Film, który trzeba zobaczyć

Transkrypt

Film, który trzeba zobaczyć
Kazik Staszewski w teledysku
promującym „Układ
zamknięty” 4
Podatkowe golenie owiec nad
Wisłą rozpoczęte – władza toczy
wojnę z narodem 16
Gdzie jesteśmy po
3 latach od katastrofy
smoleńskiej? 24
Jerzy Góralski
Janusz Szewczak
Marek Pyza
BEZPŁ ATNA GA ZETA CZŁONKÓW K A SY STEFCZ YK A / nr 94 kwiecień 2013 / INFOLINIA 801 600 100
Film, który trzeba
zobaczyć
Film na ekranach kin od 5 kwietnia 2013 r.
Kasa Stefczyka głównym mecenasem „Układu zamkniętego
AKTUALNOŚCI
Andrzej Sosnowski
prezes Kasy Stefczyka
Szanowni Państwo,
czy można – działając w imieniu państwa – zniszczyć uczciwych obywateli? Można. Film „Układ
zamknięty”, który powstał również dzięki Kasie
Stefczyka (jesteśmy głównym mecenasem), pokazał bezwzględność władz i bezradność obywateli
(czytaj na str. 1). Najbardziej przerażające jest
to, że film przedstawia prawdziwą historię, która
wydarzyła się już w wolnej Polsce (2003 r.). Jeszcze bardziej przerażające jest to, że – jak zdradził
w jednym z wywiadów Mirosław Piepka, który napisał scenariusz „Układu zamkniętego” – Business
Centre Club monitoruje w tej chwili w Polsce
ok. 300 spraw o podobnym scenariuszu. To naprawdę może zdarzyć się każdemu z nas.
Trudno jest żyć w państwie, w którym prawo
nie jest szanowane. Przypomnę choćby historię
ustawy o SKOK-ach autorstwa PO. Prezydent
Lech Kaczyński skierował tę ustawę do Trybunału
Konstytucyjnego z rekordową liczbą zastrzeżeń –
było ich aż 72. Tym czasem jego następca wycofał
aż 70 z nich i uniemożliwił w ten sposób sędziom
Trybunału ocenienie zgodności z konstytucją tych
zapisów ustawy. Dlaczego? Pod ocenę Trybunału
trafiły tylko jej dwa artykuły. W obu przypadkach
TK orzekł ich niezgodność z konstytucją.
liczbyKasy Stefczyka
6 470 000 000 zł
depozyty
4 390 000 000 zł
pożyczki
7 260 000 000 zł
aktywa
411
oddziały
885 000
Współwłaściciele
WSTĘPNE DANE NA LUTY 2013 r.
2 C Z AS STEFC Z YK A
„Jutro mogą
„Układ zamknięty” Ryszarda Bugajskiego jest
najważniejszym od czasów „Długu” Ryszarda Krauzego
filmem o patologiach współczesnej Polski.
fot. andrzej gojke
słowood prezesa
D
awno na naszych ekranach nie
mieliśmy filmu tak gęstego od pokazanego zła, intensywnego w emocje oraz dosłownie bolącego widza.
„Jutro mogą przyjść po ciebie” nie jest
jedynie pustym marketingowym sloganem dystrybutora filmu. Świat pokazany w „Układzie zamkniętym” nie
przypomina świata cywilizowanych
krajów. Jest to obraz postkolonialnego
państwa, w którym metody ludzi wyrosłych w totalitarnym ustroju są przenoszone na nowy grunt. Osoby, które
zapisały się w najgorszych barwach
w PRL-u, wychowują następne pokolenie niegodziwców, którzy uniemożliwiają przerwanie morderczego łańcucha, zaciskającego się coraz częściej na
szyjach niewinnych. Ryszard Bugajski
31 lat temu zrealizował głośne „Przesłuchanie” opowiadające o ka
owskim
procesie kobiety w czasach stalinizmu.
Dziś powraca filmem o kafkowskim
procesie trojki biznesmenów po upadku komunizmu. Oba filmy można ze
sobą zestawić. Oba pokazują triumf
bezwzględnego zła nad dobrem. Oba
dotykają najmroczniejszych zakamarków ludzkiej duszy. Najbardziej przerażające jest to, że drugi z tych filmów
jest oparty na prawdziwej historii niszczonych w III RP przedsiębiorców. Tacy
ludzie żyją obok nas i nadal są prześladowani przez aparat władzy „wolnej
Polski”. Nie tylko im trudno się nowe
dzieło Bugajskiego ogląda. Dzieło, które
miało w ogóle nie powstać, gdyby nie
determinacja wolnych ludzi. Po raz kolejny dostajemy kawał wielkiego kina.
Rola Janusza Gajosa, Wojciecha Żołądkowicza czy Roberta Olecha (brawa
też dla reszty obsady) na długo utkwią
w pamięci widzów. Ten film nie tylko
pozwala zobaczyć w pigułce patologię
„Układ zamknięty” w reżyserii Ryszarda Bugajskiego to historia
trzech młodych przedsiębiorców – właścicieli świetnie prosperującej
firmy. Wskutek intrygi skorumpowanych urzędników trafiają
do tzw. aresztu wydobywczego pod zarzutem prania brudnych
pieniędzy i działania w zorganizowanej grupie przestępczej. W roli
bezwzględnego prokuratora – Janusz Gajos, w roli naczelnika urzędu
skarbowego – Kazimierz Kaczor.
Swoim mecenatem produkcję objęła Kasa Stefczyka. Premiera – 5
kwietnia 2013 roku.
WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL
AKTUALNOŚCI
fot. andrzej gojke
przyjść po ciebie”
systemu, w jakim wszyscy funkcjonujemy,
ale wprowadza nas w psychikę zniszczonych
w majestacie prawa ludzi. Bugajskiemu udaje
się też obnażyć intencje tych, którzy powinni
dbać o nasze bezpieczeństwo oraz pomagać
nam w egzystencji. Jeżeli jednak oni są zdegenerowanymi produktami układu, który jest
szczelnie zamknięty, to gdzie mamy szukać
pomocy? fot. andrzej gojke
Łukasz Adamski
INFOLINIA 801 600 100
Beata Ścibakówna
w roli żony aresztowanego biznesmena,
która podejmuje walkę
w obronie męża:
– Nie mieliśmy kontaktu z żonami
pokrzywdzonych przedsiębiorców.
Jednak reżyser był na tyle
przygotowany, że wiedział, jak nas
poprowadzić. Informacje, jakie
nam przekazał, były bazą do tego,
by pokazać dramatyczne historie
kobiet, które różnie przeżywały
dramat, jaki spotkał ich rodziny.
Ja jednak, grając Joannę,
próbowałam odnieść się do swoich
emocji, by zrozumieć, co mogła
czuć kobieta w takiej sytuacji. Żona
filmowego Marka Stawskiego –
Monika nie potrafiła się
przeciwstawić „układowi” i straciła
dziecko. Moja bohaterka zachowała
się zupełnie inaczej. Dlaczego?
Myślę, że w kobietach, które mają
dzieci, jest wielka siła i sprzeciw
wobec zła. My się po prostu nie
dajemy. Moja postać wie, że mąż
przeżywa straszne rzeczy, i jest
świadoma, że nie może mu pomóc,
choć stara się to robić z całych
sił, to i tak nie zapomina, że ma
dzieci, które trzeba ratować. Siła jej
walki bierze się z miłości do dzieci.
Sama jestem matką i wiem, że
w sytuacjach ekstremalnych matki
mają w sobie niewyobrażalną moc,
która pomaga im zwyciężyć.
Wojciech Żołądkowicz
o swojej roli młodego,
bezwzględnego
prokuratora Kamila
Słodowskiego:
– Nie da się we współczesnej
Polsce bez dania d… dojść
do jakiejś władzy. Nie można
tego zrobić bez straty w swoim
sumieniu. Machina ludzi, którzy
już tam siedzą i rozporządzają,
jest za silna na ideały, natomiast
kasa, która tam leży, wraz
w układami tłumią pozytywne
ideały ludzi, którzy albo zostaną
zjedzeni, albo są wykluczeni, albo
staną się częścią „układu”. O tym
też jest „Układ zamknięty”. Jak
to zmienić? Chyba tylko bombą,
która wszystko by rozwaliła.
Tylko tak można budować od
fundamentów nowy ład. Niestety
cały czas opieramy się na starej
nomenklaturze. Opieramy się
na ludziach, którzy nie umieją
się obracać w inny sposób niż
nauczyli się w PRL-u. A problemy,
jakie spotkały na swojej drodze
realizacje naszego filmu?
Powiem dwoma słowami: układ
zamknięty. Pewne instytucje są
powiązane układami. Taki film
mógłby wydawać się groźny
i niebezpieczny. A więc małymi,
miernymi środkami walczy się
z tym filmem i tylko robi się
wokół niego szum.
C Z AS STEFC Z YK A
3
AKTUALNOŚCI
Oddać Kazika!
fot. materiały własne
Przed premierą filmu „Układ zamknięty” w internecie
pojawił się teledysk promujący tę produkcję wraz
z piosenką wykonywaną przez Kazika Staszewskiego.
Sponsorem teledysku jest Kasa Stefczyka.
A
le jeszcze wcześniej my zobaczyliśmy, jak ten teledysk powstawał i dlaczego wokalista grupy Kult na
własnej skórze poznał działania antyterrorystów.
Klip można podzielić na trzy części – są to konkretne sceny z filmu, dodatkowe fabularne epizody, które
powstały na potrzeby teledysku, oraz fragmenty prawdziwego koncertu Kazika Staszewskiego w Krakowie.
O scenach z filmu nie będziemy mówić – najlepiej będzie zobaczyć całość na ekranach kin już od 5 kwietnia.
Kolejną część, czyli epizody nakręcone tylko do klipu, zrealizowano w Warszawie, a konkretniej w jednym
ze studenckich klubów. Dlaczego akurat tam? Wiele wyjaśni fragment luźnej rozmowy z jednym z głównych
aktorów „Układu zamkniętego” – Wojciechem Żołądkowiczem. Podczas przygotowań do wywiadu zaczęliśmy
komentować miejsce, w którym się znajdujemy – dodajmy, że wyjątkowo obskurne:
– Lokacja wyjątkowo trafiona.... – zagajam.
– Szkoda, że zapachu nie można nagrać – stwierdza,
wykrzywiając twarz, aktor.
Faktycznie – w powietrzu unosił się odór kilku, jeśli
nie kilkunastu poprzednich studenckich imprez. Ale to
chyba bardziej pomagało w zdjęciach, niż przeszkadzało. W małym pokoiku odgrywano scenę narady prokuratorskiej tuż przed zatrzymaniem podejrzanego. Wystające ze ścian rury, odpadająca ze ścian olejna farba –
osoby odpowiedzialne za scenografię miały naprawdę
niewiele pracy tego dnia. A atmosfera konspiracji –
4 C Z AS STEFC Z YK A
odtworzona w niemal stu procentach.
– Pierwszy raz biorę udział w takiej rzeczy – przyznaje Żołądkowicz. – Tak mi się wydaje, że teledysk to
głównie realizowanie jakiejś fabuły, opowieści tylko do
obrazu. Obraz ma być nośnikiem tej historii.
Przypomnijmy – narada prokuratorska z udziałem
Żołądkowicza i Gajosa dotyczy zatrzymania... Kazika
Staszewskiego. Dlatego kolejną część zdjęć – a w zasadzie główną – zaplanowano w Krakowie.
Prawdziwy koncert w klubie Kwadrat, prawdziwa
widownia i zaplanowane zatrzymanie Kazika przez
antyterrorystów. Prawie prawdziwych – ale jednak.
Tylko jest drobny szczegół, który sprawia, że nikt nie
wie, czego się spodziewać. O „zatrzymaniu” nie wiedzą
nawet koledzy z zespołu Kazika. Dlatego każdy scenariusz jest możliwy – aż po rękoczyny i pospolite ruszenie
widowni włącznie.
Wtajemniczeni twierdzą, że służbą, która ma „zdjąć”
muzyka, ma być CBŚ. On sam nie do końca jest tego
pewien:
– Ja nie do końca wiem, jak one się nazywają, czy to
jest jakaś tam Centralna Brygada Wywiadowcza czy
Centralna Agencja Spokoju Wiecznego [...], ale spróbujemy coś takiego zainscenizować w trakcie koncertu.
Wchodzę w to z całym przekonaniem i z całym sercem
– to jest superpomysł.
Kazikowi będzie o tyle łatwiej wcielić się w rolę, że
dawno, dawno temu podobny kontakt z policją – może
nie aż tak efektowny – już miał:
– Otóż teraz zdradzę pewną tajemnicę. Będąc trzynastolatkiem, byłem aresztowany za kradzież płyty długogrającej... ale nie pamiętam, czy mnie kiedyś zakuto
w kajdanki, więc albo jest to drugi raz, albo pierwszy
zupełnie.
Żeby nie wzbudzać żadnych podejrzeń wśród publiczności, uprzedzono ją, że te kilka kamer po bokach
to po prostu rejestracja koncertu. Nic specjalnego w dzisiejszych czasach.
Koncert Kultu w krakowskim Kwadracie powoli
dobiega końca. Kazik, jak na najwyższej klasy artystę
przystało, wychodzi na bis.
Podczas śpiewania jednej z piosenek ląduje na scenie
za sprawą kilku komandosów. Jedynym słowem, którym
można opisać reakcję zarówno publiczności (która od
razu chwyciła za telefony komórkowe, rejestrując całe
zajście) i zespołu – jest konsternacja.
Po chwili na scenie ktoś z ekipy koncertowej bierze mikrofon i do tłumu skandującego „oddać Kazika”
i „wolność” na przemian zwraca się w ten sposób:
– Proszę państwa... jakaś dziwna sytuacja jest. Ja
spróbuję zaraz z managementem wyjaśnić – nie wiem,
o co chodzi.
Po dwóch minutach wychodzi i uspokaja:
– Kazik Staszewski został tylko spisany – jutro o 5 rano ma się stawić na komendzie mi... policji
w Krakowie...
Jeszcze tego samego dnia na plotkarskich, ale również informacyjnych portalach internetowych mogliśmy przeczytać:
Staszewski zatrzymany przez antyterrorystów,
Kazik zatrzymany przez ABW,
Kazik tylko żartował...
Mówiąc krótko – pomysł reżysera wypalił w 100 procentach. Jerzy Góralski
WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL
AKTUALNOŚCI
Ten sam tygodnik
bez litery „w”
11 marca br. tygodnik
wydawany przez spółkę
Fratria i promowany przez
Apellę – znany dotychczas
jako „W Sieci” – zmienił
nazwę i obecnie ukazuje się
jako „Sieci”.
B
rakujące „W” to efekt postanowienia sądu,
który przychylił się do wniosku Grzegorza
Hajdarowicza, właściciela Gremi Media (dawniej Presspublica) o zabezpieczenie interesów
tej spółki. Wydawca między innymi dziennika
„Rzeczpospolita” i tygodnika „Uważam Rze”
skierował do warszawskiego sądu wniosek
o zakaz wydawania przez Fratrię tygodnika
pod nazwą „W Sieci”. Powołał się przy tym na
możliwość naruszenia interesów spółki przez
zbieżność tytułu „W Sieci” z podstroną serwisu rp.pl o nazwie „W sieci opinii”.
Jak podkreślił Tomasz Przybek, prezes
zarządu spółki Fratria, w skierowanym do
mediów komunikacie, decyzja sądu, o charakterze natychmiastowej wykonalności,
stanowić ma zabezpieczenie interesów spółki
Pana Hajdarowicza, którą jakoby narażać ma
na straty działalność tygodnika „W Sieci”. Jej
konsekwencją jest zakaz wydawania tygodnika pod obecną nazwą do czasu zakończenia
procesu.
Ma to na celu zabezpieczenie interesów
spółki Pana Grzegorza Hajdarowicza wynikających z prowadzenia „W sieci opinii”, podstrony o znikomej rozpoznawalności wśród
czytelników. Co więcej, podstrony niezarejestrowanej jako tytuł prasowy czy znak towarowy. […]
Decyzję tę przyjmujemy więc z zaskoczeniem. Tym bardziej, że jako wydawca nie
mieliśmy okazji wcześniejszego odniesienia
się przed sądem do argumentów zgłoszonych
przez spółkę Grzegorza Hajdarowicza, a samo
postanowienie zostało wydane niespodziewanie szybko.
Pytanie zatem, czy pod przykrywką walki
o naruszenie interesów związanych z „W sieci opinii”, Pan Hajdarowicz nie walczy o odbudowanie pozycji „Uważam Rze”, stosując
nieuczciwą konkurencję wobec tygodnika dążącego do kontynuowania misji społecznej,
którą niegdyś „Uważam Rze” pełniło – dodaje
Tomasz Przybek.
INFOLINIA 801 600 100
Warto przypomnieć, iż od czasu przejęcia
wydawnictwa Presspublica przez spółkę Gremi Media należącą do Grzegorza Hajdarowicza sprzedaż i znaczenie tygodnika „Uważam
Rze” zostały zmarginalizowane.
Warto zaznaczyć również, że spółka Fratria dopełniła przy rejestracji nowego tytułu
wszelkich formalności. „W Sieci” jest tytułem
zarejestrowanym przez sąd, ma przyznany
numer ISSN, Fratria jest zrzeszona w Izbie
Wydawców Prasy, Związku Kontroli Dystrybucji Prasy, Polskich Badaniach Czytelnictwa.
Wydawnictwo złożyło również wniosek do
urzędu patentowego o zastrzeżenie znaku towarowego oraz pozyskało – od partnerów zewnętrznych, nie wydawnictwa Presspublica –
domeny internetowe gazetawsieci.pl i wsieci.pl,
która była aktywna od 1999 roku.
Do opisanej wyżej sytuacji odniosła się
również redakcja tytułu, która wystosowała
zawierające 10 punktów oświadczenie odnoszące się do poszczególnych aspektów sprawy.
Równocześnie, na portalu Facebook, rozpoczęła się akcja walki o odebrane tygodnikowi
„W”. Akcja „W” jak Wolność zainicjowana została w celu umożliwienia wyrażenia swojego
poparcia dla inicjatywy wpierającej wolność
mediów w Polsce. Dzięki specjalnie przygotowanej aplikacji społeczność internetowa
może w prosty sposób poprzeć prowadzoną
akcję walki o Wolne media. C Z AS STEFC Z YK A 5
AKTUALNOŚCI
Dołącz do akcji! Pomóż Wolnym mediom!
Akcja „W” jak Wolność została zainicjowana w celu
umożliwienia wyrażenia poparcia dla inicjatywy
wspierającej wolność mediów w Polsce.
„W”
to litera symbol. Usunięta z tytułu
tygodnika „Sieci” symbolizuje stale
prowadzoną walkę z wolnymi mediami. Bez
prawomocnych wyroków (bo w sprawie wytoczonej wydawcy tygodnika „Sieci” takiego nie
ma), bez wysłuchania argumentów pozwanych – decyzje sądu mogą dziś prowadzić do
zamknięcia niemal każdego tytułu w Polsce.
Nasz sprzeciw jest więc głosem w obronie
wolności wszystkich mediów i ich prawa do
realizacji swojej misji.
Chcielibyśmy, żeby brakujące „W” z tytułu
odważnego tygodnika młodej Polski stało się
symbolem walki o Wolne media. Wolne, czyli
takie, które nie muszą się obawiać, że stanowiąc konkurencję rynkową bądź nieskrępowanie komentując poczynania określonych
środowisk społecznych lub politycznych, staną się przysłowiowym wrogiem publicznym.
Wolne, czyli takie media, które rywalizują
o odbiorców i czytelników na zasadach rynkowych, angażując umiejętności zespołów
redakcyjnych i determinację wydawców –
a nie prawników, sądy i nieformalne wpływy.
„W” to Wolność prowadzenia gazety, prowadzenia dialogu z czytelnikami i dyskusji
z przeciwnikami. Walczmy o Wolne media
w Polsce! Jak dołączyć do akcji
„W” jak Wolność?
w1?@1Ę9E:--/1.;;7A|0F5-ÿ-jąca w społeczności internetowej
aplikacja pozwala w prosty sposób
poprzeć naszą akcję. Wystarczy
wejść na www.facebook.com/
gazetawsieci, a potem w zakładkę
„W jak Wolność” (tuż pod tzw. zdjęciem w tle) i w łatwy sposób dodać
plakietkę „W” do swojego zdjęcia.
w:2;>9-/61:-@19-@-7/65<A.857Ajemy też na stronie
www.tygodnikmlodejpolski.pl. Dołącz do nas. Odważ się, zanim ktoś
Tobie zarzuci, że łamiesz prawo,
poszukując prawdy.
w5@1>Öt)s<;/4;0FÂ/ÂF˃8;3;@E<A
akcji „W” jak Wolność zamieściły
już w swoich nazwach i na swoich
stronach portale: wPolityce.pl,
wNas.pl, wGospodarce.pl oraz
Stefczyk.info.
Pamięci Przemysława Gosiewskiego
W
ystawa tym razem dotarła w miejsce
szczególne, do rodzinnego miasta parlamentarzysty – Darłowa. To właśnie tutaj
spędził pierwsze kilkanaście lat swojego życia Przemysław Gosiewski. Matka – Jadwiga
Gosiewska przyznaje, że jednym z celów wystawy jest pokazanie prawdziwego wizerunku
syna – zupełnie odmiennego od tego, który
oglądaliśmy przez lata w mediach:
– Był bardzo ciepły. Te wiadomości, które
przekazywali w telewizji, są nieprawdziwe.
Między innymi dlatego na wystawie
Przemysław Gosiewski w latach
1993-1995 pracował jako specjalista
w biurze pełnomocnika Zarządu
Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych. W 2003 r. został
doceniony przez SKOK-i nagrodą
„Feniksa” w kategorii „Polityk – sympatyk ruchu SKOK”.
6 C Z AS STEFC Z YK A
znajdziemy choćby fotografie Przemysława
Gosiewskiego w mniej oficjalnych okolicznościach, prywatne listy, a także najróżniejsze
pamiątki, zarówno z okresu lat młodzieńczych,
jak i późniejszych – z życia politycznego.
– Bardzo się cieszę, że jest taka wystawa,
bo ona mówi o pewnym chłopcu, który stąd
wyszedł i który zrobił niesamowicie wiele
bardzo dobrych rzeczy dla Polski – mówi koleżanka z sejmowej ławy, Jolanta Szczypińska.
Przemysława Gosiewskiego podczas
otwarcia wystawy wspominały też osoby,
które znały go od najmłodszych lat:
– Robił to, co było jego pasją. Więc pod
ławeczką sobie czytał historię, bardzo lubił
geografię. Brał udział w olimpiadach – mówi
Eugenia Huzarek, nauczycielka z darłowskiego liceum.
– Człowiek z niesamowitym poczuciem
humoru i tak jak się o nim mówi – bardzo pracowity. Niesamowicie inteligentny – dodaje
Dariusz Kos, kolega z klasy. – Wspominam,
patrzę na zdjęcia. Wydawałoby się, że to było
fot. materiały własne
Świadectwa szkolne, rodzinne fotografie, a nawet indeks
czy legitymacja harcerskiego zucha – między innymi takie
osobiste pamiątki można zobaczyć na wystawie poświęconej
pamięci zmarłego tragicznie w katastrofie smoleńskiej
Przemysława Gosiewskiego.
