Pobierz artykuł - Forum Socjologiczne
Transkrypt
Pobierz artykuł - Forum Socjologiczne
Daniel Markowski Uniwersytet Rzeszowski Transformacja jako zmiana makrostrukturalna Szukanie i budowa teorii transformacji jest równie wdzięcznym zadaniem dla przedstawicieli nauk społecznych, jak dla oceanologów, klimatologów, archeologów i historyków poszukiwanie zaginionej Atlantydy. Są jakieś przekazy, są jakieś skąpe źródła, są jakieś przypuszczenia, ale pewności nie ma. Teoria transformacji musiałaby bowiem nie tylko wyjaśniać to, co zaszło w społeczeństwie (lub społeczeństwach), ale również przewidywać to, co się ma zdarzyć, a więc w jakim stopniu teraźniejszość warunkuje przyszłość — na podobnej zasadzie jak teraźniejszość warunkowana jest procesami zachodzącymi w przeszłości. Ale, jeśli przeszłość jest w znacznym stopniu znana i może być nawet w swoisty sposób „kształtowana” poprzez różne opisywanie i interpretowanie dawnych zdarzeń i różne poszukiwanie związków przyczynowo-skutkowych zachodzących między tym, „co było”, a tym, „co jest”, to nie sposób cokolwiek wnioskować z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, że to, „co jest”, wytworzy to, „co będzie”. Futurologia czy też prognostyka społeczna w pewnym stopniu formułuje prognozy zbliżone do pojawiającej się rzeczywistości, jeśli chodzi o przewidywania demograficzne, w mniejszym stopniu odkrycia techniczne czy medyczne, niewiele zaś się ich potwierdza w zakresie interesującym nauki społeczne, gdy idzie o zmiany w strukturze społecznej, zmiany ustrojowe, zmianę wartości i potrzeb ludzkich. Jean Fourastieu głosił w 1966 roku, że pod koniec wieku XX człowiek w ciągu życia będzie pracować przez 40 tysięcy godzin (33 lata pracy, 30 godzin pracy w tygodniu i 9 miesięcy w roku). Nie sprawdziły się też prognozy autorów raportów tzw. Klubu Rzymskiego, tudzież prognozy Daniela Bella o powstawaniu merytokracji, co dalej stanowi pewną futurologiczną hipotezę. Można powiedzieć, że nie ma nawet zgody na gruncie nauk społecznych co do wyjaśnienia przyczyn zachodzącej transformacji, przyczyniającej się do przekształcania społeczeństw tzw. realnego socjalizmu w społeczeństwa demokratyczne, oparte na gospodarce rynkowej. Forum Socjologiczne 1, 2011 © for this edition by CNS forum-imprimatur.indd 31 2011-12-02 12:34:57 32 Daniel Markowski Transformacja — w moim rozumieniu — jest tożsama ze zmianą społeczną o charakterze makrostrukturalnym, która wywołuje pozytywne skutki z jakiegoś punktu widzenia (doktryny, ideologii, systemu wartości). Na tę Wielką Zmianę wpłynęło tak wiele czynników, że można jedynie próbować je wymienić, nie mogąc jednocześnie ustalić ich siły oddziaływania i związków zachodzących między nimi. Zmiana społeczna jest praktycznie zawsze obecna w stosunkach międzyludzkich. Obejmuje ona każdą sytuację, gdy jakiś układ (system, struktura) staje się inny, w dającym się określić przedziale czasowym. Na te aspekty zmiany zwraca uwagę większość autorów. I tak, Albin Boskoff w swej poniekąd klasycznej publikacji poświęconej tej kwestii stwierdza, że: „Zmiana społeczna to rozróżnialny proces, w którym wykryć można istotne przemiany w strukturze i funkcjonowaniu określonego systemu społecznego” — niestety nie wyjaśnia bliżej, czym się różni „zmiana” (change) od „przemiany” (transformation)1. Anthony Giddens w swoim znanym podręczniku do socjologii pisze, że: stwierdzenie, w jakim stopniu i pod jakimi względami system ulega zmianie, polega na wykazaniu stopnia modyfikacji dokonujących się w danym okresie w obrębie jego podstawowych instytucji2. Z kolei Piotr Sztompka w wydanej niedawno, bo w 2002 roku, publikacji dowodzi, że przez zmianę społeczną rozumiemy [...] różnicę między stanem systemu społecznego (grupy, organizacji) w jednym momencie czasu i stanem tego samego systemu w innym momencie czasu3 i wyróżnia zmianę składu systemu, struktury systemu, jego funkcji, a nadto granic systemu i otoczenia systemu4. Bez względu na sposób definiowania zmiany wspólne jest przekonanie, że na skutek jakichś czynników dany układ różni się od tegoż samego z jakiegoś poprzedniego okresu. Zmiana społeczna może — jak się wydaje — zachodzić również w osobowości jednostki, na przykład na skutek procesu dojrzewania, ze względu na utratę dobrej pracy, czy w efekcie zdobycia jakiegoś wykształcenia, ale są to raczej problemy rozważane przez psychologów i pedagogów, natomiast mniej interesują socjologów zajmujących się raczej zbiorowymi przejawami życia społecznego. Ze względu na zasięg można mówić o zmianach zachodzących w mikrostrukturach, mezostrukturach, makrostrukturach i zapewne o zmianach globalnych widocznych w skali całego globu ziemskiego. Zmiany mikrostrukturalne, a więc dotyczące rodziny, brygady roboczej, plutonu wojska, wynikają z wchodzenia do tych struktur nowych uczestników bądź odchodzenia innych, kształtowania się układów sympatii bądź antypatii, popra1 A. Boskoff, Social Change. Major Problems in the Emergence of Theoretical and Research Foci, [w:] H. Becker, A. Boskoff (red.), Modern Sociological Theory, New York 1957, s. 263. 