Z prasy: Obustronna huśtawka

Transkrypt

Z prasy: Obustronna huśtawka
LKS Sanovia Lesko
Z prasy: Obustronna huśtawka
Obie drużyny chciały wygrać, stąd dużo walki, zaciętości i determinacji w grze. Zarówno jednak GKS jak i Sanovia
zaprezentowały huśtawkę formy w ciągu 90 minut. Mniej przestojów mieli gospodarze i oni wygrali.
Z wyjątkiem pierwszych 10 minut, kiedy to Paweł Krauz i Dariusz Leczek sprawdzili umiejętności Radosława
Krajewskiego, a bramkarz Sanovii - trochę z konieczności, bo jeszcze do niedawna grał w polu – spisał się znakomicie,
goście poczynali sobie całkiem dobrze. To co nie udało się najpierw Konradowi Bemowi i Konradowi Denedze, bo
Mirosław Nowak pewnie – chociaż nie bez problemów przy drugim strzale – bronił, powiodło się Kamilowi
Różyckiemu po precyzyjnym podaniu Witolda Tarnolickiego. Napastnik Sanovii kapitalnym strzałem nie dał szans na
obronę Mirosławowi Nowakowi. Trzech zawodników gości: grający trener Witold Tarnolicki, Przemysław Lasek i
Kamil Różycki, po powrocie do klubu, w którym uczyli się piłkarskiego abecadła, nadawało ton grze Sanovii. GKS
grający poniżej oczekiwań i eksperymentujący z Dariuszem Leczkiem w roli napastnika, nie był w stanie niczym
zaskoczyć poprawnie grającej Sanovii, która dała sobie strzelić gola w ostatnich sekundach I połowy. Paweł Krauz
mocno uderzył piłkę, którą już zza linii bramkowej wybił Mateusz Tylka. Gola potwierdził arbiter liniowy Dariusz
Domaradzki.
Po przerwie role się odwróciły. To GKS zaczął dominować. Akcje gospodarzy były coraz groźniejsze i po jednej z
nich, centrze z lewej strony Dariusza Szopiaka, Mateusz Ostrowski strzelił nie do obrony. Odpowiedź Sanovii była
natychmiastowa. Kilkanaście sekund później Witold Tarnolicki trafił z około 30 metrów w spojenie słupka z
poprzeczką. Sanovia jednak grała coraz gorzej, chaotycznie, niedokładnie, a GKS udowadniał kto rządzi na boisku i
snajper numer jeden gospodarzy Paweł Krauz ponownie nie zawiódł. Wpływ na poczynania gości miały chyba zbyt
pochopne i szybkie zmiany na początku II połowy. Widoczny był szczególnie brak Andrzeja Niedziochy,
doświadczonego zawodnika, rozbijającego ataki rywali. Sanovia pokazała jeszcze charakter w samej końcówce, a
kontaktowy gol Rafała Rettingera poderwał gości do walki w przedłużonym czasie gry. Inna rzecz, że GKS sam sobie
zgotował ten los...
ROZMOWY POD SZATNIAMI
Kamil Różycki (Sanovia):
Nie byliśmy gorsi:
- Zaczął pan znakomicie, ale po meczu to rywale cieszyli się ze zwycięstwa…
- Marzyliśmy o innej inauguracji. Przyjechaliśmy do Pustyn po trzy punkty. Walczymy o utrzymanie i tylko
zwycięstwo nas interesowało.
- Co się stało z Sanovią w drugiej połowie?
- Nie jesteśmy jeszcze zgrani i pracujemy na tym. Trener wprowadza nowe zasady, bo w poprzedniej rundzie koledzy
grali trochę inaczej.
- Patrząc z boku, widoczne były zbyt długie przestoje w waszej grze…
- Najpierw w końcówce pierwszej połowy popełniliśmy zbyt wiele błędów. Na początku drugiej połowy
dezorganizacja w grze i straciliśmy szybko drugą bramkę. Uważam, ze nie byliśmy w tym meczu gorszą drużyną.
Staraliśmy się grać piłką składne akcje. Nie wszystko się udawało.
- Co Pan czuje po powrocie do Sanovii?
- Trochę niedosyt.
- I pewnie odpowiedzialność, która spoczywa na was, starszych zawodnikach.
- Oprócz mnie, Witka Tarnolickiego, Przemka Laska i Andrzeja Niedziochy, pozostali to młodzi zawodnicy. Mamy
jeden cel – utrzymać się w lidze. Wydaje mi się, ze w następnym meczu będzie lepiej.
strona 1 / 3
LKS Sanovia Lesko
Z prasy: Obustronna huśtawka
Mateusz Ostrowski (GKS):
Nie lepiej – Skuteczniej:
- Udana inauguracja?
- Myślę, że tak, mimo ciężkich warunków, bo wiatr sprawiał chwilami problemy. Zależało nam na zwycięstwie, na
trzech punktach. Pierwsze koty za płoty.
- Nie ustrzegliście się jednak starych grzechów…
- Straciliśmy bramkę, co jest naszym mankamentem, mimo dobrej gry i kilku sytuacji. Po prostu nie wykorzystane
sytuacje się mszczą.
- Co było kluczem do sukcesu?
- Przede wszystkim skuteczność. Moim zdaniem w drugiej połowie nie zagraliśmy zdecydowanie lepiej niż przed
przerwą, ale skuteczniej.
- W lidze sprawa awansu jest już praktycznie rozstrzygnięta. W takiej sytuacji macie jeszcze motywacje do gry?
- Pogodziliśmy się z tym, że Czarni Jasło są głównym pretendentem i faworytem, ale w każdym meczu walczymy o
zwycięstwo, bez względu na przeciwnika.
Zdaniem trenera
Grzegorz Habrat (GKS):
- Dobrze zaczęliśmy, ale potem było już znacznie gorzej, co się zemściło. Obawiałem się trochę meczu, bo wszystkie
sparingi graliśmy na sztucznej nawierzchni w Dukli. Po stracie gola, nasza drużyna siadła całkowicie. Dobrze, że udało
się tuż przed przerwą wyrównać. W drugiej połowie było już znacznie lepiej, chociaż w końcówce znów nas dopadli.
GKS Krościenko Wyżne-Pustyny – Sanovia Lesko 3-2 (1-1)
0-1 Różycki (24), 1-1 Krauz (45), 2-1 Ostrowski (55), 3-1 Krauz (62), 3-2 Rettinger (88)
GKS: Nowak – Sokołowski, Sz. Kwolek, Żywiec, Dubis – Ostrowski (83 L. Szelc), G. Kwolek, Jędrzejczyk (73
Okrajek), Szopiak – Krauz (85 Jarosz), Leczek (46 K. Gonet); trener Grzegorz Habrat.
Sanovia: Krajewski – K. Denega, Armata (80 Ł. Denega), B. Czenczek, Tylka (52 Maciejewski) – Niedziocha (46 J.
Gembuś), Tarnolicki (80 Rettinger), Lasek, Bem – Różycki, Ochmański; trener grający Witold Tarnolicki.
Sędziowali: Michał Siwak oraz Dariusz Domaradzki i Kamil Dobosz (grupa brzozowska). Żółte kartki: G. Kwolek,
Dubis – Lasek, B. Czenczek. Widzów 300.
strona 2 / 3
LKS Sanovia Lesko
Z prasy: Obustronna huśtawka
Zapraszamy do galerii zdjęć z tego meczu
Informacja:
Tygodnik Podkarpacie
Fot. Kamila Leszczyńska
Skomentuj
to na FORUM DYSKUSYJNYM
Dopisz się do Księgi Gości
Sanovia na Naszej Klasie !!! ZAPRASZAMY
Zapraszamy do stałej współpracy z Naszym Klubem, proponując przystąpienie do grona
Firm Wspierających Ludowy Klub Sportowy “SANOVIA” Lesko. W ramach współpracy oferujemy min.
udostępnienie powierzchni reklamowych na stadionie piłkarskim, na sprzęcie sportowym,
na biletach meczowych, na oficjalnej stronie internetowej Klubu KONTAKT
strona 3 / 3

Podobne dokumenty