Pamiętajmy... Why Remember? - Polish
Transkrypt
Pamiętajmy... Why Remember? - Polish
6501 Lansing Ave. Cleveland, OH 44105 216-883-2828 e-mail: [email protected] www.polishcenterofcleveland.org POLISH-AMERICAN September 2014, No. 9/145 Wrzesień 2014, Nr 9/145 Pamiętajmy... W tym roku przypada 75 rocznica wybuchu II wojny światowej i równocześnie agresji radzieckiej na Polskę. Ten numer Forum, zamiast uroczystości upamiętniającej wydarzenia z września 1939 roku, niech będzie wyrazem szacunku i naszym ukłonem w stronę historii. Zamieszczone tu teksty upamiętniają rocznicę wybuchu II wojny światowej, gdyż pamięć o wydarzeniach, o zaangażowaniu naszych przodków jest wyrazem uszanowania własnej tożsamości narodowej – dlatego zawsze warto o doniosłych wydarzeniach historycznych pamiętać. Ta pamięć, to zwracanie uwagi na ludzi i ich dążenia, dzięki którym dziś możemy się cieszyć wolnym krajem i wyciągać wnioski z historii, dzięki którym także możemy unikać błędów tworząc własną rzeczywistość. Wojna to nie tylko odległe wydarzenie historyczne, to życie i śmierć konkretnych osób, ludzi, którzy żyli w innych czasach i w innej rzeczywistości niż nasza, ludzi, którzy na „stos rzucili swój życia los”... Ludzi, którzy kiedyś zginęli za nas dziś. To im winniśmy pamięć. Redakcja Why Remember? 2014 marks the 75th anniversary of the outbreak of World War II and of Soviet aggression toward Poland. This issue of Forum is intended as an expression of our respect for this history. The articles in this issue recall the outbreak of the war, memories of these events, and the involvement of our ancestors. They are meant to show respect for our national identity, which is reason enough to recall momentous historical events. The words and actions to which we call attention enable us to live in a free country and help us to avoid mistakes in creating the world in which we live today. War is not only an accumulation of distant historical events, it is the lives and deaths of specific individuals, of people who lived in different times and in a reality different from ours, of people who sacrificed their lives for others. They are worth remembering. Editorial Board Forum - September 2014 - „Polska Walcząca,” Rocznicowe obchody w kościele św. Kazimierza Dwóm ważnym rocznicom walki Polaków o wolność poświęcono program, który został przedstawiony w niedzielę, 24 sierpnia, w kościele św. Kazimierza. Bowiem w roku bieżącym przypadła 75. rocznica wybuchu II wojny światowej i 70. rocznica Powstania Warszawskiego. Uroczystość rozpoczęła się już podczas mszy świętej odśpiewaniem „Roty”, hymnu polskiego i pieśni ”Boże coś Polskę”, oraz słownym przekazaniem „Modlitwy za Ojczyznę” Piotra Skargi. Celebrujący nabożeństwo, proboszcz Eryk Orzech, w czasie kazania nawiązał również do rocznicowych wydarzeń. Cały słowno-muzyczny program przygotowała Elżbieta Zysko, a przełożyła na angielski Małgorzata Feckanin i był on realizowany w sali parafialnej. Obejmował krótkie informacje historyczne w połączeniu z wierszami i piosenkami, trafnie wkomponowanymi w scenariusz. Dekorację sali przygotowały: Grażyna Hryniewicz i Elżbieta Zysko Jest to wspaniałe zjawisko, że młodzi ludzie angażują się, aby przekazać w ciekawy sposób, historię tamtych lat w połączeniu z wyszukaną poezją i wprowadzonymi piosenkami. A jest w czym wybierać. Bo Polak nie tylko bił się z odwagą i honorem o wartości największe: godność i wolność, ale również niemal w ogniu walki tworzył wiersze i komponował muzykę. Nie ma chyba drugiego kraju na świecie z tak ogromnym dorobkiem mówionej i śpiewanej liryki wojennej. Organizatorkom udało się zwerbować dużą grupę recytatorów i piosenkarzy, a także muzyków grających na trąbce i akordeonie, co bardzo wzbogaciło program. Pokazano również filmy z DVD: „Westerplatte,” o obronie Polski w 1939 roku oraz ”Tyle nadziei, tyle miłości” i „Powstanie warszawskie 44”. Specjalnym gościem była Pani Halina Junak, żołnierz Armii Krajowej, pełniąca funkcję łączniczki działającej w Śródmieściu Warszawy, w grupie 40 innych dziewcząt. Miała wtedy 19 lat i wielkie oddanie sprawie, zapał i poświęcenie, za cenę życia. Opowiadała, że kiedy przyszedł meldunek o zakończeniu walk powstańczych, Page 2 ona i jej koleżanki płakały. To był dla nich najtrudniejszy do wykonania rozkaz. Pani Halina, jak przystało na żołnierza, wygląda znakomicie i mówi ciekawie. Chciałaby opisać swoje wspomnienia i szuka osoby, która by jej w tym pomogła W dalszej części spotkania Elżbieta Ulanowska przedstawiła warunki życia ludności cywilnej podczas trwającej 63 dni wojny w milionowym mieście, którą przeżyła jako dziecko. Okazało się, że jeszcze jedna osoba mieszkająca w obrębie Cleveland w wieku kilkunastu lat znajdowała się w stolicy w czasie powstańczych zmagań. Jest nią Pani Maria Zalewska. I ona też zabrała głos, wspominając zapamiętaną sytuację. Cały program przebiegał w dwóch językach. Polskie teksty przedstawiała Małgorzata Feckanin, a angielskie czytał Josef Feckanin. Już pod koniec uroczystości wystąpiła Pani Krystyna Witeczek, która poleciła dwie biograficzno-historyczne pozycje książkowe doktorów: Jerzego Maciuszko i Wojciecha Rostafińskiego, walczących w Powstaniu sierpniowym. Można je znaleźć w bibliotece Polsko-Amerykańskiego Centrum Kultury. Uroczyste oddawanie hołdu poległym w Powstaniu Warszawskim ma już swoją historię w Cleveland. Wspomnę spotkanie zorganizowane przez panią Marię Szonert w Polsko-Amerykańskim Centrum Kultury, w 60 rocznicę, w roku 2004. Następną, w sali kościoła św. Kazimierza, w dwa lata później, z inicjatywy Pana Michała Klymiuka-Wieczerskiego, oraz tę w jego domu, z roku 2007, z której mam DVD, wykonane przez Państwa Biniendów, z dość licznie reprezentowanymi żołnierzami Armii Krajowej. W dniu otwarcia Klubu Słowa i Dziedzictwa Polskiego, któremu patronuje dr Klymiuk-Wieczerski, profesjonalny odczyt wygłosiła Maria Szonert, przytaczając za i przeciw zbrojnej akcji 1944. Na pewno rocznicowych obchodów w różnych organizacjach Polonijnych było więcej, niestety o pozostałych nie posiadam informacji. Z opisywanej rocznicy organizatorzy dysponują licznymi zdjęciami autorstwa Stanislava Zadnika, na których znajduje się cały zespół wykonawców. Elżbieta Ulanowska Forum - September 2014 - Page 3 Delayed package Sometime in mid December, 1944, a Liberator took off from the Brindisi airfield in Italy with the mission of dropping war supplies to the Home Army (AK) partisans located north of the Radom-Kielce region of Poland. Because Stalin had not given permission to use Soviet airfields for refueling