O kinie Listy do M
Transkrypt
O kinie Listy do M
str.10 Gimzetka nr 5 2011/2012 O kinie „Kino jest najbardziej perwersyjną ze sztuk, nie daje ci tego, czego pożądasz, ale mówi jak pożądać” – Slavoj Žižek Nikt z nie zaprzeczy, że kino w dzisiejszych czasach jest niezwykle popularne. Niemal na każdym seansie sale kinowe są wypełnione po brzegi, a bilety na najbardziej oczekiwane premiery rozchodzą się w ciągu kilku godzin. Patrząc na taki obraz kina, trudno sobie wyobrazić, że najlepsze lata ma już za sobą. W pierwsze połowie ubiegłego wieku, gdy kinematografia dopiero się rozwijała, chodzenie do kina było jedną rozrywką ludzi. Panowie ubierali najlepsze garnitury i zabierali swoje pięknie wystrojone małżonki, by na dużym ekranie obejrzeć film z Humphreyem Bogartem czy Katharine Hepburn. Z czasem telewizja zaczęła wypierać kino. Po co ludzie mieli chodzić na seanse filmowe, skoro mogli wszystko obejrzeć w telewizorze albo ściągnąć z internetu? Redakcja „Gimzetki”, chcąc udowodnić, że kino jeszcze nie wymarło, zachęca wszystkich do obejrzenia świetnej polskiej komedii i wzruszającego filmu o przyjaźni. Krótkie recenzje tych filmów przedstawiamy obok. Justyna Marciniak Listy do M Święta i walentynki co prawda minęły, ale bilety do kina na „Listy do M” to idealny prezent, szczególnie dla dziewczyn. Jest to komedia romantyczna opowiadająca o pięciu mężczyznach i pięciu kobietach, którym podczas Wigilii przytrafiają się małe cuda. Bohaterowie filmu w tym wyjątkowym, świątecznym dniu znajdą nie tylko miłość, ale i odwagę, rodzinę, przyjaźń i wreszcie siebie. Ten dzień okaże się dla nich wyjątkowy i bez wątpienia zmieni ich życie. Film otrzymał znakomite recenzje i został pokochany przez widzów. Tak więc udajcie się do kin, a może i wam Mikołaj czy Walenty, przyniesie miłość w prezencie. Wiki = MÓJ PRZYJACIEL HACHIKO Ten film jest oparty na prawdziwych wydarzeniach, wyreżyserował go Losse Hallstrom. Opowiada on o przyjaźni psa do człowieka oraz o wierności. Codziennie rano Hachiko przychodził razem z profesorem ( Richard Gere ) na dworzec, a wieczorem pies sam przychodził po swojego właściciela. Gdy profesor umarł, Hachiko nie przestał o nim myśleć - nie umarła jego miłość do przyjaciela. Córka profesora postanowiła zaopiekować się psem, ale Hachiko wybrał czekanie na przyjście właściciela. Całymi dniami siedział naprzeciwko dworca, wpatrując się w drzwi i czekając na swojego przyjaciela. Pewnego razu przyjechał dziennikarz i przeprowadził wywiad z sprzedawcą biletów, który bardzo dobrze znał profesora i Hachika. W ten sposób pies stał się sławny. Minęło 10 lat, a pies nie zapomniał o swoim przyjacielu. Czekał na niego całe życie... Na tym miejscu, w którym zazwyczaj siedział, postawiono pomnik z brązu. Pomnik ten znajduje się do dziś przy dworcu w Szibua. Ta historia nauczyła mnie, że należy pamiętać o kimś kogo się kocha, o swoim przyjacielu, na całe życie. @...klaudia...@