AP TE - KARZ
Transkrypt
AP TE - KARZ
Nakład - 6500 egz. Vol 16 Nr 1/2 2008 ISSN 1230-8730 AP TE KARZ Czasopismo poświęcone głównie gospodarce lekiem (ekonomika farmacji, ustawodawstwo farmaceutyczne, organizacja i zarządzanie) oraz użytkowaniu leków i wiedzy o nich (farmakologia, farmakognozja, farmacja stosowana, chemia leków, farmacja kliniczna, samolecznictwo). Redaktor naczelny: dr Tadeusz Jerzy Szuba Zespół redakcyjny: dr Leszek Bartkowiak, mgr Franciszek Dragan, dr Mariola Drozd, mgr Elżbieta Góralczyk,mgr Teodozja Holak, mgr Grażyna Kornacka, mgr Barbara Kozicka, mgr Henryk Modrzejewski, mgr Jacek Polatyński, mgr Marek Pykało, mgr Adam Rudzki, dr Jerzy Surowiecki, mgr Danuta Wojnicka-Szuba, mgr Henryka Wojtaszewska Konsultanci: prof. dr Mirosława Furmanowa, mgr Halina Gabor, mgr Danuta Gajek, mgr Maria Głowniak, prof. dr Stanisław Gumułka, prof. dr Bożenna Gutkowska, dr Danuta Ignyoe, dr Maciej Krzanowski, prof. dr Sławój Kucharski, dr Wojciech Kuźmierkiewicz, prof. dr Jerzy Masiakowski, prof. dr Regina Olędzka, doc. dr Aleksander Ożarowski, dr Stanisław Piechula, prof. dr Józef Sawicki, prof. dr Edmund Sieradzki, prof. dr Jacek Spławiński, prof. dr Michał H. Umbreit, mgr Andrzej Wróbel Wydawca: Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne 00-845 Warszawa, ul. Łucka 2/4/6 tel. 0-602 269 525 Realizacja wydawnictwa, kolportaż, adres redakcji: Vita plus Tadanco Sp. z o.o., 02-673 Warszawa, ul. Konstruktorska 9 tel. 0.22 566 77 90, fax 0.22 566 77 89 wewn. 200 e-mail: [email protected] Internet, archiwum ,,Aptekarza’’ http://www.tfe.edu.pl/ http://www.tfe.edu.pl/aptekarz/ http://www.pharmacy.pl/fwp/literatura/Aptekarz/aptekarz.htm Opracowanie poligraficzne: Drukarnia Szczepan Szymański tel./fax (0-22) 774-23-34 1 Aptekarz Vol 16 Nr 1/2 (2008) Aptekarz Vol 16 Nr 1/2 (2008) Spis treści Zjazd Aptekarzy W dniach 18-19 stycznia 2008 r. odbył się zjazd Naczelnej Izby Aptekarskiej, zjazd delegatów wyłonionych na zjazdach Izb Okręgowych. Był to już V Zjazd Krajowy podsumowujący osiągnięcia w latach 20042007 i kreślący zadania na lata 2008-2011. Klimat na Zjeździe był dobry, bo izby i ich organy pracowały ciężko, a praca społeczna daje satysfakcję. Do samozadowolenia zbiorowego było daleko, bo jak wiadomo, wiele ważnych problemów aptekarskich pozostało nierozwiązanych. Powołano nową Naczelną Radę Aptekarską z prezesem dr. Grzegorzem Kucharewiczem, w której skład weszły następujące osoby: 1. Baj Tomasz 2. Brukiewicz Piotr 3. Chrzan Paweł 4. Czyż Lidia 5. Denis Andrzej 6. Germak Ewa 7. Giermaziak Wojciech 8. Grzegorczyk Michał 9. Hudemowicz Włodzimierz 10. Jędrzejczak Marek 11. Ignyś Danuta 12. Łazowski Jerzy 13. Łęga Bernadeta 14. Mańko Janina 15. Pasierbiak Piotr 16. Pawłowska Janina 17. Piątkowska Joanna 18. Plachowski Roman 19. Przedpełska Janina 20. Rogowska-Tylman Zofia 21. Rutowski Jan 22. Śliwińska Anna 23. Tomków Marek 24. Wąsiewicz Adam Lublin Katowice Gdańsk Rzeszów Gdańsk Warszawa Łódź Lublin Warszawa Kielce Poznań Warszawa Szczecin Gdańsk Łódź Kraków Wrocław Poznań Częstochowa Łódź Kraków Katowice Opole Bydgoszcz Redakcja „Aptekarza” w imieniu własnym i czytelników wyraża podziękowanie za pracę prezesowi Rady w minionej kadencji, mgr. Andrzejowi Wróblowi i jego zespołowi oraz składa życzenia jeszcze lepszej pracy nowemu prezesowi Rady, dr. Grzegorzowi Kucharewiczowi i jego teamowi. Mgr Danuta Wojnicka-Szuba Redakcja 2 Stary apel do nowego rządu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4 Apel do prawników o serce dla pacjentów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9 Prawda o ivabradinie i refundacji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11 Pismo TFE do Dyrektora A. Fałka postulujące raport nt. konsultacji poprzedzających decyzje refundacji leków . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 24 Pismo TFE do Minister E. Kopacz w sprawie jawności procesu refundowania nowych leków . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25 Pismo TFE do Minister E. Kopacz w sprawie wyrejestrowania leku Bioparox (fusafungina) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26 Cykl „Towaroznawstwo farmaceutyczne” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27 Wykład – Betablokery (leki beta-adrenolityczne). . . . . . . . . . . . . . . . . 27 Wykład – Calcium blokery (antagoniści wapnia) . . . . . . . . . . . . . . . . 29 Wykład – Inhibitory konwertazy angiotensyny (prile) . . . . . . . . . . . . 31 Wykład – Antagoniści receptora angiotensyny (sartany) . . . . . . . . . 33 Wykład – Leki złożone z prili i diuretyków . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35 Bezpieczeństwo stosowania leków . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 37 Zasady kolportażu czasopisma ,,Aptekarz’’ Każdy numer czasopisma ,,Aptekarz’’ jest wysyłany bezpłatnie do: wszystkich okręgowych izb aptekarskich oraz Naczelnej Izby Aptekarskiej, wszystkich okręgowych izb lekarskich oraz Naczelnej Izby Lekarskiej, wszystkich oddziałów Polskiego Towarzystwa Farmaceutycznego oraz Zarządu Głównego, wszystkich oddziałów Polskiego Towarzystwa Lekarskiego oraz Zarządu Głównego, wszystkich inspektoratów nadzoru farmaceutycznego, wszystkich lekarzy wojewódzkich, wszystkich szkół farmacji, wszystkich szkół medycyny, wszystkich aptek ,,zamkniętych’’ w zakładach leczniczych, bibliotek wszystkich zakładów leczniczych ,,zamkniętych’’ (szpitali), bibliotek wszystkich zakładów leczniczych ,,otwartych’’ (ZOZ-ów), Biblioteki Narodowej, Głównej Biblioteki Lekarskiej i innych bibliotek. Czasopismo ,,Aptekarz’’ jest także dystrybuowane odpłatnie. Koszt prenumeraty rocznej na 2008 rok wynosi zł 120,-. Przy prenumeracie rocznej oraz ewentualnych zamówieniach zbiorowych pojedynczych egzemplarzy nie pobiera się kosztu przesyłki. Przekazu opłaty należy dokonać na konto Towarzystwa Farmaceutyczno-Ekonomicznego w banku PKO BP 43 O/W-wa 46 1020 1169 0000 8502 0102 8760. Zamówienie należy kierować pocztą do: Vita plus Tadanco – Redakcja Aptekarza, 02-673 Warszawa, ul. Konstruktorska 9, lub e-mailem do: [email protected]. · · · · · · · · · · · · ,,Aptekarz’’ poleca wytwórcom leków usługi promocyjne i reklamowe. Na łamach naszego czasopisma można promować wyroby farmaceutyczne fachowo, skutecznie i tanio. Koszt anonsu formatu A5 czarno-białego wynosi 1000 zł, natomiast kolorowego 2000 zł. Na czwartej stronie okładki – 4000 zł. Na innych stronach ,,uprzywilejowanych’’ – 3000 zł. Proponujemy ponadto zamieszczanie reklam mniejszego formatu, np. na stronach, które nie są całkowicie zadrukowane tekstem artykułu. Taka forma przypomnienia swojej firmy oraz jej produktów lekarzom i aptekarzom kosztuje zaledwie 500, a nawet jeszcze mniej – 250 zł. Zamówienia regularne na długie okresy nagradzamy upustem ceny. Faktury za anonsy są obciążane VAT-em 22%. 3 Aptekarz Vol 16 Nr 1/2, 4-8 (2008) Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne Stary apel do nowego rządu Oddać zarządzanie lekami fachowcom. Odebrać lekarzom. Postulat jest tak stary jak III RP. Prezydent Wałęsa świadomy braków swego wykształcenia i doświadczenia zwrócił się do członków swoich rad, w tym zdrowia, z pytaniem, co robić, by w Polsce było lepiej. Mamy jego pismo sporządzone przez ministra Andrzeja Zakrzewskiego, w którym pyta nas: 1. Co jest największą szansą dla Polski w dobie obecnej? Jak ją najlepiej wykorzystać? Jakimi środkami się posłużyć? 2. Co Polsce zagraża? Jak przezwyciężyć obecne zagrożenia i nie dopuścić do pojawienia się nowych? Co czynić, aby młoda polska demokracja nie była narażana na wstrząsy? Jakie działania i inicjatywy powinien podjąć Prezydent? 3. Jaki ustrój polityczny i gospodarczy jest potrzebny Polsce i Polakom? Na jakich fundamentach powinien się wspierać? Jak go budować? Jak usprawnić funkcjonowanie państwa? 4. Jak Pan sądzi, z jakimi nadziejami i z jakimi obawami wkraczać będziemy w XXI wiek? Mamy do dziś udzieloną Prezydentowi odpowiedź oraz serdeczne za nią wyrazy podziękowania. Oto tekst pierwszego fragmentu odpowiedzi: Największą szansą dla Polski w dobie obecnej, jak w każdej innej, jest praca i kwalifikacje. Ich wykorzystanie dla dobrobytu i postępu będzie się dokonywać niemal automatycznie przy dobrym rządzie. Dobry rząd to taki, niezależnie od tego, z jakiej partii się wywodzi, który składa się z profesjonalistów, a nie amatorów. Rządzenie jest profesją, sztuką, podobnie jak szycie butów, czy budowanie domu. Tymczasem u nas się sądzi, że umiejętność administrowania finansami, przemysłem, handlem, edukacją, zdrowiem, wojskiem, transportem mają specjaliści tych branż. Ministerstwem Zdrowia ma zawiadywać lekarz, wojska – oficer, transportu – szofer, edukacji – nauczyciel, przemysłu – inżynier, handlu – kupiec itd. To jest monstrualna bzdura importowana z b. ZSRR. Każdym ministerstwem powinien kierować polityk/prawnik/ekonomista znający się na zarządzaniu, administracji, ekonomii. Rada ministrów złożona z zespołu ludzi znających się na gospodarowaniu, mówiących wspólnym językiem dyskutuje rozumnie, poglądy ministrów się ścierają, z tego wynikają prawidłowe decyzje rządu. 4 Stary apel do nowego rządu O czym może mówić (między sobą) polska rada ministrów, czy to ongiś komunistyczna, czy teraz solidarnościowa lub postkomunistyczna? O niczym, bo każdy minister zna swoje „podwórko” branżowe i z reguły nie ma pojęcia o rządzeniu krajem. Rządzenie krajem to przede wszystkim nieprzeszkadzanie inicjatywom przedsiębiorczych obywateli i jednoczesne interweniowanie tam gdzie potrzeba i wtedy kiedy potrzeba. Ale aby wiedzieć, gdzie i kiedy potrzeba, nie można być oficerem, lekarzem, nauczycielem itd. Za czasów Lecha Wałęsy przemycało się do rządu trochę rozumu. Wiceministrem zdrowia ds. leków mianowano farmaceutę dr. Wojciecha Kuźmierkiewicza od wybuchu „Solidarności” pilnie uczącego się zarządzania. Było nie do pomyślenia, by dyrektorem departamentu farmacji lub jego zastępcą był ktoś nieznający się na zarządzaniu lekami. Nawrót do analfabetyzmu nastąpił w rządzie Leszka Millera. Za przykładem Kremla. Pamiętamy, dostojnicy sowieccy leczyli się w rządowej klinice u zaufanego prof. dr. Piotrowskiego. Wdzięczni zrobili go na długie lata ministrem zdrowia ZSRR. Pamiętamy, rodzina Millera leczyła się u dr. Łapińskiego. Zrobiono go na długie lata ministrem zdrowia RP. Na posadzie ministra zdążył nawet zrobić habilitację i „karierę” naukową. Służba zdrowia zmajstrowana przez niego leży w grobie do dziś. Zarządzanie farmacją zniszczył totalnie. Swym zastępcą ds. farmacji uczynił lekarza Naumana analfabetę farmaceutycznego. Im niepotrzebny był departament farmacji złożony ze specjalistów od zarządzania. Po co mają patrzeć na ręce? Na jego miejsce utworzono departament polityki lekowej złożony z lekarzy. Niepotrzebny był jedyny w resorcie farmaceutyczny instytut naukowy (Instytut Leków). Przekształcono go w jeden więcej instytut medyczny (Instytut Zdrowia Publicznego). Wałęsa, gdyby to widział, użyłby dosadnego słowa. My, niestety, nie mamy autorytetu Wałęsy, i możemy gderać do woli bez skutku. Zarządzanie farmacją leży w gruzach do dziś. Rządy farmacją w wykonaniu lekarzy promieniują negatywnie wszędzie. W nauce już dochodzi do tego, że dziekanami szkół wyższych farmacji są lekarze. Zamiera nauczanie uczciwej, rządowej, propacjentowej gospodarki lekami, obiektywnej ekonomiki leku. Rośnie w siłę prokoncernowa, promonopolistyczna nauka, przezwana farmakoekonomiką. Rektorzy-lekarze nie wiedzą, co czynią. Nie tylko rektorzy. Ministrowie i wiceministrowie, dziekani i prodziekani, dyrektorzy