after they made the drop, the crew was forced to design the optimal course, keeping these excellent warplanes on a very tight flight plan covering over two thousand kilometers. In addition to the flight crew, there were two others on board who were members of the elite special operations paratroops known as the Dark and Silent* (Cichociemni) who were tasked with secret missions amongst which was the delivery of funds in the form of currency - dollars, pounds and occupation marks to the Polish Underground . The long cold nights of winter provided ideal conditions for the mission. But in spite of this, the plane was almost shot down near Krakow by German fighter planes and anti-aircraft artillery (Flak) and forced to change its flight path. The mission, now off course, could not be fully realized as planned. The pilot decided to make the drop on an airfield just south of the Home Army's (AK) location. AK's field command was informed via radio of the change in plans. But even with all their efforts, the crew was not able to locate the signal lights which were laid out to direct the plane to the agreed upon site. Attempts to establish contact with ground forces using special radio signals also failed. The low lying cloud cover on that night did not allow for visualization of landmarks such as roads and rivers to guide the flight either. According to established procedure, the pilot decided to return to base, mission not accomplished. But then one of the Dark and Silent paratroops handed over an envelope after a brief discussion with the navigator, requesting that it be given to the captain. Inside were orders - upon request of the paratrooper, the captain was to allow him to make his jump into unverified territory, even if no visual or radio contact with ground had been made. The plane climbed to a higher altitude to avoid easy detection by the enemy and was now flying in a direction plotted by the navigator. The captain made a decision on his own, against procedure, to drop along with the paratrooper, two 300 kilo containers - one labeled "battlefield "with combat supplies and equipment, arms and ammunition; the other labeled "provisions" with uniforms, medical supplies and short wave radios. All of this, and finally the paratrooper slipped through the open hatch in the floor of the plane and out into the darkness below. Meanwhile, on the ground designated as the reserved area, the partisans waited for the drop in vain. Their weak radios had picked up the Liberator's signal, but apparently the radioman on board the plane had not heard the replies from ground. The sounds of the airplane's engines began to recede as those waiting on the ground scanned the skies and listened. Nevertheless the commander of the group ordered all units to begin searching for the drop. Following the fading sounds of the engines, it was determined that the plane flew off in a northeastern direction to the right of Kielce. * Also known as the "Silent and Unseen" Every member of the Dark and Silent sent to the homeland was outfitted with overalls which he put over his civilian garb. He had a helmet with goggles, elastic bandages to support his ankles, rubber inserts for his shoes and two automatic pistols with bullets, a folding knife, a folding shovel, a flashlight with spare batteries, a compass, a map and a flat metal flask of alcohol. Smaller items along with any correspondence were packed into a sizeable bag made of durable canvas strapped to the chest. The special baggage this paratrooper was carrying in his wide canvas belt, under his overalls was currency - a package of banknotes backed by gold. The height from which the paratrooper jumped along with the complete lack of visibility this night, caused him to plunge into a vast unknown. The upside of the situation was that it would be difficult for the Germans to see the billowing canopy of his parachute in the darkness. The downside was that it would also be hard for the partisans to spot him as well. After all, the parachutist calculated, the cover of darkness would increase his chances of success and he could count on a safe landing after which he would quickly hide his parachute and stash some non-essential items somewhere nearby, out of sight. Stripping down to his peasant garments, he would take only his pistols and some necessities in his knapsack. He would also take the belt hidden under his garments filled with the money he was delivering. He believed that he would be lucky and he could make contact with partisans operating in this area. But once he got below the low lying clouds, he couldn't see any lights at all. Wartime blackouts were in force. Trying his best to slow his descent, he looked around and quickly realized he was landing in the woods. He desperately looked for a clearing to avoid hitting a tree as that would cause him serious injury and end the mission right then and there. To his relief, he spotted several lighter colored spots in contrast to the darker greenery of the coniferous trees, signifying snow covered flat areas. Manipulating his lines and links he attempted to land in the largest of the areas. He performed all his well practiced maneuvers with precision, pulling down on the lines and links while lifting up his legs so that his heels would be the first to come in contact with land. He believed the bandages reinforcing his ankles and the thick rubber soles of his boots as well as the layer of soft snow on the ground would help absorb the shock of landing. But alas, the white spot which he had mistaken for a snow covered glade in the forest turned out to be one of the many rocky clearings found in this mountainous area. A loud crack and searing pain brought the realization that he had broken both legs on the sharp edges of the rocks. And on top of that, he had sustained a severe injury to his lower spine which immediately rendered him immobilized. With great difficulty he was able to read the time on his watch it was one hour past midnight. Forum - September 2014 - As the winter's day dawned, a young laborer wielding a small ax emerged from one of the outbuildings of a nearby forester's cottage. He was headed out to chop down Christmas trees, one for the landlord and one for himself. He pulled a large, light sled out of the barn as he was not about to carry the heavy trees in his arms, and dragging them through the snow. Trudging along for about 2 kilometers he was almost at his destination when he heard groaning. He knew the sounds of animals caught in hunters' traps