Film, który trzeba zobaczyć
Transkrypt
Film, który trzeba zobaczyć
Kazik Staszewski w teledysku promującym „Układ zamknięty” 4 Podatkowe golenie owiec nad Wisłą rozpoczęte – władza toczy wojnę z narodem 16 Gdzie jesteśmy po 3 latach od katastrofy smoleńskiej? 24 Jerzy Góralski Janusz Szewczak Marek Pyza BEZPŁ ATNA GA ZETA CZŁONKÓW K A SY STEFCZ YK A / nr 94 kwiecień 2013 / INFOLINIA 801 600 100 Film, który trzeba zobaczyć Film na ekranach kin od 5 kwietnia 2013 r. Kasa Stefczyka głównym mecenasem „Układu zamkniętego AKTUALNOŚCI Andrzej Sosnowski prezes Kasy Stefczyka Szanowni Państwo, czy można – działając w imieniu państwa – zniszczyć uczciwych obywateli? Można. Film „Układ zamknięty”, który powstał również dzięki Kasie Stefczyka (jesteśmy głównym mecenasem), pokazał bezwzględność władz i bezradność obywateli (czytaj na str. 1). Najbardziej przerażające jest to, że film przedstawia prawdziwą historię, która wydarzyła się już w wolnej Polsce (2003 r.). Jeszcze bardziej przerażające jest to, że – jak zdradził w jednym z wywiadów Mirosław Piepka, który napisał scenariusz „Układu zamkniętego” – Business Centre Club monitoruje w tej chwili w Polsce ok. 300 spraw o podobnym scenariuszu. To naprawdę może zdarzyć się każdemu z nas. Trudno jest żyć w państwie, w którym prawo nie jest szanowane. Przypomnę choćby historię ustawy o SKOK-ach autorstwa PO. Prezydent Lech Kaczyński skierował tę ustawę do Trybunału Konstytucyjnego z rekordową liczbą zastrzeżeń – było ich aż 72. Tym czasem jego następca wycofał aż 70 z nich i uniemożliwił w ten sposób sędziom Trybunału ocenienie zgodności z konstytucją tych zapisów ustawy. Dlaczego? Pod ocenę Trybunału trafiły tylko jej dwa artykuły. W obu przypadkach TK orzekł ich niezgodność z konstytucją. liczbyKasy Stefczyka 6 470 000 000 zł depozyty 4 390 000 000 zł pożyczki 7 260 000 000 zł aktywa 411 oddziały 885 000 Współwłaściciele WSTĘPNE DANE NA LUTY 2013 r. 2 C Z AS STEFC Z YK A „Jutro mogą „Układ zamknięty” Ryszarda Bugajskiego jest najważniejszym od czasów „Długu” Ryszarda Krauzego filmem o patologiach współczesnej Polski. fot. andrzej gojke słowood prezesa D awno na naszych ekranach nie mieliśmy filmu tak gęstego od pokazanego zła, intensywnego w emocje oraz dosłownie bolącego widza. „Jutro mogą przyjść po ciebie” nie jest jedynie pustym marketingowym sloganem dystrybutora filmu. Świat pokazany w „Układzie zamkniętym” nie przypomina świata cywilizowanych krajów. Jest to obraz postkolonialnego państwa, w którym metody ludzi wyrosłych w totalitarnym ustroju są przenoszone na nowy grunt. Osoby, które zapisały się w najgorszych barwach w PRL-u, wychowują następne pokolenie niegodziwców, którzy uniemożliwiają przerwanie morderczego łańcucha, zaciskającego się coraz częściej na szyjach niewinnych. Ryszard Bugajski 31 lat temu zrealizował głośne „Przesłuchanie” opowiadające o ka owskim procesie kobiety w czasach stalinizmu. Dziś powraca filmem o kafkowskim procesie trojki biznesmenów po upadku komunizmu. Oba filmy można ze sobą zestawić. Oba pokazują triumf bezwzględnego zła nad dobrem. Oba dotykają najmroczniejszych zakamarków ludzkiej duszy. Najbardziej przerażające jest to, że drugi z tych filmów jest oparty na prawdziwej historii niszczonych w III RP przedsiębiorców. Tacy ludzie żyją obok nas i nadal są prześladowani przez aparat władzy „wolnej Polski”. Nie tylko im trudno się nowe dzieło Bugajskiego ogląda. Dzieło, które miało w ogóle nie powstać, gdyby nie determinacja wolnych ludzi. Po raz kolejny dostajemy kawał wielkiego kina. Rola Janusza Gajosa, Wojciecha Żołądkowicza czy Roberta Olecha (brawa też dla reszty obsady) na długo utkwią w pamięci widzów. Ten film nie tylko pozwala zobaczyć w pigułce patologię „Układ zamknięty” w reżyserii Ryszarda Bugajskiego to historia trzech młodych przedsiębiorców – właścicieli świetnie prosperującej firmy. Wskutek intrygi skorumpowanych urzędników trafiają do tzw. aresztu wydobywczego pod zarzutem prania brudnych pieniędzy i działania w zorganizowanej grupie przestępczej. W roli bezwzględnego prokuratora – Janusz Gajos, w roli naczelnika urzędu skarbowego – Kazimierz Kaczor. Swoim mecenatem produkcję objęła Kasa Stefczyka. Premiera – 5 kwietnia 2013 roku. WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL AKTUALNOŚCI fot. andrzej gojke przyjść po ciebie” systemu, w jakim wszyscy funkcjonujemy, ale wprowadza nas w psychikę zniszczonych w majestacie prawa ludzi. Bugajskiemu udaje się też obnażyć intencje tych, którzy powinni dbać o nasze bezpieczeństwo oraz pomagać nam w egzystencji. Jeżeli jednak oni są zdegenerowanymi produktami układu, który jest szczelnie zamknięty, to gdzie mamy szukać pomocy? fot. andrzej gojke Łukasz Adamski INFOLINIA 801 600 100 Beata Ścibakówna w roli żony aresztowanego biznesmena, która podejmuje walkę w obronie męża: – Nie mieliśmy kontaktu z żonami pokrzywdzonych przedsiębiorców. Jednak reżyser był na tyle przygotowany, że wiedział, jak nas poprowadzić. Informacje, jakie nam przekazał, były bazą do tego, by pokazać dramatyczne historie kobiet, które różnie przeżywały dramat, jaki spotkał ich rodziny. Ja jednak, grając Joannę, próbowałam odnieść się do swoich emocji, by zrozumieć, co mogła czuć kobieta w takiej sytuacji. Żona filmowego Marka Stawskiego – Monika nie potrafiła się przeciwstawić „układowi” i straciła dziecko. Moja bohaterka zachowała się zupełnie inaczej. Dlaczego? Myślę, że w kobietach, które mają dzieci, jest wielka siła i sprzeciw wobec zła. My się po prostu nie dajemy. Moja postać wie, że mąż przeżywa straszne rzeczy, i jest świadoma, że nie może mu pomóc, choć stara się to robić z całych sił, to i tak nie zapomina, że ma dzieci, które trzeba ratować. Siła jej walki bierze się z miłości do dzieci. Sama jestem matką i wiem, że w sytuacjach ekstremalnych matki mają w sobie niewyobrażalną moc, która pomaga im zwyciężyć. Wojciech Żołądkowicz o swojej roli młodego, bezwzględnego prokuratora Kamila Słodowskiego: – Nie da się we współczesnej Polsce bez dania d… dojść do jakiejś władzy. Nie można tego zrobić bez straty w swoim sumieniu. Machina ludzi, którzy już tam siedzą i rozporządzają, jest za silna na ideały, natomiast kasa, która tam leży, wraz w układami tłumią pozytywne ideały ludzi, którzy albo zostaną zjedzeni, albo są wykluczeni, albo staną się częścią „układu”. O tym też jest „Układ zamknięty”. Jak to zmienić? Chyba tylko bombą, która wszystko by rozwaliła. Tylko tak można budować od fundamentów nowy ład. Niestety cały czas opieramy się na starej nomenklaturze. Opieramy się na ludziach, którzy nie umieją się obracać w inny sposób niż nauczyli się w PRL-u. A problemy, jakie spotkały na swojej drodze realizacje naszego filmu? Powiem dwoma słowami: układ zamknięty. Pewne instytucje są powiązane układami. Taki film mógłby wydawać się groźny i niebezpieczny. A więc małymi, miernymi środkami walczy się z tym filmem i tylko robi się wokół niego szum. C Z AS STEFC Z YK A 3 AKTUALNOŚCI Oddać Kazika! fot. materiały własne Przed premierą filmu „Układ zamknięty” w internecie pojawił się teledysk promujący tę produkcję wraz z piosenką wykonywaną przez Kazika Staszewskiego. Sponsorem teledysku jest Kasa Stefczyka. A le jeszcze wcześniej my zobaczyliśmy, jak ten teledysk powstawał i dlaczego wokalista grupy Kult na własnej skórze poznał działania antyterrorystów. Klip można podzielić na trzy części – są to konkretne sceny z filmu, dodatkowe fabularne epizody, które powstały na potrzeby teledysku, oraz fragmenty prawdziwego koncertu Kazika Staszewskiego w Krakowie. O scenach z filmu nie będziemy mówić – najlepiej będzie zobaczyć całość na ekranach kin już od 5 kwietnia. Kolejną część, czyli epizody nakręcone tylko do klipu, zrealizowano w Warszawie, a konkretniej w jednym ze studenckich klubów. Dlaczego akurat tam? Wiele wyjaśni fragment luźnej rozmowy z jednym z głównych aktorów „Układu zamkniętego” – Wojciechem Żołądkowiczem. Podczas przygotowań do wywiadu zaczęliśmy komentować miejsce, w którym się znajdujemy – dodajmy, że wyjątkowo obskurne: – Lokacja wyjątkowo trafiona.... – zagajam. – Szkoda, że zapachu nie można nagrać – stwierdza, wykrzywiając twarz, aktor. Faktycznie – w powietrzu unosił się odór kilku, jeśli nie kilkunastu poprzednich studenckich imprez. Ale to chyba bardziej pomagało w zdjęciach, niż przeszkadzało. W małym pokoiku odgrywano scenę narady prokuratorskiej tuż przed zatrzymaniem podejrzanego. Wystające ze ścian rury, odpadająca ze ścian olejna farba – osoby odpowiedzialne za scenografię miały naprawdę niewiele pracy tego dnia. A atmosfera konspiracji – 4 C Z AS STEFC Z YK A odtworzona w niemal stu procentach. – Pierwszy raz biorę udział w takiej rzeczy – przyznaje Żołądkowicz. – Tak mi się wydaje, że teledysk to głównie realizowanie jakiejś fabuły, opowieści tylko do obrazu. Obraz ma być nośnikiem tej historii. Przypomnijmy – narada prokuratorska z udziałem Żołądkowicza i Gajosa dotyczy zatrzymania... Kazika Staszewskiego. Dlatego kolejną część zdjęć – a w zasadzie główną – zaplanowano w Krakowie. Prawdziwy koncert w klubie Kwadrat, prawdziwa widownia i zaplanowane zatrzymanie Kazika przez antyterrorystów. Prawie prawdziwych – ale jednak. Tylko jest drobny szczegół, który sprawia, że nikt nie wie, czego się spodziewać. O „zatrzymaniu” nie wiedzą nawet koledzy z zespołu Kazika. Dlatego każdy scenariusz jest możliwy – aż po rękoczyny i pospolite ruszenie widowni włącznie. Wtajemniczeni twierdzą, że służbą, która ma „zdjąć” muzyka, ma być CBŚ. On sam nie do końca jest tego pewien: – Ja nie do końca wiem, jak one się nazywają, czy to jest jakaś tam Centralna Brygada Wywiadowcza czy Centralna Agencja Spokoju Wiecznego [...], ale spróbujemy coś takiego zainscenizować w trakcie koncertu. Wchodzę w to z całym przekonaniem i z całym sercem – to jest superpomysł. Kazikowi będzie o tyle łatwiej wcielić się w rolę, że dawno, dawno temu podobny kontakt z policją – może nie aż tak efektowny – już miał: – Otóż teraz zdradzę pewną tajemnicę. Będąc trzynastolatkiem, byłem aresztowany za kradzież płyty długogrającej... ale nie pamiętam, czy mnie kiedyś zakuto w kajdanki, więc albo jest to drugi raz, albo pierwszy zupełnie. Żeby nie wzbudzać żadnych podejrzeń wśród publiczności, uprzedzono ją, że te kilka kamer po bokach to po prostu rejestracja koncertu. Nic specjalnego w dzisiejszych czasach. Koncert Kultu w krakowskim Kwadracie powoli dobiega końca. Kazik, jak na najwyższej klasy artystę przystało, wychodzi na bis. Podczas śpiewania jednej z piosenek ląduje na scenie za sprawą kilku komandosów. Jedynym słowem, którym można opisać reakcję zarówno publiczności (która od razu chwyciła za telefony komórkowe, rejestrując całe zajście) i zespołu – jest konsternacja. Po chwili na scenie ktoś z ekipy koncertowej bierze mikrofon i do tłumu skandującego „oddać Kazika” i „wolność” na przemian zwraca się w ten sposób: – Proszę państwa... jakaś dziwna sytuacja jest. Ja spróbuję zaraz z managementem wyjaśnić – nie wiem, o co chodzi. Po dwóch minutach wychodzi i uspokaja: – Kazik Staszewski został tylko spisany – jutro o 5 rano ma się stawić na komendzie mi... policji w Krakowie... Jeszcze tego samego dnia na plotkarskich, ale również informacyjnych portalach internetowych mogliśmy przeczytać: Staszewski zatrzymany przez antyterrorystów, Kazik zatrzymany przez ABW, Kazik tylko żartował... Mówiąc krótko – pomysł reżysera wypalił w 100 procentach. Jerzy Góralski WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL AKTUALNOŚCI Ten sam tygodnik bez litery „w” 11 marca br. tygodnik wydawany przez spółkę Fratria i promowany przez Apellę – znany dotychczas jako „W Sieci” – zmienił nazwę i obecnie ukazuje się jako „Sieci”. B rakujące „W” to efekt postanowienia sądu, który przychylił się do wniosku Grzegorza Hajdarowicza, właściciela Gremi Media (dawniej Presspublica) o zabezpieczenie interesów tej spółki. Wydawca między innymi dziennika „Rzeczpospolita” i tygodnika „Uważam Rze” skierował do warszawskiego sądu wniosek o zakaz wydawania przez Fratrię tygodnika pod nazwą „W Sieci”. Powołał się przy tym na możliwość naruszenia interesów spółki przez zbieżność tytułu „W Sieci” z podstroną serwisu rp.pl o nazwie „W sieci opinii”. Jak podkreślił Tomasz Przybek, prezes zarządu spółki Fratria, w skierowanym do mediów komunikacie, decyzja sądu, o charakterze natychmiastowej wykonalności, stanowić ma zabezpieczenie interesów spółki Pana Hajdarowicza, którą jakoby narażać ma na straty działalność tygodnika „W Sieci”. Jej konsekwencją jest zakaz wydawania tygodnika pod obecną nazwą do czasu zakończenia procesu. Ma to na celu zabezpieczenie interesów spółki Pana Grzegorza Hajdarowicza wynikających z prowadzenia „W sieci opinii”, podstrony o znikomej rozpoznawalności wśród czytelników. Co więcej, podstrony niezarejestrowanej jako tytuł prasowy czy znak towarowy. […] Decyzję tę przyjmujemy więc z zaskoczeniem. Tym bardziej, że jako wydawca nie mieliśmy okazji wcześniejszego odniesienia się przed sądem do argumentów zgłoszonych przez spółkę Grzegorza Hajdarowicza, a samo postanowienie zostało wydane niespodziewanie szybko. Pytanie zatem, czy pod przykrywką walki o naruszenie interesów związanych z „W sieci opinii”, Pan Hajdarowicz nie walczy o odbudowanie pozycji „Uważam Rze”, stosując nieuczciwą konkurencję wobec tygodnika dążącego do kontynuowania misji społecznej, którą niegdyś „Uważam Rze” pełniło – dodaje Tomasz Przybek. INFOLINIA 801 600 100 Warto przypomnieć, iż od czasu przejęcia wydawnictwa Presspublica przez spółkę Gremi Media należącą do Grzegorza Hajdarowicza sprzedaż i znaczenie tygodnika „Uważam Rze” zostały zmarginalizowane. Warto zaznaczyć również, że spółka Fratria dopełniła przy rejestracji nowego tytułu wszelkich formalności. „W Sieci” jest tytułem zarejestrowanym przez sąd, ma przyznany numer ISSN, Fratria jest zrzeszona w Izbie Wydawców Prasy, Związku Kontroli Dystrybucji Prasy, Polskich Badaniach Czytelnictwa. Wydawnictwo złożyło również wniosek do urzędu patentowego o zastrzeżenie znaku towarowego oraz pozyskało – od partnerów zewnętrznych, nie wydawnictwa Presspublica – domeny internetowe gazetawsieci.pl i wsieci.pl, która była aktywna od 1999 roku. Do opisanej wyżej sytuacji odniosła się również redakcja tytułu, która wystosowała zawierające 10 punktów oświadczenie odnoszące się do poszczególnych aspektów sprawy. Równocześnie, na portalu Facebook, rozpoczęła się akcja walki o odebrane tygodnikowi „W”. Akcja „W” jak Wolność zainicjowana została w celu umożliwienia wyrażenia swojego poparcia dla inicjatywy wpierającej wolność mediów w Polsce. Dzięki specjalnie przygotowanej aplikacji społeczność internetowa może w prosty sposób poprzeć prowadzoną akcję walki o Wolne media. C Z AS STEFC Z YK A 5 AKTUALNOŚCI Dołącz do akcji! Pomóż Wolnym mediom! Akcja „W” jak Wolność została zainicjowana w celu umożliwienia wyrażenia poparcia dla inicjatywy wspierającej wolność mediów w Polsce. „W” to litera symbol. Usunięta z tytułu tygodnika „Sieci” symbolizuje stale prowadzoną walkę z wolnymi mediami. Bez prawomocnych wyroków (bo w sprawie wytoczonej wydawcy tygodnika „Sieci” takiego nie ma), bez wysłuchania argumentów pozwanych – decyzje sądu mogą dziś prowadzić do zamknięcia niemal każdego tytułu w Polsce. Nasz sprzeciw jest więc głosem w obronie wolności wszystkich mediów i ich prawa do realizacji swojej misji. Chcielibyśmy, żeby brakujące „W” z tytułu odważnego tygodnika młodej Polski stało się symbolem walki o Wolne media. Wolne, czyli takie, które nie muszą się obawiać, że stanowiąc konkurencję rynkową bądź nieskrępowanie komentując poczynania określonych środowisk społecznych lub politycznych, staną się przysłowiowym wrogiem publicznym. Wolne, czyli takie media, które rywalizują o odbiorców i czytelników na zasadach rynkowych, angażując umiejętności zespołów redakcyjnych i determinację wydawców – a nie prawników, sądy i nieformalne wpływy. „W” to Wolność prowadzenia gazety, prowadzenia dialogu z czytelnikami i dyskusji z przeciwnikami. Walczmy o Wolne media w Polsce! Jak dołączyć do akcji „W” jak Wolność? w1?@1Ę9E:--/1.;;7A|0F5-ÿ-jąca w społeczności internetowej aplikacja pozwala w prosty sposób poprzeć naszą akcję. Wystarczy wejść na www.facebook.com/ gazetawsieci, a potem w zakładkę „W jak Wolność” (tuż pod tzw. zdjęciem w tle) i w łatwy sposób dodać plakietkę „W” do swojego zdjęcia. w:2;>9-/61:-@19-@-7/65<A.857Ajemy też na stronie www.tygodnikmlodejpolski.pl. Dołącz do nas. Odważ się, zanim ktoś Tobie zarzuci, że łamiesz prawo, poszukując prawdy. w5@1>Öt)s<;/4;0FÂ/ÂF˃8;3;@E<A akcji „W” jak Wolność zamieściły już w swoich nazwach i na swoich stronach portale: wPolityce.pl, wNas.pl, wGospodarce.pl oraz Stefczyk.info. Pamięci Przemysława Gosiewskiego W ystawa tym razem dotarła w miejsce szczególne, do rodzinnego miasta parlamentarzysty – Darłowa. To właśnie tutaj spędził pierwsze kilkanaście lat swojego życia Przemysław Gosiewski. Matka – Jadwiga Gosiewska przyznaje, że jednym z celów wystawy jest pokazanie prawdziwego wizerunku syna – zupełnie odmiennego od tego, który oglądaliśmy przez lata w mediach: – Był bardzo ciepły. Te wiadomości, które przekazywali w telewizji, są nieprawdziwe. Między innymi dlatego na wystawie Przemysław Gosiewski w latach 1993-1995 pracował jako specjalista w biurze pełnomocnika Zarządu Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych. W 2003 r. został doceniony przez SKOK-i nagrodą „Feniksa” w kategorii „Polityk – sympatyk ruchu SKOK”. 