Jadwiga Gosiewska, matka Przemysława
Gosiewskiego
całkiem niedawno, ale to jednak minęło dobre
30 lat. Czas nieubłaganie mija i łza się w oku
kręci. Po miesięcznej ekspozycji w Darłowie
wystawa ma trafić do Gdańska. Jerzy Góralski
WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL
AKTUALNOŚCI
Baltic Football Cup
Na szczęście są w Polsce ludzie i organizacje, które chcą
pomagać początkującym piłkarzom. Takim stowarzyszeniem
jest „All 4 Sports”, które w działaniach wspiera Fundacja
Stefczyka.
się dalej tak rozwijać – mogą stanowić o sile
naszej reprezentacji w przyszłości – dodaje
Wojciech Bladowski.
Kolejna edycja Baltic Football Cup odbędzie się w dniach 15-16 czerwca na obiektach
Gdyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Organizatorzy są przekonani, że letni turniej
przyniesie jeszcze więcej emocji niż zwykle.
Turniej wspiera Fundacja Stefczyka. Celem Fundacji jest niesienie pomocy – także
finansowej – osobom potrzebującym, działalność charytatywna, podtrzymywanie
i upowszechnianie tradycji narodowej, pielęgnowanie polskości oraz rozwoju świadomości narodowej. Istotną kwestią jest również
wspieranie oświaty i wychowania, w tym
szczególnie osób uzdolnionych, dlatego swoją
postawą Fundacja Stefczyka chce pomóc organizatorom w stworzeniu najlepszego turnieju
halowego piłki nożnej w tej części Europy. fot. baltic football cup
Bartłomiej Chudzik
L
ewandowski, Błaszczykowski, Boruc – te
nazwiska zna każdy młody polski chłopak.
Niejeden marzy o tym, by stać się piłkarzem
tej klasy, by zagrać kiedyś w wielkim klubie,
strzelić bramkę przy kilkudziesięciotysięcznej publiczności. Jednak każdy początkujący
piłkarz powinien pamiętać, że droga do sławy
nie jest usłana różami. Sport na wysokim poziomie wymaga poświęceń i wielu lat bardzo
ciężkiej pracy.
Jedną z najlepszych metod rozwoju młodych charakterów są turnieje piłkarskie,
dlatego stowarzyszenie „All 4 Sports” postanowiło stworzyć imprezę cykliczną, która
wspiera młodzież poniżej dwunastego roku
życia w doskonaleniu umiejętności piłkarskich. Organizatorzy są przekonani, że turniej Baltic Football Cup z roku na rok będzie
dostarczać coraz więcej emocji.
– Baltic Football Cup daje młodym chłopcom możliwość porównania swoich umiejętności z drużynami z całej Polski. Dzięki temu
turniejowi adepci futbolu mogą zobaczyć
także, jak wygląda ich poziom piłkarski na tle
zawodników z różnych części Europy. Dla nas
najistotniejsze jest to, by ich rozwój sportowy
INFOLINIA 801 600 100
szedł w górę, a dzięki takim turniejom jest to
możliwe – mówi Wojciech Bladowski, organizator turnieju.
W turniej zaangażowało się wiele znanych
osobistości z piłkarskiego świata. Wśród przyjaciół BFC znaleźć można m.in. piłkarza Lechii
Gdańsk – Łukasza Surmę, jednego z najlepszych polskich napastników w historii – Andrzeja Juskowiaka czy byłego trenera reprezentacji Polski – Wojciecha Łazarka.
Zimowa edycja Baltic Football Cup odbywała się w dniach 10-11 marca w hali ERGO
ARENA usytuowanej na granicy Gdańska
i Sopotu. Do turnieju przystąpiły 32 drużyny,
w tym kilka z zagranicy. Rywalizacja stała na
bardzo wysokim poziomie, o czym świadczą
wyniki. Zwycięzcą turnieju została drużyna
Gwardii Warszawa, która w finale pokonała
Baltikę Kaliningrad dopiero po rzutach karnych. W meczu o trzecie miejsce chorzowski
Ruch pokonał Legię Warszawa 4:2.
– Poziom turnieju był bardzo wyrównany.
Różnice pomiędzy ostatnim a pierwszym zespołem naprawdę nie były tak duże. Co ważne,
na turnieju dostrzec można było kilku bardzo
fajnych młodych piłkarzy, którzy – jeżeli będą
Pierwsza dziesiątka turnieju
1. Gwardia Warszawa
2. Baltika Kaliningrad
3. Ruch Chorzów
4. Legia Warszawa
5. FC BATE Borysów
6. UKS Mazovia
7. Gedania Gdańsk
8. Odra Opole
9. Warta Poznań
10. SV Grün-Weiss
Podziękowania dla Fundacji
Stefczyka od organizatorów Baltic
Football Cup
Takie hasła jak: dobroczynność,
prawa dziecka, pomoc, opieka,
wychowanie, społeczność, zdrowie
i rodzina to nie tylko puste
slogany dla Fundacji. Wsparcie,
jakim nas obdarzyli, jest tego
niezaprzeczalnym dowodem.
Młodzi zawodnicy, rozgrywając
mecze w duchu sportowej
rywalizacji, potrafili jednocześnie
spędzać czas na wspólnej
zabawie. Dzięki wsparciu takich
przedsięwzięć jak BFC Fundacja
Stefczyka może spełniać dziecięce
marzenia, jednocześnie ucząc
dzieci wzajemnego poszanowania.
C Z AS STEFC Z YK A
7
AKTUALNOŚCI
Tajemnice Jasnej Góry, cz. III
Ojciec Jan – ambasador
Przez kilka dni stycznia zamknięta była dla
pielgrzymów jasnogórska kaplica Matki Bożej.
To wyjątkowe i dość rzadkie w dziejach sanktuarium
zdarzenie związane było z prowadzeniem ostatnich
prac wieńczących długotrwały proces umieszczania
Cudownego Wizerunku w nowej, ochronnej kasecie.
ubezpieczeniowa SKOK Ubezpieczenia – mówi przeor
Roman Majewski.
O tym pisaliśmy we wcześniejszych numerach „Czasu
Stefczyka”. Czas na przedstawienie ludzi, dzięki którym
to wszystko stało się możliwe.
Ojciec Jan Golonka, paulin
Każdy, kto pielgrzymuje na Jasną Górę, musi w taki
czy inny sposób zetknąć się z paulinem Ojcem Janem Golonką. Autorowi tych słów przydarzyło się kilkanaście
lat temu być w Częstochowie służbowo. Zaciekawiony
lub chcąc jakoś wykorzystać czas do odjazdu pociągu,
postanowiłem poznać zasoby jasnogórskiego skarbca,
zobaczyć aktualną wystawę czy stałą ekspozycję klasztornego muzeum.
Ja również poznałem Ojca Jana, autora wstępu do katalogu i pomysłodawcę wystawy. A może po prostu paulina, który stoi w białym habicie przed oszkloną gablotą zawierającą wota z XV wieku czy z czasów zaborów i zsyłek
na Syberię, ofiarowane przez króli, artystów, żołnierzy,
robotników, i po raz nie wiadomo już który, z tą samą
cierpliwością tłumaczącego wszystkim chętnym prawdziwe znaczenie tych darów serca. Dla mnie najbardziej
zapadające w pamięć po pierwszym kontakcie z Ojcem
Janem było to, że przekonałem się – po pół roku – iż można raz umówić się z kimś na spotkanie w dość odległej
przeszłości, a potem zastać w oznaczonym miejscu i czasie osobę, z którą się umówiło. Na dodatek pamiętającą ze
szczegółami przebieg poprzedniej rozmowy, która zrobiła
to, co w niezobowiązującej rozmowie deklarowała.
W książce „Ex voto”, studiach dedykowanych i ofiarowanych przez przyjaciół w 2012 roku Ojcu Janowi
Golonce w 75. rocznicę urodzin i w 50. rocznicę święceń
kapłańskich autorzy, obok wymienienia licznych zasług Ojca, piszą po prostu o Jego niedającej się z niczym
porównać przyjaźni. O gościnności, z jaką przyjmuje
na Jasnej Górze wszystkich, którzy zechcą wybrać się
w niezwykłą podróż w czasie, do korzeni naszej kultury.
Wiem, że nie dotyczy to tylko specjalistów, historyków
sztuki czy konserwatorów. Wielokrotnie obserwowałem
przypadkowe relacje na klasztornym dziedzińcu między
pielgrzymami a Ojcem Janem. Jeśli ma sens określenie, że
każdy paulin jest ambasadorem Jasnej Góry, to Ojciec Jan
z pewnością należy do najlepszych.
C
REKLAMA NR 867
hcemy ten Obraz zabezpieczyć na przyszłe wieki,
dla przyszłych pokoleń. Prace trwały około czterech
lat i szczęśliwie dobiegły końca. Za to przede wszystkim chcę podziękować Panu Bogu. Chcę też wyrazić
swą wdzięczność ofiarodawcom, dzięki którym podjęcie
tego wysiłku było możliwe. Ze strony polskiej to przede
wszystkim największy ofiarodawca – Spółdzielcze Kasy
Oszczędnościowo-Kredytowe, a właściwie ich firma
8 C Z AS STEFC Z YK A
Życie to zobowiązanie
Jan Golonka wstąpił w szeregi zakonników w 1954
roku. Całe jego życie jest od tego czasu przyjętym na siebie zobowiązaniem – jak piszą we wstępie Jego przyjaciele. A kto zna nas lepiej od przyjaciół? Wrogowie jednak
już mniej, bo gdyby poznali lepiej, to też pewnie zostaliby
przyjaciółmi! Zobowiązanie Ojca Jana to zobowiązanie
bezwzględnego służenia Bogu, Jego Matce obecnej na Jasnej Górze w Cudownym Obrazie, ludziom i kulturowemu
dziedzictwu – tego miejsca i Polski w ogóle. To zobowiązanie, przynajmniej w pierwszej części, każdego paulina – może koś powiedzieć. Zgoda, ale realizowane jest
na gruncie trudnym bo obok wiary, uczucia czy emocji
WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL
AKTUALNOŚCI
potrzebna jest tu wiedza, systematyczność,
pracowitość, roztropność, dystans do siebie samego i świata, który wciąż podsuwa nam nowe
problemy i trudności. Te cechy nie występują
niestety na tym świecie w nadmiarze. Co zadziwiające, Ojciec Jan posiada je wszystkie, a to
w połączeniu z lekko ironicznym poczuciem
humoru i życzliwością dla bliźnich sprawia zapewne, że Ojciec Jan wciąż uważa, że człowiek
i kultura to jedno. I służy im stale, tak jak służy Bogu. Służy, będąc duszpasterzem zarówno żołnierzy, jak i historyków sztuki. Pisząc
rozprawy naukowe poświęcone jasnogórskim
zabytkom, opiekując się artystami i wspierając
ich pracę – jak to było w czasie legendarnych jasnogórskich plenerów malarskich w latach stanu wojennego. Służy ludziom nauki, ułatwiając
im studia nad fascynującymi zagadnieniami
artystycznej spuścizny paulińskiej czy organizując sesje naukowe. Do legendy przeszły też
nocne akcje Ojca Jana, wyprzedzające działania funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa,
którzy w mrocznych latach wojny jaruzelsko-polskiej starali się po zapadnięciu zmroku
zerwać plakaty i transparenty zostawione na
murach Jasnej Góry przez zwolenników „Solidarności”. Ojciec Golonka uchronił wiele z nich
od zniszczenia, czego dowodem jest ekspozycja w odnowionym (także jego między innymi
staraniem) Bastionie Świętego Rocha, w części poświęconej polskim, narodowym zrywom
wyzwoleńczym.
Cel: ochrona paulińskich zabytków
Ale przede wszystkim Ojciec Jan Golonka
służy, inicjując czy prowadząc działania ratujące, konserwujące i chroniące paulińskie
zabytki. Wśród nich wymienić należy wcześniejszą konserwację ołtarza chroniącego
Cudowny Wizerunek, a ostatnio wszystkie
prace, które w efekcie doprowadziły do umieszczenia Obrazu w osłonie. Gwarantuje ona nie
tylko najlepszą do uzyskania w tej chwili jego
ochronę przed ewentualnymi uszkodzeniami
mechanicznymi czy pożarem. Gwarantuje
także – za pancerną szybą o najwyższych parametrach przejrzystości – atmosferę gazową,
najbardziej pożądaną z punktu widzenia konserwatorskiego. Zapytałem kiedyś Ojca Jana,
czy nie jest dla Niego, paulina, jakimś problemem to, że Obraz jest jednocześnie znakiem
obecności na Jasnej Górze Matki Boga, przed
którym modlą się do Niej o wstawiennictwo
u Syna miliony wiernych, a jednocześnie
przedmiotem zabiegów konserwatorskich,
które polegają przecież również i na tym, że
pod pęcherze farby wprowadza się za pomocą igły strzykawki środki chemiczne. Innymi
INFOLINIA 801 600 100
fot. marek soczyk
Jasnej Góry
Ojciec Jan Golonka (drugi z lewej) omawia z delegacją niemiecką szczegóły prac zabezpieczających Obraz
słowy: że świętość i codzienność – by nie rzec:
trywialność, sacrum i profanum – spotykają się
w jednym miejscu i o jednym czasie w sposób,
który u „zwykłego” pielgrzyma może wywoływać wątpliwości różnej natury czy choćby
tylko „niezdrową” ciekawość. Tu przydało się
Ojcu Janowi Jego poczucie humoru, ale Jego
odpowiedzi na temat tego, co można uznać
za „niezdrową” ciekawość, cytować nie będę.
Kwestię łączenia sacrum i profanum podsumował też lapidarnie, wyrażając zdziwienie takim stawianiem sprawy, które sztucznie dzieli
coś (wartość, proces) stanowiące jedność i co
w oczywisty sposób jest działaniem dobrym
i słusznym, bo wypływa z prawdziwych intencji osób opiekujących się Obrazem. Każdym
działaniom związanym z Obrazem towarzyszy
przecież modlitwa – zakończył.
Jasnogórski Obraz Matki Bożej
Tym razem przedsięwzięcie było chyba
najbardziej skomplikowane i wymagające najbardziej wszechstronnych działań od czasu
umieszczenia obrazu w XVII wieku w hebanowo-srebrnym ołtarzu fundacji kanclerza wielkiego koronnego Jerzego Ossolińskiego. Ojciec
Jan do prac, które doprowadziły do szczęśliwego finału, zaprosił Lecha Dziewulskiego, który
z kolei zainteresował nimi Jana Krajewskiego.
Udział polskich specjalistów miał ogromne znaczenie dla przebiegu prac, choć trzeba
podkreślić decydujące znaczenie dla realizacji projektu renomowanej, niemieckiej firmy
Glasbau Hahn a szczególnie wybitnych specjalistów Mahiasa Farke i Christopha Zyguli.
Przygotowany i zrealizowany przez nich projekt, uwzględniający wszelkie możliwe dla Obrazu zagrożenia, zastosowana technologia są
na najwyższym, światowym poziomie. Prace
trwały cztery lata, przedstawiciele niemieckiej
firmy kilkakrotnie przebywali na Jasnej Górze,
a pod Krakowem polscy uczestnicy prac wybudowali uproszczony, ale w skali 1:1 (!) model zasadniczej części ołtarza mieszczącej Cudowny
Wizerunek, aby uniknąć nieprzewidzianych
niespodzianek podczas prac w kaplicy Matki
Bożej, gdyż ta, z uwagi na ciągłą obecność pielgrzymów, mogła być zamknięta na czas prac
tylko na krótko i w okresie najmniejszego nasilenia ruchu pielgrzymkowego. Ale o tym napiszemy szerzej w następnym numerze „Czasu
Stefczyka”. Mariusz Wielebski
Jasnogórska ikona Matki Bożej
znajduje się teraz w specjalnej
osłonie gazowej, oddzielonej
na stałe od klimatu panującego
w kaplicy i gwarantującej najlepszą
z punktu widzenia konserwatorskiego ochronę warstwy malarskiej Obrazu przed działaniem
mikroorganizmów, a także
zmianami wilgotności i innych
parametrów atmosfery. Wzmocnione zostały i unowocześnione
systemy zabezpieczające Obraz
przed uszkodzeniami mechanicznymi i niebezpieczeństwem pożaru.
Jasnogórski Wizerunek Matki
Bożej jest w tej chwili kompleksowo chroniony, w podobny sposób
jak najcenniejsze dzieła sztuki
w muzeach całego świata. Wszystkie prace – studyjne, projektowe,
przygotowanie unikatowych
urządzeń i hermetycznej kasety,
a także montaż – trwały kilka lat.
Wykonanie całości było możliwe
dzięki finansowemu wsparciu
SKOK Ubezpieczenia.
C Z AS STEFC Z YK A 9
OFERTA
„Solidarność” w Kasie Stefczyka
Międzyzakładowa Komisja Związkowa NSZZ „Solidarność”
Grupy Żywiec S.A. podpisała w lutym umowę o prowadzenie
rachunku przez Kasę Stefczyka. W ten sposób stała się
członkiem Kasy.
Od lewej: Andrzej Madyda – pełnomocnik Zarządu Kasy Stefczyka, a zarazem członek Prezydium
Zarządu Regionu Podbeskidzie i przewodniczący Oddziału Żywiec NSZZ „Solidarność”, Andrzej Biegun –
przewodniczący Międzyzakładowej Komisji Związkowej NSZZ „Solidarność” Grupy Żywiec S.A. oraz Janusz
Tomala – kierownik oddziału przy ul. Dworcowej 23 w Żywcu
G
rupa Żywiec zatrudnia kilka tysięcy ludzi,
a organizacja związkowa liczy ponad 2 tys.
członków. Związek zawodowy założył w Kasie
rachunek bieżący i skorzystał z oferty lokat.
Umowę w imieniu związku podpisał jego przewodniczący, Andrzej Biegun.
– Nareszcie. Od dawna zabiegaliśmy o to,
żeby mieć konto w SKOK-u, ale z przyczyn
prawnych było to niemożliwe. Kiedy ta przeszkoda zniknęła – natychmiast uruchomiliśmy tu rachunek – mówi przewodniczący
Międzyzakładowej Komisji Związkowej NSZZ
„Solidarność” Grupy Żywiec S.A. – Jako członkowie kasy kredytowej na lokatach możemy
zarobić tu lepiej niż w banku, a wiemy, że zarobić na lokatach w bankach komercyjnych
wcale nie jest łatwo, ponieważ banki proponują dość niskie oprocentowanie. Analizowaliśmy , porównywaliśmy, ale Kasa Stefczyka
zaproponowała nam jedną z lepszych ofert,
zwłaszcza lokaty roczne są tu zdecydowanie lepsze niż w bankach. Dlatego wszystkie
środki, jakie mieliśmy w bankach, jakie tylko
mogliśmy mieć do dyspozycji, przelaliśmy na
lokaty w Kasie Stefczyka.
Nie tylko finanse
Jednak nie tylko atrakcyjna finansowo
oferta przyciągnęła związkowców do kasy
kredytowej.
– „Solidarność” jest związkiem zawodowym, który oprócz obrony interesów pracowniczych znany jest z tego, że jesteśmy
patriotami – zaznacza Andrzej Biegun. – Dla
10 C Z AS STEFC Z YK A
nas umieszczanie naszych pieniędzy, czy to ze
składek, czy tych zapracowanych, w bankach,
które nie są naszymi, narodowymi – to kłóciło
się z naszymi wewnętrznymi przekonaniami.
To przede wszystkim pobudki patriotyczne.
Wolimy trzymać pieniądze w naszych rodzimych SKOK-ach z polskim kapitałem. Może
z tego tytułu jakieś miejsca pracy będą utrzymane, co nie jest dla nas bez znaczenia.
Zapisy nowej ustawy o SKOK-ach, która weszła w życie 27 października ub.r., umożliwiają
Kasom przyjęcie w poczet członków również
organizacji pozarządowych, kościelnych osób
prawnych, spółdzielni, wspólnot mieszkaniowych oraz związków. Tak więc od tego momentu członkami Kas mogą zostać m.in. parafie,
stowarzyszenia, fundacje, spółdzielnie, wspólnoty mieszkaniowe i związki zawodowe, czyli
organizacje działające niezależnie od państwa,
w sposób nienastawiony na zysk.
Kasa dla organizacji pozarządowych
Obecnie część oddziałów Kasy Stefczyka
świadczy usługi dla organizacji pozarządowych na zasadzie pilotażu. Jeszcze w tym roku
tego typu usługi mają świadczyć wszystkie oddziały Kasy.
– Oddział Żywiec został wytypowany przez
Zarząd Kasy Stefczyka jako jeden z pierwszych,
który uczestniczy w pilotażu – mówi Janusz
Tomala, kierownik oddziału przy ul. Dworcowej 23 w Żywcu. – Dołożyliśmy wszelkich
starań, aby sfinalizować umowę z podmiotem
instytucjonalnym jakim jest Międzyzakładowa
Komisja Związkowa NSZZ „Solidarność” Grupy Żywiec S.A. To pierwsza umowa podpisana w Polsce przez związek zawodowy i kasę
kredytową.
Pomocą merytoryczną dotyczącą przepisów
oraz dokumentów specyficznej grupy, jaką są
związki zawodowe, służył Andrzej Madyda –
pełnomocnik Zarządu Kasy Stefczyka, a zarazem członek Prezydium Zarządu Regionu Podbeskidzie i Przewodniczący Oddziału Żywiec
NSZZ „Solidarność”:
– Wielu kolegów związkowców od lat jednoznacznie mówiło, że trzeba korzystać z usług
instytucji finansowej o polskich korzeniach,
żeby nie wspierać kapitału zagranicznego, że
trzeba znaleźć alternatywę dla banków.
Nie tylko Grupa „Żywiec”
Czy za przykładem związków zawodowych
Grupy Żywiec pójdą inni?
– Na Podbeskidziu jesteśmy jedną z większych organizacji związkowych. Niektóre komisje zakładowe z mniejszym doświadczeniem
obserwują poczynania tych większych i prawdopodobnie pójdą w nasze ślady – dodaje Andrzej Biegun. – Nie chcemy dawać obcemu kapitałowi naszych pieniędzy, nie chcemy dawać
zarabiać na nas. Nie chcemy utrzymywać obcego kapitału. Wolimy wspierać nasz, narodowy.
Oprócz NSZZ „Solidarność” Grupy Żywiec
z oferty Kasy Stefczyka skorzystały już między innymi: NSZZ „Solidarność” Stoczni
Gdańskiej, NSZZ „Solidarność” Med Group
Sp. z o.o., Fundacja Sanitas, Fundacja „Kocham Podlasie”, Fundacja Stefczyka, Fundacja Lux Veritatis, Fundacja Edukacji Spółdzielczej, Fundacja Wspierania Ubezpieczeń
Wzajemnych. Kolejne organizacje pozarządowe przygotowują się do wstąpienia w poczet
członków Kasy Stefczyka. W Kasie Stefczyka trwa pilotaż
usług dla podmiotów sfery
pozabiznesowej. Obecnie
proponujemy:
w7;:7A>1:/E6:E>-/4A:17.51ŅÂ/E
w-@>-7/E6:51;<>;/1:@;C-:18;7-@E
w tym jednodniowe
w7>10E@5:C1?@E/E6:E
Od kwietnia br. Kasa poszerzy
zakres swoich usług i będzie
oferować ponadto:
w>-/4A:750;0-@7;C10;>-/4A:7A
bieżącego
w0->9;CE0;?@Ö<0;>-/4A:7A
przez internet
w7->@E(5?-A?5:1??
w1
;7-@E
WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL
OFERTA
Dlaczego warto być członkiem Kas Stefczyka
Vademecum członka SKOK
fot. shutterstock
Bez względu na to, czy jesteś już członkiem Kas Stefczyka, czy
też dopiero zamierzasz nim zostać, aby w pełni móc korzystać
z ich usług, warto dowiedzieć się, jakie przywileje niesie ze sobą
członkostwo w SKOK. A jest ich wiele.
