bh 5 - Wikiwakacje
Transkrypt
bh 5 - Wikiwakacje
Biuletyn Historyczny NR 5 (II) - ORGAN STUDENCKIEGO KOLA NAUKOWEGO HISTORYKÓW UŚL - KATOWICE - MAJ 1995 Komunikat Dzisiaj w numerze: W związku z odejściem kolegi Miłosza Omastki z powierzonej mu funkcji, odbyły się wybory uzupełniające do zarządu Koła Naukowego Historyków. Aktualnie osobą odpowiedzialną za prowadzenie korespondencji z Kołami Naukowymi z innych uczelni jest student II-go roku historii Grzegorz Sztoler. Po tej zmianie skład zarządu Koła jest następujący: • Z życia Instytutu Historii USL • III Ogólnopolski Zjazd SKNHSRP • Komunikat z zebrania Zarządu SKNH-SRP - przewodniczący - Zbigniew Faruga /IV rok/ - zastępca - Bartłomiej Kamiński /IV rok/ • Powstania i powstania - skarbnik - Anna Trybała /IV rok/ • Polska satyra polityczna - sekretarz - Grzegorz Sztoler /II rok/ • Legenda ziemi pszczyńskiej • Polski komandos • Hełmy amerykańskie • Burzenie mitu - proces Skład komitetu redakcyjnego „Biuletynu Historycznego" oraz zarządu OSKWSRP nie uległ zmianie. Zarząd Muskaty Z życia Instytutu Historii UŚL - W lutym zostały zorganizowane została zorganizowana międzynarodowa wiecznej Polski zorganizowana przez Koło dwie sesje naukowe, w Mysłowicach sesja Deportacja i robotnicy przymusowi w Naukowe i Gliwicach, z okazji rocznicy wyzwo- ZSRR i III Rzeszy do 1945 r., na której referat lenia tych miast. W pierwszej z nich wygłosił uczestniczył z Deportacje z Polski do ZSRR 1939-1945. Wyzwolenie Mysłowic, Zarys problemu. pól z referatem Problemy Gliwic w czawojny, dr Zygmunt Woźniczka z referatem Wyzwolenie Gliwic i dr Kazimierz Miroszewski z referatem Gli- wice w okresie radzieckiego zarządu woj.skowego. zorganizował sesję poświęconą się trzy Instytutu spotkania młodzieży z młodzieżą niemiecką, rea- lizowane w ramach współpracy z Ostakademie in Konigstein, I tak w dni ach 21-24 marca i 7-12 maja gościliśmy młodzieży nie- mieckiej, a w dniach 24-30 kwietnia z rewizytą /we Frankfurcie nad Me- Została nem i Berlinie/ była 25-osobowa stu- uświetniona okolicznościową książką dentów i pracowników IH – sprawoz- daniach, której we współczesnych współautorem jest baprof. dr hab. Andrzej Kunisz. - 28 lutego - l marca we Freiburgu dania w następnym numerze BH. W dniach 19-21 rok/ z Nasze Bożena referatem Od kwietnia w Rytwiańskiego. Wybrane zagadnienia oraz Grzegorz Chochorowski naszego Piotrowiczowi. Rzym /III Dzeiersława - W marcu, kwietniu i maju odbyły Ludwikowi Starożytny reprezentowali: środowisko Czwojdrak UJ. awanturnika do polityka - na przykładzie kariery w Katowicach grupy - W połowie lutego PAU w Krakowie Woźniczka Woźniczka a w drugiej doc. dr hab. Andrzej To sie Zygmunt Zygmunt dr referatem dr Historyków Krako- /IV rok/ z referatem Tereny wiclkomorawskie w państwie pierwszych Piastów /streszczenie referatów w kolejnym numerze BH/. - 20 kwietnia w Colległum Maius w Krakowie odbyła się sesja z okazji 65 urodzin i 40-lecia pracy prof. dr hab. Jerzego Wy rozumskiego połączona z wręczeniem jubilatowi księgi pamiątkowej. W tejże księdze zostały artykuły dr hab. Przemysł czy Ottokar? zamieszczone Antoniego Z Barciaka problematyki wie odbyła się ogólnopolska sesja stu- funkcjonowania dwóch imion władców czeskich dencka Społeczeństwo i kultura średnio- w Xlii wieku oraz mgr Jerzego Sperki Z dzie- jów wojen Władysława Jagiełły z księciem opolskim Władysławem w lalach 1393-1394. - W dniach 20-21 kwietnia w Gliwicach staraniem Fundacji Eberta i Towarzystwa Zachęty Kultury odbyła się sesja - Na sesji zorganizowanej przez Ostakademie Luneburg w dniach 9-11 maja poświęconej Ucieczce i wypędzeniu Niemców wschodnich oraz ich integracji po drugiej wojnie światowej nasz Instytut reprezentował dr Ryszard Kaczmarek z referatem Koniec wojny na Górnym Śląsku. Górny Śląsk. Region pogranicza społeczno-kulturalnego. Niemcy, na której referat wygłosił dr Ryszard Kaczmarek Niemcy na Górnym Śląsku w latach 1939-1992. - 21 kwietnia odbyło się zebranie zarządu Stowarzyszenia Kół Naukowych Historyków Studentów. Wziął w nim udział Grzegorz Chochorowski /patrz sprawozdanie/. - 28 kwietnia w Bytomiu odbyła się sesja Górny Śląsk i Górnoślązacy w okresie II wojny światowej. Sesję zorganizował Instytut Historii US1. z Muzeum Górnośląskim w Bytomiu. Na sesji referat