Głos Pińczowski - Luty 2010 (kliknij)

Transkrypt

Głos Pińczowski - Luty 2010 (kliknij)
PRZEKA¯
DLA TOWARZYSTWA PRZYJACIÓ£
PONIDZIA
NR KRS 0000042445
Luty 2010
G³os Piñczowski
3
1. 01 - Nowy Rok przywitano fontann¹ wybuchaj¹cych raz
po raz kolorowych fajerwerków z Góry Œw. Anny
i niemal na wszystkich placach w mieœcie. Pod Urzêdem
Miasta bawiono siê przy muzyce zespo³u Indeks
z Pe³czysk.
6. 01 – odby³o siê w Muzeum Regionalnym otwarcie
wystawy malarstwa Ewy Preisner (szczegó³y na kolejnych
stronach „G³osu”).
2. 02 – Dzieñ Matki Bo¿ej Gromnicznej jest
równoczeœnie œwiatowym Dniem ¯ycia
Konsekrowanego.
11. 02 – Œwiatowy Dzieñ Chorego, który przypada na
Œwiêto NMP z Lourdes. Na ten dzieñ i na ca³y luty
Kalendarz MI poleca: Abyœmy na Twój wzór, Matko,
nauczyli siê kochaæ Jezusa w chorych i w tych, którzy
cierpi¹ na ciele i duszy.
11. 02 – w tym roku przypada „t³usty czwartek”, wszak
ju¿ 17.02 - POPIELEC
14. 02 – Walentynki - inaczej Œwiêto Walentego.
„Zabawa” w Walentynki dotar³a z Zachodu, jest mi³a
– owszem, ale… „Mi³oœæ to silne uczucie, które w swoim
zró¿nicowaniu jest gotowe znieœæ wielk¹ radoœæ, ale
i ogromny ból i cierpienie. Kto kocha naprawdê, ten
kieruje siê m¹droœci¹, odpowiedzialnoœci¹, wiernoœci¹
i rozs¹dkiem a nie nastrojem chwili” – jaki daj¹
„Walentynki”.
ród³o: http://prezent-nawalentynki.kawa.lapy.pl/
10. 01 – „18 lat” WOŒP w Piñczowie zaowocowa³o
doros³oœci¹ i z powiatu piñczowskiego wp³ynê³o do puli
oko³o 30 tysiêcy z³otych, w tym w Piñczowie zebrano
ponad 17 tys., w Micha³owie ponad 3,5 tys.,
w Dzia³oszycach ponad 3 tys., z aukcji ró¿nych gad¿etów
w PSCK – ok. 3 tys i z biletów na koncerty – 1 tysi¹c.
11. 01 – rozpocz¹³ siê remont generalny gmachu
Belwederu. Zgodnie z podpisan¹ umow¹ zakoñczenie
przebudowy i modernizacji PSCK ma nast¹piæ
w II po³owie 2011 roku.
17. 01 – w ramach eliminacji rejonowych XVII
Œwiêtokrzyskiego Konkursu Kolêd i Pastora³ek
– W³oszczowa 2010 w PSCK wyst¹pi³o 13 zespo³ów
i 9 solistów.
30. 01 – piñczowski Teatr Ciut Frapuj¹cy wystawi³
premierow¹ sztukê „Rewizor” autorstwa Miko³aja
Gogola, a wyre¿yserowan¹ przez Wojciecha Jurewicza.
ród³o: http://www.snobka.pl/
Lutowe daty
ród³o: http://www.unicorn.org.pl/
To ju¿ by³o
ród³o: http://chopin2010.pl/pl
ród³o: http://www.pinczow.com/
22. 02. 1810 roku urodzi³ siê Fryderyk Chopin. To ten
2010, z racji dwusetnej rocznicy urodzin Wielkiego
TWÓRCY, jest Rokiem CHOPINA.
4
G³os Piñczowski
ok³adka ksi¹¿ki Hanki Ordonówny
22. 02 – Dzieñ Myœli Braterskiej ZHP.
8. 02 w 1991 roku Sejm RP przywróci³ Koronê Or³owi
w Godle naszego kraju.
10. 02. 1940 roku rozpoczê³a siê pierwsza wywózka
Polaków szlakiem Golgoty Wschodu. Z 1,7 mln ludzi
deportowanych rozkazem Stalina prze¿y³o 500 tys.
tu ok³adka ksi¹¿ki „Tu³acze dzieci” Hanki Ordonówny.
Dzieci w ³achmanach na tle syberyjskiego stepu.
Zamieszczamy przejmuj¹c¹ balladê autorstwa œp. Mariana
Jonkajtysa „Kresowe dzieci”. Poeta by³ jednym
z tu³aczych dzieci Golgoty Wschodu. Swoj¹ twórczoœci¹
da³ œwiadectwo prawdzie.
1.¯ycie Polaków - z miast i osiedli
Na Ziemiach Wschodnich rozsianych:
Z ³¹k nad Wilejk¹, z borów Podola,
Z Wo³ynia pól buraczanych –
Cierniem, nie ró¿¹, by³o us³ane
W up³ywaj¹cym stuleciu.
Los w czasie wojny – Drugiej Œwiatowej
Nie szczêdzi³ Kresowych Dzieci.
(bis)
Piotrka – z Nieœwie¿a,
JóŸka – ze Lwowa,
Z Wilna – Tereski i i Ziutka,
Z Grodna – Gra¿ynki,
Antosia – z Brzeœcia,
Maniusia – spod Nowogródka.
2. Wdarli siê do nich noc¹ ¿o³dacy
Na krzywdê i na ból œlepi I wysiedlili wraz z rodzinami
W Sybiru lasy i stepy…
A tam, w Sybirze - nêdza, katorga,
Œmiertelny mróz i zawieje…
Nagle amnestia – Sikorski – Anders.
O¿y³y w sercach nadzieje.
(bis)
Piotrkom – z Nieœwie¿a,
JóŸkom – ze Lwowa,
Luty 2010
Z Wilna – Tereskom i Ziutkom,
Z Grodna – Gra¿ynkom,
Antosiom – z Brzeœcia,
Spod Nowogródka – Maniutkom.
3. Z tajg syberyjskich, z kazachskich stepów,
Z g³odnego Uzbekistanu
Dotar³y cudem Dzieci – szkielety
Do goœcinnego Iranu.
Genera³ Anders w polskich osiedlach
W Afryce, w Indiach, w Australii
Stworzy³ im szansê, by wiarê w Boga,
I w ludzi znów odzyskali.
(bis)
Piotrek – z Nieœwie¿a,
JóŸko – ze Lwowa,
Z Wilna – Tereska i Ziutek,
Gra¿ynka – z Grodna,
I z Brzeœcia – Antoœ,
Spod Nowogródka – Maniutek.
4. Dziœ, po pó³ wieku, po ca³ym œwiecie
Rozsiani, z dala od Kraju,
Do tamtych prze¿yæ Kresowe Dzieci
Myœlami czêsto wracaj¹.
A ¿e po roku, któreœ z ich grona
Przekracza ju¿ „smugê cienia” Niech ta piosenka chocia¿ imiona
Uchroni od zapomnienia…
Rok 2010 – Rokiem Jakubowym
K
olejny, ju¿ 119. Rok œw. Jakuba (Ano Jacobeo)
zainaugurowa³o 1 stycznia otwarcie Œwiêtych
Drzwi, tzw. Drzwi Przebaczenia (Puerta del
Perdon) w katedrze Santiago de Compostela. Papie¿
Benedykt XVI w liœcie do metropolity Santiago
abp. Juliana Barrio podkreœli³, ¿e „droga ta usiana tak
licznymi œwiadectwami gorliwoœci, pokuty, goœcinnoœci ,
sztuki i kultury, opowiada wymownie o duchowych
korzeniach Starego Kontynentu”. Pielgrzymuj¹cych
Drog¹ œw. Jakuba zachêci³ do dawania œwiadectwa,
i¿ Chrystus ¿yje i jest nasz¹ nadziej¹. Jubileusz w Santiago
de Compostela zbiega siê z Rokiem Kap³añskim, dlatego
Papie¿ przypomnia³ tak¿e o roli kap³anów wœród
pielgrzymów, którzy pomagaj¹ im spotkaæ siê
z Chrystusem przez sakramenty pokuty i Eucharystii.
Inauguracja Jubileuszowego Roku Jakubowego
w diecezji zielonogórsko – gorzowskiej, na terenie której
znajduje siê jedyne w Polsce sanktuarium pielgrzymkowe
œw. Jakuba, odby³a siê 25 stycznia 2010 r.
W zielonogórskiej katedrze biskup diecezjalny Stefan
Regmunt odprawi³ Mszê œw., w której wziêli udzia³
m.in. cz³onkowie Bractwa Œwiêtego Jakuba Starszego.
W Krakowie koncert inauguruj¹cy Rok Jubileuszowy
œw. Jakuba 2010 odby³ siê w sobotê 9 stycznia
u oo. Dominikanów w Krakowie przy ul. Stolarskiej 12.
W repertuarze chóru Schola Cantorun Cracoviensis przy
Luty 2010
G³os Piñczowski
Kolegiacie œw. Anny w Krakowie pod dyrekcj¹ Barbary
Karpa³y znalaz³y siê pieœni do œw. Jakuba wpisane
w tradycjê pielgrzymek do Santiago de Compostela
pocz¹wszy od XII wieku (Codex Calixtinus) a¿ po czasy
wspó³czesne.
Jubileuszowy Rok Œwiêty og³asza siê w Santiago de
Compostela we wszystkich latach, w których œwiêto
aposto³a Jakuba – 25 lipca – przypada w niedzielê, a tak
jest w bie¿¹cym roku. Pierwszy og³osi³ w 1120 roku papie¿
Kalikst II. Poprzedni obchodzono przed szeœciu laty
– w 2004 roku, a nastêpny bêdzie dopiero za 11 lat
– w 2021 rok.
Informacja zaczerpniêta poprzez „ród³o” z KAI
Rok 2010 – to równie¿
Rok Walki z Ubóstwem
i Wykluczeniem Spo³ecznym
N
azwê tak¹ nada³ Europejski Parlament,
bo wed³ug statystyk ubóstwo w Europie mimo
pozornego bogactwa, dotyka 78 mln
mieszkañców tego kontynentu. W Polsce ubóstwo dotyczy
wielodzietnych rodzin, dotkniêtych sta³ym bezrobociem,
wielu osób starszych i niepe³nosprawnych. W Krajowym
Programie Wdra¿ania Europejskiego Roku Walki
z Ubóstwem na rok 2010 zawarte s¹ ró¿ne dzia³ania, na ile
zdadz¹ egzamin, zobaczymy.
Propozycja wspó³pracy - Dêby Pamiêci
Do Redakcji „G³osu Piñczowskiego” dotar³ list…
wracam siê do Pañstwa z propozycj¹ wspó³pracy
polegaj¹cej na publikowaniu artyku³ów
dotycz¹cych Policji Pañstwowej II RP.
Stowarzyszenie „RODZINA POLICYJNA 1939”
reprezentuje rodziny policjantów Policji Pañstwowej
II RP. Policjanci Policji Pañstwowej stanowili
najliczniejsz¹ grupê s³u¿by pañstwowej II RP, która
ponios³a najwiêksze straty osobowe w okresie II wojny
œwiatowej. Historycy podaj¹, ¿e mog³o to byæ oko³o 15000
funkcjonariuszy, dok³adnej liczby chyba nigdy nie
poznamy.
Po wkroczeniu 17 wrzeœnia wojsk sowieckich na
wschodnie tereny Rzeczypospolitej, policjanci stawali siê
pierwszymi ofiarami aresztowañ i zbiorowych egzekucji.
Szczególnym symbolem ich patriotycznych i bohaterskich
postaw by³ udzia³ w obronie Lwowa i Grodna.
Najtragiczniejszy epizod wojny obronnej mia³ miejsce
w szkole policyjnej P.P. w Mostach Wielkich. W tym
najnowoczeœniejszym w Polsce oœrodku kszta³cono oko³o
1000 policjantów. We wrzeœniu 1939 r. oprócz kursantów
stacjonowa³y grupy policjantów ze Œl¹ska. Po zajêciu
szko³y przez wojsko sowieckie jej komendant inspektor
Witold Dunin – W¹sowicz s¹dzi³, ¿e policjanci bêd¹
traktowani zgodnie z konwencjami miêdzynarodowymi
jako jeñcy wojenni. Zgromadzi³ na placu ca³y stan
osobowy szko³y i zameldowa³ go oficerowi NKWD. Ten
Z
5
wyda³ rozkaz otwarcia ognia z karabinów maszynowych
do bezbronnych policjantów. Zginêli wszyscy.
Stowarzyszenie „Rodzina Policyjna 1939” poprzez swoje
dzia³ania usi³uje dotrzeæ do nieznanych nam rodzin
policjantów, do osób, które maj¹ wiedzê na temat
policjantów II RP, posiadaj¹ pami¹tki, zdjêcia,
przedwojenne gazety policyjne. Chcemy daæ œwiadectwo
o tych, którzy przez ponad 50 lat zostali skazani na
zapomnienie a ich rodziny na ostracyzm. Jest to te¿ ostatni
moment, aby ludzie wydobyli z zakamarków pamiêci to,
co zachowali o swoich bliskich lub znajomych. W grupie
ponad 6000 policjantów zamordowanych w Twerze
i pochowanych w Miednoje zidentyfikowano oko³o 500
funkcjonariuszy, którzy byli zwi¹zani urodzeniem i s³u¿b¹
z województwem kieleckim. Jako stra¿niczka ich
pamiêci, zwracam siê do wszystkich, aby rola Policji
Pañstwowej w II RP i póŸniejsza ich gehenna by³a
powszechnie znana. A niestety tak nie jest, mimo wielu
dostêpnych publikacji.
Przypadaj¹ca w 2010 roku 70 rocznica mordu na polskich
policjantach jest nadzwyczajn¹ okazj¹ przypomnienia
o losie tych, którzy walczyli o woln¹ Polskê w 1918 roku
a póŸniej budowali j¹ od podstaw. Policja Pañstwowa by³a
jednym z pierwszych cz³onków Interpolu, wprowadza³a
nowoczesne procedury w s³u¿bie, które by³y przyk³adem
dla wielu krajów europejskich.
Mam nadziejê, ¿e podejm¹ Pañstwo z nami wspó³pracê,
która zaowocuje wiêksz¹ œwiadomoœci¹ historyczn¹
o zdarzeniach, które powoli zacieraj¹ siê w ludzkiej
pamiêci a byæ mo¿e obudzi zainteresowanie t¹ histori¹
wœród m³odzie¿y.
Z wyrazami szacunku
Przewodnicz¹ca Stowarzyszenia
„Rodzina Policyjna 1939”
Odzia³ w Kielcach
Gra¿yna Szkonter
Wczeœniej, do Zarz¹du TPP, nap³ynê³a propozycja wejœcia
w program „Dêby Pamiêci” realizowany przez
PARAFIADÊ. Stowarzyszenie „Rodzina Policyjna 1939”
Odzia³ w Kielcach posiada listê oko³o 500 policjantów
pochodz¹cych i s³u¿¹cych w dawnym województwie
kieleckim.
Z miastem Piñczów i okolicami poprzez s³u¿bê zwi¹zani
byli:
1.ppor. piech. rez. Kiedyk Eugeniusz s. Aleksandra
i Pelagii z Aleksandrów, ur. 30. 08. 1893 r. w Chrobrzu.
