Pamiętajmy... Why Remember? - Polish

Transkrypt

Pamiętajmy... Why Remember? - Polish
6501 Lansing Ave.
Cleveland, OH 44105
216-883-2828
e-mail: [email protected]
www.polishcenterofcleveland.org
POLISH-AMERICAN
September 2014, No. 9/145
Wrzesień 2014, Nr 9/145
Pamiętajmy...
W tym roku przypada 75 rocznica
wybuchu II wojny światowej i równocześnie
agresji radzieckiej na Polskę. Ten numer Forum,
zamiast uroczystości upamiętniającej
wydarzenia z września 1939 roku, niech będzie
wyrazem szacunku i naszym
ukłonem w stronę historii.
Zamieszczone tu teksty
upamiętniają rocznicę
wybuchu II wojny światowej,
gdyż pamięć o wydarzeniach,
o zaangażowaniu naszych
przodków jest wyrazem
uszanowania własnej
tożsamości narodowej –
dlatego zawsze warto o
doniosłych wydarzeniach
historycznych pamiętać. Ta
pamięć, to zwracanie uwagi
na ludzi i ich dążenia, dzięki którym dziś
możemy się cieszyć wolnym krajem i wyciągać
wnioski z historii, dzięki którym także możemy
unikać błędów tworząc własną rzeczywistość.
Wojna
to nie tylko odległe wydarzenie
historyczne, to życie i śmierć konkretnych osób,
ludzi, którzy żyli w innych czasach i w innej
rzeczywistości niż nasza, ludzi, którzy na „stos
rzucili swój życia los”... Ludzi, którzy kiedyś
zginęli za nas dziś. To im winniśmy pamięć.
Redakcja
Why Remember?
2014 marks the 75th anniversary of
the outbreak of World War II and of Soviet
aggression toward Poland. This issue of Forum is intended as an expression of our respect
for this history. The articles in this issue recall
the outbreak of the war,
memories of these
events, and the involvement of our ancestors.
They are meant to show
respect for our national
identity, which is reason enough to recall
momentous historical
events. The words and
actions to which we call
attention enable us to
live in a free country
and help us to avoid mistakes in creating the
world in which we live today. War is not only
an accumulation of distant historical events, it
is the lives and deaths of specific individuals,
of people who lived in different times and in a
reality different from ours, of people who sacrificed their lives for others. They are worth
remembering.
Editorial Board
Forum
- September 2014 -
„Polska Walcząca,” Rocznicowe
obchody w kościele św. Kazimierza
Dwóm ważnym rocznicom walki Polaków o wolność
poświęcono program, który został przedstawiony w
niedzielę, 24 sierpnia, w kościele św. Kazimierza.
Bowiem w roku bieżącym przypadła 75. rocznica
wybuchu II wojny światowej i 70. rocznica Powstania
Warszawskiego. Uroczystość rozpoczęła się już podczas
mszy świętej odśpiewaniem „Roty”, hymnu polskiego i
pieśni ”Boże coś Polskę”, oraz słownym przekazaniem
„Modlitwy za Ojczyznę” Piotra Skargi. Celebrujący
nabożeństwo, proboszcz Eryk Orzech, w czasie kazania
nawiązał również do rocznicowych wydarzeń. Cały
słowno-muzyczny program przygotowała Elżbieta Zysko,
a przełożyła na angielski Małgorzata Feckanin i był on
realizowany w sali parafialnej. Obejmował krótkie
informacje historyczne w połączeniu z wierszami i
piosenkami, trafnie wkomponowanymi w scenariusz.
Dekorację sali przygotowały: Grażyna Hryniewicz i
Elżbieta Zysko
Jest to wspaniałe zjawisko, że młodzi ludzie angażują
się, aby przekazać w ciekawy sposób, historię tamtych
lat w połączeniu z wyszukaną poezją i wprowadzonymi
piosenkami. A jest w czym wybierać. Bo Polak nie tylko
bił się z odwagą i honorem o wartości największe:
godność i wolność, ale również niemal w ogniu walki
tworzył wiersze i komponował muzykę. Nie ma chyba
drugiego kraju na świecie z tak ogromnym dorobkiem
mówionej i śpiewanej liryki wojennej.
Organizatorkom udało się zwerbować dużą grupę
recytatorów i piosenkarzy, a także muzyków grających
na trąbce i akordeonie, co bardzo wzbogaciło program.
Pokazano również filmy z DVD: „Westerplatte,” o
obronie Polski w 1939 roku oraz ”Tyle nadziei, tyle
miłości” i „Powstanie warszawskie 44”.
Specjalnym gościem była Pani Halina Junak, żołnierz
Armii Krajowej, pełniąca funkcję łączniczki działającej
w Śródmieściu Warszawy, w grupie 40 innych dziewcząt.
Miała wtedy 19 lat i wielkie oddanie sprawie, zapał i
poświęcenie, za cenę życia. Opowiadała, że kiedy
przyszedł meldunek o zakończeniu walk powstańczych,
Page 2
ona i jej koleżanki płakały. To był dla nich
najtrudniejszy do wykonania rozkaz. Pani Halina, jak
przystało na żołnierza, wygląda znakomicie i mówi
ciekawie. Chciałaby opisać swoje wspomnienia i szuka
osoby, która by jej w tym pomogła
W dalszej części spotkania Elżbieta Ulanowska
przedstawiła warunki życia ludności cywilnej podczas
trwającej 63 dni wojny w milionowym mieście, którą
przeżyła jako dziecko. Okazało się, że jeszcze jedna
osoba mieszkająca w obrębie Cleveland w wieku
kilkunastu lat znajdowała się w stolicy w czasie
powstańczych zmagań. Jest nią Pani Maria Zalewska.
I ona też zabrała głos, wspominając zapamiętaną
sytuację.
Cały program przebiegał w dwóch językach. Polskie
teksty przedstawiała Małgorzata Feckanin, a angielskie
czytał Josef Feckanin. Już pod koniec uroczystości
wystąpiła Pani Krystyna Witeczek, która poleciła dwie
biograficzno-historyczne
pozycje
książkowe
doktorów: Jerzego Maciuszko i Wojciecha
Rostafińskiego, walczących w Powstaniu sierpniowym.
Można je znaleźć w bibliotece Polsko-Amerykańskiego
Centrum Kultury.
Uroczyste oddawanie hołdu poległym w Powstaniu
Warszawskim ma już swoją historię w Cleveland.
Wspomnę spotkanie zorganizowane przez panią Marię
Szonert w Polsko-Amerykańskim Centrum Kultury, w
60 rocznicę, w roku 2004. Następną, w sali kościoła św.