wygłosił dr Ryszard Kaczmarek pt. Niemcy górnośląscy w administracji Rejencji Katowickiej. - W dniach 10-13 maja w Lądku Zdroju odbyły się IX Śląskie Spotkania Archeologiczne. Nasz Instytut reprezentowali: dr Edelgarda Foltyn z referatem Paleolit schyłkowy i mezolit w Beskidach Zachodnich i mgr Piotr Boroń z opracowaniem Zagadnienie tzw., wielkich chat a wczesnośredniowieczne słowiańskie zgromadzenia ludowe. -11 maja dołączył do grona doktorów Dariusz Nawrót były prezes naszego Koła, obecnie pracownik Zakładu Myśli Ekonomicznej WNS. Swoją pracę Działalność dyplomacji polskiej w Wiedniu w latach 1788-1792. Z dziejów stosunków polsko-austriackich w dobie Sejmu Czteroletniego opracował pod kierunkiem prof. dr hab. Henryka Kocója. III Ogólnopolski Zjazd Historyków - Studentów RP dokończenie Tak jak na polu naukowym zauważyć można było studentów z Krakowa, tak na płaszczyźnie kontaktów z innymi ośrodkami akademickimi wyróżniali się członkowie toruńskiego Koła Naukowego - a w szczególności Bożena Obrycka, Karol Ratajczyk oraz Paweł Pawlikowski. Oni to przede wszystkim wpływali na integrację różnych środowisk akademickich. Dzięki nim zostały zadzierzgnięte więzi pomiędzy różnymi uczestnikami - co miejmy nadzieję przyczyni się do zbliżenia oraz wymiany doświadczeń, a także pogłębienia wiedzy historycznej. Oni też propagowali wśród uczestników różne formy działania, propozycje wspólnej pracy, a także chętnie dzielili się własnymi doświadczeniami. W tej ostatniej sprawie dorównywały im osoby z Białegostoku. Skrzętnie zbierały te informacje reprezentantki Gdańska. Szczególnie „uwijała się" Ewa Szczuka. Nie można też pominąć Marty Frykowskiej oraz Magdaleny Piątek. Interesowało je wszystko, co mogłoby przyczynić się do świetności ich Koła. Przeżywa one bowiem teraz kryzys, dlatego zwracały uwagę na sposoby, które wykorzystują inne Koła Studenckie, by przyciągnąć do siebie młodych historyków. Organizatorzy Zjazdu zadbali o lokale, gdzie zbierały się grupy robocze. Postarali się również o noclegi dla uczest- ników, a także o dobre poinformowanie uczestników o sprawach związanych ze Zjazdem. W tym celu wydawali gazetkę pod tytułem 3-Press. Nie zapomnieli również o sprawach rekreacyjno-integracyjnych. By je osiągnąć zorganizowali Bal Historyka. Mimo, iż wysoko należy ocenić ich starania, to jednak dały się słyszeć głosy krytyki pod adresem Zjazdu. Krytykantom chodziło przede wszystkim o to, że nie postarano się o zapoznanie uczestników Zjazdu z miastem i jego zabytkami. Uczestnicy doszli też do wniosku, że następne Zjazdy powinny być tematycznie określone, tak by można było się na nie przygotować i by nie powstały sytuacje, jak podczas wygłaszania referatu przez piszącego te słowa, kiedy nikt z zebranych nie orientował się w poruszanych zagadnieniach. W ostatni dzień odbyło się Walne Zgromadzenie Stowarzyszenie Studenckich Kół Naukowych Historyków. Po P207ożeniu sprawozdań przez ustępujący Zarząd oraz Komisję Rewizyjną, przystąpiono do wyboru nowych władz, Na przewodniczącego Stowarzyszenia wybrany został Maciej Wilamowski - student IV roku historii UJ. Do zarządu wszedł m.in. kolega Zbyszek Faruga, prezes SKNH USL. Na przewodniczącego Komisji Rewizyjnej wybrano piszącego te słowa. Grzegorz Chochorowski Komunikat z zebrania Zarządu Stowarzyszenia Kół Naukowych Historyków - Studentów R.P. 21 kwietnia 1995 r. odbyło się zebranie SKNH-SRP. Funkcję jednego z członków zarządu pełni Zbigniew Faruga \IV rok\, który został wybrany podczas grudniowego zjazdu zarządu we Wrocławiu. Podczas obrad zostały poruszone następujące sprawy: grudniowego zjazdu Stowarzyszenia, które ma się odbyć w Warszawie w dniach 5-9 XII oraz aktualnych zjazdów naukowych odbywających się w Krakowie \19-21 IV\ i Lublinie \24-26 IV\. Zarządowi Stowarzyszenia zostały też przedstawione problemy wydawnicze związane z wydawaniem czasopisma „Historia". Pismo młodych historyków". Redaktorzy mieli na uwadze głównie dwie sprawy: kolportaż Historii" oraz współpraca ze studentami historii przy redagowaniu trzeciego tomu, mediewistycznego oraz czwartego, poświęconego historii nowożytnej. Grzegorz Chochorowski Powstania i powstanka - dokończenie Tak doszło do wybuchu powstania w Paryżu. W tym samym czasie w Warszawie od 8 dni toczono