S
KOK, czyli spółdzielcza kasa oszczędnościowo-kredytowa jest to, jak sama
nazwa wskazuje, spółdzielnia finansowa.
Z usług SKOK mogą więc korzystać jedynie
jej członkowie, którzy w momencie zapisania się do Kasy stają się jednocześnie jej
współwłaścicielami.
Kasy w Polsce istnieją od 1992 roku. Obecnie
członkami SKOK-ów jest ponad 2,5 mln osób,
dla których są one sprawdzonym partnerem
w finansach. Warto także podkreślić, że Kasy
Stefczyka są instytucjami opartymi w 100%
o polski kapitał, co w czasach, gdy większość
sektora finansowego w Polsce należy do zagranicznych instytucji, ma duże znaczenie.
Ruch SKOK nie jest jednak typowo polskim wymysłem. Na całym świecie w około
100 krajach działają tzw. unie kredytowe,
które skupiają ok. 188 milionów ludzi. Niezmienne są cele przyświecające działalności
wszystkich tego typu instytucji na świecie.
Samopomoc, niezależność ekonomiczna, edukacja finansowa, dostępność usług dla osób
INFOLINIA 801 600 100
z problemami finansowymi – to najważniejsze
z nich. SKOK-i, jako instytucje samopomocy
finansowej, nie są nastawione – jak większość
banków – na maksymalizację zysku, dzięki
czemu mogą oferować swoim członkom usługi
na bardzo korzystnych warunkach.
Każdy członek Kas Stefczyka dostaje
dostęp do atrakcyjnych produktów finansowych. Wśród nich znajdują się przede
wszystkim tanie i dopasowane do potrzeb
pożyczki oraz korzystnie oprocentowane
depozyty. Członkowie mogą także korzystać
z szerokiej oferty kont osobistych, ubezpieczeń
(w tym: domu i mieszkania, komunikacyjne,
podróżne, na życie, od utraty pracy i wiele innych). Ponadto w wybranych placówkach Kas
Stefczyka istnieje możliwość skorzystania
z usług TFI SKOK, tj. zakupu jednostek funduszy inwestycyjnych – jest to propozycja zwłaszcza dla osób, dla których tradycyjne lokaty
bankowe to za mało. TFI SKOK to także możliwość założenia indywidualnego konta emerytalnego, dzięki czemu każdy w dobrowolny
sposób może, za pomocą dodatkowej składki,
podwyższyć swoją przyszłą emeryturę – jest to
tzw. III filar emerytalny.
Wśród najnowszych propozycji Kasy Stefczyka mają także dla swoich członków nową,
bardziej funkcjonalną, opartą o atrakcyjną
szatę graficzną odsłonę konta internetowego e-skok.
Jeżeli jesteś członkiem i korzystasz już
z usług Kasy, dowiedz się, jakie korzyści Ci
przysługują.
Przede wszystkim każdy członek Kasy
otrzymuje za staż członkowski specjalne obniżki oprocentowania pożyczek. Im
dłużej jest się aktywnym członkiem Kasy,
tym wyższą obniżkę można otrzymać, dzięki
czemu rata pożyczki z każdym rokiem będzie
coraz niższa. Na specjalne obniżki oprocentowania możesz także liczyć wykupując dodatkowe udziały. Im więcej udziałów członek
posiada, tym większą obniżkę oprocentowania pożyczki może otrzymać.
Te i wiele więcej argumentów przemawiają
za tym, że warto być członkiem Kas Stefczyka
oraz aktywnie korzystać z usług finansowych
proponowanych przez Kasy.
Ile razy bank „ukarał” Cię dodatkową
opłatą np. za niewykonanie określonej liczby
transakcji kartą lub brak wpływów na konto
w określonej kwocie? Ile warunków musisz
spełnić, aby Twoje konto było choć trochę
tańsze? W innych instytucjach oferta dla
nowego klienta często jest bardziej atrakcyjna niż dla dotychczasowych, lojalnych
klientów. Jeżeli taka sytuacja Ci nie odpowiada, zapisz się do Kasy i już od pierwszego dnia zacznij czerpać korzyści z tego tytułu.
W Kasach Stefczyka stawiamy na przejrzystość oferty i równość naszych członków.
Jak w takim razie zostać członkiem SKOK?
Nic prostszego! Wystarczy wraz z wypełnieniem deklaracji członkowskiej opłacić wpisowe, wnieść wkład członkowski oraz zadeklarować wspomniany udział, który powoduje, że
stajemy się współudziałowcami Kasy.
Kasy Stefczyka rzetelnie informują swoich
członków o wszelkich opłatach związanych
z zapisaniem się do Kasy oraz prowadzeniem
rachunku i korzystaniem z usług. Są one jawne i zawsze zgodne z warunkami przedstawionymi w ofercie.
W Kasach Stefczyka to nie my stawiamy
warunki. To członkowie – jako współudziałowcy – decydują o kierunku rozwoju Kasy,
a my ich w tym wspieramy, nagradzając wieloma korzyściami za zaufanie, jakim nas obdarzają. PAWEŁ KRÓLEWICZ
specjalista ds. produktów
C Z AS STEFC Z YK A 11
OFERTA
Złota jesień życia
Oferta dla seniora w Kasie Stefczyka
Kasa Stefczyka
przygotowała specjalną
ofertę dla osób po
60. roku życia, dzięki której
seniorzy mają dostęp do
przygotowanych specjalnie
dla nich produktów
finansowych.
J
esień życia nie musi kojarzyć się z szarością i nudą. Seniorzy coraz częściej korzystają z uroków życia. Nie zawsze jesień życia
upływa tak, jak byśmy sobie tego życzyli.
Często zdarza się tak, że dochód z emerytury
czy renty nie daje możliwości pokrycia większych wydatków, takich jak remont mieszkania czy leczenie. W wielu instytucjach finansowych wiek jest ograniczeniem, ze względu
na które starsze osoby nie mają możliwości
otrzymania pożyczki. W Kasie Stefczyka
mamy specjalną ofertę pożyczkową dla
12 C Z AS STEFC Z YK A
osób po 60. roku życia, które otrzymują na
stałe świadczenie emerytalno-rentowe lub
świadczenie przedemerytalne. Pożyczka ta
pozwoli na realizację niezbędnych potrzeb,
ale także na realizację dotychczas odkładanych planów. Głównym jej atutem jest niska
prowizja i atrakcyjne oprocentowanie oraz
dowolna kwota pożyczki, dopasowana jednak do możliwości spłaty i wysokości dochodów. Na uwagę zasługuje fakt, że oferowana
pożyczka charakteryzuje się długim okresem
spłaty, nawet do 10 lat, dzięki czemu comiesięcznej raty nie odczujemy znacznie w naszym budżecie. W ramach oferty członek
Kasy korzysta z ubezpieczenia na wypadek
nieprzewidzianych sytuacji, które daje poczucie bezpieczeństwa spłacającemu oraz
jego najbliższym. Jeśli chodzi o procedurę
przyznania pożyczki, to jest ona niezwykle
uproszczona, co pozwala na uzyskanie decyzji i wypłatę środków w ciągu jednego dnia.
Oprócz specjalnej oferty pożyczkowej dla seniorów przygotowano również
dedykowany rachunek osobisty – IKS Senior.
Jeśli posiadamy to konto, możemy opłacać rachunki za gaz, prąd itp. w oddziale Kasy już od
0,99 zł. Konto Senior to również kompleksowa
bezpłatna obsługa w oddziale i fachowe doradztwo opiekuna finansowego.
Spora część emerytów nie posiada konta w żadnej instytucji finansowej. Ci, którzy
zdecydowali się na założenie konta w Kasie
Stefczyka, szybko docenili korzyści płynące
z tej decyzji. IKS Senior to przede wszystkim
wygoda. Dzięki niemu mamy dostęp do swoich
środków w prawie 400 oddziałach na terenie
całego kraju oraz w sieci bezpłatnych bankomatów (SKOK24, eCard, Global Cash) w całej
Polsce.
Zapraszamy seniorów do odwiedzenia
oddziałów Kasy Stefczyka i skorzystania
z oferty. DOROTA JASIŃSKA-TRUHN
specjalista ds. marketingu produktów
WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL
OFERTA
Lokata w przyszłość dziecka
Wyjątkowy prezent
na Pierwszą Komunię
dla jego rodziców, dziadków, chrzestnych czy
pozostałych członków rodziny. Poza aspektem
duchowym tego wydarzenia nasza uwaga zazwyczaj skupia się także na tym, w jaki najlepszy sposób dla dziecka upamiętnić ten dzień.
Zastanawiamy się nad wyborem prezentu,
z którego dziecko cieszyłoby się najbardziej.
Jest to okazja, by obdarować je prezentem,
który będzie procentował w przyszłości, a nie
tylko cieszył przez najbliższe tygodnie czy nawet miesiące.
fot. shutterstock
Poza sferami duchową czy umysłową, które chcemy jak
najpiękniej ukształtować w naszych dzieciach, warto pomyśleć
także o kapitale finansowym, w który chcielibyśmy je
wyposażyć na start w ich dorosłe życie.
J
uż za miesiąc rozpoczyna się okres Pierwszych Komunii Świętych dzieci w rodzinach wielu z nas. Nasza uwaga kieruje
się w stronę dzieci – ich teraźniejszości, ale
i przyszłości. Młody człowiek, który wchodzi
w dorosłość, już na starcie potrzebuje całkiem sporego kapitału: na dalszą edukację, na
wkład własny przy zakupie pierwszego mieszkania czy na rozwijanie swoich pasji. Zaczynając karierę zawodową, rzadko może sobie
pozwolić na sfinansowanie tych wydatków
ze swoich własnych środków. Liczy na pomoc
dorosłych, przede wszystkim rodziców. Nam
bardzo często trudno jest wygospodarować
z bieżących dochodów (pensji, rent, emerytur)
kwoty potrzebne młodym w tym ważnym czasie. Możemy wtedy posiłkować się kredytem.
Ale lepszym rozwiązaniem będzie systematyczne oszczędzanie środków dla naszych
dzieci przez dłuższy okres.
Doradcy finansowi zalecają, by oszczędzanie z myślą o naszych dzieciach rozpocząć jak
najwcześniej. Dzięki temu, że okres oszczędzania będzie długi, możemy oszczędzać miesięcznie mniejsze kwoty, a zgromadzony kapitał przeznaczony dla nich będzie i tak całkiem
pokaźny. Odkładając co miesiąc po 300 zł,
przez 18 lat możemy – przy rocznej stopie
INFOLINIA 801 600 100
zwrotu 5%, wykorzystując zalety tzw. procentu składanego („odsetki od odsetek”) – uzbierać ok. 100 tys. zł. Comiesięczna inwestycja
w wysokości 200 zł pozwoli przez ten czas
zgromadzić ok. 70 tys. zł. Są to niemałe kwoty, które mogą okazać się dużym wsparciem
dla naszych dzieci w momencie, gdy staną one
u progu dorosłości.
Im wcześniej, tym lepiej
Czasem trudno rozpocząć oszczędzanie zaraz
po urodzeniu dziecka – mamy wtedy tyle wydatków, że trudno wygospodarować jeszcze
dodatkowe oszczędności. Często także jeden
z rodziców zostaje z dzieckiem w domu, czasem
przez kilka lat, więc rodzina musi utrzymać się
z jednej pensji. Zaczynamy myśleć o oszczędzaniu na przyszłość dziecka nieco później, gdy
nasza sytuacja finansowa ustabilizuje się czy
polepszy. Wtedy dobrym momentem na rozpoczęcie oszczędzania są na przykład kolejne
urodziny naszej pociechy czy też inne święta,
rodzinne albo te kalendarzowe – Dzień Dziecka, Boże Narodzenie.
Idealnym momentem na rozpoczęcie inwestycji w przyszłość dziecka jest także uroczystość jego Pierwszej Komunii Świętej. Jest to
szczególny czas nie tylko dla dziecka, ale także
Lokata – dobry pomysł
Dobrym pomysłem może być lokata – najlepiej
lokata długoterminowa – założona z myślą
o naszym dziecku, wnuku czy chrześniaku.
Obdarowując małego człowieka takim prezentem, nie tylko wyposażamy go w kapitał
na jego przyszłość, ale także uczymy cennych
postaw wobec pieniędzy i oszczędzania.
Często dziecko dostaje w prezencie od wielu
gości mniejsze kwoty, które łącznie stanowią
całkiem spory wkład. Rodzice mogą także w tej
sytuacji, już po Komunii, może nawet wspólnie
z dzieckiem, zdecydować, by wpłacić te środki
na lokatę. W sytuacji gdy włączamy dziecko
w decyzję, co zrobić z uzbieranymi z okazji
Komunii pieniędzmi, dobrze będzie zarysować przed nim cel, dla którego warto poczekać z wydawaniem pieniędzy, i przedstawić
go w atrakcyjny dla dziewięciolatka sposób.
Także dla nas może być to motywacja, by – jeśli jeszcze tego nie robimy – zacząć oszczędzać
z myślą o naszych pociechach i ich łatwiejszym
wejściu w dorosłe życie. KATARZYNA TROJAN
st. specjalista ds. produktów
Lokata okolicznościowa w Kasie
Stefczyka
W drugiej połowie kwietnia
Kasa Stefczyka wprowadza do
swojej oferty specjalną lokatę
okolicznościową, którą rodzice
czy też dziadkowie będą mogli
założyć dla dziecka jako prezent
na Pierwszą Komunię Świętą –
zamiast dawania mu pieniędzy
w gotówce. Lokata będzie bardzo
dostępna – wystarczy nawet
100 zł, by móc ją założyć z myślą
o naszym dziewięciolatku. Okres
trwania lokaty będzie mógł wynieść
nawet 10 lat, a młody człowiek
będzie mógł z niej skorzystać
dopiero po zakończeniu okresu
lokaty. Na dowód założenia lokaty
otrzymamy specjalne gustownie
wykonane potwierdzenie jej
otwarcia, które będzie mogło zostać
wręczone dziecku w dniu jego
Pierwszej Komunii.
C Z AS STEFC Z YK A 13
OFERTA
Z Kasą Stefczyka to możliwe
Ty też zasługujesz na niższe raty
fot. sutterstock
Masz kilka pożyczek, kart kredytowych? A być może
posiadasz jeden kredyt, za który chciałbyś płacić
mniej? Jest na to jedno rozwiązanie. Przyjdź do Kas
Stefczyka i skorzystaj z unikalnej oferty pożyczki
konsolidacyjnej.
W
szyscy doskonale wiemy, jak dużym obciążeniem
jest zbyt duża liczba kredytów. Banki często kuszą nas dodatkową gotówką, jednak czy zawsze jest to
najlepsza oferta? Nie sztuką jest wziąć drogi kredyt,
14 C Z AS STEFC Z YK A
gdyż trudniej jest później go spłacić, zwłaszcza gdy na
naszym portfelu ciąży kilka rat. Problem natomiast powstaje, gdy zaczynamy zaciągać kolejne zobowiązania
aby spłacać te pierwsze.
Aby wydostać się z pętli zadłużenia, najprostszym
sposobem wydaje się skonsolidowanie wszystkich zobowiązań. Jednak trzeba do tego podejść rozsądnie.
Wybierzmy taką ofertę, dzięki której oprocentowanie
naszego zobowiązania będzie niższe niż dotychczas
posiadanych kredytów. Warto też rozważyć rozłożenie
zobowiązań na większą liczbę rat – dzięki temu nasza
rata będzie niższa niż suma płaconych do tej pory.
Kasy Stefczyka w odpowiedzi na potrzeby swoich
członków stworzyły unikalną pożyczkę konsolidacyjną
„Zasługujesz na niższe raty”. Dzięki tej ofercie połączysz
drogie zobowiązania w jeden tańszy kredyt, który będziesz mógł rozłożyć nawet na 120 rat.
Na czym polega wyjątkowość tej oferty i czym ona
różni się od pozostałych kredytów na rynku?
Podstawowym atutem tej oferty jest możliwość otrzymania niższego oprocentowania pożyczki w stosunku do
aktualnie posiadanych zobowiązań. Mało tego – zaproponowane oprocentowanie może być niższe niż najniżej
oprocentowana dotychczas pożyczka.
Jak uzyskać tak atrakcyjnie niskie oprocentowanie?
Wystarczy wśród dokumentów dostarczyć pracownikowi
Kasy dokument potwierdzający posiadane zobowiązanie.
Takim dokumentem może być:
wA9;C-<;ŅE/F758A.7>10E@A
w<8-:?<ÿ-@E<;ŅE/F758A.7>10E@A
wF-ĘC5-0/F1:510;@<;?5-0-:5-<;ŅE/F758A.7>10E@A
wystawione przez instytucję finansową, w której zaciągnięto zobowiązanie.
Niezależnie od tego, który dokument zostanie dostarczony, powinien on zawierać informację o oprocentowaniu nominalnym zobowiązania. Dzięki takiej informacji
pracownik Kasy będzie mógł zaproponować niższe oprocentowanie i na tej podstawie atrakcyjniejszą dla naszego
portfela ratę.
Przyjdź, przekonaj się i skorzystaj z nowej oferty konsolidacyjnej w Kasach Stefczyka. W końcu Ty też zasługujesz na niższą ratę! PAWEŁ KRÓLEWICZ
specjalista ds. produktów
WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL
REKLAMA NR 864
INFOLINIA 801 600 100
C Z AS STEFC Z YK A 15
FINANSE
Ekonomiczna wojna
z własnym narodem
fot. shutterstock
Władza chce nam za wszelką cenę obrzydzić życie
w Polsce. Teraz chce nas jeszcze wykończyć przy
pomocy euro, droższej kawy i herbaty oraz opłaty
od śmieci.
W
Janusz Szewczak
główny ekonomista SKOK-ów
16 C Z AS STEFC Z YK A
Polsce nie czyni się nic, co mogłoby nam ułatwić
codzienne życie, ale czyni się wiele, by je nam skutecznie obrzydzić i utrudnić. To, co z ogromnym nasileniem obserwujemy szczególnie ostatnimi laty w naszym
życiu publicznym, w relacjach ekonomicznych, w relacjach władza – obywatel, urzędy i instytucje publiczne –
petent, w sferze pracodawca – pracownik, w wymiarze
sprawiedliwości, służbie zdrowia, w mediach, w ustawodawstwie i przepisach prawnych, musi budzić nasze
przerażenie. Polski rząd, wybrańcy narodu, urzędnicy
wysokiego szczebla, jak i ci na samym dole, redaktorzy –
celebryci, finansowi oligarchowie, sędziowie i prokuratorzy za wszelką cenę starają się utrudnić nam – szaraczkom i tak przecież nie najłatwiejsze życie w naszym
kraju. Co gorsza, chcą nas pozbawić wszelkiej nadziei
na przyszłość. Zalewa nas drożyzna, zwykłe zdzierstwo, powszechne wręcz kłamstwo i chamstwo decydentów, pogarda dla zwykłego obywatela i skrajna
arogancja wobec społecznych ambicji i postulatów,
często-gęsto popartych nawet 2,5 mln podpisów, jak
w sprawie Radia Maryja, czy wydłużenia wieku emerytalnego do 67 lat. Rosną niebotycznie koszty utrzymania polskich rodzin z roku na rok. Liczba zakazów,
nakazów, ograniczeń, jak i absurdalnych przepisów bije
wszelkie rekordy. Bez najmniejszych skrupułów rabuje się nasze portfele w biały dzień. Podatkowe golenie
owiec nad Wisłą rozpoczęte. Miliardami wywozi się
nasze polskie pieniądze za granicę – od 2004 r. to już
blisko 400 mld zł. Saldo błędów i opuszczeń w bilansie obrotów płatniczych dobitnie to ukazuje. Chce się
szpalerami nielegalnych fotoradarów, mandatami dla
kierowców czy zbójeckimi cenami za kilometr wyrobu
autostradopodobnego, czy wreszcie nowym podatkiem
ekologicznym od używanych aut obrzydzić nam nawet
jazdę własnym samochodem po własnym jeszcze kraju.
A to przecież polscy kierowcy w tej czy innej formie obciążeń cenowych i podatkowych wpłacają do polskiego
budżetu blisko 50 mld zł corocznie. Już wkrótce mamy
dostać w prezencie od nowego wicepremiera, ministra
finansów kolejne innowacyjne rozwiązania podatkowe:
opłatę od śmieci (wzrośnie nawet o 300-400 procent) od
deszczu i powierzchni dachów, nowy podatek od radia
i telewizji – nazywany dla zmyłki opłatą audiowizualną –
czy też nowy podatek od rur i kabli przechodzących
pod naszą działką, podatek od garaży czy wreszcie
opłaty z tytułu wypłaty własnych pieniędzy z bankomatów. Grozi nam podatek od służbowych telefonów
komórkowych, laptopów, samochodów, od napiwków,
a nawet podwójny VAT od jednej faktury pro forma.
Polaku, musisz zapłacić, ale i tak nic nie dostaniesz
w zamian – obwieszcza triumfalnie władza. Za wszelką cenę chce się nam zafundować dietę cud, i to nie tylko
z powodu szaleńczo drożejącej żywności. Chce się zmusić, zwłaszcza tych nieco mniej zamożnych Polaków, do
chodzenia spać z kurami z powodu jednych z najwyższych w Unii cen energii elektrycznej i gazu w relacji do
naszych nędznych zarobków. Władza skutecznie zniechęca nas do posiadania rodziny, dzieci i przyszłości
w kraju nad Wisłą, tnąc becikowe, podnosząc VAT na
Podatkowe golenie owiec
nad Wisłą rozpoczęte
ubranka i utrzymując zasiłki rodzinne na poziomie
2 butelek taniej wódki, zalecając jedzenie szczawiu
i mirabelek. Ze spokojem tolerowane jest przez instytucje nadzorcze i kontrolne, jak i Ministerstwo Rolnictwa
dodawanie soli drogowej do żywności, produkowanie
parówek z piór, pazurów, żył i kości, rozcieńczanie
mleka, masła czy śmietany, dodawanie koniny do wołowiny, sprzedawanie ryb wielokrotnego użytku – odmrażanych i ponownie zamrażanych czy wreszcie produkowanie kiełbasy krakowskiej ze strusia. Bezkarność
pospolitego złodziejstwa, stosowania niedozwolonych
klauzul handlowych, zawyżania rachunków i opłat,
powszechne wręcz oszukańcze praktyki instytucji finansowych i banków, wielkich sieci handlowych czy
zagranicznych koncernów jest gwarantowana odgórnie.
Skutecznie wybito nam z głowy poczucie równości obywateli wobec prawa, poczucie sprawiedliwości i sprawnego demokratycznego państwa prawa. Jesteśmy całkowicie bezbronni jako obywatele, znikąd nie ma ratunku.