Kazimierza, w dwa lata później, z inicjatywy Pana
Michała Klymiuka-Wieczerskiego, oraz tę w jego
domu, z roku 2007, z której mam DVD, wykonane
przez Państwa Biniendów, z
dość licznie
reprezentowanymi żołnierzami Armii Krajowej. W
dniu otwarcia Klubu Słowa i Dziedzictwa Polskiego,
któremu patronuje
dr Klymiuk-Wieczerski,
profesjonalny odczyt wygłosiła Maria Szonert,
przytaczając za i przeciw zbrojnej akcji 1944. Na
pewno rocznicowych obchodów w różnych
organizacjach Polonijnych było więcej, niestety o
pozostałych nie posiadam informacji. Z opisywanej
rocznicy organizatorzy dysponują licznymi zdjęciami
autorstwa Stanislava Zadnika, na których znajduje się
cały zespół wykonawców.
Elżbieta Ulanowska
Forum
- September 2014 -
Page 3
Delayed package
Sometime in mid December, 1944, a Liberator took off
from the Brindisi airfield in Italy with the mission of dropping
war supplies to the Home Army (AK) partisans located north of
the Radom-Kielce region of Poland.
Because Stalin had not given permission to use Soviet
airfields for refueling after they made the drop, the crew was
forced to design the optimal course, keeping these excellent
warplanes on a very tight flight plan covering over two thousand kilometers. In addition to the flight crew, there were two
others on board who were members of the elite special operations paratroops known as the Dark and Silent* (Cichociemni)
who were tasked with secret missions amongst which was the
delivery of funds in the form of currency - dollars, pounds and
occupation marks to the Polish Underground .
The long cold nights of winter provided ideal conditions
for the mission. But in spite of this, the plane was almost shot
down near Krakow by German fighter planes and anti-aircraft
artillery (Flak) and forced to change its flight path. The mission, now off course, could not be fully realized as planned.
The pilot decided to make the drop on an airfield just south of
the Home Army's (AK) location. AK's field command was informed via radio of the change in plans. But even with all their
efforts, the crew was not able to locate the signal lights which
were laid out to direct the plane to the agreed upon site. Attempts to establish contact with ground forces using special
radio signals also failed. The low lying cloud cover on that
night did not allow for visualization of landmarks such as roads
and rivers to guide the flight either.
According to established procedure, the pilot decided to
return to base, mission not accomplished. But then one of the
Dark and Silent paratroops handed over an envelope after a
brief discussion with the navigator, requesting that it be given to
the captain. Inside were orders - upon request of the paratrooper, the captain was to allow him to make his jump into
unverified territory, even if no visual or radio contact with
ground had been made.
The plane climbed to a higher altitude to avoid easy detection by the enemy and was now flying in a direction plotted by
the navigator. The captain made a decision on his own, against
procedure, to drop along with the paratrooper, two 300 kilo
containers - one labeled "battlefield "with combat supplies and
equipment, arms and ammunition; the other labeled
"provisions" with uniforms, medical supplies and short wave
radios. All of this, and finally the paratrooper slipped through
the open hatch in the floor of the plane and out into the darkness
below.
Meanwhile, on the ground designated as the reserved area,
the partisans waited for the drop in vain. Their weak radios had
picked up the Liberator's signal, but apparently the radioman on
board the plane had not heard the replies from ground. The
sounds of the airplane's engines began to recede as those waiting on the ground scanned the skies and listened. Nevertheless
the commander of the group ordered all units to begin searching
for the drop. Following the fading sounds of the engines, it was
determined that the plane flew off in a northeastern direction to
the right of Kielce.
* Also known as the "Silent and Unseen"
Every member of the Dark and Silent sent to the
homeland was outfitted with overalls which he put over his
civilian garb. He had a helmet with goggles, elastic bandages to support his ankles, rubber inserts for his shoes and
two automatic pistols with bullets, a folding knife, a folding shovel, a flashlight with spare batteries, a compass, a
map and a flat metal flask of alcohol. Smaller items along
with any correspondence were packed into a sizeable bag
made of durable canvas strapped to the chest.
The special baggage this paratrooper was carrying in
his wide canvas belt, under his overalls was currency - a
package of banknotes backed by gold.
The height from which the paratrooper jumped along
with the complete lack of visibility this night, caused him
to plunge into a vast unknown.
The upside of the situation was that it would be difficult for the Germans to see the billowing canopy of his
parachute in the darkness. The downside was that it would
also be hard for the partisans to spot him as well. After all,
the parachutist calculated, the cover of darkness would
increase his chances of success and he could count on a
safe landing after which he would quickly hide his parachute and stash some non-essential items somewhere
nearby, out of sight. Stripping down to his peasant garments, he would take only his pistols and some necessities
in his knapsack. He would also take the belt hidden under
his garments filled with the money he was delivering. He
believed that he would be lucky and he could make contact
with partisans operating in this area.
But once he got below the low lying clouds, he
couldn't see any lights at all. Wartime blackouts were in
force. Trying his best to slow his descent, he looked
around and quickly realized he was landing in the woods.
He desperately looked for a clearing to avoid hitting a tree
as that would cause him serious injury and end the mission
right then and there. To his relief, he spotted several lighter
colored spots in contrast to the darker greenery of the coniferous trees, signifying snow covered flat areas. Manipulating his lines and links he attempted to land in the largest
of the areas. He performed all his well practiced maneuvers with precision, pulling down on the lines and links
while lifting up his legs so that his heels would be the first
to come in contact with land. He believed the bandages
reinforcing his ankles and the thick rubber soles of his
boots as well as the layer of soft snow on the ground would
help absorb the shock of landing.
But alas, the white spot which he had mistaken for a
snow covered glade in the forest turned out to be one of the
many rocky clearings found in this mountainous area. A
loud crack and searing pain brought the realization that he
had broken both legs on the sharp edges of the rocks. And
on top of that, he had sustained a severe injury to his lower
spine which immediately rendered him immobilized. With
great difficulty he was able to read the time on his watch it was one hour past midnight.
Forum
- September 2014 -
As the winter's day dawned, a young laborer wielding a
small ax emerged from one of the outbuildings of a nearby forester's cottage. He was headed out to chop down Christmas
trees, one for the landlord and one for himself. He pulled a
large, light sled out of the barn as he was not about to carry the
heavy trees in his arms, and dragging them through the snow.
Trudging along for about 2 kilometers he was almost at
his destination when he heard groaning. He knew the sounds of
animals caught in hunters' traps quite well. Rabbits for example
sounded like little children crying. This was no rabbit. Tightening his grip on the ax he headed in the direction of the sound.
And then he saw the white material of the parachute and the
man tangled in the lines. He was not surprised nor scared - he'd
heard stories of the arms drops and the paratroopers many times
before and the partisans were known to frequent his village and
the forester's cottage. He knew a few of them quite well as they
were not much older than he and lived in nearby villages. He
himself had wanted to join, to go into the woods so to speak,
but since he was his mother's only child, she had strongly opposed it.
He immediately saw the man was alive but severely injured. He rolled up the parachute and stuffed it into the trunk of
a large, old rotted pine after cutting several lines off the parachute. With all his strength he lifted the dead weight of the
unconscious man onto the sled and secured him to his best ability. He made himself a primitive harness and set off. It was hard
to pull and he had to stop frequently to catch his breath, but he
pushed on, finally he decided to hide the injured man in the
barn and notify the partisans. He really didn't need to go to the
trouble for there were already many of them around searching
the woods for the paratrooper and the supplies from last night's
drop. The injured man was arranged in a large horse drawn
sleigh as comfortable as possible. Some partisans got into the
sleigh with him and the horses started pulling as the sleigh disappeared down the wooded road.
