Pobierz / Czytaj - Instytut Filologii Polskiej UWr

Transkrypt

Pobierz / Czytaj - Instytut Filologii Polskiej UWr
Przedmowa
Literatura i kultura popularna towarzyszą nam już od kilku wieków.
Ich źródeł możemy poszukiwać jeszcze w starożytności, lecz dopiero
od końca XVIII stulecia obserwuje się istotny wzrost zarówno produkcji, jak i liczby odbiorców nie tylko tekstów literackich, ale też innych
wytworów kultury popularnej. Prawdziwy przełom nastąpił jednak
w wieku XIX, w jego drugiej połowie, kiedy widoczne były już efekty
wprowadzonego wcześniej w wielu krajach obowiązku szkolnego i zmiana struktury społecznej wskutek rozwoju przemysłu, a co za tym idzie,
także miast. Wszystko to sprawiło, że liczba książek i innych druków
przeznaczonych dla mniej wykształconej publiczności istotnie wzrosła.
Dużą rolę odegrały w tym również chronologicznie wcześniejsze wydarzenia, jak wynalezienie: maszyny papierniczej (1799) przez Louisa-Nicolasa Roberta, metody produkcji taniego papieru z pulpy drzewnej (1844)
przez Friedricha Gottloba Kellera i rotacyjnej prasy drukarskiej (1843)
przez Richarda Marcha Hoego, później zaś offsetu[1]. Pozwoliło to nie
tylko na skrócenie procesu wydawniczego i zwiększenie nakładów, ale
też na obniżenie ceny publikacji – a to otworzyło drogę do słowa pisanego (czy raczej drukowanego) dużej liczbie niezamożnych odbiorców.
Obowiązek szkolny dał im znajomość alfabetu, praca w przemyśle bądź
w charakterze służby domowej – czas dla siebie (nawet jeśli było go niewiele) i w miarę stały dochód, dzięki czemu mogli korzystać z różnego rodzaju rozrywek, miasto zaś jako miejsce zamieszkania zapewniło
sposobność (ze względu na możliwości rozwijania systemu dystrybucji) bardziej systematycznego kontaktu z literaturą, drukami ulotnymi,
czasopismami (dostosowanymi do intelektualnego potencjału takich
odbiorców) czy też ze ściągającymi doń – w poszukiwaniu większej publiczności – trupami teatralnymi, wędrownymi śpiewakami, cyrkami etc.
Do wybuchu II wojny światowej rynek kultury popularnej, również
w Polsce, rozrastał się w bardzo szybkim tempie, do czego przyczynił się
też rozwój kinematografii, od początku traktowanej jako sztuka masowa. To zaważyło także na prowadzonych nad tym segmentem kultury
badaniach: o ile w przypadku filmu nie widziano powodu, by się nim
nie zajmować jako całością, o tyle w przypadku literatury popularnej jej
[1] Na temat historii drukarstwa zob. m.in. M. Twyman, The British Library Guide to Printing. History and
Techniques, British Library, London 1998; P.-M. de Biasi,
K. Douplitzky, La Saga du papier, Adam Biro – Arte
Éditions, Paris–Issy-les-Moulineaux 1999.
10
anna gemra
ekspansji, powstawaniu nowych form gatunkowych, narodzinom kolejnych odmian nie towarzyszyły – zwłaszcza jeśli chodzi o grunt polski
– stosowne analizy. Uważano bowiem, że nie są to dzieła warte refleksji
naukowej. Liczba prac poświęconych takim tekstom jest więc znikoma,
a te, które powstały, najczęściej je dyskredytują, ich autorzy bowiem hołdują przyjętemu z góry założeniu, że wytwory kultury popularnej – z racji swojego adresu odbiorczego, stereotypowości, nastawienia na szybki
zysk itd. – są całkowicie pozbawione wartości artystycznej. Sugerowały
to również silnie nacechowane, wprost narzucające ocenę tej twórczości
nazwy, pod jakimi funkcjonowała ona u krytyków i (bardzo nielicznych)
badaczy: literatura straganowa, kramarska, jarmarczna, odpustowa[2],
brukowa, tandetna, kuchennych schodów, dla kucharek, służących etc.
