Wrzesień 2015 - Parafia św.Teresy od Dzieciątka Jezus
Transkrypt
Wrzesień 2015 - Parafia św.Teresy od Dzieciątka Jezus
ISSN 1730-3230 www.teresasiedlce.pl SIEDLCE pożegnanie ojców o. Mariusza, o. Rafała, o. Sławomira, o. Krzysztofa, br. Jarosława WRZESIEŃ nr 7 (208) 2015 czu, osz b o r P e cz Drogi Oj k Bożych s a ł u l e i Ci w życzymy okalanej. p e i wangelia N E i i y r g a ó B M i ie i opiek apłaństw k m i o w T miejsce. e n l e Niech w akonnym cz z a u i n c e y ż sz . zaw owołaniu wałości w p r t u zajmują y m w e , j e o Ci, Ojcz rostać sw p s ł g ó Życzymy m dziom, ś u y l b i a e , l u m i g sk kiej re drodze. c j e a i l b k i kapłań s o r , e u t s erny Bog j duszpa e j o w , T a Bądź wi wia n anciszek a r t F s . g w ó ś B , esy” patron j których a św. Ter ó c ń . w ła u T i os i n P . „ bawie ch św Radakcja Niech Du ę i prowadzą ku z ą Ci wspieraj Woda, Allegro i Teleexpress 26 Niedziela zwykła – B Ps 19 Mk 9,38-43.45.47-48 „KTO WAM PODA KUBEK WODY DO PICIA DLATEGO, Ż E N A L E Ż YCIE DO CHRYSTUSA […] NIE UTRACI SWOJEJ NAGRODY”. „To było na dworcu Przyszedł po 2 złote Naprawdę chciał na chleb To był On”. (Agenda franciszkańska). A gdyby Jezus przyszedł dziś do Ciebie, o co by poprosił? W Ewangelii mówi twardo: Jeżeli ręka, noga…powodem grzechu…odetnij ją. Je- żeli oko powodem grzechu…wyłup je… . Co to dzisiaj znaczy? Dzisiaj może Jezus powiedziałby: Jeżeli Internet jest powodem grzechu – odetnij go. Jeżeli komórka jest powodem grzechu – sprzedaj na allegro. Jeżeli telewizja satelitarna powodem grzechu – zredukuj kanały. Refren psalmu, który będziemy śpiewać za tydzień, mówi: „Nakazy Pana są radością serca”. Bo dopiero, gdy poczujesz się wolny od grzesznych przywiązań, będziesz radosny. I jeszcze jedno interesujące stwierdzenie Psalmisty: „Oczyść mnie (Boże) z błędów, które są dla mnie zakryte”. Otóż ja i Ty popełniamy błędy, których nie dostrzegamy. Inni widzą – ja nie, ale Bóg widzi. W jednym „Teleexpresie” podano, że na rynku miasta umieszczono tablicę z dużym napisem: „Zanim umrę, chciałbym…”. Przechodnie, według swojego uznania, zdanie to kończyli. Ktoś dopisał: chciałbym polecieć na Wyspy Kanaryjskie; inny: objechać cały świat; znaleźć dobrą pracę… . A co Ty byś napisał(a)? Może: żeby mi starczało na leki, na chleb? Żeby ojciec się ze mną po tylu latach pogodził? Żeby… . A ktoś napisze: ja chciałbym to życie zacząć jeszcze raz, bo …, bo może ktoś mu je zmarnował, albo on sam, i wtedy Jezus smuci się nad jego losem razem z nim. „Kto wam poda kubek wody do picia…”. Ile takich kubków w życiu podałeś?? o. Krzysztof Pabian OMI Św. Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza WYCHOWANIE „Jak małe pisklęta uczą śpiewać, wsłuchując się w śpiew swoich rodziców, podobnie i dzieci nabywają znajomości cnoty , tego wzniosłego śpiewu Miłości Bożej, przebywając w pobliżu dusz trudniących się ich wychowywaniem.” B.P. Cyt. z książki ,,Dzieje Duszy Św. Teresy od Dzieciątka Jezus”. Wyd. K.B. 2 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY Mama z Częstochowy Jak co roku nasi parafianie udali się do Częstochowy w XXXV Pieszej Pielgrzymce Podlaskiej, by w ten sposób wspólnie uczcić Matkę Boską Częstochowską oraz dziękować za wszelkie otrzymane łaski od Niej i prosić o dalsze wstawiennictwo. Podczas tegorocznej trasy tematem wszystkich konferencji była miłość w rodzinie, a hasłem przewodnim okazało się zdanie: „Bądźcie sobie wzajemnie poddani”. Nasza wędrówka rozpoczęła się od Eucharystii w siedleckiej katedrze, aby z czystym sercem, napełnionym miłością Jezusa wyruszyć w niełatwą drogę. Każdy z pielgrzymów oprócz ciężkiego plecaka niósł w swym sercu smutki, troski i radości, którymi podczas 13 dni dzielił się z Jasnogórską Panią. Nuda jednak nam nie doskwierała, a wszystko dzięki ojcu przewodnikowi Krzysztofowi Machelskiemu, który niestrudzenie prowadził „Czwórkę” do Częstochowy. Stale dbał o to, byśmy się nie odwodnili i mieli nakrycia głowy. Ciągle częstował wszystkich rozcieńczoną witaminą C lub elektrolitami, co nie każdy przyjmował z uśmiechem :) Wymyślił nawet konkurs ku czci świętego Entropa! Nieocenioną pomocą były również wszystkie służby: medyczna, muzyczna oraz porządkowa. To one znacznie ułatwiały nam podążanie na Jasną Górę. Nie można pominąć jeszcze oczywiście brata An- toniego, który cały czas dbał o nasze bagaże oraz naszego łącznika brata Tomasza. To on, gdy był wielki upał, zaopatrywał nas w wodę i dawał ulgę spryskując nasze twarze. Nie bez powodu został okrzyknięty „Najlepszym Łącznikiem Pielgrzymki”! Mimo wysokich temperatur prawie 130 osób z naszej parafii dzień w dzień pokonywało długie etapy, modląc się i poznając coraz bardziej braci i siostry we wspólnej wędrówce. Każdy nasz dzień zaczynał się od pobudki o 4.30 i składania namiotów. Następnie wszyscy kierowaliśmy się na wspólną mszę świętą, która zawsze dodawała nam sił na każdą trasę. Wyruszaliśmy w codzienną podróż mając szansę pomóc wspólnocie poprzez niesienie znaczków, miksera lub tuby. Szło nam się jednak o wiele łatwiej niż można przypuszczać, a wszystko dzięki dobroci mieszkańców, którzy częstowali nas rozmaitymi smakołykami, rozdawali wodę, a nawet polewali chłodną wodą, by było nam lżej. Gdy po południu przychodziliśmy na pole namiotowe znów mogliśmy doświadczyć zaufania miejscowych, którzy pozwalali nam na umycie się u siebie w domu, a niekiedy nawet zapraszali nas na noclegi. Samo wejście na Jasną Górę było dla nas ogromnym przeżyciem. Uczyniliśmy to śpiewając hymn naszej grupy („Mama czuwa, Mama wie”), który wybraliśmy dzień Odpust dar od Boga Od wieków budowa nowego kościoła, a zwłaszcza ołtarza wymagała posiadania relikwii jakiegoś świętego. Święty, które- go relikwie zdobyto i umieszczono w ołtarzu w sposób naturalny stawał się patronem świątyni, a dzień, w którym wspominano w liturgii świętego patrona stał się świętem kościoła i parafii z nim związanej. W parafialne święto, oprócz uroczystej mszy św., organizowano procesje, przedstawienia obrazujące życie czczonego świętego, urządzano wspólne zabawy i uczty. Z czasem uczestnictwo w święcie patrona kościoła dawało możliwość uzyskania odpustów. Wtedy też święto patronalne kościoła zaczęto nazywać odpustem parafialnym. Możliwość uzyskania odpustów zmieniła charakter parafialnego święta. Podkreślano konieczność pokuty i nawrócenia, gdzie ważne miejsce zajmowała spowiedź. Pamiętam z dzieciństwa, że kiedy był u nas odpust, to zjeżdżała się rodzina bliższa i dalsza. Uczestniczyliśmy razem w uroczystościach kościelnych, a później we wspólnym obiedzie. Dzieci biegały do różnych kramów odpustowych, wcześniej. W skupieniu przekroczyliśmy próg klasztoru, by przez chwilę w ciszy adorować obraz Najświętszej Panny, a następnie wychwalać ją przez modlitwę „Zdrowaś Maryjo”. Nie da się opisać tego, co czuje się w tamtej chwili! Trzeba to po prostu przeżyć! Nasze podlaskie pielgrzymowanie mimo zmęczenia i ciągłego upału, było bardzo owocne w przeżycia duchowe oraz nowe przyjaźnie. Cieszy fakt, iż co roku z naszej parafii wyrusza do Częstochowy coraz więcej pielgrzymów. Do zobaczenia za rok na pielgrzymkowym szlaku. Aleksandra Lipińska żeby kupić sobie np. „piszczącą zabawkę”. W czasach współczesnych święto patronalne kościoła parafialnego obchodzi się uroczyście z zachowaniem dotychczasowych zwyczajów parafialnych. Jednakże wszystkie zwyczaje i praktyki zewnętrzne związane z parafialnym odpustem powinny mieć znaczenie drugorzędne. Tak więc działalność różnych kramów odpustowych nie może przeszkadzać nam – wiernym - w uczestnictwie we mszy św. Odpust parafialny, czyli święto patronalne kościoła parafialnego jest przede wszystkim świętem wspólnoty nas – wiernych tworzących parafię. To szczególny czas łaski i Bożego miłosierdzia. To dzień, w którym każdy wierzący ma okazję doświadczyć w sposób bardzo konkretny łaski Bożej miłości, wyrażającej się w darze odpustu. W końcu daje okazję poznania świętego patrona parafii i uwielbienia Boga za Jego orędownictwo i opiekę. Świętowanie odpustu parafialnego przypomina także o powołaniu do świętości każdego chrześcijanina. Ewa Pankiewicz POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 3 Płatek róży Tereski Pamiętam moment, kiedy nasza parafia podczas peregrynacji relikwii św. Teresy od Dzieciątka Jezus modliła się o powołania misyjne. Ja w tym czasie stałam na rozstaju dróg i powierzałam swoje życie Jezusowi. Gdy usłyszałam wypowiedzianą w kościele prośbę, zdałam sobie sprawę, jak potrzebna jest modlitwa za misjonarzy i włączyłam się w nią całym sercem. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że modlę się … za siebie. A na relikwie naszej patronki spadały właśnie płatki róż… Nazywam się s. Anna Klewek SSpS. Jestem w Zgromadzeniu Misyjnym Służebnic Ducha Świętego, choć potocznie mówi się o nas werbistki, bo z ojcami werbistami łączy nas osoba założyciela - o. Arnolda Janssena SVD. W tym roku, 15 sierpnia, złożyłam śluby wieczyste i od października jadę tam, gdzie, jak głęboko wierzę, czeka i przygotowuje dla mnie miejsce mój Oblubieniec – Jezus. Mam przeznaczenie misyjne na Węgry. Misja rodzi się najpierw w sercu. Chociaż jestem już 9 lat w Zgromadzeniu, które pięknie nauczyło mnie miłości do misji, to jestem przekonana, że powołanie misyjne już wcześniej kształtował we mnie Bóg właśnie w naszej parafii. Bycie misjonarką dla mnie bowiem, to bycie posłaną na wzór Jezusa – „Jak Ojciec mnie posłał tak i ja was posyłam…” (J 20,21) Być posłaną, to najpierw mieć świadomość bycia kochaną przez Boga, który jest moim Ojcem; to wierzyć i przyjmować wszystkie wydarzenia życia i wszystkie osoby, które spotykam, jako plan Jego miłości. W końcu być posłaną, to być nieustannie wdzięczną Bogu i uwielbiać Go za miłość, którą formuje mnie na obraz Jego Syna, tym bardziej, im bardziej przewyższa ona moje zrozumienie. W pewnym momencie życia zrozumiałam, że tą energią, którą odkrywam we wdzięczności, mogę służyć innym, aby otrzymane dobro „podać dalej”. Najpierw w domu rodzinnym, a od 11. roku życia również w naszej parafii, otrzymałam tego dobra tak wiele. Być jak Emmanuel Na początku angażowałam się w tzw. mały KSM, a od ósmej klasy podstawówki stałam się oficjalnie członkiem Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Do tej pory jestem wdzięczna tej formacji za wprowadzanie mnie we wspólnotę z Bogiem i ludźmi. Charakteryzuje się ona silnym naciskiem na „miłość w akcji” poprzez konkretną służbę parafii i diecezji. Sama parafia przez rodzinny klimat, który tworzą oblaci stała się dla mnie drugim 4 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY domem. Ojcom jestem też wdzięczna za to, że pokazali mi, że być misjonarzem, to przede wszystkim być człowiekiem blisko ludzi. Owoce zaangażowania w parafii mogły też widzieć moje Siostry i Ci, do których byłam później posłana. Moim apostolatem były objęte m.in. dzieci, młodzież licealna, młodzież z domu poprawczego i studenci. Noszę w swoim sercu pragnienie życia na wzór Jezusa, który w poszukiwaniu zagubionego człowieka zszedł na ziemię, obchodził miasta i wioski głosząc, że Bóg jest blisko. Dlatego bycie siostrą zakonną dla mnie jednoznacznie wiąże