instytutów, agencji, komisji i ich zastępcy nie wiedzą, na jakim świecie farmaceutycznym żyją. Niektórzy wręcz siedzą w kieszeniach miliarderów z przemysłu farmaceutycznego fundujących kongresy, wakacje, publikacje, inwestycje. Świat farmaceutyczny rządzony przez medyków musi być źle rządzony, bo nigdy nie wiadomo, który medyk dostrzega dwoistość natury wielkich przemysłowców farmaceutycznych. Oni chcą postępu, odkryć, nowych leków i chcą miliardowych zysków. Niektórzy chcą tylko miliardowych zysków za iluzję postępu, odkryć, nowych leków. Profesor 5 Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne medycyny, lekarz, wychowany na Hipokratesie, uczciwy do szpiku kości, tego może nie widzieć. A współpracować z przemysłowcami raczej musi. Dlatego lepiej nie pozwalać lekarzom rządzić lekami. Rynek leków w Polsce jest ewidentnie chory z przyczyny lekarzy z profesorami medycyny włącznie. Lekiem Nr 2, zamiast Nr 102, pochłaniającym niepotrzebnie zawrotne pieniądze jest Clexane. Wskutek lekcji serwowanych przez producenta nie bez pomocy profesorów medycyny. Lekiem Nr 4, zamiast Nr 1004, jest Prestarium, pril nielepszy, a wielekroć droższy od najlepszych prili. Prawie niestosowany w USA, RFN itp. Lekiem Nr 6 jest Gripex, który nie leczy grypy. Lekiem Nr 7 jest Detralex na „ciężkie” nogi. I tak dalej i tak dalej, obrazki kompromitujące i rujnujące. W każdym kraju jest niewiedza farmaceutyczna. Nie ma sposobu, by jej nie było. Rozmiar, natężenie tej niewiedzy w Polsce jest zatrważające. Ministrowie zdrowia-lekarze tego nie widzą. Nie mogą widzieć, bo do tego trzeba innego fachu. Nie mają zastępców nie-lekarzy ds. farmacji, nie mają dyrektorów i ich zastępców nie-lekarzy ds. farmacji, którzy by te anomalie widzieli. W konsekwencji Narodowy Fundusz Zdrowia potulnie za wszystko płaci. Nie ma fachowców, którzy by tupnęli nogą, powiedzieli ministrom zdrowia prawdę. Analfabetyzm w gospodarce lekami jest powszechny. Dramat polega na tym, że rząd uniemożliwia walkę z tym analfabetyzmem. Oto dowód: Jednostką zwracającą uwagę na błędy w gospodarce lekami, stosowanie leków gorszych i droższych zamiast lepszych i tańszych jest Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne. Jego uwagi i opinie są publikowane w organie prasowym „Aptekarz”. Te uwagi i opinie ewidentnie nie odpowiadają interesom firm sprzedających leki nie lepsze, a droższe. Jedna z tych firm, firma „Servier”, robiąca leki podrzędne, nierenomowane i sprzedająca je masowo w Polsce po cenach dużo wyższych od cen leków podstawowych renomowanych na świecie, zaskarżyła „Aptekarza” do sądu. Zeznała, że „Aptekarz” publikuje informacje nieprawdziwe i szkodzi imieniu i interesom firmy. Sąd, w osobie jednej sędzi, nie pytał o zdanie biegłych rzeczoznawców, przyznał rację „Servierowi” i kazał nam zaniechać publikowania danych niekorzystnych dla „Serviera”. Wyrok jest równoznaczny z zamknięciem „Aptekarza” i zaniechaniem działalności Towarzystwa. Całe życie wydajemy krytyczne sądy o lekach. To jest nasz zawód i powołanie. Zakazanie nam tego jest dramatem do kwadratu, bo jeśli „Aptekarz” nie może walczyć o dobrą gospodarkę lekami, to nie może też nikt inny. Rządy koncernów farmaceutycznych mają być nieskrępowane. Konflikt „Servier” – „Aptekarz” opisaliśmy rządowi i sejmowi. Wystąpiliśmy do władz o drobną korektę prawa farmaceutycznego, która by uniemożliwiała odbieranie głosu farmaceutom-patriotom, kneblowanie im ust 6 Stary apel do nowego rządu przez przemysłowo-handlowych graczy – patrz „Aptekarz” Nr 5/6 (2007). Brzmienie proponowanej przez nas noweli miało polegać na dopisaniu art. 64a o treści: „Prasa medyczna i farmaceutyczna może wypowiadać się krytycznie o działalności reklamowej, promocyjnej, marketingowej podmiotów odpowiedzialnych”. To „nie narusza cywilno-prawnej ochrony dóbr osobistych”. Do chwili obecnej nasze wystąpienie jest bez biegu, bo Ministerstwo Zdrowia stanęło po stronie „Serviera” – przeciw „Aptekarzowi”. Od maja do grudnia 2007 r. palcem nie ruszyło. Wręcz zajęło stanowisko, że prawo obecne (jego konsekwencją jest wyrok sądu) nie wymaga korekty. Jest zadowalające. Oto pismo MZ-PL-4642-526Z-1/MS/07 MZ-PRL-070-426/HP/07 z 18 lipca 2007 r. wiceministra B. Piechy do senatora interweniującego w sprawie: „publikacje farmaceutyczno-ekonomiczne specjalistów, opinie w dziedzinie farmakologii, krytyczne wypowiedzi, nie mieszczą się w zakresie uregulowań dotyczących reklamy produktów leczniczych”. Oto pismo MZ-PLO-460-5194-2/MG/07 z 6 sierpnia wiceminister Gręziak do TFE: „prawo do wolności wypowiedzi jest już zagwarantowane konstytucyjnie. … Ponadto prawo powyższe jest zagwarantowane w Prawie prasowym i nie ma potrzeby powielania tego w ustawie – Prawo farmaceutyczne”. Wiceministrowie zdrowia mają w nosie wyrok sądu, którym sędzia zabroniła nam krytycznych wypowiedzi o bałamutnych lekach „Serviera” uznawszy, że służą one dobrze narodowi polskiemu, a nasze krytyczne wypowiedzi są niewłaściwe, niezgodne z Konstytucją i Prawem prasowym. Czy sędzia może być podejrzana o to, że nie zna Konstytucji i Prawa prasowego? Nie. Ona po prostu nie ma pojęcia o rynku leków, na którym są czary mary. Rozszyfrowywanie jego czarów przez nas „Servier” uznał za nieprawdziwe. Sędzia mu uwierzyła. Jeśli nie powie się wyraźnie w Prawie farmaceutycznym, że farmaceuta i lekarz może głosić wszystko, czego się o leku i pokrętnej o nim bladze dowiedział, trzeba będzie zamknąć całą prasę farmaceutyczną i medyczną w części krytycznej dla firm farmaceutycznych. Uparta życzliwość Ministerstwa Zdrowia dla „Serviera” mogła być interpretowana jako brak wiedzy o rynku leków. Niepokój o błędność tej interpretacji powstał w grudniu 2007 r. po opublikowaniu kolejnej listy leków refundowanych, w której znalazła się ivabradina (Procoralan „Serviera”). Pomimo że nikt nam znany poza podmiotem odpowiedzialnym o refundację nie wnioskował, a były głosy zdecydowanie krytyczne, wiceminister Piecha tych głosów nie wysłuchał, a kiedy prasa podniosła raban, ujawnił, że jest obiektem nagonki, że na zablokowaniu refundacji ivabradiny zależało firmom robiącym leki, które ivabradina zastąpi („Bolesław Piecha: Naruszyliśmy potężne interesy”, „Rzeczpospolita” z 28 listopada 2007 r. str. A9). Ufny, a bezdennie ignorancki „farmaceutycznie” dziennikarz 7 Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne Aptekarz Vol 16 Nr 1/2, 9-10 (2008) napisał na ten temat tekst rozwijający tezę wiceministra Piechy na 2 stronach gazety („Rzeczpospolita” z 6 grudnia 2007 r. A6-A7 „Czy przedstawiciel Polpharmy usiłował zablokować listę leków”. Nasze Towarzystwo naukowo-społeczne, które ostrzegło wiceministra Piechę, by nie refundować nowej ivabradiny póki nie ma ona renomy leku koniecznego, a kosztuje 48 razy więcej niż lek renomowany, który ma zastępować, jawi się w tejże gazecie jako lobbysta, zmafiowany z „pazernym” Jerzym Starakiem, walczącym by nie utracić zbytu swego deficytowego leku 48 razy tańszego. Te monstrualne bzdury gazetowe nie są komentowane przez wiceministra Piechę. Przez nikogo. W takiej Polsce, z tak bezdennie nieznającym się na rzeczy Ministerstwem Zdrowia, nie może być prawidłowego zaopatrzenia ludności w leki. Pisaliśmy już o tym trochę na zakończenie roku 2007 w „Aptekarzu” Nr 11/12 („Dobry rynek leków nie ma szans”). Teraz na początku roku 2008 informujemy w „Aptekarzu” Nr 1/2 o tym samym („Prawda o ivabradinie i refundacji”). Artykuły te pełnią znikomą rolę, bo sfery rządzące mają dużo spraw na głowie i naszych artykułów nie czytają. Skłońmy je choć do przeczytania krótkiego apelu o następującej treści: Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne Farmacja polska leży w gruzach. Główną tego przyczyną jest nie korupcja, lecz brak kwalifikacji rządu do gospodarowania lekami. Poprawa stanu rzeczy nie jest możliwa bez dopuszczenia do głosu ludzi kwalifikowanych oraz bez konstruktywnej krytyki rzeczywistości. Krytyka rzeczywistości jest niemożliwa, bo godzi w interesy firm robiących leki nie najlepsze i najdroższe, a polskie prawo nie pozwala godzić w interesy firm zwane dobrym ich imieniem – patrz wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie II C 1005/06 z dnia 5 kwietnia 2007 r., „Aptekarz” Nr 5/6 (2007), 156-168. Trzeba dopisać 1-2 zdania w Prawie farmaceutycznym – patrz „Aptekarz” Nr 5/6 (2007) str. 120-128, tak, by sądy mogły wydawać wyroki w sprawach leków sprawiedliwe dla Polaków, a nie dla koncernów. Apeluje się do nowego rządu RP o zgłoszenie Sejmowi RP wymienionej wyżej propozycji. Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne Dr Tadeusz J. Szuba Prezes Zarządu PS. Deklarujemy ponadto, że kiedy rząd (Minister Zdrowia) zechce prawidłowo gospodarować lekami, zarekrutować do tego celu kwalifikowanych specjalistów, a takich na rynku pracy nie znajdzie, my udzielimy niekwalifikowanym specjalistom korepetycji. 8 Apel do prawników o serce dla pacjentów Nasze wystąpienia „Prawodawcy – na ratunek” („Aptekarz” Nr 5/6, 2007) oraz „Stary apel do nowego rządu” („Aptekarz” Nr 1/2, 2008) nie są chimeryczne. Polakom grozi farmaceutyczna śmierć głodowa, bo firmom zyskofilnym wolno wszystko, a farmaceutom (lekarzom, adwokatom) – nie. Sprawa jest wielce ważna i bez pomocy prawników nierozwiązywalna. O co chodzi? O równe prawa stron: producentów i konsumentów. Z tym, że w farmacji, niezrozumiałej dla konsumenta, obok niego musi być aptekarz, lekarz i każdy inny adwokat skłonny mu pomagać. W szczególności chodzi o prawo do wypowiedzi, o wolność słowa w biznesie. Prawnicy, specjaliści od ustaw i ważnego dla nas kodeksu cywilnego, są święcie przekonani, że prawo w Polsce w pełni gwarantuje wszystkim wolność słowa. To przekonanie ma formalne uzasadnienie. Wszak Konstytucja RP zapewnia wolność słowa. Art. 14 precyzyjnie ją gwarantuje środkom społecznego przekazu. Wszak intencja ustawy zasadniczej została jeszcze rozwinięta w ustawie Prawo prasowe. Wolność słowa jest obwarowana pewnymi ograniczeniami (słowo ma głosić prawdę, dane powinny być gromadzone i przedstawiane rzetelnie, nie należy lżyć, lecz szanować dobre imię jednostki). Oczywiście te ograniczenia są jednakowe dla producentów i konsumentów. Z punktu widzenia prawnika wszystko jest o kay. Otóż rynek leków bardzo różni się od innych rynków. Nie tylko chleb, masło i ser, ale też samochód i telewizor każdy widzi. Nie jest łatwo producentowi blagować. Działania leku w całym zakresie, w tym skutków niepożądanych, nikt nie widzi. Nawet profesor medycyny. Można blagować do woli. Temat jest tak trudny i złożony, że do dnia dzisiejszego najlepsze agencje rządowe (FDA, EMEA) nie oceniają w pełni walorów i wad rejestrowanych środków leczniczych. Nie porównują działań pożądanych i niepożądanych poszczególnych środków. Do decyzji o rejestracji, do decyzji o dopuszczeniu do obrotu, wystarcza, że produkt jest lepszy od placebo. To brzmi jak farsa, ale farsą nie jest. Byle jakie leki (oczywiście bezpieczne, nie zabójcze) przenikają ustawicznie do obrotu farmaceutycznego. W tej sytuacji producenci leków, zwłaszcza ci duzi (mali robią leki stare, o których nie potrzeba nic mówić), łżą „jak najęci”. Podają konsumentom i ich lekarzom ułamki prawdy korzystne dla towaru i biznesu, a przemilczają fragmenty prawdy niekorzystne. Obłuda jest mało rażąca w reklamie konkretnego leku w oderwaniu od innych. Po prostu przemilcza się wiele jego wad. Ale który lek jest w ogóle bez wad? Obłuda jest cyniczna przy reklamie każdego leku przecież funkcjonującego pośród palety innych leków podobnie działających. Taki lek