CZAS MOSINY Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Ziemi Mosińskiej

Transkrypt

CZAS MOSINY Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Ziemi Mosińskiej
CZAS MOSINY
Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Ziemi Mosińskiej
Sylwetki radnych
Ma 65 lat. Żonaty, dwoje dzieci, dwoje wnuków. Historyk, regionalista. Autor wielu
publikacji na temat lokalnych dziejów. Urodził się i całe życie zawodowe i prywatne związał z naszym
miastem. Twierdzi, że jest po uszy zakochany w Mosinie. Nauczyciel historii i wiedzy o społeczeństwie
od 1966 do 2005 r. W latach 1992 - 1999 dyrektor Szkoły nr 2 w Mosinie, a następnie od powstania do
2003 r. dyrektor Gimnazjum nr 2. Inicjator powstania Izby Muzealnej w Mosinie.Ma duże doświadczenie
samorządowe:
W latach 1994 - 1998 wiceprzewodniczący mosińskiej Rady Miejskiej oraz radny
Wielkopolskiego Sejmiku Samorządowego.
W latach 1998 - 2002 radny Powiatu Poznańskiego,
2006 - 2010 przewodniczący Rady Miejskiej w Mosinie,
2010 - 2014 wiceprzewodniczący mosińskiej Rady Miejskiej.
Zdaniem Jacka Szeszuły Mosina i gmina dotkliwie odczuwa konieczność poprawy infrastruktury
drogowej. Wpływa ona na poprawę jakości życia i zadowolenie mieszkańców.
Chętnie podróżuje po Polsce z żoną i wnukiami. Ciągle odkrywa coś nowego. Pasjonuje go literatura
historyczna, regionalizm, muzyka przełomu lat 60/70.
artykuły Jacka Szeszuły:
http://www.kultura.gmina.pl/publikacja.pdf
www.zolnierzewolnosci.pl/portal/pl/Narodziny_demokracji_.html
www.zolnierzewolnosci.pl/portal/pl/25_stycznia_1945.html
www.zolnierzewolnosci.pl/portal/pl/Zdarzylo_sie_w_Mosinie.html
JAN MARCINIAK
Od urodzenia mieszka w Mosinie. Ma żonę Alicję i troje dzieci: Annę, Leszka i Jakuba.
Ojciec był adwokatem, stryj, Florian, założycielem, organizatorem i pierwszym naczelnikiem Szarych
Szeregów. Ukończył technikum budowlane i politologię na UAM w Poznaniu na Wydziale Nauk
Społecznych. Pracę rozpoczął w firmie Instal w Poznaniu, później był krótki epizod na Międzynarodowych
Targach Poznańskich. Od 1980 r. pracował w administracji, w Zarządzie Dróg i Mostów w Urzędzie
Dzielnicowym, najpierw na Jeżycach, później na Starym Mieście, w końcu na Placu Kolegiackim. Tam
został kierownikiem działu realizującego infrastrukturę podziemną (woda, kanalizacja, gaz, ciepło,
telefony) na terenach o zabudowie jednorodzinnej w Poznaniu. Potem od 1989 roku związany z
Mosińskim samorządem.
www.zolnierzewolnosci.Rok_1990.zmiana_wladzy.htmlTrenował w mosińskim klubie piłkę nożną. W 1971
roku został powołany do kadry piłkarskiej juniorów woj. wiekopolskiego. Uważa, żę należy wszystko
uczynić, aby odciągnąć młodzież, dzieci i dorosłych od telewizora i komputera. W tym kierunku powinny
iść działania gminy, dlatego dołoży wszelkich starań, by w Mosinie powstał skatepark.
O wspólnych pieniądzach:
Cały czas, przez wszystkie lata pracy w samorządzie podkreśla, że podstawą sukcesu gminy jest dbałość
o wydatki. Nie można pieniędzy wydawać beztrosko. To przecież nasze wspólne dobro. Każda złotówka
jest bezcenna. Jeżeli wprowadzimy dyscyplinę budżetową, to więcej pieniędzy przeznaczymy na
zaspokojenie ważnych potrzeb mieszkańców, np. drogi, chodniki, infrastrukturę podziemną, edukację,
pomoc najuboższym, kulturę, sport, bezpieczeństwo.
