Ciągle odbiera nam się prawo do tego co przyjemne i jeszcze mówi
Transkrypt
Ciągle odbiera nam się prawo do tego co przyjemne i jeszcze mówi
Ciągle odbiera nam się prawo do tego, co przyjemne i jeszcze mówi się, że to dla naszego dobra. Tak samo wygląda cała ta „sprawa” z współżyciem przed ślubem. Jakież to niesprawiedliwe! Katarzyna i Paweł. Moi kochani. Jestem mocno przekonana, że właśnie to, co Wy mówicie jest głęboko niesprawiedliwe; niesprawiedliwe zarówno dla Was jak i tych wszystkich młodych ludzi, którzy chcieliby, żeby w życiu było im tylko przyjemnie. Myślę, że doskonale zdajecie sobie sprawę z tego, że nie da się tak przeżyć życia. Wśród wielu argumentów za czystością przedmałżeńską jest także argument etyczny, moralny; tutaj oceniamy dany czyn w kategoriach dobra, albo zła moralnego. Norma etyczna jest normą docelową; dlatego to coś jest złe, że jest wobec czegoś, albo kogoś złe. Zachowanie seksualne jest zachowaniem wobec drugiego człowieka. Trzeba zatem sprawdzić, czy ma ono elementy podstawowe układu międzyludzkiego: miłości i sprawiedliwości. Jeżeli chcę posiadać upragnioną dziewczynę, to pozornie może to być dążeniem miłości, ale równocześnie może być dowodem egoizmu. Kryje się w tym zalążek czegoś moralnie negatywnego. Egoizm nie jest wartością pozytywną. Trzeba się go wyzbywać. Często zdarza się wśród młodych ludzi, że własne odróżnienie dobra i zła w tej konkretnej dziedzinie seksualnej może być zafałszowane. Dlatego zamiast obiektywnej normy etycznej młodzi ludzie bardzo często wysuwają normę subiektywną, egoistyczną. Młody człowiek bardzo łatwo nazywa dobrem to, co jest dla niego przyjemne i co mu się podoba. Pamiętajcie, że można zdradzić męża mając lat 16 – 17 a wyjść za mąż mając 20 – 25 lat. To jest zdrada, dlatego, że miłość z natury swojej domaga się integralności, chce posiadać całego człowieka i ma prawo do całej osoby, do całego kochanego człowieka i jego przeszłości. I dlatego jeśli ja mam prawo do pełnego posiadania, to z kolei mam obowiązek obdarowywania tym samym. Żeby nie skrzywdzić dziewczyny, która kiedyś będzie moją żoną, dzisiaj nie mogę współżyć z tą czy z tamtą, która mi się tylko spodoba. Nie będąc jeszcze mężem czy żoną, nie można postępować tak, jak dyktują nam zmysły, bo wówczas będziemy przypominać dzieci, które włożyły buty dorosłych. Nie jest im wygodnie w nich chodzić, krępują ich ruchy, są niebezpieczne, bo grozi to przewróceniem, chociaż daje posmak dorosłości. Z tą tylko różnicą, że dzieci po zdjęciu za dużych butów wracają do własnego dziecięcego świata, a młodzi, chłopak i dziewczyna, sięgając po to, co jest przywilejem małżeńskim, nie mogą już powrócić do „swojego świata” bez obciążeń psychicznych, nawet jeśli nie wystąpiły konsekwencje fizyczne to znaczy poczęcie dziecka. Kochani; trzeba szukać obiektywnych odniesień: czy to, co jest dzisiaj dla mnie przyjemne, jest na pewno obiektywnie dobre? Jak sprawdzić, czy to jest obiektywnie dobre? To jest problem uformowania własnego sumienia, które musi być niezafałszowane. Formacja sumienia jest pracą nad sobą i do takiej pracy gorąco Was zachęcam. s. Maryla Sieczka