Procesować się z państwem i jego instytucjami, czy to
WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL
FINANSE
Janusz Szewczak
INFOLINIA 801 600 100
Czy stracimy miliard euro
przez korupcję?
Po pierwszych informacjach, że Komisja Europejska wstrzymała
ogromne dotacje na polskie drogi, premier Donald Tusk
zapewniał, że nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało, ryzyko
utraty tych pieniędzy jest minimalne, praktycznie żadne,
naprawimy, wyjaśnimy i wszystko będzie OK.
Z
wróciłem się w związku z tym do Komisji
z pytaniem, co się stało, z jakich powodów
Komisja wstrzymała te dotacje i o co ma do
Polski zarzuty. Kilka dni temu otrzymałem
odpowiedź od unijnego komisarza Johannesa
Hahna, który w imieniu Komisji odpowiedział
mi, co następuje:
1. Całkowita kwota wstrzymanych
płatności wynosi 941 mln EUR. Kwota 4
mld EUR dotyczy pozostałych środków
przydzielonych na realizację projektów
drogowych w Polsce. Polska nie utraci
środków finansowych, pod warunkiem że
podejmie wszystkie działania naprawcze
wymagane przez Komisję. Jeśli władze polskie wycofają nierozliczone wnioski o płatności dotyczące dwóch programów i prześlą
ich skorygowane wersje, z których usunięte
zostaną nowe pozycje wydatków na drogi,
wówczas duża część środków z puli 941 mln
EUR mogłaby zostać wypłacona i nie podlegałaby wstrzymaniu.
2. Oczekuje się, iż instytucja zarządzająca
oszacuje zakres problemu, wskaże inne
potencjalne przypadki, których on dotyczy,
oraz stworzy odpowiednie zabezpieczenia,
które zminimalizują ryzyko pojawienia się
podobnych przypadków w przyszłości.
3. Komisja postanowiła wstrzymać płatności, po tym jak władze polskie potwierdziły opublikowane w polskiej prasie informacje o toczących się dochodzeniach w sprawie
trzech projektów współfinansowanych w ramach programu „Infrastruktura i środowisko”. Z informacji tych wynika, że prokurator oskarżył 11 osób o zmowę na rzecz próby
utworzenia kartelu (10 byłych i obecnych dyrektorów wyższego szczebla dużych przedsiębiorstw budowlanych i jeden dyrektor
GDDKiA). Zarzuty te, o ile zostaną potwierdzone, wskazują na naruszenie przepisów UE
dotyczących zamówień publicznych i prawa
konkurencji, jak również na potencjalne poważne braki systemu zarządzania i kontroli.
Komisja czeka na dodatkowe informacje od
władz polskich.
Sytuacja jest więc poważna i luz premiera
do niej nie przystaje. Przez korupcję
możemy stracić prawie miliard euro.
Komisja oczekuje nie tylko skorygowania
fot. shutterstock
na drodze sądowej, czy administracyjnej, nie
warto i rzadko którego Polaka na to stać, tym
bardziej że polskie sądy są coraz bardziej nieobliczalne, wydają coraz bardziej zaskakujące, często wręcz absurdalne wyroki. W opinii
wielu Polaków „rozgrzanych” sędziów i spolegliwych prokuratorów niestety przybywa,
i sędzia Tuleya nie jest tu wyjątkiem. Mamy
przestać jako społeczeństwo myśleć, czytać, pisać i pytać, a zwłaszcza żądać i wymagać czegoś od władzy. Mamy przestać jako
obywatele rozwodzić się na internetowych
polach i dawać upust swej wściekłości, bo
rozkwita cenzura, a mowa nienawiści ma
być surowo karana nawet więzieniem. Lepiej żebyśmy nie chodzili na marsze wolności,
niepodległości czy na stadiony i mecze piłkarskie, bo za wykrzykiwanie antyrządowych haseł można trafić na wiele miesięcy do aresztu.
Uchowaj nas, Boże, przed próbami rozkręcenia własnego biznesu. Tu na naiwnych potencjalnych rekinów biznesu czeka prawdziwa
droga przez mękę, zabójcze wilcze doły, setki
pułapek skarbowości i urzędniczej wrogości.
Każdy upierdliwy pacjent, uczciwy przedsiębiorca czy zwykły klient, który upomni się
o swoje, jest w najlepszym razie zlekceważony, ale bywa bardzo często, że skutecznie
wybije mu się z głowy ideę zaufania do tzw.
państwa prawa, równej konkurencji, a czasem
puści się go w przysłowiowych skarpetkach.
Sprzedawcom pomidorów i cmentarnych zniczy właśnie zaordynowano kasy fiskalne. Nawet przy wielkim programie inwestycyjnym
budowy autostrad i Euro 2012, mając do dyspozycji dziesiątki miliardów euro, udało się
władzy skutecznie wykończyć prawie całą
krajową branżę budowlaną, a wyprzedając
prawie cały wartościowy majątek narodowy –
doprowadzić państwo polskie do totalnego
zadłużenia i na skraj bankructwa. Mamy już
1 bln zł długu publicznego i blisko 800 mld
zł długu prywatnego. Blisko 2 mln młodych
Polek i Polaków skutecznie już wybito z głowy wiarę w ojczyznę, w przyszłość, w pracę
w kraju nad Wisłą, podobnie jak uświadomiono młodym Polkom, by rodziły dzieci raczej na
Wyspach Brytyjskich, na Islandii czy w Norwegii, byle nie u nas. Obrzydzono nam nawet
nie najweselszą polską starość – wydłużając
wiek emerytalny do 67 lat, choć pracy brakuje dla młodych i wykształconych. Co chwila
rabuje się resztki naszych emerytalnych
oszczędności, a to w OFE, a to w Funduszu
Rezerwy Demograficznej, a to strasząc nas
bankrutującym ZUS-em. UE nakazuje nam
podniesienie VAT-u na wyroby medyczne
z 8 proc. do 23 proc. Opłaty za użytkowanie
wieczyste rosną nawet o kilka tysięcy procent.
Nadal mamy najwyższe opłaty w Europie za
korzystanie z kart płatniczych. Polacy mają
chcieć jedynie ciepłej wody w kranie, taniego,
a więc słabego, dziadowskiego państwa, albo
wiać gdzie pieprz rośnie. starych wniosków, ale także żąda działań
naprawczych, żeby podobna sytuacja nie
powtórzyła się w przyszłości. Rząd musi
usunąć mechanizmy korupcjogenne, albo
nie powąchamy unijnych pieniędzy na drogi.
Tylko jak usunąć te mechanizmy, jak wprowadzić żądane przez Komisję antykorupcyjne
zabezpieczenia, skoro kontrakty już rozdzielone? Rząd może nie wywiązać się z obietnic
wobec społeczeństwa, ale nie wobec biznesu przebierającego nogami do wielkich
kontraktów.
Ja k się w prowadzi mecha nizmy
antykorupcyjne, to może budowa polskich
autostrad nie będzie już najdroższa
w Europie? Tylko że zaprzyjaźniony z władzą
biznes może się wtedy zdenerwować...
Pan premier Tusk opowiadał też, że tarcza
antykorupcyjna zadziałała. Czyżby? Na paru
konferencjach antykorupcyjnych w Fundacji
Batorego słyszałem skargi organizacji pozarządowych, że żadnej tarczy antykorupcyjnej
nie ma, nikt jej nie widział, nie słyszał, nikt
nie wie, na czym ona polega. A jeśli nawet ta
tarcza była, to dziurawa, skoro przetargi na
drogi zostały ustawione, apartamenty w Barcelonie zakupione, zaś ABW wkroczyła do
akcji po aferze.
Niech Donald Tusk nie bagatelizuje
sprawy, że jakoś to będzie, tylko ruszy
cztery litery swojego nazwiska i porządne
papiery do Brukseli zawiezie, bo miliard
euro może się okazać przegwizdany... Janusz Wojciechowski
Poseł do Parlamentu Europejskiego z listy
Prawa i Sprawiedliwości
C Z AS STEFC Z YK A 17
FINANSE
Emerytury częściowe, cz. 2
Zmiany w systemie emerytalnym
Czy pamiętają Państwo zamieszanie, jakie wywołała
zmiana ustawy o emeryturach kapitałowych,
zezwalająca na pobieranie emerytury bez rozwiązania
choćby na jeden dzień stosunku pracy?
Prof.
Grażyna
Ancyparowicz
Z wykształcenia
ekonomista (absolwentka SGPiS, obecnie
SGH), z zamiłowania
pedagog, pasjonuje się
problematyką finansów,
zwłaszcza finansów
publicznych. Była
dyrektor Departamentu
Finansów Głównego
Urzędu Statystycznego,
nauczyciel akademicki. Współautorka
podręcznika
„Bezpieczeństwo
socjalne”, autorka wielu
ekspertyz i opracowań
z dziedziny finansów
i makroekonomii,
członkini: Komitetu
Honorowego Marszu
Niepodległości
i Solidarności,
Rady Naukowej
Spółdzielczego Instytutu Naukowego, Rady
Naukowej i Komitetu
Redakcyjnego kwartalnika „Pieniądze
i Więź” oraz Ruchu
Społecznego im.
Prezydenta RP Lecha
Kaczyńskiego.
18 C Z AS STEFC Z YK A
C
zy wiedzą Państwo, że z tego rozwiązania nie
można było się wycofać bez łamania prawa? A ile
kosztowało to ZUS i ile jeszcze będzie kosztować? Nauka nie poszła w las. Ten, kto skorzysta z emerytury
częściowej, rezygnuje tym samym z roszczeń do co
najmniej minimalnej gwarantowanej kwoty, może
jedynie spodziewać się waloryzacji tego świadczenia
na zasadach ogólnych. Częściową emeryturę można będzie pobierać bez rozwiązywania stosunku pracy. Oznacza to, że osoba korzystająca z połowinki może zarabiać
bez żadnych ograniczeń, jeśli tylko ktoś będzie chciał
kontynuować zatrudnienie takiego pracownika.
Rząd w uzasadnieniu do ustawy reformującej reformę emerytalną solennie przyrzekł, że szanse zatrudnienia seniorów wzrosną, bo „dla osób w wieku 60+
będzie przygotowany oddzielny program działań prozatrudnieniowych, podejmowanych w celu zachęcenia
do pracy pracowników powyżej 60. roku życia i umożliwienia im pozostania na rynku pracy oraz wspierania
równości płci na rynku pracy”. Jak będzie to funkcjonowało w praktyce – pokaże monitoring prowadzony
„w ramach obowiązku dokonywania przeglądu funkcjonowania systemu emerytalnego co cztery lata”. Czyli
po raz pierwszy informacja o skutkach reformy pojawi
się w 2016 r., gdy nowa władza, wyłoniona w wyborach
europejskich, samorządowych, prezydenckich i parlamentarnych już okrzepnie.
Po osiągnięciu wieku emerytalnego i rozwiązaniu
stosunku pracy (w przypadku pracowników) emerytura częściowa byłaby – na wniosek uprawnionego –
zamieniana na dożywotnią emeryturę z FUS i OFE. Wtedy
może pojawić się problem zbyt niskich oszczędności na
indywidualnym koncie emerytalnym w ZUS. Dożywotnie emerytury z pierwszego filara będą bowiem zmniejszały oszczędności emerytalne. Spróbujmy obliczyć
wysokość emerytury dożywotniej dobrze zarabiającej
kobiety, która zgromadziła w ZUS (pierwszy filar) 250
tys. zł i w wieku 62 lat zaczęła pobierać emeryturę
częściową, ale nie kontynuowała zatrudnienia. W ciągu 60 miesięcy kobieta ta otrzymywała świadczenie brutto po 536 zł miesięcznie (neo – 429 zł), co spowodowało uszczuplenie jej konta emerytalnego w ZUS łącznie
o ponad 32 tys. zł. W tej sytuacji emerytura dożywotnia
z pierwszego filara wyniesie ok. 935 zł bruo (niecałe
750 zł neo). Minister finansów każdemu, kto skorzystał
z prawa do emerytury częściowej i będzie narzekał na
zbyt niską emeryturę dożywotnią, będzie mógł powiedzieć: sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało.
Ktoś powie: no dobrze, ale przecież obowiązkowo
oszczędzaliśmy na emerytury nie tylko w ZUS, ale również w otwartych funduszach emerytalnych i innych
instytucjach rynku finansowego. W tej sprawie nie ma
jeszcze regulacji, jest natomiast solenna obietnica koalicji
PO-PSL zawarta w uzasadnieniu do ustawy z dnia 11 maja
2012 r.: „Rada Ministrów przedstawi w najbliższym czasie stosowny projekt ustawy”. Do końca stycznia 2013 r.
projekt taki nie pojawił się. Nic strasznego się nie stało,
przecież okresowe emerytury z OFE pobiera mniej niż
2300 kobiet, a zapewne również w najbliższej przyszłości
liczba uprawnionych nie zwiększy się znacząco. Ustawodawca zadbał, by te fundusze nie musiały zbyt szybko
dokonywać masowych wypłat.
Przyjmijmy (bardzo optymistycznie, biorąc
pod uwagę zawirowania na rynkach finansowych
i kryzys w strefie euro), że wyniki OFE pozostaną na
dotychczasowym poziomie. Oznacza to, że emeryci
otrzymają dożywotnio – poza świadczeniem z ZUS –
średnio po ok. 80 zł brutto (64 zł netto) z drugiego filara
emerytalnego. Nieliczni, którzy byli w młodości i kwiecie
wieku bardziej niż inni zapobiegliwi, oraz szczęściarze
zatrudnieni u troskliwego pracodawcy fundującego załodze program emerytalny dostaną jeszcze po parę złotych
comiesięcznego dodatku z IKE, IKZE oraz PPE i PFE. Łącznie, po ukończeniu 67 lat, przeciętnie zarabiający pracownicy będą mogli liczyć (w 2014 r., w cenach z 2012 r.)
na emeryturę ze wszystkich źródeł w kwocie 1000-1200 zł bruo.
W małej miejscowości wystarczy to na skromną,
lecz godziwą egzystencję, lecz w dużym mieście, gdzie
wyższe są koszty żywności, czynsze, podatki od nieruchomości i gruntowe – z pewnością nie. „Nie trzeba
się martwić, drogi emerycie” – pukają do nas z okienek
telewizorów sympatyczni panowie i panie. Powstały
przecież fundusze oferujące wszystkim, którzy ukończyli 65 lat dodatkowe kilkaset złotych w zamian za tytuł
własności do mieszkania czy domu. W przyszłości pole
działania tych dobroczynnych instytucji finansowych
z pewnością poszerzy się. Ubóstwo zmusi bowiem
bardzo wielu emerytów do skorzystania z odwróconej
hipoteki. W ten sposób korporacje finansowe przejmą
za ułamek wartości nieruchomości stanowiące często
cały dorobek życia wielu Polaków. Będzie to dotyczyło przede wszystkim obiektów i działek budowlanych
w wielkich aglomeracjach i atrakcyjnie położonych
mniejszych miejscowościach. A co z mieszkańcami wsi,
właścicielami niewielkich gospodarstw rolnych? Oni
również zostaną wywłaszczeni, ale to już temat na inne
opowiadanie. Grażyna Ancyparowicz
WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL
PUBLICYSTYKA
Zadbaj o skórę z Centrum Sanitas w Gdańsku
Daj się zbadać
fot. materiały własne
O nowoczesnych metodach leczenia i działalności Centrum
Medycyny Specjalistycznej Sanitas mówi jej dyrektor,
Agnieszka Raro.
– Działające na gdańskiej Zaspie
Centrum Sanitas to ośrodek wdrażający
nowoczesne metody leczenia, a także krzewiący wiedzę o możliwościach
zwalczania nowotworów i wspomagający
potrzebujących pacjentów…
– Do współpracy z naszym Centrum włączyła
się Fundacja Sanitas, która dąży do wsparcia
potrzebujących pacjentów, po części także
poprzez sfinansowanie zabiegów prowadzonych metodą Mohsa. Naturalnie nie mamy
możliwości udzielenia bezpłatnej pomocy
wszystkim, którzy się do nas zgłoszą. Tym niemniej będziemy robili co w naszej mocy, żeby
wiedza o nowotworach skóry i nowoczesnych
sposobach ich leczenia, które dostępne są także
w Polsce, w tym o metodzie Mohsa zmodyfikowanej przez prof. Helmuta Breuningera, trafiła
do jak największej liczby pacjentów.
– Co szczególnego jest w metodzie
Mohsa, że zachęcacie pacjentów do
skorzystania z niej?
– Metoda Mohsa pozwala na uzyskanie najwyższych wskaźników wyleczalności w przypadku nowotworów skóry, przy jednoczesnej
redukcji ubytku zdrowej tkanki. Szczególnie
wskazana jest do leczenia nowotworów umiejscowionych w obszarach, gdzie konieczne jest
zachowanie walorów estetycznych, jak choćby okolice oczu, uszu czy palców. Dotychczas
zmodyfikowana przez prof. Breuningera metoda była w Polsce trudno dostępna.
– Jakie są wskazania do stosowania tej
metody?
INFOLINIA 801 600 100
– Wskazania do stosowania chirurgii z użyciem metody trójwymiarowej histologii opracowanej przez prof. Breuningera to przede
wszystkim: guzy wielkości powyżej 2 cm,
guzy w lokalizacji wysokiego ryzyka wznowy (okolica oczodołu, nosa, uszu czy ust),
guzy należące do podtypów agresywnych
histologicznie, takich jak: rak podstawnokomórkowy, twardzinopodobny lub bardzo
zaawansowany rak kolczystokomórkowy,
włókniakomięsak guzowaty skóry (Dermatofibrosarcoma protuberans – DFSP), rak
z komórek Merkela (MCC), niektóre podtypy
czerniaka złośliwego – plama soczewicowata
złośliwa (LMM), czerniak umiejscowiony na
kończynach wychodzący z plam soczewicowatych (czerniak akralny – ALM), zmiany
zlokalizowane w miejscach, gdzie konieczne
jest ich jak najbardziej oszczędne wycięcie,
guzy o niewyraźnych klinicznych granicach,
nawrotowe raki skóry.
– Kontakt z prof. Breuningerem to
zasługa m.in. Fundacji Sanitas. Jak
Fundacja wspiera działania Centrum?
– Dzięki Fundacji Sanitas wdrażana jest na polskim rynku medycznym, udoskonalona przez
prof. Helmuta Breuningera metoda Mohsa,
zwana trójwymiarową histologią bądź „powolnym Mohsem”, która umożliwia skuteczne leczenie nowotworów skóry. Przy wsparciu fundatorów specjaliści Centrum – doktor
Wyrzykowski czy doktor Wiejek mieli okazję
szkolić się w Tybindze u prof. Breuningera
w zakresie stosowania metody Mohsa w leczeniu nowotworów skóry.
– Co oprócz leczenia nowotworów oferuje Centrum Sanitas?
– Pamiętajmy, że Centrum Sanitas to także
placówka dysponująca gronem specjalistów
z różnych dziedzin. W Centrum przeprowadzono już zabiegi z zakresu urologii, chirurgii
ogólnej, chirurgii dziecięcej czy zabiegi ortopedyczne. Współpracują z nami między innymi:
endokrynolog Anna Lewczuk, ortopeda Wiktor
Szandorowski, urolodzy Wojciech Narożański
i Robert Gis, radiolog Janusz Dębski, chirurdzy
dziecięcy Dariusz Wyrzykowski i Jacek Wiejek,
laryngolog Piotr Zaorski oraz profesorowie
Piotr Czauderna – chirurg dziecięcy i Bogusław
Baczkowski – chirurg ręki.
– Wracając do leczenia metodą Mohsa,
czy raczej metodą zwaną „powolnym Mohsem”, skąd zaangażowanie
Centrum i Fundacji Sanitas w walkę
z rakiem skóry?
– Historia, mówiąc kolokwialnie, z życia wzięta. Senator Grzegorz Bierecki sam zmagał się
z nowotworem, którego w Polsce wyleczyć się
nie udawało. Trafił do kliniki Uniwersytetu
w Tybindze, a stosowana przez prof. Breuningera technika zwana trójwymiarową histologią czy też „powolnym Mohsem” pozwoliła
mu wrócić do zdrowia. Po tym doświadczeniu
Grzegorz Bierecki podjął starania o zapewnienie pacjentom także w Polsce nowoczesnych
metod leczenia nowotworów skóry. Efektem
tych starań była Fundacja Sanitas, a następnie Centrum Medycyny Specjalistycznej, które obecnie pomaga pacjentom zarówno z Trójmiasta, jak i z innych regionów Polski. Centrum Medycyny Specjalistycznej
Sanitas w Gdańsku to jedna
z pierwszych placówek w Polsce,
które wprowadziły na rynek
medyczny metodę Mohsa. Jest
też pierwszą placówką, która
współpracuje z profesorem
Helmutem Breuningerem z Kliniki
Dermatochirurgii Uniwersytetu
w Tybindze – autorem modyfikacji
metody Mohsa zwanej „powolnym
Mohsem” lub „trójwymiarową
histologią”.
C Z AS STEFC Z YK A 19
PUBLICYSTYKA
Kubuś Puchatek
Bywam monotematyczny, od kilku miesięcy
analizuję kondycję Trzeciej Rzeczpospolitej
i co rusz wynajduję jej słabości i mankamenty.
Niedawno pisałem o postępującym rozkładzie
elit państwowych i upadku służb specjalnych.
Tym razem zajmę się praktycznym ustrojem
III RP i słowo daję, że będzie to ostatni –
sumujący – tekst na ten temat.
T
Witold Gadowski
reporter, autor filmów
dokumentalnych, miłośnik kawy i Bałkanów.
Badacz afer i terrorystów.
Wraz z Przemysławem
Wojciechowskim wydał
książkę „Tragarze śmierci”
ujawniającą nieznane
ślady znanych terrorystów
(„Carlosa”, Abu Dauda, RAF).
Autor opowiadań, wierszy
i piosenek oraz powieści
„Wieża komunistów” (wyd.
Zysk i S-ka 2012). Publicysta
internetowy – autor blogów
na Stefczyk.info
oraz wPolityce.pl
eza brzmi niezbyt odkrywczo, ale obserwacje społeczne rzadko bywają nasycone nowatorską inwencją – Trzecia Rzeczpospolita coraz bardziej przypomina
PRL, a coraz mniej normalne demokratyczne państwo
europejskie. Dzisiejsza Polska, pod rządami Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego, staje się po prostu coraz bardziej totalitarnym państwem, w którym wszystkie państwowe siły skupione są jedynie na zabieganiu
o interesy rządzącej kliki. Im bardziej zresztą służby
działają w interesie władzy, tym bardziej są umoczone
i tym bardziej obawiają się zmian – na tym zresztą polega, z grubsza, zjawisko klikowości. Im większy stopień
umoczenia, tym większy też lęk przed utratą wpływów.
Klika ma bowiem świadomość swojej tymczasowości
i doskonale zdaje sobie sprawę, że dojście do władzy republikanów może skończyć się aresztowaniami i wielo-miesięcznymi dochodzeniami. Drugiego „okrągłego
stołu” może już nie być.
Paradoks klikowości polega na słynnym sylogizmie
Kubusia Puchatka – im bardziej misiu zaglądał do środka, tym bardziej nie było go na zewnątrz.
Total jak na dłoni, czyli w drodze do Liberii
Na czym zatem, w Polsce XXI wieku, polega rozpełzający się wszędzie totalitaryzm?