Inwestycje to rozwój gminy, miejsca pracy, komfort życia mieszkańca. Przecież każdy chciałby wyjść ze
swojej posesji na utwardzony chodnik, niż brnąć w błocie. Tam gdzie chodnik i jezdnia już są, mieszkaniec
winien widzieć potrzebę tych, którzy tego nie posiadają. Poczucie wspólnoty i solidarności międzyludzkiej
są jego zdaniem bardzo ważne.
Jan Marciniak uważa, że dobry samorząd to:
•dobra reprezentacja mieszkańców,
•traktowanie każdego podmiotowo, równo, sprawiedliwie,
•sztuka racjonalnego wydawania pieniędzy,
•ciężka i odpowiedzialna praca na rzecz dobra wspólnego,
•zdrowy, proporcjonalny podział budżetu.
MARIAN JABŁOŃSKI
Ma żonę Teresę i dwoje dorosłych dzieci. Od urodzenia mieszka w
Daszewicach. Wykształcenie wyższe administracyjne. Od 38 lat pracuje w Zakładzie
Ubezpieczeń Społecznych. Interesuje go polityka społeczna. Druga kadencja w Radzie
Miejskiej. W minionej i obecnej kadencji przewodniczący komisji rewizyjnej.
Za pierwszoplanowe uważa zakończenie budowy sali gimnastycznej w Daszewicach. Bardzo ważną
sprawą do załatwienia jest też jego zdaniem poprawa zaopatrzenia w wodę miejscowości obsługiwanych
przez Majątek Rogalin. Widzi konieczność poprawy stanu dróg, zbudowanie kanalizacji sanitarnej na
Zawarciu.
Cechuje go merytoryczna dociekliwość, niezależność, kultura wypowiedzi, rozwaga. Zawsze opanowany,
wzbudza zaufanie i sympatię nawet u radnych z innych klubów.
MAŁGORZATA KAPTUR
Mężatka, dwoje dzieci. Mieszka w Mosinie od urodzenia. Jest emerytowaną nauczycielką
języka polskiego, rosyjskiego i historii. W latach 2002 - 2007 była dyrektorem Szkoły
Podstawowej w Krośnie. Pierwsza kadencja w Radzie Miejskiej Uważa, że najważniejsze w
życiu jest zdrowie, rodzina i dobre relacje z ludźmi. Lubi zwiedzać Polskę i Europę. Jej pasją są
wielkopolskie zamki, pałace i dwory. Interesuje ją architektura, a także losy wielkopolskiego
ziemiaństwa. Przygląda się naszej gminie uważnie i porównuje ją z innymi. Uważa, że
dziurawe i błotniste ulice w XXI wieku to wstydliwa sprawa. Jej zdaniem ważne problemy
muszą być rozwiązywane planowo i systemowo, a przy załatwianiu spraw nie powinno się
zwracać uwagi na czynniki pozamerytoryczne, takie jak np. osoba petenta.
Ma duże doświadczenie w pracy z ludźmi oraz umiejętność szybkiego zdobywania informacji,
szczególnie przy pomocy Internetu. Redaguje niniejszą stronę.
Wywiad opublikowany w lutym 2012 w "Faktach Mosińsko-Puszczykowskich"
Jest Pani radną opozycyjną. Często w lokalnej prasie zarzuca się opozycji arogancję,
bezczelność…
Muszę Panu przerwać tę wyliczankę. Wszystkie złośliwości pod naszym adresem wynikają z
nieumiejętności radzenia sobie władzy z krytyką. Mam świadomość, że ja i moi koledzy z Koalicji
Samorządowej jesteśmy solą w oku burmistrza. Zadajemy niewygodne pytania, składamy wnioski, z
którymi coś trzeba zrobić. Bez nas sesje byłyby krótsze i ogólnie życie urzędu spokojniejsze i
wygodniejsze. Tylko czy radny jest po to, by klaskać, czy po to, by myśleć? Krytyka jest punktem wyjścia
do zmiany. Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że zmiany są w Mosinie potrzebne, że wiele spraw
mogłoby się toczyć z większym pożytkiem dla ogółu mieszkańców. Jesteśmy sześcioosobową grupą
mającą swoje zdanie
Największe rozczarowanie?