6 C Z AS STEFC Z YK A znajdziemy choćby fotografie Przemysława Gosiewskiego w mniej oficjalnych okolicznościach, prywatne listy, a także najróżniejsze pamiątki, zarówno z okresu lat młodzieńczych, jak i późniejszych – z życia politycznego. – Bardzo się cieszę, że jest taka wystawa, bo ona mówi o pewnym chłopcu, który stąd wyszedł i który zrobił niesamowicie wiele bardzo dobrych rzeczy dla Polski – mówi koleżanka z sejmowej ławy, Jolanta Szczypińska. Przemysława Gosiewskiego podczas otwarcia wystawy wspominały też osoby, które znały go od najmłodszych lat: – Robił to, co było jego pasją. Więc pod ławeczką sobie czytał historię, bardzo lubił geografię. Brał udział w olimpiadach – mówi Eugenia Huzarek, nauczycielka z darłowskiego liceum. – Człowiek z niesamowitym poczuciem humoru i tak jak się o nim mówi – bardzo pracowity. Niesamowicie inteligentny – dodaje Dariusz Kos, kolega z klasy. – Wspominam, patrzę na zdjęcia. Wydawałoby się, że to było fot. materiały własne Świadectwa szkolne, rodzinne fotografie, a nawet indeks czy legitymacja harcerskiego zucha – między innymi takie osobiste pamiątki można zobaczyć na wystawie poświęconej pamięci zmarłego tragicznie w katastrofie smoleńskiej Przemysława Gosiewskiego. Jadwiga Gosiewska, matka Przemysława Gosiewskiego całkiem niedawno, ale to jednak minęło dobre 30 lat. Czas nieubłaganie mija i łza się w oku kręci. Po miesięcznej ekspozycji w Darłowie wystawa ma trafić do Gdańska. Jerzy Góralski WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL AKTUALNOŚCI Baltic Football Cup Na szczęście są w Polsce ludzie i organizacje, które chcą pomagać początkującym piłkarzom. Takim stowarzyszeniem jest „All 4 Sports”, które w działaniach wspiera Fundacja Stefczyka. się dalej tak rozwijać – mogą stanowić o sile naszej reprezentacji w przyszłości – dodaje Wojciech Bladowski. Kolejna edycja Baltic Football Cup odbędzie się w dniach 15-16 czerwca na obiektach Gdyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Organizatorzy są przekonani, że letni turniej przyniesie jeszcze więcej emocji niż zwykle. Turniej wspiera Fundacja Stefczyka. Celem Fundacji jest niesienie pomocy – także finansowej – osobom potrzebującym, działalność charytatywna, podtrzymywanie i upowszechnianie tradycji narodowej, pielęgnowanie polskości oraz rozwoju świadomości narodowej. Istotną kwestią jest również wspieranie oświaty i wychowania, w tym szczególnie osób uzdolnionych, dlatego swoją postawą Fundacja Stefczyka chce pomóc organizatorom w stworzeniu najlepszego turnieju halowego piłki nożnej w tej części Europy. fot. baltic football cup Bartłomiej Chudzik L ewandowski, Błaszczykowski, Boruc – te nazwiska zna każdy młody polski chłopak. Niejeden marzy o tym, by stać się piłkarzem tej klasy, by zagrać kiedyś w wielkim klubie, strzelić bramkę przy kilkudziesięciotysięcznej publiczności. Jednak każdy początkujący piłkarz powinien pamiętać, że droga do sławy nie jest usłana różami. Sport na wysokim poziomie wymaga poświęceń i wielu lat bardzo ciężkiej pracy. Jedną z najlepszych metod rozwoju młodych charakterów są turnieje piłkarskie, dlatego stowarzyszenie „All 4 Sports” postanowiło stworzyć imprezę cykliczną, która wspiera młodzież poniżej dwunastego roku życia w doskonaleniu umiejętności piłkarskich. Organizatorzy są przekonani, że turniej Baltic Football Cup z roku na rok będzie dostarczać coraz więcej emocji. – Baltic Football Cup daje młodym chłopcom możliwość porównania swoich umiejętności z drużynami z całej Polski. Dzięki temu turniejowi adepci futbolu mogą zobaczyć także, jak wygląda ich poziom piłkarski na tle zawodników z różnych części Europy. Dla nas najistotniejsze jest to, by ich rozwój sportowy INFOLINIA 801 600 100 szedł w górę, a dzięki takim turniejom jest to możliwe – mówi Wojciech Bladowski, organizator turnieju. W turniej zaangażowało się wiele znanych osobistości z piłkarskiego świata. Wśród przyjaciół BFC znaleźć można m.in. piłkarza Lechii Gdańsk – Łukasza Surmę, jednego z najlepszych polskich napastników w historii – Andrzeja Juskowiaka czy byłego trenera reprezentacji Polski – Wojciecha Łazarka. Zimowa edycja Baltic Football Cup odbywała się w dniach 10-11 marca w hali ERGO ARENA usytuowanej na granicy Gdańska i Sopotu. Do turnieju przystąpiły 32 drużyny, w tym kilka z zagranicy. Rywalizacja stała na bardzo wysokim poziomie, o czym świadczą wyniki. Zwycięzcą turnieju została drużyna Gwardii Warszawa, która w finale pokonała Baltikę Kaliningrad dopiero po rzutach karnych. W meczu o trzecie miejsce chorzowski Ruch pokonał Legię Warszawa 4:2. – Poziom turnieju był bardzo wyrównany. Różnice pomiędzy ostatnim a pierwszym zespołem naprawdę nie były tak duże. Co ważne, na turnieju dostrzec można było kilku bardzo fajnych młodych piłkarzy, którzy – jeżeli będą Pierwsza dziesiątka turnieju 1. Gwardia Warszawa 2. Baltika Kaliningrad 3. Ruch Chorzów 4. Legia Warszawa 5. FC BATE Borysów 6. UKS Mazovia 7. Gedania Gdańsk 8. Odra Opole 9. Warta Poznań 10. SV Grün-Weiss Podziękowania dla Fundacji Stefczyka od organizatorów Baltic Football Cup Takie hasła jak: dobroczynność, prawa dziecka, pomoc, opieka, wychowanie, społeczność, zdrowie i rodzina to nie tylko puste slogany dla Fundacji. Wsparcie, jakim nas obdarzyli, jest tego niezaprzeczalnym dowodem. Młodzi zawodnicy, rozgrywając mecze w duchu sportowej rywalizacji, potrafili jednocześnie spędzać czas na wspólnej zabawie. Dzięki wsparciu takich przedsięwzięć jak BFC Fundacja Stefczyka może spełniać dziecięce marzenia, jednocześnie ucząc dzieci wzajemnego poszanowania. C Z AS STEFC Z YK A 7 AKTUALNOŚCI Tajemnice Jasnej Góry, cz. III Ojciec Jan – ambasador Przez kilka dni stycznia zamknięta była dla pielgrzymów jasnogórska kaplica Matki Bożej. To wyjątkowe i dość rzadkie w dziejach sanktuarium zdarzenie związane było z prowadzeniem ostatnich prac wieńczących długotrwały proces umieszczania Cudownego Wizerunku w nowej, ochronnej kasecie. ubezpieczeniowa SKOK Ubezpieczenia – mówi przeor Roman Majewski. O tym pisaliśmy we wcześniejszych numerach „Czasu Stefczyka”. Czas na przedstawienie ludzi, dzięki którym to wszystko stało się możliwe. Ojciec Jan Golonka, paulin Każdy, kto pielgrzymuje na Jasną Górę, musi w taki czy inny sposób zetknąć się z paulinem Ojcem Janem Golonką. Autorowi tych słów przydarzyło się kilkanaście lat temu być w Częstochowie służbowo. Zaciekawiony lub chcąc jakoś wykorzystać czas do odjazdu pociągu, postanowiłem poznać zasoby jasnogórskiego skarbca, zobaczyć aktualną wystawę czy stałą ekspozycję klasztornego muzeum. Ja również poznałem Ojca Jana, autora wstępu do katalogu i pomysłodawcę wystawy. A może po prostu paulina, który stoi w białym habicie przed oszkloną gablotą zawierającą wota z XV wieku czy z czasów zaborów i zsyłek na Syberię, ofiarowane przez króli, artystów, żołnierzy, robotników, i po raz nie wiadomo już który, z tą samą cierpliwością tłumaczącego wszystkim chętnym prawdziwe znaczenie tych darów serca. Dla mnie najbardziej zapadające w pamięć po pierwszym kontakcie z Ojcem Janem było to, że przekonałem się – po pół roku – iż można raz umówić się z kimś na spotkanie w dość odległej przeszłości, a potem zastać w oznaczonym miejscu i czasie osobę, z którą się umówiło. Na dodatek pamiętającą ze szczegółami przebieg poprzedniej rozmowy, która zrobiła to, co w niezobowiązującej rozmowie deklarowała. W książce „Ex voto”, studiach dedykowanych i ofiarowanych przez przyjaciół w 2012 roku Ojcu Janowi Golonce w 75. rocznicę urodzin i w 50. rocznicę święceń kapłańskich autorzy, obok wymienienia licznych zasług Ojca, piszą po prostu o Jego niedającej się z niczym porównać przyjaźni. O gościnności, z jaką przyjmuje na Jasnej Górze wszystkich, którzy zechcą wybrać się w niezwykłą podróż w czasie, do korzeni naszej kultury. Wiem, że nie dotyczy to tylko specjalistów, historyków sztuki czy konserwatorów. Wielokrotnie obserwowałem przypadkowe relacje na klasztornym dziedzińcu między pielgrzymami a Ojcem Janem. Jeśli ma sens określenie, że każdy paulin jest ambasadorem Jasnej Góry, to Ojciec Jan z pewnością należy do najlepszych. C REKLAMA NR 867 hcemy ten Obraz zabezpieczyć na przyszłe wieki, dla przyszłych pokoleń. Prace trwały około czterech lat i szczęśliwie dobiegły końca. Za to przede wszystkim chcę podziękować Panu Bogu. Chcę też wyrazić swą wdzięczność ofiarodawcom, dzięki którym podjęcie tego wysiłku było możliwe. Ze strony polskiej to przede wszystkim największy ofiarodawca – Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe, a właściwie ich firma 8 C Z AS STEFC Z YK A Życie to zobowiązanie Jan Golonka wstąpił w szeregi zakonników w 1954 roku. Całe jego życie jest od tego czasu przyjętym na siebie zobowiązaniem – jak piszą we wstępie Jego przyjaciele. A kto zna nas lepiej od przyjaciół? Wrogowie jednak już mniej, bo gdyby poznali lepiej, to też pewnie zostaliby przyjaciółmi! Zobowiązanie Ojca Jana to zobowiązanie bezwzględnego służenia Bogu, Jego Matce obecnej na Jasnej Górze w Cudownym Obrazie, ludziom i kulturowemu dziedzictwu – tego miejsca i Polski w ogóle. To zobowiązanie, przynajmniej w pierwszej części, każdego paulina – może koś powiedzieć. Zgoda, ale realizowane jest na gruncie trudnym bo obok wiary, uczucia czy emocji WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL AKTUALNOŚCI potrzebna jest tu wiedza, systematyczność, pracowitość, roztropność, dystans do siebie samego i świata, który wciąż podsuwa nam nowe problemy i trudności. Te cechy nie występują niestety na tym świecie w nadmiarze. Co zadziwiające, Ojciec Jan posiada je wszystkie, a to w połączeniu z lekko ironicznym poczuciem humoru i życzliwością dla bliźnich sprawia zapewne, że Ojciec Jan wciąż uważa, że człowiek i kultura to jedno. I służy im stale, tak jak służy Bogu. Służy, będąc duszpasterzem zarówno żołnierzy, jak i historyków sztuki. Pisząc rozprawy naukowe poświęcone jasnogórskim zabytkom, opiekując się artystami i wspierając ich pracę – jak to było w czasie legendarnych jasnogórskich plenerów malarskich w latach stanu wojennego. Służy ludziom nauki, ułatwiając im studia nad fascynującymi zagadnieniami artystycznej spuścizny paulińskiej czy organizując sesje naukowe. Do legendy przeszły też nocne akcje Ojca Jana, wyprzedzające działania funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, którzy w mrocznych latach wojny jaruzelsko-polskiej starali się po zapadnięciu zmroku zerwać plakaty i transparenty zostawione na murach Jasnej Góry przez zwolenników „Solidarności”. Ojciec Golonka uchronił wiele z nich od zniszczenia, czego dowodem jest ekspozycja w odnowionym (także jego między innymi staraniem) Bastionie Świętego Rocha, w części poświęconej polskim, narodowym zrywom wyzwoleńczym. Cel: ochrona paulińskich zabytków Ale przede wszystkim Ojciec Jan Golonka służy, inicjując czy prowadząc działania ratujące, konserwujące i chroniące paulińskie zabytki. Wśród nich wymienić należy wcześniejszą konserwację ołtarza chroniącego Cudowny Wizerunek, a ostatnio wszystkie prace, które w efekcie doprowadziły do umieszczenia Obrazu w osłonie. Gwarantuje ona nie tylko najlepszą do uzyskania w tej chwili jego ochronę przed ewentualnymi uszkodzeniami mechanicznymi czy pożarem. Gwarantuje także – za pancerną szybą o najwyższych parametrach przejrzystości – atmosferę gazową, najbardziej pożądaną z punktu widzenia konserwatorskiego. Zapytałem kiedyś Ojca Jana, czy nie jest dla Niego, paulina, jakimś problemem to, że Obraz jest jednocześnie znakiem obecności na Jasnej Górze Matki Boga, przed którym modlą się do Niej o wstawiennictwo u Syna miliony wiernych, a jednocześnie przedmiotem zabiegów konserwatorskich, które polegają przecież również i na tym, że pod pęcherze farby wprowadza się za pomocą igły strzykawki środki chemiczne. Innymi INFOLINIA 801 600 100 fot. marek soczyk Jasnej Góry Ojciec Jan Golonka (drugi z lewej) omawia z delegacją niemiecką szczegóły prac zabezpieczających Obraz słowy: że świętość i codzienność – by nie rzec: trywialność, sacrum i profanum – spotykają się w jednym miejscu i o jednym czasie w sposób, który u „zwykłego” pielgrzyma może wywoływać wątpliwości różnej natury czy choćby tylko „niezdrową” ciekawość. Tu przydało się Ojcu Janowi Jego poczucie humoru, ale Jego odpowiedzi na temat tego, co można uznać za „niezdrową” ciekawość, cytować nie będę. Kwestię łączenia sacrum i profanum podsumował też lapidarnie, wyrażając zdziwienie takim stawianiem sprawy, które sztucznie dzieli coś (wartość, proces) stanowiące jedność i co w oczywisty sposób jest działaniem dobrym i słusznym, bo wypływa z prawdziwych intencji osób opiekujących się Obrazem. Każdym działaniom związanym z Obrazem towarzyszy przecież modlitwa – zakończył. Jasnogórski Obraz Matki Bożej Tym razem przedsięwzięcie było chyba najbardziej skomplikowane i wymagające najbardziej wszechstronnych działań od czasu umieszczenia obrazu w XVII wieku w hebanowo-srebrnym ołtarzu fundacji kanclerza wielkiego koronnego Jerzego Ossolińskiego. Ojciec Jan do prac, które doprowadziły do szczęśliwego finału, zaprosił Lecha Dziewulskiego, który z kolei zainteresował nimi Jana Krajewskiego. Udział polskich specjalistów miał ogromne znaczenie dla przebiegu prac, choć trzeba podkreślić decydujące znaczenie dla realizacji projektu renomowanej, niemieckiej firmy Glasbau Hahn a szczególnie wybitnych specjalistów Mahiasa Farke i Christopha Zyguli. Przygotowany i zrealizowany przez nich projekt, uwzględniający wszelkie możliwe dla Obrazu zagrożenia, zastosowana technologia są na najwyższym, światowym poziomie. Prace trwały cztery lata, przedstawiciele niemieckiej firmy kilkakrotnie przebywali na Jasnej Górze, a pod Krakowem polscy uczestnicy prac wybudowali uproszczony, ale w skali 1:1 (!) model zasadniczej części ołtarza mieszczącej Cudowny Wizerunek, aby uniknąć nieprzewidzianych niespodzianek podczas prac w kaplicy Matki Bożej, gdyż ta, z uwagi na ciągłą obecność pielgrzymów, mogła być zamknięta na czas prac tylko na krótko i w okresie najmniejszego nasilenia ruchu pielgrzymkowego. Ale o tym napiszemy szerzej w następnym numerze „Czasu Stefczyka”. Mariusz Wielebski Jasnogórska ikona Matki Bożej znajduje się teraz w specjalnej osłonie gazowej, oddzielonej na stałe od klimatu panującego w kaplicy i gwarantującej najlepszą z punktu widzenia konserwatorskiego ochronę warstwy malarskiej Obrazu przed działaniem mikroorganizmów, a także zmianami wilgotności i innych parametrów atmosfery. Wzmocnione zostały i unowocześnione systemy zabezpieczające Obraz przed uszkodzeniami mechanicznymi i niebezpieczeństwem pożaru. Jasnogórski Wizerunek Matki Bożej jest w tej chwili kompleksowo chroniony, w podobny sposób jak najcenniejsze dzieła sztuki w muzeach całego świata. Wszystkie prace – studyjne, projektowe, przygotowanie unikatowych urządzeń i hermetycznej kasety, a także montaż – trwały kilka lat. Wykonanie całości było możliwe dzięki finansowemu wsparciu SKOK Ubezpieczenia. C Z AS STEFC Z YK A 9 OFERTA „Solidarność” w Kasie Stefczyka Międzyzakładowa Komisja Związkowa NSZZ „Solidarność” Grupy Żywiec S.A. podpisała w lutym umowę o prowadzenie rachunku przez Kasę Stefczyka. W ten sposób stała się członkiem Kasy. Od lewej: Andrzej Madyda – pełnomocnik Zarządu Kasy Stefczyka, a zarazem członek Prezydium Zarządu Regionu Podbeskidzie i przewodniczący Oddziału Żywiec NSZZ „Solidarność”, Andrzej Biegun – przewodniczący Międzyzakładowej Komisji Związkowej NSZZ „Solidarność” Grupy Żywiec S.A. oraz Janusz Tomala – kierownik oddziału przy ul. Dworcowej 23 w Żywcu G rupa Żywiec zatrudnia kilka tysięcy ludzi, a organizacja związkowa liczy ponad 2 tys. członków. Związek zawodowy założył w Kasie rachunek bieżący i skorzystał z oferty lokat. Umowę w imieniu związku podpisał jego przewodniczący, Andrzej Biegun. – Nareszcie. Od dawna zabiegaliśmy o to, żeby mieć konto w SKOK-u, ale z przyczyn prawnych było to niemożliwe. Kiedy ta przeszkoda zniknęła – natychmiast uruchomiliśmy tu rachunek – mówi przewodniczący Międzyzakładowej Komisji Związkowej NSZZ „Solidarność” Grupy Żywiec S.A. – Jako członkowie kasy kredytowej na lokatach możemy zarobić tu lepiej niż w banku, a wiemy, że zarobić na lokatach w bankach komercyjnych wcale nie jest łatwo, ponieważ banki proponują dość niskie oprocentowanie. Analizowaliśmy , porównywaliśmy, ale Kasa Stefczyka zaproponowała nam jedną z lepszych ofert, zwłaszcza lokaty roczne są tu zdecydowanie lepsze niż w bankach. Dlatego wszystkie środki, jakie mieliśmy w bankach, jakie tylko mogliśmy mieć do dyspozycji, przelaliśmy na lokaty w Kasie Stefczyka. Nie tylko finanse Jednak nie tylko atrakcyjna finansowo oferta przyciągnęła związkowców do kasy kredytowej. – „Solidarność” jest związkiem zawodowym, który oprócz obrony interesów pracowniczych znany jest z tego, że jesteśmy patriotami – zaznacza Andrzej Biegun. – Dla 10 C Z AS STEFC Z YK A nas umieszczanie naszych pieniędzy, czy to ze składek, czy tych zapracowanych, w bankach, które nie są naszymi, narodowymi – to kłóciło się z naszymi wewnętrznymi przekonaniami. To przede wszystkim pobudki patriotyczne. Wolimy trzymać pieniądze w naszych rodzimych SKOK-ach z polskim kapitałem. Może z tego tytułu jakieś miejsca pracy będą utrzymane, co nie jest dla nas bez znaczenia. Zapisy nowej ustawy o SKOK-ach, która weszła w życie 27 października ub.r., umożliwiają Kasom przyjęcie w poczet członków również organizacji pozarządowych, kościelnych osób prawnych, spółdzielni, wspólnot mieszkaniowych oraz związków. Tak więc od tego momentu członkami Kas mogą zostać m.in. parafie, stowarzyszenia, fundacje, spółdzielnie, wspólnoty mieszkaniowe i związki zawodowe, czyli organizacje działające niezależnie od państwa, w sposób nienastawiony na zysk. Kasa dla organizacji pozarządowych Obecnie część oddziałów Kasy Stefczyka świadczy usługi dla organizacji pozarządowych na zasadzie pilotażu. Jeszcze w tym roku tego typu usługi mają świadczyć wszystkie oddziały Kasy. – Oddział Żywiec został wytypowany przez Zarząd Kasy Stefczyka jako jeden z pierwszych, który uczestniczy w pilotażu – mówi Janusz Tomala, kierownik oddziału przy ul. Dworcowej 23 w Żywcu. – Dołożyliśmy wszelkich starań, aby sfinalizować umowę z podmiotem instytucjonalnym jakim jest Międzyzakładowa Komisja Związkowa NSZZ „Solidarność” Grupy Żywiec S.A. To pierwsza umowa podpisana w Polsce przez związek zawodowy i kasę kredytową. Pomocą merytoryczną dotyczącą przepisów oraz dokumentów specyficznej grupy, jaką są związki zawodowe, służył Andrzej Madyda – pełnomocnik Zarządu Kasy Stefczyka, a zarazem członek Prezydium Zarządu Regionu Podbeskidzie i Przewodniczący Oddziału Żywiec NSZZ „Solidarność”: – Wielu kolegów związkowców od lat jednoznacznie mówiło, że trzeba korzystać z usług instytucji finansowej o polskich korzeniach, żeby nie wspierać kapitału zagranicznego, że trzeba znaleźć alternatywę dla banków. Nie tylko Grupa „Żywiec” Czy za przykładem związków zawodowych Grupy Żywiec pójdą inni? – Na Podbeskidziu jesteśmy jedną z większych organizacji związkowych. Niektóre komisje zakładowe z mniejszym doświadczeniem obserwują poczynania tych większych i prawdopodobnie pójdą w nasze ślady – dodaje Andrzej Biegun. – Nie chcemy dawać obcemu kapitałowi naszych pieniędzy, nie chcemy dawać zarabiać na nas. Nie chcemy utrzymywać obcego kapitału. Wolimy wspierać nasz, narodowy. Oprócz NSZZ „Solidarność” Grupy Żywiec z oferty Kasy Stefczyka skorzystały już między innymi: NSZZ „Solidarność” Stoczni Gdańskiej, NSZZ „Solidarność” Med Group Sp. z o.o., Fundacja Sanitas, Fundacja „Kocham Podlasie”, Fundacja Stefczyka, Fundacja Lux Veritatis, Fundacja Edukacji Spółdzielczej, Fundacja Wspierania Ubezpieczeń Wzajemnych. Kolejne organizacje pozarządowe przygotowują się do wstąpienia w poczet członków Kasy Stefczyka. W Kasie Stefczyka trwa pilotaż usług dla podmiotów sfery pozabiznesowej. Obecnie proponujemy: w7;:7A>1:/E6:E>-/4A:17.51ŅÂ/E w-@>-7/E6:51;<>;/1:@;C-:18;7-@E w tym jednodniowe w7>10E@5:C1?@E/E6:E Od kwietnia br. Kasa poszerzy zakres swoich usług i będzie oferować ponadto: w>-/4A:750;0-@7;C10;>-/4A:7A bieżącego w0->9;CE0;?@Ö<0;>-/4A:7A przez internet w7->@E(5?