Przyczyn negatywnego podejścia do literatury i kultury popularnej
było od początku wiele. Z pewnością niemały wpływ miała na to sytuacja polityczna – kiedy kraj znajdował się pod zaborami, uważano, iż
trzeba pielęgnować przede wszystkim te aspekty polskiej kultury, które uznawano za najwartościowsze. Podobnie po odzyskaniu niepodległości: warstwy wykształcone hołdowały przekonaniu, że odrodzone
państwo powinno dbać najpierw o to, co służy rozwojowi potencjału
intelektualnego i kulturalnego obywateli. Literatura i kultura popularna
nie mieściły się w tym zakresie – nie liczono się zresztą z gustem osób
pochodzących z niższych grup społecznych, których edukacja często
zatrzymała się na poziomie elementarnym, w przeświadczeniu, że nie
ma on żadnego znaczenia dla rozwoju kultury, a wręcz jest dlań szkodliwy. Drugą ważną przyczyną takiego podejścia był brak odpowiedniego
warsztatu badawczego: jeśli już w ogóle analizowano (choć jest to najczęściej określenie „na wyrost”) teksty kultury popularnej[3], używano do
tego narzędzi stosowanych do tzw. literatury wysokiej: w porównaniu
z nią literatura popularna zawsze wypadała bardzo niekorzystnie, uwypukleniu ulegały wszelkie jej wady.
Również po II wojnie światowej w Polsce nie prowadzono praktycznie żadnych badań nad literaturą i kulturą popularną aż do początku
lat 70. XX wieku. Stało się tak nie tylko z podobnych powodów, dla których nie podejmowano takich prac przed rokiem 1939, ale też z uwagi
na politykę kulturalną państwa (dokładniej: partii): zgodnie z nią „lud
pracujący miast i wsi” miał czytać odpowiednią literaturę – a w jej zakresie nie mieściły się teksty reprezentujące kulturę popularną. Niechętnie
również je wydawano, przynajmniej do „odwilży” po śmierci Stalina;
później zresztą też często wstrzymywano druk wielu utworów, jeśli uznano, że są one za mało pożyteczne i mogą niewychowawczo oddziaływać
[2] Do dziś w internetowym Słowniku języka polskiego
PWN pod hasłem „literatura straganowa” znajduje się
informacja: „utwory bez wartości artystycznych”.
Zob. http://bit.ly/1ysAOWC [data dostępu: 15 VII 2014].
Cztery pierwsze nazwy niektórzy z badaczy traktują
jako synonimiczne; uważają też, że w ich zakresie miesz-
czą się inne teksty niż te, które obejmuje pojęcie „literatura brukowa”. Zob. np. J. Dunin, Papierowy bandyta.
Książka kramarska i brukowa w Polsce, Wydawnictwo
Łódzkie, Łódź 1974.
[3] Myślę tu przede wszystkim o utworach literackich,
w przypadku filmu sprawy miały się bowiem inaczej.
przedmowa
11
na obywatela socjalistycznego państwa. Wskutek takiej polityki wiele książek, które na świecie od lat miały status bestsellerów, w Polsce
było zupełnie nieznanych aż do czasu zapoczątkowanych w 1989 roku
przemian ustrojowych. Zresztą nawet jeśli wydawano pewne dzieła, jak
np. Władcę Pierścieni Johna Ronalda Reuela Tolkiena (polski przekład,
pióra Marii Skibniewskiej, ukazał się w latach 1961–1963), to nie publikowano innych. Polscy czytelnicy i badacze mieli więc zafałszowany
obraz literackiej rzeczywistości: powieść Tolkiena bez obszerniejszego
literackiego kontekstu wydawała się przedsięwzięciem jednostkowym,
osobnym, a nie jednym z najważniejszych (o ile nie najważniejszym)
utworów fantasy – nie było bowiem, z racji braku tekstów, świadomości
istnienia fantasy jako odrębnego gatunku, a tym samym także i charakterystycznych dla niego wyznaczników[4].
