mars w muzeum - Polska Zbrojna

Transkrypt

mars w muzeum - Polska Zbrojna
MARS W MUZEUM
2014-06-27
Żołnierze mogą stanowić największe zagrożenie dla zabytków, ale też najskuteczniej je
chronić.
Zamek Królewski w Warszawie, Biblioteka Raczyńskich w Poznaniu, zbiory Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie czy ołtarz Wita Stwosza –
to tylko niektóre polskie zabytki i dzieła sztuki zniszczone lub zagrabione w czasie II wojny światowej. Od niepamiętnych bowiem czasów konflikty
zbrojne wiążą się z celową, a czasem także przypadkową dewastacją dóbr kultury.
„Straty wyrządzone dobrom kultury jakiegokolwiek narodu stanowią uszczerbek w dziedzictwie kulturalnym całej ludzkości, więc społeczność
międzynarodowa stara się o ich zabezpieczenie przed utratą na skutek konfliktu zbrojnego”, tłumaczy Krzysztof Sałaciński, przewodniczący
Polskiego Komitetu Narodowego Błękitnej Tarczy w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Ma temu służyć podpisana w 1954 roku
w Hadze „Konwencja o ochronie dóbr kultury w razie konfliktu zbrojnego”, która zobowiązuje strony do szanowania tych dóbr, powstrzymania się od
ataków na nie oraz zakazuje ich kradzieży i wywozu za granicę.
„W ten sposób ochrona dziedzictwa stała się nierozerwalną częścią międzynarodowego prawa humanitarnego konfliktów zbrojnych, a zasady
konwencji haskiej obowiązują nawet wobec dóbr kultury państw, które jej nie podpisały”, wyjaśnia Krzysztof Sałaciński. Dokument nakłada też
obowiązki na siły zbrojne, którym nasza armia stara się sprostać w trakcie prowadzonych w ostatnich latach misji.
Najlepszym przykładem takiej działalności jest Irak, gdzie kwestia ochrony zabytków stała się jednym z naszych priorytetów. „Byliśmy jedynym
kontyngentem narodowym, który od początku miał w swoim składzie archeologów i ich działalność przyczyniła się do ocalenia wielu zabytków,”
dodaje Sałaciński, który w czasie irackiej misji był dyrektorem Biura Spraw Obronnych Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Księżycowy krajobraz
Autor: Anna Dąbrowska
Strona: 1
Uważany za jedną z kolebek cywilizacji Irak obfituje w zabytkowe obiekty, których nie oszczędzały konflikty, przetaczające się przez ostatnie lata
przez ten kraj. W trakcie wojny w 1991 roku alianci zbombardowali zabytki, w których sąsiedztwie Irakijczycy ulokowali swoje instalacje obronne.
Bandy rabusiów złupiły kilkanaście dużych stanowisk archeologicznych, między innymi w Niniwie, Nimrudzie czy Chursabadzie. Splądrowali także
parę regionalnych muzeów archeologicznych.
Podczas drugiej wojny w rejonie Zatoki Perskiej, rozpoczętej 20 marca 2003 roku, bombardowania zniszczyły muzeum w Mosulu i Tikrit. Kiedy padł
reżim Saddama Husajna, w pozbawionym kontroli państwie rozpoczęło się rabowanie muzeum narodowego Iraku. Siły amerykańskie
koncentrowały się na ochronie obiektów ważnych z punktu widzenia militarnego i na muzea nie wystarczyło im już oddziałów. Zniknęły wówczas
eksponaty ze złota, gliniane tabliczki z pismem klinowym, figurki z kości słoniowej.
„Ponad 18 tys. eksponatów zostało zniszczonych lub uszkodzonych, 11 tys. zaginęło. Część z nich powróciła na miejsce dzięki współpracy
UNESCO, Interpolu, służb celnych i granicznych wielu państw”, napisał w jednym ze swoich artykułów Marek Lemiesz, archeolog z Poznania, który
w latach 2003–2004 był ekspertem do spraw ochrony dziedzictwa kulturowego przy polskim kontyngencie w Iraku.
Rozrzucone po terenie kraju tysiące stanowisk archeologicznych stały się łatwym łupem dla rabusiów. Dobrze zorganizowane, uzbrojone i
wyposażone bandy rozkopywały ruiny w poszukiwaniu skarbów. „Przelatując nad Irakiem, widziało się krajobraz przypominający miejscami
księżycowe kratery”, opowiada Sałaciński. „To setki wykopów rabunkowych pokrywających ruiny sumeryjskich miast, których władze nie były
w stanie upilnować”.