In the middle of the night the young man was awakened
by pounding on the door. When he opened it, four armed men
burst in. By way of greeting, he was soundly slapped in the face
and then strapped to a chair with his hands tied behind his back.
To his utter shock, they accused him of the theft of fifty thousand dollars. He could not understand what was happening.
He didn't take anything from anyone, he repeated over and
over in the cottage and then in the sled in which they drove him
to a nearby village. He repeated his statement to the commander who interrogated him thoroughly, doggedly. As was
the young man's bad luck, the Dark and Silent paratrooper had
died, never regaining consciousness. They had found in the
dead man's overalls pocket a list - an inventory if you will, of
exactly what was being delivered. The two containers with arms
and other supplies and equipment had been found. Everything
added up - except for the money. There were five hundred British pounds, there were forty thousand German occupied marks,
two thousand dollars in gold and forty eight thousand dollars in
banknotes. But, there should have been a total of ninety eight
thousand dollars in banknotes. What happened to fifty thousand
dollars?
The Dark and Silent always brought money. Theft was
rare, but it did happen. In times of war, the rules in regard to
these matters were quite severe. You had access to our money yes, the money was there. You don't have it now? That means
Page 4
you must have stolen it or let it be stolen. With a field military court and the quick trial that followed, there could have
only been one verdict.
Nevertheless, the commander had doubts. Why did the
boy only take fifty thousand dollars and not all of it? Why
didn't he take the gold? Why did he go to the trouble of rescuing the paratrooper? He didn't know for certain that he
would die. But principles must prevail - we must observe the
rules. If you believe one thief, you will end up believing them
all and then every other one will become a thief. After all, this
was wartime.
After the reading of the sentence at dawn, the deputy
commander was releasing the safety on his pistol, ready to
pull the trigger when the telegrapher dashed out of the cottage
where he was receiving messages shouting - Stop! The boy is
innocent! The commander read the encrypted text from London that had been handed to him and then flung himself
through the door into the cottage. Where is the bag - the paratrooper's bag that was just here? Where is it? The table stood
empty.
The cottage and the sleigh were searched meticulously.
Everyone was questioned - maybe someone had seen something. There were no leads, no answers. Someone remembered a folding knife the paratrooper had with him which was
now missing as well.
And that was what happened in that time of war. The
dollars were never found, the bag and the knife disappeared
without a trace. The thief was never caught.
Several decades later, history knocked on the door of a
modest apartment of an elderly couple, presenting a finale to
this wartime tale so incredible as to border on the surreal.
He was a retired engineer, a very capable one at that. A
man of impeachable character and principle. She was an educated lady, a hard worker, proud of her accomplishments.
Their children were educated and had inherited their parents’
qualities of honesty and loyalty. Their life would have been
the picture of happiness and success if not for their fragile
health. She was wheelchair-bound now. They lived on the
third floor and there were no elevators. Leaving their home
was a very rare occurrence. He, hobbled with many ailments
refused to give in and fought valiantly and so far, successfully
to overcome his many health problems. Fortunately both had
found fulfilling pastimes that were particularly suited to them.
As a well known expert, he would often get assignments
to trouble shoot and work out the problems with a difficult
project. She, well versed in the English language enjoyed
searching the internet and finding curious and sensational
stories.
For some time, she had been following the complicated
history of Poland's gold treasure which had been taken out of
the country by the government in 1939, at the beginning of
the II WW. Her knowledge of languages and her patience led
her to fascinating stories and facts. Sadly she realized how the
Polish government in exile had been tricked and defrauded;
how patronizingly it had been treated by those in positions to
help and that assistance given to Poland during the war was
often given with strings attached. And, among the elite Polish
emigrants themselves, there was no lack of infighting, bitterness, promotion of self-interests and accusations of wrong
doing.
Forum
- September 2014 -
She was amazed to learn that during the occupation, the
Polish Underground had received almost one hundred million
dollars delivered by couriers and paratroopers risking their
lives. Yet, there were also incidents where persons involved
who were unable to account for even just a few dollars were
severely punished, in most of the cases sentenced to death.
She also found that besides France and Great Britain,
America with President Roosevelt's approval provided a generous loan as part of the American Land Lease Program.
But the sensational discovery was made while reading
the memoirs of government officials of the Polish government in exile and the Home Army veterans. There she found
that President Roosevelt had ordered that part of the loan
made to the Polish government under Gen. Sikorski in London be transferred in ten thousand dollar banknotes. Beginning in 1865, the U.S. government started printing banknotes
with large valuations. These banknotes had an extraordinary
attribute - they were gold certificates obligating the U.S. government to exchange them for their value in gold. And there
was no expiration date. At that time, gold was valued at
around thirty five dollars an ounce.
The bills were easy to transport and enabled the discrete
transfer of large sums of money. In occupied Poland they
were used to bribe Germans to release the underground's
leaders and organizers from captivity.
With today's gold values of more than fifteen hundred
dollars per ounce, it is easy to calculate that one of those
banknotes would be valued at more than one million zloty's
or over four hundred thousand dollars.
Page 5
While reading the memoirs of the partisans of the Home
Army from the Radom-Kielce District of the Home Army
(AK), she ran across a story about the mysterious disappearance of fifty thousand dollars.
As it was discovered that fateful morning, the money was
sewn into the clasp of the paratrooper's bag. That information
reached the partisans in a codified radio message. The first to
read it had been the radio operator. According to the memoirs
of the partisans, the paratrooper's folding knife which had disappeared was eventually found with the radio operator's possessions. He had been killed in a skirmish with the Germans.
No one found the bag. Characteristic to that bag, on the inside
was the mark: SOE which stands for Special Operations Executive a British secret organization supporting partisans
against Nazis and fascists in Europe.
Suddenly, she was struck with a realization - didn't her
father who was a veteran of the Home Army have a canvas bag
from a fallen comrade during the war which he used for his
hunting excursions in later years? Yes, before he died, he had
presented it along with other hunting gear to his son, her
brother. She hesitated for several days but finally contacted her
brother, telling him about what she had discovered. The following Sunday, he brought over the bag, still in reasonably
good condition. They unstitched the clasp, their hearts pounding. They gasped as a flat envelop sealed in a thin rubber sack
slid out. Inside were five ten thousand dollar banknotes. They
looked like new and now were worth about two million dollars
or six million zloty.