„Uwolniony” z politycznych ograniczeń rynek wydawniczy zaczął
po 1989 roku nadrabiać stracony czas, ale do dziś nie udało się opublikować nieraz bardzo istotnych dla kultury światowej pozycji reprezentujących tzw. literaturę popularną (lepszy los spotkał filmy, choć i tu
mieliśmy sporo do uzupełnienia). Opóźnienia sięgają czasem kilkudziesięciu lat, a strat nie sposób odrobić: nie dlatego, iżby nie można było
tych książek drukować obecnie, ale dlatego, że wiele z nich straciło już
swój status lektur kultowych i zostało zastąpionych przez inne. Zajęły
one miejsce poprzedników w świadomości odbiorców do tego stopnia,
że to z nimi właśnie, a nie z „oryginałami”, identyfikują oni pewne motywy, rozwiązania i schematy fabularne, typy postaci etc. To zjawisko
bardzo charakterystyczne dla kultury popularnej. Podobne fluktuacje
są w niej szybkie i czasami zaskakujące: dzieło zdobywa sobie odbiorców, cieszy się ogromnym zainteresowaniem[5], by rychło ustąpić miejsca innemu – a to znów kolejnemu. Tylko tzw. kanon lekturowy (teksty
„kultowe”) jest dość stabilny: lista należących doń utworów rzadko powiększa się o kolejną pozycję.
Współcześnie mamy do czynienia z ogromną, praktycznie niemożliwą do policzenia produkcją tekstów reprezentujących kulturę popularną.
Nie chodzi już jedynie o literaturę czy film, lecz i o gry, reklamy, czasopisma, widowiska, programy telewizyjne, aktywność literacką i filmową w sieci, supersystemy rozrywkowe itd. Ciągle powstają nowe formy,
gatunki i odmiany; stare ewoluują bądź zanikają. Badanie tej niezwykle
[4] Widoczne jest to we wczesnych tekstach polskich autorów, którzy nie umieli do końca zdefiniować, czym jest
fantasy. Problemy definicyjne (innego rodzaju) badacze
mają z nią do dziś, jednak te pierwsze prace jasno ukazują bezradność uczonych wobec materii literackiej,
o której wiedzieli oni, że istnieje, lecz której ogrom
i specyfika pozostawały im właściwie nieznane – co
nie było ich winą. Podziwiać przy tym należy warsztat
ba-dawczy autorów, którzy jednak jakoś poradzili sobie
z tymi problemami i poczynione przez nich spostrzeżenia
zwykle do dziś nie straciły na znaczeniu i aktualności.
Zob. np. A. Smuszkiewicz, Fantasy [hasło], [w:] A. Niewiadowski, A. Smuszkiewicz, Leksykon polskiej literatury
fantastycznonaukowej, Wydawnictwo Poznańskie,
Poznań 1990; zob. też S. Lem, Fantastyka i futurologia,
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2003, t. 1, s. 89 n.
[5] Często wykorzystują ten fakt artyści z innych dziedzin, adaptując dzieło do potrzeb swojej sztuki, tak by
zarobić na jego popularności. W ten sposób np. powieść może stać się inspiracją dla filmu, film dla gry –
i odwrotnie. Niekiedy powstają przy tym całe systemy
rozrywkowe.