Ostatni¹ s³u¿bê pe³ni³ jako z-ca Komendanta
Powiatowego w Busku Zdroju,
2. post. K³uskiewicz Mieczys³aw Sylwester s. Stanis³awa
i Stanis³awy, ur. 14. 12. 1910 r. w Piñczowie. Ostatni¹
s³u¿bê pe³ni³ w komisariacie we Lwowie,
3. st. przod. Koper Franciszek s. Jana i Weroniki
z Brodowskich, ur. 08. 01. 1896 r. w M³odzawach.
Ostatni¹ s³u¿bê pe³ni³ w Komendzie Powiatowej
w Radomsku,
4. por. piech. rez. Krzy¿anowski W³odzimierz Leon
s. W³odzimierza i Ludmi³y z Boguszów, ur. 04. 04. 1897 r.
w Cudzynowicach. W 1939 r., w rodzinnej miejscowoœci.
5. przod. Kuryga Karol Boromeusz s. Grzegorza
i Katarzyny, ur. 30. 10. 1895 r. w Piñczowie. Ostatni¹
s³u¿bê pe³ni³ jako komendant posterunku w Koszycach,
G³os Piñczowski
6. post. £aganowski Wincenty Franciszek s. Franciszka
i Stanis³awy, ur. 21. 01. 1911 r. w Piñczowie. Ostatni¹
s³u¿bê pe³ni³ w £êtkowicach.
7. post. Niziñski Tadeusz Karol s. Stanis³awa i Antoniny,
ur. 15. 01. 1908 r. w Piñczowie. Ostatni¹ s³u¿bê pe³ni³
w Warszawie,
8. przod. Pra¿uch Miko³aj s. Juliana i Julianny,
ur. 26. 11. 1887 r. w Piñczowie. Ostatni¹ s³u¿bê pe³ni³ jako
komendant posterunku w Górach,
9. st. post. Sternak Juliusz s. Micha³a i Agnieszki
ze Stanków, ur. 12. 04. 1896 r. w Piñczowie. Ostatni¹
s³u¿bê pe³ni³ na posterunku w Koñskich.
10. przod. Szlêzak Józef s. Wojciecha i Marii,
ur. 09. 01. 1888 r. w Wodêcy. Ostatni¹ s³u¿bê pe³ni³
w Komendzie Powiatowej w Piñczowie.
Poniewa¿ po posadzeniu zosta³o oko³o 20 000 dêbów, lista
nazwisk jest bardzo d³uga, dlatego do tych podanych
mo¿na a nawet nale¿y dopisaæ nazwiska policjantów
z innych stron II RP i dla nich posadziæ Dêby Pamiêci.
Z naszej d³ugiej kieleckiej listy 500 policjantów „Dêby
pamiêci” posadzono tylko dla 35 funkcjonariuszy PP,
co te¿ zmusza do zastanowienia siê nad nasz¹ pamiêci¹
historyczn¹.
Stowarzyszenie „Rodzina Policyjna 1939” poprzez swoje
dzia³ania usi³uje dotrzeæ do osób, które maj¹ wiedzê
na temat policjantów II RP. Jest to ostatni moment, aby
ludzie wydobyli z zakamarków pamiêci to, co zachowali
o swoich bliskich lub znajomych.
Zwracam siê do Pañstwa o podjêcie tej inicjatywy. Myœlê,
¿e tak widoczne i namacalne dowody zwi¹zane z nasz¹
histori¹, jak DÊBY PAMIÊCI, bêd¹ kszta³towaæ postawy
patriotyczne naszych dzieci, wnuków i przysz³ych
pokoleñ. Ten symbol bêdzie widocznym œwiadectwem
mêczeñstwa i chwa³y tych, którym zawdziêczamy nasz¹
wolnoϾ.
Z wyrazami szacunku
Przewodnicz¹ca Stowarzyszenia
„Rodzina Policjantów 1939”
Oddzia³ w Kielcach
Gra¿yna Szkonter
Pokocha³a Ponidzie…
W
pierwszej dekadzie stycznia 2010 roku
w kru¿gankach Muzeum Regionalnego mo¿na
by³o obejrzeæ prace malarskie Ewy
PREISNER, krakowianki, zamieszka³ej w Bogucicach.
Co pani Ewa napisa³a o sobie: „Pochodzê z Krakowa.
Studiowa³am na Akademii Sztuk Piêknych na Wydziale
Malarstwa, gdzie w 1980 roku uzyska³am dyplom. Malujê
obrazy – oleje, akryle, akwarele, pastele – rejestruj¹c w ten
sposób moje nieustaj¹ce zadziwienie œwiatem
i wdziêcznoœæ, ¿e w ogóle tu jestem…
Prezentowa³am swe prace na licznych wystawach
indywidualnych w kraju i za granic¹. Bra³am udzia³
w wystawach zbiorowych. Zajmujê siê te¿ dekoracj¹
wnêtrz. Ostatnimi miesi¹cami g³ównie w³asnymi, gdy¿
porzuci³am miejskie ¿ycie i wybra³am wolnoœæ w ma³ym
domu pod lasem, który domaga siê troski i opieki. Dziki
Luty 2010
ogród tak¿e wo³a o serdeczn¹ uwagê. Piêkna to praca,
bo ka¿dy najmniejszy gest natychmiast nagradzany jest
kwitn¹cym efektem.
Ponidzie, zniewalaj¹ce sw¹ niewyszukan¹ urod¹, zio³ami,
sosnowymi lasami i niezliczon¹ iloœci¹ dróg i dró¿ek do
wêdrowania, sta³o siê moim miejscem na Ziemi.
W Bogucicach z radoœci¹ odkry³am, ¿e gromadz¹ siê tu
ludzie z pasj¹ i energi¹ i tak wiele mo¿na zrobiæ na niwie
spo³ecznej
Ponidzie - akwarela
6
.
Jak podano w wydrukowanym przy okazji wystawy
katalogu pani Ewy, od uzyskania dyplomu w 1980 roku,
mia³a 12 wystaw indywidualnych i 6 wystaw zbiorowych.
W imieniu redakcji gratulujemy piêknych prac a przede
wszystkim wyboru ¿ycia w zgodzie z natur¹. Radoœæ jest
tym wiêksza, ¿e dotyczy to Ponidzia…
wybra³a J. Kosiñ
Dane z USC
S
uche dane wygl¹daj¹ tak: urodzenia – 353, zgony
– 323, ma³¿eñstwa – 184. A szczegó³owiej?
- stan cywilny osób zmar³ych: wdowa – 118, ¿onaty – 89,
wdowiec – 41, zamê¿na – 30, kawaler – 26, panna – 11,
rozwiedziony – 4, rozwiedziona – 4;
- p³eæ dzieci rocznik 2009: mêska – 183, ¿eñska – 170;
- stany cywilne ma³¿onków: kawaler – panna – 160,
kawaler – rozwiedziona – 10, rozwiedziony – panna – 7,
rozwiedziony – rozwiedziona – 2, rozwiedziony – wdowa
– 1, œluby zagraniczne wpisane do polskich ksi¹g stanu
cywilnego – 6;
Ponadto statystyka wymaga nawet wpisu ró¿nicy wieku
ma³¿onków. Najwiêcej, bo 27 zwi¹zków, kiedy oboje
ma³¿onków mia³o równy wiek; ró¿nica jednego lub
dwóch lat – ok. 80 par, ale by³y pojedyncze, kiedy
mê¿czyzna starszy by³ od kobiety 12, 18, 20 a nawet 25 lat.
Kobiety starsze od mê¿czyzn równie¿ w pojedynczych
przypadkach – 6, 7, 5, 4, ale i 12 lat.
Piñczowski Urz¹d Stanu Cywilnego obejmuje Gminê
Piñczów, a wiêc w te wszystkie dane wliczane
s¹ urodzenia i zgony ze szpitala. Wœród urodzonych
w naszym szpitalu rodzice 72 dzieci mieszkaj¹
w Piñczowie, 21 – w Busku – Zdroju, 7 - w Gackach,
6 – w Pasturce, po 5 w Kielcach, Koperni, Micha³owie
Luty 2010
G³os Piñczowski
i Sobowicach i tak mo¿na by wyliczaæ miejscowoœci,
ale jest ich w wykazie ok. 60. Dla ciekawoœci wypada
wymieniæ, ¿e s¹ nazwy nie tylko z naszego powiatu,
ale i s¹siednich – jêdrzejowskiego, kazimierskiego czy
buskiego. S¹ nawet po 2 przypadki, kiedy rodzice
urodzonych dzieci mieszkaj¹ w Katowicach czy
w Krakowie – Nowej Hucie. Wœród imion najczêœciej
nadawanych dzieciom urodzonym z 2009 roku by³o a¿
17 Kacprów, 16 Jakubów, 14 Julii, 12 imion Maja, po
11– Natalia, Oliwia, Wiktor. Nie by³o tym razem
zadziwiaj¹cych imion w brzmieniu czy pisowni, chyba ¿e
po dwóch Fabianów i Filipów, przywróconych do ³ask.
Pracownicy USC maj¹ co prawda komputerowe programy
i wszystkie dane w nich zawarte, ale okazuje siê, ¿e bez
papierowych druków, ich praca by³aby niemo¿liwa,
choæby zawieranie œlubów, tych konkordatowych,
wymaga kilku „tekstów”… Bez z³o¿onego tzw.
„zapewnienia” w USC, ¿aden ksi¹dz œlubu nie udzieli.
Po zawarciu ma³¿eñstwa w koœciele specjalny druczek
ponownie „wêdruje” do nich, ¿eby ma³¿onkowie mogli
otrzymaæ „odpis skróconego aktu”… i takie jest
wymieszanie nowoczesnoœci z tradycj¹ w tych danych
statystycznych.
informacji w USC
zasiêgnê³a J. Kosiñ
„Nida” gotowa na nowy sezon
Z
apewne tak kibicom, jak i pozosta³ym
mieszkañcom Piñczowa le¿y na sercu przysz³oœæ
tutejszego klubu pi³karskiego, nosz¹cego nazwê
„Towarzystwo Sportowe 1946 Nida Stowarzyszenie
w Piñczowie”.
Rozmawiam z obecnym prezesem klubu, p. Mariuszem
Karczem, który pe³ni tê funkcjê od 5-ego lipca 2009 roku,
kiedy to odby³o siê walne zgromadzenie sprawozdawczo
– wyborcze. Pan prezes mówi o bardzo trudnej sytuacji
finansowej, poniewa¿ poprzedni zarz¹d zostawi³ d³ug
siêgaj¹cy 150 tysiêcy z³otych. Dotychczas uda³o siê
uregulowaæ 1/3 tych zobowi¹zañ finansowych.
Dobiega koñca audyt, który szczegó³owo przedstawi stan
faktycznego zad³u¿enia, o czym zostan¹ poinformowani
cz³onkowie klubu i kibice „Nidy”.
Runda jesienne obfitowa³a równie¿ w trudnoœci
organizacyjne i sportowe. Uda³o siê jednak zbudowaæ
ciekawy zespó³ i zaj¹æ wysokie, czwarte miejsce
w III lidze ma³opolsko - œwiêtokrzyskiej.
Zosta³ opracowany program naprawczy odd³u¿enia klubu,
podziêkowano za wspó³pracê trenerowi
Pietrzykowskiemu oraz zawodnikom z zewn¹trz, czyli
tzw. „armii zaciê¿nej”. Trzon zespo³u zosta³, a now¹
nadziej¹ klubu bêd¹ teraz g³ównie jego wychowankowie.
Trend trenowania zawodników – seniorów wzi¹³ na siebie
pan Zdzis³aw Maj.
Od 12 stycznia 2010 r. rozpoczê³y siê przygotowania do
rundy wiosennej. Od 25-ego do 30-ego stycznia potrwa
obóz dochodzeniowy.
Kontynuuj¹c, pan prezes opowiada o planach na kilka
ciekawych sparingów, m.in. z „RbKS” St¹porków,
7
„Orlicz” Suchedniów, „Pogoñ” Staszów, „Juwenta”
Starachowice, „Przebój” Wolbrom, „KSZO” Ostrowiec.
W lipcu 2009 zarz¹d wspólnie z zawodnikami za³o¿yli,
¿e bêd¹ w pierwszej pi¹tce w tabeli. Uda³o siê. Cel
sportowy na rundê wiosenn¹, to utrzymanie siê w III lidze
i „ogranie m³odych”, aby w nastêpnym sezonie byli
wartoœciowymi zawodnikami.
M. Jaœnikowska
Rozmowa z 15. 01. 2010 r.
SpóŸnione podziêkowania
za dy¿ury przy
„Bo¿onarodzeniowym KOSZU”
W
styczniowym „G³osie” zosta³o wydrukowane
rozliczenie z charytatywnej akcji, któr¹
organizujemy dwa razy w roku, przed œwiêtami
Bo¿ego Narodzenia i Wielkanocnymi. Zosta³y równie¿
wymienione nazwiska dy¿uruj¹cych wolontariuszy przy
„KOSZU”. Poniewa¿ do redakcji nie dotar³y w terminie
nazwiska m³odzie¿y ZSZ, która zbiera³a produkty
w TESCO i BIEDRONCE, nie zosta³y podane w „G³osie”
1/2010. Czyniê to teraz, z opóŸnieniem,
ale z podziêkowaniami niemniej serdecznymi. W TESCO
pe³nili dy¿ury: z I b Anna Stefaniec, Monika Zachariasz,
Sylwia Œwi¿ewska, Patrycja Miller, Monika Niemiec,
Aleksandra Mazurek, Sylwia Dziewiêcka, Joanna
Wojniak, Justyna M¹cznik, Klaudia Domaga³a, z II a
Magda Naprawca, Paulina Piêta, z III b Paulina Kielian,
Julita Gawe³, z III tm1 Szczepan Pasternak, Piotr Wtorek,
Mateusz Nowacki, Tomasz Opoka i z III f Wojciech
Koziara zorganizowani przez p. Annê Opokê i p. Leszka
Musia³a. W BIEDRONCE dy¿urowali: Anna Sperka,
Magdalena Œliwa, Daria Jagodziñska, Damian Gajos,
Maciej Lackorzyñski, Krystian Paj¹czkowski, Kamil
Lasak, Pawe³ Niedziela, Marek Sêkacz, Martyna
Juszczyk, Martyna Lasak, Iwona Adach, Marta Barañska,
Anna Berowska, Patrycja Chmielarska, Marta Rudnicka,
Agnieszka Mazur wraz z doros³ymi wolontariuszami:
Zofi¹ Kasz¹, Janin¹ G³owack¹, Markiem Wachem, Ew¹
Jêdruch, Tadeuszem Grosickim, El¿biet¹ Grêd¹,
Franciszk¹ Bezr¹k, Mari¹ Jaœnikowsk¹, Barbar¹
M³yñczak i Janin¹ Siemiñsk¹.
Jeszcze raz WSZYSTKIM - BÓG ZAP£AÆ!
J. Kosiñ
Gimnazjum nr 2 w charytatywnej akcji
Koncert kolêd
17 stycznia 2010 r. m³odzie¿ z Gimnazjum nr 2
w Piñczowie na Mszach Œwiêtych: 8:30, 10:00, 12:00
w Koœciele p.w. Nawiedzenia NMP w Piñczowie
zaœpiewa³a kolêdy a harcerze kwestowali po Mszach
œwiêtych na trzy cele charytatywne:
1.Pomoc Alatonowi – ch³opcu duchowo
zaadoptowanemu z Zambii
2. Pomoc Amelce – uczennicy naszej szko³y, poruszaj¹cej
G³os Piñczowski
siê na wózku inwalidzkim
3. Na renowacje nagrobku patrona szko³y Adolfa
Dygasiñskiego, znajduj¹cego siê na Pow¹zkach
w Warszawie.
Kolêdy bardzo siê podoba³y, a szczególnie te œpiewane
po góralsku. M³odzie¿ za œpiew otrzyma³a gromkie brawa.
