02 Suplement D 2005 - tekst.p65
Transkrypt
02 Suplement D 2005 - tekst.p65
Podsumowanie miesiąca — lipiec 2005 Prof. zw. dr hab. med. Władysław Grzeszczak Katedra i Klinika Chorób Wewnętrznych, Diabetologii i Nefrologii Śląskiej Akademii Medycznej w Zabrzu Whitley L., Padmanabhan S., Hole D., Isles C. Should diabetes be considered coronary heart disease risk equivalent? Diabetes Care 2005; 28, 7: 1588–1593 Cukrzycy towarzyszy wzrost chorobowości i śmiertelności z powodu rozwoju powikłań sercowo-naczyniowych. W przeprowadzonych badaniach wykazano, że u chorego na cukrzycę ryzyko zgonu z powodu powikłań sercowo-naczyniowych jest takie samo, jak u pacjenta bez cukrzycy, który przebył zawał serca. W kolejnych 4 badaniach, w których uczestniczyła stosunkowo duża liczba chorych na cukrzycę, zastosowano statyny. W badaniach HPS i CARDS po podaniu statyn chorym na cukrzycę wykazano znamienne zmniejszenie ryzyka wystąpienia powikłań sercowo-naczyniowych. Korzyści z zastosowania statyn obejmowały: zmniejszenie ryzyka zgonu oraz zapobieganie rozwojowi zawału serca lub udaru mózgu. W dwóch innych badaniach, w których stosowano statyny (ALLHAT oraz ASCOT-LLA), nie zaobserwowano tej różnicy. Wobec tych kontrowersyjnych wyników Whitley i wsp. przeprowadzili długoterminową obserwację, której celem było zbadanie, czy u chorych na cukrzycę i u osób bez tego schorzenia śmiertelność z powodu choroby niedokrwiennej serca lub innych powikłań naczyniowych jest większa. W badaniu wzięło udział 7052 mężczyzn i 8354 kobiety w wieku 45–64 lat. Pierwszy test u badanych przeprowadzono w latach 1972–1976, zaś następny po 25 latach. Głównym parametrem była ocena śmiertelności w przeliczeniu na 1000 osobolat, oceniana w podgrupach osób z chorobą wieńcową i/lub cukrzycą. W analizowanym okresie zanotowano 192 zgony u 228 pacjentów, u których w latach 1972–1976 stwierdzono cukrzycę, oraz 2016 zgonów u 3076 osób z chorobą wieńcową. Najwyższą śmiertelność, wynoszącą 100,2 zgonów/1000 osobolat u mężczyzn i 93,6/1000 osobolat u kobiet, obserwowano w grupie pacjentów chorych na chorobę wieńcową i cukrzycę. Śmiertelność u chorych na cukrzycę wśród mężczyzn i kobiet (odpowiednio: 54,0 i 46,7) była taka sama jak śmiertelność u kobiet i mężczyzn z chorobą wieńcową (odpowiednio: 50,5 i 29,2). Najniższa śmiertelność dotyczyła osób, u których nie stwierdzono żadnej z powyższych chorób (odpowiednio: 29,2/1000 osobolat vs. 19,4/1000 osobolat). Ryzyko zgonu było znamiennie wyższe u kobiet chorych na cukrzycę bez współistniejącej choroby wieńcowej niż u osób z chorobą wieńcową bez cukrzycy (46,7/1000 osobolat vs. 29,2/1000 osobolat). U mężczyzn wskaźniki te były podobne (odpowiednio: 54/1000 osobolat vs. 54,5/1000 osobolat). Powyższe wyniki dowodzą, iż cukrzyca stanowi równie poważny (a w przypadku kobiet nawet poważniejszy) czynnik ryzyka sercowego jak uprzednio rozpoznana choroba wieńcowa, dlatego też wymaga równie intensywnego leczenia. Autorzy ponad wszelką wątpliwość wykazali, że cukrzyca wiąże się z ogromnym ryzykiem zgonu z powodu powikłań sercowo-naczyniowych i innych. Ryzyko zgonu u pacjentów, u których stwierdzono powikłania sercowo-naczyniowe, jest wyższe niż u osób z chorobą niedokrwienną serca — i to zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn (odpowiednio: 1,97 i 1,17). Natomiast ryzyko zgonu z powodu innych powikłań u chorych na cukrzycę jest większe niż u osób z chorobą niedokrwienną serca — i to zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn (odpowiednio: 1,80 i 1,20). Autorzy wskazują, że inne czynniki ryzyka, z wyłączeniem nadciśnienia tętniczego, palenia tytoniu i otyłości [wskaźnik masy ciała (BMI, body mass index) > 35], mają mniejsze znaczenie. Cukrzyca prowadzi do zmian dotyczących zarówno drobnych, jak i dużych naczyń. Kumulacja tych zmian prawdopodobnie istotnie wpływa na nie najlepsze rokowanie. Należy więc robić wszystko, aby nie doszło do rozwoju cukrzycy lub też jak najbardziej wydłużyć czas do momentu jej pojawienia się. Natomiast jeżeli już dojdzie do rozwoju tej choroby, należy starać się jak najlepiej wyrównywać zaburzenia metaboliczne. Lerma E.V. Rewiev: ACE inhibitors, but not angiotensin II receptor antagonists, reduce all cause mortality in diabetic nephropathy. Evid. Based. Med. 2005; 10: 77 Jawna nefropatia cukrzycowa prowadzi do rozwoju niewydolności nerek. Z kolei rozwijająca się niewydolność nerek w znamienny sposób pogarsza jakość życia oraz przyczynia się do jego istotnego skrócenia. Lerma w swojej pracy porównał skuteczność inhibitorów ACE i antagonistów receptora dla angiotensyny II (ARA, angiotensin II receptor antagonist) w leczeniu nefropatii cukrzycowej. W systematycznym artykule przeglądowym autor wykazał, że u osób chorych na nefropatię cukrzycową stosujących inhibitory ACE (ale nie ARA) zmniejszyła się śmiertelność całkowita (redukcja ryzyka: 21%, 95% przedział ufności: 1–37%). Lerma stwierdził, że zarówno inhibitory ACE, jak i ARA przeciwdziałają proteinurii, choć nie jest jasne (zwłaszcza u pacjentów chorych na nefropatię cukrzycową), czy inhibitory ACE działają silniej renoprotekcyjnie niż ARA. Autor zauważył, iż w przeglądzie Strippoli w jednym dużym, randomizowanym badaniu, w którym wykazano ochronny wpływ inhibitorów ACE na nerki, uczestniczyli chorzy na cukrzycę typu 1. W pojedynczym badaniu, w którym udowodniono renoprotekcyjne działanie inhibitorów ACE u chorych na cukrzycę typu 2, brała udział stosunkowo mała liczba pacjentów, którzy ponadto nie do końca spełniali kryteria rozpoznania nefropatii cukrzycowej. Nie dokonano zatem bezpośredniego porównania inhibitorów ACE i ARA — w artykule przeglądowym punktem odniesienia dla obu grup było placebo. Zdaniem autora konieczne jest przeprowadzenie randomizowanej próby, w której bezpośrednio porównano by inhibitory ACE i ARA. Do chwili jej przeprowadzenia można jedynie zalecać stosowanie inhibitorów ACE u chorych ze współistniejącą nefropatią w przebiegu cukrzycy typu 1. Pacjentom z nefropatią w przebiegu cukrzycy typu 2 można rekomendować oba leki. Zgadzam się z komentarzem Lermy. Trudno bowiem bez przeprowadzenia wieloośrodkowych badań z zastosowaniem podwójnie ślepej próby wykluczyć jeden lub drugi lek. Myślę, iż badania nad inhibitorami ACE i ARA mogą dostarczyć nowych danych, jednak na razie powinniśmy pamiętać, że chorym na cukrzycę typu 1 należy zalecać inhibitory ACE, zaś chorym na cukrzycę typu 2 — oba preparaty. Kolb H., Mandrup-Poulsen T. An immune origin of type 2 diabetes? Diabetologia 2005; 48: 1038–1050 Przyczyną cukrzycy typu 2 jest niezdolność komórek b do kompensacji insulinooporności. W patogenezie insulinooporności i niewydolności komórek b znaczącą rolę odgrywają czynniki zapalne i immunologiczne. Kolb i Mandrup-Poulsen przedstawili pracę przeglądową na temat wpływu czynników zapalnych i immunologicznych na insulinooporność oraz dysfunkcję trzustkowych komórek b. W licznych badaniach wykazano związek między subklinicznym procesem zapalnym a cukrzycą typu 2. Przejawia się on wzrostem stężenia białek D1 ostrej fazy (takich jak a1 kwaśna glikoproteina, CRP, amyloid A, haptoglobina, fibrynogen, osteomukoid, IL-6, TNF-a, IL-10, IL-1, IL-6, IL-18, rozpuszczalny receptor IL-6, rozpuszczalny receptor TNF-a1 i TNF-a2, MIF, MCP-1 oraz RANES), cytokin i mediatorów aktywacji śródbłonka (rozpuszczalny ICAM-1, rozpuszczalna selektyna E, czynnik vW, PAF I, t-PA, rozpuszczalny VCAM-1, rozpuszczalna selektyna P, rozpuszczalna CD-40, PAI-1) oraz ilości leukocytów. Wzrost ten jest jednak znacznie mniejszy od obserwowanego w infekcjach. Tezę głoszącą, że zapalenie wpływa na rozwój cukrzycy typu 2, potwierdzono w dwóch obserwacjach. Po pierwsze, podobne nasilenie procesu zapalnego stwierdza się zarówno w przypadku upośledzonej tolerancji glukozy, jak i w pełnoobjawowej cukrzycy. Po drugie, w badaniach prospektywnych wykazano występowanie prozapalnych zmian wiele lat przed rozpoznaniem cukrzycy typu 2. Również w badaniach genetycznych potwierdzono patogenetyczną rolę mediatorów immunologicznych. Wykazano, że obecność niektórych alleli w układzie HLA oraz genów kodujących TNF-a, TNF-b, receptor 80 TNF-a, IL-6, receptor a IL-6, CRP, TGF-b czy PAI-1 wiąże się z występowaniem cukrzycy typu 2 i zespołu metabolicznego. Chociaż nie przeprowadzono kontrolowanych badań potwierdzających słuszność przedstawianych w literaturze hipotez, istnieją obecnie dwie koncepcje dotyczące patogenezy cukrzycy typu 2: metaboliczna i immunologiczna. Pierwsza zakłada bezpośrednie działanie wysokich stężeń glukozy, niezestryfikowanych kwasów tłuszczowych (NEFA) i triglicerydów, co prowadzi do niszczenia komórek. Druga z kolei sugeruje rolę mediatorów zapalnych w tym procesie. W zakończeniu pracy autorzy powołują się na badania dotyczące leczenia cukrzycy. Podkreślają, że wszystkie uznane sposoby terapii, takie jak: dieta, redukcja masy ciała poprzez wysiłek fizyczny, stosowanie doustnych leków hipoglikemizujących czy insuliny, wpływają na procesy zapalne. Redukcji masy ciała oraz wysiłkowi fizycznemu towarzyszy obniżenie stężenia wolnych mediatorów procesów zapalnych, takich jak: CRP, TNF-a, rozpuszczalny receptor dla TNF-a, IL-6, IL-18, MCP-1, PAI-1, E-PA, rozpuszczalny ICAM-1, rozpuszczalny VCAM czy też selektyna P. Podczas farmakoterapii u chorych na cukrzycę dochodzi do obniżenia stężeń mediatorów procesów zapalnych. I tak, w czasie leczenia pochodnymi sulfonylomocznika następuje redukcja stężenia TNF-a, w trakcie terapii metforminą zmniejsza się stężenie CRP, podczas leczenia glitazonami obniża się stężenie: CRP, SAA, TNF-a, rozpuszczalnego ligandu CD-40 i PAI-1. W trakcie insulinoterapii obniżają się stężenia CRP, IL-1, IL-6, TNF-a, rozpuszczalnej ICAM-1, MCP-1 oraz PAI-1. Zapewne przyszłe badania interwencyjne pomogą dokładnie określić rolę aktywacji immunologicznej w rozwoju cukrzycy typu 2. Przedstawione w pracy Kolba i Mandrup-Poulsena wyniki badań dowodzą, że bardzo istotne jest znaczenie czynników zapalnych i immunologicznych w patogenezie powikłań cukrzycowych. Szczególnie ważna wydaje się druga część pracy, w której autorzy podkreślają ogromny wpływ zarówno leczenia niefarmakologicznego, jak i farmakologicznego na kształtowanie się markerów zapalnych. Jedynie osoby cechujące się niskim stężeniem parametrów zapalnych dożyły sędziwego wieku. Być może jest to nowy sposób rozwiązania problemu zapobiegania rozwojowi powikłań. Prawdopodobnie odpowiedź na te pytania uzyskamy w przyszłości. Pi-Sunyer F.X. Weight loss in type 2 diabetic patients. Diabetes Care 2005; 28, 6: 1526–1527 Wśród zaleceń dotyczących postępowania u chorych na cukrzycę typu 2 na pierwszym miejscu wymienia się redukcję masy ciała. Wykazano jej prozdrowotny charakter. Wraz ze zwiększeniem stopnia redukcji masy ciała zmniejsza