jest z reguły gorszy od leków-prymusów w danej grupie, a jest reklamowany tak, by wydawał się lepszy. „Prasa” producencka jest powszechnie nieuczciwa, wprowadzająca w 9 Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne Aptekarz Vol 16 Nr 1/2, 11-23 (2008) błąd. Nieuczciwa legalnie. Konstytucja i Prawo prasowe wymagają podawania prawdy, ale nie wymagają pełnej prawdy. „Prasa” konsumencka, do której należy „Aptekarz”, uzupełnia wiedzę przemilczaną przez przemysłowców. Też jest legalna. Nigdy nie jest nieprawdziwa. Nie może nawet być wplątana w spory merytoryczne: lek pomaga na to lub na tamto albo nie pomaga. My informujemy, że lek „X” u nas stosowany masowo, a za granicą lekceważony, kosztuje tyle i tyle razy więcej, aniżeli lek „Y” będący lekiem renomowanym na całym świecie. Przecież miliony lekarzy ordynujących lek „Y” to nie są durnie. To są medycy inteligentni, umiejący wybierać to, co lepsze. Tysiące lekarzy ordynujących lek „X” w Polsce to też nie durnie. To ofiary systemu rzucającego ich na pastwę producentów drogich. To biedacy, których nawet nie stać na naukową, obiektywną literaturę medyczno-farmaceutyczną. Czytają dostępne czasopisma izb zawodowych, w których nie ma prawdy o lekach z obawy, że koncerny farmaceutyczne zaniechają dotacji, darowizn i temu podobnych legalnych „łapówek”. Jedynym źródłem wiedzy o lekach w Polsce są przedstawiciele firm farmaceutycznych. Im firma droższa, tym więcej ma pieniędzy na serwis informacyjno-reklamowy. Przeto wiedza obiektywna w Polsce powinna być na wagę złota. Szanowni Prawnicy, Nie obstawajcie przy stanowisku, że głoszenie prawdy jest w farmacji dobrze uregulowane prawem. Niestety, nie jest, czego dowodem był wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie – patrz „Aptekarz” Nr 5/6 (2007). Byłoby pomówieniem podejrzewać sędzię o nieznajomość Konstytucji RP i Prawa prasowego. Ona zna je doskonale. A jednak wydała wyrok skazujący nas na milczenie. Koncerny farmaceutyczne mogą łgać (poprzez tajenie prawdy) do woli. Prasa konsumencka nie może podawać pełnej prawdy, bo wtedy oczywiście godzi w interes, a nawet dobre imię producenta. W rzeczywistości w to dobre imię producenta godzi sam producent pobierając zachłannie za kiepski lek „X” cenę 5-10-15 razy wyższą od ceny renomowanego leku „Y”. Społeczeństwo pragnie zdrowia, dostępu do leków. Kto ten dostęp utrudnia w swym egoistycznym interesie, sam psuje sobie dobre imię. Szanowni Prawnicy, Rozumiemy, że jesteście przeciwni mnożeniu aktów prawnych. Pomyślcie jednak: Prawo prasowe wymyślono dlatego, że Konstytucja strzegła wolności słowa nie dość precyzyjnie. „Niewolne” słowo mogło się przemycać. Skoro teraz wiemy, że Prawo prasowe także strzeże w farmacji wolnego słowa nie dość precyzyjnie, nie dość sprawiedliwie, pozwólcie dopisać do Prawa farmaceutycznego artykuł zrównujący przywileje producentów i konsumentów. To nie będzie mnożenie aktów prawnych. To będzie reforma państwa, w którym zarządzanie lekami ma należeć do rządu, a nie do koncernów farmaceutycznych. Zgodnie z przykazaniem Konstytucji RP, by rząd dbał o zdrowie Polaków. Obecnie robi to wadliwie, bo każdy fabrykant reprezentowany np. przez dr. Pachockiego ma dostęp wszędzie z prawdą cząstkową, natomiast każdy konsument (pacjent) reprezentowany np. przez dr. Szubę ma zakazane przez Sąd RP głoszenie prawdy uzupełniającej, rzekomo godzącej w dobre imię producenta. Tadeusz J. Szuba 10 Prawda o ivabradinie i refundacji W Polsce, w kraju o umiarkowanym stopniu zamożności, nie jest możliwe uprzystępnianie każdemu wszystkich leków. Istnieje wzorowany na wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia system selekcji leków podstawowych i uzupełniających oraz system ich finansowania ze środków publicznych. Selekcja terapeutyczna jest zadaniem relatywnie łatwym. Nigdy lekiem podstawowym lub uzupełniającym nie powinna stać się nowinka terapeutyczna. Zawsze liczne grona lekarzy, a nawet specjalistów mają możność poznać medykament i wyrazić o nim swoją opinię. Ustawiczny kłopot jest z selekcją ekonomiczną. Nowe leki są niemal zawsze opatentowane, monopolistyczne, przeto bardzo drogie. Minister odpowiedzialny za zdrowie narodu nie może podejmować decyzji o refundacji nie bacząc na koszt leku. Fundusz publiczny jest zawsze ograniczony, przeto refundowanie leków drogich i nie nieodzownych byłoby równoznaczne z pozbawianiem ludności leków niezbędnych. Minister Zdrowia zawsze był i będzie pod presją biznesmenów, którzy chcą zarabiać, wiedzących o tym, że lek refundowany sprzedaje się jak chrupiące bułeczki, a ten sam lek nierefundowany zalega w magazynach. W listopadzie 2007 r. przy kolejnej korekcie wykazów leków refundowanych wybuchła afera z ivabradiną. Oskarżono wiceministra zdrowia do spraw farmacji Bolesława Piechę za objęcie refundacją leku kardiologicznego, ivabradiny, wskutek podejrzanych kontaktów z producentem – firmą „Servier”. Gazeta „Dziennik” opublikowała 19.XI.2007 r. w dziale „Polityka” sensacyjny artykuł „Podejrzana lista leków” z rewelacjami na temat refundacji leków: Na liście w ostatniej chwili (przed odejściem rządu PiS) znalazła się Iwabradyna, nowy lek na nadciśnienie koncernu Servier. Lek drogi rzadko stosowany… Czy wiceminister w rządzie PiS Bolesław Piecha uległ naciskom lobbystów? On zaprzecza. Ale inni mają wątpliwości… O godz. 8.30 w środę 7 listopada w gmachu resortu zdrowia rozpoczyna się spotkanie z francuską firmą farmaceutyczną Servier. Do gabinetu Piechy odpowiedzialnego za listę leków refundowanych wchodzą trzy osoby: Wiesław Likus, znany biznesmen z branży turystyczno-hotelarskiej, oraz dwóch przedstawicieli firmy Servier. Wśród nich uznany za jednego z najbardziej wpływowych ludzi w Polsce dyrektor ds. medycznych tej fir11 Tadeusz J. Szuba my Robert Pachocki. O czym rozmawiano? – W środę Pachocki wpadł tylko na chwilę bagatelizował tę sprawę Piecha. Później przyznał jednak, że Iwabradyna była jednym z tematów rozmowy. Ale to właśnie kilka godzin po spotkaniu minister Religa podpisał poprawioną listę leków. Znalazła się na niej Iwabradyna. Informacje potwierdza sam Religa. – Listę podpisałem 7 listopada między 14 a 15 i dopiero wtedy dodaliśmy do niej Iwabradynę – mówi były minister… Zaskoczenia sprawą nie kryje były minister zdrowia Marek Balicki. – Z taką sytuacją się jeszcze nie spotkałem – dziwi się. Przyznaje, że uzupełnienie listy o Iwabradynę kilka godzin po spotkaniu Piechy z przedstawicielami Serviera jest mocno kontrowersyjne… Zresztą sam Piecha miał wątpliwości co do wpisania leku na listę. – Przez te kontrowersje zdecydowałem, że Iwabradyna najprawdopodobniej nie znajdzie się na liście – mówił „Dziennikowi” jeszcze w sobotę 3 listopada. Te wątpliwości zniknęły jednak tego samego dnia, w którym resort zdrowia odwiedzili ludzie z Serviera. Wiceminister Piecha wzięty w cztery ognie przez bystrych dziennikarzy pogubił się w zeznaniach. Pytany, czy miał „restauracyjne” kontakty z ludźmi Serviera, zaprzeczał. Gdy okazało się, że go widziano tam i tam, wtedy i wtedy, przestał zaprzeczać. Powstała bardzo niezręczna sytuacja: zrezygnował ze stanowiska w PiS. Znam dr. Piechę nieco i nie dopuszczam myśli, by tu decydował czynnik korzyści materialnych. Nieszczęściem jego, i nie tylko jego, jest nadmierna uniżoność wobec zagranicznych potęg. To jest choroba wielu naszych dostojników w partiach politycznych i w profesurze medycznej. Przypomnijmy sobie aferę z podwójnymi cenami koncernów na granicy: najpierw wysoka dla ustalenia ceny urzędowej pobieranej w aptekach, później niższa, by były fundusze na łapówki, reklamę, repów. Koncernom uległ Verheugen, wicepremier Komisji Europejskiej, po czym przyjechał do Warszawy i przekonał premiera Belkę o ich niewinności. Już nie ma tematu. Uległość wobec koncernów, ich finansowej potęgi, jest powszechna. Profesorowie medycyny nie mogą sobie pozwolić na szczerość, bo nie dostaną dotacji, darowizn. Korporacja zawodowa na dorocznej imprezie w Teatrze Polskim nie może nie wywiesić ogromnego transparentu SERVIER, bo nie będzie miała czym pokryć kosztów imprezy. Towarzystwa naukowe medyczne i farmaceutyczne „siedzą w kieszeni” koncernów, by „przeżyć do pierwszego”. Z wdzięczności milczą. Ich organy prasowe nie piszą o ivabradinach. W polskich warunkach być wiceministrem zdrowia ds. farmacji to jest duża sztuka. Dr Bolesław Piecha jej nie posiadł, czego dał dowód niewłaściwą reakcją na dziennikarskie ataki „ivabradinowe”. Udał się do relatywnie życzliwej PiS'owi gazety „Rzeczpospolita” i naopowiadał o wrogiej przeciw niemu akcji krajowego przemysłu farmaceutycznego. Nową listą 12 Prawda o ivabradinie i refundacji leków refundowanych z ivabradiną rzekomo ugodził w ten przemysł. Teraz doświadcza jego zemsty. Można ostatecznie zrozumieć, że gazeta poruszająca wszystkie tematy, nie znająca się na farmacji, zaufała wiceministrowi rządzącemu farmacją. „Rzeczpospolita” w dniu 28 listopada 2007 r. wydrukowała mu niemały artykuł-wywiad „Bolesław Piecha: Naruszyliśmy potężne interesy”, w którym przemyciła jego poglądy, że wiele firm farmaceutycznych (polskich) straci dominującą pozycję na rynkach po wejściu w życie nowej listy leków, że oskarżany o dopisanie do niej iwabradyny jest obiektem nagonki. Nie sposób zrozumieć, że umysł farmaceutyczny Nr 1, w pojęciu rządzącej partii, staje w obronie firmy zagranicznej oferującej po zawrotnej cenie lek nigdzie nieuznany za ważny i potrzebny, zajmuje wrogą pozycję wobec firm krajowych oferujących leki wielce renomowane za grosze. Takie rządzenie Polską nie mieści się w głowie. Dopuszczanie takich ludzi do rządzenia krajem jest kompromitacją partii politycznej. Niefachowa „Rzeczpospolita”, w 50% rządowa, tak dalece przejęła się naukami dr. Piechy, że rozpętała kampanię antypolską, prokoncernową, prozagraniczną. W dniach 6 i 7 grudnia wydrukowała trzy artykuły: na pierwszej stronie „Wojna o pieniądze za leki” i dalej „Czy przedstawiciel Polpharmy usiłował zablokować listę leków” oraz „Koncerny blokowały nie tylko iwabradynę”. Rzeszom czytelników „Rzeczpospolitej” zafundowano stek bzdur w rodzaju: – …jak ustaliła „Rz”, to firmy skupione w Polskim Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego (PZPPF) próbowały usunąć z listy zarówno lek francuskiego konkurenta, jak i inne specyfiki … – PZPPF było wspierane przez Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne… – Na zablokowaniu listy mogło zależeć przede wszystkim firmie kontrolowanej przez Jerzego Staraka. Polpharma broni swoich wpływów na rynku betablokerów (leków kardiologicznych). Sama produkuje cztery takie leki. Iwabradyna jest konkurencyjnym środkiem. – w obu lobbujących przeciw specyfikowi Serviera organizacjach (PZPPF i TFE) są osoby związane z Polpharmą… Dopisanie iwabradyny oznaczać mogłoby dla Polpharmy olbrzymie straty. – W zwalczanie iwabradyny zaangażowane było Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne. – …Szuba walcząc o usunięcie z listy iwabradyny, dopuścił się kłamstwa. …twierdził, że lek Serviera nie jest refundowany nawet we Francji. …Wielokrotnie zawyżył też skutki finansowe refundowania leku. – Jak odkryła „Rz”, wśród założycieli TFE są osoby związane z Polpharmą… – Koncerny („Rz” nazywa koncernami polskie firmy farmaceutyczne) 13 Tadeusz J. Szuba blokowały nie tylko iwabradynę. …Jak się okazuje, obie organizacje (PZPPF i TFE) skrytykowały też umieszczenie na liście nowoczesnego leku na schizofrenię – risperidonu (i Keppry na padaczkę). Bzdury „Rzeczpospolitej” są kosmiczne. Prawie rządowa gazeta nie może nie wiedzieć, że każde rozporządzenie każdego ministra przed podpisaniem i wejściem w życie musi być wyłożone do konsultacji społecznej. Ktokolwiek się wypowiadał na temat listy leków refundowanych działał legalnie i patriotycznie. Nie wolno go oskarżać. Można po prostu go nie wysłuchać, jeśli działał nie w interesie pacjentów. Ale o tym nie może mówić dziennikarz-analfabeta farmaceutyczny. Tymczasem dziennikarz uczynił z polskiego przemysłu farmaceutycznego, na którego wyrobach stoi zdrowie narodu, aferzystę. Wspólnikiem aferzysty obwołano „moje” Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne, które zgodnie z prawem i posiadaną wiedzą wydało opinie o nowych lekach refundowanych. Sprawa dotyczy węzłowych problemów gospodarki lekiem, decydujących o obfitości lub niedostatku dóbr nieodzownych dla zdrowia 38-milionowego narodu. Przeto omówmy ją w oparciu o konkrety. 