AP TE - KARZ

Transkrypt

AP TE - KARZ
Nakład - 6500 egz.
Vol 16 Nr 1/2 2008
ISSN 1230-8730
AP TE KARZ
Czasopismo poświęcone głównie gospodarce lekiem
(ekonomika farmacji, ustawodawstwo farmaceutyczne,
organizacja i zarządzanie) oraz użytkowaniu leków i wiedzy o nich
(farmakologia, farmakognozja, farmacja stosowana, chemia leków,
farmacja kliniczna, samolecznictwo).
Redaktor naczelny:
dr Tadeusz Jerzy Szuba
Zespół redakcyjny:
dr Leszek Bartkowiak, mgr Franciszek Dragan, dr Mariola Drozd,
mgr Elżbieta Góralczyk,mgr Teodozja Holak, mgr Grażyna Kornacka,
mgr Barbara Kozicka, mgr Henryk Modrzejewski, mgr Jacek Polatyński,
mgr Marek Pykało, mgr Adam Rudzki, dr Jerzy Surowiecki,
mgr Danuta Wojnicka-Szuba, mgr Henryka Wojtaszewska
Konsultanci:
prof. dr Mirosława Furmanowa, mgr Halina Gabor, mgr Danuta Gajek,
mgr Maria Głowniak, prof. dr Stanisław Gumułka, prof. dr Bożenna Gutkowska,
dr Danuta Ignyoe, dr Maciej Krzanowski, prof. dr Sławój Kucharski,
dr Wojciech Kuźmierkiewicz, prof. dr Jerzy Masiakowski, prof. dr Regina Olędzka,
doc. dr Aleksander Ożarowski, dr Stanisław Piechula, prof. dr Józef Sawicki,
prof. dr Edmund Sieradzki, prof. dr Jacek Spławiński,
prof. dr Michał H. Umbreit, mgr Andrzej Wróbel
Wydawca:
Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne
00-845 Warszawa, ul. Łucka 2/4/6
tel. 0-602 269 525
Realizacja wydawnictwa, kolportaż, adres redakcji:
Vita plus Tadanco Sp. z o.o., 02-673 Warszawa, ul. Konstruktorska 9
tel. 0.22 566 77 90, fax 0.22 566 77 89 wewn. 200
e-mail: [email protected]
Internet, archiwum ,,Aptekarza’’
http://www.tfe.edu.pl/
http://www.tfe.edu.pl/aptekarz/
http://www.pharmacy.pl/fwp/literatura/Aptekarz/aptekarz.htm
Opracowanie poligraficzne:
Drukarnia Szczepan Szymański
tel./fax (0-22) 774-23-34
1
Aptekarz Vol 16 Nr 1/2 (2008)
Aptekarz Vol 16 Nr 1/2 (2008)
Spis treści
Zjazd Aptekarzy
W dniach 18-19 stycznia 2008 r. odbył się zjazd Naczelnej Izby
Aptekarskiej, zjazd delegatów wyłonionych na zjazdach Izb Okręgowych.
Był to już V Zjazd Krajowy podsumowujący osiągnięcia w latach 20042007 i kreślący zadania na lata 2008-2011.
Klimat na Zjeździe był dobry, bo izby i ich organy pracowały ciężko,
a praca społeczna daje satysfakcję. Do samozadowolenia zbiorowego
było daleko, bo jak wiadomo, wiele ważnych problemów aptekarskich
pozostało nierozwiązanych.
Powołano nową Naczelną Radę Aptekarską z prezesem dr. Grzegorzem Kucharewiczem, w której skład weszły następujące osoby:
1. Baj Tomasz
2. Brukiewicz Piotr
3. Chrzan Paweł
4. Czyż Lidia
5. Denis Andrzej
6. Germak Ewa
7. Giermaziak Wojciech
8. Grzegorczyk Michał
9. Hudemowicz Włodzimierz
10. Jędrzejczak Marek
11. Ignyś Danuta
12. Łazowski Jerzy
13. Łęga Bernadeta
14. Mańko Janina
15. Pasierbiak Piotr
16. Pawłowska Janina
17. Piątkowska Joanna
18. Plachowski Roman
19. Przedpełska Janina
20. Rogowska-Tylman Zofia
21. Rutowski Jan
22. Śliwińska Anna
23. Tomków Marek
24. Wąsiewicz Adam
Lublin
Katowice
Gdańsk
Rzeszów
Gdańsk
Warszawa
Łódź
Lublin
Warszawa
Kielce
Poznań
Warszawa
Szczecin
Gdańsk
Łódź
Kraków
Wrocław
Poznań
Częstochowa
Łódź
Kraków
Katowice
Opole
Bydgoszcz
Redakcja „Aptekarza” w imieniu własnym i czytelników wyraża podziękowanie za pracę prezesowi Rady w minionej kadencji, mgr. Andrzejowi Wróblowi i jego zespołowi oraz składa życzenia jeszcze lepszej
pracy nowemu prezesowi Rady, dr. Grzegorzowi Kucharewiczowi i jego
teamowi.
Mgr Danuta Wojnicka-Szuba
Redakcja
2
Stary apel do nowego rządu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4
Apel do prawników o serce dla pacjentów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9
Prawda o ivabradinie i refundacji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11
Pismo TFE do Dyrektora A. Fałka postulujące raport nt. konsultacji
poprzedzających decyzje refundacji leków . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 24
Pismo TFE do Minister E. Kopacz w sprawie jawności procesu
refundowania nowych leków . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25
Pismo TFE do Minister E. Kopacz w sprawie wyrejestrowania leku
Bioparox (fusafungina) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26
Cykl „Towaroznawstwo farmaceutyczne” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27
Wykład – Betablokery (leki beta-adrenolityczne). . . . . . . . . . . . . . . . . 27
Wykład – Calcium blokery (antagoniści wapnia) . . . . . . . . . . . . . . . . 29
Wykład – Inhibitory konwertazy angiotensyny (prile) . . . . . . . . . . . . 31
Wykład – Antagoniści receptora angiotensyny (sartany) . . . . . . . . . 33
Wykład – Leki złożone z prili i diuretyków . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35
Bezpieczeństwo stosowania leków . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 37
Zasady kolportażu czasopisma ,,Aptekarz’’
Każdy numer czasopisma ,,Aptekarz’’ jest wysyłany bezpłatnie do:
wszystkich okręgowych izb aptekarskich oraz Naczelnej Izby Aptekarskiej,
wszystkich okręgowych izb lekarskich oraz Naczelnej Izby Lekarskiej,
wszystkich oddziałów Polskiego Towarzystwa Farmaceutycznego oraz Zarządu Głównego,
wszystkich oddziałów Polskiego Towarzystwa Lekarskiego oraz Zarządu Głównego,
wszystkich inspektoratów nadzoru farmaceutycznego,
wszystkich lekarzy wojewódzkich,
wszystkich szkół farmacji,
wszystkich szkół medycyny,
wszystkich aptek ,,zamkniętych’’ w zakładach leczniczych,
bibliotek wszystkich zakładów leczniczych ,,zamkniętych’’ (szpitali),
bibliotek wszystkich zakładów leczniczych ,,otwartych’’ (ZOZ-ów),
Biblioteki Narodowej, Głównej Biblioteki Lekarskiej i innych bibliotek.
Czasopismo ,,Aptekarz’’ jest także dystrybuowane odpłatnie. Koszt prenumeraty rocznej na 2008 rok
wynosi zł 120,-. Przy prenumeracie rocznej oraz ewentualnych zamówieniach zbiorowych pojedynczych egzemplarzy nie pobiera się kosztu przesyłki. Przekazu opłaty należy dokonać na konto
Towarzystwa Farmaceutyczno-Ekonomicznego w banku PKO BP 43 O/W-wa 46 1020 1169 0000
8502 0102 8760.
Zamówienie należy kierować pocztą do: Vita plus Tadanco – Redakcja Aptekarza, 02-673 Warszawa, ul. Konstruktorska 9, lub e-mailem do: [email protected].
·
·
·
·
·
·
·
·
·
·
·
·
,,Aptekarz’’ poleca wytwórcom leków usługi promocyjne i reklamowe. Na łamach naszego czasopisma można promować wyroby farmaceutyczne fachowo, skutecznie i tanio.
Koszt anonsu formatu A5 czarno-białego wynosi 1000 zł, natomiast kolorowego 2000 zł.
Na czwartej stronie okładki – 4000 zł. Na innych stronach ,,uprzywilejowanych’’ – 3000 zł.
Proponujemy ponadto zamieszczanie reklam mniejszego formatu, np. na stronach, które
nie są całkowicie zadrukowane tekstem artykułu. Taka forma przypomnienia swojej firmy
oraz jej produktów lekarzom i aptekarzom kosztuje zaledwie 500, a nawet jeszcze mniej
– 250 zł. Zamówienia regularne na długie okresy nagradzamy upustem ceny. Faktury za
anonsy są obciążane VAT-em 22%.
3
Aptekarz Vol 16 Nr 1/2, 4-8 (2008)
Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne
Stary apel do nowego rządu
Oddać zarządzanie lekami fachowcom. Odebrać lekarzom.
Postulat jest tak stary jak III RP. Prezydent Wałęsa świadomy braków
swego wykształcenia i doświadczenia zwrócił się do członków swoich rad,
w tym zdrowia, z pytaniem, co robić, by w Polsce było lepiej. Mamy jego
pismo sporządzone przez ministra Andrzeja Zakrzewskiego, w którym
pyta nas:
1. Co jest największą szansą dla Polski w dobie obecnej? Jak ją najlepiej wykorzystać? Jakimi środkami się posłużyć?
2. Co Polsce zagraża? Jak przezwyciężyć obecne zagrożenia i nie
dopuścić do pojawienia się nowych? Co czynić, aby młoda polska
demokracja nie była narażana na wstrząsy? Jakie działania i inicjatywy powinien podjąć Prezydent?
3. Jaki ustrój polityczny i gospodarczy jest potrzebny Polsce i Polakom? Na jakich fundamentach powinien się wspierać? Jak go
budować? Jak usprawnić funkcjonowanie państwa?
4. Jak Pan sądzi, z jakimi nadziejami i z jakimi obawami wkraczać
będziemy w XXI wiek?
Mamy do dziś udzieloną Prezydentowi odpowiedź oraz serdeczne za
nią wyrazy podziękowania.
Oto tekst pierwszego fragmentu odpowiedzi:
Największą szansą dla Polski w dobie obecnej, jak w każdej innej, jest
praca i kwalifikacje.
Ich wykorzystanie dla dobrobytu i postępu będzie się dokonywać niemal automatycznie przy dobrym rządzie.
Dobry rząd to taki, niezależnie od tego, z jakiej partii się wywodzi, który
składa się z profesjonalistów, a nie amatorów. Rządzenie jest profesją, sztuką, podobnie jak szycie butów, czy budowanie domu. Tymczasem u nas
się sądzi, że umiejętność administrowania finansami, przemysłem, handlem, edukacją, zdrowiem, wojskiem, transportem mają specjaliści tych
branż. Ministerstwem Zdrowia ma zawiadywać lekarz, wojska – oficer,
transportu – szofer, edukacji – nauczyciel, przemysłu – inżynier, handlu –
kupiec itd. To jest monstrualna bzdura importowana z b. ZSRR.
Każdym ministerstwem powinien kierować polityk/prawnik/ekonomista
znający się na zarządzaniu, administracji, ekonomii. Rada ministrów złożona z zespołu ludzi znających się na gospodarowaniu, mówiących wspólnym językiem dyskutuje rozumnie, poglądy ministrów się ścierają, z tego
wynikają prawidłowe decyzje rządu.
4
Stary apel do nowego rządu
O czym może mówić (między sobą) polska rada ministrów, czy to ongiś
komunistyczna, czy teraz solidarnościowa lub postkomunistyczna? O niczym,
bo każdy minister zna swoje „podwórko” branżowe i z reguły nie ma pojęcia
o rządzeniu krajem. Rządzenie krajem to przede wszystkim nieprzeszkadzanie inicjatywom przedsiębiorczych obywateli i jednoczesne interweniowanie tam gdzie potrzeba i wtedy kiedy potrzeba. Ale aby wiedzieć, gdzie i
kiedy potrzeba, nie można być oficerem, lekarzem, nauczycielem itd.
Za czasów Lecha Wałęsy przemycało się do rządu trochę rozumu.
Wiceministrem zdrowia ds. leków mianowano farmaceutę dr. Wojciecha
Kuźmierkiewicza od wybuchu „Solidarności” pilnie uczącego się zarządzania. Było nie do pomyślenia, by dyrektorem departamentu farmacji lub
jego zastępcą był ktoś nieznający się na zarządzaniu lekami.
Nawrót do analfabetyzmu nastąpił w rządzie Leszka Millera. Za przykładem Kremla. Pamiętamy, dostojnicy sowieccy leczyli się w rządowej klinice u zaufanego prof. dr. Piotrowskiego. Wdzięczni zrobili go na długie
lata ministrem zdrowia ZSRR. Pamiętamy, rodzina Millera leczyła się u dr.
Łapińskiego. Zrobiono go na długie lata ministrem zdrowia RP. Na posadzie ministra zdążył nawet zrobić habilitację i „karierę” naukową. Służba
zdrowia zmajstrowana przez niego leży w grobie do dziś. Zarządzanie
farmacją zniszczył totalnie. Swym zastępcą ds. farmacji uczynił lekarza
Naumana analfabetę farmaceutycznego. Im niepotrzebny był departament farmacji złożony ze specjalistów od zarządzania. Po co mają patrzeć
na ręce? Na jego miejsce utworzono departament polityki lekowej złożony z lekarzy. Niepotrzebny był jedyny w resorcie farmaceutyczny instytut
naukowy (Instytut Leków). Przekształcono go w jeden więcej instytut
medyczny (Instytut Zdrowia Publicznego).
Wałęsa, gdyby to widział, użyłby dosadnego słowa.
My, niestety, nie mamy autorytetu Wałęsy, i możemy gderać do woli bez
skutku. Zarządzanie farmacją leży w gruzach do dziś.
Rządy farmacją w wykonaniu lekarzy promieniują negatywnie wszędzie.
W nauce już dochodzi do tego, że dziekanami szkół wyższych farmacji są
lekarze. Zamiera nauczanie uczciwej, rządowej, propacjentowej gospodarki
lekami, obiektywnej ekonomiki leku. Rośnie w siłę prokoncernowa, promonopolistyczna nauka, przezwana farmakoekonomiką. Rektorzy-lekarze
nie wiedzą, co czynią.