2 A. Giddens, Socjologia, przeł. A. Szulżycka, Warszawa 2005, s. 65. 3 P. Sztompka, Socjologia. Analiza społeczeństwa, Kraków 2002, s. 437. 4 Ibidem, s. 437–438. Forum Socjologiczne 1, 2011 © for this edition by CNS forum-imprimatur.indd 32 2011-12-02 12:34:57 Transformacja jako zmiana makrostrukturalna 33 wy lub pogorszenia się jakości ich członków (awansu bądź degradacji ekonomicznej lub kulturowej). Wiele przykładów takich sytuacji opartych na badaniach zgromadził w swojej książce Eliot Aronson5. * * * Zmiany zachodzące w mezostrukturach (społeczności lokalnej, zakładzie pracy, organizacji) powodowane są na przykład migracjami, reorganizacjami, dopływem bądź odpływem ich uczestników, wymianą kierownictw, stawianiem nowych zadań itp. Wiele prac socjologicznych z zakresu socjologii wsi, socjologii przemysłu, socjologii organizacji rozpatruje tego typu zmiany6. Najbardziej frapujące są zmiany zachodzące w makrostrukturach (państwo, naród, klasy, warstwy, wielkie regiony, wielkie kategorie demograficzne wieku i płci czy wreszcie całe społeczeństwo) i są one też najczęściej rozpatrywane w licznych publikacjach o znacznym stopniu ogólności, a liczne przyczyny zmiany na ogół dzieli się na endo- i egzogenne, co staje się podstawą formułowania teorii socjologicznych. Najbardziej ogólny obszar zmian stanowi glob ziemski, a ich przejawy, rzadziej przyczyny, ujmowane są za pomocą powszechnie stosowanego, choć rozmaicie definiowanego, terminu „globalizacja”, o czym wyczerpująco piszą — w polskiej literaturze socjologicznej — Zygmunt Bauman czy też Krystyna Gilarek7. Wzajemne relacje zachodzące pomiędzy tymi poziomami struktur są niezmiernie złożone i trudne, a wręcz niemożliwe do jednoznacznej interpretacji. I tak na przykład można z pewnością stwierdzić, że działające jednostki w układach mikrostrukturalnych mogą być „motorem” zmian w mezo- czy makrostrukturach. Młody człowiek stymulowany przez rodzinę do zdobycia wyższego wykształcenia, podejmując po jego osiągnięciu pracę w jakiejś instytucji, może — korzystając ze zdobytej wiedzy — wprowadzać w niej jakieś innowacje, a jeśli taka sytuacja powtarza się w stosunku do setek czy tysięcy absolwentów, to tym samym zmieniają się makrostruktury, gdyż powiększa się kategoria „specjalistów z wyższym wykształceniem”, zaliczanych na ogół do inteligencji albo — w innej perspektywie teoretycznej — do klasy „średniej wyższej”8. Jednocześnie zmiany zachodzące w makrostrukturach wywołują (albo odwrotnie — uniemożliwiają) przekształcenia mezo- czy mikrostruktur, na przykład tworzą lub przeciwdziałają chęciom kształcenia się (niskie wynagradzanie pracowników umysłowych w porównaniu z wynagrodzeniami pracowników fizycznych w okresie „realnego socjalizmu”), stymulują bądź zniechęcają do zdobywania dóbr materialnych (ascetyczny socjalizm a „wiek konsumpcji masowej”; „mieć” czy „być” — to inny 5 E. Aronson, Człowiek istota społeczna, przeł. J. Radzicki, Warszawa 1995, zwłaszcza rozdz. 5 i 6. 6 Por. na przykład E. Masłyk-Musiał, Społeczeństwo i organizacje. Socjologia organizacji i zarzą- dzania, Lublin 1966; F.J. Lis, R. Lis, Socjologia pracy w organizacji życia społecznego, Lublin 2000; J. Kurczewski (red.), Lokalne wzory kultury politycznej, Warszawa 2007. 7 Z. Bauman, Globalizacja. I co z tego dla ludzi wynika, przeł. E. Klekot, Warszawa 2000; K. Gilarek, Państwo narodowe a globalizacja. Dynamika powstawania nowego ładu, Toruń 2002. 8 Por. na przykład H. Domański, Struktura społeczna, Warszawa 2007 (wydanie nowe). Forum Socjologiczne 1, 2011 © for this edition by CNS forum-imprimatur.indd 33 2011-12-02 12:34:57 34 Daniel Markowski dylemat), umożliwiają rozwój albo upadek zakładów pracy (tworzenie nowych albo też likwidacja istniejących), wywołują zmiany w mikrostrukturach w wyniku podniesienia się poziomu życia rodziny, grupy przyjaciół albo też ich dezintegrację, choćby ze względu na utratę pracy, powodującą obniżenie statusu społecznego, a tym samym wytwarzającą inne układy więzi. * * * Z pewnością dotychczasowy dorobek socjologii nie umożliwia uzyskania jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jakie są przyczyny zmiany społecznej i jak funkcjonują jej mechanizmy. Można też wątpić, czy taka jednoznaczna odpowiedź jest w ogóle możliwa, mając na względzie różnorodność historyczną, kulturową, gospodarczą i religijną społeczeństw oraz zróżnicowanie istniejących w nich struktur. Żadna z teorii zmiany nie oparła się krytyce, gdyż nie były one w stanie wyjaśnić zjawisk społecznych niemieszczących się w dokonywanych przez nie uogólnieniach. Teorie ewolucyjne (bądź neoewolucyjne) nie są w stanie odpowiedzieć, czy jest jakaś uniwersalna linia (bądź linie) ewolucji wszystkich ludzkich społeczeństw. Fiasko teorii modernizacji, będącej uwspółcześnionym wariantem ewolucjonizmu, w odniesieniu do krajów Trzeciego Świata, znajdujących się w orbicie własnych kultur i swoich problemów, świadczy o tym najlepiej. Teorie cykliczne nie określają precyzyjnie, kiedy