quite well. Rabbits for example sounded like little children crying. This was no rabbit. Tightening his grip on the ax he headed in the direction of the sound. And then he saw the white material of the parachute and the man tangled in the lines. He was not surprised nor scared - he'd heard stories of the arms drops and the paratroopers many times before and the partisans were known to frequent his village and the forester's cottage. He knew a few of them quite well as they were not much older than he and lived in nearby villages. He himself had wanted to join, to go into the woods so to speak, but since he was his mother's only child, she had strongly opposed it. He immediately saw the man was alive but severely injured. He rolled up the parachute and stuffed it into the trunk of a large, old rotted pine after cutting several lines off the parachute. With all his strength he lifted the dead weight of the unconscious man onto the sled and secured him to his best ability. He made himself a primitive harness and set off. It was hard to pull and he had to stop frequently to catch his breath, but he pushed on, finally he decided to hide the injured man in the barn and notify the partisans. He really didn't need to go to the trouble for there were already many of them around searching the woods for the paratrooper and the supplies from last night's drop. The injured man was arranged in a large horse drawn sleigh as comfortable as possible. Some partisans got into the sleigh with him and the horses started pulling as the sleigh disappeared down the wooded road. In the middle of the night the young man was awakened by pounding on the door. When he opened it, four armed men burst in. By way of greeting, he was soundly slapped in the face and then strapped to a chair with his hands tied behind his back. To his utter shock, they accused him of the theft of fifty thousand dollars. He could not understand what was happening. He didn't take anything from anyone, he repeated over and over in the cottage and then in the sled in which they drove him to a nearby village. He repeated his statement to the commander who interrogated him thoroughly, doggedly. As was the young man's bad luck, the Dark and Silent paratrooper had died, never regaining consciousness. They had found in the dead man's overalls pocket a list - an inventory if you will, of exactly what was being delivered. The two containers with arms and other supplies and equipment had been found. Everything added up - except for the money. There were five hundred British pounds, there were forty thousand German occupied marks, two thousand dollars in gold and forty eight thousand dollars in banknotes. But, there should have been a total of ninety eight thousand dollars in banknotes. What happened to fifty thousand dollars? The Dark and Silent always brought money. Theft was rare, but it did happen. In times of war, the rules in regard to these matters were quite severe. You had access to our money yes, the money was there. You don't have it now? That means Page 4 you must have stolen it or let it be stolen. With a field military court and the quick trial that followed, there could have only been one verdict. Nevertheless, the commander had doubts. Why did the boy only take fifty thousand dollars and not all of it? Why didn't he take the gold? Why did he go to the trouble of rescuing the paratrooper? He didn't know for certain that he would die. But principles must prevail - we must observe the rules. If you believe one thief, you will end up believing them all and then every other one will become a thief. After all, this was wartime. After the reading of the sentence at dawn, the deputy commander was releasing the safety on his pistol, ready to pull the trigger when the telegrapher dashed out of the cottage where he was receiving messages shouting - Stop! The boy is innocent! The commander read the encrypted text from London that had been handed to him and then flung himself through the door into the cottage. Where is the bag - the paratrooper's bag that was just here? Where is it? The table stood empty. The cottage and the sleigh were searched meticulously. Everyone was questioned - maybe someone had seen something. There were no leads, no answers. Someone remembered a folding knife the paratrooper had with him which was now missing as well. And that was what happened in that time of war. The dollars were never found, the bag and the knife disappeared without a trace. The thief was never caught. Several decades later, history knocked on the door of a modest apartment of an elderly couple, presenting a finale to this wartime tale so incredible as to border on the surreal. He was a retired engineer, a very capable one at that. A man of impeachable character and principle. She was an educated lady, a hard worker, proud of her accomplishments. Their children were educated and had inherited their parents’ qualities of honesty and loyalty. Their life would have been the picture of happiness and success if not for their fragile health. She was wheelchair-bound now. They lived on the third floor and there were no elevators. Leaving their home was a very rare occurrence. He, hobbled with many ailments refused to give in and fought valiantly and so far, successfully to overcome his many health problems. Fortunately both had found fulfilling pastimes that were particularly suited to them. As a well known expert, he would often get assignments to trouble shoot and work out the problems with a difficult project. She, well versed in the English language enjoyed searching the internet and finding curious and sensational stories. For some time, she had been following the complicated history of Poland's gold treasure which had been taken out of the country by the government in 1939, at the beginning of the II WW. Her knowledge of languages and her patience led her to fascinating stories and facts. Sadly she realized how the Polish government in exile had been tricked and defrauded; how patronizingly it had been treated by those in positions to help and that assistance given to Poland during the war was often given with strings attached. And, among the elite Polish emigrants themselves, there was no lack of infighting, bitterness, promotion of self-interests and accusations of wrong doing. Forum - September 2014 - She was amazed to learn that during the occupation, the Polish Underground had received almost one hundred million dollars delivered by couriers and paratroopers risking their lives. Yet, there were