Nowa matura fatalnie wpłynie na nauczanie przedmiotów
Transkrypt
Nowa matura fatalnie wpłynie na nauczanie przedmiotów
NAKŁAD, RODZAJ TYTUŁ Gazeta Wyborcza 20 DATA 08-03-2005 CZYTELNICTWO 447 000 Izfennik ogólngpolski 1 564 500 OPINIE WTOREK 8 MARCA 2 0 0 5 GAZETA WYBORCZA O WWW.GAZETA.PL Nowa matura fatalnie wpłynie na nauczanie przedmiotów humanistycznych. Szkoły będą uczyć pod test. Koniec z oryginalnością. Przeciętni się odnajdą, wybitni będą się naginać do przeciętności. Wciąż słychać takie zarzuty. Czy słusznie? Wojciech Tymowski Czy matura zda egzamin? I uczniowie nie będą się dusić. Najwyżej matura wyda im się za łatwa. Wbrew obawom Marty Ługowskiej nowa matura może zmienić szkoły na lepsze. Sprawdza umiejętności dotychczas często w szkołach zaniedbywane: rozumienie tekstu, precyzję, umiejętność selekcji wiadomości ild. A to przyda się każdemu na studiach i w pracy. I świetnie, że szkoły będą musiały tego uczyć. To może pociągnąć w górę zwłaszcza słabsze szkoły, może wyrównywać dysproporcje, pomóc w równaniu szans. Tak jak wprowadzenie testów gimnazjalnych przyczyniło się w znacznej mierze do poprawienia wyników polskich 15-latków w międzynarodowych badaniach PISA. I to głównie dlatego, że zmalała grupa uczniów, którzy osiągają wyniki najniższe. co, jak poszło? - pyta polonistka. - Dobrze, ale nigdy nie napisałam czegoś tak banalnego - odpowiada uczennica po próbnej maturze. Nowej, rzecz jasna. Rzecz dzieje się w warszawskim społecznym LO na Bednarskiej, szkole legendzie, w której współrządzi parlament, gdzie głos nauczyciela i rodzica liczy się tak jak ucznia. Kanonem jest tu samodzielność uczniowskich sądów, ich własny ogląd świata. Zła, bo zniechęca do myślenia Polonistka z Bednarskiej Marta Ługowska odsądza nową pisemną maturę z polskiego od czci i wiary. Główny zarzut: wypracowanie ocenia się według z góry przyjętego modelu określającego, co uczeń ma powiedzieć. Wszystko inne nie jest premiowane. - W ten sposób sprawdzimy tylko, czy uczeń zna standardowe interpretacje lekttfr z minimum programowego, ale nie to, czy samodzielnie myśli. Tematy będą proste, schematyczne, bo tylko do takich da się wymyślić model odpowiedzi - mówi Ługowska. (Jej krytyczny wobec matury artykuł ukazał się w publikacji Instytutu Spraw Publicznych „Trafność egzaminu maturalnego - opinie ekspertów"). Polonistka wieszczy katastrofę. Jak Polska długa i szeroka nauczyciele, zamiast zachęcać do indywidualnego spojrzenia na literaturę, a poprzez nią na świat, będą „przerabiać" lektury pod kątem egzaminu. Raz na zawsze zniechęcą uczniów do czytania. _«jA ponieważ wyniki matur mają decydować o przyjęciu na studia, tej szkodliwej manii mogą ulec także szkoły najbardziej twórcze, które tworzyły wzory i zachęcały inne szkoły do podnoszenia standardów. Z Martą Ługowska rozmawiam na szkolnym korytarzu. Jest sobota, ale w kilku klasach uczniowie piszą właśnie próbną maturę, inni przyszli na dodatkowe zajęcia. Nauczycielka (dżinsy, flanelowa koszula) co chwila przerywa rozmowę, bo podchodzą uczniowie. Forma „pani" tu nie obowiązuje, uczniowie i nauczyciele są na „ty". .