Napoje - Chomikuj.pl

Transkrypt

Napoje - Chomikuj.pl
Napoje
Coca-cola – to jest to. Wraz z pojawieniem się na rynku, całkowicie uzależniła większość
młodzieży szkolnej. Sprzedawana w klasycznych szklanych butelkach 0.25l. i szklanych
z nakrętką o poj. 1l. (plastikowe opakowania do napojów jeszcze nie występowały). Po
wstrząśnięciu pita pod ciśnieniem (jak na Formule I) z pod kciuka, lub przez wykonaną
gwoździem dziurę w kapslu (gaśnica). Główny rekwizyt filmowy w polskich filmach lat 70tych.
Cytroneta – napój gazowany o smaku cytrynowym, znacznie lepszy od Ptysia. Na
etykiecie cytryna w przekroju. Sprzedawany w kapslowanych butelkach 0.33l.
Cytronada - Szczytem perwersji było wprowadzenie na rynek dziwacznego żółtego
płynu sprzedawanego w małych foliowych przezroczystych torebkach. Czasem
dodawano do torebki cieniutką słomkę, która zresztą rzadko się przydawała, ponieważ
podczas rozrywania torebki większość płynu i tak się rozlewała. Spożywanie cytronady w
sklepie było surowo zbaraniane przez personel. W awangardowej wersji w woreczku
pływał plasterek cytryny.
herbawit - napój gazowany podobny do serwowitu, żółty albo pomarańczowy, słodki,
mniej sfermentowany niż serwowit, w butelce po oranżadzie.
kawa zbożowa - w czasach przejściowych trudności na rynku kawy naturalnej, nasz
rodzimy przemysł zaoferował konsumentom całą gamę równie dobrych naturalnych kaw
zbożowych. Nie tylko była ona tańsza, nie tylko zdrowsza, ale i nie nastręczała tylu
problemów co naturalna kawa w ziarnkach. Nie trzeba było specjalnych znajomości by ją
kupić, nie trzeba było po nią stać w gigantycznych kolejkach, nie trzeba było jej mielić w
z trudem pożyczonym młynku do kawy. No i ten wybór! Mieszanka zbożowo- naturalna
"Santana", zborzowa "Inka", "Turek", "Dobrzynka". Upierając się przy kawie naturalnej
skazani byliśmy na jedyną obowiązującą "extra selekt" w której to kawie znajdowano
nieraz kamienie lub była lekko stęchła, w najlepszym wypadku ekspedientka przepaliła ją
w swoim sklepowym młynku. Mimo to społeczeństwo nie potrafiło docenić walorów kawy
zbożowej, która zalegała sklepowe półki.
Koncentraty – bardzo popularne skoncentrowane napoje do rozcieńczania wodą.
Szczególnie popularny był koncentrat „coli”.
Mandarynka – oranżada produkowana przez „Społem”, nalepka z mandarynką na
białym tle, z lewej strony zielony szeroki pas. Napis na nalepce: „Napój gazowany,
słodzony z dodatkiem naturalnych soków cytrusowych. cena zł. 3.20 PN – 76/A – 79032”
. Społem produkowało również tańszą wersję pod nazwą „Oranżada Wyborowa”- w cenie
2.40 zł. Tu już nie pozostawiano złudzeń co do składu napoju. „Napój gazowany
1
słodzony z dodatkiem substancji smakowo-aromatycznych, sztucznie barwiony” Duża
czerwona litera „O”, z lewej strony etykiety, szeroki niebieski pas.
Mazowszanka – to prawdziwy dinozaur, relikt przeszłości. Do dziś przetrwała w
niezmienionej formie z ta samą nalepką i w typowej dla siebie litrowej szklanej butelce.
W wersji 0.33l byłą rozdawana za darmo w zakładach pracy. Czasami można było
znaleźć w zakapslowanej butelce różne drobiazgi; gwóźdź, kamień czy spinacz biurowy.
