Uniwersytet Gdański Wydział Prawa i Administracji

Transkrypt

Uniwersytet Gdański Wydział Prawa i Administracji
Uniwersytet Gdański
Wydział Prawa i Administracji
Marcin Pastudzki
Nr albumu: 163847
Prawo następstwa tronu w Polsce piastowskiej do początku XII stulecia.
Praca magisterska na kierunku: Prawo
w zakresie: Historia Państwa i Prawa Polskiego
Praca pod kierunkiem:
prof. dr hab. Dariusz Szpoper
Uniwertsytet Gdański, Wydział Prawa i Administracji,
Katedra Historii Państwa i Prawa Polskiego
Gdańsk, czerwiec 2011
1
Oświadczenie kierującego pracą:
Oświadczam, że niniejsza praca została przygotowana pod moim kierunkiem i stwierdzam,
że spełnia ona warunki do przedstawienia jej w postępowaniu o nadanie tytułu zawodowego.
Data:
Podpis kierującego pracą:
Oświadczenie autora pracy:
Świadom odpowiedzialności prawnej oświadczam,że niniejsza praca dyplomowa została napisana przeze mnie samodzielnie i nie zaiwera treści uzyskanych w sposób niezgodny z obowiązującymi przepisami
Oświadczam również, że przedstawiona praca nie była wcześniej przedmiotem procedur
związanych z uzyskanie tytułu zawodowego w wyższej uczelni.
Oświadczam ponadto, że niniejsza wersja pracy jest identyczna z załączoną wersją elektroniczną
Data:
Podpis autora pracy:
2
Streszczenie:
Monarchia piastowska powstała w wyniku skomplikowanego procesu jednoczenia coraz
większych społeczności pod władzą jednego człowieka. Brak prawa stanowionego powodował,
że zasady następstwa tronu kształtowały się według faktycznych warunków, metodą faktów dokonanych, które z czasem wytworzyły zwyczaj prawny.
W pracy przeanalizowane zostały kolejne sukcesje na tronie polskim do śmierci Władysława I Hermana włącznie. W każdym przypadku rozumowanie zmierzało do ustalenia, jakie zasady rządziły sukcesją w danym przypadku, aby na koniec na podstawie tych ustaleń możliwe stało się określenie ogólnych zasad rządzących sukcesją. Zadanie to zostało zrealizowane w sposób tak pełny, jak tylko na to pozwoliło ubóstwo materiału źródłowego. W toku analizy sformułowane zostały następujące wnioski.
O następstwie tronu decydował umierający monarcha. W jego mocy leżało wskazać jednego następcę, bądź podzielić kraj między wszystkich albo tylko niektórych spośród nich. Nie wyznaczeni do sprawowania władzy Piastowie zachowywali jednak prawa do tronu i mogły one
zostać zrealizowane w razie, gdyby zabrakło legalnego dziedzica poprzednio panującego. Zdarzało się też, że ucieleśniali oni swoje prawa do tronu z pomocą obcej siły militarnej, jednak nigdy taka interwencja nie przyniosła trwałych skutków. Nie przeznaczonym do panowania Piastom należało się z mocy prawa uposażenie w postaci dostojeństw państwowych, zapewniających odpowiedni dla ich statusu dochód i poziom życia. Niekiedy pełnili oni funkcje o kluczowym znaczeniu dla interesów państwa.
Należy mieć na uwadze niewielką ilość zbadanego materiału, która znacznie utrudnia wyciągnięcie jednoznacznych i pewnych wniosków. Stąd należy pamiętać, że wszystkie poczynione
ustalenia mają charakter hipotetyczny i pozostawiają miejsce na dalsze badanie postawionego
problemu w oparciu o poszerzoną bazę źródłową.
3
Spis treści
Wstęp..............................................................................................................................................................6
Rozdział I: Pierwsi Piastowie...................................................................................................................13
1. Geneza władzy książęcej............................................................................................................13
2. Pierwsze sukcesje w rodzie piastowskim.................................................................................15
3. Sytuacja za panowania Mieszka I..............................................................................................16
4. Następstwo po Mieszku I według Thietmara z Merseburga...............................................17
5. Regest Dagome iudex.....................................................................................................................19
Rozdział II: Bolesław I i jego potomkowie...........................................................................................22
1. Korona królewska........................................................................................................................22
2. Następstwo po Bolesławie I......................................................................................................23
3. Mieszko II.....................................................................................................................................24
4. Bezprym........................................................................................................................................25
5. Podział kraju decyzją cesarza Konrada II................................................................................26
6. Sprzeczne wiadomości na temat synów Mieszka II..............................................................27
7. Sukcesja po Mieszku II...............................................................................................................31
Rozdział III: Bolesław II i jego sukcesorzy...........................................................................................33
1. Następstwo po Kazimierzu I.....................................................................................................33
2. Koronacja Bolesława II..............................................................................................................34
3. Władysław I na tronie polskim..................................................................................................36
4. Zbigniew i Bolesław....................................................................................................................37
5. Walka o spadek.............................................................................................................................38
6. Podział kraju decyzją Władysława I.........................................................................................39
4
Rozdział IV: Prawo następstwa tronu w Polsce piastowskiej do początku XII w..........................41
1. Znaczenie korony królewskiej dla porządku dziedziczenia..................................................41
2. Znaczenie korony królewskiej dla stosunków między panującymi.....................................42
3. Udział możnych w decyzji o następstwie................................................................................44
4. Korona jako źródło hierarchii w dynastii................................................................................45
5. Prawa Władysława I do następstwa po starszym bracie.......................................................46
6. Zasady następstwa.......................................................................................................................49
7. Zaopatrzenie potomków nieprzeznaczonych do panowania...............................................52
8. Geneza zwyczaju sukcesyjnego.................................................................................................54
Zakończenie................................................................................................................................................56
Bibliografia..................................................................................................................................................58
5
Wstęp
Tematem niniejszej pracy jest polskie prawo sukcesyjne za panowania Piastów do początku
XII w. przez termin „prawo sukcesyjne” rozumieć tu będziemy zasady następstwa na tron
po zmarłym władcy, a także kwestie uboczne, takie jak status niepanujących członków dynastii,
ich prawa do majątku rodowego i ewentualne sposoby ich zaspokajania. W X i XI w. Nie mamy
jeszcze oczywiście do czynienia z zabytkami prawa pisanego, jest też bardzo nieprawdopodobne, aby takie dokumenty kiedykolwiek istniały. Kiedy mówimy o prawie w średniowieczu, mamy
na myśli prawo zwyczajowe, lub inaczej mówiąc zwyczaj prawny, zgodnie z którym rozstrzygano daną kwestię.
Potrzeba opracowania tego tematu jest ważka w polskiej mediewistyce z tego względu,
że może mieć istotne znaczenie dla badań nad następującym w połowie XII w. okresem rozbicia dzielnicowego. Mimo iż, jak to będzie pokazane w dalszej części pracy, za rządów Władysława Hermana oraz Bolesława III Krzywoustego zaszły w tej materii istotne zmiany, to poznanie
pierwotnego zwyczaju sukcesyjnego może być bardzo pomocne w badaniu sytuacji politycznej
i publicznoprawnej książąt dzielnicowych ubiegających się o tron krakowski. Co więcej, jest
to kwestia istotna dla genezy rozdrobnienia feudalnego w Polsce.
Mimo tego zainteresowanie badawcze podjętym przez nas tematem w polskiej mediewistyce jest nader znikome. Problem następstwa tronu jest tak stary jak sama polska historiografia.
Niestety, mimo tego nie obfituje ona w osiągnięcia naukowe na tym polu tak, jak można by się
tego było spodziewać po upływie tak długiego czasu. Zaledwie nieliczni uczeni podejmowali tę
tematykę, a wyniki ich badań w niektórych przypadkach przyjęte właściwie bezkrytycznie, utrzymują się w podręcznikach akademickich po dziś dzień, w innych natomiast przeszły niemal bez
echa i nie doczekały się w ogóle polemiki, mimo iż podejmowały krytykę powszechnie uznanego poglądu.
Za prekursora badań nad sukcesją tronu w dynastii piastowskiej z całą pewnością uchodzić
może Oswald Balzer. Ten niezwykle zasłużony dla polskiej mediewistyki uczony podjął omawiany przez nas problem w obszernej rozprawie pod tytułem O następstwie tronu w Polsce1. W zasadzie poświęcił on swą pracę zagadnieniu sukcesji po Kazimierzu Wielkim, jednak uznał słusznie, że wszechstronne rozpatrzenie tej kwestii wymaga od niego przyjrzenia się prawu sukcesyjnemu Piastów w ogólności. Jednak z tak postawionego problemu zrodził się od razu problem,
1 O. Balzer, O następstwie tronu w Polsce. Studia historyczno-prawne., Kraków 1897.
6
nie dostrzeżony dotąd, jak się zdaje, w polskiej nauce.
Otóż główne swoje rozważania poświęcił Balzer okresowi rozbicia dzielnicowego, natomiast dla okresu wcześniejszego – z braku lepszych źródeł – posłużył się głównie metodą porównawczą, niezwykle popularną w jego czasach. Rozpatrując zwyczajowe prawa spadkowe
Słowian epoki przedpaństwowej, doszedł on do określonych wniosków. Natychmiast i bez wahania zastosował te prywatnoprawne w swym charakterze normy również do stosunków panujących w dynastii2. Ocenie czytelników pozostawiamy słuszność tej metody.
Efektem jego badań była teoria podziałów dynastycznych, dominująca w nauce po dziś
dzień3. Wynika z niej, że tak jak po śmierci ojca rodziny, cały jego majątek dzielony był między
synów, tak i w dynastii umierający książę zobowiązany był podzielić swoje patrimonium między
synów, żadnego nie wyłączając. Teza ta, mimo poważnych wątpliwości nasuwanych przez źródła w przypadku poszczególnych sukcesji do końca XI w., jest stale i powszechnie uznawana
w nauce, a zdarza się nawet, że wątpliwe wydarzenia są interpretowane w jej duchu4.
Z krytyką poglądów Balzera wystąpił w 1952 roku na łamach Czasopisma Prawno-historycznego
Jan Adamus5. Podnosił on zarzuty przeciw metodzie porównawczej, której skuteczność bywa
niekiedy wątpliwa. W kolejnej rozprawie z 1958 roku przyjął, że prawdopodobnie sukcesją książąt piastowskich rządziły w podobnym stopniu dziedziczność i elekcyjność6. Trzeba jednak zauważyć, że wywody Adamusa nie mają balzerowskiej przejrzystości, przeciwnie ciężko się niekiedy zorientować, o co uczonemu chodzi. Być może dlatego, a być może ze względu na powagę nazwiska poprzednika, obie wspomniane rozprawy przeszły w polskiej historiografii właściwie bez echa.
Kolejny głos w tej sprawie pojawił się dopiero dwie dekady później. Na łamach Kwartalnika
Historycznego ukazała się w 1971 roku rozprawa Tadeusza Grudzińskiego pod tytułem Zagadnienie podziałów dynastycznych w Polsce do schyłku XI w.7. Autor ten przyjął zupełnie nowe spojrzenie
na problem następstwa tronu. poddał on krótkiej analizie kolejne sukcesje na tron polski
2 Ibidem, s. 6.
3 J. Bardach, Historia państwa i prawa Polski. Tom I do połowy XV w., Warszawa 1964, s. 122; zob. też:
T. Grudziński, Zagadnienie podziałów dynastycznych w Polsce do schyłku XI w., „Kwartalnik Historyczny”,
t.. LXXVIII, z. 1, Warszawa 1971, s. 4.
4 Ibidem, s. 6.
5 J. Adamus, o teorii rodowej państwa Piastów, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, t. IV, Poznań 1952,
s. 120.
6 Idem, Problemy absolutyzmu piastowskiego, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, t. X, z. 1, Poznań 1958,
s. 72.
7 T. Grudziński, Zagadnienie podziałów..., s. 3.
7
od Mieszka I aż do Władysława Hermana, stwierdzając na podstawie tak zebranej bazy faktów,
że ani razu nie doszło w wymienionym okresie do podziału kraju przez ustępującego władcę
między dziedziców, z czego wyciągnął oczywisty wniosek o błędności tezy Balzera. Zadowolony jak gdyby z tego wyniku, uczony poprzestał na stwierdzeniu, że do końca XI w. W Polsce
utrzymywało się jedynowładztwo, nie wnikając już bardziej szczegółowo w zasady następstwa
na tron w Polsce. Pozostawił w ten sposób pewien badawczy niedosyt, a jednocześnie miejsce
na dalsze badania w tej sprawie.
Pogląd swój podtrzymał w opublikowanej rok później rozprawie O akcie sukcesyjnym z czasów
Bolesława Krzywoustego8, dodając jeszcze, że czynnikiem, który zadecydował o zmianie zasady jedynowładztwa i wprowadzeniu praktyki dzielenia księstwa między synów było rosnące w siłę
polskie możnowładztwo. Na tej pracy właściwie zamykają się dotychczasowe badania nad prawem sukcesyjnym w dynastii piastowskiej w interesującym nas okresie. Praca Grudzińskiego
stanowi pewien przełom w tych badaniach, wykazując duży potencjał do pchnięcia ich na nowe
tory.
Rozpoczętą przez Grudzińskiego dyskusję podjął w 1979 roku na łamach czasopisma „Studia Historyczne” Henryk Łowmiański9. Niestety, podjął ją niejako na marginesie rozpatrywanej
przez siebie sprawy świętego Stanisława, biskupa i w związku z tym ograniczył się tylko do zakwestionowania poglądów części Grudzińskiego, stając tym samym na stanowisku utrzymywanym przez dotychczasową historiografię. Nie przeprowadził on własnej analizy problemu, a
jego argumentacja, oparta głównie na odległych analogiach zagranicznych, nie jest przekonywująca. Wygląda trochę na to, choć jest to tylko nasza subiektywna opinia, że autor nie chciał się
rozstać z koncepcją, która lepiej pasowała do jego wizji dziejów, ale jednocześnie nie był w stanie (lub nie chciał) jej szerzej uzasadniać.
Zasługą tej tego badacza jest pewien powiew świeżości w spojrzeniu także na problem prawa sukcesyjnego. Choć nie jest on głównym tematem pracy, do niego również odnieść można
drugie zdanie tytułu: Dwie tendencje ustrojowe: jedynowładcza i patrymonialna. Tak też zdaje się sądzić
autor. Niestety tego rodzaju spojrzenie na problem ogranicza horyzont badawczy, zamykając go
w dualistycznej alternatywie, gdy tymczasem prawdziwa przeszłość kryje niezliczone bogactwo
możliwości, co w dalszej części niniejszej pracy postaramy się pokazać. W istocie o ścieraniu się
8 Idem, O akcie sukcesyjnym z czasów Bolesława Krzywoustego, „Czasopismo Prawno-Historyczne”,
t. XXIV, z. 1, Poznań 1972, s. 35.
9 H. Łowmiański, Król Bolesław II i biskup krakowski Stanisław. Dwie tendencje ustrojowe: jedynowładcza i
patrymonialna, „Studia Historyczne”, t. XXII, z. 2, Kraków 1979, s. 167.
8
wymienionych tendencji rzeczywiście może być mowa mniej więcej od czasów analizowanych
przez Łowmiańskiego, czyli od panowania następców Kazimierza I.
Ze względu na opisany wyżej stan badawczego ubóstwa zdecydowaliśmy się sami podjąć
ten temat. Pokłosiem jego realizacji będzie być może rozszerzenie badań na znacznie obszerniejszy problem prawa sukcesyjnego w dobie rozdrobnienia feudalnego.
Dla omawianego tematu brak niestety satysfakcjonującej bazy źródłowej, co musi rzutować
na metodykę naszej pracy. Najważniejszym bez wątpienia źródłem jest Kronika Polska Anonima
powszechnie w naszej historiografii zwanego Gallem. Na temat postaci autora, genezy oraz typologii tego źródła zapisano już setki stron. Dzieło to z uwagi na pewne istotne cechy, jak choćby wybiórczość opisu i brak dat, nie zasługuje na miano kroniki w ścisłym tego słowa znaczeniu10. Również sam kronikarz przyznaje i wielokrotnie w tekście podkreśla, że głównym jego celem było sławienie czynów Bolesława III Krzywoustego i jego sławnych przodków11. Rzeczywiście, Anonim niekiedy, wzmiankując niezbyt jego zdaniem chwalebne czyny, jak na przykład
małżeństwo Krzywoustego z bliską krewniaczką, księżniczką ruską (zawarte zresztą za papieską
dyspensą), podkreśla, że nie jest jego celem moralna ocena omawianych zdarzeń, a tylko ich
utrwalenie dla potomności12. Stąd przyjęło się w historiografii dla najstarszego naszego zabytku
historiograficznego miano gesta, tzn. „czyny”13. W przypadku Galla są to w przeważającej części
czyny wojenne.
Powyższa konstatacja rodzi dla nas istotne obawy. Chociaż bowiem powszechnie uważa się
Kronikę polską za dzieło rzetelne i wiarygodne w podawanych przez siebie informacjach14, to jednak nie ma całkowitej pewności, jak wiele autor pominął, by nie umniejszać chwały swego chlebodawcy. ponadto przekaz dotyczący władców sprzed Bolesława II jest nader fragmentaryczny,
a im dalej wstecz, tym uboższe przekazuje informacje. Z tej przyczyny omawiane dzieło przydatne nam będzie głównie w końcowym etapie pracy, gdy omawiać będziemy ostatnie sukcesje
interesującego nas okresu.
Niemal współczesnym wyżej wymienionemu i zarazem bardzo podobnym, jeśli idzie
o konstrukcję i typologię źródłem jest Kronika Czechów kanonika praskiego Kosmasa. Posługujemy się nią pomocniczo w kilku miejscach dla potwierdzenia lub zweryfikowania wiadomości
10 M. Plezia, Kronika Galla na tle historiografii XII w., Kraków 1947, s. 51.
11 Ibidem, s. 52.
12 G. Anonim, Kronika polska, red. R. Grodecki, Wrocław 1982, ks. II, rozdz. 23; zob. też: M. Plezia,
Kronika Galla..., s. 52.
13 Ibidem, s. 56.
14 Ibidem, s. 195.
9
dostarczonych nam przez Anonima. Dla naszej pracy istotne znaczenie ma przede wszystkim
fakt, że Kosmas często myli daty wydarzeń15 oraz osoby władców, jak to przynajmniej raz mu
niżej wykażemy. Jakkolwiek więc jest to wartościowe źródło dla problematyki czeskiej, nas tylko
marginalnie tutaj interesującej, może być i jest używane do weryfikacji polskich przekazów. Tak
też będziemy je traktować w niniejszym dziele.
Z późnych źródeł polskich, opartych przeważnie na Kronice Polskiej, ale także na najstarszych polskich rocznikach, wykorzystaliśmy ponadto Kronikę Polską Mistrza Wincentego, zwanego Kadłubkiem; Roczniki, czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego autorstwa Jana Długosza
i wreszcie Kronikę Wielkopolską sporządzoną przez nieznanego bliżej autora16. Wszystkie wymienione w tym akapicie źródła powstały jednak w znacznej odległości czasowej od omawianych
przez nas problemów, przeto przywołujemy je wyłącznie pomocniczo, gdy nie wystarczają nam
dane pozostawione przez Anonima, bądź gdy uzupełniają go one w istotny sposób na podstawie źródeł, które nie zachowały się do naszych czasów. W każdym takim przypadku wskazana
jest jednak znaczna ostrożność i taką też zachowujemy posługując się tymi dziełami.
Dla wczesnych dziejów (do 1000 roku) mamy także sposobność korzystać z wielkich zabytków historiografii niemieckiej: Kroniki biskupa Thietmara z Merseburga oraz Kroniki Saskiej Widukinda. To ostatnie dzieło mało się sprawami polskimi zajmuje, przeto raz tylko posłużyło nam
w badaniach, natomiast Thietmar żywo się dziejami polskimi interesował i szeroko je w swoim
dziele uwzględniał17, toteż stanowi bardzo istotne źródło dla genealogii dynastii piastowskiej,
znacznie cenniejsze nawet od Anonima, bo bliższe omawianym czasom i odeń dokładniejsze.
