Gilbert Keith Chesterton (1874– 1936) zasłynął obroną i apolo

Transkrypt

Gilbert Keith Chesterton (1874– 1936) zasłynął obroną i apolo
G
ilbert Keith Chesterton (1874–
1936) zasłynął obroną i apologetyką katolickiej ortodoksji
w Wielkiej Brytanii. Jego wstąpienie
do Kościoła katolickiego w 1922 roku
uznawano za najważniejsze wydarzenie religijne Anglii od czasu konwersji J.H. Newmana (1801–1890) w 1845
roku. Był niezwykle płodnym pisarzem
i publicystą: przez cztery dziesiątki lat
poświęcał się toczeniu burzliwych sporów i zwalczaniu dominujących w Europie idei socjalistycznych i liberalnych,
a także – obecnych zwłaszcza w polityce
Wielkiej Brytanii, Niemiec i Rosji – idei
imperialnych. Chesterton był miłośnikiem tradycyjnych, chrześcijańskich,
wolnych narodów. Do jego ulubieńców
należała Irlandia i Polska. Jednym z paradoksów jego czasów i życia jest fakt,
że on sam, będąc z pochodzenia Anglikiem, toczył słynną polemikę z irlandzkim socjalistą i noblistą – Georgem
Bernardem Shaw (1856–1950), w której
między innymi domagał się niepodległości Irlandii wbrew swojemu irlandzkiemu oponentowi i zarazem koledze.
Na palcach jednej ręki zliczyć by można
Anglików sprzeciwiających się polityce
imperialnej Wielkiej Brytanii i widzących w katolickiej Polsce filar zdrowej
moralności i równowagi w Europie.
Chesterton bardzo ostro krytykował
i oskarżał o korupcję premiera Wielkiej Brytanii Davida Lloyda George’a
(1863–1945), który był zagorzałym polonofobem i zwolennikiem silnych Niemiec.
Chesterton tak opisuje swoją wizytę
w Polsce, odbytą w 1927 roku:
Wspomnę tylko jedną lub dwie rzeczy;
nie takie, które mógłbym pamiętać, ale takie,
których nie mogę zapomnieć.
Kiedy odwiedzałem Polskę, zostałem
zaszczycony zaproszeniem od Rządu; ale
cała gościnność, którą otrzymałem, była
o wiele zbyt żywa, jak na wizytę oficjalną.
Jest w Warszawie pewna tawerna, gdzie
pije się tokaja, a to wyleczy każdego oficjała z oficjalizmu. [...] Dostrzegłem trudność polskiego rządu wystarczająco, aby
zrozumieć że to, co się pisze w gazetach
[angielskich] o tzw. Polskim Korytarzu [
dostępie do morza ], jest nonsensem. Sytuacja byłaby lepiej zrozumiała, jeśli każdy
dostrzegłby oczywisty fakt, że Polacy zawsze mieli wybór między dwoma rodzajami
zła. Spotkałem wielkiego Piłsudskiego; ten
bohaterski i surowy wojownik powiedział
mi, że z dwojga złego, wolał on Niemcy niż
Rosję. Jego rywal, Dmowski, który także
gościł nas w swojej wiejskiej rezydencji, zadecydował, że z tej dwójki preferuje Rosję.
Spotkałem już wcześniej tego interesującego człowieka; dr Sarolea przyprowadził go
kiedyś do mnie i złośliwie wypominał mu
antysemityzm, mówiąc: „Jakby nie było,
Twoja religia pochodzi od Żydów.” Na co
Dmowski odpowiedział: „Moja religia pochodzi od Jezusa Chrystusa, który został
zamordowany przez Żydów.” Piłsudski
sympatyzował z Litwą, choć Litwini i Polacy kłócili się w tamtym czasie. Dążył do
uzyskania Wilna. Znalazłem się następnie
na tym historycznym miejscu, gdzie Polacy
i Litwini trwają w pokoju – nawet kiedy ze
sobą walczą.
Jechałem z polską panią, która była bardzo mądra i świetnie zaznajomiona z całym
charakterem Europy i Anglii (jak to mają
w swoim barbarzyńskim zwyczaju Słowianie); zauważyłem że ton jej głosu zmienił
się na chłodniejszy, kiedy zatrzymaliśmy się
przed sklepionym przejściem prowadzącym
w boczną uliczkę – powiedziała że nie możemy tam wjechać. Zastanawiałem się czemu,
brama była szeroka, a ulica wyglądała na
otwartą. Kiedy przechodziliśmy pod łukiem
poleciła mi, abym zdjął kapelusz. I wtedy
ujrzałem tą otwartą ulicę. Wypełniona była
ogromnym tłumem, skierowanym wprost
na mnie; wszyscy klęczeli na ziemi. Czułem
jakby ktoś miał przechodzić za mną albo jakby szybował mi nad głową jakiś przedziwny ptak. Obróciłem się i zobaczyłem wielkie
otwarte okna odsłaniające komnatę pełną
złota i kolorów; wyglądało to jak przepiękny obrazek, ale części tego obrazka ruszały
się, jakby w teatrzyku; i wtedy zdałem sobie
sprawę że od tych ludzi świeci i wybrzmiewa wiekopomna wspaniałość odprawianej
właśnie Mszy.
Inne wspomnienie dotyczy znajomości
z młodym hrabią, którego kosztowna rezydencja została spalona przez Armię Czerwoną po Bitwie Warszawskiej. Patrząc na
ruiny wspaniałych marmurów, ktoś z naszej grupy rzekł, że zniszczenie tego starego
domu rodzinnego musiało być okropne. Ale
młody hrabia wzruszył ramionami, zaśmiał
się nieco, wyglądając jednak na smutnego
i powiedział, że nie wini ich za to. „Sam
byłem żołnierzem w tej samej wojnie; znam
te pokusy, wiem, co wojak czuje, przewracając się ze zmęczenia i zamarzając; kiedy
widzi cudze fotele czy zasłony mogące stanowić opał na noc – nie zastanawia się długo. Wszyscy jesteśmy takimi żołnierzami.
Jest tylko jedna rzecz, której żałuję. Pokażę
wam.” Zabrał nas do długiej topolowej alejki, na końcu której stała figura Matki Boskiej – z odstrzeloną głową i dłońmi. Dłonie
zostały jednak doczepione. To jej okaleczenie
zdawało się pokazywać znaczenie jej wstawiennictwa: proszenie o litość dla bezlitosnej rasy ludzkiej.
Piotr Musiewicz
G.K. Chesterton, The Autobiography, San Francisco
2006, s. 311-312, tłum. własne
ye
Leanto 3 (20) 2008 – st. 7