Bocian

Transkrypt

Bocian
Bocian
Śpiewająca ewolucja ptaków
2011-01-16
Być może obserwujemy powstawanie
nowych, miejskich ras. Naukowcy
zauważyli, że żyjące blisko ludzi ptaki,
coraz głośniej śpiewają, by
przekrzyczeć miejski hałas.
Naukowcy dowodzą, że zjawisko to
może być wynikiem działania ewolucji,
którą zapoczątkowało przeniesienie
się ptaków do miast. - Ptaki z miast mogą się stawać coraz bardziej odległe genetycznie od
innych. Byłby to ich pierwszy krok w kierunku stania się nowymi, „miejskimi gatunkami" twierdzi autorka badania, Dominique Potvin z australijskiego University of Melbourne.
Mazurki. Fot. Łukasz Zandecki/
www.zandecki.art.pl
Inaczej niż w dziczy, w miastach bez przerwy panuje szum, dodatkowo nasilany przez
budynki, których ściany odbijają i zniekształcają przeróżne dźwięki, wpływając również na
zmianę stylu, w jakim odzywają się ptaki. Ponieważ pieśni służą samcom do obrony
terytoriów i wabienia samic, to przetrwanie danego gatunku w środowisku miejskim jest
uzależnione od tego czy będzie on w stanie przystosować się akustycznie do tego
środowiska, twierdzi Potvin.
W ubiegłym roku ornitolodzy odkryli, że sikory bogatki zmieniają ton swoich treli w zależności
od słyszalnego w tle miejskiego szumu. Potvin zastanawiała się, czy miejskie ptaki takich
reakcji jedynie się uczą, czy jest to element ich ewolucji.
Miejski koncert szlarników
Aby swą hipotezę sprawdzić, nagrywała odgłosy spokrewnionych z wróblami ptaków
nazywanych szlarnikami (z gatunku Zosterops lateralis), reprezentujących czternaście
populacji, żyjących na wschodnim wybrzeżu Australii (na terenie ponad miliona kilometrów
kwadratowych).
Szlarniki są popularnymi w Australii ptakami śpiewającymi. Występują zarówno w miastach,
jak i w okolicach bardziej dzikich. - Ich naturalne odgłosy zniknęłyby w miejskim szumie zauważa Potvin. Hałas, którego źródłem jest głównie ruch uliczny, ma częstotliwość od
jednego do czterech kiloherców. Tymczasem częstotliwość odgłosów szlarników zamyka się
w przedziale od dwóch do sześciu kiloherców.
Potvin nagrywała odgłosy samców szlarników mieszkających w siedmiu australijskich
miastach i w pobliskich wsiach (np. w olbrzymim Melbourne i leżącym nieopodal Parku
Narodowym Lerderderg). W sumie nagrała 81 ptaków.
Później analizowała ich rozbudowane pieśni oraz proste odgłosy służące komunikacji z
innymi osobnikami. Odgłosy takie sygnalizują zagrożenie albo obecność pokarmu i są
krótsze, a zdolność do ich wydawania - wrodzona. Natomiast bardziej skomplikowanych treli
samce szlarników uczą się od ojców. - Gdyby wychować pisklę w izolacji, nie będzie ono
umiało śpiewać, na pewno będzie jednak w stanie porozumieć się z innymi - mówi Potvin.
Przeciętnie ptaki miejskie ze wszystkich badanych lokalizacji śpiewały i odzywały się z
wyższą częstotliwością niż ich kuzyni ze wsi (częstotliwość śpiewów szlarników z miast była o
195 herców wyższa, a nawoływań - o 90 herców wyższa niż analogiczne odgłosy z dziczy). To szok. Miasto zmusza te ptaki do ewolucji - przyznaje Potvin.
Technika śpiewu w mieście
Okazało się też, że ptaki z miast śpiewają wolniej, wyrzucając z siebie mniej "sylab" na
sekundę. Być może budynki odbijające dźwięki sprawiają, że ptasie pieśni nie są dość
czytelne. W takiej sytuacji dłuższe pauzy między "sylabami" pozwalają je innym osobnikom
lepiej rozumieć.
Badaczka wnioskuje, że samców, które się do warunków miejskich nie przystosowują, nie
usłyszą potencjalne partnerki. Oznacza to, że nie zostawią one po sobie potomstwa. Możliwe
też, że takie osobniki mają problem z obroną młodych albo z osiągnięciem wieku, w którym
mogą się rozmnażać - sugeruje badaczka.
- Nie można wykluczyć adaptacji - zastrzega specjalista w dziedzinie ptasich treli, biolog
behawiouralny z holenderskiego Leiden University, Hans Slabbekoorn, cytowany przez
serwis "New Scientist". Możliwe jednak, że ptaki są w swoim śpiewie bardziej elastyczne, niż
sądzono: kiedy robi się głośniej, szlarniki reagują na to, podnosząc głos - przyznaje.
źródło: www.polskieradio.pl

Podobne dokumenty