Moje największe rozczarowanie przeżyłam, kiedy w grudniu radni przyjęli uchwałę o gospodarowaniu
nieruchomościami. Zgłosiłam kompromisowe rozwiązanie, by o nabywaniu i zbywaniu nieruchomości o
wartości poniżej 200 tys. burmistrz decydował sam, a o sprzedaży nieruchomości o wyższej wartości
rozstrzygała Rada Miejska. Niestety, mój wniosek nie zyskał większości. To jest dla mnie niezrozumiałe.
Radni sami zrezygnowali z wpływu na to, co gmina sprzedaje. Pełnię władzy w tym względzie oddali
burmistrzowi. Jest to niewiarygodne wręcz świadectwo uległości i braku świadomości mosińskich „
parlamentarzystów”.
Rada jest słaba?
Tak. Rada w obecnym składzie nie jest w stanie skutecznie realizować swojej funkcji kontrolnej w
stosunku do burmistrza. Burmistrz ma świadomość tej sytuacji i ją wykorzystuje, bo jest dla niego
wygodna. Rada jest taka, jaka jest, bo z kolei społeczeństwo Mosiny nie rozlicza na bieżąco swoich
radnych. Nie robi tego, bo nie ma informacji na temat działalności Rady. Bo niby skąd miałby
mieszkaniec czerpać taką wiedzę? W „Merkuriuszu” o tym nie przeczyta! Tam świadomie ten temat jest
przemilczany. Mieszkaniec musi znać swojego burmistrza i to z jak najlepszej strony. Radnych znać nie
powinien. To jest zasada nr 1 pisma wydawanego za nasze wspólne pieniądze, spore pieniądze.
Co trzeba zmienić?
Przede wszystkim styl sprawowania władzy. W Mosinie rządzi niepodzielnie burmistrz. To już trzecia
kadencja pani Zofii Springer. Rutyna i nadmierna pewność siebie, podejmowanie nieprzemyślanych,
niekonsultowanych wcześniej decyzji, lekceważenie mieszkańców i radnych – to cechy wyróżniające
obecny sposób zarządzania gminą.
Nieprzemyślane decyzje? Co Pani ma na myśli?
Takich spraw jest wiele. Od 3 lat ponosimy koszty z tytułu członkostwa w Międzygminnym Związku „
Schronisko” a w kolejnych latach będzie nas ono kosztowało coraz więcej. Wspólnie z 10 gminami
powiatu poznańskiego budujemy schronisko dla bezdomnych zwierząt w Skałowie na terenie gminy
Kostrzyn. Mimo to nasza gmina ma zamiar wybudować przytulisko dla 50 psów w Bolesławcu za 268 tys.
zł. To jest moim zdaniem rozrzutność. W obecnym przytulisku jest 20 czworonogów. Skoro mamy już za 2
lata zawozić psy do schroniska w Skałowie, to jest to nieprzemyślany, zbędny wydatek. Radnym nie
przedstawiono symulacji kosztów, nie przeprowadzono konsultacji z mieszkańcami sołectwa
Borkowice/Bolesławiec. Tak nie powinno być. Zanim zostanie wydany publiczny grosz, należy się dobrze
zastanowić. Nasz Klub zawsze stara się szukać oszczędności, dlatego złożyliśmy wniosek o rezygnację z
budowy przytuliska w Bolesławcu.
Mówi Pani o przytulisku. Wiadomo, że to obecne nie spełnia wymogów. Co trzeba Pani
zdaniem zrobić?
Moim zdaniem zawsze trzeba zacząć od udoskonalenia tego, co jest - dopilnować porządku, wprowadzić
regulamin i wyegzekwować jego przestrzeganie, stworzyć warunki dla funkcjonowania wolontariatu.
Warto w tym miejscu powiedzieć, że wolontariusze w ubiegłym roku przeprowadzili około 30 adopcji,
wyprowadzają psy na spacer, sprzątają. Chciałabym tą drogą złożyć im wyrazy uznania. Nie mają jednak
gdzie umyć rąk. Po prostu nikomu nie przyszło to do głowy, by jakoś to zorganizować.
