozkosznie czołga się jak brona.
Cieszy się tatuś oto wiedząc o tym
I śmieje się mama za trud nagrodzona.
Dni i noce dziewczynka rośnie,
Miesięcy ma już siedem.
Już postawiła kroczek jeden,
Ucieszył się z kroczku córki tatko,
Wybucha wspólnie radością z matką,
Następne przecież pójdą gładko.
-14 -
Sześcio - siedmioletnia, siedzi na progu,
Pracować pragnie z matką drogą.
Kiedy matka ojcu szyje koszulę,
Ona pomaga, nić zwija na szpulę.
Kiedy lat ma osiem - dziewięć,
Przed siebie idzie w dal ze śpiewem.
Pragnąc ulżyć trudom matki,
Dzikie znosi z pól dostatki.
Zbiera warzywo gorzkie1 oraz zioła,
Przynosi ile unieść zdoła.
Któż w biedzie pomaga tatce?
Któż matkę w smutkach pociesza?
Ona w roboczej pomaga szatce
I radość matki znowu wskrzesza.
Tatuś nacieszyć się nie może,
Śmieje się mama w dobrym humorze.
Dni i noce rośnie dziewczynka,
Lat dziesięć skończyła właśnie.
Rzemień na barku, wesoła minka Na ugory w sandałach kroczy raźnie,
Radośnie wręcz jak na zabawę.
Wraca potem dźwigając w tobołeczku trawę.
Dni i noce ich dziecko rośnie,
Rok dwunasty przyniósł nową urodę.
Z kim chodzi w swej dwunastej wiośnie?
Z wiadrem często chodzi po wodę.
I gdzie lubi Aszma przebywać?
Kręci się w kuchni; gotuje, zmywa.
Rośnie dziewczynka przez wszystkie doby,
Teraz lat osiągnęła już czternaście.
1
Trawa o liściach gorzkich, lecz jadalnych.
- 15 -
Cóż takie młode robią osoby?
Dobrze to sobie wyobraźcie ...
Ze słomy kapelusz ma na głowie,
Na barkach płaszcz z sitów i kij w ręce;
Pilnuje dużego stada owiec,
A pragnęłaby przy tym zająć się czymś więcej.
Pasą się kozy dziewczynek na górze,
W dolinie owce szczypią trawę,
A tu i ówdzie krzewy tak duże,
Że wiatr ucina swą w nich zabawę.
Pod drzewem cienistym, nad dzikim rowem
Szyją dziewczęta igłą z zapałem;
Z kawałków materiałów ubiory kolorowe,
Bardzo ładne - szyją dziewczyny małe.
Przyjaciółki wdzięcznie przy pracy gwarzą,
A zefir zapach im przynosi sosen.
Raz po raz Aszmy zalet pochwałę wyrażą
Jakimś poetycznym, rozmarzonym głosem:
„Tym kwiatom z pięknych twoich haftów
Bukiety zazdroszczą naturalnych kwiatów,
Owce zaś twoje niewątpliwie
Bielszą są niż obłoki siwe.
Spośród kwiatów tysięcy się nie wybierze
Tak pięknego kwiatu jak ty, mówię szczerze.
Każda w kraju powie ci siostrzyczka,
Że najlepsza twoja jest twarzyczka.”
Dni i noce dziewczynka rośnie,
Oto minęło lat jej piętnaście.
Córkę swą uczy teraz mama właśnie,
Jak utkać płótno na prostym krośnie.
- 16 -
Między osnową ciągle czółenko
Wprawną dziewczynki rzucane ręką.
Oto gotowy płótna kawałek,
Biel ma najwyższą - taką ma kreda.
Płótno szerokie i wytrzyma
Jak katun1 grube - przedrzeć się nie da.
Dni i noce rośnie Aszma miła,
Szesnaście oto lat skończyła.
Z bratem swym teraz chodzi na pole,
Ahej wszak będzie uprawiać rolę.
Potu kaskada na jej policzkach,
Płachta na plecach, w dłoni motyczka.
Przed Aszmą Ahej braciszek orze,
Ziemia fruwa na bok odwracana.