krwawe walki o wyzwolenie stolicy, a ściślej pisząc o wyzwolenie stolicy - jak przewidywał plan „Burza" - przed wkroczeniem doń Armii Czerwonej. Jednakże plan ten przewidywał ukończenie walk w ciągu 2-3 dni, natomiast powstanie trwa już tydzień, zrzutów z Anglii - tak potrzebnych dla słabo lub najczęściej wcale nie uzbrojonych powstańców niewidać. Armia Czerwona biwakująca nad Wisłą, od czasu do czasu strzelała w stronę łuny rosnącej nad Wolą, Starówką czy Mokotowem. Ruch oporu w Polsce działał nie gorzej niż we Francji. Akcjami podziemia cieszył się cały kraj. Aparat ruchu oporu działał prężnie - podzielony na okręgi - w całym kraju. I tylko to powstanie coś im nie wyszło. Zwracałam już uwagę przy francuskim ruchu oporu na kontrterror czyli rozstrzeliwanie Niemców za jakiekolwiek krwawe represje wobec Francuzów. W stosunku do Polski wydaje się to śmieszne - to nas rozstrzeliwano, nasz protest wyrażał się w malowaniu na murach haseł propagandowych i zagazowywaniu kin. Wydaje się to dziecinadą a jednak, mając prawie taką samą ilość broni co Paryżanie potrafiliśmy walczyć przez 63 dni, gdy powstanie paryskie zakończyło się już po 7. Tak, ale zakończyło się zwycięstwem. Czy jednak tę rewoltę paryską można nazwać powstaniem ? Ludzie z trójkolorową flagą maszerujący po ulicach, łamanie niemieckich drogowskazów Polacy nawet nie myśleli o takich rzeczach. Jakie defilady, gdy ostrzał i rannych trzeba ściągać pod ogniem z ulicy. Łamanie drogowskazów ? - chyba, że na barykady, które wyrastały od pierwszych dni powstania na ulicach Warszawy. W Paryżu pierwsze barykady pojawiły się 21-22 sierpnia! 23 sierpnia do stolicy Francji dotarła 2 Dywizja Pancerna gen. Leclerca - gen. von Cholitz skapitulował. Paryż był wolny. Jest 24 sierpnia - to dopiero 24 dzień walk Warszawy - pierwsze alianckie zrzuty, niestety - nie wszystkie celne, Armia Czerwona nadal milczy, a Stanisław Mi- kołajczyk, który w tej sprawie poleciał do Stalina dowiedział się, że w Warszawie była ponoć Wanda Wasilewska i żadnych walk tam nie widziała - czyli o co chodzi? W tym samym czasie mija 30 dzień walk, powstańcy tracą dzielnicę za dzielnicą. Dopiero rano 15 września do brzegu czerniakowskiego przybił desant niezdyscyplinowanego gen. Berlinga, który bez zgody swoich rosyjskich przyjaciół chciał sprawdzić skąd te łuny i strzały w spokojnej ponoć stolicy. Niestety, nawiązanie kontaktu przypłacił życiem jeden z bohaterów powstania Andrzej „Morro" Romocki, a nieprzyzwyczajonych do walki w mieście berlingowców szybko wybito. 2 października wobec braku broni, żywności i kompletnego wyczerpania ludzi gen. Bór-Komorowski podpisał kapitulację w biurze gen. Ericha von dem Bacha, zwanego „katem Warszawy". Stolica była prawie cała w gruzach. Zniszczone historyczne kamienice, biblioteki, cenne zbiory i kolekcje. Paryż praktycznie nie został uszkodzony - Warszawa upodobniła się do Kartaginy. Zanim przejdę do liczb, które najlepiej ujawnią różnice i podobieństwa - kolej na trzecie powstanie - praskie. I tu ponownie można wahać się przy użyciu słowa „powstanie". Właściwie paryskie było w porównaniu z praskim krwawą wojną, a dla warszawskiego to porównanie jest gorzkim policzkiem. Stwierdzono kiedyś, że o praskim nakręcono film i trwał on dłużej niż samo powstanie. Dłuższe i ważniejsze były pertraktacje - które ze zbliżających się do Pragi wojsk ma ją wyzwolić - Amerykanie czy Rosjanie. Minister handlu zagranicznego Ripka prosił o pomoc Amerykanów. 18 kwietnia 1945 r. 3 armia gen. Georga Pattona weszła na najbardziej wysunięty na północny zachód odcinek Czechosłowacji. 4 maja zapadła ostatecznie decyzja użycia wojsk amerykańskich do działań w Czechosłowacji. 5 maja Patton przystąpił do natarcia. Wtedy to, mimo że na Morawach była jeszcze armia marszałka Schoenera w Pradze wybuchło powstanie. Eisenhower brał pod uwagę wkroczenie do stolicy ale dobre wychowanie nakazało mu zawiadomić o tym fakcie dowódcę nadciągającej z drugiej strony Armii Czerwonej, gen. Antonowa. Ten grzecznie poprosił, aby Amerykanie tego nie robili, gdyż nastąpi przemieszanie sil. Eisenhower zgodził się i zatrzymał tuż przed Pragą. Tymczasem tam emocje rozsadzały prażan, którzy wyładowywali je w nagminnym wprost budowaniu barykad \w ciągu trzech dni powstało ich 1600! \, wywieszaniu flag, a co odważniejsi wykrzykiwali hasła antyhitlerowskie. Do dziś jest w Pradze restauracja, w której na ścianie jest ślad po kuli - obok tablica pamięci powstańcom praskim. Wyobraźmy sobie Warszawę, gdyby każdy ślad przemocy miał być tak czczony... Powstańcy rozbroili kilka oddziałów niemieckich, zdobyli urząd miejski i pocztę. 