Sergiusz Torwan
Translated by Zofia Wisniewski
Spóźniona przesyłka
W połowie grudnia 1944 roku z lotniska w Brindisi we
Włoszech wystartował kolejny Liberator z zadaniem
dokonania zrzutu materiałów wojennych dla partyzantów
Armii Krajowej na północy Okręgu Radom - Kielce. Brak
zgody Stalina na lądowanie Liberatorów na radzieckich
lotniskach zaraz po wykonaniu zadania zmuszał załogi tych
doskonałych maszyn do wzmożonej dyscypliny lotu na całej
trasie liczącej znacznie ponad dwa tysiące kilometrów. Oprócz
kilkuosobowej załogi na pokładzie było dwóch skoczków
“cichociemnych”, którzy mieli do wykonania tajne zadania, w
tym również dostarczenie polskiemu, zbrojnemu podziemiu
niemałych zasobów finansowych w dolarach, funtach i
markach okupacyjnych.
Długa zimowa noc sprzyjała misji. Mimo to już w
okolicach Krakowa samolot ledwo uniknął zestrzelenia przez
niemieckie myśliwce i artylerię przeciwlotniczą (flak).
Zboczywszy wiele kilometrów od zaplanowanej trasy, nie
mógł w pełni wykonać zadania bojowego. Pilot zdecydował o
dokonaniu zrzutu na polowe lotnisko zapasowe, na południu
Okręgu AK. Dowództwo Okręgu wcześniej zostało
poinformowane drogą radiową o takim wariancie planowania
zrzutu, ale mimo wysiłków załogi nie odnaleziono świateł,
ułożonych w umowny znak. Również próby nawiązania
kontaktów z ziemią za pomocą specjalnych sygnałów
radiowych całkowicie zawiodły. Niska podstawa chmur nie
pozwalała także na wyśledzenie rzek lub dróg, które
umożliwiłyby dokładniejsze rozeznanie terenu.
Zgodnie z obowiązującą procedurą kapitan postanowił
zawrócić do bazy nie wykonując zrzutu. Wtedy jeden z
“cichociemnych”, po wymianie kilku zdań z nawigatorem,
przekazał mu zalakowaną kopertę i poprosił, aby z jej zawartością
zapoznał się dowódca. Był to rozkaz dla kapitana. Miał on na
żądanie skoczka pozwolić mu wykonać skok w nieznane, nawet w
przypadku nie nawiązania z ziemią kontaktu wzrokowego i
radiowego.
Samolot wszedł na wyższy pułap, pozwalający na uniknięcie
wykrycia poprzez zwykły nasłuch wroga i przeleciał kilkadziesiąt
kilometrów w kierunku wyznaczonym przez nawigatora. Kapitan
z własnej inicjatywy, wbrew procedurze postanowił, aby wraz ze
skoczkiem dokonać zrzutu dwóch, trzystukilogramowych
pojemników. Jeden tzw. “pola walki” z bronią i amunicją i drugi
“kwatermistrzowski” z mundurami, radiostacją oraz materiałami
opatrunkowymi i lekarstwami. Na końcu w ciemnym luku podłogi
samolotu zniknął także skoczek.
W tym czasie na ziemi partyzanci z rejonu wyznaczonego
jako zapasowy, nadaremnie oczekiwali zrzutu. Słabe radiostacje
co prawda odebrały umówiony sygnał Liberatora, ale widocznie
radiotelegrafista na pokładzie nie słyszał odpowiedzi, bo warkot
motorów dochodzący do oczekujących na ziemi osłabł. Samolot
wyraźnie się oddalał. Mimo to dowódca zgrupowania nakazał
wszystkim jednostkom wzmożoną czujność i podjęcie poszukiwań
ewentualnego zrzutu. Zanikający odgłos silników wskazywał, że
samolot skierował się w kierunku północnego
wschodu, nieco na prawo od Kielc.
Forum
- September 2014 -
Każdy “cichociemny” wysyłany do kraju otrzymywał
kombinezon nakładany na cywilną, zimową odzież, hełm z
okularami, bandaże elastyczne na kostki, gumowe wkładki do
butów, dwa pistolety automatyczne z amunicją, nóż składany,
łopatkę, latarkę z zapasowymi bateriami, kompas, mapę i
płaską, metalową butelkę alkoholu. Mniejsze przedmioty wraz
z korespondencją zapakowane były do sporej torby wykonanej
z nieprzemakalnego brezentu, przewieszanej przez pierś.
Szczególny bagaż “cichociemny” miał w szerokim,
brezentowym pasie, umieszczanym pod kombinezonem. Były
tam spakowane pieniądze w banknotach i w złocie.
Znaczna wysokość, na której “cichociemny” wyskoczył z
samolotu oraz całkowity brak widoczności spowodował, że
leciał w nieznane. Z jednej strony uniemożliwiało to wykrycie
czaszy spadochronu przez Niemców, ale z drugiej i przez
swoich. Mimo wszystko noc zwielokrotniała jego szanse, gdyż
liczył, że po szczęśliwym lądowaniu, uda mu się ukryć
spadochron oraz wszystkie mniej potrzebne elementy
wyp o s a ż e n ia . P o zo s tan i e w c i e p ł ej o d z ie ż y,
ucharakteryzowanej na chłopską. Zostawi tylko broń i
niezbędne drobiazgi w torbie polowej. Zabierze także ukryty
pod odzieżą pas z pieniędzmi. Wierzył, że dopisze mu
szczęście i uchwyci kontakt z partyzantami.
Kiedy przekroczył niską podstawę chmur, nie zobaczył
żadnych świateł – wszędzie obowiązywało wojenne
zaciemnienie. Z rozmysłem starał się wyhamować spadochron.
Po chwili zorientował się, że wyląduje w lesie. Rozpaczliwie
szukał polany, gdyż uderzenie w drzewo mogło się skończyć
dla niego poważnym urazem. Z ulgą dostrzegł kilka
jaśniejszych plam, odcinających się bielą śniegu od zieleni
iglastych drzew. Jak mógł najdokładniej kierował linkami
spadochronu, aby wylądować na największej plamie.
Wyuczonym ruchem ściągnął w dół linki i uniósł lekko nogi,
aby trafić obcasami w grunt. Wierzył, że mocno ściśnięte
bandażami kostki i grube gumowe podkładki butów, a także
warstwa śniegu uchronią go przed kontuzją.
Niestety! Biała plama śniegu, którą wziął za leśną polanę
okazała się jednym z licznych tu gołoborzy. Wyraźny, głośny
trzask i szarpiący ból uświadomił mu, że połamał na ostrych
krawędziach skał obydwie nogi. Ponadto niefortunnie
uszkodził kość ogonową, co natychmiast unieruchomiło go. Z
trudnością udało mu się odczytać czas na zegarku. Było
godzinę po północy.
Późnym zimowym świtem z zabudowań gospodarczych
leśnej gajówki wyszedł z toporkiem młody parobek. Miał
wyciąć choinkę dla gospodarza i dla siebie. Wytargał ze
stodoły duże, ale lekkie sanki. Nie chciał dźwigać drzewek pod
pachą, a wleczenie ich po śniegu nie wchodziło w rachubę.
Po przejściu prawie dwóch kilometrów był już bliski celu.
I wtedy usłyszał jęk. Dobrze znał głosy zwierząt schwytanych
w sidła. Zające na przykład, potrafiły płakać dziecięcym
głosem. To jednak nie był zając. Ścisnął mocniej toporek i
poszedł w kierunku, z którego posłyszał jęk. Rychło dostrzegł
białą płachtę spadochronu i oplątanego linkami skoczka.