-A?5:1?? w1 ;7-@E WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL OFERTA Dlaczego warto być członkiem Kas Stefczyka Vademecum członka SKOK fot. shutterstock Bez względu na to, czy jesteś już członkiem Kas Stefczyka, czy też dopiero zamierzasz nim zostać, aby w pełni móc korzystać z ich usług, warto dowiedzieć się, jakie przywileje niesie ze sobą członkostwo w SKOK. A jest ich wiele. S KOK, czyli spółdzielcza kasa oszczędnościowo-kredytowa jest to, jak sama nazwa wskazuje, spółdzielnia finansowa. Z usług SKOK mogą więc korzystać jedynie jej członkowie, którzy w momencie zapisania się do Kasy stają się jednocześnie jej współwłaścicielami. Kasy w Polsce istnieją od 1992 roku. Obecnie członkami SKOK-ów jest ponad 2,5 mln osób, dla których są one sprawdzonym partnerem w finansach. Warto także podkreślić, że Kasy Stefczyka są instytucjami opartymi w 100% o polski kapitał, co w czasach, gdy większość sektora finansowego w Polsce należy do zagranicznych instytucji, ma duże znaczenie. Ruch SKOK nie jest jednak typowo polskim wymysłem. Na całym świecie w około 100 krajach działają tzw. unie kredytowe, które skupiają ok. 188 milionów ludzi. Niezmienne są cele przyświecające działalności wszystkich tego typu instytucji na świecie. Samopomoc, niezależność ekonomiczna, edukacja finansowa, dostępność usług dla osób INFOLINIA 801 600 100 z problemami finansowymi – to najważniejsze z nich. SKOK-i, jako instytucje samopomocy finansowej, nie są nastawione – jak większość banków – na maksymalizację zysku, dzięki czemu mogą oferować swoim członkom usługi na bardzo korzystnych warunkach. Każdy członek Kas Stefczyka dostaje dostęp do atrakcyjnych produktów finansowych. Wśród nich znajdują się przede wszystkim tanie i dopasowane do potrzeb pożyczki oraz korzystnie oprocentowane depozyty. Członkowie mogą także korzystać z szerokiej oferty kont osobistych, ubezpieczeń (w tym: domu i mieszkania, komunikacyjne, podróżne, na życie, od utraty pracy i wiele innych). Ponadto w wybranych placówkach Kas Stefczyka istnieje możliwość skorzystania z usług TFI SKOK, tj. zakupu jednostek funduszy inwestycyjnych – jest to propozycja zwłaszcza dla osób, dla których tradycyjne lokaty bankowe to za mało. TFI SKOK to także możliwość założenia indywidualnego konta emerytalnego, dzięki czemu każdy w dobrowolny sposób może, za pomocą dodatkowej składki, podwyższyć swoją przyszłą emeryturę – jest to tzw. III filar emerytalny. Wśród najnowszych propozycji Kasy Stefczyka mają także dla swoich członków nową, bardziej funkcjonalną, opartą o atrakcyjną szatę graficzną odsłonę konta internetowego e-skok. Jeżeli jesteś członkiem i korzystasz już z usług Kasy, dowiedz się, jakie korzyści Ci przysługują. Przede wszystkim każdy członek Kasy otrzymuje za staż członkowski specjalne obniżki oprocentowania pożyczek. Im dłużej jest się aktywnym członkiem Kasy, tym wyższą obniżkę można otrzymać, dzięki czemu rata pożyczki z każdym rokiem będzie coraz niższa. Na specjalne obniżki oprocentowania możesz także liczyć wykupując dodatkowe udziały. Im więcej udziałów członek posiada, tym większą obniżkę oprocentowania pożyczki może otrzymać. Te i wiele więcej argumentów przemawiają za tym, że warto być członkiem Kas Stefczyka oraz aktywnie korzystać z usług finansowych proponowanych przez Kasy. Ile razy bank „ukarał” Cię dodatkową opłatą np. za niewykonanie określonej liczby transakcji kartą lub brak wpływów na konto w określonej kwocie? Ile warunków musisz spełnić, aby Twoje konto było choć trochę tańsze? W innych instytucjach oferta dla nowego klienta często jest bardziej atrakcyjna niż dla dotychczasowych, lojalnych klientów. Jeżeli taka sytuacja Ci nie odpowiada, zapisz się do Kasy i już od pierwszego dnia zacznij czerpać korzyści z tego tytułu. W Kasach Stefczyka stawiamy na przejrzystość oferty i równość naszych członków. Jak w takim razie zostać członkiem SKOK? Nic prostszego! Wystarczy wraz z wypełnieniem deklaracji członkowskiej opłacić wpisowe, wnieść wkład członkowski oraz zadeklarować wspomniany udział, który powoduje, że stajemy się współudziałowcami Kasy. Kasy Stefczyka rzetelnie informują swoich członków o wszelkich opłatach związanych z zapisaniem się do Kasy oraz prowadzeniem rachunku i korzystaniem z usług. Są one jawne i zawsze zgodne z warunkami przedstawionymi w ofercie. W Kasach Stefczyka to nie my stawiamy warunki. To członkowie – jako współudziałowcy – decydują o kierunku rozwoju Kasy, a my ich w tym wspieramy, nagradzając wieloma korzyściami za zaufanie, jakim nas obdarzają. PAWEŁ KRÓLEWICZ specjalista ds. produktów C Z AS STEFC Z YK A 11 OFERTA Złota jesień życia Oferta dla seniora w Kasie Stefczyka Kasa Stefczyka przygotowała specjalną ofertę dla osób po 60. roku życia, dzięki której seniorzy mają dostęp do przygotowanych specjalnie dla nich produktów finansowych. J esień życia nie musi kojarzyć się z szarością i nudą. Seniorzy coraz częściej korzystają z uroków życia. Nie zawsze jesień życia upływa tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Często zdarza się tak, że dochód z emerytury czy renty nie daje możliwości pokrycia większych wydatków, takich jak remont mieszkania czy leczenie. W wielu instytucjach finansowych wiek jest ograniczeniem, ze względu na które starsze osoby nie mają możliwości otrzymania pożyczki. W Kasie Stefczyka mamy specjalną ofertę pożyczkową dla 12 C Z AS STEFC Z YK A osób po 60. roku życia, które otrzymują na stałe świadczenie emerytalno-rentowe lub świadczenie przedemerytalne. Pożyczka ta pozwoli na realizację niezbędnych potrzeb, ale także na realizację dotychczas odkładanych planów. Głównym jej atutem jest niska prowizja i atrakcyjne oprocentowanie oraz dowolna kwota pożyczki, dopasowana jednak do możliwości spłaty i wysokości dochodów. Na uwagę zasługuje fakt, że oferowana pożyczka charakteryzuje się długim okresem spłaty, nawet do 10 lat, dzięki czemu comiesięcznej raty nie odczujemy znacznie w naszym budżecie. W ramach oferty członek Kasy korzysta z ubezpieczenia na wypadek nieprzewidzianych sytuacji, które daje poczucie bezpieczeństwa spłacającemu oraz jego najbliższym. Jeśli chodzi o procedurę przyznania pożyczki, to jest ona niezwykle uproszczona, co pozwala na uzyskanie decyzji i wypłatę środków w ciągu jednego dnia. Oprócz specjalnej oferty pożyczkowej dla seniorów przygotowano również dedykowany rachunek osobisty – IKS Senior. Jeśli posiadamy to konto, możemy opłacać rachunki za gaz, prąd itp. w oddziale Kasy już od 0,99 zł. Konto Senior to również kompleksowa bezpłatna obsługa w oddziale i fachowe doradztwo opiekuna finansowego. Spora część emerytów nie posiada konta w żadnej instytucji finansowej. Ci, którzy zdecydowali się na założenie konta w Kasie Stefczyka, szybko docenili korzyści płynące z tej decyzji. IKS Senior to przede wszystkim wygoda. Dzięki niemu mamy dostęp do swoich środków w prawie 400 oddziałach na terenie całego kraju oraz w sieci bezpłatnych bankomatów (SKOK24, eCard, Global Cash) w całej Polsce. Zapraszamy seniorów do odwiedzenia oddziałów Kasy Stefczyka i skorzystania z oferty. DOROTA JASIŃSKA-TRUHN specjalista ds. marketingu produktów WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL OFERTA Lokata w przyszłość dziecka Wyjątkowy prezent na Pierwszą Komunię dla jego rodziców, dziadków, chrzestnych czy pozostałych członków rodziny. Poza aspektem duchowym tego wydarzenia nasza uwaga zazwyczaj skupia się także na tym, w jaki najlepszy sposób dla dziecka upamiętnić ten dzień. Zastanawiamy się nad wyborem prezentu, z którego dziecko cieszyłoby się najbardziej. Jest to okazja, by obdarować je prezentem, który będzie procentował w przyszłości, a nie tylko cieszył przez najbliższe tygodnie czy nawet miesiące. fot. shutterstock Poza sferami duchową czy umysłową, które chcemy jak najpiękniej ukształtować w naszych dzieciach, warto pomyśleć także o kapitale finansowym, w który chcielibyśmy je wyposażyć na start w ich dorosłe życie. J uż za miesiąc rozpoczyna się okres Pierwszych Komunii Świętych dzieci w rodzinach wielu z nas. Nasza uwaga kieruje się w stronę dzieci – ich teraźniejszości, ale i przyszłości. Młody człowiek, który wchodzi w dorosłość, już na starcie potrzebuje całkiem sporego kapitału: na dalszą edukację, na wkład własny przy zakupie pierwszego mieszkania czy na rozwijanie swoich pasji. Zaczynając karierę zawodową, rzadko może sobie pozwolić na sfinansowanie tych wydatków ze swoich własnych środków. Liczy na pomoc dorosłych, przede wszystkim rodziców. Nam bardzo często trudno jest wygospodarować z bieżących dochodów (pensji, rent, emerytur) kwoty potrzebne młodym w tym ważnym czasie. Możemy wtedy posiłkować się kredytem. Ale lepszym rozwiązaniem będzie systematyczne oszczędzanie środków dla naszych dzieci przez dłuższy okres. Doradcy finansowi zalecają, by oszczędzanie z myślą o naszych dzieciach rozpocząć jak najwcześniej. Dzięki temu, że okres oszczędzania będzie długi, możemy oszczędzać miesięcznie mniejsze kwoty, a zgromadzony kapitał przeznaczony dla nich będzie i tak całkiem pokaźny. Odkładając co miesiąc po 300 zł, przez 18 lat możemy – przy rocznej stopie INFOLINIA 801 600 100 zwrotu 5%, wykorzystując zalety tzw. procentu składanego („odsetki od odsetek”) – uzbierać ok. 100 tys. zł. Comiesięczna inwestycja w wysokości 200 zł pozwoli przez ten czas zgromadzić ok. 70 tys. zł. Są to niemałe kwoty, które mogą okazać się dużym wsparciem dla naszych dzieci w momencie, gdy staną one u progu dorosłości. Im wcześniej, tym lepiej Czasem trudno rozpocząć oszczędzanie zaraz po urodzeniu dziecka – mamy wtedy tyle wydatków, że trudno wygospodarować jeszcze dodatkowe oszczędności. Często także jeden z rodziców zostaje z dzieckiem w domu, czasem przez kilka lat, więc rodzina musi utrzymać się z jednej pensji. Zaczynamy myśleć o oszczędzaniu na przyszłość dziecka nieco później, gdy nasza sytuacja finansowa ustabilizuje się czy polepszy. Wtedy dobrym momentem na rozpoczęcie oszczędzania są na przykład kolejne urodziny naszej pociechy czy też inne święta, rodzinne albo te kalendarzowe – Dzień Dziecka, Boże Narodzenie. Idealnym momentem na rozpoczęcie inwestycji w przyszłość dziecka jest także uroczystość jego Pierwszej Komunii Świętej. Jest to szczególny czas nie tylko dla dziecka, ale także Lokata – dobry pomysł Dobrym pomysłem może być lokata – najlepiej lokata długoterminowa – założona z myślą o naszym dziecku, wnuku czy chrześniaku. Obdarowując małego człowieka takim prezentem, nie tylko wyposażamy go w kapitał na jego przyszłość, ale także uczymy cennych postaw wobec pieniędzy i oszczędzania. Często dziecko dostaje w prezencie od wielu gości mniejsze kwoty, które łącznie stanowią całkiem spory wkład. Rodzice mogą także w tej sytuacji, już po Komunii, może nawet wspólnie z dzieckiem, zdecydować, by wpłacić te środki na lokatę. W sytuacji gdy włączamy dziecko w decyzję, co zrobić z uzbieranymi z okazji Komunii pieniędzmi, dobrze będzie zarysować przed nim cel, dla którego warto poczekać z wydawaniem pieniędzy, i przedstawić go w atrakcyjny dla dziewięciolatka sposób. Także dla nas może być to motywacja, by – jeśli jeszcze tego nie robimy – zacząć oszczędzać z myślą o naszych pociechach i ich łatwiejszym wejściu w dorosłe życie. KATARZYNA TROJAN st. specjalista ds. produktów Lokata okolicznościowa w Kasie Stefczyka W drugiej połowie kwietnia Kasa Stefczyka wprowadza do swojej oferty specjalną lokatę okolicznościową, którą rodzice czy też dziadkowie będą mogli założyć dla dziecka jako prezent na Pierwszą Komunię Świętą – zamiast dawania mu pieniędzy w gotówce. Lokata będzie bardzo dostępna – wystarczy nawet 100 zł, by móc ją założyć z myślą o naszym dziewięciolatku. Okres trwania lokaty będzie mógł wynieść nawet 10 lat, a młody człowiek będzie mógł z niej skorzystać dopiero po zakończeniu okresu lokaty. Na dowód założenia lokaty otrzymamy specjalne gustownie wykonane potwierdzenie jej otwarcia, które będzie mogło zostać wręczone dziecku w dniu jego Pierwszej Komunii. C Z AS STEFC Z YK A 13 OFERTA Z Kasą Stefczyka to możliwe Ty też zasługujesz na niższe raty fot. sutterstock Masz kilka pożyczek, kart kredytowych? A być może posiadasz jeden kredyt, za który chciałbyś płacić mniej? Jest na to jedno rozwiązanie. Przyjdź do Kas Stefczyka i skorzystaj z unikalnej oferty pożyczki konsolidacyjnej. W szyscy doskonale wiemy, jak dużym obciążeniem jest zbyt duża liczba kredytów. Banki często kuszą nas dodatkową gotówką, jednak czy zawsze jest to najlepsza oferta? Nie sztuką jest wziąć drogi kredyt, 14 C Z AS STEFC Z YK A gdyż trudniej jest później go spłacić, zwłaszcza gdy na naszym portfelu ciąży kilka rat. Problem natomiast powstaje, gdy zaczynamy zaciągać kolejne zobowiązania aby spłacać te pierwsze. Aby wydostać się z pętli zadłużenia, najprostszym sposobem wydaje się skonsolidowanie wszystkich zobowiązań. Jednak trzeba do tego podejść rozsądnie. Wybierzmy taką ofertę, dzięki której oprocentowanie naszego zobowiązania będzie niższe niż dotychczas posiadanych kredytów. Warto też rozważyć rozłożenie zobowiązań na większą liczbę rat – dzięki temu nasza rata będzie niższa niż suma płaconych do tej pory. Kasy Stefczyka w odpowiedzi na potrzeby swoich członków stworzyły unikalną pożyczkę konsolidacyjną „Zasługujesz na niższe raty”. Dzięki tej ofercie połączysz drogie zobowiązania w jeden tańszy kredyt, który będziesz mógł rozłożyć nawet na 120 rat. Na czym polega wyjątkowość tej oferty i czym ona różni się od pozostałych kredytów na rynku? Podstawowym atutem tej oferty jest możliwość otrzymania niższego oprocentowania pożyczki w stosunku do aktualnie posiadanych zobowiązań. Mało tego – zaproponowane oprocentowanie może być niższe niż najniżej oprocentowana dotychczas pożyczka. Jak uzyskać tak atrakcyjnie niskie oprocentowanie? Wystarczy wśród dokumentów dostarczyć pracownikowi Kasy dokument potwierdzający posiadane zobowiązanie. Takim dokumentem może być: wA9;C-<;ŅE/F758A.7>10E@A w<8-:?<ÿ-@E<;ŅE/F758A.7>10E@A wF-ĘC5-0/F1:510;@<;?5-0-:5-<;ŅE/F758A.7>10E@A wystawione przez instytucję finansową, w której zaciągnięto zobowiązanie. Niezależnie od tego, który dokument zostanie dostarczony, powinien on zawierać informację o oprocentowaniu nominalnym zobowiązania. Dzięki takiej informacji pracownik Kasy będzie mógł zaproponować niższe oprocentowanie i na tej podstawie atrakcyjniejszą dla naszego portfela ratę. Przyjdź, przekonaj się i skorzystaj z nowej oferty konsolidacyjnej w Kasach Stefczyka. W końcu Ty też zasługujesz na niższą ratę! PAWEŁ KRÓLEWICZ specjalista ds. produktów WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL REKLAMA NR 864 INFOLINIA 801 600 100 C Z AS STEFC Z YK A 15 FINANSE Ekonomiczna wojna z własnym narodem fot. shutterstock Władza chce nam za wszelką cenę obrzydzić życie w Polsce. Teraz chce nas jeszcze wykończyć przy pomocy euro, droższej kawy i herbaty oraz opłaty od śmieci. W Janusz Szewczak główny ekonomista SKOK-ów 16 C Z AS STEFC Z YK A Polsce nie czyni się nic, co mogłoby nam ułatwić codzienne życie, ale czyni się wiele, by je nam skutecznie obrzydzić i utrudnić. To, co z ogromnym nasileniem obserwujemy szczególnie ostatnimi laty w naszym życiu publicznym, w relacjach ekonomicznych, w relacjach władza – obywatel, urzędy i instytucje publiczne – petent, w sferze pracodawca – pracownik, w wymiarze sprawiedliwości, służbie zdrowia, w mediach, w ustawodawstwie i przepisach prawnych, musi budzić nasze przerażenie. Polski rząd, wybrańcy narodu, urzędnicy wysokiego szczebla, jak i ci na samym dole, redaktorzy – celebryci, finansowi oligarchowie, sędziowie i prokuratorzy za wszelką cenę starają się utrudnić nam – szaraczkom i tak przecież nie najłatwiejsze życie w naszym kraju. Co gorsza, chcą nas pozbawić wszelkiej nadziei na przyszłość. Zalewa nas drożyzna, zwykłe zdzierstwo, powszechne wręcz kłamstwo i chamstwo decydentów, pogarda dla zwykłego obywatela i skrajna arogancja wobec społecznych ambicji i postulatów, często-gęsto popartych nawet 2,5 mln podpisów, jak w sprawie Radia Maryja, czy wydłużenia wieku emerytalnego do 67 lat. Rosną niebotycznie koszty utrzymania polskich rodzin z roku na rok. Liczba zakazów, nakazów, ograniczeń, jak i absurdalnych przepisów bije wszelkie rekordy. Bez najmniejszych skrupułów rabuje się nasze portfele w biały dzień. Podatkowe golenie owiec nad Wisłą rozpoczęte. Miliardami wywozi się nasze polskie pieniądze za granicę – od 2004 r. to już blisko 400 mld zł. Saldo błędów i opuszczeń w bilansie obrotów płatniczych dobitnie to ukazuje. Chce się szpalerami nielegalnych fotoradarów, mandatami dla kierowców czy zbójeckimi cenami za kilometr wyrobu autostradopodobnego, czy wreszcie nowym podatkiem ekologicznym od używanych aut obrzydzić nam nawet jazdę własnym samochodem po własnym jeszcze kraju. A to przecież polscy kierowcy w tej czy innej formie obciążeń cenowych i podatkowych wpłacają do polskiego budżetu blisko 50 mld zł corocznie. Już wkrótce mamy dostać w prezencie od nowego wicepremiera, ministra finansów kolejne innowacyjne rozwiązania podatkowe: opłatę od śmieci (wzrośnie nawet o 300-400 procent) od deszczu i powierzchni dachów, nowy podatek od radia i telewizji – nazywany dla zmyłki opłatą audiowizualną – czy też nowy podatek od rur i kabli przechodzących pod naszą działką, podatek od garaży czy wreszcie opłaty z tytułu wypłaty własnych pieniędzy z bankomatów. Grozi nam podatek od służbowych telefonów komórkowych, laptopów, samochodów, od napiwków, a nawet podwójny VAT od jednej faktury pro forma. Polaku, musisz zapłacić, ale i tak nic nie dostaniesz w zamian – obwieszcza triumfalnie władza. Za wszelką cenę chce się nam zafundować dietę cud, i to nie tylko z powodu szaleńczo drożejącej żywności. Chce się zmusić, zwłaszcza tych nieco mniej zamożnych Polaków, do chodzenia spać z kurami z powodu jednych z najwyższych w Unii cen energii elektrycznej i gazu w relacji do naszych nędznych zarobków. Władza skutecznie zniechęca nas do posiadania rodziny, dzieci i przyszłości w kraju nad Wisłą, tnąc becikowe, podnosząc VAT na Podatkowe golenie owiec nad Wisłą rozpoczęte ubranka i utrzymując zasiłki rodzinne na poziomie 2 butelek taniej wódki, zalecając jedzenie szczawiu i mirabelek. Ze spokojem tolerowane jest przez instytucje nadzorcze i kontrolne, jak i Ministerstwo Rolnictwa dodawanie soli drogowej do żywności, produkowanie parówek z piór, pazurów, żył i kości, rozcieńczanie mleka, masła czy śmietany, dodawanie koniny do wołowiny, sprzedawanie ryb wielokrotnego użytku – odmrażanych i ponownie zamrażanych czy wreszcie produkowanie kiełbasy krakowskiej ze strusia. Bezkarność pospolitego złodziejstwa, stosowania niedozwolonych klauzul handlowych, zawyżania rachunków i opłat, powszechne wręcz oszukańcze praktyki instytucji finansowych i banków, wielkich sieci handlowych czy zagranicznych koncernów jest gwarantowana odgórnie. Skutecznie wybito nam z głowy poczucie równości obywateli wobec prawa, poczucie sprawiedliwości i sprawnego demokratycznego państwa prawa. Jesteśmy całkowicie bezbronni jako obywatele, znikąd nie ma ratunku. Procesować się z państwem i jego instytucjami, czy to WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL FINANSE Janusz Szewczak INFOLINIA 801 600 100 Czy stracimy miliard euro przez korupcję? Po pierwszych informacjach, że Komisja Europejska wstrzymała ogromne dotacje na polskie drogi, premier Donald Tusk zapewniał, że nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało, ryzyko utraty tych pieniędzy jest minimalne, praktycznie żadne, naprawimy, wyjaśnimy i wszystko będzie OK. Z wróciłem się w związku z tym do Komisji z pytaniem, co się stało, z jakich powodów Komisja wstrzymała te dotacje i o co ma do Polski zarzuty. Kilka dni temu otrzymałem odpowiedź od unijnego komisarza Johannesa Hahna, który w imieniu Komisji odpowiedział mi, co następuje: 1. Całkowita kwota wstrzymanych płatności wynosi 941 mln EUR. Kwota 4 mld EUR dotyczy pozostałych środków przydzielonych na realizację projektów drogowych w Polsce. Polska nie utraci środków finansowych, pod warunkiem że podejmie wszystkie działania naprawcze wymagane przez Komisję. Jeśli władze polskie wycofają nierozliczone wnioski o płatności dotyczące dwóch programów i prześlą ich skorygowane wersje, z których usunięte zostaną nowe pozycje wydatków na drogi, wówczas duża część środków z puli 941 mln EUR mogłaby zostać wypłacona i nie podlegałaby wstrzymaniu. 