Przytulisko, to rozumiem, nie jedyny problem Mosiny?
Oczywiście, że są ważniejsze sprawy. Chciałam pokazać tylko na jego przykładzie mechanizm działania
władzy: brak właściwej diagnozy problemu, decyzje bez wcześniejszych konsultacji, wysokie koszty
realizacji i niespecjalny rezultat. Tak jest w przypadku wielu inwestycji.
Problem nr 1, Pani zdaniem, to…
SPALARNIA OPON. Dowiedzieliśmy się o decyzji Burmistrza dla firmy Dudek&Kostek z Gazety Wyborczej.
To SKANDAL! Burmistrz na każdej sesji składa Radzie Miejskiej sprawozdanie ze swojej działalności. Nie
padło na ten temat ani jedno słowo. Komisja Inwestycji wraz z przewodniczącą była zaskoczona, kiedy
radny, Jan Marciniak odczytał artykuł.
Od 2009 roku inwestor kontaktuje się z naszą gminą. W 2011 roku burmistrz wydała na jego rzecz trzy
decyzje o środowiskowych uwarunkowaniach dla inwestycji polegającej na innowacyjnej technologii
recyklingu opon i nikt o tym nie wiedział. Nie przeszkodziło to Burmistrzowi wpisać w treść decyzji, że
została ona podjęta w wyniku konsultacji ze społeczeństwem. Pani Burmistrz tę informację przed nami po
prostu ukryła. Dlaczego? Bo do tej pory robiła tak samo i jakoś się udawało. Wszystkiemu winni
dziennikarze.
Mieszkańcy zaprotestowali jednak skutecznie …
Tak, to było wydarzenie bez precedensu w historii Mosiny. W ciągu kilku dni zebraliśmy ponad 2 tys.
podpisów. Mieszkańcy poświadczyli, że o planowanej inwestycji Burmistrz ich nie poinformował i wyrazili
swój sprzeciw wobec lokowania w centrum miasta chemicznej fabryki stosującej ryzykowną, nie
sprawdzoną technologię. Na sesji w dniu 23 listopada i później na spotkaniu z inwestorem 15 grudnia
mieszkańcy rzeczowo zadawali pytania i wyrażali swoje oburzenie z powodu postępowania burmistrza..
Radni jednomyślnie przyjęli stanowisko wzywające Burmistrza do wycofania z obiegu prawnego tej
decyzji. Wśród protestujących byli prawnicy, ekonomiści, ekolodzy, chemicy, inżynierowie środowiska,
technolodzy. Protest wsparli również profesorowie Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu - prof. Jan
Przybyłek i prof. Józef Górski oraz poseł Arkady Fiedler. Pani burmistrz powiedziała wtedy, że „skoro
społeczeństwo nie chce tej inwestycji, to ona w Mosinie nie powstanie”.
Czy wierzy Pani, że burmistrz dotrzyma słowa?
Część mieszkańców uwierzyła w zapewnienia. Ja jestem sceptyczna. Nie wierzę pani burmistrz. Nie
wierzę, bo późniejsze wypowiedzi w prasie lokalnej są niejednoznaczne. Mam wrażenie, że burmistrz
swoich słów wypowiedzianych w obecności 200 protestujących mieszkańców, nie traktuje jak
zobowiązanie. 19 stycznia 2012 roku Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło decyzję Burmistrza na
rzecz firmy Dudek & Kostek, bo uznało, że Burmistrz nie wziął pod uwagę negatywnej opinii sanepidu,
który twierdzi, że inwestycja może być niebezpieczna dla ujęcia wody i nie przeprowadził konsultacji
społecznych. Wkrótce się okaże jaka jest prawdziwa wartość publicznej deklaracji Burmistrza Gminy
Mosina.
Co na to mieszkańcy?
Komitet protestacyjny monitoruje sytuację. Jest zdecydowany podjąć wszelkie możliwe działania, by nie
dopuścić do powstania tej firmy w naszym mieście. Nie chcemy ryzykować, nie chcemy być królikami
doświadczalnymi – mówią mieszkańcy.
