Białystok - miasto ludzi

Transkrypt

Białystok - miasto ludzi
MIASTO LUDZI
Opracowanie powstało w ramach publicznej debaty „Białystok 2020”. Zawiera wskazówki i pragnienia autora. Radością będzie zasianie idei w myślach tych, co otrzymali władzę, by je zrealizować.
1 Wstęp
Chcielibyśmy mieć miasto, które odpowiada naturalnym potrzebom ludzi, miasto z którym nie trzeba walczyć jak z
niesprawnym narzędziem
Pierwsze pytanie o przyszłość Białegostoku, nie stawiane z reguły jawnie, powinno brzmieć:
czy ma on być dla mieszkańców, czy dla gości? czy ma się podobać mieszkańcom, czy może bardziej turystom? ma być domem, czy wystawą? Od odpowiedzi na nie zależy wizja rozwoju i jego
kierunki. Niniejsze opracowanie, choć w dziale poświęconym biznesowi i turystyce wskazuje drogę
jak możemy być otwarci na świat zewnętrzny, skupia się głównie na mieszkaniu tutaj i teraz. Uzależnia jakość życia od komplementarności układu: człowiek – przestrzeń. Ta druga rozumiana nie
tylko geograficznie, ale i jako abstrakcyjne miejsce spełnienia aspiracji na ważnych płaszczyznach
(np. prywatnych, zawodowych), możliwości rozwoju, swobody życiowej, aktywująca jednostki wyróżniające się itp. Miasto staje się więc w postawionym założeniu miastem ludzi – tworem praktycznym, estetycznym, zapewniającym środki do budowania życia codziennego. Żeby tak jednak
było, niekiedy potrzebna jest wiedza o samym człowieku i jego potrzebach. Bez niej tworzy się rozwiązania ekonomiczne, pragmatyczne, estetyczne, czasem łączące wszystkie te cechy, ale w ostatecznym rozrachunku może się okazać, że nieludzkie. Przykładem jest chociażby budowa przejścia
podziemnego dla pieszych i rowerzystów – pieszy nie lubi przejść podziemnych, niektórzy się ich
boją. Ale czy każdy to wie?
2 Administracja
Celem społeczeństwa nie jest załatwianie spraw administracyjnych lecz samorealizacja. Urzędy powinny w tym pomagać.
Problematyka administracji, urzędowych konieczności kroczy w dużej mierze pod dyktando
prawa krajowego. Dlatego pisząc o wybranym mieście, pozostaje wielki obszar reguł niedostępnych
w łatwy sposób do zreformowania. Jednak i w trudnej sytuacji lokalnego planowania można zrobić
sporo na rzecz opróżnienia urzędów z petentów. Celowe jest właśnie dążenie do zmniejszania ludzkiej obecności w gmachach urzędowych. Im ludzi będzie mniej, tym sprawniejsza okaże się obsługa. Przecież wśród celów życiowych, nawet tych najlichszych, nie miewamy stania przed okienkami.
Pomysły:
–
lokalne regulacje i przyjęty sposób działania winny brać pod uwagę rozwiązanie następujące: to nie mieszkaniec miasta musi chodzić do wybranych budynków i wskazanych
okienek, urzędnik może przyjść do niego. Czy twierdzę, że nieodpłatnie? Nie, ale bardzo
atrakcyjnie byłoby mieć wybór i taką możliwość,
–
priorytet szybkości obsługi winien stanąć zaraz za jakością i być nadzorowany przez powołanego do tego celu specjalistę z zakresu organizacji pracy,
–
wszystko to, na co mieszkaniec musi czekać, może trafiać do jego domu za pośrednictwem
kuriera.
3 Komunikacja i transport
„Cichy” asfalt i drogi wpuszczone w głąb gruntu oznaczają spokojniejsze życie i mniej zniszczony krajobraz.