2. Oczekuje się, iż instytucja zarządzająca oszacuje zakres problemu, wskaże inne potencjalne przypadki, których on dotyczy, oraz stworzy odpowiednie zabezpieczenia, które zminimalizują ryzyko pojawienia się podobnych przypadków w przyszłości. 3. Komisja postanowiła wstrzymać płatności, po tym jak władze polskie potwierdziły opublikowane w polskiej prasie informacje o toczących się dochodzeniach w sprawie trzech projektów współfinansowanych w ramach programu „Infrastruktura i środowisko”. Z informacji tych wynika, że prokurator oskarżył 11 osób o zmowę na rzecz próby utworzenia kartelu (10 byłych i obecnych dyrektorów wyższego szczebla dużych przedsiębiorstw budowlanych i jeden dyrektor GDDKiA). Zarzuty te, o ile zostaną potwierdzone, wskazują na naruszenie przepisów UE dotyczących zamówień publicznych i prawa konkurencji, jak również na potencjalne poważne braki systemu zarządzania i kontroli. Komisja czeka na dodatkowe informacje od władz polskich. Sytuacja jest więc poważna i luz premiera do niej nie przystaje. Przez korupcję możemy stracić prawie miliard euro. Komisja oczekuje nie tylko skorygowania fot. shutterstock na drodze sądowej, czy administracyjnej, nie warto i rzadko którego Polaka na to stać, tym bardziej że polskie sądy są coraz bardziej nieobliczalne, wydają coraz bardziej zaskakujące, często wręcz absurdalne wyroki. W opinii wielu Polaków „rozgrzanych” sędziów i spolegliwych prokuratorów niestety przybywa, i sędzia Tuleya nie jest tu wyjątkiem. Mamy przestać jako społeczeństwo myśleć, czytać, pisać i pytać, a zwłaszcza żądać i wymagać czegoś od władzy. Mamy przestać jako obywatele rozwodzić się na internetowych polach i dawać upust swej wściekłości, bo rozkwita cenzura, a mowa nienawiści ma być surowo karana nawet więzieniem. Lepiej żebyśmy nie chodzili na marsze wolności, niepodległości czy na stadiony i mecze piłkarskie, bo za wykrzykiwanie antyrządowych haseł można trafić na wiele miesięcy do aresztu. Uchowaj nas, Boże, przed próbami rozkręcenia własnego biznesu. Tu na naiwnych potencjalnych rekinów biznesu czeka prawdziwa droga przez mękę, zabójcze wilcze doły, setki pułapek skarbowości i urzędniczej wrogości. Każdy upierdliwy pacjent, uczciwy przedsiębiorca czy zwykły klient, który upomni się o swoje, jest w najlepszym razie zlekceważony, ale bywa bardzo często, że skutecznie wybije mu się z głowy ideę zaufania do tzw. państwa prawa, równej konkurencji, a czasem puści się go w przysłowiowych skarpetkach. Sprzedawcom pomidorów i cmentarnych zniczy właśnie zaordynowano kasy fiskalne. Nawet przy wielkim programie inwestycyjnym budowy autostrad i Euro 2012, mając do dyspozycji dziesiątki miliardów euro, udało się władzy skutecznie wykończyć prawie całą krajową branżę budowlaną, a wyprzedając prawie cały wartościowy majątek narodowy – doprowadzić państwo polskie do totalnego zadłużenia i na skraj bankructwa. Mamy już 1 bln zł długu publicznego i blisko 800 mld zł długu prywatnego. Blisko 2 mln młodych Polek i Polaków skutecznie już wybito z głowy wiarę w ojczyznę, w przyszłość, w pracę w kraju nad Wisłą, podobnie jak uświadomiono młodym Polkom, by rodziły dzieci raczej na Wyspach Brytyjskich, na Islandii czy w Norwegii, byle nie u nas. Obrzydzono nam nawet nie najweselszą polską starość – wydłużając wiek emerytalny do 67 lat, choć pracy brakuje dla młodych i wykształconych. Co chwila rabuje się resztki naszych emerytalnych oszczędności, a to w OFE, a to w Funduszu Rezerwy Demograficznej, a to strasząc nas bankrutującym ZUS-em. UE nakazuje nam podniesienie VAT-u na wyroby medyczne z 8 proc. do 23 proc. Opłaty za użytkowanie wieczyste rosną nawet o kilka tysięcy procent. Nadal mamy najwyższe opłaty w Europie za korzystanie z kart płatniczych. Polacy mają chcieć jedynie ciepłej wody w kranie, taniego, a więc słabego, dziadowskiego państwa, albo wiać gdzie pieprz rośnie. starych wniosków, ale także żąda działań naprawczych, żeby podobna sytuacja nie powtórzyła się w przyszłości. Rząd musi usunąć mechanizmy korupcjogenne, albo nie powąchamy unijnych pieniędzy na drogi. Tylko jak usunąć te mechanizmy, jak wprowadzić żądane przez Komisję antykorupcyjne zabezpieczenia, skoro kontrakty już rozdzielone? Rząd może nie wywiązać się z obietnic wobec społeczeństwa, ale nie wobec biznesu przebierającego nogami do wielkich kontraktów. Ja k się w prowadzi mecha nizmy antykorupcyjne, to może budowa polskich autostrad nie będzie już najdroższa w Europie? Tylko że zaprzyjaźniony z władzą biznes może się wtedy zdenerwować... Pan premier Tusk opowiadał też, że tarcza antykorupcyjna zadziałała. Czyżby? Na paru konferencjach antykorupcyjnych w Fundacji Batorego słyszałem skargi organizacji pozarządowych, że żadnej tarczy antykorupcyjnej nie ma, nikt jej nie widział, nie słyszał, nikt nie wie, na czym ona polega. A jeśli nawet ta tarcza była, to dziurawa, skoro przetargi na drogi zostały ustawione, apartamenty w Barcelonie zakupione, zaś ABW wkroczyła do akcji po aferze. Niech Donald Tusk nie bagatelizuje sprawy, że jakoś to będzie, tylko ruszy cztery litery swojego nazwiska i porządne papiery do Brukseli zawiezie, bo miliard euro może się okazać przegwizdany... Janusz Wojciechowski Poseł do Parlamentu Europejskiego z listy Prawa i Sprawiedliwości C Z AS STEFC Z YK A 17 FINANSE Emerytury częściowe, cz. 2 Zmiany w systemie emerytalnym Czy pamiętają Państwo zamieszanie, jakie wywołała zmiana ustawy o emeryturach kapitałowych, zezwalająca na pobieranie emerytury bez rozwiązania choćby na jeden dzień stosunku pracy? Prof. Grażyna Ancyparowicz Z wykształcenia ekonomista (absolwentka SGPiS, obecnie SGH), z zamiłowania pedagog, pasjonuje się problematyką finansów, zwłaszcza finansów publicznych. Była dyrektor Departamentu Finansów Głównego Urzędu Statystycznego, nauczyciel akademicki. Współautorka podręcznika „Bezpieczeństwo socjalne”, autorka wielu ekspertyz i opracowań z dziedziny finansów i makroekonomii, członkini: Komitetu Honorowego Marszu Niepodległości i Solidarności, Rady Naukowej Spółdzielczego Instytutu Naukowego, Rady Naukowej i Komitetu Redakcyjnego kwartalnika „Pieniądze i Więź” oraz Ruchu Społecznego im. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. 18 C Z AS STEFC Z YK A C zy wiedzą Państwo, że z tego rozwiązania nie można było się wycofać bez łamania prawa? A ile kosztowało to ZUS i ile jeszcze będzie kosztować? Nauka nie poszła w las. Ten, kto skorzysta z emerytury częściowej, rezygnuje tym samym z roszczeń do co najmniej minimalnej gwarantowanej kwoty, może jedynie spodziewać się waloryzacji tego świadczenia na zasadach ogólnych. Częściową emeryturę można będzie pobierać bez rozwiązywania stosunku pracy. Oznacza to, że osoba korzystająca z połowinki może zarabiać bez żadnych ograniczeń, jeśli tylko ktoś będzie chciał kontynuować zatrudnienie takiego pracownika. Rząd w uzasadnieniu do ustawy reformującej reformę emerytalną solennie przyrzekł, że szanse zatrudnienia seniorów wzrosną, bo „dla osób w wieku 60+ będzie przygotowany oddzielny program działań prozatrudnieniowych, podejmowanych w celu zachęcenia do pracy pracowników powyżej 60. roku życia i umożliwienia im pozostania na rynku pracy oraz wspierania równości płci na rynku pracy”. Jak będzie to funkcjonowało w praktyce – pokaże monitoring prowadzony „w ramach obowiązku dokonywania przeglądu funkcjonowania systemu emerytalnego co cztery lata”. Czyli po raz pierwszy informacja o skutkach reformy pojawi się w 2016 r., gdy nowa władza, wyłoniona w wyborach europejskich, samorządowych, prezydenckich i parlamentarnych już okrzepnie. Po osiągnięciu wieku emerytalnego i rozwiązaniu stosunku pracy (w przypadku pracowników) emerytura częściowa byłaby – na wniosek uprawnionego – zamieniana na dożywotnią emeryturę z FUS i OFE. Wtedy może pojawić się problem zbyt niskich oszczędności na indywidualnym koncie emerytalnym w ZUS. Dożywotnie emerytury z pierwszego filara będą bowiem zmniejszały oszczędności emerytalne. Spróbujmy obliczyć wysokość emerytury dożywotniej dobrze zarabiającej kobiety, która zgromadziła w ZUS (pierwszy filar) 250 tys. zł i w wieku 62 lat zaczęła pobierać emeryturę częściową, ale nie kontynuowała zatrudnienia. W ciągu 60 miesięcy kobieta ta otrzymywała świadczenie brutto po 536 zł miesięcznie (neo – 429 zł), co spowodowało uszczuplenie jej konta emerytalnego w ZUS łącznie o ponad 32 tys. zł. W tej sytuacji emerytura dożywotnia z pierwszego filara wyniesie ok. 935 zł bruo (niecałe 750 zł neo). Minister finansów każdemu, kto skorzystał z prawa do emerytury częściowej i będzie narzekał na zbyt niską emeryturę dożywotnią, będzie mógł powiedzieć: sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało. Ktoś powie: no dobrze, ale przecież obowiązkowo oszczędzaliśmy na emerytury nie tylko w ZUS, ale również w otwartych funduszach emerytalnych i innych instytucjach rynku finansowego. W tej sprawie nie ma jeszcze regulacji, jest natomiast solenna obietnica koalicji PO-PSL zawarta w uzasadnieniu do ustawy z dnia 11 maja 2012 r.: „Rada Ministrów przedstawi w najbliższym czasie stosowny projekt ustawy”. Do końca stycznia 2013 r. projekt taki nie pojawił się. Nic strasznego się nie stało, przecież okresowe emerytury z OFE pobiera mniej niż 2300 kobiet, a zapewne również w najbliższej przyszłości liczba uprawnionych nie zwiększy się znacząco. Ustawodawca zadbał, by te fundusze nie musiały zbyt szybko dokonywać masowych wypłat. Przyjmijmy (bardzo optymistycznie, biorąc pod uwagę zawirowania na rynkach finansowych i kryzys w strefie euro), że wyniki OFE pozostaną na dotychczasowym poziomie. Oznacza to, że emeryci otrzymają dożywotnio – poza świadczeniem z ZUS – średnio po ok. 80 zł brutto (64 zł netto) z drugiego filara emerytalnego. Nieliczni, którzy byli w młodości i kwiecie wieku bardziej niż inni zapobiegliwi, oraz szczęściarze zatrudnieni u troskliwego pracodawcy fundującego załodze program emerytalny dostaną jeszcze po parę złotych comiesięcznego dodatku z IKE, IKZE oraz PPE i PFE. Łącznie, po ukończeniu 67 lat, przeciętnie zarabiający pracownicy będą mogli liczyć (w 2014 r., w cenach z 2012 r.) na emeryturę ze wszystkich źródeł w kwocie 1000-1200 zł bruo. W małej miejscowości wystarczy to na skromną, lecz godziwą egzystencję, lecz w dużym mieście, gdzie wyższe są koszty żywności, czynsze, podatki od nieruchomości i gruntowe – z pewnością nie. „Nie trzeba się martwić, drogi emerycie” – pukają do nas z okienek telewizorów sympatyczni panowie i panie. Powstały przecież fundusze oferujące wszystkim, którzy ukończyli 65 lat dodatkowe kilkaset złotych w zamian za tytuł własności do mieszkania czy domu. W przyszłości pole działania tych dobroczynnych instytucji finansowych z pewnością poszerzy się. Ubóstwo zmusi bowiem bardzo wielu emerytów do skorzystania z odwróconej hipoteki. W ten sposób korporacje finansowe przejmą za ułamek wartości nieruchomości stanowiące często cały dorobek życia wielu Polaków. Będzie to dotyczyło przede wszystkim obiektów i działek budowlanych w wielkich aglomeracjach i atrakcyjnie położonych mniejszych miejscowościach. A co z mieszkańcami wsi, właścicielami niewielkich gospodarstw rolnych? Oni również zostaną wywłaszczeni, ale to już temat na inne opowiadanie. Grażyna Ancyparowicz WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL PUBLICYSTYKA Zadbaj o skórę z Centrum Sanitas w Gdańsku Daj się zbadać fot. materiały własne O nowoczesnych metodach leczenia i działalności Centrum Medycyny Specjalistycznej Sanitas mówi jej dyrektor, Agnieszka Raro. – Działające na gdańskiej Zaspie Centrum Sanitas to ośrodek wdrażający nowoczesne metody leczenia, a także krzewiący wiedzę o możliwościach zwalczania nowotworów i wspomagający potrzebujących pacjentów… – Do współpracy z naszym Centrum włączyła się Fundacja Sanitas, która dąży do wsparcia potrzebujących pacjentów, po części także poprzez sfinansowanie zabiegów prowadzonych metodą Mohsa. Naturalnie nie mamy możliwości udzielenia bezpłatnej pomocy wszystkim, którzy się do nas zgłoszą. Tym niemniej będziemy robili co w naszej mocy, żeby wiedza o nowotworach skóry i nowoczesnych sposobach ich leczenia, które dostępne są także w Polsce, w tym o metodzie Mohsa zmodyfikowanej przez prof. Helmuta Breuningera, trafiła do jak największej liczby pacjentów. – Co szczególnego jest w metodzie Mohsa, że zachęcacie pacjentów do skorzystania z niej? – Metoda Mohsa pozwala na uzyskanie najwyższych wskaźników wyleczalności w przypadku nowotworów skóry, przy jednoczesnej redukcji ubytku zdrowej tkanki. Szczególnie wskazana jest do leczenia nowotworów umiejscowionych w obszarach, gdzie konieczne jest zachowanie walorów estetycznych, jak choćby okolice oczu, uszu czy palców. Dotychczas zmodyfikowana przez prof. Breuningera metoda była w Polsce trudno dostępna. – Jakie są wskazania do stosowania tej metody? INFOLINIA 801 600 100 – Wskazania do stosowania chirurgii z użyciem metody trójwymiarowej histologii opracowanej przez prof. Breuningera to przede wszystkim: guzy wielkości powyżej 2 cm, guzy w lokalizacji wysokiego ryzyka wznowy (okolica oczodołu, nosa, uszu czy ust), guzy należące do podtypów agresywnych histologicznie, takich jak: rak podstawnokomórkowy, twardzinopodobny lub bardzo zaawansowany rak kolczystokomórkowy, włókniakomięsak guzowaty skóry (Dermatofibrosarcoma protuberans – DFSP), rak z komórek Merkela (MCC), niektóre podtypy czerniaka złośliwego – plama soczewicowata złośliwa (LMM), czerniak umiejscowiony na kończynach wychodzący z plam soczewicowatych (czerniak akralny – ALM), zmiany zlokalizowane w miejscach, gdzie konieczne jest ich jak najbardziej oszczędne wycięcie, guzy o niewyraźnych klinicznych granicach, nawrotowe raki skóry. – Kontakt z prof. Breuningerem to zasługa m.in. Fundacji Sanitas. Jak Fundacja wspiera działania Centrum? – Dzięki Fundacji Sanitas wdrażana jest na polskim rynku medycznym, udoskonalona przez prof. Helmuta Breuningera metoda Mohsa, zwana trójwymiarową histologią bądź „powolnym Mohsem”, która umożliwia skuteczne leczenie nowotworów skóry. Przy wsparciu fundatorów specjaliści Centrum – doktor Wyrzykowski czy doktor Wiejek mieli okazję szkolić się w Tybindze u prof. Breuningera w zakresie stosowania metody Mohsa w leczeniu nowotworów skóry. – Co oprócz leczenia nowotworów oferuje Centrum Sanitas? – Pamiętajmy, że Centrum Sanitas to także placówka dysponująca gronem specjalistów z różnych dziedzin. W Centrum przeprowadzono już zabiegi z zakresu urologii, chirurgii ogólnej, chirurgii dziecięcej czy zabiegi ortopedyczne. Współpracują z nami między innymi: endokrynolog Anna Lewczuk, ortopeda Wiktor Szandorowski, urolodzy Wojciech Narożański i Robert Gis, radiolog Janusz Dębski, chirurdzy dziecięcy Dariusz Wyrzykowski i Jacek Wiejek, laryngolog Piotr Zaorski oraz profesorowie Piotr Czauderna – chirurg dziecięcy i Bogusław Baczkowski – chirurg ręki. – Wracając do leczenia metodą Mohsa, czy raczej metodą zwaną „powolnym Mohsem”, skąd zaangażowanie Centrum i Fundacji Sanitas w walkę z rakiem skóry? – Historia, mówiąc kolokwialnie, z życia wzięta. Senator Grzegorz Bierecki sam zmagał się z nowotworem, którego w Polsce wyleczyć się nie udawało. Trafił do kliniki Uniwersytetu w Tybindze, a stosowana przez prof. Breuningera technika zwana trójwymiarową histologią czy też „powolnym Mohsem” pozwoliła mu wrócić do zdrowia. Po tym doświadczeniu Grzegorz Bierecki podjął starania o zapewnienie pacjentom także w Polsce nowoczesnych metod leczenia nowotworów skóry. Efektem tych starań była Fundacja Sanitas, a następnie Centrum Medycyny Specjalistycznej, które obecnie pomaga pacjentom zarówno z Trójmiasta, jak i z innych regionów Polski. Centrum Medycyny Specjalistycznej Sanitas w Gdańsku to jedna z pierwszych placówek w Polsce, które wprowadziły na rynek medyczny metodę Mohsa. Jest też pierwszą placówką, która współpracuje z profesorem Helmutem Breuningerem z Kliniki Dermatochirurgii Uniwersytetu w Tybindze – autorem modyfikacji metody Mohsa zwanej „powolnym Mohsem” lub „trójwymiarową histologią”. C Z AS STEFC Z YK A 19 PUBLICYSTYKA Kubuś Puchatek Bywam monotematyczny, od kilku miesięcy analizuję kondycję Trzeciej Rzeczpospolitej i co rusz wynajduję jej słabości i mankamenty. Niedawno pisałem o postępującym rozkładzie elit państwowych i upadku służb specjalnych. Tym razem zajmę się praktycznym ustrojem III RP i słowo daję, że będzie to ostatni – sumujący – tekst na ten temat. T Witold Gadowski reporter, autor filmów dokumentalnych, miłośnik kawy i Bałkanów. Badacz afer i terrorystów. Wraz z Przemysławem Wojciechowskim wydał książkę „Tragarze śmierci” ujawniającą nieznane ślady znanych terrorystów („Carlosa”, Abu Dauda, RAF). Autor opowiadań, wierszy i piosenek oraz powieści „Wieża komunistów” (wyd. Zysk i S-ka 2012). Publicysta internetowy – autor blogów na Stefczyk.info oraz wPolityce.pl eza brzmi niezbyt odkrywczo, ale obserwacje społeczne rzadko bywają nasycone nowatorską inwencją – Trzecia Rzeczpospolita coraz bardziej przypomina PRL, a coraz mniej normalne demokratyczne państwo europejskie. Dzisiejsza Polska, pod rządami Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego, staje się po prostu coraz bardziej totalitarnym państwem, w którym wszystkie państwowe siły skupione są jedynie na zabieganiu o interesy rządzącej kliki. Im bardziej zresztą służby działają w interesie władzy, tym bardziej są umoczone i tym bardziej obawiają się zmian – na tym zresztą polega, z grubsza, zjawisko klikowości. Im większy stopień umoczenia, tym większy też lęk przed utratą wpływów. Klika ma bowiem świadomość swojej tymczasowości i doskonale zdaje sobie sprawę, że dojście do władzy republikanów może skończyć się aresztowaniami i wielo-miesięcznymi dochodzeniami. Drugiego „okrągłego stołu” może już nie być. Paradoks klikowości polega na słynnym sylogizmie Kubusia Puchatka – im bardziej misiu zaglądał do środka, tym bardziej nie było go na zewnątrz. Total jak na dłoni, czyli