Niestety, jego zastosowanie kończy się wraz ze śmiercią Bolesława I Chrobrego.
Raz też posłużymy się wprost dłuższą relacją Thietmara na temat sukcesji po Mieszku I.
Rozpatrując ją mieć należy na uwadze dwie rzeczy bezpośrednio związane z osobą kronikarza. po pierwsze wychowanie w Magdeburgu, a później zasiadanie na stolcu biskupim w Merseburgu niejako „z urzędu” formowało jego pogląd na ludzi. W dziele jego wyraźnie można dostrzec określone sympatie i antypatie do osób przyjaznych bądź wrogich jego zdaniem Kościołowi i Cesarstwu18. Dla nas szczególnie istotny jest fakt, że jak pochlebnie wyrażał się Thietmar
o Mieszku I, tak wyraźnie nie lubił jego syna i następcy, co mogło poważnie rzutować na treść
15 Kosmasa Kronika Czechów, red. M. Wojciechowska, Wrocław 2006, s. 47.
16 Kronika Wielkopolska, red. B. Kürbisówna, Warszawa 1970, s. XXVI.
17 L. Koczy, Thietmar i Widukind (z powodu nowych wydań kronik obu pisarzy), „Kwartalnik Historyczny”, t.
L, Lwów 1936, s. 659.
18 Ibidem, s. 660–661.
10
jego relacji19.
Do kwestii następstwa po Mieszku I stosujemy ponadto, choć nie bez licznych zastrzeżeń
najstarszy zachowany polski dokument, znany powszechnie pod nazwą Dagome iudex. Źródło
to omówiła szeroko Brygida Kürbisówna w artykule zamieszczonym w pracy zbiorowej pod tytułem Początki państwa polskiego. Księga Tysiąclecia 20. Jest to właściwie regest dokumentu wystawionego prawdopodobnie przez Mieszka I i jego rodzinę dla Stolicy Apostolskiej, w której archiwach regest został znaleziony. Był on wielokrotnie i nie bez błędów przepisywany, zanim powstał w postaci, w jakiej znamy go dziś, stąd jest to źródło niepewne, przez niektórych badaczy
wprost odrzucane i dlatego posługiwać się nim trzeba z najwyższą ostrożnością. Więcej o dotyczących go zastrzeżeniach napiszemy przy okazji korzystania z niego.
W pracy niniejszej wzorujemy się właściwie na metodzie przyjętej (choć nie opisanej
wprost) przez Grudzińskiego w jego rozprawie poświęconej naszemu zagadnieniu. Ponieważ
brak jest jakichkolwiek dokumentów stwierdzających wprost lub pośrednio zasady następstwa
tronu w omawianym okresie, a także dlatego, że dziedziny tej z pewnością nie regulowało prawo
pisane, ale co najwyżej zwyczajowe, wnioskować o jego treści możemy tylko z faktycznego
przebiegu wydarzeń związanych z kolejnymi sukcesjami na tron polski. Opieramy się przy tym
na następujących założeniach apriorycznych.
Po pierwsze zakładamy, że kolejni książęta polscy przestrzegali ustalonego zwyczaju sukcesyjnego. Przyjmujemy, że jego łamanie nie obyłoby się bez reakcji społeczeństwa, toteż tam,
gdzie takich reakcji brak nie mamy podstaw przypuszczać, że zwyczaj był łamany.
Po wtóre prawo zwyczajowe, inaczej niż stanowione, opiera się na precedensie. Do powstania zwyczaju konieczny jest co najmniej precedens oraz kilkukrotne powtórzenie precedensowego rozstrzygnięcia. Skoro prawo sukcesyjne dynastii piastowskiej było prawem zwyczajowym,
to zadać sobie należy pytanie: kiedy i w jakich warunkach mogło się ono ukształtować? I drugie,
pokrewne pierwszemu: skąd mogły płynąć ewentualne wzorce do naśladowania przez Piastów?
Wreszcie: w którym momencie dziejowym możemy mówić o ostatecznie ukształtowanym zwyczaju sukcesyjnym? Na powyższe pytania z trudem i co najwyżej częściowo tylko możemy odpowiedzieć.
Na koniec warto również podkreślić, że o ile źródła skąpią nam szczegółowych informacji
na temat całego omawianego okresu, o tyle dla samych jego początków skąpstwo to szczególnie
19 Ibidem, s. 664–665.
20 B. Kürbisówna, Dagome iudex – studium krytyczne, [w:] Początki państwa polskiego. Księga Tysiąclecia, t. I,
Poznań 2002, s. 363.
11
daje nam się we znaki. Przeto dla odpowiedzi na kilka pytań, które ukażą się nam w pierwszych
rozdziałach pracy spróbujemy zastosować metodę retrogresywną, która w przypadku badań nad
prawem zwyczajowym ma szczególną rację bytu. Skoro bowiem określone zachowanie było
zwyczajem później, to prawdopodobne jest, że praktykowano je i wcześniej, czy to w formie już
utrwalonego zwyczaju, czy też dopiero zapoczątkowującego go precedensu.
12
Rozdział I
Pierwsi Piastowie
1. Geneza władzy książęcej
Zanim przejdziemy do szczegółowego omawiania reguł dziedziczenia tronu i ich ewolucji
w toku rozwoju monarchii piastowskiej, wypada wspomnieć, że proces kształtowania się tegoż
tronu początkami swymi sięga rozpadu ustroju rodowego U Słowian nastąpiło w ciągu V, VI
i VII stulecia. W pracy niniejszej omówimy go tylko pokrótce, dla wskazania korzeni, z których
wywodziła się monarchia patrymonialna.
Wraz z migracjami ludności, jakie miały miejsce we wspomnianym okresie dochodziło
do rozluźnienia więzów rodzinnych i wzrostu znaczenia wspólnoty sąsiedzkiej, która na ziemiach polskich otrzymała nazwę opola. Wspólny interes, jaki jej mieszkańcy mieli w obronie
swych siedzib, skłaniał ich do podjęcia budowy pierwszych grodów, których głównym zadaniem
na tym etapie było zapewnienie ludności schronienia w razie ataku21.
Dzięki upadkowi rodu jako podstawowej jednostki społecznej, która w sposób kolektywny
zarządzała należącym doń majątkiem 22, mogła wykształcić się indywidualna własność prywatna.
Początkowo niewielkie zróżnicowanie majątkowe zaczęło się teraz powiększać 23. W ten sposób
mogła ukształtować się arystokracja plemienna, przez średniowieczne źródła nazywana primores,
noblies lub optimates24. Zwierzchnią władzę w opolu sprawował wiec wszystkich wolnych mieszkańców opola, co było zwyczajem Słowian od czasów najdawniejszych25, chociaż uprawnienia
wszystkich nie były na wiecu jednakowe. Prawo zabrania głosu na zgromadzeniu oraz ustalania
porządku obrad należało tylko do wspomnianej arystokracji, natomiast ogół mieszkańców tylko
zatwierdzał lub odrzucał decyzje podjęte przez elitę26.
Obok wiecu występował wybierany przezeń książę, którego obecność ułatwiała podejmowanie decyzji i który był zdolny objąć przywództwo w czasie konfliktu zbrojnego z sąsiadami.
21 L. Leciejewicz, Słowianie zachodni, Wrocław 1989, s. 93–94.
22 Ibidem, s. 90; zob. też: J. Bardach, op. cit., s. 54–55.
23 Ibidem, s. 95; zob. też: M. Barański, Dynastia Piastów w Polsce, Warszawa 2006, s. 13.
24 L. Leciejewicz, op. cit., s. 97; zob. też: M. Barański, op. cit., s. 13.
25 G. Labuda, Słowiańszczyzna zachodnia. Antologia tekstów źródłowych, Poznań 1999, s. 74; zob. też: L.
Leciejewicz, op. cit., s. 97.
26 Ibidem, s. 97; J. Bardach, op. cit., s. 60.
13
W czasie pokoju jego władza była jednak ograniczona przez wiec 27. W niespokojnych tych czasach konflikty były czymś powszechnym, co pozwalało umacniać władzę książąt. Samo jednak
jej wzmocnienie nie wystarczało jeszcze do powstania państwa. Konieczne było zapewnienie
nadwyżek żywności pozwalających utrzymać ludzi nie zajmujących się uprawą ziemi28. Gdy
to nastąpiło, mogła powstać drużyna, to jest grupa wojowników pozostających stale na rozkazy
księcia, składająca się z najsprawniejszych we władaniu orężem członów plemienia29.
Na przełomie IX i X w. Na rynki zachodnioeuropejskie trafiła znaczna liczba bardzo tam
pożądanych niewolników słowiańskiego pochodzenia. Barański wysunął hipotezę, że większość
żywego towaru dostarczali sami Słowianie, starający się powiększyć swój majątek, napadając
na sąsiadów. Najcenniejszym towarem, jaki można było zdobyć na niezamożnych rolnikach byli
oni sami. To właśnie dochód ze sprzedaży jeńców umożliwił zdaniem Barańskiego wodzom
utrzymanie większych drużyn, które pozwoliły najpierw na wymuszenie trybutu, a później
na regularny podbój okolicznych plemion30. W miarę, jak rośli oni w siłę i konkurowali ze sobą,
tworzyły się zręby państwowości, a grody stały się nie tylko schronieniem, ale także siedzibą
książęcej administracji i drużyny pilnującej wykonywania narzuconych posług przez ujarzmioną
ludność31. Dzięki zależnej tylko od niego drużynie wódz był także w stanie narzucić swoją wolę
wiecowi własnego plemienia, zyskując dzięki temu absolutną władzę. Istniejące już wcześniej
obowiązki wolnych ludzi na rzecz wspólnoty były teraz egzekwowane przez księcia i oprócz
dawnych celów, służyły także utrzymaniu jego drużyny i administracji32. Alternatywne źródło
dochodów stanowiły podejmowane nadal wyprawy, dzięki którym książę zapewniał sobie lojalność wojów, zawsze głodnych sławy i łupów. Wizja ta, chociaż nie znajdująca bezpośredniego
poparcia w skąpym materiale źródłowym, wydaje się spójna i pasuje do dotychczasowej wiedzy
o Słowianach doby plemiennej. Można zatem przyjąć, że podobnie wyglądała działalność
pierwszych polskich książąt.
27 M. Barański, op. cit., s. 14.
28 Ibidem, s. 16.
29 L. Leciejewicz, op. cit., s. 92–93.
30 M. Barański, op. cit., s. 25–26.
31 J. Bardach, op. cit., s. 73.
32 M. Barański, op. cit., s. 27.
14
2. Pierwsze sukcesje w rodzie piastowskim
Jeżeli, jak to czyni większość współczesnych badaczy, dać wiarę przytoczonej przez Galla
Anonima liście dynastycznej pierwszych Piastów, to przyjąć należy, że działalność ta rozpoczęła
się w połowie IX w.33 Jak wyglądały reguły dziedziczenia w tym pierwotnym okresie, prześledzić
nie możemy z braku źródeł. Możemy jednak łatwo domyślić się, że z początku takich reguł
w ogóle nie było, zanim ich praktyka nie wypracowała. Zatem okres pierwszych Piastów – poprzedników Mieszka I to czas formowania się zwyczaju sukcesyjnego w dynastii. Niestety,
nie podobna powiedzieć czegokolwiek o okolicznościach, w jakich ten proces zachodził. Możemy natomiast zadać sobie pytanie, czy trzy sukcesje (z Siemowita na Lestka, z Lestka na Siemomysła i z Siemomysła na Mieszka I) wystarczyły, aby taki spójny i konsekwentnie przestrzegany
zwyczaj się ukształtował.
Wydaje się, że podstawowa zasada rządząca dziedziczeniem w rodzie piastowskim mogła,
a nawet musiała była już wtedy się ukształtować. Niestety, nie wiemy nic o bocznych liniach
rodu Piastów z tego okresu, toteż nie możemy wyrobić sobie poglądu na kwestię, czy zaistniały
wówczas precedensowe rozstrzygnięcia w kwestii zaopatrywania niepanujących członków dynastii. Nie mamy też pojęcia, jak ta zasada brzmiała, ponieważ z każdego pokolenia znamy tylko
po jednym Piaście, przeto nie mamy pojęcia, czy występowały jakiekolwiek problemy sukcesyjne. Możemy się jedynie domyślać, że tak było, gdyż niepodobieństwem wydaje się jakoby zarówno Siemowit, jak i Lestek spłodzili tylko po jednym synu, natomiast co do Siemomysła wiemy z całą pewnością, że miał ich przynajmniej trzech, jak się to w dalszej części pracy okaże.
Nie znamy przebiegu kształtowania się zwyczaju sukcesyjnego, ale znając zarówno jego wynik, który się nam w dalszej części pracy objawi, jak również punkt wyjścia, zarysowany pokrótce powyżej, będziemy mogli i sam proces postarać się naszkicować.
Stwierdziliśmy już, że instytucja księcia wywodzi się od obieranego doraźnie wodza, wokół
którego z czasem zaczęła gromadzić się stała drużyna. A zatem pionierzy na ścieżce państwotwórczej byli wybierani przez podległą im społeczność. Władzę swoją narzucili poddanym
przy pomocy drużyny i z tą chwilą przestali być wybierani. Powstaje w takim razie pytanie,
kto lub co decydowało o następstwie? Z całą pewnością wódz utrzymywał swą władzę dzięki
autorytetowi, jakim cieszył się w drużynie oraz podległej mu ludności. Przeto naturalne wydaje
33 Ibidem, s. 29-30; zob. też: T. Grudziński, Zagadnienie podziałów..., s. 10; K. Jasiński, Rodowód pierwszych
Piastów, Warszawa 1992, s. 45–46; H. Łowmiański, Dynastia Piastów we wczesnym średniowieczu,
[w:] Początki państwa polskiego. Księga tysiąclecia, t. I, Poznań 2002, s. 112.
15
się, że po jego śmierci wybierano wodzem-księciem kogoś z jego rodziny, wierząc w dziedziczność takich cech jak zdolności przywódcze. Możliwe jest również, że sam wódz na łożu śmierci
swym autorytetem wskazywał następcę. Która z tych hipotez jest właściwsza, niepodobna
na razie rozstrzygnąć, przeto pozostawmy problem na razie, a spróbujmy się z nim zmierzyć
w zakończeniu naszych rozważań, gdy znać już będziemy dokładnie wyniki procesu kształtowania się prawa sukcesyjnego.
3. Sytuacja za panowania Mieszka I
O wstąpieniu na tron książęcy Mieszka I nie mamy bezpośrednich przekazów źródłowych.
Wiemy natomiast, że powierzał on dowództwo nad wojskiem swoim braciom 34, co oznacza,
że był z nimi w dobrych stosunkach. Wysnuć stąd można wniosek, że sukcesja po jego poprzedniku odbyła się bez wstrząsów i konfliktów. Bracia nie mogli kwestionować praw Mieszka
do tronu, gdyż w takiej sytuacji trudno sobie wyobrazić, by książę postawił ich na czele swej armii35. Nic także nie wskazuje na to, żeby którykolwiek z nich (a było ich przynajmniej dwóch,
a może i, jak dawniej sądzono, trzech36) posiadał wydzieloną część ojcowizny. Jakkolwiek brak
na to bezpośrednich dowodów, nic nam nie wiadomo o jakichkolwiek księstwach dzielnicowych
w tej epoce, a co więcej regest Dagome iudex głosi, że Mieszko I Oda przekazali pod opiekę papieską unam civitatem i n i n t e g r o que vocatur Schignezne37. Jeśliby bracia Mieszka I byli niezależnymi książętami, nie dowodziliby oni jego wojskiem. podobnie rzecz by się miała, gdyby posiadali
oni dzielnice, które zostałyby im następnie odebrane38. Wynika stąd, że Mieszko I był jedynym
spośród braci uprawnionym do władania ojcowizną i to ojcowizną niepodzieloną. Istnieje
wprawdzie jeszcze ta możliwość, że bracia Mieszka I posiadali dzielnice, które wskutek ich bezpotomnej śmierci przeszły na księcia. Jedynym faktem mogącym potwierdzać taką tezę jest całkowite milczenie źródeł na temat ich potomstwa39, co jednak nie jest argumentem zbyt moc34 Kronika Thietmara, red. M. Z. Jedlicki, Kraków 2005, ks. II, rozdz. 29; Widuchowski Sachsenhausen
Adalberts Fortsetzung der Chronik Reginos Liutprands Werke, pod. red. p. Hirsch, M. Büdinger, Darmstadt
1977, ks. III, rozdz. 66.
35 T. Grudziński, Zagadnienie podziałów..., s. 10.
36 O. Balzer, Genealogia Piastów, Kraków 2006, s. 57–62; K. Jasiński, op. cit., s. 71–72; H. Łowmiański,
Dynastia..., s. 126.
37 B. Kürbisówna, Dagome iudex – studium krytyczne, [w:] Początki państwa polskiego. Księga tysiąclecia,
Poznań 2002, s. 395.
38 T. Grudziński, Zagadnienie podziałów..., s. 11.
39 H. Łowmiański, Dynastia..., s. 126.
16
nym. Pytanie o podstawę tych jego uprawnień, z braku danych, pozostawiamy na razie bez odpowiedzi, obiecując powrócić do niego, gdy sytuację rozjaśnią nam późniejsze wydarzenia.
4. Sukcesja po Mieszku I według relacji Thietmara z Merseburga
Sukcesja po Mieszku I nie przebiegała już tak spokojnie. Pretendentów do korony książęcej
było, o ile nam wiadomo, trzech. pierwszym z nich był oczywiście Bolesław Chrobry, pierworodny syn Mieszka I. Pozostali to Mieszko i Lambert, synowie księcia z drugiego małżeństwa
z margrabianką Odą40. Wymienia ich regest Dagome iudex natomiast Thietmar z Merseburga,
wspomina prócz nich jeszcze jednego syna, imieniem Świętopełk 41. Ten ostatni wedle opinii
uczonych zmarł jednak jeszcze przed ojcem42.
Kroniki polskie i zagraniczne podają, że Mieszko I zmarł 25 maja 992 roku43. O następstwach tego wydarzenia najstarsza rodzima Kronika polska autorstwa Galla Anonima przekazuje
tylko, że sławny Bolesław (…) po jego [to jest Mieszka I – przyp. Aut.] śmierci po męsku rządził królestwem44. Można by sądzić na tej podstawie, że prawym sukcesorem Mieszka I był jego pierworodny syn. podejrzenia w tej kwestii muszą się jednak zrodzić pod wpływem lektury kroniki
Thietmara, który przekazał, co następuje:
25 maja roku Pańskiego 992, w dziesiątym roku panowania Ottona III, wspomniany wyżej książę
Mieszko, sędziwy wiekiem i gorączką zmożony, przeniósł się z tego miejsca wygnania do wiekuistej ojczyzny, pozostawiając swoje państwo do podziału między kilku książąt. Z lisią chytrością złączył je potem
w jedną całość syn jego, Bolesław, wypędziwszy macochę i braci oraz oślepiwszy swych zaufanych Odylena
i Przybywoja. Onże Bolesław, aby tylko samemu panować, podeptał wszelkie prawo i sprawiedliwość45.
Chcąc zachować konieczną w nauce precyzję, winniśmy na wstępie zwrócić uwagę na drobną nieścisłość w tłumaczeniu. W tekście oryginalnym nie ma bowiem mowy o kilku książętach
(reliquens regnum suimet plurimus dividendum46). Wyraz „książę” nie pada tam ani razu, natomiast
40 Ponieważ Thietmar z Merseburga (patrz poniżej) wymienia tylko jednego z nich, powstała teoria,
że w regeście Dagome iudex imiona te oznaczają tę samą osobę. Już O. Balzer, Genealogia..., s. 102–103
udowodnił, że jest to niepodobieństwem.
