BOHDAN CHMIELNICKI: MIĘDZY RELIGIĄ A POLITYKĄ
Transkrypt
BOHDAN CHMIELNICKI: MIĘDZY RELIGIĄ A POLITYKĄ
niu nowej religii, która będzie odpowiadać rozwojowi ludzkości, religii Chrystusa, ale oczyszczonej z wiary, tajemnicy i sakramentów, religii praktycznej, nie tej, która obiecuje przyszłą szczęśliwość, lecz takiej, która daje szczęście na ziemi”11. Słowa patrona myślicieli „srebrnego wieku” doskonale współbrzmią z ideą religii ludzkości Augusta Comte’a czy też myślą Ludwiga Feuerbacha, oznajmiającą, że bogowie – to spełnione marzenia ludzkie; doskonale współbrzmią z filozoficznymi inspiracjami lewicowej, radykalnej rosyjskiej inteligencji! Po raz kolejny kluczowym zabiegiem pozwalającym zrozumieć fenomen rosyjskiej inteligencji będący manifestacją specyfiki kultury rosyjskiej, staje się nie tropienie powierzchownych różnic dzielących poszczególne ugrupowania 154 i frakcje, lecz zagłębienie się w istotę badanego zjawiska – odkrycie religijnej struktury świadomości rosyjskiej. Tylko na bazie tak pojętej świadomości mogły się zrodzić biegunowo przeciwstawne, lecz wewnętrznie (dialektycznie) sprzężone ruchy bogoiskatielstwa („poszukiwanie Boga”, które było hasłem myślicieli „srebrnego wieku”) oraz bogostroitielstwa (dosłownie „budowanie Boga” – które wyrażało emancypacyjne aspiracje ateistycznego skrzydła inteligencji rosyjskiej). Idea królestwa bożego na ziemi odgrywała i nadal odgrywa rolę łącznika pomiędzy tymi alternatywnymi światopoglądami. Pomimo rozmaitych modyfikacji stanowi ona uniwersalny klucz interpretacyjny dla wszystkich pragnących zgłębić problematykę rosyjską. Przypisy: 1. Por. M. Bierdiajew, Rosyjska idea, tłum. J. C. - S. W., Fronda, Warszawa 1999. 2. Ibidem, s. 165. 3. Ibidem, s. 203. 4. Por. E. Voegelin, Lud Boży, tłum. M. Umińska, Znak, Kraków 1994, passim. 5. M. Bierdiajew, Rosyjska..., op. cit., s. 165. 6. B. Uspienski, Religia i semiotyka, tłum. B. Żyłko, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2001, s. 98. 7. Ibidem, s. 99. 8. Ibidem, s. 99. 9. Por. K. Mannheim, Ideologia i utopia, tłum. J. Miziński, test, Lublin 1992. 10. Ibidem, ss. 179-193. 11. Cyt. za: G. Florowski, Пути русского богословия, YMCA Press, Париж 1982, s. 405. Julia Żylina-Chudzik (ur. 1984): ukończyła filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Interesuje się filozofią rosyjską. Tłumaczy z języków ukraińskiego i rosyjskiego. BOHDAN CHMIELNICKI: MIĘDZY RELIGIĄ A POLITYKĄ Michał Wawrzonek B ohdan Zenobiusz Chmielnicki od zawsze wzbudzał wielkie emocje i kontrowersje. Po tym, jak w kilku bitwach zburzył mit o potędze militarnej Rzeczpospolitej, w szlacheckich diariuszach pisano o nim: „Oto nowy z piekielnej akademii doktor”1. Z ukraińskiej perspektywy sprawa wyglądała zupełnie inaczej. „Mojżesz, zbawiciel, oswobodziciel i wyzwoliciel nasz z lackiej niewoli, na dobry znak nazwany Bohdanem – od Boga danym” – tymi słowami witano Chmielnickiego w Kijowie, gdy w styczniu 1649 roku tryumfalnie przejeżdżał przez Złote Wrota. Przeszło 100 lat później Hryhorij Skoworoda napisze w jednym ze swych wierszy: „Sławny bądź na wieki, mężu nasz wybrany / Ty wolności ojcze, herosie Bohdanie”2. Jednak nie wszyscy Ukraińcy z takim przekonaniem głosili chwałę zwycięzcy spod Żółtych Wód i