8 maja Niemcy podpisały kapitulację, 9 maja natomiast, Armia Czerwona wkroczyła na ulice Pragi jako wyzwoliciele tego miasta. Trzy stolice i trzy powstania. Paryskie - jak wszystko, co w Paryżu, zaplanowane i na pokaz. De Gaulle oddaje pierwszy strzał w powstaniu - w Londynie, przed mikrofonem BBC - ale zwycięskie. Warszawskie - krwawe, niepotrzebne, nieuzgodnione i przegrane. Praskie - najmniejsze, najsprytniejsze i na dobrą sprawę nikomu niepotrzebne. Powstanie paryskie trwało 7 dni, jednakże straty w ludziach były znaczne: zginęło 1482 Francuzów \przystąpiło ich 16 tyś.\. Liczbę powstańców warszawskich ocenia się od 25 do 28 tyś. Zginęło ich około 22 tyś. Nie biorę tu pod uwagę ludności cywilnej, która także brała udział w walkach. W powstaniu praskim zginęło 1961 ludzi - jak na trzy dni walk to duża suma, tym bardziej, że źródła podają, iż walk tam prawie wcale nie było. Bożena Czwojdrak Polska satyra polityczna w okresie walki o tron między Stanisławem Leszczyńskim a Augustem III w latach 1733-1735 - dokończenie Nastrój niepewności i rozterki a zarazem echa zakamuflowanych działań dyplomatów wyraża satyra powstała prawdopodobnie po 2 II 1733 r., tj. po śmierci Augusta II, a przed elekcją Leszczyńskiego, która miała miejsce 12 IX 1733 r. Satyra nosi tytuł „Dyskurs o potkaniu Francuza z Polakiem z okazyey królewskiej śmierci w Warszawie 1733". Obaj rozmówcy - Francuz, kaleczący nota bene język polski oraz Polak prowadzą dyskusję o przyszłej elekcji. Francuz jest oczywiście rzecznikiem wyboru Stanisława na tron polski, co uzasadnia tym, że Leszczyński był już raz królem, nie dodając jednak, że z obcej nominacji. Polak jest w miarę obiektywny, wskazując na przywary Augusta II, ale sympatie skłaniały go ku kandydaturze saskiej - wyniku przyszłej elekcji nie jest jednak w stanie przewidzieć odwołując się do wyroków boskich. Próbuje załagodzić spór prosząc Francuza na pieczoną pieczeń, co daje Francuzowi asumpt do stwierdzenia, iż to oni razem z Leszczyńskim będą Polaków dusić aby osiągnąć swój cel. W innej wersji tego utworu -. ale pod zmienionym tytułem „Rozmowa Polaka z Francuzem ex Circumstantio śmierci królewskiey" - Francuz również kaleczy język polski, co w zamyśle autora ma odstręczyć Polaków od kandydatury Stanisława Leszczyńskiego popieranego przez francuską dyplomację i Ludwika XV. Polityczny obraz bezkrólewia oraz układ sił zaangażowanych w konflikt ilustrują dwie satyry polityczne - pikiety występujące pod różnymi tytułami, a w istocie będącymi odmianami tego samego utworu. „Gracze Europy po śmierci Augusta II" KRÓL STANISŁAW: Gram. FRANCJA: Gracko pomogę. ELEKTOR SASKI: Ja będę grał kontra. KRÓL STANISŁAW AUGUST NA ELECYI: Na mnie chapanka jużem uchwycił. PP POLACY: Graycie wy kupca my będziemy w chapankę. PARTYA AUGUSTOWSKA: Życzymy azardu. CAROWA: Życzę y ja nie zawiodę. AUGUST: To ja azarduję. DOM WISNIOWIECKICH Y LUBOMIRSKICH: Grali w rusa z woyskiem rosyjskim. PONIATOWSKI: Taką rzeczą pójdę y ja w poleżenie alias w remis. KRÓL STANISŁAW DO POLAKÓW: Jak teraz zadamy. KRÓL STANISŁAW: Tryumfuy mogę mieć ostatnie. PONIATOWSKI: Panie uchodzić precz z lepszą. HUMIENIECKI WDA PODOLSKI: Graycie jak chcecie ja sobie z dobrą na koniec. AUGUST: Lecz teraz gram choćby o Kraków. BRANICKI CHÓR KORONNY: Ja teraz w wielką wpadłem piątkę. MIASTO GDAŃSK: Bronię tego króla. CAROWA: Lepszą choć ostatnią. MENNICH: Ja tę biję. PONIATOWSKI DO KRÓLA STANISŁAWA: Miłościwy Panie znów mówię uchodźmy precz z lepszą. KRÓL STANISŁAW: Jużem ja uszedł. POLACY W GDAŃSKU: Ale my nie możem. MIASTO GDAŃSK: Idę na piątkę wydaję się. MONTY: Nie pozwalam. MENNICH DO MONTEGO: Areszt jużem wygrał. Gracze rozgrywają partię, której stawką jest polska korona. I tego zdają sobie sprawę wszyscy popierający pretendentów. W politycznym sporze decydujący okazał się oręż. Gdańsk jednak uległ a prawnie obrany król Polski musiał uciekać do Prus. Wolna elekcja w