ABSOLWENCI_ nr 9 - Zawsze Razem AWF 65

Transkrypt

ABSOLWENCI_ nr 9 - Zawsze Razem AWF 65
ABSOLWENCI
Kwartalnik Stowarzyszenia Absolwentów AWF Warszawa
www.absolwenci.awf.waw.pl
ISSN 2353-4001
1% – 3
O Ramie Kwalifikacji.. – 4
Pożyteczna psychologia... – 6
szkoci nie są skąpi – 12
Gastronomia czy... – 19
NR 1(9)2014
WYDARZENIA
W styczniu br. podpisane zostało porozumienie między Akademią Wychowania Fizycznego a Polskim Związkiem
Pięcioboju Nowoczesnego w sprawie
organizacji Mistrzostw Świata Seniorów. Zawody odbędą się na obiektach
AWF w dniach 1-7 września. n
W dniu 6 czerwca br. odbędzie się
zjazd absolwentów stacjonarnego rocznika 1960-1964 z okazji 50-lecia ukończenia studiów. Zainteresowanych, do
których nie dotarły nasze zaproszenia,
prosimy o kontakt mailowy ze Stowarzyszeniem. n
W Jeleniej Górze w dniach 23.021.03. odbyły się kolejne Zimowe Igrzyska Polonijne. Impreza ta już tradycyjnie jest okazją do spotkania się
przedstawicieli Stowarzyszenia z naszymi „polonijnymi absolwentami”.
Delegowany na ZIP członek naszego
Prezydium, Stanisław Furman, odbył
tam szereg rozmów, których tematem
były plany rozwoju aktywności Stowarzyszenia na terenie „diaspory awuefowskiej”. Sportową gwiazdą Igrzysk
– podobnie jak na tegorocznej letniej
imprezie – była Krystyna Kacperczyk
(abs.’75). n
Przygotowujemy się do przyjęcia
w maju br. 15-osobowej grupy polonijnych działaczy kulturalnych i pedagogów z Ukrainy. Dzięki wielkiej przychylności JM. Rektora prof. dr. hab.
Andrzeja Mastalerza, możemy bezpłatnie zakwaterować tę grupę w Domu
Rotacyjnym, co pozwala na realizację
tego ważnego, także ze względów patriotycznych, przedsięwzięcia. Inicjatorem i kierownikiem tej akcji jest Stanisław Furman, mający do pomocy
zespół wolontariuszy n.
W 2014 r. Jubileusz
30-lecia obchodzić
będzie Wydział Rehabilitacji Akademii
Wychowania Fizycznego Józefa Piłsudskiego w Warszawie.
W ramach obchodów, w dniach
24-25 października 2014 r. przewidziane są: Spotkanie Absolwentów Wydziału Rehabilitacji, IV Międzynarodowa Konferencja Myśl Rehabilitacyjna
Prof. Andrzeja Seyfrieda „Adaptowana Aktywność Fizyczna w Rehabilitacji
i Edukacji” oraz Bal Wydziału Rehabilitacji. n
2
Od redakcji
Numer 1/9 otwiera trzeci już rok działalności „Absolwentów”. Ale zarówno my – zespół redakcyjny, jak i nasi odbiorcy, musimy zdawać sobie
sprawę, że to przedsięwzięcie znajduje się wciąż w fazie rozruchu. Do pełnej stabilizacji wysokiej formy – jeszcze daleko. Uświadomienie tego faktu
przez nas – redakcję dowodzi, że trzeźwo stąpamy po ziemi, dostrzegamy
braki w naszej pracy, że wiele w niej musimy poprawić, żeby zyskać wysoką ocenę u odbiorców.
Co do odbiorców, tytuł czasopisma wskazywałby, że jest ono głosem absolwentów kierowanym do absolwentów. Ale to błędna interpretacja, pismo
jest łącznikiem między dawnymi i dzisiejszymi czasy, a punktem odniesienia jest nasza Uczelnia. Ważne są zarówno losy i wspomnienia tych, którzy
Uczelnię opuścili, jak i problemy społeczności akademickiej obecnie. Jesteśmy lub będziemy absolwentami, dlatego wszyscy powinniśmy przejawiać
troskę o pomyślny bieg spraw bieżących, wskazywać na zagrożenia i cieszyć się z sukcesów naszych ludzi. Nigdy w życiu nie jest ani całkiem źle,
ani tylko cudownie.
Pismo ukazuje się raz na kwartał, dokładamy starań, aby ukazywało
się regularnie. Nie stać nas na zwiększenie jego częstotliwości i objętości
(ograniczone zasoby ludzkie i finansowe Stowarzyszenia). W polu zainteresowania redakcji znajdą się, jak dotąd, wydarzenia z życia Uczelni i środowiska, w całej ich różnorodności. Będziemy starali się podejmować zagadnienia o kluczowym znaczeniu dla całej naszej społeczności. Publikowane
teksty, oprócz warstwy informacyjnej, zawierać będą nasz stosunek do danej sprawy.