się z misją. Bycie siostrą, to trwanie coraz bliżej Boga, bo tylko będąc blisko Boga mogę być Jego siostrą i oblubienicą, mogę swoim życiem świadczyć, że On jest Emmanuelem, czyli Bogiem z nami. Oczami Boga Doskonale widzę plan Boga, który w najbardziej odpowiednim czasie „pochwycił” mnie i „postawił” w tej parafii, abym stopniowo i cierpliwie mogła Go poznawać, ukochać i ostatecznie podjąć decyzję o oddaniu Mu się na wyłączność. Jednak gdyby ktoś stwierdził, że taka droga wiedzie prosto do zakonu, zaprzeczyłabym. Moje powołanie było ukryte głęboko „pod gruzami” doczesności i potrzebowałam jeszcze wiele czasu, niejednokrotnie cierpienia, a nade wszystko osobistego spotkania z Jezusem, abym „nie żyła już dla siebie, ale dla Tego, który za mnie umarł i zmartwychwstał.” (2 Kor 5,15b) W odkrywaniu tej drogi pomogło mi zaangażowanie się we wspólnotę Odnowy w Duchu Świętym. Bóg, posługując się obydwoma wspólnotami, sprawił, abym Jego oczami dostrzegła również to dobro, które On za- siał we mnie, i przeze mnie chce w tym świecie objawiać Samego Siebie. Mentalność siewcy Z wdzięcznością patrzę na naszą młodzież z KSM-u. Pamiętam czas, kiedy na spotkania przychodziły zaledwie trzy osoby, pośród których byłam i ja. Los wspólnoty był wtedy pod znakiem zapytania. Jednak tamten czas i wierność Bogu, który był w nas, pokazało mi, że warto trwać. Przez ufność i zaangażowanie włączamy się w strumień miłości Boga, która płynie w naszych sercach i nigdy nie ustaje. Kiedy widzę, jak KSM dzisiaj pięknie się rozwija, to odnoszę wrażenie, że Bóg dziękuje i mnie za trud i wiarę w tamtym trudnym okresie naszej wspólnoty. I zapewnia, że to, co dla Niego robię dzisiaj będzie pomnażał Swoją mocą dla innych, bez względu czy to zobaczę, czy nie. To jest mentalność siewcy. Duchu Święty Boże, wszystko z miłości ku Tobie W moim Zgromadzeniu to wezwanie jest modlitwą, w której prosimy Ducha Świętego o otwartość i dyspozycyjność wobec woli Bożej. Często wypowiadamy je przed przyjęciem nowego zadania, ale nade wszystko przed przyjęciem przeznaczenia misyjnego. I tak było w moim przypadku. Bardzo się cieszę, że jadę na Węgry. Jednak nade wszystko cieszę się, że moje pragnienie połączyło się z wolą Bożą wyrażoną przez przeznaczenie, które dały mi Siostry. Za co jestem wdzięczna mojemu Zgromadzeniu? Oprócz tego, że uczyły mnie, jak żyć i robić wszystko w Bożej obecności, to uczyły mnie też kochać misje i tę miłość ukonkretnić w kraju, do którego będę posłana. I tak już od wielu miesięcy przede wszystkim modlę się za Węgry, przybliżam sobie historię, kulturę i literaturę tego kraju, uczę się podstawowych zwrotów i wyrażeń, osłuchuję się z językiem poprzez oglądanie telewizji węgierskiej (przez Internet). Nade wszystko jednak proszę Jezusa o miłość do Węgrów i chcę, aby uczył mnie być służebnicą Jego pragnienia, które kiedyś usłyszałam w swoim sercu: „Aniu, ja chcę wrócić na Węgry.” Pozwolić się prowadzić jak dziecko… Wierzę, że św. Tereska poprowadziła mnie za rękę. Również i dzisiaj, w ukryciu -tak jak żyła -szuka tych, którzy będą dopełniać Jej pragnienie bycia misjonarką, a ona będzie ich opiekunką - tak jak pisała w Dziejach o misjonarzu w Chinach. Jej opieki doświadczało wielu moich przyjaciół misjonarzy i misjonarek, tak jak doświadczam tego i ja. Teresa wciąż szuka tych, którzy przez Nią dadzą się Bogu poprowadzić za rękę… s. Anna Klewek SSpS Ślub posłuszeństwa „Chcę być czystym uchem dla Ciebie” ( bł. Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej) W Kościele trwa Rok Życia Konsekrowanego. Nie możemy jednak zapominać, że nie zrozumiemy tajemnicy tego szczególnego powołania bez odniesienia do całości życia chrześcijańskiego. Dobrze to widać na przykładzie ślubu posłuszeństwa. Zanim spróbuję bliżej określić posłuszeństwo zakonne (będzie o tym w następnym artykule), postaram się przybliżyć, na czym w ogóle polega nasze posłuszeństwo Bogu. W tym celu posłużę się Pismem Świętym, albowiem ono bardzo jasno objawia nam wartość posłuszeństwa. Świadczy najpierw o tym cała historia Narodu Wybranego. Każdy Izraelita kilka razy dziennie wyznawał swoją wiarę mówiąc: „Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem, Panem jedynym”(Pwt 6,4). „Słuchać” w znaczeniu biblijnym oznacza nie tyle koncentrować uwagę na jakimś dźwięku, ale oddawać się do dyspozycji kogoś, działać lub reagować. To dlatego Bóg objawia się i jest przyjęty jako jedyny Pan. Być Mu posłusznym to dla Izraelity sprawa najważniejsza. I my winniśmy posłuszeństwo tylko Bogu, albowiem poza Nim nie ma innego pana. Gdy spojrzymy na Nowy Testament zauważamy, że Jezus wciela się w tradycję Izraela. Wystarczy przytoczyć Jego słowa, wypowiedziane podczas rozmowy z Samarytanką: „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał.” (J 4,34). W tym miejscu warto na chwi- lę się zatrzymać. Nie możemy wyobrażać sobie, że Jezus realizował wskazania Ojca jako gotowy program, który wystarczy wykonać. On też uczył się rozpoznawania Jego woli. Przypominają o tym tak częste wzmianki o długich godzinach modlitwy w chwilach trudnych Jego posłannictwa (pobyt na pustyni, wybór apostołów, podróż do Jerozolimy). Ukazują one sposób, w jaki stale poszukiwał woli Ojca, żeby ją wypełnić. Papież Benedykt XVI jako przykład podaje noc spędzoną na Górze Oliwnej i modlitwę Jezusa: „Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie”. I tak ją komentuje: „Przez tę modlitwę Jezus włącza w swoją wolę Syna krnąbrność i opór nas wszystkich, przemienia nasz bunt w swoje posłuszeństwo”. O posłuszeństwie Jezusa mówi też autor „Listu do Hebrajczyków”. Nie waha się napisać: „A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał” (Hbr 5,8). Cierpienie było więc dla Jezusa szkołą posłuszeństwa Ojcu. Nie był poddany Jego woli w jakiś automatyczny sposób. Bardzo wymowne jest, że określenie greckie, z którego wywodzi się termin „posłuszeństwo” nie jest tym samym, jakiego używa się w Nowym Testamencie na oznaczenie poddania. Użyty tutaj grecki termin oznacza dosłownie „nastawiać ucha na..”, „oddawać się słuchaniu”. Prowadzi nas to do bardzo ważnego wniosku, iż posłuszeństwo Chrystusa MYŚLI ŚW. JANA PAWŁA II ,,Prośmy Pana, aby dał nam umiejętność przekładania nauki Ewangelii na język praktycznej realizacji i świadczenia z odwagą naszej wiary we współczesnym społeczeństwie, do którego należymy.” Św. Jan Paweł II było owocem Jego osobistej decyzji podjętej w wolności. Z tą decyzją związany był trud i walka wewnętrzna. Gdy przyglądamy się postawie Jezusa nie wolno zapominać nam, że Jezus był Bogiem i dlatego Jego posłuszeństwo posiada szczególny charakter. Św. Paweł w „Liście do Filipian” pisze o Jezusie Chrystusie: „On nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, i stał się podobnym do ludzi. A w tym co zewnętrzne, uznany tylko za człowieka, uniżył samego siebie, gdy stał się posłusznym aż do śmierci i to śmierci krzyżowej” (Flp 2,6-8). To ogołocenie Jezusa, to Jego bezwarunkowe posłuszeństwo Ojcu stało się przyczyną naszego zbawienia. Jakże przedziwna to tajemnica: Bóg zbawił nas przez swoje posłuszeństwo i to przez posłuszeństwo, które miało smak cierpienia! To rozważanie o chrześcijańskim posłuszeństwie dociera do nas we wrześniu, a więc wtedy, kiedy obchodzimy w Kościele święto Podwyższenia Krzyża Świętego (14 września). Warto o tym pamiętać, gdy i od nas Ojciec zażąda zgody na Jego wolę. To będzie mogło wiele kosztować i dotyczy to nas wszystkich, nie tylko osób konsekrowanych. Podsumowaniem naszych rozważań niech będą słowa zakonnicy, bł. Elżbiety od Trójcy Przenajświętszej, które bardzo dobrze wyrażają na czym polega nasze posłuszeństwo Bogu: „O Słowo Przedwieczne, Słowo mojego Boga, chcę spędzić moje życie na słuchaniu Ciebie. Chcę być czystym uchem dla Ciebie, abym wszystkiego od Ciebie się uczyła”. „Kto jest z Boga, słów Bożych słucha” (J 8,47). o. Krzysztof Ziętkowski OMI Modlitwa podróżna Ojcze, wiesz, że słów mało, by Cię sławić nimi, kiedy w rzeźbie natury zakotwiczę oczy. Przyjmij więc radość duszy i mój los pielgrzymi. Spraw też, bym tkwiąc w Twym dziele z drogi swej nie zboczył. Stefan Todorski POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 5 Pielgrzymka, pielgrzymka, góralska pielgrzymka... „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” - to hasło tegorocznej Pieszej Pielgrzymki Góralskiej na Jasną Górę, która wyruszyła 21 lipca z Nowego Targu. Górale w strojach regionalnych pokłonili się przed obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej 31 lipca br. Pielgrzymka składała się z czterech grup: Nowy Targ, Bachledówka, Orawa i Rabka, razem około tysiąca pątników. Pielgrzymka to życie z całego roku zawarte w pigułce, to rekolekcje w drodze. Spotykamy tu bardzo wielu ludzi w jednym miejscu. Otwieramy się mocno na Pana Boga. Słuchamy Pisma Świętego w dużym natężeniu, przez co lepiej rozumiemy naszą wiarę, samych siebie i innych ludzi. Dla tych, którzy „chcą się sprawdzić” pielgrzymka jest szkołą odpowiedzialności i wyzwania. Dlatego jest bardzo atrakcyjną propozycją spędzenia czasu wolnego w wakacje. Trzeba też pamiętać, że mimo bardzo radosnej formy, pięknych śpiewów i tańców, pielgrzymka ma charakter pokutny. Przepraszamy Pana Boga za nasze grzechy i prosimy o nawrócenie przede wszystkim dla nas samych. Pielgrzymka służy także temu, żeby zapomnieć o swoich problemach, o wszystkim, co nas przytłacza, zawierzyć nasze sprawy Naszej Matce. By przeżyć duchową radość - spotkanie z Bogiem i człowiekiem. Na pielgrzymce można poznać dobrą żonę, czy dobrego męża - mówi Jasiek z grupy porządkowej. - Przykładem tego jestem choćby ja sam, ponieważ moi ro6 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY dzice poznali się właśnie po zakończeniu pielgrzymki na Jasną Górę. A teraz z nimi wędrujemy i my, dzieci, ja i dwaj moi bracia oraz nasza Ania, która śpiewa w grupie muzycznej. Tradycja ma także swoją kontynuację, bo mój starszy brat również tu poznał swoją dziewczynę... Takie przykłady mógłbym wymieniać w nieskończoność. Każdego roku można wskazać co najmniej kilkanaście par, które znajomość zawarły właśnie na pielgrzymce. Zdarzają się także piękne wydarzenia, jak na przykład ślub w czasie pielgrzymki. Jest to niesamowite przeżycie dla nas wszystkich, a szczególnie dla młodej pary. Pielgrzymka góralska to pielgrzymka rodzin, pielgrzymują rodzice i ich dzieci, siostry, bracia, kuzyni, górale pielgrzymują wielopokoleniowo. Ja również z nimi pielgrzymowałam, już trzeci raz, bo zauroczyli mnie. Miłość do tej formy wypoczynku i modlitwy zaszczepiła we mnie moja siostra, która w górach mieszka od ponad czterdziestu lat. I choć na początku mówiłam „nie dam rady, gdzież tam w górach, z młodymi, to nie dla mnie”... dałam radę i chcę jeszcze wędrować przez kolejne lata, bo do wszystkiego w życiu trzeba dojrzeć, dorosnąć. Tak, jak chyba każde doświadczenie, które jest wymagające i wciągające przez trud i poświęcenie, rodzi też chęć ponownego przeżycia. Tęsknimy z poczuciem zdobycia czegoś, satysfakcji, za pięknymi słowami, muzyką, strojami ludowymi, za znajomościami, bo jak ja to mówię, górale to inni ludzie, to lepsi ludzie. Powtórzę za innymi