1. Udział Towarzystwa Farmaceutyczno-Ekonomicznego w „sprawie”. Zawsze interesowaliśmy się aktywnie dostępnością leków. Dawniej pod szyldem sekcji ekonomicznej Polskiego Towarzystwa Farmaceutycznego, obecnie – Towarzystwa Farmaceutyczno-Ekonomicznego. W 2006 r. to zainteresowanie było trochę większe, ponieważ Minister Zdrowia Zbigniew Religa, wybitny kardiochirurg, ale skromny znawca leków, poprosił mnie o pomoc przy swych decyzjach refundacyjnych, bo nie jest ani farmaceutą, ani ekonomistą i pomocy potrzebuje. Wykonaliśmy ogromną robotę opiniodawczą. Patrz artykuły „Uwagi dotyczące propozycji refundowania nowych leków” opublikowane w „Aptekarzu” Nr 9/10 (2006), 172-189 i Nr 11/12 (2006), 227-248. W 2007 r. wiceminister Bolesław Piecha nie prosił nas o pomoc. Musiał jednak, zgodnie z wymogami prawa, wyłożyć do publicznej wiadomości projekt kolejnej korekty wykazów refundacyjnych, co nastąpiło 17 października 2007 r. Wówczas my, zgodnie z obywatelskim obowiązkiem i statutowym powołaniem, zgłosiliśmy uwagi. Patrz list TFE z 19 października 2007 r. do ministra Religi i wiceministra Piechy opublikowany w „Aptekarzu” Nr 11/12 (2007) str. 309-314 pod tytułem „Komentarz do nowych pomysłów refundacji leków”. W projekcie ministerstwa było 21 nowych leków do objęcia refundacją. Zaopiniowaliśmy 11 pozytywnie, 8 negatywnie, z dwoma radziliśmy poczekać. Zgodnie z naszym statutem i naszymi kwalifikacjami w opiniach zwracaliśmy uwagę głównie na ekonomikę refundacji. Opinie terapeutyczne niech należą przede wszystkim do towarzystw medycznych. Ciekawostka: w naszym dokumencie z 19 października 2007 r. (komen14 Prawda o ivabradinie i refundacji tarzu do refundacji) opinia o ivabradinie była negatywna, natomiast w ministerialnym zestawieniu uwag do projektów rozporządzeń refundacyjnych, patrz Internet 20 listopada 2007 r. przerobiono ją na pozytywną. Napisano też, że uwagi częściowo uwzględniono, a żadnej nie uwzględniono. Udział naszego Towarzystwa w sprawie ograniczył się wyłącznie do wystosowania komentarza później opublikowanego w ,,Aptekarzu”. Nie dyskutowaliśmy naszych opinii z przemysłem, hurtem, detalem, z nikim. Oczywiście nie traktowaliśmy naszych uwag jako tajnych, udostępniliśmy je zainteresowanym instytucjom np. Komisji Zdrowia Sejmu RP, Izbie „Polfarmed”, Polskiemu Związkowi Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego. Można dodać, że telefonował do mnie wiceminister Piecha w sprawie naszych opinii. Podtrzymałem je wszystkie w długiej rozmowie nie zważając na to, że wg wiceministra za ivabradiną wypowiadał się prof. Opolski, ważny autorytet kardiologiczny. Opinia prof. Grzegorza Opolskiego, którą poznałem później, nie postulowała refundacji. Prawda – nie była też dyskwalifikująca. 2. Wiedza o ivabradinie. Jest znikoma ze względów obiektywnych. Lek istnieje dopiero od końca 2005 r. Ma mikroskopijne zastosowanie, np. w dużych Niemczech w ciągu całego roku wypisano na nią zaledwie 10.000 recept. Przeto doświadczenie kliniczne prawie żadne. Wiedza opiera się na bardzo skąpej literaturze medycznej, np.: Tardif et alia porównywali działanie ivabradiny i atenololu na 939 pacjentach z dławicą piersiową; korzystnych różnic nie stwierdzono. Eur. Heart J. 26: 2529-2536. 15 Tadeusz J. Szuba Rużyłło et alia obserwowali ivabradinę na 1195 pacjentach z dławicą piersiową porównując działanie z amlodipiną; również nie dostrzegli różnicy zasługującej na uznanie. Drugs 67: 393-405. Ivabradina ma bardzo niekorzystne działania niepożądane. U 15% pacjentów leczonych ivabradiną występuje uszkodzenie siatkówki. U 3% zanotowano bradykardię zatokową. Ivabradinę udało się „Servierowi” zarejestrować w europejskiej agencji EMEA ze wskazaniem do leczenia dławicy piersiowej u pacjentów niemogących być leczonymi betablokerami (atenolol, metoprolol, bisoprolol itp.). Skoro udało się lek zarejestrować, „Servier” ma prawo go promować. W krajach dobrze zarządzanych napotyka trudności: W Niemczech instytut naukowy kas chorych udziela lekarzom zalecenia, by ivabradiny nie stosować jako terapeutycznej alternatywy dla dotychczas stosowanych leków z uwagi na bardzo niekorzystne jej działanie na siatkówkę oraz przeogromny koszt. Instytut wypomina „rejestratorom” leku, że w klinicznych badaniach przedrejestracyjnych nie dokonano żadnych porównań z azotanami organicznymi (nitrogliceryna, azotan izosorbitolu). We Francji fachowa prasa odradza lekarzom stosowanie ivabradiny. Niezależne czasopismo fachowe „Prescrire” opublikowało obszerny artykułrecenzję poświęconą ivabradinie pod znamiennym tytułem „Ivabradina – najlepiej nie stosować przy dusznicy bolesnej”. Patrz „Aptekarz” Nr 7/8 (2007), 200-201. Opinia o ivabradinie w kraju pochodzenia, Francji, jest tak zła, że pomimo zarejestrowania leku przez EMEA w 2005 r. na rynku francuskim w 2005 r., 2006 r. i do sierpnia 2007 r. go nie ma. Patrz „Le dictionnaire Vidal 2007”, spis monografii jest bez ivabradiny. 3. Refundacja ivabradiny System uprzystępniania leków chorym z pomocą funduszy publicznych istnieje od dawna, ale ten nowoczesny, nas interesujący, został wprowadzony przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) w latach 1970. wspólną decyzją ministrów zdrowia krajów członkowskich, na mocy której nie refunduje się wszystkich leków, lecz te najbardziej użyteczne. WHO periodycznie publikuje modelowe listy leków podstawowych i uzupełniających, które w krajach członkowskich powinny być dostępne. Oczywiście poszczególne kraje, stosownie do stopnia zamożności, mogą narodowe listy leków poszerzać. Aby chronić kraje członkowskie przed inwazją leków byle jakich, robionych dla pieniędzy, WHO wydała dwa „dekrety”: „Certification scheme” chroniący kraj importera przed przywozem z kraju eksportera leków tam niebędących w obrocie, niestosowanych, oraz „Good Manufacturing Practices” wymagający od producentów, by leki były wytwarzane we właściwych warunkach i spełniały określone wymagania. 16 Prawda o ivabradinie i refundacji Wbrew zasadom WHO ustanowionym wespół z polskim Ministrem Zdrowia firma „Servier” wniosła w Polsce aplikację o refundowanie ivabradiny z funduszy publicznych w dniu 3 marca 2006 r., kiedy ten lek nie był nie tylko refundowany, ale nawet w ogóle niestosowany we Francji. Wbrew tymże zasadom urzędnicy Ministerstwa Zdrowia przyjęli aplikację i nadali bieg sprawie. 17 Tadeusz J. Szuba Proces przygotowywania opinii dla Ministra Zdrowia o leku wnioskowanym do refundacji nie jest przejrzysty. Wymaga poprawienia i decyzji podejmowanych kolektywnie. Narodowy Fundusz Zdrowia rekomendował nierefundowanie ivabradiny i ezetimibu. Jaki kolektyw oddalił tę opinię, jak argumentował? Powinniśmy poznać nazwiska kolektywu kardiologów, którzy wydali Ministrowi opinie o postępie wnoszonym przez ivabradinę w walce z dławicą piersiową. Na Zachodzie go nie stwierdzono, w Polsce – również nie. Sprawa pachnie źle. Albo specjaliści nadmiernie zawierzyli „Servierowi”, albo urzędnicy ministerstwa nie słuchali kardiologów, a tylko producenta. Powinniśmy poznać nazwiska członków zespołu międzyresortowego do spraw cen. Kto akceptował cenę ivabradiny? (Jej nonsensowną wysokość omówię za chwilę.) Urzędnicy, którzy akceptowali cenę ivabradiny, wykazali brak troski o fundusze publiczne. Powinniśmy dowiedzieć się, kto w ministerstwie zlekceważył nasze ostrzeżenia farmaceutyczno-ekonomiczne. W uwagach do projektu refundowania ivabradiny podaliśmy, że kosztuje ona zł 7,63 w przeliczeniu na DDD (definiowaną dawkę dobową), 48 razy więcej, aniżeli płacimy za betabloker atenolol, ten betabloker, dla którego ma ona być alternatywą wg prac klinicznych „Serviera”. W naszym ostrzeżeniu świadomie i celowo pogroziliśmy Ministrowi, że decyzja o refundacji ivabradiny grozi stratą 1 miliarda złotych. Dobrze wiemy, że firma „Servier” jest wielce utalentowana w zachęcaniu lekarzy do stosowania jej leków. Np. perindopril (Prestarium), prawie niepotrzebny w Niemczech, USA i innych krajach, „Servier” sprzedaje w Polsce z pomocą refundacji w ilości bliskiej 4 mln opakowań rocznie. To dlaczego ma nie sprzedać 4 mln opakowań prawie niepotrzebnej ivabradiny (Procoralanu), gdy wesprze się promocją-refundacją? Oczywiście nikt nie może wiedzieć, ile ivabradiny uda się sprzedać i ile będzie nas ona kosztować. Zachowania lekarzy są funkcją wielu czynników. Ale Ministra należy informować o groźbie utraty na niepotrzebny lek zawrotnych kwot funduszy publicznych. Bolejemy bardzo, że min. Religa był całkowicie zaabsorbowany sprawami politycznymi (strajkami w lecznictwie) i nie mieliśmy możliwości do niego dotrzeć. Zapewne skreśliłby ivabradinę z projektu refundacji. Wiceminister Piecha nie umiał go zastąpić. Sprawa nie jest groźna. Rząd ze Zbigniewem Religą ustąpił. Nastał nowy rząd z Ewą Kopacz, która ma stosunek do afery bardzo rozsądny. Nie miesza się, by nie robić wrażenia wrogości do polityków innego stronnictwa. Ale oczekuje prawdy. Wie, że wykazy może poprawiać. Może w ciągu 3 miesięcy skreślić ivabradinę z wykazu leków refundowanych. 