12
anna gemra
żywotnej, bezustannie zmieniającej się materii, nie tylko tekstowej, ale
też wizualnej czy dźwiękowej, jest bardzo trudne, a dla naukowców polskich jeszcze trudniejsze niż dla uczonych z Zachodu. Lata zapóźnień
spowodowały bowiem, iż – choć poczyniliśmy duże postępy – dalej nie
mamy wypracowanej własnej, w miarę jednolitej metodologii, a z racji
odmiennych dróg rozwoju krytyki, badań literackich, przyjętych kryteriów podziałów genologicznych etc. nie zawsze można, nawet w erze
globalizacji, korzystać z metodologii powstałych w innych obszarach
językowych i kulturowych.
Istotnym problemem jest również fakt, iż mimo tego, że od początku
lat 70. ubiegłego stulecia prowadzone są w Polsce coraz intensywniejsze
badania nad literaturą i kulturą popularną, dotąd nie udało się na tyle
ich skoordynować, by można było opracować choćby problemy związane z wydawaną w rodzimym języku literaturą popularną XIX wieku
– nie wspominając o innych zjawiskach kulturowych; wiele zagadnień
czeka jeszcze na zainteresowanie naukowców i na systematyczne studia. W efekcie nie dysponujemy uporządkowaną „biblioteką naukową”
dotyczącą tekstów kultury popularnej – taką, która mogłaby stać się
podstawą kontynuacji badań dzieł z następnych stuleci: XX i XXI. Ten
stan rzeczy widać chociażby w katalogach bibliotecznych: prace na temat literatury i kultury popularnej zapisywane są pod różnymi hasłami przedmiotowymi, co sprawia, że niejednokrotnie bardzo trudno
jest odnaleźć interesujące pozycje. W katalogu Biblioteki Narodowej
np. w ogóle brak hasła „literatura popularna”, istnieje za to „literatura straganowa”; poszczególne gatunki i odmiany literatury popularnej,
m.in. fantastykę naukową czy literaturę grozy, omawia się jako osobne
hasła przedmiotowe, a określenie „kultura popularna” potraktowano
jako synonimiczne z terminem „kultura masowa”.
Jednym z istotniejszych problemów badaczy jest także konieczność
zajmowania się nie konkretną dziedziną – na przykład literaturą – ale,
w przypadku próby opracowania jakiegoś zagadnienia, spojrzenie nań
z punktu widzenia różnych dyscyplin. Ten sam motyw, typ postaci,
rozwiązania fabularnego może występować we wpływających na siebie filmach, powieściach, grach itd.; trzeba przy tym pamiętać także
o towarzyszących im innych zjawiskach kulturowych (jak np. fankluby, fanfiction, gadżety itp.), które mogą przyczynić się np. do zbudowania systemu (supersystemu) rozrywkowego. O konieczności takiego
interdyscyplinarnego spojrzenia przekonany był już profesor Czesław
Hernas, który na początku lat 70. XX wieku, w ramach ówczesnych rządowych programów badawczych, tzw. „problemów węzłowych”, zainicjował pierwsze powojenne, na dużą skalę, badania nad literaturą
i kulturą popularną[6]. Skupiając je wokół Instytutu Filologii Polskiej
[6] Za swoisty „program badawczy” Cz. Hernasa można
uznać postulaty wyłożone w szkicu Potrzeby i metody
badania literatury brukowej, [w:] O współczesnej kulturze
literackiej, red. S. Żółkiewski, M. Hopfinger, Zakład
Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1973, t. 1.
przedmowa
Uniwersytetu Wrocławskiego, zaprosił do współpracy reprezentujących
różne dziedziny naukowców z całej Polski, którzy spotykali się na konferencjach poświęconych prowadzonym przez siebie projektom, co zaowocowało licznymi artykułami i książkami. Tradycję tę kontynuował
następnie profesor Tadeusz Żabski; odbywające się co roku przez wiele lat konferencje w Karpaczu zaowocowały m.in. założeniem rocznika
„Literatura i Kultura Popularna” (w 1991 roku) oraz powstaniem Słownika literatury popularnej, do dziś jedynego na polskim rynku tak obszernego kompendium wiedzy na temat literatury i kultury popularnej.