Najgłośniej było jednak o wydarzeniach w Babilonie. Amerykańska armia po wkroczeniu do miasta założyła wśród tamtejszych starożytnych ruin
Camp Alpha. Wojskowi zniwelowali fragment zabudowy pod lądowisko śmigłowców, wkopali w ziemię zbiorniki paliwa i wykonali rowy
zabezpieczające bramy wjazdowe. Później baza stała się główną siedzibą polskiego kontyngentu.
Raport babiloński
Problem ochrony przez naszych żołnierzy zabytków w Iraku okazał się szerszy. Centralno-południowa strefa stabilizacyjna, za którą
odpowiedzialność przejęło dowództwo Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe, współtworzonej przez polski kontyngent, obejmowała
początkowo pięć prowincji: Karbalę, Nadżaf, Babil, Diwaniję i Wasit. Na tym terenie znajduje się około 1500 zarejestrowanych stanowisk
archeologicznych, w tym wczesnośredniowieczna twierdza w Uchajdirze, średniowieczne miasto Wasicie i unikatowy zespół sakralny w Kifl.
W Polsce ochroną zagrożonych zniszczeniem irackich dóbr kultury zajęło się Biuro Spraw Obronnych Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa
Narodowego. W lipcu 2003 roku powstała „Koncepcja udziału Rzeczypospolitej Polskiej w odbudowie i restrukturyzacji Iraku”. Od pierwszej zmiany
polscy archeolodzy w ramach zespołu cywilnych specjalistów ds. ochrony dóbr kultury zostali włączeni w prace PKW. Przez pięć lat stacjonowania
w Iraku w Grupie Współpracy Cywilno-Wojskowej (CIMIC) działało dziesięciu naszych naukowców.
Ich pierwszym zadaniem było zapobieżenie dalszej dewastacji terenu Babilonu. Powstały zasieki, zamykające dostęp do większości obiektów
zabytkowych, uruchomiono monitoring stanowisk, rowy obronne zastąpiono betonowymi ściankami. Ograniczono do minimum prace ziemne i
budowlane na tym terenie, a każda z nich musiała być konsultowana z archeologami. „Dwukrotnie wstrzymaliśmy rozbudowę lądowiska dla
śmigłowców. Nie zezwoliliśmy też na kopanie kanałów irygacyjnych”, pisał Marek Lemiesz. Pod koniec 2004 roku dowództwo kontyngentu
zdecydowało się na likwidację bazy i przeniesienie jej do Diwaniji. Zanim jednak opuściliśmy Babilon, nasze wojska wyszkoliły 150 funkcjonariuszy
irackiej policji archeologicznej, którzy objęli posterunki w mieście.
Mimo to po raporcie Johna Curtisa z British Museum o stanie Babilonu, media oskarżały polską armię o dokonanie licznych zniszczeń w mieście.
Zarzuty o to, że dowodzone przez Polaków siły koalicji dewastowały i rozgrabiały Babilon, stawiał też iracki minister kultury Mufid al-Dżazari.
„Większości zniszczeń dokonał jeszcze Saddam Husajn, który budował na ruinach betonowe pałace. Wiele też powstało, gdy Amerykanie zakładali
obóz”, mówi Kazimierz Małecki, były żołnierz i uczestnik misji w Iraku.
Wojskowi argumentowali, że szkody spowodowane działalnością wojsk na terenie Babilonu są dużo mniejsze niż straty, które powstałyby w
wypadku braku wojskowej ochrony. „Trudno gdybać, ale na podstawie stanu stanowisk w Diwaniji, których wojsko nie chroniło, można
Autor: Anna Dąbrowska
Strona: 2
przypuszczać, że stan tego terenu byłby gorszy”, przyznaje Mirosław Olbryś, archeolog, który pracował w Iraku na przełomie 2004 i 2005 roku. Jak
jednak dodaje, z punktu widzenia archeologa na pewno można było znaleźć lepsze miejsce na budowanie bazy. „Polacy powinni też wstydzić się
za dwa rowy wykopane przez nasze wojska w obrębie stanowiska Babilon”, podkreśla. Aby udokumentować dla UNESCO i irackiej Rady
Starożytności stan stanowiska archeologicznego w listopadzie 2004 roku, powstał polski raport na temat Babilonu. Jego pomysłodawcą był
Mirosław Olbryś, a współautorami Tomasz Burda i Agnieszka Dolatowska.
Polowanie na paserów
Po Babilonie Polacy rozpoczęli realizację kolejnych projektów ochrony dóbr kultury. „Do marca 2008 roku na 46 przedsięwzięć związanych z
odbudową infrastruktury muzealnej, zabezpieczeniem stanowisk i renowacją miejsc kultu wydano około 1,7 mln dolarów”, wylicza Sałaciński.