jakiś cykl się kończy, a kiedy zaczyna, jakie są ich kryteria i które społeczeństwa (kultury) wchodzą do tych cyklów. Teorie konfliktowe absolutyzują sprzeczności i napięcia społeczne o różnym charakterze, nie uwzględniając dążenia do stabilizacji istniejących układów. Teorie funkcjonalne natomiast nie potrafią wyjaśnić endogennych mechanizmów zmiany, gdyż zakładają, że każdy typ struktury dąży do równowagi i stabilizacji, a zmiana może przyjść praktycznie tylko z zewnątrz. Ogólną próbą odpowiedzi na pytanie o mechanizmy zmian są rozwiązania stawiane na gruncie socjologii historycznej. Najpełniej sformułował je P. Sztompka w swojej koncepcji „stawania się społeczeństwa”. W jego ujęciu rzeczywistość społeczna jest ciągiem zdarzeń, swoistym procesem dokonującym się na polu „jednostkowo-strukturalnym”. Pisze on: tym, co naprawdę istnieje, ostatecznym substratem życia społecznego, nie są ani poszczególne jednostki, ani ponadjednostkowe systemy czy struktury, lecz „trzeci poziom” rzeczywistości społecznej: swoiste pole społeczne, jednostkowo-strukturalne9. W innym miejscu stwierdza on jeszcze bardziej dobitnie, że: społeczeństwo, owo swoiste pole jednostkowo-strukturalne, nigdy w jakiejś ostatecznej postaci nie istnieje. Nigdy nie jest, lecz zawsze się tworzy. Nie stanowi obiektu, stanu, lecz proces. Nie jest czymś danym, lecz każdorazowym własnym osiągnięciem jego członków, „przedsięwzięciem w budowie”, przy tym w budowie nigdy ostatecznie nie zakończonej10. 9 P. Sztompka, op. cit., s. 530. 10 P. Sztompka, Teorie zmiany społecznej, [w:] Encyklopedia socjologii, t. 4, red. W. Kwaśniewicz et al., Warszawa 2002, s. 238. Forum Socjologiczne 1, 2011 © for this edition by CNS forum-imprimatur.indd 34 2011-12-02 12:34:57 Transformacja jako zmiana makrostrukturalna 35 Wyjaśnienie przyczyn zmiany nie jest więc możliwe bez odwołania się do kontekstu warunków historycznych, w jakich funkcjonuje konkretne społeczeństwo lub zbiór społeczeństw — nowe idee, działania wielkich przywódców, ruchy masowe mogą tę zmianę powodować, ale nie da się określić, kiedy musi, a nie tylko może, owa zmiana nastąpić. Można na przykład spróbować porównać dwa społeczeństwa realizujące przez kilkadziesiąt lat idee socjalizmu i które, jak do tej pory (2010 roku), jeszcze je (przynajmniej deklaratywnie) realizują: Chin i Kuby. W Chinach polityka reform zapoczątkowanych przez Deng Xiaopinga stworzyła szansę dla działań jednostkowych, warunkowanych ideami konfucjanizmu. Badania potrzeby osiągnięć wśród Chińczyków — pisze Lucien W. Pye — potwierdzają każdorazowo to, co na temat chińskiej kultury można powiedzieć na pierwszy rzut oka, a mianowicie, że Chińczycy plasują się pod tym względem bardzo wysoko. Dzieciom od najmłodszych lat zaszczepia się chęć dążenia do sukcesu i przekonuje o potrzebie sprostania rodzicielskim oczekiwaniom11. Pojawiło się więc swoiste „nowe pole jednostkowo-strukturalne”, którego efektami są ogromny wzrost gospodarczy i pozytywne skutki społeczne, choćby poprawa warunków życia ludności i wzrost liczby ludzi wykształconych i kształcących się, mimo trwających dalej ograniczeń ideologicznych rzutujących na sposób funkcjonowania ustroju, który trudno jest nazwać demokratycznym. Na Kubie natomiast przestrzeganie „twardych” reguł socjalizmu w gospodarce i ideologii stworzyło takie pole „jednostkowo-strukturalne”, które nie przyczyniło się do wzrostu gospodarczego, a jedynie umocniło etatyzm sięgający nawet do grup pierwotnych12. Podobne rozumowanie można by przeprowadzić w odniesieniu do współczesnego Wietnamu, w którym stworzono warunki do indywidualnych działań, oraz Korei Północnej, w której praktycznie tych możliwości nie ma. W Europie Środkowo-Wschodniej proces zmian został wywołany, a praktycznie zapoczątkowany w Polsce, przez zdarzenia zachodzące na polu jednostkowo-strukturalnym. Z jednej strony było to: trwałe poczucie braku (bądź ograniczonej) suwerenności, które nastąpiło w wyniku konferencji w Jałcie, z czym łączyło się przekonanie o niemożności zaspokojenia potrzeb konsumpcyjnych (a wiedza o wzrastających możliwościach czerpana była z porównań z krajami Zachodu), z drugiej strony narastająca amalgamatyczność struktur społecznych (niewielkie różnice majątkowe i statusowe pomiędzy jej podstawowymi członami) i słabnąca kontrola polityczna nad życiem społecznym, zwłaszcza po roku 1976. To pole umożliwiło podejmowanie działań zbiorowych, inicjowanych przez przywódców ruchów społecznych, które napotykały swoiste odpowiedzi ze strony decydentów 11 L.W. Pye, „Wartości azjatyckie”: od efektu dynama do domina?, [w:] L.E. Harrisom, S.M. Hun- tington, Kultura ma znaczenie. Jak wartości wpływają na rozwój społeczeństw, przeł. S. Dymczak, Poznań 2003, s. 370. 