^r Co. sądzisz o tym wierszu? - uczeń podaje polonistce kartkę z nagryzmolonym utworem. Jakby na przekór temu, co widzę, Ługowska mówi: - Oni nam już nie ufają. Do tej pory wiedzieli, czego od nich wymagamy, i rozumieli, jak ich na maturze oceniamy. Teraz dostają arkusz egza- Zła, bo rodzi testomanię minacyjny, piszą, pytają, czy OK, nauczyciel mówi, że praca jest świetna. Ale potem porównujemy z ogólnopolskim kluczem odpowiedzi i okazuje się, że praca wyszła tylko przeciętnie, bo się uczeń nie wstrzelił w oczekiwania. Zła, bo zadusi najzdolniejszych Ługowska: - Jeśli trzeba sprawdzać według klucza, to trzeba ułożyć specyficzne tematy. Takie, żeby łatwo przewidzieć odpowiedź. Już nie będziemy pytać: „Czy Konrad Wallenrod był wolny?". Może być najwyżej: „Dlaczego poniósł klęskę?". Najzdolniejsi będą się dusić. Dlatego wybitni uczniowie wypadają przeciętnie albo słabo. - W mojej szkole najmniejszą liczbę punktów, zwłaszcza z czytania ze zrozumieniem, dostawali np. finaliści olimpiady filozoficznej - mówi Ługowska. To tak jak w anegdocie z rybą. W pewnej podstawówce badano wiedzę pierwszoklasistów. Nauczyciel pokazuje siedmiolatkowi narysowaną rybę i pyta, co to jest. Chłopiec wpatruje się. Zdziwiony nauczyciel ponawia pytanie, bo wie, że ma przed sobą zdolne dziecko. - Naprawdę nie wiesz, co to jest? - Nie - duka uczeń. Ługowska: - Wie pan, dlaczego nie odpowiedział? Miał dziadka ichtiologa, z którym spędzał mnóstwo czasu, i do V Nowa matura z polskiego składa się z: • części ustnej (te egzaminy zaczynają się już od 18 kwietnia) ocenianej przez komisję, w której zasiada przynajmniej jeden nauczyciel z innej szkoły. To tzw. -prezentacja - uczeń przez 15 minut przedstawia wybrany przez siebie temat, który miał samodzielnie zgłębiać cały rok. Ma to sprawdzać m.in. umiejętność przedstawiania i obrony swoich racji. Potem przez 10 minut jeden nauczyciel z komisji zadaje pytania. • części pisemnej (w tym roku odbędzie się 5 maja), którą można zdawać na jednym lub dwóch poziomach: - poziom podstawowy (łatwiejszy) muszą zdawać wszyscy. Sprawdzane jest rozumienie tekstu nieliterackiego (uczeń dostaje tekst, czyta i odpowiada na testowe pytania) oraz umiejętność pisania własnego tekstu w nawiązaniu do podanego w arkuszu egzaminacyjnym tekstu literackiego lub jego fragmentu (zdający wybiera jeden z dwóch tematów). Czas zdawania - 170 minut; - poziom rozszerzony (trudniejszy) zdają ci, którzy chcą. To sprawdzian -jak to określa informator maturalny - z umiejętności pisania własnego tekstu o kulturze z pozycji twórczego odbiorcy. Maturzysta dostaje dwa tematy do wyboru. Na pisanie ma 130 min. <•; Aby zdać maturę, uczeń musi zdobyć 30 proc. możliwych punktów z poziomu podstawowego i egzaminu ustnego. Wyniki z poziomu rozszerzonego nie wpływają na zdanie bądź niezdanie matury. Zostaną jednak wpisane na świadectwie dojrzałości i będą się liczyć podczas rekrutacji na studia. WOT głowy mu nie przyszło, że wystarczy powiedzieć: ryba. Zastanawiał się, jaki to gatunek, ale rysunek był schematyczny, nie mógł się zdecydować. Kłopotami z ocenianiem matury z polskiego zajmowali się naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego na przykładzie prac, które w 2002 r. napisało