Nie tylko rektorzy. Ministrowie i wiceministrowie, dziekani i prodziekani,
dyrektorzy instytutów, agencji, komisji i ich zastępcy nie wiedzą, na jakim
świecie farmaceutycznym żyją. Niektórzy wręcz siedzą w kieszeniach miliarderów z przemysłu farmaceutycznego fundujących kongresy, wakacje, publikacje, inwestycje. Świat farmaceutyczny rządzony przez medyków musi
być źle rządzony, bo nigdy nie wiadomo, który medyk dostrzega dwoistość
natury wielkich przemysłowców farmaceutycznych. Oni chcą postępu,
odkryć, nowych leków i chcą miliardowych zysków. Niektórzy chcą tylko
miliardowych zysków za iluzję postępu, odkryć, nowych leków. Profesor
5
Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne
medycyny, lekarz, wychowany na Hipokratesie, uczciwy do szpiku kości, tego
może nie widzieć. A współpracować z przemysłowcami raczej musi.
Dlatego lepiej nie pozwalać lekarzom rządzić lekami.
Rynek leków w Polsce jest ewidentnie chory z przyczyny lekarzy z profesorami medycyny włącznie.
Lekiem Nr 2, zamiast Nr 102, pochłaniającym niepotrzebnie zawrotne
pieniądze jest Clexane. Wskutek lekcji serwowanych przez producenta nie
bez pomocy profesorów medycyny.
Lekiem Nr 4, zamiast Nr 1004, jest Prestarium, pril nielepszy, a wielekroć droższy od najlepszych prili. Prawie niestosowany w USA, RFN itp.
Lekiem Nr 6 jest Gripex, który nie leczy grypy.
Lekiem Nr 7 jest Detralex na „ciężkie” nogi.
I tak dalej i tak dalej, obrazki kompromitujące i rujnujące.
W każdym kraju jest niewiedza farmaceutyczna. Nie ma sposobu, by
jej nie było. Rozmiar, natężenie tej niewiedzy w Polsce jest zatrważające.
Ministrowie zdrowia-lekarze tego nie widzą. Nie mogą widzieć, bo do tego
trzeba innego fachu. Nie mają zastępców nie-lekarzy ds. farmacji, nie
mają dyrektorów i ich zastępców nie-lekarzy ds. farmacji, którzy by te anomalie widzieli.
W konsekwencji Narodowy Fundusz Zdrowia potulnie za wszystko
płaci. Nie ma fachowców, którzy by tupnęli nogą, powiedzieli ministrom
zdrowia prawdę. Analfabetyzm w gospodarce lekami jest powszechny.
Dramat polega na tym, że rząd uniemożliwia walkę z tym analfabetyzmem. Oto dowód:
Jednostką zwracającą uwagę na błędy w gospodarce lekami, stosowanie leków gorszych i droższych zamiast lepszych i tańszych jest Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne. Jego uwagi i opinie są publikowane
w organie prasowym „Aptekarz”. Te uwagi i opinie ewidentnie nie odpowiadają interesom firm sprzedających leki nie lepsze, a droższe. Jedna z tych
firm, firma „Servier”, robiąca leki podrzędne, nierenomowane i sprzedająca
je masowo w Polsce po cenach dużo wyższych od cen leków podstawowych renomowanych na świecie, zaskarżyła „Aptekarza” do sądu. Zeznała, że „Aptekarz” publikuje informacje nieprawdziwe i szkodzi imieniu i interesom firmy. Sąd, w osobie jednej sędzi, nie pytał o zdanie biegłych rzeczoznawców, przyznał rację „Servierowi” i kazał nam zaniechać publikowania danych niekorzystnych dla „Serviera”. Wyrok jest równoznaczny z
zamknięciem „Aptekarza” i zaniechaniem działalności Towarzystwa.
Całe życie wydajemy krytyczne sądy o lekach. To jest nasz zawód i
powołanie. Zakazanie nam tego jest dramatem do kwadratu, bo jeśli „Aptekarz” nie może walczyć o dobrą gospodarkę lekami, to nie może też nikt
inny. Rządy koncernów farmaceutycznych mają być nieskrępowane.
Konflikt „Servier” – „Aptekarz” opisaliśmy rządowi i sejmowi. Wystąpiliśmy do władz o drobną korektę prawa farmaceutycznego, która by uniemożliwiała odbieranie głosu farmaceutom-patriotom, kneblowanie im ust
6
Stary apel do nowego rządu
przez przemysłowo-handlowych graczy – patrz „Aptekarz” Nr 5/6 (2007).
Brzmienie proponowanej przez nas noweli miało polegać na dopisaniu art.
64a o treści: „Prasa medyczna i farmaceutyczna może wypowiadać się krytycznie o działalności reklamowej, promocyjnej, marketingowej podmiotów odpowiedzialnych”. To „nie narusza cywilno-prawnej ochrony dóbr
osobistych”.
Do chwili obecnej nasze wystąpienie jest bez biegu, bo Ministerstwo Zdrowia stanęło po stronie „Serviera” – przeciw „Aptekarzowi”. Od maja do grudnia 2007 r. palcem nie ruszyło. Wręcz zajęło stanowisko, że prawo obecne
(jego konsekwencją jest wyrok sądu) nie wymaga korekty. Jest zadowalające.
Oto pismo MZ-PL-4642-526Z-1/MS/07 MZ-PRL-070-426/HP/07 z 18 lipca
2007 r. wiceministra B. Piechy do senatora interweniującego w sprawie:
„publikacje farmaceutyczno-ekonomiczne specjalistów, opinie w
dziedzinie farmakologii, krytyczne wypowiedzi, nie mieszczą się w
zakresie uregulowań dotyczących reklamy produktów leczniczych”.
Oto pismo MZ-PLO-460-5194-2/MG/07 z 6 sierpnia wiceminister
Gręziak do TFE:
„prawo do wolności wypowiedzi jest już zagwarantowane konstytucyjnie. … Ponadto prawo powyższe jest zagwarantowane w Prawie prasowym i nie ma potrzeby powielania tego w ustawie – Prawo
farmaceutyczne”.
Wiceministrowie zdrowia mają w nosie wyrok sądu, którym sędzia
zabroniła nam krytycznych wypowiedzi o bałamutnych lekach „Serviera”
uznawszy, że służą one dobrze narodowi polskiemu, a nasze krytyczne
wypowiedzi są niewłaściwe, niezgodne z Konstytucją i Prawem prasowym. Czy sędzia może być podejrzana o to, że nie zna Konstytucji i Prawa
prasowego? Nie. Ona po prostu nie ma pojęcia o rynku leków, na którym
są czary mary. Rozszyfrowywanie jego czarów przez nas „Servier” uznał
za nieprawdziwe. Sędzia mu uwierzyła.
Jeśli nie powie się wyraźnie w Prawie farmaceutycznym, że farmaceuta i lekarz może głosić wszystko, czego się o leku i pokrętnej o nim
bladze dowiedział, trzeba będzie zamknąć całą prasę farmaceutyczną i
medyczną w części krytycznej dla firm farmaceutycznych.
Uparta życzliwość Ministerstwa Zdrowia dla „Serviera” mogła być interpretowana jako brak wiedzy o rynku leków. Niepokój o błędność tej interpretacji powstał w grudniu 2007 r. po opublikowaniu kolejnej listy leków
refundowanych, w której znalazła się ivabradina (Procoralan „Serviera”).
Pomimo że nikt nam znany poza podmiotem odpowiedzialnym o refundację nie wnioskował, a były głosy zdecydowanie krytyczne, wiceminister Piecha tych głosów nie wysłuchał, a kiedy prasa podniosła raban,
ujawnił, że jest obiektem nagonki, że na zablokowaniu refundacji ivabradiny zależało firmom robiącym leki, które ivabradina zastąpi („Bolesław Piecha: Naruszyliśmy potężne interesy”, „Rzeczpospolita” z 28 listopada 2007
r. str. A9). Ufny, a bezdennie ignorancki „farmaceutycznie” dziennikarz
7
Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne
Aptekarz Vol 16 Nr 1/2, 9-10 (2008)
napisał na ten temat tekst rozwijający tezę wiceministra Piechy na 2 stronach gazety („Rzeczpospolita” z 6 grudnia 2007 r. A6-A7 „Czy przedstawiciel Polpharmy usiłował zablokować listę leków”.
Nasze Towarzystwo naukowo-społeczne, które ostrzegło wiceministra
Piechę, by nie refundować nowej ivabradiny póki nie ma ona renomy leku
koniecznego, a kosztuje 48 razy więcej niż lek renomowany, który ma
zastępować, jawi się w tejże gazecie jako lobbysta, zmafiowany z „pazernym” Jerzym Starakiem, walczącym by nie utracić zbytu swego deficytowego leku 48 razy tańszego. Te monstrualne bzdury gazetowe nie są
komentowane przez wiceministra Piechę. Przez nikogo.
W takiej Polsce, z tak bezdennie nieznającym się na rzeczy Ministerstwem Zdrowia, nie może być prawidłowego zaopatrzenia ludności w leki.
Pisaliśmy już o tym trochę na zakończenie roku 2007 w „Aptekarzu” Nr
11/12 („Dobry rynek leków nie ma szans”). Teraz na początku roku 2008
informujemy w „Aptekarzu” Nr 1/2 o tym samym („Prawda o ivabradinie i
refundacji”). Artykuły te pełnią znikomą rolę, bo sfery rządzące mają dużo
spraw na głowie i naszych artykułów nie czytają.
Skłońmy je choć do przeczytania krótkiego apelu o następującej treści:
Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne
Farmacja polska leży w gruzach. Główną tego przyczyną jest nie
korupcja, lecz brak kwalifikacji rządu do gospodarowania lekami.
Poprawa stanu rzeczy nie jest możliwa bez dopuszczenia do głosu
ludzi kwalifikowanych oraz bez konstruktywnej krytyki rzeczywistości.
Krytyka rzeczywistości jest niemożliwa, bo godzi w interesy firm
robiących leki nie najlepsze i najdroższe, a polskie prawo nie pozwala godzić w interesy firm zwane dobrym ich imieniem – patrz wyrok
Sądu Okręgowego w Warszawie II C 1005/06 z dnia 5 kwietnia 2007
r., „Aptekarz” Nr 5/6 (2007), 156-168.
Trzeba dopisać 1-2 zdania w Prawie farmaceutycznym – patrz „Aptekarz” Nr 5/6 (2007) str. 120-128, tak, by sądy mogły wydawać wyroki w
sprawach leków sprawiedliwe dla Polaków, a nie dla koncernów.
Apeluje się do nowego rządu RP o zgłoszenie Sejmowi RP wymienionej wyżej propozycji.
Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne
Dr Tadeusz J. Szuba
Prezes Zarządu
PS. Deklarujemy ponadto, że kiedy rząd (Minister Zdrowia) zechce
prawidłowo gospodarować lekami, zarekrutować do tego celu kwalifikowanych specjalistów, a takich na rynku pracy nie znajdzie, my udzielimy
niekwalifikowanym specjalistom korepetycji.
8
Apel do prawników o serce dla pacjentów
Nasze wystąpienia „Prawodawcy – na ratunek” („Aptekarz” Nr 5/6, 2007)
oraz „Stary apel do nowego rządu” („Aptekarz” Nr 1/2, 2008) nie są chimeryczne. Polakom grozi farmaceutyczna śmierć głodowa, bo firmom zyskofilnym wolno wszystko, a farmaceutom (lekarzom, adwokatom) – nie.
Sprawa jest wielce ważna i bez pomocy prawników nierozwiązywalna.
O co chodzi? O równe prawa stron: producentów i konsumentów. Z tym,
że w farmacji, niezrozumiałej dla konsumenta, obok niego musi być aptekarz, lekarz i każdy inny adwokat skłonny mu pomagać. W szczególności
chodzi o prawo do wypowiedzi, o wolność słowa w biznesie.
Prawnicy, specjaliści od ustaw i ważnego dla nas kodeksu cywilnego,
są święcie przekonani, że prawo w Polsce w pełni gwarantuje wszystkim
wolność słowa. To przekonanie ma formalne uzasadnienie. Wszak Konstytucja RP zapewnia wolność słowa. Art. 14 precyzyjnie ją gwarantuje
środkom społecznego przekazu. Wszak intencja ustawy zasadniczej została jeszcze rozwinięta w ustawie Prawo prasowe.
Wolność słowa jest obwarowana pewnymi ograniczeniami (słowo ma
głosić prawdę, dane powinny być gromadzone i przedstawiane rzetelnie,
nie należy lżyć, lecz szanować dobre imię jednostki). Oczywiście te ograniczenia są jednakowe dla producentów i konsumentów.
Z punktu widzenia prawnika wszystko jest o kay.
Otóż rynek leków bardzo różni się od innych rynków. Nie tylko chleb, masło i ser, ale też samochód i telewizor każdy widzi. Nie jest łatwo producentowi blagować. Działania leku w całym zakresie, w tym skutków niepożądanych, nikt nie widzi. Nawet profesor medycyny. Można blagować do woli.
Temat jest tak trudny i złożony, że do dnia dzisiejszego najlepsze agencje rządowe (FDA, EMEA) nie oceniają w pełni walorów i wad rejestrowanych środków leczniczych. Nie porównują działań pożądanych i niepożądanych poszczególnych środków. Do decyzji o rejestracji, do decyzji o
dopuszczeniu do obrotu, wystarcza, że produkt jest lepszy od placebo. To
brzmi jak farsa, ale farsą nie jest. Byle jakie leki (oczywiście bezpieczne,
nie zabójcze) przenikają ustawicznie do obrotu farmaceutycznego.
W tej sytuacji producenci leków, zwłaszcza ci duzi (mali robią leki stare, o których nie potrzeba nic mówić), łżą „jak najęci”. Podają konsumentom i ich lekarzom ułamki prawdy korzystne dla towaru i biznesu, a przemilczają fragmenty prawdy niekorzystne.
Obłuda jest mało rażąca w reklamie konkretnego leku w oderwaniu od
innych. Po prostu przemilcza się wiele jego wad. Ale który lek jest w ogóle
bez wad?
Obłuda jest cyniczna przy reklamie każdego leku przecież funkcjonującego pośród palety innych leków podobnie działających. Taki lek jest z
reguły gorszy od leków-prymusów w danej grupie, a jest reklamowany
tak, by wydawał się lepszy.
