Piotr Hebda Podyplomowe Studia Pedagogiki Specjalnej Temat
Transkrypt
Piotr Hebda Podyplomowe Studia Pedagogiki Specjalnej Temat
Piotr Hebda Podyplomowe Studia Pedagogiki Specjalnej Temat: Wyjaśnij wpływ patologii „ja” na powstawanie upośledzenia umysłowego wg M. Kościelskiej i podaj możliwości terapii na podstawie przeczytanej lektury: Gagelmann Hartmut „Kaj znów się śmieje” . Małgorzata Kościelska w swojej książce „Oblicza upośledzenia” stwierdziła, że upośledzenie umysłowe jest efektem patologicznego rozwoju jednostki, u której prawidłowy rozwój osobowości został zaburzony. Przejawia się on trudnościami w uczeniu się oraz narastaniem deficytów funkcji poznawczych. Ograniczenia rozwoju osobowości dotyczą kreowania przez jednostkę niekorzystnego obrazu własnego „JA”. Zdaniem Kościelskiej jest on wywołany postawą i stosunkiem środowiska społecznego. Natomiast głównym czynnikiem zaburzającym rozwój jest brak pozytywnej stymulacji ze strony grupy, dużo ograniczeń i niewiary w możliwości człowieka. Małgorzata Kościelska przedstawia tezy teorii tworzenia się upośledzenia : ✔ Upośledzenie jest stanem funkcjonalnym w rezultacie patologii procesu rozwoju. ✔ Istnieją różne drogi dojścia do tego stanu. ✔ W procesie patologizacji istnieją fazy. ✔ ✔ ✔ ✔ Cecha najbardziej charakterystyczna procesu patologizacji to sposób formowania się osobowości , którego efektem jest deficyt funkcji poznawczych. Otoczenie społeczne jest włączone w proces patologizacji rozwoju. Rozwój „JA” i zależnych od niego funkcji poznawczych dokonuje się poprzez interakcję z otoczeniem społecznym – ważny tu jest typ stosunków pomiędzy różnymi członkami tej interakcji. Centralną strukturą w osobowości jest „JA”, ograniczenie jego rozwoju skutkuje zaburzeniami w sferze poznawczej. Patologizacja rozwoju przebiega w trzech fazach: wstępnej, przygotowującej i stanu patologii. Fazę wstępną patologizacji rozwoju charakteryzuje występowanie zespołu warunków biologicznych, społecznych i psychologicznych związanych z osobami przyszłych rodziców oraz uwarunkowań, w których zostanie poczęte i wychowywane dziecko. Faza przygotowująca to moment powstania uszkodzenia, czyli zadziałanie czynnika uszkadzającego typu biologicznego ( infekcja wirusowa uszkadzająca płód, stan niedożywienia, aberracja chromosomowa) lub psychologicznego- stresy matki wywierające ogromny wpływ na cechy psychofizyczne płodu. Przykładem mogą tu być niekorzystne warunki połogu w szpitalach – silne światło, hałas, oderwanie od matki, skrępowanie pieluchami i poddanie reżimowi sali noworodków. Prawdziwy proces patologizacji zaczyna się wtedy, gdy następuje ciąg interakcji o charakterze negatywnego sprzężenia zwrotnego zarówno w obrębie wewnętrznej organizacji ustroju dziecka i jego psychiki, jak i pomiędzy dzieckiem i otoczeniem zewnętrznym. Faza trzecia polega na usztywnieniu procesów patologicznych. W fazie tej szansa na powodzenie terapii jest znikoma, prawie też nie ma nadziei, aby poprawa nastąpiła w sposób samoistny, bez impulsu z zewnątrz. Mówi się o nieodwracalności upośledzenia umysłowego. Pomoc w rozwoju osobom z upośledzeniem umysłowym powinna być realizowana w dwóch kierunkach działania. Pierwszy powinien być nastawiony na pomoc w wyjściu z upośledzenia i sprawieniu, by stracił cechy patologii. Istnieje taka możliwość w pierwszych dwu fazach patologizacji poprzez zmniejszenie skutków pierwotnych uszkodzeń, zatrzymanie procesu patologizacji rozwoju i zmiany na bardziej korzystny. Drugi kierunek działania powinien polegać na tym, by dziecko upośledzone zaakceptować w upośledzeniu, między innymi poprzez naukę w przedszkolu lub szkole integracyjnej. Hartmut Gagelmann w książce „Kaj znów się śmieje” opisuje własne doświadczenia pracy z dziećmi niepełnosprawnymi. Swoją pracą pokazuje, że nie można do dziecka niepełnosprawnego intelektualnie podejść przedmiotowo. Należy zaakceptować go takim jakim jest i zrozumieć jego potrzeby oraz wykazać się przy tym dużą cierpliwością. Pracując z Kajem, chłopcem z Zespołem Downa i podejrzeniem autyzmu, wielokrotnie dawał temu przykład. Często był bliski załamania, rezygnacji, ale jakaś wewnętrzna siła i miłość do dziecka powodowała, że się nie poddawał, że wciąż szukał drogi dotarcia do chłopca. I to mu się udało. 