W PRL-u komuniści opanowali Polskę przede
wszystkim poprzez siłowe wsparcie ze strony sowieckich bolszewików, kiedy jednak wzięli się już za realne
rządy, to – po okresie masowych morderstw i prześladowań Polaków – zastosowali model rządów, który
można odnaleźć w każdym zaomordystycznie skonstruowanym państwie: totalnie skontrolowali wszelkie oficjalne środki masowego przekazu, zbudowali
praktycznie działający system partyjnej nomenklatury oraz zbudowali służby specjalne, które działały
jedynie w celu zabezpieczania ich władzy i zwalczania jakichkolwiek przejawów opozycyjnego myślenia
i myślenia w ogóle.
Dziś, kiedy dosłowne kopiowanie rozwiązań rodem
z PRL-u mogłoby narazić władze na zasłużone drwiny
i szyderstwa, wymyślono inny projekt – sięgnięto po totalitarne pomysły, ubrane jednak w sztafaż XXI wieku.
Totalitarne, śmierdzące truchło pudrowane jest dziś
jak Madame Pompadour, tak aby nikt nie widział krost.
Nie będzie zatem nowego „stanu wojennego” (przynajmniej na razie, bowiem projekty upoważniające obce
20 C Z AS STEFC Z YK A
formacje mundurowe do interwencji na terenie Trzeciej
RP, jednak kiełkują w co bardziej zapalczywych głowach
rządusów) i masowego internowania niezależnych myślicieli, działaczy i publicystów.
Projekt wprowadzenia mundurowych funkcjonariuszy systemu do zarządów uzależnionych od skarbu państwa firm też raczej nie przejdzie. Nikt nie wystąpi też
w „Faktach” TVN w mundurze postjaruzelskiej armii.
Co jednak szkodzi nakłonić najbardziej zasłużonych
agentów systemu do zdjęcia uniformów i wbicia swych
komsomolskich ciał w nowoczesne garnitury od Zegny
i Versace…
Komisarzy wojskowych nie ma już co wprowadzać
do instytucji kultury i edukacji, bowiem ci obecni całkiem dobrze dają sobie radę. Ministerstwo Kultury – we
władaniu szaliczka Zdrojewskiego – robi wszystko, aby
wypromować każdą antyreligijną i antypatriotyczną
szmirę i zabić w zarodku każdy niezależny gest artysty.
Słowem zamiast „spawacza” – jak w stanie wojennym nazywano Jaruzelskiego – całkiem dobrze może
funkcjonować łysiejący piłkarzyk, wspierany przez intelektualistę, który niedawno pozbył się hipsterskiego
wąsa.
Trzecia Rzeczpospolita coraz
bardziej przypomina PRL, a coraz
mniej normalne demokratyczne
państwo europejskie
Do przeprowadzenia pełzającego, ale ostatecznego
zamachu na pozory demokracji potrzebne są jedynie
trzy warunki, o których spełnienie rządzący dbają już
od kilku lat.
W ogóle wydaje mi się, że jedynym celem obecnej
ekipy jest wprowadzenie, jak się tylko da, zamordyzmu
stosowanego i uchronienie swoich spapranych sumień
przed doczesnym rozliczeniem.
A OTO „TRZY FILARY ZEN”, PARDON
„TRZY FULARY CZYSZCZĄCE BRUDNE SUMIENIA RZĄDZĄCYCH”:
w.?;8A@:1<-:;C-:51C͞<;C51@>FA|/FE85Cÿ-0F-
nad mediami
W Trzeciej Rzeczpospolitej nie istnieje potrzeba odtworzenia funkcjonowania Urzędu do spraw Kontroli
Publikacji i Widowisk, jego funkcje znakomicie spełnia
mechanizm cenzury ekonomicznej, który znakomicie
rozwija się od czasu, gdy towarzysze z PZPR i SB wymienili swoje legitymacje partyjne na książeczki czekowe. Skoro większość kapitału powędrowała w czerwone (z wysiłku) dłonie, to nie ma co się dziwić, że dziś
media żyrujące obecną władzę – niezależnie od ich
popularności – roją się od reklam biznesów pośrednio
WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL
PUBLICYSTYKA
i totalitaryści
fot. shutterstock
w rozporządzeniach i ustawach. To wygodniejsze, bo w wypadku klęski, obecna władza
nie pozostawi po sobie pisanych źródeł.
Nomenklatura działa jednak sprawnie i dziś, chcąc dostać posadę sprzątaczki
w urzędzie wojewódzkim, należy mieć co
najmniej wujka, który jest co najmniej przydupasem polityka PO.
lub bezpośrednio wywodzących się z afery
FOZZ lub jej sióstr. Takie „dobre media” zawsze mogą także liczyć na obfite i idiotycznie
bezsensowne, kampanie reklamowe spółek
należących do Skarbu Państwa. Niezależne
media mogą w tym czasie jedynie pomarzyć
o reklamach i nakład, poczytność czy liczba
cytowań nie odgrywają tu najmniejszej roli.
„Zaprzyjaźnione media”, jak raczył je określić pan Wajda Andrzej, wciąż utrzymują jaką
taką kontrolę nad świadomością i myślami
polskiego elektoratu – tak się przynajmniej
wydaje mocodawcom pana Andrzeja, którzy
czasem nie zmieniają się od lat.
Na „froncie medialnym” władza osiągnęła więc stan, w którym może sobie bezkarnie
dłubać w nosie i publicznie puszczać wiatry,
a i tak zostanie to przedstawione jako esencja
„wielkoświatowości” i taktu.
w'C5ÂF-:51<?-0;.A0E/FE85;0@C;>F1:51
nomenklatury
Władze Polskiej Zjednoczonej Platformy Ludowej świetnie zrozumiały lekcje wyciągnięte
z pięćdziesięcioletniego okresu rządzenia bolszewickich najeźdźców w Polsce.
INFOLINIA 801 600 100
Rządownicy wiedzą zatem, że wystarczy
jak największe rzesze uzależnić od dystrybucji centralnych funduszy pochodzących
z budżetu państwa, aby wymóc na nich posłuszeństwo, a na dalszym etapie nawet gorące uczucia.
To nie przypadek, że za czasów rządów Donalda Tuska lawinowo rośnie liczba stanowisk
w administracji – w ten sposób (na nasz koszt)
rządzący budują sobie armię posłusznych wasali – ludzi, którzy w imię myślenia: aby tylko
nie było gorzej, dla świętego spokoju, zagłosują na obecny układ władzy.
Dziś, aby znaleźć posadę w urzędzie uzależnionym od rządu, dostać zamówienie płacone pieniędzmi z budżetu państwa, trzeba
być w doskonałych stosunkach z władzą i być
po prostu „swoim”. Dla „nie swoich” jest figa
z makiem i życie na granicy minimum egzystencjalnego. Tym sposobem budżet państwa
stał się nieustającym budżetem wyborczym
Platformy Obywatelskiej i jej ludowo-liberalnych przybudówek.
I znów, inaczej niż w PRL-u, istnienie partyjnej, oportunistycznej nomenklatury nie potrzebuje osobnych zapisów
w%<>-C0F59E6-7Ę<5?F|/FE85?ÿAŅ.E.E81
jakie, ale nasze
Służby specjalne III RP nigdy nie działały zbyt
ambitnie, ot tylko tak, aby podlizać się rządzącym, nie narazić Rosji i nie drażnić Niemców;
Amerykanów dało się trochę oszukiwać – byli
daleko i nie traktowali nas zbyt poważnie.
Dawna SB naszczuta była na szpiegowanie
obywateli i tropienie tych, którzy myśleli nieprawomyślnie – dzisiejsza SB, czyli Agencja
Bezpieczeństwa Wewnętrznego ze swoimi
wojskowymi przyległościami tropi tych, którzy źle myślą o władzach kraju i ich przyjaciołach. Dzisiejsze służby trzepią więc skórę
kibicom piłkarskim – bo śmieli określić IQ
premiera, blogerów i twórców internetowych
stron – bo podśmiewają się z władzy, ale żeby
wytropić szpiega, znaleźć działania szkodzące naszej gospodarce, tropić zagrożenia dla
naszych narodowych interesów – nie! Tego
od cichotajnych (dajnych) gierojów wymagać
nie możemy.
Służby specjalne stały się dziś tylko agencjami detektywistycznymi służącymi do zabezpieczania interesów władzy i jej rodzin –
vide udział Tuska juniora w aferze Amber
Gold.
Demokracja? Jaka demokracja?
Demokracja staje się iluzoryczna w momencie, gdy wszystkie nici realnej władzy
skupione są w jednych rękach. Władza ma dziś
do dyspozycji służalcze i fałszujące obraz rzeczywistości, media, kontroluje nomenklaturę
oraz szpieguje własnych obywateli za pomocą swoich służb specjalnych. Nikt władzy nie
kontroluje, nikt nie śmie jej krytykować.
Tam, gdzie dotychczas istniały instytucje
ustawowo kontrolujące władzę, posłano partyjnych towarzyszy (najlepiej niezbyt rozgarniętych), którzy teraz pilnują, aby nikt nawet
nie poważył się na kontrolę jakiegokolwiek
rządzącego kacyka.
Jeśli to jest demokracja, to ja jestem zaginionym synem Tuska, Tuskiem juniorem bis,
który – postradawszy zmysły – mówi dokładnie to, co widzi i rozumie.
Ale ja tak zawsze…. Witold Gadowski
C Z AS STEFC Z YK A 21
PUBLICYSTYKA
Kasy Solidarności
Początkiem ruchu kas kredytowych w Polsce
w latach 90. była współpraca kierującego
„Solidarnością” Lecha Kaczyńskiego z działaczami
Niezależnego Zrzeszenia Studentów.
P
ierwsza spółdzielcza kasa oszczędnościowo-kredytowa w Polsce powstała przy Elektrociepłowni
Gdańskiej (dzisiaj „Wybrzeże”) w Gdańsku 31 sierpnia
1992 r. Wybór daty – rocznicy podpisania Porozumień
Sierpniowych – nie był przypadkowy i miał symbolicznie nawiązywać do tradycji „Solidarności”. Takie odniesienie było najzupełniej uprawnione. Rozwój kas kredytowych nad Wisłą miał swój początek w historycznym
zwycięstwie związku i działalności jego ówczesnego
wiceprzewodniczącego Lecha Kaczyńskiego.
„Solidarność” i NZS
Przyszły prezydent odgrywał jedną z kluczowych ról
w zarejestrowanej ponownie w kwietniu 1989 r. „Solidarności”. Najpierw jako sekretarz Krajowej Komisji
Wykonawczej, a od maja 1990 r. I wiceprzewodniczący
Komisji Krajowej odpowiadał m.in. za organizację odradzających się struktur związkowych. Wykonanie tego
zadania powierzył przede wszystkim młodym działaczom (część z nich była jeszcze studentami!) Niezależnego Zrzeszenia Studentów.
Lech Kaczyński jako jeden z liderów podziemnej „Solidarności” od połowy lat 80. miał kontakt z członkami
tzw. drugiego NZS-u, którzy współpracowali z nielegalnym związkiem w zakresie poligrafii, dystrybucji
wydawnictw itp. Studenci zaimponowali również Kaczyńskiemu podczas strajków w maju i sierpniu 1988 r.,
kiedy przebywał w Stoczni Gdańskiej jako doradca komitetów strajkowych, najpierw stoczniowego, a później
międzyzakładowego. Te strajki nie miały jednak tak powszechnego charakteru jak protesty w sierpniu 1980 r.
Lech Kaczyński docenił antykomunistyczną postawę
i zaangażowanie młodych ludzi, m.in. z Federacji Młodzieży Walczącej i Niezależnego Zrzeszenia Studentów,
którzy w maju zorganizowali strajki solidarnościowe
ze stoczniowcami na uczelniach Trójmiasta (uniwersytet, politechnika), a w sierpniu wspomagali strajkujących robotników, dostarczając informacje i żywność,
organizując na terenie stoczni poligrafię, a w parafii
św. Brygidy całe „zaplecze strajkowe”.
Lech Kaczyński podkreślił tę rolę młodego pokolenia
opozycji antykomunistycznej w marcu 2010 r., gdy wręczał działaczom NZS-u wysokie odznaczenia państwowe: NZS odegrał dużą rolę na zapleczu „Solidarności” –
chodzi o drukarzy, drukarnie, łączników i tak dalej. Prowadził także działalność autonomiczną, niezwiązaną
bezpośrednio z „Solidarnością”. Coraz bardziej wchodził w świat uczelni, w świat ówczesnych samorządów
uczelnianych, niektóre zostały całkowicie opanowane;
w świat roku 1988, gdzie nie tylko strajki w stoczniach,
kopalniach i w hucie, ale także strajki na uczelniach
odegrały wielką rolę.
22 C Z AS STEFC Z YK A
Młode kadry
Wyróżniający się aktywiści NZS-u w zamyśle Lecha Kaczyńskiego mieli stać się jednym z zaczynów młodych,
niezwiązanych z dawnym reżimem kadr nowego państwa. Od 1989 r. w nadzorowanym przez niego Biurze
Organizacyjnym Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”
pracę znaleźli liderzy strajku majowego na Uniwersytecie Gdańskim, Anna Galus i Przemysław Gosiewski.
Powstał problem budowy biura Komisji Krajowej. Brakowało ludzi z odpowiednim doświadczeniem i wykształceniem, gotowych do budowania aparatu związku.
Lech Kaczyński zwrócił się do NZS i my podjęliśmy to
działanie – wspominał później Gosiewski, któremu wiceprzewodniczący powierzył kontakty z organizacjami
związkowymi w Regionie Gdańskim.
Kaczyński do pracy w „Solidarności” ściągnął również
innych działaczy NZS-u, m.in. Jacka Jancelewicza (kierownik działu kontaktów z rządem w Komisji Krajowej)
i Grzegorza Biereckiego (dyrektor biura ds. kontaktów
z organizacjami społecznymi).
Leszek wiedział, że mam relację z najróżniejszymi środowiskami okołosolidarnościowymi. Mieliśmy wtedy
codzienne kontakty – wspominał tamten okres Bierecki.
Lech Kaczyński
błyskawicznie zrozumiał
pomysł budowy Kas
To wszystko był dawny NZS. Można powiedzieć, że oni
odbudowywali „Solidarność”, w codziennej ciężkiej pracy, wśród sporów, które się wtedy toczyły. I to jest też zasługa ludzi NZS-u – zaznaczył Lech Kaczyński podczas
wspomnianej uroczystości w 2010 r. Przyszły prezydentem stał się w latach 1989-1991 patronem grupy młodych
pracowników. Nie bał się powierzać im ważnych zadań.
Jestem pod wrażeniem, że w tak młodym wieku tyle
już potrafią, zachowują się tak, jak zachowałby się
doświadczony polityk – mówił zdziwionym starszym
współpracownikom.
Co ciekawe, jako wiceprzewodniczący Komisji Krajowej Kaczyński był nie tylko związkowcem, ale i…
pracodawcą. Jego dawni podwładni oceniają go jako
wymagającego, ale wyrozumiałego, traktującego pracowników podmiotowo i z godnością. Tak jak na człowieka „Solidarności”, również w życiu codziennym,
przystało.
Był to najlepszy szef, jakiego miałam. Zaczęłam pracować w „Solidarności” jeszcze pod koniec studiów.
Mimo że byłam bardzo młoda, czułam, że jestem traktowana przez mojego szefa bardzo poważnie. Zawsze
też mogliśmy liczyć na lojalność Lecha Kaczyńskiego
w sytuacjach krytycznych, które zdarzały się, bo byliśmy wszyscy młodymi ludźmi, czasem niezbyt zręcznie
poruszającymi się w związkowych realiach. Bronił nas
wtedy zawsze, stawał po naszej stronie – wspominała
Anna Galus.
WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL
fot. archiwum
PUBLICYSTYKA
Lech Kaczyński na II Krajowej Konferencji SKOK
Czas na SKOK
W tamtym okresie dołączył do mnie dżentelmen, który siedzi tutaj, wicepremier Gosiewski, jeden z czołowych polskich polityków,
dołączył do mnie Grzegorz Bierecki, twórca
Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych, czyli największego ruchu społecznego, który powstał w Polsce po roku 1989 poza
„Solidarnością”, także obecny tutaj dzisiaj Andrzej Sosnowski. To oni i jeszcze kilku innych
stanowili w nowym, faktycznym podziemnym
kierownictwie regionu grupę, którą bym określił jako najbardziej energiczną w codziennym
działaniu w różnych płaszczyznach – oświatowej, drukarskiej i jeszcze innych – wspominał
w 2010 r. czas odbudowy związku prezydent
Kaczyński.
Zaufanie wiceprzewodniczącego „Solidarności” do Grzegorza Biereckiego zaowocowało,
gdy do związku zgłosili się przedstawiciele
amerykańskich kas kredytowych (credit
unions). Po przełomie w 1989 r. „Solidarność” była najbardziej znaną polską marką
i większość międzynarodowych inicjatyw
rozpoczynała się od kontaktu ze związkiem.
Dotyczyło to w szczególności Amerykanów,
ceniących wolność, której symbolem była
i jest przecież „Solidarność”. W celu nawiązania współpracy i przyjrzeniu się z bliska funkcjonowaniu ruchu spółdzielczego
w USA, w 1990 r. za ocean miała udać się
delegacja w składzie m.in. z L. Kaczyńskim
i G. Biereckim. Pech chciał, że w drodze na
lotnisko w Gdańsku-Rębiechowie, skąd miał
odlecieć do Warszawy, a następnie do Stanów Zjednoczonych, wiceprzewodniczący
„Solidarności” został ranny w wypadku samochodowym. Trafił do szpitala i o żadnej
wyprawie nie było mowy. Do USA poleciał
INFOLINIA 801 600 100
Bierecki, który nawiązał kontakty z przedstawicielami unii kredytowych i zainicjował
przenoszenie amerykańskich rozwiązań
(w oparciu o polskie przedwojenne tradycje
spółdzielcze) nad Wisłę.
Spotkań było mnóstwo – ze związkowcami,
przedsiębiorcami, z przedstawicielami izb
gospodarczych. Wróciłem z tego wyjazdu
z dwoma honorowymi obywatelstwami miast
i pomysłami na Kasy – wspominał ten i kolejne
wyjazdy do USA Bierecki. Amerykanie przekonywali, że „Solidarność” powinna stworzyć
w Polsce unie kredytowe.
Bo służą akumulacji kapitału, pomagają zmobilizować oszczędności krajowe dla rozwoju
gospodarki, a przy okazji są strukturą, która
jest ruchem społecznym. Szyld „Solidarności”
robił swoje. Zaoferowali pomoc. Sporządziłem raport dla Lecha Kaczyńskiego, czym są
Kasy w USA i rekomendacje podjęcia takiego
projektu w Polsce – przypominał Bierecki początki Kas.
Inicjujący się ruch wsparła „Solidarność”, która do przygotowanego przez siebie w 1990 r.
projektu ustawy o związkach zawodowych
wprowadziła zapisy dotyczące przekształcenia dotychczasowych kas zapomogowo-pożyczkowych w kasy spółdzielcze. To pozwalało na ich modernizację, a jednocześnie
„wyzwolenie” spod zmonopolizowanego
nadzoru postkomunistycznych związków
zawodowych.
Lech Kaczyński błyskawicznie zrozumiał pomysł, wyraził zgodę na prowadzenie projektu.
Dla mnie ważne było, że mogłem promować
idee budowy Kas przez narzędzia, kontakty,
jakie miała »Solidarność«. Szybko zgłosiło się
wiele komisji zakładowych, które chciały Kasy
zakładać – wspomina Bierecki.
Na rzecz polskich związków
30 lipca 1990 r. w Gdańsku powołano Fundację na rzecz Rozwoju Polskich Związków
Kredytowych, która miała służyć doradztwem i wsparciem w procesie powstawania
kolejnych Kas. Akt założycielski fundacji
podpisali: ze strony Światowej Rady Unii
Kredytowych (WOCCU) prezydent i sekretarz generalny tej organizacji – Alex Gracie
i Al Charboneau, ze strony polskiej wiceprzewodniczący NSZZ „Solidarność” Lech
Kaczyński. Kaczyński został również pierwszym przewodniczącym rady nadzorczej Fundacji (dyrektorem fundacji został Grzegorz
Bierecki, a jego zastępcą Jacek Jancelewicz).
W późniejszych były wiceprzewodniczący
„Solidarności” był również doradcą zarządu
Krajowej SKOK oraz przewodniczącym rady
nadzorczej Towarzystwa Ubezpieczeniowego
SKOK „Benefit” S.A.
Gdy Lech Kaczyński już jako prezydent bronił samorządności kas spółdzielczych, był
atakowany niemalże jak najsłynniejsi polscy
pseudolobbyści. Tymczasem historia początków ruchu SKOK w Polsce pokazuje, że jego
postawa nie miała nic wspólnego z wąskim
interesem środowiskowym. Ukierunkowanie
nie na zysk sam w sobie, ale odwovłanie się
do tradycji samopomocy, solidaryzmu ekonomicznego, a także historii polskiej spółdzielczości z tak bliskiego jego sercu okresu
II RP – to wszystko sprawiało, że dla Lecha
Kaczyńskiego Kasy oznaczały realizację misji
„Solidarności” w kolejnym, tym razem finansowym i spółdzielczym wymiarze. Adam Chmielecki
Politolog, dziennikarz „Magazynu
Solidarność” i wydawca, autor książki
„Wokół Solidarności”.
C Z AS STEFC Z YK A 23
PUBLICYSTYKA
Powstaje pomnik ofiar 10/04
fot. ast
Gdzie jesteśmy po trzech latach od katastrofy smoleńskiej?
W miejscu, z którego wciąż nie widać wyjaśnienia tej tragedii.
To smutna konstatacja. Ale z drugiej strony budująca jest
świadomość, jak wielu ludziom na poznaniu prawdy zależy.
Ich determinacji nie udało się zniszczyć. I to oni przyniosą
upragnione posmoleńskie katharsis.
P
ozorny spór, jaki dotyczy dramatu z 10/04,
dotyczy przeciwstawienia oficjalnej wersji sporządzonej przez ekipy duetu Anodina-Miller tezom stawianym przez parlamentarny zespół wspierany coraz liczniejszym
gronem naukowców. Ważniejsze, że już dziś
możemy w miarę czytelnie rozpisać wszystko, co wiemy, co próbowano nam wmówić i co
wyłazi na wierzch wbrew woli samozwańczych demiurgów smoleńskiego porządku.
I choć ta analiza nie daje jasnej odpowiedzi
na pytanie, dlaczego TU-154M rozpadł
się w drobny MAK na rosyjskiej ziemi,
pozwala przynajmniej wskazać, co jest
w tej sprawie tylko propagandowym pyłem,
a co koniecznymi do zweryfikowania
poważnymi wątpliwościami.
Liczba manipulacji medialnych przeszła
najśmielsze oczekiwania. Po tragedii smoleńskiej pozostaną m.in. opasłe opracowania
poświęcone metodyce prania mózgów, alfabety półprawd, ordynarnych kłamstw. Cztery
próby lądowania, kłótnia gen. Błasika z kpt.
Protasiukiem, wyimaginowane fragmenty
stenogramu („podchodzimy” zamiast „odchodzimy”, „jak nie wyląduję, to mnie zabije”),
obecność BOR-owców na lotnisku, przekopanie smoleńskiej ziemi „na metr w głąb”, współpraca przy sekcjach zwłok, zabezpieczenie
wraku tupolewa i wiele innych.