„Prasa” producencka jest powszechnie nieuczciwa, wprowadzająca w
9
Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne
Aptekarz Vol 16 Nr 1/2, 11-23 (2008)
błąd. Nieuczciwa legalnie. Konstytucja i Prawo prasowe wymagają podawania prawdy, ale nie wymagają pełnej prawdy.
„Prasa” konsumencka, do której należy „Aptekarz”, uzupełnia wiedzę
przemilczaną przez przemysłowców. Też jest legalna. Nigdy nie jest nieprawdziwa. Nie może nawet być wplątana w spory merytoryczne: lek pomaga na to lub na tamto albo nie pomaga. My informujemy, że lek „X” u
nas stosowany masowo, a za granicą lekceważony, kosztuje tyle i tyle razy więcej, aniżeli lek „Y” będący lekiem renomowanym na całym świecie.
Przecież miliony lekarzy ordynujących lek „Y” to nie są durnie. To są
medycy inteligentni, umiejący wybierać to, co lepsze. Tysiące lekarzy ordynujących lek „X” w Polsce to też nie durnie. To ofiary systemu rzucającego ich na pastwę producentów drogich. To biedacy, których nawet nie
stać na naukową, obiektywną literaturę medyczno-farmaceutyczną. Czytają dostępne czasopisma izb zawodowych, w których nie ma prawdy o
lekach z obawy, że koncerny farmaceutyczne zaniechają dotacji, darowizn
i temu podobnych legalnych „łapówek”. Jedynym źródłem wiedzy o lekach w Polsce są przedstawiciele firm farmaceutycznych. Im firma droższa, tym więcej ma pieniędzy na serwis informacyjno-reklamowy.
Przeto wiedza obiektywna w Polsce powinna być na wagę złota.
Szanowni Prawnicy,
Nie obstawajcie przy stanowisku, że głoszenie prawdy jest w farmacji
dobrze uregulowane prawem. Niestety, nie jest, czego dowodem był wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie – patrz „Aptekarz” Nr 5/6 (2007).
Byłoby pomówieniem podejrzewać sędzię o nieznajomość Konstytucji
RP i Prawa prasowego. Ona zna je doskonale. A jednak wydała wyrok skazujący nas na milczenie. Koncerny farmaceutyczne mogą łgać (poprzez tajenie prawdy) do woli. Prasa konsumencka nie może podawać pełnej prawdy, bo wtedy oczywiście godzi w interes, a nawet dobre imię producenta.
W rzeczywistości w to dobre imię producenta godzi sam producent pobierając zachłannie za kiepski lek „X” cenę 5-10-15 razy wyższą od ceny
renomowanego leku „Y”. Społeczeństwo pragnie zdrowia, dostępu do leków. Kto ten dostęp utrudnia w swym egoistycznym interesie, sam psuje
sobie dobre imię.
Szanowni Prawnicy,
Rozumiemy, że jesteście przeciwni mnożeniu aktów prawnych. Pomyślcie
jednak: Prawo prasowe wymyślono dlatego, że Konstytucja strzegła wolności słowa nie dość precyzyjnie. „Niewolne” słowo mogło się przemycać. Skoro teraz wiemy, że Prawo prasowe także strzeże w farmacji wolnego słowa
nie dość precyzyjnie, nie dość sprawiedliwie, pozwólcie dopisać do Prawa farmaceutycznego artykuł zrównujący przywileje producentów i konsumentów.
To nie będzie mnożenie aktów prawnych. To będzie reforma państwa,
w którym zarządzanie lekami ma należeć do rządu, a nie do koncernów
farmaceutycznych. Zgodnie z przykazaniem Konstytucji RP, by rząd dbał
o zdrowie Polaków. Obecnie robi to wadliwie, bo każdy fabrykant reprezentowany np. przez dr. Pachockiego ma dostęp wszędzie z prawdą cząstkową, natomiast każdy konsument (pacjent) reprezentowany np. przez
dr. Szubę ma zakazane przez Sąd RP głoszenie prawdy uzupełniającej,
rzekomo godzącej w dobre imię producenta.
Tadeusz J. Szuba
10
Prawda o ivabradinie i refundacji
W Polsce, w kraju o umiarkowanym stopniu zamożności, nie jest możliwe uprzystępnianie każdemu wszystkich leków. Istnieje wzorowany na
wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia system selekcji leków podstawowych i uzupełniających oraz system ich finansowania ze środków publicznych.
Selekcja terapeutyczna jest zadaniem relatywnie łatwym. Nigdy lekiem
podstawowym lub uzupełniającym nie powinna stać się nowinka terapeutyczna. Zawsze liczne grona lekarzy, a nawet specjalistów mają możność
poznać medykament i wyrazić o nim swoją opinię.
Ustawiczny kłopot jest z selekcją ekonomiczną. Nowe leki są niemal
zawsze opatentowane, monopolistyczne, przeto bardzo drogie. Minister
odpowiedzialny za zdrowie narodu nie może podejmować decyzji o refundacji nie bacząc na koszt leku. Fundusz publiczny jest zawsze ograniczony, przeto refundowanie leków drogich i nie nieodzownych byłoby równoznaczne z pozbawianiem ludności leków niezbędnych.
Minister Zdrowia zawsze był i będzie pod presją biznesmenów, którzy
chcą zarabiać, wiedzących o tym, że lek refundowany sprzedaje się jak
chrupiące bułeczki, a ten sam lek nierefundowany zalega w magazynach.
W listopadzie 2007 r. przy kolejnej korekcie wykazów leków refundowanych wybuchła afera z ivabradiną. Oskarżono wiceministra zdrowia do
spraw farmacji Bolesława Piechę za objęcie refundacją leku kardiologicznego, ivabradiny, wskutek podejrzanych kontaktów z producentem – firmą
„Servier”.
Gazeta „Dziennik” opublikowała 19.XI.2007 r. w dziale „Polityka” sensacyjny artykuł „Podejrzana lista leków” z rewelacjami na temat refundacji leków:
Na liście w ostatniej chwili (przed odejściem rządu PiS) znalazła się
Iwabradyna, nowy lek na nadciśnienie koncernu Servier. Lek drogi rzadko stosowany…
Czy wiceminister w rządzie PiS Bolesław Piecha uległ naciskom lobbystów? On zaprzecza. Ale inni mają wątpliwości…
O godz. 8.30 w środę 7 listopada w gmachu resortu zdrowia rozpoczyna się spotkanie z francuską firmą farmaceutyczną Servier. Do gabinetu
Piechy odpowiedzialnego za listę leków refundowanych wchodzą trzy osoby: Wiesław Likus, znany biznesmen z branży turystyczno-hotelarskiej,
oraz dwóch przedstawicieli firmy Servier. Wśród nich uznany za jednego
z najbardziej wpływowych ludzi w Polsce dyrektor ds. medycznych tej fir11
Tadeusz J. Szuba
my Robert Pachocki. O czym rozmawiano? – W środę Pachocki wpadł tylko na chwilę bagatelizował tę sprawę Piecha. Później przyznał jednak, że
Iwabradyna była jednym z tematów rozmowy.
Ale to właśnie kilka godzin po spotkaniu minister Religa podpisał poprawioną listę leków. Znalazła się na niej Iwabradyna. Informacje potwierdza sam Religa. – Listę podpisałem 7 listopada między 14 a 15 i dopiero
wtedy dodaliśmy do niej Iwabradynę – mówi były minister…
Zaskoczenia sprawą nie kryje były minister zdrowia Marek Balicki. – Z
taką sytuacją się jeszcze nie spotkałem – dziwi się. Przyznaje, że uzupełnienie listy o Iwabradynę kilka godzin po spotkaniu Piechy z przedstawicielami Serviera jest mocno kontrowersyjne…
Zresztą sam Piecha miał wątpliwości co do wpisania leku na listę. –
Przez te kontrowersje zdecydowałem, że Iwabradyna najprawdopodobniej nie znajdzie się na liście – mówił „Dziennikowi” jeszcze w sobotę 3 listopada. Te wątpliwości zniknęły jednak tego samego dnia, w którym resort zdrowia odwiedzili ludzie z Serviera.
Wiceminister Piecha wzięty w cztery ognie przez bystrych dziennikarzy pogubił się w zeznaniach. Pytany, czy miał „restauracyjne” kontakty z
ludźmi Serviera, zaprzeczał. Gdy okazało się, że go widziano tam i tam,
wtedy i wtedy, przestał zaprzeczać. Powstała bardzo niezręczna sytuacja:
zrezygnował ze stanowiska w PiS.
Znam dr. Piechę nieco i nie dopuszczam myśli, by tu decydował czynnik korzyści materialnych. Nieszczęściem jego, i nie tylko jego, jest nadmierna uniżoność wobec zagranicznych potęg. To jest choroba wielu naszych dostojników w partiach politycznych i w profesurze medycznej. Przypomnijmy sobie aferę z podwójnymi cenami koncernów na granicy: najpierw wysoka dla ustalenia ceny urzędowej pobieranej w aptekach, później niższa, by były fundusze na łapówki, reklamę, repów. Koncernom uległ Verheugen, wicepremier Komisji Europejskiej, po czym przyjechał do
Warszawy i przekonał premiera Belkę o ich niewinności. Już nie ma tematu.
Uległość wobec koncernów, ich finansowej potęgi, jest powszechna.
Profesorowie medycyny nie mogą sobie pozwolić na szczerość, bo nie dostaną dotacji, darowizn. Korporacja zawodowa na dorocznej imprezie w
Teatrze Polskim nie może nie wywiesić ogromnego transparentu SERVIER,
bo nie będzie miała czym pokryć kosztów imprezy. Towarzystwa naukowe medyczne i farmaceutyczne „siedzą w kieszeni” koncernów, by „przeżyć
do pierwszego”. Z wdzięczności milczą. Ich organy prasowe nie piszą o
ivabradinach.
W polskich warunkach być wiceministrem zdrowia ds. farmacji to jest
duża sztuka. Dr Bolesław Piecha jej nie posiadł, czego dał dowód niewłaściwą reakcją na dziennikarskie ataki „ivabradinowe”. Udał się do relatywnie życzliwej PiS'owi gazety „Rzeczpospolita” i naopowiadał o wrogiej
przeciw niemu akcji krajowego przemysłu farmaceutycznego. Nową listą
12
Prawda o ivabradinie i refundacji
leków refundowanych z ivabradiną rzekomo ugodził w ten przemysł. Teraz doświadcza jego zemsty.
Można ostatecznie zrozumieć, że gazeta poruszająca wszystkie tematy, nie znająca się na farmacji, zaufała wiceministrowi rządzącemu farmacją. „Rzeczpospolita” w dniu 28 listopada 2007 r. wydrukowała mu niemały artykuł-wywiad „Bolesław Piecha: Naruszyliśmy potężne interesy”,
w którym przemyciła jego poglądy, że wiele firm farmaceutycznych (polskich) straci dominującą pozycję na rynkach po wejściu w życie nowej listy leków, że oskarżany o dopisanie do niej iwabradyny jest obiektem nagonki.
Nie sposób zrozumieć, że umysł farmaceutyczny Nr 1, w pojęciu rządzącej partii, staje w obronie firmy zagranicznej oferującej po zawrotnej
cenie lek nigdzie nieuznany za ważny i potrzebny, zajmuje wrogą pozycję
wobec firm krajowych oferujących leki wielce renomowane za grosze. Takie rządzenie Polską nie mieści się w głowie. Dopuszczanie takich ludzi
do rządzenia krajem jest kompromitacją partii politycznej.
Niefachowa „Rzeczpospolita”, w 50% rządowa, tak dalece przejęła się
naukami dr. Piechy, że rozpętała kampanię antypolską, prokoncernową,
prozagraniczną. W dniach 6 i 7 grudnia wydrukowała trzy artykuły: na
pierwszej stronie „Wojna o pieniądze za leki” i dalej „Czy przedstawiciel
Polpharmy usiłował zablokować listę leków” oraz „Koncerny blokowały
nie tylko iwabradynę”.
Rzeszom czytelników „Rzeczpospolitej” zafundowano stek bzdur w rodzaju:
– …jak ustaliła „Rz”, to firmy skupione w Polskim Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego (PZPPF) próbowały usunąć z listy zarówno lek francuskiego konkurenta, jak i inne specyfiki …
– PZPPF było wspierane przez Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne…
– Na zablokowaniu listy mogło zależeć przede wszystkim firmie kontrolowanej przez Jerzego Staraka. Polpharma broni swoich wpływów na
rynku betablokerów (leków kardiologicznych). Sama produkuje cztery takie leki. Iwabradyna jest konkurencyjnym środkiem.
– w obu lobbujących przeciw specyfikowi Serviera organizacjach
(PZPPF i TFE) są osoby związane z Polpharmą… Dopisanie iwabradyny
oznaczać mogłoby dla Polpharmy olbrzymie straty.
– W zwalczanie iwabradyny zaangażowane było Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne.
– …Szuba walcząc o usunięcie z listy iwabradyny, dopuścił się kłamstwa. …twierdził, że lek Serviera nie jest refundowany nawet we Francji.
…Wielokrotnie zawyżył też skutki finansowe refundowania leku.
– Jak odkryła „Rz”, wśród założycieli TFE są osoby związane z Polpharmą…
– Koncerny („Rz” nazywa koncernami polskie firmy farmaceutyczne)
13
Tadeusz J. Szuba
blokowały nie tylko iwabradynę. …Jak się okazuje, obie organizacje
(PZPPF i TFE) skrytykowały też umieszczenie na liście nowoczesnego leku na schizofrenię – risperidonu (i Keppry na padaczkę).
Bzdury „Rzeczpospolitej” są kosmiczne. Prawie rządowa gazeta nie może nie wiedzieć, że każde rozporządzenie każdego ministra przed podpisaniem i wejściem w życie musi być wyłożone do konsultacji społecznej.
Ktokolwiek się wypowiadał na temat listy leków refundowanych działał
legalnie i patriotycznie. Nie wolno go oskarżać. Można po prostu go nie
wysłuchać, jeśli działał nie w interesie pacjentów. Ale o tym nie może mówić dziennikarz-analfabeta farmaceutyczny.
Tymczasem dziennikarz uczynił z polskiego przemysłu farmaceutycznego, na którego wyrobach stoi zdrowie narodu, aferzystę. Wspólnikiem aferzysty obwołano „moje” Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne, które zgodnie z prawem i posiadaną wiedzą wydało opinie o nowych lekach refundowanych.
