Kapelusz, który nie lubi głowy
Transkrypt
Kapelusz, który nie lubi głowy
Andrzej Papliński 668 43 17 10 K Kaappeelluusszz,, kkttóórryy nniiee lluubbii ggłłoow wyy Scena I (1 uczeń-konferansjer, 3 widzów-aktorów, 1 Aktor Czarny kapelusz, 2 osoby do arkuszu papieru + jako sanitariusze) Czarny Kapelusz. 3 aktorów-widzów siedzących na widowni. Wchodzi Konferansjer z czarnym kapeluszem w ręce. Ma cel: powiesić kapelusz na nitce zwisającej niewidocznie nad sceną. Podchodzi, zawiesza, wtedy jakby spostrzega publiczność. Tonem wtajemniczenia: - No to zaczynamy, kochani. Trzymajcie się mocno. Oto historia kapelusza, który niejednemu z was złamał życie… Zawieszony i wprawiony w ruch przez Konferansjera kapelusz buja się. Zapala się reflektor i wydobywa kapelusz z ciemności sceny. Zaczyna narastać muzyka. Z chwilą zejścia konferansjera, na scenę wsuwa się duży arkusz szarego papieru, niesiony przez dwóch aktorów poruszających się jak wygaszasz ekranu - ruchem balansu. Narastająca muzyka, coraz głośniejsza, muzyka grozy. Kiedy papierowy ekran jest na środku sceny z głębi wybiega Aktor Czarny kapelusz - aktor ubrany na czarno. Widzom ukazuje się w momencie gdy rozdziera papier. Aktor zatrzymuje się i w chwili skupienia zakłada kapelusz na głowę. Rozgląda się, żądny ofiar. - Jestem czarnym kapeluszem, który nie lubi głowy Komu na głowę wskoczę, temu rozumu utoczę Tego doprowadzę do drżenia, świata niewidzenia Niechęć budzę i strach u ludzi, Gdy chcę, z ust leci piana (harczy) Dziewczyna – już jak porzucona sprężyna Chłopak – zechcę, poleży na wznak. Jestem kapeluszem, który nie lubi głowy Nie lubię bez powodu – koniec tej mowy. Tyle głów, tyle ofiar… wybieram ciebie! Zakłada kapelusz „przypadkowemu” aktorowi-widzowi. Widać skutek – początek ataku padaczki. - Jestem czarnym kapeluszem, który nie lubi głowy Koniec moje mowy, teraz cierp… Atak padaczki-aktora widza. Wybiegają sanitariusze zza kulis i wynoszą go. Czarny kapelusz do swojego kapelusza: - Nie sprawiłeś mi zawodu! Idzie dalej między widzami. - Jestem kapelusz, który nie lubi głowy… Czarny Aktor wkłada komuś czapkę. Atak padaczki aktora widza (siedział wśród widzów). Wynoszą go sanitariusze I trzeci raz kapelusz wędruje na głowę kolejnego widza-aktora.Atak… Narasta i niknie muzyka grozy. Czarny kapelusz oddala się w stronę sceny. Znów zawiśnie kapelusz na środku sceny, w świetle reflektora, w dłoniach ukrytego w cieniu aktora. Światło gaśnie, muzyka nagle milknie. Scena II (Marek, Franek, Kasia, Ewa, Czarny kapelusz, Nauczycielka-osoba dorosła) W klasie. Marek (naśladuje konferansjera telewizyjnego): - Witam państwa, tu telewizyjny przegląd prasy… Na gazetce szkolnej okazało się anonimowe ogłoszenie: „Franek kocha Ewę”. Kasia z IIB zajęła pierwsze miejsce w konkursie zorganizowanym przez Ministerstwo Edukacji i Dziwnych Kroków. (inne ogłoszenia związane ze szkoła albo ogniskiem) (Elementy sceniczne z przeglądu. Zakłócenia programu w wykonaniu Uli.) Franek: - Jak ja ją kocham… (Przez scenę przebiega zwiewna piękność- Ewa) Kasia: - Ale on ją kocha… ----Ministerstwo dziwnych kroków---(Scena zapełnia się dziwnie chodzącymi ludźmi. Klasa szaleje) Dzwonek. Uaktywnia się Nauczycielka: - Może przestalibyście się już wygłupiać? Ustawić stoliki! Już pięć minut po dzwonku. Zaczynamy lekcję. Uczniowie ustawiają stoły i krzesła jak w klasie. Nauczycielka to groźna osoba, pokrzykująca i wymagająca posłuszeństwa. - Jak wy chcecie wejść w dorosłe życie, jeśli tak się zachowujecie? A co z waszą wymową? Źle widzę waszą przyszłość.(…) Przystępujemy do lekcji: Zaczyna odpytywać uczniów z zawiłych zdań na „r”, typu: „Król Karol kupił korale królowej Karolinie...”