12 Por. na przykład M. Stasiński, Rewolucja umiera. Kuba kona, „Gazeta Wyborcza” 10–11 stycznia 2009 roku. Forum Socjologiczne 1, 2011 © for this edition by CNS forum-imprimatur.indd 35 2011-12-02 12:34:57 36 Daniel Markowski politycznych — od aresztowań i rozpędzania manifestacji począwszy, a na rozmowach Okrągłego Stołu i na poły demokratycznych wyborach 1989 roku, kończąc. Każde dążenie do zmiany zawiera w sobie element ryzyka wynikającego z trudności jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: Jakie skutki pociągnie za sobą ewentualna zmiana? Czy będą one korzystne czy też nie dla podmiotów zmiany podejmujących ryzyko? To ryzyko uzależnione jest właśnie od zdarzeń zachodzących na polu jednostkowo-strukturalnym. Jakie szanse zmian mieli strajkujący berlińscy robotnicy w 1953 roku, poznańscy w 1956 roku, społeczeństwo węgierskie w 1956 czy czechosłowackie w 1968? Podjęte ryzyko nie wywołało zmian społecznych i politycznych w zakresie oczekiwanym przez ich podmioty, gdyż nie pojawiły się odpowiednie warunki na tymże polu. A te warunki nie dadzą się ująć w sposób ogólny i abstrakcyjny, gdyż muszą być osadzone w konkretnym kontekście społeczno-historycznym. Na wiele dalszych komplikacji związanych z przewidywaniem ryzyka zwracał uwagę — w swoim czasie — Lech Zacher, proponując nawet wykreowanie nowej subdyscypliny: „socjologii ryzyka”, badającej w szczególności przewidywane skutki postępu technicznego i podejmowanych działań politycznych13. Jeśli przyjmie się ogólny schemat teoretyczny, że warunkiem zmiany jest ukształtowanie się swoistego pola „jednostkowo – strukturalnego”, to pojawia się zaraz szereg pytań. Czy wpływ mają na to konflikty i napięcia międzygrupowe, a jeśli tak, to na jakim tle one powstały (różnic w odczuwanych wartościach, akceptowanych ideach, brakach materialnych)? Czy zmiany wywołane są czynnikami zewnętrznymi, np. wojną, kryzysem gospodarczym, napływem imigrantów, kataklizmami przyrodniczymi itp. Jaką rolę w tym zakresie odgrywa dokonujący się postęp naukowo–techniczny? Czy należy odrzucić twierdzenia socjobiologów o genetycznym uwarunkowaniu zmian leżącym w „ naturze” istoty ludzkiej dążącej do przetrwania? Jaką rolę w procesie zmiany odgrywa dążenie ludzi do poprawy materialnych warunków bytu, przejawiające się we wzroście konsumpcji? A jaką rolę odgrywa rodzaj religii podkreślany w swoim czasie przez Webera? Bez względu jednak na odpowiedź na te pytania w każdym przypadku uczestniczą w nich ludzie podejmujący różnorakie działania zawierające w sobie element ryzyka i w mniejszym czy większym stopniu przyczyniające się w ten sposób do zmiany. Autor poniekąd klasycznej książki o społeczeństwie ryzyka Urlich Beck, wyróżniając ryzyko ekologiczne, technologiczne, modernizacyjne, klasowe itd., określa je jako: „motywujące do działań zdarzenie, które jeszcze nie nastąpiło”14. Jeśliby spróbować uporządkować możliwości występowania ryzyka pod względem jego zasięgu i rodzaju, to można by wymienić ryzyko jednostkowe i ponadjednostkowe. To pierwsze podejmowane przez jednostkę przynosi skutki wyłącznie w sto13 L.W. Zacher, Socjologia ryzyka. Próba nowej subdyscypliny, [w:] L.W. Zacher, A. Kiepas (red.), Społeczeństwo a ryzyko, Warszawa-Katowice 1994. 14 U. Beck, Społeczeństwo ryzyka. W drodze do innej nowoczesności, przeł. S. Cieśla, Warszawa 2002, s. 44. Forum Socjologiczne 1, 2011 © for this edition by CNS forum-imprimatur.indd 36 2011-12-02 12:34:57 Transformacja jako zmiana makrostrukturalna 37 sunku do niej (pomijając rzadkie sytuacje ryzykownych decyzji podejmowanych przez autokratycznych przywódców), drugie zaś może mieć zasięg mikro-, mezoczy nawet makrostrukturalny i jest efektem działań zbiorowych. Wymieniając z kolei rodzaje ryzyka, można by mówić o ryzyku ekonomicznym, politycznym, technologicznym, ekologicznym, a zapewne i kulturowym, co nie oznacza, że jest to pełny ich katalog. Socjolog musi zaprzeczyć potocznym poglądom, jakie czasem pojawiają się w publicystyce, że gdyby nie wybór Polaka na papieża, to nie miałby szans rozwoju opozycyjny wobec komunizmu ruch „Solidarności” w Polsce, gdyby nie „Solidarność” i inicjatywa partyjnych reformatorów podejmujących rozmowy Okrągłego Stołu, w których wyniku zostały przegrane przez PZPR wybory w czerwcu 1989 roku, to nie doszłoby do upadku tzw. realnego socjalizmu w Polsce, jego zaś upadek, wraz z ideami „pierestrojki”, „głasnosti” i „uskorienija”, które miały zmienić polityczno-gospodarczy image ZSRR, przyczynił się do rozpadu bloku państw socjalistycznych, a w konsekwencji do zanegowania „jedynie słusznej” drogi rozwoju społecznego określanej ideologicznie. Z kolei, że rozpad ZSRR to wynik ambicji ówczesnego prezydenta Rosji (Jelcyna), który nie mógł inaczej pozbawić stanowiska prezydenta ZSRR (Gorbaczowa) i ratując go od konsekwencji puczu Janajewa, doprowadził do likwidacji takiej funkcji. Potoczne tłumaczenie tych doniosłych w skali świata zmian częstokroć sprowadza się do akcentowania roli kilku czy kilkunastu ważnych wówczas postaci politycznych — Jana Pawła II, Lecha Wałęsy, Ronalda Reagana, George’a Busha, Michaiła Gorbaczowa, Borysa Jelcyna, Helmuta Kohla. Taka interpretacja ciągu zmian składających się na transformację całego systemu, występująca często w publicystyce, zakłada mniej lub bardziej wyraźnie, że wielcy tego świata są