Od event do cultivare - Prace Kulturoznawcze

Transkrypt

Od event do cultivare - Prace Kulturoznawcze
359
Sprawozdania
Lawrence Lessing zwraca uwagę, iż w maju 2002 roku około 43 mln Amerykanów
ściągało nielegalnie muzykę, co oznaczałoby, że 20% mieszkańców USA to przestępcy.
Jest prawnikiem i nie przekonuje, że każde prawo należy zmieniać tylko dlatego, że większość obywateli go nie przestrzega, lecz trzeba zastanowić się, „czy ten konkretny zakaz
jest rzeczywiście niezbędny do osiągnięcia celu, któremu służy prawo autorskie”39. Czy
korzyści z obecnego stanu rzeczy przeważają nad możliwymi korzyściami, które spowodowałaby zmiana prawa? Kto odnosi te korzyści i jakiego są rodzaju? Rozumujący w tym
duchu badacze i aktywiści niekiedy stosują lub upominają się o zastosowanie do sieci40
lub kultury w ogóle41 antropologicznej koncepcji daru. Nie sądzę, żeby istniała jedna taka
koncepcja, jednak wspólnym ich rysem jest próba przezwyciężenia opozycji między działaniem dla siebie i dla innych, gestem egoistycznym i hojnym, bezinteresownością i interesem, swobodą i ograniczającymi regułami. Pozostaje mieć nadzieję, że polityka kulturalna będzie w przyszłości dążyć do zachowania równowagi między tymi ekstremami.
Magdalena Pancewicz-Puchalska
Od event do cultivare
Bez wątpienia problem polityki kulturalnej jest niezmiernie ciekawy. Zafascynowała mnie
kiedyś sytuacja, która zarysowała się podczas europejsko-amerykańskiego spotkania zorganizowanego przez już nieżyjącego Tony’ego Judta, szefa Remarque Institute w Nowym
Jorku. Instytucja ta stawia za swój cel budowanie mostu między Ameryką i Europą oraz
mapowanie najważniejszych problemów, jakie były do przedyskutowania między tymi
dwiema częściami świata. Pierwsze spotkanie dotyczyło tematyki polityki kulturalnej, co
było dosyć zaskakujące, bo członkami tego forum byli senatorzy, laureaci Nagrody Pulitzera, poeci, akademicy, różni interesujący ludzie, których wydawałoby się ta polityka
kulturalna najmniej powinna interesować. Mało tego, wydawało mi się, że Amerykanie
w ogóle nie bawią się w takie rzeczy jak polityka kulturalna. Mniemanie to okazało się
mylne. Przekonałem się, że na temat polityki kulturalnej jest o czym rozmawiać z Amerykanami, że traktują ją bardzo poważnie i to z perspektywy różnych dziedzin życia. Nie
mają oczywiście scentralizowanego ministerstwa kultury i jego podwykonawców, ale jest
tam National Endowment for the Humanities i inne programy umocowane w ciałach rządowych, ale przede wszystkim w trzecim sektorze. Sprawy natomiast takie, jak edukacja, partycypacja, uspołecznienie, to bardzo ważne i świetnie rozwinięte dziedziny, które
wpływają na to, jak kultura w Ameryce żyje i się rozwija. Druga generalna obserwacja
39 L. Lessig, Wolna kultura. W jaki sposób wielkie media wykorzystują technologię i prawo, by
blokować kulturę i kontrolować kreatywność, przeł. E. Bendyk, Warszawa 2005, s. 230–231. Propozycje zmian prawa (przede wszystkim amerykańskiego), możliwe do inicjowania przez jednostki
i konieczne na poziomie systemowym, przedstawia Lessig w posłowiu (s. 303–336).
40 M. Filiciak, J. Hofmokl, A. Tarkowski, op. cit., s. 17, 24–25.
41 J. Sowa, Goldex poldex…, s. 24. Sowa odwołuje się do potlaczu, uchodzącego za rodzaj
wymiany darów wolnej od kalkulacji zysków i strat, z założenia marnotrawnej, a w każdym razie
takiej, z której zyski nie są ani pewne, ani oczywiste i łatwo mierzalne.