się glikemia i stężenie HbA1c. W ostatnio przeprowadzonych badaniach wykazano, że redukcji masy ciała o 4,6 kg towarzyszy obniżenie stężenia HbA1c o 0,5%. Pi-Sunyer omówił w swojej pracy trudności związane ze zmniejszeniem masy ciała u chorych na cukrzycę typu 2. Niestety często zdarza się, iż diabetolodzy bagatelizują to zagadnienie. Dlaczego zatem redukcja masy ciała u chorych na cukrzycę typu 2 jest tak trudna do uzyskania? U chorych ze źle wyrównaną cukrzycą zwiększają się przemiany białkowe, czemu towarzyszy wzrost syntezy białek de novo. Jest to proces bardzo energochłonny. Po uzyskaniu wyrównania metabolicznego zmniejsza się katabolizm białek, zatem synteza nie musi zachodzić de novo, a więc nie istnieje też konieczność wykorzystywania energii. Początkowa utrata masy ciała zmniejsza również proces termogenezy zależny od aktywacji układu współczulnego. Wraz ze zmniejszeniem masy ciała do podejmowania aktywności fizycznej potrzebna jest mniejsza ilość energii. Ponieważ u wielu chorych na cukrzycę choroby układu krążenia współistnieją z neuropatią, bardzo trudno jest im wprowadzić jakiekolwiek zmiany w stylu życia. Ważnym elementem ograniczającym utratę masy ciała są podwzgórzowe mechanizmy regulacyjne, które aktywują czynniki zwiększające apetyt i uczucie głodu, a zmniejszają uczucie sytości po spożyciu posiłku. Celem tych mechanizmów jest powrót do „zaprogramowanego” uprzednio wzorca masy ciała. Dodatkowo niektóre leki powodują uczucie frustracji, zniechęcenia i depresji. Zdaniem autora, aby wyjść z tego „zaklętego kręgu”, należy stosować bardziej systematyczne i intensywniejsze formy terapii prowadzące do zmniejszenia masy ciała, obejmujące edukację dietetyczną i terapię behawioralną. Jednak, choć uzyskanie znacznej redukcji masy ciała jest bardzo trudne, nie należy rezygnować ze starań, ponieważ tylko w ten sposób można istotnie zmniejszyć ryzyko wystąpienia powikłań. Ford E.S. Risk for all-cause mortality, cardiovascular disease, and diabetes associated with the metabolic syndrome. Diabetes Care 2005; 28, 7: 1769–1778 W ostatnich latach obserwuje się stały wzrost częstości występowania zespołu metabolicznego. W Polsce choruje na niego co najmniej 20% osób dorosłych. Ford podsumował dotychczasową wiedzę na temat ryzyka związanego z rozpoznaniem zespołu metabolicznego. W piśmiennictwie najczęściej cytuje się dwie definicje zespołu metabolicznego, opracowane kolejno przez World Health Organization (WHO) i National Cholesterol Education Program (NCEP). Z analizy prospektywnych badań wynika, że ich wartość prognostyczna jest różna. W porównaniu z ogólną populacją całkowite względne ryzyko zgonu niezależne od przyczyny u osób spełniających kryteria definicji NCEP wynosiło 1,27 (95% przedział ufności: 0,90–1,78), a u osób spełniających kryteria definicji WHO — 1,37 (1,09–1,74). Względne ryzyko chorób układu krążenia wynosiło odpowiednio 1,65 (1,38–1,99) i 1,93 (1,39– –2,67), a względne ryzyko rozwoju cukrzycy 2,99 (1,96–4,57) i 6,08 (4,76–7,76). Na podstawie analizowanych danych autor obliczył, że choroba wieńcowa wystąpi u 12–17% osób z zespołem metabolicznym, a cukrzyca aż u 30–52% osób z tą chorobą. Na podstawie dostępnych badań trudno ocenić, która z powyższych definicji lepiej odzwierciedla rzeczywiste ryzyko zagrożenia dla zdrowia i życia, wynikające z rozpoznania zespołu metabolicznego. Zagadnienie to wymaga dalszej analizy. Niemniej można sformułować „uniwersalne” wnioski dotyczące samej choroby. Wydaje się, że zespół metaboliczny jest stosunkowo słabym czynnikiem predykcyjnym zgonu i wystąpienia chorób układu krążenia, ale jego wartość w prognozowaniu cukrzycy jest bardzo wysoka. Ostatnio WHO opracowała nową definicję zespołu metabolicznego. Określa ona parametry dotyczące jego wpływu na zdrowie. Nowe kryteria przyczyniają się do zwiększenia liczby osób dotkniętych tym zespołem. Dlatego też należy zastanowić się, czy nowa definicja będzie użyteczna. Niemniej jednak trzeba uczynić wszystko, aby zmniejszyć ryzyko rozwoju zespołu metabolicznego, mimo iż jest to bardzo trudne do osiągnięcia. D2 Welschen L.M.C., Bloemendal E., Nijpels G., Dekker J.M., Heine R.J., Stalmann W.A.B., Bouter L.M. Self-monitoring of blood glucose in patients with type 2 diabetes who are not using insulin. Diabetes Care 2005; 28, 6: 1510–1517 Ścisła kontrola glikemii pozwala na zmniejszenie ryzyka rozwoju powikłań o charakterze mikro- lub makroangiopatii. W badaniu UKPDS (United Kingdom Prospective Diabetes Study) wykazano, że obniżeniu stężenia HbA1c o 1% towarzyszy 37-procentowa redukcja ryzyka rozwoju powikłań dotyczących małych naczyń, natomiast ryzyko zgonu zmniejsza się o 21%. W praktyce klinicznej rekomenduje się kontrolę glikemii co 3 miesiące, mającą na celu ocenę wyrównania cukrzycy. Warto zastanowić się, czy samokontrola glikemii w leczeniu cukrzycy typu 2 lekami doustnymi przynosi korzyści? Welschen i wsp. przedstawili systematyczny przegląd wszystkich badań oraz metaanalizę badań randomizowanych (6 badań trwających średnio 6 miesięcy), porównujących samokontrolę glikemii ze zwykłą opieką u chorych na cukrzycę typu 2 leczonych za pomocą preparatów doustnych lub diety. Samokontrola polegała na oznaczeniu stężeń glukozy we krwi kapilarnej lub oznaczeniu glukozurii. W metaanalizie wykazano korzystny wpływ samokontroli glikemii wyrażający się obniżeniem stężenia HbA1c o 0,39% w porównaniu z grupą kontrolną (wg danych z badania UKPDS taka różnica stężenia HbA1c może spowodować 14-procentowe zmniejszenie ryzyka powikłań o charakterze makroangiopatii). Korzystną tendencję zaobserwowano również w przypadku wartości stężenia glukozy na czczo. W grupie osób prowadzących samokontrolę glikemii nie wykazano pogorszenia jakości życia. Dane uzyskane z dodatkowego przeglądu badań nierandomizowanych są jednak rozbieżne. Korzyści notowano tylko wówczas, gdy HbA1c przekraczało 10%. Wobec istniejących kontrowersji autorzy proponują zaplanowanie wieloośrodkowego, randomizowanego badania, w którym poza oceną wpływu samokontroli glikemii na wyrównanie metaboliczne określono by również jej znaczenie w prewencji późnych powikłań cukrzycy typu 2, niewymagającej podawania insuliny. Uważam, że znaczenie samokontroli glikemii u chorych na cukrzycę typu 1 lub typu 2 stosujących intensywną insulinoterapię nie budzi wątpliwości. Pacjenci muszą być wyedukowani, muszą posiadać odpowiednią wiedzę na temat modyfikacji dawki insuliny w zależności od poziomu glikemii. W przypadku chorych na cukrzycę typu 2 leczonych dietą lub preparatami doustnymi zagadnienie to jest bardziej złożone. Chory zwykle po wykonaniu oznaczenia glikemii nie modyfikuje dawki stosowanego leku, więc oznaczenie nie przynosi oczekiwanych korzyści. W przedstawionej pracy autor wykazał korzystny wpływ prowadzenia samokontroli glikemii na wyrównanie metaboliczne, co przemawia za propagowaniem takiego postępowania. Uważam, iż metoda polegająca na samokontroli glikemii u chorych na cukrzycę typu 2 leczonych dietą lub doustnymi preparatami hipoglikemizującymi powinna być wdrażana wyłącznie u świadomych, wyedukowanych pacjentów, chcących podjąć wyzwanie walki z własną chorobą. Plank J., Siebenhofer A., Berghold A., Jeitler K., Horvath K., Mark P., Pieber T.R. Systematic rewiev and meta-analysis of short-acting insulin anolougues in patients with diabetes mellitus. Arch. Intern. Med. 2005; 165: 1337–1344 W badaniach DCCT (Diabetes Control and Complications Trial) i UKPDS (UK Prospective Diabetes Study) wykazano, że poprawa wyrównania metabolicznego cukrzycy typu 1 lub typu 2 wiąże się ze zmniejszeniem ryzyka rozwoju powikłań. Chorym na cukrzycę typu 1 lub typu 2 stosującym intensywną insulinoterapię podaje się insulinę i jej analogi krótkodziałające. Insuliny krótkodziałające stosuje się w formie heksamerów. Po podaniu heksamery muszą ulec rozkładowi do monomerów, co wymaga czasu. Obecnie na rynku są dostępne dwa krótkodziałające analogi insuliny (SAI, short-acting insulin) — insulina lispro i aspart. Różnią się one od dotąd używanych insulin krótkodziałających o połowę krótszym czasem potrzebnym do osiągnięcia maksymalnego stężenia i około 2-krotnie wyższym maksymalnym stężeniem. U osób zdrowych lepiej od dotychczas stosowanych preparatów naśladują one fizjologiczny profil działania insuliny. Producenci analogów SAI uważają, że są to leki, dzięki którym lepiej można kontrolować glikemię. Są one także bezpieczniejsze niż insulina, ponieważ charakteryzują się mniejszym ryzykiem rozwoju hipoglikemii i w większym stopniu poprawiają jakość życia pacjentów chorych na cukrzycę. Plank i wsp. przedstawili przegląd i metaanalizę randomizowanych, kontrolowanych badań porównujących analogi SAI z insulinami krótkodziałającymi. W analizie uwzględniono 42 badania (obejmujące łącznie 7933 chorych na cukrzycę typu 1 lub typu 2, a także kobiety ciężarne chore na cukrzycę). U chorych na cukrzycę typu 1 wykazano niewielkie (DHbA1c –0,12%), ale istotne statystycznie obniżenie stężenia HbA1c w grupie leczonych analogami SAI. U chorych na cukrzycę typu 2 nie stwierdzono przewagi analogów nad klasycznymi insulinami krótkodziałającymi (DHbA1c –0,02%). Nie wykazano także różnic dotyczących ogólnej liczby epizodów hipoglikemii (w przeliczeniu na pacjenta na miesiąc), zarówno w przypadku chorych na cukrzycę typu 1 (średnia różnica 0,05), jak i chorych na cukrzycę typu 2 (średnia różnica 0,04). W analizie podgrup dzieci chorych na cukrzycę typu 1, kobiet będących w ciąży, u których przed ciążą rozpoznano cukrzycę typu 1, i ciężarnych, u których chorobę rozpoznano w trakcie ciąży, również nie stwierdzono przewagi leczenia za pomocą analogów SAI. Poprawę jakości życia zaobserwowano w otwartych próbach prowadzonych u chorych na cukrzycę typu 1. Nie zanotowano natomiast różnic w badaniach przeprowadzonych metodą podwójnie ślepej próby, zarówno u chorych na cukrzycę typu 1, jak i typu 2. Zdaniem autorów leczenie analogami SAI pozwala uzyskać jedynie niewielką poprawę w zakresie stężenia HbA1c u dorosłych chorych na cukrzycę typu 1. Aby ocenić bezpieczeństwo stosowania analogów SAI, należy wykonać badania długoterminowe, zwłaszcza u kobiet w ciąży (ocena profilu bezpieczeństwa kobiety i dziecka). Przedstawione wyniki badań są zaskakujące, bowiem pokazują to, czego producenci, zarówno insulin lispro, jak i aspart nie chcieli widzieć. Rezultaty te obrazują tylko niewielką różnicę dotyczącą efektywności działania analogów insuliny, natomiast wyniki dalszych badań na ten temat zapewne wyjaśnią pojawiające się wątpliwości. Niemniej jednak przy aktualnym stanie wiedzy powinno się rozważnie zalecać stosowanie analogów krótkodziałających. Carlsson S., Hammar N., Grill V. Alcohol consumption and type 2 diabetes. Diabetologia 2005; 48, 6: 1768–1775 Wyniki dotychczas