18 Prawda o ivabradinie i refundacji 4. Afera ivabradinowa Niezależnie od błędnych decyzji refundacyjnych (nieograniczających się do ivabradiny) mamy do czynienia z aferą personalną niemal dotykającą kryminału. Wiceminister Piecha zrezygnował z funkcji. Nawet zawiesił się w czynnościach partyjnych i poselskich. Prasa i telewizja huczy na temat podejrzanych kontaktów przedstawicieli ministerstwa z przedstawicielami firmy-producenta. Producent kolportuje informacje wybielające oskarżenia prasy. Wszystko to mogłoby nas nie interesować. Zgłosiliśmy komu trzeba nasze uwagi. Nie naszą rolą jest zmuszanie kogokolwiek do ich uwzględniania. Jeśli w toku procesu refundacyjnego miały miejsce nieprawidłowości, niech zostaną prześwietlone przez powołane do tego organy. Niestety, w dniu 6 grudnia 2007 r. „Rzeczpospolita” zamieściła na pierwszej stronie artykuł „Wojna o pieniądze za leki”, w którym i jeszcze dwóch innych artykułach w charakterze aferzysty występuje krajowy przemysł leków obawiający się utraty zysków z betablokerów, dla których ivabradina jest konkurencyjnym środkiem. Ten „przestępczy” przemysł robiący betabloker atenolol taniej 48 razy od ivabradiny był rzekomo wspierany w akcji przeciw ivabradinie przez Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne, powiązane z ludźmi Jerzego Staraka, tego od krajowej Polpharmy, twierdzi „Rzeczpospolita”. Ten atak wymaga odpowiedzi nie tylko z troski o dobre imię naszego Towarzystwa, które ma statutowe cele i praktyczną działalność klarownie, wręcz kryształowo patriotyczną, ukierunkowaną na dobro Polaków, by w ramach istniejących możliwości mieli jak najlepszy dostęp do leków. Nasze Towarzystwo jest idealnie niezależne. Nie ma żadnych powiązań z koncernami farmaceutycznymi, nie pobiera od nich ani jawnych, ani skrytych dotacji. Nie kadzi autorytetom medycznym. Występuje przeciwko rządowi, gdy dobro rynku leków tego wymaga. Zgłasza postulaty do parlamentu. Członkowie zarządu Towarzystwa nie otrzymują żadnego honorarium. Ewidencja kosztów działalności jest jawna. Ograniczają się one głównie do kosztów publikowania i dystrybucji organu prasowego „Aptekarz”. Nasze Towarzystwo ma kontakty z przemysłem farmaceutycznym, izbami aptekarskimi, hurtowniami, uczestnikami produkcji i obrotu lekami. Kontakty te dotyczą popularyzowania prawdy pomocnej do dobrego gospodarowania. Obraz tej prawdy można uzyskać przeglądając kolejne numery czasopisma „Aptekarz”. Towarzystwo ma licznych wrogów. Wśród nich są przede wszystkim przesadnie pazerne koncerny farmaceutyczne, którym automatycznie psujemy dobrą pogodę opracowaniami farmaceutyczno-ekonomicznymi. Wynika z nich samoistnie prawda o setkach leków podobnych do ivabradiny. My z nikim nie walczymy. Jedynie publikujemy prawdę i kolportujemy te publikacje w tysiącach egzemplarzy do uczelni, bibliotek, placówek rzą19 Tadeusz J. Szuba dowych i samorządowych, wszystkich szpitali i ośrodków zdrowia. Bezpłatnie! Do aptek w prenumeracie. Zastanawiamy się, i zapewne nigdy się nie dowiemy, kto był naszym wrogiem prowadzącym za rękę red. Cezarego Gmyza, autora aferalnej blagi w „Rzeczpospolitej”. Przecież red. Gmyz nie ma zielonego pojęcia o farmacji, a trzeba mieć spore pojęcie, by napisać kilka stron 6 grudnia i jeszcze dopisać jedną stronę 7 grudnia. Red. Gmyz był tak dobrze nauczony farmacji przez wroga naszego Towarzystwa, że choć długo przez telefon dementowałem jego insynuacje, nie posłuchał. Napisał tak, by naszym wrogom pasowało. Co on zrobił? Namalował w poczytnym dzienniku („Rzeczpospolita” jest gazetą półrządową, co zwiększa u czytelników wiarę, iż pisze tylko prawdę) kicz z obrazkami osób rzekomo tworzących lobby (mafię) podważające walory ivabradiny po to, by chronić interesy już dostatecznie bogatego Jerzego Staraka właściciela „Polpharmy”. Autor nie dostrzega lobby walczącego z największą zażartością o interesy „niedostatecznie” bogatego dr. Serviera domagającego się, by mu nie przeszkadzano sprzedawać z poparciem polskiego rządu i finansów NFZ mało potrzebnej ivabradiny po cenie 48 razy wyższej od bardzo potrzebnego atenololu. Z bezprzykładnym tupetem. Dziennikarze anty-Gmyzowi piszący krytycznie o refundacji ivabradiny są straszeni przez „Serviera” pozwem-skargą o naruszenie jego dóbr osobistych. Dzieje się to w kraju, którego konstytucja gwarantuje wolność głoszenia poglądów i opinii. Zaślepienie autora jest niepojęte. Przecież nawet nie dziennikarz, lecz niejeden zwykły obywatel wie, że obok siebie funkcjonują dwa przemysły farmaceutyczne, markowy-drogi i generyczny-tani. Markowy jest legalnie drogi, ma rządową ochronę patentową po to, by był drogi. Ale tylko do czasu ważności patentu. Po to, by przez okres ważności patentu producent dużo zarabiał, miał środki na postęp, na nowe leki. Ale także po to, by ujawnił w zgłoszeniu patentowym technologię, by po wygaśnięciu patentu każdy mógł stary lek robić, konkurować, ułatwiać dostęp do leku milionom potrzebujących. Cezary Gmyz nie widzi, że ten światowy ład farmaceutyczny jest bardzo brutalnie deptany przez wielu fabrykantów markowych, którzy za stare leki pobierają wysokie ceny z okresu monopolistycznego nie bacząc na konkurencję. Sprzyja im system nazw markowych, zastrzeżonych. Lek konkurencyjny musi nazywać się inaczej i jest postrzegany przez niewykształconą farmaceutycznie klientelę jako inny produkt leczniczy. Oto kilka pierwszych alfabetycznie przykładów tego zberezeństwa dostrzegalnych gołym okiem w każdej aptece w Polsce: Ceny tych samych wyrobów różnią się nie o 5-10-20%, jak na rynkach innych dóbr w warunkach konkurencji, lecz o 300-500-800-1300%!!! 20 Prawda o ivabradinie i refundacji Rząd w cywilizowanym kraju jest od tego, by tym bałamutnym praktykom przeszkadzać, by strzec obywateli przed grabieżą. Nasz rząd to robi. Może trochę nieporadnie, ale usuwa z list leków refundowanych produkty zbójecko drogie. Ma trudne zadanie nie tylko dlatego, że niektórzy dziennikarze i stojące za nimi koncerny przeszkadzają. Również dlatego, że ministrami zdrowia w Polsce od czasu sojuszu z ZSRR są lekarze. Przeważnie przezacni, prawi, mądrzy, ale niemający wiedzy o ekonomii, o gospodarowaniu lekami. Na Zachodzie ministrami są specjaliści od zarządzania, a nie od branży. Do spraw branżowych dobierają pomocników. W Ministerstwie Zdrowia minister-lekarz ma duże trudności z dobieraniem specjalistów np. do refundacji. Czerpie wiedzę od profesorów medycyny, a ci przeważnie współpracują z koncernami farmaceutycznymi przy badaniach klinicznych, przy publikacjach naukowych, co stwarza klimat odwzajemnianej przyjaźni. Ktoś, kto współpracuje z firmą, otrzymuje od niej darowizny lub honoraria, ma psychiczny hamulec w zgłaszaniu uwag do Ministra Zdrowia: nie refunduj ivabradiny. Minister-lekarz jest w rzeczywistości osamotniony. Na Zachodzie, gdzie ministrem zdrowia nie jest lekarz, a specjalista od zarządzania, od zarządzania „health industry”, od wpływu na wydatkowanie dziesiątków miliardów złotych, nie ma tych problemów. Jeśli są, to znacznie mniej kłopotliwe. Autorytet doradcy – profesora medycyny bierze się pod uwagę, gdy jego opinia sprzyja rozsądkowi ekonomicznemu ministra. Opinię profesora medycyny oderwaną od realiów kasy państwa odkłada się grzecznie ad acta. W Polsce nie tylko ministrem zdrowia jest lekarz. Jego zastępcą ds. farmacji jest także lekarz. Dyrektorem departamentu farmacji jest również lekarz. Nie dziwmy się, że taka kumulacja niewiedzy w materii gospodar21 Tadeusz J. Szuba ki lekiem sprzyja popełnianiu błędów ivabradinowych. Dziś, jutro i wczoraj. Pamiętamy z poprzedniej korekty refundacji casus piribedilu (Pronoranu) do leczenia choroby Parkinsona, staroć francuską z 1965 r. Nie krytykowaliśmy go, bo w ogóle nie był zamieszczony w projekcie. Pojawił się poza naszymi plecami i stał się refundowany, promowany z naszych pieniędzy, podatników. Lek o walorach bardzo dyskusyjnych, skoro jest nie tylko nie refundowany, ale w ogóle niedopuszczony do obrotu w Niemczech, Anglii, USA i innych cywilizowanych krajach. Jest on potwierdzeniem genialnego talentu agentów Serviera. To nie jest tak, że ich talent przypadkiem błysnął przy ivabradinie. Ludzie Serviera mają stale skuteczne metody robienia dobrze Servierowi i sobie, a tym samym źle Narodowemu Funduszowi Zdrowia i jego klientom. 5. Podsumowanie Polska jest krajem niegospodarnym. Działacz polityczny, wiceminister zdrowia, nie może zrozumieć, że refundowanie ivabradiny jest kpiną ze zdrowego rozsądku. Otrzymuje opinie, że dyskusyjna terapeutycznie ivabradina kosztuje 48 razy drożej aniżeli świetny lek, atenolol, dla którego ma być alternatywą. I nic. Słucha agenta firmy i nie skreśla leku z projektu listy. Telefonuje do mnie. Rozmawiamy 10 minut. Perswaduję. Proszę nie robić głupstw. I nic. Zły projekt idzie do podpisu Ministra i staje się rozporządzeniem. Wybitny tytuł prasowy „Rzeczpospolita” publikuje stek bzdur w obronie ivabradiny. Dziennikarz jakby nie chodził do powszechnej szkoły, nie umiał liczyć do 48. Walczy ze mną przez telefon, że refundacja ivabradiny nie będzie kosztowała 1 mld złotych. A co to ma do rzeczy? Jeśli będzie kosztowała niepotrzebnie tylko 100 mln zł, to mam się pod tym podpisać? „Rzeczpospolita”, organ rządowy, który doskonale wie, że nasza służba zdrowia nie ma pieniędzy, że lecznictwo stoi głównie na lekach generycznych, tanich, robionych przez polski przemysł wyśmienicie, zasługujący na setki medali zasługi, przedstawia czytelnikom tenże przemysł jako klikę blokującą refundowanie ivabradiny et cetera, by nie utracić korzyści z atenololu et cetera. Pisze niepoczytalne bzdury. Zatajając przed czytelnikami ogrom potencjalnego wydatku na monstrualnie drogą, a zupełnie niepotrzebną ivabradinę. Co pozbawi ich możliwości refundacji i stosowania wielu leków niezbędnych. „Rzeczpospolita” przed wytoczeniem armat przeciw przemysłowi, na którym stoi zdrowie narodu, nie udała się po konsultacje do kardiologów. Który z nich słucha dyrektora „Serviera” i popiera ivabradinę? Co mówi? Nie można nie wiedzieć, że we Francji autorytatywne „Prescrire” pisze lekarzom: ivabradiny nie stosować. W Niemczech autorytatywny instytut naukowy kas chorych pisze lekarzom: ivabradiny nie stosować. Dlaczego wiceminister zdrowia i „Rzeczpospolita” są tak bardzo pro22 Prawda o ivabradinie i refundacji Servierowi? Przecież na pewno kochają ojczyznę. Korzenie zła tkwią chyba w nieuctwie. I w braku zaufania do fachowców. Istnieje wręcz brak zapotrzebowania na fachowców. Minister-lekarz Łapiński zniszczył kadry farmaceutyczne. Departament farmacji z farmaceutami był mu niepotrzebny. Nawet jedyny obok wielu medycznych instytut farmaceutyczny (Instytut Leków) był mu niepotrzebny. Dziś jest trochę lepiej niż za Łapińskiego, ale kadr do gospodarki lekami jeszcze nie odbudowano. I nic się nie robi, by je odbudować. Zmienił się rząd. Jego przedstawiciel wypowiada się w Sejmie na palące tematy farmacji. Co radzi? Radzi przekazać zadania refundacji Agencji Oceny Technologii Medycznych. Biedny, nowy, niedoświadczony wiceminister nie wie o tym, że w agencji są na razie ludzie o jeszcze niższych kwalifikacjach fachowych w zakresie gospodarki lekiem, aniżeli ludzie zajmujący się refundacją dotychczas. Nie mam nic przeciwko jakiejkolwiek agencji. Ale klucz do szczęścia jest nie w jej nazwie, a w kwalifikacjach pracowników. Kandydatom na tych pracowników polecam na wstępie mój podręcznik „Ekonomika leku”. Afera ivabradinowa pobudziła do walki z korupcją. Nowy Minister Zdrowia, Ewa Kopacz wystosowała 9 grudnia 2007 r. piękny list otwarty MZ-DNP-0620-5948-1/DS/07 – apel o wysiłek, determinację, wytrwałość w eliminowaniu korupcji z polskiej rzeczywistości. Brawa. Dodajmy do tego apelu żądanie fachowości kadr „refundacyjnych”. Przy fachowych kadrach w ministerstwie byłaby nie do pomyślenia ivabradina, piribedil et cetera. Choćby nie wiadomo jakie były słabości charakterów łapówkodawców i łapówkobiorców. Ministrowi Zdrowia kładę także na sercu wyjednanie u Ministra Nauki powołania w uczelniach ekonomicznych choć 2 zakładów naukowych ds. ekonomiki leku. Nie należy dłużej tolerować monopolu tzw. „farmakoekonomiki” wyprodukowanej na Zachodzie w służbie wielkich koncernów farmaceutycznych promowanej u nas w akademiach medycznych zielonych ekonomicznie. Inwestycja w 1-2 zakłady naukowe pracujące dla gospodarki lekami jest bardzo tania w relacji do pożytków, jakie przyniesie. W farmacji miliardy leżą na ulicy. *** Czy już zaprenumerowaliście „Aptekarza” na 2008 rok? 23 Aptekarz Vol 16 Nr 1/2, 24 (2008) Aptekarz Vol 16 Nr 1/2, 25 (2008) Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne Pismo TFE do Dyrektora Dr A. Fałka postulujące raport nt. konsultacji poprzedzających decyzje refundacji leków Pismo TFE do Minister Zdrowia Dr Ewy Kopacz w sprawie jawności procesu refundowania nowych leków Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne Warszawa, 17 grudnia 2007 r. Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne Warszawa, 3 stycznia 2008 r. W.P. Dr Artur Fałek Dyrektor Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji Ministerstwo Zdrowia Szanowny Panie Dyrektorze, 18 grudnia ma się odbyć posiedzenie w Senacie RP poświęcone problematyce refundacji leków. Zapewne będą zadawane pytania i poszukiwana prawda. Moim i zapewne Pana przedmiotem zainteresowania nie są ewentualne zdarzenia przestępcze. Bardzo istotny jest natomiast mechanizm podejmowania decyzji. Przy ostatnich pracach studyjnych przy wykazach leków refundowanych my zgłosiliśmy uwagi do wszystkich 21 nowych leków: 11 opinii pozytywnych 2 opinie – poczekać, 8 opinii negatywnych. Oczywiście wszystkie nasze opinie były motywowane. Ministerstwo nie wzięło pod uwagę ani jednej naszej opinii nie pozytywnej. Nigdzie nie znaleźliśmy śladu argumentacji, przewodu dyskusyjnego. Proszę poradzić, co mamy w Senacie zeznawać. Z naszego punktu widzenia liczą się opinie aplikantów, a opinie ekspertów się nie liczą. Natomiast v-min. Piecha zeznawał w „Rzeczpospolitej” 28 listopada b.r., że nie ma takiej możliwości, żeby na listę wprowadzić lek, który nie przeszedł szerokich konsultacji – lekarzy, pacjentów, farmaceutów. Bardzo pomocny byłby Pana raport o tych konsultacjach w materii 21 nowych leków. Z poważaniem, Dr Tadeusz J. Szuba Prezes Zarządu 24 W.P. Dr Ewa Kopacz Minister Zdrowia Szanowna Pani Minister, W dniu 18 grudnia Komisja Zdrowia Senatu pochyliła się z troską nad systemem refundacji leków budzącym zawsze poważne zastrzeżenia, a wręcz szokującym tuż przed przejęciem przez Panią rządu ochroną zdrowia. Teoretyczne ramy systemu referował v-min. Andrzej Włodarczyk. Nie zaproponował żadnych zmian sanujących chorą praktykę. Moja propozycja, by wprowadzić do prac „refundacyjnych” maksimum jawności była przyjęta przez senatorów bodaj życzliwie: – wnioski podmiotów odpowiedzialnych powinny być publikowane w Internecie, – opinie członków zespołu oceniającego wnioski niechby były podawane do wiadomości, – głosy towarzystw naukowych, zrzeszeń pacjentów, wszelakich lobbystów należy upubliczniać in extenso. „Moje” Towarzystwo przy październikowo-listopadowej korekcie list refundacyjnych do 21 nowych leków zgłosiło 10 opinii negatywnych z umotywowaniem. Żadna opinia nie została merytorycznie przedyskutowana. Wszystkie kwestionowane leki wniknęły na listy refundacyjne. Czy słusznie? Czy muszą na nich pozostać? Pod kątem dydaktyki, trenowania niełatwych zadań „okołorefundacyjnych”, zwróciłem się do dyr. Artura Fałka na piśmie z prośbą o raport o konsultacjach poprzedzających decyzje o refundacji nowych leków. Nie otrzymałem odpowiedzi. Dlaczego? Wnoszę o zainteresowanie się sprawą, by zapobiec „wypaczeniom” w przyszłości. Z poważaniem, Dr Tadeusz J. Szuba Prezes Zarządu 25 Aptekarz Vol 16 Nr 1/2, 26 (2008) Aptekarz Vol 16 Nr 1/2, 27-36 (2008) Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne Tadeusz J. Szuba Pismo TFE do Minister Zdrowia Dr Ewy Kopacz w sprawie wyrejestrowania leku Bioparox (fusafungina) Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne Warszawa, 7 stycznia 2008 r. Pani Dr Ewa Kopacz Minister Zdrowia Wnosimy o polecenie Urzędowi Rejestracji Produktów Leczniczych Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych wyrejestrowania leku Bioparox (fusafungina). Lek ten był zarejestrowany u nas 12 stycznia 1994 r. w postaci preparatu donosowego mającego leczyć zapalenie śluzówki i zapalenie zatok. Z biegiem czasu okazało się, że Bioparox (fusafungina) niczego nie leczy. Lek został z urzędu wycofany w Anglii, Francji (w USA nigdy nie był zarejestrowany). W Niemczech nie jest jeszcze formalnie wycofany, ale jest sabotowany przez kasy chorych, co praktycznie tam przekreśla jego obecność. W Polsce producent, aczkolwiek świadom, że lek nie leczy, orgiastycznie go reklamuje. Ministerstwo Zdrowia, z niefachowym departamentem farmacji, to toleruje. Toleruje nawet wydawanie Bioparoxu za darmo przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Usiłowaliśmy wpłynąć na producenta, by się ustatkował. Nie chce. Twierdzi formalnie logicznie, że skoro lek jest zarejestrowany,. może być promowany i sprzedawany. Minister Zdrowia musi wiedzieć, że podpisał WHO-wską dyrektywę (Certification Scheme) zabraniającą importu leku niezarejestrowanego (niestosowanego) w kraju pochodzenia. Wbrew tej dyrektywie pozwala importować i stosować francuski lek wyrejestrowany we Francji. Tak być nie może. Prosimy pouczyć dyr. A. Fałka odpowiednio. Z poważaniem, Dr Tadeusz J. Szuba Prezes Zarządu Kopia: – G.I.F. – U.R.P.L.W.M.iP.B. 26 Towaroznawstwo farmaceutyczne Wykład – Betablokery (leki beta-adrenolityczne) Pierwszy betabloker, propranolol, dokonał przewrotu w kardiologii (Inderal – ICI, 1964 r.). Okazał się pomocny przy nadciśnieniu, dławicy, arytmii. Stał się żyłą złota. Jako że był opatentowany, inni przemysłowcy szybko zaczęli syntetyzować molekuły analogiczne, powstały tuziny à la propranololi. Szczęśliwie niektóre analogi mniej działały na naczynia oskrzeli, utworzono z nich grupę betablokerów selektywnych: atenolol, metoprolol, bisoprolol, acebutolol, betaxolol, nebivolol, celiprolol itp., a nieselektywne – propranolol, oxprenolol, pindolol itp. – odstawiono, choć większości pacjentów „kardiologicznych” nie szkodzą; szkodzą pacjentom z astmą atopową. Obecnie na świecie prym wiodą: atenolol, metoprolol i bisoprolol. Inne mają znaczenie marginesowe. Można tylko jeszcze wzmiankować carvedilol, wszędzie nieco stosowany, choć nieselektywny, dlatego że rozszerza naczynia krwionośne i blokuje nie tylko receptory adrenergiczne beta, lecz także alfa. Niektórym pacjentom z niewydolnością serca to służy. Generalnie rzecz biorąc nie ma żadnych istotnych preferencji przy stosowaniu betablokerów. Wszystkie mogą skutecznie pomagać przy zaburzeniach rytmu serca, dławicy piersiowej, nadciśnieniu, niewydolności serca, wtórnej profilaktyce zawału et cetera. Decydującym czynnikiem przy wyborze betablokera powinna być jego cena. A oto jak lekarze polscy dokonywali preferencji w 2006 r.: Bisoprolol Bisocard Corectin inne 123.786.970 DDD ( 10 mg) à 0,427 zł 110.276 DDD ( 10 mg) à 0,380 zł 52.857.038 41.905 16.244.270 69.143.213 Metoprolol Metocard 44.020.852 DDD (150 mg) à 0,441 zł Betaloc ZOK 1.635.628 DDD (150 mg) à 6,300 zł 19.413.196 10.304.460 29.717.656 Atenolol Atenolol inne 40.315.505 DDD ( 75 mg) à 0,184 zł 7.418.053 535.393 7.953.446 Sotalol Bisotal Sotahexal inne 16.177.121 DDD (160 mg) à 0,602 zł 6.017.599 DDD (160 mg) à 0,903 zł 9.738.627 5.433.892 50.636 15.223.155 27 Tadeusz J. Szuba Towaroznawstwo farmaceutyczne Acebutolol Sectral 11.612.155 DDD (400 mg) à 0,795 zł Abutol Long 2.615.751 DDD (400 mg) à 0,746 zł 9.231.664 1.951.350 11.183.014 2.715.397 Propranolol Propranolol 10.607.019 DDD (160 mg) à 0,256 zł Carvedilol Dilatrend Vivacor Carvetrend inne 503.231 DDD (37,5 mg) à 4,100 zł 389.664 DDD (37,5 mg) à 4,100 zł 40.617 DDD (37,5 mg) à 2,510 zł 2.063.246 1.597.623 101.949 103.873 3.866.691 Betaxolol Lokren 529.659 DDD ( 20 mg) à 0,822 zł 435.380 Nebivolol Nebilet 185.343 DDD ( 5 mg) à 3,115 zł 577.342 Celiprolol – ilości śladowe Labetalol – ilości śladowe Komentarz Choć złote czasy betablokerów (betaadrenolityków) minęły, bo przyszli leczniczy „współzawodnicy”: calcium blokery, a zwłaszcza inhibitory angiotensyny (prile) i ostatnio antagoniści angiotensyny (sartany), betaadrenolityki nadal odgrywają przeogromną rolę. Stosuje się ich w Polsce blisko 300 mln definiowanych dawek dobowych rocznie, co nas kosztuje ponad 140 mln złotych. Za dużo. Błąd Nr 1 – Lekarze nie ordynują doskonałego atenololu, który jest dostępny za grosze (zł 0,184/DDD). Zapomnieli o nim, bo producent nie reklamuje go, nie chcąc dokładać do interesu. Państwo nie daje wskazówek lekarzom. Jeśli tego nie robi, to może niech podniesie cenę fabrykantowi, by on to robił? NFZ zarobiłby rocznie 40 mln złotych, gdyby przestawić spożycie 100 mln DDD z ololi droższych na tani atenolol. Błąd Nr 2 – Toleruje się stosowanie drogiego acebutololu. Zupełnie niepotrzebnie, bo niczym on nie przewyższa atenololu, metoprololu, bisoprololu. Można, a nawet trzeba skreślić go z wykazu leków refundowanych. Błąd Nr 3 – Dlaczego godzimy się płacić za carvedilol aż zł 4,10 za 1 DDD? Skreślić z refundacji Dilatrend i Vivacor, pozostawić Carvetrend. Sprawa nie jest błaha, bo obserwując tendencje światowe można spodziewać się wzrostu spożycia carvedilolu. Błąd Nr 4 – Bezmyślna dobroć wobec inwalidów i ich rodzin umożliwia marnotrawienie pieniędzy NFZ na olole nierefundowane: Betaloc (metoprolol), Nebilet (nebivolol), Lokren (betaxolol). Markowy importowany Betaloc kosztuje 14 razy drożej niż krajowy Metocard, a leczy tak samo. NFZ powinien dostrzec lekarzy lekkomyślnych i odpowiednio ich poinstruować. Błąd Nr 5 – Nadmierne spożycie nieselektywnego sotalolu. Oczywiście są dziesiątki tysięcy pacjentów idących dobrze na ololach nieselektywnych. Niech lekarze im dają propranolol po zł 0,256/DDD, a nie sotalol (Bisotal) po zł 0,602/DDD. 28 NFZ posuwa się tak daleko w swej złej pracy, że biernie refunduje generyczny sotalol firmy Hexal, Sotahexal, po zł 0,903/DDD, droższy o 50% od bardzo drogiego markowego sotalolu, Bisotalu. Na nieudolnej gospodarce sotalolem tracimy 6-9 mln zł rocznie. Wykład – Calcium blokery (antagoniści wapnia) Leki blokujące tzw. kanał wapniowy wzięły początek od nifedipiny (Adalat – Bayer, 1968) o strukturze dihydropirydynowej. Zawrotny sukces kasowy nifedipiny sprowokował powstanie wielu analogów: amlodipiny, nitrendipiny itd. Tu postęp farmaceutyczny posunął się dalej. O ile w grupie betablokerów struktura chemiczna nigdy nie odeszła od propranololu, wszystkie olole są podobne, to w grupie calcium blokerów nie skończyło się na analogach nifedipiny, wynaleziono inne oryginalne leki blokujące kanał wapniowy, verapamil i podobne oraz diltiazem. Antagoniści wapnia dzięki własnościom rozszerzania naczyń mają działanie przeciwdławicowe i przeciwnadciśnieniowe. Odgrywają ogromną rolę w światowej kardiologii. Lekiem numer 1 jest teraz wszędzie amlodipina. Na światowej liście top leków zajmuje drugie miejsce. Świat nie odwrócił się drastycznie od nifedipiny, jak to uczynili polscy lekarze. Wciąż wydaje się jej bardzo dużo. Więcej niż verapamilu i diltiazemu. Statystyki spożycia mówią, że ordynowanie antagonistów wapnia w Polsce jest podobne do ordynowania za granicą. Odchylenia wytkniemy w komentarzu. Amlodipina Amlozek 153.085.510 DDD ( 5 mg) à 0,618 zł Amloratio 95.423.341 DDD ( 5 mg) à 0,439 zł Tenox 28.326.986 DDD ( 5 mg) à 0,439 zł Normodipine 14.519.447 DDD ( 5 mg) à 0,440 zł Cardilopin 13.571.376 DDD ( 5 mg) à 0,459 zł Vilpin 19.051.607 DDD ( 5 mg) à 0,303 zł Aldan 12.497.755 DDD ( 5 mg) à 0,392 zł Norvasc 1.280.306 DDD ( 5 mg) à 2,288 zł 337.756.328 94.606.847 41.890.611 12.435.547 6.388.557 6.229.262 5.772.637 4.899.120 2.929.340 174.342.711 Nitrendipina Nitrendipina 41.951.445 DDD ( 20 mg) à 0,283 zł 11.872.259 Lacidipina Lacipil 22.201.169 DDD ( 4 mg) à 0,891 zł 19.781.242 Felodipina Plendil 2.443.889 DDD ( 5 mg) à 1,135 zł 2.773.814 Nifedipina Cordafen 1.964.693 DDD ( 30 mg) à 0,192 zł 377.221 29 Tadeusz J. Szuba Towaroznawstwo farmaceutyczne Isradipina, Nimodipina, Nisoldipina – ilości śladowe Verapamil Isoptin 8.849.568 DDD ( 20 mg) à 0,650 Isoptin SR 11.179.419 DDD ( 20 mg) à 0,532 Isoptin SR-E 4.345.479 DDD ( 20 mg) à 0,868 Staveran 13.300.706 DDD ( 20 mg) à 0,320 Staveran prol. 112.251 DDD ( 20 mg) à 0,475 37.787.423 Diltiazem Oxycardil Dilzem Dilzem ret. Wykład – Inhibitory konwertazy angiotensyny (prile) zł zł zł zł zł 5.752.219 5.947.451 3.771.876 4.256.226 53.319 19.777.091 15.678.155 DDD (240 mg) à 0,798 zł 4.088.923 DDD (240 mg) à 0,770 zł 4.934.781 DDD (240 mg) à 0,725 zł 24.701.859 12.511.168 3.148.471 3.577.716 19.237.355 Komentarz Roczne spożycie calcium blokerów wynosi ca 470 mln DDD. Jest większe od spożycia betablokerów o niemal 60% i kosztuje ca 250 mln złotych, więcej o prawie 80%. Na tle spożycia światowego jest to poprawne. Co można kwestionować? 