pątnikami, że jeszcze przez kil- ka miesięcy po pielgrzymce, czasem od pielgrzymki do pielgrzymki, zdarza się śpiewać pielgrzymkowe piosenki, bo ten śpiew mnie pociesza, uskrzydla, dodaje radości. Często w ciągu roku zaglądam do śpiewnika pielgrzymkowego i swojemu wnukowi śpiewam piosenki do snu. Najstarsza wnuczka Weronika, czasem śmieje się, że Kubuś pewnie będzie księdzem, bo tyle nasłucha się godzinek w wykonaniu babci. Dlaczego pielgrzymujemy do Częstochowy? Jasna Góra w świadomości bardzo wielu Polaków jest miejscem ewidentnie wyjątkowym. Ma to swoją tradycję w już ponad 600-letniej obecności Cudownego Obrazu; w legendarnej, opisanej przez Sienkiewicza cudownej obronie Jasnej Góry w czasie potopu szwedzkiego, a przede wszystkim w tym, co wydarzyło się już w XX wieku. Z Jasną Górą troskę o los Polski związał Prymas Tysiąclecia, kard. Stefan Wyszyński. To tam odbywały się największe zgromadzenia religijne, tam miały miejsce Jasnogórskie Śluby Narodu. Prymas przybywał wielokrotnie na Jasną Górę i sam zachęcał do tego, aby każdy, kto tylko może, tam pielgrzymował. Jasna Góra stała się miejscem symbolicznym. Wiele osób właśnie tam powraca do Pana Boga, odbywa spowiedź generalną, bardzo głęboko zmienia swoje życie i na nowo odkrywa w nim miłość, radość, pokój... to jest naprawdę JASNA Góra. To znaczy - pokazuje i pomaga odkryć JASNĄ stronę życia. Z jakimi intencjami idą ludzie? Niektórzy mają je słabo sprecyzowane i po prostu idą „żeby zobaczyć”. Natomiast większość osób ma konkretny cel pielgrzymowania. Najczęściej są to bardzo życiowe intencje – idą osoby przed maturą w intencji dobrego przygotowania się do matury, do studiów i dobrego wyboru drogi życia, wiele osób modli się o znalezienie dobrej żony, czy męża, słychać prośby o zdrowie, o pracę, o pomoc w pokonaniu uzależnienia. Niektórzy pątnicy idą bez intencji, bo mówią, że to przecież Bóg wie wszystko o nas i najlepiej wie, co jest nam najbardziej potrzebne. Pielgrzymie!!! Kim Ty jesteś, że otwierają się przed Tobą wszystkie drzwi, że przyjmują Cię z gorącym sercem, najlepszym posiłkiem na stole pieczołowicie przygotowanym, domowym ciastem, schłodzonym kompotem w gorące dni twojego pielgrzymowania? Pielgrzymie, kim Ty jesteś, że dają ci najlepsze miejsce do spania, nie żałują wody do umycia... Pielgrzymie, kim jesteś, że ludzie obcy czekają na ciebie co roku, aby podzielić się z Tobą swoimi tajemnicami, troskami, problemami... Pielgrzymie, kim jesteś, że otwierają przed tobą swoje wielkie serca na oścież...? Pielgrzymka jest także wydarzeniem dla osób, których mijamy po drodze i u których nocujemy. Niejednokrotnie ludzie, którzy przyjmują nas do swoich gospodarstw, czekają na pielgrzymkę cały rok! Zdarza się, że ludzie wychodzą za opłotki i witają nas śpiewami, chlebem i solą, po staropolsku, a nawet w strojach regionalnych! Jest to swego rodzaju święto, bo spotykają się ludzie, których łączy coś pięknego – wspólny cel, wiara, a przede wszystkim Pan Jezus. Miejscowi gospodarze często dzielą się swoimi problemami, proszą o modlitwę, jest to taka wymiana darów. Oni dają nam to, co mogą, a my możemy ofiarować swój trud i modlitwę w ich intencjach. Zapytałam jedną z sióstr pątniczych, która pielgrzymuje już ponad dwudziesty raz, czy zapadły w jej pamięci jakieś nie- Pięć jaj Po skończonej Mszy jubileuszowej, wyszedłem na plac obok kościoła odbierać życzenia, pozować z innymi do zdjęć i przede wszystkim pokazać Agatkę, bratanicę, inspiratorkę kazań. Wtedy podeszła do mnie duża Agata, uczestniczka grupy, którą prowadzę o nazwie „Wieczni Studenci św. Teresy” i wiercąc mi dziurę w brzuchu mówi: „Na poniedziałek – tak, jak i ojciec od nas wymaga pisania artykułów – ojciec napisze felieton rozpoczynający się od słów - <To było 25 lat temu… .>”. Piszę więc z małym opóźnieniem do wszystkich, którzy chcą przeczytać felieton o „pięciu jajach”. To było 25 lat temu. Podczas ceremonii święceń leżałem krzyżem w kościele na dywanie i wraz z wielu innymi współbraćmi też tworzyliśmy dywan. Później dowiedziałem się, że inni będą po nas deptać – jak powiedział pewien biskup – „wycierać buty”. Ale wtedy leżałem na posadzce dumny, że będę w służbie Najwyższego. Następnie były życzenia i kartki. Najwięcej było takich samych ze statkiem na okładce i napisem: „Najlepsze przed tobą”. I tak było – przeżyłem 25 cudownych lat. Mój przyjaciel Tomek, napisał mi kartkę zwykłe spotkania, wydarzenia. - Pamiętam rodzinę, u której regularnie nocowaliśmy przez osiem lat. Była to rodzina dwupokoleniowa i za każdym razem córka i zięć prosili nas o modlitwę w intencji potomstwa, bo mimo długoletnich starań, nie mogli począć dziecka. Kiedy w ubiegłym roku weszliśmy do tej miejscowości, przywitała nas, jak co roku, ta sama rodzina, ale – ku naszej wielkiej radości – kobieta czekała na nas z wielkim brzuchem, z ogromnym uśmiechem na twarzy i z informacją, że „wreszcie jej modlitwy zostały wysłuchane”. Udało im się począć dziecko zgodnie z prawem Bożym, bez odwoływania się do sztucznych metod! Byli bardzo szczęśliwi! W tym roku sama na własne uszy usłyszałam podziękowania dla pątników za modlitwy. Cztery siostry z Olkusza, które co roku goszczą nas na obiedzie, dziękowały nam za nasze modlitwy, dzięki którym młoda dziewczyna z chorobą nowotworową ozdrowiała. „Taką moc ma wasza modlitwa, wasz trud” - powiedziała jedna z sióstr… Czy da się opisać uczucie, które to- warzyszy wejściu do Częstochowy? Wiele osób płacze ze wzruszenia! Nawet jeżeli jest to już ich kolejny raz, to mimo wszystko bardzo często mają łzy w oczach. Jest to coś bardzo wyjątkowego. Jest to spotkanie z ukochaną Matką! Spotkanie, które kosztowało wiele trudu. Jest to taka eksplozja radości, której nie da się z niczym porównać! W pielgrzymce jest także niesamowite to - co również dziwi lekarzy - że sił powinno ubywać z dnia na dzień, a wiele osób mówi, że im bliżej Jasnej Góry tym im się lżej idzie. Tym bardziej też człowiek potrafi się cieszyć, pomyśleć o drugim człowieku i o Bogu, a mniej skupia się na swoich słabościach. Chrześcijaństwo kocha słowo NATYCHMIAST. Matka Boża natychmiast zgodziła się na słowa Anioła, św. Józef natychmiast ratował Jezusa, uciekając z Egiptu przed Herodem, apostołowie natychmiast poszli za Panem Jezusem, kiedy ich wezwał. Warto natychmiast podjąć decyzję i ruszyć na pielgrzymi szlak za rok. z Rzymu, z winogronami i chlebem, z napisem: „Obyś był szczęśliwym i świętym kapłanem”. Byłem i jestem szczęśliwy. Nawet na Madagaskarze, ulegając wypadkowi samochodowemu, kiedy Malgasz wymusił pierwszeństwo, w którym o mało nie straciłem ręki, wiedziałem, że Najwyższy czuwa. Jadąc z kierowcą sióstr zakonnych, z zaciśniętymi na tętnicy szczypcami, ponad 100 km do szpitala, nigdy w życiu nie opiłem się tyle wody z miodem, którą kazała mi pić siostra zakonna na wzmocnienie. Potem operacja i wspaniała siostra Ernestine, Włoszka, pielęgniarka pracująca w więzieniu, która uratowała mi rękę. Będąc w seminarium dowiedziałem się, czytając Theillarda de Chardin, że „siostry zakonne są po to, żeby kochać tych, których już nikt nie kocha”. Okazało się, że również po to, żeby osłodzić człowiekowi życie i w sensie duchowym, i smakowym. Dziękuję Siostry! Najwyższy czas napisać o tytule felietonu, skąd się wziął. Otóż siostry próbowały na początku uczyć nas języka malgaskiego. Ja z bratem zakonnym, sprawdzałem tę znajomość w praktyce na targu, robiąc zakupy. Malgasze układają rzeczy na sprzedaż po kilka sztuk w małych kupkach: warzywa, owoce… . Idąc kiedyś na targ chcieliśmy kupić jajka. Najpierw „wykułem na blachę” jak się mówi kura i kaczka, żeby nie kupić jajek od kaczki. Podchodzimy do stanowiska i pytam się wskazując na 5 jaj: ile? Kobieta patrzy na mnie, jak na przybysza z Marsa, bo że przybyłem z innej planety było dla niej jasne. Powtarzam: ile? Ona coś odpowiada. A ja, znając cennik, szukam w myślach, ile to ma być. Niestety, to była „kosmiczna suma” – przerosła nasze wyobrażenia. Jak się okazało po powrocie, ja – wskazując na te pięć jaj, zapytałem ile – ich jest (malg. „firy?”) na tej kupce, a trzeba było zapytać, ile one kosztują (malg. „ohatrinona”?). Kobieta zrobiła wielkie oczy, że „Biały” nie umie policzyć do pięciu. Ale później w swoim kapłańskim życiu starałem się pamiętać, że nie jest tak ważne, ilu ludzi stoi w kolejce do konfesjonału, ale ile ich kosztuje skrucha i wyznanie grzechów przed kapłanem, który działa w zastępstwie Chrystusa. Nie jest ważne, ilu ludzi jest w kościele, ale ile ich kosztuje pokonanie drogi do Boga. Nie jest ważne, ile lat przeżyłeś na ziemi, ale ile kosztowało Cię to starań, wysiłku, by być dobrym, by kochać, przebaczać… . Nie jest ważne, ile lat przeżyłeś w kapłaństwie… . I chociaż jest to felieton z „jajami” nie zawsze – jak wielu ludziom – w życiu było mi do śmiechu. O. Piotr, mój przyjaciel, który 20 lat był w Kamerunie, przysłał mi kartkę. Mam ją do dzisiaj. Jest na niej statek, ale inny niż ten na kartkach otrzymanych przy święceniach i inny jest też napis: „ Statek w porcie nie ma się czego obawiać. Ale czy to jest przeznaczeniem statku?!” „Dziś wypłyniemy już razem…”. Dziękuję wszystkim, których spotkałem na swojej kapłańskiej drodze. Irena Piekart o. Krzysztof Pabian OMI POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 7 Mama - syn kapłan – i pociąg Jechałam w czasie urlopu z wnuczką do Syna - kapłana, by go odwiedzić na nowej placówce, gdzie decyzją przełożonych z końcem czerwca został przeniesiony. To już trzecia zmiana parafii w ciągu 8 lat. Bo ksiądz, to taki żołnierz - każą, to idzie, a serce matki podąża wciąż za nim, tak jak podążał pociąg, coraz bliżej tego przystanku, na którym miałyśmy wysiąść. Dręczyły mnie przeróżne pytania. A z pamięci wyłaniały się historie i obrazy z życia kapłańskiego. Tylko znudzona już wielogodzinną jazdą wnuczka co chwilę przerywała mi moje rozmyślania, oczekując ode mnie niepodzielnej uwagi i zaangażowania w zabawie. A ja myślami byłam na ślubach wieczystych Syna. Wciąż słyszę wyśpiewany przez zakonników hymn: „Matko ma, Zakonie mój. Dla cię życie me, dla cię prac mych znój. Matko ma, Zakonie mój, jam na wieki syn, jam na wieki twój.” Takiego wzruszenia nie przeżyłam nawet na własnym ślubie! Ach, co to była za uroczystość! Nasz pierworodny Syn, taki dobry, taki młody i przystojny, ślubujący czystość, ubóstwo i posłuszeństwo, leżący krzyżem na posadzce kościoła. Nigdy nie zapomnę tego widoku, ani brzmienia hymnu! Kto wie, jak wielki wpływ na Jego ostateczną decyzję miał Jan Paweł II, gdy mówił do młodych w Rzymie: „Wypłyńcie na głębię!” Ale tego pięknego majowego dnia było ich już tylko pięciu z siedemnastu, którzy wstąpili do zakonu. Tylko pięciu założyło misyjne krzyże. Świadomi rezygnacji z własnej rodziny, ze studiów, z życia na własną rękę, z posiadania czegokolwiek więcej oprócz podręcznego bagażu i tego co na plecach-habitu. Od tego dnia idą tam, gdzie ich posyłają przełożeni, walczą z pokusami, starają się być naśladowcami i sługami Jezusa, i żyć według Ewangelii, którą głoszą. To prawda, nie wszystkim się udaje. Ale Piotr też zawiódł Jezusa, a mimo to, na nim Jezus zbudował Kościół i dał klucze do bram