Naukowcy spotykający się w Karpaczu stworzyli nieformalny zespół
badawczy; publikacje jego członków są do dziś najważniejszymi pracami poświęconymi omawianej dziedzinie kultury, a jako że były to czasy jeszcze w miarę dobre dla nauk humanistycznych, wychowali także
nowe pokolenie badaczy. Wielu z nich do dziś zajmuje się literaturą i kulturą popularną: kontynuują dzieło swoich mistrzów, korzystając z ich
prac i poszerzając eksplorowane obszary o tematy, zagadnienia i zjawiska, których narodziny i ekspansję obserwują we współczesnym świecie.
Jako wychowanka profesora Żabskiego szczególnie doceniam wartość karpackich konferencji; pozwoliły mi one na poznanie wielu niezwykłych uczonych, którzy wywarli duży wpływ na kształt mojej drogi
naukowej. Zdecydowałam się więc powrócić do tradycji corocznych spotkań w ich „starej” formule, uważając, iż mogą one dać niepowtarzalną okazję do wymiany poglądów, myśli naukowej i nawiązania owocnej współpracy pomiędzy ośrodkami niejednokrotnie bardzo od siebie
oddalonymi. To niezbędne: jeśli dzieło zapoczątkowane niegdyś przez
profesora Hernasa i kontynuowane przez profesora Żabskiego ma się
rozwijać, potrzebna jest współpraca, wspieranie się i uczenie od siebie,
nie rywalizacja. Do tego ideału, zaszczepionego mi niegdyś przez moich
Nauczycieli, staram się dążyć w naszych spotkaniach.
Konferencje organizuje i pieczę nad nimi sprawuje kierowana przez
mnie Pracownia Literatury i Kultury Popularnej oraz Nowych Mediów,
wspierana przez Instytut Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego, w którego strukturach funkcjonuje. Jej członkami są badacze wywodzący się z różnych ośrodków polskich i zagranicznych i zajmujący
się różnymi aspektami związanymi z szeroko pojętą literaturą i kulturą popularną polską i światową. Współpracują z nami doktoranci i studenci, m.in. członkowie Kół Badaczy Popkultury „Trickster” UWr – studenckiego i doktoranckiego – których inicjatywy i działalność na rzecz
promowania badań nad literaturą i kulturą popularną, w tym organizowanie i współorganizowanie konferencji naukowych, są bardzo potrzebne i cenne.
Konieczność takich badań jest oczywista: żyjemy współcześnie w morzu tekstów kultury popularnej. Ich liczba ciągle rośnie: powstają nowe
odmiany, gatunki, formy wyrazu artystycznego i uczestnictwa w kulturze. Dziś to one tworzą, by tak rzec, „mainstream”. Ignorowanie lub
lekceważenie tego faktu byłoby powielaniem błędów popełnionych przez
13
14
anna gemra
naszych poprzedników z wieku XIX i początków wieku XX, wskutek
których, przynajmniej po części, nastąpiło oderwanie humanistyki od
najprężniej rozwijających się zjawisk życia społecznego. Pogłębił to późniejszy ustrój Polski, od którego (jak już wspomniano) zależała tzw. polityka kulturalna państwa, narzucająca pewne zasady również ośrodkom
badawczym – choć trzeba raz jeszcze podkreślić, że brak zainteresowania literaturą i kulturą popularną nie wynikał jedynie z odgórnych
nakazów, lecz także z częstego w środowisku naukowym przekonania,
iż tego typu zjawiskami nie warto się w ogóle zajmować, nie mają one
bowiem żadnej wartości artystycznej.