Większość transportu miejskiego odbywa się obecnie w ruchu kołowym. Ten zaś jest hałaśliwy i
przykry dla otoczenia. Próba ratowania się poprzez ekrany akustyczne sprawia, że jest ciszej, ale z
reguły brzydziej i bardziej obco - nienaturalnie. Dlatego uważam za wartościowe przyjęcie zasady,
żeby używać wyłącznie „cichych” asfaltów jako nawierzchni, żeby drogi umieszczać w miarę możliwości pod ziemią albo przynajmniej w zagłębieniach.
3.1 Komunikacja indywidualna
Pieszy i rowerzysta poradzi sobie z pokonywaniem nawet dużych odległości, o ile nie stawia mu się na drodze przeszkód i nie stwarza niebezpieczeństw. Kierowca auta jest w stanie pokonać przeszkody terenowe bez przeświadczenia,
że są one dla niego problemem.
Filozofia, by nie stawiać nikomu fizycznych przeszkód jest dość trywialna, może trudniejsza w
realizacji niż wymyśleniu, ale wciąż nie poraża złożonością. Aby ustalić praktyczne reguły, których
trzymanie się doprowadzi do przyjaznego systemu komunikacyjnego podzielmy białostockich użytkowników dróg i ścieżek na trzy grupy: piesi, rowerzyści, motocykliści z kierowcami aut. W tych
grupach mieszczą się też oczywiście inne klasy: rolkowcy, biegacze, osoby na wózkach inwalidzkich itp. Przyjmijmy za zasadę, że każda grupa posiada swoje trakty (ulice, chodniki, ścieżki rowerowe) i że krzyżują się one w jak najmniejszej liczbie punktów oraz są spójne, to znaczy da się
nimi podróżować po całym mieście. Pieszemu zapewnić chciejmy szerokość chodnika przynajmniej taką, żeby minęły się ze sobą dwa wózki „bliźniaki” albo dwie spacerujące pary, trzymające
się za ręce; równą i suchą nawierzchnię oraz separację od jezdni oraz ścieżki rowerowej. Nie
stawiajmy na jego drodze schodów, wzniesień. Tam gdzie wszelki trud inżynierski poległ i nie było
możliwe uchronienie pieszego przed przeszkodą, zróbmy ją tak, żeby osoby upośledzone ruchowo
też mogły ją pokonać.
Rowerzysta będzie miał wystarczająco dobrą drogę jeśli będzie pozwalała na jazdę czterech cyklistów obok siebie, będzie miała równą nawierzchnię, a przeszkody będzie w stanie pokonać bez
zsiadania z roweru.
Jakie drogi powinni mieć kierowcy aut pisać nie trzeba, jest to powszechnie wiadome. Aby
zmniejszyć konieczność zatrzymywania na skrzyżowaniach wpuszczajmy drogi, gdzie się tylko da
pod ziemię. Postuluję to z całą siłą – auta pod ziemię. Kierowcy, wjeżdżając do tunelu nie odczuwają takiego dyskomfortu jak pieszy idący przejściem podziemnym. Dlatego piesi i rowerzyści
niech będą na powierzchni, samochody pojadą dołem (za wyjątkiem komunikacji publicznej, żeby
była łatwo dostępna). Drogi podziemne mają szereg zalet: mniejsze zagrożenie ze strony pieszych,
brak opadów i oblodzeń, odzyskanie miejsca na powierzchni do innych celów.
3.2 Komunikacja zbiorowa
Ciche pojazdy, krótki czas oczekiwania, autobusy uprzywilejowane w ruchu miejskim.
Nie ma obecnie alternatywy uczynienia miasta spokojniejszym, innej niż przez przeniesienie
podróży prywatnych do środków komunikacji publicznej. Perspektywa przesiądnięcia się wszystkich na rower nie jest w naszym klimacie i kulturze możliwa. Jest owszem dość prawdopodobne, że
są ludzie, którzy uważają gwar miejski za nowoczesny i nie zechcą z niego rezygnować. Autor niniejszego tekstu nie jest oryginalny, ponieważ wyznaje modną i popularną obecnie zasadę wyciszania przestrzeni miejskiej.