Prace Kulturoznawcze 15, 2013
© for this edition by CNS
PK15.indb 359
2013-10-30 11:16:46
360
Sprawozdania
z porównania Ameryki z Europą streszczała się w tym, że w myśleniu o polityce kulturalnej na starym kontynencie okazaliśmy się w bardzo wysokim stopniu skoncentrowani
na zachowywaniu tego, co mamy. Kultura europejska troszczy się, eksploruje i promuje
swoje wielkie dziedzictwo, przeznaczając na to ogromne środki. Europejczycy mówili
najwięcej o programach muzealnych i pracy z pamięcią. Natomiast Amerykanów interesowało to, co dotyczyło przyszłości. To znaczy skoncentrowani byli na tym, żeby nie przegapić momentu, w którym się rodzi coś nowego, żeby nie zaspać, nie zostać w tyle, żeby
z działaniami kulturalnymi być w pulsie czasu i tego, co się w świecie dzieje. Wszystko
jedno czy w Stanach Zjednoczonych, w Azji czy w Afryce, jeżeli coś intrygującego się pojawi, to my tam jesteśmy, bo to jest przyszłościowe. Niezwykle silnym elementem takiego
ich myślenia, budowania różnych strategii, podporządkowywania temu później funduszy,
tworzących się nowych instytucji i programów, było nastawienie rozwojowe — obserwować, co dzieje się w świecie kulturalnym i tworzyć think-tanki, współpracować, iść ramię
w ramię z tym, co przyszłościowe. Dało mi dużo do myślenia o naszym europejskim
podejściu do kultury.
Niezależnie, czy zgadzamy się, że dziedziczymy różne anachroniczne instrumenty
polityki kulturalnej, czy też nie, mam poczucie, że wszyscy coraz bardziej zdajemy sobie sprawę, że żyjemy u progu czegoś nowego i że dokonuje się mimo wszystko jakaś
rewolucja w naszym podejściu do kultury, myśleniu o niej. Trudno oczekiwać, żeby było
tak, iż to ministerstwo tym „zarządza”. Warto i trzeba obserwować mapę nowych działań
innowacyjnych w kulturze, które wychodzą od strony różnych niezależnych inicjatyw,
podmiotów, oraz jak takie aktywności powoli, ale jednak systematycznie zmieniają nasze
podejście czy rozumienie działań kulturowych. Sądzę, że w którymś momencie odciśnie
to swoje piętno czy wręcz wymusi zmiany na wyższych szczeblach.
Ciekawym zjawiskiem tego typu był dla mnie konkurs o Europejską Stolicę Kultury,
który jest jedynie elementem szerszego procesu i rosnącej fali zmian w naszym kraju.
Miasta stają się teraz bardzo ważnymi i silnymi ośrodkami tworzenia innowacji w kulturze, ambicji kulturalnych, nowych polityk kulturalnych. Miasta jako podmioty o określonych aspiracjach i potrzebach coraz bardziej rozumieją, że kultura nie jest tylko jakimś dodatkiem zasadniczego rozwoju, przydatnym promocyjnie, lecz stanowi ona sama
w sobie duży potencjał rozwojowy, ma znaczenie dla budowania kapitału społecznego,
kreatywności i modernizacji. Nie chciałbym tego myślenia zestawiać wyłącznie z tym,
co określa się jako przemysły kreatywne, w nadziei, że będzie to nowy nurt czy strumień,
który rozwiąże nam wiele problemów. Okazało się, że jest to jedynie wąski wycinek i to
trudno sprawdzalny w wielu sytuacjach, natomiast zjawisko, o które mi chodzi, jest głębsze. Dlatego gdy na nowo stawiamy pytanie, na co chcemy wydawać środki publiczne,
jak chcemy je organizować, jaką uprawiać politykę kulturalną, potrzebne są kompetencje
w orzekaniu o nowych zjawiskach rodzących się w kulturze.
Wyłaniające się tu zagadnienia układają się dwutorowo — z jednej strony mają aspekt
pragmatyczno-finansowo-organizacyjny. Musimy więc na nowo organizować, finansować,
zabezpieczać prawnie realizację wyzwań, które powstają w kulturze. Chodzi też o wykorzystanie tego, co już mamy, jako że coraz wyraźniej ujawnia się tutaj pewna dysproporcja.