w drodze do Liberii Na czym zatem, w Polsce XXI wieku, polega rozpełzający się wszędzie totalitaryzm? W PRL-u komuniści opanowali Polskę przede wszystkim poprzez siłowe wsparcie ze strony sowieckich bolszewików, kiedy jednak wzięli się już za realne rządy, to – po okresie masowych morderstw i prześladowań Polaków – zastosowali model rządów, który można odnaleźć w każdym zaomordystycznie skonstruowanym państwie: totalnie skontrolowali wszelkie oficjalne środki masowego przekazu, zbudowali praktycznie działający system partyjnej nomenklatury oraz zbudowali służby specjalne, które działały jedynie w celu zabezpieczania ich władzy i zwalczania jakichkolwiek przejawów opozycyjnego myślenia i myślenia w ogóle. Dziś, kiedy dosłowne kopiowanie rozwiązań rodem z PRL-u mogłoby narazić władze na zasłużone drwiny i szyderstwa, wymyślono inny projekt – sięgnięto po totalitarne pomysły, ubrane jednak w sztafaż XXI wieku. Totalitarne, śmierdzące truchło pudrowane jest dziś jak Madame Pompadour, tak aby nikt nie widział krost. Nie będzie zatem nowego „stanu wojennego” (przynajmniej na razie, bowiem projekty upoważniające obce 20 C Z AS STEFC Z YK A formacje mundurowe do interwencji na terenie Trzeciej RP, jednak kiełkują w co bardziej zapalczywych głowach rządusów) i masowego internowania niezależnych myślicieli, działaczy i publicystów. Projekt wprowadzenia mundurowych funkcjonariuszy systemu do zarządów uzależnionych od skarbu państwa firm też raczej nie przejdzie. Nikt nie wystąpi też w „Faktach” TVN w mundurze postjaruzelskiej armii. Co jednak szkodzi nakłonić najbardziej zasłużonych agentów systemu do zdjęcia uniformów i wbicia swych komsomolskich ciał w nowoczesne garnitury od Zegny i Versace… Komisarzy wojskowych nie ma już co wprowadzać do instytucji kultury i edukacji, bowiem ci obecni całkiem dobrze dają sobie radę. Ministerstwo Kultury – we władaniu szaliczka Zdrojewskiego – robi wszystko, aby wypromować każdą antyreligijną i antypatriotyczną szmirę i zabić w zarodku każdy niezależny gest artysty. Słowem zamiast „spawacza” – jak w stanie wojennym nazywano Jaruzelskiego – całkiem dobrze może funkcjonować łysiejący piłkarzyk, wspierany przez intelektualistę, który niedawno pozbył się hipsterskiego wąsa. Trzecia Rzeczpospolita coraz bardziej przypomina PRL, a coraz mniej normalne demokratyczne państwo europejskie Do przeprowadzenia pełzającego, ale ostatecznego zamachu na pozory demokracji potrzebne są jedynie trzy warunki, o których spełnienie rządzący dbają już od kilku lat. W ogóle wydaje mi się, że jedynym celem obecnej ekipy jest wprowadzenie, jak się tylko da, zamordyzmu stosowanego i uchronienie swoich spapranych sumień przed doczesnym rozliczeniem. A OTO „TRZY FILARY ZEN”, PARDON „TRZY FULARY CZYSZCZĄCE BRUDNE SUMIENIA RZĄDZĄCYCH”: w.?;8A@:1<-:;C-:51C͞<;C51@>FA|/FE85Cÿ-0F- nad mediami W Trzeciej Rzeczpospolitej nie istnieje potrzeba odtworzenia funkcjonowania Urzędu do spraw Kontroli Publikacji i Widowisk, jego funkcje znakomicie spełnia mechanizm cenzury ekonomicznej, który znakomicie rozwija się od czasu, gdy towarzysze z PZPR i SB wymienili swoje legitymacje partyjne na książeczki czekowe. Skoro większość kapitału powędrowała w czerwone (z wysiłku) dłonie, to nie ma co się dziwić, że dziś media żyrujące obecną władzę – niezależnie od ich popularności – roją się od reklam biznesów pośrednio WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL PUBLICYSTYKA i totalitaryści fot. shutterstock w rozporządzeniach i ustawach. To wygodniejsze, bo w wypadku klęski, obecna władza nie pozostawi po sobie pisanych źródeł. Nomenklatura działa jednak sprawnie i dziś, chcąc dostać posadę sprzątaczki w urzędzie wojewódzkim, należy mieć co najmniej wujka, który jest co najmniej przydupasem polityka PO. lub bezpośrednio wywodzących się z afery FOZZ lub jej sióstr. Takie „dobre media” zawsze mogą także liczyć na obfite i idiotycznie bezsensowne, kampanie reklamowe spółek należących do Skarbu Państwa. Niezależne media mogą w tym czasie jedynie pomarzyć o reklamach i nakład, poczytność czy liczba cytowań nie odgrywają tu najmniejszej roli. „Zaprzyjaźnione media”, jak raczył je określić pan Wajda Andrzej, wciąż utrzymują jaką taką kontrolę nad świadomością i myślami polskiego elektoratu – tak się przynajmniej wydaje mocodawcom pana Andrzeja, którzy czasem nie zmieniają się od lat. Na „froncie medialnym” władza osiągnęła więc stan, w którym może sobie bezkarnie dłubać w nosie i publicznie puszczać wiatry, a i tak zostanie to przedstawione jako esencja „wielkoświatowości” i taktu. w'C5ÂF-:51<?-0;.A0E/FE85;0@C;>F1:51 nomenklatury Władze Polskiej Zjednoczonej Platformy Ludowej świetnie zrozumiały lekcje wyciągnięte z pięćdziesięcioletniego okresu rządzenia bolszewickich najeźdźców w Polsce. INFOLINIA 801 600 100 Rządownicy wiedzą zatem, że wystarczy jak największe rzesze uzależnić od dystrybucji centralnych funduszy pochodzących z budżetu państwa, aby wymóc na nich posłuszeństwo, a na dalszym etapie nawet gorące uczucia. To nie przypadek, że za czasów rządów Donalda Tuska lawinowo rośnie liczba stanowisk w administracji – w ten sposób (na nasz koszt) rządzący budują sobie armię posłusznych wasali – ludzi, którzy w imię myślenia: aby tylko nie było gorzej, dla świętego spokoju, zagłosują na obecny układ władzy. Dziś, aby znaleźć posadę w urzędzie uzależnionym od rządu, dostać zamówienie płacone pieniędzmi z budżetu państwa, trzeba być w doskonałych stosunkach z władzą i być po prostu „swoim”. Dla „nie swoich” jest figa z makiem i życie na granicy minimum egzystencjalnego. Tym sposobem budżet państwa stał się nieustającym budżetem wyborczym Platformy Obywatelskiej i jej ludowo-liberalnych przybudówek. I znów, inaczej niż w PRL-u, istnienie partyjnej, oportunistycznej nomenklatury nie potrzebuje osobnych zapisów w%<>-C0F59E6-7Ę<5?F|/FE85?ÿAŅ.E.E81 jakie, ale nasze Służby specjalne III RP nigdy nie działały zbyt ambitnie, ot tylko tak, aby podlizać się rządzącym, nie narazić Rosji i nie drażnić Niemców; Amerykanów dało się trochę oszukiwać – byli daleko i nie traktowali nas zbyt poważnie. Dawna SB naszczuta była na szpiegowanie obywateli i tropienie tych, którzy myśleli nieprawomyślnie – dzisiejsza SB, czyli Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ze swoimi wojskowymi przyległościami tropi tych, którzy źle myślą o władzach kraju i ich przyjaciołach. Dzisiejsze służby trzepią więc skórę kibicom piłkarskim – bo śmieli określić IQ premiera, blogerów i twórców internetowych stron – bo podśmiewają się z władzy, ale żeby wytropić szpiega, znaleźć działania szkodzące naszej gospodarce, tropić zagrożenia dla naszych narodowych interesów – nie! Tego od cichotajnych (dajnych) gierojów wymagać nie możemy. Służby specjalne stały się dziś tylko agencjami detektywistycznymi służącymi do zabezpieczania interesów władzy i jej rodzin – vide udział Tuska juniora w aferze Amber Gold. Demokracja? Jaka demokracja? Demokracja staje się iluzoryczna w momencie, gdy wszystkie nici realnej władzy skupione są w jednych rękach. Władza ma dziś do dyspozycji służalcze i fałszujące obraz rzeczywistości, media, kontroluje nomenklaturę oraz szpieguje własnych obywateli za pomocą swoich służb specjalnych. Nikt władzy nie kontroluje, nikt nie śmie jej krytykować. Tam, gdzie dotychczas istniały instytucje ustawowo kontrolujące władzę, posłano partyjnych towarzyszy (najlepiej niezbyt rozgarniętych), którzy teraz pilnują, aby nikt nawet nie poważył się na kontrolę jakiegokolwiek rządzącego kacyka. Jeśli to jest demokracja, to ja jestem zaginionym synem Tuska, Tuskiem juniorem bis, który – postradawszy zmysły – mówi dokładnie to, co widzi i rozumie. Ale ja tak zawsze…. Witold Gadowski C Z AS STEFC Z YK A 21 PUBLICYSTYKA Kasy Solidarności Początkiem ruchu kas kredytowych w Polsce w latach 90. była współpraca kierującego „Solidarnością” Lecha Kaczyńskiego z działaczami Niezależnego Zrzeszenia Studentów. P ierwsza spółdzielcza kasa oszczędnościowo-kredytowa w Polsce powstała przy Elektrociepłowni Gdańskiej (dzisiaj „Wybrzeże”) w Gdańsku 31 sierpnia 1992 r. Wybór daty – rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych – nie był przypadkowy i miał symbolicznie nawiązywać do tradycji „Solidarności”. Takie odniesienie było najzupełniej uprawnione. Rozwój kas kredytowych nad Wisłą miał swój początek w historycznym zwycięstwie związku i działalności jego ówczesnego wiceprzewodniczącego Lecha Kaczyńskiego. „Solidarność” i NZS Przyszły prezydent odgrywał jedną z kluczowych ról w zarejestrowanej ponownie w kwietniu 1989 r. „Solidarności”. Najpierw jako sekretarz Krajowej Komisji Wykonawczej, a od maja 1990 r. I wiceprzewodniczący Komisji Krajowej odpowiadał m.in. za organizację odradzających się struktur związkowych. Wykonanie tego zadania powierzył przede wszystkim młodym działaczom (część z nich była jeszcze studentami!) Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Lech Kaczyński jako jeden z liderów podziemnej „Solidarności” od połowy lat 80. miał kontakt z członkami tzw. drugiego NZS-u, którzy współpracowali z nielegalnym związkiem w zakresie poligrafii, dystrybucji wydawnictw itp. Studenci zaimponowali również Kaczyńskiemu podczas strajków w maju i sierpniu 1988 r., kiedy przebywał w Stoczni Gdańskiej jako doradca komitetów strajkowych, najpierw stoczniowego, a później międzyzakładowego. Te strajki nie miały jednak tak powszechnego charakteru jak protesty w sierpniu 1980 r. Lech Kaczyński docenił antykomunistyczną postawę i zaangażowanie młodych ludzi, m.in. z Federacji Młodzieży Walczącej i Niezależnego Zrzeszenia Studentów, którzy w maju zorganizowali strajki solidarnościowe ze stoczniowcami na uczelniach Trójmiasta (uniwersytet, politechnika), a w sierpniu wspomagali strajkujących robotników, dostarczając informacje i żywność, organizując na terenie stoczni poligrafię, a w parafii św. Brygidy całe „zaplecze strajkowe”. Lech Kaczyński podkreślił tę rolę młodego pokolenia opozycji antykomunistycznej w marcu 2010 r., gdy wręczał działaczom NZS-u wysokie odznaczenia państwowe: NZS odegrał dużą rolę na zapleczu „Solidarności” – chodzi o drukarzy, drukarnie, łączników i tak dalej. Prowadził także działalność autonomiczną, niezwiązaną bezpośrednio z „Solidarnością”. Coraz bardziej wchodził w świat uczelni, w świat ówczesnych samorządów uczelnianych, niektóre zostały całkowicie opanowane; w świat roku 1988, gdzie nie tylko strajki w stoczniach, kopalniach i w hucie, ale także strajki na uczelniach odegrały wielką rolę. 22 C Z AS STEFC Z YK A Młode kadry Wyróżniający się aktywiści NZS-u w zamyśle Lecha Kaczyńskiego mieli stać się jednym z zaczynów młodych, niezwiązanych z dawnym reżimem kadr nowego państwa. Od 1989 r. w nadzorowanym przez niego Biurze Organizacyjnym Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” pracę znaleźli liderzy strajku majowego na Uniwersytecie Gdańskim, Anna Galus i Przemysław Gosiewski. Powstał problem budowy biura Komisji Krajowej. Brakowało ludzi z odpowiednim doświadczeniem i wykształceniem, gotowych do budowania aparatu związku. Lech Kaczyński zwrócił się do NZS i my podjęliśmy to działanie – wspominał później Gosiewski, któremu wiceprzewodniczący powierzył kontakty z organizacjami związkowymi w Regionie Gdańskim. Kaczyński do pracy w „Solidarności” ściągnął również innych działaczy NZS-u, m.in. Jacka Jancelewicza (kierownik działu kontaktów z rządem w Komisji Krajowej) i Grzegorza Biereckiego (dyrektor biura ds. kontaktów z organizacjami społecznymi). Leszek wiedział, że mam relację z najróżniejszymi środowiskami okołosolidarnościowymi. Mieliśmy wtedy codzienne kontakty – wspominał tamten okres Bierecki. Lech Kaczyński błyskawicznie zrozumiał pomysł budowy Kas To wszystko był dawny NZS. Można powiedzieć, że oni odbudowywali „Solidarność”, w codziennej ciężkiej pracy, wśród sporów, które się wtedy toczyły. I to jest też zasługa ludzi NZS-u – zaznaczył Lech Kaczyński podczas wspomnianej uroczystości w 2010 r. Przyszły prezydentem stał się w latach 1989-1991 patronem grupy młodych pracowników. Nie bał się powierzać im ważnych zadań. Jestem pod wrażeniem, że w tak młodym wieku tyle już potrafią, zachowują się tak, jak zachowałby się doświadczony polityk – mówił zdziwionym starszym współpracownikom. Co ciekawe, jako wiceprzewodniczący Komisji Krajowej Kaczyński był nie tylko związkowcem, ale i… pracodawcą. Jego dawni podwładni oceniają go jako wymagającego, ale wyrozumiałego, traktującego pracowników podmiotowo i z godnością. Tak jak na człowieka „Solidarności”, również w życiu codziennym, przystało. Był to najlepszy szef, jakiego miałam. Zaczęłam pracować w „Solidarności” jeszcze pod koniec studiów. Mimo że byłam bardzo młoda, czułam, że jestem traktowana przez mojego szefa bardzo poważnie. Zawsze też mogliśmy liczyć na lojalność Lecha Kaczyńskiego w sytuacjach krytycznych, które zdarzały się, bo byliśmy wszyscy młodymi ludźmi, czasem niezbyt zręcznie poruszającymi się w związkowych realiach. Bronił nas wtedy zawsze, stawał po naszej stronie – wspominała Anna Galus. WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL fot. archiwum PUBLICYSTYKA Lech Kaczyński na II Krajowej Konferencji SKOK Czas na SKOK W tamtym okresie dołączył do mnie dżentelmen, który siedzi tutaj, wicepremier Gosiewski, jeden z czołowych polskich polityków, dołączył do mnie Grzegorz Bierecki, twórca Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych, czyli największego ruchu społecznego, który powstał w Polsce po roku 1989 poza „Solidarnością”, także obecny tutaj dzisiaj Andrzej Sosnowski. To oni i jeszcze kilku innych stanowili w nowym, faktycznym podziemnym kierownictwie regionu grupę, którą bym określił jako najbardziej energiczną w codziennym działaniu w różnych płaszczyznach – oświatowej, drukarskiej i jeszcze innych – wspominał w 2010 r. czas odbudowy związku prezydent Kaczyński. Zaufanie wiceprzewodniczącego „Solidarności” do Grzegorza Biereckiego zaowocowało, gdy do związku zgłosili się przedstawiciele amerykańskich kas kredytowych (credit unions). Po przełomie w 1989 r. „Solidarność” była najbardziej znaną polską marką i większość międzynarodowych inicjatyw rozpoczynała się od kontaktu ze związkiem. Dotyczyło to w szczególności Amerykanów, ceniących wolność, której symbolem była i jest przecież „Solidarność”. W celu nawiązania współpracy i przyjrzeniu się z bliska funkcjonowaniu ruchu spółdzielczego w USA, w 1990 r. za ocean miała udać się delegacja w składzie m.in. z L. Kaczyńskim i G. Biereckim. Pech chciał, że w drodze na lotnisko w Gdańsku-Rębiechowie, skąd miał odlecieć do Warszawy, a następnie do Stanów Zjednoczonych, wiceprzewodniczący „Solidarności” został ranny w wypadku samochodowym. Trafił do szpitala i o żadnej wyprawie nie było mowy. Do USA poleciał INFOLINIA 801 600 100 Bierecki, który nawiązał kontakty z przedstawicielami unii kredytowych i zainicjował przenoszenie amerykańskich rozwiązań (w oparciu o polskie przedwojenne tradycje spółdzielcze) nad Wisłę. Spotkań było mnóstwo – ze związkowcami, przedsiębiorcami, z przedstawicielami izb gospodarczych. Wróciłem z tego wyjazdu z dwoma honorowymi obywatelstwami miast i pomysłami na Kasy – wspominał ten i kolejne wyjazdy do USA Bierecki. Amerykanie przekonywali, że „Solidarność” powinna stworzyć w Polsce unie kredytowe. Bo służą akumulacji kapitału, pomagają zmobilizować oszczędności krajowe dla rozwoju gospodarki, a przy okazji są strukturą, która jest ruchem społecznym. Szyld „Solidarności” robił swoje. Zaoferowali pomoc. Sporządziłem raport dla Lecha Kaczyńskiego, czym są Kasy w USA i rekomendacje podjęcia takiego projektu w Polsce – przypominał Bierecki początki Kas. Inicjujący się ruch wsparła „Solidarność”, która do przygotowanego przez siebie w 1990 r. projektu ustawy o związkach zawodowych wprowadziła zapisy dotyczące przekształcenia dotychczasowych kas zapomogowo-pożyczkowych w kasy spółdzielcze. To pozwalało na ich modernizację, a jednocześnie „wyzwolenie” spod zmonopolizowanego nadzoru postkomunistycznych związków zawodowych. Lech Kaczyński błyskawicznie zrozumiał pomysł, wyraził zgodę na prowadzenie projektu. Dla mnie ważne było, że mogłem promować idee budowy Kas przez narzędzia, kontakty, jakie miała »Solidarność«. Szybko zgłosiło się wiele komisji zakładowych, które chciały Kasy zakładać – wspomina Bierecki. Na rzecz polskich związków 30 lipca 1990 r. w Gdańsku powołano Fundację na rzecz Rozwoju Polskich Związków Kredytowych, która miała służyć doradztwem i wsparciem w procesie powstawania kolejnych Kas. Akt założycielski fundacji podpisali: ze strony Światowej Rady Unii Kredytowych (WOCCU) prezydent i sekretarz generalny tej organizacji – Alex Gracie i Al Charboneau, ze strony polskiej wiceprzewodniczący NSZZ „Solidarność” Lech Kaczyński. Kaczyński został również pierwszym przewodniczącym rady nadzorczej Fundacji (dyrektorem fundacji został Grzegorz Bierecki, a jego zastępcą Jacek Jancelewicz). W późniejszych były wiceprzewodniczący „Solidarności” był również doradcą zarządu Krajowej SKOK oraz przewodniczącym rady nadzorczej Towarzystwa Ubezpieczeniowego SKOK „Benefit” S.A. Gdy Lech Kaczyński już jako prezydent bronił samorządności kas spółdzielczych, był atakowany niemalże jak najsłynniejsi polscy pseudolobbyści. Tymczasem historia początków ruchu SKOK w Polsce pokazuje, że jego postawa nie miała nic wspólnego z wąskim interesem środowiskowym. Ukierunkowanie nie na zysk sam w sobie, ale odwovłanie się do tradycji samopomocy, solidaryzmu ekonomicznego, a także historii polskiej spółdzielczości z tak bliskiego jego sercu okresu II RP – to wszystko sprawiało, że dla Lecha Kaczyńskiego Kasy oznaczały realizację misji „Solidarności” w kolejnym, tym razem finansowym i spółdzielczym wymiarze. Adam Chmielecki Politolog, dziennikarz „Magazynu Solidarność” i wydawca, autor książki „Wokół Solidarności”. C Z AS STEFC Z YK A 23 PUBLICYSTYKA Powstaje pomnik ofiar 10/04 fot. ast Gdzie jesteśmy po trzech latach od katastrofy smoleńskiej? W miejscu, z którego wciąż nie widać wyjaśnienia tej tragedii. To smutna konstatacja. Ale z drugiej strony budująca jest świadomość, jak wielu ludziom na poznaniu prawdy zależy. Ich determinacji nie udało się zniszczyć. I to oni przyniosą upragnione posmoleńskie katharsis. P ozorny spór, jaki dotyczy dramatu z 10/04, dotyczy przeciwstawienia oficjalnej wersji sporządzonej przez ekipy duetu Anodina-Miller tezom stawianym przez parlamentarny zespół wspierany coraz liczniejszym gronem naukowców. Ważniejsze, że już dziś możemy w miarę czytelnie rozpisać wszystko, co wiemy, co próbowano nam wmówić i co wyłazi na wierzch wbrew woli samozwańczych demiurgów smoleńskiego porządku. I choć ta analiza nie daje jasnej odpowiedzi na pytanie, dlaczego TU-154M rozpadł się w drobny MAK na rosyjskiej ziemi, pozwala przynajmniej wskazać, co jest w tej sprawie tylko propagandowym pyłem, a co koniecznymi do zweryfikowania poważnymi wątpliwościami. Liczba manipulacji medialnych przeszła najśmielsze oczekiwania. Po tragedii smoleńskiej pozostaną m.in. opasłe opracowania poświęcone metodyce prania mózgów, alfabety półprawd, ordynarnych kłamstw. Cztery próby lądowania, kłótnia gen. Błasika z kpt. Protasiukiem, wyimaginowane fragmenty stenogramu („podchodzimy” zamiast „odchodzimy”, „jak nie wyląduję, to mnie zabije”), obecność BOR-owców na lotnisku, przekopanie smoleńskiej ziemi „na metr w głąb”, współpraca przy sekcjach zwłok, zabezpieczenie wraku tupolewa i wiele innych. 