41 Kronika Thietmara, IV, 57; B. Kürbisówna, op. cit., s. 395.
42 O. Balzer, Genealogia..., s. 104–105; K. Jasiński, op. cit., s. 102; T Grudziński, Zagadnienie podziałów...,
s. 11.
43 O. Balzer, Genealogia..., s. 50; M. Barański, op. cit., s. 59.
44 Gall Anonim, Kronika polska, red. R. Grodecki, Wrocław 1982, ks. I, rozdz. 6.
45 Kronika Thietmara, IV, 58.
46 Ibidem, IV, 58.
17
słowo plures ściśle rzecz ujmując po łacinie oznacza „więcej niż jednego”, a zatem może to być
„kilku”, jak chce Jedlicki, ale równie dobrze możemy przeczytać „wielu” albo „licznych”. Oczywiście zgadzamy się z tłumaczem, że w tym wypadku słowo „kilku” jest bardziej na miejscu, pamiętamy bowiem, że kandydatów do schedy było dokładnie trzech. Warto jednak mieć na uwadze wspomnianą subtelność znaczeniową wyrazu plures.
Niezbyt pochlebne świadectwo wystawił biskup merseburski Bolesławowi. Pamiętać jednak
musimy, że kronikarz ten w ogóle niechętny był temu władcy, czemu zresztą trudno się dziwić
zważywszy na stosunki tego ostatniego z cesarstwem47. Na podstawie tego fragmentu przyjmuje
się zwykle, że Mieszko I rzeczywiście podzielił kraj między synów48. Łowmiański, jak i inni badacze, podkreślając na ogół dobre poinformowanie Thietmara o sprawach polskich, opowiadał
się również za uznaniem rzetelności tej relacji. Podpierał ją dodatkowo regestem Dagome iudex,
którym zajmiemy się jeszcze niżej49.
Sprzeciwia się temu Grudziński, podnosząc, że Thietmar napisał reliquens regnum suimet plurimus dividendum zamiast regnum suimet divisit50. Argument wspomnianego uczonego wydaje nam się
mało przekonywający, bowiem takie a nie inne sformułowanie Thietmara wynikać mogło chociażby z chęci ubarwienia języka kroniki i niekoniecznie musiało oznaczać, że Mieszko, umierając, pozostawił swe księstwo na pastwę losu i zachłanności synów. Tym niemniej słusznie wyraża on wątpliwości co do wiarygodności przekazanej przez biskupa informacji. Podnosi on bowiem, że informatorami Thietmara w tej kwestii byli najprawdopodobniej Oda lub jej synowie,
wygnani z Polski przez Chrobrego51. Łowmiański napisał o biskupie merseburskim, że jeśli popełniał błędy, to wskutek złej informacji52 i nie inaczej mogło być w tym przypadku. Nie byłoby
dla nas niczym dziwnym, gdyby przedstawili oni kronikarzowi zafałszowany obraz sytuacji
w Polsce. Może na to wskazywać użycie przez Thietmara właśnie wyrazu plurimus zamiast tribus
dla podkreślenia wagi występku Bolesława. Niestety, w przeciwieństwie do Grudzińskiego
nie potrafimy na tej tylko podstawie z pełnym przekonaniem powiedzieć, że podziału państwa
po śmierci Mieszka I nie było.
47 T. Grudziński, Zagadnienie podziałów..., s. 12–13.
48 J. Adamus, O rodowej teorii..., s. 117; H. Łowmiański, Dynastia..., s. 148; M. Barański, op. cit., s. 58;
S. Trawkowski, Monarchia Mieszka I i Bolesława Chrobrego, [w:] Polska pierwszych Piastów. państwo.
Społeczeństwo. Kultura, pod red. T. Manteuffla, Warszawa 1974, s. 143–144; G. Labuda, Studia nad
początkami państwa polskiego, t. II, Poznań 1988, s. 252–255.
49 H. Łowmiański, Król Bolesław II..., s. 169.
50 T. Grudziński, Zagadnienie podziałów..., s. 13.
51 Ibidem, s. 13–14.
52 H. Łowmiański, Król Bolesław II..., s. 169.
18
5. Regest Dagome iudex
Mamy do dyspozycji jeszcze jedno źródło – wspomniany już regest Dagome iudex, choć istnieją spore wątpliwości co do tego, czy w ogóle można na nim polegać. Przeciwko niemu przemawia fakt, że dysponujemy zaledwie streszczeniem dokumentu wystawionego przez Mieszka I,
w sześciu odpisach sporządzonych dopiero w II połowie XII w.53 Ponadto kolejni kopiści bardzo słabo orientowali się w tym, co przepisywali, a w takiej sytuacji łatwo o omyłkę, których
zresztą w dokumencie nie brakuje54. Co więcej, Chrzanowski podejrzewa nawet, że mamy
do czynienia z fałszerstwem, mającym uzasadnić roszczenia Czech do zwierzchnictwa nad ziemią Krakowską poprzez wyłączenie jej z granic Schignesne civitatis55. Warto jednak zauważyć, że
wszystkie wymienione wady omawianego źródła nie przeszkodziły Łowmiańskiemu napisać, że
Dokumen (a raczej jego regest) zachowany zgodnie ze swym przeznaczeniem w regestach laterańskich, odznacza
się ścisłością danych i stanowi wiarygodne świadectwo historyczne 56
Spróbujmy jednak mimo powyższych zastrzeżeń posłużyć się i tym źródłem, aby nieco lepiej naświetlić wydarzenia 992 roku. Przyjmuje się w nauce, że to właśnie dokonana omawianym dokumentem darowizna na rzecz Stolicy Apostolskiej zapoczątkowała płacenie przez Polskę tak zwanego świętopietrza57. Możliwych celów przyświecających Mieszkowi I przy wystawianiu dokumentu wskazano już w literaturze sporo. By wymienić najważniejsze, miał on już
to chronić prawa synów Ody do przyznanego im dziedzictwa (Bolesław miał wedle tej koncepcji wcześniej otrzymać swoją część ojcowizny w postaci Małopolski)58, już to zapewnić księciu
polskiemu koronę królewską lub przynajmniej zgodę na kreację arcybiskupstwa59. Jeżeli chodziło o cel pierwszy, to podnieść należy, że w owym czasie papież politycznie nic poza Rzymem
nie znaczył60, a nadto jeszcze rozważyć, dlaczego najstarszy z braci, nie będący przecież wystawcą, pogwałcił powierzony rzekomo papieskiej opiece porządek dziedziczenia, a nie zaniechał
płacenia obiecanego świętopietrza? Nie ze strachu przecież, bowiem znaczenie papiestwa
53 Z wyjątkiem odpisu zawartego w Kodeksie Watykańskim Vaticanus Lat. 3833. B. Kürbisówna, op.
cit., s. 365, 387.
54 T. Grudziński, Zagadnienie podziałów..., s. 11. Chrzanowski posunął się nawet do posądzenia kopisty
o analfabetyzm (zob. W. Chrzanowski, Kronika Słowian, t. II, Kraków 2008, s. 220).
55 Ibidem, s. 220.
56 H. Łowmiański, Król Bolesław II..., s. 168.
57 G. Labuda, Mieszko I, 2005, s. 268.
58 M. Barański, op. cit., s. 58–59; zob. też: G. Labuda, Studia..., s. 253.
59 G. Labuda, Mieszko I, s. 268; zob. też: H. Łowmiański, Początki Polski, t. V, Warszawa 1973, s. 603,
Idem, Król Bolesław II..., s. 168.
60 Ibidem, s. 602.
19
na ówczesnej arenie politycznej było jeszcze nikłe. Wobec tego musielibyśmy chyba przyjąć,
że Bolesław był niespełna rozumu, a nie wymaga chyba szerszego uzasadnienia pogląd, że byłoby to stwierdzenie mocno ryzykowne.
Nie przeszkadza nam to jednak poczynić jeszcze jedną uwagę: tę mianowicie, że regest ten
osobliwie wymienia – zdaniem większości badaczy – Kraków poza granicami Schignesne civitatis61,
podczas gdy gród ten musiał należeć do Polski już w latach siedemdziesiątych X w. Tylko w takim przypadku bowiem mógł on nie wejść w skład diecezji Praskiej lub Morawskiej, które
utworzone zostały w latach 973 i 975. A gdyby wszedł w skład którejś z nich, to tym samym
znalazłby się pod kościelnym zwierzchnictwem Moguncji, którego to zwierzchnictwa abp Wiligis musiałby się zrzec w roku 1000. Zapewne nie byłby chętny po temu, a nic o jego sprzeciwie
nie wiemy62. Skoro więc najpóźniej w 975 roku Kraków należy już do Polski, a w 991, kiedy wystawiono dokument będący podstawą regestu Dagome iudex, już do niej nie należy to mógł odpaść tylko wskutek wojny lub podziału kraju. O jakiejkolwiek wojnie w schyłkowych latach panowania Mieszka I źródła milczą, przeto tekst regestu wyraźnie wskazuje na dokonany podział
kraju.
Wszystko to jednak – podkreślmy to z całą mocą – opiera się na założeniu wiarygodności
regestu Dagome iudex, która, jak wyżej wskazaliśmy, nasuwa wiele wątpliwości. Pewnym potwierdzeniem tej tezy może być fakt – tym razem już nie budzący większych zastrzeżeń – że również
Kraków jako własną dzielnicę jeszcze za rządów ojca otrzymał Mieszko II63, o czym dalej będzie jeszcze mowa.
Przeciwko niej natomiast przemawia następująca wątpliwość: skoro Bolesław otrzymał
od ojca Kraków w samodzielne władanie, to dlaczego zamiast podobne dzielnice przyznać pozostałym swym synom, Mieszko pozostawił im całość państwa niejako „na spółkę”, prawdopodobnie pod regencją Ody? Wyjaśnieniem tej sprawy może być podniesiony wyżej fakt małoletniości Mieszka I Lamberta oraz tylko jedna regentka do opieki nad całością – w osobie wdowy
po księciu. Być może Mieszko I pozostawił jej dokładne wskazówki co do podziału reszty kraju
między synów, gdy dorosną64? Jest to jednak tylko hipoteza i to w dodatku zbudowana na innej
61 S. Kętrzyński, Polska X–XI w., Warszawa 1961, s. 196; zob. też: G. Labuda, Pierwsze państwo polskie,
Kraków 1989, s. 23; W. Chrzanowski, op. cit., s. 219.
62 S. Kętrzyński, op. cit., s. 193–194. Warto wspomnieć, że Labuda na podstawie rozbioru fragmentów
kronik Thietmara i Kosmasa przyjął rok 990 jako datę podboju Małopolski przez Mieszka I (G.
Labuda, Pierwsze..., s. 21–22).
63 G. Labuda, Mieszko II, Kraków 2008, s. 35–36.
64 Tak zdaje się sugerować M. Barański, op. cit., s. 58.
20
– wysoce niepewnej hipotezie – i jako taka nie może być zbyt przekonywująca.
W związku z powyższym powstrzymamy się na razie od kategorycznego określenia sytuacji
prawnej państwa po zgonie Mieszka I w nadziei, że sprawę tę rozjaśnią nam nieco dalsze rozważania. Możemy sobie na to pozwolić tym bardziej, że stan faktyczny nie budzi żadnych zastrzeżeń: już wkrótce całe państwo znajduje się ponownie w ręku jednego człowieka, Bolesława
Chrobrego.
21
Rozdział II
Bolesław I i jego potomkowie
1. Korona królewska
Koronacja Bolesława Chrobrego na króla Polski nastąpiła w 1025 roku, prawdopodobnie
na Wielkanoc65, na krótko przed jego śmiercią, która miała nastąpić 17 czerwca tegoż roku 66.
Koronacja ta w Cesarstwie została uznana za uzurpację, a prawa władców Polski do korony
były tam kwestionowane67. Z tej przyczyny pozycja międzynarodowa Polski nie uległa wzmocnieniu wskutek tego wydarzenia, a być może, że uległa wręcz osłabieniu. Z pewnością jednak,
jak słusznie zauważył Łowmiański, korona znacząco podniosła prestiż wewnętrzny dynastii.
Utwierdzała też prawa Mieszka II jako jedynego sukcesora, który według większości badaczy
koronowany został na króla Polskie jeszcze za życia ojca68.
Wśród następstw koronacji królewskiej Bolesława warto wymienić jeszcze hipotezę Labudy,
który sądził, że fakt ten zasadniczo zmienił status państwa polskiego, czyniąc je niepodzielnym69. W przypuszczeniu tym uczony oparł się na założeniu, że Mieszko I dokonał podziału
kraju między synów70, co jak pokazaliśmy wyżej, jest sprawą dyskusyjną, natomiast Bolesław
uczynił wprost przeciwnie. Z poglądem tym nie zgadzał się Kętrzyński71. My zaś rozprawimy
się z nim ostatecznie w podsumowaniu naszych rozważań, przyjmując go na razie jako hipote
zę.
65 O. Balzer, Genealogia..., s. 75–76; H. Łowmiański, Dynastia..., s. 149.
66 K. Jasiński, op. cit., s. 83
67 O. Balzer, Genealogia..., 77; zob. też: M. Barański, op. cit., s. 95–96, H. Łowmiański, Król Bolesław II...,
s. 170.
68 Idem, Dynastia..., s. 150; T. Grudziński, Zagadnienie podziałów..., s. 16. Wspomnieć tu należy
opozycyjne stanowisko: J. Natanson-Leski, Rozwój terytorialny Polski od czasów najdawniejszych do okresu
przebudowy państwa w latach 1569–1572, Warszawa 1964, s. 31.
69 G. Labuda, Pierwsze..., s. 52; Podobne stanowisko zdaje się zajmować: H. Łowmiański, Król
Bolesław II..., s. 169–170.
70 Idem, Studia..., s. 290, 293.
71 S. Kętrzyński, op. cit., s. 376.
22
2. Następstwo po Bolesławie I
Inaczej niż w przypadku poprzednim, brak jest choćby cienia przekazu świadczącego
o tym, że Bolesław podzielił swój kraj między synów, a tych miał, jak wiemy, trzech. Ich imiona
to kolejno: Bezprym, Mieszko i Otto72. Balzer przypuszczał, że istniał także czwarty, najstarszy
ze wszystkich syn, wymieniony w Żywocie św. Romualda73, jednak źródło to nie wymienia imienia
wspomnianego syna, a inne milczą na jego temat, z czego Jasiński wysnuł wielce prawdopodobny wniosek, że chodziło tu o Bezpryma74.
Podobnie jak w poprzednim pokoleniu dynastii, tak i w tym mamy do czynienia z najstarszym synem pochodzącym z innego małżeństwa niż pozostali. Bezprym był synem nieznanej
z imienia Węgierki. Nie ma w nauce zgodności, czy była ona córką Gejzy 75, czy raczej pomniejszego księcia tego kraju, aczkolwiek ten drugi przypadek łatwiej uzasadnia rychłe jej odsunięcie
przez małżonka, pomimo że urodziła syna76. Ze względu na krótki czas trwania tego mariażu,
Bezprym musiał się urodzić w 986 lub 987 roku77, a jeżeli uznajemy go za syna Chrobrego
wspomnianego przez Żywot św. Romualda, to wypadnie przyjąć raczej tę pierwszą datę. Pozostali
dwaj synowie króla Bolesława zrodzili się z córki księcia Dobromira, imieniem Emnilda78. Starszy z nich, Mieszko, który przyjął też zachodnie imię Lamberta, przyszedł na świat w roku
99079, natomiast Otto – ok. 100080.
Nadto Roczniki Hildesheimski i Rocznik Magdeburski poświadczają istnienie stryjecznego brata
wyżej wymienionych, a więc syna któregoś z przyrodnich braci Bolesława Chrobrego: Mieszka
lub Lamberta. Dają mu te źródła na imię Dytryk i nic już więcej o nim nie przekazują poza tym,
że uczestniczył on w podziale kraju dokonanym przez Konrada II po powrocie Mieszka II
z wygnania, o czym będzie jeszcze mowa81. Jakkolwiek nie był on synem zmarłego króla, nie da
się wykluczyć, że i jemu zgodnie ze zwyczajem przysługiwały jakieś prawa do tronu. Fakt,
że nie wiemy nic o stryjecznych braciach ani Bolesława, ani Mieszka I, ani też ich poprzedni72 Kronika Thietmara, IV, 58; O. Balzer, Genealogia..., Tablica II; S. Kętrzyński, op. cit., s. 376.
73 Ibidem, s. 116.
74 K. Jasiński, op. cit., s. 105–106. Sprzeciwiał się temu O. Balzer, Genealogia..., s. 118–119.
75 O. Balzer, Genealogia..., s. 82.
76 S. Zakrzewski, Bolesław Chrobry, Kraków 2006, s. 73.
77 O. Balzer, Genealogia..., s. 118; zob. też: S. Zakrzewski, op. cit., s. 74; K. Jasiński, op. cit., s. 107.
78 Kronika Thietmara, IV, 58.
79 O. Balzer, Genealogia..., s. 121-122.
80 Ibidem, s. 135.
81 Ibidem, s. 111–112.
23
ków, nie wyklucza jeszcze ich istnienia, a gdyby rzeczywiście oni istnieli, razem z nimi powstałby precedens w sprawie prawa bocznych linii dynastii do tronu. W przeciwnym przypadku z takim precedensem mielibyśmy do czynienia właśnie w chwili śmierci Bolesława, co tym bardziej
czyni osobę Dytryka jako potencjalnego następcy godną rozważenia.
Jak wyżej wspomnieliśmy, źródła zachowują całkowite milczenie na temat jakichkolwiek
podziałów kraju po śmierci Bolesława, z czego wnosić musimy, że taki podział po prostu
nie miał miejsca. A zatem jak dotąd – a jest to już piąta sukcesja w rodzie Piastów – z wyjątkiem niejasnej sprawy spadku po Mieszku I, nie widzimy we wczesnośredniowiecznej Polsce nawet precedensu, nie mówiąc już o zakorzenionym zwyczaju dzielenia kraju. Taki precedens
z całą pewnością nastąpił nieco później. Zanim jednak o tym opowiemy, cofnąć się musimy
o ponad dekadę wstecz, do roku 1013, kiedy to spadkobierca Bolesława, Mieszko Lambert pojął za żonę Rychezę, córkę palatyna reńskiego, Ezzona i Matyldy, córki cesarza Ottona II82.
3. Mieszko II
Względy prestiżowe, a także konieczność przygotowania Mieszka do następstwa po ojcu
kazały zapewnić mu jakąś szkołę rządzenia. Taką „szkołą”, jak dowodzi Labuda, z dużym prawdopodobieństwem mogła być własna dzielnica ze stolicą w Krakowie83. Wspomniany uczony
uznał to również za argument świadczący o tym, że takie wydzielenie dzielnicy następcy tronu
miało już wcześniej miejsce w przypadku Bolesława Chrobrego, któremu ojciec również jeszcze
za swego życia miał wydzielić dzielnicę, również ze stolicą w Krakowie84. Wskazaliśmy już
w poprzednim rozdziale nasze wątpliwości względem tej tezy, których nie będziemy w tym
miejscu powtarzać. W obecnie omawianym przypadku nie mamy już podobnych wątpliwości,
a fakt wydzielenia Mieszkowi II – i tylko jemu – dzielnicy i to zanim jeszcze Bolesław przywdział królewską koronę świadczy o tym, że był on jedynym spośród trzech synów przewidzianych przez Chrobrego jako następca. Skoro tak, to wbrew wspomnianej na początku tego rozdziału tezie Labudy, podzielność, czy niepodzielność państwa nie miała nic wspólnego z koroną
królewską. Jak dotąd mamy więc dwa przypadki pozostawienia w spadku państwa niepodzielonego (Ziemomysł oraz Bolesław Chrobry) oraz jeden przypadek hipotetycznego i wątpliwego
82 Ibidem, s. 126–127.
83 G. Labuda, Mieszko II, s. 35–36.
84 Ibidem, s. 36; Idem, Pierwsze...., s. 49.
24
podziału między spadkobierców, dokonanego przez Mieszka I.