24 C Z AS STEFC Z YK A
Pozostanie antypodręcznik dyplomacji,
w którym cała machina rządowa układa się
z niedawnym oprawcą i gra na jego interesy, zdradzając najwyższy organ władzy –
prezydenta. Spełniając zachcianki obcego
mocarstwa, próbują wymazać Pierwszego
Obywatela z kalendarza symbolicznych
rocznicowych uroczystości. Służby nie pilnują remontu samolotu VIP-ów, nie zabezpieczają wizyty, ignorują ostrzeżenia o zagrożeniu terrorystycznym. Gdy dochodzi do
tragedii, państwo polskie nawet nie stara się
o zabezpieczenie podstawowych dowodów,
nie sięga po korzystne rozwiązania prawne,
rozpowszechnia fałszywe informacje,
abdykuje. Śledztwo zamienia się w groteskę.
Polscy prokuratorzy przypominają w niej statystów, którym co chwilę ktoś zmienia rolę.
Jeden po drugim ujawniane są fakty,
o których powiedzieć „skandal” to powiedzieć niewiele. Wprowadzanie w błąd przez
kontrolerów, niszczenie wraku, zamiana ciał
w trumnach, PRL-owski szpieg jako główny organizator wizyt z ramienia ambasady,
wreszcie ślady materiałów wybuchowych na
szczątkach samolotu.
To wszystko składa się na upiorny kalejdoskop iluzji, wypełniany każdego dnia
nowymi-starymi sztuczkami dyżurnych prestidigitatorów. Nie mają oni łatwego życia.
Ciągle ktoś wchodzi im w drogę – przedstawia
badania kwestionujące oficjalne tezy. Z kilku
naukowców grono to powiększa się do ponad
setki. Niezależni dziennikarze wyrzuceni
z jednej redakcji – znajdują miejsce w innej.
Wciąż punktują kłamstwa. Piszą artykuły,
kręcą filmy, ponawiają pytania, które stawiają
rządzących pod ścianą, a rządzonym pokazują
światełko w tunelu.
Tą nadzieją jest determinacja, której władza i jej medialni pomagierzy nie zdołali zabić.
Nie spacyfikowali potrzeby poznania prawdy
przez rodziny, niezależne media, część klasy
politycznej, naukowców i zwykłych ludzi,
którzy interesują się wszystkim, co dzieje się
wokół wyjaśniania katastrofy. Ci ostatni nie
tylko szukają informacji w internecie i prasie
niezginającej karku, ale też wychodzą na ulice, biorą udział w mszach, marszach, spotkaniach, wieczorach pamięci.
Polskie społeczeństwo dostało potężny
cios, jakiego od dziesiątek lat nikt mu nie
zadał. Nie dość, że straciło poważną część
elity państwowej – tę niepodległościową,
pielęgnującą tradycyjne wartości, złożoną
z ludzi o pięknych życiorysach, zasłużonych
dla budowania naszej wolności, najlepszych
żołnierzy – to jeszcze w ohydny sposób próbowano je skłócić, upokorzyć, rozbić. Tylko
w pewnym stopniu to się udało. Dla niektórych wciąż modne jest wyszydzanie „ludu
smoleńskiego”, podoba się kolportowanie
przez pseudoautorytety przemysłu pogardy
fraz o „religii” czy „sekcie smoleńskiej”. To
wciąż popularne zjawisko, ale są podstawy,
by sądzić, że będzie stawać się coraz bardziej
marginalne.
Im dłużej Rosjanie będą kpić z Polski
i polskiego rządu, im dłużej rząd i jego
„eksperci” będą brutalnie postponować
tych, którzy mają czelność stawiać pytania
i podważać oficjalne raporty, im dłużej osoby w oczywisty sposób skażone smoleńskimi
zaniedbaniami będą odbierać nagrody i awanse, im bardziej prokuratura będzie kręcić i zaprzeczać sama sobie, tym poważniej w głowie
każdego obserwatora brzmieć będzie pytanie:
czego tak się boją? Odpowiedzialności za obnażone błędy? Kary za karuzelę kłamstw,
z której nie mogą już zeskoczyć? Konsekwencji potwierdzenia tej straszliwej, „spiskowej”
teorii?
Nie wszystkim chodzi tu o prawdę – to jasne. Ale ci, których działanie ona determinuje,
prędzej czy później zwyciężą. I z podniesionymi głowami będą mogli złożyć kwiaty pod
godnym pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej wzniesionym w centrum Warszawy. Marek Pyza
WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL
PUBLICYSTYKA
NFZ-owi złotówki
przysłaniają cel
Z Bolesławem Piechą, posłem na Sejm RP z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, w latach 2005-2007 sekretarzem stanu w Ministerstwie Zdrowia, obecnie przewodniczącym Komisji Zdrowia,
rozmawia Arkady Saulski.
– Każdego dnia dochodzą coraz bardziej niepokojące informacje dotyczące funkcjonowania
służby zdrowia. Mamy coraz więcej osób, które
zmarły w wyniku zaniedbań, niekompetencji,
błędów systemowych. Co według pana jest zasadniczą przyczyną tak fatalnego stanu rzeczy?
– Sytuacja jest dramatyczna. Te wydarzenia wynikają
z różnych przyczyn, które ja bym podzielił na błędy
wynikające z systemu opieki zdrowotnej, organizacji
tej pomocy, ale również błędy ludzkie. Wszystkie one
mają jednak jeden wspólny mianownik – absolutnie
zła polityka zdrowotna państwa. To państwo, zgodnie
z konstytucją, jest odpowiedzialne za stworzenie naszym obywatelom poczucia bezpieczeństwa i to ono
właśnie gwarantuje, że w razie sytuacji koniecznej, gdy musimy ratować swoje zdrowie i życie, państwo zapewnia nam równą dostępność,
równe traktowanie, równe warunki, czyli pełny solidaryzm zdrowotny.
Jednocześnie gwarantuje, że przeprowadzone zabiegi i procedury medyczne będą dla nas bezpieczne. Realnie, niestety, w praktyce odbiega
to od standardów.
– Jak widziałby pan naprawę tego stanu rzeczy? Od czego
zacząć?
– Trzeba zadać proste pytanie: od czego jest system ochrony zdrowia?
Ja sądzę, że musi być nakierowany bezpośrednio na bezpieczeństwo
zdrowotne obywateli. Musimy mieć poczucie, że w sytuacji zagrożenia
życia uruchomi się pod nadzorem państwa system zdrowotny, który
życie ocali i przywróci spokój. U nas taki system nie funkcjonuje. Stworzono natomiast coś innego – od kilku lat wdraża się system generowania zysków na opiece zdrowotnej. Lekarzom, decydentom złotówka
zaczęła przysłaniać cel. Celem nie jest w tej chwili udzielenie pomocy,
ale maksymalizacja zysku z jednej strony i oszczędności z drugiej. System opieki zdrowotnej jest od leczenia, a nie od generowania zysków,
oszczędzania. Każdą złotówkę należy wydawać starannie. Racjonalnie wydana, według Amerykanów, przysporzy nam sześć, do siedmiu
złotych zysku. Tylko człowiek zdrowy będzie zdolny do pomnażania
naszego dochodu narodowego. W innych sytuacjach może co najwyżej
być na zasłużonej emeryturze lub rencie. Nie powinno się oszczędzać,
maksymalizować zysk, tylko wydawać racjonalnie dostępne środki, aby
pomnażać nasz dochód narodowy. Żeby do tego doszło, należy zrewolucjonizować system płatnika. To płatnik, czyli NFZ, stał się synonimem
barier biurokratycznych, administracyjnych, bezduszności, idiotycznych wydatków. Zastanówmy się – skąd się biorą te przypadki śmiertelne? Tak było z przypadkiem maleńkiej Dominiki – zaczęto leczyć wbrew
sztuce, wbrew jakiemukolwiek zdrowemu rozsądkowi pacjentkę przez
telefon. Państwo musi uzyskać kontrolę nad wydatkami, racjonalizować te wydatki. I być może brzmi to dla niektórych strasznie, ale tylko
uczciwie wyłoniona władza, podlegająca kontroli społecznej, a nie jakiś
administracyjny twór biurokratyczno-finansowy, jak NFZ.
INFOLINIA 801 600 100
– Aż chce się dodać, że obywatel musi być zarówno zdrowy, jak i najedzony. Niedawne badania
fundacji „Maciuś” pokazały zatrważająco wysokie liczby głodnych, niedożywionych dzieci
w Polsce. Potwierdził te dane także UNICEF.
– Tu mamy do czynienia z drugą częścią tego, co nazywam bezpieczeństwem zdrowotnym, bo to bezpieczeństwo to nie tylko kwestia służby zdrowia, ale
całokształt działań socjalnych, a więc prawidłowy
styl życia, prawidłowe odżywianie. Wypowiedzi
polityków Platformy Obywatelskiej w tym temacie to jawne, skandaliczne nadużycie. Byt naszych
najmłodszych obywateli to powinien być dla rządu
priorytet. Bezpieczeństwo zdrowotne, połączone
z bezpieczeństwem socjalnym. Jeżeli dzieci, nasza przyszłość, będą
głodować, to jest to wstyd. A te dzieci dorosną. Błędy systemowe nie
dają się tak łatwo naprawić i już wkrótce dadzą o sobie znać. System
opieki zdrowotnej musi być kompleksowy, także dotyczyć musi takich
spraw jak opieka nad dzieckiem, opieka nad matką w ciąży. Ostatnią
ważną rzeczą są specjalne warunki opieki dla naszych seniorów – nie
tylko z tego powodu, że im się to należy, bo wypracowali to w ciągu swojego życia, ale też dlatego, że zdrowi dziadkowie są naszym
skarbem. Postulujemy, żeby Ministerstwo Zdrowia było Ministerstwem Zdrowia i Opieki Społecznej. Ten potencjał, który mamy jest
marnowany.
– Jest pan kandydatem w wyborach uzupełniających do Senatu
na Śląsku. Czy prowadzona przez pana kampania będzie kontynuacją kampanii „Alternatywa” prowadzonej dotąd przez PiS?
– To trudna decyzja, ale ogromne wyzwanie. Startuję na Śląsku – to
duże województwo z ogromnym potencjałem ludzkim, który jest przez
rządzących dezawuowany. Chciałbym, żeby zwycięstwo w okręgu
rybnickim oznaczało też wygraną PiS w przyszłych wyborach. Będę
kontynuował pracę nad uzdrowieniem systemu ochrony zdrowia,
bo jestem lekarzem – byłem dyrektorem szpitala, przewodniczącym
rady miasta i przewodniczącym komisji zdrowia w mieście Rybniku,
wreszcie wiceministrem, więc moje kwalifikacje są zrozumiałe. Ale
jestem też Ślązakiem – moi dziadkowie walczyli w powstaniach śląskich. Trzeci powód to staranie się o utrzymanie etosu pracy, etosu
gospodarności na Śląsku – również wspieranie działań, które by ten
etos przekuwały w jak najlepszy etos materialny. Śląsk to przemysł.
Ale ten przemysł niestety ginie. Górnictwo – nasza szansa na tanią
energię i szacunek dla górników i poszanowanie dla ich praw. Wreszcie infrastruktura. Na przykład drogi na Śląsku – na pierwszy rzut oka
wyglądają one dobrze, ale jeśli przyjrzymy się kwestii infrastruktury,
szerzej to zobaczymy Koleje Śląskie – niebywały skandal. Patrzenie
tej władzy na ręce, a także działanie dla polepszenia atmosfery dla
Ślązaków i przywrócenia im poczucia godności i łączności z Polską
– to jest moje zadanie. C Z AS STEFC Z YK A 25
HISTORIA
Krwawy
Wojna to moment, w którym można zyskać sławę
bohatera albo stracić dobre imię, niezależnie od
tego, kim się do tej pory było. Podobnie w powstaniu
warszawskim. Dobrą ilustracją tej tezy jest sprawa
kpt. Izydora Sosnowskiego „Sępa”.
Historie nieznane
Przedstawiamy cykl
opowieści o zapomnianych bohaterach,
o zapomnianych, choć
ważnych zdarzeniach,
bez których historia
być może potoczyłaby
się nieco inaczej.
Autorami publikacji
są doktoranci Jana
Żaryna, polskiego
historyka, wykładowcy akademickiego,
działacza społecznego, doktora habilitowanego i profesora
Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Jan Żaryn wykłada
również na Uniwersytecie Warszawskim,
a specjalizuje się
w dziejach najnowszych, a szczególnie
w historii Kościoła
katolickiego w Polsce
w XX wieku, obozu
narodowego, dziejach
politycznych emigracji
po 1945 r.
D
zięki niemu – mimo klęski 1 sierpnia – wolna Polska na Górnym Czerniakowie przetrwała niemal
do końca września 1944 r. Kpt. Izydor Sosnowski „Sęp”
do annałów przejdzie jako zabójca Stanisława hrabiego
Ledóchowskiego, oficera rezerwy, właściciela fabryki
siatek przy ul. Fabrycznej, który z kolei nie chciał kontynuować walki powstańczej na Powiślu.
Wyrok
Jesienią 1946 r. przed warszawskim sądem odbył się proces Izydora Sosnowskiego, kapitana Armii Podziemnej
Zjednoczonych Organizacji Ruchu „Miecz i Pług”, organizacji, która miała wyjątkowo złą opinię w podziemnej
Warszawie, a która była otwartym polem gry wywiadów: sowieckiego i niemieckiego. Sosnowski, który nosił
w powstaniu pseudonim „Sęp”, został oskarżony o to, że
8 sierpnia 1944 r. zamordował Stanisława hrabiego Ledóchowskiego, fabrykanta z warszawskiego Powiśla, oficera
Armii Krajowej. Proces był szeroko komentowany w prasie, szczegółowo relacjonował sprawę m.in. „Express Wieczorny”, który nazwał oskarżonego „Krwawym Sępem”.
Jako świadkowie zeznawali m.in. Jadwiga Klimkowska
„Myszka”, która owego dnia przebywała ranna w mieszkaniu Ledóchowskich, oraz dowódca czerniakowskiego
Zgrupowania AK kpt. Zygmunt Netzer „Kryska”. „Myszka” zapamiętała Sosnowskiego jako człowieka zachowującego się owego dnia jak osoba niespełna rozumu,
który twierdził, że zabił Ledóchowskiego za współpracę
z Niemcami – z domu Ledóchowskiego. Według domniemanego zabójcy miały paść strzały, które zabiły 13 jego
ludzi. Z kolei powstańczy dowódca Górnego Czernikowa
zeznawał, że przebywając w szpitalu w Lublinie, dowiedział się od podoficera z oddziału „Sępa” – „Maglarza”,
że ten był owego feralnego dnia z „Sępem” w domu Ledóchowskiego i widział, jak tenże strzelał do hrabiego.
„Sęp” nie przyznawał się do winy. Uparcie twierdził, że
to nie on strzelał, lecz jeden z będących z nim żołnierzy.
Prokurator żądał kary śmierci, zaś sąd w pierwszej instancji zasądził 6 lat pozbawienia wolności. Sprawa była
bardzo trudna do rozstrzygnięcia, choć możemy sobie
wyobrazić, jak wyglądał przebieg wydarzeń w domu Ledóchowskiego. Ale o tym za chwilę.
Kim był oskarżony?
Urodził się 9 maja 1905 r. w Mławie. Ukończył 6 klas
gimnazjum. Służbę wojskową odbył w 1926 r. w 32 Pułku
26 C Z AS STEFC Z YK A
Piechoty w Modlinie. Miał żonę i troje dzieci w wieku
8-14 lat. Do 1939 r. mieszkał w Działdowie, gdzie prowadził zakład fotograficzny. Wziął udział w wojnie obronnej 1939 r. i został ranny; wzięty przez Niemców do
niewoli, z której został – ze względu na stan zdrowia –
zwolniony. Według jego zeznań jako 15-latek brał udział
w wojnie 1920 r., miał również rzekomo ukończyć Szkołę
Podchorążych Rezerwy Piechoty, co było możliwe ponieważ 32 Pułku Piechoty szkolił rekrutów dla Centrum
Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie. „Sęp” został też
8 września 1939 r. odznaczony Orderem Virtuti Militari
przez gen. Waleriana Czumę, a w powstaniu warszawskim Krzyżem Walecznych. Do Warszawy sprowadził
się podczas okupacji i tutaj również prowadził zakład
fotograficzny przy ul. Czerniakowskiej 181 na warszawskim Powiślu. W konspiracji służył w Armii Podziemnej
Zjednoczonych Organizacji Ruchu „Miecz i Pług”, pełniąc funkcję dowódcy Podokręgu Podlasie i jako oficer
tej organizacji przystąpił 1 sierpnia do powstania.
Swoim dynamicznym optymizmem kpt. „Sęp” wyróżniał się wśród dowódców kompanii z V zgrupowania
AK na Górnym Czerniakowie. Dla nich bowiem Godzina
„W” skończyła się klęską. Kompanie z dużymi stratami
wycofały się za ulicę Rozbrat i częściowo Czerniakow-
Sprawa kpt. „Sępa”
jest przykładem, jak tragiczne
mogą być losy zasłużonych
jednostek
ską, nie zdobywszy żadnego z wyznaczonych obiektów.
Tadeusz Grigo, podchorąży z czerniakowskiej 21 kompanii, tak opisywał w książce „Na Górnym Czerniakowie”
moment przejęcia przez „Sępa” dowodzenia odcinkiem:
Wieczorem [1 sierpnia] do zebranych dowódców kompanii V zgrupowania przyszedł Sęp – elegancki oficer,
w przedwojennym mundurtze z dystynkcjami kapitana,
i zawiadomił przygnębionych [klęskami] podporuczników, iż obejmuje dowództwo odcinka. Na swego adiutanta powołał dowódcę trzeciej kompanii, podporucznika
Stojewicza.
W oczach Prasowego Sprawozdawcy Wojennego
Stanisława Wojciechowskiego „Wiesława Wojniczna”,
który 6 sierpnia dotarł ze Śródmieścia do odciętego
Czerniakowa, „Sęp” jawił się jako doskonały dowódca.
Wiemy to z informacji, jakie „Wojnicz” przesłał przełożonym. 6 sierpnia został przyjęty przez – jak to ujął
w sprawozdaniu – komendanta 5-go [sic] zgrupowania
„Czerniaków” kpt. Sępa, dla którego był pierwszą osobą przybyłą ze Śródmieścia od początku powstania.
WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL
HISTORIA
Reporter od razu dowiedział się, że „Sęp” wywodzi się z Armii Podziemnej Ruchu „Miecz
i Pług”, lecz w żaden sposób nie odniósł się
w swoim sprawozdaniu negatywnie do tego
faktu. Oprowadzany po odcinku reporter był
pod wrażeniem, pisząc o sformowanych oddziałach wręcz: Postawa żołnierzy bardzo dobra. Służbę pełnią ofiarnie i ze zrozumieniem.
W niedzielę po mszy świętej miał miejsce
wiec, na którym „Wojnicz” przemawiał jako
przedstawiciel powstańczych władz. Po wystąpieniu i okrzykach na cześć władz RP i dowództwa powstania zgromadzeni odśpiewali
hymn państwowy i Rotę, a następnie odbyła
się defilada, którą tak zrelacjonował: Oddziały
AK defilują przed swym komendantem. Maszeruje sprawnie 3 kompania Czerniaków […].
Kompania saperów z łopatami, kilofami itp.
narzędziami wygląda imponująco. Dobrze
reprezentuje się też grupa Słowaków […]. Była
to – zdaje się – jedna z trzech defilad, które
odbyły się w powstaniu. Na koniec swojej relacji „Wiesław Wojnicz” pisał: Postawa wojska
wspaniała. Ludność zachowuje się wzorowo.
Bezpieczeństwo zapewnione. […] Kpt. Sęp wszędzie i bezpośrednio sam łagodzi wszelkie nieporozumienia. Sprawozdania „Wojnicza” były
oczywiście pisane w dziennikarskim stylu, ale
trudno przez to podważać ich wiarygodność.
Trudno przypuszczać, żeby życie na Górnym
Czerniakowie płynęło bez żadnych problemów, lecz nie były one na tyle istotne, żeby
zmienić optykę reportera.
Konflikty oczywiście były
Przede wszystkim – jak można się domyślać –
oficerom AK nie podobało się „nieprawe”
pochodzenie kpt. „Sępa”, jego porywczy charakter oraz świadomość, że powstanie przetrwało w tej części Warszawy dzięki jego postawie. O tych problemach pisał w meldunku
z 12 sierpnia zastępca komendanta Rejonu
1 Obwodu V ppor. Makary Sieradzki „Romek Stolarczyk” do szefa Wojskowej Służby
Ochrony Powstania Okręgu Warszawskiego,
mjr. Antoniego Łocza „Nostera”: Była tam [na
Górnym Czerniakowie] liczna grupa „Miecza
i Pługa” z kpt. „Sępem” na czele. […] „Jelito”
[por. Leszek Skrzetuski, zastępca podinspektora WSOP Rejonu 2 Obwodu I] podporządkował się kpt. „Sępowi”, który objął dowództwo
całości „matni”. […] gdy do „matni” przybył
niejaki „Siekiera” [por. Roman Rożałowski” vel
„Regent”, oficer AK ze Śródmieścia], nastąpiły
nieporozumienia i spory kompetencyjne. „Sęp”
INFOLINIA 801 600 100
fot. wikipedia
kapitan „Sęp”
1945. Powstańcza mogiła na Czerniakowie
początkowo mu się podporządkował (w mojej
obecności), lecz później przestał honorować
rozkazy „Siekiery”, który wraz z „Jelitą” postanowił wycofać się z „matni” w dniu 9 sierpnia.
Problemem, który istniał, niewątpliwie
było nadużywanie alkoholu przed dowódcę
odcinka, i to mogło być przyczyną tragedii, za
którą był sądzony. Ubek-powstaniec napisał
o Sosnowskim wręcz: Sęp jako dowódca był
w stanie pijanym. Tego typu informacje nie
pojawiły się w innych dokumentach, jednak
nie jest wykluczone, że spożywał on alkohol,
tak jak z resztą czynili to inni oficerowie i żołnierze, nie tylko na Czerniakowie, ale także
w innych rejonach miasta opanowanych przez
Polaków. Rzecz w tym, że w przypadku „Sępa”
alkohol mógł przyczynić się do tragedii.
Z drugiej strony
Zupełnie inaczej zapisał się w pamięci potomnych ppor. Stanisław hr. Ledóchowski
„Edward”. 1 sierpnia oddział ppor. „Edwarda”
nie wykonał zadania i – jak napisał szef komórki śledczej AK na Czerniakowie – po niepowodzeniach 1 sierpnia, oddział wycofał się
na teren fabryki i na skutek błagań i płaczów
matek i żon żołnierzy został rozwiązany. Dalej
tenże oficer właściwie odtworzył sekwencję
wydarzeń: Kilka dni później kpt. „Sęp” dowiedział się o tym wydarzeniu i będąc pod wpływem alkoholu, biegł na teren fabryki wraz
z żołnierzami i zastrzelił hr. Ledóchowskiego.