twórcami historii. Podejmując jakąś grę polityczną, stają przed możliwościami różnych decyzji, a decydując się na jakiś wybór, uwzględniają co najwyżej interesy własnego kraju, ruchu czy idei. W konsekwencji łańcuch wydarzeń, które nastąpiły w latach dziewięćdziesiątych, wywołując tak doniosłe skutki w skali świata, nie był przewidywany ani przez polityków, ani przez nauki społeczne. Ruch „Solidarności” w czasie obrad Okrągłego Stołu nie domagał się zmiany ustroju w Polsce, a tym bardziej rozpadu obozu komunistycznego, ani też Gorbaczow, wcielając w życie swoje trzy zasady: przebudowy, otwartości i przyspieszenia, nie brał pod uwagę możliwości rozpadu ZSRR, a tym bardziej zanegowania jego ideologicznych podstaw15. Sposoby prognozowania zdarzeń, którymi dysponują nauki społeczne, w tym socjologia, zawodzą w odniesieniu do wielkich procesów historycznych o charakterze makrostrukturalnym, a zwłaszcza takich, które mają charakter radykalny i gwałtowny, określanych najczęściej mianem transformacji, Wielkiej Zmiany czy też zmiany systemowej. Metoda tak zwanej ekstrapolacji trendu może spraw15 Por. J.J. Wiatr, Europa pokomunistyczna. Przemiany państw i społeczeństw po 1989 roku, War- szawa 2006, zwłaszcza rozdz. 2. Forum Socjologiczne 1, 2011 © for this edition by CNS forum-imprimatur.indd 37 2011-12-02 12:34:57 38 Daniel Markowski dzać się w prognozach demograficznych (na przykład konsekwencje „starzenia się” niektórych społeczeństw), metoda „delficka” (rodzaj ankiety przeprowadzanej wśród specjalistów z danej dziedziny) może dać rezultaty w zakresie przewidzenia jakichś konkretnych odkryć naukowych albo rozwiązań technicznych, prognozowanie zaś przez analogię (jakiś proces czy zjawisko w jednym kraju w porównaniu z innym, uznawanym za „opóźniony”), aczkolwiek często stosowane, może być również zawodne, gdyż interferują czynniki kulturowe, narodowe czy gospodarcze, decydujące o specyfice danego społeczeństwa. W rezultacie socjologia, która może co najwyżej prognozować konsekwencje powstawania zjawisk o bardzo ograniczonym zasięgu czasowym i z dużą dozą niepewności (na przykład skutki migracji, zmniejszająca się rola rodziny, efekty zintensyfikowanej konsumpcji, tworzenie się nowych kategorii zawodowych), jest niemal bezradna wobec procesów o charakterze makrostrukturalnym, a zwłaszcza przybierających postać globalną. Wkracza tu niejednokrotnie filozof, teolog, ideolog czy publicysta, przewidując, że społeczeństwo albo świat zmierzają ku upadkowi albo rozwijają się w jakiś szczególny sposób, przypisując szczególną rolę gospodarce, kulturze, religii, masowej kulturze czy masowej konsumpcji. Świadczą o tym najróżnorodniejsze próby określania społeczeństwa, które jakoby wytwarza się w czasach współczesnych: „społeczeństwo masowe”, „społeczeństwo postindustrialne”, „społeczeństwo technologiczne”, „społeczeństwo konsumpcyjne”, „społeczeństwo informacyjne”, „społeczeństwo postkapitalistyczne”, „społeczeństwo ponowoczesne” itd. Pozostawiając im te problemy, kluczowe wydają się pytania o przyczyny tej dokonującej się transformacji. Zmiana ustrojowa, która nastąpiła w Polsce w 1989 roku, zapoczątkowując proces transformacji społeczeństwa, nie mogłaby mieć miejsca, gdyby nie nastąpiło szczególne sprzężenie czynników zmiany: zewnętrznych (osłabienie ZSRR wywołane reformami Gorbaczowa oraz przegranym wyścigiem zbrojeń narzuconym przez Reagana, jak też integrującą naród polski rolą Papieża) i wewnętrznych, na które złożyły się dwa paradygmaty polskiej świadomości narodowej — dążenie do politycznej suwerenności oraz uzyskanie materialnego dobrobytu poprzez rozwój możliwości konsumpcji dóbr materialnych. Można przypomnieć, że ocena odzyskanej na warunkach jałtańskich państwowości miała charakter ambiwalentny. Z jednej strony euforia, że wojna wreszcie się skończyła, z drugiej zaś występowanie wśród znacznej części społeczeństwa poczucia uzyskania jedynie ograniczonej albo wręcz — przez niektórych — żadnej suwerenności, co dawało się zauważyć zwłaszcza w czasach stalinizmu. Krążące powiedzenie: „Truman, Truman zrzuć ta bania, w Polsce jest nie do wytrzymania” wyrażało okrutną skądinąd nadzieję, że III wojna światowa przyniesie Polsce suwerenność. Zbyteczne w tym miejscu jest przypominanie w sposób szczegółowy historii PRL-u, ale warto zaznaczyć, że swoją politykę zagraniczną opierała ona nie tylko na założeniach tzw. internacjonalizmu proletariackiego i zbiorowej walce obozu socjalistycznego (pod przewodem ZSRR) ze „zgniłym imperializmem” Forum Socjologiczne 1, 2011 © for this edition by CNS forum-imprimatur.indd 38 2011-12-02 12:34:57 Transformacja jako zmiana makrostrukturalna 39 uosabianym przez NATO, ale również na przesłance mającej swoje odzwierciedlenie w polskiej świadomości narodowej, którą było poczucie zagrożenia ze strony Niemiec. Sztandarowe nazwiska tzw. odwetowców niemieckich — Czai i Hupki — wielokrotnie pojawiały się w propagandzie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Również niechętnie był przyjęty przez społeczeństwo list