Tutaj
Transkrypt
Tutaj
MARKOWY REJS W pewien kwietniowy dzień Anno Dwa Czternaście, W celach dalekosiężnych, Na Karaibach dalekich, Zebrała się załoga Marków mężnych: Kapitan WaldeMarek, R. Marek, G. Marek, K. Marek, Łukasz Marek, I J. Julia zapewne też Marek. Ten zacny Marków team Swe losy powierzył najlepszej z marek Łódeczce zwanej “4 Oceans' Dream”. Nie zważając na możliwe trudności i przeszkody, Wyruszyli na Atlantyk Z delfinami w zawody. Tysiąckroć doświadczony WaldeMarek, Nieraz sobie ziewnął Lecz kursy wyznaczał Zawsze ręką pewną. Dla pozostałych Marków, Choć każdy szpanował Ogromną tężyzną, Przestrzenie Oceanu były pierwszyzną. Ale pod dowództwem WaldeMarka Matrosa zacnego, Markowie pokonywali Pomruki Neptuna groźnego. Markowie niczego nie markowali I mila za milą w dal zasuwali. Drogi czytelniku nie wiesz do tej pory, Że pierwszym Marków celem, Były wyspy zwane Azory. Dzień za dniem mijał, Czasem fala podobna do fali, Lecz Markowie najchętniej Potrawy R. Marka łykali Były one pyszne, Bez mała markowe do czorta, Ale Markowie marzyli, By przepłukać gardła w porcie Horta. Horta nie jest to zapewne markowa Riviera Za to jest tam Super tawerna “U Petera” Był wieczór gdy Markowie do Horty wpływali I niezwykle szybko “U Petera” zacumowali. Azorskiego markowego Atlantisa Było bez liku, Więc Markowie wracali na łajbę w chwiejnym szyku.... Horta jak wiadomo Jest mekką markowych żeglarzy, Lecz nikt z nich nie przypuszczał, Co się jeszcze wydarzy. Magiczna moc Marków bezwzględna Przyciągała Jankesa, Szkota i Holendra. Gdy “U Petera” z ust WaldeMarka Zabrzmiały polskie szanty, Przy stole Marków Wnet zasiadły międzynarodowe załoganty. Horta rozbrzmiała Śpiewem od "Petera", Gdyż Markowa zabawa rozwijała się jak cholera. Ale cóż, przyszedł kolejny poranek I Markowie musieli powstać z miękkich kolanek. Przed nimi wszak kolejny etap szalony, Markowie rzucili cumy, By halsować do Lizbony. Tutaj następuje wtręt niezwykle ważny. Marków została piątka – jakżesz oni odważni ! A dlaczego ? - odpowiedź nie wymaga wielu pogwarek W Horcie się oddaliła J. Julia – jak wiadomo też Marek. Spakowała sztormiak i inne szmateczki, By odlecieć do swej ukochanej córeczki. Tak więc osamotniona Marków piątka, Wyruszyła na wody, Gdzie panują olbrzymy I ich małe wielorybiątka. Jak wiadomo, Także wiele tam statków przecinaków, Ale nic to dla naszych Marków – dzielnych junaków. Śpieszyli na jednym halsie, Do pięknej Lizbony, Gdyż w Europie czekały Stęskonione kochanki lub żony. 3400 mil morskich Przebył Marków team. Marków była szóstka Plus dzielna “4 Oceans' Dream” Napisał K.Marek