konfrontacji z oddziałami rosyjskimi carowej Anny okazała sią fikcją. Anna uwięziła prymasa Teodora Potockiego wraz z bratową i jej dziećmi. Obcy dyktat decydował o polskim życiu politycznym XVIII stuleciań a militarna siła Rzeczypospolitej należała już do przyszłości. Gdańsk, który poparł Leszczyńskiego musiał ponieść tego konsekwencje. Wisłoujście zostało zajęte przez wojska saskie i koronne, a samo miasto obłożone wysokimi kontrybucjami. Gdańszczanie podjęli starania celem obrony swoich interesów. Carowa Anna 29 IV 1736 r. wystawiła miastu dokument przebaczenia - który uwalniał Gdańsk od groźby zapłaty drugiego miliona talarów i gwarantował dotychczasowe przywileje. Król Stanisław znalazł bezpieczne schronienie we Francji i nawet po śmierci Augusta III pozostawał niepoprawnym optymistą, że może jego skronie zwieńczy królewska korona. AUGUST: Wygrałem mam dwie pierwsze Jacek Kaniewski Legenda Ziemi Pszczyńskiej Niewiele zostało już drewnianych kościołów w daw- Okruchy największego niegdyś na Górnym Śląsku i nym księstwie pszczyńskim. Upływ czasu, pożary, ka- najcenniejszego taklizmy dziejowe odbiły się niekorzystnie również na sakralnych. zabytkach ziemi pszczyńskiej. Nie istnieją już bezcenne \wzniesiony na początku XVII w. przebudowany w kościoły w wielu podpszczyńskich wsiach: kościół XIX\, Górze \z drugiej połowy XVI w.\, Grzawie \z XVI w Bojszowicach z końca XVI wieku spłonął w 1905 r., w.\, w Brzeźcach \także z końca XVI w.\ rozebrany został w Pielgrzymowicach, wzniesiony w latach 1908-11 \, Wiśle 1902r., w Golasowicach z pierwszej połowy XVI w. spło- Małej \zbudowany w latach 1775-82N i Bieruniu Starym nął w 1975 r., w Bziu Zameckim z XVII w. spłonął w 1945 \z początku XVII w.\. r. i wiele, wiele innych. Łące skupiska Ocalały drewnianych kościółki \z1660r.\, w Miedźnej budowli Cwiklowicach \zXVIIw\ , Podziwiając cały kunszt architektoniczny tych sakral- W samej Pszczynie istniał niegdyś kościół św. Krzyża nych budowli wiele można by powiedzieć o mistrzost- \ufundowany w 1444 r. spłonął już w 1458\, a także wie ich budowniczych. Integralnie związane z pszczyńs- kościół św. Wolfganga na przedmieściu \zbudowany kim krajobrazem kościoły te wznoszone były z reguły na w XV w., w 1650 przebudowany i poświęcony na nowo niewielkich wzniesieniach w otoczeniu starych drzew. pod wezwaniem św. Krzyża, rozebrany w 1816 r.\, nie Swoistym symbolem burzliwych - ostatnimi czasy - dzie- ma też już najstarszego bodaj na Górnym Śląsku kościoła jów drewnianych kościółków ziemi pszczyńskiej są tra- św. Jadwigi z 1501 r. Uległ on zniszczeniu podczas dział- giczne losy kościoła św. Jadwigi w Pszczynie. Ale to już ań wojennych w 1939 r. Ocalały jeszcze tylko nieliczne inna legenda... Grzegorz Sztoler Polski komandos - dokończenie Dnia 13 XII 1943 r. kpt. Smrokowski prowadzi osobiście pierwszy patrol wojsk polskich we Włoszech. Nazajutrz prowadzi wypad poza linie nieprzyjaciela, osobiście przekracza zaminowaną rzekę Sangro, jako pierwszy żołnierz aliancki w tym rejonie. Głębokim wypadem rozpoznaje ugrupowanie nieprzyjaciela. W dniach 17-20 grudnia na czele kompanii forsuje rzekę Garioglino i - wyprzedzając natarcie piechoty brytyjskiej - zdobywa stoki wzgórz Monti Aurunci. Z dniem l III 1944 r. zostaje awansowany na stopień majora. Po przydzieleniu do 2 Korpusu Polskiego zostaje na czas bitwy o Monte Cassino dowódcą „Zgrupowania Commando", składającego się z kompanii komandosów i szwadronu szturmowego 15 pułku ułanów. Dowodząc zgrupowaniem posuwa się na czele żołnierzy w natarciu o Castellone, a po załamaniu się natarcia przygotowuje swój oddział i rusza na San Angello. W czasie bitwy o Ankonę na czele kompanii Commandc forsuje rzekę Musone i naciera na otwartym, silnie umocnionym terenie ponad kilometr na wieś Case Nuove, którą w krwa- wej i długotrwałej bitwie zdobywa. Następnie wraz z 2 Brygadą Pancerną prowadzi daleki zagon aż do rzeki Esino. W dniu 31 VII 1944 r. w Ankonie Naczelny Wódz gen Sosnkowski dekoruje mjr. Smrokowskiego Złotym Krzyżem Orderu Virtutti Militari IV klasy. Po zorganizowaniu 2 Batalionu Komandosów Zmotoryzowanych mjr. Smrokowski dowodzi nim w ostatniej akcji na froncie włoskim w bitwie o Bolonię, gdzie komandosi odznaczyli się szczególnie przy forsowaniu rzeki Gaiana. Po