biskupów polskich do niemieckich („wybaczamy i prosimy o przebaczenie”), skwapliwie wykorzystany propagandowo. Podpisanie 7 grudnia 1970 roku układu o normalizacji stosunków między PRL a RFN było tak wielkim sukcesem Władysława Gomułki, że miało ono „zbilansować” decyzję o podwyżkach cen, która stała się bezpośrednim powodem tragicznych wydarzeń z grudnia 1970 roku. Ten sukces miał dowieść, że kształt zachodnich granic Polski nie zależy tylko od stanowiska ZSRR. To dążenie do politycznej suwerenności znalazło wyraz na I Zjeździe „Solidarności” we wrześniu 1981 roku w postaci „Posłania do ludzi pracy Europy Wschodniej” oraz w hasłach głoszonych podczas wieców i zamieszek w okresie trwania stanu wojennego. Zjednoczenie Niemiec w październiku 1990 roku, symboliczne pojednanie Polski i Niemiec w Krzyżowej (listopad 1990 roku), rozpad Układu Warszawskiego i RWPG, wycofanie się z Polski ostatnich jednostek wojsk rosyjskich w 1993 roku stały się przesłankami umożliwiającymi zrealizowanie tak istotnego paradygmatu świadomości narodowej, którą stanowi poczucie politycznej suwerenności. Drugi paradygmat polskiej świadomości narodowej odgrywający istotną rolę na „polu jednostkowo-strukturalnym” to dążenie do godziwej konsumpcji, umożliwiającej każdemu normalne funkcjonowanie. I tak, po okresie uzasadnionego spadku poziomu życia ludności w pierwszych latach powojennych, wynikającego z konieczności odbudowy kraju, nastąpiły czasy wdrażania tzw. gospodarki planowej, zwłaszcza w okresie Planu Sześcioletniego (lata 1950–1955), która spowodowała dalsze pogorszenie poziomu życia poniżej oczekiwań społecznych (praca dla przyszłych pokoleń). Mimo powolnego wzrostu poziomu konsumpcji w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych (po części za kredyty zagraniczne) dalej obowiązywała „gospodarka niedoboru”, o której Jânos Kornai pisał tak: Zdobywanie dóbr zabiera ludziom dużo czasu wolnego,wywołuje nerwowość i znużenie. Ciągle prowadzi do poczucia niepewności i frustracji z powodu niespełnienia pragnień uznanych za rozsądne... Upokarza to jednostkę i uświadamia jej, że pozostaje na łasce tych, którzy powinni jej służyć16. W kompetentnych badaniach prowadzonych w 1982 roku przez Lidię Beskid w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN stwierdzono, że 38,2% Polaków żyło w niedostatku (w tym w głębokim 8,6%), średnie warunki życia miało 47,2%, a dobre 9,75%17. W znacznym stopniu wszystkie tak zwane wydarzenia (lata 1956, 1970, 16 J. Kornai, Niedobór w gospodarce, Warszawa 1985, s. 623. Beskid, Deprywacja materialna warunków życia, [w:] L. Beskid (red.), Warunki życia i potrzeby społeczeństwa polskiego 1982, Warszawa 1985, s. 68–69. 17 L. Forum Socjologiczne 1, 2011 © for this edition by CNS forum-imprimatur.indd 39 2011-12-02 12:34:57 40 Daniel Markowski 1976, 1980), poza swoistym „Marcem 1968 roku”, spowodowane były „gospodarką niedoboru” i poczuciem, że system ustrojowy jest nieefektywny gospodarczo — nie może, ze swej istoty, zaspokoić podstawowych potrzeb materialnych ludzi, odsuwając na dalszy plan konsumpcję indywidualną. Model efektywnego i sprawnego socjalizmu, który może sprostać wyzwaniom konsumpcyjnym Zachodu, wdrażany siłą rzeczy bezskutecznie przez ekipę Gierka, umożliwił narastanie coraz powszechniejszego przekonania o jałowości wszelkich reform systemu i o jego niezdolności do dalszego rozwoju. Znany ekonomistom tak zwany efekt demonstracji, polegający na tym, że ludzie odczuwają potrzebę osiągnięcia czegoś, o czym wiedzą, że istnieje (dobrego zaopatrzenia w sklepach, lepszych samochodów, pralek, telewizorów, mieszkań itp.), ale to „coś” wydaje się niemożliwe do zdobycia, pogłębiał się w miarę docierania nowych wzorów konsumpcyjnych z Zachodu, wzmacniając indywidualne i zbiorowe frustracje względnie wykształconego polskiego społeczeństwa. Na ukształtowane w ten sposób pole jednostkowo-strukturalne nakładały się nieskończone łańcuchy ludzkich działań, w których zawarty był element ryzyka, a więc przeświadczenia, że konsekwencją tych działań będą pożądane i zamierzone skutki. Można je próbować uszeregować w sposób następujący. Ryzyko jednostkowe o charakterze ekonomicznym to choćby decyzja o inwestowaniu środków finansowych w banku „x” albo „y”, podjęciu pracy nisko płatnej, ale pewnej, bądź nieźle płatnej, ale niepewnej. Ryzyko polityczne — iść czy nie iść na wybory, głosować na partię, której program jest do zaakceptowania, ale której sukces wyborczy jest niepewny, czy też na partię, która wygra wybory, ale jej program jest dość odległy od indywidualnych przekonań. Ryzyko technologiczne to dylematy typu: jeździć starym samochodem czy kupić nowy, zmywać naczynia w sposób tradycyjny czy kupić zmywarkę, pisać coś ręcznie czy kupić komputer i drukarkę. Ryzyko ekologiczne stanowią dylematy typu: ogrzewać dom w sposób tradycyjny (węgiel, drzewo) czy też zainwestować w ocieplenie domu i ogrzewanie geotermalne albo słoneczne, porządkować odpady domowe czy też nie. Ryzyko kulturowe to choćby dylematy: kształcić się czy też