Prace zespołu profesora Hernasa, a później profesora Żabskiego przyniosły istotne zmiany w kwestii tych ocen. Dziś kultura i literatura popularna nie są już obszarami tabu dla naukowców (choć oczywiście zdarzają się wyjątki). Powstają liczne prace zbiorowe, osobne książki, artykuły
pisane przez pracowników i doktorantów z różnych ośrodków w Polsce: istnieje więc szansa, że – mimo faktycznego, jak na razie, braku następstwa pokoleń na uczelniach – studia nad literaturą i kulturą popularną będą kontynuowane.
Obserwowane od jakiegoś czasu wzmożone zainteresowanie omawianą dziedziną skutkuje, jak wspomniałam, istotnym przyrostem prac
i konferencji naukowych z jej obszaru tematycznego; znajduje też swoje odzwierciedlenie w proponowanych studentom zajęciach dydaktycznych, kierunkach studiów, specjalnościach i specjalizacjach. Zarazem
jednak, prócz oczywistych korzyści, niesie ze sobą, niestety, pewne zagrożenia, które coraz wyraźniej dostrzegają uczeni zajmujący się nią od
lat. Wpuściwszy literaturę i kulturę popularną na „naukowe salony”, wielu badaczy nie zrewidowało swoich poglądów dotyczących jej jakości artystycznej[7]. Wprawdzie nie oceniają jej już jawnie negatywnie[8], ale
uważają, że jest ona na tyle prosta, nieskomplikowana i schematyczna,
iż właściwie można ją eksplorować i analizować bez żadnego przygotowania, bez znajomości rządzących nią procesów, bez wiedzy o tradycji,
ewolucji, powiązaniach, historii gatunków, terminologii etc. Zajmowanie się literaturą i kulturą popularną stało się wręcz modne w niektórych środowiskach naukowych, także dlatego, że część badaczy – widząc, iż jest to temat atrakcyjny dla odbiorców – szuka w niej dla siebie
nowych, łatwych poznawczo i deskrypcyjnie obszarów. W efekcie powstają prace, które są nie tylko mało wartościowe (czy wręcz bezwartościowe) pod względem naukowym, ale, co gorsza, fałszują obraz studiów
nad literaturą i kulturą popularną, wyrządzając wiele szkód. Nierzadko
bowiem, zwłaszcza przez młodych adeptów, traktowane są jako opraco[7] Nie chodzi tu o to, by traktować popkulturę bezkrytycznie, lecz by oceniać ją obiektywnie na gruncie
wytworzonych przez nią produktów (zwłaszcza tych,
które wpisały się już w kanon kulturowy), a nie przy wykorzystywaniu narzędzi i kategorii stosowanych w pracy
z tekstami tzw. kultury wysokiej; klucz estetyczny jest
bowiem w tym przypadku zawodny i prowadzi do banalnych konstatacji interpretacyjnych.
[8] W wielu pracach sądy wartościujące negatywnie literaturę i kulturę popularną, choć zamaskowane naukową
terminologią i odpowiednio dobraną bibliografią, są
jednak dość wyraźne.
przedmowa
15
wania cenne poznawczo. Coraz częściej zdarza się też, zwłaszcza w przypadku początkujących badaczy, że przekładają oni osobiste fascynacje
na naukowe zainteresowania, czego skutkiem bywają teksty, w których
nad okiem uczonego przeważa oko fana[9].
Do naszkicowanej tu sytuacji przyczynia się też rozproszenie badań
nad literaturą i kulturą popularną i niewiedza o istniejących już, ważnych dla dziedziny, artykułach, przyczynkach, a nawet książkach, co
wynika często zarówno, jak wspominałam, z nieuporządkowania terminologii np. w samych tylko hasłach przedmiotowych bibliotek, jak
i z tego, że nie wszystkie wydawnictwa przestrzegają zapisów ustawy
o egzemplarzu obowiązkowym; trudno zatem oczekiwać kompletności
nawet po zbiorach książnicy narodowej. Także „Bibliografia Zawartości
Czasopism” wychodzi z opóźnieniem, a noty towarzyszące poszczególnym pracom zwykle niewiele o nich mówią. A przecież liczba ukazujących się co roku publikacji i e-publikacji jest ogromna; trudno zatem
mieć całkowitą – i uporządkowaną – wiedzę na temat aktualnych prac
dotyczących danej dziedziny[10].