Nieba. „U Boga nie ma nic niemożliwego.” Babciu, może zjemy coś słodkiego? Wyjęłam i poczęstowałam podróżujących czekoladowymi cukierkami, potem dałam wnuczce. Uśmiech Zosi bez górnych przednich jedynek wystarczył za słowo „dziękuję”. „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię”. „Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja 8 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY was posyłam.” „I was będą prześladować .”I poszło ich trzech z siedemnastu. „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało.” Wiesz, babciu, tak dawno nie widziałam wujka. Tak się cieszę, że go zobaczę. On jest taki zabawny! Muszę się naprzytulać z nim na zapas. Pewnie znowu minie rok, zanim go zobaczę. Przypomniał mi się przeszczęśliwy mały chłopczyk, którego najpierw schował pod swój płaszcz Jan Paweł II, by za chwilę go wypuścić z tej osobliwej kryjówki. Jakiż ten maluch był uszczęśliwiony! Aż podskoczył z radości! Tę piękną scenę widziały miliony ludzi na świecie. Tak niewiele potrzeba, by sprawić radość dziecku. Wyobrażam sobie, jak Pan Jezus brał dzieci na kolana, przytulał je i głaskał po główkach, i składał na ich czołach ojcowski pocałunek. Bo po cóż miałby powiedzieć:„ Nie zabraniajcie dzieciom przychodzić do mnie!” Niewątpliwie po to, by okazywać im miłość! Zosia też otrzyma od wujka moc czułości, a i ona obdarzy go namiastką tego, co otrzymałby od własnych dzieci, gdyby je miał. Obydwojgu jest to bardzo potrzebne! Z zadumy wyrwało mnie ponaglanie wnuczki. Babciu, myśl szybciej! Ptak na literę „w”? Ale w mojej głowie pełno było innych ptaków-myśli. Kapłan, to też taki ptak. Wciąż zmienia miejsce pobytu. Wciąż gdzieś leci… Zostało ich dwóch z tych siedemnastu. - Babciu, ty nie znasz ryby na literę „m”?- zdziwiła się Zosia. Ups! Mam nie- przyjemne uczucie, że mój autorytet mocno się skurczył. „ I każdy kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy”. „Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są także bezżenni, którzy ze względu na królestwo niebieskie sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!” Michał, Piotr i najmłodszy, w tym roku wyświęcony Marcin, to synowie z naszych rodzin, nasi parafianie. Trzech wybranych spośród tak wielu w ciągu ośmiu lat. Tajemnica. Bóg przez ich ręce błogosławi ludziom. Uczynił ich rybakami dusz ludzkich. W ich sercach króluje Bóg i mieszka miłość do ludzi. Chcą siać ziarno wiary, gdzie jej nie ma, szerzyć pokój i karmić ludzi Krwią i Ciałem Pana Jezusa. Mają wielki zapał, mnóstwo pomysłów, chcą wykorzystać umiejętności, które nabyli w rodzinnym domu, wykorzystać wiedzę, którą zdobyli przez siedem lat i wciąż ją będą pogłębiać, rozpiera ich radość i już rozwinęli skrzydła, by nie iść, a lecieć i opowiadać o Bogu, o miłosierdziu, o tym, że życie się zaczyna po śmierci; z sakramentami, z Jezusem…„ Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy.” Taka władza! Takie dary! Tylko czy będą mogli wszystko to ludziom ofiarować, czy oni to przyjmą, ci, do których zostali posłani? Czy sami nie upadną? A gdyby nawet, bo przecież nie są aniołami i dopiero dążą do świętości, bo z naszych domów są wzięci i jak my grzeszni są i słabi, to czy wyciągnie ktoś rękę w geście pomocy? Czy znajdzie się garstka wyznawców Chrystusa, która pomoże im dokonywać tych cudów? A może będzie tak: „ I niewiele zdziałał tam cudów z powodu ich niedowiarstwa”. Czy może napotkają na swojej drodze nienawiść i obojętność? - Babciu, kiedy dojedziemy?- zapytała zmęczona podróżą wnuczka. Jest już po 23-ej. Pociąg ma opóźnienie. Syn też czeka... Najświętsza Maryja Panna, jakże Ona była zatroskana o Jezusa i jak bardzo pragnęła być przy swoim Synu. Jakże pomagała Mu w każdy możliwy sposób, aż po mękę współcierpienia na Golgocie. Przez 3 lata nauczania Jezusa Matka Boża podążała za Nim, by być blisko Niego. Mistyczka bł. Maria z Agredy pisze, że Maryja nieustannie towarzyszyła Jezusowi podczas Jego nauczania. W Piśmie św. mamy tylko ten jeden (chyba) urywek o tym świadczący:„ Oto Twoja Matka i Twoi bracia stoją na dworze i chcą pomówić z Tobą”. Ach! Przecież była z Nim razem na weselu w Kanie! Gdzie Syn, tam i Matka! Ale oprócz radości, jakiż ból przeżywała, Maryja, która widziała i słyszała z jakim niezrozumieniem, niechęcią, a w końcu i nienawiścią spotyka się Jej ukochany Syn. Musiała bardzo z tego powodu cierpieć – Królowa Męczenników. „A oni wyśmiewali Go”, „I powątpiewali o Nim”, „…a gdy Go ujrzeli, prosili, żeby odszedł z ich granic”. Jakże bolą takie słowa i zachowania… Matki kapłanów dzielą cierpienie razem z synami w ich poniżaniu, posądzaniu, złorzeczeniu… Jak Maryja? Wracałam do domu, po trzech dniach przebywania w obecności Syna. Najpierw autobus, potem metro, potem pociąg były wypełnione podróżującymi, jak moje serce wypełnione miłością i dobrocią, którymi byłam karmiona, przez zbyt krótką chwilę. W drodze doświadczyłam potęgi Jego modlitwy o szczęśliwą podróż. Spotkałam aż trzy młode osoby, które pomogły mi w dotarciu do metra (jechałam pierwszy raz), kupieniem odpowiednich biletów, wyjściu na właściwym przystanku, w dźwiganiu torby po schodach, w kupieniu biletu w automacie, z którego nigdy nie korzystałam. Pojawiły się nagle, jakby spadły z nieba! Dzięki tym „aniołom” zdążyłam na wszystkie połączenia i szczęśliwie dotarłam z wnuczką do domu. Potęga modlitwy! Ale życie nauczyło mnie już, że nowe miejsce, to nowe, inne i być może trudniejsze zadania dla Syna, a dla mnie niekończące się troski i rozterki. Czy wszystko będzie tak, jak powinno być? Czy mój Syn poradzi sobie w nowej parafii? Czy jego współbracia będą jak balsam i miód, gdy będzie mu trudno? Czy oni sami nie będą dla niego największym wyzwaniem? Czy ludzie, do których poszedł będą mu życzliwi? Zadręczę się chyba tymi pytaniami! Maryjo, Pocieszycielko strapionych- módl się za nami. I nagle przychodzą nieoczekiwanie słowa piosenki: „Zaufaj Maryi bez reszty, zaufaj Jej wielkiej miłości, a Ona twe troski, jak Matka, zamieni w radości”. Zaufajcie wszystkie matki kapłanów! Ona była pierwsza, Ona przez to przeszła i choć trudno to pojąć, Ona kocha naszych synów bardziej niż my same! Ufam Ci Matko… Ufam!!!! Twojac órka i matka kapłana, Maria P. P.S. Nie skupiajmy się na pogubionych konsekrowanych chyba, że chcemy im pomóc. Połączmy siły z tymi, co wiernie stoją na posterunku, jak żołnierze albo jak ptaki, które wciąż na nowo podrywają się do lotu. I choć się czasem boją i słabną, to KSM we Włoszech W te wakacje wybraliśmy się KSM-em do Włoch. Wycieczka ta była wspaniale zaplanowanym pomysłem ojca Rafała Bytnera, naszego byłego asystenta. Mimo, iż skończył on posługę w naszej parafii przed rozpoczęciem wakacji, ku naszej wielkiej radości dostał pozwolenie na wyjazd z nami. Jako dodatkowi opiekunowie po- jechali z nami: pan Krzysztof Skibniewski i pan Mirosław Burta. Podróż od samego początku okazała się pełna przygód, ponieważ utknęliśmy na 16 godzin w Wiedniu, a więc pierwszą noc, którą mieliśmy spędzić we włoskim hotelu, spędziliśmy w autokarze przy wiedeńskim parku. Na szczęście miasto, na które zostaliśmy skazani okaza- jednak wygrywają jedną walkę za drugą i pokonują trudności po ludzku niemożliwe do przebrnięcia. To Chrystus udziela im swojej mocy. Uśmiechajmy się do nich od czasu do czasu, kupujmy kalendarze misyjne, zamawiajmy Msze św., przyjmujmy chętnie i z wdzięcznością zorganizowane dla nas wyjazdy i spotkania, działajmy i udzielajmy się jako np.: lektorzy, piszmy do Posłańca, co nam w sercu gra i co tam na dnie leży, wrzucajmy swój ciężko zapracowany grosz na misje i utrzymanie kościoła, a w końcu doceńmy ich tytaniczną pracę, której owoców często nie widzą. Oni-kapłani - robią to wszystko na chwałę Boga i dla naszego, NASZEGO pożytku! Pomóżmy im wygrać wojnę o ich i nasze dusze. Pamiętajmy o niezmiennej prawdzie: przeciwnik jest potężny i też ma wielu żołnierzy. „Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając kogo pożreć.” Za życia Jana Pawła II pytano Go o najważniejsze dla Niego zdanie w Piśmie Św. I, o ile się nie mylę, JP II mówił o dwóch cytatach. „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” i „Nie sądźcie, żebyście nie byli sądzeni”. A Matka Boża z Medjugorie prosi, by nie osądzać kapłanów. Nie osądzajmy więc żadnego z nich. Zostawmy to Bogu. ło się całkiem ciekawym i przyjaznym miejscem, a plac zabaw blisko naszego nowego „miejsca zamieszkania” pozwolił nam się wyszaleć. Po południu przyjechał nowy autokar. Okazało się, że był jeszcze fajniejszy od poprzedniego, a co najważniejsze - niepopsuty, więc uradowani ruszyliśmy dalej. Nasza radość ustąpiła trosce, kiedy okazało się, że w poprzednim pojeździe jedna z uczestniczek wycieczki zostawiła pieniądze, paszport i inne dokumenty. Finalnie sprawa została rozwiązana pozytywnie. Znów poziom radości wzrósł. Zwiedziliśmy Rzym, Florencję, przewspaniały Asyż, który przybliżył nasze serca do św. Franciszka. Najedliśmy się makaronu, lodów i pizzy. Obkupiliśmy się we włoskim markecie i na włoskich straganach, „spaliliśmy się” na włoskiej plaży, a co najważniejsze, przeżyliśmy wspaniałe msze święte w najwspanialszych włoskich kościołach i katedrach (no i jedną w Wiedniu oczywiście). Więcej szczegółów naszej podróży pełnej przygód nie będę wymieniać, zostaną one w sercach uczestników. A jeżeli ty jesteś przed „trzydziestką” i też chcesz mieć takie wspaniałe wspomnienia, albo chcesz się dowiedzieć więcej o naszej wycieczce, to nie trzeba dużo - przyjdź w piątek po wieczornej mszy świętej do salek pod kościołem, tam mamy spotkania. Zapraszamy! Paulina Godlewska POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 9 10 – lat minęło – jak? „Śpiewać chcę sercem – słowami mej duszy, ustami swymi – wielbić Twoją cześć” 10 Dziś chcę wszystkim podziękować za wspólne lata pracy. 