O sprawie zrobiło się głośno w okolicy. Wersja
przedstawiona przez szefa służby śledczej na
Czerniakowie wydaje się jak najbardziej logiczna i wiarygodna. Nie wiadomo jednak, jak
należałoby zakwalifikować to zabójstwo. Czy
jako „samosąd”, czy może jako „nieumyślne
zabójstwo”? Nie ulega jednak wątpliwości, że
w tym przypadku alkohol przyczynił się do
tragedii.
Oczywiście władze powstańcze wszczęły
postepowanie przeciwko „Sępowi”. Aresztowanie kpt. „Sępa” nie było sprawą łatwą
ponieważ […] był on poważnie ranny w nogę
i w otoczeniu swego oddziału. Po przesłuchaniu osób, które były świadkami zabójstwa,
pod pretekstem, że w szpitalu ZUS nie było
rtg, przetransportowano go do Śródmieścia.
W czasie powstania jednak do zakończenia
sprawy nie doszło.
* * *
Sprawa kpt. „Sępa” jest przykładem, jak
tragiczne mogą być losy zasłużonych jednostek. Potomni, miłośnicy powstańczych historii nie zapamiętają go jako organizatora i dowódcy obrony Górnego Czerniakowa, lecz jako
zabójcę, który w niewyjaśnianych okolicznościach zastrzelił dobrego obywatela, jakim
niewątpliwie był hr. Ledóchowski. Jednak –
pamiętając o zbrodni – należy przypominać
również zasługi „Sępa”. Mimo wszystko. Sebastian Bojemski
O autorze: Absolwent Instytutu
Historycznego Uniwersytetu
Warszawskiego. Stypendysta
Fundacji Kościuszkowskiej i M.B.
Grabowski Fund. Współpracownik
Katedry im. Tadeusza Kościuszki
przy podyplomowej uczelni
amerykańskiej Institute of World
Politics. Współtwórca i w latach
2003-2011 członek redakcji
pisma społeczno-historycznego
„Glaukopis”. Publikował artykuły
naukowe i publicystyczne na
łamach „Rzeczpospolitej”, „Nowego
Państwa”, „Naszego Dziennika”,
„Frondy”, „Biuletynu IPN”, słownika
biograficznego „Konspiracja i opór
społeczny w Polsce 1944-1956”
oraz Encyklopedii Białych Plam.
C Z AS STEFC Z YK A 27
BYLIŚMY TAM
Jedyne takie hospicjum w Polsce
Unikatowe w skali kraju Centrum Opiekuńczo-Hospicyjne
powstaje w Alojzowie, koło podradomskiej Iłży. Kompleks
buduje Stowarzyszenie im. Ojca Pio, którego prezesem jest
oddana ruchowi hospicyjnemu Jadwiga Panek-Lenartowicz.
Kasa Stefczyka wsparła jej inicjatywę.
fot. materiały promocyjne
prowadziłam również własną praktykę – wspomina obecna prezes Stowarzyszenia im. Ojca
Pio. – Podczas tych spotkań poczułam jednak,
że mam dosyć dotychczasowego życia. Ruch
hospicyjny urzekł mnie duchowo. Zrozumiałam, że warto poświęcić trochę życia osobom
niepełnosprawnym, potrzebującym pomocy –
tłumaczy.
Obecnie hospicjum obejmuje swoją opieką
również nieuleczalnie chore dzieci. – Zadziwiające jest, jakie są radosne. Najbardziej wzrusza
fakt, że one akceptują swoją chorobę. Nie ma
w nich wewnętrznego buntu ani pytań „dlaczego ja?”.
S
towarzyszenie obecnie prowadzi działalność jako domowe hospicjum. Zajmuje się
osobami dotkniętymi chorobami nowotworowymi, genetycznymi, metabolicznymi oraz
takimi, które nie dają szans na wyzdrowienie.
W tej chwili ma pod opieką 27 osób, w tym
19 dzieci w stanie ciężkim. Nie ma kontraktu
z NFZ, więc działa wyłącznie dzięki ciężkiej
pracy wolontariuszy. Budowa nowego ośrodka to wielka szansa, ponieważ w powiecie radomskim nie ma innego obiektu hospicyjnego,
a działający oddział paliatywny ma zupełnie
inny charakter. Inicjatywa ta wymaga ogromnych środków, głównie finansowych, ale również zaangażowania i operatywności. Jadwiga
Panek-Lenartowicz szuka pomocy, gdzie się
da, cieszy się dosłownie z każdego wsparcia.
Doceniając szczytną inicjatywę Stowarzyszenia oraz niezłomną pasję pani Jadwigi, Kasa
Stefczyka bez wahania wsparła jej działania.
Przekazana darowizna ma pomóc w adaptacji
otrzymanego budynku oraz budowie i wyposażeniu nowego obiektu.
– Historia ze SKOK-iem jako instytucją
wspierającą nasze Stowarzyszenie miała swój
początek w 2005 roku, kiedy mieliśmy puste
ściany w wynajętym na biuro pomieszczeniu – wspomina Jadwiga Panek-Lenartowicz.
– Wtedy pracownicy SKOK-u: pan Sławomir
Grunt i pani Beata Marczykowska pospieszyli
nam z pomocą. Otrzymaliśmy informację, że
oddział zmienia wystrój i umeblowanie swoich pomieszczeń. Wówczas przekazano nam
28 C Z AS STEFC Z YK A
wyposażenie biura (biurka, szafy, krzesła itp.).
Służą one nam do dnia dzisiejszego – mówi ze
wzruszeniem pani Jadwiga, która jest członkiem oddziału przy ul. Żeromskiego w Radomiu od sierpnia 2002 roku.
Człowiek z pasją
Obecnie, gdy lada dzień rozpoczną się prace związane z budową ośrodka w Alojzowie,
znowu włącza się do pomocy Kasa Stefczyka.
– Mamy bardzo dobre relacje, często
utrzymujemy kontakt – tłumaczy Beata
Marczykowska, dyrektor oddziału przy
ul. Żeromskiego w Radomiu. – Pani Jadwiga
to niesamowita osoba, niezwykle zaangażowana i oddana chorym. Praca z osobami
nieuleczalnie chorymi bądź niepełnosprawnymi stanowi dla niej sens życia, i to się czuje.
W Radomiu organizowane są co roku w pierwszy weekend września Dni Chleba. Podczas
tego wydarzenia Stowarzyszenie prowadzi
kwestę, loterie itp. Wspieramy ich gadżetami –
są to naprawdę drobiazgi, jak balony, długopisy itp., ale pozwalają uatrakcyjnić działania tak aktywnie prowadzone przez panią
Jadwigę. To wspaniała osoba – dodaje Beata
Marczykowska.
Jadwiga Panek-Lenartowicz swoją pasją
zaraziła się 10 lat temu, podczas spotkań z ruchem hospicyjnym w hospicjum św. Łazarza
w Krakowie.
– Jestem z wykształcenia lekarzem. Pracowałam w szpitalach, przychodniach,
Mieszkania chronione
Oprócz działalności hospicyjnej unikatową
inicjatywą są mieszkania chronione, które
będą stanowić kompleks z hospicjum. Będzie
ich 15, dla najbardziej potrzebujących osób,
które będą nie tylko objęte całodobową opieką
medyczną, ale również pomocą psychologiczną
i socjalną.
– Zależy nam na kompleksowej i pełnej opiece, której najbardziej tym osobom brakuje –
tłumaczy pani Jadwiga. – Mieszkania chronione będą miały standardy XXI wieku: komfortowe i nowoczesne, pokój lub dwa pokoje
z osobną łazienką i kuchnią.
Powstające hospicjum będzie mieścić
oddział stacjonarny, docelowo połączony
z oddziałem rehabilitacji neurologicznej,
ponieważ nie ma takiej placówki w Radomiu
i okolicach.
Potrzebne wsparcie finansowe
– Pozwolenie na budowę oraz plany zagospodarowania terenu leżą gotowe od listopada 2012
roku – uśmiecha się pani Jadwiga. – Z rozpoczęciem prac czekamy na przyjazną aurę. Przyda
się również każda pomoc, zarówno materiały
budowlane, jak i elementy wyposażenia oraz
po prostu ręce do pracy. Najważniejsze jednak,
i najtrudniejsze do pozyskania, jest wsparcie
finansowe, jak otrzymana darowizna od Kasy
Stefczyka, za którą serdecznie dziękuję. Niestety tempo prac zależy wyłącznie od posiadanych
środków finansowych, więc staramy się je organizować, jak tylko się da.
Na budowę kompleksu opiekuńczego potrzeba blisko 1,8 mln zł. Dobudowa hospicjum
stacjonarnego to koszt ok. 2,5 mln zł. Kompleks
rehabilitacyjny pochłonie 1 mln zł.
– Składamy wnioski o dofinansowanie projektu, m.in. do urzędu marszałkowskiego czy
starostwa. Szukamy sponsorów, organizujemy
akcje i koncerty charytatywne – mówi Jadwiga
Panek-Lenartowicz. Izabela Adamska
WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL
BYLIŚMY TAM
Konkurs Visa
fot. materiały własne
fot. materiały własne
28 lutego zakończył się konkurs „Obracaj
kartą, bo warto” skierowany do wszystkich
użytkowników kart Visa wydanych do konta
osobistego w Kasie Stefczyka.
W
konkursie można było zdobyć wiele cennych nagród:
sprzęt AGD, tablety laptopy oraz
nagrodę główną – samochód Škoda Fabia!
W kolejnych tygodniach trwania konkursu zostaliśmy zasypani
setkami SMS-ów, kartek pocztowych i listów z życzeniami z okazji
dwudziestolecia Kasy Stefczyka.
W samym tylko ostatnim tygodniu członkowie Kasy Stefczyka
używający karty Visa nadesłali
ponad 300 prac!
Kreaty w ność i inwenc ja
uczestników konkursu była naprawdę imponująca. Na konkurs
wpłynęło nie tylko wiele pięknych, płynących z serca życzeń
(zarówno w formie SMS-ów, jak
i tradycyjną pocztą). Otrzymaliśmy również niezwykłe wiersze,
często opatrzone wspaniałymi
ilustracjami, nadzwyczajne, grające i śpiewające księgi z życzeniami, prace plastyczne wykonane różnymi technikami, a nawet
prezentacje multimedialne na
płytach DVD.
Jury konkursu stanęło przed
naprawdę trudnym zadaniem.
Każdy SMS, kartka i list zostały
starannie przeczytane. Wybór
nie był łatwy! Ostatecznie jury
wyłoniło 33 finalistów – po trzech
z każdego tygodnia trwania konkursu. Wszyscy oni powalczą
w wielkim finale o cenne nagrody –
samochód osobowy Škoda Fabia
oraz laptopy i tablety. Zdobywca
nagrody głównej zostanie zaproszony do siedziby Kasy Stefczyka,
gdzie kluczyki do samochodu wręczy mu sam Artur Żmijewski! Paweł Tarnowski wicemistrzem świata
P
aweł Tarnowski zajął drugie
miejsce w wyścigach żeglarskich mistrzostw świata w kategorii U21. W końcowej klasyfikacji MŚ w olimpijskiej klasie RS:X
polski żeglarz uplasował się na
19. pozycji.
Wyścigi odbywały się u wybrzeży Buzios w Brazylii, gdzie
w 2016 r. odbędą się igrzyska
olimpijskie. Rozgrywane w Buzios
regaty są określane jako najważniejsze zawody windsurfingowe
tego roku.
– Tak zakończyły się moje
pierwsze mistrzostwa świata w kategorii seniorów. Cały
miesiąc treningu w Buzios
i wcześniejszych przygotowań
INFOLINIA 801 600 100
w Egipcie dał dobry efekt – nie
ukrywa radości Tarnowski.
– Regaty były bardzo ciężkie,
ale brazylijski klimat wszystko
wybaczał. Kolejny przystanek to
już Europa – Francja, czyli Puchar
Świata w Hyeres i potem mistrzostwa Europy w Breście.
Na słowa uznania zasługują
dotychczasowe osiągnięcia Tarnowskiego, który mimo młodego
wieku ma na swoim koncie sporo
sukcesów, i to w najważniejszych
zawodach. Pod koniec ubiegłego
roku obronił tytuły mistrza Europy i świata juniorów z 2011 r.,
zdobył mistrzostwo Polski seniorów RS:X i juniorów FORMULA. Odniósł też zwycięstwo
fot. archiwum prywatne
Zawodnik Sopockiego Klubu Żeglarskiego
i podopieczny Fundacji im. Franciszka
Stefczyka znalazł się na podium podczas
mistrzostw świata w windsurfingu
olimpijskim 2013.
w długodystansowych mistrzostwach Polski.
Sportowiec może się poszczycić także wieloma wyróżnieniami, zarówno o zasięgu ogólnopolskim, jak i lokalnym. Podczas
tegorocznej Pomorskiej Gali
Żeglarskiej zdobył tytuł Juniora
Roku 2012. Jest także laureatem
nagrody prezydenta miasta Sopotu w dziedzinie kultury fizycznej
i sportu za rok 2012, ogłoszonym
podczas tegorocznej Sopockiej
Gali Sportu. Polski Związek Żeglarski pod koniec ubiegłego
roku, podsumowując dokonania
minionego sezonu, uhonorował
Pawła Tarnowskiego statuetką
Nadzieja Roku 2012.
Sukcesy Pawła to zasługa ciężkiej pracy. Trenuje w kraju i za granicą. Częste wyjazdy, kosztowny
sprzęt, udział w wielu zawodach
nie byłyby możliwe bez wsparcia
sponsorów. Współpraca Pawła
z Kasą Stefczyka zaczęła się już
w 2009 roku. Wówczas Kasa
przekazała pieniądze na zakup
sprzętu windsurfingowego. Od
października 2012 roku wsparcie
obiecującego surfera kontynuuje
Fundacja Stefczyka. C Z AS STEFC Z YK A 29
BYLIŚMY TAM
Nowy oddział w Bytowie
Od niedawna z usług
Kasy Stefczyka mogą
korzystać mieszkańcy
Bytowa. Placówkę
otwarto przy
ul. Sikorskiego 32.
W
urocz ystośc i ot wa rc ia
uczestniczyli pracownicy
placówki, przedstawiciele Urzędu
Miejskiego i kierownictwo Kasy.
Ks. Damian Szulman poświęcił
obiekt i pobłogosławił wszystkich
zgromadzonych.
– Jesteśmy nastawieni na obsługę
obecnych członków, którzy dotychczas korzystali z usług Kasy
Stefczyka w innych miejscowościach, i na nowych, którzy do tej
pory nie mieli kontaktu z naszymi produktami – wyjaśnia Teresa Pietrzak, kierownik oddziału
Kasy Stefczyka w Bytowie.
W opinii pracowników nowo
otwartej placówki Kasa Stefczyka jest jedną z najbardziej
atrakcyjnych instytucji finansowych. Jej oferta jest konkurencyjna i dostosowana do potrzeb każdego klienta, o czym
podczas uroczystego otwarcia
mówił dyrektor regionu północnego Kasy Stefczyka, Witold
Bednaszewski.
– Cieszę się, że mogę dziś uczestniczyć w otwarciu kolejnej nowej
placówki. To wynik naszej pracy
i zaangażowania. Dzięki członkom naszej Kasy staramy się
dotrzeć wszędzie tam, gdzie to
możliwe. Do każdego z Państwa
podchodzimy indy widualne
i w tym tkwi nasz sukces – tłumaczy Witold Bednaszewski. Twój 1% wspiera potrzebujące rodziny
Szanowni Państwo,
D
zięki przekazaniu 1% podatku dochodowego od osób fizycznych na rzecz projektu
„Pomóż oszczędzać rodzinie” realizowanego
przez Stowarzyszenie Krzewienia Edukacji
Finansowej wspólnie możemy dać przysłowiową „wędkę zamiast ryby” rodzinom z niskimi dochodami, rodzinom z problemami,
które nie każdy potrafiłby udźwignąć.
Pani Beata i jej mąż mają czworo dzieci.
Narodziny najmłodszej córki zburzyły spokój rodziny – urodziła się trzy miesiące za
wcześnie, wskutek czego jeździ na wózku
inwalidzkim. Aby dać jej szansę na w miarę
normalne życie, konieczne jest zapewnienie
wyjazdów na turnusy rehabilitacyjne. Jeden
turnus w specjalistycznym ośrodku to koszt
kilku tysięcy złotych. NFZ dokłada niewiele.
Sytuacja materialna rodziny jeszcze pogorszyła się, kiedy mąż pani Beaty po wypadku
w pracy musiał przejść na rentę. Pani Beata
pracuje na pół etatu. Trudno jest oszczędzać,
30 C Z AS STEFC Z YK A
kiedy wychowuje się czwórkę dzieci. Jeszcze
trudniej, kiedy ma się niewielkie dochody.
Okazuje się jednak, że jest to możliwe.
Rodzina pani Beaty dowiedziała się o projekcie „Pomóż oszczędzać rodzinie” i postanowiła nauczyć się oszczędzać. Wcześniej
rodzina nie sprawdzała swoich wydatków
z paragonami w ręku. Nigdy też nie miała
żadnego konta oszczędnościowego – pieniądze były odkładane „do skarpety”, a po chwili
wyciągane i wydawane.
– Udział w projekcie zmienił nasz sposób myślenia – zaczęliśmy kontrolować
każdy wydatek, pamiętać o zbieraniu paragonów – mówi pani Beata. Dzięki systematycznemu odkładaniu choćby najmniejszej
kwoty łatwiej jest nam znaleźć środki na
rehabilitację córki. To, czego nauczyliśmy
się przez te kilka miesięcy, weszło nam
w krew. Teraz wiemy, że warto prowadzić
budżet domowy! Stowarzyszenie Krzewienia Edukacji
Finansowej (SKEF) KRS 0000053057
zwraca się do Państwa z serdeczną
prośbą o przekazanie 1% podatku
dochodowego od osób fizycznych na
wsparcie następujących działań:
w<>;617@At";9±Ņ;?F/FÖ0F-Ä>;0F5nie”,
w? F7;81ā08->;0F5:F˃F-7>1?A10A7-/65
finansowej,
wA:0A?FA%@E<1:05-8:13;
Więcej o projektach na stronie:
www.skef.pl/projekty/pomoz-oszczedzac-rodzinie
Będziemy wdzięczni za każdą wpłatę
1% podatku dochodowego za 2012 r. na
rzecz SKEF. Więcej informacji o naszej
działalności oraz bezpłatny program
PIT 2012 znajdą Państwo na stronie
internetowej www.skef.pl
Darowizny 1% na rzecz SKEF można
wpłacać na następujący rachunek bankowy: BZ WBK SA III/o Gdynia 34 1090
1102 0000 0001 1200 8689
WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL
RODZICE W SZKOLE
Rodzice i Nauczyciele!
Razem możemy więcej
Tocząca się od pewnego czasu dyskusja o polskiej szkole pokazuje rozziew,
jaki istnieje i coraz bardziej się pogłębia pomiędzy oficjalnymi stanowiskami
administracji państwowej (ministra edukacji narodowej, samorządów
terytorialnych, kuratorów oświaty itp.) a opiniami zwykłych mieszkańców
naszego kraju.
iększość raportów i informacji MEN pełna jest:
wskaźników wzrostu akceptacji, a często wręcz
gloryfikacji, rozwiązań typu obniżenie wieku obowiązku szkolnego i zmiana kanonu nauczania historii,
zachwytu nad wykorzystywaniem funduszy unijnych,
budowy boisk – tzw. orlików, programów typu „Bezpieczna szkoła” itp.
Miejscem, gdzie te „osiągnięcia” w rozwoju narodowej edukacji są przedstawiane, jest m.in. Sejm RP
(a szczególnie sejmowa Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży). Niestety, posłowie obozu rządowego nie potrafią, lub nie chcą, zdobyć się na jakąkolwiek krytyczną
refleksję w stosunku do prezentowanej przez ministra
edukacji narodowej „propagandy sukcesu”, a posłowie
opozycji zdecydowanie zbyt rzadko proponują konkretne rozwiązania ustawowe, mogące prowadzić do zmiany istniejącej sytuacji. Na to nakładają się opinie setek
tysięcy rodziców, uczniów i nauczycieli, które na ogół
skrajnie różnią się od „raportów władz”.
Rodzice są zaniepokojeni spadkiem poziomu kształcenia, wyraźnym zaniedbaniem spraw wychowania
oraz nieprzejrzystymi zasadami finansowania szkół
i realizowania przez nie programów nauczania.
Uczniowie „uczą się” zdawania egzaminów (zazwyczaj testowych), co ma niewiele wspólnego z przyswajaniem szerokiej wiedzy oraz rozwojem intelektualnym,
a raczej sprzyja wykształceniu bezmyślnych robotów.
I wreszcie nauczyciele: nisko opłacani, atakowani
z różnych stron, często za nie swoje winy, ciągle niepewni, jaki będzie ich status zawodowy za kilka lat.
Na dodatek żale rodziców, uczniów i lokalnych środowisk obywatelskich, których adresatami zazwyczaj
powinny być organy prowadzące szkoły – samorządy
terytorialne i władze centralne – MEN, są kierowane
do nauczycieli, bo tak i najbliżej, i najwygodniej. Ta
sytuacja powoduje obwinianie przez ogół rodziców za
większość słabości oraz zaniedbań polskiej szkoły –
często Bogu ducha winnych – nauczycieli i skutkuje
tworzeniem się bardzo silnych napięć i antagonizmów
między oboma środowiskami.
Być może niektórym „władcom” Polski na podziałach
i antagonizmach zależy, bo łatwiej jest rządzić w oparciu o zasadę „dziel” niż „łącz”, ale my – rodzice na takie
działania nie powinniśmy się godzić.
Pamiętajmy, że filarami polskiej szkoły przez stulecia byli i są nadal jej nauczyciele. Pamiętajmy również
i przypominajmy o tym nauczycielom, że nie będzie
możliwe w XXI wieku stworzenie szkoły na miarę wyzwań przyszłości oraz oczekiwań i marzeń młodego
INFOLINIA 801 600 100
fot. shutterstock
W
pokolenia bez włączenia w jej codzienne życie rodziców.
Taka filozofia wyraźnie wpisuje się w polską tradycję. To
szkole tworzonej przez tysiące wspaniałych nauczycieli
i dziesiątki tysięcy rodziców zawdzięczamy pierwsze
polskie „ministerstwo oświaty” – Komisję Edukacji
Narodowej, obronę w okresie zaborów przed wynarodowieniem, godne zachowanie społeczeństwa w okresie niemieckiej i sowieckiej okupacji lat 1939-1945 oraz
siłę, by opierać się komunistycznemu totalitaryzmowi
w latach 1945-1989.
Dziś istnieje historyczna konieczność, aby do tych
korzeni wrócić, aby zbudować trwałą koalicję rodziców i nauczycieli na rzecz polskiej oświaty, koalicję,
która ma służyć nie tylko dobru naszych dzieci, ale
przede wszystkim być wyrazem troski o przyszłość
kraju – tę najbliższą i tę w perspektywie wielu dziesięcioleci. Pomóżmy nauczycielom, wykonywującym
piękny, może najważniejszy, a na pewno najtrudniejszy
społeczny zawód, przywrócić wiarę, że to właśnie oni,
wspólnie z nami – rodzicami, będą decydować o przyszłości Polski.
Przed laty kanclerz Jan Zamoyski powiedział: „Takie
będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”.