Sprawa dotyczy węzłowych problemów gospodarki lekiem, decydujących o obfitości lub niedostatku dóbr nieodzownych dla zdrowia
38-milionowego narodu. Przeto omówmy ją w oparciu o konkrety.
1. Udział Towarzystwa Farmaceutyczno-Ekonomicznego w „sprawie”.
Zawsze interesowaliśmy się aktywnie dostępnością leków. Dawniej
pod szyldem sekcji ekonomicznej Polskiego Towarzystwa Farmaceutycznego, obecnie – Towarzystwa Farmaceutyczno-Ekonomicznego. W
2006 r. to zainteresowanie było trochę większe, ponieważ Minister Zdrowia Zbigniew Religa, wybitny kardiochirurg, ale skromny znawca leków,
poprosił mnie o pomoc przy swych decyzjach refundacyjnych, bo nie jest
ani farmaceutą, ani ekonomistą i pomocy potrzebuje. Wykonaliśmy ogromną robotę opiniodawczą. Patrz artykuły „Uwagi dotyczące propozycji refundowania nowych leków” opublikowane w „Aptekarzu” Nr 9/10
(2006), 172-189 i Nr 11/12 (2006), 227-248.
W 2007 r. wiceminister Bolesław Piecha nie prosił nas o pomoc. Musiał jednak, zgodnie z wymogami prawa, wyłożyć do publicznej wiadomości projekt kolejnej korekty wykazów refundacyjnych, co nastąpiło 17 października 2007 r. Wówczas my, zgodnie z obywatelskim obowiązkiem i statutowym powołaniem, zgłosiliśmy uwagi. Patrz list TFE z 19 października
2007 r. do ministra Religi i wiceministra Piechy opublikowany w „Aptekarzu” Nr 11/12 (2007) str. 309-314 pod tytułem „Komentarz do nowych pomysłów refundacji leków”.
W projekcie ministerstwa było 21 nowych leków do objęcia refundacją.
Zaopiniowaliśmy 11 pozytywnie, 8 negatywnie, z dwoma radziliśmy poczekać. Zgodnie z naszym statutem i naszymi kwalifikacjami w opiniach zwracaliśmy uwagę głównie na ekonomikę refundacji. Opinie terapeutyczne
niech należą przede wszystkim do towarzystw medycznych.
Ciekawostka: w naszym dokumencie z 19 października 2007 r. (komen14
Prawda o ivabradinie i refundacji
tarzu do refundacji) opinia o ivabradinie była negatywna, natomiast w ministerialnym zestawieniu uwag do projektów rozporządzeń refundacyjnych, patrz Internet 20 listopada 2007 r. przerobiono ją na pozytywną.
Napisano też, że uwagi częściowo uwzględniono, a żadnej nie uwzględniono.
Udział naszego Towarzystwa w sprawie ograniczył się wyłącznie do wystosowania komentarza później opublikowanego w ,,Aptekarzu”. Nie dyskutowaliśmy naszych opinii z przemysłem, hurtem, detalem, z nikim. Oczywiście nie traktowaliśmy naszych uwag jako tajnych, udostępniliśmy je zainteresowanym instytucjom np. Komisji Zdrowia Sejmu RP, Izbie „Polfarmed”,
Polskiemu Związkowi Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego.
Można dodać, że telefonował do mnie wiceminister Piecha w sprawie
naszych opinii. Podtrzymałem je wszystkie w długiej rozmowie nie zważając na to, że wg wiceministra za ivabradiną wypowiadał się prof. Opolski, ważny autorytet kardiologiczny. Opinia prof. Grzegorza Opolskiego,
którą poznałem później, nie postulowała refundacji. Prawda – nie była też
dyskwalifikująca.
2. Wiedza o ivabradinie.
Jest znikoma ze względów obiektywnych. Lek istnieje dopiero od końca 2005 r. Ma mikroskopijne zastosowanie, np. w dużych Niemczech w
ciągu całego roku wypisano na nią zaledwie 10.000 recept. Przeto doświadczenie kliniczne prawie żadne. Wiedza opiera się na bardzo skąpej literaturze medycznej, np.:
Tardif et alia porównywali działanie ivabradiny i atenololu na 939 pacjentach z dławicą piersiową; korzystnych różnic nie stwierdzono. Eur.
Heart J. 26: 2529-2536.
15
Tadeusz J. Szuba
Rużyłło et alia obserwowali ivabradinę na 1195 pacjentach z dławicą
piersiową porównując działanie z amlodipiną; również nie dostrzegli różnicy zasługującej na uznanie. Drugs 67: 393-405.
Ivabradina ma bardzo niekorzystne działania niepożądane. U 15% pacjentów leczonych ivabradiną występuje uszkodzenie siatkówki. U 3% zanotowano bradykardię zatokową.
Ivabradinę udało się „Servierowi” zarejestrować w europejskiej agencji EMEA ze wskazaniem do leczenia dławicy piersiowej u pacjentów niemogących być leczonymi betablokerami (atenolol, metoprolol, bisoprolol
itp.). Skoro udało się lek zarejestrować, „Servier” ma prawo go promować.
W krajach dobrze zarządzanych napotyka trudności:
W Niemczech instytut naukowy kas chorych udziela lekarzom zalecenia, by ivabradiny nie stosować jako terapeutycznej alternatywy dla dotychczas stosowanych leków z uwagi na bardzo niekorzystne jej działanie na siatkówkę oraz przeogromny koszt. Instytut wypomina „rejestratorom” leku, że w klinicznych badaniach przedrejestracyjnych nie dokonano żadnych porównań z azotanami organicznymi (nitrogliceryna, azotan
izosorbitolu).
We Francji fachowa prasa odradza lekarzom stosowanie ivabradiny.
Niezależne czasopismo fachowe „Prescrire” opublikowało obszerny artykułrecenzję poświęconą ivabradinie pod znamiennym tytułem „Ivabradina –
najlepiej nie stosować przy dusznicy bolesnej”. Patrz „Aptekarz” Nr 7/8
(2007), 200-201.
Opinia o ivabradinie w kraju pochodzenia, Francji, jest tak zła, że pomimo zarejestrowania leku przez EMEA w 2005 r. na rynku francuskim w
2005 r., 2006 r. i do sierpnia 2007 r. go nie ma. Patrz „Le dictionnaire Vidal 2007”, spis monografii jest bez ivabradiny.
3. Refundacja ivabradiny
System uprzystępniania leków chorym z pomocą funduszy publicznych istnieje od dawna, ale ten nowoczesny, nas interesujący, został
wprowadzony przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) w latach 1970.
wspólną decyzją ministrów zdrowia krajów członkowskich, na mocy której nie refunduje się wszystkich leków, lecz te najbardziej użyteczne. WHO
periodycznie publikuje modelowe listy leków podstawowych i uzupełniających, które w krajach członkowskich powinny być dostępne. Oczywiście
poszczególne kraje, stosownie do stopnia zamożności, mogą narodowe
listy leków poszerzać.
Aby chronić kraje członkowskie przed inwazją leków byle jakich, robionych dla pieniędzy, WHO wydała dwa „dekrety”: „Certification scheme”
chroniący kraj importera przed przywozem z kraju eksportera leków tam
niebędących w obrocie, niestosowanych, oraz „Good Manufacturing Practices” wymagający od producentów, by leki były wytwarzane we właściwych warunkach i spełniały określone wymagania.
16
Prawda o ivabradinie i refundacji
Wbrew zasadom WHO ustanowionym wespół z polskim Ministrem Zdrowia firma „Servier” wniosła w Polsce aplikację o refundowanie ivabradiny z funduszy publicznych w
dniu 3 marca 2006 r., kiedy ten lek nie był
nie tylko refundowany, ale nawet w ogóle
niestosowany we Francji.
Wbrew tymże zasadom urzędnicy Ministerstwa Zdrowia przyjęli aplikację i nadali bieg sprawie.
17
Tadeusz J. Szuba
Proces przygotowywania opinii dla Ministra Zdrowia o leku wnioskowanym do refundacji nie jest przejrzysty. Wymaga poprawienia i decyzji
podejmowanych kolektywnie.
Narodowy Fundusz Zdrowia rekomendował nierefundowanie ivabradiny i ezetimibu. Jaki kolektyw oddalił tę opinię, jak argumentował?
Powinniśmy poznać nazwiska kolektywu kardiologów, którzy wydali
Ministrowi opinie o postępie wnoszonym przez ivabradinę w walce z
dławicą piersiową. Na Zachodzie go nie stwierdzono, w Polsce – również
nie. Sprawa pachnie źle. Albo specjaliści nadmiernie zawierzyli „Servierowi”, albo urzędnicy ministerstwa nie słuchali kardiologów, a tylko producenta.
Powinniśmy poznać nazwiska członków zespołu międzyresortowego
do spraw cen. Kto akceptował cenę ivabradiny? (Jej nonsensowną wysokość omówię za chwilę.) Urzędnicy, którzy akceptowali cenę ivabradiny,
wykazali brak troski o fundusze publiczne.
Powinniśmy dowiedzieć się, kto w ministerstwie zlekceważył nasze ostrzeżenia farmaceutyczno-ekonomiczne. W uwagach do projektu refundowania ivabradiny podaliśmy, że kosztuje ona zł 7,63 w przeliczeniu na
DDD (definiowaną dawkę dobową), 48 razy więcej, aniżeli płacimy za betabloker atenolol, ten betabloker, dla którego ma ona być alternatywą wg
prac klinicznych „Serviera”. W naszym ostrzeżeniu świadomie i celowo pogroziliśmy Ministrowi, że decyzja o refundacji ivabradiny grozi stratą 1 miliarda złotych.
Dobrze wiemy, że firma „Servier” jest wielce utalentowana w zachęcaniu lekarzy do stosowania jej leków. Np. perindopril (Prestarium), prawie
niepotrzebny w Niemczech, USA i innych krajach, „Servier” sprzedaje w
Polsce z pomocą refundacji w ilości bliskiej 4 mln opakowań rocznie. To
dlaczego ma nie sprzedać 4 mln opakowań prawie niepotrzebnej ivabradiny (Procoralanu), gdy wesprze się promocją-refundacją? Oczywiście
nikt nie może wiedzieć, ile ivabradiny uda się sprzedać i ile będzie nas ona
kosztować. Zachowania lekarzy są funkcją wielu czynników. Ale Ministra
należy informować o groźbie utraty na niepotrzebny lek zawrotnych kwot
funduszy publicznych.
Bolejemy bardzo, że min. Religa był całkowicie zaabsorbowany sprawami politycznymi (strajkami w lecznictwie) i nie mieliśmy możliwości do
niego dotrzeć. Zapewne skreśliłby ivabradinę z projektu refundacji. Wiceminister Piecha nie umiał go zastąpić.
Sprawa nie jest groźna. Rząd ze Zbigniewem Religą ustąpił. Nastał nowy rząd z Ewą Kopacz, która ma stosunek do afery bardzo rozsądny. Nie
miesza się, by nie robić wrażenia wrogości do polityków innego stronnictwa. Ale oczekuje prawdy. Wie, że wykazy może poprawiać. Może w ciągu 3 miesięcy skreślić ivabradinę z wykazu leków refundowanych.
18
Prawda o ivabradinie i refundacji
4. Afera ivabradinowa
Niezależnie od błędnych decyzji refundacyjnych (nieograniczających
się do ivabradiny) mamy do czynienia z aferą personalną niemal dotykającą kryminału. Wiceminister Piecha zrezygnował z funkcji. Nawet zawiesił się w czynnościach partyjnych i poselskich. Prasa i telewizja huczy na
temat podejrzanych kontaktów przedstawicieli ministerstwa z przedstawicielami firmy-producenta. Producent kolportuje informacje wybielające oskarżenia prasy.
Wszystko to mogłoby nas nie interesować. Zgłosiliśmy komu trzeba nasze uwagi. Nie naszą rolą jest zmuszanie kogokolwiek do ich uwzględniania. Jeśli w toku procesu refundacyjnego miały miejsce nieprawidłowości,
niech zostaną prześwietlone przez powołane do tego organy.
Niestety, w dniu 6 grudnia 2007 r. „Rzeczpospolita” zamieściła na pierwszej stronie artykuł „Wojna o pieniądze za leki”, w którym i jeszcze dwóch
innych artykułach w charakterze aferzysty występuje krajowy przemysł
leków obawiający się utraty zysków z betablokerów, dla których ivabradina jest konkurencyjnym środkiem. Ten „przestępczy” przemysł robiący betabloker atenolol taniej 48 razy od ivabradiny był rzekomo wspierany w akcji przeciw ivabradinie przez Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne,
powiązane z ludźmi Jerzego Staraka, tego od krajowej Polpharmy, twierdzi „Rzeczpospolita”.
Ten atak wymaga odpowiedzi nie tylko z troski o dobre imię naszego
Towarzystwa, które ma statutowe cele i praktyczną działalność klarownie,
wręcz kryształowo patriotyczną, ukierunkowaną na dobro Polaków, by w
ramach istniejących możliwości mieli jak najlepszy dostęp do leków.
Nasze Towarzystwo jest idealnie niezależne. Nie ma żadnych powiązań z koncernami farmaceutycznymi, nie pobiera od nich ani jawnych, ani
skrytych dotacji. Nie kadzi autorytetom medycznym. Występuje przeciwko rządowi, gdy dobro rynku leków tego wymaga. Zgłasza postulaty do
parlamentu.
Członkowie zarządu Towarzystwa nie otrzymują żadnego honorarium.
Ewidencja kosztów działalności jest jawna. Ograniczają się one głównie
do kosztów publikowania i dystrybucji organu prasowego „Aptekarz”.
Nasze Towarzystwo ma kontakty z przemysłem farmaceutycznym, izbami aptekarskimi, hurtowniami, uczestnikami produkcji i obrotu lekami.
Kontakty te dotyczą popularyzowania prawdy pomocnej do dobrego gospodarowania. Obraz tej prawdy można uzyskać przeglądając kolejne numery czasopisma „Aptekarz”.
Towarzystwo ma licznych wrogów. Wśród nich są przede wszystkim
przesadnie pazerne koncerny farmaceutyczne, którym automatycznie psujemy dobrą pogodę opracowaniami farmaceutyczno-ekonomicznymi. Wynika z nich samoistnie prawda o setkach leków podobnych do ivabradiny.