Aby jednak ludzie chcieli przesiadać się z aut do autobusów muszą mieć zachętę. Krok pierwszy to tabor: cichy, czysty, klimatyzowany. Do roku 2020 dobrze by było, gdyby stał się cichy. Krok
drugi to częstotliwość kursowania. Ryzyko nie zdążenia na wybrany kurs i konieczność oczekiwania na przystanku jest zniechęcająca. Autobus odjeżdżający z przystanku co kilka minut (jak metro)
złagodziłby niedogodność. Trzeci krok: wygoda. Piję do kolejek w okienkach BKM, klikania, formularzy które trzeba wypełniać, sposobu opłacania kar za gapiostwo i innych wyimaginowanych
„konieczności”. Nie są one potrzebne. Czwarty krok: krótki czas jazdy. Buspasy, priorytet światła
zielonego dla komunikacji publicznej na pewno nie zaszkodzą.
4 Turystyka
Białystok - z turystycznego punktu widzenia - jest miastem jednodniowym. Zmiana na dwudniowe zwiększy dochody
z tej gałęzi dwukrotnie... lub więcej.
Inwestycje ostatnich lat sprawiają, że Białystok staje się miejscem coraz lepszym. Coraz lep-
szym dla tych, którzy chcą przez miasto przejechać. Przejeżdża się je bardzo wygodnie i do tego
celu turyści, podróżni wybiorą właśnie je. Ze szkodą oczywiście dla nas. Nie zmieni się to, jeśli
władze nie przyłożą uwagi do zapewnienia atrakcyjnego pobytu. Białystok - z turystycznego punktu
widzenia - jest miastem jednodniowym, dłużej nie ma tu co robić. Dlatego, żeby dwukrotnie (przypuszczam, że nawet więcej) zwiększyć dochody z turystyki, potrzebne są nakłady na przejście do
statusu miasta dwudniowego. Muzea czy wystawy historyczne, etnograficzne, przyrodnicze są odwiedzane przez elitę podróżników, niestety niezbyt liczną, oraz grupy zorganizowane, które w program mają wpisane zwiedzanie tychże. Parki, skwerki, bulwary, fontanny gdzie indziej są ładniejsze
niż u nas. W naszym przypadku nie stanowią atrakcji turystycznej. Dlatego potrzebna jest ogólniejsza strategia, o której za chwilę.
Proponuję kilka działań, które mogą przyczynić się do poprawy sytuacji, nie tylko na płaszczyźnie turystyki:
1. Budowa w obrębie miasta baz wypadowych do uprawiania turystyki rowerowej,
narciarskiej, konnej na obszarze Puszczy Knyszyńskiej.
2. Wprowadzenie zakazu reklam wielkogabarytowych na terenie całego miasta oraz uporządkowanie mniejszych, połączone jednak z zezwoleniem na wymalowywanie takowych w sposób trwały na ścianach budynków. Namalować swoją reklamę można by
było przy założeniach ograniczających samowolę oraz kicz: tekst na reklamach nie będzie zajmował więcej niż 15% powierzchni, treść obrazu będzie zależna od terenu, na
którym znajduje się obiekt oraz będzie ona uzgodniona z Urzędem Miejskim (w celu
ujednolicenia stylu i odsiewania tych o niskim poziomie artystycznym). Przypuszczam,
że po jakimś czasie miasto w wybranych regionach może zamienić się w galerię na
otwartym powietrzu. Widzę na przykład w wyobraźni al. Piłsudskiego w stylu socrelistycznym.