w Polsce około 6 tys. uczniów (tylko tylu na to się zdecydowało, gdy ówczesna minister Krystyna Łybacka odwołała obowiązkową nową maturę, dopuszczając tylko taką możliwość). Badania organizowane przez Instytut Spraw Publicznych prowadzili dr Roman Dolata oraz prof. Elżbieta Putkiewicz i dr hab. Anna Wiłkomirska. Ich rezultaty są opisane w książce „Reforma egzaminu maturalnego - oceny i rekomendacje". Okazało się, że ocena zależy i od pracy, i od... cech egzaminatora- mniej więcej w tym samym stopniu! Dr Dolata podpowiada jednak, że rzetelność ocen wzrasta, gdy jedna praca sprawdzana jest niezależnie przez dwóch albo więcej egzaminatorów, a potem oceniana wspólnie. Dobrze więc, że w tę stronę zmierzają teraz komisje. Egzaminatorzy będą między sobą wyjaśniać wątpliwości i uzgadniać stanowiska, tak by wszystkich mierzyć jedną miarą. Dlatego zostaną skoszarowani w kilkudziesięciu miejscach w Polsce. Szefowie takich zespołów będą pocztą elektroniczną wymieniać między sobą uwagi egzaminatorów. W każdym zespole ma pracować tzw. weryfikator- będzie czytał ocenione już prace. Egzaminatorzy twierdzą też, że są lepiej przygotowani niż wtedy, gdy badania robił Dolata. Oby tak było. Nowa matura nie została przecież wprowadzona, by dręczyć uzdolnionych, ale by w obiektywny sposób mierzyć uczniowskie umiejętności. Dobra, bo wiadomo, co znaczy ocena Stara matura zaś była krytykowana - i słusznie - za to, że nauczyciele stosowali dość dowolne zasady oceniania. Za punkt odniesienia brali poziom w swojej szkole: W placówkach słabych ciągnęli oceny do góry, no bo w końcu u nich też ktoś powinien dobrze zdać. Dlatego zupełnie nie było wiadomo, co znaczy maturalna piątka czy trójka. Poza tym, każdy uczeń mógł powiedzieć: nauczycielka odegrała się na mnie na maturze, bo jej wcześniej podpadłem. Teraz każdą pracę będzie sprawdzał nauczyciel egzaminator spoza szkoły. Na dodatek prace będą oznaczone kodem. Sprawdzający nie będzie wiedział, kogo ocenia. Egzaminatorzy w całym kraju będą oceniać według takich samych kryteriów, a wszyscy zdający dostaną takie same tematy i zadania. Piątka ucznia z liceum w Biłgoraju i piątka wystawiona w Szczecinie mają wreszcie znaczyć to samo. Na razie władze uczelni nie do końca ufają nowej formie egzaminu i zapowiadają dodatkowe testy dla kandydatów, ale - zdaniem autorów i entuzjastów nowej matury - wkrótce się do niej przekonają. I będzie jak w większości unijnych krajów, gdzie wyniki matury otwierają bramy na studia. Dobra, bo sprawdza umiejętności - Skąd ten sprzeciw wobec stosowania modelu odpowiedzi? - zastanawia się Magda Rud, młoda polonistka z innej znanej warszawskiej szkoły społecznej - 2 SLO przy ul. Nowowiejskiej. I odpowiada: - Bo wydaje nam się, że to uderza w pielęgnowane w Polsce wartości: fantazję, odwagę, nieposkromienie. Tymczasem kiedy kryteria są ścisłe, za fantazję nie ma punktów. Nowa matura to nie będą oryginalne, nieokiełznane eseje. To pomiar konkretnych umiejętności: czytania ze zrozumieniem, precyzji wypowiedzi, dyscypliny formy, czyli jeśli rozprawka, to rozprawka, a jak charakterystyka, to charakterystyka. Ten egzamin nie bada osobowości ucznia - dodaje