przeprowadzonych badań wskazują, że alkohol jest czynnikiem ryzyka rozwoju cukrzycy typu 2. W badaniach epidemiologicznych zasugerowano, że alkohol spożywany w umiarkowanych ilościach (< 30 g/d. w przeliczeniu na czysty spirytus) może być czynnikiem protekcyjnym rozwoju cukrzycy. Jednak nie wszyscy potwierdzają tę sugestię. Celem pracy Carlssona i wsp. było znalezienie odpowiedzi na pytanie, czy alkohol spożywany w umiarkowanych ilościach jest czynnikiem ryzyka rozwoju cukrzycy typu 2. Na podstawie wyników metaanalizy obejmującej 25 epidemiologicznych badań, w większości dotyczących mężczyzn, określających zależność między spożyciem alkoholu a rozwojem cukrzycy typu 2, opublikowanych w latach 1998–2004, autorzy stwierdzili, że u osób spożywających alkohol w umiarkowanych ilościach (5–30 g/d.) ryzyko rozwoju cukrzycy zmniejszyło się o 30% (RR = 0,72; 95% przedział ufności: 0,67–0,77) w porównaniu z osobami niepijącymi lub spożywającymi alkohol w dawkach wynoszących poniżej 30 g/d. Co ciekawe, wielkość re- D3 dukcji ryzyka rozwoju cukrzycy jest podobna do zmniejszenia stwierdzonego w przypadku powikłań sercowo-naczyniowych. W badaniach przeprowadzonych u kobiet wykazano, że umiarkowane spożycie alkoholu również spowodowało redukcję ryzyka rozwoju cukrzycy o 32% (RR = 0,68; 95% przedział ufności: 0,61–0,75). Badania te dotyczyły głównie osób rasy białej. U osób spożywających ponad 30 g alkoholu na dobę obserwowano z kolei wzrost ryzyka rozwoju cukrzycy typu 2, zwłaszcza u szczupłych kobiet (RR = 2,8; 95% przedział ufności: 1,1–7,3). Trzeba zatem zastanowić się, czy wśród ogólnej populacji należy rekomendować spożywanie umiarkowanej ilości alkoholu w prewencji cukrzycy typu 2. Aby udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, należałoby przeprowadzić duże randomizowane badanie oraz dokonać obserwacji zależności między spożyciem alkoholu a ryzykiem rozwoju cukrzycy u osób otyłych oraz u pacjentów charakteryzujących się dodatnim wywiadem rodzinnym w kierunku cukrzycy. Uważam jednak, że należy być ostrożnym w formułowaniu zaleceń dotyczących umiarkowanego spożycia alkoholu. Beishuizen E.D., Tamsma J.T., Jukema J.W.J., Van de Ree M.A., Van de Vijver J.C.M., Meinders A.D., Uisman M.V. The effect of statin therapy on endothelial function in type 2 diabetes without manifest cardiovascular disease. Diabetes Care 2005; 28, 7: 1668–1674 Powikłania sercowo-naczyniowe są główną przyczyną zwiększonej śmiertelności u chorych na cukrzycę typu 2. Zaburzenia czynności śródbłonka przyczyniają się do tworzenia blaszek miażdżycowych. Produkowany przez komórki śródbłonka tlenek azotu (NO) zwiększa przepływ krwi oraz przepuszczalność ścian naczyń krwionośnych, ogranicza syntezę czynników prozapalnych oraz zmniejsza nasilenie procesów napięcia. Tlenek azotu ogranicza również proliferację i migrację miocytów. U chorych na cukrzycę typu 2 czynność śródbłonka jest zaburzona. Przyczyną tego są procesy zależne od hiperglikemii, takie jak glukotoksyczność, zwiększenie produkcji końcowych produktów zaawansowanej glikacji (AGEP, advanced glycation end products), aktywacja układu przemian poliolowych oraz stres oksydacyjny i insulinooporność. Procesy te nasilają produkcję nadtlenków w mitochondriach oraz zmniejszają syntezę tlenku azotu. Pomiaru czynności śródbłonka dokonuje się metodą FMD (flow mediator dilation). U osób zdrowych FMD wynosi 4,47–12,3%, zaś u chorych na cukrzycę typu 2 — 2,96–6,1%. Wykazano, że statyny mogą poprawić zaburzoną czynność śródbłonka u chorych na cukrzycę typu 2 ze współistniejącą hipercholesterolemią — prawdopodobnie poprzez zwiększenie syntezy NO przez komórki śródbłonka. Statyny zmniejszają syntezę nadtlenków. Beishuizen i wsp. określili wpływ długotrwałej terapii statynami w porównaniu z placebo na FMD u chorych na cukrzycę typu 2 bez współistniejącej choroby niedokrwiennej serca. Badaniem kontrolowanym placebo, przeprowadzonym metodą podwójnie ślepej próby objęto 250 chorych na cukrzycę typu 2. Chorzy otrzymywali placebo lub ceriwastatynę w dawce 0,4 mg/d. W 2001 roku ceriwastatynę zastąpiono 20 mg simwastatyny. Po 2 latach badano czynność śródbłonka. Autorzy wykazali, że FMD w grupie badanej i w grupie otrzymującej placebo wynosiło 1,51% i 1,66%, zaś po 2 latach odpowiednio 1,59% i 2,10%. Nie wykazano znamiennej poprawy po zastosowaniu statyn. Autorzy sugerują, że zmniejszenie ryzyka rozwoju powikłań sercowo-naczyniowych po zastosowaniu statyn u chorych na cukrzycę typu 2 jest zależne od innych mechanizmów niż wzrost syntezy tlenku azotu. Wydaje się, że nie do odrzucenia jest wpływ statyn na zmniejszenie nasilenia procesów zapalnych, poprawa stabilności blaszki miażdżycowej i zmniejszenie tendencji prozakrzepowej. Praca jest bardzo ciekawa. Sądzę, iż w etiologii rozwoju powikłań układu sercowo-naczyniowego działania statyn polegające na uwalnianiu tlenku azotu należy w dalszej kolejności brać pod uwagę. . D4 Wydolność fizyczna a ryzyko chorób układu sercowo-naczyniowego Despres J.-P. Our passive lifestyle, our toxic diet, and the atherogenic/diabetogenic metabolic syndrome. Circulation 2005; 112: 453 W czasopiśmie Circulation ukazał się komentarz Jean-Pierre Despresa dotyczący pracy oryginalnej LaMonte i wsp., którzy w prospektywnej obserwacji dowiedli zależności pomiędzy wydolnością układu sercowo-naczyniowego (stanowiącą najbardziej wiarygodny wskaźnik stopnia aktywności fizycznej) a rozwojem zespołu metabolicznego i otyłości. Despres przypomina, że o zależności pomiędzy małą wydolnością układu sercowo-naczyniowego a występowaniem powikłań i zgonów z przyczyn sercowo-naczyniowych oraz rozwojem cukrzycy jako jedni z pierwszych donieśli Blair i wsp. z Cooper Aerobic Center. Jednym z istotnych elementów zespołu metabolicznego jest otyłość brzuszna. Blair i wsp. wykazali jednak, że osoby otyłe, ale sprawne fizycznie, są istotnie mniej zagrożone występowaniem zaburzeń metabolicznych i powikłań układu sercowo-naczyniowego od osób szczupłych, ale charakteryzujących się niską wydolnością fizyczną. A zatem, być może, aby skutecznie zapobiegać epidemii chorób sercowo-naczyniowych, należy przede wszystkim dążyć do zwiększenia aktywności fizycznej, a dopiero w drugiej kolejności do zmniejszenia masy ciała. Wydolność układu sercowo-naczyniowego (którą można najprościej oceniać na podstawie wyników testu wysiłkowego) stanowi nie tylko wskaźnik aktywności fizycznej, ale także predyspozycji genetycznych, dzięki którym część osób prowadzących siedzący tryb życia może mimo wszystko uzyskiwać dobre wyniki testów wysiłkowych. Despres przypomina, że zmniejszenie zawartości tkanki tłuszczowej w organizmie (zwłaszcza brzusznej), uzyskane dzięki ćwiczeniom fizycznym, koreluje z poprawą wskaźników metabolicznych. Ponadto trening fizyczny powoduje zmniejszenie ilości tkanki trzewnej, nawet wówczas, gdy całkowita masa ciała nie zmienia się. A zatem u osób otyłych, ale sprawnych często stwierdza się mniejszą ilość trzewnej tkanki tłuszczowej niż u osób o takiej samie masie ciała, ale niesprawnych fizycznie. Podsumowując, słaba sprawność fizyczna stanowi doskonały wskaźnik ryzyka chorób metabolicznych i związanych z nimi powikłań i zgonów. A zatem, aktywny tryb życia w połączeniu ze zdrowymi nawykami żywieniowymi pozwolą zmniejszyć ryzyko rozwoju otyłości brzusznej, zespołu metabolicznego, cukrzycy typu 2 i chorób układu sercowo-naczyniowego. Data ukazania się notatki: 31 sierpnia 2005 Opracowane na podstawie: Circulation/26 lipca 2005 Magdalena Lipczyńska D5 Podsumowanie miesiąca — sierpień 2005 Prof. zw. dr hab. med. Władysław Grzeszczak Katedra i Klinika Chorób Wewnętrznych, Diabetologii i Nefrologii Śląskiej Akademii Medycznej w Zabrzu Straczkowski M., Kowalska I., Nikolajuk A., Krukowska A., Gorska M. Plasma interleukin-10 concentration is positively related to insulin sensitivity in young healthy individuals. Diabetes Care 2005; 28, 8: 2036–2037 Insulinooporność staje się plagą początku XXI wieku. Występuje ona zarówno u chorych na cukrzycę powikłaną otyłością, jak i u osób cierpiących z powodu innych schorzeń. Wykazano ponad wszelką wątpliwość związek między insulinoopornością a przewlekłym stanem zapalnym. Prozapalne cytokiny, takie jak TNF-a i IL-6, zaburzają działanie insuliny. Interleukina-10 (IL-10) jest cytokiną o właściwościach przeciwzapalnych. Wcześniej wykazano, iż cytokina ta wywiera korzystny efekt metaboliczny. Nie przeprowadzono dotychczas badań określających zależność między stężeniem IL-10 a działaniem insuliny u ludzi. Celem unikalnych badań Straczkowskiego i wsp. — autorów z Ośrodka Diabetologicznego w Białymstoku — było znalezienie odpowiedzi na pytanie, czy istnieje związek między stężeniem IL-10 a insulinoopornością u osób zdrowych. Badaniem objęto 93 zdrowe osoby (55 mężczyzn i 38 kobiet), u których wykonano test doustnego obciążenia glukozą. Insulinooporność badano przy użyciu euglikemicznej hiperinsulinowej klamry metabolicznej. Autorzy wykazali znamiennie dodatnią korelację między IL-10 a insulinoopornością (r = 0,37; p = 0,00023) oraz cholesterolem frakcji HDL (r = 0,21; p = 0,039), zaś ujemną korelację między IL-10 a stężeniem insuliny na czczo i po podaniu glukozy (r = –0,31; p = 0,0026 i r = –0,24; p = 0,24) oraz stężeniem triglicerydów (r = –0,22; p = 0,031). Stwierdzono, że przeciwzapalny mechanizm IL-10 może odgrywać rolę w zapobieganiu rozwojowi insulinooporności u osób zdrowych. Jest to bardzo ciekawa praca. Autorzy wykazali, że u osób charakteryzujących się dużym stężeniem związków przeciwzapalnych maleje ryzyko rozwoju insulinooporności. Bardzo niewiele jest badań poświęconych temu zagadnieniu. Publikacja ta stanowi zatem pracę określającą nowe możliwości badawcze na ten temat. Można być dumnym z faktu, że to właśnie autorzy z Polski poruszyli ten temat. Liu J., Sempos C., Donahue R.P., Dorn J., Trevisan M., Grundy S.M. Joint distribution of non-HDL and LDL cholesterol and coronary heart disease risk prediction among individuals with and without diabetes. Diabetes Care 2005; 28, 8: 1916–1921 U chorych na cukrzycę stwierdza się o ponad 200% większe ryzyko rozwoju schorzeń układu sercowo-naczyniowego niż u osób bez tej choroby. Do czynników odgrywających znaczną rolę w patogenezie wzrostu ryzyka rozwoju powikłań sercowo-naczyniowych należy rozwój zaburzeń lipidowych. W badaniach prospektywnych wykazano, że leczenie mające na celu obniżenie stężenia lipidów we krwi zwalnia progresję zmian miażdżycowych oraz zmniejsza ryzyko rozwoju incydentów sercowo-naczyniowych u chorych na cukrzycę. Do zaburzeń lipidowych występujących u chorych na cukrzycę zalicza się podwyższone stężenie triglicerydów oraz frakcji VLDL bogatej w triglicerydy, obniżone stężenie cholesterolu frakcji HDL oraz wzrost ilości małych cząsteczek LDL. W