4. Bezprym
Panowanie Mieszka II nie trwało nieprzerwanie do jego śmierci. Po wyniszczających wojnach z Cesarstwem na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XI w., będących zresztą kulminacją konfliktu zapoczątkowanego jeszcze przez Bolesława Chrobrego, w 1031 roku
od wschodu na Polskę ruszył książę kijowski, Jarosław Mądry. U jego boku powrócił do Polski,
Bezprym85, który udał się na Ruś prawdopodobnie wygnany z kraju przez brata86.
Bezprym osadzony na tronie przez Jarosława Mądrego okazał się władcą okrutnym. według Roczników Hildesheimskich krwawo rozprawił się ze sprzyjającą Mieszkowi II opozycją wewnętrzną. Wkrótce potem został zamordowany przez swych poddanych 87. Jest to pośrednie
świadectwo, że Bezprym nie miał żadnych praw do tronu polskiego. Gdyby takowe posiadał,
z pewnością znaleźliby się jego poplecznicy. Tymczasem wolno nam przypuszczać, że jego panowanie opierało się wyłącznie na przemocy wprowadzonej przy pomocy żołnierzy ruskich.
Gall Anonim w ogóle przemilcza cały ten epizod 88, co również może pośrednio świadczyć
o bezprawności czynu Bezpryma. Naturalne wydaje się bowiem, że jako piewca chwały domu
piastowskiego, ale także moralizator, kronikarz nie chciał wspominać o haniebnej uzurpacji,
która mogłaby dać zły przykład poddanym jego chlebodawcy. Wynika z tego, że nikt inny, tylko
Mieszko II miał prawo do objęcia schedy po ojcu. Zważywszy zaś, że był to średni syn Bolesława Chrobrego, przyjąć musimy, że źródłem jego praw do korony była decyzja ojca.
Zanim przejdziemy do omówienia dalszego toku wypadków, jeszcze jedno wydarzenie
z okresu rządów Bezpryma zasługuje na naszą uwagę. Chodzi oczywiście o odesłanie korony
królewskiej cesarzowi. Przyjmuje się powszechnie, że to właśnie Bezprym, wydalając z kraju
Rychezę z Kazimierzem, nakazał im oddać insygnia koronacyjne, które, jak pamiętamy, wedle
głoszonej przez dwór cesarski opinii były noszone przez polskich władców bezprawnie 89. Mniemanie to opiera się na dwóch relacjach źródłowych: Rocznika hildesheimskiego oraz zapisków
z klasztoru w Brauweiler, z których pierwsze podaje, że Bezprym odesłał przez Rychezę insy85 M. Barański, op. cit., s. 98.
86 G. Labuda, Mieszko II, s. 67–68.
87 M. Barański, op. cit., s. 98; G. Labuda, Mieszko II, s. 69.
88 G. Anonim, op. cit., I, 18.
89 M. Barański, op. cit., s. 99; G. Labuda, Pierwsze..., s. 53; Idem, Mieszko II, s. 71.
25
gnia koronacyjne cesarzowi, zaś drugi wspomina o rozwodzie tej ostatniej z małżonkiem i oddaniu korony swojej i małżonka w darze Konradowi II90.
Mając powyższą opinię za zasadną, spróbujmy jednak pokusić się o inne spojrzenie na sprawę. Głównym motywem, jaki przypisywano Bezprymowi, gdy odsyłał koronę była chęć przypodobania się cesarzowi i zyskania jego poparcia. Był on, jak już stwierdziliśmy uzurpatorem
na tronie i wobec silnej opozycji wewnętrznej mógł chcieć zapewnić sobie wsparcie nie tylko
ruskie, ale i cesarskie. Z drugiej jednak strony wątpliwe wydaje się, czy pozwoliłby on opuścić
kraj królowej i prawowitemu następcy tronu. Wiedział przecież, że może się to skończyć powrotem pretendenta, dokładnie w taki sam sposób, w jaki on sam na tronie zasiadł. Przeto podobniejsze do prawdy wydaje się, że Rycheza samowolnie uciekła z kraju jeszcze przed przybyciem Bezpryma do stolicy i zabrała z sobą Kazimierza oraz insygnia koronacyjne, nie chcąc aby
nosił je uzurpator, nie mający żadnych do nich praw. Jeżeli, jak podaje brauweilerczyk, była
przy tym skłócona z małżonkiem, to naturalne jest, że nie chciała zachować korony dla niego,
ani dla syna, którego według relacji Anonima sama namawiała do pozostania w Cesarstwie91.
Wydaje się wobec tego prawdopodobne, że to nie Bezprym, ale sama Rycheza była inicjatorką
przekazania insygniów koronacyjnych Konradowi.
5. Podział kraju decyzją cesarza Konrada II
Po upadku Bezpryma, Mieszko II wyjechał z Czech (dokąd zbiegł przed wojskami Jarosława Mądrego) i udał się do cesarza. Ukorzywszy się przed nim i zrzekłszy się praw do korony
królewskiej, otrzymał odeń wsparcie w dziele odzyskiwania władzy w Polsce. Jest to kolejny argument za tym, że to Rycheza, a nie Bezprym podjęła decyzję o wywozie insygniów koronacyjnych. Dlaczego bowiem Konrad II miałby wspierać księcia, z którym uprzednio tyle walk stoczył przeciw temu, który tak uniżenie wobec niego wcześniej się zachował?
Cesarz postanowił też, że państwo to ma zostać podzielone między Mieszka II, jego brata
Ottona oraz ich stryjecznego brata, Dytryka92. Ten ostatni miał być synem któregoś z młodszych synów Mieszka I: prawdopodobnie Mieszka lub Lamberta93. Labuda przypuszcza, jakoby
90 Ibidem, s. 70–71.
91 G. Anonim, op. cit., I, 19.
92 M. Barański, op. cit., s. 99; G. Labuda, Mieszko II, s. 97.
93 O. Balzer, Genealogia..., s. 111.
26
Otto otrzymał dla siebie dzielnicę śląską już za panowania Bezpryma94, natomiast za przeciwnym twierdzeniem, bardziej naszym zdaniem do prawdy podobnym, opowiedział się Grudziński95. Rozważmy teraz znaczenie tych faktów.
Polska została podzielona decyzją cesarza jako kraj faktycznie (choć zapewne nie prawnie)
mu podległy z racji tego, że to jego siła zbrojna przywróciła porządek i panowanie dynastii.
Po raz pierwszy mamy więc do czynienia z nie budzącym żadnych wątpliwości podziałem kraju
między członków domu panującego. Jaki cel mógł przyświecać cesarzowi w takim postępowaniu? Zapewne dążył do osłabienia i łatwiejszego kontrolowania poczynań sąsiada, który
w ostatnich latach tylu cesarstwu przysporzył kłopotów. Inaczej Bolesław Chrobry – ten umierając pozostawił niepodzielny kraj jednemu synowi, by zapewnić mu siłę niezbędną dla utrzymania zdobyczy ojca. Dostrzegamy tu więc przeciwstawne działanie dwóch sił: prawo sukcesyjne, z woli Bolesława wzmacnia kraj, pozostawiając władcy swobodę wyboru następcy, podczas
gdy zewnętrzna interwencja cesarska depcze to prawo, by Polskę osłabić i podporządkować. Jest
to jak na razie tylko hipoteza, wydaje się jednak, że lepiej niż inne pasuje ona do przedstawione go toku wypadków.
Wkrótce potem, w roku 1033, jak donoszą źródła, obydwaj wasale Mieszka II umierają
i całe państwo znajduje się ponownie w ręku jednego Piasta96. W roku kolejnym zmarł także
i Mieszko II97.
94 G. Labuda, Mieszko II, s. 71.
95 T. Grudziński, Zagadnienie podziałów..., s. 17.
96 M. Barański, op. cit., s. 99.
97 O. Balzer, Genealogia..., s. 125; T. Wasilewski, Zapomniane przekazy kronikarskie o Bolesławie Mieszkowicu.
O nie – Gallowe pojmowanie wczenych dziejów Polski, „Przegląd Historyczny”, t. LXXX, z. 2, Warszawa
1989, s. 233.
27
6. Sprzeczne wiadomości na temat synów Mieszka II
W przypadku sukcesji po Mieszku II już wstępne zagadnienie w postaci ustalenia listy potencjalnych spadkobierców księcia przysparza nam niemałych trudności. Z całą pewnością wiemy o jednym synu Mieszka II i Rychezy, Kazimierzu, nazwanym przez Galla Anonima Odnowicielem (Restaurator Poloniae). Z drugiej strony szereg źródeł wskazuje na możliwość istnienia innego jeszcze syna Mieszka, chociaż nie ma nawet pewności co do tożsamości jego matki.
Na tym gruncie już od XIX w. powstają koncepcje dające Mieszkowi II drugiego jeszcze syna.
Ponieważ nie ma ostatecznej zgody wśród uczonych, a sprawa jest dla naszego tematu niezwykle istotna, wypada nam również zabrać głos w tej sprawie.
Z dotychczasowymi koncepcjami autorstwa, między innymi Wojciechowskiego, Borawskiej
i Wasilewskiego rozprawili się przekonywająco Labuda oraz Kętrzyński98. Ci ostatni uczeni opowiedzieli się tym samym przeciwko istnieniu Bolesława. Niestety, ich wysiłki nie były w stanie
wyjaśnić kilku zagadkowych wzmianek, dlatego w niniejszym rozdziale przyjrzymy się całej
sprawie jeszcze raz.
Podstawą pierwszych teorii o drugim synu Mieszka II był fragment Kroniki Wielkopolskiej,
który głosi:
Tenże Mieszko [II] zrodził z siostry cesarza Ottona dwóch synów, to jest oczywiście Bolesława i Kazimierza. Z jego śmiercią, roku Pańskiego 1033 Bolesław, syn jego pierworodny, [po nim] objął tron. Ten pierwej na króla został ukoronowany, [a następnie] matce swojej liczne zniewagi wyrządził. Nie mogąc znieść
jego nikczemności, matka jego najszlachetniejsza, zabrawszy syna swego maleńkiego, Kazimierza, do ziemi ojczystej, do Brunszwiku w Saksonii powróciła (…). Bolesław zaś przez swoje okrucieństwo i ogrom
nieszczęść, jakie wyrządził koronie królewskiej, najmniej [jest] wsławiony, źle życie zakończył i ze względu na swą niegodziwość spośród królów i książąt Polski jest wykluczony99.
Fragment powyższy wykazuje kilka poważnych błędów. Po pierwsze, jak wyżej wspomnieli98 S. Kętrzyński, op. cit., s. 579–592; zob. też: D. Borawska, Kryzys monarchii wczensopiastowskiej w latach
trzydziestych XI w., Warszawa 1964, s. 120–128; T. Wasilewski, Zapomniane przekazy..., s. 225–235; G.
Labuda, Mieszko II, s. 119–140; K. Jasiński, op. cit., s. 127–128.
99 Iste Mesko de sorore Ottonis imperatoris genuit duos filios, videlicet Boleslaum et Kazimirum. Quo anno MXXXIII
mortuo Boleslaus filius eius primogenitus eidem successit. Qui priusquam in regem coronatus fuisset, matri sua multa
opprobria inferebat, cuius nequiciam mater sua nobilissima ferre non valens recepto filio suo Kazimiro parvulo
Saxoniam versus Brunsszwig ad solum paternum remeavit (...). Boleslaus autem propter seviviam et immanitatem
scelerum quam exercebat dyademate regio insignitus minime vitam male terminavit, nec in numero regum et
principium Polonie propter suam nequiciam reperitur.
(Kronika Wielkopolska, capitulum 12; tłum. Własne).
28
śmy, datę zgonu Mieszka II historycy ustalili jednoznacznie na rok 1034. Po wtóre Kazimierz,
urodzony w roku 1016100, w 1033 roku mając ukończone lat 17, uchodził już za dorosłego męża
i żadną miarą nie mógł być nazwany „maleńkim”. Trudno też wyobrazić sobie, aby ten mąż
nie wystąpił w obronie matki krzywdzonej przez pierworodnego syna. Po trzecie kronikarz najwyraźniej nie wie nic o Bezprymie, ani o emigracji Rychezy w 1031 roku, ani tym bardziej
o ofiarowaniu insygniów koronacyjnych Konradowi II. Do tego dodać trzeba, że jest to źródło
późne, bo czternastowieczne dopiero101.
Dalej tezę o istnieniu Bolesława wspierają źródła od powyższego zależne, to jest Rocznik
Mazowiecki i Rocznik Świętokrzyski102, a także Jan Długosz, który informację o Bolesławie Mieszkowicu zaczerpnął prawdopodobnie również z Korniki Wielkopolskiej. Wieść ta pojawia się u niego dwukrotnie, pod rokiem 1019, a następnie pod 1033103. O ile Długosz korzystał z Kroniki
Wielkopolskiej104, prawdopodobnie to pod rokiem 1019 informacja ta znaleźć się miała, zaś
pod 1033 powtórzona została przez pomyłkę105. Z drugiej strony Rodowód książąt polskich błędnie podaje jako datę ślubu Kazimierza I z Marią Dobroniegą rok 1031, natomiast narodziny Bolesława II przesuwa na rok 1033. Wasilewski wysunął przypuszczenie, że pomyłka ta wzięła się
stąd, że autor Rodowodu znalazł w starszych rocznikach zapiskę o narodzeniu Piasta Bolesława
w roku 1033 i wziął go błędnie za Bolesława II, gdy tymczasem zapiska ta – nie mogąc odnosić
się ani do niego, ani też do Bolesława I, dotyczyć musiała naszego Bolesława Zapomnianego 106.
Istnienie takiej hipotetycznej zapiski wyjaśniałoby również pojawienie się drugiej wzmianki
o Bolesławie u Długosza.
Wymienione wyżej zapiski źródłowe – niejasne i wzajemnie sprzeczne nie wyjaśniają dostatecznie podstawowych faktów związanych z życiem Bolesława. Twierdzą, jakoby był on starszy
od Kazimierza, urodzonego, jak wspomnieliśmy, w 1016 roku, a jednocześnie podają jego narodziny pod 1019 lub 1033 roku za matkę dają mu one Rychezę, nie zdając sobie najwyraźniej
sprawy z tego, że w 1033 roku dawno już jej w Polsce nie było, bowiem wyemigrowała ona
w 1031 roku i nic nam nie wiadomo o tym, aby później do Polski wracała. Dlatego na potwierdzenie tezy o istnieniu Bolesława przywołano późnośredniowieczną, zapoczątkowaną przez ży100
101
102
103
O. Balzer, Genealogia..., s. 150; zob. też: K. Jasiński, op. cit., s. 130.
Kornika Wielkopolska, s. V.
O. Balzer, Genealogia..., s. 142.
Jana Długosza Roczniki czyli korniki sławnego Królestwa Polskiego, pod red. J. Dąbrowskiego, Warszawa
2009 [dalej: Długosz], ks. II.
104 S. Kętrzyński, op. cit., s. 580; G. Labuda, Mieszko II, s. 120.
105 Jana Długosza Roczniki..., II, r. 1019.
106 T. Wasilewski, Zapomniane przekazy..., s. 230.
29
wotopisarzy św. Stanisława męczennika legendę o mnichostwie Kazimierza I. Uznając ją
za prawdziwą, Wojciechowski głosił, że skoro rodzice oddali Kazimierza do klasztoru, to musieli mieć innego, zapewne starszego syna, którego przeznaczali do następstwa na tron107.
Nie jest co prawda niemożliwe, aby Mieszko II, mając młodszego, urodzonego
w 1019 roku (bo tylko w tym roku mógłby z Bolesław urodzić się z Rychezy), jego właśnie
przeznaczył on do dziedziczenia. Tak samo uczynił przecież, jak to wyżej wykazaliśmy, jego ojciec. Niestety, teoria taka stoi w jawnej sprzeczności z Anonimem, którego źródło jest znacznie
starsze, a więc omawianym wydarzeniom bliższe i stąd – zakładać można – lepiej poinformowane. Znacznie młodsza od niego jest również legenda o mnichostwie Kazimierza I z tej przyczyny na wiarę nie zasługuje108.
Oto zaś, co na ten temat sądzi Anonim:
Po śmierci więc Mieszka, który niedługo przeżył króla Bolesława, pozostał jako mały chłopaczek Kazimierz, z matką z cesarskiego rodu. Ale choć wychowała ona syna w sposób odpowiadający jego godności
i rządziła królestwem dbając o jego sławę, o ile to było możliwe dla kobiety, zdrajcy przez zawiść wypędzili ją z królestwa, zachowując jej syna na tronie dla oszukańczego pozoru(...)109
Wygląda to sensownie, jest tylko jeden szkopuł: dlaczego mianowicie osiemnastoletni
w chwili śmierci ojca Kazimierz występuje tutaj jako maleńki chłopiec (puer parvulus)? Zagadkowa jest zbieżność tego elementu relacji z Kroniką Wielkopolską. Pewne podobieństwo wykazuje
także relacja Kosmasa z Pragi, który napisał tak:
W tym czasie gdy Kazimierz, najszlachetniejszy książę polski, był odebrany temu światu, a synowie jego
Bolesław i Władysław [byli] jeszcze przy piersi w dziecięctwie, jedyna nadzieja zbawienia dla Polaków,
uciekających na różne strony, była w nędznej ucieczce. Spostrzegłszy to, książę Brzetysław w czwartym
roku swego panowania uznał, że najlepiej będzie nie odkładać nadarzającej się sposobności podejścia swych
nieprzyjaciół, także pomszczenia się za wyrządzone krzywdy, które niegdyś książę Mieszko wyrządził
Czechom - i naradziwszy się ze swoimi postanowił uderzyć na nich najrychlej, jak będzie mógł110.
Nie należy dać się zwieść tej zapisce: mowa jest tutaj o najeździe Brzetysława na Polskę,
który miał miejsce w 1038 roku111 w tym czasie Polską rządzić miał dzieci przy piersi, podobnie
jak u Anonima i kronikarza wielkopolskiego. Skąd ta zbieżność się wzięła trudno jednoznacznie
107
108
109
110
111
S. Kętrzyński, op. cit., s. 582–583.
Ibidem, s. 588–592; Zob. też: G. Labuda, Mieszko II, s. 123–124.
G. Anonim, op. cit., I, 18.
Kosmasa Kronika Czechów, ks. II, rozdz. 2.
M. Barański, op. cit., s. 104.
30
dociec. Stwierdzić jednak trzeba, że przekaz Kosmasa jest ze wszystkich stosunkowo najsłabszy,
ponieważ skoro myli on dwa różne pokolenia Piastów (podobnie jak notorycznie myli Bolesława I z Mieszkiem I112).
7. Sukcesja po Mieszku II
Jeżeli jednak w oparciu o trzy wzmianki o dziecku na tronie polskim w drugiej połowie lat
trzydziestych XI w. przyjmiemy, że istotnie panujący wówczas Piast nie miał lat sprawnych,
to z całą stanowczością zgodzić się musimy, że nie może chodzić o Kazimierza I. Na poparcie
tej tezy przywołać można jeszcze fakt, że nie wiadomo nam nic o powrocie do kraju zarówno
Rychezy, jak i Kazimierza, który najprawdopodobniej razem z nią wyemigrował w 1031 roku
Powrót Kazimierza do kraju poświadczają źródła dopiero w 1038 lub 1039 roku Kto jeśli
nie Kazimierz mógł wówczas panować?
