Szanowni Państwo! Drodzy przyjaciele! Serdecznie
Transkrypt
Szanowni Państwo! Drodzy przyjaciele! Serdecznie
Szanowni Państwo! Drodzy przyjaciele! Serdecznie Wam dziękuję, że dziś, tu, ze mną jesteście. Dla mnie, 90-latka, to wielka radość. Tylu wspaniałych ludzi zaszczyciło mój skromny jubileusz. Dziękuję Wam za wszystko. Za serdeczne słowa i życzenia! Za wiele lat wspólnej pracy! Za okazywaną mi przyjaźń. Moi kochani, nieraz byliście mi podporą w trudnych chwilach i podawaliście pomocną dłoń. Czy ja, chłopak spod sandomierskiej wsi, z biednej, chłopskiej rodziny, mogłem marzyć o takim 90-leciu, o tym, że będę dziś świętował w Klubie Profesorów Uniwersytetu Warszawskiego. Moje życie jest szczęśliwe. Pewnie dlatego, że na swojej długiej drodze miałem szczęście spotkać dobrych, przyjaznych, mądrych ludzi. Urodziłem się przed wojną. Przeżyłem czasy hitlerowskiej okupacji. Potem 45 lat Polski Ludowej. Tej Polsce zawdzięczam wszystko – społeczny awans, rodzinę, życiową karierę. Teraz żyję w nowym ustroju. Słucham, oglądam, porównuję. Nie nudzę się. Z ciekawością czekam, co będzie dalej w Polsce i Europie. Gdy pytacie mnie, co trzeba robić, żeby długo i dobrze żyć, niezmiennie odpowiadam. Są trzy warunki: Po pierwsze – udana rodzina. Po drugie – ciekawa praca. Po trzecie – duże grono przyjaciół. Ze swojej rodziny jestem dumny. Zawdzięczam to mojej Eli. Przeżyliśmy razem 60 lat. Urodził się Andrzej, potem Basia. Ela miała na głowie domowe ognisko, wychowanie dzieci i pracę zawodową. Bez niej, nie byłbym tym, kim jestem. Ostatniej jesieni odeszła od nas na zawsze. Jest mi bez niej pusto i smutno. Codziennie o niej myślę. Teraz pociechą są dla mnie dzieci i wnuczki. Kocham je bardzo. Drugim warunkiem jest ciekawa praca. Najlepiej taka, którą się lubi. Przynosząca dobre owoce i godziwą zapłatę. Uczyłem się pracy, ciężkiej pracy od dzieciństwa, często w polu. Z tamtych czasów czuję zapach ziemi i do dziś lubię ją uprawiać. Później, w ZSP, uczyłem się pracować dla wspólnego dobra, gospodarować społecznym, studenckim groszem. Myśleć po bratniacku. Organizować finanse, kierować finansami oraz inwestycjami. Przed największą życiową próbą stanąłem w RSW Prasa. Polubiłem swoją pracę. Udało nam się zbudować największy koncern prasowo-wydawniczy w Środkowej Europie. Zatrudnialiśmy przeszło 100 tysięcy ludzi. To więcej niż Ursus, Huta Katowice, czy Stocznia Gdańska. W RSW zbudowałem nowe drukarnie – w Krakowie, Łodzi, Katowicach, Szczecinie, Bydgoszczy, Gdańsku, Poznaniu i Zielonej Górze. Stoją do dziś. Dają ludziom pracę. Drukują. W RSW zbudowałem 3 piękne szkoły podstawowe, z basenem i salą gimnastyczną. To była nasza odpowiedź na apel Wiesława – apel o 1000 szkół na Tysiąclecie. Stoją do dziś. Dzieciaki nadal tam się uczą. A ich rodzice do dziś mnie zapraszają, przysyłają jubileuszowe życzenia. Trochę mi jednak żal, że autorzy nowego ustroju tak obeszli się z RSW – rozdrapali po zbójecku i pogrzebali. A szkoda. Bo była to polska spółdzielnia, zatrudniająca Polaków, drukująca polskie gazety i książki w milionach egzemplarzy. Trzeci warunek długiego życia to – oparcie w przyjaźni. Los był dla mnie łaskawy, czego dowodem jest chociażby dzisiejsze spotkanie. Na studiach, w zrujnowanym Wrocławiu, wstąpiłem do nowopowstającej organizacji – do Zrzeszenia Studentów Polskich. Czy mogłem wtedy przypuszczać, że ta decyzja wpłynie na całe moje życie? Dzięki ZSP poznałem Moją Ukochaną Elę. W ZSP nauczyłem się działać społecznie. Dzięki ZSP wszystkich Was poznałem. Wielkim zaszczytem był dla mnie wybór na skarbnika Rady Naczelnej Zrzeszenia. Dzięki latom spędzonym w Zrzeszeniu poznałem tak pięknych ludzi jak: Stefan Olszowski, Jurek Kwiatek, Wiesiek Klimczak, Jurek Piątkowski, Staszek Ciosek, Mundek Pawlak, Manfred Gorywoda, Kazik Mart, Bohdan Jachacz, Gienek Mielcarek, Kazik Kłoda, Antek Dragan, Zbyszek Kawalec, Włodek Konarski, Waldek Siwiński i wielu, wielu innych. Wszystkich nie sposób wymienić. Tak wielu ich było. Wielu poznałem już później dzięki działalności naszej Komisji Historycznej. A ilu wspaniałych już odeszło, jak choćby Czesiek Wiśniewski, Wiesiek i Gienek Krauze, Janusz Pelc, Mirek Szymański, Adaś Cieślar, Tomek Gładysz, Józek Oleksy, Jurek Wójcik, Andrzej Mikołajczyk. O nich też często myślę. Wszystkich Was mam w swoim sercu. Szczycę się Wami i tak będzie zawsze. Chcąc nie chcąc staliśmy się wielką ZSP-owską rodziną. Rodziną ludzi sobie bliskich. Cenię sobie nasze ZSP-owskie spotkania. Są one okazją do wspomnień, a także do okazywania sobie bliskości, serdeczności. Te uczucia są bezcenne dla każdego z nas. W lutym z córką Basią i wnuczką Marynią byłem na małej greckiej wysepce, blisko tureckich wybrzeży. Byłem na Akropolu w Atenach i w Pireusie. Myślałem wtedy, jaką drogę przeszedł ten chłopak z Wrzaw do kolebki naszej cywilizacji. Spod Sandomierza do centrum stolicy, na Bagatelę 14, 100 metrów od Belwederu. Wokół mnie niespokojny, wzburzony świat. A ja na tej wysepce miałem poczucie radości i spełnienia. Tak patrzę na drogę, którą przeszedłem. Moi kochani, dzięki rodzinie, pracy i przyjaźni, żyję tak długo i szczęśliwie. Niebiosom dziękuję za dar dobrego zdrowia i jasnego umysłu. Wam wszystkim raz jeszcze dziękuję, że jesteście w moim życiu. Dziękuję Wam za serdeczne życzenia.