also incidents where persons involved who were unable to account for even just a few dollars were severely punished, in most of the cases sentenced to death. She also found that besides France and Great Britain, America with President Roosevelt's approval provided a generous loan as part of the American Land Lease Program. But the sensational discovery was made while reading the memoirs of government officials of the Polish government in exile and the Home Army veterans. There she found that President Roosevelt had ordered that part of the loan made to the Polish government under Gen. Sikorski in London be transferred in ten thousand dollar banknotes. Beginning in 1865, the U.S. government started printing banknotes with large valuations. These banknotes had an extraordinary attribute - they were gold certificates obligating the U.S. government to exchange them for their value in gold. And there was no expiration date. At that time, gold was valued at around thirty five dollars an ounce. The bills were easy to transport and enabled the discrete transfer of large sums of money. In occupied Poland they were used to bribe Germans to release the underground's leaders and organizers from captivity. With today's gold values of more than fifteen hundred dollars per ounce, it is easy to calculate that one of those banknotes would be valued at more than one million zloty's or over four hundred thousand dollars. Page 5 While reading the memoirs of the partisans of the Home Army from the Radom-Kielce District of the Home Army (AK), she ran across a story about the mysterious disappearance of fifty thousand dollars. As it was discovered that fateful morning, the money was sewn into the clasp of the paratrooper's bag. That information reached the partisans in a codified radio message. The first to read it had been the radio operator. According to the memoirs of the partisans, the paratrooper's folding knife which had disappeared was eventually found with the radio operator's possessions. He had been killed in a skirmish with the Germans. No one found the bag. Characteristic to that bag, on the inside was the mark: SOE which stands for Special Operations Executive a British secret organization supporting partisans against Nazis and fascists in Europe. Suddenly, she was struck with a realization - didn't her father who was a veteran of the Home Army have a canvas bag from a fallen comrade during the war which he used for his hunting excursions in later years? Yes, before he died, he had presented it along with other hunting gear to his son, her brother. She hesitated for several days but finally contacted her brother, telling him about what she had discovered. The following Sunday, he brought over the bag, still in reasonably good condition. They unstitched the clasp, their hearts pounding. They gasped as a flat envelop sealed in a thin rubber sack slid out. Inside were five ten thousand dollar banknotes. They looked like new and now were worth about two million dollars or six million zloty. Sergiusz Torwan Translated by Zofia Wisniewski Spóźniona przesyłka W połowie grudnia 1944 roku z lotniska w Brindisi we Włoszech wystartował kolejny Liberator z zadaniem dokonania zrzutu materiałów wojennych dla partyzantów Armii Krajowej na północy Okręgu Radom - Kielce. Brak zgody Stalina na lądowanie Liberatorów na radzieckich lotniskach zaraz po wykonaniu zadania zmuszał załogi tych doskonałych maszyn do wzmożonej dyscypliny lotu na całej trasie liczącej znacznie ponad dwa tysiące kilometrów. Oprócz kilkuosobowej załogi na pokładzie było dwóch skoczków “cichociemnych”, którzy mieli do wykonania tajne zadania, w tym również dostarczenie polskiemu, zbrojnemu podziemiu niemałych zasobów finansowych w dolarach, funtach i markach okupacyjnych. Długa zimowa noc sprzyjała misji. Mimo to już w okolicach Krakowa samolot ledwo uniknął zestrzelenia przez niemieckie myśliwce i artylerię przeciwlotniczą (flak). Zboczywszy wiele kilometrów od zaplanowanej trasy, nie mógł w pełni wykonać zadania bojowego. Pilot zdecydował o dokonaniu zrzutu na polowe lotnisko zapasowe, na południu Okręgu AK. Dowództwo Okręgu wcześniej zostało poinformowane drogą radiową o takim wariancie planowania zrzutu, ale mimo wysiłków załogi nie odnaleziono świateł, ułożonych w umowny znak. Również próby nawiązania kontaktów z ziemią za pomocą specjalnych sygnałów radiowych całkowicie zawiodły. Niska podstawa chmur nie pozwalała także na wyśledzenie rzek lub dróg, które umożliwiłyby dokładniejsze rozeznanie terenu. Zgodnie z obowiązującą procedurą kapitan postanowił zawrócić do bazy nie wykonując zrzutu. Wtedy jeden z “cichociemnych”, po wymianie kilku zdań z nawigatorem, przekazał mu zalakowaną kopertę i poprosił, aby z jej zawartością zapoznał się dowódca. Był to rozkaz dla kapitana. Miał on na żądanie skoczka pozwolić mu wykonać skok w nieznane, nawet w przypadku nie nawiązania z ziemią kontaktu wzrokowego i radiowego. Samolot wszedł na wyższy pułap, pozwalający na uniknięcie wykrycia poprzez zwykły nasłuch wroga i przeleciał kilkadziesiąt kilometrów w kierunku wyznaczonym przez nawigatora. Kapitan z własnej inicjatywy, wbrew procedurze postanowił, aby wraz ze skoczkiem dokonać zrzutu dwóch, trzystukilogramowych pojemników. Jeden tzw. “pola walki” z bronią i amunicją i drugi “kwatermistrzowski” z mundurami, radiostacją oraz materiałami opatrunkowymi i lekarstwami. Na końcu w ciemnym luku podłogi samolotu zniknął także skoczek. W tym czasie na ziemi partyzanci z rejonu wyznaczonego jako zapasowy, nadaremnie oczekiwali zrzutu. Słabe radiostacje co prawda odebrały umówiony sygnał Liberatora, ale widocznie radiotelegrafista na pokładzie nie słyszał odpowiedzi, bo warkot motorów dochodzący do oczekujących na ziemi osłabł. Samolot wyraźnie się oddalał. Mimo to dowódca zgrupowania nakazał wszystkim jednostkom wzmożoną czujność i podjęcie poszukiwań ewentualnego zrzutu. Zanikający odgłos silników wskazywał, że samolot skierował się w kierunku północnego wschodu, nieco na prawo od Kielc. Forum - September 2014 - Każdy “cichociemny” wysyłany do kraju otrzymywał kombinezon nakładany na cywilną, zimową odzież, hełm z okularami, bandaże elastyczne na kostki, gumowe wkładki do butów, dwa pistolety automatyczne z amunicją, nóż składany, łopatkę, latarkę z zapasowymi bateriami, kompas, mapę i płaską, metalową butelkę alkoholu. Mniejsze przedmioty wraz z korespondencją zapakowane były do sporej torby wykonanej z nieprzemakalnego brezentu, przewieszanej przez pierś. Szczególny bagaż “cichociemny” miał w