Wiemy z co najmniej dwóch niezależnych źródeł, że życie rodzinne Mieszka II nie należało
do wzorowych, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa miał on kochankę, a zapewne po śmierci ojca (na co wskazują urodziny ostatniej córki Rychezy) zwyczajnie żonę oddalił 113. Możliwe,
że przebywała ona w Krakowie, o czym świadczą liczne jej fundacje w tym mieście114. Jeżeli były
w życiu Mieszka II inne kobiety, to wysoce prawdopodobne jest, że były i dzieci. Nie jest tedy
wykluczone, że jedno z nich – może urodzone, jak chce Długosz w 1033 roku – znalazło się
w rok później na tronie polskim. Wspiera tę tezę także informacja Galla o matce sprawującej regencję w imieniu syna, którą to matką z oczywistych, a wyżej wymienionych względów nie mogła być Rycheza. Oczywiście jest to kombinacja niepozbawiona wad i słabości, z których największą jest ta, że opiera się ona w całości tylko na poszlakach, starając się uzgodnić sprzeczne
relacje rozmaitych źródeł.
Można również za niewiarygodne uznać rewelacje Kosmasa o dzieciach przy piersi, za pomyłkę wziąć informację Galla o dziecięcym wieku Kazimierza w chwili wstąpienia na tron. Do tego
można za Kętrzyńskim uznać, że zapis Kroniki Wielkopolskiej odnosi się do Bezpryma, a nie
do żadnego Bolesława, gdyż rzeczywiście pewne okoliczności, które autor podał o rzekomym
112 Kosmamsa Kornika Czechów, s. 372, 392;
113 Oddając się nadto hulankom i rozpuście, jak twierdzą niektórzy, zbeszcześcił prawo małżeńskie i godność
królewską stosunkami z nałożnicami. (Jana Długosza Roczniki..., II, r. 1033); zob. też: S. Kętrzyński, op.
cit., s. 358–359.
114 T. Wasilewski, Zapomniane przekazy..., s. 229.
31
Bolesławie, jak ulał pasują do Bezpryma włącznie z faktem, że został on całkowicie pominięty
przez inne źródła polskie115.
Nie ma tedy wątpliwości, że jedynym uprawnionym do korony po Mieszku II Piastem był
Kazimierz I. Jest w tym wypadku obojętne, czy objął on swoje dziedzictwo już w 1034 roku,
bezpośrednio po śmierci ojca, po czym został wygnany, by powrócić kilka lat później116, czy
też zasiadł na tronie dopiero w roku 1038, a cały Gallowy epizod z ucieczką i uwięzieniem go
na Węgrzech jest tylko wymysłem kronikarza lub jego informatorów. Jeżeli bowiem, jak
na to milczenie źródeł – poza Gallem – wskazuje, Kazimierza nie było w Polsce w tym czasie,
to naturalne wydaje się, że osadzono na tronie kogoś, kto posiadał w żyłach krew piastowską,
choćby pochodził z nieprawego łoża. Z drugiej strony prawa takiego dziecięcia do tronu musiały być nikłe, a panowanie – jak pokazują informacje o późniejszej rewolcie i niszczycielskim najeździe Brzetysława – krótkie. Wyjaśniałoby to całkowity brak przecyzyjnych informacji o nim
w jakichkolwiek źródłach.
Z całą pewnością natomiast stwierdzić możemy, że już w 1039 roku Kazimierz I był jedynym, w pełni legalnym władcą odnowionej monarchii, a także – prawdopodobnie – jedynym
żyjącym Piastem w ogóle.
115 S. Kętrzyński, op. cit., s. 585–586; H. Łowmiański, Dynastia..., s. 134; G. Labuda, Mieszko II, s. 124.
116 Tak chce G. Anonim, op. cit., ks. II, c.18–19.
32
Rozdział III
Bolesław II i jego sukcesorzy
1. Następstwo po Kazimierzu I
Umierając, Kazimierz pozostawił po sobie czterech synów, jak o tym dokładnie informuje
nas Gall Anonim. Ich imiona to kolejno: Bolesław, Władysław, Mieszko i Otto. Miał też córkę,
którą wydano za księcia czeskiego117. Matką ich wszystkich była wspomniana już księżniczka ruska, Maria Dobroniega, którą poślubił Kazimierz w roku 1038 lub 1039118. Już w 1039 roku
przyszedł na świat Bolesław, a rok później jego brat, Władysław, przez Balzera zwany Włodzisławem119. Córka, imieniem Świętosława urodzić się musiała między 1041, a 1044 roku,
po czym nastąpiły narodziny Mieszka (1045) oraz Ottona (1046–1048)120. Miał przeto ustępujący książę spośród kogo wybierać swego następcę.
W literaturze dosyć łatwo można spotkać się z twierdzeniem, jakoby Kazimierz podzielił
kraj między synów121. Zapis Galla wspominający objęcie władzy wyłącznie przez Bolesława 122
tłumaczą oni w ten sposób, że pierworodnemu synowi Kazimierza przypadła władza zwierzchnia w Polsce. Niestety, poglądu tego nie popierają wprost żadne informacje źródłowe i oparty
jest on właściwie tylko na kombinacji Balzera123 oraz na poświadczonym przez Anonima szczególnym upodobaniu księcia Władysława do Ziemi Mazowieckiej124. Zauważył to już Grudziński
i stwierdził on słusznie, że wobec braku dostatecznego poparcia źródłowego o żadnym podziale w 1058 roku nie może być mowy125. Zgadza się to doskonale z naszymi dotychczasowymi
spostrzeżeniami z poprzednich rozdziałów, co dodatkowo przemawia z utrzymaniem jednolitości państwa. Warto przy tym podkreślić, że jest to pierwszy udokumentowany przypadek
od czasów Mieszka I, gdy bracia księcia przebywali w kraju nie niepokojeni. O ile wówczas ksią117
118
119
120
121
122
123
124
125
G. Anonim, op. cit., I, 19 in fine.
O. Balzer, Genealogia..., s. 164.
Ibidem, s. 172–173, 182–183.
Ibidem, s. 196–198.
S. Kętrzyński, op. cit., s. 577; zob. też: R. Grodecki, Dzieje Polski średniowiecznej, t. I, s. Kraków 1995,
s. 117; G. Labuda, Korona i infuła, Kraków 1996, s. 4.
G. Anonim, op. cit., I, 22.
O. Balzer, o następstwie..., s. 6.
G. Anonim, op. cit., II, 8 in fine.
T. Grudziński, Zagadnienie podziałów..., s. 18; zob. też: idem, Bolesławw Śmiały-Szczodry i biskup
Stanisław. Dzieje konfliktu, Warszawa 1982, s. 14.
33
żęcy bracia zajmowali ważne stanowiska i prowadzili do boju oddziały drużyny książęcej126,
o tyle nic podobnego nie wiemy na pewno o braciach Bolesława II, mimo iż prowadził on wojen wcale nie mniej od swego przodka. Oczywiście nie jest to żaden dowód na to, że bracia
władcy nie piastowali ważnych urzędów dworskich, przeciwnie: wielce dziwnym byłoby, gdyby
działo się inaczej. Prawdopodobne jest, że pełnili funkcje urzędników książęcych (a później
królewskich), może zarządców prowincji, których wyodrębnienie w tym czasie poświadcza Gall
Anonim,
który
wspomina
o
istnieniu trzech sedes regni principales127. W przypadku Władysława wyjaśniałoby to jego późniejszy silny związek z Mazowszem. Jako tacy mieliby oni uposażenie w ziemi i dochodach z danin,
natomiast nic nie wskazuje, by mieli w niej status udzielnych książąt128.
2. Koronacja Bolesława II
Sprawa koronacji Bolesława II (1076)129 przed stawia się podobnie, jak w przypadku Bolesława II. Książę od dawna pozostający w konflikcie z cesarzem Henrykiem IV nie pytał go
o pozwolenie. Nie uzyskał również pozwolenia papieża, którego decyzja w tej sprawie – inaczej
niż przed półwiekiem – mogła w oczach wielu (zwłaszcza samego Grzegorza VII i jego zwolenników w sporze z Henrykiem) zastąpić cesarską130. Wprawdzie Labuda uważał, że Bolesław
uzyskał zgodę papieską, jednak czyni to opierając się wyłącznie na założeniu, że zgoda była
dla koronacji niezbędna131, co nie jest prawdą, jak dowiódł przykład Bolesława I. Co więcej nawet wrogi w stosunku do Henryka IV, a przychylny stronnictwu papieskiemu annalista saski,
Lambert z Hersfeldu uznał ją za uzurpację132. Z drugiej strony, koronacja, choć dokonana bez
należytych formalności, była tylko symbolem faktycznej suwerenności, na którą Bolesław wytrwale pracował od początku panowania i którą urzeczywistnił już kilka lat wcześniej133.
126 Kronika Thietmara, II, 29.
127 Są to według niego: Kraków, Wrocław i Sandomierz. G. Anonim, op. cit., II, 8; zob. też: A. TetryczPuzio, Mazowsze w ustroju Polski piastowskiej, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, t. LVII, z. 1,
Poznań 2005, s. 28–29.
128 J. Natanson-Leski, op. cit., s. 34; zob. też: H. Łowmiański, Dynastia..., s. 153; R. Grodecki, Dzieje..., t.
I s. 117; M. Barański, op. cit., s. 174.
129 T. Grudziński, Bolesław Śmiały..., s. 59; zob. też: G. Labuda, Korona i infuła, s. 6; M. Barański, op. cit.,
s. 152–153.
130 T. Grudziński, Bolesław Śmiały..., s. 59–61.
131 G. Labuda, Korona i infuła, s. 7
132 T. Grudziński, Bolesław Śmiały..., s. 62.
133 Ibidem, s. 61.
34
Nie zmienia to faktu, że uroczystość ta musiała znacząco podnieść prestiż i powagę władcy
wewnątrz kraju. Była także prawdziwym kamieniem milowym w budowaniu tradycji Królestwa
Polskiego, która trwała mimo politycznego rozbicia przez cały następny okres, aż do kolejnych
formalnych koronacji. Jest także rzeczą niewątpliwą, że koronacja wywyższała również Bolesława ponad pozostałych członków dynastii, wprowadzając dodatkową hierarchię ważności w jej
łonie. Bez niej – zdaniem Labudy – Bolesław był takim samym księciem jak Władysław, Mieszko i Otto, i taki sam jak oni miał tytuł do sprawowania władzy134. Jest to, jak już podkreśliliśmy
w rozdziale poświęconym następstwu po Bolesławie I, teza dyskusyjna. przyjęliśmy ją wówczas
mimo tego, obiecując rozpatrzyć w dalszym ciągu pracy. Obecnie, po przeanalizowaniu kilku
kolejnych sukcesji, czujemy się na siłach ją podważyć.
Fakt, że Bolesław I jasno i precyzyjnie swoim następcą wyznaczył Mieszka II, nie ulega najmniejszej wątpliwości, jak to już poprzednio wykazaliśmy. Następstwo Kazimierza po Mieszku II nie wnosi niczego do tej sprawy, gdyż ten ostatni miał tylko jednego legalnego dziedzica
w osobie Kazimierza właśnie. Natomiast dziedzictwo po Kazimierzu objął wyłącznie najstarszy
jego syn i , jak to już wyżej wykazaliśmy, nie ma żadnych śladów sprawowania choćby podporządkowanej Bolesławowi władzy przez któregokolwiek z juniorów. Wprawdzie Mieszko II został wyróżniony spośród swych braci przez koronację, dokonaną prawdopodobnie jeszcze
za życia ojca, ale już tego samego nie da się powiedzieć o Bolesławie II. Co jego wyróżniało
spośród braci, obdarzając go wyłącznym prawem do sprawowania władzy w Polsce? Być może
to, że był najstarszy wiekiem, chociaż jak pamiętamy najstarszym synem Bolesława I był Bezprym, pominięty w sukcesji na korzyść Mieszka II. Być może, tak jak Mieszka II wyróżniło go
wskazanie przez ojca jako następcy. Możliwe wreszcie, choć trudna to do jednoznacznego dowiedzenia hipoteza, że zgodnie ze zwyczajem księstwo należało się najstarszemu z synów i tylko
korona królewska nałożona decyzją rodziciela zapewniła Mieszkowi II następstwo wbrew temu
zwyczajowi.
Tak czy inaczej widzimy wyraźnie, że korona królewska nie była warunkiem koniecznym
sprawowania jedynowładczych rządów, że inny tytuł – starszeństwo lub desygnacja rodzicielska
– był wystarczający do sprawowania samowładnych rządów w Polsce. Zresztą problem ten jest
tak naprawdę marginalny, ponieważ wkrótce już Polska utraciła swego króla, a wraz z nim koronę, której Władysław zrzekł się dobrowolnie135.
134 G. Labuda, Korona i infuła, s. 7
135 M. Barański, op. cit., s. 172.
35
3. Władysław I na tronie polskim
Następstwo po Bolesławie II nie jest przedmiotem naszego zainteresowania, ponieważ usunięcie go z tronu nastąpiło w wyniku buntu i wypędzenia króla z kraju136, przeto nie ma znaczenia dla prawem przewidzianego porządku dziedziczenia. Dla porządku tylko zaznaczmy, że miało to miejsce w 1079 roku w wyniku konfliktu Bolesława z biskupem krakowskim, którego
imienia najlepiej o tych wydarzeniach poinformowany Gall Anonim nam poskąpił, a które według późniejszej tradycji miało brzmieć: Stanisław 137. Ten ostatni należał prawdopodobnie
do wewnętrznej opozycji, która być może dostrzegła podobieństwo ówczesnej sytuacji międzynarodowej Polski do tej z końca panowania Bolesława I – również skłóconego z sąsiadami
i bezprawnie koronowanego na króla – i postanowiła zawczasu nakłonić władcę do zmiany polityki. Gdy to się nie powiodło zawiązał się spisek, na czele którego stał być może uśmiercony
biskup, a który miał na celu zastąpienie Bolesława bardziej rozważnym władcą lub za pomocą
klątwy kościelnej czy też innych środków nakłonić go do zmiany polityki138.
Jakkolwiek było w istocie, pewne jest, że władzę po Bolesławie objął jego najstarszy brat,
Władysław. Jest to jedyny we wczesnośredniowiecznej historii Polski przypadek, kiedy panowanie po poprzednim władcy obejmuje jego brat. Można tu dostrzec pewną analogię do wstąpienia na tron Bezpryma, z tą różnicą, że tamtego wyniosła na tron obca interwencja zbrojna, gdy
Władysława obdarzyli władzą sami Polacy. Stało się tak pomimo iż żył syn poprzedniego władcy, Mieszko, którego zresztą w kilka lat później sprowadzono do Polski, gdzie wkrótce postradał on życie139. Jest to kolejny dowód na to, że nie mamy tu do czynienia z sukcesją, ale z doraźnym osadzeniem na opróżnionym tronie innego członka dynastii. Warto byłoby w tym miejscu
zastanowić się, jakie były jego prawa do panowania, jest to jednak kwestia czysto akademicka,
pozbawiona znaczenia dla dalszego toku wypadków, przeto bez uszczerbku dla dalszych wywodów rozważenie jej odłożyć możemy do ostatniej części pracy.
136 G. Anonim, op. cit., I, 27.
137 Ibidem, I, 27; zob. też: Mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem Kronika polska, red. M. Plezia, Karków
1994, ks. II, rozdz. 20; G. Labuda, Korona i infuła, s. 6–7; M. Barański, op. cit., s. 153.
138 T. Grudziński, Bolesław Śmiały..., s. 183–186. Zob też: G. Labuda, Korona i infuła, s. 10; M. Barański,
op. Cit. 154–157.
139 G. Anonim, op. cit., s. I, 29.
36
4. Zbigniew i Bolesław
Władysław pozostawił po sobie 2 synów140. Starszy z nich, Zbigniew, według Galla Anonima urodzony został w Krakowie z nałożnicy, o której żadnych bliższych informacji nie posiadamy141. Łowmiański wyraził jednak przeciwstawny pogląd, że Zbigniew był legalnym synem Władysława. Twierdzenie to oparł na konstatacji Vetulaniego, że w XI, a nawet jeszcze w XII w.
Do zawarcia ważnego z punktu widzenia prawa ziemskiego małżeństwa nie był konieczny
udział duchownego142 i przyjął, że takie właśnie, nie uświęcone sakramentem małżeństwo mógł
zawrzeć Władysław przed poślubieniem Judyty czeskiej143. Jest to możliwe i niesprzeczne z informacjami kronikarzy, którzy – jako duchowni – takiego niesakramentalnego związku mogli
nie uznawać za ważny. Tezę tę uprawdopodabnia też fakt, że prawa Zbigniewa do tronu nie były
powszechnie kwestionowane144, a nawet otrzymał on poparcie części możnych w swych staraniach o tron, jak to będzie niżej wykazane. Data urodzenia Zbigniewa nie jest znana, jakkolwiek
musiało to nastąpić przed zawarciem małżeństwa Władysława z Judytą (1080)145. Zważywszy,
że ok. roku 1088 został oddany na naukę do klasztoru, przyjąć można za Grodeckim, że urodził się ok. 1073 r.146
Rok urodzenia Bolesława nie jest całkowicie pewny, jako że dwa główne źródła wskazują
odmienne daty: Kosmas z Pragi – rok 1085, a Anonim – 1086. Z tych dwóch za wiarygodniejszy uchodzi ten ostatni147. Jako syn Judyty czeskiej posiadał on niepodlegające dyskusji prawa
do dziedzictwa po ojcu.
Prócz nich żył także ich brat stryjeczny, Mieszko, syn Bolesława II, urodzony w 1068 roku
i sprowadzony po dłuższym pobycie na uchodźstwie przez Władysława do Polski w roku
1086148. Ożenił się z jakąś Rusinką, ale zmarł już w 1089 roku149. Anonim podejrzewa, że przy140 G. Anonim, op. cit., II, 1 oraz II, 4.
141 Kosmasa Kornika Czechów, III, 16; zob. też: O. Balzer, Genealogia..., s. 194, 207; K. Jasiński, op. cit.,
s. 182.
142 A. Vetulani, Nowe źródło do historii staropolskiego prawa małżeńskiego, [w:] „Czasopismo Prawnohistoryczne” t. IV, Poznań 1952, s. 146, 152.
143 H. Łowmiański, Dynastia..., s. 136–137.
144 R. Grodecki, Zbigniew książę Polski, [w:] Studja staropolskie. Księga ku czci Aleksandra Brücknera,
Kraków 1928, s. 75.
145 O. Balzer, Genealogia..., s. 186.
146 K. Jasiński, op. cit., s. 182
147 O. Balzer, Genealogia..., s. 215; zob. też: K. Jasiński, op. cit., s. 184.
148 O. Balzer, Genealogia..., s. 201–202; zob. też: K. Jasiński, op. cit., s. 180.
149 Ibidem, s. 181.
37
czyną tego była trucizna150, a późniejsi kronikarze twierdzą tak z całą jednoznacznością. Niewykluczone, że sprawcą bądź inspiratorem tego przed wczesnego zgonu był wojewoda Sieciech151.
Mieszko Bolesławic nie pozostawił po sobie potomstwa.
5. Walka o schedę
Walka o schedę po Władysławie I rozpoczęła się jeszcze za jego życia. Dowodzeniu praw
dynastycznych Zbigniewa poświęcił Grodecki swą rozprawę Zbigniew książę Polski152. Argumentacja jego traci jednak na znaczeniu w związku z faktem, że Władysław w wyniku buntu wrocławian uznał Zbigniewa za swego syna153, przyznając mu tym samym wszelkie prawa do następstwa po sobie. Należy też zauważyć, że nawet tendencyjnie sprzyjający Bolesławowi w późniejszym jego konflikcie z bratem Gall przyznał, że po śmierci ojca młodszy brat uznawał równorzędność starszego154.
Cenna jest natomiast uwaga Grodeckiego o wrogości Sieciecha – i być może spiskującej
z nim Judyty Marii – przeciw Zbigniewowi. To oni jego zdaniem inspirowali niechęć Władysława do starszego syna i byli głównymi głosicielami nieprawości jego pochodzenia155. Czynić
to mogli w nadziei, że usunąwszy już przedtem Mieszka, pozbędą się także Zbigniewa, a później i Bolesława, samemu przejmując władzę po rychłej, jak się zdawało, śmierci Władysława.