nie, a jeśli tak, to w jakim kierunku. Ryzyko ekonomiczne o charakterze mikrostrukturalnym obejmuje dylemat, czy żona ma pracować, czy też wychowywać małe dzieci. Z jednej strony nastąpi poprawa poziomu materialnego rodziny, z drugiej zaś pojawią się problemy wychowawcze i zdrowotne. Czy lepiej jest mieszkać w bloku (niższe koszty, niewielkie problemy z techniczną eksploatacją mieszkania), czy też dążyć do zamieszkania w domu jednorodzinnym (wyższe koszty, problemy eksploatacyjne, ale względna niezależność od sąsiadów). Ryzyko polityczne to przekonywać, czy też nie, innych członków grupy (rodziny, kolegów z pracy) do jakichś celów i wartości politycznych, ryzykując konflikty i napięcia. Ryzyko technologiczne to choćby problem, czy zainstalować w domu Internet czy też nie, przyłączyć się do telewizji kablowej, licząc się z tym, że ulegnie zmianie i osłabieniu rytm życia Forum Socjologiczne 1, 2011 © for this edition by CNS forum-imprimatur.indd 40 2011-12-02 12:34:58 Transformacja jako zmiana makrostrukturalna 41 rodziny czy też z tego zrezygnować. Ryzyko ekologiczne łączy się z problemami zdrowia, odżywiania, gospodarki, surowcami wtórnymi — na przykład, czy pić wodę z kranu czy też dostarczaną ze źródeł głębinowych. Ryzyko kulturowe to ograniczenie się do odbioru kultury masowej czy też podejmowanie przez grupę jakichś przedsięwzięć w zakresie aktywnego uczestnictwa w lokalnym układzie kultury, które łączy się z jakimiś kosztami finansowymi i zagospodarowaniem czasu. Ryzyko ekonomiczne o charakterze mezostrukturalnym (zakład pracy, organizacja społeczna, społeczność lokalna) to na przykład decyzje, czy lepiej inwestować w nowe technologie, czy ugiąć się pod naciskiem załogi zakładu domagającego się wyższych płac; czy lepiej (przy ograniczonych środkach) inwestować w infrastrukturę techniczną danej społeczności, czy też w infrastrukturę społeczną. Ryzyko polityczne łączy się z funkcjonowaniem mechanizmów władzy na tym poziomie struktury, kogo wspierać, a kogo nie, jakie kroki zyskają aprobatę, a jakie będą oceniane w sposób negatywny. Ryzyko technologiczne to dylematy, czy wprowadzać do zakładu pracy nowe technologie, czy też nie, biorąc pod uwagę ich koszty i możliwości redukcji zatrudnienia; budować tanie i nietrwałe mieszkania o niskim standardzie czy mieszkania trwałe o wysokim standardzie. Ryzyko ekologiczne to ocena korzyści lub strat dla społeczności z budowy drogi przebiegającej przez park narodowy (na przykład problem doliny Rospudy), budowy zakładu przemysłowego dającego zatrudnienie, ale i negatywnie oddziałującego na środowisko naturalne. Ryzyko kulturowe na tym poziomie struktury może łączyć się z oceną efektywności istnienia (bądź nie) lokalnych instytucji kultury, oświaty czy wychowania. Ryzyko ekonomiczne o charakterze makrostrukturalnym, a więc obejmujące swymi skutkami wielkie części struktury, a niejednokrotnie całe społeczeństwo, zawiera z pewnością dylematy — czy wspierać w szczególności indywidualną przedsiębiorczość w gospodarce, czy też zwiększać zakres etatyzmu, obniżać czy podwyższać stopy procentowe, wiązać się gospodarczo z krajami grupy „x” czy „y”, zwiększać czy też zmniejszać zakres pomocy socjalnej. Każda z takich decyzji niesie z sobą element ryzyka o nie zawsze przewidywalnych skutkach, o czym przekonuje bieżące życie gospodarcze. Ryzyko polityczne to problemy związane z kwestiami oceny opłacalności lub nieopłacalności sojuszów politycznych, podejmowania decyzji o nowych wyborach do parlamentu czy wyborach samorządowych, oceny stopnia aprobaty bądź dezaprobaty społecznej dla wprowadzanych nowych rozwiązań prawnych. Ryzyko technologiczne to dylematy, czy modernizować transport kolejowy, czy drogowy, czy inwestować w gospodarkę opartą na węglu, gazie i ropie naftowej, czy na energii atomowej. Ryzyko ekologiczne wiąze się z tym, czy dążyć do redukcji zanieczyszczeń wody i powietrza (emisja dwutlenku węgla), czy też odłożyć to na dalszą przyszłość, inwestować w oczyszczalnie ścieków i składowiska odpadów czy też dostępne środki przeznaczyć na inne cele. Ryzyko kulturowe na tym poziomie struktury dotyczy — jak sądzę — Forum Socjologiczne 1, 2011 © for this edition by CNS forum-imprimatur.indd 41 2011-12-02 12:34:58 42 Daniel Markowski w szczególności oceny opłacalności inwestowania w szkolnictwo i instytucje kultury. Pozytywne skutki takich działań mogą bowiem wystąpić dopiero w nieco odleglejszej przyszłości, nie przynosząc zarazem doraźnych korzyści. Każdy z tych typów podejmowanego ryzyka koresponduje z istniejącym polem „jednostkowo-strukturalnym”, wywołując tym samym zmianę obejmującą niekoniecznie całe społeczeństwo czy też glob ziemski. Jeśli w terminie „ryzyko” zawiera się jakaś możliwa kalkulacja związana z oceną przewidywanych skutków, które pojawią się w wyniku podjętych działań, bez względu na to, czy to ryzyko podejmuje jednostka, czy też jest ono wynikiem relacji międzyludzkich zachodzących w strukturach społecznych różnego zasięgu, to zakładanym jego skutkiem jest jakaś pożądana