bojowe cygara - Polska Zbrojna

Transkrypt

bojowe cygara - Polska Zbrojna
BOJOWE CYGARA
2014-04-27
W czasie I wojny światowej bombowe zeppeliny okazały się tajną bronią Niemców.
Kiedy 4 sierpnia 1914 roku wybuchła wojna, Niemcy chcieli zaskoczyć Brytyjczyków i Francuzów swoją tajną bronią – nietypowymi, pierwszymi na
świecie bombowcami strategicznymi. Zeppeliny były prawdziwymi podniebnymi olbrzymami – miały długość od 150 do ponad 200 m (bojowy LZ104 z 1917 roku mierzył aż 226,5 m). I chociaż poruszały się z prędkością do 125 km/h, to mogły wykonywać loty trwające nawet 24 godziny.
Wypełniony gazem statek powietrzny ważył około 8 t i mógł zabrać ponad tonę bomb. Ponadto był uzbrojony w cztery karabiny maszynowe.
Zeppeliny doskonale nadawały się do bombardowania celów na dalekim zapleczu wroga, niszczenia jego stanowisk ogniowych oraz transportu
sprzętu na duże odległości. Próbowano na przykład za pomocą sterowca dostarczyć Niemcom zaopatrzenie do Afryki Południowej. Ze względu na
złą pogodę jednak nie udało się tego zrobić. W czasie I wojny światowej zeppelinów użyto w ponad pięciu tysiącach misji bojowych –
wykorzystywano je do lotów rozpoznawczych, bombardowania nieprzyjacielskich okrętów i pozycji wojsk oraz do minowania wód Bałtyku i Morza
Północnego. Najbardziej rozsławiły je jednak naloty na Londyn.
Panika w Londynie
Gdy okazało się, że I wojna światowa nie zakończy się przed Bożym Narodzeniem, jak pierwotnie zapowiadano, i że zamieniła się w długotrwałą
wyniszczającą wojnę pozycyjną, niemieccy wojskowi zaczęli się zastanawiać, jak zakończyć rzeź w okopach. Postawili wówczas na
bombardowanie miast przeciwnika, a w sterowcach upatrywali narzędzia zwycięskiej ofensywy lotniczej. W styczniu 1915 roku mieli gotowych 13
zeppelinów bombowych. Dowódcą tej powietrznej floty został komandor Peter Strasser, bezgranicznie oddany cesarskiej marynarce wojennej, który
w bojowym wykorzystaniu aerostatów odkrył swoją drugą po marynarce pasję.
Ataki z powietrza na Wielką Brytanię, zwłaszcza na stolicę imperium, miały obniżyć morale przeciwnika i wzbudzić panikę wśród ludności. Pierwszy
został przeprowadzony 19 stycznia 1915 roku. Dwa sterowce zrzuciły bomby na miejscowości Great Yarmouth i King’s Lynn w hrabstwie Norfolk.
Celem strategicznym był jednak Londyn. Po raz pierwszy pilot LZ-38 zapuścił się nad brytyjską metropolię 31 maja 1915 roku i zbombardował
północne przedmieścia – w ciągu 20 minut zrzucił 28 bomb burzących i 91 ładunków zapalających.
Dla mieszkańców Londynu to był szok. Ludzie zaczęli panikować, tym bardziej że w sierpniu 1915 roku miasto bombardowały już całe grupy liczące
po pięć sterowców. W nocy z 2 na 3 września 1916 roku doszło do największego nalotu, w którym wykorzystano 16 powietrznych krążowników. W
ciągu całego tego roku zeppeliny w 20 nalotach zrzuciły 37 t bomb. Do czerwca 1918 roku, kiedy ze względu na ogromne straty zaprzestano
bombardowania brytyjskich miast, Niemcy przeprowadzili za pomocą sterowców 51 nalotów na Londyn, w których zginęło 489 osób, a ponad 1200
zostało rannych.
Kolosalne atuty
Pierwsze lata wojny potwierdziły opinię Strassera o możliwościach sterowców, nieosiągalnych w tym czasie dla samolotów. Zeppeliny mogły