24 C Z AS STEFC Z YK A Pozostanie antypodręcznik dyplomacji, w którym cała machina rządowa układa się z niedawnym oprawcą i gra na jego interesy, zdradzając najwyższy organ władzy – prezydenta. Spełniając zachcianki obcego mocarstwa, próbują wymazać Pierwszego Obywatela z kalendarza symbolicznych rocznicowych uroczystości. Służby nie pilnują remontu samolotu VIP-ów, nie zabezpieczają wizyty, ignorują ostrzeżenia o zagrożeniu terrorystycznym. Gdy dochodzi do tragedii, państwo polskie nawet nie stara się o zabezpieczenie podstawowych dowodów, nie sięga po korzystne rozwiązania prawne, rozpowszechnia fałszywe informacje, abdykuje. Śledztwo zamienia się w groteskę. Polscy prokuratorzy przypominają w niej statystów, którym co chwilę ktoś zmienia rolę. Jeden po drugim ujawniane są fakty, o których powiedzieć „skandal” to powiedzieć niewiele. Wprowadzanie w błąd przez kontrolerów, niszczenie wraku, zamiana ciał w trumnach, PRL-owski szpieg jako główny organizator wizyt z ramienia ambasady, wreszcie ślady materiałów wybuchowych na szczątkach samolotu. To wszystko składa się na upiorny kalejdoskop iluzji, wypełniany każdego dnia nowymi-starymi sztuczkami dyżurnych prestidigitatorów. Nie mają oni łatwego życia. Ciągle ktoś wchodzi im w drogę – przedstawia badania kwestionujące oficjalne tezy. Z kilku naukowców grono to powiększa się do ponad setki. Niezależni dziennikarze wyrzuceni z jednej redakcji – znajdują miejsce w innej. Wciąż punktują kłamstwa. Piszą artykuły, kręcą filmy, ponawiają pytania, które stawiają rządzących pod ścianą, a rządzonym pokazują światełko w tunelu. Tą nadzieją jest determinacja, której władza i jej medialni pomagierzy nie zdołali zabić. Nie spacyfikowali potrzeby poznania prawdy przez rodziny, niezależne media, część klasy politycznej, naukowców i zwykłych ludzi, którzy interesują się wszystkim, co dzieje się wokół wyjaśniania katastrofy. Ci ostatni nie tylko szukają informacji w internecie i prasie niezginającej karku, ale też wychodzą na ulice, biorą udział w mszach, marszach, spotkaniach, wieczorach pamięci. Polskie społeczeństwo dostało potężny cios, jakiego od dziesiątek lat nikt mu nie zadał. Nie dość, że straciło poważną część elity państwowej – tę niepodległościową, pielęgnującą tradycyjne wartości, złożoną z ludzi o pięknych życiorysach, zasłużonych dla budowania naszej wolności, najlepszych żołnierzy – to jeszcze w ohydny sposób próbowano je skłócić, upokorzyć, rozbić. Tylko w pewnym stopniu to się udało. Dla niektórych wciąż modne jest wyszydzanie „ludu smoleńskiego”, podoba się kolportowanie przez pseudoautorytety przemysłu pogardy fraz o „religii” czy „sekcie smoleńskiej”. To wciąż popularne zjawisko, ale są podstawy, by sądzić, że będzie stawać się coraz bardziej marginalne. Im dłużej Rosjanie będą kpić z Polski i polskiego rządu, im dłużej rząd i jego „eksperci” będą brutalnie postponować tych, którzy mają czelność stawiać pytania i podważać oficjalne raporty, im dłużej osoby w oczywisty sposób skażone smoleńskimi zaniedbaniami będą odbierać nagrody i awanse, im bardziej prokuratura będzie kręcić i zaprzeczać sama sobie, tym poważniej w głowie każdego obserwatora brzmieć będzie pytanie: czego tak się boją? Odpowiedzialności za obnażone błędy? Kary za karuzelę kłamstw, z której nie mogą już zeskoczyć? Konsekwencji potwierdzenia tej straszliwej, „spiskowej” teorii? Nie wszystkim chodzi tu o prawdę – to jasne. Ale ci, których działanie ona determinuje, prędzej czy później zwyciężą. I z podniesionymi głowami będą mogli złożyć kwiaty pod godnym pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej wzniesionym w centrum Warszawy. Marek Pyza WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL PUBLICYSTYKA NFZ-owi złotówki przysłaniają cel Z Bolesławem Piechą, posłem na Sejm RP z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, w latach 2005-2007 sekretarzem stanu w Ministerstwie Zdrowia, obecnie przewodniczącym Komisji Zdrowia, rozmawia Arkady Saulski. – Każdego dnia dochodzą coraz bardziej niepokojące informacje dotyczące funkcjonowania służby zdrowia. Mamy coraz więcej osób, które zmarły w wyniku zaniedbań, niekompetencji, błędów systemowych. Co według pana jest zasadniczą przyczyną tak fatalnego stanu rzeczy? – Sytuacja jest dramatyczna. Te wydarzenia wynikają z różnych przyczyn, które ja bym podzielił na błędy wynikające z systemu opieki zdrowotnej, organizacji tej pomocy, ale również błędy ludzkie. Wszystkie one mają jednak jeden wspólny mianownik – absolutnie zła polityka zdrowotna państwa. To państwo, zgodnie z konstytucją, jest odpowiedzialne za stworzenie naszym obywatelom poczucia bezpieczeństwa i to ono właśnie gwarantuje, że w razie sytuacji koniecznej, gdy musimy ratować swoje zdrowie i życie, państwo zapewnia nam równą dostępność, równe traktowanie, równe warunki, czyli pełny solidaryzm zdrowotny. Jednocześnie gwarantuje, że przeprowadzone zabiegi i procedury medyczne będą dla nas bezpieczne. Realnie, niestety, w praktyce odbiega to od standardów. – Jak widziałby pan naprawę tego stanu rzeczy? Od czego zacząć? – Trzeba zadać proste pytanie: od czego jest system ochrony zdrowia? Ja sądzę, że musi być nakierowany bezpośrednio na bezpieczeństwo zdrowotne obywateli. Musimy mieć poczucie, że w sytuacji zagrożenia życia uruchomi się pod nadzorem państwa system zdrowotny, który życie ocali i przywróci spokój. U nas taki system nie funkcjonuje. Stworzono natomiast coś innego – od kilku lat wdraża się system generowania zysków na opiece zdrowotnej. Lekarzom, decydentom złotówka zaczęła przysłaniać cel. Celem nie jest w tej chwili udzielenie pomocy, ale maksymalizacja zysku z jednej strony i oszczędności z drugiej. System opieki zdrowotnej jest od leczenia, a nie od generowania zysków, oszczędzania. Każdą złotówkę należy wydawać starannie. Racjonalnie wydana, według Amerykanów, przysporzy nam sześć, do siedmiu złotych zysku. Tylko człowiek zdrowy będzie zdolny do pomnażania naszego dochodu narodowego. W innych sytuacjach może co najwyżej być na zasłużonej emeryturze lub rencie. Nie powinno się oszczędzać, maksymalizować zysk, tylko wydawać racjonalnie dostępne środki, aby pomnażać nasz dochód narodowy. Żeby do tego doszło, należy zrewolucjonizować system płatnika. To płatnik, czyli NFZ, stał się synonimem barier biurokratycznych, administracyjnych, bezduszności, idiotycznych wydatków. Zastanówmy się – skąd się biorą te przypadki śmiertelne? Tak było z przypadkiem maleńkiej Dominiki – zaczęto leczyć wbrew sztuce, wbrew jakiemukolwiek zdrowemu rozsądkowi pacjentkę przez telefon. Państwo musi uzyskać kontrolę nad wydatkami, racjonalizować te wydatki. I być może brzmi to dla niektórych strasznie, ale tylko uczciwie wyłoniona władza, podlegająca kontroli społecznej, a nie jakiś administracyjny twór biurokratyczno-finansowy, jak NFZ. INFOLINIA 801 600 100 – Aż chce się dodać, że obywatel musi być zarówno zdrowy, jak i najedzony. Niedawne badania fundacji „Maciuś” pokazały zatrważająco wysokie liczby głodnych, niedożywionych dzieci w Polsce. Potwierdził te dane także UNICEF. – Tu mamy do czynienia z drugą częścią tego, co nazywam bezpieczeństwem zdrowotnym, bo to bezpieczeństwo to nie tylko kwestia służby zdrowia, ale całokształt działań socjalnych, a więc prawidłowy styl życia, prawidłowe odżywianie. Wypowiedzi polityków Platformy Obywatelskiej w tym temacie to jawne, skandaliczne nadużycie. Byt naszych najmłodszych obywateli to powinien być dla rządu priorytet. Bezpieczeństwo zdrowotne, połączone z bezpieczeństwem socjalnym. Jeżeli dzieci, nasza przyszłość, będą głodować, to jest to wstyd. A te dzieci dorosną. Błędy systemowe nie dają się tak łatwo naprawić i już wkrótce dadzą o sobie znać. System opieki zdrowotnej musi być kompleksowy, także dotyczyć musi takich spraw jak opieka nad dzieckiem, opieka nad matką w ciąży. Ostatnią ważną rzeczą są specjalne warunki opieki dla naszych seniorów – nie tylko z tego powodu, że im się to należy, bo wypracowali to w ciągu swojego życia, ale też dlatego, że zdrowi dziadkowie są naszym skarbem. Postulujemy, żeby Ministerstwo Zdrowia było Ministerstwem Zdrowia i Opieki Społecznej. Ten potencjał, który mamy jest marnowany. – Jest pan kandydatem w wyborach uzupełniających do Senatu na Śląsku. Czy prowadzona przez pana kampania będzie kontynuacją kampanii „Alternatywa” prowadzonej dotąd przez PiS? – To trudna decyzja, ale ogromne wyzwanie. Startuję na Śląsku – to duże województwo z ogromnym potencjałem ludzkim, który jest przez rządzących dezawuowany. Chciałbym, żeby zwycięstwo w okręgu rybnickim oznaczało też wygraną PiS w przyszłych wyborach. Będę kontynuował pracę nad uzdrowieniem systemu ochrony zdrowia, bo jestem lekarzem – byłem dyrektorem szpitala, przewodniczącym rady miasta i przewodniczącym komisji zdrowia w mieście Rybniku, wreszcie wiceministrem, więc moje kwalifikacje są zrozumiałe. Ale jestem też Ślązakiem – moi dziadkowie walczyli w powstaniach śląskich. Trzeci powód to staranie się o utrzymanie etosu pracy, etosu gospodarności na Śląsku – również wspieranie działań, które by ten etos przekuwały w jak najlepszy etos materialny. Śląsk to przemysł. Ale ten przemysł niestety ginie. Górnictwo – nasza szansa na tanią energię i szacunek dla górników i poszanowanie dla ich praw. Wreszcie infrastruktura. Na przykład drogi na Śląsku – na pierwszy rzut oka wyglądają one dobrze, ale jeśli przyjrzymy się kwestii infrastruktury, szerzej to zobaczymy Koleje Śląskie – niebywały skandal. Patrzenie tej władzy na ręce, a także działanie dla polepszenia atmosfery dla Ślązaków i przywrócenia im poczucia godności i łączności z Polską – to jest moje zadanie. C Z AS STEFC Z YK A 25 HISTORIA Krwawy Wojna to moment, w którym można zyskać sławę bohatera albo stracić dobre imię, niezależnie od tego, kim się do tej pory było. Podobnie w powstaniu warszawskim. Dobrą ilustracją tej tezy jest sprawa kpt. Izydora Sosnowskiego „Sępa”. Historie nieznane Przedstawiamy cykl opowieści o zapomnianych bohaterach, o zapomnianych, choć ważnych zdarzeniach, bez których historia być może potoczyłaby się nieco inaczej. Autorami publikacji są doktoranci Jana Żaryna, polskiego historyka, wykładowcy akademickiego, działacza społecznego, doktora habilitowanego i profesora Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Jan Żaryn wykłada również na Uniwersytecie Warszawskim, a specjalizuje się w dziejach najnowszych, a szczególnie w historii Kościoła katolickiego w Polsce w XX wieku, obozu narodowego, dziejach politycznych emigracji po 1945 r. D zięki niemu – mimo klęski 1 sierpnia – wolna Polska na Górnym Czerniakowie przetrwała niemal do końca września 1944 r. Kpt. Izydor Sosnowski „Sęp” do annałów przejdzie jako zabójca Stanisława hrabiego Ledóchowskiego, oficera rezerwy, właściciela fabryki siatek przy ul. Fabrycznej, który z kolei nie chciał kontynuować walki powstańczej na Powiślu. Wyrok Jesienią 1946 r. przed warszawskim sądem odbył się proces Izydora Sosnowskiego, kapitana Armii Podziemnej Zjednoczonych Organizacji Ruchu „Miecz i Pług”, organizacji, która miała wyjątkowo złą opinię w podziemnej Warszawie, a która była otwartym polem gry wywiadów: sowieckiego i niemieckiego. Sosnowski, który nosił w powstaniu pseudonim „Sęp”, został oskarżony o to, że 8 sierpnia 1944 r. zamordował Stanisława hrabiego Ledóchowskiego, fabrykanta z warszawskiego Powiśla, oficera Armii Krajowej. Proces był szeroko komentowany w prasie, szczegółowo relacjonował sprawę m.in. „Express Wieczorny”, który nazwał oskarżonego „Krwawym Sępem”. Jako świadkowie zeznawali m.in. Jadwiga Klimkowska „Myszka”, która owego dnia przebywała ranna w mieszkaniu Ledóchowskich, oraz dowódca czerniakowskiego Zgrupowania AK kpt. Zygmunt Netzer „Kryska”. „Myszka” zapamiętała Sosnowskiego jako człowieka zachowującego się owego dnia jak osoba niespełna rozumu, który twierdził, że zabił Ledóchowskiego za współpracę z Niemcami – z domu Ledóchowskiego. Według domniemanego zabójcy miały paść strzały, które zabiły 13 jego ludzi. Z kolei powstańczy dowódca Górnego Czernikowa zeznawał, że przebywając w szpitalu w Lublinie, dowiedział się od podoficera z oddziału „Sępa” – „Maglarza”, że ten był owego feralnego dnia z „Sępem” w domu Ledóchowskiego i widział, jak tenże strzelał do hrabiego. „Sęp” nie przyznawał się do winy. Uparcie twierdził, że to nie on strzelał, lecz jeden z będących z nim żołnierzy. Prokurator żądał kary śmierci, zaś sąd w pierwszej instancji zasądził 6 lat pozbawienia wolności. Sprawa była bardzo trudna do rozstrzygnięcia, choć możemy sobie wyobrazić, jak wyglądał przebieg wydarzeń w domu Ledóchowskiego. Ale o tym za chwilę. Kim był oskarżony? Urodził się 9 maja 1905 r. w Mławie. Ukończył 6 klas gimnazjum. Służbę wojskową odbył w 1926 r. w 32 Pułku 26 C Z AS STEFC Z YK A Piechoty w Modlinie. Miał żonę i troje dzieci w wieku 8-14 lat. Do 1939 r. mieszkał w Działdowie, gdzie prowadził zakład fotograficzny. Wziął udział w wojnie obronnej 1939 r. i został ranny; wzięty przez Niemców do niewoli, z której został – ze względu na stan zdrowia – zwolniony. Według jego zeznań jako 15-latek brał udział w wojnie 1920 r., miał również rzekomo ukończyć Szkołę Podchorążych Rezerwy Piechoty, co było możliwe ponieważ 32 Pułku Piechoty szkolił rekrutów dla Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie. „Sęp” został też 8 września 1939 r. odznaczony Orderem Virtuti Militari przez gen. Waleriana Czumę, a w powstaniu warszawskim Krzyżem Walecznych. Do Warszawy sprowadził się podczas okupacji i tutaj również prowadził zakład fotograficzny przy ul. Czerniakowskiej 181 na warszawskim Powiślu. W konspiracji służył w Armii Podziemnej Zjednoczonych Organizacji Ruchu „Miecz i Pług”, pełniąc funkcję dowódcy Podokręgu Podlasie i jako oficer tej organizacji przystąpił 1 sierpnia do powstania. Swoim dynamicznym optymizmem kpt. „Sęp” wyróżniał się wśród dowódców kompanii z V zgrupowania AK na Górnym Czerniakowie. Dla nich bowiem Godzina „W” skończyła się klęską. Kompanie z dużymi stratami wycofały się za ulicę Rozbrat i częściowo Czerniakow- Sprawa kpt. „Sępa” jest przykładem, jak tragiczne mogą być losy zasłużonych jednostek ską, nie zdobywszy żadnego z wyznaczonych obiektów. Tadeusz Grigo, podchorąży z czerniakowskiej 21 kompanii, tak opisywał w książce „Na Górnym Czerniakowie” moment przejęcia przez „Sępa” dowodzenia odcinkiem: Wieczorem [1 sierpnia] do zebranych dowódców kompanii V zgrupowania przyszedł Sęp – elegancki oficer, w przedwojennym mundurtze z dystynkcjami kapitana, i zawiadomił przygnębionych [klęskami] podporuczników, iż obejmuje dowództwo odcinka. Na swego adiutanta powołał dowódcę trzeciej kompanii, podporucznika Stojewicza. W oczach Prasowego Sprawozdawcy Wojennego Stanisława Wojciechowskiego „Wiesława Wojniczna”, który 6 sierpnia dotarł ze Śródmieścia do odciętego Czerniakowa, „Sęp” jawił się jako doskonały dowódca. Wiemy to z informacji, jakie „Wojnicz” przesłał przełożonym. 6 sierpnia został przyjęty przez – jak to ujął w sprawozdaniu – komendanta 5-go [sic] zgrupowania „Czerniaków” kpt. Sępa, dla którego był pierwszą osobą przybyłą ze Śródmieścia od początku powstania. WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL HISTORIA Reporter od razu dowiedział się, że „Sęp” wywodzi się z Armii Podziemnej Ruchu „Miecz i Pług”, lecz w żaden sposób nie odniósł się w swoim sprawozdaniu negatywnie do tego faktu. Oprowadzany po odcinku reporter był pod wrażeniem, pisząc o sformowanych oddziałach wręcz: Postawa żołnierzy bardzo dobra. Służbę pełnią ofiarnie i ze zrozumieniem. W niedzielę po mszy świętej miał miejsce wiec, na którym „Wojnicz” przemawiał jako przedstawiciel powstańczych władz. Po wystąpieniu i okrzykach na cześć władz RP i dowództwa powstania zgromadzeni odśpiewali hymn państwowy i Rotę, a następnie odbyła się defilada, którą tak zrelacjonował: Oddziały AK defilują przed swym komendantem. Maszeruje sprawnie 3 kompania Czerniaków […]. Kompania saperów z łopatami, kilofami itp. narzędziami wygląda imponująco. Dobrze reprezentuje się też grupa Słowaków […]. Była to – zdaje się – jedna z trzech defilad, które odbyły się w powstaniu. Na koniec swojej relacji „Wiesław Wojnicz” pisał: Postawa wojska wspaniała. Ludność zachowuje się wzorowo. Bezpieczeństwo zapewnione. […] Kpt. Sęp wszędzie i bezpośrednio sam łagodzi wszelkie nieporozumienia. Sprawozdania „Wojnicza” były oczywiście pisane w dziennikarskim stylu, ale trudno przez to podważać ich wiarygodność. Trudno przypuszczać, żeby życie na Górnym Czerniakowie płynęło bez żadnych problemów, lecz nie były one na tyle istotne, żeby zmienić optykę reportera. Konflikty oczywiście były Przede wszystkim – jak można się domyślać – oficerom AK nie podobało się „nieprawe” pochodzenie kpt. „Sępa”, jego porywczy charakter oraz świadomość, że powstanie przetrwało w tej części Warszawy dzięki jego postawie. O tych problemach pisał w meldunku z 12 sierpnia zastępca komendanta Rejonu 1 Obwodu V ppor. Makary Sieradzki „Romek Stolarczyk” do szefa Wojskowej Służby Ochrony Powstania Okręgu Warszawskiego, mjr. Antoniego Łocza „Nostera”: Była tam [na Górnym Czerniakowie] liczna grupa „Miecza i Pługa” z kpt. „Sępem” na czele. […] „Jelito” [por. Leszek Skrzetuski, zastępca podinspektora WSOP Rejonu 2 Obwodu I] podporządkował się kpt. „Sępowi”, który objął dowództwo całości „matni”. […] gdy do „matni” przybył niejaki „Siekiera” [por. Roman Rożałowski” vel „Regent”, oficer AK ze Śródmieścia], nastąpiły nieporozumienia i spory kompetencyjne. „Sęp” INFOLINIA 801 600 100 fot. wikipedia kapitan „Sęp” 1945. Powstańcza mogiła na Czerniakowie początkowo mu się podporządkował (w mojej obecności), lecz później przestał honorować rozkazy „Siekiery”, który wraz z „Jelitą” postanowił wycofać się z „matni” w dniu 9 sierpnia. Problemem, który istniał, niewątpliwie było nadużywanie alkoholu przed dowódcę odcinka, i to mogło być przyczyną tragedii, za którą był sądzony. Ubek-powstaniec napisał o Sosnowskim wręcz: Sęp jako dowódca był w stanie pijanym. Tego typu informacje nie pojawiły się w innych dokumentach, jednak nie jest wykluczone, że spożywał on alkohol, tak jak z resztą czynili to inni oficerowie i żołnierze, nie tylko na Czerniakowie, ale także w innych rejonach miasta opanowanych przez Polaków. Rzecz w tym, że w przypadku „Sępa” alkohol mógł przyczynić się do tragedii. Z drugiej strony Zupełnie inaczej zapisał się w pamięci potomnych ppor. Stanisław hr. Ledóchowski „Edward”. 