Argument ten podjąć miał potem sam Anonim, by użyć go do usprawiedliwienia zbrodni popełnionej przez Krzywoustego na starszym bracie. Również określenie tego czynu jako zbrodnię i grzech przemawia za istnieniem niepodważalnych praw Zbigniewa do sprawowania władzy156. Co więcej, dramatyczna pokuta, jaka miała miejsce po tragicznym w skutkach oślepieniu
Zbigniewa dowodzi niezadowolenia, jakie wśród możnych wywołało postępowanie Bolesława.
Świadczy ono pośrednio o równorzędnych prawach i statusie obu braci157.
150
151
152
153
154
155
156
157
G. Anonim, op. cit., I, 29.
Ibidem, II, 4, przypis 12.
R. Grodecki, Zbigniew....
G. Anonim, op. Cit. II, 4.
Ibidem, II, 36.
R. Grodecki, Zbigniew..., s. 77–78.
Ibidem, s. 78.
Z. Dalewski, Rytuał i polityka. Opowieść Galla Anonima o konflikcie Bolesława Krzywoustego ze Zbigniewem,
Warszawa 2005, s. 7.
38
6. Podział kraju decyzją Władysława I
Wygląda zatem na to, że sytuacja panująca w Polsce po 1093 roku (tę datę przyjmuje Grodecki za rok uznania Zbigniewa przez ojca) 158 przypominała tę ze schyłku panowania Bolesława I lub Kazimierza I, kiedy to władca miał kilku dziedziców, którym mógł przekazać władzę.
Władysław przy tym postąpił odmiennie od swych poprzedników. Pozostawił on po sobie testament, prawdopodobnie tylko ustnie przekazany najwyższym dostojnikom państwa, ale zachowany przez Anonima w formie ozdobnej przemowy księcia. W mowie tej Władysław,
po tym jak został przymuszony przez zgodnie zresztą działających synów do podziału kraju,
nakazał odbiorcom testamentu obdarzyć władzą syna roztropniejszego i zacniejszego w obronie kraju
i gromieniu wrogów159. Po raz kolejny zatem widzimy niewątpliwie, że formalna decyzja o następstwie leżała w ręku starego księcia. Nie może też ulegać wątpliwości, że czyniąc w ten sposób,
Władysław zapoczątkował zupełnie nowy zwyczaj w polskim prawie sukcesyjnym, kontynuowany później z całą stanowczością przez Bolesława III. Że jest to zwyczaj zupełnie nowy, nie udowodniliśmy wprawdzie, pozostając w wątpliwościach co do sytuacji po śmierci Mieszka I, ale
nawet gdyby podział kraju wówczas nastąpił, trudno dopatrywać się precedensu dla postępowania księcia Władysława w wydarzeniach rozgrywających się ponad sto lat wcześniej. Jego decyzja, choć niesuwerenna, bo podjęta zapewne pod naciskiem synów, stanowiła zupełnie nową jakość w polskim prawie dynastycznym.
Warto się w tym miejscu zastanowić, jaki był status młodych książąt w przypadłych im
dzielnicach. Czy podobnie, jak później synowie Krzywoustego otrzymali je oni w dziedziczne
władanie, czy też mieli je zachować tylko do czasu, gdy zacniejszy i roztropniejszy z nich obejmie
władzę nad całym krajem?
Odpowiedź na to pytanie zdaje się wynikać z dalszego toku wydarzeń. Wygnany z kraju
Zbigniew powrócił następnie do ojcowizny, za pozwoleniem brata, by objąć część schedy
po ojcu jak wasal swego pana, który zawsze i we wszystkim ma go słuchać160. Z dalszego opisu Anonima wynika jednak, że przybył on do kraju w licznym i barwnym orszaku, z muzykantami, a w
pochodzie poprzedzał go sługa niosący miecz. Był to rytuał właściwy przybywającemu władcy
i tak też musiał być odczytywany161. Fakt, że Zbigniew odważył się, wbrew wcześniejszym po158
159
160
161
Ibidem, s. 85.
G. Anonim, op. cit., II, 8.
Gall Anonim, op. Cit, III, 25.
Z. Dalewski, Rytuał i polityka..., s. 14–15.
39
czynionym przez posłów ustaleniom, w ten sposób wkraczać do ojczyzny, świadczyć musi
o tym, że wciąż cieszył się poparciem przynajmniej części poddanych Bolesława. Jest to nie tylko kolejny dowód na to, że jego pierwotne prawa dynastyczne były równe bolesławowym, ale
także i na to, że nawet po tym, jak młodszy jego brat niezbicie dowiódł, że dzielniejszym jest i zacniejszym, i że to jemu należy się władza zwierzchnia, prawa Zbigniewa do władzy w części kraju
nie wygasły. Wynika z tego, że dokonany przez Władysława I podział kraju miał być podziałem
trwałym, a przynajmniej jako trwały był postrzegany przez ówczesnych.
Czynnikiem podpierającym, a może wręcz inspirującym wspomniany podział było aktywizujące się coraz bardziej polskie możnowładztwo162. To również aktywna rola tej warstwy społecznej zmusiła Bolesława do radykalnej pokuty po zbrodni dokonanej na Zbigniewie. Była
to bowiem nie tylko zbrodnia bratobójstwa, ale także uśmiercenie już nie równorzędnego mu
wprawdzie, ale wciąż uprawnionego do własnej dzielnicy członka dynastii.
162 T. Grudziński, O akcie sukcesyjnym..., s. 35.
40
Rozdział IV
Prawo następstwa tronu w Polsce piastowskiej do początku XII w.
1. Znaczenie korony dla porządku dziedziczenia
W omawianym w niniejszej pracy okresie trzech spośród siedmiu panujących Piastów
(ośmiu, jeśli liczyć Bezpryma) uwieńczyło swoje skronie koroną królewską. Jest to nad wyraz
skromna baza faktyczna, by na jej podstawie wyciągać jakiekolwiek wnioski na temat obowiązującego prawa. Nie przeszkodziło to Labudzie wysunąć jednoznacznie wniosku o niepodzielności królestwa163. W podobnym duchu wypowiedział się Łowmiański, który widział w koronie
królewskiej emanację jedynowładczych zapędów Bolesławów 164. Analizę tego poglądu zacząć
trzeba od zauważenia, że szczególna moc prawna koronacji pochodzić mogła jedynie z dwóch
źródeł: z decyzji władcy lub z panującego zwyczaju.
To pierwsze źródło na wstępie już wolno nam odrzucić jako wysoce nieprawdopodobne.
Trudno bowiem sobie wyobrazić Bolesława I wydającego dokument, stwierdzający, że państwo
jego ma być niepodzielne, ale tylko tak długo, jak długo jego władcy będą się koronować
na królów. Nie sposób wyjaśnić, dlaczego miałby Bolesław przewidywać możliwość utraty korony przez jego następców, a nawet przewidując taką możliwość, dlaczego miałby dopuszczać
podziały państwa w razie utraty korony. Że nie był zwolennikiem dzielenia schedy między następców widać wyraźnie stąd, że najpierw sam przepędził z kraju macochę i przyrodnich braci,
odmawiając im praw do tronu, a następnie sam jednoznacznie wskazał jako swego następcę
syna Mieszka.
Jeżeli natomiast brać pod uwagę zwyczaj, który zakazywałby dzielenia państwa między
spadkobierców, to należy zapytać, gdzie i kiedy taki zwyczaj mógłby się ukształtować? Żadne
z sąsiadujących z Polską królestw, to jest ani Królestwo Niemiec ani Królestwo Węgier nie było
niepodzielne. Za Odrą od czasów Karola Wielkiego kraj podzielony był między książąt i hrabiów, którzy panowali na wpół samodzielnie i nieraz wadzili się z seniorem. Co więcej, nie byli
oni nawet członkami panującej dynastii i to pomimo że większość królów niemieckich w tym
okresie ozdabiała swe skronie diademem cesarskim. Nieco bardziej sytuację w Polsce przypominały Węgry, gdzie młodszym, nie przeznaczonym do objęcia tronu książętom wydzielano nieraz
163 G. Labuda, Studia..., s. 290, 293; zob. też: idem, Korona i infuła, s. 7.
164 H. Łowmiański, Król Bolesław II..., s. 170.
41
własne dzielnice, mimo iż panujący koronował się na króla. Jeżeli zarówno Cesarstwo, jak i Węgry wykluczymy jako źródło postulowanego przez Labudę zwyczaju prawnego, to skąd mógłby
on do Polski przywędrować? Na to pytanie nie znajdujemy satysfakcjonującej odpowiedzi.
Co więcej warto nadmienić, że w okresie następującym po omawianych przez nas wydarzeniach, mimo że władcy polscy ostatecznie i na długo utracili prawo noszenia korony królewskiej, sam kraj jednoczony był poniekąd przez wspomnienie o dawnej koronie Bolesławów
i Mieszka II165. Powszechnie też był nazywany Królestwem Polskim.
Jakie zatem było znaczenie korony królewskiej dla prawa sukcesyjnego? Wydaje się, że odpowiedzi na to pytanie udzieliliśmy już poniekąd w dotychczasowych wywodach. W owych czasach prawo stanowione praktycznie w ogóle jeszcze nie funkcjonowało, a na ukształtowanie się
stosownego zwyczaju nie było po prostu czasu. Bolesław I koronował się na króla w 1025 roku,
ale już w 1033, to jest zaledwie 8 lat później jego syn tę koronę utracił. Bolesław II jako król panował jeszcze krócej, bo ledwie przez 4 lata (1075–79). W tych warunkach prawo zwyczajowe
powstać nie mogło. Tym samym w stosunkach wewnętrznych koronę królewską uznać należy
jedynie za symbol autorytetu władcy oraz jego suwerenności i równorzędności z innymi królami na arenie międzynarodowej.
2. Znaczenie korony dla stosunków między panującymi
Korona miała natomiast olbrzymie znaczenie w stosunkach z Cesarstwem. Zwłaszcza w
czasach pierwszego polskiego króla, Bolesława Chrobrego. Jego poprzednik, Mieszko I, określany był przez źródła jako amicus imperatoris, czyli „przyjaciel cesarza”. Tymieniecki zauważył
słusznie, że określenie to odpowiada pozycji jaką wobec antycznych Rzymian zajmowali ich tak
zwani sprzymierzeńcy, to jest ludy faktycznie im podległe i dostarczające posiłki wojskowe
rzymskim legionom166. Jako władca niekoronowany, Mieszko I, stał w hierarchii ówczesnej poniżej króla niemieckiego, a na równi z książętami Cesarstwa, co, jak dowodzi Chrzanowski, znajduje wyraz w relacji Thietmara z Merseburga o stosunkach osobistych Mieszka I z margrabią
165 T. Grudziński, Bolesław Śmiały..., s. 62.
166 K. Tymieniecki, Państwo polskie w stosunku do Niemiec i cesarstwa średniowiecznego w X w., [w:] Początki
państwa polskiego. Księga Tysiąclecia, t. I, Poznań 2002, s. 293; zob. też: T. Wasilewski, Bizantyński
symbolika zjazdu gnieźnieńskiego i jej prawno-polityczna wymowa, [w:] „Przegląd Historyczny”, t. LVII,
Warszawa 1966, s. 7–8.
42
Hodonem167. Sytuacja ulec mogła zmianie po zjeździe gnieźnieńskim, gdzie Otto III być może
dał do zrozumienia swoje zamierzenie wyniesienia Bolesława do godności królewskiej 168. Uczynił to naśladując bizantyński rytuał przyjęcia władcy do „rodziny królów”, uznając go za krewniaka i brata169. Wynika z tego, że przynajmniej w zamyśle Ottona III korona miała wynieść Bolesława ponad książąt cesarstwa i czyniła go lennikiem nie króla niemieckiego, ale wyłącznie cesarza. Nie inaczej musieli tę sprawę postrzegać inni, jeśli takie oburzenie wywołał cesarski gest
u Thietmara z Merseburga, który napisał: Niechaj Bóg wybaczy cesarzowi, że czyniąc trybutariusza panem, wyniósł go tak wysoko, że ten, zapominając o tym, jak postępował jego rodzic, ośmielała się wciągać pomału w poddaństwo wyżej od niego stojących...170
Jeżeli zaś korona stawiała władcę ponad książętami cesarstwa, to jasne jest, że wywyższała
go również ponad innych członków własnego rodu. Korona zatem nie utrudniała, ale wręcz
ułatwiała podział państwa między członków dynastii, gdyż pozwalała jednemu z nich zachować
bezdyskusyjną przewagę nad krewniakami, którzy w takiej sytuacji podlegaliby mu jako wasale.
Po swej koronacji spokojnie mógł tak uczynić Bolesław II w stosunku do brata. To, że tak się
nie stało również przemawia przeciwko istnieniu zwyczaju podziałowego w pierwotnym prawie
sukcesyjnym Piastów.
Z kolei Bolesław III, który współdzielił kraj z bratem Zbigniewem takiej przewagi nie posiadał i dlatego tak ciężkie boje musiał z nim toczyć o dominację i o zjednoczenie dziedzictwa
po ojcu. Gdyby Władysław utrzymał koronę królewską i przekazał ją jednemu z synów – do takiej sytuacji zapewne by nie doszło, a gdyby lennik mimo tego spiskował przeciwko swemu seniorowi, spotkałby się z powszechnym potępieniem zasługując na najwyższy wymiar kary. Wyjaśnia to niezadowolenie społeczne i konieczność pokuty, jaką musiał Bolesław III odbyć publicznie po uśmierceniu brata.
Powyższy wywód ma jednak charakter czysto akademicki, ponieważ w krótkich odcinkach
czasu, gdy Piastowie koronowali się na królów, do żadnych podziałów kraju nie dochodziło.
167
168
169
170
Kronika Thietmara, V, 10; zob. też: W. Chrzanowski, op. cit., s. 156–157.
G. Anonim, op. cit., I, 6.
T. Wasilewski, Bizantyńska symbolika..., s. 12; zob. też: M. Barański, op. cit., s. 71–72.
Kronika Thietmara, V, 10.
43
3. Udział możnych w decyzji o następstwie
Interesujące jest natomiast, dlaczego Władysław nie otrzymał dzielnicy jeszcze za panowania brata. Doszliśmy wyżej do wniosku, że z pewnością należało mu się jakieś zaopatrzenie ze
schedy po ojcu i poparliśmy hipotezę, według której otrzymał on w zarząd prowincję mazowiecką. Powstaje pytanie, dlaczego po koronacji Bolesława III nie otrzymał on tytułu książęcego, skoro wyniesiony do godności królewskiej brat mógł już przyznać mu taki tytuł bez żadnego uszczerbku dla swej zwierzchności nad nim? Przecież siły, które przeforsowały zaledwie jedno pokolenie później zasadę dzielenia kraju między spadkobierców umierającego władcy, musiały rodzić się już wcześniej. Z pewnością, choć może jeszcze nie tak silne, istniały już za panowania Bolesława. Mowa tu oczywiście o możnowładztwie polskim, któremu z cała pewnością na
rękę byłoby utworzenie książęcego dworu na Mazowszu, gdzie powstać mógł cały szereg nowych, dzielnicowych urzędów do obsadzenia.
Nie jest wykluczone, że takie postulaty rzeczywiście padały, a to, że król potrafił im się
oprzeć świadczy dodatkowo o jego nieugiętości i nieustępliwości, jeżeli chodzi o jego władzę
i prestiż, na które wskazywali już wybitniejsi od nas znawcy tematu 171. Opór króla musiał budzić
niezadowolenie i mógł stać się jedną z przyczyn jego wygnania, dla którego zabójstwo biskupa
krakowskiego było jedynie pretekstem, jak to zdaje się sugerować Gall Anonim, głosząc, że bardzo mu to zaszkodziło, ale nie dając podstaw do dopatrywania się w nim jedynej przyczyny upadku Bolesława172. Oczywiście uwaga powyższa pozostaje tylko hipotezą, którą niepodobna niezbicie udowodnić, tym niemniej wydaje się prawdopodobna i pasuje do obrazu wydarzeń znanego nam z innych źródeł.
Łowmiański postawił tezę, że przez cały omawiany w niniejszej pracy okres możnowładztwo polskie stało na swoistym rozdrożu. Z jednej strony silna władza skupiona w jednym ręku
zgodna była z polską racją stanu, z drugiej natomiast – władza rozproszona była łatwiejsza do
kontrolowania. Autor podkreślił, że możnowładztwo często wykorzystywało juniorów, by pod
ich egidą walczyć z niewygodnymi panującymi 173. W ten sposób niejako przy okazji możnowładztwo dokonywało swoistej elekcji panującego spośród członków dynastii. Propozycja ta,
jakkolwiek na pierwszy rzut oka wygląda sensownie, pachnie nadmiernym uogólnieniem. Nie
171 T. Grudziński, Bolesław Szczodry..., s. 120; zob. też: M. Plezia, Dookoła sprawy św. Stanisława. Studium
źródłoznawcze, Bydgoszcz 1999, s. 101, 169.
172 G. Anonim, op. cit., I, 27; zob. też: M. Plezia, Dookoła sprawy św. Stanisława..., s. 185.
173 H. Łowmiański, Król Bolesław II..., s. 170–171.
44
sposób, jak czyni to autor, jedną miarką mierzyć stosunków społecznych za panowania Mieszka I i Bolesława II (a te dwa momenty: sukcesję po Mieszku I i bunt przeciw Bolesławowi II
bierze autor za główne argumenty).
Zupełnie inny kształt i charakter miało możnowładztwo, a raczej osobista drużyna Mieszka I i Bolesława I, a inny – posiadacze znaczny, rozsianych po całej Polsce majątków ziemskich
możni czasów Bolesława II174. Siłą rzeczy różne też były ich cele. Trudno sobie wyobrazić, by
siły społeczne, które prawdopodobnie zaczęły domagać się udziału we władzy w czasach synów Kazimierza I, były aktywne i optowały za dzieleniem kraju już za panowania Mieszka I.
Jest to kolejny argument przeciwko tezie podziałowej: jedynymi osobami naprawdę zainteresowanymi w podziale kraju po śmierci Mieszka I była Oda i jej synowie.
4. Korona królewska jako źródło hierarchii w dynastii
Podsumowując można stwierdzić, że korona królewska nie miała bezpośrednich skutków
prawnych w dziedzinie prawa sukcesyjnego. Pośrednio jednak wpływała na nie, wywyższając
panującego nad innych członków dynastii i umożliwiając tym samym bezpieczne przyznanie
krewnym panującego części kraju jako lenna bez ryzyka ich emancypacji spod zwierzchności seniora. Oczywiście, jak pokazały czasy późniejsze, nie była ona wcale nieodzowna dla przeprowadzenia takiego podziału. Jednak ustanowienie seniorem rodu niekoronowanego władcy Krakowa nie okazało się trwałe i pewnie między innymi dlatego zasada senioratu wprowadzona
przez Bolesława III rychło się załamała. Przypuszczać można ze znaczną dozą prawdopodobieństwa, że do sytuacji takiej nie doszłoby, gdyby udało się Krzywoustemu obok największej
części państwa przekazać najstarszemu z synów koronę królewską. Warto też zwrócić uwagę,
że bardzo podobna sytuacja miała miejsce na Rusi, gdzie senior rodu również nie miał zdecydowanej przewagi moralno-ideologicznej nad krewniakami, co skutkowało nieustannymi walkami
o Kijów. Inaczej natomiast rzecz się miała z Węgrami, gdzie wprawdzie rozbicie dzielnicowe
również występowało, jednak z racji posiadanej przez naczelnych władców korony królewskiej,
miało znacznie łagodniejszy przebieg i nie doprowadziło do tak radykalnego osłabienia tego
państwa, jak to miało miejsce w przypadku polskim i ruskim.