bowiem latać na wysokości 6–7 km, podczas gdy pułap alianckich myśliwców wynosił wówczas 3–3,5 km.
Co więcej, Brytyjczycy przez długi czas nie potrafili walczyć ze sterowcami. Artyleria okazała się mało skuteczna, ponieważ pociski przelatywały
przez cygara statków na wylot i nie wybuchały. Zaczęto zatem używać amunicji odłamkowej, wybuchającej na określonej wysokości, ale
artylerzyści nie umieli ocenić, na jakim pułapie znajduje się sterowiec, szczególnie w ciemnościach.
Zniszczeniem aerostatów mieli się w końcu zająć piloci myśliwców. W kabinie montowano karabin maszynowy skierowany w górę, aby można było
ostrzeliwać „brzuch” sterowca, a maszynę pilotowano z tylnego siedzenia. Statystyki pokazują jednak, że takie rozwiązanie nie było najlepszym
pomysłem. W pierwszych miesiącach 1915 roku myśliwce wykonały 72 loty, a tylko trzy razy doszło do konfrontacji. Ani razu nie zestrzelono
sterowca, tymczasem zostało zniszczonych 15 samolotów. Noc nie sprzyjała bezpiecznym powrotom maszyn na lotnisko i w rezultacie więcej
Autor: Włodzimierz Kaleta
Strona: 1
samolotów rozbiło się w czasie lądowania w ciemnościach niż zostało zestrzelonych przez broń defensywną aerostatów.
Kiedy w końcu piloci nauczyli się odnajdywać sterowce i ostrzeliwać je od dołu, okazało się, że pociski karabinu maszynowego są nieskuteczne w
walce z olbrzymami. W samolotowych kaemach zaczęto wtedy stosować amunicję zapalającą z czerwonym fosforem, która powinna sprawdzić się
w niszczeniu zeppelinów wypełnionych łatwopalnym wodorem. Okazało się jednak, że wodór nie wybucha bez dostępu tlenu. Taśmy kaemów
ładowano więc nabojami zapalającymi naprzemiennie z wypełnionymi nitrogliceryną pociskami, opracowanymi przez Johna Pomeroya, które miały
rozrywać powłokę, dopuszczając tlen.
Okazja do wypróbowania nowej amunicji nadarzyła się nocą 2 września 1916 roku, kiedy Niemcy skierowali nad Londyn armadę 16 sterowców. W
kontrofensywie Brytyjczycy wysłali swoje myśliwce. Porucznik William Lee Robinson wystartował jako pierwszy. Jeden ze sterowców został złapany
w światła reflektorów. Działa przeciwlotnicze otworzyły ogień. Robinson ruszył w stronę oświetlonego statku powietrznego. Kiedy przeleciał pod
brzuchem sterowca, całkowicie opróżnił bęben karabinu. Bez skutku. Na koniec, kiedy pozostał mu już tylko jeden zasobnik z amunicją, zmienił
taktykę. Wystrzelał cały magazynek, celując w jeden punkt blisko ogona sterowca. Osiągnął sukces. Płonący sterowiec runął na ziemię.
Do lamusa
Porucznik stał się bohaterem narodowym, a dzięki jego metodzie w następnym miesiącu strącono jeszcze dwa sterowce. To był początek końca
zeppelinów. Dowódca niemieckiej floty powietrznej nie dopuszczał jednak do siebie takiej myśli i 5 sierpnia 1918 roku pięć sterowców znowu
ruszyło nad Londyn. Strasser osobiście dowodził wyprawą. Nie dotarł jednak do Anglii. Brytyjskie myśliwce dopadły zeppeliny nad Morzem
Północnym. Strącony został wówczas najnowocześniejszy L-70 (udźwig 44,5 t), którym dowodził Peter Strasser. Po jego śmierci ostatecznie
zrezygnowano z bombardowań z wykorzystaniem sterowców.
Autor: Włodzimierz Kaleta
Strona: 2

Podobne dokumenty