zakończeniu działań wojennych Smrokowski wszedł w skład PKPR. Najlepszym wykładnikiem działalności bojowej mjr. Smrokowskiego i jego żołnierzy z kompanii Commando są słowa gen. Sosnkowskiego, którymi zakończył przemówienie do żołnierzy 2 Korpusu w Biano: „Stwierdzam, że kampania Komandosów Polskich dobrze zasłużyły się ojczyźnie". Piotr Werner Hełmy amerykańskie Przystępując do wojny w kwietniu 1917 r. amerykańscy wojskowi wiedzieli wiedzieli już, że niezbędne jest wyposażenie żołnierzy w stalowe hełmy bojowe. Pierwsze doświadczenia nabyli już Amerykanie walczący w Legii Cudzoziemskiej. Amerykański Field Ambulance Service, który przybył do Europy używał także hełmów francuskich, ale oznaczonych już amerykańską odznaką. Odznaka ta miała kształt i barwy amerykańskiej flagi narodowej, otoczonej kartuszem z liści dębowych. Regularna armia \American Expeditionary Force\ początkowo używała brytyjskich hełmów Mk 1. Hełmy te produkowały co najmniej 4 wytwórnie w USA. jedna z nich, Budd Mfg Company z Filadelfii, osiągnęła zdolność produkcyjną 12 tyś. hełmów dziennie. W okresie wojny wyprodukowano w sumie około 6,5 min. hełmów mód.1917. W końcowym okresie wojny Amerykanie wyprodukowali hełm o nowoczesnej sylwetce, znany jako „Liberty Bell". Projekt tego hełmu powstał już pod koniec 1917 r., nie wszedł on jednak do masowej produkcji. Ostatni rok wojny był złotym okresem dla konstruktorów hełmów, znanych jest kilkanaście prototypów hełmów pochodzących z tego okresu. Konstrukcje kilku z nich zostały jakby żywcem przeniesione ze schyłku średniowiecza. Pojawiły się hełmy nawiązujące do kształtu łebki gotyckiej i różne hełmy z przyłbicami. Wśród firm produkujących te dziwaczne hełmy znalazła się m.in. Ford Motor Company. Po zakończeniu I wojny Amerykanie przestali się interesować" produkcją hełmów, zmodyfikowali tylko nieznacznie wyposażenie wewnętrzne hełmu mód.1917, upodabniając je do niemieckiego. Hełm, z nowym wyposażeniem wewnętrznym otrzymał oznaczenie mód. 1930. W 1928 r. zrodził się pomysł, którego armia początkowo nie zaakceptowała. Oficer armii amerykańskiej, Harold Syndenham, opracował odmianę hełmu mód. 1917 składającą się z dwóch części: zewnętrznej stalowej i wewnętrznej, wykonanej z fibry lub tektury, posiadającej wyposażenie wewnętrzne. W zależności od potrzeb można było używać samej tylko części fibrowej lub obu części naraz. Pomysł ten doczekał się realizacji w 1940 r. Powstał wtedy hełm będący pierwowzorem hełmu M-1. Wykorzystano w nim ideę dwuczęściowej konstrukcji. Prototyp, pod nazwą TS-3, testowany był w Fort Benning. Po pomyślnym przejściu prób, hełm Syndenhama wszedł do masowej produkcji. Po latach stał się jednym z najczęściej używanych hełmów na świecie. Podczas II wojny światowej opracowano w USA hełmy dla marynarki wojennej. Najpierw zaadaptowano hełm mód. 1917, przerabiając jego wyposażenie wewnętrzne. Składało się ono z zamocowanej na dolnej powierzchni ronda ażurowej konstrukcji z tkanych taśm i ceratowego potnika. Dla marynarzy obsługujących urządzenia łączności, którzy musiali nosić słuchawki, opracowano hełm typu Mk 2 Talker. Jego cechą charakterystyczną były wyjątkowo duże gabaryty oraz wyposażenie wewnętrzne, dostosowane do noszonych na głowie słuchawek. Hełmy Talker były malowane zwykle na kolor błękitny, ale spotyka się też egzemplarze w kolorze khaki. US Marinę Corps używał podczas wojny standardowych hełmów M-l wyposażonych w pokrowce maskujące ze znakiem tej formacji. Hełm dla wojsk powietrznodesantowych opracował na początku lat czterdziestych John Rid-del. Hełm ten był kompilacją kasku do futbolu amery- kańskiego i wyposażenia wewnętrznego z hełmu M-l. Spadochroniarze używali jednak głównie zmodyfikowanej dla nich wersji hełmu M-l \podpinka z łyżką na brodę i drobne zmiany w wyposażeniu wewnętrznym\. Na hełmy spadochroniarzy zazwyczaj nakładano siatki maskujące. Pod siatką noszony był często, angielskim zwyczajem, opatrunek osobisty first aid. Dla lotnictwa, szczególnie dla załóg bombowców, opracowano hełm M-3. Jego forma ogólna zbliżona była do hełmu M-l, dodano jednak dwie duże muszle na słuchawki z boku hełmu. Muszle były mocowane do dzwonu zapasowo, a fragment dzwonu pod nimi był wycięty. Hełmów tych wyprodukowano około 300 tysięcy, (c.d.n.) Lucjan