3. Połączenie ścieżkami spacerowymi i rowerowymi centrum miasta z dzielnicami o niskiej zabudowie oraz
4. działania o różnym charakterze, mające stymulować lub nawet wymuszać uczynienie z
dzielnic o niskiej, zabytkowej zabudowie przestrzeni o dużym zagęszczeniu lokali kulinarnych (kuchnia miasta), ze szczególnym naciskiem na dostępność wyrobów regionalnych. Potrawy są tym, co mamy swoiste, niepowtarzalne w skali świata. Uważam za
obowiązkowe wykorzystanie tego faktu.
5. Wsparcie dla przedsięwzięć interegionalnych (np. Up To Date, zloty balonowe, festiwal
muzyki cerkiewnej). W gestii Miasta, jako koordynatora, zapisać należałoby obowiązek
synchronizacji imprez w taki sposób, żeby występowały w miarę równocześnie - kilka
naraz lub pod rząd, ale bez nadmiernego kolidowania ze sobą. Wszystko w celu zachęce-
nia turystów do przyjechania na kilka z nich i spędzenie paru dni.
6. Tworzenie nowych, unikalnych imprez, czyli przede wszystkim związanych z niszami
zainteresowań, bo bardziej popularne mają już swoje Mekki. Na przykład: zlot hodowców ślimaków połączony z wystawą, spotkanie warsztatowe twórców dzieł artystycznych w skórze, targi figur woskowych itd. - to wszystko przyciągnie zawsze ileś osób,
miastu doda kolorytu, a mieszkańcom rozrywki.
7. Budowa obiektów atrakcyjnych artystycznie. Na przykład Galerii Kolorów, zbierającej
barwy występujące na świecie. Część jej byłaby wystawą próbek, a część dziełem sztuki, epatującym feerią kolorów. Galeria Kolorów nie potrzebowałaby specjalnie tłumacza,
niewiele trzeba by było w niej czytać, niewiele rozumieć, nie jest skierowana na wybrane grupy wiekowe – byłaby uniwersalnym sposobem spędzenia czasu dla każdego.
5 Architektura i wygląd miasta
Jeżeli nie można uniknąć wieżowców, postarajmy się o iluzję niskiej zabudowy. Otoczmy ją bogatą zielenią. Miasto
oświetlajmy oszczędnie i tylko tam gdzie trzeba.
Jasne, zielone i nisko zabudowane miasto: jeszcze i dzisiaj Białystok jest właśnie tak postrzegany przez osoby skądinąd. To nasz atut, którego siła niestety zmniejsza się wraz z wybudowywaniem
kolejnego punktowca, wycięciem drzew, zabetonowaniem trawników.
Niska zabudowa, zwłaszcza w dzielnicach o charakterze nadanym im jeszcze przed II Wojną
Światową, powinna pozostać i w kilku przynajmniej obszarach uzyskać miano zabytku (całe ulice)
lub przez plany zagospodarowania przestrzennego wymóg pielęgnacji obecnego kształtu.
Postuluję wprowadzenie zasady budowania osiedli piramidalnie: budynki przy ulicach najniższe, rosnące wgłąb w ten sposób, aby od strony ulicy w miarę możliwości nie były widoczne
(pierwszy budynek zasłania kolejne). Dałoby to iluzję niskiej zabudowy. Posuwając się dalej - czy
nie byłoby ciekawym pomysłem projektowanie samych budynków, których bryła nie byłaby prostopadłościenna, a zwężająca się ku górze? Mogłoby to uchronić rocznie kilka osób od nieszczęśliwych wypad(k)ów jakie systematycznie zdarzają się w wieżowcach, miasto byłoby jaśniejsze i
sprawiało wrażenie bardziej przestronnego (ulica byłaby jak dolina, a nie kanion).