Piławiec. W jednym z najważniejszych utworów ukraińskiego wieszcza Tarasa Szewczenki spersonifikowana matka-Ukraina wyrzuca z siebie pod adresem Chmielnickiego słowa pełne goryczy: Oj, Bohdanie, gdybym czuła, Że zgubisz nas wszystkich, Udusiłabym cię w łonie, zabiła w kołysce3. Jest to aluzja do ugody zawartej w Perejasławiu w 1654 roku. Był to jeden z najważniejszych momentów w burzliwej historii kozackiej irredenty pod wodzą Chmielnickiego. Na mocy podpisanego porozumienia hetman wraz ze starszyzną postanowili oddać się pod opiekę cara moskiewskiego. W zamierzeniach strony ukraińskiej miał to być sojusz taktyczny. Okazało się jednak, że ugoda perejasławska na całe stulecia zdeterminowała losy Ukrainy, Polski i Europy Środkowo-Wschodniej. Jakie motywy skłoniły Chmielnickiego do podjęcia brzemiennej w skutki decyzji? Niewątpliwie była to próba wyjścia z pata, jaki trwał od dłuższego czasu w konflikcie z Rzeczpospolitą. Żadna ze stron nie była na tyle silna, by pokonać drugą. Warszawa nadal nie była też gotowa do tego, by rozmawiać z Kozakami jak z równym sobie partnerem. Repressje 155 156 Warto jednak zauważyć jeden szczególny wątek, który pojawił się w argumentacji za przejściem pod opiekę carską. „Car turecki jest bisurmaninem” – przekonywać miał Chmielnicki w Perejasławiu członków starszyzny – „Wiadomo wszystkim, że bracia nasi, chrześcijańscy Grecy biedę cierpią i że uciskają ich bezbożnicy. Chan krymski jest też bisurmaninem (…), jakiej niewoli, jakiego bezlitosnego rozlewu krwi chrześcijańskiej, jakiego ucisku doznaliśmy od polskich panów, nikomu z was nie trzeba opowiadać. (…) A prawosławny wielki gosudar, wschodni car, jest tego samego błogosławionego zakonu greckiego co my, tej samej wiary. Jednym jesteśmy ciałem Cerkwi, prawosławiem Wielkiej Rusi, mającym nad sobą Jezusa Chrystusa”4. Można więc zadać sobie pytanie, w jakim stopniu to i inne działania Chmielnickiego motywował czynnik religijny? Jakie miejsce w powstaniu z 1648 roku zajęła religia – w tym przypadku prawosławna? W rozważaniach nad tymi kwestiami musimy cofnąć się nieco – do początku wieku XVII. Wówczas to zaczynał się krystalizować sojusz pomiędzy Kozakami i kijowską Cerkwią prawosławną. To, co łączyło obydwie strony, to fakt, że znajdowały się one w Rzeczpospolitej w szczególnym położeniu, które można by określić sytuacją wykluczenia. Do 1568 roku znakomita większość ziem ukraińskich wchodziła w skład Wielkiego Księstwa Litewskiego, w którym prawosławie posiadało ugruntowaną przez wieki pozycję. Unia lubelska sprawiła, że Cerkiew prawosławna na ziemiach ukraińskich zderzyła się z rzeczywistością Korony, w której dominował Kościół rzymskokatolicki. Przy jego wsparciu w 1596 roku zawarto unię brzeską. Formalnie, z punktu widzenia władzy świeckiej w Warszawie, Cerkiew prawosławna w granicach Rzeczpospolitej przestała istnieć. Jednak znaczna część wiernych i duchowieństwa nie podporządkowała się postanowieniom z Brześcia. Dzięki temu de facto Cerkiew prawosławna Można więc zadać sobie pytanie, w jakim stopniu to i inne działania Chmielnickiego motywował czynnik religijny? Jakie miejsce w powstaniu z 1648 roku zajęła religia – w tym przypadku prawosławna? przetrwała, a z czasem zaczęła się odradzać – zarówno pod