1 sierpnia oddział ppor. „Edwarda” nie wykonał zadania i – jak napisał szef komórki śledczej AK na Czerniakowie – po niepowodzeniach 1 sierpnia, oddział wycofał się na teren fabryki i na skutek błagań i płaczów matek i żon żołnierzy został rozwiązany. Dalej tenże oficer właściwie odtworzył sekwencję wydarzeń: Kilka dni później kpt. „Sęp” dowiedział się o tym wydarzeniu i będąc pod wpływem alkoholu, biegł na teren fabryki wraz z żołnierzami i zastrzelił hr. Ledóchowskiego. O sprawie zrobiło się głośno w okolicy. Wersja przedstawiona przez szefa służby śledczej na Czerniakowie wydaje się jak najbardziej logiczna i wiarygodna. Nie wiadomo jednak, jak należałoby zakwalifikować to zabójstwo. Czy jako „samosąd”, czy może jako „nieumyślne zabójstwo”? Nie ulega jednak wątpliwości, że w tym przypadku alkohol przyczynił się do tragedii. Oczywiście władze powstańcze wszczęły postepowanie przeciwko „Sępowi”. Aresztowanie kpt. „Sępa” nie było sprawą łatwą ponieważ […] był on poważnie ranny w nogę i w otoczeniu swego oddziału. Po przesłuchaniu osób, które były świadkami zabójstwa, pod pretekstem, że w szpitalu ZUS nie było rtg, przetransportowano go do Śródmieścia. W czasie powstania jednak do zakończenia sprawy nie doszło. * * * Sprawa kpt. „Sępa” jest przykładem, jak tragiczne mogą być losy zasłużonych jednostek. Potomni, miłośnicy powstańczych historii nie zapamiętają go jako organizatora i dowódcy obrony Górnego Czerniakowa, lecz jako zabójcę, który w niewyjaśnianych okolicznościach zastrzelił dobrego obywatela, jakim niewątpliwie był hr. Ledóchowski. Jednak – pamiętając o zbrodni – należy przypominać również zasługi „Sępa”. Mimo wszystko. Sebastian Bojemski O autorze: Absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Stypendysta Fundacji Kościuszkowskiej i M.B. Grabowski Fund. Współpracownik Katedry im. Tadeusza Kościuszki przy podyplomowej uczelni amerykańskiej Institute of World Politics. Współtwórca i w latach 2003-2011 członek redakcji pisma społeczno-historycznego „Glaukopis”. Publikował artykuły naukowe i publicystyczne na łamach „Rzeczpospolitej”, „Nowego Państwa”, „Naszego Dziennika”, „Frondy”, „Biuletynu IPN”, słownika biograficznego „Konspiracja i opór społeczny w Polsce 1944-1956” oraz Encyklopedii Białych Plam. C Z AS STEFC Z YK A 27 BYLIŚMY TAM Jedyne takie hospicjum w Polsce Unikatowe w skali kraju Centrum Opiekuńczo-Hospicyjne powstaje w Alojzowie, koło podradomskiej Iłży. Kompleks buduje Stowarzyszenie im. Ojca Pio, którego prezesem jest oddana ruchowi hospicyjnemu Jadwiga Panek-Lenartowicz. Kasa Stefczyka wsparła jej inicjatywę. fot. materiały promocyjne prowadziłam również własną praktykę – wspomina obecna prezes Stowarzyszenia im. Ojca Pio. – Podczas tych spotkań poczułam jednak, że mam dosyć dotychczasowego życia. Ruch hospicyjny urzekł mnie duchowo. Zrozumiałam, że warto poświęcić trochę życia osobom niepełnosprawnym, potrzebującym pomocy – tłumaczy. Obecnie hospicjum obejmuje swoją opieką również nieuleczalnie chore dzieci. – Zadziwiające jest, jakie są radosne. Najbardziej wzrusza fakt, że one akceptują swoją chorobę. Nie ma w nich wewnętrznego buntu ani pytań „dlaczego ja?”. S towarzyszenie obecnie prowadzi działalność jako domowe hospicjum. Zajmuje się osobami dotkniętymi chorobami nowotworowymi, genetycznymi, metabolicznymi oraz takimi, które nie dają szans na wyzdrowienie. W tej chwili ma pod opieką 27 osób, w tym 19 dzieci w stanie ciężkim. Nie ma kontraktu z NFZ, więc działa wyłącznie dzięki ciężkiej pracy wolontariuszy. Budowa nowego ośrodka to wielka szansa, ponieważ w powiecie radomskim nie ma innego obiektu hospicyjnego, a działający oddział paliatywny ma zupełnie inny charakter. Inicjatywa ta wymaga ogromnych środków, głównie finansowych, ale również zaangażowania i operatywności. Jadwiga Panek-Lenartowicz szuka pomocy, gdzie się da, cieszy się dosłownie z każdego wsparcia. Doceniając szczytną inicjatywę Stowarzyszenia oraz niezłomną pasję pani Jadwigi, Kasa Stefczyka bez wahania wsparła jej działania. Przekazana darowizna ma pomóc w adaptacji otrzymanego budynku oraz budowie i wyposażeniu nowego obiektu. – Historia ze SKOK-iem jako instytucją wspierającą nasze Stowarzyszenie miała swój początek w 2005 roku, kiedy mieliśmy puste ściany w wynajętym na biuro pomieszczeniu – wspomina Jadwiga Panek-Lenartowicz. – Wtedy pracownicy SKOK-u: pan Sławomir Grunt i pani Beata Marczykowska pospieszyli nam z pomocą. Otrzymaliśmy informację, że oddział zmienia wystrój i umeblowanie swoich pomieszczeń. Wówczas przekazano nam 28 C Z AS STEFC Z YK A wyposażenie biura (biurka, szafy, krzesła itp.). Służą one nam do dnia dzisiejszego – mówi ze wzruszeniem pani Jadwiga, która jest członkiem oddziału przy ul. Żeromskiego w Radomiu od sierpnia 2002 roku. Człowiek z pasją Obecnie, gdy lada dzień rozpoczną się prace związane z budową ośrodka w Alojzowie, znowu włącza się do pomocy Kasa Stefczyka. – Mamy bardzo dobre relacje, często utrzymujemy kontakt – tłumaczy Beata Marczykowska, dyrektor oddziału przy ul. Żeromskiego w Radomiu. – Pani Jadwiga to niesamowita osoba, niezwykle zaangażowana i oddana chorym. Praca z osobami nieuleczalnie chorymi bądź niepełnosprawnymi stanowi dla niej sens życia, i to się czuje. W Radomiu organizowane są co roku w pierwszy weekend września Dni Chleba. Podczas tego wydarzenia Stowarzyszenie prowadzi kwestę, loterie itp. Wspieramy ich gadżetami – są to naprawdę drobiazgi, jak balony, długopisy itp., ale pozwalają uatrakcyjnić działania tak aktywnie prowadzone przez panią Jadwigę. To wspaniała osoba – dodaje Beata Marczykowska. Jadwiga Panek-Lenartowicz swoją pasją zaraziła się 10 lat temu, podczas spotkań z ruchem hospicyjnym w hospicjum św. Łazarza w Krakowie. – Jestem z wykształcenia lekarzem. Pracowałam w szpitalach, przychodniach, Mieszkania chronione Oprócz działalności hospicyjnej unikatową inicjatywą są mieszkania chronione, które będą stanowić kompleks z hospicjum. Będzie ich 15, dla najbardziej potrzebujących osób, które będą nie tylko objęte całodobową opieką medyczną, ale również pomocą psychologiczną i socjalną. – Zależy nam na kompleksowej i pełnej opiece, której najbardziej tym osobom brakuje – tłumaczy pani Jadwiga. – Mieszkania chronione będą miały standardy XXI wieku: komfortowe i nowoczesne, pokój lub dwa pokoje z osobną łazienką i kuchnią. Powstające hospicjum będzie mieścić oddział stacjonarny, docelowo połączony z oddziałem rehabilitacji neurologicznej, ponieważ nie ma takiej placówki w Radomiu i okolicach. Potrzebne wsparcie finansowe – Pozwolenie na budowę oraz plany zagospodarowania terenu leżą gotowe od listopada 2012 roku – uśmiecha się pani Jadwiga. – Z rozpoczęciem prac czekamy na przyjazną aurę. Przyda się również każda pomoc, zarówno materiały budowlane, jak i elementy wyposażenia oraz po prostu ręce do pracy. Najważniejsze jednak, i najtrudniejsze do pozyskania, jest wsparcie finansowe, jak otrzymana darowizna od Kasy Stefczyka, za którą serdecznie dziękuję. Niestety tempo prac zależy wyłącznie od posiadanych środków finansowych, więc staramy się je organizować, jak tylko się da. Na budowę kompleksu opiekuńczego potrzeba blisko 1,8 mln zł. Dobudowa hospicjum stacjonarnego to koszt ok. 2,5 mln zł. Kompleks rehabilitacyjny pochłonie 1 mln zł. – Składamy wnioski o dofinansowanie projektu, m.in. do urzędu marszałkowskiego czy starostwa. Szukamy sponsorów, organizujemy akcje i koncerty charytatywne – mówi Jadwiga Panek-Lenartowicz. Izabela Adamska WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL BYLIŚMY TAM Konkurs Visa fot. materiały własne fot. materiały własne 28 lutego zakończył się konkurs „Obracaj kartą, bo warto” skierowany do wszystkich użytkowników kart Visa wydanych do konta osobistego w Kasie Stefczyka. W konkursie można było zdobyć wiele cennych nagród: sprzęt AGD, tablety laptopy oraz nagrodę główną – samochód Škoda Fabia! W kolejnych tygodniach trwania konkursu zostaliśmy zasypani setkami SMS-ów, kartek pocztowych i listów z życzeniami z okazji dwudziestolecia Kasy Stefczyka. W samym tylko ostatnim tygodniu członkowie Kasy Stefczyka używający karty Visa nadesłali ponad 300 prac! Kreaty w ność i inwenc ja uczestników konkursu była naprawdę imponująca. Na konkurs wpłynęło nie tylko wiele pięknych, płynących z serca życzeń (zarówno w formie SMS-ów, jak i tradycyjną pocztą). Otrzymaliśmy również niezwykłe wiersze, często opatrzone wspaniałymi ilustracjami, nadzwyczajne, grające i śpiewające księgi z życzeniami, prace plastyczne wykonane różnymi technikami, a nawet prezentacje multimedialne na płytach DVD. Jury konkursu stanęło przed naprawdę trudnym zadaniem. Każdy SMS, kartka i list zostały starannie przeczytane. Wybór nie był łatwy! Ostatecznie jury wyłoniło 33 finalistów – po trzech z każdego tygodnia trwania konkursu. Wszyscy oni powalczą w wielkim finale o cenne nagrody – samochód osobowy Škoda Fabia oraz laptopy i tablety. Zdobywca nagrody głównej zostanie zaproszony do siedziby Kasy Stefczyka, gdzie kluczyki do samochodu wręczy mu sam Artur Żmijewski! Paweł Tarnowski wicemistrzem świata P aweł Tarnowski zajął drugie miejsce w wyścigach żeglarskich mistrzostw świata w kategorii U21. W końcowej klasyfikacji MŚ w olimpijskiej klasie RS:X polski żeglarz uplasował się na 19. pozycji. Wyścigi odbywały się u wybrzeży Buzios w Brazylii, gdzie w 2016 r. odbędą się igrzyska olimpijskie. Rozgrywane w Buzios regaty są określane jako najważniejsze zawody windsurfingowe tego roku. – Tak zakończyły się moje pierwsze mistrzostwa świata w kategorii seniorów. Cały miesiąc treningu w Buzios i wcześniejszych przygotowań INFOLINIA 801 600 100 w Egipcie dał dobry efekt – nie ukrywa radości Tarnowski. – Regaty były bardzo ciężkie, ale brazylijski klimat wszystko wybaczał. Kolejny przystanek to już Europa – Francja, czyli Puchar Świata w Hyeres i potem mistrzostwa Europy w Breście. Na słowa uznania zasługują dotychczasowe osiągnięcia Tarnowskiego, który mimo młodego wieku ma na swoim koncie sporo sukcesów, i to w najważniejszych zawodach. Pod koniec ubiegłego roku obronił tytuły mistrza Europy i świata juniorów z 2011 r., zdobył mistrzostwo Polski seniorów RS:X i juniorów FORMULA. Odniósł też zwycięstwo fot. archiwum prywatne Zawodnik Sopockiego Klubu Żeglarskiego i podopieczny Fundacji im. Franciszka Stefczyka znalazł się na podium podczas mistrzostw świata w windsurfingu olimpijskim 2013. w długodystansowych mistrzostwach Polski. Sportowiec może się poszczycić także wieloma wyróżnieniami, zarówno o zasięgu ogólnopolskim, jak i lokalnym. Podczas tegorocznej Pomorskiej Gali Żeglarskiej zdobył tytuł Juniora Roku 2012. Jest także laureatem nagrody prezydenta miasta Sopotu w dziedzinie kultury fizycznej i sportu za rok 2012, ogłoszonym podczas tegorocznej Sopockiej Gali Sportu. Polski Związek Żeglarski pod koniec ubiegłego roku, podsumowując dokonania minionego sezonu, uhonorował Pawła Tarnowskiego statuetką Nadzieja Roku 2012. Sukcesy Pawła to zasługa ciężkiej pracy. Trenuje w kraju i za granicą. Częste wyjazdy, kosztowny sprzęt, udział w wielu zawodach nie byłyby możliwe bez wsparcia sponsorów. Współpraca Pawła z Kasą Stefczyka zaczęła się już w 2009 roku. Wówczas Kasa przekazała pieniądze na zakup sprzętu windsurfingowego. Od października 2012 roku wsparcie obiecującego surfera kontynuuje Fundacja Stefczyka. C Z AS STEFC Z YK A 29 BYLIŚMY TAM Nowy oddział w Bytowie Od niedawna z usług Kasy Stefczyka mogą korzystać mieszkańcy Bytowa. Placówkę otwarto przy ul. Sikorskiego 32. W urocz ystośc i ot wa rc ia uczestniczyli pracownicy placówki, przedstawiciele Urzędu Miejskiego i kierownictwo Kasy. Ks. Damian Szulman poświęcił obiekt i pobłogosławił wszystkich zgromadzonych. – Jesteśmy nastawieni na obsługę obecnych członków, którzy dotychczas korzystali z usług Kasy Stefczyka w innych miejscowościach, i na nowych, którzy do tej pory nie mieli kontaktu z naszymi produktami – wyjaśnia Teresa Pietrzak, kierownik oddziału Kasy Stefczyka w Bytowie. W opinii pracowników nowo otwartej placówki Kasa Stefczyka jest jedną z najbardziej atrakcyjnych instytucji finansowych. Jej oferta jest konkurencyjna i dostosowana do potrzeb każdego klienta, o czym podczas uroczystego otwarcia mówił dyrektor regionu północnego Kasy Stefczyka, Witold Bednaszewski. – Cieszę się, że mogę dziś uczestniczyć w otwarciu kolejnej nowej placówki. To wynik naszej pracy i zaangażowania. Dzięki członkom naszej Kasy staramy się dotrzeć wszędzie tam, gdzie to możliwe. Do każdego z Państwa podchodzimy indy widualne i w tym tkwi nasz sukces – tłumaczy Witold Bednaszewski. Twój 1% wspiera potrzebujące rodziny Szanowni Państwo, D zięki przekazaniu 1% podatku dochodowego od osób fizycznych na rzecz projektu „Pomóż oszczędzać rodzinie” realizowanego przez Stowarzyszenie Krzewienia Edukacji Finansowej wspólnie możemy dać przysłowiową „wędkę zamiast ryby” rodzinom z niskimi dochodami, rodzinom z problemami, które nie każdy potrafiłby udźwignąć. Pani Beata i jej mąż mają czworo dzieci. Narodziny najmłodszej córki zburzyły spokój rodziny – urodziła się trzy miesiące za wcześnie, wskutek czego jeździ na wózku inwalidzkim. Aby dać jej szansę na w miarę normalne życie, konieczne jest zapewnienie wyjazdów na turnusy rehabilitacyjne. Jeden turnus w specjalistycznym ośrodku to koszt kilku tysięcy złotych. NFZ dokłada niewiele. Sytuacja materialna rodziny jeszcze pogorszyła się, kiedy mąż pani Beaty po wypadku w pracy musiał przejść na rentę. Pani Beata pracuje na pół etatu. Trudno jest oszczędzać, 30 C Z AS STEFC Z YK A kiedy wychowuje się czwórkę dzieci. Jeszcze trudniej, kiedy ma się niewielkie dochody. Okazuje się jednak, że jest to możliwe. Rodzina pani Beaty dowiedziała się o projekcie „Pomóż oszczędzać rodzinie” i postanowiła nauczyć się oszczędzać. Wcześniej rodzina nie sprawdzała swoich wydatków z paragonami w ręku. Nigdy też nie miała żadnego konta oszczędnościowego – pieniądze były odkładane „do skarpety”, a po chwili wyciągane i wydawane. – Udział w projekcie zmienił nasz sposób myślenia – zaczęliśmy kontrolować każdy wydatek, pamiętać o zbieraniu paragonów – mówi pani Beata. Dzięki systematycznemu odkładaniu choćby najmniejszej kwoty łatwiej jest nam znaleźć środki na rehabilitację córki. To, czego nauczyliśmy się przez te kilka miesięcy, weszło nam w krew. Teraz wiemy, że warto prowadzić budżet domowy! Stowarzyszenie Krzewienia Edukacji Finansowej (SKEF) KRS 0000053057 zwraca się do Państwa z serdeczną prośbą o przekazanie 1% podatku dochodowego od osób fizycznych na wsparcie następujących działań: w<>;617@At";9±Ņ;?F/FÖ0F-Ä>;0F5nie”, w? F7;81ā08->;0F5:F˃F-7>1?A10A7-/65 finansowej, wA:0A?FA%@E<1:05-8:13; Więcej o projektach na stronie: www.skef.pl/projekty/pomoz-oszczedzac-rodzinie Będziemy wdzięczni za każdą wpłatę 1% podatku dochodowego za 2012 r. na rzecz SKEF. Więcej informacji o naszej działalności oraz bezpłatny program PIT 2012 znajdą Państwo na stronie internetowej www.skef.pl Darowizny 1% na rzecz SKEF można wpłacać na następujący rachunek bankowy: BZ WBK SA III/o Gdynia 34 1090 1102 0000 0001 1200 8689 WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL RODZICE W SZKOLE Rodzice i Nauczyciele! Razem możemy więcej Tocząca się od pewnego czasu dyskusja o polskiej szkole pokazuje rozziew, jaki istnieje i coraz bardziej się pogłębia pomiędzy oficjalnymi stanowiskami administracji państwowej (ministra edukacji narodowej, samorządów terytorialnych, kuratorów oświaty itp.) a opiniami zwykłych mieszkańców naszego kraju. iększość raportów i informacji MEN pełna jest: wskaźników wzrostu akceptacji, a często wręcz gloryfikacji, rozwiązań typu obniżenie wieku obowiązku szkolnego i zmiana kanonu nauczania historii, zachwytu nad wykorzystywaniem funduszy unijnych, budowy boisk – tzw. orlików, programów typu „Bezpieczna szkoła” itp. Miejscem, gdzie te „osiągnięcia” w rozwoju narodowej edukacji są przedstawiane, jest m.in. Sejm RP (a szczególnie sejmowa Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży). Niestety, posłowie obozu rządowego nie potrafią, lub nie chcą, zdobyć się na jakąkolwiek krytyczną refleksję w stosunku do prezentowanej przez ministra edukacji narodowej „propagandy sukcesu”, a posłowie opozycji zdecydowanie zbyt rzadko proponują konkretne rozwiązania ustawowe, mogące prowadzić do zmiany istniejącej sytuacji. Na to nakładają się opinie setek tysięcy rodziców, uczniów i nauczycieli, które na ogół skrajnie różnią się od „raportów władz”. Rodzice są zaniepokojeni spadkiem poziomu kształcenia, wyraźnym zaniedbaniem spraw wychowania oraz nieprzejrzystymi zasadami finansowania szkół i realizowania przez nie programów nauczania. Uczniowie „uczą się” zdawania egzaminów (zazwyczaj testowych), co ma niewiele wspólnego z przyswajaniem szerokiej wiedzy oraz rozwojem intelektualnym, a raczej sprzyja wykształceniu bezmyślnych robotów. I wreszcie nauczyciele: nisko opłacani, atakowani z różnych stron, często za nie swoje winy, ciągle niepewni, jaki będzie ich status zawodowy za kilka lat. Na dodatek żale rodziców, uczniów i lokalnych środowisk obywatelskich, których adresatami zazwyczaj powinny być organy prowadzące szkoły – samorządy terytorialne i władze centralne – MEN, są kierowane do nauczycieli, bo tak i najbliżej, i najwygodniej. Ta sytuacja powoduje obwinianie przez ogół rodziców za większość słabości oraz zaniedbań polskiej szkoły – często Bogu ducha winnych – nauczycieli i skutkuje tworzeniem się bardzo silnych napięć i antagonizmów między oboma środowiskami. Być może niektórym „władcom” Polski na podziałach i antagonizmach zależy, bo łatwiej jest rządzić w oparciu o zasadę „dziel” niż „łącz”, ale my – rodzice na takie działania nie powinniśmy się godzić. Pamiętajmy, że filarami polskiej szkoły przez stulecia byli i są nadal jej nauczyciele. Pamiętajmy również i przypominajmy o tym nauczycielom, że nie będzie możliwe w XXI wieku stworzenie szkoły na miarę wyzwań przyszłości oraz oczekiwań i marzeń młodego INFOLINIA 801 600 100 fot. shutterstock W pokolenia bez włączenia w jej codzienne życie rodziców. Taka filozofia wyraźnie wpisuje się w polską tradycję. To szkole tworzonej przez tysiące wspaniałych nauczycieli i dziesiątki tysięcy rodziców zawdzięczamy pierwsze polskie „ministerstwo oświaty” – Komisję Edukacji Narodowej, obronę w okresie zaborów przed wynarodowieniem, godne zachowanie społeczeństwa w okresie niemieckiej i sowieckiej okupacji lat 1939-1945 oraz siłę, by opierać się komunistycznemu totalitaryzmowi w latach 1945-1989. Dziś istnieje historyczna konieczność, aby do tych korzeni wrócić, aby zbudować trwałą koalicję rodziców i nauczycieli na rzecz polskiej oświaty, koalicję, która ma służyć nie tylko dobru naszych dzieci, ale przede wszystkim być wyrazem troski o przyszłość kraju – tę najbliższą i tę w perspektywie wielu dziesięcioleci. Pomóżmy nauczycielom, wykonywującym piękny, może najważniejszy, a na pewno najtrudniejszy społeczny zawód, przywrócić wiarę, że to właśnie oni, wspólnie z nami – rodzicami, będą decydować o