Aszma zaraz za nim w skiby wsiewa zboże jakby łabędzie przepędzała.
Minęło osiem dni zaledwie,
Gryki wzeszły wszystkie nasiona.
Wkrótce zakwitły źdźbła przednie;
Ziemia jakby przez mole obsiędziona.
Siedem dni kukurydzy leżały ziarna
Zanim orzębiły się pospołu.
Dała ziemia, chociaż z natury marna,
Kaczany wielkie jak rogi bawołów.
Dni i noce rośnie Aszma droga,
Nareszcie lat szesnaście kończy.
Z chustką na głowie i w pięknej opończy
Idzie, a piękno szlachetne wszystkich bije w
oczy.
1
Katun - rodzaj grubego płótna bawełnianego.
- 17 -
Haftowany jest przód stroju lśniąco.
Aszma jak słonko, piękniejsza jest w słońcu.
Szpulkę lnu wzięła ze swego łóżka,
Jej kołsza także w pobliżu leży.
Melodię grając jest tam, gdzie dróżka
Wiedzie do domu młodzieży.
Kwitnie na środku izby ognisko,
Trzaska w płomieniach spalane drewno.
Coraz dźwięczniejszą pieśń słychać blisko To Aszma śpiewa melodię rzewną1.
Czymże młodzieńcy ściągani tutaj?
Aszmy ich wabi najczystsza nuta.
Kto uczy dobrego tkactwa regułek?
Aszma to czyni dla przyjaciółek.
Serdecznie kocha swe towarzyszki.
I dla nich Aszma wzajemnie wszystkim.
Nie mogą się rozstać z nią na godzinę;
Gdy ona odchodzi, ma cierpiącą minę.
Och! Aszmo droga i słodziutka,
Obecność twa jak źródło poi.
Pachnąca jak świeża jagódka
Jesteś dla kolegów swoich.
Och, droga córeczko ojca swego!
Wyrosłaś przepiękna przy rodzicach.
Och, skarbie serca matczynego!
Jak biały kwiat zachwycasz.
1
Sanicka młodzież mieszka odpowiednio w męskich i żeńskich wspólnych domach. Zabawiają się w nich śpiewając, tańcząc. Mogą w nich także zdobywać własne sympatie.
- 18 -
Czy przejść się, czy raczej coś robić?
Haftować może, szyć może ubranie?
Och! córeczko, to ci nie zaszkodzi,
Co zgodne z twym upodobaniem.
Ile pracować, bawić się ile?
Spać kiedy - krótka przecież doba.
Droga córeczko, tylko, och! tyle
Ile twej główce się spodoba.
Miłości tylko się takiej oddaj,
Która twym będzie pocieszeniem.
Nie powiemy na miłość taką ni słowa,
Wiedz, miłość ważna a nie mienie.
Dwa strumienie w rzekę się zrosną,
Żyć lubi razem cyprys z sosną.
Zna się Aszma dobrze na uprawie roli
I odda serce tylko rolnikowi.
Nie wymagają trasy piłowania
Tylko proste drewna kloce;
I tylko taki smaczne daje mąż owoce,
I tylko taki wart kochania.
Uśmiechnięty będzie jeśli tańczyć będzie,
Ptaki przyfruną, kiedy mi zagra na flecie;
Marzę - tylko taki mnie posiądzie,
Z takim być razem podoba się kobiecie.
Rżenie konia dobrego właśnie
Z zagrody na tysiąc stóp słyszane.
Teraz droga Aszma lat ma siedemnaście,
Jej imię stało się powszechnie znane.
- 19 -
W domu jest Aszma miłości godna,
Obręcze na jej ramionach pysznią się srebrne,
Błyszczą na jej ramionach - niepodobna
Nie widzieć - migocą jak gwiazdy naniebne.
Wielkiej doliny mieszkańcy gorąco
Kochają ją sercem. Codziennie bywają młodzieńcy O miłości swej nieśmiało czasem wtrącą,
Widoku jej niesyci, patrzeliby więcej.
V. Swatanie
Piękno Aszmy posiada moc uroku.
Rabubal słyszy, wieść tę już rozważył.
Bez myśli o niej nie zrobi ni kroku;
Bogaczowi wszak z pięknem jest do twarzy.
Widzi ją żoną syna swego Aczi:
„Tak piękno Aszmy niezrównane,
Nie po to przecież jesteśmy bogaci,
By zrezygnować z niej, by wypchać się sianem.”
Zwołał Rabubal domowników razem.
Trwają narady przez długie godziny;
Na swata zaprosić z bambusów doliny
Pragną wyłącznie księcia Hażę1.
„Aszmę tu chwali każdy mieszkaniec,
Chwali ją każdy, chociaż nie bogata.
Ty rządzisz krajem. Niechaj ją dostanie
Za żonę Aczi - zechciej go wyswatać!”
1
Bogate sanickie rodziny często prosiły ludzi możnych, aby byli im swatami po to, by rodziny panny na wydaniu nie ośmielały się odmówić propozycjom małżeńskim.
- 20 -
Skrupulatność sumienia pozoruje Haża:
„Taką sprawę głupia to rzecz gwarantować.”
Kluczy, certuje się i niby obraża:
„Chociaż swatać to dla mnie rzecz nie nowa,
W kraju tylko lubiący łakocie jest swatem.
Ale niech uczyni krok zupełnie głupi
A niechęć ludzka zaraz się na nim skrupi.
- Nie wiem czy mogę być więc dla was bratem.”
Lecz ujmuje go Rabubal w taki oto sposób:
„Ty posiadasz język długi węża,
Ty w pojedynkę masz zręczność wielu osób,
Z rąk twoich oni każdego wezmą męża.
Usta ponadto masz sprawne jak papuga,
Cała ta rzecz dla ciebie nie będzie zbyt długa.
Jeśli Aszmę wprowadzisz do rodziny,
Rzecz jasna dobrze cię wynagrodzimy.
Weźmiesz złota ile zechcesz,
Odprowadzisz dowolną ilość owiec,
Zboża ile chcesz wreszcie, powiedz!
Po święcie noworocznym młoda para
Też o podarki się postara:
Z pozdrowieniem przyniosą butów parę,
Surdut, nóżki, głowy świń, rumu skrzynię.
Łaskaw bądź! Marzymy o dziewczynie.
Podarunków nie odsuwaj takich,
Podejmij przedsięwzięcie złote1 ,
Spróbuj forteli wielorakich
By starań nie okupić potem!”
Dobre wino pił Haża jak młodzi,
Podarków spodziewał się bogatych.
1
Obyczaj Saniów nakazuje nowym małżonkom odwiedzić swego swata z różnymi podarkami w pierwsze Święta Nowego Roku według kalendarza księżycowego.
- 21 -
Językowi wężowemu teraz się już godzi
I ustom papuzim do dziewczyny w swaty.
Spiczasta jest bardzo głowa myszy,
Lecz bardziej jeszcze Haży głowa.
Choć koncert pszczół się chętnie słyszy,
To słodsza wiele księcia mowa:
„O ile się nie zgodzi matka,
Lub panny się nie zgodzi ojciec,
Będę argumentował do ostatka,
Sądzę - szczęśliwy będzie koniec.
Co się Aheja, jej brata tyczy:
Gdyby nawet był czarodziejem,
Z pewnością ani się spodzieje
A już na mojej będzie smyczy.”
Nieśmiała małpa do góry podnóża
Przychodzi pożywienie ukraść.
Podjęta misja Hażę nie oburza,
Do Klużminów już oto puka.
„Kukurydzy dojrzałe kaczany
Należy o czasie właściwym zrywać;
A lat ileż skarb ma wasz kochany?”
- Haża w ten sposób się odzywa.
A księciu matka Aszmy odpowiada:
„Ze wszystkich potraw miód najsłodszy przecież,
Córce swojej najbardziej matka rada.
Wy, Hażo czcigodny, dobrze o tym wiecie.
Sól niezbędna do każdej potrawy,
Bez matki gorzko, o tym wie człowiek prawy.
„Po zaślubinach córeczka na zawsze się stanie
W obcym domu domownikiem, wiesz to dobrze panie.
- 22 -

Podobne dokumenty