11 LISTOPADA
Transkrypt
11 LISTOPADA
Dodatek 11 LISTOPADA ŚWIĘTO NIEPODLEGŁOŚCI Dlaczego 11 listopada jest datą historyczną? • powrót Piłsudskiego z Magdeburga; • powstanie pierwszego (pominąwszy lubelski rząd Daszyńskiego) ogólnonarodowego i trójzaborowego rządu Rzeczypospolitej Polskiej; • pokój wersalski przyznający niepodległość Polsce; • przedwojenne święto państwowe. Wszystkie te odpowiedzi - a takie najczęściej padają - są fałszywe. Ostatnia nieco mniej od pozostałych, więc od niej wypada zacząć. Otóż: prawie przez cały okres istnienia Niepodległej Rzeczypospolitej dzień 11 listopada świętem państwowym... nie był. Było to święto wojskowe obchodzone na pamiątkę objęcia przez Piłsudskiego władzy nad wojskiem, teoretycznie nawet mniej ważne niż 6 sierpnia - rocznica wymarszu legionów i mniej ważne niż 15 sierpnia - rocznica Cudu nad Wisłą. Teoretycznie - gdyż w praktyce dzień 11 Listopada urósł do rangi najważniejszego święta państwowego, co znalazło swój wyraz w uchwale sejmowej z 1937 roku. Tak czy inaczej: świętem państwowym dzień ten był formalnie zaledwie dwa lata. Dlaczego zatem od tej daty liczono niepodległość? Czy zdecydowały o tym wydarzenia międzynarodowe? Czy święto to było polskim ukłonem w stronę Wersalu i zarazem cichym przyznaniem, że nie własnej sile, lecz międzynarodowym traktatom zawdzięczamy swą niepodległość? Przejdźmy zatem do wydarzeń międzynarodowych. Od razu też wyjaśnijmy: nieporozumienie z Wersalem nagminnie łączonym z Zakopane - 20 VIII 1913. Na czele kompanii: Komendant Józef Piłsudski i szef- Kazimierz Sosnkowski, za nimi Mieczysław Ryś Trojanowski, w głębi dowódca plutonu Michał Karaszewicz Tokarzewski. Za nimi, z głową zwróconą do tylu, Leopold Lis -Kula. U Królowej Różańca Świętego rokiem 1918 jest przykładem często w pamięci społecznej zjawiska kontaminacji połączenia i pomieszania w jednej relacji różnych (choć pokrewnych) wątków. W tym przypadku data końca walk, jako data wydarzenia ważniejszego nałożyła się w ludzkiej pamięci na datę formalnego zakończenia rokowań pokojowych. Traktat wersalski wyznaczający nowe granice Niemiec - więc i Polski, i całej Europy i świata (przez likwidację kolonii byłego cesarstwa) zawarty został ostatecznie 28 czerwca 1919roku. Natomiast 11 listopada roku 1918 w Compiegne delegacja niemiecka z ministrem Erzbergerem na czele podpisała rozejm, którego warunki dyktował głównodowodzący armiami Ententy - marszałek Foch. Rozejm ten kończył trwającą od lat czterech wojnę, stał się uznanym na świecie radosnym dniem zwycięstwa Wielkich Demokracji. Zachodu nad autokratycznymi cesarstwami Europy Środkowej. Ale ten rozejm niczego nie przesądzał jeszcze w sprawach Polski, nie wymieniał nawet jej nazwy. Artykuł XII rozejmu mówił tylko o wycofaniu wojsk niemieckich z ziem byłego cesarstwa rosyjskiego, lecz nie oznaczało to wcale wskrzeszenia państwa polskiego. Francja i Anglia, trzeba o tym pamiętać, były sojusznikami carskiej Rosji, później swoje sympatie przeniosły na Rosję białą, wobec nowo powstającej Polski dość długo żywiły uczucia mieszane. Nie przypadkiem rząd polski (kierowany już przez Paderewskiego) uznany zostanie przez Stany Zjednoczone 30 stycznia 1919 roku, przez Francję i Anglię zaś dopiero miesiąc później. Dzień 11 listopada nie przyniósł też Polsce międzynarodowego jej uznania (pod tym względem ważniejsze było orędzie Wilsona), nie przyniósł jej nawet pokoju. Pierwsza wojna światowa trwała na ziemiach Polski dwa lata dłużej niż gdzie indziej; przez