Nasza Szkapa na pokazie Monty Robertsa

Transkrypt

Nasza Szkapa na pokazie Monty Robertsa
Forum dyskusyjne Nasza Szkapa - konie, jeźdźcy, jeździectwo i inne dyskusje
Nasza Szkapa na pokazie Monty Robertsa
Spotkanie odbyło się w Warszawie, na pokazie Monty Robertsa, w Hali Torwaru 19 maja 2004.
Relacja Urwisa
Ogólnie rzecz biorąc, organizacja była niezła. Na środku areny było zbudowane kółko, czyli "roundpen"
złożony z przenośnych paneli z metalowej kraty. Dookoła rozstawiono krzesła dla VIPów, a plebs, znaczy
my ;-) siedzieliśmy normalnie na widowni. Widać było dobrze, VIPy nam nie zasłaniały, tylko odległość
spora. Pomagały dwa wielkie ekrany wyświetlające zbliżenia, można było kątem oka zerknąć. Przed
imprezą był dodatkowy pokaz i koktajl dla VIPów. Właściwy pokaz był podzielony na dwie części, z
półgodzinną przerwą. Przed, po i w czasie przerwy Monty podpisywał swoje książki, tłumy tam waliły...
Poza tym było stoisko z książkami, kasetami i specjalnymi kantarami, które Monty nazwał "dually halter"
i mocno promował używając podczas pokazu (były założone na wszystkie konie), zwracając uwagę na ich
nadzwyczajne działanie i wplatając tę nazwę co drugie zdanie :-)
Autograf zdobyty przez Martik:
Było pięć koni (gdzieś tak pół godziny na konia, z wyjątkiem nr.3):
1) 3-letnia klacz Candy Girl, nieujeżdżona, ponoć tydzień wcześniej przywieziona z Mazur, gdzie sobie
hasała po łąkach. Pierwszym celem było nawiązania sławetnego połączenia. Udało się nie do końca,
koninka trochę za bardzo się stresowała, od czasu do czasu "urywała" mu się w kierunku wyjścia z
roundpenu, i musiał sobie pomagać kantarem. Następnie osiodłał ją i założył wędzidło, popracował trochę
na dwóch lonżach (dopiętych do kantara, nie wędzidła) - co było chyba najciekawszym fragmentem: ruch
naprzód, zmiany kierunku, cofanie - i w końcu wsadził swojego pomocnika, który nawet przejechał
kawałek sam.
2) Nemo, dorosły wałach (chyba?), kopiący przy próbach podniesienia tylnych nóg - i to fachowo kopiący,
z widoczną intencją trafienia a nie postraszenia. Monty wziął się na prosty sposób i sporządził sztuczną
rękę ze styliska od łopaty, okręconego gąbką i zakończonego rękawiczką. Tą ręką smyrał konia po
tylnych nogach i pozwalał mu kopać do woli i dalej smyrał. Jak tylko konisko się zmęczyło i przestawało
kopać - natychmiast przestawał i odchodził. Za chwilę wracał i zaczynał od początku. Konik naprawdę był
niezły, bo udało mu się złamać którymś kopniakiem stylisko, ale Monty dalej pracował drugim końcem.
Miał przygotowany przy tej sztucznej ręce specjalną poprzeczkę do zahaczenia i podniesienia tej nogi, ale
ponieważ koń ją rozmontował, musiał jakoś poradzić sobie końcem styliska. Wreszcie udało mu się trochę
unieść nogę koniowi, a na koniec wziąć ręką i przez chwilę potrzymać.