Mleko – to produkt szczególnie związany z dziejami PRL-u. Każdy obywatel miał mieć
niczym nie skrępowany dostęp do mleka. Spożycie mleka było jednym z ważniejszych
wskaźników wałkowanych przy wszystkich okazjach. W szkołach darmowe mleko było
rozdawane w czasie dużej przerwy, mleczarze roznosili je pod drzwi mieszkań
(charakterystyczny widok człowieka ciągnącego wózek na mleko o godz. 5.00 rano), w
zakładach pracy rozdawano je na stołówkach. Codziennie było dostarczane do sklepów
jeszcze przed ich otwarciem i stało w piętrzących się skrzynkach na ulicy aż do przybycia
personelu. Często ratowało życie powracającym nad ranem zmęczonym rodakom. Mleko
miało zbilansować braki białka zwierzęcego i było ważnym elementem polityki. Jakość
mleka natomiast, już zupełnie nikogo nie interesowała i jeśli słyszało się głosy
niezadowolenia , to były to głosy malkontentów. Na szczęście typowa dla dzieci niechęć
do napojów mlecznych, pozwoliła przetrwać narodowi w miarę dobrej kondycji. Mleko
pozbawione wszelkich norm, sprzedawało się w nie "hermetycznych" butelkach
zamykanych za pomocą sreberka. Cała wiedze dotyczącą mleka czerpało się właśnie z
owego sreberka. Kolor świadczył o zawartości tłuszczu, ale tylko z grubsza ( srebrny –
mleko chude, złoty – tłuste), a o dacie produkcji świadczyła nieczytelna data wytłoczona
w sreberku. Wraz z pojawiającymi się plotkami, że personel sklepów sika do mleka, a w
najlepszym razie dosypuje proszku IXI ( którego zresztą smak wyraźnie się w mleku
wyczuwało), spadało spożycie mleka, aż do pojawienia się mleka w folii. Co prawda
takiego mleka nie dało się po otwarciu postawić w lodówce ani w ogóle nigdzie, smaczne
też nie było , ale wreszcie sterylne. Podstawowa technika picia polegała na odgryzieniu
rogu torebki i przez powstały otwór, wyduszaniu mleka prosto do ust. Nie wypite mleko
należało przelać do garnuszka. Pusta torebka służyła potem długo jako opakowanie na
śniadanie do szkoły.
Mirinda – pojawiła się wraz z Coca-colą, była pyszna i bardzo mocno gazowana.
napój pomarańczowy - Magda S. wyłuskuje z zakamarków pamięci przepis na
wspaniały napój na wszystkie okazje.: "Rarytasem był własnoręcznie wykonany napój
pomarańczowy ze skorek zdobytych pomarańczy. Nie pamiętam dokładnego przepisu,
ale na pewno gotowało się świeże skorki z cukrem. Robiło się ten napój na przyjęcia
urodzinowe i imieninowe." Napój odpowiednio wzbogacony, mógł na eleganckim
przyjęciu udawać poncz lub inny egzotyczny trunek.
Napój z bani - na początku lat osiemdziesiątych pojawiły się napoje z "bani",
chłodzone, przeważnie pomarańczowe lub cytrynowe. Był to powiew nowoczesności i
2
wielkiego świata - upał, a tu schłodzony napój. Charakterystyczne było to, że z upływem
dnia napój był coraz "cieńszy" i tracił barwę. /Jedliński/
Oranżada –(Szampanka) przez długi czas jedyny napój gazowany . Etykieta
pomarańczowa lub żółta z kieliszkiem szampana tryskającym bąbelkami. Smak
rozpuszczonych landrynek, bardzo słodka. Sprzedawana w „oranżadówkach”, czyli
smukłych butelkach z ceramicznym korkiem na drucie. Często dla „szpanu” otwierana z
„karata”. Napój kultowy, do dziś posiadający wielu zwolenników, o czym może świadczyć
triumfalny powrót oranżady produkowanej przez firmę „Helena”.
Oranżada w proszku – produkt zakupywany przez dziatwę szkolną przy każdej wizycie
w sklepie. Nie wielu jednak poznało smak tej oranżady w docelowej, płynnej formie.