Oprócz wymienionych wyżej problemów jednym z najpoważniejszych, o ile nie najpoważniejszym, jest jednak brak wspólnej – a przynajmniej akceptowanej przez większość uczonych – metodologii badań.
Kłopoty sprawia już sama terminologia: i nie chodzi tu tylko o zapis
haseł przedmiotowych w bibliotekach, ale też np. o stosowanie odmiennej nomenklatury: zamiast nazwy „literatura popularna” pojawiają się
(określające tę samą grupę tekstów) terminy: „literatura rynkowa”, „koniunkturalna”, „masowa”, „brukowa” czy „trzecia” – choć wydawało się,
że kwestia nazewnictwa została już ustalona. Dochodzą do tego inne
problemy, jak np. sprawa genologii, uzasadnienia dla wykorzystywania (lub nie) pewnych narzędzi czy sprecyzowania, na ile to możliwe,
obszaru badań.
Zatem – jeszcze dużo pracy przed nami. Dlatego też tom, który Państwu prezentujemy, ukazuje się w serii „POPkultura – POPliteratura”,
którą zapoczątkowaliśmy monografią Związki i rozwiązki. Relacje kultury i literatury popularnej ze starymi i nowymi mediami (Wrocław 2012).
Powstała ona jako efekt otwartej konferencji naukowej, zorganizowanej
w 2011 roku przez Instytut Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. Była to pierwsza konferencja z zamierzonego cyklu spotkań naukowych poświęconych literaturze i kulturze popularnej; druga odbyła się
w roku 2013 – tom będący jej pokłosiem ukaże się niebawem. Kolejną
konferencję, której efekty chcielibyśmy zaprezentować w następnym
tomie, planujemy na rok 2015.
[9] Stosunkowo często zdarza się to np. w pracach, których autorzy zajmują się RPG – i sami są graczami.
[10] W tej kwestii Pracownia Literatury i Kultury
Popularnej oraz Nowych Mediów może już służyć pewną
pomocą: oferujemy dostęp do bibliografii prac drukowanych, którą od kilku lat sporządza dr Krystyna Walc
z Uniwersytetu Rzeszowskiego. Przez trzy lata bibliografia ukazywała się w roczniku „Literatura i Kultura Popularna” (tomy 16–18), obecnie, sukcesywnie uzupełniana,
jest dostępna przez stronę http://bit.ly/1rfchjO [data
dostępu: 14 IX 2014].
16
anna gemra
Od roku 2012 organizowane są też zamknięte konferencje będące
kontynuacją wspominanych tu wielokrotnie spotkań zespołów profesora
Hernasa i profesora Żabskiego. Udział biorą w nich członkowie Pracowni
i zaproszeni goście z kraju i z zagranicy. Kilkudniowe obrady dotyczą
aktualnie przez nas prowadzonych badań i dyskusji nad problemami
merytorycznymi. Tom monograficzny Literatura i kultura popularna.
Badania i metody, który oddajemy w Państwa ręce, jest zasadniczo efektem konferencji z roku 2013, ale znalazło się tu też kilka prac z konferencji
z roku 2012.
Monografię rozpoczynają dwa artykuły, których Autorzy zajęli się
istotnymi zagadnieniami metodologicznymi. W naszej opinii jest to bowiem jedna z najpilniejszych i najbardziej domagających się uporządkowania kwestii, jeśli chcemy efektywnie pracować nad literaturą i kulturą popularną: ich szybki rozwój stawia przed nami ciągłe i trudne
wyzwania naukowe. Pokazuje to przede wszystkim tekst Jakuba Z. Lichańskiego, w którym Autor formułuje interesujące tezy do badań literatury i kultury popularnej, zwracając uwagę na wiele aspektów do tej
pory pomijanych przez uczonych.