174 Por. M. Barański, op. cit., s. 164–166.
45
5. Prawa Władysława I do następstwa po starszym bracie
Przed zebraniem wniosków powyższej analizy, wypada nam jeszcze powrócić do pozostawionej uprzednio na uboczu sprawy praw Władysława I do tronu. Kwestia ta jest, jak już zaznaczyliśmy, czysto akademicka, tym niemniej warta rozważenia dla głębszego zrozumienia prawa
sukcesyjnego pierwszych Piastów. Niestety nie dysponujemy żadnym przypadkiem, w którym
by w drodze legalnej sukcesji władzę po zmarłym objął jego brat. Następcą zawsze był syn,
z czego wnosić można, że tak nakazywał zwyczaj, jeśli nie od początku, to z pewnością już
w czasach synów Kazimierza I zwyczajowo władzę po zmarłym obejmował jego syn. Gall podaje, chociaż zaznaczyliśmy już wcześniej, że jest to relacja wyjątkowo jak na tego kronikarza
małej wiarygodności, że nawet po wypędzeniu Mieszka II władzę sprawował przez czas jakiś
jego syn Kazimierz, zanim i jego z kraju wygnano. Bolesław II miał już w owym czasie syna,
młodego co prawda i zapewne jeszcze niezdolnego do objęcia władzy. Tym niemniej Władysław I nie sprawował regencji w jego imieniu, ale panował zupełnie samodzielnie, co podkreślił
nakładając na swą głowę koronę lub hełm ozdobiony koroną, co miało stanowić namiastkę tytułu królewskiego175. Nie przekazał też władzy Mieszkowi po jego powrocie do kraju, chociaż
pod koniec swego życia nadawał się on już do jej sprawowania.
Powyższe uwagi wskazują na to, że Władysław I miał pełne prawo do objęcia tronu po bracie. Przyjrzyjmy się jeszcze dokładniej okolicznościom, w jakich znalazł się on na tronie polskim. Sprawa ta jest bardzo niejasna. Relacja Anonima Galla na ten temat jest niezwykle lakoniczna i tajemnicza, natomiast ta, którą nam pozostawił Mistrz Wincenty – wyraźnie naznaczona tradycją świętości biskupa, tendencyjna i przez to mało wiarygodna. Stąd w nauce wiele było
rozbieżności, dodatkowo jeszcze w minionej epoce zaciemnianych przez spór państwa z Kościołem, który niejednokrotnie rzutował na stanowiska historyków w tej sprawie.
Nas jednaki w mniejszym stopniu interesują prawdziwe, czy też domniemane przyczyny,
konfliktu, a istotniejszy jest jego skutek. Źródła zgodne są co do tego, że w toku konfliktu biskup krakowski, Stanisław został z rozkazu królewskiego pozbawiony życia 176. Łowmiański zdaje się skłaniać ku starszej tezie, że nastąpiło to w wyniku procesu sądowego 177, jednak nowsze
175 M. Barański, op. cit., s. 176; zob. też: Z. Dalewski, Władza przestrzeń ceremoniał. Miejsce i uroczystość
inauguracji władcy w Polsce średniowiecznej do końca XIV w., Warszawa 1996, s. 128.
176 G. Anonim, op. cit., I, 27; zob. też: Mistrza Wincentego..., II, 20.
177 H. Łowmiański, Król Bolesław II..., s. 179.
46
prace wykazały, że jest to mało prawdopodobne178. W zasadzie nie ulega natomiast kwestii, że
zabójstwo biskupa nie było jedyną, ani nawet najważniejszą przyczyną upadku króla 179.
Sprawa świętego Stanisława była najprawdopodobniej tylko jednym z elementów zatargu
króla z szeroko pojętą opozycją wewnętrzną. Zdaniem Łowmiańskiego na jej czele stał od samego początku brat króla, Władysław Herman180, inni badacze przyjmują taką możliwość, jednak nie opowiadają się za nią z całą pewnością.
Za przyczynę sporu podaje się najczęściej intensywną i kosztowną politykę zagraniczną
króla181, jego trudny charakter, liczne nadania królewskie na rzecz Kościoła 182, przedłużające się
wyprawy wojenne, odrywające ludzi o ich gospodarstw, oraz pustki w skarbie monarszym 183.
Możemy do nich dodać sformułowaną wyżej hipotezę o „głodzie dostojeństw”, który pchał
możnych do domagania się od króla wydzielenia dzielnicy swemu bratu. Te żądania, jeśli rzeczywiście były zgłaszane, musiały bardzo podobać się młodszemu Piastowi, co zwiększa prawdopodobieństwo przypuszczenia Łowmiańskiego, że od samego początku stał on na czele opozycji.
Trudno natomiast zgodzić się z innym twierdzeniem tego badacza, jakoby obalenie Bolesława nastąpiło w wyniku czeskiej interwencji na rzecz Władysława. Jedynym argumentem Łowmiańskigo jest fakt, że walka juniorów lub pretendentów z seniorami toczyła się w owej epoce zwykle według
określonego schematu184. To, że tak było w istocie, nie oznacza jeszcze, że właśnie ten konkretny
przypadek musiał być jednym z tych „zwykłych”. Zwłaszcza, że dla takiego podejrzenia nie
znajdujemy żadnego oparcia w źródłach: nic nam nie wiadomo ani o takiej interwencji, ani w
ogóle o żadnym konflikcie polsko-czeskim w 1079 roku. Nawet kronikarz niemiecki, Lambert,
doskonale poinformowany o szczegółach koronacji Bolesława II, nic o takim incydencie (ani
w ogóle o obaleniu króla) nie wie185. Złożenie Bolesława z tronu musiało się dokonać własnymi
siłami opozycji wewnętrznej. Niestety, szczegółów tego zdarzenia jesteśmy raz na zawsze pozbawieni przez uparte milczenie źródeł.
Jeżeli na czele rebelii stanął sam Władysław Herman, jasne staje się, dlaczego on właśnie, a
178 M. Plezia, Dookoła sprawy..., s. 92–95.
179 Ibidem, s. 185; zob. też: T. Grudziński, Bolesław Śmiały..., s. 177; H. Łowmiański, Król Bolesław II...,
s . 181–182.
180 Ibidem, 172.
181 M. Barański, op. cir., s. 154.
182 Miały one budzić opór możnych świeckich: T. Grudziński, Bolesław Śmiały..., s . 177.
183 M. Plezia, Dookoła sprawy..., s. 174.
184 H. Łowmiański, Król Bolesław II..., s. 174.
185 Ibidem, s. 172.
47
nie syn Bolesława, Mieszko, został osadzony na tronie. Zastanawiające jest natomiast, dlaczego
młody (dziesięcioletni dopiero) Mieszko znalazł się na wygnaniu razem z ojcem 186. Z perspektywy Władysława i jego państwa była to najgorsza z możliwości – znacznie rozsądniej byłoby z
ich strony potajemnie uśmiercić chłopca (jak to się miało stać później 187), albo zatrzymać go w
kraju i przyznać zaopatrzenie należne krewniakowi panującego. Zwłaszcza możni, jak wykazaliśmy wyżej, musieli być zainteresowani przyznaniem mu kawałka ziemi pod zwierzchnością stryja. Pozostawienie go na Węgrzech stwarzało niebezpieczeństwo powrotu jego – lub jego potomka – jako pretendenta do tronu w przyszłości.
Wynika z tego, że mało prawdopodobnym jest, aby Bolesław II został rzeczywiście „wygnany” w ścisłym tego słowa rozumieniu. Raczej sam uciekł, widząc, że traci poparcie, wobec
zbliżających się do Krakowa wojsk brata. Tylko samodzielnie podejmując decyzję o ucieczce,
mógł zabrać ze sobą syna – w przeciwnym razie wysoce prawdopodobne jest, że możni zatrzymaliby Mieszka w kraju.
Że takie rozumowanie nie było obce również ówczesnym, świadczy i to, że w kilka lat po
śmierci Bolesława II, Mieszko został sprowadzony do kraju. Gall Anonim powiadamia nas, że
został ożeniony z ruską dziewczyną, a wkrótce potem – otruty, zanim jeszcze zdążył spłodzić potomka188. Małżeństwo miało zostać zawarte w 1088 roku, jednak nic więcej pewnego o nim powiedzieć się nie da189. Był to zapewne mariaż polityczny, co oznacza, że zamierzano Mieszka
włączyć do normalnych rozgrywek dynastycznych, czyli tym samym uczynić go pełnoprawnym
członkiem domu panującego. Nic nam nie wiadomo o tym, by Mieszko sprawował jakiś wysoki
urząd jest to prawdopodobne mimo tego.
Gall z naciskiem podkreśla, że młodzieniec odznaczał się wieloma przymiotami i był bardzo popularny w Polsce. Zapewne właśnie ta popularność ściągnęła nań zgubę. Władysław I
nie był królem, brakło więc czynnika wywyższającego go w naturalny sposób ponad innych
członków dynastii. Prawdopodobnie również prawa Mieszka do ojcowskiego tronu były silniejsze od władysławowych. Spośród rozważonych dotychczas sukcesji tylko raz – w chwili śmierci
Bolesława I żył przedstawiciel bocznej linii dynastii (bratanek Bolesława, Dytryk). Oczywiście
jego prawa do tronu musiały być słabsze od praw synów Bolesława. Tym niemniej, gdyby zabrakło tych ostatnich, prawdopodobnie byłby on zdolny do objęcia władzy, o czym możemy
186
187
188
189
G. Anonim, I, 29.
Ibidem, I, 29.
Ibidem, I, 29.
O. Balzer, Genealogia..., s. 205.
48
ostrożnie wnioskować z faktu, że otrzymał on we władanie część Polski na mocy decyzji Konrada II, o czym była już mowa. Biorąc pod uwagę ten precedens, przypuścić możemy, że również Władysław I miał prawa do tronu, jednak najprawdopodobniej były one słabsze od mieszkowych i był to kolejny powód, dla którego musiano obawiać się rosnącej popularności Bolesławica.
Z drugiej strony, jeżeli, jak podejrzewamy, Bolesław II zabrał ze sobą syna, uciekając z kraju, to wobec braku innego Piasta, Władysław I przejął władzę w Polsce w pełni legalnie i w majestacie prawa. Tym wraz z powrotem Mieszka z uchodźstwa musiał zrodzić się problem natury
prawnej, komu w takiej sytuacji należy się władza? Z jednej strony przyrodzone prawa Mieszka
do tronu były silniejsze, a z drugiej Władysław objął władzę zupełnie legalnie, a władza ta była
zgodnie z pradawnym i ugruntowanym już zwyczajem dożywotnia. Oczywiście brakowało precedensu, według którego można by tę kwestię rozstrzygnąć, wobec czego decydować musiały
czynniki faktyczne: Władysław już zasiadał na tronie, sprawował władzę nad ludźmi i wojskiem,
miał poparcie możnych. Z drugiej strony, gdyby pojawiła się opozycja wobec jego rządów – a
pojawiłaby się z pewnością – miałaby ona więcej niż wymarzonego kandydata, którym mogłaby
w razie potrzeby zastąpić starego księcia.
6. Zasady następstwa tronu
Po przeanalizowaniu całego powyższego materiału przychodzi konieczność zebrania go
i uporządkowania na jednym miejscu celem wyciągnięcia wniosków. W toku pracy zbadaliśmy
pięć zmian na tronie polskim, które nastąpiły po śmieci Mieszka I, Bolesława I, Mieszka II, Kazimierza I i Władysława I. Rozważyliśmy także znaczenie korony królewskiej dla zwyczaju sukcesyjnego, które to rozważanie doprowadziło nas do wniosku, że obecność lub nieobecność korony królewskiej na głowie ustępującego władcy nie miała żadnego znaczenia dla sukcesji
po nim.
Pośród rozpatrzonych przypadków do czynienia mieliśmy z jednym przypadkiem nieprzydatnym dla naszych rozważań, to jest z sukcesją po Mieszku II, który pozostawił po sobie jednego tylko następcę i w związku z tym nie było w jego sprawie problemu do rozstrzygnięcia
przez prawo sukcesyjne. Dalej napotkaliśmy jeden przypadek zupełnie wątpliwy, w którym
nie byliśmy w stanie jednoznacznie zdiagnozować wydarzeń, jakie miały miejsce po śmierci
49
księcia. Mowa oczywiście o następstwie po Mieszku I. Jeden raz również mieliśmy do czynienia
z sytuacją, zgoła wyjątkową, w której bez żadnego zamieszania, władzę po ojcu objął najstarszy
jego syn, Bolesław II. Pozostałe dwa przypadki, to jest sukcesje po Bolesławie I i Władysławie I
nie pozostawiają nam wątpliwości, że decyzję o następstwie podjął panujący jeszcze za swojego
życia. przypomnijmy, że Bolesław I naznaczył jako następcę Mieszka II, natomiast Władysław I
podzielił kraj między synów i polecił możnym dokonać elekcji na księcia zwierzchniego tego,
który lepiej będzie się do tego nadawać.
Mamy oczywiście pełną świadomość, jak uboga i niejednoznaczna jest to baza źródłowa.
Tym niemniej postaramy się na jej podstawie wyciągnąć stosowne wnioski. Do dyspozycji
mamy, jak się wydaje trzy hipotezy. Pierwszą z nich jest stara teoria o podziałach dynastycznych,
którą dostatecznie już podważył Grudziński190, a której nie potwierdza również nasza własna
analiza. Spośród bowiem pięciu zbadanych sukcesji, tylko raz dokonany został podział, a raz istnieje taka hipotetyczna, acz trudna do jednoznacznego dowiedzenia możliwość. Mamy z nią
zresztą do czynienia w bardzo wczesnym etapie istnienia państwa, kiedy prawo sukcesyjne mogło jeszcze nie być całkowicie skrystalizowane.
Nie bez znaczenia jest także fakt, że podział między członków dynastii został wymuszony
decyzją cesarską na zjeździe w Merseburgu, jak o tym pisaliśmy w rozdziale III. Podział ten niewątpliwie dążył do osłabienia władzy w Polsce. Czy logicznym jest, że tak samo zwyczajowo
osłabiali swoją władzę sami Piastowie? Rozważmy, co musiałoby się stać, aby takie podziały stały się prawem zwyczajowym. Już trzej uznani przez nas za historycznych, przodkowie Mieszka I
musieliby dzielić swoje włości między synów i co więcej, za każdym razem musiałyby one zostać ponownie jednoczone przez książąt występujących przeciwko woli ojca 191. Absolutnie
nie widzimy podstaw do przyjmowania takiego scenariusza.
Druga możliwość to primogenitura: całe państwo zwyczajowo przypadać miało najstarszemu synowi. Za tak postawioną tezą przemawia fakt, że władzę po Mieszku I objął Bolesław I,
a po Kazimierzu I – Bolesław II. Sprzeciwia się jej natomiast przypadek sukcesji po Bolesławie I, kiedy na tronie, nota bene, bez żadnych problemów, czy kłopotów zasiadł i natychmiast koronował się (o ile nie doszło do tego już za życia ojca) Mieszko II. Można, jak Labuda podnosić, że zadecydowała o tym właśnie koronacja za życia ojca, ale ona, jak już zauważyliśmy,
nie jest wcale pewnikiem. Ponadto primogeniturze sprzeciwia się również sukcesja po Włady190 T. Grudziński, Zagadnienie podziałów..., 3.
191 Ibidem, s. 8–9.
50
sławie I, który podjął zaakceptowaną przez ogół decyzję o podziale kraju, a poddanym pozostawił elekcję godniejszego spośród synów na princepsa. Fakt, że decyzja ta została na księciu wymuszona nie ma w tym momencie większego znaczenia. Wygląda na to, że była ona zgodna
z prawem.
Należy jednak zwrócić uwagę na wspomnianą już wyjątkową aktywizację możnych w polskim życiu publicznym w tym okresie192. Brak protestów z tej strony mógł wynikać z tego,
że pogwałcenie dotychczasowego zwyczaju leżało w interesie możnowładztwa i to ono właśnie
wpłynęło na zmianę obyczaju w tym zakresie. Cóż, taka teza nie daje się całkowicie wykluczyć.
Jednakże zauważmy, że aby przyjąć jednoznacznie obowiązywanie primogenitury w następstwie
na tron musimy także przyjąć dwie inne, co najmniej niepewne hipotezy, z których jedną odrzuciliśmy już wcześniej. Tym bardziej, że mamy do rozpatrzenia jeszcze możliwość trzecią.
Jest nią teza, że każdorazowo to poprzedni panujący decydował o wyborze następcy. Jest
ona o tyle kłopotliwa, że praktycznie w każdym wypadku, gdy źródła wprost nie twierdzą inaczej, możemy dopasować fakty do tej teorii, twierdząc, że było jak było – widocznie poprzednik
tak zadecydował. W związku z tym trudno ją jednoznacznie udowodnić. Tym niemniej co najmniej jeden raz źródła nie pozostawiają wątpliwości, że formalną decyzję podjął władca –
mowa tu oczywiście o Władysławie I. Co więcej, jest to jedyna teoria, całkowicie zgodna z wypadkami zaszłymi po śmierci Bolesława I. Nie stoi z nią w sprzeczności zasiadanie na tronie
najstarszych synów swych ojców: Bolesława I i Bolesława II. Słowem jest to jedyna z dostępnych nam tez, pasująca do wszystkich pięciu analizowanych sukcesji. Dlatego też za nią właśnie
wypada nam się opowiedzieć, jako za najbardziej naszym zdaniem prawdopodobną.
Jest przy tym bez praktycznego znaczenia, jaką konkretnie decyzję podjął umierający władca. Mógł on pozostawić cały kraj jednemu z synów lub podzielić go wedle woli. Z tej ostatniej
możliwości jednak skorzystał, jak się zdaje, wyłącznie Władysław I i to pod naciskiem synów
oraz poddanych. Nie jest to sprzeczne z logiką, skoro zauważyliśmy wyżej, że podziały dynastyczne osłabiały państwo i nie leżały ani w interesie ogółu poddanych, ani dynastii, owszem
były korzystne tylko dla możnowładztwa, starającego się budować swą potęgę na osłabianiu
i rozdrabnianiu władzy monarszej.
192 Idem, O akcie sukcesyjnym..., s. 35.
51
7. Zaopatrzenie potomków nieprzeznaczonych do panowania
Jeżeli władca nie dzielił kraju, wypada nam zastanowić się, jaką część należnego im przecież
dziedzictwa otrzymywali pozostali synowie, jeżeli nie była nią część terytorium państwa. Wiemy,
że co najmniej w dwóch wypadkach pozostali synowie zmarłego władcy zostali bezceremonialnie przepędzeni z kraju – tak stało się z młodszymi synami Mieszka I oraz Bolesława I. Z kolei
bracia Mieszka I oraz Bolesława II przebywali w kraju zgodnie z panującym i piastowali odpowiedzialne funkcje. O tych pierwszych wiemy, że dowodzili oddziałami drużyny brata, o młodszych synach Kazimierza I nie wiemy natomiast dokładnie, jakie zaopatrzenie uzyskali, podejrzewamy jedynie, że mogło chodzić o zarząd prowincji. W tym miejscu zauważyć możemy dwie
interesujące tendencje.
Po pierwsze widzimy, że Bolesław I, mimo iż jego stryjowie zgodnie współpracowali z jego
ojcem, przepędził własnych braci z kraju. Podobnie uczynił jego syn, Mieszko II, natomiast już
Bolesław II, być może nauczony doświadczeniem przodków, powstrzymał się od tego kroku.
Bezradni jesteśmy w określaniu przyczyn wygnania Ody i jej synów, możemy się tylko domyślać,
że macocha Bolesława dążyła – warto mieć cały czas na uwadze, że niewykluczone jest iż miała
tu oparcie w decyzji męża – do odebrania władzy pasierbowi i zapewnienia jej własnym synom.