Chłopiec nie był tym zaskoczony ani wystraszony. O zrzutach
broni i skoczkach w tych lasach słyszał wiele razy, a i
partyzanci często bywali w jego wsi i w leżącej nieopodal
gajówce. Z kilkoma znał się dobrze, bo byli niewiele starsi i
mieszkali w sąsiednich wsiach. Sam, choć jeszcze zbyt młody,
też poszedłby do
Page 6
lasu, lecz matka miała go jednego i słyszeć o tym nie
chciała.
Chłopak błyskawicznie zrozumiał, że skoczek jest
żywy, ale ciężko ranny i nieprzytomny. Zgarnął płachtę
spadochronu i wepchnął ją do wnętrza spróchniałego pnia
dużej sosny, leżącej tu od niepamiętnych czasów. Odrąbał
kilka linek spadochronu i wytężywszy wszystkie siły ułożył
ciężkie ciało skoczka na saniach. Przywiązał je jak mógł
najmocniej i zrobiwszy dla siebie prymitywną uprząż, oplótł
ją wokół piersi i ramion. Poruszał się z niemałym trudem i
często odpoczywał, ale wkrótce dotarł do skraju lasu.
Postanowił, że schowa rannego w stodole i spróbuje
przekazać wiadomość partyzantom. Jednak nie musiał tego
robić, bo w gajówce byli już leśni, szukający skoczka i
zrzutu. Ranny został teraz ułożony wygodnie na saniach, w
których usiedli także partyzanci. Konie ruszyły galopem i
zaprzęg szybko zniknął na leśnej drodze.
W nocy obudziło go walenie do drzwi. Kiedy
otworzył, do izby wpadło czterech uzbrojonych ludzi. Na
powitanie wymierzono mu policzek, później posadzono go
na krześle z rękami skrępowanymi na plecach. Z
rozpaczliwym zdziwieniem usłyszał, że oskarżają go o
kradzież pięćdziesięciu tysięcy dolarów. Niczego nie
rozumiał.
Niczego przecież nie wziął. Powtarzał to w izbie,
powtarzał w saniach, kiedy wieźli go do pobliskiej wsi,
powtarzał dowódcy, który badał go starannie i dociekliwie.
Na domiar złego okazało się, że cichociemny zmarł nie
odzyskawszy przytomności. Znaleziono przy nim w kieszeni
kombinezonu dokładny spis rzeczy. Odnaleziono także
zrzucone z samolotu dwa pojemniki z bronią i
zaopatrzeniem. Wszystko się zgadzało. Z wyjątkiem kasy.
Było 500 funtów szterlingów, było czterdzieści tysięcy
okupacyjnych, niemieckich marek, były dwa tysiące
dolarów w złotych dwudziestodolarówkach. I tylko
banknotów dolarowych było czterdzieści osiem tysięcy. A
powinno być dziewięćdziesiąt osiem tysięcy!
Cichociemni zawsze przywozili pieniądze. Kradzieże,
rzadko bo rzadko, ale się zdarzały. W czasie wojny zasady
postępowania w takich wypadkach musiały być surowe.
Były z tobą nasze pieniądze? Były! Nie masz ich? Znaczy
ukradłeś lub dałeś sobie ukraść. Krótki sąd polowy z
jedynym możliwym wyrokiem. Ale dowódca miał
wątpliwości. Dlaczego chłopak ukradł tylko pięćdziesiąt
tysięcy? Dlaczego nie wziął złota? Dlaczego chciał ocalić
skoczka? Przecież nie wiedział, że umrze! Ale zasady muszą
być stosowane! Dzisiaj uwierzysz jednemu złodziejowi jutro będzie kradł co drugi. Jest przecież wojna.
Wyrok miał być wykonany o świcie. Ale kiedy
zastępca dowódcy, wygłosiwszy wyrok sądu polowego,
odbezpieczył już pistolet, z chałupy wyskoczył
radiotelegrafista z krzykiem, że chłopak jest niewinny.
Dowódca przebiegł wzrokiem odszyfrowany meldunek z
Londynu i runął w drzwi chałupy.
– Gdzie jest brezentowa torba skoczka? Leżała
przecież na stole!
Ale stół był pusty.
Przeszukano chałupę i sanie, wypytano wszystkich,
czy ktoś nie widział. Żadnych rezultatów. Ktoś skojarzył
Forum
- September 2014 -
tylko, że brakuje także składanego noża, który skoczek miał
przy sobie.
I to by było wszystko, co zdarzyło się w tym wojennym
czasie. Dolary nie odnalazły się nigdy. Torba i nóż także
zniknęły bez śladu. Złodzieja nie wytropiono.
Kilkadziesiąt lat później do skromnego mieszkania
dwojga emerytów zapukała historia, prezentując tak
spektakularny, że aż kiczowaty finał tego wojennego
zdarzenia.
On był emerytowanym, zdolnym inżynierem,
człowiekiem o niepokalanej uczciwości i zasadach. Ona była
wykształcona i pracowita, przeszła przez życie zawodowe
godnie i spokojnie. Ich starannie wykształcone dzieci
odziedziczyły po rodzicach uczciwość i lojalność. I wszystko
byłoby w normie szczęścia i powodzenia, gdyby nie choroby
dręczące i jego, i ją. Ona, unieruchomiona chorobą,
poruszała się praktycznie tylko na wózku. Mieszkali na
trzecim piętrze bez windy i wychodzić z domu mogła bardzo
rzadko. On, dręczony różnymi dolegliwościami, nie
poddawał się chorobom i walczył z nimi twardo i skutecznie.
Obydwoje znaleźli godne siebie zajęcia.
On powracał często do swoich zawodowych zajęć, bo
będąc cenionym fachowcem otrzymywał zlecenia na
wykonanie szczególnie trudnych projektów. Ona natomiast,
korzystając z dobrej znajomości angielskiego, przekopywała
Internet w poszukiwaniu ciekawostek i sensacji.
Właśnie od dłuższego czasu śledziła skomplikowane
dzieje polskiego złota, które rząd wywiózł z kraju w 1939
roku. Znajomość języków i cierpliwość doprowadziły ją z
czasem do fascynujących rezultatów. Właśnie odkryła, z
jaką niefrasobliwością poczynano sobie w czasie wojny z
funduszami państwowymi. Ze smutkiem też skonstatowała,
jak oszukańczo i patriarchalnie traktowano polski rząd na
uchodźstwie, i że pomoc udzielana Polsce w czasie wojny
nie była bezinteresowna. Że w polskiej emigracji nie
brakowało prywaty, zaciekłości, wzajemnej wrogości i
oskarżeń.
Była zdumiona, że do Polski podziemnej w czasie
okupacji trafiło blisko sto milionów dolarów, dostarczanych
przez kurierów i skoczków z narażeniem życia. Jednak za
zarzut nierozliczenia się z kilku dolarów osoby podejrzane
karano śmiercią, gdyż zdarzały się próby zawłaszczenia
przesyłanych pieniędzy.