względem instytucjonalnym, jak i kulturalnym i duchowym. Działo się to wbrew oficjalnemu stanowisku władz państwowych. Starały się one utrzymywać fikcję, zgodnie z którą problem „schizmatyków” rozwiązano raz i na zawsze w 1596 roku w Brześciu. Podobnie na marginesie normalnego życia w Rzeczpospolitej znajdowali się Kozacy. W ówczesnej strukturze stanowej nie przewidziano dla nich odrębnego miejsca w osobnej grupie społecznej. A Kozacy mieli aspiracje, by zyskać status równy szlachcie – czyli wolność osobistą i podmiotowość w życiu publicznym. Potrafili zmobilizować wielotysięczną armię. Ratowali Rzeczpospolitą, gdy znajdowała się nawet w tak poważnych opałach jak w 1621 roku pod Chocimiem. Jednak formalnie Ko- zaków – jako odrębnego stanu – nie było. W tej sytuacji doszło do zbliżenia pomiędzy dwoma outsiderami w państwie szlacheckim: Kozakami i Cerkwią prawosławną. Ta ostatnia po unii brzeskiej potrzebowała silnego opiekuna. Szlachta prawosławna nie potrafiła wywiązać się z roli protektora swego Kościoła. Tymczasem z odsieczą Cerkwi pośpieszyli właśnie Kozacy. W 1613 roku przełożony wiernej prawosławiu Ławry Kijowsko-Peczerskiej, Elizeusz Pletenicki, z kozacką pomocą odebrał unitom ziemie, które przed 1596 rokiem stanowiły własność klasztoru. Od 1616 roku łącznikiem pomiędzy Cerkwią i Siczą zaporoską stał się inny klasztor – w Trechtymirowie. To tutaj prawosławni dostojnicy spotykali się z przedstawicielami starszyzny. Wspólne narady pogłębiały wzajemne związki pomiędzy obydwoma stronami. W 1618 roku Kozacy utopili w Dnieprze namiestnika unickiej metropolii w Kijowie, Antona Hrekowycza. Mniej więcej w tym też czasie Piotr Konaszewicz-Sahajdaczny wraz z całym wojskiem zaporoskim zapisał się do bractwa bohojawleńskiego w Kijowie. czy nawet wbrew niemu. Jakie korzyści ze wspomnianego sojuszu wynosili Kozacy? W utworach polemicznych i publicystycznych prawosławni erudyci zaczęli przedstawiać ich jako kontynuatorów tradycji rycersko-książęcej doby Rusi Kijowskiej. W ten sposób hierarchia ortodoksyjna dokonała swoistej „nobilitacji” społeczności kozackiej. W lutym 1649 roku Bohdan Chmielnicki przyjął w Perejasławiu posłów koronnych. W czasie spotkania przywódca kozacki przedstawił wysłannikom Rzeczpospolitej swoje zamierzenia. Mówił: „Jużem dokonał, o czymem nie myślił zrazu i dalej com umyślił. Wybiję z lackiej niewoli naród ruski wszystek; a com pierwej o szkodę moją i krzywdę wojował, teraz wojować będę o wiarę prawosławną naszą”5. Na pozór wypowiedź Chmielnickiego zdaje się świadczyć o tym, że tradycje związków kozacko-prawosławnych były nadal kontynuowane. Jednak ich charakter znacząco się zmienił jeszcze na kilkanaście lat przed wybuchem powstania. W 1632 roku sejm elekcyjny wybrał na nowego króla Włady- W ten oto symboliczny sposób Kozacy objęli swoją protekcją ruch, który zmierzał do odnowy Cerkwi prawosławnej. Zwieńczenie tego szczególnego sojuszu prawosławno-kozackiego nastąpiło w 1620 roku. Wówczas to w Kijowie, pod ochroną kozackich szabel, bez zgody królewskiej odnowiono hierarchię prawosławną. Cerkiew prawosławna mogła istnieć w zdominowanej przez katolików Rzeczpospolitej między innymi właśnie dzięki Kozakom. Kościół ten trwał niezależnie od państwa, sława IV Wazę. Stało