. „Dzięcioł z chęcią pień ciął” Nauczycielka przepytuje teraz publiczność, angażując ją mocno, dzieląc na grupy i nastawiając do rywalizacji. Pyta z wierszyków trudnych w wymowie, każe powtarzać. Czarny kapelusz cały czas buja się nad sceną. CzarnyAktor jak błazen, jak czarna groźba przysiada na brzegu sceny, wśród aktorów, którzy go nie widzą. Lekcja polskiego zamienia się w lekcję wuefu - skoki przez przeszkodę, fikołki. Znów angażowanie publiczności Dzwonek. Wszyscy wybiegają, tylko Franek zostaje zainteresowany kapeluszem, który teraz wisi nad sceną. Franek: - A to czyje? (do publiczności) Ładny. Hmmm, z ałożyć czy nie? Publiczność: - Nie! Franek: - Kiedy to tylko czarny kapelusz? Ej, nie nabierajcie mnie. Czarny… pasuje do moich zranionych uczuć. Czarny kapelusz smutku… Zakłada ku przerażeniu i być może okrzykom publiczności. Nieruchomieje. Przez scenę przebiega Czarny kapelusz. - Jestem kapelusz, który nie lubi głowy Nie lubię bez powodu – koniec tej mowy. Tyle głów tyle ofiar, ciebie wybieram Masz! Jestem czarnym kapeluszem, który nie lubi głowy Koniec moje mowy, teraz cierp bez powodu… Franek ciągle stoi nieruchomo zastygły. Wbiegają uczniowie, Nauczycielka. Wielkie zamieszanie. - Jemu trzeba pomóc! - Lekarza! - Dajcie jakiś koc. Wezwijcie siostrę! Franek do tej chwili nieruchomy - ucieka, broni się, krzyczy: - Co wy robicie? Zostawcie mnie. Nic mi nie jest. Ja tylko założyłem czarny kapelusz! Wszyscy: - Jesteś chory, nie ruszaj się, nie mów, nie chodź do szkoły, nie jedz lodów, niczego nie dotykaj bo zarazisz, bo jesteś inny... Franek ucieka, ale im bardziej się broni, tym bardziej jest osaczany. W końcu zostaje przewrócony. Lecą kawałki gazet, wyrzucane z rozmachem przez Franka. W końcu obezwładnionego pod hasłami pomocy wynoszą ze sceny. Triumfalna końcówka Czarnego kapelusza, domagającego się oklasków, bo przecież zakończył swoją scenę. Gdy tych oklasków nie ma, może krzyknąć: - Jeszcze się z wami policzę! Scena III (Franek, Lekarka (dorosły), Pielegniarka, Marek, Kasia, Ewa, Czarny kapelusz) Przez scenę przenoszone są rekwizyty szpitalne: białe prześcieradło – jakby przywiane przez wiatr znajduje swoje miejsce. Pielęgniarka z wielkim skalpelem, Pielęgniarka z megastrzykawką. Dalej młotek, nożyce, szpulka nici, igła, rękawice, lampa, bandaż, ogromne pastylki. Całość to pantomima – przedmioty odnajdują swoje miejsce przy stole operacyjnym. Na koniec wnoszą Franka. Jeśli to możliwe, zapala się lampa, na prześcieradle wyświetla się teatr cieni. Franek poddawany jest megazabiegom medycznym: operacja chirurgiczna, połyka ogromne cienie tabletek, ma nakręcaną głowę wielkim kluczem, zastrzyk wielką strzykawką. Odgłosy i komendy typowe dla sali operacyjnej. Na koniec prześcieradło usuwa się, ukazując obraz chłopca obwiązanego poduszkami, tak by nie zrobił sobie krzywdy; przywiązanego sznurkami na wszystkie strony – trzymanymi na 30-50 cm przez innych aktorów - by się nie przewrócił. Franek stał się chorą kukłą. Lekarka i głosy (pantomima, w którą czasem wmiesza się też Czarny kapelusz): Mówiące głowy (aktorzy charakterystyczni!): - Biedaczek. Teraz musisz bardzo na siebie uważać. - Znowu będziesz jadł tylko kaszkę. - Nie wychodź na dwór bez czapeczki. - Nie pójdziesz na ślizgawkę, bo możesz się przeziębić. - Jeszcze kogoś zarazi! - Załatwimy ci indywidualne nauczanie. Do szkoły się nie nadaje. - Mamusia i tatuś będą mieli kłopot na całe życie. Może przynajmniej nauczysz się zaklejać koperty albo skręcać długopisy? - Tak dobrze się zapowiadał, a tu takie nieszczęście. - Nic