Miasto emituje duże ilości niepotrzebnego światła, co przekłada się bezpośrednio na pieniądze,
wpływa negatywnie na przyrodę, a i samego człowieka. Warto byłoby wprowadzić jako powszechne oświetlenie LED, o mniejszej mocy optycznej niż obecne lampy, z usytuowaniem źródeł światła
na niskich słupkach zamiast wysokich słupów (światło skierowane wyłącznie na wymaganą przestrzeń, np. chodnik, bez niepotrzebnego doświetlania fasad budynków, trawników itp.). Hasło: jasno
tam gdzie trzeba, ciemno gdzie nie trzeba, postawiłbym jako punkt programu świadomego kształto-
wania przestrzeni miejskiej. Mieszkaniec miasta też chce widzieć Drogę Mleczną – żeby nie pozbawiać się jej uroku konieczne jest generowania światła tylko tam gdzie jest to pożądane, z niezbędnym minimum natężenia i tylko wtedy, gdy ktokolwiek skorzysta.
6 Partycypacja
Miasto ludzi – wola mieszkańców jako źródło inspiracji Miasta.
Budżet Obywatelski pozwala wierzyć, że podejmowanie decyzji związanych z Miastem nie
ogranicza się do wyborów samorządowych. Przekazywanie odpowiedzialności decyzyjnej społeczeństwu ma też poważne uzasadnienie o wciąż rosnącym potencjale: wzrasta odsetek specjalistów
z różnych dziedzin, którzy nieustannie kształcą się, choćby dla własnej satysfakcji, i nie zdecydują
się nigdy na pracę zawodową na rzecz Miasta. Miasto dla profesjonalistów nie jest atrakcyjnym
pracodawcą. Ale ich siła twórcza może być uwolniona dla wspólnego dobra w inicjatywach obywatelskich.
Najbliższe lata, to – taką dostrzegam potrzebę - rozwijanie Budżetu Obywatelskiego (przez poszerzenie zakresu, ustalenie jasnych reguł) oraz narzędzi dialogu: władza – mieszkańcy.
7 Biznes
Dywagacje, jak może wyglądać Białystok za kilka lat, nie mają racji bytu, jeśli miasto nie będzie miało środków na realizację pomysłów. Kredyty i dotacje są pomocne krótkoterminowo, na
dłuższą metę muszą przełożyć się na utworzenie stałych dochodów. Nie da się tego zrobić inaczej
niż przez wzrost potencjału gospodarczego.
Nie ośmielę się – nie znając pełnej sytuacji regionu – szafować pewnikami. Przedstawione pomysły należy traktować jako ilustrację ogólniejszych idei.
Na przykład: uczynienie czegoś potrzebnego do prowadzenia biznesu tanim (tańszym niż gdzie
indziej). Załóżmy, że Miastu udałoby się wodę z oczyszczalni wprowadzić do oddzielnej instalacji
wodociągowej, i że woda ta miałaby parametry wystarczające dla przemysłu odzysku i przetwórstwa tworzyw sztucznych. Byłaby wyjątkowo tania, więc nie ma takiej siły, żeby nie powstały u nas
zakłady recyklingowe, co rozwiązałoby jednocześnie szereg naszych problemów śmieciowych.
(Przy okazji można by było taką wodę doprowadzać oddzielnie do mieszkań, do wiadomych instalacji sanitarnych. Po co spuszczać wodę pitną, na dodatek droższą?)
Działania typu „Euro 2012”. Nowo wymyślona przeze mnie kategoria stymulowania biznesu (a
właściwie jej nazwa) polega na tym, że wkłada się pieniądze w jakieś duże przedsięwzięcie, które
przyciągnie tych, co pieniądze będą płacić. Gdyby okazało się, że drewno na Białorusi jest znacznie
tańsze od krajowego, Miasto powinno obdarować jakąś firmę handlową wszelkimi możliwymi
ulgami pod warunkiem utworzenia składu importowanego drewna na terenie Białegostoku. Obok
niego zaraz powstaną stolarnie, zakłady meblowe, które płacić będą podatki i zmniejszą bezrobocie.
Jak wspomniałem wcześniej, dobry pomysł na poważny - w skali miasta - biznes powstać może
dopiero gdy widzi się je z góry. Nie przywłaszczam sobie statusu posiadania takiej perspektywy.
Grzegorz Żochowski