szerokim, brezentowym pasie, umieszczanym pod kombinezonem. Były tam spakowane pieniądze w banknotach i w złocie. Znaczna wysokość, na której “cichociemny” wyskoczył z samolotu oraz całkowity brak widoczności spowodował, że leciał w nieznane. Z jednej strony uniemożliwiało to wykrycie czaszy spadochronu przez Niemców, ale z drugiej i przez swoich. Mimo wszystko noc zwielokrotniała jego szanse, gdyż liczył, że po szczęśliwym lądowaniu, uda mu się ukryć spadochron oraz wszystkie mniej potrzebne elementy wyp o s a ż e n ia . P o zo s tan i e w c i e p ł ej o d z ie ż y, ucharakteryzowanej na chłopską. Zostawi tylko broń i niezbędne drobiazgi w torbie polowej. Zabierze także ukryty pod odzieżą pas z pieniędzmi. Wierzył, że dopisze mu szczęście i uchwyci kontakt z partyzantami. Kiedy przekroczył niską podstawę chmur, nie zobaczył żadnych świateł – wszędzie obowiązywało wojenne zaciemnienie. Z rozmysłem starał się wyhamować spadochron. Po chwili zorientował się, że wyląduje w lesie. Rozpaczliwie szukał polany, gdyż uderzenie w drzewo mogło się skończyć dla niego poważnym urazem. Z ulgą dostrzegł kilka jaśniejszych plam, odcinających się bielą śniegu od zieleni iglastych drzew. Jak mógł najdokładniej kierował linkami spadochronu, aby wylądować na największej plamie. Wyuczonym ruchem ściągnął w dół linki i uniósł lekko nogi, aby trafić obcasami w grunt. Wierzył, że mocno ściśnięte bandażami kostki i grube gumowe podkładki butów, a także warstwa śniegu uchronią go przed kontuzją. Niestety! Biała plama śniegu, którą wziął za leśną polanę okazała się jednym z licznych tu gołoborzy. Wyraźny, głośny trzask i szarpiący ból uświadomił mu, że połamał na ostrych krawędziach skał obydwie nogi. Ponadto niefortunnie uszkodził kość ogonową, co natychmiast unieruchomiło go. Z trudnością udało mu się odczytać czas na zegarku. Było godzinę po północy. Późnym zimowym świtem z zabudowań gospodarczych leśnej gajówki wyszedł z toporkiem młody parobek. Miał wyciąć choinkę dla gospodarza i dla siebie. Wytargał ze stodoły duże, ale lekkie sanki. Nie chciał dźwigać drzewek pod pachą, a wleczenie ich po śniegu nie wchodziło w rachubę. Po przejściu prawie dwóch kilometrów był już bliski celu. I wtedy usłyszał jęk. Dobrze znał głosy zwierząt schwytanych w sidła. Zające na przykład, potrafiły płakać dziecięcym głosem. To jednak nie był zając. Ścisnął mocniej toporek i poszedł w kierunku, z którego posłyszał jęk. Rychło dostrzegł białą płachtę spadochronu i oplątanego linkami skoczka. Chłopiec nie był tym zaskoczony ani wystraszony. O zrzutach broni i skoczkach w tych lasach słyszał wiele razy, a i partyzanci często bywali w jego wsi i w leżącej nieopodal gajówce. Z kilkoma znał się dobrze, bo byli niewiele starsi i mieszkali w sąsiednich wsiach. Sam, choć jeszcze zbyt młody, też poszedłby do Page 6 lasu, lecz matka miała go jednego i słyszeć o tym nie chciała. Chłopak błyskawicznie zrozumiał, że skoczek jest żywy, ale ciężko ranny i nieprzytomny. Zgarnął płachtę spadochronu i wepchnął ją do wnętrza spróchniałego pnia dużej sosny, leżącej tu od niepamiętnych czasów. Odrąbał kilka linek spadochronu i wytężywszy wszystkie siły ułożył ciężkie ciało skoczka na saniach. Przywiązał je jak mógł najmocniej i zrobiwszy dla siebie prymitywną uprząż, oplótł ją wokół piersi i ramion. Poruszał się z niemałym trudem i często odpoczywał, ale wkrótce dotarł do skraju lasu. Postanowił, że schowa rannego w stodole i spróbuje przekazać wiadomość partyzantom. Jednak nie musiał tego robić, bo w gajówce byli już leśni, szukający skoczka i zrzutu. Ranny został teraz ułożony wygodnie na saniach, w których usiedli także partyzanci. Konie ruszyły galopem i zaprzęg szybko zniknął na leśnej drodze. W nocy obudziło go walenie do drzwi. Kiedy otworzył, do izby wpadło czterech uzbrojonych ludzi. Na powitanie wymierzono mu policzek, później posadzono go na krześle z rękami skrępowanymi na plecach. Z rozpaczliwym zdziwieniem usłyszał, że oskarżają go o kradzież pięćdziesięciu tysięcy dolarów. Niczego nie rozumiał. Niczego przecież nie wziął. Powtarzał to w izbie, powtarzał w saniach, kiedy wieźli go do pobliskiej wsi, powtarzał dowódcy, który badał go starannie i dociekliwie. Na domiar złego okazało się, że cichociemny zmarł nie odzyskawszy przytomności. Znaleziono przy nim w kieszeni kombinezonu dokładny spis rzeczy. Odnaleziono także zrzucone z samolotu dwa pojemniki z bronią i zaopatrzeniem. Wszystko się zgadzało. Z wyjątkiem kasy. Było 500 funtów szterlingów, było czterdzieści tysięcy okupacyjnych, niemieckich marek, były dwa tysiące dolarów w złotych dwudziestodolarówkach. I tylko banknotów dolarowych było czterdzieści osiem tysięcy. A powinno być dziewięćdziesiąt osiem tysięcy! Cichociemni zawsze przywozili pieniądze. Kradzieże, rzadko bo rzadko, ale się zdarzały. W czasie wojny zasady postępowania w takich wypadkach musiały być surowe. Były z tobą nasze pieniądze? Były! Nie masz ich? Znaczy ukradłeś lub dałeś sobie ukraść. Krótki sąd polowy z jedynym możliwym wyrokiem. Ale dowódca miał wątpliwości. Dlaczego chłopak ukradł tylko pięćdziesiąt tysięcy? Dlaczego nie wziął złota? Dlaczego chciał ocalić skoczka? Przecież nie wiedział, że umrze! Ale zasady muszą być stosowane! Dzisiaj uwierzysz jednemu złodziejowi jutro będzie kradł co drugi. Jest przecież wojna. Wyrok miał być wykonany o świcie. Ale kiedy zastępca dowódcy, wygłosiwszy wyrok sądu polowego, odbezpieczył już pistolet, z chałupy wyskoczył radiotelegrafista z krzykiem, że chłopak jest niewinny. Dowódca przebiegł wzrokiem odszyfrowany meldunek z Londynu i runął w drzwi chałupy. – Gdzie jest brezentowa torba skoczka? Leżała przecież na stole! Ale stół był pusty. Przeszukano chałupę i sanie, wypytano wszystkich, czy ktoś nie widział. Żadnych rezultatów. Ktoś skojarzył Forum - September 2014 - tylko, że brakuje także składanego noża, który skoczek miał przy sobie. I to by było wszystko, co zdarzyło się w tym wojennym czasie. Dolary nie odnalazły się nigdy. Torba i nóż także zniknęły bez śladu. Złodzieja nie wytropiono. Kilkadziesiąt lat później do skromnego mieszkania dwojga emerytów zapukała historia, prezentując tak spektakularny, że aż kiczowaty finał tego wojennego zdarzenia. On był emerytowanym, zdolnym inżynierem, człowiekiem o niepokalanej uczciwości i zasadach. Ona była wykształcona i pracowita, przeszła przez życie zawodowe godnie i spokojnie. Ich starannie wykształcone dzieci odziedziczyły po rodzicach uczciwość i lojalność. I wszystko byłoby w normie szczęścia i powodzenia, gdyby nie choroby dręczące i jego, i ją. Ona, unieruchomiona