3) Do trzeciego konia poprosił Jagnę Marczułajtis, naszą znaną snowbordzistkę. Podpowiadał jej stojąc na
zewnątrz roundpenu, jakoś tam sobie poradziła z nawiązaniem połączenia w około 10 minut. W sumie nic
ciekawego, tyle, że pokazał, iż każdy się tego może nauczyć. W ogóle bardzo mi się podobało podejście
Montyego "na luzie"; nie twierdził, ze jest to jakaś wiedza tajemna, najwyżej ktoś mniej doświadczony
będzie się posuwał wolniej, zachęcał do spróbowania samemu (po uprzednim nabyciu kasety i kantarka,
rzecz jasna :-) nie upierał się, że wszystko potrafi, przed każdym koniem mówił "no to zobaczymy, co
będę potrafił zrobić..." a po "można by uzyskać więcej, ale nie w pół godziny" i opowiadał, jak trzeba by
postępować dalej - ogólnie sprawiał wrażenie swojego człowieka. Poza tym był ogólnie radosny, jak coś
mu ładnie wyszło, zaczynał chichotać i stwierdzał "no, to była świetna zabawa".
Jagna:
Szkapowicze:
http://naszaszkapa.pl/naszaszkapa
Kreator PDF
Utworzono 7 March, 2017, 17:39
Forum dyskusyjne Nasza Szkapa - konie, jeźdźcy, jeździectwo i inne dyskusje
Po przerwie:
4) Dalia, dorosła klacz, którą miał przyzwyczaić do foliowych torebek. Dla mnie najmniej ciekawa część
pokazu. Najpierw połączenie, a potem głaskanie konia kijem z przywiązanymi torebkami - najpierw
końcem bez folii, potem końcem z przytwierdzoną jedną, dwiema i wreszcie kilkoma torebkami. Szybko
doszedł do machania tymi torebkami wokół stojącego konia. W sumie nic fascynującego, poza
rzeczywiście imponującą szybkością, z jaką posuwał się do coraz "straszniejszych" ćwiczeń.
5) Zdecydowanie najbardziej imponujący pokaz. Klacz, która za młodu została brutalnie załadowana do
przyczepki i od tego czasu nie pozwalała się ładować (ponoć właścicielka przytupała z nią 50km na
piechotę, poprzedniej nocy policja zamknęła na chwilę jeden z mostów na Wiśle, żeby mogła ją
przeprowadzić :-) Niestety, Monty nie pokazał (jak to robił przed innymi pokazami) jak się zwierzak
zachowuje przed jego zabiegami. Próbował zacząć od połączenia, nie wyszło mu za bardzo, bo zwierzątko
ustawiało się tylem i kopało, wziął ją na ten swój kantar i zaczął ćwiczyć wahadłowo przód-tył. Jak to już
mu szło, ustawili przyczepę w wejściu do roundpenu, z wyjętym przedzielnikiem. I dalej to już było
pięknie i prosto. Monty podprowadzał ją metodą "3 kroki w przód, 2 w tył". Prosił ją, żeby ruszyła do
przodu i tuż przed momentem, kiedy chciała zaprotestować, sam ją zatrzymywał i cofał - tak, jakby
chciał pokazać, że jemu wcale nie zależy, żeby ona tam weszła. Najdłużej zabawili na klapie - znowu
prosił ją do przodu, tupała kopytem w trap i zanim zdążyła się spłoszyć tym dźwiękiem znowu kazał jej
się cofać i tak w kółko. W pewnym momencie po prostu zamiast jeszcze raz ją cofać, ruszył energicznie
do przodu i weszła. Ponieważ w przyczepce nie było przegrody, obrócił się z koniem i wyszedł. Potem
wprowadzał ja jeszcze parę razy, również kłusem, potem stojąc w przyczepce "przyciągał" ją na lonży,
przywołał do siebie bez lonży i w końcu dał ją wprowadzić właścicielce. Wyglądało to łatwo, prosto i
przyjemnie, ale według mnie wymagało olbrzymiego wyczucia.
Wrażenie ogólne: podobało mi się. Bez fajerwerków i udawania wiedzy tajemnej, proste, zrozumiałe
metody, tyle, że wykonywane z wyczuciem i doświadczeniem. Nie wszystko wychodziło, ale w pośpiechu
(30 minut na konia) i przy takiej ilości widzów i dziwacznych dla koni urządzeń stojących dookoła dawał
sobie zupełnie dobrze radę.
I po pokazie :-)
http://naszaszkapa.pl/naszaszkapa
Kreator PDF
Utworzono 7 March, 2017, 17:39