Mosina dba, by SKO miało zajęcie, jest kolejna uchylona decyzja Burmistrza.
Tak, to prawda. 26 stycznia Kolegium orzekło nieważność decyzji Burmistrza z 2007 roku na rzecz firmy
Anton RÖHR. Stwierdziło, że Burmistrz rażąco naruszył prawo. Kolegium wypowiedziało się na temat
decyzji z 2007 roku, a jest jeszcze decyzja z kwietnia 2011. Ona również została podjęta z pominięciem
mieszkańców. Warto dodać, że Firma Anton Röhr – to setki TIR-ów na naszych ulicach i zatłoczonych
drogach dojazdowych do miasta. To jest więc nie tylko problem mieszkańców ulicy Gałczyńskiego ale
problem, który dotyczy nas wszystkich.
Koalicja Samorządowa skierowała do prokuratury sprawę pobierania nienależnej subwencji
oświatowej dla szkoły w Krośnie znajdującej się w Mosinie przy ulicy Krasickiego. Zarzucono
Wam odbieranie dzieciom pieniędzy. Dlaczego to zrobiliście?
Burmistrz decydując się na budowę nowej szkoły w Mosinie miał świadomość, że gmina straci, że stracą
swoje dodatki nauczyciele, a jednak szkołę zamiast na wsi wybudował w mieście. Dyrektor Szkoły w
Krośnie i Rada Rodziców zabiegali o budowę nowego budynku w Krośnie, ale ich uwagi zostały
zlekceważone.
Kiedy szkoła na Krasickiego stała się faktem, burmistrz próbował przekonać ministerstwo, że dzieci uczą
się w Mosinie i w Krośnie. To jest jednak nieprawda, bo w starej szkole lekcje się nie odbywają, tam jest
tylko przedszkole. Prawo jest jednoznaczne. O wyższej subwencji decyduje lokalizacja: szkoła na wsi –
wyższa subwencja, w mieście – niższa. Ministerstwo zleciło kontrolę i ustaliło, że stan faktyczny jest inny
niż to, co napisał Burmistrz. Prokuratura sprawę zbada i oceni działanie burmistrza. Radni w poprzednich
latach zgłaszali wątpliwości co do legalności przyjętego przez władze rozwiązania.
Burmistrz ma sztab prawników, zanim podejmie decyzję powinien się upewnić, czy nie narazi gminy na
straty. Budowę powinna poprzedzić opinia z Ministerstwa. Postępować w myśl zasady: jakoś to będzie –
burmistrzowi nie przystoi.
Napisała Pani na stronie Koalicji Samorządowej niedawno, że wieża na Pożegowie jest jak
stadion narodowy. Dlaczego?
Napisałam tak, bo widzę wiele podobieństw. 14 grudnia odbyła się Konferencja z udziałem wielu
dostojnych gości podsumowująca ten projekt. Wszyscy byli zadowoleni, że wieża już jest. Było wiele
reklam w prasie, radiu i telewizji. Tymczasem wieża ciągle jest niedostępna. To antyreklama Mosiny.
Kiedy tam jestem zawsze spotykam zawiedzionych turystów. Tak nie powinno być.
Proszę dokończyć zdanie: Praca radnej to dla mnie…
ogromne wyzwanie, któremu próbuję sprostać codziennie, to systematyczna praca, by uświadomić
mieszkańcom, że gminne sprawy są ciekawe i że każdy może mieć wpływ na ich bieg, jeśli tylko zechce.
Są jakieś efekty tego uświadamiania?
Są. Dzięki naszej stronie www.koalicjamosina.pl zainteresowanie sprawami społecznymi rośnie. Mamy
coraz liczniejsze grono czytelników, którzy dzielą się z nami swoimi spostrzeżeniami. To jest dla nas
wszystkich bardzo cenne. Myślę, że uwagi te czytają też z zainteresowaniem urzędnicy. Dzięki temu
dociera do nich zdanie krytycznych mieszkańców. Urząd ma ogromne możliwości zbierania opinii. Szkoda,
że tego nie robi na co dzień.