chorobą, poruszała się praktycznie tylko na wózku. Mieszkali na trzecim piętrze bez windy i wychodzić z domu mogła bardzo rzadko. On, dręczony różnymi dolegliwościami, nie poddawał się chorobom i walczył z nimi twardo i skutecznie. Obydwoje znaleźli godne siebie zajęcia. On powracał często do swoich zawodowych zajęć, bo będąc cenionym fachowcem otrzymywał zlecenia na wykonanie szczególnie trudnych projektów. Ona natomiast, korzystając z dobrej znajomości angielskiego, przekopywała Internet w poszukiwaniu ciekawostek i sensacji. Właśnie od dłuższego czasu śledziła skomplikowane dzieje polskiego złota, które rząd wywiózł z kraju w 1939 roku. Znajomość języków i cierpliwość doprowadziły ją z czasem do fascynujących rezultatów. Właśnie odkryła, z jaką niefrasobliwością poczynano sobie w czasie wojny z funduszami państwowymi. Ze smutkiem też skonstatowała, jak oszukańczo i patriarchalnie traktowano polski rząd na uchodźstwie, i że pomoc udzielana Polsce w czasie wojny nie była bezinteresowna. Że w polskiej emigracji nie brakowało prywaty, zaciekłości, wzajemnej wrogości i oskarżeń. Była zdumiona, że do Polski podziemnej w czasie okupacji trafiło blisko sto milionów dolarów, dostarczanych przez kurierów i skoczków z narażeniem życia. Jednak za zarzut nierozliczenia się z kilku dolarów osoby podejrzane karano śmiercią, gdyż zdarzały się próby zawłaszczenia przesyłanych pieniędzy. Znalazła również dowody na to, że prócz Francji i Anglii także prezydent Roosevelt przyznał rządowi emigracyjnemu pożyczkę. Była ona znaczna i została przyznana w ramach amerykańskiej pomocy Lend - Lease. Jednak prawdziwą sensację odkryła czytając wspomnienia urzędników rządu emigracyjnego i weteranów AK w Polsce. Otóż prezydent Roosevelt pewną część pożyczki wojennej dla rządu Sikorskiego przekazywał w banknotach o nominale 10,000 dolarów. Rząd Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej od 1865 roku drukował serię dolarów o dużej wartości. Banknoty te miały niezwykłą cechę, czyli tzw. złoty certyfikat. Rząd USA zobowiązał się po wsze czasy do wymiany takich dolarów na określoną ilość złota, w owych czasach wycenionego na 35$ za uncję. Page 7 Takie pieniądze były łatwe do przewiezienia. W okupowanej Polsce przeznaczane były najczęściej na łapówki związane z uwolnieniem z rąk Niemców ważnych działaczy podziemia. Łatwo wyliczyć, że przy dzisiejszych cenach złota, przekraczających 1500$ za 1 uncję, jeden banknot ma wartość w złotówkach znacznie przekraczającą milion złotych, czyli ponad czterysta tysięcy dolarów. We wspomnieniach partyzantów z Okręgu RadomskoKieleckiego AK kobieta odnalazła historię o tajemniczym zniknięciem 50.000 dolarów. Jak się okazało były one zaszyte w zapince brezentowej torby “cichociemnego”. Ale informacja ta dotarła do partyzantów dopiero w zaszyfrowanej wiadomości radiowej. Pierwszy przeczytał ją radiotelegrafista. Z relacji starych partyzantów wynika, że nóż skoczka, który zaginął także, odnalazł się w rzeczach właśnie telegrafisty, zabitego później w potyczce z Niemcami. Torby jednak nie odnalazł nikt. Była ona charakterystyczna, gdyż miała trwale umieszczony napis na wewnętrznej ściance: SOE. To jest skrót nazwy angielskiej, tajnej organizacji, współpracującej z ruchem oporu w całej Europie. Pod wpływem szczególnego impulsu przypomniała sobie, że jej ojciec, partyzant AK, miał torbę po zabitym koledze, której używał później na polowaniach. Przed śmiercią podarował ją bratu wraz z innymi atrybutami myślistwa. Wahała się kilka dni, ale postanowiła opowiedzieć bratu o swoich skojarzeniach. W najbliższą niedzielę brat przyniósł torbę w nienaruszonym stanie. Kiedy z drżeniem serc odpruli zapinkę, ze środka wysunęła się płaska koperta, ciasno zamknięta w cienkim, gumowym woreczku. W środku było pięć banknotów o nominale $10.000. Wyglądały jak nowe. Jak nowe sześć milionów złotych. Sergiusz Torwan Drogi Czytelniku, Czy pamiętasz, że w tym roku mija 75-ta rocznica oficjalnego wybuchu drugiej wojny światowej? Niedawno przeczytałem w pewnym magazynie, że jednym z głównych powodów napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę były zatargi o Wolne Miasto Gdańsk i tak zwany „korytarz pomorski”. Zawsze wydawało mi się, że Hitler dążył do opanowania świata przez Niemcy i pretekstów specjalnie nie potrzebował, więc postanowiłem na ten temat poczytać. Ponieważ informacje na temat Wolnego Miasta Gdańsk były ciekawe, chcę się nimi podzielić z tobą, drogi czytelniku. Okazuje się, że nazwa „korytarz pomorski” jest wytworem propagandy nazistowskiej, która podkreślała w taki sposób, że ten rejon oddzielał Wschodnie Prusy od reszty Niemiec. Polska międzywojenna nazywała ten obszar „polskim Pomorzem” łączącym Polskę z Bałtykiem. Forum - September 2014 - Rejon „polskiego Pomorza” został przyznany II Rzeczypospolitej po pierwszej wojnie światowej na podstawie Traktatu Wersalskiego według 14 punktów prezydenta Wilsona. Były to obszary odebrane Polsce przez Prusy podczas rozbiorów Polski, zamieszkane w większości przez ludność polską, Kaszubów i ludność mieszaną narodościowo. Jeżeli chodzi o Gdańsk otrzymał on status wolnego miasta i nie był zaliczony do korytarza. Wolne Miasto Gdańsk, według Traktatu Wersalskiego, miało być odseparowane i od Niemiec (Republiki Weimarskiej) i od Polski (II Rzeczypospolitej). W jego skład weszły miasto Gdańsk i okoliczne miasta, wsie i osiedla zamieszkałe głównie przez Niemców. Wolne Miasto Gdańsk zostało stworzone, aby dać nowej Polsce dostęp do dużego portu, ale nie było ono niepodległym państwem – było ono pod protektoratem Ligi Narodów, która wysyłała do miasta reprezentantów z różnych krajów na stanowisko Wysokiego Komisarza. Historia Gdańska jest wynikiem dwóch przeciwstawnych wpływów: dążenia Polski do dojścia do Bałtyku i stałego parcia Niemiec na wschód. W XI wieku rejon pomorski należał do Królestwa Polskiego, później zaś, przez ponad dwieście lat należał do książąt pomorskich, którzy w XIII wieku scedowali ten teren w ręce polskich królów. W 1308 roku Gdańsk został zbrojnie zajęty przez Krzyżaków, którzy władali nim do 1454 roku, kiedy to wrócił ponownie pod panowanie Polski. Gdańsk zaczął odgrywać coraz większą rolę jako duży ośrodek handlowy, nawiązał kontakty z wieloma krajami i był związany z Hanzą. W tym okresie miasto otrzymało wiele przywilejów od kolejnych polskich władców, stało się bogate i uzyskało dużą autonomię. Podczas drugiego rozbioru Polski Gdańsk został częścią Królestwa Pruskiego. Rozpoczął się stopniowy upadek miasta trwający do połowy XIX wieku. Prusy zaczęły teraz inwestować w