Dziś do tych słów dodajemy: „Takie będzie młodzieży
chowanie, jaki będzie Edukacyjny Pakt Rodziców i Nauczycieli”. Wojciech
Starzyński
Prezes zarządu Fundacji „Rodzice Szkole”,
pomysłodawca, założyciel i wieloletni prezes
Społecznego Towarzystwa Oświatowego,
współtwórca oświaty
niepublicznej w Polsce, animator szeregu
inicjatyw obywatelskich
na rzecz uspołecznienia
polskiej oświaty i zagwarantowania rodzicom realnego wpływu
na szkołę ich dzieci.
Wojciech Starzyński
C Z AS STEFC Z YK A 31
PORADNIKI
50+ odc. 11
Na kłopoty linia pożyczkowa
Prawdopodobnie każdy z nas znalazł się
kiedyś w sytuacji, gdy pilnie potrzebował
gotówki, a jak na złość nasze konto
świeciło pustkami. Skąd wziąć pieniądze na
nieprzewidziane wydatki? Odpowiedź jest
prosta – linia pożyczkowa.
Posiadacze konta w Kasach Stefczyka,
których stały dochód (np. emerytura) wpływa
na to konto, mają możliwość dostępu do
dodatkowych środków pieniężnych w ramach
linii pożyczkowej. Jest to bardzo wygodna
forma kredytowania. Łatwość w dostępie
do pieniędzy nie jest jedyną zaletą linii
pożyczkowej. Warto zwrócić uwagę, że
otrzymanymi środkami możemy swobodnie
dysponować, co w praktyce oznacza, że mamy
możliwość wykorzystania ich w razie potrzeby,
jak również spożytkowania na dowolny cel.
Dzięki posiadanej karcie Visa pieniądze
możemy wypłacać w oddziałach Kas Stefczyka
i w bankomatach, jak również dokonywać
płatności w punktach usługowo-handlowych.
Dodatkowo mamy dostęp do pieniędzy przez
internet, jeżeli mamy konto z dostępem przez
internetowy system transakcyjny.
Życie codzienne wymaga od nas zapamiętania
wielu dat – płatności za czynsz, media czy
rat kredytu. Linię pożyczkową spłaca się
łatwo, nie trzeba robić specjalnego przelewu
na odrębny rachunek, wystarczy regularnie
zasilać swój rachunek, a spłata linii nastąpi
automatycznie z wpłaconych środków.
Wysokość przyznanego limitu pożyczkowego
jest ustalana indywidualnie.
Warto zauważyć, że linia pożyczkowa jest
wygodnym, prostym i stosunkowo tanim
sposobem na załatanie dziury w budżecie
domowym i sfinansowanie nieoczekiwanych
wydatków. Zachęcamy do zapoznania się
z dodatkowymi informacjami na temat linii
pożyczkowej, które znajdą Państwo w 11.
odcinku poradnika z serii „50+” , który można
obejrzeć na stronie www.stefczyk.tv.
Jednocześnie zachęcamy do obejrzenia
wszystkich pozostałych odcinków serii „50+”
oraz do odwiedzenia oddziałów Kas Stefczyka,
gdzie pracownicy z przyjemnością odpowiedzą
na Państwa pytania.
poradyprawnika
Alicja Żytny
aplikant radcowski
Czy można przetwarzać dane osobowe osób prowadzących działalność gospodarczą
(przedsiębiorców) bez ich zgody?
W związku z uchyleniem z dniem 1 stycznia 2012 r. art. 7a ust. 2
ustawy z dnia 19 listopada 1999 r. Prawo działalności gospodarczej,
który stanowił, że dane przedsiębiorców są jawne, a tym samym
wyłączał dane osobowe zawarte w ewidencji działalności
gospodarczej spod przepisów ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r.
o ochronie danych osobowych, ochronie przewidzianej w tej ustawie
podlegają obecnie dane osób fizycznych bez względu na to, czy osoby
te prowadzą działalność gospodarczą, czy też nie.
Administrator danych osób fizycznych prowadzących działalność
gospodarczą zobowiązany jest więc do spełnienia obowiązków
wynikających z przepisów ustawy o ochronie danych osobowych,
tj. m.in. obowiązku informacyjnego, obowiązku uzyskania zgody,
obowiązku zgłoszenia zbioru do rejestracji, określonego w art. 40 tej
ustawy.
Ustawa o ochronie danych osobowych nakłada na podmioty, które
są administratorami danych osobowych, szereg dosyć uciążliwych
obowiązków, w tym obowiązki informacyjne wobec osób, których
dane dotyczą, czy obowiązek rejestracji zbiorów danych osobowych,
o którym mowa powyżej.
Zgodnie z obowiązkiem informacyjnym wynikającym z art. 24 i 25
ustawy o ochronie danych osobowych i związanym ze zbieraniem
32 C Z AS STEFC Z YK A
danych, podmioty będące administratorami danych przedsiębiorców
będących osobami fizycznymi po zmianie przepisów mają obowiązek
stosować się do zapisów ustawy, w tym realizować obowiązek
informacyjny wynikający z ww. artykułów ustawy.
Ponadto dodatkowym obowiązkiem administratora danych
osobowych jest wykonywanie obowiązku, o których mowa
w art. 32 i 33 ustawy o ochronie danych osobowych. Jeśli
przedsiębiorca będący osobą fizyczną złoży wniosek o udzielenie
informacji o różnych aspektach przetwarzania jego danych
osobowych, w odpowiedzi administrator powinien w terminie
30 dni poinformować go m.in. o kategoriach danych przetwarzanych
w zbiorze, sposobie zebrania, celu i zakresie ich przetwarzania,
ewentualnym udostępnieniu ich innym podmiotom.
Oprócz obowiązków informacyjnych administratorzy danych
osobowych osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą
zobowiązani są w pełnym zakresie spełniać takie obowiązki, jak:
dysponowanie podstawą prawną przetwarzania (art. 23 ust. 1 ustawy
o ochronie danych osobowych), obowiązki w zakresie zabezpieczenia
danych (art. 36-39a ustawy) oraz obowiązek rejestracji zbiorów
danych (art. 40 ustawy). Są one bowiem związane nie ze zbieraniem
danych osobowych, ale z samym faktem przetwarzania danych.
WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL
PO GODZINACH
Prima aprilis, czyli kłamstwo
z dyspensą
bezpłatna
gazeta
kasy stefczyka
e-mail
fot. shutterstock
Kłamać czy nie kłamać ? Kłamać!
Ale tylko w prima aprilis i tylko
tak, by nikogo kłamstwem nie
skrzywdzić.
Z
anim odpowiemy sobie na pytanie, skąd się wzięło
to dziwne kwietniowe święto – krótka (ale autentyczna!) historyjka o grupie przyjaciół z kategorii „łyse
konie”. Oczywiście rzecz działa się w prima aprilis. Inni
wmówili jednemu, że trafił „szóstkę” w totka. Nikt nie
spodziewał się, że adresat żartu potraktuje go poważnie
i zwolni się z pracy, artykułując przez telefon szefowi,
gdzie go ma i dlaczego. Do dziś nie chce wyjaśnić, czy
domyślał się, że to kawał, i w rewanżu – by żartownisie
mieli poczucie winy – zadzwonił do szefa (albo kogoś
podstawionego), czy chciał się zwolnić, bo miał dość
roboty i wykorzystał sytuację, a może rzeczywiście
uwierzył w wygraną. Ostatecznie owe dość radykalne
odejście z pracy na dobre mu wyszło.
Ale do meritum. Wyjaśnienie, skąd się wzięło i jak
dalece sięga wstecz owe primaaprilisowe oszukiwanie,
łatwe nie jest. Mamy tu raczej do czynienia z domysłami.
Ponoć – jak twierdzą niektórzy – popularność zyskało
w średniowieczu, kiedy to postanowiono nawiązać do
starorzymskich praktyk, a dokładniej – zwyczaju zwanego Cerialii obchodzonego na początku kwietnia na cześć
Ceres – bogini (nie mylić z planetą karłowatą krążącą
wewnątrz pasa planetoid między orbitami Marsa i Jowisza o tej samej nazwie albo z tłuszczem spożywczym
tworzonym na bazie rzepaku). Ceres – albo Cerera – to
w mitologii rzymskiej boginka „nadzorująca” wegetację
INFOLINIA 801 600 100
i urodzaj. Otóż miała ona zostać zręcznie wyprowadzona w pole podczas poszukiwania porwanej córki. Grecy
z kolei szukali źródła w micie o Demeter, która poszukując w Hadesie córki Persefony, skutecznie dała się zwieść
echu. Jest i kolejna wersja. Także rzymska, a nazywa się
Veneralia. W owe święto wolno było żartować, wygłupiać
się, robić kawały i… przebierać się w odzienie płci przeciwnej – co w inne dni mile widziane nie było. Jeszcze inni
szukają korzeni prima aprilis w zmianie kalendarza na
gregoriański. W 1592 r. Nowy Rok zaczął obowiązywać
1 stycznia, niektórzy jednak ani myśleli iść z duchem
czasu i nadal świętowali 1 kwietnia. Stali się obiektem
żartów, a by podkreślić ich zacofanie – nazywano ich
kwietniowymi głupkami. Naigrywanie się z innych najszybciej podchwycili Francuzi (do dziś ktoś, kto da się
nabrać, otrzymuje w nagrodę kartkę z rybą, którą z kolei
przypina się do plecaka czy marynarki). Wedle niektórych wierzeń 1 kwietnia duchy mszczą się na żywych,
sprowadzając na nich nieszczęścia. Chrześcijanie, by dać
opór pogańskim zwyczajom, zaczęli tę datę wiązać z Judaszem Iskariotą (jeden z apostołów, według Ewangelii
wydał Jezusa Chrystusa za trzydzieści srebrników). Miał
urodzić się właśnie 1 kwietnia i dlatego ten dzień zaczęto
kojarzyć z obłudą i nieprawdą.
Dzień żartownisiów kocha cały świat, tylko inaczej go
nazywa. W Wielkiej Brytanii czy Australii 1 kwietnia to
Dzień Głupców, w który można szaleć z kawałami, ale –
uwaga – tylko do południa. Francuzi mają Dzień Kwietniowej Ryby” a żarty analogicznie nazywane są „kwietniowe ryby”. Szkoci z kolei „polują na głupca”. Narody
hiszpańskojęzyczne też żartują, ale kwiecień przenieśli
sobie na koniec grudnia. Polacy dzień ten traktują tak,
jak na to zasługuje, czyli po macoszemu. Od XVII wieku,
kiedy to ponoć prima aprilis już na dobre się u nas zakorzenił, 1 kwietnia rzeczy poważnych raczej się nie robi.
Podobno gdy podpisywano z Leopoldem I Habsburgiem
sojusz antyturecki (1683 r. – pod dowództwem króla Jana
III Sobieskiego Polska odniosła zwycięstwo w bitwie pod
Wiedniem), porozumienie zawarte 1 kwietnia antydatowano na 31 marca.
I co to przyzwyczajenie robi z człowieka…
A na koniec garść kwietniowych przysłów, bo
kwiecień to nie tylko prima aprilis, to też – jak
sama nazwa wskazuje – kwiaty, ciepło, odrodzenie, siew, świergoczące ptaki itd.
wNa prima aprilis nie wierz, bo się omylisz.
w0E.EC͞7C51@:5A:51<-0-ÿ;@;;C;/±C.Ö0F519-ÿ;
wC51/51ā<81/51ā.;<>F1<8-@-@>;/4ÖF59E@>;/4Ö8-@-
pół wiosenny, pół zimowy, nie każdemu bywa zdrowy, to
zaświeci błyskawicą, to zasypie twarz śnieżycą.
w510EC͞7C51@:5A?ÿ;:7;3>F161C@10E/4ÿ;<:51FA.;Ņ161
wF-?197C51@:5-<;>-81@:5-/Fÿ17-FC510F51C͞F59Ö
zjedzie.
w51<ÿE7C51/51ā9;7>E9-6.Ö0F51ŅE@7;6-7;3-6
w 4;Ä 5͞ C͞ 7C51@:5A ?ÿ;:7; 3>F161 :51>-F <;81 Ę:513
zawieje.
w -ĘC5Ö@13;>-:/5?F7-<>FE8-@A61<85?F7-
czas.stefczyka@apella.
com.pl
www.kasastefczyka.pl
www. stefczyk.info
tel. 801 600 100
redaktor naczelny
Maciej Goniszewski
redaktor
zarządzający
Maciej Wośko
redakcja
Jadwiga Bogdanowicz
korekta
Bogumiła Kamola
studio
Maciej Grzesiak
wydawca
Apella S.A.
81-472 Gdynia
ul. Legionów 126-128
tel. 58 768 33 00
ISSN 1730-8712
(Rob)
C Z AS STEFC Z YK A 33
ROZRYWKA
krzyżówka
Baw się razem z nami
Zapraszamy do zabawy! Rozwiąż krzyżówkę
i wygraj sokowirówkę!
Litery z ponumerowanych pól wpisane w diagram pod
krzyżówką utworzą hasło – rozwiązanie.
Przepisz to hasło na kupon, wypełnij pozostałe dane,
naklej na kartę pocztową i wyślij na wskazany na
kuponie adres.
kuponkrzyżówkowy
rozwiązanie krzyżówki: . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
imię
nazwisko
miejscowość
ulica
Możesz też skorzystać z formularza na stronie:
http://www.kasastefczyka.pl/czas-stefczyka
nr domu
–
nr lokalu
kod pocztowy
telefon
e-mail
Co miesiąc wyłaniamy 10 zwycięzców, których
nazwiska zamieszczamy w kolejnym numerze
„Czasu Stefczyka”. Hasło z poprzedniej krzyżówki:
„Miliony spełnionych marzeń”.
Kupon należy wypełnić pismem drukowanym, wyciąć, nakleić na kartę pocztową i wysłać z dopiskiem „Krzyżówka”.
do redakcji, podając własny adres. Termin nadsyłania rozwiązań: 15.04.2013 r. Decyduje data stempla pocztowego.
Nasz adres: Apella S.A., ul. Legionów 126-128, 81-472 Gdynia
Wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Towarzystwo Zarządzające SKOK sp. z o.o. spółkę komandytowo-akcyjną , z siedzibą w Gdyni, ul. Legionów 126-128 (81-472),
NIP 586-222-87-49, REGON 220717041, wpisaną do rejestru przedsiębiorców prowadzonym przez Sąd Rejonowy w Gdańsku VIII Wydział Gospodarczy KRS nr 0000019828 o
kapitale zakładowym 340.549.064 zł – jako administratora danych osobowych, swoich danych osobowych w celach handlowych i marketingowych produktów i usług podmiotów trzecich, analiz i badań, włączenia do bazy danych, integracji danych oraz aktualizacji i weryfikacji poprawności tych danych, samodzielnie lub z innymi podmiotami
oraz oświadczam że zostałem (-am) poinformowany (-a) o prawie dostępu do swoich danych zgodnie treścią ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych
(tekst jedn. Dz. U. z 2002 r. Nr 101, poz. 926 z późn. zm.).
Wyrażam zgodę na otrzymywanie informacji handlowej drogą elektroniczną na zasadach określonych w ustawie z dnia 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą
elektroniczną (Dz. U. z 2002 r. Nr 144, poz. 1204 z późn. zm.).
Żelazko wygrali:
Łukasz Piekutowski, Olecko, Aleksandra Szopa,
Godziszów, Bartosz Sitek, Wolbórz, Marcin Konieczny,
Brzyska, Marcin Bębenek, Oświęcim, Zbigniew
Winter, Katowice, Roman Dziura, Szczecin, Katarzyna
Kostewicz, Jaworzno, Urszula Durys, Nowogard, Jan
Wielandt, Tuchola
34 C Z AS STEFC Z YK A
Oświadczam, że zostałem (-am) poinformowany (-a) o przetwarzaniu przez Spółdzielczą Kasę Oszczędnościowo-Kredytową im. F. Stefczyka z siedzibą w Gdyni przy ul.
Bohaterów Starówki Warszawskiej 6 moich danych osobowych pozyskanych w celu niezbędnym dla przeprowadzenia konkursu, opublikowania moich danych osobowych na
łamach czasopisma w razie wygranej i w celu prowadzenia marketingu bezpośredniego własnych produktów i usług. (Dane osobowe Pani/Pana będą przekazywane wyłącznie podmiotom uprawnionym na podstawie przepisów prawa, podmiotom powiązanym osobowo, kapitałowo lub systemowo ze SKOK, jak również współpracującym ze SKOK
na podstawie zawartych umów przy wykonywaniu czynności związanych z jej działalnością statutową). Podanie danych jest dobrowolne.
Jednocześnie oświadczam, że zostałem (-am) poinformowany (-a) o
prawie dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania, zgodnie
z przepisami ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych. Wyrażam zgodę na przesyłanie na podany przeze mnie adres
e-mail lub przekazywanie za pośrednictwem telefonu/telefonu komórkowego informacji handlowych związanych z aktualną działalnością
oraz dotyczących nowych usług i produktów finansowych oferowanych
Czytelny podpis osoby pełnoletniej
przez podmioty, o których mowa powyżej. Oświadczam, że zapoznałem
(-am) się z Regulaminem krzyżówek ,,Czas Stefczyka” dostępny na stroJeśli nie ukończyłeś (-aś) 18 lat, prosimy o podpis rodzica lub opiekuna.
nie www.kasastefczyka.pl/czas-stefczyka i akceptuję go.
kupon nr 94
WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL
REKLAMA
Pod słońcem Egiptu
z odpowiednią ochroną
Pomoc w nagłych wypadkach
SKOK Ubezpieczenia ma w swojej ofercie
ubezpieczenie podróżne, które zapewni
spokojny i bezpieczny wypoczynek z dala
od domu. Koszt ubezpieczenia dla jednej
osoby dorosłej udającej się na tygodniowy
wypoczynek do Egiptu czy Turcji, czyli najbardziej popularnych destynacji wśród Polaków, to koszt około 110 zł. Polisa turystyczna oferowana przez SKOK Ubezpieczenia
obejmuje: leczenie i transport medyczny
z pomocą assistance, następstwa nieszczęśliwych wypadków, utratę i uszkodzenie
bagażu oraz odpowiedzialność cywilną.
Szczególnie warto zwrócić uwagę na assistance – formę usługi polegającą na pomocy
w nagłych wypadkach. Gdy zachorujemy
INFOLINIA 801 600 100
lub ulegniemy nieszczęśliwemu wypadkowi
podczas zagranicznego urlopu, w ramach
assistance możemy skorzystać z telefonicznej konsultacji z lekarzem lub wizyty lekarza
na miejscu. Ubezpieczenie to pomoże nam
również wtedy, gdy zagubi się nasz bagaż
lub padniemy ofiarą kradzieży dokumentów.
Assistance zadziała również w sytuacji, gdy
będzie nam potrzebny transport w związku
z koniecznością powrotu do kraju. Dzięki
niemu otrzymamy również wsparcie informacyjne w ramach działających całodobowo
infolinii – wystarczy jeden telefon pod numer
wskazany w polisie ubezpieczeniowej.
Ubezpieczenie podróżne oferowane przez
SKOK Ubezpieczenia dostępne jest w trzech
wariantach, ściśle dopasowanych do potrzeb
klienta. Członkowie SKOK przy zakupie
ubezpieczenia podróżnego mogą liczyć na
specjalne zniżki.
Osoby planujące urlop w Polsce mogą skorzystać z oferty ubezpieczenia następstw
nieszczęśliwych wypadków. Zapewnia ono
zwrot kosztów leczenia np. w przypadku złamania nogi, zabezpiecza również przyszłość
naszą i bliskich w razie trwałego inwalidztwa,
trwałego uszczerbku na zdrowiu lub śmierci, które nastąpiły na skutek nieszczęśliwego
wypadku. Oferta NNW SKOK Ubezpieczenia, podobnie jak ubezpieczenie podróżne,
zawiera trzy warianty optymalnie dopasowane do potrzeb klienta, które różnią się zakresem ochrony ubezpieczeniowej. Co istotne,
ochrona w ramach NNW może zapewnić
pokrycie kosztów wypadków związanych
z uprawianiem sportów wysokiego ryzyka. Dodatkowo propozycja ubezpieczyciela
może zostać wzbogacona o odpowiedzialność cywilną w życiu prywatnym (OC).
Obowiązkowa lektura OWU
Szczegółowe informacje na temat wybranego ubezpieczenia klient znajdzie w dołączonych do każdej polisy ogólnych warunkach ubezpieczenia (OWU). Eksperci radzą,
by zapoznać się z nimi przed zawarciem
umowy ubezpieczenia. Pozwoli to uniknąć
ewentualnych rozczarowań przy wypłacie
odszkodowania.
– W razie jakichkolwiek niejasności związanych z interpretacją OWU czy w ogóle
zakupem polisy pomocą zawsze służą doradcy SKOK Ubezpieczenia dostępni we
wszystkich placówkach SKOK – dodaje
Iwona Kondracka. – Jako firma odpowiedzialna społecznie przykładamy dużą wagę
do edukacji ubezpieczeniowej. Warto dodać,
że dzięki przeznaczonej na tablety aplikacji
sprzedażowej klient ma teraz możliwość
spotkania się z doradcą i zakupienia polisy
turystycznej w dogodnym dla siebie miejscu
i czasie, ograniczając formalności do niezbędnego minimum.
Zakupu ubezpieczenia podróżnego można
dokonać również przez telefon, za pośrednictwem internetowej platformy sprzedażowej www.skokubezpieczenia24.pl lub aplikacji na smartfony m.skokubezpieczenia24.pl.
Dzięki tym nowoczesnym rozwiązaniom polisę turystyczną można kupić w ostatniej chwili przed odlotem na wymarzone wakacje –
nawet na lotnisku.
C Z AS STEFC Z YK A 35
REKLAMA NR 868
Ostatnie informacje medialne o turyście
z Kalisza, który doznał udaru mózgu podczas wakacji w Egipcie, obrazują, jak ważne
jest zadbanie o właściwą ochronę ubezpieczeniową. Polisa turystyczna, którą wykupił
kaliszanin, wystarczyła jedynie na operację.
Sfinansowanie kosztownego leczenia i sprowadzenie chorego do kraju były możliwie
jedynie dzięki pomocy darczyńców.
– To dramatyczne zdarzenie pokazuje, jak
ważna jest edukacja ubezpieczeniowa – mówi
Iwona Kondracka, dyrektor Działu Rozwoju
i Wsparcia Sprzedaży SKOK Ubezpieczenia.
– W wyborze oferty klienci najczęściej kierują się ceną, co powoduje, że narażają się
na ryzyko niewystarczającej ochrony. Bardzo
ważne jest zwrócenie uwagi na sumę ubezpieczenia, czyli górnej granicy odpowiedzialności ubezpieczyciela, od której zależy wysokość ewentualnego odszkodowania. Warto
również przyjrzeć się wyłączeniom odpowiedzialności towarzystwa, czyli sytuacjom,
w których nie ponosi ono odpowiedzialności
w przypadku wystąpienia szkody.
fot. shutterstock
Zanim wybierzemy się w wakacyjną podróż, warto zadbać o właściwą ochronę
ubezpieczeniową. Zapewni nam ona spokojny wypoczynek z dala od domu,
a w razie nieprzewidzianych zdarzeń pozwoli uniknąć niebotycznych kosztów
związanych z leczeniem czy powrotem do kraju.
36 C Z AS STEFC Z YK A
WWW.K ASASTEFC Z YK A.PL