Skończył z piłką raz na zawsze

Transkrypt

Skończył z piłką raz na zawsze
Skończył z piłką raz na zawsze
Utworzono: czwartek, 30 sierpnia 2007
Skończył z piłką raz na zawsze
Rozmowa z Jerzym Gorgoniem, byłym piłkarzem Górnika Zabrze i
reprezentacji Polski
W zeszłym roku swoje 60-lecie świętował Górnik Zabrze, teraz przyszedł czas na benefis Jerzego
Gorgonia. Jak widać, Pańskie życie toczy się wokół zabrzańskiego klubu, którego nadal jest Pan
żywą legendą.
Bardzo się cieszę, że w najbliższą sobotę będę mógł świętować swoje urodziny z bliskimi mi osobami w Zabrzu. Będzie czas, by
spotkać się rodziną i przyjaciółmi, a także dawnymi kibicami, którzy nadal o mnie pamiętają. I za tę pamięć jestem im bardzo
wdzięczny. Moje urodziny będę świętował w radosnej atmosferze. Szkoda, że mój dawny klub nie ma zbyt wielu powodów do
radości.
No właśnie, jakie perspektywy rysują się przed zabrzańskim klubem, który na swoje 60-lecie
wypadł z ekstraklasy?
Nie chciałbym się szeroko rozwodzić na temat sytuacji Górnika, analizować tego, co się wydarzyło na boisku. Zabrzańskiemu
klubowi, w którym przeżyłem najlepsze lata mojej kariery, życzę jak najlepiej, a przede wszystkim błyskawicznego powrotu do
ekstraklasy. To co się stało, to już historia i należy szybko się pozbierać, by nie myśleć o przeszłości. Wierzę, że po tej wpadce
Górnik będzie silniejszy i w efektownym stylu wróci do grona najlepszych zespołów w kraju.
Pan znalazł się w identycznej sytuacji 31 lat temu, gdy Górnik po raz pierwszy w swojej historii
przeżył gorycz spadku do drugiej ligi. To wspomnienie ciągle boli?
I to jak bardzo! Do dzisiaj nie wiem, jak to się mogło stać. Tamta wpadka mocno nas zahartowała i mam nadzieję, że moi następcy
wezmą sobie do serca całą sytuację i nie zawiodą kibiców. Myśmy po roku, bez żadnych problemów wrócili do ekstraklasy. Wierzę,
że teraz będzie identyczny scenariusz. Za dobrze życzę Górnikowi, bym mógł inaczej myśleć.
Jerzy Gorgoń zaszył się w Szwajcarii, kompletnie wyłączając się z życia sportowego. Co aktualnie
pan porabia i dlaczego tak rzadko odwiedza rodzinne strony?
Po wyjeździe do Szwajcarii grałem przez kilka lat w Sankt Gallen, ale nie zdecydowałem się później na karierę trenerską. Po 17
latach wyczynowej kariery zdecydowałem, że już nigdy nie zagram w piłkę. Nie gram nawet w meczach oldbojów. Dla przyjemności
grałem w tenisa ziemnego, ale i to już porzuciłem. Niedługo kończę pracę w koncernie handlowym koło Sankt Gallen, gdzie
zatrudniono mnie w charakterze osoby rozprowadzającej towary. Powoli wybieram się na zasłużoną emeryturę. Mam teraz więcej
czasu dla żony i syna. W zeszłym roku, gdy zaproszono mnie na jubileusz Sparty Zabrze, mojego pierwszego klubu, przyjechałem
do Polski właśnie z małżonką i synem. Marek skończył uniwersytet w Sankt Gallen i jest analitykiem finansowym. Amerykańska
firma, w której pracuje, przysłała go na dwa lata do Warszawy. Na Śląsku jestem bardzo rzadko, w Zabrzu-Mikulczycach została
tylko moja ciocia.
Pańscy koledzy z boiska zostali jednak w swojej branży, robiąc kariery trenerskie. Nie chciał pan
zostać szkoleniowcem?
Trenerskie życie na walizkach absolutnie mnie nie interesowało. Po zakończeniu kariery zawodniczej trochę trenowałem młodzież
w Sankt Gallen i okolicy. Mnie nigdy nie ciągnęło na trenerską ławkę, za dużo w tej pracy stresów i niepewności, by się w nią
angażować. To nie jest robota dla mnie.
„Sześćdziesiątka” na karku to idealny wiek, by pokusić się o bilans zysków i strat. Nie żałuje pan
czasem, że nie osiągnął więcej na boisku?
Niczego w życiu nie żałuję. Jestem zadowolony z tego co osiągnąłem. Grałem do 35 roku życia i zdobyłem złoty i srebrny medal
olimpijski, zająłem trzecie miejsce na mistrzostwach świata. No i te mistrzostwa Polski oraz Puchary Polski z Górnikiem. To chyba
niezły bilans?
Rozmawiał Jerzy Mucha
JERZY GORGOŃ, urodzony 18 lipca 1949 r. w Zabrzu. Wychowanek MGKS Mikulczyce (obecna Sparta Zabrze), przez 13 lat
występował w Górniku Zabrze (220 gier ligowych, 18 goli), by na koniec kariery zagrać w lidze szwajcarskiej. Z Górnikiem zdobył
dwa tytuły mistrza i pięć Pucharów Polski. Miał swój udział w wielkich sukcesach reprezentacji Polski kierowanej przez Kazimierza
Górskiego. W ogromnym stopniu zapracował na „złoto” olimpijskie w Monachium i srebrny medal w Montrealu. Był także czołową
postacią biało-czerwonych na pamiętnych mistrzostwach świata w RFN, gdzie zajęliśmy trzecie miejsce.

Podobne dokumenty