Dostaliśmy potężną dawkę środków europejskich, unijnych, ale również z norweskiego
mechanizmu finansowego, aby budować infrastrukturę, na projekty „twarde” także w kulturze. Ale dopiero teraz, i to powoli, pojawiają się równolegle do nich programy „miękkie”,
Prace Kulturoznawcze 15, 2013
© for this edition by CNS
PK15.indb 360
2013-10-30 11:16:46
Sprawozdania
361
nakierowane na wypełnienie treścią tych skorup, które budujemy w postaci gmachów i innych, nowych przestrzeni działań kulturalnych. Tych środków jest dużo mniej i z czasem
coraz drastyczniej będziemy odczuwali ich brak. Żeby zbudować gmach opery z funduszy
europejskich, nie trzeba było mieć masterplanu na dziesięć lat merytorycznego działania.
Wiadomo było, że będzie otwarcie, że będą pierwsze dwie premiery, ale co dalej? I bardzo
często tak się dzieje, to znaczy dostaliśmy pieniądze na materialną infrastrukturę, ale zabrakło przemyślanego i realnego merytorycznego planu utrzymania oraz rozwoju tych instytucji. Daje to wiele do myślenia. Problem ten dotyczy nie tylko funduszy europejskich.
Kultura współczesna w coraz większym stopniu celebruje zewnętrzną skorupę zdarzeń
artystycznych, ich aspekt promocyjny czy wizerunkowy, a coraz mniej troszczy się o wewnętrzną zawartość, czyli — mówiąc starym językiem — wymiar duchowy tych zdarzeń.
Niedawno w Kopenhadze usłyszałem od znajomych, że miasto ma wspaniały teatr. Zaproponowałem, abyśmy poszli zobaczyć tam spektakl, co wywołało konsternację, bo do
oglądania jest jedynie budynek zaprojektowany przez słynnego architekta…
A zatem także przed Wrocławiem, który rewitalizuje, poszerza i tworzy nowe przestrzenie kultury (w tym pięknie odremontowaną Halę Stulecia, Narodowe Forum Muzyki,
teatr muzyczny Capitol i inne obiekty), stoi ważne pragmatyczno-ekonomiczno-organizacyjne wyzwanie. Dlatego konieczne są u nas nowe działania, które by obejmowały zwiększenie uczestnictwa w kulturze, zaktywizowanie mieszkańców — nie tylko miasta, ale też
regionu, a przede wszystkim stymulowanie kreatywności i dynamiki rozwoju. To bardzo
trudne zadanie, ale zarazem tylko jedna strona tej rzeczywistości. Druga, dla mnie równie istotna, to problematyka merytoryczna. Co tak naprawdę się zmienia, u progu czego
jesteśmy? Nie roszczę tutaj pretensji do generalnej odpowiedzi na pytanie, co będzie za
pięć czy dziesięć lat. Przed nami jednak perspektywa i realna próba budowania programu
wspólnych działań kulturalnych w najbliższych latach, i to nie według jakiegoś masterplanu, bo — myślę — błędem byłoby zafiksowanie się już teraz na takim gotowym planie.
Skoro zgadzamy się, że jesteśmy u progu budowania nowego, jeszcze nierozpoznanego,
procesu, o którym do końca nie wiemy, dokąd nas prowadzi, to wskazana jest otwartość na
zbliżenie się do tej tworzącej się rzeczywistości kultury i szukanie tam nowych odpowiedzi. Jest to istotniejsze dla przyszłego rozwoju miasta niż tworzenie wyabstrahowanych
i skończonych wizji. Od wielu już lat intryguje mnie coś, co nazywam tęsknotą kultury za
dziełem zbiorowym, która zdaje się nabierać dzisiaj nowej mocy. Bywały w kulturze okresy, gdy odwoływaliśmy do takiego dzieła zbiorowego, które — realizowane przez wiele
podmiotów i na wielu poziomach — komponować się miało jako całość, jako wspólne dzieło sztuki. Zauważalna jest w tym podejściu interdyscyplinarność, przekraczanie
gatunków sztuki, odchodzenia od festiwali poświęconych tylko jednej dziedzinie sztuki.