się to możliwe dzięki głosom przedstawicieli szlachty niekatolickiej – prawosławnej i protestanckiej. W zamian król elekt między innymi oficjalnie zaakceptował hierarchię Cerkwi prawosławnej. W myśl zawartego porozumienia Piotr Mohyła – przełożony Ławry Kijowsko-Peczerskiej został nowym, uznanym przez władze państwowe ortodoksyjnym metropolitą kijowskim6. Rozpoczęła się epoka kijowsko-mohylańska – „złoty okres” w dziejach Cerkwi Repressje 157 158 prawosławnej na ziemiach ukraińskich. Kościół ten okrzepł instytucjonalnie, dynamicznie rozwijał się pod względem duchowym i intelektualnym. Jego wpływy znacznie wykraczały poza granice Rzeczpospolitej. Oczywiście to nie znaczy, że życie Cerkwi, na której czele do 1646 roku stał Piotr Mohyła, było w państwie szlacheckim usłane różami. Jednak doświadczenie prawosławnych elit mohylańskich uczyło, że o swoje prawa w Rzeczpospolitej można walczyć drogą legalną i pokojową. Stąd też w przededniu powstania Chmielnickiego relacje pomiędzy Cerkwią kijowską i coraz bardziej zradykalizowanym Zaporożem znacznie się ochłodziły – zwłaszcza na najwyższym szczeblu hierarchii. Kiedy więc w styczniu 1649 roku kozacki hetman tryumfalnie wkraczał do Kijowa, ówczesnego metropolitę kijowskiego Sylwestra Kossowa – następcę Mohyły – trzeba było niemal siłą zmusić do udziału w uroczystym powitaniu pogromcy Rzeczpospolitej. Wokół Chmielnickiego często pojawiali się wysocy hierarchowie prawosławni. Jest jednak bardzo znamienne, że pochodzili oni spoza metropolii kijowskiej. W czasie wspomnianego powitania wodza Kozaków w Kijowie był obecny patriarcha jerozolimski Paisjusz. Kilka dni później w soborze św. Sofii uroczyście odpuścił on Chmielnickiemu wszystkie obecne i przyszłe grzechy oraz udzielił błogosławieństwa na wojnę „z Lachami”. W 1651 nia wszystkich katolików. Jak wiadomo, pod Beresteczkiem nic z tego nie wyszło, a w bitwie zginął między innymi niefortunny przybysz z Koryntu. Skąd obecność „obcych” hierarchów prawosławnych u boku Chmielnickiego? Przyczyn było kilka. Po pierwsze, na Ukrainę trafiali oni często w drodze do lub z Moskwy. Zapewne więc przynajmniej niektóre działania mogły być inspirowane przez Kreml. Po drugie, przypuszczalnie prawosławni dostojnicy starali się odwieść Chmielnickiego od ciągłych konszachtów z bisurmańskim sojusznikiem – chanem tatarskim. Po trzecie wreszcie, z perspektywy Paisjusza czy też Joasafa Rzeczpospolita była państwem katolickim, więc każda okazja, by mu zaszkodzić, była dobra. Jak więc należy traktować zawarte w wypowiedziach kozackiego hetmana odwołania do prawosławia? Jaką rolę w jego politycznych wyborach odgrywał czynnik religijny? Wydaje się, że Chmielnicki traktował sprawy konfesyjne w sposób instrumentalny. U genezy buntu, który wybuchł w 1648 roku, legły dwie przyczyny. Jedna – to chęć zadośćuczynienia krzywdzie osobistej wynikłej z zatargu z podstarościm Danielem Czaplińskim. Druga – to walka o upodmiotowienie Kozaczyzny w strukturze społeczno-politycznej Rzeczpospolitej. W pierwszym przypadku Chmielnicki występował jako osoba prywatna, w drugim – wyrażał aspiracje przede wszystkim roku do Chmielnickiego przybył metropolita koryncki Joasaf. Wręczył kozackiemu wodzowi poświęcony na Grobie Pańskim miecz, który