Odbudowywano lokalne biura służby starożytności, odnowiono muzeum w Al-Kut, zabezpieczono i ogrodzono sieć stanowisk archeologicznych
w prowincji Diwanijja. Kilkadziesiąt z nich zostało sfotografowanych i dokładnie opisanych przez naszych badaczy.
Archeologowie zajęli się także edukacją. Wśród żołnierzy stacjonujących w Babilonie, Al-Hilli, Karbali i Al-Kut kolportowano ulotki o ochronie
dziedzictwa kulturowego Iraku. Prowadzono szkolenia uświadamiające żołnierzom znaczenie historycznej Mezopotamii i przypominające o zakazie
nielegalnego wywozu zabytków. „W Babilonie popularnością cieszyło się też ich zwiedzanie z polskimi archeologami”, uzupełnia Kazimierz Małecki.
Jednocześnie cały czas przeprowadzano kontrole bagażu powracających do kraju żołnierzy, a żandarmów szkolono z rozpoznawania
najpowszechniej dostępnych na czarnym rynku kategorii zabytków. Archeologowie odwiedzali też okoliczne bazary, gdzie tubylcy sprzedawali
skradzione z muzeów eksponaty. Dzięki temu zatrzymano paru paserów i odzyskano relikty starożytności.
Stolica kulturalna islamu
Doświadczenia z ochrony dziedzictwa kulturowego z Iraku przydały się podczas misji w Afganistanie, ale tam sytuacja była znacznie trudniejsza.
„Afganistan, choć pełen pozostałości buddyjskich i islamskich, nie jest tak bogaty w zabytki, jak Irak. Ponadto wiele działań z ochrony dziedzictwa
uniemożliwiały tam względy bezpieczeństwa. Jeśli zagrożone jest ludzkie życie, kwestie zabytków schodzą na dalszy plan”, opowiada Olbryś. Mimo
to wśród specjalistów cywilno-wojskowego zespołu odbudowy prowincji służyło kilku archeologów i ekspertów kulturoznawstwa. W ramach
polskiego kontyngentu powołano także grupę do spraw zarządzania i rozwoju dystryktów.
Największym wyzwaniem dla tych specjalistów było wsparcie Afganistanu w przygotowaniach do przejęcia w 2013 roku przez Ghazni roli kulturalnej
stolicy świata islamu. Z tej okazji powstały projekty konserwacji i restauracji obiektów zabytkowych w mieście, utworzenia przy nowo powstającym
muzeum centrum edukacji historycznej dla młodzieży, przygotowywania bazy danych na temat dóbr kultury zlokalizowanych w prowincji, a także
renowacji mauzoleum Al-Biruniego, średniowiecznego mędrca i naukowca.
Wśród innych projektów dotyczących ochrony dziedzictwa kulturowego w prowincji, w której działali polscy żołnierze, znalazły się kursy
doszkalające z ochrony dóbr kultury oraz dotyczące kwestii ich zabezpieczenia i konserwacji czy szkolenia dla archeologów. Uczono też ochrony
zabytków podczas prowadzenia prac ziemno-budowlanych. Zmodernizowano także dach centrum kultury w dystrykcie Gelan.
Mały Budda
„Żaden posąg w Afganistanie nie zostanie oszczędzony”, tak mówił wiosną 2001 roku ówczesny minister informacji talibów Kadratullah Dżamal.
Talibowie postanowili wymazać z dziedzictwa kulturowego tego państwa wszystko, co nie było muzułmańskie. Symbolem tego kulturowego
barbarzyństwa stało się zniszczenie największych na świecie posągów Buddy w Bamian. Proceder dewastacji przerwała dopiero interwencja
NATO. Wtedy jednak rozpowszechniły się przemyt i nielegalna sprzedaż dzieł sztuki.
Jeden z takich procederów w prowincji Paktika udaremnili polscy komandosi wspólnie z oddziałem afgańskiej policji. W 2012 roku żołnierze i
policjanci przechwycili głowę z rzeźby przedstawiającej Buddę z II–III wieku n.e., którą próbowano przemycić przez pakistańską granicę. Głowa
małego Buddy, o wartości nawet kilkuset tysięcy dolarów, została przekazana muzeum narodowemu w Kabulu.
„W ostatnich latach na misjach, w prawdziwie wojennych warunkach, polscy archeologowie i wojskowi robili naprawdę wiele dla ochrony dóbr
kultury”, podsumowuje Krzysztof Sałaciński.
Autor: Anna Dąbrowska
Strona: 3
Autor: Anna Dąbrowska
Strona: 4