zaleceniach Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego opublikowanych w Diabetologii Doświadczalnej i Klinicznej [2005; 4 (supl. E): E1–E42] określono pożądane wartości parametrów lipidowych u chorych na cukrzycę (niskie ryzyko chorób układu krążenia) na podstawie oznaczenia stężenia: — cholesterolu całkowitego — poniżej 4,5 mmol/l (175 mg/dl); — cholesterolu frakcji HDL — powyżej 1,1 mmol/l (40 mg/dl); — triglicerydów — poniżej 1,7 mmol/l (150 mg/dl); — cholesterolu frakcji LDL — poniżej 2,6 mmol/l (100 mg/dl) [u chorych na cukrzycę i chorobę niedokrwienną serca stężenie cholesterolu frakcji LDL powinno wynosić poniżej 70 mg/dl (1,9 mmol/l)]; — cholesterolu frakcji nie-HDL — poniżej 3,4 mmol/l (130 mg/dl). Sformułowano hipotezę, że u chorych na cukrzycę zamiast dążyć do osiągnięcia odpowiednich docelowych wartości cholesterolu frakcji LDL należałoby raczej starać się uzyskać odpowiednie stężenie cholesterolu frakcji nie-HDL. Istnieje kilka racjonalnych podstaw do takiego twierdzenia, a mianowicie: — w skład cholesterolu frakcji nie-HDL wchodzą wszystkie potencjalnie aterogenne frakcje, czyli LDL, VLDL i ich pochodne; — oznaczanie frakcji LDL na podstawie reguły Friedewalda jest zawodne w przypadku podwyższonych wartości triglicerydów i dlatego u chorych na cukrzycę ocena wyłącznie stężenia cholesterolu frakcji LDL nie stanowi dostatecznie czułego wskaźnika. Liu i wsp. przeanalizowali związek między wystąpieniem choroby niedokrwiennej serca a stężeniem cholesterolu frakcji nie-HDL i cholesterolu frakcji LDL u chorych na cukrzycę i u osób bez tego schorzenia. Przeanalizowano dane z czterech badań: Framingham Cohort Study (FCS), Framingham Offspring Study (FOS), Lipid Research Clinics Prevalence Follow-up Study (LRCF) i Multiple Risk Factors Intervention Trials (MRFIT), dotyczące tych pacjentów. Ryzyko zgonu oceniano zależnie od wyjściowej wartości stężenia lipidów (mg/dl): grupa 1: nie-HDL < 130 i LDL < 100, grupa 2: nie-HDL < 130 i LDL ≥ 100, grupa 3: nie-HDL ≥ 130 i LDL < 100, grupa 4: nie-HDL ≥ 130 i LDL ≥ 100. W czasie obserwacji trwającej około 13 lat w grupie chorych na cukrzycę (n = 1018) wystąpiło 114 zgonów z powodu choroby wieńcowej, a w grupie osób bez cukrzycy (n = 18 363) — 659 zgonów. Ryzyko względne zgonu w grupie chorych na cukrzycę było o 200% większe niż w grupie osób bez cukrzycy. W modelu wieloczynnikowym ryzyko zgonu z powodu choroby wieńcowej u chorych na cukrzycę nie wzrastało wraz ze wzrostem stężenia cholesterolu frakcji LDL, zwiększało się natomiast wraz ze wzrostem stężenia cholesterolu frakcji nie-HDL: względne ryzyko (95% CI) dla grupy 1 wynosiło 5,7 (2,0–16,8), dla grupy 2 — 5,7 (1,6– –20,7), dla grupy 3 — 7,2 (2,6–19,8), a dla grupy 4 — 7,1 (3,7–13,6). Autorzy wykazali więc, że stężenie cholesterolu frakcji nie-HDL (wartość progowa 130 mg/dl) jest lepszym niż stężenie cholesterolu frakcji LDL (wartość progowa 100 mg/dl) predyktorem ryzyka zgonu z powodu choroby wieńcowej u chorych na cukrzycę i może być przydatnym narzędziem klinicznym. To bardzo ciekawa praca. Wyniki przeprowadzonych badań są bardzo przekonujące i jednoznacznie wskazują, że stężenie cholesterolu frakcji nie-HDL silniej koreluje z ryzykiem rozwoju choroby niedokrwiennej niż stężenie cholesterolu frakcji LDL. Polskie Towarzystwo Diabetologiczne również potwierdza tę obserwację w swoich zaleceniach. Myślę, że dzięki następnym badaniom na ten temat uda się uzyskać więcej danych dotyczących znaczenia cholesterolu frakcji nie-HDL. D6 Schmidt M.I., Duncan B.B., Bang H., Pankow J.S., Ballantyne C.M., Golden S.H., Folsom A.R., Chambless L.E. Identyfing individuals at high risk for diabetes. Diabetes Care 2005; 28, 8: 2013–2018 Zapobieganie rozwojowi cukrzycy i jej powikłaniom to jeden z istotniejszych problemów. W dotychczas przeprowadzonych badaniach wykazano, że zmiana stylu życia oraz farmakoterapia mogą zapobiec rozwojowi cukrzycy u chorych, u których tolerancja glukozy jest zaburzona. Aby wyniki tych badań były wiarygodne, należy wykonać doustny test obciążenia glukozą. Test ten charakteryzuje się wysoką specyficznością (92%) i stosunkowo niską czułością (52%) w identyfikacji osób, u których w przyszłości rozwinie się cukrzyca. Niewygoda dla pacjenta, a także koszty wykonania testu skłaniają do poszukiwania innych prostych sposobów oceny zagrożenia rozwojem cukrzycy. Schmidt i wsp. określili znaczenie parametrów klinicznych jako wskaźników ryzyka rozwoju cukrzycy. Autorzy przeprowadzili analizę danych pochodzących z prospektywnego badania The Atherosclerosis Risk In Communities, w którym w latach 1987–1989 do 1996– –1998 obserwowano 7915 osób w wieku 45–64 lat. U 1292 z nich rozpoznano cukrzycę. Autorzy porównali kilka modeli określających ryzyko jej rozwoju. W pierwszym z nich oparto się wyłącznie na danych klinicznych, uwzględniając wiek, rasę, wywiad rodzinny, wartość ciśnienia skurczowego, obwód talii i wzrost. W drugim modelu posłużono się wyłącznie danymi na temat wyjściowego stężenia glukozy na czczo, w trzecim uwzględniono zarówno dane kliniczne, jak i wartość stężenia glukozy na czczo, w czwartym natomiast dodatkowo brano pod uwagę lipidogram. Czułość ocenianych modeli w określeniu rozwoju cukrzycy wynosiła 40–52%, specyficzność — 84–86%, a pozytywna wartość predykcyjna była równa 32% dla danych klinicznych i 42% dla modelu opartego na danych laboratoryjnych i klinicznych. Chociaż w analizie statystycznej stwierdzono, że lepsze wyniki uzyskano w przypadku modeli złożonych, to różnice nie były duże. Autorzy uważają więc, że każdy z proponowanych przez nich sposobów może pomóc w identyfikowaniu grup chorych zagrożonych cukrzycą, których należy objąć działaniami prewencyjnymi. Algorytmy opracowane na podstawie opisanych modeli można zastosować przy rekrutacji w badaniach nad możliwościami prewencji cukrzycy. Zidentyfikowanie osób zagrożonych ryzykiem rozwoju cukrzycy wiąże się z dużym błędem. Na podstawie badań skriningowych można stwierdzić, że żadna z dotychczas dostępnych metod służących do tego celu nie jest doskonała. Nadal uzyskane wyniki nie pozwalają na to, aby w prosty sposób wśród wielu osób znaleźć tych pacjentów, u których rozwinie się cukrzyca. Muntner P., Wildman R.P., Reynolds K., DeSalvo K.B., Chen J., Fonseca V. Relationship between HbA1c level and peripheral arterial disease. Diabetes Care 2005; 28, 8: 1981–1987 Ryzyko rozwoju powikłań sercowo-naczyniowych jest 2–4-krotnie większe u chorych na cukrzycę niż u osób bez tego schorzenia. Kontrola glikemii w istotny sposób wpływa na rozwój chorób układu sercowo-naczyniowego u chorych na cukrzycę. W ostatnim czasie pojawiły się informacje na temat związku między łagodnymi zaburzeniami metabolizmu glukozy u osób bez cukrzycy a rozwojem chorób sercowo-naczyniowych. Muntner i wsp. zbadali związek między stężeniem HbA1c a występowaniem chorób naczyń obwodowych w reprezentatywnej grupie dorosłych Amerykanów (≥ 40 lat) biorących udział w projekcie National Health and Nutrition Examination Survey (NHANES) w latach 1999– –2002. W badaniu uczestniczyło 4526 osób. Chorobę naczyń obwodowych zdefiniowano na podstawie wskaźnika kostka/ramię wynoszącego poniżej 0,9 i rozpoznano ją u 327 (5,1%) pacjentów objętych obserwacją. Jej występowanie wśród osób bez cukrzycy ze stężeniem HbA1c: < 5,3%; 5,3–5,4%; 5,5–5,6% i 5,7–6,0% wynosiło odpowiednio: 3,1%, 4,8%, 4,7% i 6,4% (p dla trendu < 0,001). Wśród osób chorych na cukrzycę chorobę naczyń obwodowych rozpoznano u 7,5% pacjentów z HbA1c poniżej 7% i u 8,8 z HbA1c większym lub równym 7%. W porównaniu z grupą osób bez cukrzycy z HbA1c poniżej 5,3% (po uwzględnieniu w analizie m.in. wieku, rasy, płci, wartości ciśnienia tętniczego, palenia tytoniu, stężenia cholesterolu i CRP) iloraz szans wystąpienia choroby naczyń obwodowych u osób bez cukrzycy z HbA1c: 5,3–5,4%; 5,5–5,6% i 5,7–6,0% wynosił odpowiednio: 1,41, 1,39 i 1,57. U chorych na cukrzycę z HbA1c poniżej 7% i HbA1c większym lub równym 7% iloraz szans wynosił odpowiednio 2,33 i 2,74. W podsumowaniu autorzy zwracają uwagę na fakt, że wśród osób ze stężeniem HbA1c wynoszącym co najmniej 5,3% należy intensywnie zwalczać czynniki ryzyka chorób sercowo-naczyniowych. Pomiar HbA1c i innych wskaźników łagodnych zmian metabolizmu glukozy może okazać się przydatny przy identyfikowaniu pacjentów charakteryzujących się podwyższonym ryzykiem subklinicznej choroby sercowo-naczyniowej. Wyniki przedstawionych badań są zaskakujące. Ryzyko rozwoju powikłań dotyczące naczyń obwodowych pojawia się już w momencie wzrostu stężenia HbA1c do wartości ponad 5,3%. W dalszej kolejności ryzyko to rośnie u osób z HbA1c ≥ 5,7%. Jest ono u pacjentów z HbA1c ≥ 5,3% aż o 58% wyższe niż u osób z HbA1c mniejszym niż 5,3 i aż o 106% wyższe u osób z HbA1c ≥ 5,7%. Żadne z towarzystw diabetologicznych, w tym również Polskie Towarzystwo Diabetologiczne (PTD), nie uznało osiągnięcia stężenia HbA1c poniżej 6,1% za cel zapobiegania rozwojowi powikłań o charakterze makroangiopatii. Wynika z tego wyraźnie, że nawet osiągnięcie wygórowanego celu terapeutycznego, przyjętego przez PTD (HbA1c < 6,1%) nie chroni de facto chorego przed przedwczesnym rozwojem powikłań towarzyszących tej chorobie. Na podstawie powyższej pracy można stwierdzić, że osiągnięcie dobrego wyrównania cukrzycy, przy którym ryzyko rozwoju powikłań naczyniowych będzie takie samo zarówno wśród chorych na cukrzycę, jak u osób bez cukrzycy, jest bardzo trudne. Wanner C., Krane V., Marz W., Olschewski M., Mann J.F.E., Ruf G., Ritz E. Atorvastatin in patients with type 2 diabetes mellitus undergoing hemodialysis. N. Engl. J. Med. 2005; 353: 238–248 W badaniu Collaborative Atorvastatin Diabetes Study (CARDS) wykazano zmniejszenie śmiertelności z przyczyn sercowo-naczyniowych u chorych na cukrzycę typu 2 przyjmujących atorwastatynę, ale niemających niewydolności nerek. Jednak dotychczas nie przeprowadzono badań prospektywnych nad wpływem statyn na rokowanie u dializowanych chorych ze schyłkową niewydolnością nerek, u chorych na cukrzycę i u osób bez cukrzycy. Zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Niemczech cukrzyca typu 2 jest najczęstszym rozpoznaniem u dializowanych pacjentów zagrożonych incydentem sercowo-naczyniowym. Retrospektywna analiza danych US Renal Data System Morbidity and Mortality Study, Wave 2 wykazała 36-procentowe zmniejszenie ryzyka zgonu z przyczyn sercowo-naczyniowych u dializowanych chorych otrzymujących statyny w porównaniu z pacjentami niestosującymi leków z tej grupy. Celem pracy Wannera i wsp. było ustalenie, czy atorwastatyna zmniejsza śmiertelność z przyczyn sercowo-naczyniowych u chorych leczonych nerkozastępczo? Autorzy przeprowadzili wieloośrodkowe, randomizowane, prospektywne badanie, w którym na podstawie metody podwójnie ślepej próby porównywano skuteczność działania 20 mg atorwastatyny i placebo u 1255 dializowanych chorych na cukrzycę typu 2. Po 4 tygodniach leczenia średnie stężenie LDL w grupie otrzymującej atorwastatynę obniżyło się o 42% w porównaniu z 1,3% w grupie placebo. W czasie 4-letniej obserwacji zgon z przyczyn sercowych, zawał serca niezakończony zgonem lub udar mózgu wystąpił u 469 pacjentów D7 (37%). Atorwastatynę otrzymywało 226 chorych z tej grupy, zaś placebo 243 osoby (RR = 0,92; 95% CI = 0,77–1,1; p = 0,37). W grupie przyjmującej atorwastatynę zanotowano większe ryzyko wystąpienia udaru zakończonego zgonem (RR = 2,03; 95% CI = 1,05–3,93; p = 0,04). Jej stosowanie zmniejszyło jednak łączną liczbę zdarzeń sercowych (RR = 0,82; 95% CI = 0,68–0,99; p = 0,03), ale nie wpływało na łączną liczbę zdarzeń sercowo-naczyniowych (RR = 1,12, 95% CI = 0,81–1,55; p = 0,49) oraz na śmiertelność ogólną (RR = 0,93; 95% CI = 0,79–1,08; p = 0,33). A zatem, zdaniem autorów niezasadne jest rutynowe stosowanie statyn u dializowanych chorych na cukrzycę typu 2, u których stężenie LDL wynosi 80–190 mg/dl. Prawdopodobnie rozpoczynanie terapii statynami u chorych na cukrzycę typu 2 powikłaną schyłkową niewydolnością nerek w celu poprawy rokowania sercowo-naczyniowego nie będzie skuteczne. W niniejszej pracy opisano bardzo duże i bardzo ciekawe badanie. Jego wyniki są zaskakujące. Autorzy wykazali bowiem, że u chorych na cukrzycę w momencie już znacznego zaawansowania zmian dalsze leczenie statynami nie przynosi oczekiwanych efektów. Kosiborod M., Rathore S.S., Inzucchi S.E., Masoudi F.A., Wang Y., Havranek E.P., Krumholz H.M. Admission glucose and mortality in elderly patients hospitalized with acute myocardial infarction. Implications for patients with and without recognized diabetes. Circulation 2005; 14: 3078–3086 W licznych badaniach wykazano, że podwyższone stężenie glukozy często występuje u chorych przyjmowanych na oddział z powodu ostrego zawału serca. Jednoroczne rokowanie u pacjentów cechujących się podwyższonym stężeniem glukozy jest gorsze niż u osób charakteryzujących się prawidłową glikemią. Mimo że określenie stężenia glukozy i jego kontrola u chorych, u których rozpoznano ostry zawał serca, są bardzo istotne, w aktualnych wytycznych dotyczących postępowania w ostrym zawale serca i w okresie po zawale brakuje zaleceń na temat kontroli glikemii. Z kolei wysokie stężenie glukozy przy przyjęciu pacjenta do szpitala wiąże się z wyższym ryzykiem powikłań, jednak nie przeprowadzono szczegółowej analizy tego zjawiska u osób starszych oraz u chorych na cukrzycę i osób bez uprzednio rozpoznanej cukrzycy. Celem pracy Kosiboroda i wsp. było określenie zależności między stężeniem glukozy a rokowaniem u chorych na cukrzycę i u osób bez cukrzycy po zawale serca. Autorzy pracy przeprowadzili analizę jednej z największych baz danych chorych, którzy przebyli ostry zawał serca — Cooperative Cradiovascular Project, obejmującej informacje na temat ponad 140 000 chorych, u których rozpoznano ostry zawał serca, powyżej 65 rż., hospitalizowanych w latach 1994–1996. Spośród pacjentów cechujących się glikemią powyżej 240 mg% przy przyjęciu do szpitala u 26% chorych nie rozpoznano wcześniej cukrzycy. Pacjenci ci w czasie hospitalizacji rzadziej otrzymywali insulinę niż chorzy z rozpoznaną cukrzycą (22% vs. 73%; p < 0,001). W 30-dniowej obserwacji u chorych na cukrzycę i u osób bez cukrzycy obserwowano stopniowe zwiększenie ryzyka zgonu wraz ze wzrostem glikemii w kolejnych przedziałach pomiędzy < 110 mg% a > 240 mg% (odpowiednio 16–24% i 10– 39%). W analizie wieloczynnikowej w grupie osób bez rozpoznanej cukrzycy przyrost wartości glikemii w kolejnych przedziałach powyżej 110 mg% wiązał się ze wzrostem ryzyka zgonu. Należy zaznaczyć, że rozpoznana cukrzyca występowała u 30% analizowanej populacji, zaś nierozpoznana — u co najmniej 25% pozostałych chorych. Według autorów intensywna kontrola hiperglikemii w okresie hospitalizacji oraz modyfikacja czynników ryzyka mogą poprawić rokowanie, zwłaszcza w grupie osób charakteryzujących się wysoką hiperglikemią i nierozpoznaną cukrzycą. Autorzy pracy w jednoznaczny sposób dowodzą, że podwyższone stężenie glukozy rzadko się wiąże ze wzrostem insulinemii u osób starszych, którzy przebyli ostry zawał serca, szczególnie u chorych, u których wcześniej nie rozpoznano cukrzycy. Na podstawie powyższej pracy można stwierdzić, że u każdego chorego przyjmowanego do szpitala z powodu zawału serca należy kontrolować stężenie glukozy we krwi. U osób cechujących się podwyższoną glikemią trzeba wdrożyć adekwatne leczenie umożliwiające obniżenie glikemii do wartości poniżej 110 mg% na czczo. Mandal T.K. Inhaled insulin for diabetes mellitus. Am. J. Health Syst. Pharm. 2005; 62, 1: 1359–1364 Aby osiągnąć dobrą kontrolę glikemii u chorych na cukrzycę typu 1, należy stosować insulinę — 3–4 wstrzyknięć insuliny dziennie. Insulina jest peptydem o masie cząsteczkowej równej w przybliżeniu 5700 Da. Odkąd zaczęto ją stosować, trwają badania nad podawaniem insuliny drogą enteralną. Obecnie jedynym sposobem stosowania insuliny jest inwazyjne podanie pozajelitowe — podskórne lub dożylne. Mandal przedstawił dane dotyczące dopłucnego podawania insuliny. Płuca stanowią odpowiednie miejsce podawania insuliny ze względu na bardzo dużą powierzchnię wchłaniania, znacznie większą niż pozostałe drogi iniekcji oraz dobrą przepuszczalność ściany pęcherzyków płucnych w przypadku nawet dużych związków. Istotnymi elementami wpływającymi na biodostępność leku podanego tą drogą są: szybkość wdechu i jego objętość, długość przerw między oddechami oraz wielkość inhalowanych cząstek leku. Zbyt duże cząstki osiadają w gardle, oskrzelach i oskrzelikach, nie docierając do pęcherzyków płucnych, gdzie odbywa się wchłanianie, natomiast zbyt małe cząsteczki są wydychane z powietrzem. Za optymalne uznaje się cząstki wielkości 1–5 mm. Obecnie trwają intensywne badania nad dopłucnymi systemami podawania insuliny (AERx iDMS, Aerodose, Exubera, Pro Maxx, AIR itd.). Zakończono badania kliniczne III fazy dotyczące preparatu Exubera i w tym roku lek ten ma zostać zarejestrowany i wprowadzony do sprzedaży (we wrześniu odbędzie się spotkanie Komitetu FDA w tej sprawie). Badania wykazały, że po podaniu insuliny w postaci inhalacji do płuc jest ona szybko wchłaniana i w krótkim czasie uzyskuje się obniżenie poziomu glikemii (po ok. 10–15 min). Ten sposób iniekcji może stanowić alternatywę dla podskórnego przedposiłkowego podania insuliny krótkodziałajacej, musi być jednak połączony z pozajelitowym zastosowaniem insuliny długodziałającej. Taka próba podawania insuliny zapewnia niską biodostępność wynoszącą nie więcej niż 20%, co obecnie dość znacząco wpływa na koszty terapii. W badaniach nie wykazano zmian w płucach w wyniku stosowania insuliny. Trwają jednak dalsze długoterminowe obserwacje dotyczące tego zagadnienia. We wszystkich badaniach klinicznych stwierdzono wysoki stopień akceptacji przez pacjentów tej nowej drogi podania insuliny. Autor pracy dość optymistycznie przedstawia wyniki przeprowadzonych badań. Podawanie insuliny drogą wziewną byłoby bardzo korzystne, zwłaszcza u dzieci. Jednak należy spodziewać się także pewnych niedogodności, choć miejmy nadzieję, że zostaną one przezwyciężone dzięki wysiłkowi naukowców oraz przeznaczonym na ten cel odpowiednim nakładom finansowym. Ingelsson E., Sundstrom J., Arnlov J., Zethelius B., Lind L. Insulin resistance and risk of congestive heart failure. JAMA 2005; 294, 3: 334–341 Zastoinowa niewydolność serca jest podstawowym powodem chorobowości i śmiertelności. Związane z nią ryzyko zgonu jest 4–8-krotnie większe niż w populacji ogólnej. Głównymi przyczynami tego schorzenia są nadciśnienie tętnicze oraz choroba wieńcowa. Wśród innych czynników ryzyka należy wymienić przerost lewej komory serca, wady zastawkowe, cukrzycę, palenie tytoniu oraz zaburzenia lipidowe. Cukrzycę — jako czynnik ryzyka rozwoju niewydolności serca — po raz D8 pierwszy opisano 30 lat temu w badaniu Framingham Heart Study. Czynnikiem ryzyka zastoinowej niewydolności serca jest również otyłość. Ingelsson i wsp. zbadali wpływ insulinooporności na rozwój zastoinowej niewydolności serca u starszych mężczyzn. Ponadto celem autorów było wykazanie związku pomiędzy otyłością a zastoinową niewydolnością serca. Badaniem objęto 1187 mężczyzn w wieku 70 lat i powyżej (Uppsala Langitudinal Study), bez niewydolności serca i chorób zastawkowych serca. W trakcie obserwacji, trwającej średnio 8,9 roku (0,01–11,4 roku), zastoinowa niewydolność serca wystąpiła u 104 badanych. W analizie wieloczynnikowej (po skorygowaniu pod względem innych znanych czynników ryzyka niewydolności serca: przebytego zawału serca, nadciśnienia tętniczego, cukrzycy, elektrokardiograficznych cech przerostu lewej komory, palenia tytoniu i stężenia lipidów) wzrost ryzyka wystąpienia zastoinowej niewydolności serca wiązał się z podwyższonym poziomem glikemii 2 godziny po posiłku, stwierdzonym w teście obciążenia glukozą (HR = 1,44; 95% CI = 1,08–1,93), wyższym stężeniem proinsuliny na czczo (HR = 1,29; 95% CI = 1,02–1,64), wyższym wskaźnikiem masy ciała (HR = 1,35; 95% CI = 1,11–1,65) i większym obwodem talii (HR = 1,36; 95% CI = 1,1–1,69); malał zaś wraz ze wzrostem szybkości wykorzystania glukozy (w pomiarze metodą klamry euglikemicznej) (HR = 0,66; 95% CI = 0,51–0,86). Autorzy po raz pierwszy wykazali więc, że wskaźniki oporności na insulinę są silnymi predyktorami zastoinowej niewydolności serca. Do mechanizmów odpowiedzialnych za obserwowane zjawisko Ingelsson i wsp. zaliczyli: procesy glikozylacji doprowadzające do sztywnienia miokardium, działanie insuliny jako czynnika wzrostu powodującego zwiększenie masy mięśnia sercowego, retencję sodu wywołaną przez hiperinsulinemię, pobudzenie układu współczulnego przez hiperinsulinemię oraz zwiększoną pod wpływem insulinooporności odpowiedź na angiotensynę II (stymuluje przerost i sztywnienie miokardium). Autorzy po przeprowadzeniu bardzo ciekawych badań wskazują na duże znaczenie hiperglikemii poposiłkowej w patogenezie rozwoju zastoinowej niewydolności serca. Wykazano, że ryzyko to wzrasta aż o 44%. Co ciekawe, ryzyko rozwoju tej choroby zwiększa się tylko o 30% u chorych, u których obserwuje się wzrost glikemii na czczo. Hiperglikemia poposiłkowa okazała się najsilniejszym czynnikiem ryzyka, silniejszym niż wskaźnik masy ciała czy też obwód talii. Wyniki tych badań są zaskakujące, ale ich wiarygodność nie budzi wątpliwości. Jednoznacznie wykazano, że hiperglikemia poposiłkowa jest parametrem, którego wartość należy uwzględnić podczas oceny ryzyka rozwoju zastoinowej niewydolności serca. ADVANCE Collaborative Group: ADVANCE — Action in diabetes and vascular disease: patient recruitment and characteristics of the study population at baseline. Diabetic Medicine 2005; 22: 882–888 Cukrzyca jest ogromnym problemem społecznym początku XXI wieku. Szybko zwiększa się liczba osób cierpiących z powodu tego schorzenia. U chorych na cukrzycę typu 2 dochodzi do wzrostu ryzyka rozwoju powikłań o charakterze makro- i mikroangiopatii. Zarówno glikemia, jak i ciśnienie tętnicze są ważnymi determinantami ryzyka rozwoju powikłań sercowo-naczyniowych u tych pacjentów. W badaniu UK Prospective Diabetes Study (UKPDS) wykazano, że ryzyko rozwoju powikłań dotyczących małych naczyń zmniejsza się u osób z dobrze wyrównaną cukrzycą. W badaniu Steno-2 (w leczeniu stosowano gliklazyd) stwierdzono, że znacznie maleje ryzyko rozwoju zarówno mikro-, jak i makroangiopatii. ADVANCE Collaborative Group podsumowali aktualne informacje na temat wieloośrodkowego, randomizowanego badania klinicznego ADVANCE — Action in Diabetes and Vascular disease. Celem badania, obejmującego chorych o wysokim ryzyku wystąpienia późnych powikłań naczyniowych, jest określenie optymalnych sposobów i celów leczenia cukrzycy typu 2. Zostaną ocenione korzyści terapii hipotensyjnej wynikające z zastosowania Noliprelu, kombinacji małych dawek peryndoprylu 2 mg i indapamidu 0,625 mg (dawka początkowa z możliwością zwiększenia dawki preparatu do 4 mg/1,25 mg peryndoprylu/indapamidu), stosowanych niezależnie od wyjściowych wartości ciśnienia tętniczego. Ocenie będzie podlegać także intensywna terapia hipoglikemizująca (obniżenie HbA 1c £ 6,5%), której podstawą jest gliklazyd MR (30–120 mg/d.). Protokół badania stwarza możliwość zróżnicowania wpływu leczenia hipoglikemizującego i hipotensyjnego na rozwój poszczególnych rodzajów powikłań naczyniowych — mikro- i makroangiopatii. W przypadku terapii hipotensyjnej odniesienie stanowi grupa kontrolna otrzymująca placebo, a w przypadku terapii gliklazydem MR — pacjenci poddani leczeniu hipoglikemizującemu zgodnemu z obowiązującymi w danym kraju standardami. Do pierwotnych kryteriów zakończenia badania należą: liczone łącznie niezakończone zgonem udary i zawały serca oraz zgony z przyczyn sercowo-naczyniowych, a także nefropatia i retinopatia. Wtórnymi kryteriami zakończenia badania są poszczególne powikłania w obrębie naczyń mózgowych i wieńcowych, niewydolność serca, choroba naczyń obwodowych, mikroalbuminuria, pogorszenie wzroku, neuropatia, demencja oraz śmiertelność całkowita. W latach 2001–2003 do badania włączono 11 140 pacjentów z 215 ośrodków australijskich, azjatyckich, europejskich i północnoamerykańskich. Powikłania o charakterze mikroangiopatii stwierdzono u 10% osób, natomiast o charakterze makroangiopatii — u 32% badanych. Wyjściowe stężenie HbA 1c wyniosło średnio 7,5%, przy średnim okresie trwania cukrzycy wynoszącym 8 lat. Badanie ADVANCE zakończy się w 2007 roku. Z wielką nadzieją należy oczekiwać rezultatów badania ADVANCE, bowiem mogą one wyjaśnić wiele wątpliwości dotyczących znaczenia wyrównania zaburzeń gospodarki węglowodanowej i ciśnienia tętniczego u chorych na cukrzycę. Być może wyniki tego badania pozwolą wskazać również możliwości zapobiegania powikłaniom sercowo-naczyniowym u tych chorych. D9 Zespół metaboliczny — burza w szklance wody? Kahn R. i wsp. The metabolic syndrome: time for a critical appraisal. Joint statement from the American Diabetes Association and the European Association for the Study of Diabetes. Diabetes Care 2005; 28: 2289 Zgodnie z najnowszym stanowiskiem American Diabetes Association i European Association for the Study of Diabetes zespół metaboliczny, często rozpoznawany przez lekarzy i często badany przez naukowców, jest pojęciem nieco sztucznie stworzonym i nie ma wystarczających dowodów na jego szczególną rolę w ocenie ryzyka choroby wieńcowej. Rozwinięcie tej prowokacyjnej tezy można znaleźć w artykule przeglądowym opublikowanym w czasopiśmie Diabetes Care. Autorzy publikacji zwracają uwagę na wiele błędów, niekonsekwencji i niedomówień dotyczących zespołu metabolicznego. Dwie definicje tej jednostki chorobowej (wg WHO i ATP III) są podobne, ale nie identyczne, zastosowane w nich kryteria diagnostyczne są niejednoznaczne, a wybór granicznych wartości poszczególnych parametrów, powyżej których rozpoznaje się zespół metaboliczny — trudny do uzasadnienia. W świetle aktualnej wiedzy nie ma pewności, czy wspólnym czynnikiem etiologicznym wszystkich składowych definicji zespołu X jest insulinooporność. Trudno również wyjaśnić, dlaczego wśród kryteriów diagnostycznych nie uwzględniono innych czynników o udokumentowanym wpływie na ryzyko choroby wieńcowej. Wyniki dostępnych badań wskazują, że wartość prognostyczna zespołu metabolicznego może być znacząco niższa w porównaniu z innymi systemami predykcyjnymi, takimi jak skala ryzyka Framingham. Co więcej, wydaje się, że całkowite ryzyko choroby wieńcowej dotyczące zespołu metabolicznego jest jedynie sumą ryzyka związanego z poszczególnymi jego składowymi, co podważa sens używania terminu „zespół”. Analogicznie, leczenie zespołu X to nic innego, jak leczenie każdego z elementów osobno. Zdaniem autorów wyniki tych obserwacji kwestionują — jak na razie — praktyczną przydatność rozpoznawania zespołu metabolicznego. Konieczne jest przeprowadzenie dalszych szczegółowych badań, aby można było potwierdzić istnienie i dokładnie zdefiniować ewentualną diagnozę zespołu metabolicznego. Obecnie nie ma także specyficznego leczenia skierowanego na ten zespół objawów. Data ukazania się notatki: 7 września 2005 Opracowane na podstawie: Diabetes Care/wrzesień 2005 Krzysztof Kurek W poszukiwaniu uniwersalnej definicji zespołu metabolicznego Zimmet P.Z., Alberti K.G. i Shaw J.E. Mainstreaming the metabolic syndrome: a definitive definition. MJA 2005; 183: 175 Występowanie zespołu metabolicznego powoduje 5-krotny wzrost ryzyka cukrzycy typu 2 i 2–3-krotny wzrost ryzyka chorób układu sercowo-naczyniowego. Brak jest powszechnie obowiązującej definicji tego zespołu. Różnice pomiędzy trzema najczęściej używanymi (WHO, NCEP-ATP III i European Group for the Study of Insulin Resistance) są stosunkowo istotne. Na łamach czasopisma Medical Journal of Australia omówiono nową definicję zespołu metabolicznego, opracowaną przez Międzynarodową Federację Cukrzycową (IDF). W odróżnieniu od poprzednich definicja ta uwzględnia różnice etniczne. Podstawowym warunkiem rozpoznania — co uzasadnia patogeneza zespołu — jest obecność otyłości brzusznej, ocenianej za pomocą pomiarów obwodu talii; dla rasy kaukaskiej: ≥ 94 cm dla mężczyzn i ≥ 80 cm dla kobiet; dla Azjatów z południowych i południowo-wschodnich obszarów: dla mężczyzn ≥ 90 cm i dla kobiet ≥ 80 cm, a dla Japończyków odpowiednio ≥ 85 cm i ≥ 90 cm. Oprócz tego parametru, aby możliwe było rozpoznanie, niezbędne jest stwierdzenie co najmniej 2 spośród 4 dodatkowych kryteriów: 1 — hipertriglicerydemii (≥ 1,7 mmol/l); 2 — niskiego stężenia cholesterolu frakcji HDL (£ 1,03 mmol/l dla mężczyzn i £ 1,29 mmol/l dla kobiet) lub leczonych zaburzeń lipidowych; 3 — ciśnienia tętniczego wynoszącego ≥ 130/85 mm Hg lub leczonego nadciśnienia tętniczego; 4 — glikemii na czczo ≥ 5,6 mmol/l lub rozpoznanej uprzednio cukrzycy typu 2. Jest to kolejna propozycja ujednolicenia poglądu na temat zespołu metabolicznego, mogąca przynieść korzyści w praktyce klinicznej i badawczej. Zdaniem autorów komentarza definicja IDF stanowi zestaw prostych kryteriów mogących służyć lekarzom pierwszego kontaktu do rozpoznawania zespołu metabolicznego, jest również łatwo dostępnym narzędziem diagnostycznym, które mogą stosować badacze z całego świata (m.in. dlatego, że uwzględnia różnice etniczne) i wreszcie zawiera listę dodatkowych kryteriów, które należy brać pod uwagę w badaniach epidemiologicznych. Data ukazania się notatki: 1 września 2005 Opracowane na podstawie: Medical Journal of Australia/15 sierpnia 2005 Marek Kowrach D10 Podsumowanie miesiąca — wrzesień 2005 Prof. zw. dr hab. med. Władysław Grzeszczak Katedra i Klinika Chorób Wewnętrznych, Diabetologii i Nefrologii Śląskiej Akademii Medycznej w Zabrzu Roglic G., Unwin N., Bennett P.H., Mathers C., Tuomilehto J., Nag S., Connolly V., King H. The burden of mortality attributable to diabetes. Diabetes Care 2005; 28, 9: 2130–2135 Cukrzyca prowadzi do rozwoju wielu późnych powikłań. Jest ona również przyczyną przedwczesnej śmiertelności i zwiększonej chorobowości wśród pacjentów z tym schorzeniem. Ponad 10% budżetu na opiekę zdrowotną przeznacza się na leczenie chorych na cukrzycę. Natomiast liczba zgonów z powodu cukrzycy, podawana w oficjalnych statystykach, jest zaniżona. W kartach statystycznych podaje się bowiem, że chorzy umierają z powodu schorzeń sercowo-naczyniowych i z powodu schorzeń nerkowych, podczas gdy podstawową przyczyną zgonu jest często cukrzyca. Opierając się na światowym raporcie dotyczącym zgonów, stwierdzono, że na cukrzycę w 2002 roku zmarło 98 7000 osób, co stanowi 1,7% zgonów. Autorzy pracy uznali, że liczby te są zaniżone. Roglic i wsp. ocenili liczbę zgonów wśród chorych na cukrzycę w 2000 roku. Na podstawie rozbudowanego modelu statystycznego (DisMod II), uwzględniającego m.in. zależności między takimi danymi epidemiologicznymi, jak zapadalność, chorobowość i względny współczynnik ryzyka zgonu dla cukrzycy, wyliczono wskaźniki liczbowe zgonów zależnych od cukrzycy na świecie, z uwzględnieniem poszczególnych regionów geograficznych i grup wiekowych. W 2000 roku spośród 7,5 mln zgonów chorych na cukrzycę, z przyczyn niezwiązanych z cukrzycą, zmarło 4,6 mln pacjentów. Roczną liczbę zgonów na świecie z powodu cukrzycy oceniono na 2,9 mln (1,4 mln kobiet i 1,5 mln mężczyzn), co stanowi 5,2% wszystkich zgonów. U chorych na cukrzycę poniżej 35 roku życia cukrzyca była przyczyną 75% zgonów, u pacjentów w wieku 35–64 lat — 59% zgonów, a u osób powyżej 64 roku życia — 29% zgonów. Biorąc pod uwagę całą populację, z powodu cukrzycy umiera najwięcej pacjentów w wieku 35–64 lat — 6,4% mężczyzn i 9,2% kobiet (choć liczby te wynoszą odpowiednio 15,7% i 18,7% dla Ameryki Północnej oraz 9,5% i 11,3% dla Europy). Udział zgonów z powodu cukrzycy jest najmniejszy w najbiedniejszych krajach Afryki, Kambodży, Laosie, Myanmar i Wietnamie (2,4%), a największy w Ameryce Północnej (8,5% dla obu Ameryk) i na Środkowym Wschodzie (9% dla Półwyspu Arabskiego). Na podstawie powyższych danych określono, że cukrzyca stanowi piątą co do częstości przyczynę zgonów (po chorobach układu krążenia, nowotworach, urazach i infekcjach). Jest to pierwsze tego rodzaju opracowanie. Jego autorzy przygotowali dość precyzyjny program pozwalający na ocenę liczby zgonów z powodu cukrzycy. Roglic i wsp. stwierdzili, że liczba zgonów będących następstwem powikłań cukrzycy jest istotnie większa niż dotychczas uważano. Autorzy sądzą, że będzie ona