Harcerze kwestuj¹c uzbierali 1.488,00 z³.
Sk³adamy podziêkowania Ojcom Franciszkanom
za przyjêcie i ¿yczliwoœæ i wszystkim darczyñcom.
Opiekê sprawowa³y: Izabela B³yskun, Agnieszka
Paw³owska i Sylwia Skiba.
UCZESTNICY:
Soliœci: Anna Nguyen, Ilona Sarna, Kamila Chmielarz,
Nicola Bêbenek, Aleksandra Kasza, Magdalena Król;
Zespó³ wokalny: Ewa PowroŸnik, Joanna K³uskiewicz,
Agnieszka Wiœniewska, Agata Pikulska, Justyna
Ga³êziowska, Natalia Szymczyk, Angelika Placek,
Martyna Stolarska, Justyna Owczarek, Katarzyna
B³yskun, Karolina Schab, Sylwia Stêpieñ, Agata
Skrzypek, Justyna Golik, Katarzyna Strojna, Magdalena
Bielawska, Anna Majewska, Klaudia Kocio³ek, Klaudia
Kosiara, Katarzyna Fiksiak;
Gitara: Wojciech Bugaj;
Obs³uga sprzêtu: Micha³ Piotrowski, Luiza Kawecka,
D¹browska, Lipiec;
Kolêdy: „Gore gwiazda”, „To ju¿ pora na wigiliê”, „Gdy
siê Chrystus rodzi”, „Zaœnij dziecino”, „Œwieæ
gwiazdeczko”.
Kolêdujemy
Uczniowie z Gimnazjum nr 2 w Piñczowie w dniach 26-28
grudnia 2009 roku w miejscowoœciach: M³odzawy,
Kozubów, Zawar¿a i Zagorzyce wyruszyli z kolêd¹
po domach. Przebrani za anio³ów, diab³ów, pasterzy,
królów, chodz¹c od domu do domu, og³aszali Narodzenie
Jezusa, nios¹c radoœæ i wesele.
Kolêdnicy z gimnazjum byli chêtnie przyjmowani przez
mieszkañców, którzy z radoœci¹ otwierali drzwi swoich
domów, tym samym podtrzymuj¹c tradycje i zwyczaje
kolêdowania Bo¿onarodzeniowego.
Kolêdnicy zostali obdarowani smako³ykami i pieniêdzmi,
które w ca³oœci w kwocie 1170 z³ zosta³y przekazane dla
niepe³nosprawnej Amelki Pawlikowskiej, kole¿anki
z klasy II a. W kolêdzie wziê³y udzia³ nastêpuj¹ce osoby:
z I b Adrian D¹browski, z II e: Adrian Gil, Mariusz Kasza,
Gabriela Kocerba, Ma³gorzata Glonek, z III c: Anita Gil,
Joanna Kasza, Ewelina Kocerba, Monika Oba³ek, Kamila
D¹browska, Ewa Lech, Klaudia Boksa.
Dokarmiamy ptaki
Wraz z nadejœciem zimy cz³onkowie Szkolnej Kasy
Oszczêdnoœci rozpoczynaj¹ dokarmianie ptaków.
Na drzewach, które rosn¹ wokó³ szko³y, wieszaj¹ karmniki
i regularnie uzupe³niaj¹ je karm¹. Zawieszaj¹ równie¿
pojemniki z t³uszczem, w którym zatopione jest ziarno.
Ptaki chêtnie przylatuj¹ do sto³ówek, w których zawsze
znajd¹ coœ dobrego.
Akcja zarobkowa
Dnia 27 grudnia 2009 roku grupa cz³onków Szkolnej Kasy
Oszczêdnoœci kolêdowa³a na terenie Szrbkowa
– gm. Piñczów. £¹czna kwota, jak¹ uda³o siê uzyskaæ
w wysokoœci 312,57 zl zosta³a wp³acona na ksi¹¿eczkê
SKO. Nasi kolêdnicy: Anna Boroñczyk, Dagmara Dudek,
Luty 2010
Katarzyna Fisiak, Paulina Kwiecieñ, Karol Majcher,
Dawid Obara, Dawid Olesiak, Ewa PowroŸnik, Monika
PowroŸnik.
Dnia 26 i 27 grudnia 2009 roku grupa cz³onków Szkolnej
Kasy Oszczêdnoœci kolêdowa³a na terenie Skowronna
Dolnego, Koperni oraz Piñczowa. £¹czna kwota, jak¹
uda³o siê uzyskaæ w wysokoœci 320 z³ zosta³a wp³acona na
ksi¹¿eczkê SKO. Nasi kolêdnicy: Rados³aw Dziubiñski,
Piotr Jaklewicz, Grzegorz Prawda, Wojciech
Trojanowski, Dawid Wiewiór, Agnieszka Wiœniewska.
Wystêp dzieci z Bogucic
W pi¹tek 15 stycznia przedszkolaki z piñczowskich
przedszkoli nr 1 i nr 2 obejrza³y w Bibliotece Publicznej
w Piñczowie inscenizacjê przygotowan¹ przez uczniów
z klasy II SP w Bogucicach pt. "Zamieszanie w Krainie
Bajek". Wystêp zosta³ przygotowany przez nauczycielkê
pani¹ El¿bietê Kowalewicz.
ród³o: Biblioteka Publiczna
8
Uczniowie szko³y w Bogucicach prezentowali postacie
bajkowe, w bardzo ³adnych i wymyœlnych strojach. By³
m.in. Czerwony Kapturek i wilk, Kot w butach, siedmiu
krasnoludków, Jaœ i Ma³gosia, Baba Jaga, wró¿ki.
W postaci te wcielili siê: Konrad Borkowski, Mateusz
Grdulski, Hubert Jêdrocha, Wiktoria Karpowicz, Sylwia
Maj, Weronika Majcher, Konrad Matuszczyk, Natalia
Pajor, Kinga Pietrzyk, Julia Wieczorek, Klaudia Wiewiura
i Mateusz Zelek.
Przedszkolakom wystêp bardzo siê podoba³. Dzieci by³y
zafascynowane bajkowymi postaciami, a niektórych
chyba siê trochê ba³y, na przyk³ad Baby Jagi. Mimo tego
wysz³y z wystêpu swoich starszych kolegów zadowolone.
Info – Biblioteka
Piñczowianie
B
OGDAN PRZEMYS£AW LIBEREK, ur. w 1926
roku w Koœcianie (Wielkopolska), syn Zofii
( z d. Boratyñska) i Mariana. Jak sam okreœla jest
„przyszywanym” piñczowianinem, ale zarówno rodzina
ojca jak i matki posiada³y zwi¹zki z Piñczowem
i Ponidziem. Na prze³omie stycznia i lutego 1940 r.
Luty 2010
G³os Piñczowski
rodzina Przemys³awa usi³owa³a siê przemieœciæ do
Generalnego Gubernatorstwa, konkretnie do Piñczowa.
Spowodowane to by³o ostrze¿eniami „dobrych”
Niemców, ¿e ojciec, który by³ wówczas pracownikiem
Cukrowni Koœcian, znajduje siê na liœcie osób
przeznaczonych do rozstrzelania. W czasie przejazdu
przez Warszawê, na dworcu W-wa Zachodnia, nast¹pi³o
u ojca pêkniêcie wrzodu dwunastnicy, tak, ¿e pomimo
pomocy szpitalnej do Piñczowa dotarliœmy w lutym bez
ojca. Pogrzeb odby³ siê na Cmentarzu Bródnowskim
– wspomina Przemys³aw. Od lutego 1940 roku
przebywaliœmy w Piñczowie z matk¹. Mieszkaliœmy
w jednej izbie – pokoju w posesji pani Zofii Góreckiej
(synowie Jasiek i Wiesiek). W tym samym domu
mieszka³a pani Pohorecka (syn Zdzisiek i córka Lalka).
W podwórzu, w osobnym mniejszym domku mieszkali
Wujostwo Danielowie Olechowie (synowie
Stefek
i Czesiek, córka Teresa – póŸniej ¿ona lekarza Zdzis³awa
Pohoreckiego). ¯on¹ prof. Daniela Olecha by³a Wanda
Liberkówna – siostra mojego ojca.
Do wybuchu wojny ukoñczy³em 13 lat i mia³em
skoñczon¹ pierwsz¹ klasê gimnazjum w Koœcianie. Lata
okupacji w Piñczowie to nauka, komplety – w ró¿nych
uk³adach i póŸniej harcerstwo – Szare Szeregi. W zasadzie
mog³em przystêpowaæ do konspiracyjnej matury,
ale wydawa³o siê, ¿e wygodniej bêdzie pójœæ po
„wyzwoleniu” przez Armiê Czerwon¹ w styczniu 45' do
skróconej II klasy licealnej. W lipcu 45' uzyska³em maturê.
Wraz ze mn¹ maturê uzyska³ mój rówieœnik Stefan Olech
- najstarszy syn Daniela i Wandy Olechów.
Rodzeñstwo Przemys³awa, starsza o 2 lata Alina,
póŸniejsza ¿ona Feliksa Bia³kiewicza i Zbigniew, m³odszy
o 2 lata, zdawali matury w Piñczowskim Gimnazjum w r.
szk. 1945/46. Oboje ju¿ nie ¿yj¹, dodaje rozmówca.
Przemys³aw znalaz³ siê w Gdañsku „dla towarzystwa”,
wszak wyruszy³ na studia wraz z ciotecznym bratem
Stefanem Olechem. Stefan rozpocz¹³ studia na Wydziale
Budowy Okrêtów, ON – na Wydziale Chemicznym
Politechniki Gdañskiej. Brat po roku zmieni³ studia
i przeniós³ siê do Krakowa, ja pozosta³em – dodaje
Przemys³aw.
„…Studia ukoñczy³em na wiosnê 1950 roku. Od roku 1949
rozpocz¹³em pracê jako m³odszy asystent w Katedrze
Technologii Œrodków Leczniczych Politechniki Gdañskiej.
Kolejno pracowa³em w Katedrze Chemii Ogólnej PG.
W roku 1958 doktoryzowa³em siê. Od roku 1959 r.
rozpocz¹³em pracê w Wy¿szej Szkole Pedagogicznej
(Wydzia³Mat. Fiz. Chem.) w Gdañsku, gdzie na kierunku
Chemii rozpocz¹³em prace zmierzaj¹ce do stworzenia
w³asnego Zespo³u naukowo– badawczego. Habilitowa³em
siê w roku 1964/65 na Wydziale Chemicznym PG. W roku
1970 powsta³ Uniwersytet Gdañski w oparciu o WSP
w Gdañsku i Wy¿sz¹ Szko³ê Handlu Morskiego w Sopocie.
Na Uniwersytecie (kierunek Chemii) by³em kierownikiem
Zespo³u Naukowo – Badawczego Chemii Peptydów.
Zainteresowania moje obejmowa³y: syntezê peptydów,
racemizacjê (epimeryzacjê) w syntezie peptydów,
stereochemiê peptydów itp. Wykszta³ci³em 11 doktorów,
z których kilku uzyska³o tytu³y naukowe zostaj¹c
profesorami. Jeden z moich wychowanków przez
2 kadencje by³ Rektorem UG (Zbigniew Grzonka).
9
Jestem autorem lub wspó³autorem ok. 80 publikacji.
Bra³em czynny udzia³ w Europejskim Towarzystwie
Peptydowym (European Peptide Society) i europejskich
sympozjach tego towarzystwa. Mia³em propozycjê
przynale¿enia do Amerykañskiego Towarzystwa
Peptydowego.
Odby³em roczny sta¿ na Uniwersytecie w Oxfordzie
(W. Brytania) w roku 1965/66 i roczny pobyt na
Uniwersyteciew Ottawie (Kanada) (1984/85 – research
asociate - visiting professor).
Tytu³ profesora nadzwyczajnego uzyska³em w 1971 roku,
profesora zwyczajnego w 1979 roku.
Bra³em czynny udzia³ w ¿yciu Uniwersytetu. By³em
cz³onkiem, a potem przez dwie kadencje
przewodnicz¹cym Senackiej Komisji ds. Rozwoju Kadry
(po powstaniu Uniwersytetu). W póŸniejszych latach
przewodniczy³em Komisji ds. Przywrócenia Dobrego
Imienia Osób Przeœladowanych i Represjonowanych
(1968 rok i inne przypadki). Od roku 1996 jestem na
emeryturze. Pocz¹tkowo bra³em udzia³ w ¿yciu Zespo³u
Badawczego, który zainicjowa³em, i który obecnie jest
kierowany przez „wnuka” naukowego (promotorem Jego
doktoratu by³ mój doktorant)…”
W korespondencjach z Profesorem d³ugo nie mog³am
poj¹æ, dlaczego przed nazwiskiem s¹ inicja³y B.P. (lub
P.B.). We wspomnieniach osób, które Go zna³y, te¿
zamiennie pada³y te dwa imiona. Zapyta³am wiêc, jak
mam adresowaæ korespondencjê. Oto odpowiedŸ:
„…Przemys³aw czy Bogdan: Podobno w Koœcianie ksi¹dz
nie chcia³ mnie ochrzciæ jako Przemys³awa. Metryka moja
jest nastêpuj¹ca Bogdan Przemys³aw Roman Liberek
Urz¹d Stanu Cywilnego w Koœcianie. Do koñca pobytu
w Piñczowie by³em Przemys³awem i matura moja opiewa
na Przemys³awa, tylko na pierwszym roku dosta³em
legitymacjê jako Bogdan, zgodnie z metryk¹. Mia³em
trudnoœci z odbiorem paczek z Piñczowa na poczcie.
Przypilnowa³em, aby indeks wydano mi na dwa imiona.
I tak sta³em siê Bogdanem Przemys³awem, cz³owiekiem
dwojga imion.
Pozwalam sobie skreœliæ kilka s³ów o zwi¹zkach
ojcowskiej i matczynej Rodziny z Piñczowem, czy szerzej
z Ponidziem.
Mój Pradziadek Adam Liberek by³ nauczycielem
w Chrobrzu. Umar³ w m³odym wieku. Przy rodzinie
egzystowa³ brat ¯ony Pradziadka, Opaliñski, po
12-letnim pobycie na zes³aniu na Syberii (chyba
powstanie styczniowe). Przepisywa³ modlitewniki, które
usi³owa³ sprzedawaæ na jarmarkach. Jeden taki
modlitewnik mia³em w rêkach. Najstarszym dzieckiem by³
mój dziadek, Roman Liberek, który musia³ siê zaj¹æ
m³odszym rodzeñstwem. Wyposa¿y³ dwie siostry
i najm³odszego brata – wszyscy rozpoczêli kariery
w Warszawie, a moja siostra Alina Bia³kiewiczowa
nawi¹za³a kontakt z potomkami najm³odszego brata
mojego Dziadka, te¿ oczywiœcie Liberkami.
Dziadek Roman Liberek prowadzi³ gorzelniê
w Pe³czyskach i mia³ siedmioro dzieci. Najstarszy by³ mój
ojciec Marian. Nauki pobiera³ w Progimnazjum
(gimnazjum) w Piñczowie . Podpisa³ siê na murze kaplicy
Œw. Anny!! Studiowa³ „za granic¹” w Krakowie
cukrownictwo – by³o coœ takiego przed I wojn¹ œwiatow¹
10
G³os Piñczowski
przy Zak³adach Zieleniewskiego w Krakowie. Potem
pracowa³ w Kazimierzy Wielkiej (chyba jako praktykant),
w Wieluniu (gdzie pozna³ moj¹ Matkê Zofiê Boratyñsk¹)
i od 1922 roku w Koœcianie.
Matka mego Ojca – Grêdkowska – umar³a w po³ogu.