Czy podobnie knuli przeciw bratu Bezprym i Otto, tego nie wiemy i zgadywać tylko możemy,
czy tak było rzeczywiście, czy też Mieszko II, przewidując możliwe ich machinacje, uderzył
pierwszy. Jakkolwiek było, nauczeni smutnym doświadczeniem tych rządów, następcy Kazimierza I nie pozbywali się już tak pochopnie swych braci z kraju. Pośrednio przemawia to również
za tym, że Mieszko Bolesławic uciekł z kraju razem z Bolesławe, drugim, a nie został wygnany
przez stryja.
Druga tendencja to przemiany w zaopatrzeniu niewładających Piastów. Pamiętamy,
że za życia Mieszka I dowodzili oni oddziałami drużyny brata. To ważna i odpowiedzialna funkcja, a przy tym niezwykle dochodowa wobec liczby wojen prowadzonych w tamtym czasie. Zapewne to właśnie wodzowi przypadała większość zdobywanych łupów. Niestety nie wiemy nic
o potomstwie dwóch braci Mieszka I, być może żadnego nie mieli, a być może ich linie wygasły dopiero później, a może wreszcie nie było ono jeszcze uznawane za członków dynastii i dlatego nie stanowiło przed miotu zainteresowania kronikarzy193. Pewne jest wszakże, że żadnego
zaopatrzenia nie otrzymali młodsi bracia Bolesława I. Trudno sobie wyobrażać, iżby się tak sta193 M. Barański, op. cit., s. 111–112.
52
ło na mocy decyzji Mieszka I, w tym punkcie jego testament został prawdopodobnie pogwałcony przez Bolesława.
Jeżeli Bezprym i Otto otrzymali podobne stanowiska, to prędko je utracili. Natomiast najpóźniej za życia Kazimierza I musiało dojść do zasadniczej zmiany w stosunkach dynastycznych na tym polu. W wyniku upadku państwa za panowania Mieszka II drużyna przestała istnieć i nie została już odnowiona194. Stąd młodsi synowie Kazimierza I nie byli już dowódcami
wojska brata – to zostało całkiem inaczej niż dawniej zorganizowane. Z pewnością otrzymali
inne istotne urzędy. Prawdopodobne jest, że Władysław Herman był za rządów brata zarządcą
prowincji mazowieckiej. Być może mielibyśmy więcej materiału do wnioskowania na ten temat,
gdyby nie tradycja podziałów dynastycznych, która pojawiła się wkrótce. Pewne jest jednak,
że książęta, którzy jako należną im część ojcowizny uzyskiwali część terytorium państwa,
nie zajmowali już wysokich urzędów państwowych, do których aspirowali możni. Jeżeli zatem ci
ostatni byli czynnikiem inspirującym nową tradycję sukcesyjną, to przyjęcie powyższej hipotezy
przyczynia się do wyjaśnienia ich postawy.
Wypada jeszcze zaznaczyć, że chociaż desygnacja ojca decydowała o obsadzie tronu, pozostali jego synowie zachowywali również prawa do tronu i mogli je zrealizować w razie jego
opróżnienia. Tak stało się w przypadku Władysława I po ucieczce z kraju jego brata. Co więcej,
możemy stwierdzić (co zresztą nie wydaje nam się wcale dziwne), że te prawa były dziedziczone
w bocznych liniach dynastii, o czym świadczy przypadek Dytryka, bratanka Bolesława I. Również i fakt, że Bezprym znalazł poparcie przynajmniej części możnych przeciwko Mieszkowi II
przemawia za tym, że niewyznaczeni na dziedziców mieli prawo do spadku po ojcu. I jakkolwiek przynajmniej do końca XI w. władcy czynili wysiłki, by księstwo pozostawało niepodzielne, to z tych właśnie prywatnoprawnych roszczeń spadkowych brało się prawo niepanujących
Piastów do uposażenia w wysokich urzędach i związanych z nimi dochodach.
Jeżeli chodzi o Piastówny, mamy wyraźne potwierdzenie w licznych źródłach, że zgodnie
z panującym i w innych krajach zwyczajem, wychodziły one za mąż za członków domów panujących w sąsiednich krajach. prawdopodobnie zgodnie z tym samym zwyczajem otrzymywały
posag w ruchomościach i złocie, a także że część poddanych zabierały ze sobą jako świtę. O ich
zamążpójściu decydował ojciec, a po jego śmierci panujący brat, być może, choć tego stwierdzić
nie jesteśmy w stanie, przy współudziale pozostałych braci, jak by to wynikało z ówczesnego
194 Ibidem, s. 164–165.
53
prawa rodzinnego195.
8. Geneza zwyczaju sukcesyjnego
Po dokonaniu charakterystyki ówczesnego prawa sukcesyjnego, pozostaje nam w oparciu
o dokonane ustalenia rozstrzygnąć kilka kwestii, które w toku pracy pozostawiliśmy aż do tego
momentu. Po pierwsze możemy teraz ponownie przyjrzeć się genezie zwyczaju sukcesyjnego.
Nie będziemy w tym miejscu powtarzać tego, co napisaliśmy we wstępie. Wysunęliśmy tam dwie
możliwe hipotezy: o wyborze księcia spośród potomków lub krewnych poprzednika przez drużynę oraz o desygnacji następcy przez ustępującego. Obecnie, skoro wiemy już, do jakich rezultatów proces kształtowania się prawa sukcesyjnego doprowadził, możemy śmiało przyjąć hipotezę drugą, jako doskonale pasującą do naszych dotychczasowych ustaleń i dodatkowo je potwierdzającą. Nie jest przy tym wykluczone, że zaistniał etap pośredni między elekcją wodza-księcia przez wiec (a następnie może tylko przez drużynę), a desygnacją następcy przez poprzednika. W tym okresie przejściowym elektorzy mogli brać pod uwagę sugestię starego księcia
co do wyboru następcy, a po wielokrotnej akceptacji takiej sugestii mogło stać się zwyczajem,
że stosowano się do niej zawsze. Oczywiście to tylko hipoteza i tak zawsze musi być traktowana, tym niemniej jest ona spójna z wszystkimi naszymi dotychczasowymi ustaleniami i jako taka
zasługuje na przyjęcie.
Niestety, wszystko to, co powyżej napisaliśmy wciąż nie wydaje się wystarczające do określenia, jaką decyzję sukcesyjną podjął Mieszko I. Czy podzielił on kraj między synów, czy
też przekazał całą władzę Bolesławowi, próżno dociekać. Za pierwszą możliwością przemawia
brak jakichkolwiek zamieszek w kraju po wypędzeniu Ody i jej synów, a także brak reakcji Cesarstwa, dokąd wygnańcy się udali i to pomimo iż mieli tam licznych i potężnych krewniaków196.
Z drugiej strony da się go też wyjaśnić tym, że możnowładztwo w tamtym okresie było jeszcze
zainteresowane raczej utwierdzaniem władzy monarszej, niż jej osłabianiem 197. Należy jednak
zadać sobie pytanie, skąd mógł Mieszko I zaczerpnąć wzór do takiego postępowania. Podziały
dynastyczne w tamtych czasach nie były jeszcze w powszechnym zastosowaniu, jak to się miało
stać nieco później. Przy tym na pewno pamiętał Mieszko, że jego właśni bracia doskonale
195 J. Bardach, op. cit., s. 77.
196 M. Barański, op. cit., s. 61.
197 T. Grudziński, O akcie sukcesyjnym..., s. 35.
54
i zgodnie z nim współpracowali, z czego wnosić można, że byli zadowoleni ze swej pozycji.
Dlaczego zatem miałby rezygnować z tego rozwiązania? Dodajmy od razu, że przyczyną niepokoju o zgodę w łonie dynastii, która jawi nam się jedyną potencjalną przyczyną podziału,
nie mogło także wywołać pochodzenie synów z różnych matek, gdyż nie inaczej zapewne było
z Mieszkiem I i jego braćmi. Jest to wysoce prawdopodobne wobec panującej w pogańskich
czasach poligamii198. Z powyższych przyczyn podział kraju wbrew dotychczasowej praktyce,
jakkolwiek leżał z pewnością w mocy Mieszka, wydaje nam się mało prawdopodobny.
198 G. Anonim, op. cit., I, 5; J. Bardach, op. cit., s. 77.
55
Zakończenie
Na tym kończymy naszą analizę prawa sukcesyjnego w państwie piastowskim do końca
XI w. Kończymy ją wynikiem, który uznać można za zadowalający. Udało się określić ze znacznym, jak się zdaje, prawdopodobieństwem zasadę rządzącą dziedziczeniem tronu polskiego.
Okazało się, że najprawdopodobniej o każdorazowym następstwie na tron polski decydował
umierający władca. Tak było z całą pewnością w przypadku objęcia rządów przez Mieszka II
i Bolesława II. W mocy władcy leżało również podzielenie kraju między następców, jednak aż
do czasów Władysława I nie czynili oni tego, chociaż możliwe, że panujący jeszcze za swego życia nadawali dzielnice przeznaczonym do następstwa synom, aby w ten sposób przygotować ich
do rządzenia w przyszłości całym krajem. Z całą pewnością zrobił tak Bolesław I, a możliwe
jest, że brał w tym przykład z ojca.
Zdołaliśmy także postawić tezy dotyczące pobocznych kwestii związanych z dziedziczeniem w rodzie Piastów, takich jak uposażenie niewyznaczonych na władców członków dynastii,
czy znaczenie korony królewskiej dla następstwa na tron. Męscy potomkowie nie przeznaczeni
do sprawowania władzy byli zwykle obdarzani wysokimi urzędami państwowymi: dowodzili
wojskiem książęcym lub obejmowali namiestnictwa prowincji. Działo się to jednak tylko w sytuacji, gdy pozostawali oni w zgodzie z panującym bratem, co nie zawsze miało miejsce. Możemy
wręcz ubolewać nad tym, że zdarzało się to tak rzadko, a mianowicie tylko za panowania Mieszka I i Bolesława II. Gdyby nie to, być może bylibyśmy w stanie coś więcej powiedzieć na ten temat.
Oczywiście praca niniejsza nie rości sobie pretensji do wyczerpującego omówienia zagadnienia. Wciąż pozostają do rozpoznania uboczne kwestie związane tak z poszczególnymi zmianami na tronie polskim, jak i z sukcesją w ogóle. Do takich spraw należy między innymi kwestia
praw Władysława I do spadku po wygnanym bracie. Ponieważ objął on władzę w wyniku przewrotu, można mieć wątpliwości co do zasadności jego roszczeń, zwłaszcza wobec pozostawania przy życiu Mieszka Bolesławica. Wątpliwości te, których bynajmniej nie rozwialiśmy w niniejszej pracy, zasługują na bardziej szczegółowe rozpoznanie na innym miejscu.
Zasługą pracy jest zbudowanie względnie spójnej, choć niepozbawionej luk i wad, wizji
zwyczaju sukcesyjnego w piastowskiej Polsce. Poddajemy ją pod rozwagę innych uczonych, którzy być może zakwestionują nasze ustalenia, a może zdołają rozszerzyć je o nowe, niedostrzeżone przez nas kwestie i rozwiązania.
56
Dyskutując o uzyskanych w niniejszej pracy wynikach należy mieć na uwadze jedną zasadniczą trudność, z jaką borykaliśmy się przez cały czas jej powstawania. Otóż w omawianym
przez nas okresie od IX do początku XII wieku na tronie polskim zasiadało jedynie siedmiu
(dziewięciu jeśli wliczyć Bezpryma i Zbigniewa) władców, których rządy były dostatecznie udokumentowane, aby mogły stanowić przedmiot naszych badań. Niestety, wskutek rozmaitych
przewrotów i zawirowań historii tylko pięć spośród zaszłych wówczas zmian na polskim tronie
miało charakter legalnej, prawem określonej sukcesji. To niestety zbyt niewiele, aby na tak wątłej tylko podstawie dało się cokolwiek z całą pewnością powiedzieć. Z tej przyczyny poczynione wyżej ustalenia mają charakter mniej lub bardziej prawdopodobnych hipotez. Sprawa ta wymaga dalszych dociekań i to zarówno pogłębionych badań nad omówionymi przez nas pobieżnie sukcesjami, jak również nad okresem późniejszym, którego wydarzenia mogą jeszcze przynieść nam dodatkowe pośrednie informacje i poszlaki na temat dziedziczenia w rodzie piastowskim w okresie przez nas badanym. Po zweryfikowaniu naszych ustaleń za pomocą zdatnych do
tego przykładów sukcesji z okresu tak zwanej Polski dzielnicowej mogą poprzeć lub zakwestionować nasze dotychczasowe zapatrywania.
Badając okres dzielnicowy na potrzeby badań retrogresywnych trzeba mieć jednak na uwadze ogromnie istotny przełom, jaki dokonał się w myśli politycznej polskiego możnowładztwa,
a pewnie i samych Piastów na przełomie XI i XII stulecia. Oto zamiast dążyć do wzmocnienia
władzy monarszej, która dotąd była gwarantem jego pozycji, polskie elity polityczne zaczynają,
być może już za rządów Bolesława II, a z całą pewnością za panowania jego następcy, dążyć do
osłabienia i rozdrobnienia władzy książęcej. Siłą rzeczy w związku z tym istotne zmiany musiał by zajść w zwyczajach prawnych, w tym w zwyczaju sukcesyjnym. Stąd nie ma i być nie może
prostego przełożenia prawa Polski dzielnicowej na Polskę jednolitą. Pewne analogie z pewnością dadzą się zauważyć, jednak dyskutując o nich zachować należy najwyższą ostrożność i stanowczo unikać wyciągania pochopnych wniosków.
W ten sposób pozwalamy sobie wyrazić nadzieję, że praca niniejsza stanie się przyczynkiem
do dalszych badań nad piastowskim prawem sukcesyjnym – zagadnieniem niezwykle ciekawym,
a wciąż jeszcze niedostatecznie omówionym i zbadanym.
57
Bibliografia
Źródła:
Gall Anonim, Kronika polska, red. R. Grodecki, Wrocław 1982.
Jana Długosza Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, pod red. J. Dąbrowskiego, Warszawa 2009.
Tekst oryginalny: Ioannis Dlugossii Annales seu cronicae incliti Regni Poloniae, pod red. I Dąbrowskiego, Warszawa 1964.
Kosmasa Kronika Czechów, red. M. Wojciechowska, Wrocław 2006.
Kronika Thietmara, red. M. Z. Jedlicki, Kraków 2005.
Tekst oryginalny: Kronika Thietmara , red. M. Z. Jedlicki, Poznań 1953.
Kronika Wielkopolska, red. B. Kürbisówna, Warszawa 1970.
Mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem Kronika polska, red. M. Plezia, Kraków 1994.
Labuda G., Słowiańszczyzna starożytna i wczesnośredniowieczna. Antologia tekstów źródłowych, Poznań
1999.
Widukinds Sachsengeschichte Adalberts Fortsetzung der Chronik Reginos Liutprands Werke, pod.
red. p. Hirsch, M. Büdinger, Darmstadt 1977.
Opracowania:
Adamus J., O rodowej teorii państwa Piastów, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, t. IV, Poznań
1952, s. 94.
Adamus J, Problemy absolutyzmu piastowskiego, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, t. X, z. 1, Poznań 1958, s. 19.
Balzer O., O następstwie tronu w Polsce. Studia historyczno-prawne, Kraków 1897.
Balzer O., Genealogia Piastów, Kraków 2006.
Barański M., Dynastia Piastów w Polsce, Warszawa 2006.
Bardach J., Historia państwa i prawa Polski. Tom i do połowy XV w., Warszawa 1964.
Borawska D., Kryzys monarchii wczesnopiastowskiej w latach trzydziestych XI w., Warszawa 1961.
Chrzanowski W., Kronika Słowian, t. II, Kraków 2008.
58
Dalewski Z., Władza przestrzeń ceremoniał. Miejsce i uroczystość inauguracji władcy w Polsce średniowiecznej do końca XIV w., Warszawa 1996.
Dalewski Z., Rytuał i polityka. Opowieść Galla Anonima o konflikcie Bolesława Krzywoustego ze Zbigniewem, Warszawa 2005.
Grodecki R., Zbigniew książę Polski, [w:] Studja staropolskie. Księga ku czci Aleksandra Brücknera, Kraków 1928.
Grodecki R., Dzieje Polski Średniowiecznej, t. I, Kraków 1995.
Grudziński T., Zagadnienie podziałów dynastycznych w Polsce do schyłku XI wieku, „Kwartalnik Historyczny”, t. LXXVIII, z. 1, Warszawa 1971, s. 3.
Grudziński T., O akcie sukcesyjnym z czasów Bolesława Krzywoustego, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, t. XXIV, z. 1, Poznań 1972, s. 35.
Grudziński T., Bolesław Śmiały-Szczodry i biskup Stanisław. Dzieje konfliktu, Warszawa 1982.
Jasiński K., Rodowód pierwszych Piastów, Warszawa 1992.
Kętrzyński S., Polska X – XI w., Warszawa 1961.
Koczy L., Thietmar i Widukind (z powodu nowych wydań kronik obu pisarzy), „Kwartalnik Historyczny”, t. L, Lwów 1936, s. 656.
Kürbisówna B., Dagome iudex – studium krytyczne, [w:] Początki państwa polskiego. Księga tysiąclecia, t. I
Poznań, 2002, s. 363.
Labuda G., Studia nad początkami państwa polskiego, t. II, Poznań 1988.
Labuda G., Pierwsze pastwo polskie, Kraków 1989.
Labuda G., Korona i infuła, Kraków 1996.
Labuda G., Mieszko I, Kraków 2005.
Labuda G., Mieszko II, Kraków 2008.
Leciejewicz L., Słowianie Zachodni. Z dziejów tworzenia się średniowiecznej Europy, Wrocław 1989.
Łowmiański H., Początki Polski, t. V, Warszawa 1973.
Łowmiański H., Król Bolesław II i biskup krakowski Stanisław. Dwie tendencje ustrojowe: jedynowładcza i
patrymonialna, „Studia Historyczne”, t. XXII, z. 2, Kraków 1979, s. 167.
Łowmiański H., Dynastia Piastów we wczesnym średniowieczu, [w:] Początki państwa polskiego. Księga tysiąclecia, t.. I Poznań 2002, 111.
Natanson-Leski J., Rozwój terytorialny Polski od czasów najdawniejszych do okresu przebudowy państwa
1569–1572, Warszawa 1964.
Plezia M., Kronika Galla na tle historiografii XII w., Kraków 1947.
59
Plezia M., Dookoła sprawy św. Stanisława. Studium źródłoznawcze, Bydgoszcz 1999.
Tetrycz-Puzio A., Mazowsze w ustroju Polski piastowskiej, „Czaspismo Prawno-Historyczne”, t.
LVII, z. 1, Poznań 2005, s. 27.
Trawkowski S., Monarchia Mieszka I i Bolesława Chrobrego, [w:] Polska pierwszych Piastów. państwo.
Społęczeństwo. Kultura, pod red. T. Manteuffla, Warszawa 1974.
Tymieniecki K., Państwo polskie w stosunku do Niemiec i cesarstwa średniowiecznego w X w., [w:] Pocztąki
państwa polskiego. Księga Tysiąclecia, t. I, Poznań 2002, s. 261.
Vetulani A., Nowe źródło do historii staropolskiego prawa małżeńskiego, [w:] „Czasopismo Prawno-historyczne” t.. IV, Poznań 1952, s. 146.
Wasilewski T., Bizantyńska symbolika zjazdu gnieźnieńskiego i jej prawno-polityczna wymowa, [w:] „Przegląd Historyczny”, t. LVII, Warszawa 1966, s. 1.
Wasilewski T., Zapomniane przekazy rocznikarskie o Bolesławie Mieszkowicu. O nie – Gallowe pojmowanie dziejów Polski, [w:] „Przegląd Historyczny” t. LXXX, z. 2, Warszawa 1989.
Zakrzewski S., Bolesław Chrobry Wielki, Kraków 2006.
60

Podobne dokumenty