My z nikim nie walczymy. Jedynie publikujemy prawdę i kolportujemy te
publikacje w tysiącach egzemplarzy do uczelni, bibliotek, placówek rzą19
Tadeusz J. Szuba
dowych i samorządowych, wszystkich szpitali i ośrodków zdrowia. Bezpłatnie! Do aptek w prenumeracie.
Zastanawiamy się, i zapewne nigdy się nie dowiemy, kto był naszym
wrogiem prowadzącym za rękę red. Cezarego Gmyza, autora aferalnej blagi w „Rzeczpospolitej”. Przecież red. Gmyz nie ma zielonego pojęcia o farmacji, a trzeba mieć spore pojęcie, by napisać kilka stron 6 grudnia i jeszcze dopisać jedną stronę 7 grudnia.
Red. Gmyz był tak dobrze nauczony farmacji przez wroga naszego Towarzystwa, że choć długo przez telefon dementowałem jego insynuacje,
nie posłuchał. Napisał tak, by naszym wrogom pasowało.
Co on zrobił? Namalował w poczytnym dzienniku („Rzeczpospolita”
jest gazetą półrządową, co zwiększa u czytelników wiarę, iż pisze tylko
prawdę) kicz z obrazkami osób rzekomo tworzących lobby (mafię) podważające walory ivabradiny po to, by chronić interesy już dostatecznie bogatego Jerzego Staraka właściciela „Polpharmy”.
Autor nie dostrzega lobby walczącego z największą zażartością o interesy „niedostatecznie” bogatego dr. Serviera domagającego się, by mu
nie przeszkadzano sprzedawać z poparciem polskiego rządu i finansów
NFZ mało potrzebnej ivabradiny po cenie 48 razy wyższej od bardzo potrzebnego atenololu. Z bezprzykładnym tupetem. Dziennikarze anty-Gmyzowi piszący krytycznie o refundacji ivabradiny są straszeni przez „Serviera” pozwem-skargą o naruszenie jego dóbr osobistych. Dzieje się to w
kraju, którego konstytucja gwarantuje wolność głoszenia poglądów i opinii.
Zaślepienie autora jest niepojęte. Przecież nawet nie dziennikarz, lecz
niejeden zwykły obywatel wie, że obok siebie funkcjonują dwa przemysły farmaceutyczne, markowy-drogi i generyczny-tani. Markowy jest legalnie drogi, ma rządową ochronę patentową po to, by był drogi. Ale tylko do
czasu ważności patentu. Po to, by przez okres ważności patentu producent dużo zarabiał, miał środki na postęp, na nowe leki. Ale także po to,
by ujawnił w zgłoszeniu patentowym technologię, by po wygaśnięciu patentu każdy mógł stary lek robić, konkurować, ułatwiać dostęp do leku milionom potrzebujących.
Cezary Gmyz nie widzi, że ten światowy ład farmaceutyczny jest bardzo brutalnie deptany przez wielu fabrykantów markowych, którzy za stare leki pobierają wysokie ceny z okresu monopolistycznego nie bacząc na
konkurencję. Sprzyja im system nazw markowych, zastrzeżonych. Lek
konkurencyjny musi nazywać się inaczej i jest postrzegany przez niewykształconą farmaceutycznie klientelę jako inny produkt leczniczy.
Oto kilka pierwszych alfabetycznie przykładów tego zberezeństwa dostrzegalnych gołym okiem w każdej aptece w Polsce:
Ceny tych samych wyrobów różnią się nie o 5-10-20%, jak na rynkach
innych dóbr w warunkach konkurencji, lecz o 300-500-800-1300%!!!
20
Prawda o ivabradinie i refundacji
Rząd w cywilizowanym kraju jest od tego, by tym bałamutnym praktykom przeszkadzać, by strzec obywateli przed grabieżą. Nasz rząd to robi. Może trochę nieporadnie, ale usuwa z list leków refundowanych produkty zbójecko drogie.
Ma trudne zadanie nie tylko dlatego, że niektórzy dziennikarze i stojące za nimi koncerny przeszkadzają. Również dlatego, że ministrami zdrowia w Polsce od czasu sojuszu z ZSRR są lekarze. Przeważnie przezacni, prawi, mądrzy, ale niemający wiedzy o ekonomii, o gospodarowaniu lekami. Na Zachodzie ministrami są specjaliści od zarządzania, a nie od branży. Do spraw branżowych dobierają pomocników.
W Ministerstwie Zdrowia minister-lekarz ma duże trudności z dobieraniem specjalistów np. do refundacji. Czerpie wiedzę od profesorów medycyny, a ci przeważnie współpracują z koncernami farmaceutycznymi
przy badaniach klinicznych, przy publikacjach naukowych, co stwarza klimat odwzajemnianej przyjaźni.
Ktoś, kto współpracuje z firmą, otrzymuje od niej darowizny lub honoraria, ma psychiczny hamulec w zgłaszaniu uwag do Ministra Zdrowia: nie
refunduj ivabradiny. Minister-lekarz jest w rzeczywistości osamotniony.
Na Zachodzie, gdzie ministrem zdrowia nie jest lekarz, a specjalista
od zarządzania, od zarządzania „health industry”, od wpływu na wydatkowanie dziesiątków miliardów złotych, nie ma tych problemów. Jeśli są, to
znacznie mniej kłopotliwe. Autorytet doradcy – profesora medycyny bierze się pod uwagę, gdy jego opinia sprzyja rozsądkowi ekonomicznemu
ministra. Opinię profesora medycyny oderwaną od realiów kasy państwa
odkłada się grzecznie ad acta.
W Polsce nie tylko ministrem zdrowia jest lekarz. Jego zastępcą ds.
farmacji jest także lekarz. Dyrektorem departamentu farmacji jest również
lekarz. Nie dziwmy się, że taka kumulacja niewiedzy w materii gospodar21
Tadeusz J. Szuba
ki lekiem sprzyja popełnianiu błędów ivabradinowych. Dziś, jutro i wczoraj. Pamiętamy z poprzedniej korekty refundacji casus piribedilu (Pronoranu) do leczenia choroby Parkinsona, staroć francuską z 1965 r. Nie krytykowaliśmy go, bo w ogóle nie był zamieszczony w projekcie. Pojawił się
poza naszymi plecami i stał się refundowany, promowany z naszych pieniędzy, podatników. Lek o walorach bardzo dyskusyjnych, skoro jest nie
tylko nie refundowany, ale w ogóle niedopuszczony do obrotu w Niemczech,
Anglii, USA i innych cywilizowanych krajach. Jest on potwierdzeniem genialnego talentu agentów Serviera. To nie jest tak, że ich talent przypadkiem błysnął przy ivabradinie. Ludzie Serviera mają stale skuteczne metody robienia dobrze Servierowi i sobie, a tym samym źle Narodowemu
Funduszowi Zdrowia i jego klientom.
5. Podsumowanie
Polska jest krajem niegospodarnym. Działacz polityczny, wiceminister
zdrowia, nie może zrozumieć, że refundowanie ivabradiny jest kpiną ze
zdrowego rozsądku. Otrzymuje opinie, że dyskusyjna terapeutycznie
ivabradina kosztuje 48 razy drożej aniżeli świetny lek, atenolol, dla którego
ma być alternatywą. I nic. Słucha agenta firmy i nie skreśla leku z projektu listy. Telefonuje do mnie. Rozmawiamy 10 minut. Perswaduję. Proszę
nie robić głupstw. I nic. Zły projekt idzie do podpisu Ministra i staje się rozporządzeniem.
Wybitny tytuł prasowy „Rzeczpospolita” publikuje stek bzdur w obronie ivabradiny. Dziennikarz jakby nie chodził do powszechnej szkoły, nie
umiał liczyć do 48. Walczy ze mną przez telefon, że refundacja ivabradiny nie będzie kosztowała 1 mld złotych. A co to ma do rzeczy? Jeśli będzie kosztowała niepotrzebnie tylko 100 mln zł, to mam się pod tym podpisać?
„Rzeczpospolita”, organ rządowy, który doskonale wie, że nasza służba zdrowia nie ma pieniędzy, że lecznictwo stoi głównie na lekach generycznych, tanich, robionych przez polski przemysł wyśmienicie, zasługujący na setki medali zasługi, przedstawia czytelnikom tenże przemysł jako klikę blokującą refundowanie ivabradiny et cetera, by nie utracić korzyści z atenololu et cetera. Pisze niepoczytalne bzdury. Zatajając przed czytelnikami ogrom potencjalnego wydatku na monstrualnie drogą, a zupełnie niepotrzebną ivabradinę. Co pozbawi ich możliwości refundacji i stosowania wielu leków niezbędnych.
„Rzeczpospolita” przed wytoczeniem armat przeciw przemysłowi, na
którym stoi zdrowie narodu, nie udała się po konsultacje do kardiologów.
Który z nich słucha dyrektora „Serviera” i popiera ivabradinę? Co mówi?
Nie można nie wiedzieć, że we Francji autorytatywne „Prescrire” pisze lekarzom: ivabradiny nie stosować. W Niemczech autorytatywny instytut
naukowy kas chorych pisze lekarzom: ivabradiny nie stosować.
Dlaczego wiceminister zdrowia i „Rzeczpospolita” są tak bardzo pro22
Prawda o ivabradinie i refundacji
Servierowi? Przecież na pewno kochają ojczyznę. Korzenie zła tkwią chyba w nieuctwie. I w braku zaufania do fachowców. Istnieje wręcz brak zapotrzebowania na fachowców.
Minister-lekarz Łapiński zniszczył kadry farmaceutyczne. Departament
farmacji z farmaceutami był mu niepotrzebny. Nawet jedyny obok wielu medycznych instytut farmaceutyczny (Instytut Leków) był mu niepotrzebny.
Dziś jest trochę lepiej niż za Łapińskiego, ale kadr do gospodarki lekami
jeszcze nie odbudowano. I nic się nie robi, by je odbudować.
Zmienił się rząd. Jego przedstawiciel wypowiada się w Sejmie na palące tematy farmacji. Co radzi? Radzi przekazać zadania refundacji Agencji Oceny Technologii Medycznych. Biedny, nowy, niedoświadczony wiceminister nie wie o tym, że w agencji są na razie ludzie o jeszcze niższych
kwalifikacjach fachowych w zakresie gospodarki lekiem, aniżeli ludzie
zajmujący się refundacją dotychczas.
Nie mam nic przeciwko jakiejkolwiek agencji. Ale klucz do szczęścia
jest nie w jej nazwie, a w kwalifikacjach pracowników. Kandydatom na tych
pracowników polecam na wstępie mój podręcznik „Ekonomika leku”.
Afera ivabradinowa pobudziła do walki z korupcją. Nowy Minister Zdrowia, Ewa Kopacz wystosowała 9 grudnia 2007 r. piękny list otwarty
MZ-DNP-0620-5948-1/DS/07 – apel o wysiłek, determinację, wytrwałość
w eliminowaniu korupcji z polskiej rzeczywistości. Brawa. Dodajmy do
tego apelu żądanie fachowości kadr „refundacyjnych”. Przy fachowych
kadrach w ministerstwie byłaby nie do pomyślenia ivabradina, piribedil et
cetera. Choćby nie wiadomo jakie były słabości charakterów łapówkodawców i łapówkobiorców.
Ministrowi Zdrowia kładę także na sercu wyjednanie u Ministra Nauki
powołania w uczelniach ekonomicznych choć 2 zakładów naukowych ds.
ekonomiki leku. Nie należy dłużej tolerować monopolu tzw. „farmakoekonomiki” wyprodukowanej na Zachodzie w służbie wielkich koncernów farmaceutycznych promowanej u nas w akademiach medycznych zielonych
ekonomicznie. Inwestycja w 1-2 zakłady naukowe pracujące dla gospodarki lekami jest bardzo tania w relacji do pożytków, jakie przyniesie.
W farmacji miliardy leżą na ulicy.
***
Czy już zaprenumerowaliście
„Aptekarza” na 2008 rok?
23
Aptekarz Vol 16 Nr 1/2, 24 (2008)
Aptekarz Vol 16 Nr 1/2, 25 (2008)
Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne
Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne
Pismo TFE do Dyrektora Dr A. Fałka
postulujące raport nt. konsultacji poprzedzających
decyzje refundacji leków
Pismo TFE do Minister Zdrowia Dr Ewy Kopacz
w sprawie jawności procesu refundowania
nowych leków
Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne Warszawa, 17 grudnia 2007 r.
Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne Warszawa, 3 stycznia 2008 r.
W.P.
Dr Artur Fałek
Dyrektor Departamentu
Polityki Lekowej i Farmacji
Ministerstwo Zdrowia
Szanowny Panie Dyrektorze,
18 grudnia ma się odbyć posiedzenie w Senacie RP poświęcone problematyce refundacji leków. Zapewne będą zadawane pytania i poszukiwana prawda.
Moim i zapewne Pana przedmiotem zainteresowania nie są ewentualne zdarzenia przestępcze. Bardzo istotny jest natomiast mechanizm
podejmowania decyzji.
Przy ostatnich pracach studyjnych przy wykazach leków refundowanych
my zgłosiliśmy uwagi do wszystkich 21 nowych leków:
11 opinii pozytywnych
2 opinie – poczekać,
8 opinii negatywnych.
Oczywiście wszystkie nasze opinie były motywowane.
Ministerstwo nie wzięło pod uwagę ani jednej naszej opinii nie pozytywnej. Nigdzie nie znaleźliśmy śladu argumentacji, przewodu dyskusyjnego.
Proszę poradzić, co mamy w Senacie zeznawać. Z naszego punktu
widzenia liczą się opinie aplikantów, a opinie ekspertów się nie liczą. Natomiast v-min. Piecha zeznawał w „Rzeczpospolitej” 28 listopada b.r., że nie
ma takiej możliwości, żeby na listę wprowadzić lek, który nie przeszedł szerokich konsultacji – lekarzy, pacjentów, farmaceutów. Bardzo pomocny
byłby Pana raport o tych konsultacjach w materii 21 nowych leków.
Z poważaniem,
Dr Tadeusz J. Szuba
Prezes Zarządu
24
W.P.
Dr Ewa Kopacz
Minister Zdrowia
Szanowna Pani Minister,
W dniu 18 grudnia Komisja Zdrowia Senatu pochyliła się z troską nad
systemem refundacji leków budzącym zawsze poważne zastrzeżenia, a
wręcz szokującym tuż przed przejęciem przez Panią rządu ochroną zdrowia. Teoretyczne ramy systemu referował v-min. Andrzej Włodarczyk. Nie
zaproponował żadnych zmian sanujących chorą praktykę.