Poni¿ej przedstawiam rodzeñstwo przyrodnie mego Ojca.
Ich Matk¹ i macoch¹ mego Ojca by³a Florczykiewicz.
Kolejny wg starszeñstwa by³ Roman Liberek, farmaceuta.
Studiowa³ w Kijowie (prowizor), uzupe³nia³ studia
w Krakowie (mgr) po I wojnie œwiatowej. Solec Kujawski
i Fordon to jego miejsca pobytu. W Solcu by³ nawet
Burmistrzem (II RP). Potomków nie posiada³.
Adam Liberek, najm³odszy brat z rodzeñstwa, umar³
bezpotomnie przed 20-tym rokiem ¿ycia na serce.
Teraz córki dziadka – Liberkówny:
1)najstarsza Stanis³awa. M¹¿ Julian Malarski – leœnik.
Mieszkali w Micha³owie (z Dziadkami moimi), potem
w Klukach (pow. Piotrków Trybunalski). Potomkowie
Malarskich mieszkaj¹ w Pabianicach, Be³chatowie
i w Warszawie;
2) w kolejnoœci Wanda. M¹¿ Daniel Olech – Piñczów (ju¿
wiadomo);
3) kolejno Józefa Liberek – niezamê¿na, pracowa³a
w bankowoœci w Piñczowie i Kazimierzy Wielkiej
(okupacja) /mój. dop. zna³am Józefê z pracy
w piñczowskim liceum/;
4) najm³odsza Jadwiga. M¹¿ Jan Piasecki – oficer saper,
najstarszy brat Antka Piaseckiego, rozstrzelanego w 1943
roku za wiêzieniem w Piñczowie. Potomkowie ¿yj¹
w Kielcach.
Teraz Matczyna rodzina i jej zwi¹zki z Piñczowem.
Dziadkowie Józef Boratyñski i Cecylia Paszkowska
(posiada³a jakieœ zwi¹zki z Zakrzowem ko³o Skalbmierza)
przez jakiœ czas, g³êboko przed I wojn¹ œwiatow¹,
mieszkali w Piñczowie. Jasiek Górecki umieœci³
w lapidarium (cmentarz) pomnik Ich 8-letniej córki Józefy
zmar³ej w Piñczowie i nawet pyta³ czy to nie moja krewna
(ciocia). Felek Bia³kiewicz kiedyœ powiedzia³, ¿e mój
Dziadek by³ nawet Burmistrzem w Piñczowie? W ka¿dym
razie potem mieszkali w Kielcach – pochowani na Starym
Cmentarzu – a gruŸlica szerzy³a spustoszenie. Osta³a siê
moja Matka Zofia, 10 lat starsza siostra Felicja (m¹¿
Ludwik Wagner – mieszkali w czasie okupacji w Piñczowie
– on siê udziela³ jako lekarz) /mój. dop. o Ludwiku
Wagnerze pisaliœmy w „G³osie”/ i Zygmunt, ksi¹dz
w diecezji krakowskiej.”
¯ona Bogdana Przemys³awa – Anna, z domu Budny, jest
lekarzem. Maj¹ troje dzieci i dziesiêcioro wnucz¹t. ¯artuje
przy okazji, ¿e Czeœkowie Olechowie z Warszawy ich
„przebili”, bo maj¹ trzynaœcioro wnucz¹t. Dopóki ¿y³a
Teresa Pohorecka (znana nam, mieszkañcom Piñczowa
– lekarz stomatolog, córka Wandy i Daniela Olechów)
kontakty z Piñczowem by³y czêstsze a teraz wiek i zdrowie
upominaj¹ siê o swoje prawa – koñczy wspomnienia nasz
Piñczowianin. Dziêkuj¹c Pañstwu Liberkom za kontakt
z „G³osem”, ¿yczê dalszych lat w spokoju i radoœci,
piêknie spe³nionego ¿ycia, polecaj¹c siê dalszej
wspó³pracy.
J. Kosiñ
Luty 2010
Piñczów we wspomnieniach
C
d. fragmentów z ksi¹¿ki „W³adys³aw Si³a Nowicki
– Wspomnienia i dokumenty”, której kserokopiê
przes³a³ dla „G³osu” P. B. Liberek, piñczowianin
zamieszka³y w Gdañsku
Rozdzia³ „Œwiat mojego dzieciñstwa”
„…Gospodarz domu, pan Smolarski, ju¿ nie ¿y³.
Pozostawi³ po sobie tradycjê cz³owieka oszczêdnego,
unikaj¹cego zbêdnych wydatków. Mimo, ¿e mieszkanie
nasze mia³o najwy¿szy w miasteczku powiatowym
standard, nie by³o oczywiœcie mowy o kanalizacji.
Wszyscy mieszkañcy, niezale¿nie od sytuacji spo³ecznej
i stopnia zamo¿noœci, zim¹ i latem uczêszczali – wed³ug
czêsto u¿ywanego wówczas powiedzenia: „tam gdzie król
piechot¹ chodzi”. Odpowiednie urz¹dzenie, w którym
wa¿niejsi lokatorzy mieli w³asny zak¹tek zamykany na
k³ódkê, a mniej wa¿ni musieli korzystaæ z zak¹tka
ogólnego i przez to nie zawsze utrzymanego w nale¿ytej
czystoœci, mieœci³o siê w najwy¿szym punkcie mocno
pochy³ego terenu podwórza. Gospodarz nigdy nie
zatrudnia³ odpowiednich s³u¿b porz¹dkowych, tylko
cierpliwie wyczekiwa³ ulewnego deszczu. Doczekawszy
ulewy, kaza³ pospiesznie wylewaæ zawartoœæ zbiornika
wprost na podwórze swej posiad³oœci, sk¹d sp³ywa³a ona
po pochy³ym terenie wprost do rynsztoka ulicy Kieleckiej
i dociera³a, przebywszy ca³¹ d³ugoœæ arterii miasteczka do
rynku i dalej – a¿ do rzeki Nidy, wp³ywaj¹c do niej przy
moœcie na drodze do Skrzypiowa. Mimo takich,
niew¹tpliwie nagannych praktyk, Nida by³a, generalnie
rzecz bior¹c rzek¹ czyst¹, w której, jak za czasów Jana
Chryzostoma Paska ¿y³y ryby i w której mo¿na siê by³o
w lecie k¹paæ.
Na pocz¹tku naszego zamieszkiwania
w Piñczowie dokuczliwe w³adze miejskie zakaza³y
w³aœcicielom domów stosowania tego najbardziej niejako
naturalnego pozbywania siê nieczystoœci, co spotka³o siê
ze zgodn¹ niechêci¹ i oburzeniem wszystkich
posesjonatów, ograniczanych w swych dotychczasowych
uprawnieniach. Pogl¹d o komplikowaniu ¿ycia obywateli
przez w³adze administracyjne i pañstwowe nie jest
bowiem wymys³em naszego czasu i posiada tradycjê wielu
pokoleñ!
Wyjazd z Kielc do Piñczowa prowadzi miêdzy
dwoma wzgórzami stanowi¹cymi zakoñczenie
p³askowy¿u. Po lewej, wschodniej stronie le¿y
wspomniana góra œw. Anny z renesansow¹ kaplic¹, po
prawej, zachodniej – góra Zamkowa, na której kiedyœ
znajdowa³ siê zamek Wielopolskich. W czasie, gdy
przybyliœmy do Piñczowa, z zamku tego nie pozosta³y ju¿
nawet ruiny, ale Góra pozosta³a Zamkow¹, gdy¿ jêzyk
bywa trwalszy ni¿ rzeczy materialne. Góra ta od po³udnia,
od strony miasteczka, koñczy siê urwiskiem, które wtedy
wydawa³o mi siê ogromne. U jej stóp znajduje siê
zwi¹zane z tradycjami ariañskimi gimnazjum
piñczowskie, siêgaj¹ce czasów jagielloñskich, za³o¿one
w 1552 r.
Jako siedmio- oœmioletni ch³opczyk
obserwowa³em przez sztachety furtki naszego ogrodu od
ulicy Kieleckiej gimnazjalistów id¹cych do szko³y
G³os Piñczowski
i wracaj¹cych do domu. Nie tylko oni, ale
i pierwszoklasiœci wydawali mi siê powa¿ni i doroœli.
Nosili szkolne czapki i du¿e tornistry, doœæ powszechnie
nazywane przez nich „rañcami”; s³owo „raniec” jako
czysty rusycyzm, ogromnie irytowa³o moich rodziców,
czego nie mog³em zrozumieæ, bo nie widzia³em w nim
niczego z³ego.
Oboje moi rodzice koñczyli szko³y rosyjskie,
matka w Brzeœciu nad Bugiem, ojciec zaœ w Moskwie
i z tego zapewne wzglêdu zwracali szczególn¹ uwagê na
nalecia³oœci rosyjskie. Zabawne jest przy tym, ¿e ojciec
mówi³ po rosyjsku œwietnie, o wiele lepiej od matki
i doskona³oœci¹ akcentu zachwyca³ rodowitych Rosjan.
Jeœli zaœ liczy³, to zawsze mrucza³ tabliczkê mno¿enia po
rosyjsku, równie¿ po rosyjsku dzieli³, mno¿y³, dodawa³
i odejmowa³.
Przy naszym domu znajdowa³ siê istny rekwizyt
przesz³oœci – szlaban, przy którym pobierano
„kopytkowe” od furmanek wje¿d¿aj¹cych do miasteczka
oraz od przepêdzanego byd³a. Inkasentem by³ inwalida
siedz¹cy w budce, przy zagrodzeniu podnoszonym
i opuszczanym – zale¿nie od sytuacji p³atniczej. Chyba ju¿
po wojnie roku 1920 szlaban ten uleg³ zniszczeniu przez
cofaj¹cy siê du¿y, ciê¿arowy samochód wojskowy.
To zdarzenie, komentowane w ca³ym miasteczku, zosta³o
uczczone przez mego ojca wierszem: „bierzcie szlaban ten
na opa³, bo on z ziemi siê wykopa³”.
Z naszego domu ojciec mój mia³ bardzo blisko do
s¹du, mieszcz¹cego siê wówczas w starym gmachu
poklasztornym przy koœciele farnym. Nie by³o wtedy widaæ
ca³ej ciekawej koncepcji architektonicznej tego kompleksu
budynków – zastawia³y j¹ ró¿ne stawiane bez ³adu
przybudówki. Przy s¹dzie znajdowa³o siê niewielkie
wiêzienie piñczowskie. Drogê do s¹du ojciec czêsto
skraca³ sobie id¹c przez wy³om muru, przez tak zwany
„ksiê¿y sad”. Do k¹pieli w Nidzie chodziliœmy przez
„pusty sad”. Kostiumów k¹pielowych w Piñczowie nie
u¿ywano, co wszelako wcale nie oznacza³o wp³ywów
nudyzmu na spo³eczeñstwo tej ziemi w pierwszych latach
niepodleg³oœci.
Przedstawiciele p³ci odmiennej k¹pali siê osobno,
a przedstawicielki p³ci piêknej bardzo starannie dba³y,
aby nie dostrzeg³o ich w wodzie oko mê¿czyzny, który
przekroczy³ wiek trzech lat. Có¿ wiêc mówiæ o starszych
– piêciolatkach, siedmiolatkach czy wy¿ej! Próby
podgl¹dania potêpiane by³y bardzo surowo, jako
dzia³ania wysoce niemoralne.
Matka moja, umiej¹ca doœæ dobrze p³ywaæ,
a jednak boj¹ca siê wody, k¹pa³a siê na „drugiej Cichej”
i jakkolwiek w zupe³nej izolacji od mê¿czyzn – zawsze
w koszuli. Bractwo nie umiej¹ce p³ywaæ korzysta³o
z miejsc p³ytszych, po³o¿onych ni¿ej ni¿ Cicha ale powy¿ej
miasta - zapewne ze wzglêdu na wspomniane tu praktyki
niektórych obywateli Piñczowa.
Spokojna pozornie rzeka Nida o powolnym
pr¹dzie zabiera³a jednak zwykle co roku kilka ofiar.
Wynika³o to w³aœnie z braku upowszechnienia
umiejêtnoœci choæby krótkiego utrzymywania siê na
wodzie.
Wyjazd ojca do wojska i na wojnê pamiêtam
doskonale.
11
Aleksander Si³a Nowicki, rok 1920
Luty 2010
By³o to w ramach zaci¹gu ochotników, w dramatycznym
lecie 1920 roku. Wymarzona przez pokolenia
niepodleg³oœæ zatrzês³a siê w posadach, byt odrodzonego
pañstwa stan¹³ nad brzegiem przepaœci i zdawa³o siê, ¿e te
same si³y, zmieniwszy tylko barwê swych sztandarów
zd³awi¹ odrodzon¹ Ojczyznê tak, jak zd³awi³y sto
dwadzieœcia kilka lat wczeœniej Konstytucjê 3 Maja
i niepodleg³y byt pañstwa w wojnie 1792 roku i bitwach
Powstania Koœciuszkowskiego.
Ludzie m³odzi szli masowo do wojska, ojciec mój
jednak przekroczy³ ju¿ wtedy czterdziestkê i by³ sêdzi¹.
Uwa¿ano wiêc, ¿e jego miejscem w wojsku jest korpus
s¹downiczy lub inne stanowisko administracyjne. Ale on
chcia³ byæ ¿o³nierzem liniowym, a poniewa¿ znakomicie
jeŸdzi³ konno, wybra³ sobie zgrupowanie majora
Jaworskiego, w którym s³u¿ba uchodzi³a za szczególnie
niebezpieczn¹. S¹siad rodziców, genera³ Frankowski,
jednoznacznie popiera³ ojca aby dostaæ siê do s³u¿by
liniowej. „No, skoro pan sêdzia doskonale jeŸdzi konno
– to rzeczywiœcie najlepiej do Jaworczyków. Wiele tam
dzikiego elementu, ale ot – bêd¹ szanowaæ sêdziego jako
kolegê, bo wielu z nich nie zna siê z s¹dem”.
Ochotnik, czterdziestodwuletni sêdzia, by³ tam
czymœ niezwyczajnym, tote¿ wieœæ o tym, kim w cywilu jest
ten ³ysy, w¹saty mê¿czyzna o szybkich ruchach,
prowadzi³a na postojach do takich na przyk³ad rozmów:
- Smakuj¹ panu, panie sêdzio, te kartofle?
- A smakuj¹, bardzo dobre.
- A to panie sêdzio kradzione, kradzione…
Zapamiêta³em powrót ojca z wojny i wczeœniejsz¹
jeszcze, zapieraj¹c¹ dech w piersiach, z niczem
nieporównan¹ radoœæ po bitwie warszawskiej, któr¹
pamiêtaæ bêdê a¿ do œmierci – radoœæ z odniesionego
zwyciêstwa!
Mia³em wówczas siedem lat, moi cioteczni bracia
byli w pierwszej linii na wojnie. Ale ze starszego pokolenia
na pierwszej linii by³ tylko ojciec, z czego by³em bardzo
dumny. By³em te¿ pe³en ¿alu, ¿e wiek nie pozwoli³ mi byæ
¿o³nierzem.
Pamiêtam s³owa powtarzane z radoœci¹ od
drugiej po³owy sierpnia 1920 roku: „ofensywa,
ofensywa” i nazwy miejscowoœci, które wraca³y pod
w³adze polsk¹: Siedlce, Bia³ystok, Grodno, Wilno, Piñsk,
12
G³os Piñczowski
Kowel, Sarny, Równe, Dubno…
I wreszcie pokój po wojnie wreszcie zwyciêskiej!