Siewiorek Burzenie mitu - proces Muskaty Wszyscy wiedzą, że Jan Muskata to zniemczony Ślązak, nienawidzący Polaków. Miał on w łotrostwach przewyższać innych ludzi swojej epoki. Mówi się, że był rozpustnikiem, a ponadto jeszcze złodziejem, okrutnikiem i łupieżcą kościołów. Taki obraz Muskaty przedstawiają źródła. Tak też twierdzą historycy. Wystarczy spojrzeć do akt procesu, który mu wytoczono w latach 1306-1308. Ale czy rzeczywiście tak było? Przyjrzyjmy się tej rozprawie, jej świadkom, liście zarzutów oraz samym stronom procesowym, tj. oskarżonemu Janowi Muskacie i oskarżycielom Władysławowi Łokietkowi oraz Jakubowi Śwince. Zbieranie zeznań nastąpiło z polecenia ówczesnego monarchy - rozpoczęła się ta czynność 20.07.1306 r. w Sandomierzu. Postępowanie zostało przerwane - zapewne w związku z ugodą pomiędzy ks. Władysławem a biskupem Janem. Wznowiono je jednak w czerwcu 1308 r. Przeprowadzali je Henryk - kanonik łęczycki, a zapewne także podkomorzy łęczycki w 1299 r., oraz Mikołaj, kanonik uniejowski, pisarz arcybiskupi. Obaj byli uważani za bliskich współpracowników arcybiskupa - a więc dalekie były te osoby od bezstronności. A przypomnieć należy, iż między biskupem krakowskim, a Jakubem Świnką istniała trwała nieprzyjaźń od czasów, gdy Muskata był jeszcze kolektorem. Przeprowadzając przesłuchania świadków mogli oni wpływać na ich dobór, a także na kierunek ich zeznań - co też czynili. W procesie wzięło udział 56 świadków. Jak wykazały badania Sławomira Gawlasa- ich dobór oddziaływał w kierunku zgodności ich zeznań z intencjami organizatorów. Poza tym nie były to osoby bezinteresowne. Wszyscy oni w przyszłości utrzymali swoją pozycje, a nawet awansowali. Wielu z nich dzięki procesowi uzyskało korzyści materialne. Do tej grupy zaliczyć należy między innymi Marka, wójta sandomierskiego, czy też Wirzchosława, kanonika kolegiaty NMP w Sandomierzu. Postarano się też o to, by niedopuścić do zeznań osób mogących świadczyć na korzyść biskupa krakowskiego. Powołano dlatego na świadków osoby związane z Sandomierzem, które o sprawach krakowskich mogły wiedzieć co najwyżej ze słyszenia. Ówczesny arcybiskup posunął się nawet do tego, że łamiąc prawo usunął siłą z kapituły krakowskiej stronników Muskaty odbierając im dobra. Łatwo wyciągnąć wniosek, że proces został sfingowany. Można się zastanawiać, po co było to Łokietkowi. Odpowiedź jest prosta - nie mogąc pozyskać swego wroga politycznego, ani nie potrafiąc go złamać, postanowił go zniszczyć. Zorganizował więc proces polityczny. Przyjrzyjmy się teraz oskarżeniom oraz zarzutom, które wytknięto Muskacie. l Po pierwsze uważa go się za zwolennika niemczyzny, przede wszystkim dlatego, że przenosił na prawo niemieckie wsie. Wydaje mi się, że biorąc to kryterium pod uwagę, to Kazimierz Wielki musiałby być rodowitym Niemcem, a w przypadku Jagiełły to zaczynam mieć wątpliwości, czy oby na pewno Litwa znajduje się na Wschodzie, czy też może leży gdzieś między Badenią a Wirtenbergią. Obwiniano go też o to, że obwarowywał kościoły i grody. W tym przypadku syn Łokietka to nie miałby nawet szans na uniewinnienie. Wszak oskarżony biskup zaledwie parę ufortyfikował, podczas gdy Kazimierz Wielki... - lepiej nie mówić, bo trzeba byłoby go strącić z piedestału. W protokole składającym się z 9-ciu punktów - zarzutów, wytknięto mu również osiągnięcie biskupstwa krakowskiego pod naciskiem siły i przez synomię. Rzeczywiście poparł go w 1295 r. Wacław II. A czemuż miałby tego nie robić, wszak Muskata był jego stronnikiem. Zawsze panujący wstawiał się za swoimi ludźmi. Niektórzy np. Kazimierz Jagiellończyk, popadli przy tym w konflikt z papiestwem, a mimo to niegodziwcami się nie stali. Co więcej - osiągnięcie tego stanowiska w taki a nie inny sposób nie raziło ówczesnych Małopolan, a stosunki biskupa z tutejszym możnowładztwem układały się poprawnie. Muskata nawet poszerzył zasięg czeskich wpływów w tej ziemi. Oskarżano go też o to, iż na jego osobiste polecenie w czasie pełnienia funkcji starosty krakowskiego zostało zgładzonych wielu ludzi. Wielu - tzn. ilu? Źródła imiennie wymieniają aż pięć osób. Z powodzeniem można twierdzić, że byli to zwykli złoczyńcy. Przemawia za tym postawa samego oskarżonego. Zawsze postępował zgodnie z prawem. A znał je, bo