PIOTR WILANOWSKI
Żonaty, syn Maciej. Jest absolwentem Akademii Rolniczej w Poznaniu i studium
podyplomowego na SGGW w Warszawie. Jako pracownik Muzeum Narodowego w Poznaniu od
24 lat prowadzi rewaloryzację parku przy pałacu w Rogalinie. Wykonał 19 projektów
zabytkowych parków położonych w Wielkopolsce. Pierwsza kadencja w Radzie Miejskiej.
W wolnych chwilach wędkuje, gra w ping-ponga. Jest miłośnikiem krajobrazu. Regularnie
jeździ na rowerze po okolicy. Lubi spływy kajakowe. Spływał Wartą, Odrą, Biebrzą, Czarną
Hańczą, itd.
Uważa, że tak jak w przyrodzie, również w życiu społecznym odbywa się nieustanna walka.
Reguły gry w naturze są uczciwe i jednoznaczne. Dlatego uważa, że należy podobnie
postępować w życiu publicznym. Tu, aby osiągnąć cel, nie można działać w pojedynkę, lecz
trzeba współdziałać – nie tylko z ludźmi o tych samych poglądach, ale również ze wszystkimi,
którzy są skłonni do kompromisowego myślenia. W podejmowaniu wspólnych działań ważna
jest wiedza o problemie i dlatego deklaruje formułę sprawowania mandatu radnego poprzez
cykliczne spotkania z mieszkańcami, w celu ustalania wspólnego stanowiska. Przyroda jest
czytelną inspiracją, by w życiu publicznym, mimo pozornej sprzeczności interesów, promować
zgodę i współpracę – również w sferze działania Rady.
Zależy mu na zrównoważonym rozwoju naszej gminy z uwzględnieniem ochrony jej
wyjątkowych walorów kulturowych oraz przyrodniczo-krajobrazowych. Dziś najistotniejsze dla
naszych wsi - jego zdaniem - jest uzbrojenie terenu w brakujące media, a następnie budowa
utwardzonych nawierzchni drogowych wraz z chodnikami i ścieżkami rowerowymi. Ważne jest
utrzymanie Ośrodka Zdrowia po wschodniej stronie rzeki Warty, jak również powstanie w
Rogalinie odpowiednio zlokalizowanego parkingu dla turystów.
Środki na inwestycje powinny być pozyskiwane również z funduszy unijnych, a rolą radnego
jest motywowanie urzędników Gminy do sprawniejszych niż dotychczas, działań w tym
zakresie. Radny powinien sprawować ciągłą i uważną kontrolę przedstawionych do
głosowania projektów uchwał, bowiem jego głos może okazać się decydujący. Radny to ktoś,
kto korzysta z danego przez mieszkańców kredytu zaufania, który spłaca poprzez mądre
decyzje pozwalające budować lepszą, wspólną przyszłość!
Piotr Wilanowski wie wszystko o rogalińskich dębach, ponieważ jest dyrektorem parku w
Rogalinie i opiekuje się nimi na co dzień.
Więcej...
poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,7056888,Moc_rogalinskich_debow.html#ixzz19fnb1toT
ŁUKASZ KASPROWICZ
Rodzina: żona Agnieszka i dwóch synów. Wykształcenie: wyższe, mgr administracji.
Zawód: dziennikarz. Praca: w redakcji gazety lokalnej "Fakty Mosińsko-Puszczykowskie". Miejsce
zamieszkania: Dymaczewo Nowe. Pierwsza kadencja w Radzie Miejskiej.
Od ponad 4 lat prowadzi blog, który jest jedynym niezależnym forum wymiany myśli na tematy nurtujące
mieszkańców gminy Mosina. Dociekliwy, odważny i uparty. Mówi wprost co myśli. Ma wiele pomysłów na
zrobienie czegoś pożytecznego dla społeczności lokalnej i dla całej gminy. Denerwuje go manipulowanie
społeczeństwem, zachowanie mosińskiej władzy, jej dworskość i zajmowanie się mało ważnymi sprawami.
Interesuje go polityka i prawo.
www.e-samorzadowiec.pl  2010 RegioGroup Sp. z o.o.