Osta³o siê pañstwo, które memu pokoleniu wydawa³o siê
czymœ absolutnie trwa³ym, niewzruszonym. I mimo, ¿e ta
absolutna trwa³oœæ okazaæ siê mia³a iluzj¹ i ¿e nadchodzi³
wiek mêski – wiek klêski, przecie¿ to dwudziestolecie
pozwoli³o nam staæ siê nowoczesnym narodem, przetrwaæ
niewyobra¿alne dla tamtego czasu okropnoœci II wojny
œwiatowej, okupacji niemieckiej i czasów stalinowskich
i dziœ mimo wszystkich trudnoœci, patrzeæ z nadziej¹
w przysz³oœæ. Oczywiœcie nie mo¿na zapominaæ o tym, od
czego zaczynaliœmy. Stan rzeczy z moich lat piñczowskich
wynikn¹³ z pracy i wysi³ku popowstaniowych pokoleñ. Jak
na naród od stu przesz³o lat pozbawiony pañstwa, ju¿
wówczas osi¹gnêliœmy wiele.
O tym zaœ, jak d³ug¹ przeszliœmy drogê od zarania
niepodleg³oœci do dzisiaj, œwiadczy zdarzenie z Piñczowa,
które zrobi³o tak wielkie wra¿enie na moich rodzicach,
¿e jako dziecko zapamiêta³em ich rozmowy na ten temat.
Otó¿ chyba w koñcu roku 1919, a mo¿e na samym
pocz¹tku 1919 zjawi³a siê u mego ojca „z wa¿n¹ spraw¹”
kobieta wiejska. Nie z marginesu spo³ecznego – jak siê dziœ
mówi, ani z wiejskiego proletariatu. Widaæ by³o, ¿e to
gospodyni „na swoim”, w piêknej piñczowskiej zapasce
powszechnie tam wówczas noszonej, w wysokich
sznurowanych butach.
Do kogó¿ w mieœcie powiatowym, w œwie¿o
odrodzonej Rzeczpospolitej mog³a przyjœæ ta kobieta
ze wsi podpiñczowskiej? Do ksiêdza, doktora, sêdziego,
starosty lub aptekarza. Przysz³a akurat do sêdziego.
Zachowywa³a siê godnie, w jej stosunku do miejscowego
przedstawiciela w³adzy pañstwowej by³ szacunek bez
¿adnej uni¿onoœci. Kobieta by³a ju¿ niem³oda, ale jeszcze
i niestara. – Ano, panie sêdzio – powiedzia³a – tera, kiedy
mamy ju¿ niepodleg³oœæ i het przegnali i Rusków
i Austriaków, to mnie siê bêdzie cosik nale¿a³o. Bo ojciec to
mia³ zas³ugi. Pomar³, œwieæ Panie nad jego dusz¹, ju¿
bêdzie blisko dziesiêæ lat, nie doczeka³, ale zas³ugi mia³.
A jak jemu siê coœ nale¿a³o, to i mnie. I wyci¹gnê³a
pude³ko, a w nim coœ, co by³o przechowywane d³ugo
w czystych, czêsto przepieranych szmatkach. I zaczê³a te
szmatki kolejno rozwijaæ, a¿ z ostatniej wypad³ najbardziej
niew¹tpliwy dowód zas³ug zmar³ego dla Ojczyzny: carski
o rd e r z a „ u s m i re n i j e p o l s k o w o m i a t i e ¿ a ” ,
przechowywany tak pieczo³owicie przez prawie pó³ wieku!
I to na rdzennie polskiej ziemi, gdzie spotyka siê po
wioskach koœcio³y budowane za Piastów, jako wotum za
zwyciêstwo w bitwie pod Grunwaldem lub za wczeœniejsze
o osiemdziesi¹t lat P³owce, gdzie tradycje szkó³ siêgaj¹
czasów jagielloñskich! Jak¿e zmieni³a siê polska wieœ
w ci¹gu jednego ludzkiego ¿ycia!
I jakoœ zawsze ze wspomnieniami roku 1920 wi¹¿¹
mi siê s³owa Mickiewicza, który w roku 1812 mia³
trzynaœcie lat i te¿ by³ za m³ody na ¿o³nierza: „Urodzony
w niewoli, okuty w powiciu, ja tylko jedn¹ tak¹ wiosnê
mia³em w ¿yciu…”
Dziêki naszemu zwyciêstwu w bitwie sierpniowej
wojna nie dotar³a wówczas do Piñczowa. Nie brzmia³y tu
strza³y karabinów i cekaemów, nie dochodzi³ huk dzia³, na
niebie nad zielon¹ dolin¹. Nigdy nie ukaza³ siê ani jeden
samolot nieprzyjacielski i – tak¿e zreszt¹ – ani jeden
Luty 2010
polski. Wojnê, jak okreœli³ kiedyœ zwyciêski wódz
Napoleon, wygra³y nogi piechura, wspomagane
pozosta³¹ po zaborcach artyleri¹ i szar¿ami
artyleryjskimi.
Kilkanaœcie lat póŸniej, w roku 1936, po
ukoñczeniu Szko³y Podchor¹¿ych Rezerwy Kawalerii
w Grudzi¹dzu, trafi³em do pu³ku, który czêœciowo
wywodzi³ siê z formacji majora Jaworskiego. W historii
pu³ku wyliczano bitwy, o których opowiada³ mi ojciec,
a wœród nich bitwê pod K¹kolownic¹…
Jak daleko jesteœmy od tamtych pierwszych dni
wolnoœci w 1918 roku, od zwyciêskiej obrony w roku 1920
zagro¿onej po niespe³na dwóch latach niepodleg³oœci.
Obrony, która uratowa³a nie tylko Polskê, ale i Europê
przed gro¿¹cym jej niebezpieczeñstwem rozszerzenia siê
na ca³y kontynent ustroju, z którego grozy nikt nie zdawa³
sobie wówczas sprawy. Józef, syn Wissariona
D¿ugaszwilli, zwany Stalinem, najwiêkszy zbrodniarz
w dziejach ludzkoœci, mia³ lat dopiero czterdzieœci
i wydawa³ siê byæ osob¹ drugorzêdn¹ w pañstwie, które za
lat kilka uczyniæ mia³ najwiêkszym latrocinium dziejów!
Dziœ, A.D. 1992, gdy te czasy pierwszego okresu
po odzyskania niepodleg³oœci s¹ ju¿ dalsze ni¿ by³y tamte
dni od powstania styczniowego myœlê sobie, dlaczego
tamten okres po pierwszej wojnie œwiatowej, bez
porównania przecie¿ trudniejszy od naszego dnia
dzisiejszego by³ bez porównania bardziej radosny.
Dlaczego?
Ludzi wci¹¿ radowa³a niepodleg³oœæ, radowa³a
œwiadomoœæ, ¿e ogl¹daj¹ w³asnymi oczami jak ziœci³o siê
marzenie pokoleñ. Najm³odsi powstañcy styczniowi
musieli ju¿ przekraczaæ siedemdziesi¹tkê, ten kto
pamiêci¹ dziecka piêcioletniego siêga³ powstania
listopadowego – musia³ mieæ w listopadzie 1918 r.
dziewiêædziesi¹t dwa lata! „Iskry” – pismo dla m³odzie¿y
– podawa³y, ¿e ¿yje jeszcze uczestnik powstania 1846 roku
pamiêtaj¹cy „Wiosnê Ludów”.
Pokolenia prze¿y³y w niewoli, a my oto ¿yjemy
w Wolnej OjczyŸnie! Ta œwiadomoœæ by³a w nas wci¹¿,
bezustannie obecna. A mo¿e to, ¿e nie dostaliœmy
niepodleg³oœci z ³aski zwyciêzców pierwszej wojny
œwiatowej, jak inne narody Europy Œrodkowej, lecz z ³aski
Bo¿ej w³asnym zbrojnym wysi³kiem sami j¹ odzyskaliœmy,
¿e sami musieliœmy wykuæ nasz¹ wschodni¹ granicê,
a potem sami obroniæ nasz¹ niepodleg³oœæ w zwyciêskiej
wojnie z Rosj¹ dawa³o nam to poczucie radosnej
wielkoœci? Lat przecie¿ a¿ dwieœcie trzydzieœci siedem
– od Pokoju Polanowskiego w 1634 roku do pokoju
Ryskiego w 1921 roku trzeba by³o czekaæ na pokój z Rosj¹
– zwyciêski!
Jak¿e dalecy byliœmy wtedy, w tamtych
niespiesznie i pogodnie mijaj¹cych latach od tego
wszystkiego, co nieuchronnie nas oczekiwa³o.
Dziœ, z perspektywy wielu, wielu lat wydaje mi siê,
¿e przy wszystkich trudnoœciach tamtych czasów Piñczów,
tak jak i ca³y nasz œwiat, dysza³ radoœci¹ odzyskanej
niepodleg³oœci. Polskie wojsko. Polski s¹d. Polskie
gimnazja i szko³y. Œwiêto 3-go Maja. Modlitwy za
Ojczyznê we wspania³ym koœciele farnym po zwyciêskiej
wojnie z Rosj¹, w g³êbokim poczuciu nie zagro¿onej ju¿
niczym niepodleg³oœci i symbol jej w progach domowych:
Luty 2010
G³os Piñczowski
szabla u³añska mojego ojca, szabla Jaworczyka…
Dziœ nie umiemy siê cieszyæ tak niedawno przecie¿
odzyskan¹ w pe³ni niepodleg³oœci¹. Czy dlatego, ¿e zbyt
³atwo ona nam przysz³a, czy dlatego, ¿e zbyt wiele
wymagamy od Ojczyzny, a zbyt ma³o od siebie
w porównaniu z ludŸmi mojego dzieciñstwa? Nie wiem, nie
znam odpowiedzi na to pytanie…
Fara piñczowska sta³a siê dla mnie na ca³e ¿ycie
synonimem koœcio³a. Zdawa³em sobie sprawê z jej piêkna.
Pamiêtam pierwsz¹ pasterkê i pierwsz¹ rezurekcjê
na której by³em, t³um ch³opów w sukmanach i kobiet
w piêknych piñczowskich zapaskach, zdumienie œpiewem
znajomego celebransa.
Pamiêtam te¿ doskonale nasze dyskusje na tematy
religijne w rówieœniczym gronie, opinie na temat
perspektyw przysz³ego ¿ycia i weso³oœæ, jak¹ wzbudzi³
wœród starszych jeden z moich rówieœników, który na
pytanie kto jest g³ow¹ koœcio³a odpowiedzia³, ¿e organista.
Mój kolega w oczywisty sposób przecenia³ znaczenie
muzyki w koœciele…
W Piñczowie by³a wówczas wspania³a woda do
picia ze Ÿróde³ bij¹cych na p³askowy¿u na pó³noc od
miasteczka. P³ynê³a rurami dzieñ i noc, mo¿na j¹ by³o
zawsze czerpaæ na rynku. Mieszkañcy naszego domu
chodzili po wodê do piñczowskiego gimnazjum,
po zachodniej stronie ulicy Kieleckiej. Ten dniem i noc¹
brzmi¹cy szum zimnej, Ÿródlanej, cudownie czystej wody
by³ charakterystycznym pog³osem miasteczka.
Dziœ, kiedy ludzie w Polsce mieszkaj¹cy na wsi nie
wyobra¿aj¹ ju¿ sobie ¿ycia bez elektrycznoœci, jeszcze
trudniej wyobraziæ sobie miasto powiatowe, powa¿ny
oœrodek zamo¿nej okolicy w œrodku Polski, centrum
administracyjne z konsystuj¹cym tam równie¿ wojskiem,
pozbawione w ogóle jakiegokolwiek œwiat³a elektrycznego
zarówno na ulicach, jak i w mieszkaniach. Wieczorem
i noc¹ ulice, czy to pryncypalne, czy boczne by³y zupe³nie
ciemne, przy czym boczne by³y czêsto niebrukowane, zaœ
trotuary – bardzo rozmaitej jakoœci i szerokoœci
znajdowa³y siê tylko na niektórych. Mrok uliczny
rozœwietla³y tylko œwiat³a lamp naftowych, padaj¹ce
z okien domów zamo¿niejszych mieszkañców miasta, lub
te¿ w dzielnicy ¿ydowskiej – szabasówki. Nawet zaœ tam,
gdzie by³y trotuary, ich stan daleki by³ od doskona³oœci.
Po deszczu liczne dziury zawsze wype³nia³a woda.
Przejœcie w ciemnoœciach przez b³otniste ulice miasta nie
nale¿a³o wiêc do rzeczy ³atwych, zw³aszcza ze wzglêdu na
dolne czêœci zarówno damskiej jak i mêskiej garderoby.
U¿ywano ju¿ wprawdzie kaloszy, ale posiadali je
wy³¹cznie przedstawiciele wy¿szych warstw spo³ecznych.
Mê¿czyŸni czêsto nosili d³ugie buty, ale kobiety - i to
zarówno panie z towarzystwa jak wszystkie inne
– absolutnie d³ugich butów nie u¿ywa³y. Epoka tzw. botów
– która to zreszt¹ moda nigdy nie przyjê³a siê w Piñczowie
w szerszym zakresie – mia³a dopiero nadejœæ.
Tak wiêc Piñczów by³ niemal ca³kowicie
pozbawiony oœwietlenia i trzeba siê by³o do tego jak do
ka¿dej rzeczy normalnej i oczywistej dostosowaæ, jako
¿e jesienne i zimowe wieczory s¹ d³ugie – a rytm ¿ycia, nie
mo¿e byæ ca³kowicie zale¿ny od pory roku. Przechodnie
wêdruj¹cy z koniecznoœci przez ciemne i czêsto mocno
wyboiste ulice Piñczowa nie byli jednak pozbawieni
13
oœwietlenia. Kto chleb ze sob¹ nosi, ten nikogo nie prosi!
U¿ywano latarek, oczywiœcie nie elektrycznych. Pojêcie
latarki elektrycznej by³o wówczas w Piñczowie nieznane.
Latarki rêczne natomiast, te najbardziej luksusowe, by³y
oœwietleniem naftowym z porz¹dnym knotem
podkrêcanym w obie strony jak w pokojowej lampie.
Latarka mia³a kszta³t prostopad³oœcianu z czterema
szybkami bocznymi, z ³adnymi metalowymi okuciami
z odpowiednim urz¹dzeniem do dop³ywu powietrza.
Trzyma³o siê j¹ za rami¹czko z wygodnym uchwytem.
Zawartoœæ zbiorniczka zapewnia³a korzystanie przez
tydzieñ, lub nawet d³u¿ej z tego luksusowego sprzêtu.
W ten sposób zarówno w domach w rozmaitych lampach
stoj¹cych i wisz¹cych (triumf £ukasiewicza), jak na ulicy
– królowa³a nafta. O œwietle elektrycznym nikomu siê
jeszcze nie œni³o, za parê dopiero lat w wojewódzkich od
1918 r. Kielcach miano wprowadziæ latarnie. Opisanymi
jednak wy¿ej latarkami pos³ugiwali siê tylko notable:
ksi¹dz kanonik, doktór, aptekarz, urzêduj¹cy starosta czy
te¿ sêdzia, adwokaci i w³aœciciele sklepów. By³y jednak
i skromniejsze latarki, do których wstawia³o siê po prostu
œwieczkê. Natomiast przedstawiciele proletariatu, jak
równie¿ m³odzie¿ uczniowska i dzieciarnia – pos³ugiwa³a
siê po prostu butelk¹ z umiejêtnie wybitym dnem,
pozwalaj¹cym na ulokowanie œwieczki. Do szyjki,
oczywiœcie nie zamkniêtej, przyczepia³o siê sznurek
i rusza³o gdzie nogi ponios¹.