Moja propozycja, by wprowadzić do prac „refundacyjnych” maksimum
jawności była przyjęta przez senatorów bodaj życzliwie:
– wnioski podmiotów odpowiedzialnych powinny być publikowane w
Internecie,
– opinie członków zespołu oceniającego wnioski niechby były podawane
do wiadomości,
– głosy towarzystw naukowych, zrzeszeń pacjentów, wszelakich lobbystów należy upubliczniać in extenso.
„Moje” Towarzystwo przy październikowo-listopadowej korekcie list
refundacyjnych do 21 nowych leków zgłosiło 10 opinii negatywnych z umotywowaniem. Żadna opinia nie została merytorycznie przedyskutowana.
Wszystkie kwestionowane leki wniknęły na listy refundacyjne. Czy słusznie? Czy muszą na nich pozostać?
Pod kątem dydaktyki, trenowania niełatwych zadań „okołorefundacyjnych”, zwróciłem się do dyr. Artura Fałka na piśmie z prośbą o raport o
konsultacjach poprzedzających decyzje o refundacji nowych leków. Nie
otrzymałem odpowiedzi. Dlaczego?
Wnoszę o zainteresowanie się sprawą, by zapobiec „wypaczeniom” w
przyszłości.
Z poważaniem,
Dr Tadeusz J. Szuba
Prezes Zarządu
25
Aptekarz Vol 16 Nr 1/2, 26 (2008)
Aptekarz Vol 16 Nr 1/2, 27-36 (2008)
Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne
Tadeusz J. Szuba
Pismo TFE do Minister Zdrowia Dr Ewy Kopacz
w sprawie wyrejestrowania leku Bioparox
(fusafungina)
Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne Warszawa, 7 stycznia 2008 r.
Pani
Dr Ewa Kopacz
Minister Zdrowia
Wnosimy o polecenie Urzędowi Rejestracji Produktów Leczniczych
Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych wyrejestrowania leku Bioparox (fusafungina).
Lek ten był zarejestrowany u nas 12 stycznia 1994 r. w postaci preparatu donosowego mającego leczyć zapalenie śluzówki i zapalenie zatok. Z
biegiem czasu okazało się, że Bioparox (fusafungina) niczego nie leczy.
Lek został z urzędu wycofany w Anglii, Francji (w USA nigdy nie był zarejestrowany). W Niemczech nie jest jeszcze formalnie wycofany, ale jest sabotowany przez kasy chorych, co praktycznie tam przekreśla jego obecność.
W Polsce producent, aczkolwiek świadom, że lek nie leczy, orgiastycznie go reklamuje. Ministerstwo Zdrowia, z niefachowym departamentem farmacji, to toleruje. Toleruje nawet wydawanie Bioparoxu za
darmo przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
Usiłowaliśmy wpłynąć na producenta, by się ustatkował. Nie chce.
Twierdzi formalnie logicznie, że skoro lek jest zarejestrowany,. może być
promowany i sprzedawany.
Minister Zdrowia musi wiedzieć, że podpisał WHO-wską dyrektywę
(Certification Scheme) zabraniającą importu leku niezarejestrowanego
(niestosowanego) w kraju pochodzenia. Wbrew tej dyrektywie pozwala
importować i stosować francuski lek wyrejestrowany we Francji. Tak być
nie może. Prosimy pouczyć dyr. A. Fałka odpowiednio.
Z poważaniem,
Dr Tadeusz J. Szuba
Prezes Zarządu
Kopia:
– G.I.F.
– U.R.P.L.W.M.iP.B.
26
Towaroznawstwo farmaceutyczne
Wykład – Betablokery (leki beta-adrenolityczne)
Pierwszy betabloker, propranolol, dokonał przewrotu w kardiologii (Inderal – ICI, 1964 r.). Okazał się pomocny przy nadciśnieniu, dławicy, arytmii.
Stał się żyłą złota. Jako że był opatentowany, inni przemysłowcy szybko zaczęli syntetyzować molekuły analogiczne, powstały tuziny à la propranololi.
Szczęśliwie niektóre analogi mniej działały na naczynia oskrzeli, utworzono
z nich grupę betablokerów selektywnych: atenolol, metoprolol, bisoprolol, acebutolol, betaxolol, nebivolol, celiprolol itp., a nieselektywne – propranolol,
oxprenolol, pindolol itp. – odstawiono, choć większości pacjentów „kardiologicznych” nie szkodzą; szkodzą pacjentom z astmą atopową.
Obecnie na świecie prym wiodą: atenolol, metoprolol i bisoprolol. Inne mają znaczenie marginesowe. Można tylko jeszcze wzmiankować carvedilol,
wszędzie nieco stosowany, choć nieselektywny, dlatego że rozszerza naczynia krwionośne i blokuje nie tylko receptory adrenergiczne beta, lecz także
alfa. Niektórym pacjentom z niewydolnością serca to służy.
Generalnie rzecz biorąc nie ma żadnych istotnych preferencji przy stosowaniu betablokerów. Wszystkie mogą skutecznie pomagać przy zaburzeniach
rytmu serca, dławicy piersiowej, nadciśnieniu, niewydolności serca, wtórnej
profilaktyce zawału et cetera.
Decydującym czynnikiem przy wyborze betablokera powinna być jego cena.
A oto jak lekarze polscy dokonywali preferencji w 2006 r.:
Bisoprolol
Bisocard
Corectin
inne
123.786.970 DDD ( 10 mg) à 0,427 zł
110.276 DDD ( 10 mg) à 0,380 zł
52.857.038
41.905
16.244.270
69.143.213
Metoprolol
Metocard
44.020.852 DDD (150 mg) à 0,441 zł
Betaloc ZOK 1.635.628 DDD (150 mg) à 6,300 zł
19.413.196
10.304.460
29.717.656
Atenolol
Atenolol
inne
40.315.505 DDD ( 75 mg) à 0,184 zł
7.418.053
535.393
7.953.446
Sotalol
Bisotal
Sotahexal
inne
16.177.121 DDD (160 mg) à 0,602 zł
6.017.599 DDD (160 mg) à 0,903 zł
9.738.627
5.433.892
50.636
15.223.155
27
Tadeusz J. Szuba
Towaroznawstwo farmaceutyczne
Acebutolol
Sectral
11.612.155 DDD (400 mg) à 0,795 zł
Abutol Long 2.615.751 DDD (400 mg) à 0,746 zł
9.231.664
1.951.350
11.183.014
2.715.397
Propranolol
Propranolol 10.607.019 DDD (160 mg) à 0,256 zł
Carvedilol
Dilatrend
Vivacor
Carvetrend
inne
503.231 DDD (37,5 mg) à 4,100 zł
389.664 DDD (37,5 mg) à 4,100 zł
40.617 DDD (37,5 mg) à 2,510 zł
2.063.246
1.597.623
101.949
103.873
3.866.691
Betaxolol
Lokren
529.659 DDD ( 20 mg) à 0,822 zł
435.380
Nebivolol
Nebilet
185.343 DDD ( 5 mg) à 3,115 zł
577.342
Celiprolol – ilości śladowe
Labetalol – ilości śladowe
Komentarz
Choć złote czasy betablokerów (betaadrenolityków) minęły, bo przyszli
leczniczy „współzawodnicy”: calcium blokery, a zwłaszcza inhibitory
angiotensyny (prile) i ostatnio antagoniści angiotensyny (sartany), betaadrenolityki nadal odgrywają przeogromną rolę. Stosuje się ich w Polsce
blisko 300 mln definiowanych dawek dobowych rocznie, co nas kosztuje
ponad 140 mln złotych. Za dużo.
Błąd Nr 1 – Lekarze nie ordynują doskonałego atenololu, który jest dostępny za grosze (zł 0,184/DDD). Zapomnieli o nim, bo producent nie reklamuje go, nie chcąc dokładać do interesu. Państwo nie daje wskazówek
lekarzom. Jeśli tego nie robi, to może niech podniesie cenę fabrykantowi,
by on to robił? NFZ zarobiłby rocznie 40 mln złotych, gdyby przestawić spożycie 100 mln DDD z ololi droższych na tani atenolol.
Błąd Nr 2 – Toleruje się stosowanie drogiego acebutololu. Zupełnie
niepotrzebnie, bo niczym on nie przewyższa atenololu, metoprololu, bisoprololu. Można, a nawet trzeba skreślić go z wykazu leków refundowanych.
Błąd Nr 3 – Dlaczego godzimy się płacić za carvedilol aż zł 4,10 za 1
DDD? Skreślić z refundacji Dilatrend i Vivacor, pozostawić Carvetrend.
Sprawa nie jest błaha, bo obserwując tendencje światowe można spodziewać się wzrostu spożycia carvedilolu.
Błąd Nr 4 – Bezmyślna dobroć wobec inwalidów i ich rodzin umożliwia
marnotrawienie pieniędzy NFZ na olole nierefundowane: Betaloc (metoprolol), Nebilet (nebivolol), Lokren (betaxolol). Markowy importowany Betaloc kosztuje 14 razy drożej niż krajowy Metocard, a leczy tak samo. NFZ
powinien dostrzec lekarzy lekkomyślnych i odpowiednio ich poinstruować.
Błąd Nr 5 – Nadmierne spożycie nieselektywnego sotalolu. Oczywiście
są dziesiątki tysięcy pacjentów idących dobrze na ololach nieselektywnych. Niech lekarze im dają propranolol po zł 0,256/DDD, a nie sotalol
(Bisotal) po zł 0,602/DDD.
28
NFZ posuwa się tak daleko w swej złej pracy, że biernie refunduje generyczny sotalol firmy Hexal, Sotahexal, po zł 0,903/DDD, droższy o 50%
od bardzo drogiego markowego sotalolu, Bisotalu.
Na nieudolnej gospodarce sotalolem tracimy 6-9 mln zł rocznie.
Wykład – Calcium blokery (antagoniści wapnia)
Leki blokujące tzw. kanał wapniowy wzięły początek od nifedipiny
(Adalat – Bayer, 1968) o strukturze dihydropirydynowej. Zawrotny sukces
kasowy nifedipiny sprowokował powstanie wielu analogów: amlodipiny,
nitrendipiny itd.
Tu postęp farmaceutyczny posunął się dalej. O ile w grupie betablokerów struktura chemiczna nigdy nie odeszła od propranololu, wszystkie
olole są podobne, to w grupie calcium blokerów nie skończyło się na analogach nifedipiny, wynaleziono inne oryginalne leki blokujące kanał wapniowy, verapamil i podobne oraz diltiazem.
Antagoniści wapnia dzięki własnościom rozszerzania naczyń mają
działanie przeciwdławicowe i przeciwnadciśnieniowe. Odgrywają ogromną rolę w światowej kardiologii.
Lekiem numer 1 jest teraz wszędzie amlodipina. Na światowej liście
top leków zajmuje drugie miejsce. Świat nie odwrócił się drastycznie od
nifedipiny, jak to uczynili polscy lekarze. Wciąż wydaje się jej bardzo dużo. Więcej niż verapamilu i diltiazemu.
Statystyki spożycia mówią, że ordynowanie antagonistów wapnia w
Polsce jest podobne do ordynowania za granicą. Odchylenia wytkniemy
w komentarzu.
Amlodipina
Amlozek
153.085.510 DDD ( 5 mg) à 0,618 zł
Amloratio
95.423.341 DDD ( 5 mg) à 0,439 zł
Tenox
28.326.986 DDD ( 5 mg) à 0,439 zł
Normodipine 14.519.447 DDD ( 5 mg) à 0,440 zł
Cardilopin
13.571.376 DDD ( 5 mg) à 0,459 zł
Vilpin
19.051.607 DDD ( 5 mg) à 0,303 zł
Aldan
12.497.755 DDD ( 5 mg) à 0,392 zł
Norvasc
1.280.306 DDD ( 5 mg) à 2,288 zł
337.756.328
94.606.847
41.890.611
12.435.547
6.388.557
6.229.262
5.772.637
4.899.120
2.929.340
174.342.711
Nitrendipina
Nitrendipina
41.951.445 DDD ( 20 mg) à 0,283 zł
11.872.259
Lacidipina
Lacipil
22.201.169 DDD ( 4 mg) à 0,891 zł
19.781.242
Felodipina
Plendil
2.443.889 DDD ( 5 mg) à 1,135 zł
2.773.814
Nifedipina
Cordafen
1.964.693 DDD ( 30 mg) à 0,192 zł
377.221
29
Tadeusz J. Szuba
Towaroznawstwo farmaceutyczne
Isradipina, Nimodipina, Nisoldipina – ilości śladowe
Verapamil
Isoptin
8.849.568 DDD ( 20 mg) à 0,650
Isoptin SR
11.179.419 DDD ( 20 mg) à 0,532
Isoptin SR-E
4.345.479 DDD ( 20 mg) à 0,868
Staveran
13.300.706 DDD ( 20 mg) à 0,320
Staveran prol.
112.251 DDD ( 20 mg) à 0,475
37.787.423
Diltiazem
Oxycardil
Dilzem
Dilzem ret.
Wykład – Inhibitory konwertazy angiotensyny (prile)
zł
zł
zł
zł
zł
5.752.219
5.947.451
3.771.876
4.256.226
53.319
19.777.091
15.678.155 DDD (240 mg) à 0,798 zł
4.088.923 DDD (240 mg) à 0,770 zł
4.934.781 DDD (240 mg) à 0,725 zł
24.701.859
12.511.168
3.148.471
3.577.716
19.237.355
Komentarz
Roczne spożycie calcium blokerów wynosi ca 470 mln DDD. Jest większe od spożycia betablokerów o niemal 60% i kosztuje ca 250 mln złotych, więcej o prawie 80%.
Na tle spożycia światowego jest to poprawne. Co można kwestionować?
1. Przesadne odejście lekarzy od nifedipiny, która oczywiście wszędzie
traci na znaczeniu na rzecz betablokerów dihydropirydynowych dłużej
działających (amlodipiny i nitrendipiny), ale nadal jest „wielka”. W Polsce
drastyczne odtrącenie Cordafenu (stanowi on zaledwie 0,4% Ca blokerów)
nie poprawia zdrowia, a rujnuje kasę. Cordafen (nifedipina) jest tańszy od
Amlozeku (amlodipiny) przeszło 3 razy.
2. Zupełnie bezsensowne jest ogromne spożycie lacidipiny (Lacipilu),
droższej od najdroższej, wyśmienitej amlodipiny. Nie mamy danych, by lacidipina za granicą była top lekiem. Np. w Niemczech jej spożycie jest minimalne (0,2% wszystkich „dipin”).