już z niego nie będzie! Okno mu dać i telewizor. - Niech on lepiej nie wychodzi z domu. Zamykamy pokoik. - Mamusia da papu… Franek: (coraz słabszym głosem) - Ale ja tylko założyłem czarny kapelusz. Nic mi nie jest… Inni: - My wiemy lepiej. Wycofują się, rozwijając sznurki. Franek zostaje na środku sceny, uwięziony - promieniście rozchodzą się sznurki. Piosenka Franka + chór:(elementy ruchu: próba wyzwolenia, 2 kroki do przodu i przegrana walka ze sznurkiem – powrót.) - Zostajemy sami… Jeszcze wczoraj mówiłem że ją kocham Jeszcze wczoraj zdobywałem laury Marzyłem, że zdobędę góry Że los się uśmiechać będzie wiecznie Jestem młody, przede mną cały świat Ogarniałem marzeniami lata i ludzi Aż nagle: zostajemy sami… Refren chóru (układ sceniczny – najlepiej: pojawiające się zza kulis głowy albo wychylone postacie): Czarny kapelusz - atak padaczki Skok do wody – złamany kręgosłup. Wózek. Czarny kapelusz… Wypadek na drodze – paraliż od pasa w dół. Wózek. Czarny kapelusz… Nieporozumienie genów – mam Dawna. Ble ble, czarny kapelusz… Ogolona głowa jak lizak – mam raka. Umieram. Czarny kapelusz… Poskręcane nogi i ręce – mówię do was mruganiem powiek. Czarny kapelusz… Jestem sam, sam, sam! Skazany przez was i przez siebie, bo mam na głowie czarny kapelusz… (Próbuje zerwać z głowy kapelusz) Jeszcze wczoraj mówiłem, że ją kocham Dzisiaj odwraca się na mój widok Zdobywałem laury, dzisiaj każą mi siedzieć w domu Jesteś młody, lecz nie dla ciebie świat Skazaliście mnie, skazałem siebie, założyliście mi czarny kapelusz Potrzebuję waszej pomocy Pomóżcie mi… (Próbuje zerwać z głowy kapelusz) Refren chóru: - Czarny kapelusz - atak padaczki Czarny kapelusz – złamany kręgosłup Wypadek na drodze – paraliż od pasa w dół Nieporozumienie genów – ma Dawna. Fe, czarny kapelusz Ogolona głowa jak lizak – ma raka Poskręcane nogi i ręce – mówi do was mruganiem oczu Jest sam, sam, sam! Skazany przez was i przez siebie. Czarny kapelusz, czarny kapelusz, czarny kapelusz… Skazany?! Scena IV (1+6) (Nauczyciel, Marek, Ewa, Kasia, Franek, Czarny kapelusz) Ostry dzwonek. Uczniowie wnoszą stoliki i krzesła. Znów lekcja. Nauczycielka przychodzi od strony widowni. Marek: - Proszę Pani, dzisiaj wraca do szkoły Franek. Ewa: - Słyszałam, że bardzo się zmienił. Kasia: - To nie byłaś u niego? Ewa (zawstydzona kiwa przecząco głową): - A ty? Kasia: - Ja to co innego. Nie znałam go tak dobrze. Ewa: - Znowu zaczynasz? To że on do mnie coś czuł, nic nie znaczy. Zresztą nie miałam czasu. Marek: - Nikt nie był. Głupio wyszło. Nauczycielka, zajęta dotąd dziennikem, wychodzi za kulisy i wraca. - Potrzebna jest wasza pomoc. Przyszedł Franek. Uczniowie wybiegają za scenę. Wprowadzają Franka, opatulonego jak wcześniej w poduszki, utrzymywanego na sznurkach. Prowadzą go i sadzają w pierwszej ławce. Krzesło usłużnie podsuwa niewidzialny Czarny kapelusz – aktor który pojawił się wraz Frankiem, skradając jak lis. Zdawkowe słowa powitania. Franek najwyraźniej jest przybity i zgnębiony – liczył na kolegów, przekonał się, ile warta była ich przyjaźń. Siada ze spuszczoną głową. Nauczycielka też nie czuje się zbyt pewnie. - Dzisiaj mamy lekcję wychowania obywatelskiego. Tematem jest pomoc bliźnim. Jak możemy pomóc innym? Są przecież ludzie bezdomni, są ludzie bez pracy. Są inwalidzi na wózkach. Im wszystkim możemy pomóc… Pomoc jest potrzebna, ale… Plącze się, zwraca uwagę, a nawet zagląda do Franka, który wydaje się być obojętny na wszystko. W końcu jakby rezygnuje.Do klasy: - Może sami powiecie, jak pomóc bliźnim. Chce usiąść na swoim krześle, ale tam Czarny kapelusz położył swój kapelusz. Nauczycielka