Znalazła również dowody na to, że prócz Francji i
Anglii także prezydent Roosevelt przyznał rządowi
emigracyjnemu pożyczkę. Była ona znaczna i została
przyznana w ramach amerykańskiej pomocy Lend - Lease.
Jednak prawdziwą sensację odkryła czytając
wspomnienia urzędników rządu emigracyjnego i weteranów
AK w Polsce. Otóż prezydent Roosevelt pewną część
pożyczki wojennej dla rządu Sikorskiego przekazywał w
banknotach o nominale 10,000 dolarów. Rząd Stanów
Zjednoczonych Ameryki Północnej od 1865 roku drukował
serię dolarów o dużej wartości. Banknoty te miały niezwykłą
cechę, czyli tzw. złoty certyfikat. Rząd USA zobowiązał się
po wsze czasy do wymiany takich dolarów na określoną
ilość złota, w owych czasach wycenionego na 35$ za uncję.
Page 7
Takie pieniądze były łatwe do przewiezienia. W
okupowanej Polsce przeznaczane były najczęściej na
łapówki związane z uwolnieniem z rąk Niemców ważnych
działaczy podziemia. Łatwo wyliczyć, że przy dzisiejszych
cenach złota, przekraczających 1500$ za 1 uncję, jeden
banknot ma wartość w złotówkach znacznie przekraczającą
milion złotych, czyli ponad czterysta tysięcy dolarów.
We wspomnieniach partyzantów z Okręgu RadomskoKieleckiego AK kobieta odnalazła historię o tajemniczym
zniknięciem 50.000 dolarów. Jak się okazało były one
zaszyte w zapince brezentowej torby “cichociemnego”. Ale
informacja ta dotarła do partyzantów dopiero w
zaszyfrowanej wiadomości radiowej. Pierwszy przeczytał ją
radiotelegrafista. Z relacji starych partyzantów wynika, że
nóż skoczka, który zaginął także, odnalazł się w rzeczach
właśnie telegrafisty, zabitego później w potyczce z
Niemcami. Torby jednak nie odnalazł nikt. Była ona
charakterystyczna, gdyż miała trwale umieszczony napis na
wewnętrznej ściance: SOE. To jest skrót nazwy angielskiej,
tajnej organizacji, współpracującej z ruchem oporu w całej
Europie.
Pod wpływem szczególnego impulsu przypomniała
sobie, że jej ojciec, partyzant AK, miał torbę po zabitym
koledze, której używał później na polowaniach. Przed
śmiercią podarował ją bratu wraz z innymi atrybutami
myślistwa. Wahała się kilka dni, ale postanowiła
opowiedzieć bratu o swoich skojarzeniach.
W najbliższą niedzielę brat przyniósł torbę w
nienaruszonym stanie. Kiedy z drżeniem serc odpruli
zapinkę, ze środka wysunęła się płaska koperta, ciasno
zamknięta w cienkim, gumowym woreczku. W środku było
pięć banknotów o nominale $10.000. Wyglądały jak nowe.
Jak nowe sześć milionów złotych.
Sergiusz Torwan
Drogi Czytelniku,
Czy pamiętasz, że w tym roku mija 75-ta rocznica
oficjalnego wybuchu drugiej wojny światowej? Niedawno
przeczytałem w pewnym magazynie, że jednym z głównych
powodów napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę były
zatargi o Wolne Miasto Gdańsk i tak zwany „korytarz
pomorski”. Zawsze wydawało mi się, że Hitler dążył do
opanowania świata przez Niemcy i pretekstów specjalnie
nie potrzebował, więc postanowiłem na ten temat poczytać.
Ponieważ informacje na temat Wolnego Miasta Gdańsk
były ciekawe, chcę się nimi podzielić z tobą, drogi
czytelniku.
Okazuje się, że nazwa „korytarz pomorski” jest
wytworem propagandy nazistowskiej, która podkreślała w
taki sposób, że ten rejon oddzielał Wschodnie Prusy od
reszty Niemiec. Polska międzywojenna nazywała ten
obszar „polskim Pomorzem” łączącym Polskę z Bałtykiem.
Forum
- September 2014 -
Rejon „polskiego Pomorza” został przyznany II
Rzeczypospolitej po pierwszej wojnie światowej na
podstawie Traktatu Wersalskiego według 14 punktów
prezydenta Wilsona. Były to obszary odebrane Polsce
przez Prusy podczas rozbiorów Polski, zamieszkane w
większości przez ludność polską, Kaszubów i ludność
mieszaną narodościowo. Jeżeli chodzi o Gdańsk otrzymał
on status wolnego miasta i nie był zaliczony do korytarza.
Wolne Miasto Gdańsk, według Traktatu Wersalskiego,
miało być odseparowane i od Niemiec (Republiki
Weimarskiej) i od Polski (II Rzeczypospolitej). W jego
skład weszły miasto Gdańsk i okoliczne miasta, wsie i
osiedla zamieszkałe głównie przez Niemców. Wolne
Miasto Gdańsk zostało stworzone, aby dać nowej Polsce
dostęp do
dużego portu, ale nie było ono niepodległym państwem –
było ono pod protektoratem Ligi Narodów, która
wysyłała do miasta reprezentantów z różnych krajów na
stanowisko Wysokiego Komisarza.
Historia Gdańska jest wynikiem dwóch
przeciwstawnych wpływów: dążenia Polski do dojścia do
Bałtyku i stałego parcia Niemiec na wschód. W XI wieku
rejon pomorski należał do Królestwa Polskiego, później
zaś, przez ponad dwieście lat należał do książąt
pomorskich, którzy w XIII wieku scedowali ten teren w
ręce polskich królów. W 1308 roku Gdańsk został
zbrojnie zajęty przez Krzyżaków, którzy władali nim do
1454 roku, kiedy to wrócił ponownie pod panowanie
Polski. Gdańsk zaczął odgrywać coraz większą rolę jako
duży ośrodek handlowy, nawiązał kontakty z wieloma
krajami i był związany z Hanzą. W tym okresie miasto
otrzymało wiele przywilejów od kolejnych polskich
władców, stało się bogate i uzyskało dużą autonomię.
Podczas drugiego rozbioru Polski Gdańsk został częścią
Królestwa Pruskiego. Rozpoczął się stopniowy upadek
miasta trwający do połowy XIX wieku. Prusy zaczęły
teraz inwestować w miasto budując nowe stocznie i
fabryki. Wybudowano też linie kolejowe łączące Gdańsk
z innymi większymi miastami. Gdańsk stał się miastem
niemieckim, gdzie Niemcy stanowili ponad 90% ludności
i język niemiecki był językiem oficjalnym. Kied y po
pierwszej wojnie światowej zrobiono z Gdańska wolne
miasto, większość niemieckiej ludności była
niezadowolona z faktu, że oddzielono ją od Niemiec.