Jeśli NFZ nie wyperswaduje lekarzom po dobroci kultu dla Lacipilu (lacidipiny), trzeba będzie go skreślić z wykazu leków refundowanych.
3. Plendilem (felodipiną) się nie szasta, ale po co nam na liście leków
refundowanych lek me-too droższy 6 razy od naśladowanego wzorca.
Plendil powinien być skreślony.
4. Verapamil importowany (Isoptin) jest dwukrotnie droższy od krajowego (Staveranu). Należy starannie przyjrzeć się, czy jest lepszy. Jeśli nie
– to nie ordynować.
30
Angiotensyna I jest nieczynna biologicznie. Dopiero po jej konwersji enzymatycznej angiotensyna II sprawia kłopot, bo silnie podwyższa ciśnienie krwi.
Wynalazek inhibitora konwertazy angiotensyny I w II był i jest do dziś
światową rewelacją. Był to captopril, a zaraz po nim – enalapril, dłużej
działający. Captopril i enalapril robiły ogromną karierę finansową, a były
opatentowane, więc firmy konkurencyjne pomyślały o analogach, by też
coś dla siebie uszczknąć. Mamy obecnie na rynku ponad tuzin prili podobnie działających: ramipril, lisinopril itd.
Jest to działo farmaceutyczne o największej średnicy w Polsce i na całym świecie. Spożywamy rocznie 1,2 mld definiowanych dawek dobowych
(DDD) prili i płacimy za nie 2/3 miliarda złotych. Pociski tego działa są powszechnie stosowane przede wszystkim do leczenia niewydolności serca i do obniżania nadciśnienia, a także przy nefropatii, zwłaszcza cukrzycowej oraz profilaktyce wtórnego zawału.
Przegląd pożytkowania prili w 2006 r. wygląda tak:
Enalapril
Enarenal
Enap
Mapryl
Epril
inne
461.542.440 DDD (10,0 mg) à 0,186
37.972.888 DDD (10,0 mg) à 0,162
21.966.283 DDD (10,0 mg) à 0,162
7.446.955 DDD (10,0 mg) à 0,200
zł
zł
zł
zł
85.846.895
6.151.608
3.558.535
1.489.391
255.643
97.302.072
149.646.480 DDD ( 2,5 mg) à 0,663 zł
32.844.413 DDD ( 2,5 mg) à 0,302 zł
3.145.822 DDD ( 2,5 mg) à 0,437 zł
196.636.715
99.215.617
9.919.013
1.374.724
294.390
110.803.744
Perindopril Prestarium
Prenessa
136.960.024 DDD ( 4,0 mg) à 1,049 zł
179.617 DDD ( 4,0 mg) à 0,716 zł
137.139.641
143.671.300
128.606
143.799.906
Lisinopril
Lisinoratio
Lisiprol
Lisihexal
Prinivil
Diroton
40.991.855 DDD (10,0 mg) à 0,525
31.049.694 DDD (10,0 mg) à 0,582
29.096.863 DDD (10,0 mg) à 0,475
7.918.949 DDD (10,0 mg) à 0,724
3.210.188 DDD (10,0 mg) à 0,760
112.267.549
Cilazapril
Inhibace
528.928.566
Ramipril
Tritace
Ramicor
Piramil
inne
zł
zł
zł
zł
zł
21.520.724
18.070.922
13.821.010
5.733.313
2.439.743
61.585.718
95.512.718 DDD ( 2,5 mg) à 0,998 zł
95.321.693
31
Tadeusz J. Szuba
Quinapril
43.718.405 DDD (15,0 mg) à 1,296 zł
11.238.990 DDD (15,0 mg) à 0,973 zł
1.068.741 DDD (15,0 mg) à 0,844 zł
56.025.075
56.659.054
10.935.538
901.644
68.496.236
Trandolapril Gopten
36.446.711DDD ( 2,0 mg) à 0,886 zł
32.309.506
Captopril
Captopril
29.331.957 DDD (50,0 mg) à 0,236 zł
6.922.342
Benazepril Lotensin
11.760.797 DDD ( 7,5 mg) à 1,409 zł
16.570.964
3.865.453 DDD (20,0 mg) à 1,500 zł
5.798.179
Imidapril
Accupro
Acurenal
inne
Towaroznawstwo farmaceutyczne
Tanatril
Moexipril ilości śladowe
Fosinopril ilości śladowe
Komentarz
1. Zdaniem kardiologów amerykańskich przy największym uznaniu dla
prili, lekiem Nr 1 na niewydolność serca i na nadciśnienie nie jest pril, a
diuretyk, bądź tiazydowy (hydrochlorothiazid), bądź pętlowy (furosemid).
W Polsce nie chce się o tym wiedzieć. Spożycie bardzo taniego i doskonałego hydrochlorothiazidu i furosemidu spadło prawie do zera. Producent
diuretyku nie przypomina jego zalet lekarzom, bo mu się nie opłaca. Przy
cenie ca 10 groszy za 1 DDD musiałby być filantropem. Rząd uznałby mnie
za chorego umysłowo, gdybym mu powiedział: płać za tabletkę 15, a nie
10 groszy, i każ producentowi promować lekarzom prawdę kardiologiczną
z „płyty” amerykańskiej. Szkoda!
2. Dobre krajowe diuretyki, te po 10 groszy, zniknęły z recept, a na ich
miejsce wtargnął zagraniczny indapamid (Tertensif) po 88 groszy za 1
DDD. Rządowi to zupełnie nie przeszkadza. Rząd toleruje latami wyrzucanie w błoto setek milionów złotych. Straty nieco maleją, bo producentowi Tertensifu po zł 0,881 przybywają konkurenci po zł 0,533 (Diuresin,
Indix, Ipres), a nawet po zł 0,333 (Indapen, Indapres, Apo-Indap). W 2006
r. wydaliśmy na niepotrzebny indapamid już tylko 161 mln zł!!! (94,5 na
Tertensif i 66,5 na generyki).
Śledzimy całe życie rynek leków i jeszcze nie udało się nam wyśledzić
poza Polską podobnej ciemnoty. Nigdzie drogi indapamid nie wyparł tanich i lepszych diuretyków tiazydowych i pętlowych. Np. w Niemczech
spożycie diuretyków wyniosło w 2006 r. 1.494,8 mln DDD i w tym indapamidu – 14,6 mln DDD to jest 0,98%.
3. Inhibitory konwertazy angiotensyny są robione na „jedno kopyto” chemiczne, a więc nie mogą bardzo różnić się terapeutycznie. Nie mogą też
nie różnić się trochę. Ideałem postępowania w takiej sytuacji jest danie swobody lekarzom. Niech ordynują to, co ich pacjentom lepiej odpowiada.
W latach 1980. najwięcej ordynowano captoprilu, w latach 1990. – enalaprilu. Enalapril do dziś jest prilem Nr 1, a captopril bardzo „zmalał” (jest
32
krócej działający). Obecnie na świecie drugi jest ramipril, trzeci – lisinopril, captopril dopiero czwarty.
Inne prile: quinapril, fosinopril, benazepril, spirapril, cilazapril, perindopril, trandolapril, nie odgrywają nigdzie, poza Polską, dużej roli.
U nas lekami rządzą nie ministrowie zdrowia, lecz producenci. Ten
który jest droższy, ma więcej pieniędzy na reklamę, na „laufrów” odwiedzających lekarzy i opowiadających im „naukową” propagandę. W konsekwencji wydajemy niepotrzebnie na perindopril (Prestarium) 144 mln zł, na
cilazapril (Inhibace) – 95 mln zł, na quinapril (Accupro i inne – 68,5 mln zł,
na trandolapril (Gopten) – 32 mln zł, na benazepril (Lotensin) – 16,6 mln
zł, na imidapril (Tanatril) – 5,8 mln zł.
Nonszalancki liberalizm prilowy kosztuje nas około ¼ mld złotych
rocznie!!!
4. Oprócz gigantycznych oszczędności wskutek skreślenia z refundacji
drogich prili „me-too” można uzyskać mniejsze oszczędności poprzez
skreślenie synonimów prili drogich przy istnieniu synonimów tańszych.
Np. po co wydajemy na Tritace (ramipril) prawie 100 mln zł, jeśli to samo
można kupić pod nazwą Vivace lub Ramicor za 50 mln zł.
Wykład – Antagoniści receptora angiotensyny (sartany)
Sartany to grupa leków ewidentnie wymyślona dla pieniędzy, a nie dla
zdrowia. Jak wiadomo, przeogromny sukces zdrowotny osiągnięto przy pomocy prili, inhibitorów konwertazy angiotensyny. Pomagały dziesiątkom milionów chorych. Przyczyniały producentom dziesiątków miliardów dolarów, dopóki była ważna ochrona patentowa (1977-1997). W drugiej połowie lat 1990. producentom captoprilu i enalaprilu groził krach finansowy
wskutek nieuchronnego wejścia na rynek konkurencji generycznej.
Producenci leków markowych byli żywotnie zainteresowani innowacją
z nową ochroną patentową. To pragnienie zostało zaspokojone w 1995 r.
losartanem, pierwszym lekiem o budowie odmiennej od prilu, a leczącym
podobnie. Chodziło o wyeliminowanie z lecznictwa skazanych na taniość
prili i wypromowanie drogiej nowości rzekomo lepszej. Można dodać pikantny szczegół, że sartan Nr 1, losartan, został wylansowany przez firmę MSD, amerykańskiego Mercka, czerpiącego uprzednio zawrotne zyski z prilu Nr 1, enalaprilu. Nie wynaleziony, lecz wylansowany. Merck zainkasowawszy góry dolarów z enalaprilu nie był zdolny sam wynaleźć tego, czego pragnął, losartanu.
To jest już mało ważna historia. Ważna jest natomiast prawda terapeutyczna, że sartany często dorównują, ale w niczym nie przewyższają prili. Z jednym wyjątkiem. Bywa, że prile powodują u pacjenta odruchy kaszlowe. Sartany czynią to rzadziej. A więc obiektywne potrzeby na nowe
33
Tadeusz J. Szuba
Towaroznawstwo farmaceutyczne
sartany kosztujące zł 2,80-3,70/DDD, gdy doskonałe stare prile mamy już
dostępne po 0,20-0,30/DDD, są znikome.
Oczywiście firmy farmaceutyczne łożą krocie na reklamę sartanów i
uzyskują dobre efekty. Zwłaszcza w zamożnych, bardzo liberalnych krajach w rodzaju USA, gdzie rząd nie interesuje się cenami leków. W niebiednych Niemczech kasy chorych mówią lekarzom: stosujcie sartan tylko
pacjentom kaszlącym od prilu. Lekarze są zdyscyplinowani.
Jak jest w Polsce? Już w pierwszym roku refundowania prili, w 2006
r., 6,5% konsumentów prili kasłało i zostało przestawionych na sartany, co
nas kosztowało 100 mln złotych!!!
Losartan
zł
zł
zł
zł
zł
zł
39.070.650
30.985.728
3.757.233
1.058.734
708.788
1.274.740
76.302.007
Telmisartan Micardis
Pritor
3.734.453 DDD ( 40 mg) à 2,768 zł
470.939 DDD ( 40 mg) à 2,435 zł
4.205.392
10.336.966
1.146.737
11.483.703
Valsartan
2.318.874 DDD ( 80 mg) à 3,660 zł
8.487.080
Eprosartan Teveten
633.546 DDD (600 mg) à 3,504 zł
2.219.946
Candesartan Atacand
450.757 DDD ( 8 mg) à 2,828 zł
1.274.740
3.587 DDD (150 mg) à 3,725 zł
13.363
Irbesartan
Xartan
Lorista
Lozap
Losacor
Lakea
Cozaar
Diovan
Aprovel
Olmesartan Olmetec
razem:
35.976.657 DDD (
23.743.852 DDD (
4.435.930 DDD (
1.145.816 DDD (
786.668 DDD (
125.849 DDD (
70.214.772
50 mg) à 1,086
50 mg) à 1,305
50 mg) à 0,847
50 mg) à 0,924
50 mg) à 0,901
50 mg) à 2.828
śladowy
77.826.928
99.780.839
W 2007 r. wydatki znacznie wzrosły. Jeśli nie potrafimy temu zapobiec,
powstanie duża dziura w budżecie lekowym.
Należy natychmiast skreślić z wykazu leków refundowanych sartany
bardzo drogie, pozostawić tylko generyczne losartany. Wystarczą do
łagodzenia kaszlu prilowego.
34
Wykład – Leki złożone z prili i diuretyków
W 2007 r. rozpętano promocję leczenia diabetyków Noliprelem. Na kongresie kardiologów w Wiedniu 2 września powiedziano naukową prawdę
znaną od lat, że diabetycy dotknięci chorobą niedokrwienną serca, nadciśnieniem, niedokrwieniem mózgu itd. umierają szybciej niż niediabetycy.
Aby tę oczywistą prawdę uczynić odkryciem naukowym pożytecznym dla
producenta leków, zrobiono wieloośrodkowe badanie kliniczne, do którego
zaprzęgnięto profesorów kardiologii i diabetologii. Tych, którzy zgodzili się
dowodzić tej prawdy podawaniem swym pacjentom perindoprilu z indapamidem. Badanie nazywające się „Advance” objęło 20 krajów, 200 klinik.
Teraz już można „uczciwie” mówić milionom lekarzy: stosujcie Noliprel (perindopril+indapamid). Ustrzeżecie ludzi od przedwczesnej śmierci. Mówią
to nie tylko agenci firmy produkującej Noliprel, lecz także prezesi towarzystw
naukowych kardiologicznych i diabetologicznych.
Chytrość inspiratorów polega na tym, że perindopril nie jest najlepszym inhibitorem konwertazy angiotensyny (obecnie prym wiodą na świecie: enalapril, ramipril, lisinopril, captopril; perindopril odgrywa znikomą
rolę), a indapamid nie jest super diuretykiem (lekarze całego świata
powszechnie stosują hydrochlorothiazid lub furosemid, a nie indapamid).
Przeto przedłużać życie kardiologicznych diabetyków należałoby podawaniem np. enalaprilu+hydrochlorothiazidu, a nie perindoprilu+indapamidu.
Nie ma śladu dowodu naukowego na terapeutyczną wyższość perindoprilu+indapamidu.