patrzy podejrzliwie, bierze kapelusz do ręki. Podejrzewa jakiś uczniowski podstęp. - Czyje to? Nikt się nie przyznaje. Kasia: - Nie wiemy, pani profesor. Nauczycielka: - Bardzo ładny kapelusz. Czy to prezent? Oj młodzieży, młodzieży. Marek: - Pani profesor do twarzy w każdym kapeluszu. Aktor Czarny kapelusz z szelmowskim uśmiechem podaje kapelusz. Nauczycielka zakłada kapelusz i… ma atak padaczki. Z kieszeni wyrywa pocięte kawałki gazet, które rozsypują się po scenie. Nauczycielka: - Ja tylko założyłam czarny kapelusz! Wydaje się, że reakcja będzie podobna, jak w przypadku Franka. Wbiegają sanitariusze, uczniowie krzyczą o pomoc. Tumult, zamieszanie, z którego przebija się mocny głos Franka. Franek: (bardzo głośno) - Przestańcie! Aktorzy zastygają w miejscu bez ruchu. - Co wy robicie? Pani profesor założyła tylko czarny kapelusz. Nauczycielka (oswobodzona wychodzi na środek sceny.) - Co wam się stało? Co to za zabobony, dyskryminacja – nie lubicie ludzi w czarnym kapeluszu na głowie? Konsternacja. Marek: - Przepraszam, ale nam się wydawało że… Kasia: - Pani profesor tak dziwnie się zachowywała… Ewa: - Myśleliśmy, że trzeba pomóc… Franek: - Pomóc…?! Nauczycielka: - Zobacz, to jest tylko czarny kapelusz. Franek: - Czarny kapelusz, który nie lubi głowy. Niech mi pani go da. Bierze od Nauczycielki kapelusz, zakłada, nic się nie dzieje. Zakłada Markowi, Kasi, Ewie- zakładają sobie i nic się nie dzieje. Nauczycielka: - I co? Uczniowie: - Nic pani profesor. To tylko kapelusz, który nie lubi głowy. Marek złapał za ucho Aktora Czarny kapelusz, który przysłuchiwał się rozmowie z niechęcią wsadzając głowę między aktorów. Nagle Czarny kapelusz jest w centrum uwagi. Marek: - Nie jest on taki straszny. Ewa: - Może być nawet śmieszny. Kasia: - O jaki wesoły! Ku przerażeniu Aktora Czarnego kapelusza uczniowe malują mu farbką uśmiech, pogrubiają rysunek twarzy – przerabiają twarz na klowna. Nauczycielka: - Uwolnijcie Franka. Dlaczego on jest tak uwięziony? Uwalniają Franka. Aktorzy zakładają kapelusz. Popisowe numery z kapeluszem - choroba nic nie zmienia: można się uczyć, bawić, grać w piłkę – co najwyżej kapelusz czasem przeszkadza: Ktoś wesoło kuleje z kapeluszem na głowie, ktoś robi: Ble ble z kapeluszem na głowie i wybucha śmiechem; ktoś na krzesle jak na wózku tańczy w kapeluszu na głowie. Z ruchomych scen wyłania się Franek. Śpiewa: - Los nałożył mi na głowę czarny kapelusz… Chór uczniów (zwracając się do publiczności): - Los nałoży ci czasem na głowę czarny kapelusz… Franek: - Krótsza noga, za długie uszy, krzywy nos… Dzieciństwo na wózku, o kulach, w łóżku... Atak padaczki, załamanie i łzy Niewyraźna mowa? Jesteś naznaczony? Nie, nie, nie! Chór uczniów (zwracając się do publiczności): - Los nałożył ci na głowę czarny kapelusz? To nic, masz trudniej ale tyle samo szans co ty, ty, ty! Franek: - Czy jesteś taki głupi, By myśleć, że coś cię przekreśliło? To tylko czarny kapelusz, który nie lubi głowy Z nim jest niewygodnie, ale masz 100 procent szans Ty, ty, ty! Chór uczniów (zwracając się do publiczności): Los nałożył ci na głowę czarny kapelusz? Franek: Pamiętaj, masz 100 procent szans! Scena V AKTORZY idą między publiczność. Namawiają widzów, by zakładali rekwizyt - czarny kapelusz. - On nie jest straszny. Zobacz. Ta choroba nie jest straszna. Każdy może przypadkowo założyć czarny kapelusz, co nie lubi głowy, ale z tym można żyć... Franek do publiczności: Pamiętaj, masz 100 procent szans! Aktorzy omotali sznurkami i poduszkami Aktora Czarny kapelusz, który całkiem stracił swój złośliwy humor. Razem radośnie wyprowadzają go ze sceny… KONIEC