Rud. - Ale czy na egzaminie państwowym należy to robić? Magda Rud zgadza się z filozofią nowej matury. Ale i ona narzeka, bo wykonanie bywa jałowe, banalne: - Na jednej z próbnych matur trzeba było napisać o roli epilogu w „Panu Tadeuszu". Od takiego tematu brzuch boli. Rud broni jednak klucza odpowiedzi. Nie tylko dlatego, że myśl o nim dyscyplinuje ucznia. Także dlatego, że egzaminatorami bywają źli nauczyciele. Klucz chroni przed ich samowolą. Chodzi tylko o to, by pracować nad doskonaleniem kluczy. By nie tylko wspierały obiektywizm oceniania, ale też były bardziej elastyczne, dopuszczały wielość odpowiedzi. - To trudne, ale możliwe - zapewnia prof. Elżbieta Putkiewicz, która uczestniczyła w badaniach Romana Dolaty. - Z roku na rok matura będzie coraz lepiej przygotowana i sprawdzana. Wybitni Ale nowa matura może też edukacji zaszkodzić, jak to wieszczy Ługowska. W liceach już rozwija się testomania. Nauczyciele organizują kolejne próbne matury kosztem zwykłych lekcji czy dodatkowych zajęć, na których uczniowie rozwijali kiedyś swoje pasje. Tego żądają rodzice. Nauczyciel ma więc mniej czasu na sprawdzanie, czy uczeń przeczytał lekturę, czy tylko bryk, nie ma też klimatu do głębszej rozmowy o rzeczywiście przeczytanych książkach. Brak czasu na odkrywanie, że wiedza dodaje skrzydeł. Chmury zbierają się też nad egzaminem ustnym z polskiego, a przecież to miała być najbardziej twórcza część matury. To tzw. prezentacja - zdający przed komisją przedstawia wybrany temat. Zdolni uczniowie, przyzwyczajeni do pracy nad projektami, mówią, że to rewelacja. Wreszcie można zabłysnąć. Wielu mniej zdolnych idzie jednak na skróty. W intemecie aż kipi od ogłoszeń studentów (a także nauczycieli), którzy za pieniądze oferują przygotowanie prezentacji na dowolny temat plus bibliografia i czego tam sobie maturzysta życzy. Wystarczy kupić, a potem trzy razy zet: zakuć, zadeklamować, zapomnieć. No i zdać. Nauczyciele prawie w ogóle nie uczestniczą w przygotowaniach uczniów do prezentacji. A miały być regularne konsultacje dla każdego. Jeśli tak będzie dalej, to najciekawsza część egzaminu zmieni się w karykaturę. Albo w ogóle jej nie będzie. Niedawno na spotkaniu w Łodzi wiceminister Anna Radziwiłł mówiła: - Niewykluczone, że za dwa, trzy lata dojdziemy do tego, że ocenę zegzaminu ustnego zastąpi ocena z polskiego na koniec roku. Dobra, zła... A może ją poprawić? Wielu nauczycieli wypomina, że maturalne testy układane są pod przeciętnych. Może więc dla utalentowanych należałoby stworzyć poziom mistrzowski, gdzie liczyłaby się oryginalność treści i formy? To niełatwe, trzeba by opracować bardziej otwarty system oceniania, bo sprawdzanie pod klucz na poziomie mistrzowskim odpada. Ale warto próbować. Szkoły mogłyby się wymieniać pracami uczniów, dzięki czemu wypracowania (jako anonimowe) sprawdzaliby nauczyciele, którzy ucznia nie uczyli. Zresztą egzaminy zewnętrzne w innych krajach ciągle się zmieniają. Że trzeba je wciąż poprawiać, jest oczywiste w takiej Anglii, gdzie organizuje się je od ponad 50 lat, czy we Francji, gdzie mają już lat 200. A straszyć nową maturą nie ma co, choćby dlatego, że stara nie jest warta łez. O