20 lat temu rozpocząłem naukę w Studium Nauczycielskim w Legnicy. Jednym z obowiązków i wymagań było prowadzenie przez studentów drużyny harcerskiej. W ten sposób trafiłem do Kuratorskiego Ośrodka Pracy z Młodzieżą przy Sądzie Rejonowym w Legnicy. Była to placówka otwarta, dla dzieci z rodzin patologicznych, objętych opieką kuratora sądowego. Dzieci przebywały w nim popołudniu, miały zorganizowane tam różne zajęcia wychowawczo- kulturalne, same przygotowywały posiłki. Moja rola polegała na udzielaniu im pomocy w nauce, odrabianiu zadań domowych itp. W drugim roku mojej pracy w Ośrodku uczęszczała do niego Ania, wówczas uczennica klasy piątej szkoły podstawowej, zaniedbana emocjonalnie i środowiskowo, mająca trudności w nauce, szczególnie z matematyki, rodzice nadużywali alkoholu. Była późna jesień, kiedy to tradycyjnie już pracowałem z kilkoma dzieciakami, w tym z Anią, omawialiśmy ułamki zwykłe. Kilka dni poświęciłem, by Ania zrozumiała działania na ułamkach i solidnie przygotowała się do kartkówki. Bardzo się nią denerwowała i podchodziła do tego prawie bez wiary, że może to przynieść jakiś efekt. Często wypowiadała się o sobie negatywnie, miała bardzo niskie poczucie własnej wartości. Oznaczało to, że musiałem skupić się nie tylko na nadrabianiu zaległości, ale również na motywowaniu jej do pracy i dowartościowywaniu. Minęło kilka dni. Wchodząc do Ośrodka zobaczyłem Anię bardzo radosną, nie zdążyłem jeszcze dobrze wejść, gdy Ania z wielką spontaniczną radością oznajmiła, że z kartkówki dostała pięć!! Później długo opowiadała, co czuła, gdy nauczycielka wyczytała przy całej klasie jej nazwisko i ocenę... Trzeba było wtedy zobaczyć oczy Ani- pełne radości i szczęścia... Ten widok, widok szczęśliwego dziecka, które w swoim życiu tych radosnych chwil miało niewiele, na długo pozostanie w mej pamięci i utwierdza w przekonaniu, że ta praca ma sens. Zdarzenie to pokazuje również, że każde dziecko ma prawo do szczęścia, a rolą nas dorosłych jest im to szczęście zapewnić. W swojej 18-letniej pracy wielokrotnie stykałem się z uczniami wymagającymi indywidualnego podejścia, poświęcenia im dużo uwagi i zastosowania różnorodnych metod pracy. Jeśli jeszcze do tego było się cierpliwym, to efekty przychodziły dość szybko. Nie były to jakieś oszałamiające sukcesy, ale często sukcesem było to, że dziecko się otworzyło, zainteresowało lekcją, wykonało jakąś pracę plastyczną... Było akceptowane przez rówieśników... Na podstawie lektury Hartmuta Gagelmann'a oraz własnych doświadczeń pracy z dziećmi z różnymi dysfunkcjami mogę wyciągnąć następujące wnioski: ✔ ✔ ✔ ✔ ✔ ✔ ✔ ✔ Człowiek niepełnosprawny intelektualnie ma takie samo prawo do miłości i szczęścia jak wszyscy inni ludzie; Nie ma jednej „złotej metody”, którą można zastosować do wszystkich osób niepełnosprawnych intelektualnie, do każdej takiej osoby należy podejść indywidualnie; Praca z osobą niepełnosprawną intelektualnie wymaga wiele cierpliwości i empatii; Osobę niepełnosprawną intelektualnie należy zaakceptować taką, jaka jest; Pracując z dzieckiem niepełnosprawnym należy je usamodzielniać w takim stopniu, w jakim pozwala na to jego niepełnosprawność; Należy dziecku okazywać zainteresowanie, słuchać go i starać zrozumieć jego potrzeby; Nie wolno z góry zakładać, że nie warto z danym dzieckiem pracować; Każda forma terapii i pracy z dzieckiem niepełnosprawnym ma sens, nawet jeśli jej efektem będzie „tylko” uśmiech dziecka.