Podczas wojny polsko-sowieckiej niemieccy tragarze
odmawiali rozładowania amunicji dla polskiej armii
Page 8
organizując strajki. Doprowadziło to do budowy przez
Polskę stałego składu amunicji na Westerplatte. W 1925
roku Rada Ligi Narodów zezwoliła Polsce na
utrzymywanie garnizonu złożonego z 88 żołnierzy w
celu ochrony tego składu. Kiedy Hitler doszedł do
władzy w 1933 roku polska armia nielegalnie podwoiła
ilość żołnierzy, aby zbadać reakcję nowego kanclerza
Rzeszy. Międzynarodowe protesty spowodowały
wycofanie dodatkowych żołnierzy, ale nazistowska
propaganda i strach przed polską agresją pozwoliły
osiągnąć nazistowskiej partii absolutną przewagę w
gdańskim parlamencie. Zatargi z gdańskim senatem i
niejasna sytuacja w porcie gdańskim doprowadziły do
tego, że Polska wybudowała nowy port w Gdyni, który
już w 1932 roku prześcignął Gdańsk w ilości
importowanych i exportowych materiałów. W 1934
roku, po podpisaniu paktu o nieagresji między Polską a
Niemcami, relacje polsko-gdańskie wyraźnie się
poprawiły. Jednak w 1938 roku, po konferencji w
Monachium, Niemcy zmieniły śpiewkę i zażądały
włączenia Gdańska do Trzeciej Rzeszy. Polska
odpowiedziała na to w kwietniu 1939 roku, że będzie
zbrojnie bronić Gdańska. Odmowa Polski na żądania
niemieckie stała się jedną z przyczyn napadu Niemiec
na Polskę. Jest rzeczą oczywistą, że niemieckie koła
militarne nigdy nie uznały Traktatu Wersalskiego i
zawsze dążyły do ekspansji na wschód, a wolny Gdańsk
stał na ich drodze. W dniu 1 września 1939 roku
Niemcy zbombardowały Westerplatte i po piętnastu
godzinach walki zajęły Polską Pocztę w Gdańsku. Po
poddaniu polscy pocztowcy zostali osądzeni i straceni…
Pod koniec drugiej wojny światowej prawie całe miasto
zostało zniszczone i prawie wszyscy mieszkańcy uciekli
lub zginęli. W lutym 1945 roku w czasie konferencji w
Jałcie Alianci uznali, że Gdańsk zostanie częścią Polski.
Miasto zostało wyzwolone 30 marca 1945 roku.
Pisząc ten felieton miałem przed oczami Stary
Rynek w Gdańsku, pięknie odbudowany po drugiej
wojnie światowej. Kiedy patrzyłem na te śliczne
kamieniczki nigdy mi nie przyszło do głowy jak bardzo
skomplikowana była historia tego miasta. Mam
nadzieję, drogi czytelniku, że moje refleksje na temat
historii tego pięknego miasta pomogły i tobie
zastanowić się nad zawiłymi drogami Historii.
Z szacunkiem
Alex S.
Forum
- September 2014 -
Dear Reader,
Do you remember that this year marks the 75 th anniversary
of the official outbreak of WWII? Not long ago I have read in a
certain magazine a statement that one of the main reasons of the
attack of Nazi Germany on Poland were the disputes over the
Free City of Gdansk and over the so called “Pomeranian Corridor.” It always seemed to me that Hitler aimed to conquer the
world by Germany and he did not need any particular excuses,
so I decided to do a little reading about this subject. Since the
information about this subject was interesting I decided to share
it with you, dear reader.
It turns out that the name “Pomeranian Corridor” is the
creation of Nazi propaganda who emphasized in such a way the
separation of Eastern Prussia from the rest of Germany. Interwar
Poland called this territory Polish Pomerania. It was joining Poland with the Baltic Sea. The region of Polish Pomerania was
awarded to the Second Polish Republic after WWI by the Treaty
of Versailles according to 14 points prepared by President Wilson. This was an area taken away from Poland by Prussia during
the partition of Poland. It was inhabited mainly by Polish population, Kaszubs, and a mixed population of several nationalities.
When it comes to Gdansk it received a status of a free city and it
was not part of the corridor. The Free City of Gdansk, according
to the Treaty of Versailles, was to be separated from Germany
(The Weimar Republic) and Poland (The Second Polish Republic).
It included the city of Gdansk and nearby towns, villages,
and settlements inhabited primarily by Germans. The Free City
was created in order to give Poland access to a big seaport, but it
was not an independent state – it was under the protection of
League of Nations who delegated representatives of various nations to the post of a High Commissioner.
The history of Gdansk is the result of two contrary influences: pursuit of Poland to reach Baltic and the constant pressure
of Germany toward East. In the XI century the Pomeranian Region belonged to the Kingdom of Poland, and later, for over two
hundred years, was owned by the Pomeranian princes, who
ceded it back to Polish kings. In the year 1308 Gdansk was attacked and conquered by the Teutonic Knights who ruled there
until 1454, when it came back under the rule of Poland. Gdansk
started to play a larger role as a trading center, it established ties
with many countries and with Hanza. During this time the city
received many privileges from Polish rulers, it became rich, and
it obtained an autonomic status. During the second partition of
Poland, Gdansk became a part of the Kingdom of Prussia. The
city went into a gradual decline lasting until the middle of the
XIX century. At this time Prussia started to invest into the city
Page 9
by building new docks and factories, and by constructing new
railroads to connect it with other large cities. Gdansk became
now a German city, with a German population of over 90%
and a German language as the official language.
When after the end of WWI Gdansk became a free city
the German majority resented being separated from Germany.
Throughout the Polish-Soviet war German dockworkers went
on strike and refused to unload ammunition supplies for the
Polish army. This led to the establishment of a permanent
ammunition depot at the Westerplatte by Poland. In 1925 the
Council of the League of Nations agreed to the establishment
of a Polish military garrison of 88 soldiers in order to protect
this depot. After Hitler came to power in 1933 the Polish
army illegally doubled the number of troops to test the reaction of the new chancellor. After international protests the
additional soldiers were withdrawn, but the Nazi propaganda
and the fear of Polish aggression gave the Nazi party an absolute majority in the Gdansk Volkstag (Parliament.) Disputes
with the Gdansk senate and the unclear situation at the
Gdansk port led Poland to a construction of a new port in
Gdynia whose export and import, in the year 1932, already
surpassed those of Gdansk. In 1934 in the aftermath of the
Polish-German Non-Aggression Pact Polish-Gdansk relations
visibly improved. The German policy openly changed in
1938 after the Munich Conference, and Germany demanded
the incorporation of the Free City into the Third Reich. Poland responded in April of 1939 that it will militarily defend
Gdansk. The refusal of the German demands by Poland became one of the reasons of the German assault on Poland. It is
obvious that German military never accepted the Treaty of
Versailles and always wanted an eastward expansion, and the
Free City of Gdansk was on its way. On September 1, 1939
Germans bombed Westerplatte and after fifteen hours of
fighting overtook the Polish Post Office in Gdansk. Upon
their surrender the post office workers were tried and executed… By the end of WWII nearly all the city was reduced
to ruins and almost all inhabitants of Gdansk had fled or were
dead. In February of 1945 at the Yalta Conference the allies
agreed that Gdansk would become part of Poland. The city
was freed on March 30, 1945.