Już w tym numerze pojawi się nowa rubryka pod nazwą „Wieści z diaspory”. Chcemy ukazywać w niej losy wcale niemałej awuefowskiej emigracji rozproszonej po całym świecie. Pismo ma być nicią łączącą wszystkich,
gdziekolwiek się znajdują, a posiadają bielański rodowód.
Oprócz wersji drukowanej „Absolwenci AWF” będą ukazywać się w wersji elektronicznej. Sądzimy, że łatwiejszy do niej dostęp znajdą młodsi.
Wszyscy członkowie Stowarzyszenia będą otrzymywali czasopismo na adres domowy, pozostali mają szansę jego zakupu. Wszelkie informacje na
ten i inne tematy dostępne są na witrynie internetowej Stowarzyszenia –
link „kwartalnik”.
Czekamy na opinie, sugestie, porady. Do zobaczenia w czerwcu.
Koszt prenumeraty Absolwentów na rok 2014 wynosi 25,00 zł.
Istnieje możliwość zakupienia zbioru wszystkich dotychczas wydanych
numerów naszego kwartalnika Absolwenci. Koszt 40,00 zł wraz z wysyłką.
partner projektu
medaliści igrzysk olimpijskich
– absolwenci awf W przypadku zainteresowania prosimy o wpłatę na nasze konto
66 1090 1014 0000 0000 0303 5233
z dopiskiem Absolwenci-zbiór.
Pismo Stowarzyszenia Absolwentów AWF Warszawa
01-968 Warszawa, ul. Marymoncka 34; tel.: 22 8354890
e-mail: [email protected]; www.absolwenci.awf.waw.pl
Redaguje zespół: Hanka Delbani, Halina Hanusz, Jadwiga Kłodecka-Różalska,
Andrzej Martynkin, Jacek Nachyła, Andrzej Pac-Pomarnacki,
Zbigniew Sikora, Ryszard Wysoczański
Wydanie 1(9)/2014 Zdjęcie na okładce: Czesław M. Kruk z Bożeną Ptaszek na
polu golfowym w Sobieniach Królewskich k/Konstancina, 2013 r.
Redakcja zaprasza wszystkich absolwentów do współpracy, nadsyłania tekstów, wspomnień, dzielenia się informacjami o wydarzeniach bieżących związanych z pracą zawodową (obok tekstów pożądane zdjęcia), a także opiniami
dotyczącymi treści i formy naszego czasopisma.
Redakcja zastrzega sobie prawo do skrótów w nadesłanych tekstach.
Cenny %
Zbliża się termin, kiedy będziemy
decydować o przekazaniu 1% podatku
z ubiegłorocznych dochodów na rzecz
organizacji pożytku publicznego. Stowarzyszenie Absolwentów AWF taki
status uzyskało w 2008 roku. Każdego
roku zachęcamy Was – koledzy absolwenci – do wpłaty kwoty tego podatku
na konto naszej organizacji. I cieszy
nas, że ten apel nie pozostaje bez echa.
W roku 2013 kwota przekazana nam
tą drogą wyniosła 5260,00 zł. Wszystkim darczyńcom serdecznie dziękujemy! Każda złotówka wzbogacająca
nasz skromny budżet jest cenna. Pozyskane ostatnio pieniądze postanowiliśmy przeznaczyć m.in. na wydanie
w zwiększonej objętości kilku numerów naszego czasopisma „Absolwenci AWF”, cieszącego się coraz większym zainteresowaniem i uznaniem.
To czasopismo to ważny środek, służący wymianie informacji o życiu pokoleń absolwentów i zacieśnieniu
więzi absolwentów z naszą Uczelnią.
Chcielibyśmy stworzyć też specjalny
fundusz na doraźną pomoc kolegom,
którzy znaleźli się w trudnej sytuacji
życiowej. Dotychczas z jego ubogich
zasobów mogliśmy pomóc tylko jednej osobie. Rozpoczęliśmy realizację
kilku innych projektów.
Rozpoczęliśmy
przygotowania
do organizacji Zjazdu Absolwentów
z okazji 85-lecia Uczelni. To wielka impreza, która odbędzie się we wrześniu
przyszłego roku. Chcielibyśmy, aby
ten Zjazd miał jeszcze bogatszy program niż poprzedni. To jednak wymaga środków finansowych.
Z wymienionych wyżej względów,
w poczuciu wspólnoty i solidarności –
prosimy Was o wsparcie działalności
naszego Stowarzyszenia.