1. Przesadne odejście lekarzy od nifedipiny, która oczywiście wszędzie traci na znaczeniu na rzecz betablokerów dihydropirydynowych dłużej działających (amlodipiny i nitrendipiny), ale nadal jest „wielka”. W Polsce drastyczne odtrącenie Cordafenu (stanowi on zaledwie 0,4% Ca blokerów) nie poprawia zdrowia, a rujnuje kasę. Cordafen (nifedipina) jest tańszy od Amlozeku (amlodipiny) przeszło 3 razy. 2. Zupełnie bezsensowne jest ogromne spożycie lacidipiny (Lacipilu), droższej od najdroższej, wyśmienitej amlodipiny. Nie mamy danych, by lacidipina za granicą była top lekiem. Np. w Niemczech jej spożycie jest minimalne (0,2% wszystkich „dipin”). Jeśli NFZ nie wyperswaduje lekarzom po dobroci kultu dla Lacipilu (lacidipiny), trzeba będzie go skreślić z wykazu leków refundowanych. 3. Plendilem (felodipiną) się nie szasta, ale po co nam na liście leków refundowanych lek me-too droższy 6 razy od naśladowanego wzorca. Plendil powinien być skreślony. 4. Verapamil importowany (Isoptin) jest dwukrotnie droższy od krajowego (Staveranu). Należy starannie przyjrzeć się, czy jest lepszy. Jeśli nie – to nie ordynować. 30 Angiotensyna I jest nieczynna biologicznie. Dopiero po jej konwersji enzymatycznej angiotensyna II sprawia kłopot, bo silnie podwyższa ciśnienie krwi. Wynalazek inhibitora konwertazy angiotensyny I w II był i jest do dziś światową rewelacją. Był to captopril, a zaraz po nim – enalapril, dłużej działający. Captopril i enalapril robiły ogromną karierę finansową, a były opatentowane, więc firmy konkurencyjne pomyślały o analogach, by też coś dla siebie uszczknąć. Mamy obecnie na rynku ponad tuzin prili podobnie działających: ramipril, lisinopril itd. Jest to działo farmaceutyczne o największej średnicy w Polsce i na całym świecie. Spożywamy rocznie 1,2 mld definiowanych dawek dobowych (DDD) prili i płacimy za nie 2/3 miliarda złotych. Pociski tego działa są powszechnie stosowane przede wszystkim do leczenia niewydolności serca i do obniżania nadciśnienia, a także przy nefropatii, zwłaszcza cukrzycowej oraz profilaktyce wtórnego zawału. Przegląd pożytkowania prili w 2006 r. wygląda tak: Enalapril Enarenal Enap Mapryl Epril inne 461.542.440 DDD (10,0 mg) à 0,186 37.972.888 DDD (10,0 mg) à 0,162 21.966.283 DDD (10,0 mg) à 0,162 7.446.955 DDD (10,0 mg) à 0,200 zł zł zł zł 85.846.895 6.151.608 3.558.535 1.489.391 255.643 97.302.072 149.646.480 DDD ( 2,5 mg) à 0,663 zł 32.844.413 DDD ( 2,5 mg) à 0,302 zł 3.145.822 DDD ( 2,5 mg) à 0,437 zł 196.636.715 99.215.617 9.919.013 1.374.724 294.390 110.803.744 Perindopril Prestarium Prenessa 136.960.024 DDD ( 4,0 mg) à 1,049 zł 179.617 DDD ( 4,0 mg) à 0,716 zł 137.139.641 143.671.300 128.606 143.799.906 Lisinopril Lisinoratio Lisiprol Lisihexal Prinivil Diroton 40.991.855 DDD (10,0 mg) à 0,525 31.049.694 DDD (10,0 mg) à 0,582 29.096.863 DDD (10,0 mg) à 0,475 7.918.949 DDD (10,0 mg) à 0,724 3.210.188 DDD (10,0 mg) à 0,760 112.267.549 Cilazapril Inhibace 528.928.566 Ramipril Tritace Ramicor Piramil inne zł zł zł zł zł 21.520.724 18.070.922 13.821.010 5.733.313 2.439.743 61.585.718 95.512.718 DDD ( 2,5 mg) à 0,998 zł 95.321.693 31 Tadeusz J. Szuba Quinapril 43.718.405 DDD (15,0 mg) à 1,296 zł 11.238.990 DDD (15,0 mg) à 0,973 zł 1.068.741 DDD (15,0 mg) à 0,844 zł 56.025.075 56.659.054 10.935.538 901.644 68.496.236 Trandolapril Gopten 36.446.711DDD ( 2,0 mg) à 0,886 zł 32.309.506 Captopril Captopril 29.331.957 DDD (50,0 mg) à 0,236 zł 6.922.342 Benazepril Lotensin 11.760.797 DDD ( 7,5 mg) à 1,409 zł 16.570.964 3.865.453 DDD (20,0 mg) à 1,500 zł 5.798.179 Imidapril Accupro Acurenal inne Towaroznawstwo farmaceutyczne Tanatril Moexipril ilości śladowe Fosinopril ilości śladowe Komentarz 1. Zdaniem kardiologów amerykańskich przy największym uznaniu dla prili, lekiem Nr 1 na niewydolność serca i na nadciśnienie nie jest pril, a diuretyk, bądź tiazydowy (hydrochlorothiazid), bądź pętlowy (furosemid). W Polsce nie chce się o tym wiedzieć. Spożycie bardzo taniego i doskonałego hydrochlorothiazidu i furosemidu spadło prawie do zera. Producent diuretyku nie przypomina jego zalet lekarzom, bo mu się nie opłaca. Przy cenie ca 10 groszy za 1 DDD musiałby być filantropem. Rząd uznałby mnie za chorego umysłowo, gdybym mu powiedział: płać za tabletkę 15, a nie 10 groszy, i każ producentowi promować lekarzom prawdę kardiologiczną z „płyty” amerykańskiej. Szkoda! 2. Dobre krajowe diuretyki, te po 10 groszy, zniknęły z recept, a na ich miejsce wtargnął zagraniczny indapamid (Tertensif) po 88 groszy za 1 DDD. Rządowi to zupełnie nie przeszkadza. Rząd toleruje latami wyrzucanie w błoto setek milionów złotych. Straty nieco maleją, bo producentowi Tertensifu po zł 0,881 przybywają konkurenci po zł 0,533 (Diuresin, Indix, Ipres), a nawet po zł 0,333 (Indapen, Indapres, Apo-Indap). W 2006 r. wydaliśmy na niepotrzebny indapamid już tylko 161 mln zł!!! (94,5 na Tertensif i 66,5 na generyki). Śledzimy całe życie rynek leków i jeszcze nie udało się nam wyśledzić poza Polską podobnej ciemnoty. Nigdzie drogi indapamid nie wyparł tanich i lepszych diuretyków tiazydowych i pętlowych. Np. w Niemczech spożycie diuretyków wyniosło w 2006 r. 1.494,8 mln DDD i w tym indapamidu – 14,6 mln DDD to jest 0,98%. 3. Inhibitory konwertazy angiotensyny są robione na „jedno kopyto” chemiczne, a więc nie mogą bardzo różnić się terapeutycznie. Nie mogą też nie różnić się trochę. Ideałem postępowania w takiej sytuacji jest danie swobody lekarzom. Niech ordynują to, co ich pacjentom lepiej odpowiada. W latach 1980. najwięcej ordynowano captoprilu, w latach 1990. – enalaprilu. Enalapril do dziś jest prilem Nr 1, a captopril bardzo „zmalał” (jest 32 krócej działający). Obecnie na świecie drugi jest ramipril, trzeci – lisinopril, captopril dopiero czwarty. Inne prile: quinapril, fosinopril, benazepril, spirapril, cilazapril, perindopril, trandolapril, nie odgrywają nigdzie, poza Polską, dużej roli. U nas lekami rządzą nie ministrowie zdrowia, lecz producenci. Ten który jest droższy, ma więcej pieniędzy na reklamę, na „laufrów” odwiedzających lekarzy i opowiadających im „naukową” propagandę. W konsekwencji wydajemy niepotrzebnie na perindopril (Prestarium) 144 mln zł, na cilazapril (Inhibace) – 95 mln zł, na quinapril (Accupro i inne – 68,5 mln zł, na trandolapril (Gopten) – 32 mln zł, na benazepril (Lotensin) – 16,6 mln zł, na imidapril (Tanatril) – 5,8 mln zł. Nonszalancki liberalizm prilowy kosztuje nas około ¼ mld złotych rocznie!!! 4. Oprócz gigantycznych oszczędności wskutek skreślenia z refundacji drogich prili „me-too” można uzyskać mniejsze oszczędności poprzez skreślenie synonimów prili drogich przy istnieniu synonimów tańszych. Np. po co wydajemy na Tritace (ramipril) prawie 100 mln zł, jeśli to samo można kupić pod nazwą Vivace lub Ramicor za 50 mln zł. Wykład – Antagoniści receptora angiotensyny (sartany) Sartany to grupa leków ewidentnie wymyślona dla pieniędzy, a nie dla zdrowia. Jak wiadomo, przeogromny sukces zdrowotny osiągnięto przy pomocy prili, inhibitorów konwertazy angiotensyny. Pomagały dziesiątkom milionów chorych. Przyczyniały producentom dziesiątków miliardów dolarów, dopóki była ważna ochrona patentowa (1977-1997). W drugiej połowie lat 1990. producentom captoprilu i enalaprilu groził krach finansowy wskutek nieuchronnego wejścia na rynek konkurencji generycznej. Producenci leków markowych byli żywotnie zainteresowani innowacją z nową ochroną patentową. To pragnienie zostało zaspokojone w 1995 r. losartanem, pierwszym lekiem o budowie odmiennej od prilu, a leczącym podobnie. Chodziło o wyeliminowanie z lecznictwa skazanych na taniość prili i wypromowanie drogiej nowości rzekomo lepszej. Można dodać pikantny szczegół, że sartan Nr 1, losartan, został wylansowany przez firmę MSD, amerykańskiego Mercka, czerpiącego uprzednio zawrotne zyski z prilu Nr 1, enalaprilu. Nie wynaleziony, lecz wylansowany. Merck zainkasowawszy góry dolarów z enalaprilu nie był zdolny sam wynaleźć tego, czego pragnął, losartanu. To jest już mało ważna historia. Ważna jest natomiast prawda terapeutyczna, że sartany często dorównują, ale w niczym nie przewyższają prili. Z jednym wyjątkiem. Bywa, że prile powodują u pacjenta odruchy kaszlowe. Sartany czynią to rzadziej. A więc obiektywne potrzeby na nowe 33 Tadeusz J. Szuba Towaroznawstwo farmaceutyczne sartany kosztujące zł 2,80-3,70/DDD, gdy doskonałe stare prile mamy już dostępne po 0,20-0,30/DDD, są znikome. Oczywiście firmy farmaceutyczne łożą krocie na reklamę sartanów i uzyskują dobre efekty. Zwłaszcza w zamożnych, bardzo liberalnych krajach w rodzaju USA, gdzie rząd nie interesuje się cenami leków. W niebiednych Niemczech kasy chorych mówią lekarzom: stosujcie sartan tylko pacjentom kaszlącym od prilu. Lekarze są zdyscyplinowani. Jak jest w Polsce? Już w pierwszym roku refundowania prili, w 2006 r., 6,5% konsumentów prili kasłało i zostało przestawionych na sartany, co nas kosztowało 100 mln złotych!!! Losartan zł zł zł zł zł zł 39.070.650 30.985.728 3.757.233 1.058.734 708.788 1.274.740 76.302.007 Telmisartan Micardis Pritor 3.734.453 DDD ( 40 mg) à 2,768 zł 470.939 DDD ( 40 mg) à 2,435 zł 4.205.392 10.336.966 1.146.737 11.483.703 Valsartan 2.318.874 DDD ( 80 mg) à 3,660 zł 8.487.080 Eprosartan Teveten 633.546 DDD (600 mg) à 3,504 zł 2.219.946 Candesartan Atacand 450.757 DDD ( 8 mg) à 2,828 zł 1.274.740 3.587 DDD (150 mg) à 3,725 zł 13.363 Irbesartan Xartan Lorista Lozap Losacor Lakea Cozaar Diovan Aprovel Olmesartan Olmetec razem: 35.976.657 DDD ( 23.743.852 DDD ( 4.435.930 DDD ( 1.145.816 DDD ( 786.668 DDD ( 125.849 DDD ( 70.214.772 50 mg) à 1,086 50 mg) à 1,305 50 mg) à 0,847 50 mg) à 0,924 50 mg) à 0,901 50 mg) à 2.828 śladowy 77.826.928 99.780.839 W 2007 r. wydatki znacznie wzrosły. Jeśli nie potrafimy temu zapobiec, powstanie duża dziura w budżecie lekowym. Należy natychmiast skreślić z wykazu leków refundowanych sartany bardzo drogie, pozostawić tylko generyczne losartany. Wystarczą do łagodzenia kaszlu prilowego. 