Wprzęganie do nagonki pro-Noliprelowej zacnych i autorytatywnych
lekarzy jest możliwe, ponieważ Noliprel leczy. Ponieważ lekarze mają
dużo kłopotów z chorobami i nie mają czasu na własne porównania różnych
prili i diuretyków, których są tuziny. Ponieważ lekarze koncentrują uwagę
na fizjologii, patologii i nie interesują się ekonomią. Gdy im powiesz „życie”,
„cena” nie ma żadnego znaczenia. Czy słusznie?
Rzućmy okiem na życie diabetyków „kardiologicznych” od strony Noliprelu. Można je przedłużać podając:
Noliprel (perindopril 2 mg + indapamid 0,625 mg) dwa razy dziennie płacąc w aptece
zł 3,414/DDD.
lub
Mapryl/Enarenal (enalapril 10 mg) + Hydrochlorothiazidum 25 mg raz
dziennie (albo dzieląc na dwa razy) płacąc
zł 0,329/DDD.
Leczenie renomowanym enalaprilem z hydrochlorothiazidem kosztuje 10
razy taniej niż leczenie perindoprilem z indapamidem. To drugie, 10 razy droższe, jest chyba gorsze, skoro specjaliści od medycyny na całym świecie
stosują to pierwsze. Na pewno to drugie nie jest lepsze. Gdyby było, sprzedawca nie omieszkałby zrobić choć jednej pracy klinicznej to stwierdzającej.
Ale nie spierajmy się o farmakologię. Naszym polem zainteresowania
jest ekonomika leczenia. Mówmy Ministrowi Zdrowia i 100.000 lekarzy, że
35
Tadeusz J. Szuba
Aptekarz Vol 16 Nr 1/2, 37-39 (2008)
chorych z cukrzycą mamy 500.000, że połowa z nich ma problemy sercowonaczyniowe, że ich leczenie enalaprilem z hydrochlorothiazidem kosztowałoby rocznie: 250.000 x 0,329 x 365 = 30 mln zł, natomiast leczenie perindoprilem z indapamidem (Noliprelem): 250.000 x 3,414 x 365 = 312 mln zł.
Stosowanie Noliprelu jest medyczną głupotą i ekonomiczną zbrodnią.
Zmarnowanie 282 (312-30) mln złotych byłoby równoznaczne z pozbawieniem Polaków 11 mln opakowań leków nieodzownych, które obecnie
z pomocą NFZ otrzymują.
Temat zasługuje na popularyzację (już o nim krótko wzmiankowaliśmy
w „Aptekarzu” Nr 11/12, 2007 na str. 297), bo agenci firmy i jej poplecznicy rozsiani w medycynie i organizacjach lobbystycznych walczą „humanitarnie” o wprowadzenie Noliprelu do wykazu leków refundowanych, do
czego nie można dopuścić.
Wykład ograniczamy do Noliprelu, który aktualnie jest przedmiotem
wyjątkowo natężonej akcji reklamowej. Aptekarz powinien dostrzegać setki
„Nolipreli” i umieć je sabotować.
Ich wielka liczba wynika m.in. stąd, że leki mają prawo być drogie,
kosmicznie rentowne, dopóki patent jest ważny, nie ma konkurencji. Nie
jest łatwo na miejsce enalaprilu, którego patent wygasa, zrobić nowy opatentowany nie-pril, np. sartan. Nieco łatwiej jest zrobić me-too enalapril
(ramipril, quinapril, lisinopril, perindopril itp.). A najłatwiej, nawet wielkiej
firmie Merck Sharp Dohme, dodać do postarzałego enalaprilu bardzo stary
hydrochlorothiazid i sprzedawać do dziś pod nazwą markową Vaseretic w
cenie fabrycznej $ 127,42/100 tabl. My oczywiście nie stosujemy Vaseretic`u skoro mamy w każdej aptece pełno enalaprilu (Maprylu, Enarenalu)
po zł 16,22/100 tabl + hydrochlorothiazidu po zł 12,47/100 tabl, łącznie po
zł 28,69 = $ 11,95. Taniej prawie 11 razy.
Pomysłowość firm na tym polu jest nieograniczona. Wielki, przebogaty Pfizer, uzyskujący rocznie z atorvastatiny (Sortis, Lipitor) 14 mld dolarów oraz z amlodipiny (Norvasc) 5 mld dolarów, wie, że ten raj nie może
trwać wiecznie, bo po wygaśnięciu patentu nieuchronnie zaistnieje konkurencja i drastyczny spadek cen. A więc robi lek złożony z atorvastatiny
i amlodipiny, daje mu nazwę markową Caduet, reklamuje jako nowość i
pobiera cenę fabryczną $ 317,53/100 tabl. My mamy w bród atorvastatiny (Atoris, Atorvox, Atrox, Tulip) po zł 56,80/100 tabl. oraz amlodipiny (Normodipine, Vilpin, Aldan, Amlozek) po zł 60,30/100 tabl., łącznie zł 117,10
= $ 48,79/100 tabl. Taniej 6,5 raza.
Miejmy odrobinę wyobraźni. Obiektywne potrzeby na prile, statyny,
dipiny po niskich cenach płaconych w aptekach pochłaniają miliard złotych rocznie. Gdybyśmy te potrzeby chcieli zaspokajać pomysłami w stylu
Noliprelu, Vasereticu, Caduetu, na te trzy leki tylko przypadałoby 10 miliardów złotych. Dokładnie wszystkie pieniądze farmaceutyczne, jakie mamy
(7 mld NFZ + 3 mld pacjenci).
Nam, odpowiedzialnym za gospodarkę lekami, nie wolno nie liczyć pieniędzy.
Danuta Wojnicka-Szuba
36
Bezpieczeństwo stosowania leków
Donepezil, rivastigmina, galantamina
Francja. Inhibitory cholinesterazy stosowane obecnie do leczenia choroby Alzheimera: donepezil, rivastigmina i galantamina mają działania niepożądane. Powodują drżenie i dystonię, zaostrzenie choroby Parkinsona.
Niekorzystne zmiany są odwracalne po odstawieniu leków.
Inhibitory cholinesterazy trzeba odstawić, gdy pogarsza się chód albo
wzmaga parkinsonizm.
Biorąc pod uwagę przejściową i tylko ograniczoną skuteczność tych
środków w leczeniu zaburzeń poznawczych wystąpienie parkinsonizmu
daje okazję do dokonania indywidualnego bilansu ryzyko/korzyść. Proste
zaniechanie terapii inhibitorem cholinesterazy jest niekiedy pomocne.
Terbinafina
Australia. Terbinafina w tabletkach (Lamisil), lek przeciwgrzybiczy, może mieć poważne niepożądane efekty hematologiczne, dermatologiczne
i hepatyczne. Pośród nich bodaj najgroźniejsze są przypadki agranulocytozy i neutropenii.
Red.: O niepożądanych działaniach terbinafiny zamieściliśmy już notkę w „Aptekarzu” Nr 4 (2007) na str. 115.
Nimesulid
Europa. W „Aptekarzu” Nr 11/12 (2007) informowaliśmy o wycofaniu z
aptek w Irlandii przeciwzapalnego i przeciwbólowego nimesulidu z powodu 59 przypadków uszkodzenia wątroby. Unijna EMEA przebadała sprawę pod kątem wszystkich krajów członkowskich. Zdecydowano nie wydawać zcentralizowanego zakazu stosowania leku, pozostawiając decyzje
narodowym agencjom zdrowia; polecono tylko nakazać producentom
zmianę ulotek-informacji dla lekarzy i pacjentów, by ostrzegały o ryzyku
uszkodzenia wątroby.
Red.: Dobra wiadomość dla firm oferujących w Polsce mało potrzebne preparaty Aulin, Mesulid, Minesulid, Moxenil, Nimesil, Noksigel.
Pergolid
Kanada. Śladem innych krajów Eli Lilly wstrzymał sprzedaż pergolidu
(Permaxu) 20 sierpnia 2007 r.
Red.: Jak wiadomo, pergolid jest destruktem alkaloidów sporyszu (ergotamina, ergocristina, ergocryptina etc.) mającym własności dopaminer37
Danuta Wojnicka-Szuba
giczne podobne do bromocriptiny. Został zrobiony w 1979 r. i zastosowany do leczenia choroby Parkinsona.
Niestety, z czasem dostrzeżono działania niepożądane. Tym najgorszym dyskwalifikującym lek, jest uszkadzanie zastawek serca. Producent
pergolidu (Permaxu) mądrze zrobił i wycofał go z polskich aptek. Urząd
Rejestracji postąpił niemądrze i zarejestrował w to miejsce pergolid innego producenta (Hizest). Aptekarze czytający „Aptekarza” powinni odradzać
swym klientom i lekarzom stosowanie Hizestu.
Duloxetina
Red.: Preparaty duloxetiny nie były rejestrowane w Polsce, ale mogą
być stosowane, skoro zostały zarejestrowane przez EMEA dla Unii Europejskiej (Cymbalta, Yentreve, Xeristar, Ariclaim).
Anglia. Zarejestrowano przypadki zachowań samobójczych u osób leczonych duloxetiną lub nawet po jej odstawieniu.
Duloxetina z marką Cymbalta ma leczyć ciężką depresję oraz neuropatię cukrzycową. Duloxetina z marką Yentreve jest podawana przy nietrzymaniu moczu.
Wskazania: nie tylko przciwdepresyjnej Cymbalty, ale także Yentreve
nie podawać jednocześnie z jakimikolwiek antydepresantami; pacjenci otrzymujący Cymbaltę lub Yentreve powinni być kontrolowani przez lekarza co najmniej co trzy miesiące.
Sibutramina
Kanada. Stwierdzono liczne działania niepożądane sibutraminy (Meridia), inhibitora wychwytu serotoniny i noradrenaliny stosowanego do leczenia otyłości.
Red.: Informacje kanadyjskie są tak liczne, że nie mieszczą się w naszej rubryce. Zainteresowanych odsyłamy do www.hc-sc.gc.ca. Przypominamy, że złe skutki sibutraminy już opisaliśmy w „Aptekarzu” Nr 11/12
(2006) na str. 250.
Nelfinavir
Europa. Komisja Europejska zawiesiła sprzedaż i stosowanie Viraceptu (nelfinaviru), preparatu antyretrowirusowego do leczenia AIDS.
Przyczyną wycofania zezwolenia jest obecność w preparacie substancji genotoksycznej, mesylanu etylu (metanosulfonianu etylu).
Zdarzenie jest bardzo ciekawe dla farmaceutów i chemików robiących
leki. Bardzo często substancje lecznicze są trudno rozpuszczalnymi zasadami (bazami, aminami), które zadaje się kwasem, by je przekształcić w obojętne sole rozpuszczalne w wodzie i innych rozczynnikach. Tak jest też w
przypadku nelfinaviru, który zobojętnia się kwasem metanosulfonowym (z
pomocą metanosulfonianu etylu). Zapewne nie potrafiono uwolnić produktu końcowego, mesylanu nelfinaviru, od resztek mesylanu etylu.
38
Bezpieczeństwo stosowania leków
Red.: Niniejsza notka jest tylko przypomnieniem sprawy, która była załatwiona z urzędu przez Główny Inspektorat Farmaceutyczny.
Rosiglitazon
Red.: W „Aptekarzu” Nr 11/12 (2007), str. 341 sygnalizowaliśmy ostrzeżenia amerykańskiej FDA o niepożądanych działaniach glitazonów (thiazolidynodionów) stosowanych do leczenia cukrzycy.
Obecnie, po opublikowaniu pracy Nussena i Wolskiego "Effect of rosiglitazone on the risk of myocardial infarction and death from cardiovascular causes" (New Engl. J. Med. 356: 2457-71, 2007) agencje zdrowia w
wielu krajach wzmogły czujność. Europejska EMEA przypomina, że już wydając rejestr w 2000 r. ostrzegała, by leku nie dawać pacjentom „kardiologicznym”.
W Polsce rosiglitazon nie jest szeroko stosowany, ale jest dostępny w
preparatach Avandia i Avandamet.
Pioglitazon
Szwajcaria. Kanada. Francja. Zaobserwowano, że pioglitazon stosowany (jak rosiglitazon) do leczenia cukrzycy podawany kobietom zwiększa przypadki złamania kości. Przeważnie kończyn: stopa, staw skokowy,
dłoń, przedramię, nadgarstek.
Red.: Te obserwacje nie powinny przesłaniać potencjalnych szkód „kardiologicznych”, takich jak przy rosiglitazonie.
Pseudoephedrina i ephedrina
Ephedrina i pseudoephedrina są niebezpieczne nie medycznie, lecz kryminalnie. Są surowcem do produkcji methamfetaminy przez narkotyczne
gangi przestępcze.
Wykupywanie z apteki ephedriny jest niemożliwe z powodu jej statusu Rp. Natomiast pseudoephedrina jest łatwo dostępna bez recepty. Mamy w aptekach dwa preparaty mono: Sudafed i Tabitil oraz wiele leków
złożonych, a wśród nich dwa bogate w „surowiec”: Cirrus i Acatar Acti.
Zdrowie Polaków nie ucierpi, jeśli zmieni się tym czterem lekom kategorię OTC na kategorię Rp.
39
Aptekarz Vol 16 Nr 1/2 (2008)
27 grudnia 2007 r.
zmarła
Prof. dr Wanda Woźniak-Parnowska
Wieloletni pracownik i wicedyrektor Instytutu Leków, wybitny mikrobiolog w służbie farmacji, b. prezes Oddziału Polskiego Towarzystwa
Farmaceutycznego w Warszawie, członek Międzynarodowej Federacji Farmaceutycznej.
Była odznaczona medalem im. Ignacego Łukasiewicza. Wszechstronnie wykształcona, była nie tylko mikrobiologiem i farmaceutą, ale
też humanistką, polonistką i historyczką. Oddana całym sercem inicjatywom społecznym.
Cześć Jej pamięci
Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne
oraz Redakcja „Aptekarza”
Zmarli farmaceuci
8 listopada 2007 r.
Mgr Jadwiga Hanna Grochowska
19 listopada 2007 r.
Dr Krystyna Lemieszek
21 listopada 2007 r.
Mgr Barbara Jarocka
22 listopada 2007 r.
Mgr Izabela Chomiak
14 grudnia 2007 r.
Mgr Barbara Jarymowicz
31 grudnia 2007 r.
Dr Krzysztof Napieralski
Cześć Ich pamięci
Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne
oraz Redakcja „Aptekarza”
40

Podobne dokumenty