zmiana. Jednakże możliwość wywołania oczekiwanej zmiany w wyniku podjętego ryzyka jest ograniczona czynnikami, które mają na nią wpływ, a są nimi: zakres zmiany (jeden czy wiele aspektów życia społecznego), poparcie dla zmiany (silne lub słabe zaufanie społeczne), podłoże zmiany (dlaczego ta zmiana winna nastąpić), tempo zmiany (powolna czy gwałtowna), ocena możliwych napięć i konfliktów (czy nie zagrozi ona innym uczestnikom uwikłanym w proces zmiany). Ocena podjętego ryzyka, które może zmianę wywołać, wymaga w każdej sytuacji rozpatrzenia możliwych uwarunkowań — bez względu na to, czy obejmuje ono sprawy rzutujące na życie jednostki (inwestować w wykształcenie, czy też od razu podjąć atrakcyjną pracę), czy też całego społeczeństwa (rozbudowywać sferę pomocy socjalnej, zwiększając podatki, czy też zmniejszać je, wspierając indywidualną przedsiębiorczość). Jeśli konsekwencje podjętego ryzyka przez jednostkę wywołują pozytywne bądź negatywne skutki tylko dla jednostki i ewentualnie jej rodziny, to ryzyko podejmowane na poziomie makrostruktur, które częstokroć przybiera postać planowania ekonomicznego czy społecznego, wywołuje skutki obejmujące swym zasięgiem całe społeczeństwo. Najnowsza historia polityczna i gospodarcza dostarcza wielu przykładów takiego „ryzyka zmiany” o skutkach nie tylko pozytywnych dla społeczeństw nim objętych, ale również negatywnych. Reformy Meiji przeprowadzone w Japonii w latach siedemdziesiątych XIX wieku mogą służyć jako przykład tych pierwszych, a eksperyment z komunizmem za przykład tych drugich. Podejmowane są też próby rozpatrywania konsekwencji ryzyka w sztuce, w mediach, w polityce, w gospodarce czy też zagospodarowaniu przestrzeni18. Ryzyko Wielkiej Zmiany podjęte przez polskie społeczeństwo, w którym uformowało się w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku sprzyjające jej „pole strukturalno-funkcjonalne”, przyczyniło się do wystąpienia nowych, często nieprzewidywalnych, aspektów życia społecznego, ocenianych pozytywnie, ale czasem i negatywnie. Sporo socjologów wyraża przypuszczenie, że tworzą one podłoże dla pojawienia się „społeczeństwa obywatelskiego”, choć jego powstanie 18 Por. L.W. Zacher, A. Kieras (red.), op. cit. Forum Socjologiczne 1, 2011 © for this edition by CNS forum-imprimatur.indd 42 2011-12-02 12:34:58 Transformacja jako zmiana makrostrukturalna 43 — jako pewnego pożądanego modelu ładu społecznego — z pewnością nigdy się nie urzeczywistni ze względu na to, że jak dotąd nie powstał żaden zakładany „z góry” przez rozmaite ideologie i programy polityczne model społeczeństwa. Nie oznacza to, że nauki społeczne nie mogą diagnozować przyczyn pojawiania się odchyleń istniejącej rzeczywistości społecznej od pożądanego modelu, tudzież prognozować możliwych następstw, nie mówiąc już o próbie dostarczenia adekwatnego opisu stanu tegoż społeczeństwa. W sumie hipotetyczna teoria transformacji może być traktowana jako zbiór hipotez wyjaśniających przyczyny zmiany zachodzącej na poziomie makrostrukturalnym, w odniesieniu do konkretnego społeczeństwa w określonym czasie albo — co najwyżej — kilku społeczeństw. Nie ma, jak sądzę, szans na to, by przybrała ona postać tak ogólną, aby mogła odnosić się do każdego społeczeństwa oraz wyjaśniać mechanizmy jego dalszego funkcjonowania. Żadna teoria socjologiczna czy politologiczna nie wyjaśni, jak będzie przebiegać proces zmian w Korei Północnej, Birmie, Afganistanie, nie mówiąc już o Chinach, Wenezueli czy Iranie. Przekonanie wyrażone przed kilkunastu laty przez Francisa Fukuyamę, że uniwersalną linią ewolucji ludzkich społeczeństw jest dążenie do demokracji liberalnej opartej na gospodarce rynkowej, reprezentuje myślenie typu wishful thinking. Różnorodność kultur, religii, tradycji, struktur społecznych, sposobów legitymizowania władzy politycznej, decyduje o niemożliwości budowy ogólnej teorii transformacji, a jedynie o potrzebie ograniczenia jej do konkretnego społeczeństwa i uwzględnienia czynników zmiany o charakterze egzo- i endogennym, a zwłaszcza oddziaływania ludzkich działań, każdorazowo zawierających element ryzyka na poziomie mikro-, mezo- i makrostrukturalnym. Transformation as a macro-structural change Summary In the paper, an attempt is made at providing answer to the question whether it is possible to develop the theory of transformation as a general theory of change. After considering different theories of change, we have found P. Sztompka’s theory of structural-functional field the most adequate. Applied to specific Polish conditions, it allows to determine change causes of exogenous (changes in Soviet Union, interaction of the West) and endogenous nature (aspiration for political sovereignty and pressure on satisfaction of consumerist needs). The macro-structural change was also overlapped with consequences of individual and collective decisions that always include a risk factor on micro-, mezzo-, and macro-structural level. Forum Socjologiczne 1, 2011 © for this edition by CNS forum-imprimatur.indd 43 2011-12-02 12:34:58