10 lat zespołu „Barka” to dobry i owocny czas spędzony wśród młodych ludzi wiernych Bogu. Nasze święto obchodziliśmy 28 lipca. Uroczystość rozpoczeliśmy mszą św. sprawowaną w naszej intencji przez ojca Piotra Wójcika, poprzedniego proboszcza parafii św. Teresy, dzięki któremu powstał zespół „Barka”. Naszą radość przyćmiła jednak wiadomość o odejściu z Siedlec naszego opiekuna o. Mariusza Urbańskiego. Był on nie tylko naszym opiekunem, ale też serdecznym przyjacielem i powiernikiem. Po Eucharystii spotkaliśmy się z o. Piotrem, by porozmawiać o dziesięciu latach naszej działalności, ale również o przy- szłości „Barki”. Miło nam było również gościć o. Krzysztofa Pabiana i o. Krzysztofa Ziętkowskiego. Wspólnie z ojcem Mariuszem świętowaliśmy nasz jubileusz. „Ojcze Mariuszu jesteś najlepszym opiekunem pod słońcem. Będziesz zawsze nasz, a my Twoi.” Przed nami kolejny etap pracy. Z nowymi nadziejami chcemy śpiewać i trwać kolejne lata. Pozdrawiamy najserdeczniej parafian, jak również wszystkich naszych dotychczasowych opiekunów. Na pocztu sierpnia w dniach od 03 do 09 sierpnia wyjechałyśmy z siostrą Moniką i scholą na tydzień do Rabki Zdroju. Przed wyjazdem uczestniczyłyśmy we Mszy Świętej której przewodniczył o. Andrzej. Podróż minęła szczęśliwie. Kiedy dojechałyśmy do celu zobaczyłyśmy ośrodek, w którym miałyśmy mieszkać czyli ,,Plastusiowo’’. Czekały na nas siostra Leoncja i jej 6-osobowa grupa dziewcząt z parafii w Świętomarzy. Panie kucharki przywitały nas pyszną kolacją. Wieczorem każdy pokój zaprezentował swoja nazwę, okrzyk, hymn i herb. Każdy pokój miał swoją nazwę np. „dzikie owce”, „inne jeże”, „szczęśliwe aniołki”, „Boże boberki”, nasza grupa nazywała się ,,szczęśliwe pstrągi’’. Podczas pobytu w Rabce wyjeżdżałyśmy do różnych ciekawych miejsc, między innymi do Matki Boskiej Ludźmierskiej, do Zakopanego oraz do Wadowic i Kalwarii Zebrzydowskiej. Wielką przygodą była burza, która złapała nas tuż przed wejściem na Gubałówkę; kiedy minęła wjechałyśmy kolejką na tę górę a później spacerowałyśmy po Krupówkach. W środę poszłyśmy na główną atrakcję Rabki czyli do „Rabkolandu”. Byłyśmy też na otwartym basenie. Wieczorem w sobotę było ognisko z kiełbaskami. Przy nim były różne gry i zabawy integracyjne. Oprócz wyjazdów w różne miejsca, każdego dnia uczestniczyłyśmy we Mszy Świętej, odmawiałyśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia, czasami różaniec i każdego wieczoru śpiewałyśmy Apel Jasnogórski. S. Monika prowadziła dla nas spotkania, które umacniały naszą wiarę i uczyły szacunku do innych, natomiast s. Leoncja grała nam pięknie na gitarze. Zorganizowano nam również konkurs czystości w pokojach. W komisji były - pani Kasia i pani Ewelina. Była to sroga komisja i nawet cukierkami nie dały się przekupić;). Były też różne gry, zabawy, tańce, odgrywałyśmy scenki z przesłaniem. Gdy w niedzielę nadszedł czas wyjazdu, ciężko było się rozstać z dziewczynami ze Świętomarzy, ale zaprosiłyśmy je do Siedlec. W drodze powrotnej byłyśmy na Mszy św. w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach i miałyśmy też okazję ucałować relikwie św. s. Faustyny oraz zobaczyć jej pokój. Do Siedlec wróciłyśmy po godz. 20:00. Dziękujemy naszym opiekunkom: siostrze Monice, siostrze Leoncji, pani Ewelince i pani Kasi za zorganizowanie wspaniałego wyjazdu. Przepraszamy, że czasami marudziłyśmy, że mamy za mało czasu wolnego i dostawałyśmy „głupawki” szczególnie po godz. 22:00. Mamy nadzieję, że w ferie i przyszłe wakacje znowu wyjedziemy z siostrami oraz paniami i będziemy się tak samo dobrze bawić. Tylko prosimy o trochę późniejsze pobudki :) POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY „Jesteś tuż obok mnie jesteś ze mną” – Matko wspieraj nas i bądź z nami w każdy czas. założyciel zespołu „Barka” Tadeusz Paszkiewicz Wakacje scholi Marysia Sawicka i Ola Izdebska kolonie z Caritasem Festiwal Życia 2015 Festiwal Życia w Kodniu wspominam z wielką radością, która nadal trwa w moim sercu. Mogłam przybliżyć się do Pana Boga poprzez modlitwę, taniec i śpiew, poznać niezwykłych, wartościowych ludzi, którzy kochają Boga i żyją zgodnie z przykazaniami, między innymi ojca Adama Szustaka. Pozostał mi głęboko w pamięci cytat Matki Teresy z Kalkuty: ,,Nieważne ile czynimy, lecz ile miłości wkładamy w czynienie tego”. Najlepsze wrażenie wywarł na mnie sobotni koncert z modlitwą uwielbienia, ponieważ z ekipą taneczną mogliśmy pokazać, jak uwielbiamy Pana Boga przez taniec. Podobał mi się także Dzień Sportowy, gdyż było wiele ciekawych konkurencji, w których każdy mógł uczestniczyć. Była świetna zabawa. Tam dostrzegłam, jak ważna jest Wspólnota, pomoc i miłość bliźniego, a najważniejsze to, że Bóg kocha nas zawsze. festiwal życia Magda Szyszkowska wakacje scholi POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 11 pielgrzymka duchowa 12 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY piesza pielgrzymka na Jasną Górę POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 13 pilgrimaix spotkanie młodzieży oblackiej ksm we Włoszech pielgrzymka rowerowa do Kodnia 14 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY Rower uczy pokory Pielgrzymka rowerowa do Kodnia odbyła się 8 września, w Święto Narodzin Najświętszej Maryi Panny. Zbiórka przed wyjazdem była o godzinie 4: 30, jednak jak to często bywa w przypadku wyjazdów grupowych – nie obyło się bez spóźnień. Jednak, kiedy wszyscy dotarli na miejsce startu, czyli na plac przy naszym kościele, wysłuchaliśmy odprawy ojca Krzysztofa Machelskiego przed wyprawą, a także pomodliliśmy się. Około godziny 5, trzynastu uczestników wyruszyło w trasę. Jechaliśmy dzielnie przez te wszystkie kilometry, przy dobrych warunkach atmosferycznych. Właściwie mimo niekorzystnych prognoz pogody, w drodze do Kodnia deszcz nas omijał. Poza tym, temperatura powietrza także była optymalna – nie było ani za ciepło, ani za zimno. W trakcie trwania pielgrzymki każdy miał czas na rozmowę ze współuczestnikami, ale także, jeśli ktoś miał ochotę to także mógł połączyć jazdę rowerem z czasem kontemplacji. Każdy z nas jechał przecież w konkretnej intencji, co także mogło pomóc znosić trudy pielgrzymki i zwiększało determinację do przełamywania samych siebie. Do Kodnia dotarliśmy około godziny 15:20. Pierwszą z czynności, którą zrobiliśmy po przyjeździe do Kodnia, było przywitanie się z Maryją. Mieliśmy kilka minut modlitwy przed obrazem Matki Bożej Kodeńskiej, a następnie była Eucharystia, podczas której mieliśmy zaszczyt siedzenia w prezbiterium i przeżywania Wisiał afisz. Było na nim napisane... „30 VIII 2015 VI Bieg Siedleckiego Jacka”. Dziś nikogo już nie dziwi widok biegających ludzi czy to po obrzeżach miasta, czy po leśnych dróżkach. Ale pamiętam jeszcze jak kilka lat temu, kiedy wyjechałam z Polski na studia za granicę, taki widok wzbudził we mnie zdumienie. Podziwiałam tych ludzi i zazdrościłam im zapału do biegania czy jazdy na rowerze (a trzeba przyznać, że rower w państwach skandynawskich jest najbardziej popularnym środkiem transportu miejskiego, bez względu na pogodę czy temperaturę). Myślałam wtedy: „szkoda, że w Polsce nie ma takiej mody”. Jakie było zdziwienie, gdy po obronie dyplomu i powrocie do rodzinnych stron mogłam zaobserwować rozwijający się już trend na aktywne spędzanie czasu wolnego. Nastał boom na kijki nordic walking, co mocniejsi zaczęli biegać, a sklepy rowerowe przeżywały prawdziwe oblężenie. Na początku myślałam, że to tymczasowe, że ludzie się znudzą i znów wrócą do kanapowego trybu życia. Ale z dumą muszę przyznać, że się myliłam. Moda na sport jest coraz silniejsza. Do biegania przekonują się kolejne osoby, a te, które już zaczęły, sumiennie kontynuują jogging. Moda otacza nas wszędzie. Kolorowe magazyny pokazują nam, jak się ubierać, by być trendy. Jakie wzory nosić, jak dobierać kolory ubrań, kształt butów, biżuterię… Teraz nastała moda na zdrowe odżywianie. Ze wszystkich stron wciskają mi, jak to niezdrowo się odżywiamy, więc co tydzień kupuję marchewkę i robię świeży sok marchwiowy. Moda na angielskie piosenki w radiu i telewizji trwa już kilka lat. Przecież nie zaistniejesz w show-biznesie śpiewając tylko po polsku… Od najmłodszych lat staramy się być na czasie, nie zostawać w tyle za rówieśnikami. Podążamy ślepo za modą, jak muchy lecące do lepa. Kiedy więc, pytam, kiedy ogarnie nas moda na Boga? Co takiego trzeba zrobić, by taki trend zapoczątkować? Może rzucić chwytliwe hasła? Na przykład: „Czując do Boga miętę, będę Mszy świętej przy samym ołtarzu i obrazie. Po zakończeniu najważniejszego punktu dnia, udaliśmy się do domu pielgrzyma gdzie czekał na nas smaczny bigos. O godzinie 17:30 zebraliśmy się przy rowerach i wyruszyliśmy na nich jeszcze do Terespola, skąd udaliśmy się pociągiem do Siedlec. Wróciliśmy do domów około godziny 21:30. Cieszę się, że wziąłem udział w tejże pielgrzymce. To było dla mnie bardzo duże przeżycie. Sentencją, którą najbardziej zapamiętam po przebytej wyprawie, będą słowa ojca Krzysztofa, który powiedział, że „rower uczy pokory”. Jest tak rzeczywiście, gdyż nigdy tak naprawdę nie jesteśmy w stanie przewidzieć ile w danym dniu nasz organizm jest w stanie znieść, kiedy popsuje nam się rower, a także, kiedy będziemy potrzebować jakiejś pomocy od naszego kompana. W życiu jest podobnie: możemy zaplanować sobie mnóstwo rzeczy; założyć, że jesteśmy bardzo silni, wytrzymali, ale to trasa zweryfikuje na ile jest to wszystko prawdą. Kamil Marczak Młodzież na ambonie miał życie święte”, albo: „Kto z Maryją rusza w świat, ten bohater, zuch i chwat”, a może: „Czuję bluesa do Jezusa”? Może trzeba porozwieszać plakaty w całym mieście informujące o tym, że w niedzielę w każdym kościele odbywa się Msza Święta? Dlaczego w krajach, gdzie chrześcijanie są prześladowani za swoją wiarę więcej osób swoją postawą i czynem daje świadectwo wiary niż My tu, w kraju pokoju? Czy nasza wiara i życie muszą być zagrożone, by przestać bać się przyznawać do Boga? A może wcale my się nie boimy? Tylko wtapiamy się w tłum milczących, by się nie wyróżniać, bo Ci, co się wyróżniają uważani są za dziwaków? Czy naprawdę potrzeba nam terroru, by przeselekcjonować prawdziwych chrześcijan od tych prawie prawdziwych? A.L. POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 15 o. Karol Bucholc OMI „Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi…” Mt 4, 19 ORA ET LABORA – PRACA UBOGACA – TRZY SŁOWA O MNIE… Urodziłem się 23 grudnia 1984r. w Świeciu nad Wisłą. Pochodzę z małej wsi Tuszyny w gminie Świekatowo. Moi rodzice, Krystyna i Adam Bucholcowie, pracują na roli. Mam dwóch młodszych braci – Marcina i Łukasza. Po Szkole Podstawowej im. Marii Konopnickiej w Tuszynach, wstąpiłem do Niższego Seminarium Duchownego Misjonarzy Oblatów M. N. Tutaj podjąłem decyzję o swo- jej drodze powołania i odpowiedziałem na głos Boga w moim życiu. Po NSD udałem się do nowicjatu, gdzie moim mistrzem był o. Franciszek Bok OMI. Śluby wieczyste złożyłem w 2008r. Święcenia diakonatu przyjąłem w maju 2009r., a święcenia kapłańskie 29 maja 2010r. z rąk abp Stanisława Gądeckiego, metropolity poznańskiego. Pracę magisterską na temat: „Treści teologiczno-liturgiczne w homiliach Jana Pawła II na Wigilię Paschalną” napisałem i obroniłem na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu na wydziale teologicznym, u o. dr hab. Kazimierza Lijki OMI. Zgromadzenie Misjonarzy Oblatów wybrałem ze względu na charyzmat i życie wspólnotowe braci na wzór życia Apostołów z Jezusem. Naszym posłannictwem jest głosić Królestwo Boże, starać się o nie przed wszystkimi innymi sprawa- mi. Tę misję wypełniamy we wspólnocie. Wspólnota jest znakiem, że w Chrystusie Bóg jest dla nas wszystkim. (Kk i Rr 11) Moją pasją, a zarazem hobby, była pomoc w gospodarstwie rolnym, bieganie oraz lektura ciekawej książki z dziedziny teologii. Czas, który dał mi Pan, to okres wzrostu w wierze, nadziei i miłości do Boga i drugiego człowieka. W tym miejscu Bóg dokonywał w moim życiu wielkich przemian, które dopomogły mi w dojściu do kapłaństwa. Moją pierwszą placówką zakonną był Gorzów Wielkopolski; tam stawiałem pierwsze kroki w posłudze duszpasterskiej, jako wikariusz parafialny. W 2013r. zostałem Duszpasterzem Powołaniowy w Sekretariacie Powołaniowym Misjonarzy Oblatów M.N., mieszkając w naszym Centrum Młodzieżowym w Kokotku. Od 1 lipca tego roku przełożeni skierowali mnie do Parafii św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Siedlcach jako wikariusza. Proszę Was o wsparcie modlitewne. Za wszelkie