miał mu dać siłę wytępie- starszyzny kozackiej, bo to ona miała być zrównana w prawach ze szlachtą. W obu sytuacjach Chmielnicki występował w imieniu wąskich interesów grupowych. Było nośne zarówno w kręgach ówczesnych elit kozackich, jak i wśród szeregowej czerni. I dlatego zapewne powtarzało się ono w publicznych wystąpieniach Chmielnickiego, w odezwach i adresach kierowanych do króla i Sejmu. Jednocześnie jednak kozacki hetman w walce z chrześcijańską Rzeczpospolitą korzystał ze wsparcia muzułmańskiego chana tatarskiego. W jednym miejscu mówił o walce za wiarę prawosławną, a gdzie indziej Tuhaj-Beja nazywał „swoim bratem”, „swoją duszą”, „jedynym sokołem na świecie”. Obrona prawosławia rozumiana nade wszystko jako walka z Cerkwią unicką – to było hasło, które mogło skonsolidować wszystkie warstwy społeczne na zbuntowanej Ukrainie . Być może te superlatywy w ustach wodza Kozaków są wymysłem staropolskich pamiętnikarzy. Jednak nie ulega wątpliwości, że Chmielnicki – ów „Mojżesz – wybawca”, jak go określano w panegirykach – bez skrupułów płacił swemu tatarskiemu sojusznikowi jasyrem z własnego, chrześcijańskiego, prawosławnego ludu. Jak już wspomniano na początku, w 1654 roku Chmielnicki w czasie rady perejasławskiej przedstawiał cara moskiewskiego jako protektora uciśnionych przez Rzeczpospolitą wyznawców prawosławia. Należy jednak pamiętać, że w połowie XVII wieku prawosławie kijowskie i moskiewskie dzieliła ogromna przepaść kulturowa i mentalna. Przedstawicieli kręgu mohylańskiego traktowano w Moskwie podejrzliwie, jako ludzi „skażonych” wpływami łacińskimi, unickimi i katolickimi. Nieprzypadkowo więc kijowska hierarchia prawosławna za wszelką cenę starała się zachować swoją kanoniczną niezależność względem patriarchatu moskiewskiego. Dlaczego więc Chmielnicki odwoływał się do hasła prawosławnej wspólnoty wyznaniowej pod opieką cara? Przyczyny mogły być dwie: albo w imię celów politycznych ignorował istotne różnice pomiędzy prawosławiem kijowskim i moskiewskim, albo też nie zdawał sobie z nich sprawy. Tak czy inaczej, traktował więc kwestie religijne w sposób instrumentalny. Czy powstanie Chmielnickiego było kolejną kozacką ruchawką, tyle że na większą skalę, czy też może pierwszą „nowożytną” wojną polsko-ukraińską – nad tym można dyskutować. Niewątpliwie jednak miało ono jak najbardziej „ziemskie”, świeckie przyczyny. Czynnik wyznaniowy miał w nim znaczenie drugorzędne. Wielka batalia katolicko-prawosławna przetoczyła się przez Rzeczpospolitą już przed 1648 rokiem. Nie była ona zupełnie bezkrwawa. Niemniej jednak obie strony ścierały się przede wszystkim na kartach traktatów polemicznych, a nie na polach bitew. Kwestie konfesyjne były dla Chmielnickiego narzędziem służącym do realizacji celów politycznych. Dlatego też interpretacja w kategoriach wojny religijnej powstania, które wzniecił, uniemożliwia zrozumienie jego prawdziwych przyczyn. Nie pozwala też wyciągnąć właściwych wniosków na przyszłość. Repressje 159 Przypisy: 1. P. Borek, Ukraina w staropolskich diariuszach i pamiętnikach, Kraków 2001, s. 232. 2. H. Skoworoda, De libertate, podaję za: Włodzimierz Mokry, Od Iłariona do Skoworody. Antologia poezji ukraińskiej XI-XVIII w., Kraków 1996, s. 348. 