Wszelkie opisane urz¹dzenia, od najbardziej
luksusowych do najbardziej prostych, rzuca³y dooko³a
id¹cego, nastrojowy, niepe³ny kr¹g œwiat³a, u³atwiaj¹cy
przecie¿ znacznie poruszanie siê po ulicach. Luksusowe
latarki by³y odporne na podmuchy wiatru, który czêsto
gasi³ œwieczki latarek butelkowych, mimo to wszyscy
zazwyczaj docierali do celu…
c.d.n.
Wspomnienia wiejskiego nauczyciela
/c.d. wspomnieñ Piotra Lecha, kierownika szko³y
w Brzeœciu, udostêpnionych przez syna W³adys³awa/
„… Wed³ug planu i kosztorysu szko³a mia³a byæ pokryta
blach¹, ale gdy nast¹pi³o ograniczenie blachy,
postanowiono zrobiæ ostrzejsze wi¹zanie dachu i pokryæ
dach dachówk¹. Zwróci³em siê z proœb¹ do in¿. arch.
Chrab¹szcza, czy nie uda³oby siê wygospodarowanie
mieszkania na poddaszu dla nauczyciela. Przyrzek³ daæ
mi odpowiedŸ za trzy dni. Przyszed³ z gotowym planem:
œciany zewnêtrzne zostaj¹ podwy¿szone, a przez to
wygospodarowa³em dwa mieszkania, po dwa pokoje
z kuchni¹ i du¿ymi przedpokojami i jeden pokój
kawalerski z kuchni¹, prócz tego wspólny holl dla
u¿ytkowników. Brak mieszkañ na wsi, jaki odczuwali
nauczyciele, tym wspania³ym projektem zosta³
zaspokojony w Brzeœciu. Plan zosta³ zatwierdzony przez
nadzór, a przy realizowaniu okaza³o siê, ¿e nie ma dojœcia
na poddasze, bo rodzinom nie wolno przechodziæ przez
szko³ê ze wzglêdów higienicznych, wobec tego
zlikwidowano szatnie na parterze i zmniejszono salê nad
szatni¹ i têdy wyprowadzono klatkê schodow¹. Na rok
14
G³os Piñczowski
1951 Kuratorium przyzna³o na wykoñczeniowe roboty
11 milionów z³otych. Roboty zosta³y wykoñczone przed
1 wrzeœnia i nauczyciele wraz z rodzinami zamieszkali
w szkole. Nie zawsze mieszkania by³y wykorzystane przez
grono, bo niektórzy mieszkali w Piñczowie doje¿d¿aj¹c do
szko³y. Ca³y obiekt szkolny zosta³ oszacowany na
2 miliony z³otych w nowej monecie.
Po przejœciu wojska zaszed³em w lutym do wsi, zobaczy³em
przybysza w towarzystwie miejscowych gospodarzy
i dowiedzia³em siê, ¿e pe³nomocnik Rz¹du dzieli ziemiê
podworsk¹ miêdzy bezrolnych i ma³orolnych ch³opów.
Trzeciego dnia spotka³em pe³nomocnika w mieœcie
i prosi³em o przydzia³ ziemi dla szko³y. Przyrzek³
uwzglêdniæ moj¹ proœbê. Z Reformy Rolnej szko³a
otrzyma³a 1,30 ha litego piasku. Komitet wychodzi³
z za³o¿enia, ¿e szko³a jest instytucj¹ oœwiatow¹, to niech
poka¿e osi¹gniêcia wygospodarowane na ubogiej ziemi.
Razem z koleg¹ Janem Wójcikiem zasialiœmy ³ubin, który
przyoraliœmy w jesieni i posialiœmy ¿yto. Po skoszeniu ¿yta
i wym³óceniu go, mieliœmy trzy metry ziarna. Do pokrycia
dwuletnich wydatków zabrak³o nam sumy wartoœci
6 metrów ziarna. Wobec takiej wydajnoœci postanowiliœmy
na ca³ej dzia³ce w 1952 roku posadziæ sadzonki sosny.
Wczesn¹ wiosn¹ dostaliœmy 19500 sztuk sadzonek sosny
i przygotowaliœmy wszystko zwi¹zane z zaplanowan¹
prac¹. Na zaplanowany dzieñ zaprosiliœmy z powiatu
i województwa ZMP, leœniczego, komitet szkolny i razem
z dziatw¹ wyruszyliœmy na dzia³kê. Kiedy ju¿ zasadziliœmy
parê linii sadzonek, w przemówieniu z okazji „Œwiêta
Lasu” u¿y³em zwrotu: „¿e jak bêdzie rós³ las, to nie bêdzie
nas”. Przewodnicz¹cy ZMP po powrocie do Piñczowa
oskar¿y³ mnie o tak¹ wypowiedŸ. W sierpniu pojecha³em
na powiatowy zjazd nauczycielstwa do Dzia³oszyc z myœl¹,
¿e Inspektor Szkolny ¯urek pochwali grono nauczycieli
i mnie za zalesienie nieu¿ytków, ale zamiast pochwa³y
spotka³a mnie nagana z podkreœleniem zwrotu, którego
u¿y³em. Przechodz¹c na emeryturê pozostawi³em szkole
piêkny 18-letni las sosnowy, ale przyrzek³em sobie
w duchu na tej konferencji nie zabieraæ wiêcej g³osu na
¿adnych publicznych zebraniach.
Dzia³ka ziemi pod szkolê II stopnia by³a wystarczaj¹ca,
a poniewa¿ zosta³a przeorganizowana na szko³ê
III stopnia, wiêc nale¿a³o powiêkszyæ j¹ o 34 ary.
Zaprosi³em gospodarzy s¹siadów i przedstawi³em im
zaistnia³y problem. Wszyscy obarczeni dzieæmi wyrazili
zgodê na zmianê; natomiast niedosz³y wójt Jan Wo³czyk,
zamo¿ny i bezdzietny, nie chcia³ siê zgodziæ, wobec tego
zaproponowa³em dwa metry zasadzonego lasku za ka¿dy
oddany metr ziemi pod szko³ê.
Na pi¹tym z kolei zebraniu nie dogadaliœmy siê w sprawie
zamiany i sprawa znowu utknê³a w martwym punkcie.
W ostatniej chwili zdenerwowany zabra³em g³os
i powiedzia³em: „Pan jest zamo¿ny, bezdzietny i dlatego
pan d¹¿y do wyrz¹dzenia krzywdy m³odemu pokoleniu.
Jak pan umrze, to nie tylko oni nie pójd¹ za pañsk¹ trumn¹
na cmentarz, ale nawet nie pójdzie pies z kusym ogonem,
bo oni nie pozwol¹. Do widzenia.” I rozeszliœmy siê.
Nazajutrz rano przyszed³ do mnie do domu Wo³czyk i rzek³:
„Jak pan mi tak powiedzia³, to ja siê zgadzam” i podpisa³
umowê. Gdy geodeta odmierzy³ dzia³ki, wjecha³ p³ugiem
i zaora³ lasek, aby mu go nie zabra³ rz¹d.
Luty 2010
Na ziemi uzyskanej z zamiany wybudowano budynek na
opa³ dla szko³y i rodzin nauczycielskich oraz wybudowano
toalety.
Po wojnie zosta³em powo³any na przewodnicz¹cego
Gminnej Komisji do Walki z Analfabetyzmem.
Po robotach w polu zorganizowa³em przy ka¿dej szkole
kurs analfabetów. Nauczanie na kursach powierzono
miejscowym nauczycielom. Na kurs w Brzeœciu
uczêszcza³o 30 osób. Kurs prowadzi³ kolega Jan Wójcik.
Wszyscy nieŸle siê uczyli, tote¿ w niedzielê latem mo¿na
by³o spotkaæ ich czytaj¹cych gazety. Po zakoñczeniu
egzaminów w województwie odby³ siê zjazd delegatów
w Kielcach, na który przyjecha³ Pe³nomocnik Rz¹du
z Warszawy do Walki z Analfabetyzmem Matuszewski.
Po przemówieniu Pe³nomocnika Rz¹du i innych
osobistoœci nast¹pi³a dyskusja. Pierwszy zabra³ g³os by³y
analfabeta Antoni Szczepka z Brzeœcia i powiedzia³:
„¿e kiedy by³ m³odym, to w poszukiwaniu pracy jeŸdzi³ po
wszystkich stolicach europejskich, ale nigdzie nie nauczyli
go czytaæ i pisaæ, dopiero Polska Ludowa nauczy³a go
czytaæ i pisaæ i zrobi³a œwiat³ym cz³owiekiem.”
Pe³nomocnik Matuszewski siêgn¹³ rêk¹ do kieszeni po
chusteczkê i otar³ ³zy. W póŸniejszym terminie odby³ siê
Zjazd Krajowy w Warszawie, w którym wziê³o udzia³
dwóch delegatów z Brzeœcia. Dumni byli z wyjazdu do
stolicy, bo przywieŸli moc wra¿eñ i opowieœci dla swoich
bliskich.
Po przesuniêciu siê frontu, spotka³em w Inspektoracie
m³od¹, przystojn¹ panienkê ze ³zami w oczach, przy której
sta³a instruktorka przedszkoli i t³umaczy³a jej, ¿e nie mo¿e
zatrudniæ jej z braku miejsca, a w koñcu zwróci³a siê do
mnie, czy nie móg³bym zorganizowaæ przedszkola.
Panienka opowiedzia³a mi o swoich ciê¿kich warunkach
¿yciowych, jakie zaistnia³y po tragicznej œmierci matki.
¯al mi siê zrobi³o dziewczyny i zdecydowa³em siê na
zorganizowanie przedszkola. Mieszkanie dla niej
znalaz³em na wsi, a zajêcia prowadzi³a w poniemieckim
baraku. Kiedy wprowadzaliœmy siê do klas do budynku,
to przedszkole umieœci³em w sali bibliotecznej.
Przedszkolanka Maria Wojtkowicz by³a lubiana przez
dzieci, a szanowana przez rodziców. Dzieci nauczycieli
mia³y i maj¹ wielk¹ wygodê z przedszkola na miejscu.
Z chwil¹ likwidacji 1-klasowej szko³y w Pod³ê¿u
i w³¹czeniu dzieci do szko³y w Brzeœciu, wzi¹³em
w posiadanie 1,5 ha ziemi, która by³a niegdyœ
przydzielona szkole. W czasie okupacji i przez parê lat po
wojnie korzysta³em z tej ziemi. PóŸniej zacz¹³ roœciæ
pretensje ch³opek, który przedtem poddzier¿awia³ ziemiê
od kole¿anki, a kiedy pojecha³em na powiatowy zjazd
nauczycieli, zawar³ umowê z Zarz¹dem Gminy i posia³
zbo¿e. Na moj¹ interwencjê w³adze pomijaj¹co
odpowiada³y, wobec tego, po porozumieniu siê
z Inspektorem Szkolnym napisa³em artyku³ do „S³owa
Ludu”. Pismo przele¿a³o doœæ d³ugo, wreszcie da³o
obszern¹ odpowiedŸ, do której Powiatowe W³adze
ustosunkowa³y siê przychylnie i wydzieli³y dla szko³y
z miejscowej resztówki 2 ha ornej ziemi, ale Wojewódzki
Wydzia³ Rolny zatwierdzi³ tylko 1 hektar, z którego
korzysta grono. Spór o ziemiê pomyœlnie zosta³
zakoñczony.
W latach okupacji rozstrzelanych wiêŸniów
G³os Piñczowski
II Rajd Bo¿onarodzeniowy
buskiego PTTK
Busko Rynek – Grochowiska -8 km
Grochowiska – Bogucice Parcele – 5 km
Bogucice Parcele – Piñczów MOSiR – 8 km
W drugi dzieñ Œwi¹t, 26 grudnia, buski Oddzia³ PTTK
zorganizowa³ „II Rajd Bo¿onarodzeniowy” na trasie
Busko – Grochowiska – Piñczów. Dzieñ, jak na koniec
grudnia, by³ s³oneczny i doœæ ciep³y. Siedmioosobowa
grupa buskich turystów przemierzy³a ponad
20-kilometrow¹ trasê po Garbie Piñczowskim w ci¹gu
niespe³na szeœciu godzin, z d³u¿szym, godzinnym
postojem. Dla zregenerowania si³ uczestnicy zatrzymali
siê i rozpalili ognisko w Grochowiskach, obok mogi³y
powstañców 1863 r. W pobli¿u wiaty i dwóch
pomnikowych sosen znajduje siê kamieñ z wyrzeŸbionym
przez buskiego artystê – plastyka Leszka Kurzejê napisem
„Grochowiska 1863. PTTK Busko Piñczów 1973”.
Ufundowany on zosta³ przez ko³a przewodnickie obu
zaprzyjaŸnionych oddzia³ów w 110 rocznicê bitwy
i postawiony tam dziêki staraniom buskiego krajoznawcy
i wieloletniego dzia³acza buskiego PTTK – Wac³awa
¯elichowskiego.
Wac³aw ¯elichowski – ¿o³nierz ZWZ – AK ps. „Ordys”,
zamieszka³ po wojnie w Grochowiskach. W roku 1959
wst¹pi³ do Oddzia³u PTTK w Busku, bêd¹c, mimo
trudnoœci w poruszaniu siê, najaktywniejszym cz³onkiem
Komisji Opieki nad Zabytkami. On w³aœnie
odrestaurowa³ powstañcz¹ mogi³ê w Grochowiskach.
Zgromadzi³ potê¿ny zbiór ksi¹¿ek dotycz¹cych powstañ
narodowych. Zmar³ 20 stycznia 1993 r. w Busku i zosta³
pochowany na miejscowym cmentarzu. W roku 1995
piñczowski oddzia³ PTTK podj¹³ uchwa³ê o nadaniu
szlakowi turystycznemu: Piñczów
– Grochowiska – rezerwat Skorocice – Chotel Czerwony
– Wiœlica imienia Wac³awa ¯elichowskiego.
Przed laty, gdy pamiêæ o bitwie by³a wœród mieszkañców
znikoma, to w³aœnie Wac³aw ¯elichowski przyjmowa³
i oprowadza³ rajdy PTTK-owców i harcerzy przy
powstañczej mogile, opowiadaj¹c o czynach powstañców
gen. Mariana Langiewicza. Obecnie jest corocznie
przeprowadzana z wielkim rozmachem rekonstrukcja
bitwy, która gromadzi tysi¹ce ludzi. Szkoda tylko,
¿e w wyst¹pieniach decydentów i przedstawicieli w³adz
nie ma ani s³owa o Wac³awie ¯elichowskim.
W Grochowiskach znajduje siê punkt wêz³owy pieszych
szlaków PTTK – zielonego, tzw. okrê¿nego
i niebieskiego. Grupa wysz³a w stronê Piñczowa,
wspomnianym ju¿ szlakiem pieszym PTTK,
znakowanym kolorem niebieskim Piñczów – Wiœlica
im. w³aœnie Wac³awa ¯elichowskiego.
Uczestnicy II Rajdu Œwi¹tecznego
w piñczowskim wiêzieniu hitlerowcy zakopywali na by³ej
strzelnicy wojskowej za wiêzieniem. Wed³ug obliczenia
stra¿nika Kawy na tej strzelnicy „Dolinie Œmierci” zosta³o
pogrzebanych od 230 do 250 wiêŸniów i dzieci. Na tej
to „Dolinie Œmierci” hitlerowcy zakopali 4 Piñczowiaków
z Szarych Szeregów rozstrzelanych w dniu 1 lipca 1943
roku. Kiedy Niemcom pali³ siê grunt pod nogami, œlady
zbrodni dokonane na bezbronnej ludnoœci starali siê
zatrzeæ. W dniu 19 maja 1944 roku przyjecha³a du¿a
kolumna Niemców, obstawili samochodami „Dolinê
Œmierci”, przy pomocy maszyn i kwasów ¿r¹cych wypalili
zw³oki na ca³ym obszarze.