Widzę w tym zalążek tendencji, która bierze się z czegoś głębszego. W pewnym momencie bardzo odseparowaliśmy sferę kultury, odcięliśmy ją od środowiska, w którym kiedyś
była zanurzona. Bardzo wyspecjalizowaliśmy twórczość artystyczną, tak jak różne inne
dziedziny życia. Teraz zatem następuje repulsja, odreagowanie, tęsknota za tym, żeby
kulturę na nowo połączyć z nauką, z ekologią, z życiem społecznym, przedsiębiorczością,
edukacją wreszcie. Takie holistyczne myślenie pociąga za sobą wiele konsekwencji — na
przykład nie chodzi już tylko o kalejdoskopową różnorodność życia kulturalnego, lecz
o syntezę, wspólne dzieła i wspólne ich komponowanie. Oczywiście nie da się już tego
tworzyć wyłącznie na podstawie coraz bardziej anachronicznego artystycznego ego, wo-
Prace Kulturoznawcze 15, 2013
© for this edition by CNS
PK15.indb 361
2013-10-30 11:16:46
362
Sprawozdania
kół którego budowaliśmy od kilku stuleci sztukę. Przekonany jestem, że dzięki tworzeniu
nowoczesnych form dzieła zbiorowego rodzi się nowy rodzaj artystów, bardziej empatycznych i otwartych na współpracę, współtworzenie, na dzieło zbiorowe. Dostrzegam
w związku z tym powstawanie nowych jakości, na przykład dla artystów miasta — jak
niekiedy ich nazywam — „laboratorium” staje się już nie pracownia malarska, medialna,
rzeźbiarska czy inna, lecz miasto jako całość, jako żywioł wspólnoty, pamięci, przestrzeni,
tożsamości. Coraz częściej pojawiają się próby komponowania w tej przestrzeni całości,
w których tkwi nowy potencjał i rodzą się nowe ścieżki poszukiwań twórczych. Zdają
się one prowadzić do myślenia o tworzeniu zbiorowym, o budowaniu większych twórczych zespołów i programów. Dzieła zbiorowego nie da się zbudować w krótkim czasie.
Wymaga to myślenia w innej perspektywie czasowej i otwarcia na procesualność, na to,
co jest długotrwałe i ma szansę rozwijać się właśnie w procesie. Z pewnością silniej niż
potrzeby instytucji kultury, zamknięte w gorsecie rocznego programowania oraz budżetowania, będzie wymagało to myślenia o finansowaniu również takiego rodzaju przedsięwzięć czy projektów. Europejska Stolica Kultury akurat dobrze w to się wpisuje, bo
to jest — na szczęście — paroletni projekt i w wypadku Wrocławia mamy trzy lata na to,
żeby zbudować dzieło 2016 roku. Wydaje mi się, że takich programów i takiego myślenia
o kulturze będzie się pojawiało coraz więcej, a w konsekwencji proces ten przełamie to,
co od pewnego czasu jest swego rodzaju schorzeniem naszej kultury, czyli jej eventowość
i festiwalizację. Nie jest to atak na pojedyncze festiwale, choć często już mi się taką łatkę
„wroga festiwali” przypisuje. Mam na myśli ogólną festiwalizację kultury. Bardzo wiele
środków przeznaczanych i w Polsce, i w Europie na kulturę przeznaczona zostaje na festiwale czy festiwalopodobne wydarzenia. Trzeba to zrównoważyć, czyli odnaleźć to, co
kiedyś było w kulturze cultivare — organicznością. Moim postulatem jest przejście od
event do cultivare.
Kończąc już ten szkicowy obraz przemian w kulturze, daję wyraz przekonaniu, że taka
potrzeba tkwi nie tylko po stronie twórców kultury i artystów, ale też odbiorców kultury.
Nasi partnerzy na widowni, uczestnicy różnych wydarzeń kulturalnych oczekują, że potraktujemy ich poważniej, w tym także sensie, że nadzieje, które budzimy, wymagania,
które im stawiamy, nie będą krótkotrwałe, doraźne. Nie chodzi tu jedynie o uzupełnienie
czy poszerzenie uczestnictwa w kulturze o dodatkowe programy edukacyjne, lecz o naprawdę głębokie partnerstwo.
Krzysztof Czyżewski
Polityka kulturalna
a przyszłość w kulturze.
Między uzurpacją a bezradnością
Termin „polityka kulturalna” wzbudza ciągle spore emocje. Zapewne dzieje się tak za
sprawą pamięci o przeszłości, gdy i sam termin, i to, co się za nim kryje, służyło realizacji
przez państwo określonych ideologicznych celów. Twórcy polityki kulturalnej, zarówno
dzisiaj, jak i w przeszłości, zawsze starają się kształtować przyszłość kultury. Dzieje się
Prace Kulturoznawcze 15, 2013
© for this edition by CNS
PK15.indb 362
2013-10-30 11:16:46