Pełna wersja relacji
Transkrypt
Pełna wersja relacji
Tydzień w SANVICIE upływał znakomicie Dzięki wsparciu finansowemu osób wielkiego serca mogłyśmy uczestniczyć w tygodniowym turnusie rehabilitacyjnym, w sanatorium SANVIT, w Iwoniczu Zdroju. Z Jarosławia wyjechałyśmy 12 września autokarem, który prowadził kierowca, p. Marek. „Nasza” Marta (Zadorożna) przywitała nas serdecznie i od razu poczułyśmy się świetnie. Jadąc podziwiałyśmy piękne okolice, a Ona, widać, że znała tę trasę, zwracała naszą uwagę na ciekawe obiekty, ukształtowanie terenu, piękno przyrody. Zakwaterowano nas w pokojach dwuosobowych z tarasem, skąd rozciągał się widok na uzdrowisko i okoliczne wzgórza porośnięte lasami. Po obiedzie, p. doktor, zgodnie z naszymi schorzeniami, zaleciła odpowiednie zabiegi (po pięć ). Była to gimnastyka indywidualna i zbiorowa, ćwiczenia: na przyrządach, rąk, nóg, tułowia, z kijami, małymi i dużymi piłkami, a także masaże, kąpiele, okłady, zajęcia w basenie, nawet do 21.00, pod okiem ratownika. Prócz zabiegów zaoferowano nam ciekawy program pobytu. Na uwagę zasługują codzienne, długie (do 6 km) spacery, podczas których p. przewodnik starał się, jak najwięcej, powiedzieć o historii uzdrowiska, ciekawych i zasłużonych ludziach, klimacie, interesujących obiektach. Wspomniał także o rozstrzelanych, już po wojnie, polskich patriotach, żołnierzach AK. Była więc wycieczka szlakiem kapliczek i były to np.: kapliczka Michała Archanioła, Drogi Krzyżowej, św. Jana z Dukli, wotywna i inne. Inne wyprawy związane były z architekturą, z poznawaniem iwonickich uzdrowisk, z osobliwościami przyrody, przemysłem naftowym. Zdobyłyśmy szczyt Żabiej Góry i odnalazłyśmy źródło Bełkotki, był też spacer z kijkami. Niestety, z powodu indywidualnych zabiegów, nie mogłyśmy uczestniczyć w codziennym, porannym, marszu nordic walking. Inną atrakcją był pokaz slajdów z Iwonicza, okolic i nie tylko, z komentarzem autora, czyli p. przewodnika. Kolejną było spotkanie z p. kosmetyczką i warsztaty, podczas których prowadząca omówiła sposoby wykonania makijażu i chętnie odpowiadała na zadawane pytania. Miło spędziłyśmy czas przy ognisku, piekąc kiełbaski i rozmawiając, nawiązałyśmy kontakty z innymi kuracjuszami. Odbył się też wieczorek taneczny. Różnorodna muzyka była odtwarzana z taśmy. W uroczej scenerii sztucznych drzewek błyskających „kryształowymi” sopelkami bawiłyśmy się do 22.00 i nie przeszkadzał nam wcale brak męskiego towarzystwa. Następnego dnia zorganizowano nam drugi wieczorek taneczny, tym razem przy muzyce „na żywo”. Kto na nim był, bawił się świetnie. Kilka koleżanek, w tym czasie, wybrało się na basen, inne na wypoczynek w łóżku, z lekturą w ręku. Wieczór, poprzedzający dzień wyjazdu, za sprawą urodzin naszej koleżanki, Zuzi, uznać można za wyjątkowy, miły, zabawny i wesoły. Ostatniego dnia (18 września), po śniadaniu, było pakowanie walizek, ostatnie zakupy (sól iwonicka, balsamy, upominki itd.), a po nich zajęłyśmy miejsca w autobusie i z żalem, chociaż radośnie, wracałyśmy do domu. Pan kierowca włączył taśmę z różnymi piosenkami i cały autobus wypełnił się śpiewem. Składamy serdeczne podziękowania Dyrekcji i Pracownikom SANVITU, którzy dołożyli wszelkich starań, abyśmy były usatysfakcjonowane, zadowolone i miło wspominały pobyt. Ogromną wdzięczność wyrażamy osobom, które udzieliły nam wsparcia finansowego, (w formie darowizny i przekazania 1% podatku), dzięki któremu mogłyśmy w takiej formie rehabilitacji uczestniczyć. Zadowolona uczestniczka