miasto budując nowe stocznie i fabryki. Wybudowano też linie kolejowe łączące Gdańsk z innymi większymi miastami. Gdańsk stał się miastem niemieckim, gdzie Niemcy stanowili ponad 90% ludności i język niemiecki był językiem oficjalnym. Kied y po pierwszej wojnie światowej zrobiono z Gdańska wolne miasto, większość niemieckiej ludności była niezadowolona z faktu, że oddzielono ją od Niemiec. Podczas wojny polsko-sowieckiej niemieccy tragarze odmawiali rozładowania amunicji dla polskiej armii Page 8 organizując strajki. Doprowadziło to do budowy przez Polskę stałego składu amunicji na Westerplatte. W 1925 roku Rada Ligi Narodów zezwoliła Polsce na utrzymywanie garnizonu złożonego z 88 żołnierzy w celu ochrony tego składu. Kiedy Hitler doszedł do władzy w 1933 roku polska armia nielegalnie podwoiła ilość żołnierzy, aby zbadać reakcję nowego kanclerza Rzeszy. Międzynarodowe protesty spowodowały wycofanie dodatkowych żołnierzy, ale nazistowska propaganda i strach przed polską agresją pozwoliły osiągnąć nazistowskiej partii absolutną przewagę w gdańskim parlamencie. Zatargi z gdańskim senatem i niejasna sytuacja w porcie gdańskim doprowadziły do tego, że Polska wybudowała nowy port w Gdyni, który już w 1932 roku prześcignął Gdańsk w ilości importowanych i exportowych materiałów. W 1934 roku, po podpisaniu paktu o nieagresji między Polską a Niemcami, relacje polsko-gdańskie wyraźnie się poprawiły. Jednak w 1938 roku, po konferencji w Monachium, Niemcy zmieniły śpiewkę i zażądały włączenia Gdańska do Trzeciej Rzeszy. Polska odpowiedziała na to w kwietniu 1939 roku, że będzie zbrojnie bronić Gdańska. Odmowa Polski na żądania niemieckie stała się jedną z przyczyn napadu Niemiec na Polskę. Jest rzeczą oczywistą, że niemieckie koła militarne nigdy nie uznały Traktatu Wersalskiego i zawsze dążyły do ekspansji na wschód, a wolny Gdańsk stał na ich drodze. W dniu 1 września 1939 roku Niemcy zbombardowały Westerplatte i po piętnastu godzinach walki zajęły Polską Pocztę w Gdańsku. Po poddaniu polscy pocztowcy zostali osądzeni i straceni… Pod koniec drugiej wojny światowej prawie całe miasto zostało zniszczone i prawie wszyscy mieszkańcy uciekli lub zginęli. W lutym 1945 roku w czasie konferencji w Jałcie Alianci uznali, że Gdańsk zostanie częścią Polski. Miasto zostało wyzwolone 30 marca 1945 roku. Pisząc ten felieton miałem przed oczami Stary Rynek w Gdańsku, pięknie odbudowany po drugiej wojnie światowej. Kiedy patrzyłem na te śliczne kamieniczki nigdy mi nie przyszło do głowy jak bardzo skomplikowana była historia tego miasta. Mam nadzieję, drogi czytelniku, że moje refleksje na temat historii tego pięknego miasta pomogły i tobie zastanowić się nad zawiłymi drogami Historii. Z szacunkiem Alex S. Forum - September 2014 - Dear Reader, Do you remember that this year marks the 75 th anniversary of the official outbreak of WWII? Not long ago I have read in a certain magazine a statement that one of the main reasons of the attack of Nazi Germany on Poland were the disputes over the Free City of Gdansk and over the so called “Pomeranian Corridor.” It always seemed to me that Hitler aimed to conquer the world by Germany and he did not need any particular excuses, so I decided to do a little reading about this subject. Since the information about this subject was interesting I decided to share it with you, dear reader. It turns out that the name “Pomeranian Corridor” is the creation of Nazi propaganda who emphasized in such a way the separation of Eastern Prussia from the rest of Germany. Interwar Poland called this territory Polish Pomerania. It was joining Poland with the Baltic Sea. The region of Polish Pomerania was awarded to the Second Polish Republic after WWI by the Treaty of Versailles according to 14 points prepared by President Wilson. This was an area taken away from Poland by Prussia during the partition of Poland. It was inhabited mainly by Polish population, Kaszubs, and a mixed population of several nationalities. When it comes to Gdansk it received a status of a free city and it was not part of the corridor. The Free City of Gdansk, according to the Treaty of Versailles, was to be separated from Germany (The Weimar Republic) and Poland (The Second Polish Republic). It included the city of Gdansk and nearby towns, villages, and settlements inhabited primarily by Germans. The Free City was created in order to give Poland access to a big seaport, but it was not an independent state – it was under the protection of League of Nations who delegated representatives of various nations to the post of a High Commissioner. The history of Gdansk is the result of two contrary influences: pursuit of Poland to reach Baltic and the constant pressure of Germany toward East. In the XI century the Pomeranian Region belonged to the Kingdom of Poland, and later, for over two hundred years, was owned by the Pomeranian princes, who ceded it back to Polish kings. In the year 1308 Gdansk was attacked and conquered by the Teutonic Knights who ruled there until 1454, when it came back under the rule of Poland. Gdansk started to play a larger role as a trading center, it established ties with many countries and with Hanza. During this time the city received many privileges from Polish rulers, it became rich, and it obtained an autonomic status. During the second partition of Poland, Gdansk became a part of the Kingdom of Prussia. The city went into a gradual decline lasting until the middle of the XIX century. At this time Prussia started to invest into the city Page 9 by building new docks and factories, and by constructing new railroads to connect it with other large cities. Gdansk became now a German city, with a German population of over 90% and a German language as the official language. When after the end of WWI Gdansk became a free city the German majority resented being separated from Germany. Throughout the Polish-Soviet war German dockworkers went on strike and refused to unload ammunition supplies for the Polish army. This led to the establishment of a permanent ammunition depot at the Westerplatte by Poland. In 1925 the Council of the League of Nations agreed to the establishment of a Polish military garrison of 88 soldiers in order to protect this depot. After Hitler came to power in 1933 the Polish army illegally doubled the number of troops to test the reaction of the new chancellor. After international protests the additional soldiers were withdrawn, but the Nazi propaganda and the fear of Polish aggression gave the Nazi party an absolute majority