dobro z całego serca błogosławię wszystkim, aby wszystkie dni były radością na cześć Pana. Dk. Tomasz Szura OMI Urodziłem się 2 marca 1984 roku w Stargardzie Szczecińskim. Od trzeciej klasy szkoły podstawowej byłem ministrantem, powoli dojrzewała we mnie decyzja o zostaniu księdzem. Na początku myślałem, aby być księdzem diecezjalnym, ale pewnego razu postanowiłem „zobaczyć”, kto to są ci zakonnicy... I tak zaczęła się moja „przygoda” z Misjonarzami Oblatami Maryi Niepokalanej. Pierwsze rekolekcje powołaniowe, w których brałem udział, odbyły się w Kodniu. Po kilku spotkaniach rekolekcyjnych, tuż przed ostatecznym terminem na złożenie dokumentów zadzwoniłem do o. Mirosława z prośbą, aby przysłał mi dokumenty, bo chcę wstąpić do oblatów. Na szczęście zdążyłem. I tak 1 września 2004 roku rozpocząłem Nowicjat na Świętym Krzyżu. Oprócz mnie w nowicjacie było jeszcze 3 współbraci, którzy posługiwali tutaj w Siedlcach: o. Jan Wlazły (jako wikariusz) oraz Grzegorz Nowak i Paweł Szlacheta (jako diakoni). Jak pewnie niejeden raz już słyszeliście, nowicjat trwa 1 rok. Mój nowicjat naznaczony był boleśnie śmiercią mojej Mamy, która nie doczekała do 8 września 2005 roku, kiedy to złożyłem pierwsze śluby zakonne. Po drugim roku seminarium opuściłem zgro16 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY madzenie, aby... trochę zastanowić się nad własnym powołaniem. Przez rok pracowałem fizycznie, początkowo w przetwórni drobiu, a potem przez kilka miesięcy w Szkocji. Ugruntowałem się w swoim powołaniu i po powrocie do Polski wróciłem do seminarium na tzw. III kurs. W 2011r. złożyłem Śluby Wieczyste, w następnym roku ukończyłem seminarium i obroniłem pracę magisterską. Po seminarium byłem rok w Lublińcu, a pod koniec mojego pobytu otrzymałem Świę- cenia Diakonatu. Od 2013 do 2015 roku pracowałem na Ukrainie, a teraz zaczynam pracę w Siedlcach, w parafii św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Będę, między innymi, uczył drugie klasy w SP nr 5. Daleko stąd, bo aż w Polkowicach, mieszkają moi najbliżsi krewni, czyli tato i siostra (nauczycielka historii) z rodziną. o. Krzysztof Machelski OMI Urodziłem się w Siemianowicach Śląskich. Wychowałem się w Katowicach, gdzie byłem ministrantem w naszej oblackiej parafii. Mam brata Piotra i sio- strę Urszulę. Siedlce to moja trzecia placówka od czasu święceń kapłańskich. Wcześniej pracowałem w Iławie i Poznaniu jako wikariusz. W obu parafiach prowadziłem różne grupy parafialne, między innymi ministrantów, w Iławie byłem opiekunem KSM-u. Sympatyzuję z ruchem trzeźwościowym. Interesuję się praktycznie wszystkim. Najbardziej lubię wycieczki rowerowe. Spotkanie Przyjaciół Misji Oblackich W niedzielę 14 czerwca 2015 r. w Sanktuarium Królowej Podlasie w Kodniu odbył się coroczny zjazd Przyjaciół Misji Oblackich. Na spotkanie przybyli Przyjaciele Misji z Siedlec, Międzyrzeca Podlaskiego, Terespola, Piszczaca, Białej Podlaskiej, Tych, Lublina i Lubartowa. Zjazd rozpoczęliśmy o godz. 11.30 modlitwą różańcową w intencji misji i misjonarzy. Różaniec odmawiany był w różnych językach, którymi posługują się misjonarze, a o godz. 12.00 uczestniczyliśmy we Mszy św., której przewodniczył Kustosz Sanktuarium o. Bernard Briks OMI. Wraz z nim Eucharystię celebrowali misjonarze, którzy przybyli na doroczny zjazd. Wśród nich byli: o. Alojzy Chrószcz OMI (Kamerun), dyrektor pro- Piątek – upał niemiłosierny. Wyszłam na godzinną adorację Najświętszego Sakramentu. Ucieszyłam się, że pomimo różnych obowiązków udało mi się znaleźć trochę czasu na spędzenie go z Panem Jezusem. Dziś dodatkowy plus, bo w kaplicy przyjemny chłodek. Lubię na adoracji tę ciszę, którą każdy w wybrany przez siebie sposób wypełnia modlitwą, czytaniem Pisma św., rozmyślaniem czy rozmową z Panem Jezusem. Cisza… tym razem jej nie było. Przez otwarte okno wlatywał dźwięk kosiarki pracującej wokół kościoła. W kaplicy… cisza, nikt nie przerywał modlitwy, nie narzekał i Pan Jezus taki spokojny i cichy, jak w Księdze Izajasza „Nie będzie wołał, ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze.”(Iż 42,2) Jak to możliwe, że taki hałas mi nie przeszkadzał? Przypomniała mi się rozmowa z kapłanem, w której użalałam się na brak skupienia w czasie mszy św. czy adoracji. Źródło swojego rozproszenia upatrywałam w tych, którzy razem ze mną uczestniczyli w modlitwie. Słyszałam ich szepty, ciągłe poruszanie się w ławkach, kaszel – jak można się skupić w takich warunkach? Wtedy usłyszałam od kapłana takie słowa: To nie ich wina, tylko twoja! Niemiłe zaskoczenie - czyli ja, a nie inni!? Modlitwa to moja rozmowa z Panem Bogiem. Nie muszę nikogo słuchać, ani tym bardziej patrzeć na innych, co robią. Jeśli rozmawiam ze znajomą spotkaną na ulicy, to nie oglądam witryn sklepowych, jeśli rozmawiam z córką, to nie oglądam filmu w telewizji, … „a oto tu jest coś wię- kury misyjnej o. Marian Lis OMI (31 lat pracował na Madagaskarze), o. Franciszek Chrószcz OMI – rodzony brat o. Alojzego (obecnie przebywa w Kodniu), o. Stanisław Jankowicz OMI (37 lat pracował w Kamerunie), o. Mariusz Bosek OMI (7 lat ewangelizował w Urugwaju) obecnie pracuje w prokurze misyjnej w Poznaniu oraz o. Henryk Stempel OMI, który przez ponad 60 lat głosił Słowo Boże jako rekolekcjonista w Polsce, a dziś jako senior posługuje w Kodniu. Główny celebrans Mszy św., o. Briks, po przywitaniu wszystkich uczestników powiedział: - „Spotykamy się jako wielka rodzina oblacka, w której zarówno misjonarze, jak i przyjaciele misji przejęci są wypełnianiem słów Jezusa: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody”. Po Mszy św. rozpoczęło się spotkanie formacyjne, podczas którego zabrali głos o.o. Oblaci, dzieląc się z nami swoimi problemami, swoimi przeżyciami na Misjach. Zjazd zakończył się nabożeństwem do Najświętszego Serca Jezusowego oraz Koronką do Bożego Miłosierdzia. W drodze powrotnej w miłej atmosferze wielbiliśmy Boga modlitwą i śpiewem. J.C. Na zewnątrz i wewnątrz cej niż Salomon…” (Łk 11,31) W czasie modlitwy, spotkania, rozmowy z Panem Jezusem, ON jest najważniejszy. Kosiarka zakończyła swoją pracę, a ja spotkanie z Panem… E.Ł. POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 17 Wakacje Caritas Idźcie i wypocznijcie nieco… (Mk 6, 31) - tymi słowami Pan Jezus zwrócił się do apostołów, gdy ci zmęczeni wrócili z misji głoszenia Ewangelii, jaką zlecił im Rabbi. To znaczy, że poszli na zasłużony urlop. Podobnie jak w życiu apostołów tak i w życiu każdego z nas przychodzi czas na urlop. Każdy człowiek po pracy czy intensywnej nauce, szczególnie całorocznej, powinien odpocząć i zregenerować swoje siły. Jak co roku, nasz Parafialny Zespół Caritas zorganizował dla dzieci wakacyjny wyjazd w góry. Tym razem na miejsce wakacyjnego wypoczynku dzieci i młodzieży wybrano pensjonat w Jurgowie w gminie Bukowina Tatrzańska. Grupa 26 uczestników wraz z opiekunami w dniach od 2. do 12 lipca 2015r. aktywnie spędzała czas, pogłębiając przy tym swoją relację z Panem Bogiem i przyjaciółmi. Czyste powietrze, góry, las i rzeka Białka sprawiają, że jest to bardzo dobre miejsce do spędzenia urlopu Wczesnym rankiem wyjechaliśmy z Siedlec, aby w godzinach południowych dojechać do Centrum Jana Pawła II Nie lękajcie się na tzw. Białych Morzach w Krakowie i św. Janowi Pawłowi II zawierzyć nasz letni wypoczynek i wszystkich uczestników kolonii. Dzieci pokłoniły się przed relikwiami Jana Pawła II. Ampułka z krwią Papieża, którą lekarze z kliniki Gemelli we Włoszech przekazali osobistemu sekretarzowi kard. Stanisławowi Dziwiszowi jest umieszczona wewnątrz ołtarza. W kaplicy dzieci ucałowały relikwiarz z krwią Papieża wykonany na wzór otwartego Ewangeliarza, którego strony przewracał wiatr w czasie pogrzebu Jana Pawła II, oraz płytę z grobu Jana Pawła II pochodzącą z Grot Watykańskich Bazyliki św. Piotra w Rzymie, którą po beatyfikacji Ojca Świętego otrzymało w darze krakowskie Centrum. Po przybyciu do Jurgowa i zakwaterowaniu koloniści zostali podzieleni na 3 grupy wiekowe, nad którymi opiekę sprawowała doświadczona i sprawdzona kadra wychowawców-wolontariuszy. Stworzona przez kadrę pedagogiczną atmosfera kolonii oparta na poczuciu bezpieczeństwa, zaufaniu i akceptacji jej uczestników pozwoliła dzieciom nie tylko aktywnie spędzić czas, ale także odreagować napięcia, stresy i lęki, których doznają w życiu codziennym. 18 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY W czasie kolonii, oprócz zajęć na miejscu uczestniczyliśmy w wycieczkach krajoznawczych po okolicy. Pierwszym celem naszej wycieczki były ruiny zamku i największa w Polsce zapora w Nidzicy nad Dunajcem, skąd mogliśmy podziwiać piękne widoki i zobaczyć szczyty Pienin. wontem. Zanim jednak tam dotarliśmy, musieliśmy włożyć trochę wysiłku w marsz. Idąc lekko pod górkę doszliśmy do Polany Strążyskiej, gdzie każdy mógł zregenerować siły. Po krótkiej przerwie ruszyliśmy kamiennymi schodkami w górę i naszym oczom ukazał się widok niewielkiego, ale bardzo urokliwego wodospadu – Siklawicy. Zmęczenie było widoczne na twarzach niektórych kolonistów, jednakże cudowne Kolejnym celem naszej podróży było Zakopane. Nie lada atrakcją dla najmłodszych dzieci był wjazd i zjazd kolejką krzesełkową na Butorowy Wierch i spacer po Gubałówce. Było to niesamowite przeżycie, tym bardziej, że pogoda dopisała i bez przeszkód mogliśmy podziwiać zapierające dech w piersiach widoki na całe Podhale i szczyty Tatr Wysokich. Podczas zjazdu i wjazdu witaliśmy turystów głośnymi okrzykami i piosenkami kolonijnymi. Następnie udaliśmy się do Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Ciekawostką jest fakt, że zostało ono wybudowane jako votum za ocalenie życia papieża Jana Pawła II po zamachu z 13 maja 1981r. W jego centrum znajduje się kościół pw. Matki Bożej Fatimskiej, który został konsekrowany przez papieża podczas VI pielgrzymki do Polski w 1997r. Wszyscy byli pod ogromnym wrażeniem tego miejsca a przy pomniku Ojca Świętego, który stoi u progu świątyni spoglądając na panoramę Tatr i wyciągając ręce ku krzyżowi na Giewoncie, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie. Odwiedzając Zakopane nie sposób nie odwiedzić Krupówek, gdzie każdy z kolonistów mógł zaopatrzyć się w pamiątki z gór. Uczestnicy koloni swoją sprawność fizyczną mogli sprawdzić podczas krajoznawczych wypraw. Jedną z nich był niezwykły spacer po Dolinie Strążyskiej, zwłaszcza że jego finał miał miejsce pod samym Gie- widoki i piękny krajobraz Tatrzańskiego Parku Narodowego oraz świetna atmosfera wszystko nam wynagrodziły. Rozświetlony promieniami słońca za dnia a mocnymi halogenami w nocy krzyż widoczny z okien naszego pensjonatu był celem kolejnej naszej wyprawy. Krzyż Milenijny, który góruje nad Czarną Górą, robi ogromne wrażenie. Wybudowany w 2000 roku dla uczczenia dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa ma wysokość około 20 metrów i wzorowany jest na krzyżu na Giewoncie. Napis na tabliczce u stóp krzyża głosi: MIEJSCE, NA KTÓRYM STOISZ JEST ŚWIĘTE. Krzyż jubileuszowy został uświęcony przez dotknięcie prawdziwymi relikwiami Chrystusowego Krzyża. Ten Krzyż - jedyny w Polsce - nabrał mocy uświęcania i uzdrawiania. Ze czcią ucałuj go. Spod metalowego krzyża rozciąga się niesamowity widok na Tatry Bielskie, Tatry Wysokie, Gorce i Pieniny. Szczyt góry jest ulubionym miejscem lotniarzy i modelarzy z uwagi na silne podmuchy wiatru, czego doświadczyliśmy. Tym razem po zdobyciu Czarnej Góry uczestnicy kolonii nie odczuli trudu wyprawy, a wręcz przeciwnie - postanowili uczcić urodziny kolegi podczas dyskoteki. Zachwycającym zakątkiem, którego nie można było pominąć w wędrówkach po Podhalu jest Ludźmierz. Po przejściu na kolanach wokół ołtarza z cudowną figurką Matki Bożej – Gaździny i Królowej Podhala obejrzeliśmy film o Sanktuarium w Ludźmierzu, z którego dowiedzieliśmy się o znamiennym szczególe koronacji cudownej figury w 1963 roku. W czasie procesji z rąk Matki Bożej wysunęło się berło, które w locie pochwycił biskup Karol Wojtyła. Po latach, gdy został papieżem, odczytano to jako proroctwo. Podczas pielgrzymki do Polski w 1997 r. papież Jan Paweł II odprawił w Ludźmierzu nabożeństwo różańcowe, w którym uczestniczyło ponad 200 tys. pielgrzymów. W pięknym ogrodzie wokół świątyni wspólnie rozważaliśmy tajemnice Drogi Krzyżowej. Każdy z kolonistów przeszedł przez Bramę Wiary, w której umieszczony jest dzwon; jego dźwiękiem w sposób symboliczny głosiliśmy niebu i ziemi odnowienie wiary. Dzieci rozwijały także zainteresowanie własną sprawnością fizyczną i ruchem na świeżym powietrzu. Konkursy, zabawy i inne imprezy kolonijne (konkurs rysunkowy, Mam talent, Kalambury, gry sportowe) umożliwiały uczestnikom kolonii rozwijanie zdolności, prezentację talentów i umiejętności, uczyły również właściwej komunikacji interpersonalnej oraz sprzyjały przełamywaniu barier emocjonalnych. W trakcie wypoczynku spotkało nas sporo dodatkowych atrakcji – między innymi pobyt w parku rozrywki Rabkoland dysponującym bogactwem atrakcji rozrywkowych typowych dla wesołego miasteczka. Dostarczyły one wiele emocji nie tylko uczniom, ale również opiekunom. Wiele radości sprawiły wszystkim także: tzw. chrzest kolonisty, ognisko z pieczeniem kiełbasek, dyskoteka kolonijna, wizyta w aquaparku, rozgrywki piłki nożnej i inne gry integracyjne. Gra w podchody dostarczyła wszystkim niezapomnianych wrażeń z niezaplanowaną przeprawą przez strumień rzeki Białki, co zakończyło się zbiorowym czyszczeniem butów. Oprócz wypraw na wycieczki i wspólnych zabaw, nie zabrakło również aspektu duchowego. Każdy dzień zaczynaliśmy i kończyliśmy wspólną modlitwą oraz odśpiewaniem Apelu Jasnogórskiego i pieśni Panience na dobranoc. Iskierką do nieba kończyliśmy każdy dzień pełen przygód. W pierwszy piątek miesiąca i niedzielę uczestniczyliśmy we Mszy św. odprawianej w jęz. słowackim w starym, góralskim kościele w Jurgowie. Podczas kolonijnego pobytu w górach, nie mogło zabraknąć degustacji serów z bacówki znajdującej się przy przejściu granicznym ze Słowacją. Dzieci mogły wypróbować i kupić świeże, tradycyjnie wyrabiane sery takie jak oscypek, bundz czy bryndza. Na zakończenie kolonii każdy uczestnik otrzymał dyplomy za udział w przeprowadzanych konkursach i pamiątkowe nagrody. Szybko, radośnie i bezpiecznie minął czas zaplanowanego starannie wyjazdu i nadeszła chwila powrotu do domu. W drodze powrotnej wstąpiliśmy do Częstochowy, aby pokłonić się Jasnogórskiej Pani i podziękować za szczęśliwy czas pobytu na koloniach. Kończąc, dziękujemy wszystkim, którzy wsparli zorganizowanie kolonii, przede wszystkim, Parafialnemu Zespołowi Caritas z Panią Teresą Lipką na cze- le. Dziękujemy Pani Monice Pawlik, która dołożyła wszelkich starań, jako kierownik wypoczynku, aby chwile spędzone w Tatrach, zostały na długo w pamięci uczestników kolonii. Wszystkim uczestnikom kolonii dziękujemy za podporządkowanie się kolonijnemu regulaminowi, dzięki czemu wypoczynek stał się olbrzymią frajdą, był pełen niezapomnianych wrażeń i wspaniałych wspomnień. W sposób szczególny zespół wychowawców dziękuje za okazane nam przez rodziców zaufanie. A zatem, do zobaczenia podczas następnych wakacji! Agata wychowawca grupy Podziękowanie Po raz kolejny już udało się zorganizować wakacyjny wypoczynek dla dzieci i młodzieży z naszej parafii. Jego celem było jak zawsze radosne spędzenie czasu blisko Pana Boga i pogłębienie relacji przyjaźni z Nim oraz bliźnimi. Pragniemy serdecznie podziękować wszystkim darczyńcom, którzy wspierają inicjatywę kolonii i umożliwiają tym samym pokazanie dzieciom piękna polskich gór i świętych miejsc w naszej Ojczyźnie oraz pomagają w rozwoju dzieci. Bóg zapłać za wszelkie dobro! Teresa Lipka prezes PZC Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji i materiału filmowego zrealizowanego przez TV Wschód na stronie: http://www.siedlce.caritas.pl/index.php/aktualnosci/items/i-turnus-wakacyjnej-akcjicaritas-2015-w-jurgowie.html Kolorowe okulary Wakacje – każdy je lubi i nie może się ich doczekać; a gdy nadchodzi upragniony wyjazd cieszysz się, bo nareszcie można uciec od pracy, szkoły, obowiązków, zgiełku, problemów. W tym roku Złote Piaski – tylko ja, słońce, plaża, błękitna woda i ciepły wietrzyk. Leżąc tak któregoś dnia na plaży z napojem w ręku i w okularach na nosie, wklepywałam kolejną warstwę kremu do opalania, obserwując ludzi z różnych krajów, słuchając ich rozmów, nawet co nieco rozumiejąc. Wtedy wpadła mi do głowy złota myśl na Złotych Piaskach – zmienię życie, zmienię siebie... Hmm, ale to znaczy, co? Zaczęło się rozmyślanie, kombinowanie, wewnętrzny dialog: może dietę, ubiór, pracę, kolor włosów...? NIE! Zmienię podejście do życia. Założę kolorowe okulary, które są jak kolory tęczy: radosne, pełne szczęścia, bo właśnie taki świat stworzył Bóg. Od teraz tak będę patrzeć na świat, z optymizmem i radością! Tamtego dnia po powrocie do hotelu siadając strąciłam torebkę i wypadł mi z niej różaniec. Pomyślałam, że Bóg też przecież chce, abyśmy byli szczęśliwymi i radosnymi ludźmi, chce, byśmy rozdawali naszą radość innym, byli szczęśliwymi świadkami Jego wiary. Nikt z nas nie lubi pesymistów, narzekających na wszystko osób noszących „czarne okulary”. Bóg pewnie też ma dosyć naszego biadolenia, wytykania różnych niepowodzeń i problemów. On też chce, abyśmy dzielili się z Nim swoją radością i szczęściem. Mam propozycję: nośmy ciemne okulary tylko, kiedy jesteśmy na plaży, gdzie słońce „wypala rogówki”. Gdzie indziej nośmy te kolorowe, przez które widać tyl- ko pozytywne rzeczy, żadnego ględzenia, pretensji, wyrzutów ... Ja już założyłam swoje kolorowe okulary i nigdy ich nie zdejmę! A Ty? K.B. POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 19 Co stworzone, to piękne Pierwszego, powakacyjnego dnia nauki, a zwłaszcza przerw między lekcjami, Kasia trochę się obawiała. Doskonale pamiętała sytuację sprzed roku, kiedy koleżanki zachwalały uroki plaż, ciepłą wodę jezior, widoki wznoszących się do nieba, górskich szczytów, a ona, storpedowana opowieściami, drżała w obawie przed pytaniem: - A ty gdzie byłaś tego lata? - Tym razem tak być nie może – myślała. – Przecież moje wakacje były piękne. Mogę o nich opowiadać godzinami. Opowiem. Pierwsza opowiem. Do szkoły dotarła pół godziny przed dzwonkiem. Na zajęcia czekało już kilka stęsknionych za lekcjami dziewczynek. - Cześć. Co słychać? – zagadnęła. - No, wiesz, można opowiadać i opowiadać – odparła któraś z koleżanek. – Chcesz, to chwal się pierwsza. - Chwalić się nie ma czym – zaczęła Kasia – chyba, że pochwalę słońce, powietrze, tysiące ptaków, motyli i kwiatów i niezliczone głosy przyrody. Codziennie rano wpuszczałam do pokoju zapach otaczających dom roślin. Jednocześnie, wychylając się poza parapet otwartego okna, uśmiechałam się do pszczół i motyli, które machając skrzydełkami, a potem przebierając nóżkami sadowiły się na kwiatowych, kolorowych płatkach. W wywietrzonym domu śniadanie, zwłaszcza z prawdziwym białym serem, miodem i domowymi konfiturami, musiało być wyśmienite. Dni były różne. W słoneczne – najbardziej lubiłam bawić się przy rozłożystej wierzbie nad brzegiem krętego strumyka. Co jakiś czas schładzałam się rześką wodą udając, że łowię harcujące w nurcie, srebrzy- Co kryje się pod tą nazwą? Chodzi o wyjazd do Francji na spotkanie młodzieży oblackiej, na które miałam okazję pojechać. Pod koniec roku szkolnego ojciec Rafał powiedział o możliwości wyjechania do Aix en Provence – miejscowości, gdzie żył i działał założyciel Oblatów św. Eugeniusz de Mazenod. Niestety z każdej oblackiej parafii mogła jechać tylko jedna osoba. Wypadło na mnie, z czego już wtedy bardzo się cieszyłam, a teraz po tym doświadczeniu cieszę się jeszcze bardziej. Wyjazd rozpoczął się 16 sierpnia w Gdańsku, skąd busem ruszyliśmy w świat. Pojechał z nami o. Andrzej Albiniak OMI, który swoim aparatem utrwalał każdą wspaniałą chwilę naszej wycieczki. Podróż trwała dwa dni, więc zatrzymaliśmy się na jedną noc w parafii oblackiej w Niemczech, gdzie zostaliśmy bardzo życzliwie przyjęci. Po dotarciu do francuskiego klasztoru oblatów w Aix zaczęliśmy nawiązywać nowe znajomości. Przywitali nas Włosi swoimi szalonymi tańcami i zabawami. Potem poznaliśmy resztę uczestników z Niemiec, Hiszpanii, Irlandii, Ukrainy i Francji. Wspólnie spędziliśmy trzy dni, głębiej poznając historię św. Eugeniusza. Każdy dzień był inny i wyjątkowy na swój sposób. Bardzo ciekawe były wspólne posiłki, bo mieliśmy okazję usiąść przy międzynarodowym stole i podzielić się swoimi zwyczajami. Byliśmy w miejscach naznaczonych obecnością założyciela Oblatów, co dostarczyło nam wielu doznań. Jeden dzień był przeznaczony na zwiedzanie Marsylii. Wszyscy byliśmy zachwyceni cudownymi widokami roztaczającymi się ze wzgórza, na którym znajduje się bazylika Notre Dame de la Garde. Ostatniego wieczoru nasza polska grupa wyszła na główną ulicę w Aix, aby wspólnie pośpiewać i pograć na gitarze, co spotkało się z życzliwym zainteresowaniem przechodniów. Niestety pobyt w Aix en Provence szybko dobiegł końca i musieliśmy ruszyć w drogę powrotną. Mieliśmy jednak ogromną ochotę, aby wstąpić jeszcze na francuską plażę i spędzić trochę czasu pływając w Morzu Śródziemnym. Udało nam się dzięki zaradności naszego ojca, który zorganizował nam nocleg u Oblatów w Lyonie. Długa podróż i wspólne przeżywanie tych dni sprawiły, że powstały między nami silne więzy, które, mam nadzieję, będzie- Pilgrimaix 20 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY ste płotki. Nad rzeczką chętnie też wpatrywałam się w przezroczyste ważki, które po tańcu nad lustrem strumyka przysiadały na źdźbłach traw zamieniając się w żywe, podświetlone kwiaty. Nęcił mnie także las. Rósł nieopodal. Prowadząca do niego polna droga załamywała się w kilku miejscach wśród dojrzewającego zboża i aż prosiła nagrzanym piaskiem o zrzucenie butów. W lesie bieliło się od brzóz i zieleniło od mchów rozłożonych między pniami. Najbardziej lubiłam położyć się na puszystej, mchowej poduszce i patrzeć w górę na lekko falujące, brzozowe gałęzie. Nie zapomnę też chyba spokojnych rodzinnych kolacji, zjadanych przy ładnej pogodzie przy stoliku w werandzie. Tylko w tym miejscu świeże, ciepłe jeszcze mleko mogło tak bardzo smakować. Kasia rozmarzyła się i zapewne opowiadałaby znacznie dłużej, ale głos koleżanki przerwał jej wątek. - Powiedz wreszcie gdzie byłaś? - Jak to, gdzie? U dziadków, na wsi. - I tam, mówisz, było tak pięknie? - Oczywiście – potwierdziła dziewczynka. – Wszystko, co stworzył Pan Bóg, jest piękne. Tylko niektórzy ludzie zbyt rzadko otwierają oczy. Stefan Todorski my pielęgnować. Jestem bardzo szczęśliwa, że podczas wakacji mogłam bliżej poznać postać Eugeniusza i spotkać tak wielu wspaniałych ludzi, a także poczuć klimat panujący w Aix. Jeśli ktoś będzie miał okazję to zachęcam, aby wybrać się w podróż śladami św. Eugeniusza, a na pewno będzie to okazja do poznania wspaniałych ludzi i zobaczenia pięknych miejsc. Ola Burta Krzyżówka z hasłem 1 2 ŚMIEJ SIĘ Z NAMI ZEBRANIE Jedzie kobieta samochodem pod prąd. Policjant zatrzymuje ją i pyta: - Czy pani wie, gdzie jedzie? - No tak, jadę na zebranie, ale chyba się skończyło, bo widzę, że wszyscy wracają. 3 4 5 6 TRANSMISJA W czasie transmisji meczu piłkarskiego jeden z piłkarzy przychodzi do sprawozdawcy radiowego i mówi: - Panie redaktorze, mam prośbę. Czy mógłby pan wolniej mówić? My nie nadążamy z grą! 7 8 9 PRZEWODNIK 10 11 12 Pytania: 1. ... Wawelski 2. Kraj, w którym żyjemy 3. Obraża Boga 4. Pierwszy Sakrament 5. Nasz proboszcz i Papież 6. Rodzi i wychowuje dzieci 7. Urodziła Jezusa 8. Zbudował arkę 9. Tam się uczą dzieci 10. ... Święty. Trzecia Osoba Trójcy Świętej 11. Uczta Jezusa 12. Wsiewa się je w ziemię Rozwiązanie przynosimy 27 września na 10.30. Grupa turystów błądzi w górach. Wieczór zapada, ani śladu człowieka i nadziei na nocleg. - Mówił pan, że jest najlepszym przewodnikiem po Tatrach! - wścieka się jeden z turystów. - Zgadza się! Ale to mi już wygląda na Bieszczady... BARWY WOJENNE Mały Krzysio z zaciekawieniem pyta ojca: - Dlaczego Indianie malują sobie twarze? - To zły znak synku. Przybierają tak zwane barwy wojenne. Oznacza to najczęściej, że szykują się do jakiejś ważnej wojny. - O! To na twoim miejscu bym uważał, bo mamusia teraz maluje sobie twarz. PORTRET Malarz abstrakcjonista zwraca się do kolegi: - Mam kłopot. Kobieta zamówiła u mnie swój portret i teraz żąda, żebym jej zmienił kolor oczu. - Nie rozumiem, co to za problem? - Nie pamiętam, w którym miejscu namalowałem jej oczy! BEZSENNOŚĆ Żona do męża: - Nie mogę zasnąć. - Bo zło nigdy nie śpi… Przyg. B.P. POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 21 INFORMATOR PARAFIALNY SAKRAMENT CHRZTU Sakrament Chrztu św. odbywa się zasadniczo w pierwszą i trzecią niedzielę miesiąca (lub tylko w jedną z nich) w czasie Mszy św. o godz. 12:00 oraz w Boże Narodzenie i Wielkanoc godz. 14:00. Chrzest zgłasza się przynajmniej tydzień wcześniej. Zgłaszający chrzest przynosi ze sobą: metrykę urodzenia dziecka, dokument ślubu kościelnego jego rodziców, dane personalne rodziców chrzestnych (imię, nazwisko, datę urodzenia, wyznanie, miejsce zamieszkania i zaświadczenie, że dana osoba może być ojcem lub matką chrzestną), oraz poświadczenie udziału w czterech katechezach rodziców i chrzestnych. Spotkanie organizacyjne odbywa się w sobotę przed niedzielą chrztów o godz.19.00. Przypominamy, że ci, którzy nie przyjęli sakramentu bierzmowania, lub żyją w związku niesakramentalnym, nie mogą być rodzicami chrzestnymi. SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA Narzeczeni zgłaszają się do kancelarii parafialnej na trzy miesiące przed planowanym ślubem, w celu spisania protokołu przedślubnego. Przynoszą ze sobą dowody osobiste, metryki chrztu z aktualną datą i z adnotacją o bierzmowaniu, świadectwa ukończenia religii z ostatniej klasy oraz poSakrament Chrztu przyjęli: Oliwier Bryńczak, Wojciech Radomski, Filip Kurcoń, Kamila Pawlak, Alicja Cybulska, Hanna Maria Wielgórska, Bartłomiej Dawid Woźniak, Zuzanna Karczewska, Miłkowski Marcel, Antoni Malinowski, Jan Olkowski, Jan Głuszczak, Sebastian Paszkit, Pola Kalinowska, Kacper Stępień, Aleksandra Orzeszczuk, Kszysztof Jan Batorowicz, Nela Amelia Bąk, Milosz Czerenkiewicz, Julia Żurawska, Nikola Kaczkiewicz, Dawid Czajka, Joanna Krasuska, Oliwia Kowieska, Michał Aleksander Mazurek, Kacper Kozak, Franciszek Kowalik, Oliwier Ławecki, Lilianna Syrowiec, Wiktor Wyżywniak, Lena Aleksandra Komorowska, Aleksander jakimiak, Nataniel Chajewski, Nelly Chajewska, Stanisław Kamil Lewandowski, Adam Leszczyński, Nina Wichowska, Oliwia Kaczyńska, Lena Sawicka, Stefan Denysiuk Sakrament Małżeństwa zawarli: Zbigniew Olejniczak i Katarzyna Ściseł, Piotr Tomczyk i Katarzyna Ługowska, Grzegorz Sobiczewski i Joanna Mateuszak, Bartłomiej Harnowski i Anna Hardej, Emil Dąbrowski i Jolanta Młynarczyk, Dawid Rozbicki i Reata Kargul, Anna Borysławska i Michał Mścichowski, Arleta Biarda i Marcin Kwaśniewski, Tomasz Chaciński i Hanna Bielaczyk, Paweł Ługowski i Agata Kowalczyk, Edyta Skolimowska i Krzysztof Mileszczyk, Ilona Kosińska i Paweł Warps, Konrad Kobyliński i Paula Skorupa, Adrian Bobryk i Ewelina Bujnowska, Maciek Cmoch i Magdalena Sołoniewicz, Piotr Krzesiński i Mag22 POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY świadczenie udziału w ośmiu katechezach przedmałżeńskich. W trakcie przygotowań narzeczeni są zobowiązani do uczestnictwa w dniu skupienia, który odbywa się w naszej parafii, w drugą niedzielę każdego miesiąca (początek o godz. 14.00 oraz do kursu prze małżeńskiego w parafii Bożego Ciała w pierwszy lub trzeci wtorek miesiąca (początek o godz. 16.30). Po zgłoszeniu się do kancelarii narzeczeni muszą udać się do USC, właściwego ze względu na zamieszkanie jednej ze stron, w celu dokonania formalności wynikających z prawa świeckiego. USC wyda narzeczonym zaświadczenie (3 egz. o tym, że mają oni prawo zawrzeć małżeństwo wg prawa polskiego (zaświadczenie jest ważne 3 miesiące od daty wydania), które należy dostarczyć do kancelarii parafii, gdzie będzie zawierane małżeństwo. SAKRAMENT CHORYCH W nagłych przypadkach należy wezwać kapłana o każdej porze. Odwiedziny chorych i osób w podeszłym wieku odbywają się w pierwsze piątki miesiąca, lub w inne wyznaczone dni, od godz. 9.00. Chorych należy zgłosić w kancelarii lub zakrystii, podając dokładny adres zamieszkania. dalena Dobrowolińska, Marcin Gadomski i Aleksandra Wojciuk, Mariusz Rudnicki i Ewelina Bielecka, Maciej Kobryń i Małgorzata Artwich Modlitwie polecamy zmarłych: Jerzy Pałka (55), Mieczysław Lewucki (76), Marianna Burahow (85), Jadwiga Bazeja (80), Ryszard Podmiesiński (59), Jan Pietruczuk (63), Arkadiusz Kamiński (61), Wanda Szoplik (62), Mirosław Komar (55), Michał Bielewiec (75), Teresa Mućko (60), Bogdan Niewiński (63), Krzysztof Wysocki (62), Ewa Rzadkowska (68), Józef Zych (88), Alina Ksieżopolska (77), Jan Grzesiuk (65), Zdzisław Maślankiewicz (78), Antoni Świderski (94), Zdzisław Wojciechowski (70) MSZE ŒWIÊTE: KANCELARIA CZYNNA: ch , 1 01 Parafia Rzymskokatolicka p.w. œw.Teresy Bank PKO SA I O w Siedlcach 801240 2685 1111 0000 3656 2097 POS£ANIEC ŒWIÊTEJ TERESY Miesiêcznik Parafialny - ukazuje siê od 1998 r. Redakcja: o. Krzysztof Machelski OMI - Opiekun Redakcji, o. Franciszek Bok OMI, o. Krzysztof Pabian OMI, Elżbieta £ugowska - redaktor naczelna, Kamila Brodzik, Stefania Hêciak, Dominik Karwowski, Bogdan Kozio³, Agata Leszczeńska, Ewa Pankiewicz, Irena Piekart, Barbara Piwowarczyk, Miros³awa Postrzygacz, Hanna Protasewicz, Aleksandra Skibniewska - przedstawiciel KSM, Stefan Todorski Korekta: Irena Piekart, Miros³awa Postrzygacz Foto: Aleksandra Stefaniak, Waldemar Stefaniak DTP: [email protected] Druk: NOWATOR Adres: Redakcja „Pos³añca œw. Teresy” Parafia Rzymskokatolicka p.w. Œw. Teresy od Dzieci¹tka Jezus 08-110 SIEDLCE, ul. Garwoliñska 19 e-mail: [email protected] Wydarzenia... 25.06 - Została odprawiona Msza św. na zakończenie roku szkolnego dla Zespołu Szkół Nr 2 i Szkoły Podstawowej Nr 12. 5.07 - Z racji I Niedzieli Miesiąca o godz. 17.00 – Adoracja Najświętszego Sakramentu zakończona nabożeństwem eucharystycznym. 20 – 26.07 - Młodzież naszej parafii wraz z o. Rafałem wzięła udział w „Festiwalu Życia” w Kodniu. 25.07 - O godz. 18.00 została odprawiona Msza św. imieninowa o. Krzysztofa Pabiana. 26.07 - Gościliśmy w naszej parafii o. Marka Modrzewskiego OMI – misjonarza z Madagaskaru, który głosił Słowo Boże i przed kościołem zbierał ofiary na misje. Po Mszy św. o godz. 12.00 odbyło się spotkanie z misjonarzem w domu parafialnym. 26.07 - Po każdej Mszy św. było błogosławieństwo kierowców i pojazdów mechanicznych. 02.08 - Wyruszyła 35 Piesza Podlaska Pielgrzymka na Jasną Górę. Parafialna „Czwóreczka” szła pod opieką o. Krzysztofa Machelskiego OMI. O godz. 20.30 rozpoczęła się Duchowa Pielgrzymka 16.08 - Gościliśmy w naszej parafii o. Janusza Milanowskiego misjonarza z Kamerunu, który głosił Słowo Boże, a przed kościołem zbierał ofiary na misje. 26.08 - Odbyło się spotkanie pielgrzymkowe uczestników pieszej i duchowej pielgrzymki na Jasną Górę. 27.08 - O godz. 18.00 została odprawiona Msza św. imieninowa s. Moniki. 30.08 - Na Mszy św. o godz. 12.00 s. Anna Klewek odnowiła swoje śluby wieczyste. 08.09 - Podczas mszy św. o godz. 18.00 Wspólnota Misjonarzy Oblatów M.N. dziękowała Panu Bogu za dar ślubów zakonnych. PAŹDZIERNIK 2015 Data Dzień Różaniec + godz. 17.30. Po pieśni maryjnej grupa prowadzi 5. tajemnic różańca św., przypadających na dany dzień, z krótkim rozważaniem 01.10. Czwartek Apostolat Złotej Roży 02.10. Piątek Młodzież - KSM 04.10 Niedziela Żywy Różaniec 05.10 Poniedziałek Parafialny Zespół Caritas 06.10. Wtorek Odnowa w Duchu Świętym 07.10. Środa Domowy Kościół 08.10. Czwartek Neokatechumenat 09.10. Piątek Młodzież - KSM 11.10. Niedziela Żywy Różaniec 12.10. Poniedziałek Lektorzy i Psałterzyści 13.10. Wtorek Fatimski - po mszy św. 14.10. Środa Harcerze - ZHR 15.10. Czwartek Schola Parafialna 16.10. Piątek LSO - Ministranci Eucharystia godz. 18.00. Grupa może przygotować: komentarze, czytanie, psalm, modlitwę wiernych TYDZIEŃ MISYJNY (18 - 25.10.2015) 18.10. Niedziela Przyjaciele Misji 19.10. Poniedziałek Chór Parafialny 20.10. Wtorek Przyjaciele Misji 21.10. Środa Duchowa Adopcja Dziecka Poczętego 22.10. Czwartek Apostolat Złotej Róży 23.10. Piątek Lektorzy i Psałterzyści 25.10. Niedziela Parafialny Zespół Caritas 26.10. Poniedziałek Neokatechumenat 27.10. Wtorek Odnowa w Duchu Świętym 28.10. Środa Młodzież studiująca i pracująca 29.10. Czwartek Zespół Barka 30.10. Piątek Młodzież - KSM ADORACJA NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU 22-24.09.2015 Dzień WTOREK 22.09. ŚRODA 23.09. CZWARTEK 24.09. 7.00 EUCHARYSTIA EUCHARYSTIA EUCHARYSTIA 8.00 - 9.00 RÓŻE RÓŻAŃCOWE (I - VIII) RÓŻE RÓŻAŃCOWE (VIII - X) RÓŻE RÓŻAŃCOWE 9.00 - 10.00 HARCERZE ZHR PRZYJACIELE MISJI DOMOWY KOŚCIÓŁ 10.00 - 11.00 RÓŻA RÓŻAŃCOWA MĘSKA APOSTOLAT ZŁOTEJ RÓŻY PRZYJACIELE MISJI 12.00 RADA EKONOMICZNA RÓŻE RÓŻAŃCOWE (XI - XIV) CARITAS 13.00 - 14.00 RADA DUSZPASTERSKA ODNOWA W DUCHU ŚWIĘTYM NEOKATECHUMENAT 14.00 - 15.00 RÓŻA RÓŻAŃCOWA MĘSKA SCHOLA + MINISTRANCI KAPŁANI, SIOSTRY ZAKONNE + MINISTRANCI 15.00 - 16.00 ZESPÓŁ BARKA LEKTORZY + REDAKCJA POSŁAŃCA KSM 16.00 - 17.00 CHÓR KSM MŁODZIEŻ STUDIUJĄCA I PRACUJĄCA 17.30 NABOŻEŃSTWO EUCHARYSTYCZNE NABOŻEŃSTWO EUCHARYSTYCZNE NABOŻEŃSTWO EUCHARYSTYCZNE 18.00 EUCHARYSTIA EUCHARYSTIA EUCHARYSTIA Godz. POSŁANIEC ŚWIĘTEJ TERESY 23