3. T. Szewczenko, Rozkopana mogiła [w:] T. Szewczenko, Wybór poezji, red. M. Jakóbiec, Wrocław-Warszawa 1974, s. 82. 4. A. Mironowicz, Prawosławie i unia za panowania Jana Kazimierza, Białystok 1997, s. 125. 5. Podaję za: P. Borek, Ukraina w staropolskich…, op.cit. s. 245. 6. Szerzej na ten temat: I. Ševčenko, Wiele światów Piotra Mohyły [w:] Chrześcijaństwo Rusi Kijowskiej, Białorusi, Ukrainy i Rosji (X-XVII wiek), red. J. Kłoczowski, Kraków 1997, ss. 239-270. Michał Wawrzonek (ur. 1972): 160 doktor nauk politycznych, ukrainoznawca. Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego (politologia – 2000, filologia ukraińska – 1997). Doktorat „Działalność ekumeniczna metropolity A. Szeptyckiego na Ukrainie i w Rosji na przełomie XIX i XX wieku” (promotor prof. Włodzimierz Mokry) obronił na UJ w 2003 r. Pracował w Zakładzie Języka i Kultury Ukraińskiej PWSZ w Sanoku oraz w Katedrze Politologii Uniwersytetu Rzeszowskiego. Obecnie zatrudniony w WSB-NLU w Nowym Sączu (od października 2006 r. pełni funkcję kierownika Zakładu Studiów Międzynarodowych i Bezpieczeństwa Narodowego) oraz w Katedrze Ukrainoznawstwa UJ. Mieszka w Chrzanowie. CRELL A LOCKE – DWA SPOJRZENIA NA KWESTIĘ TOLERANCJI Mateusz Kędzierski T ematyka tolerancji religijnej jest żywa w myśli europejskiej od czasów antycznych, lecz nowożytność nadała jej zupełnie inny wymiar, wraz z przeformułowaniem większości pojęć, którymi się posługujemy. Przemiany owe zaczęły się już w czasach późnego średniowiecza, nabrały nowego kształtu w renesansie, a w pełni rozwinięto je na przestrzeni XVII wieku. Działo się to pod wpływem reformacji, ponownego odczytania pism starożytnych myślicieli przez humanistów tego okresu oraz zmiany paradygmatu w dziedzinie nauk przyrodniczych. Reformacja znalazła oddźwięk w niemal całej ówczesnej Europie, wywołując intelektualny ferment, kontrakcję Kościoła katolickiego oraz stając się przyczyną rozłamu, czego skutkiem były wojny religijne XVI i XVII wieku. W takim właśnie klimacie umysłowym kształtowały się poglądy najważniejszych polskich (oraz żyjących w Polsce) myślicieli tego okresu, jak również poglądy zachodnich twórców, w tym m.in. Johna Locke’a. Powyższej postaci nie będę przed- stawiał, gdyż jest ona – w przeciwieństwie do Jana Crella – wyśmienicie znana, a pewne wątki biograficzne zostaną wyłuszczone w moim tekście przy okazji omawiania samej doktryny angielskiego filozofa. Chciałbym natomiast pokrótce przybliżyć postać Crella oraz ruchu, którego był znamienitym przedstawicielem. Niezbędne dla zrozumienia zależności między myślą Locke’a a Crella wydaje mi się naświetlenie roli, jaką wówczas odgrywało stronnictwo braci polskich, i wpływ, który wywarli na myślicieli zachodnioeuropejskich w okresie przebywania w Rzeczpospolitej, a później już poza jej granicami. Locke nie tylko posiadał w swych zbiorach i czytał ariańskie pisma, lecz jego myśl wykazuje daleko idące podobieństwo do rozpraw, które wyszły spod pióra Crella, jak również innych socynian żyjących pół wieku wcześniej. Ernesto de Marchi we wstępie do Listu o tolerancji skłania się ku tezie, że wpływ ów nie był tak znaczący, jak się powszechnie sądzi, gdyż Locke opierał się raczej na doświadczeniach wieku XVII, burzliwego w Anglii pod wzglę- Repressje 161