Tom przynosi 20 prac, zgrupowanych w trzech głównych działach:
wspomniana już metodologia oraz literatura i kultura. W części poświęconej literaturze jako poddziały wyszczególnione zostały gatunki oraz
motywy i tematy; w dziale trzecim znalazły się prace dotyczące filmu,
telewizji, teatru, nowych mediów i kultury na rynku. Jak można zatem
zauważyć, tematyka tomu jest różnorodna i dotyczy zarówno tradycyjnych problemów, jak i zagadnień nowych, słabo jeszcze – lub tylko jednostronnie, z punktu widzenia poszczególnych dyscyplin – rozpoznanych.
Nie uzurpując sobie prawa do jedynie słusznej prawdy, mamy nadzieję, że nasza praca jako współautorów tego i następnych tomów przyczyni
się do upowszechnienia wyników badań nad literaturą i kulturą popularną i zachęci innych naukowców do wspólnego nad nimi namysłu oraz do
dyskusji nad ich fenomenami. Zdajemy sobie sprawę z tego, że obecnie
najsilniejszym, najbardziej wpływowym i opiniotwórczym medium jest
WWW, dlatego nasza książka ukaże się także w internecie. Udostępniając
swoje prace, chcielibyśmy zmienić pokutujące jeszcze ciągle przekonanie, którego wyrazem jest m.in. ta, pochodząca właśnie z sieci (zatem
mająca ogromną rzeszę potencjalnych czytelników) definicja literatury
wysokiej, zawierająca w sobie także definicję literatury popularnej jako
wytworu kultury będącego jej przeciwieństwem: „Literaturę ze względu
na odbiorców dzielimy na wysoką i masową. Literatura wysoka wymaga
od odbiorcy wysiłku i skupienia, zmuszająca do głębszych przemyśleń.
Zaś literatura masowa odzwierciedla jedynie tematy, które interesują
największe rzesze czytelników, często nie przedstawia całej prawdy”[11].
[11] Źródło: http://bit.ly/1u2lzQ5 [data dostępu:
18 VIII 2014]. Odpowiedzi na pytanie, co to jest literatura
wysoka, udzielił „ekspert” o nicku „iva”.
przedmowa
Dziękując wszystkim, którzy przyczyniają się do badań nad literaturą
i kulturą popularną i do zmiany głęboko zakorzenionych w powszechnej świadomości poglądów, pragnę wyrazić swoją głęboką wdzięczność
przede wszystkim Autorom artykułów z niniejszego tomu za to, że zechcieli oni podjąć się tego – być może wdzięcznego, ale niewątpliwie
trudnego do realizacji – zobowiązania; często bowiem są to na gruncie polskim prace pionierskie. Dziękuję także wszystkim uczestnikom
konferencji w Wiśle w 2013 roku oraz osobom, których zaangażowanie
sprawiło, iż było możliwe powstanie kolejnej książki.
Oddając w Państwa ręce tom monograficzny z serii „POPkultura –
POPliteratura”, życzę sobie i Państwu, by możliwe było za jakiś czas
takie spuentowanie ostrych, wartościujących poszczególne segmenty
literatury i kultury nazw, jak to sformułowane podczas seminarium literackiego zorganizowanego w 2004 roku przez Elżbietę Gepfert i Piotra
W. Cholewę ze Śląskiego Klubu Fantastyki, kiedy to określenie „literatura wysoka” jeden z uczestników skomentował: „Dla koszykarzy”[12].
Anna Gemra
[12] Zob. http://bit.ly/1wMzrxe [data dostępu:
15 VI 2014] (sformułowanie M. Jakuszewskiego).
17

Podobne dokumenty