Gdy umilk³y armaty, dosta³em ze Starostwa zezwolenie na
otwarcie grobu na cmentarzu parafialnym, do którego
rzekomo mieli przenieœæ Piñczowiaków partyzanci.
Po otwarciu grobu rzekome przeniesienie okaza³o siê
k³amstwem, wtedy m³odzie¿ rozkopa³a grób na „Dolinie
Œmierci”. Niestety znaleŸliœmy tylko koœci palców, których
nie dosiêg³y kwasy. ¯ó³ta glina przyjê³a granatow¹ barwê.
Spalone prochy pozosta³y na Dolinie. PóŸniej wyst¹pi³em
do Województwa z proœb¹ o przekazanie by³ej strzelnicy na
cmentarz mordów hitlerowskich. Po otrzymaniu
pozytywnej decyzji zwróci³em siê do w³adz powiatowych
o pomoc w uporz¹dkowaniu cmentarza. W³adze
przydzieli³y mi m³odzie¿ z organizacji „S³u¿ba Polsce”
i przez dwa lata tylko w czasie wakacji pracowa³em
z m³odzie¿¹ nad uporz¹dkowaniem cmentarza w myœl
sporz¹dzonego planu przez powiatowego in¿. arch.
Chrab¹szcza. Województwo przydzieli³o doœæ znaczn¹
dotacjê na ten cel. Sprowadzi³em z Broniszowa krzewy
w kolorach bia³ym i czerwonym i posadzi³em je na
przemian w 2-metrowej d³ugoœci, które po zakwitniêciu
mia³y przypominaæ barwy narodowe…
c.d.n.
15
Wac³aw ¯elichowski na Grochowiskach,
lata 70-te (1973 r.)
Luty 2010
Niejako przy okazji, uczestnicy sprawdzili stan
16
G³os Piñczowski
oznakowania szlaku na tym odcinku, który przechodzi
w wiêkszoœci przez lasu Bogucicki i Pasturski. Z Bogucic
Parceli szlak skrêca ostro w prawo, doprowadzaj¹c
turystów do po³udniowo – zachodniej granicy bagienno
– torfowiskowego rezerwatu przyrody „Pieczyska”. Jest
on ewenementem w skali naszego regionu, poniewa¿
Ponidzie kojarzone jest z rezerwatami skalno
– stepowymi, chroni¹cymi g³ównie roœlinnoœæ
kserotermiczn¹. Rezerwat ten jest stosunkowo du¿y, ma
bowiem ponad 40 ha i jest zlokalizowany na terenie
leœnym Nadleœnictwa Piñczów. W porównaniu
z pozosta³ymi rezerwatami jest on stosunkowo m³ody
– ustanowiony zosta³ bowiem w roku 1999 w celu ochrony
roœlin torfotwórczych z unikalnym
w Polsce zespo³em turzycy Dawalla – roœliny
umieszczonej na liœcie gatunków zagro¿onych
wyginiêciem. Bardzo wczesn¹ wiosn¹ mo¿emy tam
spotkaæ przepiêknie kwitn¹cego, ale i silnie truj¹cego
wawrzynka wilcze ³yko, w samym rezerwacie zaœ rzadkie
i chronione gatunki storczyków. Nie polecamy jednak
zwiedzania rezerwatu – jest to teren silnie podmok³y, a tym
samym niebezpieczny. Obowi¹zuje równie¿ ochrona
rezerwatowa, wynikaj¹ca z przepisów o ochronie
przyrody.
Dalej szlak wiedzie ju¿ wysoczyzn¹ Garbu Piñczowskiego
w kierunku piñczowskiej Góry Œw. Anny. Choæ znaki
prowadz¹ do miasta, wêdrowcy podeszli pod kaplicê
œw. Anny, sk¹d rozpoœciera siê jeden z najwspanialszych
widoków na Ponidziu.
Grupa zakoñczy³a rajd „grzañcem” w kultowym
piñczowskim „Blaszoku” obok zalewu i Miejskiego
Oœrodka Sportu i Rekreacji, którego dyrektor nieraz da³ siê
poznaæ jako przyjaciel buskich krajoznawców, przede
wszystkim klubu wodnego Nida, dzia³aj¹cego przy
buskim oddziale PTTK.
Ustalono, ¿e nale¿y odnowiæ kilka odcinków przebytego
szlaku. Zmobilizowani do tego zadania zostali znakarze
szlaków PTTK z buskiego Oddzia³u oraz z Oddzia³u
Œwiêtokrzyskiego w Kielcach.
Postanowiono równie¿ wyznakowaæ szlak dojœciowy
z Grochowisk do Buska. Wówczas ta czêœæ szlaku sta³aby
siê „pieszym ³¹cznikiem” dwóch g³ównych miast Ponidzia
– Piñczowa i Buska.
Sebastian Motyl
Oddzia³ PTTK w Busku – Zdroju
PTTK – Oddzia³ w Busku –Zdroju zorganizowa³
9 stycznia 2010 r. spotkanie z cyklu „Tu przy piwie siê
tocz¹ rozmowy…” nazwane „SLAJDOWISKO Micha³a
Jureckiego – Transylwania. Twierdza rumuñskich Karpat”
/dop. Micha³ Jurecki – autor przewodnika po Ponidziu/
Cios zadany niepe³nosprawnym!!
W
„Tygodniku Ponidzia” z 5 stycznia 2010 roku
ukaza³a siê informacja o likwidacji
Powiatowego Œrodowiskowego Domu
Samopomocy (artyku³ „Likwidacja na koniec roku”).
Tego zamachu dokona³a Rada Powiatu. Ca³e szczêœcie,
Luty 2010
¿e wœród g³osuj¹cych „za” nie by³o, jak to okreœli³a
autorka artyku³u, „sta³ej opozycyjnej trójcy” w osobach
radnych Teresy Sienkiewicz – Rek (gmina Kije),
Zbigniewa Koniusza (Piñczów) oraz Jana Bêbenka
(Piñczów). Gratulujê tej „trójcy”. Zachowa³abym siê tak
samo, tym bardziej, ¿e w tej samej gazecie z dnia
29 grudnia 2009 roku, w artykule „Spotkanie
przedœwi¹teczne”, ten sam Œrodowiskowy Dom
Samopomocy zosta³ wymieniony przez pana starostê jako
jedna z najwa¿niejszych inwestycji wykonanych na
przestrzeni 11 lat dzia³alnoœci powiatu. Co za niefortunny
brak konsekwencji… Nie ukrywam, ¿e z niewielk¹ ulg¹
przyjmujê tê katastroficzn¹ decyzjê radnych
powiatowych, bo „moi” (czyt. przeze mnie wybrani) byli
przeciw. Brak s³ów, aby okreœliæ takie dzia³ania s³u¿b
powiatowych… a wypada³oby u¿yæ s³ów
niecenzuralnych.
J. Kosiñ
Sprawozdanie
R
ada ds. Rodziny przy Burmistrzu Miasta
Piñczowa w ci¹gu 2009 r. realizowa³a swoje
zadania w nastêpuj¹cy sposób:
- Rada przyst¹pi³a do programu pomocy ¿ywnoœciowej
dla najubo¿szych rodzin, w tym celu wspó³pracowa³a
z Bankiem ¯ywnoœci w Ostrowcu Œwiêtokrzyskim.
- Z pomocy skorzysta³o 800 osób na terenie Miasta
i Gminy Piñczów. Produkty by³y wydawane 5 razy
w tygodniu i obejmowa³y: mleko, m¹kê, makaron
œwiderki, makaron nitki, ser ¿ó³ty, ser topiony, cukier,
d¿em, dania gotowe, musli, p³atki kukurydziane, kaszê
jêczmienn¹, mleko w proszku, kawê zbo¿ow¹, mas³o,
herbatniki – ³¹cznie 60 ton produktów.
- Zorganizowano dwukrotnie zbiórkê produktów
¿ywnoœciowych i chemicznych, nazwan¹ „Kosz dla
najbiedniejszych”: Wielkanocny – 54 paczki,
Bo¿onarodzeniowy – 70 paczek.
- Z jednego procenta przekazanego przy rozliczeniu
podatkowym na konto Towarzystwa Przyjació³ Ponidzia,
które jest stowarzyszeniem po¿ytku publicznego,
udzielono pomocy dla dwanaœciorga dzieci z ubogich
rodzin.
- Cz³onkowie Rady obejmowali sta³¹ wspó³prac¹ rodziny
dysfunkcyjne, które dotkniête s¹ przede wszystkim
przemoc¹, problemem alkoholowym i niewydolnoœci¹
wychowawcz¹ rodziców.
- Rada jest wspó³organizatorem „Piñczowskich Dni
Rodziny”, szczególnie w czêœci dotycz¹cej szkolenia
i mszy œw. w intencji rodzin.
- Utrzymana by³a sta³a wspó³praca z Urzêdem Miasta
i Komend¹ Powiatow¹ Policji oraz z MOPS - em
i dyrekcjami szkó³ w Piñczowie.
- Rada zaznacza sw¹ obecnoœæ w ¿yciu spo³ecznym
miasta, uczestnicz¹c w ró¿nych koncertach oraz
uroczystoœciach gminnych i pañstwowych.
- Poœredniczono w przekazywaniu odzie¿y, zabawek, gier
i ró¿nego rodzaju sprzêtu z prywatnych darowizn.
Luty 2010
G³os Piñczowski
17
- Plenarne spotkania Rady odbywa³y siê raz w miesi¹cu,
w ka¿dy pierwszy poniedzia³ek o godz. 12:00 w œwietlicy
przy ul. Z³otej 7.
Cz³onkowie Rady pracowali charytatywnie. Rada nie
posiada ¿adnych w³asnych funduszy ani dochodów,
korzysta z darowizn, które darczyñcy mog¹ wp³acaæ na
subkonto TPP, szczególnie z odpisu podatkowego
Panie z Rady ds. Rodziny pomaga³y w nauce dzieciom
z biednych rodzin w zakresie jêzyka polskiego,
matematyki, jêzyka niemieckiego dzieciom z biednych
rodzin.
Przewodnicz¹ca Rady
Ewa Symber
w opracowaniu statut i trwaj¹ formalnoœci
przygotowuj¹ce do zarejestrowania tego stowarzyszenia.
O czym „KIBICE” marz¹? – O promowaniu lokalnego
sportu, wspieraniu inicjatyw Klubu, organizowaniu siê
kibiców do wyjazdów na mecze z odpowiedni¹ stron¹
wizualn¹ i promocyjn¹ swoich „pupili”, ale i sponsorów,
uaktualnianiu strony internetowej, zarówno
Stowarzyszenia jak i Klubu. Motorem tych dzia³añ jest
£ukasz Niebudek, który od d³u¿szego ju¿ czasu, mimo
¿e przebywa³ za granic¹, wstawia³ swoje uwagi
o piñczowskiej pi³ce no¿nej na portalu „pinczow.com”.
¯yczymy zapaleñcom – kibicom super sportowych
prze¿yæ, a „Nidzie” - by mog³a im ich dostarczaæ.
J.K.
Urozmaicone by³y ferie w Bibliotece
18 - 30 stycznia 2010
G³os mo¿na nabyæ…
Zajêcie odbywa³y siê od poniedzia³ku do pi¹tku, a oto ich
tematy:
?
Laurka dla Babci i Dziadka - konkurs plastyczny;
?
Lepimy ba³wanka - wspólna zabawa na œniegu;
?
Zima z ksi¹¿k¹ - g³oœne czytanie fragmentów ksi¹¿ki
„Detektyw Pozytywka" Grzegorza Kasdepke;
?
Krzy¿ówki, rebusy, kalambury, kolorowanki;
oraz „Ka¿de dziecko coœ potrafi” - wspólne wykonywanie
z papieru, plasteliny, ga³ganków ró¿nych straszyde³ do
"Galerii Potworów”.
info Biblioteka Publiczna
Obiecanki – cacanki
Z
apowiadane w lokalnej prasie kontrole Miejskiej
Stra¿y sprawdzaj¹cej stan chodników – okaza³y siê
pustymi obiecankami. Chodniki wcale nie by³y na
bie¿¹co odœnie¿ane czy posypywane. Mo¿na wymieniæ
zaledwie kilka odcinków utrzymywanych stale
w czystoœci. Rekordem niedbalstwa i lekcewa¿enia
mieszkañców by³a œlizgawica na chodnikach i jezdniach
w niedzielê 10. 01. 2010 r. Id¹ce do koœcio³a osoby
podtrzymywa³y siê wzajemnie, bo trudno by³o utrzymaæ
siê na nogach. Co rusz s³ychaæ by³o „tu nie ma Stra¿y”,
tego nie widz¹, nikt nie pomyœla³, ¿e w niedzielê od rana
jest ruch itp. Nawet ko³o budynku Ochotniczej Stra¿y
Po¿arnej, gdzie zawsze stra¿acy czyœcili „do czarnego”
- przejœæ trudno. Ponadto zepchniêty p³ugiem œnieg
i pozostawiony przy chodnikach utworzy³ krawêdzie
powy¿ej kolan doros³ych ludzi. Nawet w miejscach
przejœæ, gdzie s¹ pasy, te ha³dy wcale nie by³y niwelowane.
Mo¿na by pisaæ i pisaæ, narzekaæ i narzekaæ, ale co to da…
kto siê tym przejmie…
„Stêkaj¹ca” nad stanem naszych chodników
Sta³a Czytelniczka
Kibice „Nidy” – ³¹czcie siê…
P
owsta³a grupa inicjatywna do za³o¿enia
Stowarzyszenia Kibiców „Nidy”- Piñczów. Jest
W kioskach:
?
u Pañstwa Mazurczaków przy ul.. Klasztornej,
?
u Pañstwa Idziaków przy ul. 3 Maja,
?
u Pañstwa Krawiczów przy ul. B.Ch. – przed
Biedronk¹,
?
u Pañstwa Fija³kowskich na oœ. Podgórze
w sklepach:
?
u Pañstwa Bo¿ków w Piekarni „Pod Telegrafem”
w Rynku,
?
u Pañstwa Sadowskich ul.. Klasztorna,
?
w „Toffiku” przy ul.. B.Ch.,
?
w sklepie papierniczo – ksiêgarskim przy ul. B.Ch.,
a tak¿e:
?
w Zak³adzie Fryzjerskim Pani Eulalii Fijo³ek
ul.. B.Ch.,
?
w Punkcie „TO-TO” u Pani Bogumi³y Nowak,
?
w Kantorze p. Jerzego Puka przy ul.. Klasztornej,
?
na stacji benzynowej „Nida” Pañstwa Kupczewskich,
?
w Hurtowni Elektrycznej przy ul. Z³otej,
Wszystkie wy¿ej wymienione OSOBY rozprowadzaj¹
nasz miesiêcznik bezinteresownie, dlatego tym wiêksze
i gorêtsze nale¿¹ siê IM podziêkowania. Przynajmniej raz,
oko³o Nowego Roku, chcemy IM w ten sposób
podziêkowaæ i ¿yczyæ wszelkiego dobra, prosz¹c o dalsz¹
wspó³pracê.
Redakcja „G³osu”
i Zarz¹d TPP
„Ka¿dy znaczek wspiera misje”
W
styczniu b.r. wys³a³am kolejne prawie
400 znaczków do Referatu Misyjnego Ksiê¿y
Werbistów. Z pewnoœci¹ czêœæ z nich mo¿e byæ
kancerami, ale wysy³am wszystkie, które czytelnicy mi
dostarczyli. Za wszystkie podarowane znaczki nale¿¹ siê
serdeczne podziêkowania – co te¿ czyniê. Podziêkowania
przesy³aj¹ nam równie¿ Ksiê¿a Werbiœci, a te drukujemy
w „G³osie”.