przyszłości Polski. Przed laty kanclerz Jan Zamoyski powiedział: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Dziś do tych słów dodajemy: „Takie będzie młodzieży chowanie, jaki będzie Edukacyjny Pakt Rodziców i Nauczycieli”. Wojciech Starzyński Prezes zarządu Fundacji „Rodzice Szkole”, pomysłodawca, założyciel i wieloletni prezes Społecznego Towarzystwa Oświatowego, współtwórca oświaty niepublicznej w Polsce, animator szeregu inicjatyw obywatelskich na rzecz uspołecznienia polskiej oświaty i zagwarantowania rodzicom realnego wpływu na szkołę ich dzieci. Wojciech Starzyński C Z AS STEFC Z YK A 31 PORADNIKI 50+ odc. 11 Na kłopoty linia pożyczkowa Prawdopodobnie każdy z nas znalazł się kiedyś w sytuacji, gdy pilnie potrzebował gotówki, a jak na złość nasze konto świeciło pustkami. Skąd wziąć pieniądze na nieprzewidziane wydatki? Odpowiedź jest prosta – linia pożyczkowa. Posiadacze konta w Kasach Stefczyka, których stały dochód (np. emerytura) wpływa na to konto, mają możliwość dostępu do dodatkowych środków pieniężnych w ramach linii pożyczkowej. Jest to bardzo wygodna forma kredytowania. Łatwość w dostępie do pieniędzy nie jest jedyną zaletą linii pożyczkowej. Warto zwrócić uwagę, że otrzymanymi środkami możemy swobodnie dysponować, co w praktyce oznacza, że mamy możliwość wykorzystania ich w razie potrzeby, jak również spożytkowania na dowolny cel. Dzięki posiadanej karcie Visa pieniądze możemy wypłacać w oddziałach Kas Stefczyka i w bankomatach, jak również dokonywać płatności w punktach usługowo-handlowych. Dodatkowo mamy dostęp do pieniędzy przez internet, jeżeli mamy konto z dostępem przez internetowy system transakcyjny. Życie codzienne wymaga od nas zapamiętania wielu dat – płatności za czynsz, media czy rat kredytu. Linię pożyczkową spłaca się łatwo, nie trzeba robić specjalnego przelewu na odrębny rachunek, wystarczy regularnie zasilać swój rachunek, a spłata linii nastąpi automatycznie z wpłaconych środków. Wysokość przyznanego limitu pożyczkowego jest ustalana indywidualnie. Warto zauważyć, że linia pożyczkowa jest wygodnym, prostym i stosunkowo tanim sposobem na załatanie dziury w budżecie domowym i sfinansowanie nieoczekiwanych wydatków. Zachęcamy do zapoznania się z dodatkowymi informacjami na temat linii pożyczkowej, które znajdą Państwo w 11. odcinku poradnika z serii „50+” , który można obejrzeć na stronie www.stefczyk.tv. Jednocześnie zachęcamy do obejrzenia wszystkich pozostałych odcinków serii „50+” oraz do odwiedzenia oddziałów Kas Stefczyka, gdzie pracownicy z przyjemnością odpowiedzą na Państwa pytania. poradyprawnika Alicja Żytny aplikant radcowski Czy można przetwarzać dane osobowe osób prowadzących działalność gospodarczą (przedsiębiorców) bez ich zgody? W związku z uchyleniem z dniem 1 stycznia 2012 r. art. 7a ust. 2 ustawy z dnia 19 listopada 1999 r. Prawo działalności gospodarczej, który stanowił, że dane przedsiębiorców są jawne, a tym samym wyłączał dane osobowe zawarte w ewidencji działalności gospodarczej spod przepisów ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych, ochronie przewidzianej w tej ustawie podlegają obecnie dane osób fizycznych bez względu na to, czy osoby te prowadzą działalność gospodarczą, czy też nie. Administrator danych osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą zobowiązany jest więc do spełnienia obowiązków wynikających z przepisów ustawy o ochronie danych osobowych, tj. m.in. obowiązku informacyjnego, obowiązku uzyskania zgody, obowiązku zgłoszenia zbioru do rejestracji, określonego w art. 40 tej ustawy. Ustawa o ochronie danych osobowych nakłada na podmioty, które są administratorami danych osobowych, szereg dosyć uciążliwych obowiązków, w tym obowiązki informacyjne wobec osób, których dane dotyczą, czy obowiązek rejestracji zbiorów danych osobowych, o którym mowa powyżej. Zgodnie z obowiązkiem informacyjnym wynikającym z art. 24 i 25 ustawy o ochronie danych osobowych i związanym ze zbieraniem 32 C Z AS STEFC Z YK A danych, podmioty będące administratorami danych przedsiębiorców będących osobami fizycznymi po zmianie przepisów mają obowiązek stosować się do zapisów ustawy, w tym realizować obowiązek informacyjny wynikający z ww. artykułów ustawy. Ponadto dodatkowym obowiązkiem administratora danych osobowych jest wykonywanie obowiązku, o których mowa w art. 32 i 33 ustawy o ochronie danych osobowych. Jeśli przedsiębiorca będący osobą fizyczną złoży wniosek o udzielenie informacji o różnych aspektach przetwarzania jego danych osobowych, w odpowiedzi administrator powinien w terminie 30 dni poinformować go m.in. o kategoriach danych przetwarzanych w zbiorze, sposobie zebrania, celu i zakresie ich przetwarzania, ewentualnym udostępnieniu ich innym podmiotom. Oprócz obowiązków informacyjnych administratorzy danych osobowych osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą zobowiązani są w pełnym zakresie spełniać takie obowiązki, jak: dysponowanie podstawą prawną przetwarzania (art. 23 ust. 1 ustawy o ochronie danych osobowych), obowiązki w zakresie zabezpieczenia danych (art. 36-39a ustawy) oraz obowiązek rejestracji zbiorów danych (art. 40 ustawy). Są one bowiem związane nie ze zbieraniem danych osobowych, ale z samym faktem przetwarzania danych. WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL PO GODZINACH Prima aprilis, czyli kłamstwo z dyspensą bezpłatna gazeta kasy stefczyka e-mail fot. shutterstock Kłamać czy nie kłamać ? Kłamać! Ale tylko w prima aprilis i tylko tak, by nikogo kłamstwem nie skrzywdzić. Z anim odpowiemy sobie na pytanie, skąd się wzięło to dziwne kwietniowe święto – krótka (ale autentyczna!) historyjka o grupie przyjaciół z kategorii „łyse konie”. Oczywiście rzecz działa się w prima aprilis. Inni wmówili jednemu, że trafił „szóstkę” w totka. Nikt nie spodziewał się, że adresat żartu potraktuje go poważnie i zwolni się z pracy, artykułując przez telefon szefowi, gdzie go ma i dlaczego. Do dziś nie chce wyjaśnić, czy domyślał się, że to kawał, i w rewanżu – by żartownisie mieli poczucie winy – zadzwonił do szefa (albo kogoś podstawionego), czy chciał się zwolnić, bo miał dość roboty i wykorzystał sytuację, a może rzeczywiście uwierzył w wygraną. Ostatecznie owe dość radykalne odejście z pracy na dobre mu wyszło. Ale do meritum. Wyjaśnienie, skąd się wzięło i jak dalece sięga wstecz owe primaaprilisowe oszukiwanie, łatwe nie jest. Mamy tu raczej do czynienia z domysłami. Ponoć – jak twierdzą niektórzy – popularność zyskało w średniowieczu, kiedy to postanowiono nawiązać do starorzymskich praktyk, a dokładniej – zwyczaju zwanego Cerialii obchodzonego na początku kwietnia na cześć Ceres – bogini (nie mylić z planetą karłowatą krążącą wewnątrz pasa planetoid między orbitami Marsa i Jowisza o tej samej nazwie albo z tłuszczem spożywczym tworzonym na bazie rzepaku). Ceres – albo Cerera – to w mitologii rzymskiej boginka „nadzorująca” wegetację INFOLINIA 801 600 100 i urodzaj. Otóż miała ona zostać zręcznie wyprowadzona w pole podczas poszukiwania porwanej córki. Grecy z kolei szukali źródła w micie o Demeter, która poszukując w Hadesie córki Persefony, skutecznie dała się zwieść echu. Jest i kolejna wersja. Także rzymska, a nazywa się Veneralia. W owe święto wolno było żartować, wygłupiać się, robić kawały i… przebierać się w odzienie płci przeciwnej – co w inne dni mile widziane nie było. Jeszcze inni szukają korzeni prima aprilis w zmianie kalendarza na gregoriański. W 1592 r. Nowy Rok zaczął obowiązywać 1 stycznia, niektórzy jednak ani myśleli iść z duchem czasu i nadal świętowali 1 kwietnia. Stali się obiektem żartów, a by podkreślić ich zacofanie – nazywano ich kwietniowymi głupkami. Naigrywanie się z innych najszybciej podchwycili Francuzi (do dziś ktoś, kto da się nabrać, otrzymuje w nagrodę kartkę z rybą, którą z kolei przypina się do plecaka czy marynarki). Wedle niektórych wierzeń 1 kwietnia duchy mszczą się na żywych, sprowadzając na nich nieszczęścia. Chrześcijanie, by dać opór pogańskim zwyczajom, zaczęli tę datę wiązać z Judaszem Iskariotą (jeden z apostołów, według Ewangelii wydał Jezusa Chrystusa za trzydzieści srebrników). Miał urodzić się właśnie 1 kwietnia i dlatego ten dzień zaczęto kojarzyć z obłudą i nieprawdą. Dzień żartownisiów kocha cały świat, tylko inaczej go nazywa. W Wielkiej Brytanii czy Australii 1 kwietnia to Dzień Głupców, w który można szaleć z kawałami, ale – uwaga – tylko do południa. Francuzi mają Dzień Kwietniowej Ryby” a żarty analogicznie nazywane są „kwietniowe ryby”. Szkoci z kolei „polują na głupca”. Narody hiszpańskojęzyczne też żartują, ale kwiecień przenieśli sobie na koniec grudnia. Polacy dzień ten traktują tak, jak na to zasługuje, czyli po macoszemu. Od XVII wieku, kiedy to ponoć prima aprilis już na dobre się u nas zakorzenił, 1 kwietnia rzeczy poważnych raczej się nie robi. Podobno gdy podpisywano z Leopoldem I Habsburgiem sojusz antyturecki (1683 r. – pod dowództwem króla Jana III Sobieskiego Polska odniosła zwycięstwo w bitwie pod Wiedniem), porozumienie zawarte 1 kwietnia antydatowano na 31 marca. I co to przyzwyczajenie robi z człowieka… A na koniec garść kwietniowych przysłów, bo kwiecień to nie tylko prima aprilis, to też – jak sama nazwa wskazuje – kwiaty, ciepło, odrodzenie, siew, świergoczące ptaki itd. wNa prima aprilis nie wierz, bo się omylisz. w0E.EC͞7C51@:5A:51<-0-ÿ;@;;C;/±C.Ö0F519-ÿ; wC51/51ā<81/51ā.;<>F1<8-@-@>;/4ÖF59E@>;/4Ö8-@- pół wiosenny, pół zimowy, nie każdemu bywa zdrowy, to zaświeci błyskawicą, to zasypie twarz śnieżycą. w510EC͞7C51@:5A?ÿ;:7;3>F161C@10E/4ÿ;<:51FA.;Ņ161 wF-?197C51@:5-<;>-81@:5-/Fÿ17-FC510F51C͞F59Ö zjedzie. w51<ÿE7C51/51ā9;7>E9-6.Ö0F51ŅE@7;6-7;3-6 w 4;Ä 5͞ C͞ 7C51@:5A ?ÿ;:7; 3>F161 :51>-F <;81 Ę:513 zawieje. w -ĘC5Ö@13;>-:/5?F7-<>FE8-@A61<85?F7- czas.stefczyka@apella. com.pl www.kasastefczyka.pl www. stefczyk.info tel. 801 600 100 redaktor naczelny Maciej Goniszewski redaktor zarządzający Maciej Wośko redakcja Jadwiga Bogdanowicz korekta Bogumiła Kamola studio Maciej Grzesiak wydawca Apella S.A. 81-472 Gdynia ul. Legionów 126-128 tel. 58 768 33 00 ISSN 1730-8712 (Rob) C Z AS STEFC Z YK A 33 ROZRYWKA krzyżówka Baw się razem z nami Zapraszamy do zabawy! Rozwiąż krzyżówkę i wygraj sokowirówkę! Litery z ponumerowanych pól wpisane w diagram pod krzyżówką utworzą hasło – rozwiązanie. Przepisz to hasło na kupon, wypełnij pozostałe dane, naklej na kartę pocztową i wyślij na wskazany na kuponie adres. kuponkrzyżówkowy rozwiązanie krzyżówki: . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . imię nazwisko miejscowość ulica Możesz też skorzystać z formularza na stronie: http://www.kasastefczyka.pl/czas-stefczyka nr domu – nr lokalu kod pocztowy telefon e-mail Co miesiąc wyłaniamy 10 zwycięzców, których nazwiska zamieszczamy w kolejnym numerze „Czasu Stefczyka”. Hasło z poprzedniej krzyżówki: „Miliony spełnionych marzeń”. Kupon należy wypełnić pismem drukowanym, wyciąć, nakleić na kartę pocztową i wysłać z dopiskiem „Krzyżówka”. do redakcji, podając własny adres. Termin nadsyłania rozwiązań: 15.04.2013 r. Decyduje data stempla pocztowego. Nasz adres: Apella S.A., ul. Legionów 126-128, 81-472 Gdynia Wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Towarzystwo Zarządzające SKOK sp. z o.o. spółkę komandytowo-akcyjną , z siedzibą w Gdyni, ul. Legionów 126-128 (81-472), NIP 586-222-87-49, REGON 220717041, wpisaną do rejestru przedsiębiorców prowadzonym przez Sąd Rejonowy w Gdańsku VIII Wydział Gospodarczy KRS nr 0000019828 o kapitale zakładowym 340.549.064 zł – jako administratora danych osobowych, swoich danych osobowych w celach handlowych i marketingowych produktów i usług podmiotów trzecich, analiz i badań, włączenia do bazy danych, integracji danych oraz aktualizacji i weryfikacji poprawności tych danych, samodzielnie lub z innymi podmiotami oraz oświadczam że zostałem (-am) poinformowany (-a) o prawie dostępu do swoich danych zgodnie treścią ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych (tekst jedn. Dz. U. z 2002 r. Nr 101, poz. 926 z późn. zm.). Wyrażam zgodę na otrzymywanie informacji handlowej drogą elektroniczną na zasadach określonych w ustawie z dnia 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną (Dz. U. z 2002 r. Nr 144, poz. 1204 z późn. zm.). Żelazko wygrali: Łukasz Piekutowski, Olecko, Aleksandra Szopa, Godziszów, Bartosz Sitek, Wolbórz, Marcin Konieczny, Brzyska, Marcin Bębenek, Oświęcim, Zbigniew Winter, Katowice, Roman Dziura, Szczecin, Katarzyna Kostewicz, Jaworzno, Urszula Durys, Nowogard, Jan Wielandt, Tuchola 34 C Z AS STEFC Z YK A Oświadczam, że zostałem (-am) poinformowany (-a) o przetwarzaniu przez Spółdzielczą Kasę Oszczędnościowo-Kredytową im. F. Stefczyka z siedzibą w Gdyni przy ul. Bohaterów Starówki Warszawskiej 6 moich danych osobowych pozyskanych w celu niezbędnym dla przeprowadzenia konkursu, opublikowania moich danych osobowych na łamach czasopisma w razie wygranej i w celu prowadzenia marketingu bezpośredniego własnych produktów i usług. (Dane osobowe Pani/Pana będą przekazywane wyłącznie podmiotom uprawnionym na podstawie przepisów prawa, podmiotom powiązanym osobowo, kapitałowo lub systemowo ze SKOK, jak również współpracującym ze SKOK na podstawie zawartych umów przy wykonywaniu czynności związanych z jej działalnością statutową). Podanie danych jest dobrowolne. Jednocześnie oświadczam, że zostałem (-am) poinformowany (-a) o prawie dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych. Wyrażam zgodę na przesyłanie na podany przeze mnie adres e-mail lub przekazywanie za pośrednictwem telefonu/telefonu komórkowego informacji handlowych związanych z aktualną działalnością oraz dotyczących nowych usług i produktów finansowych oferowanych Czytelny podpis osoby pełnoletniej przez podmioty, o których mowa powyżej. Oświadczam, że zapoznałem (-am) się z Regulaminem krzyżówek ,,Czas Stefczyka” dostępny na stroJeśli nie ukończyłeś (-aś) 18 lat, prosimy o podpis rodzica lub opiekuna. nie www.kasastefczyka.pl/czas-stefczyka i akceptuję go. kupon nr 94 WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL REKLAMA Pod słońcem Egiptu z odpowiednią ochroną Pomoc w nagłych wypadkach SKOK Ubezpieczenia ma w swojej ofercie ubezpieczenie podróżne, które zapewni spokojny i bezpieczny wypoczynek z dala od domu. Koszt ubezpieczenia dla jednej osoby dorosłej udającej się na tygodniowy wypoczynek do Egiptu czy Turcji, czyli najbardziej popularnych destynacji wśród Polaków, to koszt około 110 zł. Polisa turystyczna oferowana przez SKOK Ubezpieczenia obejmuje: leczenie i transport medyczny z pomocą assistance, następstwa nieszczęśliwych wypadków, utratę i uszkodzenie bagażu oraz odpowiedzialność cywilną. Szczególnie warto zwrócić uwagę na assistance – formę usługi polegającą na pomocy w nagłych wypadkach. Gdy zachorujemy INFOLINIA 801 600 100 lub ulegniemy nieszczęśliwemu wypadkowi podczas zagranicznego urlopu, w ramach assistance możemy skorzystać z telefonicznej konsultacji z lekarzem lub wizyty lekarza na miejscu. Ubezpieczenie to pomoże nam również wtedy, gdy zagubi się nasz bagaż lub padniemy ofiarą kradzieży dokumentów. Assistance zadziała również w sytuacji, gdy będzie nam potrzebny transport w związku z koniecznością powrotu do kraju. Dzięki niemu otrzymamy również wsparcie informacyjne w ramach działających całodobowo infolinii – wystarczy jeden telefon pod numer wskazany w polisie ubezpieczeniowej. Ubezpieczenie podróżne oferowane przez SKOK Ubezpieczenia dostępne jest w trzech wariantach, ściśle dopasowanych do potrzeb klienta. Członkowie SKOK przy zakupie ubezpieczenia podróżnego mogą liczyć na specjalne zniżki. Osoby planujące urlop w Polsce mogą skorzystać z oferty ubezpieczenia następstw nieszczęśliwych wypadków. Zapewnia ono zwrot kosztów leczenia np. w przypadku złamania nogi, zabezpiecza również przyszłość naszą i bliskich w razie trwałego inwalidztwa, trwałego uszczerbku na zdrowiu lub śmierci, które nastąpiły na skutek nieszczęśliwego wypadku. Oferta NNW SKOK Ubezpieczenia, podobnie jak ubezpieczenie podróżne, zawiera trzy warianty optymalnie dopasowane do potrzeb klienta, które różnią się zakresem ochrony ubezpieczeniowej. Co istotne, ochrona w ramach NNW może zapewnić pokrycie kosztów wypadków związanych z uprawianiem sportów wysokiego ryzyka. Dodatkowo propozycja ubezpieczyciela może zostać wzbogacona o odpowiedzialność cywilną w życiu prywatnym (OC). Obowiązkowa lektura OWU Szczegółowe informacje na temat wybranego ubezpieczenia klient znajdzie w dołączonych do każdej polisy ogólnych warunkach ubezpieczenia (OWU). Eksperci radzą, by zapoznać się z nimi przed zawarciem umowy ubezpieczenia. Pozwoli to uniknąć ewentualnych rozczarowań przy wypłacie odszkodowania. – W razie jakichkolwiek niejasności związanych z interpretacją OWU czy w ogóle zakupem polisy pomocą zawsze służą doradcy SKOK Ubezpieczenia dostępni we wszystkich placówkach SKOK – dodaje Iwona Kondracka. – Jako firma odpowiedzialna społecznie przykładamy dużą wagę do edukacji ubezpieczeniowej. Warto dodać, że dzięki przeznaczonej na tablety aplikacji sprzedażowej klient ma teraz możliwość spotkania się z doradcą i zakupienia polisy turystycznej w dogodnym dla siebie miejscu i czasie, ograniczając formalności do niezbędnego minimum. Zakupu ubezpieczenia podróżnego można dokonać również przez telefon, za pośrednictwem internetowej platformy sprzedażowej www.skokubezpieczenia24.pl lub aplikacji na smartfony m.skokubezpieczenia24.pl. Dzięki tym nowoczesnym rozwiązaniom polisę turystyczną można kupić w ostatniej chwili przed odlotem na wymarzone wakacje – nawet na lotnisku. C Z AS STEFC Z YK A 35 REKLAMA NR 868 Ostatnie informacje medialne o turyście z Kalisza, który doznał udaru mózgu podczas wakacji w Egipcie, obrazują, jak ważne jest zadbanie o właściwą ochronę ubezpieczeniową. Polisa turystyczna, którą wykupił kaliszanin, wystarczyła jedynie na operację. Sfinansowanie kosztownego leczenia i sprowadzenie chorego do kraju były możliwie jedynie dzięki pomocy darczyńców. – To dramatyczne zdarzenie pokazuje, jak ważna jest edukacja ubezpieczeniowa – mówi Iwona Kondracka, dyrektor Działu Rozwoju i Wsparcia Sprzedaży SKOK Ubezpieczenia. – W wyborze oferty klienci najczęściej kierują się ceną, co powoduje, że narażają się na ryzyko niewystarczającej ochrony. Bardzo ważne jest zwrócenie uwagi na sumę ubezpieczenia, czyli górnej granicy odpowiedzialności ubezpieczyciela, od której zależy wysokość ewentualnego odszkodowania. Warto również przyjrzeć się wyłączeniom odpowiedzialności towarzystwa, czyli sytuacjom, w których nie ponosi ono odpowiedzialności w przypadku wystąpienia szkody. fot. shutterstock Zanim wybierzemy się w wakacyjną podróż, warto zadbać o właściwą ochronę ubezpieczeniową. Zapewni nam ona spokojny wypoczynek z dala od domu, a w razie nieprzewidzianych zdarzeń pozwoli uniknąć niebotycznych kosztów związanych z leczeniem czy powrotem do kraju. 36 C Z AS STEFC Z YK A WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL