bh 5 - Wikiwakacje

Transkrypt

bh 5 - Wikiwakacje
Biuletyn
Historyczny
NR 5 (II) - ORGAN STUDENCKIEGO KOLA NAUKOWEGO HISTORYKÓW UŚL - KATOWICE - MAJ 1995
Komunikat
Dzisiaj w numerze:
W związku z odejściem kolegi Miłosza Omastki z powierzonej mu funkcji,
odbyły się wybory uzupełniające do zarządu Koła Naukowego Historyków.
Aktualnie osobą odpowiedzialną za prowadzenie korespondencji z Kołami
Naukowymi z innych uczelni jest student II-go roku historii Grzegorz Sztoler. Po tej zmianie skład zarządu Koła jest następujący:
•
Z życia Instytutu Historii USL
•
III Ogólnopolski Zjazd SKNHSRP
•
Komunikat z zebrania Zarządu
SKNH-SRP
- przewodniczący - Zbigniew Faruga /IV rok/
- zastępca - Bartłomiej Kamiński /IV rok/
•
Powstania i powstania
- skarbnik - Anna Trybała /IV rok/
•
Polska satyra polityczna
- sekretarz - Grzegorz Sztoler /II rok/
•
Legenda ziemi pszczyńskiej
•
Polski komandos
•
Hełmy amerykańskie
•
Burzenie mitu - proces
Skład komitetu redakcyjnego „Biuletynu Historycznego" oraz zarządu
OSKWSRP nie uległ zmianie.
Zarząd
Muskaty
Z życia Instytutu Historii UŚL
- W lutym zostały zorganizowane
została zorganizowana międzynarodowa
wiecznej Polski zorganizowana przez Koło
dwie sesje naukowe, w Mysłowicach
sesja Deportacja i robotnicy przymusowi w
Naukowe
i Gliwicach, z okazji rocznicy wyzwo-
ZSRR i III Rzeszy do 1945 r., na której referat
lenia tych miast. W pierwszej z nich
wygłosił
uczestniczył
z
Deportacje z Polski do ZSRR 1939-1945.
Wyzwolenie
Mysłowic,
Zarys problemu.
pól z referatem Problemy Gliwic w czawojny,
dr
Zygmunt
Woźniczka
z referatem Wyzwolenie Gliwic i dr Kazimierz
Miroszewski
z
referatem
Gli-
wice w okresie radzieckiego zarządu woj.skowego.
zorganizował
sesję
poświęconą
się
trzy
Instytutu
spotkania
młodzieży
z młodzieżą
niemiecką,
rea-
lizowane w ramach współpracy z Ostakademie in Konigstein, I tak w dni
ach 21-24 marca i 7-12 maja gościliśmy
młodzieży
nie-
mieckiej, a w dniach 24-30 kwietnia
z rewizytą /we Frankfurcie nad Me-
Została
nem i Berlinie/ była 25-osobowa stu-
uświetniona
okolicznościową
książką
dentów i pracowników IH – sprawoz-
daniach,
której
we
współczesnych
współautorem
jest
baprof.
dr hab. Andrzej Kunisz.
- 28 lutego - l marca we Freiburgu
dania w następnym numerze BH.
W
dniach
19-21
rok/
z
Nasze
Bożena
referatem
Od
kwietnia
w
Rytwiańskiego.
Wybrane
zagadnienia oraz Grzegorz Chochorowski
naszego
Piotrowiczowi.
Rzym
/III
Dzeiersława
- W marcu, kwietniu i maju odbyły
Ludwikowi
Starożytny
reprezentowali:
środowisko
Czwojdrak
UJ.
awanturnika do polityka - na przykładzie kariery
w Katowicach grupy
- W połowie lutego PAU w Krakowie
Woźniczka
Woźniczka
a w drugiej doc. dr hab. Andrzej To
sie
Zygmunt
Zygmunt
dr
referatem
dr
Historyków
Krako-
/IV rok/ z referatem Tereny wiclkomorawskie
w państwie pierwszych Piastów /streszczenie
referatów w kolejnym numerze BH/.
- 20 kwietnia w Colległum Maius w
Krakowie odbyła się sesja z okazji 65
urodzin i 40-lecia pracy prof. dr hab.
Jerzego Wy rozumskiego połączona z
wręczeniem jubilatowi księgi pamiątkowej.
W
tejże
księdze
zostały
artykuły
dr
hab.
Przemysł
czy
Ottokar?
zamieszczone
Antoniego
Z
Barciaka
problematyki
wie odbyła się ogólnopolska sesja stu-
funkcjonowania dwóch imion władców czeskich
dencka Społeczeństwo i kultura średnio-
w Xlii wieku oraz mgr Jerzego Sperki Z dzie-
jów wojen Władysława Jagiełły z księciem opolskim Władysławem w lalach 1393-1394.
- W dniach 20-21 kwietnia w Gliwicach staraniem Fundacji Eberta i Towarzystwa Zachęty Kultury odbyła się sesja
- Na sesji zorganizowanej przez Ostakademie Luneburg
w dniach 9-11 maja poświęconej Ucieczce i wypędzeniu
Niemców wschodnich oraz ich integracji po drugiej wojnie
światowej nasz Instytut reprezentował dr Ryszard Kaczmarek z referatem Koniec wojny na Górnym Śląsku.
Górny Śląsk. Region pogranicza społeczno-kulturalnego. Niemcy, na której referat wygłosił dr Ryszard Kaczmarek Niemcy
na Górnym Śląsku w latach 1939-1992.
- 21 kwietnia odbyło się zebranie zarządu Stowarzyszenia
Kół Naukowych Historyków Studentów. Wziął w nim udział Grzegorz Chochorowski /patrz sprawozdanie/.
- 28 kwietnia w Bytomiu odbyła się sesja Górny Śląsk
i Górnoślązacy w okresie II wojny światowej. Sesję zorganizował Instytut Historii US1. z Muzeum Górnośląskim w Bytomiu. Na sesji referat wygłosił dr Ryszard Kaczmarek pt.
Niemcy górnośląscy w administracji Rejencji Katowickiej.
- W dniach 10-13 maja w Lądku Zdroju odbyły się IX
Śląskie Spotkania Archeologiczne. Nasz Instytut reprezentowali: dr Edelgarda Foltyn z referatem Paleolit schyłkowy
i mezolit w Beskidach Zachodnich i mgr Piotr Boroń z opracowaniem Zagadnienie tzw., wielkich chat a wczesnośredniowieczne słowiańskie zgromadzenia ludowe.
-11 maja dołączył do grona doktorów Dariusz Nawrót były prezes naszego Koła, obecnie pracownik Zakładu
Myśli Ekonomicznej WNS. Swoją pracę Działalność dyplomacji polskiej w Wiedniu w latach 1788-1792. Z dziejów stosunków polsko-austriackich w dobie Sejmu Czteroletniego opracował pod kierunkiem prof. dr hab. Henryka Kocója.
III Ogólnopolski Zjazd Historyków - Studentów RP dokończenie
Tak jak na polu naukowym zauważyć można było studentów z Krakowa, tak na płaszczyźnie kontaktów z innymi ośrodkami akademickimi wyróżniali się członkowie
toruńskiego Koła Naukowego - a w szczególności Bożena
Obrycka, Karol Ratajczyk oraz Paweł Pawlikowski. Oni to
przede wszystkim wpływali na integrację różnych środowisk akademickich. Dzięki nim zostały zadzierzgnięte więzi pomiędzy różnymi uczestnikami - co miejmy nadzieję
przyczyni się do zbliżenia oraz wymiany doświadczeń,
a także pogłębienia wiedzy historycznej.
Oni też propagowali wśród uczestników różne formy
działania, propozycje wspólnej pracy, a także chętnie dzielili się własnymi doświadczeniami. W tej ostatniej sprawie
dorównywały im osoby z Białegostoku.
Skrzętnie zbierały te informacje reprezentantki Gdańska.
Szczególnie „uwijała się" Ewa Szczuka. Nie można też
pominąć Marty Frykowskiej oraz Magdaleny Piątek. Interesowało je wszystko, co mogłoby przyczynić się do świetności ich Koła. Przeżywa one bowiem teraz kryzys, dlatego
zwracały uwagę na sposoby, które wykorzystują inne
Koła Studenckie, by przyciągnąć do siebie młodych historyków.
Organizatorzy Zjazdu zadbali o lokale, gdzie zbierały się
grupy robocze. Postarali się również o noclegi dla uczest-
ników, a także o dobre poinformowanie uczestników
o sprawach związanych ze Zjazdem. W tym celu wydawali
gazetkę pod tytułem 3-Press. Nie zapomnieli również
o sprawach rekreacyjno-integracyjnych. By je osiągnąć zorganizowali Bal Historyka. Mimo, iż wysoko należy ocenić
ich starania, to jednak dały się słyszeć głosy krytyki pod
adresem Zjazdu. Krytykantom chodziło przede wszystkim
o to, że nie postarano się o zapoznanie uczestników Zjazdu
z miastem i jego zabytkami. Uczestnicy doszli też do
wniosku, że następne Zjazdy powinny być tematycznie
określone, tak by można było się na nie przygotować i by
nie powstały sytuacje, jak podczas wygłaszania referatu
przez piszącego te słowa, kiedy nikt z zebranych nie orientował się w poruszanych zagadnieniach.
W ostatni dzień odbyło się Walne Zgromadzenie Stowarzyszenie Studenckich Kół Naukowych Historyków. Po
P207ożeniu sprawozdań przez ustępujący Zarząd oraz Komisję Rewizyjną, przystąpiono do wyboru nowych władz,
Na przewodniczącego Stowarzyszenia wybrany został
Maciej Wilamowski - student IV roku historii UJ. Do
zarządu wszedł m.in. kolega Zbyszek Faruga, prezes
SKNH USL. Na przewodniczącego Komisji Rewizyjnej
wybrano piszącego te słowa.
Grzegorz Chochorowski
Komunikat z zebrania Zarządu Stowarzyszenia Kół
Naukowych Historyków - Studentów R.P.
21 kwietnia 1995 r. odbyło się zebranie SKNH-SRP.
Funkcję jednego z członków zarządu pełni Zbigniew Faruga \IV rok\, który został wybrany podczas grudniowego
zjazdu zarządu we Wrocławiu.
Podczas obrad zostały poruszone następujące sprawy:
grudniowego zjazdu Stowarzyszenia, które ma się odbyć
w Warszawie w dniach 5-9 XII oraz aktualnych zjazdów
naukowych odbywających się w Krakowie \19-21 IV\
i Lublinie \24-26 IV\. Zarządowi Stowarzyszenia zostały
też przedstawione problemy wydawnicze związane z wydawaniem czasopisma „Historia". Pismo młodych historyków". Redaktorzy mieli na uwadze głównie dwie sprawy: kolportaż Historii" oraz współpraca ze studentami
historii przy redagowaniu trzeciego tomu, mediewistycznego oraz czwartego, poświęconego historii nowożytnej.
Grzegorz Chochorowski
Powstania i powstanka - dokończenie
Tak doszło do wybuchu powstania w Paryżu. W tym
samym czasie w Warszawie od 8 dni toczono krwawe
walki o wyzwolenie stolicy, a ściślej pisząc o wyzwolenie
stolicy - jak przewidywał plan „Burza" - przed wkroczeniem doń Armii Czerwonej. Jednakże plan ten przewidywał ukończenie walk w ciągu 2-3 dni, natomiast powstanie
trwa już tydzień, zrzutów z Anglii - tak potrzebnych dla
słabo lub najczęściej wcale nie uzbrojonych powstańców niewidać. Armia Czerwona biwakująca nad Wisłą, od czasu do czasu strzelała w stronę łuny rosnącej nad Wolą,
Starówką czy Mokotowem. Ruch oporu w Polsce działał
nie gorzej niż we Francji. Akcjami podziemia cieszył się
cały kraj. Aparat ruchu oporu działał prężnie - podzielony
na okręgi - w całym kraju. I tylko to powstanie coś im nie
wyszło. Zwracałam już uwagę przy francuskim ruchu oporu na kontrterror czyli rozstrzeliwanie Niemców za jakiekolwiek krwawe represje wobec Francuzów. W stosunku
do Polski wydaje się to śmieszne - to nas rozstrzeliwano,
nasz protest wyrażał się w malowaniu na murach haseł
propagandowych i zagazowywaniu kin. Wydaje się to
dziecinadą a jednak, mając prawie taką samą ilość broni co
Paryżanie potrafiliśmy walczyć przez 63 dni, gdy powstanie paryskie zakończyło się już po 7. Tak, ale zakończyło
się zwycięstwem. Czy jednak tę rewoltę paryską można
nazwać powstaniem ? Ludzie z trójkolorową flagą maszerujący po ulicach, łamanie niemieckich drogowskazów Polacy nawet nie myśleli o takich rzeczach. Jakie defilady,
gdy ostrzał i rannych trzeba ściągać pod ogniem z ulicy.
Łamanie drogowskazów ? - chyba, że na barykady, które
wyrastały od pierwszych dni powstania na ulicach Warszawy. W Paryżu pierwsze barykady pojawiły się 21-22
sierpnia! 23 sierpnia do stolicy Francji dotarła 2 Dywizja
Pancerna gen. Leclerca - gen. von Cholitz skapitulował.
Paryż był wolny. Jest 24 sierpnia - to dopiero 24 dzień walk
Warszawy - pierwsze alianckie zrzuty, niestety - nie wszystkie celne, Armia Czerwona nadal milczy, a Stanisław Mi-
kołajczyk, który w tej sprawie poleciał do Stalina dowiedział się, że w Warszawie była ponoć Wanda Wasilewska
i żadnych walk tam nie widziała - czyli o co chodzi? W tym
samym czasie mija 30 dzień walk, powstańcy tracą dzielnicę za dzielnicą. Dopiero rano 15 września do brzegu
czerniakowskiego przybił desant niezdyscyplinowanego
gen. Berlinga, który bez zgody swoich rosyjskich przyjaciół
chciał sprawdzić skąd te łuny i strzały w spokojnej ponoć
stolicy. Niestety, nawiązanie kontaktu przypłacił życiem
jeden z bohaterów powstania Andrzej „Morro" Romocki,
a nieprzyzwyczajonych do walki w mieście berlingowców
szybko wybito. 2 października wobec braku broni, żywności i kompletnego wyczerpania ludzi gen. Bór-Komorowski podpisał kapitulację w biurze gen. Ericha von dem
Bacha, zwanego „katem Warszawy". Stolica była prawie
cała w gruzach. Zniszczone historyczne kamienice, biblioteki, cenne zbiory i kolekcje. Paryż praktycznie nie został
uszkodzony - Warszawa upodobniła się do Kartaginy.
Zanim przejdę do liczb, które najlepiej ujawnią różnice
i podobieństwa - kolej na trzecie powstanie - praskie. I tu
ponownie można wahać się przy użyciu słowa „powstanie". Właściwie paryskie było w porównaniu z praskim
krwawą wojną, a dla warszawskiego to porównanie jest
gorzkim policzkiem. Stwierdzono kiedyś, że o praskim
nakręcono film i trwał on dłużej niż samo powstanie.
Dłuższe i ważniejsze były pertraktacje - które ze zbliżających się do Pragi wojsk ma ją wyzwolić - Amerykanie czy
Rosjanie. Minister handlu zagranicznego Ripka prosił o pomoc Amerykanów. 18 kwietnia 1945 r. 3 armia gen. Georga
Pattona weszła na najbardziej wysunięty na północny zachód odcinek Czechosłowacji. 4 maja zapadła ostatecznie
decyzja użycia wojsk amerykańskich do działań w Czechosłowacji. 5 maja Patton przystąpił do natarcia. Wtedy
to, mimo że na Morawach była jeszcze armia marszałka
Schoenera w Pradze wybuchło powstanie. Eisenhower
brał pod uwagę wkroczenie do stolicy ale dobre wychowanie nakazało mu zawiadomić o tym fakcie dowódcę nadciągającej z drugiej strony Armii Czerwonej, gen. Antonowa. Ten grzecznie poprosił, aby Amerykanie tego nie robili,
gdyż nastąpi przemieszanie sil. Eisenhower zgodził się
i zatrzymał tuż przed Pragą. Tymczasem tam emocje rozsadzały prażan, którzy wyładowywali je w nagminnym
wprost budowaniu barykad \w ciągu trzech dni powstało
ich 1600! \, wywieszaniu flag, a co odważniejsi wykrzykiwali hasła antyhitlerowskie. Do dziś jest w Pradze restauracja, w której na ścianie jest ślad po kuli - obok tablica pamięci powstańcom praskim. Wyobraźmy sobie Warszawę, gdyby każdy ślad przemocy miał być tak czczony...
Powstańcy rozbroili kilka oddziałów niemieckich, zdobyli
urząd miejski i pocztę. 8 maja Niemcy podpisały kapitulację, 9 maja natomiast, Armia Czerwona wkroczyła na
ulice Pragi jako wyzwoliciele tego miasta.
Trzy stolice i trzy powstania. Paryskie - jak wszystko, co
w Paryżu, zaplanowane i na pokaz. De Gaulle oddaje pierwszy strzał w powstaniu - w Londynie, przed mikrofonem
BBC - ale zwycięskie. Warszawskie - krwawe, niepotrzebne, nieuzgodnione i przegrane. Praskie - najmniejsze, najsprytniejsze i na dobrą sprawę nikomu niepotrzebne.
Powstanie paryskie trwało 7 dni, jednakże straty w ludziach były znaczne: zginęło 1482 Francuzów \przystąpiło
ich 16 tyś.\. Liczbę powstańców warszawskich ocenia się
od 25 do 28 tyś. Zginęło ich około 22 tyś. Nie biorę tu pod
uwagę ludności cywilnej, która także brała udział w walkach. W powstaniu praskim zginęło 1961 ludzi - jak na trzy
dni walk to duża suma, tym bardziej, że źródła podają, iż
walk tam prawie wcale nie było.
Bożena Czwojdrak
Polska satyra polityczna w okresie walki o tron między
Stanisławem Leszczyńskim a Augustem III w latach
1733-1735 - dokończenie
Nastrój niepewności i rozterki a zarazem echa zakamuflowanych działań dyplomatów wyraża satyra powstała
prawdopodobnie po 2 II 1733 r., tj. po śmierci Augusta II,
a przed elekcją Leszczyńskiego, która miała miejsce 12 IX
1733 r. Satyra nosi tytuł „Dyskurs o potkaniu Francuza
z Polakiem z okazyey królewskiej śmierci w Warszawie
1733". Obaj rozmówcy - Francuz, kaleczący nota bene język
polski oraz Polak prowadzą dyskusję o przyszłej elekcji.
Francuz jest oczywiście rzecznikiem wyboru Stanisława na
tron polski, co uzasadnia tym, że Leszczyński był już raz
królem, nie dodając jednak, że z obcej nominacji. Polak jest
w miarę obiektywny, wskazując na przywary Augusta II,
ale sympatie skłaniały go ku kandydaturze saskiej - wyniku przyszłej elekcji nie jest jednak w stanie przewidzieć
odwołując się do wyroków boskich. Próbuje załagodzić
spór prosząc Francuza na pieczoną pieczeń, co daje Francuzowi asumpt do stwierdzenia, iż to oni razem z Leszczyńskim będą Polaków dusić aby osiągnąć swój cel. W innej wersji tego utworu -. ale pod zmienionym tytułem
„Rozmowa Polaka z Francuzem ex Circumstantio śmierci
królewskiey" - Francuz również kaleczy język polski, co
w zamyśle autora ma odstręczyć Polaków od kandydatury
Stanisława Leszczyńskiego popieranego przez francuską
dyplomację i Ludwika XV.
Polityczny obraz bezkrólewia oraz układ sił zaangażowanych w konflikt ilustrują dwie satyry polityczne - pikiety
występujące pod różnymi tytułami, a w istocie będącymi
odmianami tego samego utworu.
„Gracze Europy po śmierci Augusta II"
KRÓL STANISŁAW: Gram. FRANCJA: Gracko pomogę.
ELEKTOR SASKI: Ja będę grał kontra.
KRÓL STANISŁAW AUGUST NA ELECYI: Na mnie
chapanka jużem uchwycił.
PP POLACY: Graycie wy kupca my będziemy w chapankę.
PARTYA AUGUSTOWSKA: Życzymy azardu.
CAROWA: Życzę y ja nie zawiodę.
AUGUST: To ja azarduję.
DOM WISNIOWIECKICH Y LUBOMIRSKICH: Grali
w rusa z woyskiem rosyjskim.
PONIATOWSKI: Taką rzeczą pójdę y ja w poleżenie alias
w remis.
KRÓL STANISŁAW DO POLAKÓW: Jak teraz zadamy.
KRÓL STANISŁAW: Tryumfuy mogę mieć ostatnie.
PONIATOWSKI: Panie uchodzić precz z lepszą.
HUMIENIECKI WDA PODOLSKI: Graycie jak chcecie ja
sobie z dobrą na koniec.
AUGUST: Lecz teraz gram choćby o Kraków.
BRANICKI CHÓR KORONNY: Ja teraz w wielką wpadłem piątkę.
MIASTO GDAŃSK: Bronię tego króla.
CAROWA: Lepszą choć ostatnią.
MENNICH: Ja tę biję.
PONIATOWSKI DO KRÓLA STANISŁAWA: Miłościwy
Panie znów mówię uchodźmy precz z lepszą.
KRÓL STANISŁAW: Jużem ja uszedł.
POLACY W GDAŃSKU: Ale my nie możem.
MIASTO GDAŃSK: Idę na piątkę wydaję się.
MONTY: Nie pozwalam.
MENNICH DO MONTEGO: Areszt jużem wygrał.
Gracze rozgrywają partię, której stawką jest polska
korona. I tego zdają sobie sprawę wszyscy popierający
pretendentów. W politycznym sporze decydujący okazał się oręż. Gdańsk jednak uległ a prawnie obrany król
Polski musiał uciekać do Prus. Wolna elekcja w konfrontacji z oddziałami rosyjskimi carowej Anny okazała sią
fikcją. Anna uwięziła prymasa Teodora Potockiego wraz
z bratową i jej dziećmi. Obcy dyktat decydował o polskim życiu politycznym XVIII stuleciań a militarna siła
Rzeczypospolitej należała już do przyszłości. Gdańsk,
który poparł Leszczyńskiego musiał ponieść tego konsekwencje. Wisłoujście zostało zajęte przez wojska saskie
i koronne, a samo miasto obłożone wysokimi kontrybucjami. Gdańszczanie podjęli starania celem obrony swoich
interesów. Carowa Anna 29 IV 1736 r. wystawiła miastu
dokument przebaczenia - który uwalniał Gdańsk od
groźby zapłaty drugiego miliona talarów i gwarantował
dotychczasowe przywileje. Król Stanisław znalazł bezpieczne schronienie we Francji i nawet po śmierci Augusta III pozostawał niepoprawnym optymistą, że może
jego skronie zwieńczy królewska korona.
AUGUST: Wygrałem mam dwie pierwsze
Jacek Kaniewski
Legenda Ziemi Pszczyńskiej
Niewiele zostało już drewnianych kościołów w daw-
Okruchy największego niegdyś na Górnym Śląsku i
nym księstwie pszczyńskim. Upływ czasu, pożary, ka-
najcenniejszego
taklizmy dziejowe odbiły się niekorzystnie również na
sakralnych.
zabytkach ziemi pszczyńskiej. Nie istnieją już bezcenne
\wzniesiony na początku XVII w. przebudowany w
kościoły w wielu podpszczyńskich wsiach: kościół
XIX\, Górze \z drugiej połowy XVI w.\, Grzawie \z XVI
w Bojszowicach z końca XVI wieku spłonął w 1905 r.,
w.\,
w Brzeźcach \także z końca XVI w.\ rozebrany został w
Pielgrzymowicach, wzniesiony w latach 1908-11 \, Wiśle
1902r., w Golasowicach z pierwszej połowy XVI w. spło-
Małej \zbudowany w latach 1775-82N i Bieruniu Starym
nął w 1975 r., w Bziu Zameckim z XVII w. spłonął w 1945
\z początku XVII w.\.
r. i wiele, wiele innych.
Łące
skupiska
Ocalały
drewnianych
kościółki
\z1660r.\,
w
Miedźnej
budowli
Cwiklowicach
\zXVIIw\
,
Podziwiając cały kunszt architektoniczny tych sakral-
W samej Pszczynie istniał niegdyś kościół św. Krzyża
nych budowli wiele można by powiedzieć o mistrzost-
\ufundowany w 1444 r. spłonął już w 1458\, a także
wie ich budowniczych. Integralnie związane z pszczyńs-
kościół św. Wolfganga na przedmieściu \zbudowany
kim krajobrazem kościoły te wznoszone były z reguły na
w XV w., w 1650 przebudowany i poświęcony na nowo
niewielkich wzniesieniach w otoczeniu starych drzew.
pod wezwaniem św. Krzyża, rozebrany w 1816 r.\, nie
Swoistym symbolem burzliwych - ostatnimi czasy - dzie-
ma też już najstarszego bodaj na Górnym Śląsku kościoła
jów drewnianych kościółków ziemi pszczyńskiej są tra-
św. Jadwigi z 1501 r. Uległ on zniszczeniu podczas dział-
giczne losy kościoła św. Jadwigi w Pszczynie. Ale to już
ań wojennych w 1939 r. Ocalały jeszcze tylko nieliczne
inna legenda...
Grzegorz Sztoler
Polski komandos - dokończenie
Dnia 13 XII 1943 r. kpt. Smrokowski prowadzi osobiście
pierwszy patrol wojsk polskich we Włoszech. Nazajutrz
prowadzi wypad poza linie nieprzyjaciela, osobiście przekracza zaminowaną rzekę Sangro, jako pierwszy żołnierz
aliancki w tym rejonie. Głębokim wypadem rozpoznaje
ugrupowanie nieprzyjaciela. W dniach 17-20 grudnia na
czele kompanii forsuje rzekę Garioglino i - wyprzedzając
natarcie piechoty brytyjskiej - zdobywa stoki wzgórz Monti
Aurunci. Z dniem l III 1944 r. zostaje awansowany na
stopień majora. Po przydzieleniu do 2 Korpusu Polskiego
zostaje na czas bitwy o Monte Cassino dowódcą „Zgrupowania Commando", składającego się z kompanii komandosów i szwadronu szturmowego 15 pułku ułanów. Dowodząc zgrupowaniem posuwa się na czele żołnierzy
w natarciu o Castellone, a po załamaniu się natarcia przygotowuje swój oddział i rusza na San Angello. W czasie
bitwy o Ankonę na czele kompanii Commandc forsuje
rzekę Musone i naciera na otwartym, silnie umocnionym
terenie ponad kilometr na wieś Case Nuove, którą w krwa-
wej i długotrwałej bitwie zdobywa. Następnie wraz z 2
Brygadą Pancerną prowadzi daleki zagon aż do rzeki
Esino.
W dniu 31 VII 1944 r. w Ankonie Naczelny Wódz gen
Sosnkowski dekoruje mjr. Smrokowskiego Złotym
Krzyżem Orderu Virtutti Militari IV klasy. Po zorganizowaniu 2 Batalionu Komandosów Zmotoryzowanych mjr.
Smrokowski dowodzi nim w ostatniej akcji na froncie
włoskim w bitwie o Bolonię, gdzie komandosi odznaczyli
się szczególnie przy forsowaniu rzeki Gaiana. Po zakończeniu działań wojennych Smrokowski wszedł w skład PKPR.
Najlepszym wykładnikiem działalności bojowej mjr.
Smrokowskiego i jego żołnierzy z kompanii Commando są
słowa gen. Sosnkowskiego, którymi zakończył przemówienie do żołnierzy 2 Korpusu w Biano: „Stwierdzam, że
kampania Komandosów Polskich dobrze zasłużyły się ojczyźnie".
Piotr Werner
Hełmy amerykańskie
Przystępując do wojny w kwietniu 1917 r. amerykańscy
wojskowi wiedzieli wiedzieli już, że niezbędne jest wyposażenie żołnierzy w stalowe hełmy bojowe. Pierwsze
doświadczenia nabyli już Amerykanie walczący w Legii
Cudzoziemskiej. Amerykański Field Ambulance Service,
który przybył do Europy używał także hełmów francuskich, ale oznaczonych już amerykańską odznaką. Odznaka
ta miała kształt i barwy amerykańskiej flagi narodowej,
otoczonej kartuszem z liści dębowych.
Regularna armia \American Expeditionary Force\
początkowo używała brytyjskich hełmów Mk 1. Hełmy te
produkowały co najmniej 4 wytwórnie w USA. jedna
z nich, Budd Mfg Company z Filadelfii, osiągnęła zdolność
produkcyjną 12 tyś. hełmów dziennie. W okresie wojny
wyprodukowano w sumie około 6,5 min. hełmów
mód.1917.
W końcowym okresie wojny Amerykanie wyprodukowali
hełm o nowoczesnej sylwetce, znany jako „Liberty Bell".
Projekt tego hełmu powstał już pod koniec 1917 r., nie
wszedł on jednak do masowej produkcji. Ostatni rok wojny
był złotym okresem dla konstruktorów hełmów, znanych
jest kilkanaście prototypów hełmów pochodzących z tego
okresu. Konstrukcje kilku z nich zostały jakby żywcem
przeniesione ze schyłku średniowiecza. Pojawiły się hełmy
nawiązujące do kształtu łebki gotyckiej i różne hełmy
z przyłbicami. Wśród firm produkujących te dziwaczne
hełmy znalazła się m.in. Ford Motor Company.
Po zakończeniu I wojny Amerykanie przestali się interesować" produkcją hełmów, zmodyfikowali tylko nieznacznie wyposażenie wewnętrzne hełmu mód.1917, upodabniając je do niemieckiego. Hełm, z nowym wyposażeniem
wewnętrznym otrzymał oznaczenie mód. 1930.
W 1928 r. zrodził się pomysł, którego armia początkowo
nie zaakceptowała. Oficer armii amerykańskiej, Harold
Syndenham, opracował odmianę hełmu mód. 1917 składającą się z dwóch części: zewnętrznej stalowej
i wewnętrznej, wykonanej z fibry lub tektury, posiadającej
wyposażenie wewnętrzne. W zależności od potrzeb można
było używać samej tylko części fibrowej lub obu części
naraz. Pomysł ten doczekał się realizacji w 1940 r. Powstał
wtedy hełm będący pierwowzorem hełmu M-1. Wykorzystano w nim ideę dwuczęściowej konstrukcji. Prototyp, pod
nazwą TS-3, testowany był w Fort Benning. Po pomyślnym
przejściu prób, hełm Syndenhama wszedł do masowej
produkcji. Po latach stał się jednym z najczęściej używanych hełmów na świecie.
Podczas II wojny światowej opracowano w USA hełmy
dla marynarki wojennej. Najpierw zaadaptowano hełm
mód. 1917, przerabiając jego wyposażenie wewnętrzne.
Składało się ono z zamocowanej na dolnej powierzchni
ronda ażurowej konstrukcji z tkanych taśm i ceratowego
potnika. Dla marynarzy obsługujących urządzenia
łączności, którzy musiali nosić słuchawki, opracowano
hełm typu Mk 2 Talker. Jego cechą charakterystyczną były
wyjątkowo duże gabaryty oraz wyposażenie wewnętrzne,
dostosowane do noszonych na głowie słuchawek. Hełmy
Talker były malowane zwykle na kolor błękitny, ale spotyka się też egzemplarze w kolorze khaki.
US Marinę Corps używał podczas wojny standardowych
hełmów M-l wyposażonych w pokrowce maskujące ze
znakiem
tej
formacji.
Hełm
dla
wojsk
powietrznodesantowych opracował na początku lat
czterdziestych John Rid-del. Hełm ten był kompilacją
kasku
do
futbolu
amery-
kańskiego i wyposażenia wewnętrznego z hełmu M-l.
Spadochroniarze używali jednak głównie zmodyfikowanej
dla nich wersji hełmu M-l \podpinka z łyżką na brodę
i drobne zmiany w wyposażeniu wewnętrznym\. Na hełmy spadochroniarzy zazwyczaj nakładano siatki maskujące. Pod siatką noszony był często, angielskim zwyczajem, opatrunek osobisty first aid. Dla lotnictwa, szczególnie
dla załóg bombowców, opracowano hełm M-3. Jego forma
ogólna zbliżona była do hełmu M-l, dodano jednak dwie
duże muszle na słuchawki z boku hełmu. Muszle były
mocowane do dzwonu zapasowo, a fragment dzwonu pod
nimi był wycięty. Hełmów tych wyprodukowano około
300 tysięcy, (c.d.n.)
Lucjan Siewiorek
Burzenie mitu - proces Muskaty
Wszyscy wiedzą, że Jan Muskata to zniemczony Ślązak,
nienawidzący Polaków. Miał on w łotrostwach przewyższać innych ludzi swojej epoki. Mówi się, że był rozpustnikiem, a ponadto jeszcze złodziejem, okrutnikiem i
łupieżcą kościołów. Taki obraz Muskaty przedstawiają
źródła. Tak też twierdzą historycy. Wystarczy spojrzeć do
akt procesu, który mu wytoczono w latach 1306-1308. Ale
czy rzeczywiście tak było? Przyjrzyjmy się tej rozprawie,
jej świadkom, liście zarzutów oraz samym stronom procesowym, tj. oskarżonemu Janowi Muskacie i oskarżycielom
Władysławowi Łokietkowi oraz Jakubowi Śwince.
Zbieranie zeznań nastąpiło z polecenia ówczesnego monarchy - rozpoczęła się ta czynność 20.07.1306 r. w Sandomierzu. Postępowanie zostało przerwane - zapewne
w związku z ugodą pomiędzy ks. Władysławem a biskupem Janem. Wznowiono je jednak w czerwcu 1308 r.
Przeprowadzali je Henryk - kanonik łęczycki, a zapewne
także podkomorzy łęczycki w 1299 r., oraz Mikołaj, kanonik uniejowski, pisarz arcybiskupi. Obaj byli uważani za
bliskich współpracowników arcybiskupa - a więc dalekie
były te osoby od bezstronności. A przypomnieć należy, iż
między biskupem krakowskim, a Jakubem Świnką istniała
trwała nieprzyjaźń od czasów, gdy Muskata był jeszcze
kolektorem. Przeprowadzając przesłuchania świadków
mogli oni wpływać na ich dobór, a także na kierunek ich
zeznań - co też czynili. W procesie wzięło udział 56 świadków. Jak wykazały badania Sławomira Gawlasa- ich dobór
oddziaływał w kierunku zgodności ich zeznań z intencjami organizatorów. Poza tym nie były to osoby bezinteresowne. Wszyscy oni w przyszłości utrzymali swoją pozycje, a nawet awansowali. Wielu z nich dzięki procesowi
uzyskało korzyści materialne. Do tej grupy zaliczyć należy
między innymi Marka, wójta sandomierskiego, czy też
Wirzchosława, kanonika kolegiaty NMP w Sandomierzu.
Postarano się też o to, by niedopuścić do zeznań osób
mogących świadczyć na korzyść biskupa krakowskiego.
Powołano dlatego na świadków osoby związane z Sandomierzem, które o sprawach krakowskich mogły wiedzieć
co najwyżej ze słyszenia. Ówczesny arcybiskup posunął się
nawet do tego, że łamiąc prawo usunął siłą z kapituły
krakowskiej stronników Muskaty odbierając im dobra.
Łatwo wyciągnąć wniosek, że proces został sfingowany.
Można się zastanawiać, po co było to Łokietkowi. Odpowiedź jest prosta - nie mogąc pozyskać swego wroga
politycznego, ani nie potrafiąc go złamać, postanowił go
zniszczyć. Zorganizował więc proces polityczny.
Przyjrzyjmy się teraz oskarżeniom oraz zarzutom, które
wytknięto Muskacie.
l
Po pierwsze uważa go się za zwolennika niemczyzny,
przede wszystkim dlatego, że przenosił na prawo niemieckie wsie. Wydaje mi się, że biorąc to kryterium pod uwagę,
to Kazimierz Wielki musiałby być rodowitym Niemcem,
a w przypadku Jagiełły to zaczynam mieć wątpliwości, czy
oby na pewno Litwa znajduje się na Wschodzie, czy też
może leży gdzieś między Badenią a Wirtenbergią.
Obwiniano go też o to, że obwarowywał kościoły i grody.
W tym przypadku syn Łokietka to nie miałby nawet szans
na uniewinnienie. Wszak oskarżony biskup zaledwie parę
ufortyfikował, podczas gdy Kazimierz Wielki... - lepiej nie
mówić, bo trzeba byłoby go strącić z piedestału.
W protokole składającym się z 9-ciu punktów - zarzutów,
wytknięto mu również osiągnięcie biskupstwa krakowskiego pod naciskiem siły i przez synomię. Rzeczywiście
poparł go w 1295 r. Wacław II. A czemuż miałby tego nie
robić, wszak Muskata był jego stronnikiem. Zawsze panujący wstawiał się za swoimi ludźmi. Niektórzy np. Kazimierz Jagiellończyk, popadli przy tym w konflikt z
papiestwem, a mimo to niegodziwcami się nie stali. Co
więcej
- osiągnięcie tego stanowiska w taki a nie inny sposób nie
raziło ówczesnych Małopolan, a stosunki biskupa z tutejszym możnowładztwem układały się poprawnie. Muskata
nawet poszerzył zasięg czeskich wpływów w tej ziemi.
Oskarżano go też o to, iż na jego osobiste polecenie w czasie pełnienia funkcji starosty krakowskiego zostało zgładzonych wielu ludzi. Wielu - tzn. ilu? Źródła imiennie
wymieniają aż pięć osób. Z powodzeniem można twierdzić, że byli to zwykli złoczyńcy. Przemawia za tym postawa samego oskarżonego. Zawsze postępował zgodnie
z prawem. A znał je, bo skończył studia prawnicze w Bolonii. Osoby te nie pochodziły ze sławnych rodów. Nie były
też przeciwnikami politycznymi biskupa. Więc. dlaczego
miałby się ich pozbyć?
Zarzucano mu, że złamał przysięgę gwarantując bezpieczeństwo osób i ich rzeczy. Nieszczęśnik - jego tragedia
polegał?, na tym, że złamał tylko jedną przysięgę. Gdyby
czynił to nagminnie, tak jak Łokietek, to pewnie uważano
by go za wielką osobistość. Jego tragedia polegała na tym,
że wkrótce wybuchła wojna między władcą Czech a Łokietkiem. W takich warunkach trudno jest dotrzymać
każdą przysięgę.
Miano mu za złe, ze obciążył dobra kościelne w diecezji
krakowskiej podatkiem królewskim. Oskarżyciele nie
wzięli pod uwagę faktu, że był biskupem i mógł zezwalać
na pobieranie podatku z własnych dóbr.
Wytknięto mu także, że dozwolił swoim wojskom łupić
ziemię krakowską i sandomierską - wraz z kościołami. Cóż
- trwała wojna. A podczas wojny nie oszczędza się wroga.
Nie można przy tym kontrolować, co robi każdy żołnierz to nierealne. Zresztą i Łokietek nie postępował lepiej. Jak
mówi Rocznik Wielkopolski „Za czasów ks. Władysława
Kościół cierpiał liczne krzywdy, tak ze strony samego księcia, jak i jego żołnierzy..." - minio, że trwał wtedy pokój.
Na koniec został najważniejszy - przynajmniej dla nas
współczesnych - zarzut. Chodzi o to, że biskup Jan pragnął
wyzuć z ziemi księcia Władysława. Nie można się temu
dziwić, bo Muskata popierał Przemyślidów, Dopiero kiedy
został pochwycony i uwięziony przez stronników Łokietka, zaprzysiągł mu wierność. Porzucił go jednak, kiedy
dowiedział się, że Wacław III nie zrezygnował z korony
polskiej i gotuje się do wyprawy na Kraków. Związał się
z jedną dynastią - i to do końca. To było właśnie przyczyną
jego tragedii. Nie był taką chorągiewką, jak arcybiskup
Jakub Świnka, którego uważa się za prawdziwego patriotę,
przemilczając, że popierał najpierw Henryka głogowskiego, potem Wacława II, Przemyśla II, a dopiero na końcu
Łokietka - gdy nie było już innych pretendentów. Mówi się,
że stał po stronie tych, którzy dążyli do zjednoczenia
Polski, odrzucając równocześnie, że tę samą myśl podjął
biskup Jan. Może - czego się tylko możemy domyślać - ideę
zjednoczenia powiązał Muskata z Przemyśłidami. Nie tylko popierał dwóch ostatnich królów z tej dynastii, ale
utrzymywał kontakty z bratem Wacława II - Mikołajem,
księciem opawskim. Niewątpliwie to właśnie było główną
przyczyną jego uwięzienia.
A gdyby zwyciężyła wtedy myśl biskupa Jana, to powstałaby może wielka monarchia słowiańska i dzisiaj graniczylibyśmy z Austrią i Węgrami. XIV-wieczni Polacy nie
musieliby kłopotać się utratą Śląska lub Pomorza. Niestety
- wygrał nieudacznik Łokietek, który nie mogąc przemóc
własnej zaściankowości potrzebował kozła ofiarnego, na
którego mógłby zrzucić własne niepowodzenia. Ktoś musiał ponieść karę, za to co wyczyniał ów książę. Wybór padł
na biskupa Jana. A priori założono, że musi być winny,
choćby nie był. Bo i nie był. Stwierdził to legat Gentilis,
uchylając wyrok i nakazując przywrócić Muskacie dobra.
Wiedział o tym i sam Łokietek. Próbował go przekupić
/w 1297 r. i 1306 r./. Gdy to nie poskutkowało, podstępnie
zwabił go do Krakowa, przyrzekając mu nietykalność, po
czym wiarołomnie go uwięził. I to nie odniosło skutku.
W końcu decyduje się na zgładzenie wroga. Pamiętając
o przykładzie Bolesława Szczodrego, wynajął skrytobójców, którzy kiedy Muskata udawał się do Bratysławy
na spotkanie z legatem, napadli go i ciężko zranili. Biskupowi udało się jednak ujść z życiem, znajdując schronienie
u franciszkanów w Nowym Mieście, skąd w przebraniu
kobiecym zdołał zmylić prześladowców. Zleceniodawcą
niewątpliwie był Łokietek, o czym świadczą zarówno okoliczności zamachu, jak i wcześniejsze podejrzenia o udziale księcia w zabójstwie Wacława III.
I taką osobę stawia się nam za przykład. Kłamcę, skrytobójcę, grabieżcę. Osobę bez skrupułów. Chyba już najwyższy czas skończyć z bezpodstawną krytyką biskupa
krakowskiego Jana Muskaty.
Grzegorz Chochorowski
Adres Redakcji: Instytut Historii Uniwersytetu Śląskiego, ul. Bankowa 11, 40-007
Katowice
Redaguje zespół: Bożena Czwojdrak, Zbigniew Faruga, Bartek Kamiński,
/red. naczelny/ Miłosz Omastka, Wojtek Płosa
Skład: Bożena Czwojdrak, Piotr Greiner
Łamanie: Zbigniew Kantyka

Podobne dokumenty