34 Wykład – Leki złożone z prili i diuretyków W 2007 r. rozpętano promocję leczenia diabetyków Noliprelem. Na kongresie kardiologów w Wiedniu 2 września powiedziano naukową prawdę znaną od lat, że diabetycy dotknięci chorobą niedokrwienną serca, nadciśnieniem, niedokrwieniem mózgu itd. umierają szybciej niż niediabetycy. Aby tę oczywistą prawdę uczynić odkryciem naukowym pożytecznym dla producenta leków, zrobiono wieloośrodkowe badanie kliniczne, do którego zaprzęgnięto profesorów kardiologii i diabetologii. Tych, którzy zgodzili się dowodzić tej prawdy podawaniem swym pacjentom perindoprilu z indapamidem. Badanie nazywające się „Advance” objęło 20 krajów, 200 klinik. Teraz już można „uczciwie” mówić milionom lekarzy: stosujcie Noliprel (perindopril+indapamid). Ustrzeżecie ludzi od przedwczesnej śmierci. Mówią to nie tylko agenci firmy produkującej Noliprel, lecz także prezesi towarzystw naukowych kardiologicznych i diabetologicznych. Chytrość inspiratorów polega na tym, że perindopril nie jest najlepszym inhibitorem konwertazy angiotensyny (obecnie prym wiodą na świecie: enalapril, ramipril, lisinopril, captopril; perindopril odgrywa znikomą rolę), a indapamid nie jest super diuretykiem (lekarze całego świata powszechnie stosują hydrochlorothiazid lub furosemid, a nie indapamid). Przeto przedłużać życie kardiologicznych diabetyków należałoby podawaniem np. enalaprilu+hydrochlorothiazidu, a nie perindoprilu+indapamidu. Nie ma śladu dowodu naukowego na terapeutyczną wyższość perindoprilu+indapamidu. Wprzęganie do nagonki pro-Noliprelowej zacnych i autorytatywnych lekarzy jest możliwe, ponieważ Noliprel leczy. Ponieważ lekarze mają dużo kłopotów z chorobami i nie mają czasu na własne porównania różnych prili i diuretyków, których są tuziny. Ponieważ lekarze koncentrują uwagę na fizjologii, patologii i nie interesują się ekonomią. Gdy im powiesz „życie”, „cena” nie ma żadnego znaczenia. Czy słusznie? Rzućmy okiem na życie diabetyków „kardiologicznych” od strony Noliprelu. Można je przedłużać podając: Noliprel (perindopril 2 mg + indapamid 0,625 mg) dwa razy dziennie płacąc w aptece zł 3,414/DDD. lub Mapryl/Enarenal (enalapril 10 mg) + Hydrochlorothiazidum 25 mg raz dziennie (albo dzieląc na dwa razy) płacąc zł 0,329/DDD. Leczenie renomowanym enalaprilem z hydrochlorothiazidem kosztuje 10 razy taniej niż leczenie perindoprilem z indapamidem. To drugie, 10 razy droższe, jest chyba gorsze, skoro specjaliści od medycyny na całym świecie stosują to pierwsze. Na pewno to drugie nie jest lepsze. Gdyby było, sprzedawca nie omieszkałby zrobić choć jednej pracy klinicznej to stwierdzającej. Ale nie spierajmy się o farmakologię. Naszym polem zainteresowania jest ekonomika leczenia. Mówmy Ministrowi Zdrowia i 100.000 lekarzy, że 35 Tadeusz J. Szuba Aptekarz Vol 16 Nr 1/2, 37-39 (2008) chorych z cukrzycą mamy 500.000, że połowa z nich ma problemy sercowonaczyniowe, że ich leczenie enalaprilem z hydrochlorothiazidem kosztowałoby rocznie: 250.000 x 0,329 x 365 = 30 mln zł, natomiast leczenie perindoprilem z indapamidem (Noliprelem): 250.000 x 3,414 x 365 = 312 mln zł. Stosowanie Noliprelu jest medyczną głupotą i ekonomiczną zbrodnią. Zmarnowanie 282 (312-30) mln złotych byłoby równoznaczne z pozbawieniem Polaków 11 mln opakowań leków nieodzownych, które obecnie z pomocą NFZ otrzymują. Temat zasługuje na popularyzację (już o nim krótko wzmiankowaliśmy w „Aptekarzu” Nr 11/12, 2007 na str. 297), bo agenci firmy i jej poplecznicy rozsiani w medycynie i organizacjach lobbystycznych walczą „humanitarnie” o wprowadzenie Noliprelu do wykazu leków refundowanych, do czego nie można dopuścić. Wykład ograniczamy do Noliprelu, który aktualnie jest przedmiotem wyjątkowo natężonej akcji reklamowej. Aptekarz powinien dostrzegać setki „Nolipreli” i umieć je sabotować. Ich wielka liczba wynika m.in. stąd, że leki mają prawo być drogie, kosmicznie rentowne, dopóki patent jest ważny, nie ma konkurencji. Nie jest łatwo na miejsce enalaprilu, którego patent wygasa, zrobić nowy opatentowany nie-pril, np. sartan. Nieco łatwiej jest zrobić me-too enalapril (ramipril, quinapril, lisinopril, perindopril itp.). A najłatwiej, nawet wielkiej firmie Merck Sharp Dohme, dodać do postarzałego enalaprilu bardzo stary hydrochlorothiazid i sprzedawać do dziś pod nazwą markową Vaseretic w cenie fabrycznej $ 127,42/100 tabl. My oczywiście nie stosujemy Vaseretic`u skoro mamy w każdej aptece pełno enalaprilu (Maprylu, Enarenalu) po zł 16,22/100 tabl + hydrochlorothiazidu po zł 12,47/100 tabl, łącznie po zł 28,69 = $ 11,95. Taniej prawie 11 razy. Pomysłowość firm na tym polu jest nieograniczona. Wielki, przebogaty Pfizer, uzyskujący rocznie z atorvastatiny (Sortis, Lipitor) 14 mld dolarów oraz z amlodipiny (Norvasc) 5 mld dolarów, wie, że ten raj nie może trwać wiecznie, bo po wygaśnięciu patentu nieuchronnie zaistnieje konkurencja i drastyczny spadek cen. A więc robi lek złożony z atorvastatiny i amlodipiny, daje mu nazwę markową Caduet, reklamuje jako nowość i pobiera cenę fabryczną $ 317,53/100 tabl. My mamy w bród atorvastatiny (Atoris, Atorvox, Atrox, Tulip) po zł 56,80/100 tabl. oraz amlodipiny (Normodipine, Vilpin, Aldan, Amlozek) po zł 60,30/100 tabl., łącznie zł 117,10 = $ 48,79/100 tabl. Taniej 6,5 raza. Miejmy odrobinę wyobraźni. Obiektywne potrzeby na prile, statyny, dipiny po niskich cenach płaconych w aptekach pochłaniają miliard złotych rocznie. Gdybyśmy te potrzeby chcieli zaspokajać pomysłami w stylu Noliprelu, Vasereticu, Caduetu, na te trzy leki tylko przypadałoby 10 miliardów złotych. Dokładnie wszystkie pieniądze farmaceutyczne, jakie mamy (7 mld NFZ + 3 mld pacjenci). Nam, odpowiedzialnym za gospodarkę lekami, nie wolno nie liczyć pieniędzy. Danuta Wojnicka-Szuba 36 Bezpieczeństwo stosowania leków Donepezil, rivastigmina, galantamina Francja. Inhibitory cholinesterazy stosowane obecnie do leczenia choroby Alzheimera: donepezil, rivastigmina i galantamina mają działania niepożądane. Powodują drżenie i dystonię, zaostrzenie choroby Parkinsona. Niekorzystne zmiany są odwracalne po odstawieniu leków. Inhibitory cholinesterazy trzeba odstawić, gdy pogarsza się chód albo wzmaga parkinsonizm. Biorąc pod uwagę przejściową i tylko ograniczoną skuteczność tych środków w leczeniu zaburzeń poznawczych wystąpienie parkinsonizmu daje okazję do dokonania indywidualnego bilansu ryzyko/korzyść. Proste zaniechanie terapii inhibitorem cholinesterazy jest niekiedy pomocne. Terbinafina Australia. Terbinafina w tabletkach (Lamisil), lek przeciwgrzybiczy, może mieć poważne niepożądane efekty hematologiczne, dermatologiczne i hepatyczne. Pośród nich bodaj najgroźniejsze są przypadki agranulocytozy i neutropenii. Red.: O niepożądanych działaniach terbinafiny zamieściliśmy już notkę w „Aptekarzu” Nr 4 (2007) na str. 115. Nimesulid Europa. W „Aptekarzu” Nr 11/12 (2007) informowaliśmy o wycofaniu z aptek w Irlandii przeciwzapalnego i przeciwbólowego nimesulidu z powodu 59 przypadków uszkodzenia wątroby. Unijna EMEA przebadała sprawę pod kątem wszystkich krajów członkowskich. Zdecydowano nie wydawać zcentralizowanego zakazu stosowania leku, pozostawiając decyzje narodowym agencjom zdrowia; polecono tylko nakazać producentom zmianę ulotek-informacji dla lekarzy i pacjentów, by ostrzegały o ryzyku uszkodzenia wątroby. Red.: Dobra wiadomość dla firm oferujących w Polsce mało potrzebne preparaty Aulin, Mesulid, Minesulid, Moxenil, Nimesil, Noksigel. Pergolid Kanada. Śladem innych krajów Eli Lilly wstrzymał sprzedaż pergolidu (Permaxu) 20 sierpnia 2007 r. Red.: Jak wiadomo, pergolid jest destruktem alkaloidów sporyszu (ergotamina, ergocristina, ergocryptina etc.) mającym własności dopaminer37 Danuta Wojnicka-Szuba giczne podobne do bromocriptiny. Został zrobiony w 1979 r. i zastosowany do leczenia choroby Parkinsona. Niestety, z czasem dostrzeżono działania niepożądane. Tym najgorszym dyskwalifikującym lek, jest uszkadzanie zastawek serca. Producent pergolidu (Permaxu) mądrze zrobił i wycofał go z polskich aptek. Urząd Rejestracji postąpił niemądrze i zarejestrował w to miejsce pergolid innego producenta (Hizest). Aptekarze czytający „Aptekarza” powinni odradzać swym klientom i lekarzom stosowanie Hizestu. Duloxetina Red.: Preparaty duloxetiny nie były rejestrowane w Polsce, ale mogą być stosowane, skoro zostały zarejestrowane przez EMEA dla Unii Europejskiej (Cymbalta, Yentreve, Xeristar, Ariclaim). Anglia. Zarejestrowano przypadki zachowań samobójczych u osób leczonych duloxetiną lub nawet po jej odstawieniu. Duloxetina z marką Cymbalta ma leczyć ciężką depresję oraz neuropatię cukrzycową. Duloxetina z marką Yentreve jest podawana przy nietrzymaniu moczu. Wskazania: nie tylko przciwdepresyjnej Cymbalty, ale także Yentreve nie podawać jednocześnie z jakimikolwiek antydepresantami; pacjenci otrzymujący Cymbaltę lub Yentreve powinni być kontrolowani przez lekarza co najmniej co trzy miesiące. Sibutramina Kanada. Stwierdzono liczne działania niepożądane sibutraminy (Meridia), inhibitora wychwytu serotoniny i noradrenaliny stosowanego do leczenia otyłości. Red.: Informacje kanadyjskie są tak liczne, że nie mieszczą się w naszej rubryce. Zainteresowanych odsyłamy do www.hc-sc.gc.ca. Przypominamy, że złe skutki sibutraminy już opisaliśmy w „Aptekarzu” Nr 11/12 (2006) na str. 250. Nelfinavir Europa. Komisja Europejska zawiesiła sprzedaż i stosowanie Viraceptu (nelfinaviru), preparatu antyretrowirusowego do leczenia AIDS. Przyczyną wycofania zezwolenia jest obecność w preparacie substancji genotoksycznej, mesylanu etylu (metanosulfonianu etylu). Zdarzenie jest bardzo ciekawe dla farmaceutów i chemików robiących leki. Bardzo często substancje lecznicze są trudno rozpuszczalnymi zasadami (bazami, aminami), które zadaje się kwasem, by je przekształcić w obojętne sole rozpuszczalne w wodzie i innych rozczynnikach. Tak jest też w przypadku nelfinaviru, który zobojętnia się kwasem metanosulfonowym (z pomocą metanosulfonianu etylu). Zapewne nie potrafiono uwolnić produktu końcowego, mesylanu nelfinaviru, od resztek mesylanu etylu. 38 Bezpieczeństwo stosowania leków Red.: Niniejsza notka jest tylko przypomnieniem sprawy, która była załatwiona z urzędu przez Główny Inspektorat Farmaceutyczny. Rosiglitazon Red.: W „Aptekarzu” Nr 11/12 (2007), str. 341 sygnalizowaliśmy ostrzeżenia amerykańskiej FDA o niepożądanych działaniach glitazonów (thiazolidynodionów) stosowanych do leczenia cukrzycy. Obecnie, po opublikowaniu pracy Nussena i Wolskiego "Effect of rosiglitazone on the risk of myocardial infarction and death from cardiovascular causes" (New Engl. J. Med. 356: 2457-71, 2007) agencje zdrowia w wielu krajach wzmogły czujność. Europejska EMEA przypomina, że już wydając rejestr w 2000 r. ostrzegała, by leku nie dawać pacjentom „kardiologicznym”. W Polsce rosiglitazon nie jest szeroko stosowany, ale jest dostępny w preparatach Avandia i Avandamet. Pioglitazon Szwajcaria. Kanada. Francja. Zaobserwowano, że pioglitazon stosowany (jak rosiglitazon) do leczenia cukrzycy podawany kobietom zwiększa przypadki złamania kości. Przeważnie kończyn: stopa, staw skokowy, dłoń, przedramię, nadgarstek. Red.: Te obserwacje nie powinny przesłaniać potencjalnych szkód „kardiologicznych”, takich jak przy rosiglitazonie. Pseudoephedrina i ephedrina Ephedrina i pseudoephedrina są niebezpieczne nie medycznie, lecz kryminalnie. Są surowcem do produkcji methamfetaminy przez narkotyczne gangi przestępcze. Wykupywanie z apteki ephedriny jest niemożliwe z powodu jej statusu Rp. Natomiast pseudoephedrina jest łatwo dostępna bez recepty. Mamy w aptekach dwa preparaty mono: Sudafed i Tabitil oraz wiele leków złożonych, a wśród nich dwa bogate w „surowiec”: Cirrus i Acatar Acti. Zdrowie Polaków nie ucierpi, jeśli zmieni się tym czterem lekom kategorię OTC na kategorię Rp. 39 Aptekarz Vol 16 Nr 1/2 (2008) 27 grudnia 2007 r. zmarła Prof. dr Wanda Woźniak-Parnowska Wieloletni pracownik i wicedyrektor Instytutu Leków, wybitny mikrobiolog w służbie farmacji, b. prezes Oddziału Polskiego Towarzystwa Farmaceutycznego w Warszawie, członek Międzynarodowej Federacji Farmaceutycznej. Była odznaczona medalem im. Ignacego Łukasiewicza. Wszechstronnie wykształcona, była nie tylko mikrobiologiem i farmaceutą, ale też humanistką, polonistką i historyczką. Oddana całym sercem inicjatywom społecznym. Cześć Jej pamięci Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne oraz Redakcja „Aptekarza” Zmarli farmaceuci 8 listopada 2007 r. Mgr Jadwiga Hanna Grochowska 19 listopada 2007 r. Dr Krystyna Lemieszek 21 listopada 2007 r. Mgr Barbara Jarocka 22 listopada 2007 r. Mgr Izabela Chomiak 14 grudnia 2007 r. Mgr Barbara Jarymowicz 31 grudnia 2007 r. Dr Krzysztof Napieralski Cześć Ich pamięci Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne oraz Redakcja „Aptekarza” 40