in the Gdansk Volkstag (Parliament.) Disputes with the Gdansk senate and the unclear situation at the Gdansk port led Poland to a construction of a new port in Gdynia whose export and import, in the year 1932, already surpassed those of Gdansk. In 1934 in the aftermath of the Polish-German Non-Aggression Pact Polish-Gdansk relations visibly improved. The German policy openly changed in 1938 after the Munich Conference, and Germany demanded the incorporation of the Free City into the Third Reich. Poland responded in April of 1939 that it will militarily defend Gdansk. The refusal of the German demands by Poland became one of the reasons of the German assault on Poland. It is obvious that German military never accepted the Treaty of Versailles and always wanted an eastward expansion, and the Free City of Gdansk was on its way. On September 1, 1939 Germans bombed Westerplatte and after fifteen hours of fighting overtook the Polish Post Office in Gdansk. Upon their surrender the post office workers were tried and executed… By the end of WWII nearly all the city was reduced to ruins and almost all inhabitants of Gdansk had fled or were dead. In February of 1945 at the Yalta Conference the allies agreed that Gdansk would become part of Poland. The city was freed on March 30, 1945. When I was writing this felieton, I had in front of my eyes the Old Gdansk Market Square, beautifully rebuilt after WWII. When I looked at these beautiful houses it never occurred to me how complicated was the history of this city. I hope, dear reader, that my reflections about the history of this beautiful city helped you to wonder a little about the intricate road of History. Respectfully, Alex S. Forum - September 2014 - Page 10 W Centrum i okolicach Sobota, 11 września, 8PM Koncert Jana Pietrzaka w Centrum Wtorek, 11 listopada, 7 PM Obchody święta Niepodległości w Centrum Sobota, 15 listopada, 8PM Koncert Nonet Jazz w Centrum Sobota, 22 listopada, 5:30 PM Reverse Raffle Niedziela, 23 listopada, 12:30 PM Thanksgiving Obiad Niedziela, 14 grudnia, 12:30 PM Wigilia Wtorek, 31 grudnia, 8 PM Sylwester Social and Cultural Events at the Center & Slavic Village Saturday, October 11, 8 PM Tuesday, November 11, 7 PM Saturday, November 15, 8 PM Jan Pietrzak Cooncert at PACC , Independence Day Reception Nonet Jazz Concert at PACC Saturday, November 22, 5:30 PM Reverse Raffle Sunday, November 23, 12:30 PM Thanksgiving Day Dinner Sunday, December 14, 12:30 PM Wigilia Wednesday, December 31, 8 PM Sylwester Szkolnym dzwonkiem już dzwoni jesień Do polskiej szkoły woła wrzesień! Czy wszyscy już wypoczęci i gotowi do lekcji języka polskiego? Z radością informujemy, że Polska Szkoła im. Ignacego Jana Paderewskiego 20 września rozpoczyna nowy rok szkolny! Zajęcia dla dzieci i dorosłych odbywają się w soboty od 10 rano do 1 po południu w budynku szkolnym przy Kościele św. Stanisława w Cleveland. Zapraszamy! Is everybody rested and ready for Polish school? We are glad to inform you that The Paderewski Polish Language School begins on September 20 for a new school year. Lessons for both children and adults will take place on Saturdays from 10 AM to 1 PM at the school building by St. Stanislaus Church in Cleveland. We look forward to seeing you there! Forum - September 2014 - Page 11 OUR SPONSORS Komorowski Funeral Home: 4105 East 71 St, tel. 216-341-1854 lub 2258 Professor St., tel. 216-771-1558 * Golubski Funeral Home: 6500 Fullerton Ave, tel. 216-341-0940 lub 5986 Ridge Rd., tel. 440-886-0200 (mówimy po polsku) * Sokolowski’s University Inn 1201 University Road, Cleveland, Ohio 44113, tel. 216-771-9236 Private parties, showers, weddings, business lunches, cafeteria services * Fowler Electric Co. – Eugene Trela, tel. 440-786-9777 * Krakow Deli – 5767 Ridge Rd Parma, OH 44129, tel. 440 292 0357 Polish Store with great assortment of Polish meats and imported goods * Health Merit Co. – Health Care System – Dr. Michał Klymiuk-Wieczerski, President, 3878 East 71 Street, Cleveland, tel. 216-341-1414 * The Original Mattress Factory – Ronald Trzcinski , tel. 216-661-3888 * Architectural Rendering – Kuba Wisniewski, tel. 440-582-2367 * Heights Drapery Co. – Alina Czernec, tel. 216-642-8744 * Opera Circle – Dorota i Jacek Sobieski, tel. 216-441-2822 * Polish Radio Program – Eugenia Stolarczyk – WERE 1490 AM, Sun. 9:00 – 10:00 AM WCPN – 90.3 FM, Sun. 9:00 – 10 PM * Polish Radio Program – “Memories of Poland”, Anna Klik i Monika Sochecki WCSB 89.3 FM, Sat. 12:30 – 2:00 PM * Evelyn & Jerry Jablonski Insurance Agency, Notary Public, TOEFL, translations, tutoring (all subjects, all levels); 5437 State Rd, Parma, OH and 14660 Alexander Rd, Walton Hills, OH tel. 440-317-0548 lub 440-317-0695 * Third Federal Savings and Loans Marc A. Stefanski, Chairman and CEO, tel. 216-429-5325 * Polish-American Cultural Center 6501 Lansing Avenue Cleveland, OH 44105 NONPROFIT ORG. U.S. Postage Paid Cleveland, OH Permit No. 165 MIĘDZYNARODOWY MOTOCYKLOWY RAJD KATYŃSKI W roku 2000 Wiktor Węgrzyn, który powrócił do Polski po kilkudziesięcioletnim pobycie w Stanach, rzucił hasło uczczenia miejsc mordu i pochówku patriotów polskich i popularyzacji prawdy o ich męczeństwie. Tak powstało Stowarzyszenie Międzynarodowy Motocyklowy Rajd Katyński. W następnym roku pomysł został zrealizowany i trasą, naznaczoną miejscami martyrologii wyruszył do Katynia Pierwszy Motocyklowy Rajd Katyński. Od tej pory wydarzenie to weszło na stałe do kalendarza imprez patriotycznych w Polsce. W zeszłym roku w Chicago powstał Oddział Amerykański Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego i pierwszy raz uczestnicy rajdu objechali trasą ośrodków polonijnych w północnych Stanach i w Kanadzie. Celem tego objazdu jest przypominanie o walce Polaków o niepodległość i WOLNOŚĆ WASZĄ I NASZĄ. W tym roku uczestnicy rajdu zawitali do Cleveland. W piątek, 29 sierpnia w PolskoAmerykańskim Centrum Kultury odbyło się spotkanie z Polonią clevelandzką. Owocem tej wizyty są plany zacieśnienia współpracy między organizatorami Rajdu i organizacjami polonijnymi w Cleveland. F O R U M CLEVELAND , OH 44105 * 6501 LANSING AVENUE - Phone/fax 216 - 883 - 2828 E-mail: [email protected], Publisher: Polish-American Cultural Center. Fr. Jerzy Kusy - Editor in Chief (216798-4775), Stanislaw Kwiatkowski - Editor in Chief Emeritus, Dariusz Wojno - Managing Editor, Editorial Contributors: Eugeniusz Bak, Alexandra Hart, Joseph Hart, Katarzyna Karelus, Sean Martin, Halina Mazurak, Malgorzata Oleksy, Ryszard Romaniuk, Elzbieta Ulanowski, Zofia Wisniewski, Agata Wojno.