mactronic outdoor hls-k1 sensor
Transkrypt
mactronic outdoor hls-k1 sensor
Ekwipunek MACTRONIC OUTDOOR HLS-K1 SENSOR Cena: 103 zł, Masa: 151 g (z bateriami) CZOŁÓWKA, MIMO IŻ DEDYKOWANA DO TREKKINGU I ALPINIZMU, JUŻ NA PIERWSZY RZUT OKA ZAINTRYGUJE TAKŻE ROWERZYSTÓW. Głównie za sprawą siły światła o jasności 80 lumenów (dla przykładu referencyjna Tikka 2 Plus daje 50 lumenów) oraz mocowaniu na elastycznej opasce ze wspomaganiem paska wierzchem czaszki. „Zrowerowanych” ucieszy też niecodzienna, dodatkowa czerwona dioda z tyłu na pojemniku z bateriami. To nie jedyny wyróżnik tego produktu, gdyż posiada on jeszcze sensor ruchu, służący do łatwego włączania i wyłączania latarki. Do dyspozycji są też dwie mniejsze, 3-milimetrowe białe diody pomocnicze z funkcją świecenia ciągłego i mrugającego. Dzięki ruchomej głowicy kąt snopu światła można regulować w zakresie niemal 90˚. Zasilanie stanowią 3 baterie R03/AAA lub akumulatorki umieszczone w kompaktowym pojemniku z tyłu głowy. Najczęściej podczas jazdy rowerem po zmroku wspomagam się oświetleniem czołowym, którego używam od wielu lat. Gdy poruszam się po mieście, zwykle wystarcza stara, wysłużona i ekonomiczna lampka o jasności 50 lumenów, jednak w terenie, np. w lesie, taka asekuracja bywa niewystarczająca. Różnica 30 lumenów daje wyraźny efekt. Dzięki skupionemu światłu, które można ustawić daleko przed kierownicą, zamiast słabej poświaty miałem przed sobą dużą, całkiem wyraźną plamę światła. Mactronic wyławia z mroku nierówności oraz inne niebezpieczeństwa, których wcześniej często nie byłem w stanie dostrzec. Oczywiście nie jest to moc, która pozwalałaby na „wyścigowe” tempo, do tego potrzebne jest światło o wartości 300 lumenów, jednak spokojna przejażdżka po lesie będzie przebiegała komfortowo. Prawidłowe widzenie w nocy gwarantuje tryb mocnego światła, które wystarcza jedynie na ok. 8 h. Gdy silne oświetlenie nie jest potrzebne, dla oszczędności warto wspomagać się słabszym światłem, przy którym baterie wytrzymają do 40 h (tryb mrugający nawet do 100 godzin). Gdy latarka świeci pełnym światłem, możemy ją jednym machnięciem ręki przed czołem przełączyć w tryb uśpienia. Funkcja ta jest bardzo przydatna gdy np. chcemy z kimś porozmawiać. Żeby go nie oślepiać świeceniem po oczach w błyskawiczny sposób, bez konieczności szukania wyłącznika (co np. w rękawicach bywa kłopotliwe) możemy uśpić czołówkę. Ponownym machnięciem uaktywniamy ją. „Bajer” ten bywa kłopotliwy, gdy chcemy przeczytać mapę, bo nachylając się nad nią zbyt nisko, światło zgaśnie. W takiej sytuacji należy przełączyć się na tryb ekonomiczny świecenia (bardziej odpowiedni w takiej sytuacji), który jest niezależny od sensora ruchu. Czerwone światło ostrzegawcze nie jest co prawda na tyle silne, by móc polegać jedynie na nim, ale jako oświetlenie uzupełniające jest OK. Zdaje egzamin w terenie, gdyż nie oślepia innych rowerzystów (podczas jazdy w grupie) zabezpieczając nas przed przypadkowym zderzeniem. Reasumując, HLS-K1 może stanowić ciekawe narzędzie nie tylko dla piechura, ale i dla rowerzysty. Podczas gdy dla tego pierwszego jest niemal idealnym narzędziem, kompromis dla rowerzystów jest uczciwy, ale żeby uzyskać najwyższe noty, brakuje nam nieco większej mocy „długich” i tylnej lampki ostrzegawczej. Wówczas HLS-K1 Sensor mogłaby stać 4,7 się jedynym oświetleniem, jakiego potrzebuje jeżdżący po nocach turysta. Tekst: Daniel Klawczyński daleki zasięg światła dodatkowe światło tylne automatyczny włącznik udana Projekt 5 Wykonanie 5 Działanie 4,5 Modele porównywalne Petzl Tikka XP2 1 mocna biała dioda LED (60 lm), 1 dioda czerwona, filtr rozpraszający, pięć trybów pracy (trzy ciągłe, dwa pulsacyjne), czas świecenia: tryb mocny 80 h (zasięg światła 60 m), tryb ekonomiczny 160 h (zasięg światła 17 m), masa 88 g (z bateriami), cena: ok. 160 zł 62 bi keB oar d #3 m ar zec 2011 Sigma Siled Xtreme 1 dioda LED wysokiej mocy, pięć trybów świecenia (4 ciągłe i pulsacyjny), czas świecenia na bateriach ok. 60 h , kompatybilna z akumulatorem Ion/Nipack (140 g, czas świecenia 200-300 h), wodoszczelna, cena: 225,90 zł kawałki. Poza tym nie trzeba tak często grzebać w napędzie i go regulować nie słychać przecież odgłosów terkotania i obcierania łańcucha o prowadnicę przerzutki. Co więcej, jadąc w odpowiednim tempie na odpowiednim przełożeniu można nawet tym terkotaniem wzbogacić utwór, dodając do niego drugoplanowe taktowanie. No i uszy tak bardzo nie marzną. Wszystko dobrze, jeżeli macie zamiar poruszać się po ścieżce rowerowej albo bezdrożach czy singletrackach (chociaż w tym przypadku chyba lepiej słuchać przyrody), ale w ruchu ulicznym sprawdza się to naprawdę średnio - krótko mówiąc, możecie nie usłyszeć, kiedy za Waszymi plecami zacznie dziać się coś złego. Nie chodzi mi o przysłowiową karetkę czy straż pożarną, ale od czasu do czasu ktoś z osób kierujących samochodami czy motocyklem źle zaplanuje manewr i trajektoria jego lotu zacznie odbiegać od przyjętych standardów. Alkohol i inne substancje Parę chwil temu media obiegła plotka o projekcie zmian w prawie o ruchu drogowym a dotycząca ilości alkoholu we krwi rowerzystów. Nie chodzi na szczęście o to, że rowerzyści mogą więcej... wypić. Twarde fakty dotyczące zmian w Kodeksie Karnym przedstawił nam Marcin Hyła: - Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego usuwa się nakaz pozbawienia rowerzysty prawa jazdy - bo naruszało to zasadę równości wobec prawa, bo nie wszyscy mają prawo jazdy i ci, którzy mieli prawo jazdy, byli karani surowiej, niż ci, którzy prawa jazdy nie mają. - kończy Hyła. Słowem - przypuszczenia, że na rowerze będzie można jeździć także na lekkim cyku są nieprawdziwe. Ale nie zmienia to faktu, że nawalonego rowerzystę omija się albo zahaczając o pojazd jadący z przeciwka,