Spożywana głównie na sucho za pomocą palca wskazującego. Amatorów tego
przysmaku można było rozpoznać po zabarwionych na pomarańczowo palcach. Czasem
żuta wraz z opakowaniem aż do wyssania zawartości. Pierwotnie sprzedawana w cenie
0.50zł. w pergaminowych kopertkach z rysunkiem przekrojonej pomarańczy. Potem
pojawiła się w nowej wersji w dwóch smakach (pomarańczowa i cytrynowa), w cenie
0.80zł. Produkowana przez Libelle. Była bardziej miałka, mniej się pieniła i zdecydowanie
miała gorsze notowania wśród koneserów.
płynny owoc - napój jabłkowy występujący w dwóch wariantach : sok klarowany i
nieklarowny. Jednym z głównych producentów Płynnego Owocu były Zakłady
Przetwórstwa Owocowo Warzywnego w Łowiczu
podpiwek Kujawski - fantastyczny napój, który wykonywało się samemu w domu ze
specjalnego ekstraktu kupowanego w spożywczaku. Podpiwek, zwany czasem kwasem
chlebowym powstawał przez fermentację zbożowego ekstraktu zalanego wodą. Trzymało
się go w butelkach po oranżadzie lub po Mazowszance (czasami w specjalnych
kociołkach z kranikiem). Miał niepowtarzalny smak podobny do karmelowego piwa.
Polococta – brązowy napój próbujący przełamać monopol coca-coli. Pomimo wielkiego
zaangażowania polskich chemików nie udało się uzyskać zadawalających efektów.
Napój przypominał w smaku kawę zbożową wymieszaną ze starą colą.
Ptyś – gazowany napój pomarańczowy produkcji Zakładów Przemyślu OwocowoWarzywnego w Tarczynie. Litrowe butelki jak od mazowszanki, jasno-żółty kolor, bardzo
słodki, z tendencją do kwaśnienia w ciepłe dni. Na dnie często osadzała się dziwna
zawiesina. Na bazie „ptysia” powstawały ekstremalne drinki (zwane pszczółkami). Miał tą
zaletę, że przeważnie można go było kupić.
sok za czarnej porzeczki – stał przeważnie gdzieś głęboko na dolnej półce, pokryty
warstwą kurzu. Pity w ostateczności, pogardzany za brak bąbelków i szczypiącej w usta
3
sody. Kapslowany jak inne napoje 0.33l lub czasem specjalistycznym kapslem z
zawleczką.
serwowit - napój w butelce po śmietanie o smaku zepsutego piwa. Produkowany chyba
z wody, cukru i drożdży. drożdże pływały na dnie. aluminiowy kapsel (analogicznie jak w
mleku). kosztował 2,50 + zastaw. kupowało się na miejscu lub z zastawem
Syfon – legendarne urządzenie do wody sodowej. Szklany pojemnik z grubego szkła
zakończony kranikiem i cynglem spustowym. Wspaniałe efekty dawało picie wody
bezpośrednio z kranika umieszczanego w ustach. Po zakupieniu syfonu w
„warzywniaku”, to był pierwszy test stanu nagazowania, często wykonywany jeszcze przy
ladzie. Wysoce frustrujący i bardzo charakterystyczny był dźwięk kończącego się syfonu.
Wtedy można było jeszcze opisanym wyżej sposobem bezpośrednim, napompować się
resztkami gazu, co wielu czyniło z upodobaniem. Potem pojawiły się metalowe syfony
importowane z Węgier, do samodzielnego nabijania. Metalowe naboje kupowało się na
wymianę za zużyte, w budkach warzywnych, pakowane w kartonowe pudełka po 10
sztuk. Proces nabijania syfonu obarczony był wielkim ryzykiem i przysługiwał tylko osobą
najbardziej odważnym i odpowiedzialnym.
QickCola – kolejna próba złamania tajnej formuły coca-coli. Niestety stworzenie
socjalistycznej wersji imperialistycznego produktu podzieliło losy innych tego typu prób
jak choćby polski jeans . Gdzie niegdzie pojawiała się jeszcze klubcola o żenującym
smaku przesłodzonego lepiku.
złota rosa - jedna z wielu odmian landrynkowej oranżady. Był jeszcze jakiś klon tego
produktu o nazwie "Rosavit"
4

Podobne dokumenty