skończył studia prawnicze w Bolonii. Osoby te nie pochodziły ze sławnych rodów. Nie były też przeciwnikami politycznymi biskupa. Więc. dlaczego miałby się ich pozbyć? Zarzucano mu, że złamał przysięgę gwarantując bezpieczeństwo osób i ich rzeczy. Nieszczęśnik - jego tragedia polegał?, na tym, że złamał tylko jedną przysięgę. Gdyby czynił to nagminnie, tak jak Łokietek, to pewnie uważano by go za wielką osobistość. Jego tragedia polegała na tym, że wkrótce wybuchła wojna między władcą Czech a Łokietkiem. W takich warunkach trudno jest dotrzymać każdą przysięgę. Miano mu za złe, ze obciążył dobra kościelne w diecezji krakowskiej podatkiem królewskim. Oskarżyciele nie wzięli pod uwagę faktu, że był biskupem i mógł zezwalać na pobieranie podatku z własnych dóbr. Wytknięto mu także, że dozwolił swoim wojskom łupić ziemię krakowską i sandomierską - wraz z kościołami. Cóż - trwała wojna. A podczas wojny nie oszczędza się wroga. Nie można przy tym kontrolować, co robi każdy żołnierz to nierealne. Zresztą i Łokietek nie postępował lepiej. Jak mówi Rocznik Wielkopolski „Za czasów ks. Władysława Kościół cierpiał liczne krzywdy, tak ze strony samego księcia, jak i jego żołnierzy..." - minio, że trwał wtedy pokój. Na koniec został najważniejszy - przynajmniej dla nas współczesnych - zarzut. Chodzi o to, że biskup Jan pragnął wyzuć z ziemi księcia Władysława. Nie można się temu dziwić, bo Muskata popierał Przemyślidów, Dopiero kiedy został pochwycony i uwięziony przez stronników Łokietka, zaprzysiągł mu wierność. Porzucił go jednak, kiedy dowiedział się, że Wacław III nie zrezygnował z korony polskiej i gotuje się do wyprawy na Kraków. Związał się z jedną dynastią - i to do końca. To było właśnie przyczyną jego tragedii. Nie był taką chorągiewką, jak arcybiskup Jakub Świnka, którego uważa się za prawdziwego patriotę, przemilczając, że popierał najpierw Henryka głogowskiego, potem Wacława II, Przemyśla II, a dopiero na końcu Łokietka - gdy nie było już innych pretendentów. Mówi się, że stał po stronie tych, którzy dążyli do zjednoczenia Polski, odrzucając równocześnie, że tę samą myśl podjął biskup Jan. Może - czego się tylko możemy domyślać - ideę zjednoczenia powiązał Muskata z Przemyśłidami. Nie tylko popierał dwóch ostatnich królów z tej dynastii, ale utrzymywał kontakty z bratem Wacława II - Mikołajem, księciem opawskim. Niewątpliwie to właśnie było główną przyczyną jego uwięzienia. A gdyby zwyciężyła wtedy myśl biskupa Jana, to powstałaby może wielka monarchia słowiańska i dzisiaj graniczylibyśmy z Austrią i Węgrami. XIV-wieczni Polacy nie musieliby kłopotać się utratą Śląska lub Pomorza. Niestety - wygrał nieudacznik Łokietek, który nie mogąc przemóc własnej zaściankowości potrzebował kozła ofiarnego, na którego mógłby zrzucić własne niepowodzenia. Ktoś musiał ponieść karę, za to co wyczyniał ów książę. Wybór padł na biskupa Jana. A priori założono, że musi być winny, choćby nie był. Bo i nie był. Stwierdził to legat Gentilis, uchylając wyrok i nakazując przywrócić Muskacie dobra. Wiedział o tym i sam Łokietek. Próbował go przekupić /w 1297 r. i 1306 r./. Gdy to nie poskutkowało, podstępnie zwabił go do Krakowa, przyrzekając mu nietykalność, po czym wiarołomnie go uwięził. I to nie odniosło skutku. W końcu decyduje się na zgładzenie wroga. Pamiętając o przykładzie Bolesława Szczodrego, wynajął skrytobójców, którzy kiedy Muskata udawał się do Bratysławy na spotkanie z legatem, napadli go i ciężko zranili. Biskupowi udało się jednak ujść z życiem, znajdując schronienie u franciszkanów w Nowym Mieście, skąd w przebraniu kobiecym zdołał zmylić prześladowców. Zleceniodawcą niewątpliwie był Łokietek, o czym świadczą zarówno okoliczności zamachu, jak i wcześniejsze podejrzenia o udziale księcia w zabójstwie Wacława III. I taką osobę stawia się nam za przykład. Kłamcę, skrytobójcę, grabieżcę. Osobę bez skrupułów. Chyba już najwyższy czas skończyć z bezpodstawną krytyką biskupa krakowskiego Jana Muskaty. Grzegorz Chochorowski Adres Redakcji: Instytut Historii Uniwersytetu Śląskiego, ul. Bankowa 11, 40-007 Katowice Redaguje zespół: Bożena Czwojdrak, Zbigniew Faruga, Bartek Kamiński, /red. naczelny/ Miłosz Omastka, Wojtek Płosa Skład: Bożena Czwojdrak, Piotr Greiner Łamanie: Zbigniew Kantyka