jeszcze wyższa, gdy weźmie się pod uwagę zgony osób, u których jest zaburzona tolerancja węglowodanów. Przedstawione wyniki wskazują, że należy zrobić wszystko, aby tę niezwykle niekorzystną sytuację zmienić — a to zależy również od nas! Intensywne leczenie nadciśnienia tętniczego i zaburzeń lipidowych, które stanowią czynniki ryzyka chorób układu sercowo-naczyniowego, oraz terapia przeciwpłytkowa czy też stosowanie blokerów enzymu konwertującego angiotensynę znamiennie zmniejszają ryzyko rozwoju zawału serca oraz innych powikłań ze strony układu sercowo-naczyniowego. W randomizowanych badaniach wykazano, że b-blokery zastosowane w terapii chorych po przebytym zawale serca zmniejszają do 20% ryzyko wystąpienia ponownego zawału lub ograniczają chorobowość. W podgrupie chorych na cukrzycę włączonych do badania stwierdzono zmniejszenie śmiertelności o 35–70%. Również w innych badaniach wykazano, że stosowanie b-blokerów zmniejsza ryzyko śmiertelności i wystąpienia ponownego zawału serca u chorych na cukrzycę. W badaniu Cooperative Cardiovascular Project wykazano zmniejszenie śmiertelności o 36%. Mc Donald i wsp. podjęli próbę odpowiedzi na pytanie, czy podawanie b-blokerów chorym ze świeżo rozpoznaną cukrzycą po przebytym zawale serca leczonych wieloma lekami (w tym kwasem acetylosalicylowym, preparatami obniżającymi stężenie lipidów i inhibitorami ACE) jest efektywne i bezpieczne. Autorzy przez średnio 3 lata obserwowali 625 chorych na cukrzycę typu 2 (śr. wieku 69 lat), których hospitalizowano z powodu świeżo rozpoznanego zawału serca. Spośród nich 298 osób w ciągu 30 dni po wypisaniu ze szpitala przyjmowało b-blokery. Wprawdzie śmiertelność w grupie leczonej b-blokerami wynosiła 18,5%, a w grupie kontrolnej 38,5% (p < 0,001), jednak po uwzględnieniu wieku, płci, wskaźnika chorób przewlekłych, uprzednio rozpoznanej choroby wieńcowej, rewaskularyzacji i faktu stosowania innych leków (w tym inhibitorów ACE, leków hipolipemicznych, hipoglikemizujących), okazało się, że terapia b-blokerem nie wpływała na różnice dotyczące śmiertelności (HR = 0,98; 95% CI = 0,63–1,25). Osoby otrzymujące b-blokery i pacjenci nieprzyjmujący tych leków nie różnili się również pod względem częstości występowania powtórnych zawałów serca (21,8% vs. 21,7%). Wyniki analizy potwierdziły, że leki przeciwpłytkowe, hipolipemiczne oraz zabiegi rewaskularyzacji zmniejszają liczbę zgonów po zawale serca u chorych na cukrzycę typu 2. Zakwestionowano natomiast ukształtowaną już opinię o skuteczności rutynowo stosowanych b-blokerów u chorych na cukrzycę typu 2 z zawałem serca. Zdaniem autorów, wobec coraz powszechniejszej polifarmakoterapii, rezultaty pracy mogą stanowić przesłankę do wyboru leków o potwierdzonej skuteczności. To bardzo ciekawe badanie, którego rezultaty potwierdziły zasadność wskazań dotyczącej ograniczonej roli b-blokerów w zapobieganiu przedwczesnej śmierci oraz ponownemu zawałowi serca u chorych na cukrzycę typu 2. Z tego badania wynika, że należy szczegółowo rozpatrzyć sprawę stosowania kolejnych leków u chorych na cukrzycę. Jednak nie rozstrzygnięto kwestii dotyczącej podawania b-blokerów chorym na cukrzycę po przebyciu zawału serca, dlatego powinno się przeprowadzić na ten temat dalsze badania. Mc Donald C., Majumdar S.R., Mahon J.L., Johnson J.A. The effectiveness of b -blockers after myocardial infarction in patients with type 2 diabetes. Diabetes Care 2005; 28, 9: 2113–2117 Nichols G.A., Brown J.B. Higher medical care costs accompany impaired fasting glucose. Diabetes Care 2005; 28, 9: 2223–2229 Powikłania sercowo-naczyniowe są główną przyczyną zwiększonej chorobowości i śmiertelności wśród chorych na cukrzycę typu 2. Badania Diabetes Prevention Program (DPP), Finnish Diabetes Prevention Study (FDPS) oraz STOP-NIDDM wykazały, że możliwe jest D11 zapobieganie lub spowalnianie progresji cukrzycy typu 2 u chorych charakteryzujących się nieprawidłową tolerancją glukozy. Prawdopodobnie zapobieganie rozwojowi cukrzycy zmniejszy koszty leczenia, w tym także wydatki na leczenie chorego ponoszone przez 8 lat przed rozwojem tego schorzenia (taki jest średni czas od początku choroby do jej wykrycia). Wczesne rozpoznanie hiperglikemii może także zapobiec lub spowolnić rozwój chorób układu sercowo-naczyniowego. Celem badań było ustalenie, czy koszt leczenia pacjenta, u którego rozpoznano podwyższone stężenie glukozy na czczo powyżej 100 mg/dl, różni się od wydatku ponoszonego na chorego cechującego się glikemią na czczo przekraczającą 110 mg/dl. Na podstawie 50–60-miesięcznej obserwacji obliczono roczne koszty opieki medycznej 28 335 pacjentów, dobranych pod względem wieku i podzielonych w zależności od poziomu glikemii — odpowiednio: < 100 mg% (grupa kontrolna), 100–109 mg% i 110–125 mg%. W analizie statystycznej uwzględniającej wiek i płeć roczne wydatki na opiekę ambulatoryjną, szpitalną oraz farmakoterapię rosły wraz ze wzrostem stężenia glukozy i wynosiły dla poszczególnych przedziałów glikemii odpowiednio: 4357, 4617 i 4966 dolarów (p < 0,001). Znaczne koszty wynikały ze współwystępowania chorób układu sercowo-naczyniowego. Autorzy zidentyfikowali również grupę chorych charakteryzujących się wyjściowo prawidłowym poziomem glikemii, u których w trakcie obserwacji rozwinęły się zaburzenia gospodarki węglowodanowej (nieprawidłowa glikemia na czczo lub cukrzyca). Koszt opieki nad nimi był istotnie wyższy od kosztu opieki nad osobami cechującymi się prawidłowym stężeniem glukozy (wydatki na leczenie osób charakteryzujących się normoglikemią, u których w trakcie obserwacji nie rozwinęły się zaburzenia metabolizmu glukozy, wzrosły do 6568 dolarów). Zdaniem autorów pracy wprowadzony w 2003 roku niższy próg diagnostyczny dla hiperglikemii na czczo pozwala na identyfikację osób charakteryzujących się wyższą współchorobowością, których opieka kosztuje więcej niż opieka nad pacjentami mającymi prawidłową glikemię na czczo. Gerich J., Raskin P., Jean-Louis L., Purkayastha D., Baron M.A. Two-year efficacy and safety of initial combination therapy with nateglinide or glyburide plus metformin. Diabetes Care 2005; 28, 9: 2093–2099 Cukrzyca typu 2 jest często występującą, heterogenną i postępującą chorobą, charakteryzującą się obecnością hiperglikemii w następstwie upośledzonej czynności komórek b i insulinooporności. Pogorszanie się czynności komórek b prowadzi do konieczności stosowania wielu leków niezbędnych do uzyskania wyrównania metabolicznego. Późne powikłania występują przynajmniej u 20% badanych w momencie rozpoznania cukrzycy. Nie ustalono progu wartości HbA1c, poniżej którego nie dochodzi już do rozwoju powikłań. Wczesne wdrożenie intensywnej terapii przeciwcukrzycowej ma na celu zapobieganie rozwojowi powikłań. Kanadyjskie Towarzystwo Diabetologiczne rekomenduje wprowadzenie leczenia skojarzonego jako terapii pierwszego rzutu. Z kolei Amerykańskie Towarzystwo Diabetologiczne uważa, że obniżenie HbA1c do wartości poniżej 6,0% jest czynnikiem ryzyka wystąpienia hipoglikemii. Stosowanie terapii złożonej z pochodnych sulfonylomocznika i metforminy może stanowić leczenie pierwszego rzutu. Wykazano, że powoduje to obniżenie HbA1c o 1,5% już w ciągu 16–52 tygodni. Towarzyszy temu wzrost ryzyka wystąpienia hipoglikemii oraz inne działania niepożądane (np. ze strony przewodu pokarmowego). Nateglinid jest glinidem, który powoduje szybkie uwalnianie insuliny. Celem pracy Gericha i wsp. było porównanie efektywności i bezpieczeństwa długoterminowej terapii hipoglikemicznej nateglinidem i metforminą z leczeniem za pomocą glibenklamidu i metforminy. Autorzy przeprowadzili randomizowane, wieloośrodkowe badania z zastosowaniem podwójnie ślepej próby, które trwały 2 lata. Objęto nimi 428 chorych na cukrzycę typu 2. Pacjenci otrzymywali wyjściowo 150 mg nateglinidu przed posiłkiem lub 1,25 mg glibenklamidu podawanego przed śniadaniem oraz metforminę w dawce 500 mg wieczorem. Następnie w zależności od stopnia wyrównania glikemii korygowano dawki leków. Przez 88 tygodni monitorowano stężenie HbA1c, glikemię w osoczu krwi żylnej (FPG, fasting plasma glucose) oraz glikemię po posiłku (PPG, postprandial plasma glucose). W grupie przyjmującej nateglinid i metfrominę HbA1c obniżyło się z 8,4% do 6,9%, zaś w grupie stosującej glibenklanid i metforminę — z 8,3% do 6,8%. Glikemia w osoczu krwi żylnej obniżyła się jednakowo w obu grupach, zaś PPG znacznie bardziej u leczonych nateglinidem. Hipoglikemię obserwowano u 8,2% osób otrzymujących nateglinid i metforminę oraz u 17,7% pacjentów leczonych glibenklamidem i metfrominą. Autorzy stwierdzili, iż podawanie nateglinidu i metforminy jest tak samo efektywne, jak terapia glibenklamidem i metforminą, natomiast większe jest bezpieczeństwo związane ze stosowaniem nateglinidu. To bardzo ciekawa praca, w której Gerich i wsp., porównując pochodne sulfonylomocznika z glinidami, stwierdzili, że terapia nateglinidem jest bezpieczniejsza niż leczenie za pomocą glibenklamidu. Istotne jest, że wniosek dotyczy konkretnie glibenklamidu, a nie wszystkich pochodnych sulfonylomocznika. Niestety autorzy nie zastosowali w grupie leczonych pochodnymi sulfonylomocznika nowych leków, a szczególnie preparatów o ugruntowanej pozycji, np. gliklazydu MR. W badaniu GUIDE wykazano, że lek ten wywołuje mniej incydentów hipoglikemii niż inne pochodne sulfonylomocznika. Wyniki porównania tych leków z nateglinidem mogłyby być bardzo ciekawe. Avignon A., Sultan A., Piot C., Elaerts S., Cristol J.P., Dupuy A.M. Osteoprotegerin is associated with silent coronary artery disease in high-risk but asymptomatic type 2 diabetic patients. Diabetes Care 2005; 28, 9: 2176–2180 Cukrzyca wiąże się z 3-krotnym wzrostem ryzyka rozwoju choroby niedokrwiennej serca. Jej bezobjawowa postać jest pierwszym schorzeniem występującym u chorych na cukrzycę, które prowadzi do pojawiania się incydentów wieńcowych oraz do przedwczesnej śmierci. Wczesna identyfikacja chorych na cukrzycę z niemą chorobą wieńcową może umożliwić zmniejszenie ryzyka chorobowości i śmiertelności z powodu powikłań sercowo-naczyniowych. Jednak objęcie badaniami przesiewowymi wszystkich chorych jest niemożliwe. Dlatego ważne jest w tej sytuacji znalezienie wiarygodnego predyktora choroby niedokrwiennej serca, który pozwoliłby na identyfikację osób mogących skorzystać z wcześniej przeprowadzonej diagnostyki. Osteoprotegeryna jest kluczowym czynnikiem biorącym udział w biomodelingu kości. Należy ona do rodziny receptorów czynników martwicy guza. W badaniach przeprowadzonych zarówno w populacji ogólnej, jak i u chorych na cukrzycę wykazano związek między stężeniem osteoprotegeryny a powikłaniami sercowo-naczyniowymi. Udowodniono również istnienie zależności między osteoprotegeryną a stopniem ciężkości choroby niedokrwiennej serca. Wydaje