When I was writing this felieton, I had in front of my
eyes the Old Gdansk Market Square, beautifully rebuilt after
WWII. When I looked at these beautiful houses it never occurred to me how complicated was the history of this city. I
hope, dear reader, that my reflections about the history of this
beautiful city helped you to wonder a little about the intricate
road of History.
Respectfully,
Alex S.
Forum
- September 2014 -
Page 10
W Centrum i okolicach
Sobota, 11 września, 8PM
Koncert Jana Pietrzaka w Centrum
Wtorek, 11 listopada, 7 PM
Obchody święta Niepodległości w Centrum
Sobota, 15 listopada, 8PM
Koncert Nonet Jazz w Centrum
Sobota, 22 listopada, 5:30 PM
Reverse Raffle
Niedziela, 23 listopada, 12:30 PM
Thanksgiving Obiad
Niedziela, 14 grudnia, 12:30 PM
Wigilia
Wtorek, 31 grudnia, 8 PM
Sylwester
Social and Cultural Events at the Center & Slavic Village
Saturday, October 11, 8 PM
Tuesday, November 11, 7 PM
Saturday, November 15, 8 PM
Jan Pietrzak Cooncert at PACC ,
Independence Day Reception
Nonet Jazz Concert at PACC
Saturday, November 22, 5:30 PM
Reverse Raffle
Sunday, November 23, 12:30 PM
Thanksgiving Day Dinner
Sunday, December 14, 12:30 PM
Wigilia
Wednesday, December 31, 8 PM
Sylwester
Szkolnym dzwonkiem już dzwoni jesień
Do polskiej szkoły woła wrzesień!
Czy wszyscy już wypoczęci
i gotowi do lekcji języka polskiego?
Z radością informujemy,
że Polska Szkoła im. Ignacego Jana
Paderewskiego 20 września rozpoczyna
nowy rok szkolny!
Zajęcia dla dzieci i dorosłych odbywają się
w soboty
od 10 rano do 1 po południu
w budynku szkolnym przy Kościele
św. Stanisława w Cleveland.
Zapraszamy!
Is everybody rested and ready
for Polish school?
We are glad to inform you that
The Paderewski Polish Language
School begins on September 20
for a new school year.
Lessons for both children and adults
will take place on Saturdays
from 10 AM to 1 PM at the school
building by St. Stanislaus Church in
Cleveland.
We look forward to seeing you there!
Forum
- September 2014 -
Page 11
OUR SPONSORS
Komorowski Funeral Home: 4105 East 71 St, tel. 216-341-1854 lub
2258 Professor St., tel. 216-771-1558
*
Golubski Funeral Home: 6500 Fullerton Ave, tel. 216-341-0940 lub
5986 Ridge Rd., tel. 440-886-0200 (mówimy po polsku)
*
Sokolowski’s University Inn
1201 University Road, Cleveland, Ohio 44113, tel. 216-771-9236
Private parties, showers, weddings, business lunches, cafeteria services
*
Fowler Electric Co. – Eugene Trela, tel. 440-786-9777
*
Krakow Deli – 5767 Ridge Rd Parma, OH 44129, tel. 440 292 0357
Polish Store with great assortment of Polish meats and imported goods
*
Health Merit Co. – Health Care System – Dr. Michał Klymiuk-Wieczerski, President,
3878 East 71 Street, Cleveland, tel. 216-341-1414
*
The Original Mattress Factory – Ronald Trzcinski , tel. 216-661-3888
*
Architectural Rendering – Kuba Wisniewski, tel. 440-582-2367
*
Heights Drapery Co. – Alina Czernec, tel. 216-642-8744
*
Opera Circle – Dorota i Jacek Sobieski, tel. 216-441-2822
*
Polish Radio Program – Eugenia Stolarczyk – WERE 1490 AM, Sun. 9:00 – 10:00 AM
WCPN – 90.3 FM, Sun. 9:00 – 10 PM
*
Polish Radio Program – “Memories of Poland”, Anna Klik i Monika Sochecki
WCSB 89.3 FM, Sat. 12:30 – 2:00 PM
*
Evelyn & Jerry Jablonski
Insurance Agency, Notary Public, TOEFL, translations, tutoring (all subjects, all levels);
5437 State Rd, Parma, OH and 14660 Alexander Rd, Walton Hills, OH
tel. 440-317-0548 lub 440-317-0695
*
Third Federal Savings and Loans
Marc A. Stefanski, Chairman and CEO, tel. 216-429-5325
*
Polish-American Cultural Center
6501 Lansing Avenue
Cleveland, OH 44105
NONPROFIT ORG.
U.S. Postage Paid
Cleveland, OH
Permit No. 165
MIĘDZYNARODOWY MOTOCYKLOWY
RAJD KATYŃSKI
W roku 2000 Wiktor Węgrzyn, który powrócił do Polski po kilkudziesięcioletnim pobycie w
Stanach, rzucił hasło uczczenia miejsc mordu i pochówku patriotów polskich i popularyzacji
prawdy o ich męczeństwie. Tak powstało Stowarzyszenie Międzynarodowy Motocyklowy Rajd
Katyński. W następnym roku pomysł został zrealizowany i trasą, naznaczoną miejscami
martyrologii wyruszył do Katynia Pierwszy Motocyklowy Rajd Katyński. Od tej pory
wydarzenie to weszło na stałe do kalendarza imprez patriotycznych w Polsce.
W zeszłym roku w Chicago powstał Oddział Amerykański Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu
Katyńskiego i pierwszy raz uczestnicy rajdu objechali trasą ośrodków polonijnych w północnych Stanach i w
Kanadzie. Celem tego objazdu jest przypominanie o walce Polaków o niepodległość i WOLNOŚĆ WASZĄ I
NASZĄ. W tym roku uczestnicy rajdu zawitali do
Cleveland. W piątek, 29 sierpnia w PolskoAmerykańskim Centrum Kultury odbyło się spotkanie z
Polonią clevelandzką. Owocem tej wizyty są plany
zacieśnienia współpracy między organizatorami Rajdu i
organizacjami polonijnymi w Cleveland.
F O R U M
CLEVELAND , OH 44105 * 6501 LANSING AVENUE - Phone/fax 216 - 883 - 2828
E-mail: [email protected], Publisher: Polish-American Cultural Center. Fr. Jerzy Kusy - Editor in Chief (216798-4775), Stanislaw Kwiatkowski - Editor in Chief Emeritus, Dariusz Wojno - Managing Editor, Editorial
Contributors: Eugeniusz Bak, Alexandra Hart, Joseph Hart, Katarzyna Karelus, Sean Martin, Halina Mazurak, Malgorzata
Oleksy, Ryszard Romaniuk, Elzbieta Ulanowski, Zofia Wisniewski, Agata Wojno.

Podobne dokumenty