J. Kosiñ
18
G³os Piñczowski
Wa¿na informacja
P
opauliñski budynek Belwederu „doczeka³ siê”
kapitalnego remontu. Od 1 lutego siedzib¹
pracowników Muzeum Regionalnego i PSCK stan¹
siê pomieszczenia u¿yczone przez Miejsk¹ Bibliotekê
przy ul. Nowy Œwiat. Telefon Muzeum pozostaje ten sam
041 357 24 72. Podajemy go, bo jest to telefon kontaktowy
naszego Stowarzyszenia i Redakcji. CIT równie¿ jest
przeniesiony do Biblioteki a od 1 lutego mo¿na
zwiedzaæ jedynie Synagogê.
Podziêkowania
p³yn¹ce z serca za otrzymane znaczki, które nam obni¿¹
koszty przesy³ki „G³osu”, tym razem dla Pañstwa
Olechów z Warszawy i Pañstwa Lipiñskich z Wroc³awia.
sk³ada Redakcja
Dodatek Specjalny
„To widaæ” - cz. 2
poprzednim artykule przedstawi³em inwestycje w
oœwiacie gminnej, zakup samochodów dla ró¿nych
s ³ u ¿ b
w
l a t a c h
2 0 0 3
-2006, które realizowa³ samorz¹d ubieg³ej kadencji.
Obecnie przedstawiê zrealizowane inwestycje tamtego okresu w
zakresie: oœwietleñ ulicznych, MOSiR-u, prac wykonanych w
budynkach Urzêdu Miejskiego oraz ich koszt.
I.Oœwietlenie ulic i dróg
Rok 2003
a)budowa oœwietlenia ulicznego:
- Uników – 3000 z³,
- Piñczów ul. Zachodnia – 11777 z³,
- Piñczów ul. Szkolna – Nowy Œwiat – 9025 z³
- Piñczów ul. Pi³sudskiego – 91.974 z³
b) projekty oœwietlenia ulicznego:
- M³odzawy Ma³e – 4000 z³,
- Zagorzyce – 3700 z³,
- Krzy¿anowice Dolne – 3000 z³,
- Piñczów park na Mirowie – 4511 z³,
- Piñczów ul. Pa³êki + chodnik przy zalewie – 4270 z³,
- Piñczów ul. ¯wirki i Wigury – os. Witosa – 3965 z³,
- Piñczów ul. Bat. Ch³opskich – 22814 z³,
Na w/w budowy i projekty wydatkowano kwotê
– 162036 z³.
Rok 2004
a)budowa oœwietlenia ulicznego:
- M³odzawy Ma³e – 18987 z³,
- Krzy¿anowice Dolne – 25629 z³,
- Zagorzyce – 28514 z³,
- Brzeœcie – 2928 z³,
- Piñczów – oœwietlenie w¹wozu w stronê os. Witosa
– 71635 z³,
- Piñczów ul. Legionistów – 201835 z³,
- Piñczów park Mirowski – 7609 z³,
- Piñczów ul. Pa³êki + chodniki przy zalewie – 121664 z³,
(Zamontowano ponad 30 nowych lamp)
b) projekty oœwietlenia ulicznego:
- Brzeœcie – 1446 z³,
- Skrzypiów – 3500 z³,
W
Luty 2010
- Pasturka – 5619 z³,
- Szczypiec – 1069 z³,
- Zagoœæ Stara (Parcelacja) – 5907 z³,
- Piñczów ul. Ogrodowa – 1830 z³,
- Kopernia – 3348 z³.
Ogó³em na te inwestycje wydatkowano w roku 2004 kwotê –
501520 z³.
Nale¿y wspomnieæ, ¿e ulicê Legionistów oraz ulicê
Pi³sudskiego (2003 r.) wraz z chodnikami oœwietla ponad 40
nowych lamp na odcinku oko³o – 1100 mb.
Rok 2005
a)budowa oœwietlenia ulicznego:
- Pasturka – 28149 z³,
- Piñczów ul. Ogrodowa – 24737 z³,
- Piñczów ul. Bat. Ch³opskich (I etap) – 300300 z³,
- Brzeœcie – 3500 z³.
Ogó³em wydatkowano w roku – 356686 z³.
Rok 2006
a)budowa oœwietlenia ulicznego:
- Kopernia – 28756,96 z³,
- Brzeœcie – 9608,60 z³,
- Szczypiec – 8986,37 z³,
- Bogucice (przy drodze wojewódzkiej) – 9999,80 z³,
- Pod³ê¿e – 3721,00 z³,
- M³odzawy Du¿e II etap – 9873,16 z³,
- Zakrzów – 7426,49 z³,
- Skrzypiów – 29477,78 z³,
- Zagoœæ Stara (Parcelacja) – 55674,11 z³,
- Piñczów ul. Batalionów Ch³opskich II etap – 206610,62 z³
(ca³¹ ulicê i chodniki oœwietla ponad 60 nowych lamp na
odcinku – 1400 mb).
b) dobudowa oœwietlenia ulicznego:
- Marzêcin – 491,05 z³,
- Uników – 986,00 z³,
Rok inwestycyjny zamkn¹³ siê kwot¹ – 371611,94 z³. Ogó³em
na w/w inwestycje „oœwietlenie uliczne” wydatkowano w
l a t a c h
2 0 0 3 - 2 0 0 6
k w o t ê
– 1391853,94 z³.
W ramach wspó³pracy z Zak³adem Energetycznym
w Busku nasza Gmina rokrocznie otrzymywa³a za darmo nowe
oprawy oœwietleniowe wraz z ich monta¿em. Najczêœciej
zak³ad (Busko) wymienia³ stare oprawy na nowe lub uzupe³nia³
dodatkowymi lampami istniej¹ce instalacje oœwietleniowe
wed³ug naszych wskazañ.
Planuj¹c inwestycje oœwietleniowe przy ulicach: Pi³sudskiego,
Legionistów oraz Batalionów Ch³opskich przekonaliœmy
Zak³ad Energetyczny Skar¿ysko do jednoczesnego wykonania
przez nich nowych instalacji sieciowych (u³o¿enie kabli w
ziemi) zasilaj¹cych odbiorców znajduj¹cych siê przy tych
ulicach. Wyeliminowaliœmy zagro¿enie ludnoœci w przypadku
zerwania napowietrznych linii energetycznych – o co
w okresach zimowych nietrudno. Wy¿ej wymienione praca
wykona³o Skar¿ysko w swoim zakresie a to s¹ kolejne setki
tysiêcy z³otych (oko³o 900000z³).
II. Miejski Oœrodek Sportu i Rekreacji
W ramach œrodków gminnych wyremontowano:
- 10 pokoi w budynku g³ównym MOSiR-u za kwotê 60000 z³ (w
ka¿dym pokoju wykonano ³azienki z pe³nym wêz³em
sanitarnym oraz odremontowano ca³oœæ),
- oœwietlenie stadionu za kwotê 30000 z³ (dziêki temu stadion
mo¿e byæ czynny po zmroku),
- kot³owniê CO montuj¹c piec (na groszek) za kwotê 25000 z³.
Ponadto zosta³ wykonany projekt basenów otwartych
(rekreacyjnych) za kwotê – 70500 z³ w celu starania siê
o œrodki unijne w roku 2005. Na w/w inwestycje gmina wyda³a
185500 z³. Gmina rokrocznie przekazywa³a dotacjê na
poziomie oko³o 200000 z³ (w r. 2006 by³o to 261000 z³) z
Luty 2010
G³os Piñczowski
przeznaczeniem na utrzymanie boisk, pomieszczeñ, terenów dla
potrzeb mieszkañców i klubu „Nida” (podobnie robi³y
poprzednie samorz¹dy).
W tym miejscu nale¿y podkreœliæ pozytywn¹ dzia³alnoœæ
dyrektora MOSiR-u. W ramach w³asnych œrodków wyposa¿y³ w
sprzêt w/w pokoje, dokonywa³ zakupu sprzêtu sportowego oraz
przeprowadza³ drobne remonty, niwelacjê terenu, itp.. prace.
III. Budynek Urzêdu Miejskiego:
- W latach 2003-2006 du¿y nacisk zosta³ po³o¿ony na
informatyzacjê Urzêdu Miejskiego (lata wczeœniejsze to lata
chude w tym zakresie). Dlatego w tym zakresie postawiliœmy na
zakup sprzêtu informatycznego oraz zwi¹zanego z tym
wyposa¿enia. Œrodki na ten cel kszta³towa³y siê nastêpuj¹co.
- 2003 r. – 117193,00 z³,
- 2004 r.– 121816,00 z³,
- 2005 r. – 144644,00 z³,
- 2006 r. – 73067,42 z³,
Na ten cel w ci¹gu czterech lat wydatkowano kwotê
– 456720,42 z³, w tym na oprogramowanie i licencjê kwotê –
158478,51 z³.
- Meble na wyposa¿enie pomieszczeñ biurowych kosztowa³y –
73311,48 z³ w okresie czterech lat.
- Us³ugi remontowe wraz z materia³ami do remontów
kosztowa³y. Na te cele zosta³a przeznaczona kwota
– 160453,51 z³. W tym us³ugi remontowe – 97305,56 z³.
W ramach tych œrodków dokonano:
- wymiany okien w budynku urzêdu,
- malowanie pomieszczeñ biurowych,
- utworzenie Punktu Informacyjnego dla Interesantów
(I piêtro),
- adaptacja pomieszczeñ przyziemia na œwietlicê urzêdu,
- remont parteru (obecnie wydzia³ inwestycji i wydzia³
planowania),
- adaptacja czêœci strychu na pomieszczenia biurowe (strona
zachodnia i centralna strychu),
- remont ³azienek,
- adaptacja pomieszczeñ na Gminne Centrum Informacji (przy
ul. Z³otej),
- oraz inne drobne remonty zwi¹zane z funkcjonowaniem
urzêdu.
Ogó³em w tym zakresie wydatkowano kwotê – 690485,49 z³.
Nale¿y w tym miejscu nadmieniæ, ¿e wiele prac remontowych
wykonywali pracownicy interwencyjni zatrudniani w grupie
remontowej urzêdu, któr¹ nadzorowa³ dawny Wydzia³
Infrastruktury Technicznej i Gospodarki Komunalnej.
W latach 2003-2004 na wy¿ej opisane wszystkie inwestycje
samorz¹d tamtej kadencji wyda³ œrodki
w kwocie – 2267839,35 z³.
Pozdrawiam mieszkañców gminy
Jan Bêbenek
Radny Powiatu
(Z-ca burmistrza ds. inwestycji lata 2003-2006)
Z reakcji na artyku³y
„Tygodniku Ponidzia” z dnia 12. 01. 2010 r. ukaza³o
siê oœwiadczenie p. A. Gawroñskiej (kieruj¹cej
Powiatowym Urzêdem Pracy
w Piñczowie), w którym zarzuca mojej osobie,
¿e w artykule („G³os Piñczowski” z grudnia 2009 r.) obrazi³em
pracowników w/w urzêdu.
Pani Anna Gawroñska w swoim oœwiadczeniu pisze m.in.
„…Stwierdzam jednak¿e, ¿e ujête w artykule s³owa, cytujê:
W
20
„bylejakoœæ, ja³owoœæ i nicoœæ” skierowane pod adresem moim
i podleg³ych mi pracowników uwa¿am za obraŸliwe.”
To stwierdzenie w/w przez p. A. Gawroñsk¹ uwa¿am za
fa³szowanie prawdy. Bo w swoim artykule, o którym ta pani
wspomina, w czêœci dotycz¹cej Powiatowego Urzêdu Pracy w
Piñczowie pisa³em o sprawozdaniu (analizie) przygotowanym
przez w/w Pani¹ a dotycz¹cym stanu bezrobocia na terenie
powiatu piñczowskiego. Œwiadczy o tym poni¿szy cytat z tego
artyku³u:
„W tej sytuacji za¿¹da³em uzupe³nienia w/w opracowania o
wnioski wynikaj¹ce z tej analizy. Bo to opracowanie, które nam
przedstawiono cechuje bylejakoœæ, ja³owoœæ
i nicoœæ. Œwiadczy to te¿ o pracy PUP i kierownictwie tego
urzêdu – realizuje swoje zadania byle jak.”
Szanowni Czytelnicy. Mnie, jako radnego Rady Powiatu w
temacie „bezrobocie” interesowa³a efektywnoœæ pracy urzêdu
(PUP) w podjêtych dzia³aniach, a nie ich „inwentaryzacja”.
WyraŸnie w artykule pisa³em, ¿e przedstawione sprawozdanie
(analiza) nie zawiera wniosków z podjêtych dzia³añ. Moja
krytyka dotyczy³a, co wyraŸnie zaznaczy³em, kierownictwa
zak³adu a nie pracowników, jak stara siê to przedstawiæ p. A.
Gawroñska.
To, ¿e moje uwagi co do przedstawionego sprawozdania
(analizy) by³y s³uszne, œwiadczy pismo Powiatowego Urzêdu
Pracy w Piñczowie z dn. 10. 11. 2009 r. do Biura Rady Powiatu,
w którym p. A. Gawroñska, dyrektor PUP, uzupe³nia swoje
wczeœniejsze sprawozdanie (analiza)
o brakuj¹ce elementy, o których mówi³em na sesji
i póŸniej opisa³em w swoim artykule.
Có¿ mo¿na rzec, chyba tylko jedno, ¿e pycha rozpycha
i nie pop³aca.
Co do listu p. R. Szczyg³a – dyrektora ZOZ w Piñczowie
i jego wypowiedzi na sesji Rady Powiatu, to tylko przypomnê
dokumenty, z których korzysta³em przedstawiaj¹c zad³u¿enie
szpitala. Dokumenty te przekazane by³y przez ZOZ Piñczów,
którym kieruje wspomniany pan. Otrzymali je radni powiatowi i
Biuro Rady Powiatu.
1)Raport dotycz¹cy badania sprawozdania finansowego ZOZ w
Piñczowie za okres od 1. 01. 2008 r. do 31. 12. 2008 r. Na stronie
20 cytowanego raportu istniej¹ zapisy
punkt 4.1.2. Strata z lat ubieg³ych – kwota
– 11 852 591,86 z³
Punkt 4.1.3. Wynik finansowy netto roku obrotowego strata – 1
309 648,95 z³
2) Pismo z dnia 14. 10. 2009 r. skierowane do Rady Powiatu i
podpisane przez p. R. Szczyg³a (dyrektora szpitala)
Na stronie 2 w/w pisma w tabeli: „Rachunek zysków i strat na
dzieñ 30.09.2009 r.” w pozycji I zysk (strata)
z dzia³alnoœci gospodarczej (F + 6 + H) widnieje zapis
(-794 982,92 z³).
Kwoty, które wymieni³em œwiadcz¹ negatywnie
o zarz¹dzaniu szpitalem i umiejêtnoœciach kierowniczych
dyrektora placówki a nie o pracownikach szpitala, jak chce
tego pan Szczygie³.
W zwi¹zku z przedstawionymi argumentami apelujê: Panie
Szczygie³, Pani Gawroñska, nie chodŸcie tymi samymi
œcie¿kami, bo œcie¿ki, po których chodzicie s¹ krête, œliskie…
Jan Bêbenek
Radny Powiatu
Redakcja: Andrzej Dziubiñski, Janina Kosiñ, Bo¿ena Szatkowska - Mostek, El¿bieta W³odno - Furman, Korekta: Danuta W³odno;
Ok³adka: fot. Sebastian Szymczyk; Sk³ad komputerowy: Piotr M³ynek

Podobne dokumenty