się, że osteoprotegeryna odgrywa znaczącą rolę w rozwoju miażdżycy i może być stosowana jako marker zmian miażdżycowych. Avignon i wsp. analizowali, czy istnieje związek pomiędzy nasileniem zmian w naczyniach wieńcowych a stężeniem osteoprotegeryny u chorych na cukrzycę typu 2 ze współistniejącą bezobjawową chorobą niedokrwienną serca. Przebadano 162 chorych na cukrzycę typu 2, u których nie występowały objawy choroby niedokrwiennej serca. Przeprowadzono D12 test oceniający obecność zmian miażdżycowych w naczyniach wieńcowych (stress myocardial perfusion imaging). U 50 osób wynik testu był dodatni, zaś spośród pozostałych 112, u których wynik testu był ujemny, wyróżniono 20 chorych, u których określono stężenie białka C-reaktywnego, adiponektyny, osteoprotegeryny, lipoproteiny (a) i albumin. U 70% chorych na bezobjawową chorobę niedokrwienną serca stężenie osteprotegeryny było wyższe od wartości uznanej za średnią. U tych pacjentów stwierdzono także większe stężenie cholesterolu frakcji LDL oraz niższe stężenie cholesterolu frakcji HDL. Badanie to jest pierwszą tego typu próbą, w której wykazano związek między bezobjawową chorobą niedokrwienną serca u chorych na cukrzycę typu 2 a stężeniem osteprotegeryny. To bardzo ciekawa praca. Prawdopodobnie już niebawem będzie można za pomocą określenia stężenia osteoprotegeryny zidentyfikować chorych na cukrzycę typu 2 ze współistniejącą bezobjawową chorobą niedokrwienną serca. Gillespie E.L., White C.M., Kardas M., Lindberg M., Coleman C.I. The impact of ACE inhibitors or angiotensin II type 1 receptor blockers on the development of new-onset type 2 diabetes. Diabetes Care 2005; 28, 9: 2261–2266 Cukrzyca typu 2 prowadzi do pogorszenia jakości życia oraz do skrócenia czasu przeżycia. Opracowano nowe metody postępowania terapeutycznego mającego na celu zapobieganie rozwojowi cukrzycy typu 2. Redukcja masy ciała prowadzi do zmniejszenia o 37–58% insulinooporności i ograniczenia ryzyka progresji od nietolerancji glukozy do cukrzycy. Metformina i tiazolidinediony zmniejszają również ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2 de novo u osób z zaburzoną tolerancją glukozy i u kobiet z cukrzycą ciążową w wywiadzie o 31–55%. Inhibitory ACE oraz blokery receptora AT-1 podaje się w celu zmniejszenia tempa progresji nefropatii cukrzycowej. Z kolei leki z tych dwóch grup zmniejszają insulinooporność, dlatego ich stosowanie jest korzystne u chorych na cukrzycę typu 2. Inhibitory ACE zmniejszają insulinooporność o 12,1%, podczas gdy blokery receptora AT-1 o 17,9%. Wykazano także, że angiotensyna II zwiększa wątrobową produkcję glukozy i zmniejsza insulinowrażliwość. Celem pracy Gillespie i wsp. było udzielenie odpowiedzi na pytanie, czy inhibitory ACE lub blokery receptora AT-1 zmniejszają ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2. Badaniem objęto 66 608 osób. W metaanalizie wykazano, że inhibitory ACE i blokery receptora AT-1 redukują ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2 o 21–22%. Również u pacjentów chorych na niewydolność serca zaobserwowano, że liczba nowych incydentów cukrzycy typu 2 zmniejszyła się o 21%. Autorzy wykazali ponadto, że inhibitory ACE i blokery receptora AT-1 zmniejszają ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2 de novo. Badanie to stanowi podsumowanie dotychczas przeprowadzonych badań. Na podstawie jego wyników można przypuszczać, iż stosowanie inhibitorów ACE i blokerów receptora AT-1 zmniejsza ryzyko rozwoju cukrzycy de novo. Rossing K., Schjoedt K.J., Smidt U.M., Boomsma F., Parving H.H. Beneficial effects of adding spironolactone to recommended antihypertensive treatment in diabetic nephropathy. Diabetes Care 2005; 28, 9: 2106–2112 Aldosteron jest końcowym ogniwem układu renina-angiotensyna-aldosteron (RAA). Istnieje coraz więcej danych na temat udziału tego związku w patogenezie schorzeń serca i nerek. Aldosteron bezpośrednio wpływa na progresję schorzeń serca i nerek poprzez wywoływanie procesów zapalnych, włóknienia i martwicy w takich na- rządach, jak: serce, mózg i nerki. Wykazano ponad wszelką wątpliwość, że blokada wydzielania aldosteronu poprawia przeżycie chorych na przewlekłą niewydolność serca. Przez długi czas angiotensynę II uważano za głównego mediatora zmian patofizjologicznych układu RAA. Udowodniono korzystny wpływ inhibitora ACE lub receptora AT-1 na patogenezę nefropatii cukrzycowej. Blokada ACE i AT-1 zmniejsza osoczowe stężenie aldosteronu, jednak pomimo tego u 20% osób bez cukrzycy i u 40% chorych na cukrzycę stężenie aldosteronu nie wraca do normy. Brak blokady uwalniania aldosteronu pomimo blokady ACE i AT-1 u chorych na cukrzycę prowadzi do narastania białkomoczu i szybkiego zmniejszania się przesączania kłębuszkowego (GFR, glomerular filtration rate). W krótkotrwających, otwartych, nierandomizowanych badaniach klinicznych wykazano, że u osób chorych na przewlekłe choroby nerek (w tym na nefropatię cukrzycową) blokada syntezy aldosteronu wywiera korzystny wpływ na zmniejszenie białkomoczu, jeżeli jest stosowana łącznie z inhibitorem ACE. Nie można jednak w tej sytuacji zapominać o znacznym zmniejszeniu wartości ciśnienia tętniczego. Rossing i wsp. badali bezpieczeństwo oraz krótkotrwały wpływ dołączenia spironolaktonu do konwencjonalnego leczenia nadciśnienia tętniczego (diuretyk + inhibitor ACE lub bloker AT-1) na albuminy i ciśnienie tętnicze u chorych na cukrzycę typu 2 powikłaną nefropatią cukrzycową. Do grupy badanej zakwalifikowano 21 chorych na cukrzycę typu 2 powikłaną nefropatią cukrzycową, włączonych losowo do badania przeprowadzonego metodą podwójnie ślepej próby. Pacjentów leczono spironolaktonem w dawce 25 mg 1 raz dziennie lub podawano im placebo przez 8 tygodni. Ponadto chorzy stosowali także inne leki przeciwcukrzycowe. U badanych określono albuminurię, 24-godzinne ciśnienie tętnicze i przesączanie kłębuszkowe. Po dodaniu do terapii spironolaktonu nastąpiło obniżenie albuminurii o 33%, frakcyjnego klirensu albumin o 40%, a średniej wartości 24-godzinnego ciśnienia tętniczego o 6 mm Hg. Zmiany dotyczące albuminurii nie korelowały ze zmianami ciśnienia tętniczego. Spironolakton znamiennie wpływał na wartość przesączania kłębuszkowego. Jednego chorego wyłączono z badania z powodu hiperkalemii. Autorzy stwierdzili, że stosowanie spironolaktonu wywiera dodatkowy korzystny, zarówno kardio-, jak i nefroprotekcyjny, wpływ u chorych na cukrzycę typu 2 powikłaną nefropatią cukrzycową. To bardzo ciekawe doniesienie, w którym udowodniono również, że spironolakton zwiększa efekt działania inhibitorów ACE i blokerów receptora AT-1. U chorych, u których stosowanie inhibitorów ACE lub blokerów receptora AT-1 nie daje pełnego efektu, dodatkowo podanie spironoloktonu zwiększa efektywność ich działania. Crook E.D., Penumalee S., Gavini B., Filippova K. Hepatitis C is a predictor of poorer renal survival in diabetic patients. Diabetes Care 2005; 28, 9: 2187–2191 Występowanie wirusa wątrobowego zapalenia wątroby typu C jest powszechne (HCV, hepatitis C virus). Wykazano, że HCV wpływa bezpośrednio na nerki, wywołując rozwój nefropatii błoniastej, krioglobulinemii i glomeluropatii błoniasto-rozplemowej oraz pogarsza rokowanie w wielu schorzeniach nerek, w tym w przewlekłych chorobach nerek. Wirus ten występuje częściej u chorych na cukrzycę, szczególnie u chorych na cukrzycę typu 2 powikłaną nefropatią cukrzycową. Prawdopodobnie HCV bardzo niekorzystnie wpływa także na przebieg cukrzycowej choroby nerek. Crook i wsp. próbowali odpowiedzieć na pytanie, czy obecność HCV wiąże się z przeżyciem pacjentów z cukrzycową chorobą nerek. Do badania włączono 1127 chorych na HCV. Dane dotyczące 2 osób dokładnie przeanalizowano. Pacjenci mający HCV byli młodsi. D13 Stwierdzono u nich wyższe rozkurczowe ciśnienie tętnicze i niższy wskaźnik masy ciała. Obecność wirusa HCV niekorzystnie wpływała na przeżycie tych osób. W badaniu wykazano, że HCV jest niezależnym czynnikiem ryzyka, obok wyjściowej czynności nerek, białkomoczu, płci, rasy, wieku, czasu trwania cukrzycy, niepomyślnego przebiegu cukrzycowej choroby nerek (OR = 3,49, 95% CI = 1,27–9,57, p = 0,015). Autorzy stwierdzili, że obecność HCV pogarsza rokowanie u chorych na cukrzycę. W pracy zawarto wiele bardzo ciekawych uwag. Ponieważ w Polsce jest także wielu pacjentów charakteryzujących się obecnością wirusa HCV, a rokowanie u tych chorych jest gorsze, należałoby również w naszym kraju przeprowadzić takie badanie. Fruhbeck G. Does NEAT difference in energy expenditure lead to obesity? Lancet 2005; 20, 366: 615–616 Otyłość, obok cukrzycy, stanowi największą plagę początku XXI wieku. Zwiększa ryzyko wystąpienia choroby niedokrwiennej serca, udaru mózu, nadciśnienia tętniczego, zmian w układzie kostno-stawowym oraz przede wszystkich cukrzycy. Schorzenia te z kolei powodują istotne pogorszenie jakości życia chorych oraz znacznie skracają czas ich przeżycia. Fruhbeck wskazała na istotną rolę termogenezy niezwiązanej z aktywnością fizyczną (NEAT, non-exercise activity thermogenezis) w patogenezie otyłości. Pojęcie NEAT oznacza energię wydatkowaną na podtrzymanie niezależnego od woli napięcia mięśni szkiele- towych (m.in. związanego z utrzymaniem określonej postawy ciała) i wydatki energetyczne towarzyszące nieznacznym zmianom pozycji ciała. W przedstawionej przez autorkę strukturze wydatków energetycznych u osób prowadzących siedzący tryb życia na NEAT przypada do 10%, a na podstawową przemianę materii — 75% dobowego zużycia energii. Pozostałe wydatki energetyczne organizmu obejmują termogenezę związaną z posiłkami i aktywnością fizyczną. W komentarzu przedstawiono szacunkowe dane wskazujące na znaczenie NEAT w prewencji otyłości, zwłaszcza w okresach wzmożonej podaży kalorii. Indywidualne różnice dotyczące NEAT mogą sprzyjać utrzymaniu prawidłowej masy ciała. Obliczono, że osoby otyłe mogłyby dziennie wydatkować dodatkowo 350 kcal, gdyby ilość energii zużytej w ramach NEAT była u nich podobna do wykorzystanej u osób szczupłych. W przeliczeniu na kilogram masy ciała dobowe zużycie energii w ramach NEAT jest o 21% niższe u pacjentów otyłych, w porównaniu z osobami szczupłymi, chociaż w przeliczeniu na beztłuszczową masę ciała jest ono podobne u chorych otyłych i szczupłych. Potencjalnymi regulatorami zużycia energii w ramach NEAT mogą być: oreksyna A, tyroksyna i leptyna. Jednak, zdaniem autorki, na razie zbyt mało wiadomo, aby dyskutować o skutkach odkrycia roli NEAT w zwalczaniu otyłości. Niezależnie od indywidualnych różnic dotyczących termogenezy podstawowym czynnikiem związanym z rozwojem otyłości jest wpływ środowiskowy i behawioralny. A zatem, niezależnie od uwarunkowań genetycznych i NEAT, podstawowy wpływ na rozwój otyłości mają niewłaściwa dieta i zmniejszona aktywność fizyczna. D14