dwa lata powstając państwo polskie musiało wyrąbywać swą wolność w walce z wieloma naraz przeciwnikami. Dla Polski wojna światowa zakończyła się dopiero po operacji Piłsudskiego na granicach wschodnich - po bitwie nad Niemnem i rajdzie Rommla na Korosteń. Na zachodniej granicy trwała jeszcze dłużej niż tutaj, ostatnim aktem wojny było III Powstanie Śląskie, zakończone w czerwcu 1921 roku. Jednak rocznice te nie osiągnęły rangi świąt państwowych. Tylko 11 listopada. Dodatek Ostrołęka - czerwiec 1917r. Stoją od lewej: Ludwik Kmicic - Skrzyński, Stefan Hanka - Kulesza, Władysław Belina - Prażmowski, Janusz Głuchowski, Stanisław Grzmot Skotnicki, Zdzisław Bończa - Karwacki. Nie jest też prawdą, że tego właśnie dnia Piłsudski wrócił z twierdzy w Magdeburgu. Trafiają się wprawdzie, nawet w różnych opracowaniach, zdjęcia przedstawiające powitanie Komendanta w Warszawie na dworcu wiedeńskim, właśnie 11 listopada - ale jest to trochę wynikiem pomyłki, trochę próbę uspokojenia zbiorowego sumienia narodu. Zdjęcia te pokazują powitanie Piłsudskiego takie, jakie powinno było się odbyć, ale jakie się nie odbyło 11 listopada. Na jednym widać Piłsudskiego idącego w kierunku aparatu, otoczonego tłumem cywilów i wojskowych, po jego bokach idą Piskor i Głuchowski; na drugim Piłsudski z wieńcem kwiatów na szyi, z ręką u daszka czapki, za nim Jędrzejewicz i Głuchowski, przed nim zwrócony profilem Piskor z ręką u daszka czapki i oczywiście mnóstwo kobiet. Te zdjęcia nie są bynajmniej fotomontażem. Przedstawiają rzeczywiste powitanie Komendanta na dworcu - tyle, że 12 grudnia 1916 roku(!). Piłsudski przyjechał na dworzec około godziny 7.00 rano. Była niedziela, mglisto, prawie ciemno, do wschodu słońca, który tego dnia był o 7.18 brakowało jeszcze paru minut. Nikt żadnych zdjęć nie robił - w każdym razie nie zachowały się. I rzecz w tym wszystkim najważniejsza: działo się to nie 11, lecz 10 listopada. Kłamstwo? Zmowa? Celowe fałszowanie historii? Nie. Po prostu pamięć uległa presji mitu. Tego mitu, który wymagał, by przyjazd Piłsudskiego - w spo sób ma g iczn y - końc z ył wojn ę i zapoczątkował niepodległość. Tego mitu, który współtworzył ów Instytut Propagandy PaństwowoTwórczej podający obie daty naraz i używający, już wtedy, w 1934 roku, określenia „Święto Niepodległości Państwa Polskiego - 11 listopada". Sejm z 1937 roku tylko usankcjonował ów mit Skoro mowa o tworzeniu mitów, warto poświęcić parę słów socjologicznej niezwykłości U Królowej Różańca Świętego Legionów Piłsudskiego, która tę mitotwórczą pracę umożliwiła. Styl i poziom życia narzucali tu nie wojskowi, lecz studenci, artyści i młodzi naukowcy, zresztą - jak to ujął Wieniawa - „nawet zapapuziali profesorowie" stawali się tu studentami, odrastały im włosy. Przyczynek do społecznej charakterystyki Legionów daje zestawienie z 17 lutego 1917 roku, które wylicza, że na 1215 oficerów było między innymi: • 3 profesorów i 9 asystentów Uniwersytetu; • 100 nauczycieli (w tym 40 gimnazjalnych i 4 nauczycieli muzyki); • 106 inżynierów i architektów; • 26 urzędników państwowych i 76 urzędników prywatnych; • 59 lekarzy, 9 weterynarzy i 4 dentystów; • 27 artystów malarzy, rzeźbiarzy i muzyków; • 7 doktorów praw, 12 adwokatów i 10 kandydatów adwokackich; • 11 literatów; • 10 dziennikarzy. Można zatem powiedzieć, że Legiony, zwłaszcza zaś I Brygada, były formacją elitarną, bez przesady najinteligentniejszą armią świata. Fragmenty książki Bohdana Urbankowskiego, Filozofia czynu, Warszawa 1988