Zakreślając odpowiednią rubrykę
w formularzu podatkowym wyrażacie
zgodę na podanie swojego nazwiska. Do formularza PIT należy wpisać
kwotę wyliczoną jako 1% podatku
oraz nasz numer KRS
z życia stowarzyszenia
Nowa perspektywa
Rozpoczynamy akcję wyborczą
Stowarzyszenia. Walne Zebranie planowane jest na początek czwartego
kwartału tego roku, i aczkolwiek do
przedstawienia sprawozdania z mijającej kadencji pozostało jeszcze kilka miesięcy, to już teraz należy kreślić perspektywy na przyszłe lata. Im
wcześniej – przed wyborami – zainicjowana zostanie dyskusja na ten temat, tym bliższy oczekiwań środowiska będzie program Stowarzyszenia.
Mamy nadzieję, że umożliwi to również znalezienie takich kandydatów do Zarządu, którzy oczekiwania
te zdołają spełnić. Nie od dzisiaj bowiem wiadomo, że jednym z głównych problemów, z którymi Stowarzyszenie musi się zmierzyć, jest
dobranie takiego zespołu, w którym
znajdą się osoby z inwencją, gotowe
poświęcić swój wolny czas na realizację dobrych pomysłów.
Warto tu już zasygnalizować, że
w trakcie Walnego Zebrania niezbędna będzie modyfikacja statutu, który nie spełnia wymogów, stawianych
przed strukturą, mającą aspiracje do
prężnej i nowocześnie zarządzanej.
Dzisiejsze realia wymagają nadto podjęcia kroków, zmierzających do budowy fundamentów działalności gospodarczej, np. poprzez powołanie
fundacji, ukierunkowanej na tego
typu pracę (pierwsza wersja statutu fundacji stała się już przedmiotem
prac Zarządu). Obydwa projekty tych
dokumentów zostaną w najbliższym
czasie poddane pod dyskusję środowiskową, po ich opublikowaniu na stronie internetowej Stowarzyszenia.
Zapraszamy przeto gorąco do dyskusji przedwyborczej (na łamach
kwartalnika, stronach www, bądź
korespondencyjnie), prosząc o opinie, refleksje i propozycje, dotyczące
wszelkich tematów związanych z rozwojem Stowarzyszenia. W szczególności takich jak:
– formy wzbogacania integracji absolwentów (w kraju i zagranicą),
– formy aktywizacji liderów roczników i rozwijanie wolontariatu,
– koncepcja tworzenia tematycznych zespołów zainteresowań,
– zasady pomocy osobom potrzebującym wsparcia,
– rozwój związków z uczelnią,
– promocja wizerunku Stowarzyszenia jako Organizacji Pożytku
Publicznego,
– pozyskiwanie środków finansowych na działalność.
Oczekujemy na Wasze głosy w powyższych sprawach oraz zgłaszanie
kandydatur do władz Stowarzyszenia. Liczymy na Waszą aktywność!
/rw/
0000 194 157
Potrzebna jest Wasza pomoc!
3
ROZMOWA Z...
Czym jest „rama kwalifikacji”, czemu ma
służyć i z jakich potrzeb zrodziła się ta idea?
– Mówi się, iż to skutek globalizacji. W tych
warunkach, przy swobodzie przemieszczania się i wyboru miejsca pracy, posiadanie sprawnych narzędzi oceny kwalifikacji
osób na rynku pracy było koniecznością.–
Czy wchodziły w grę także inne względy?
Prof. Jolantą Żyśko
krajów europejskich wskazały na konieczność lepszego dopasowania ich
kwalifikacji do potrzeb rynku pracy.
W ten sposób rama kwalifikacji staje
się „językiem komunikacji” pomiędzy
systemem kształcenia, uzyskiwania
kompetencji (wiedzy, umiejętności
i kompetencji personalno-społecz-
fikacji (ERK) zawiera 8 poziomów:
5 poziomów kształcenia ogólnego
oraz 3 poziomy kwalifikacji szkolnictwa wyższego. W wielu krajach
rama posiada 8 poziomów, ale przykładowo w Szkocji, gdzie istnieje
ona od ponad 10 lat, konstrukcję
ramy tworzy 12 poziomów.
O Ramie Kwalifikacji
w Sporcie
Rzeczywiście globalizacja i integracja, dwa zasadnicze procesy zachodzące obecnie w krajach europejskich, wywołują poważne zmiany na
r ynku pracy i na r ynku kształcenia. Możliwość przemieszczania się
osób w celu wyboru miejsca pracy
i kształcenia ukazała wyraźnie potrzebę „porównywalności” wykształcenia uzyskiwanego w różnych krajach.
Z kolei zmiany technologiczne, procesy demograficzne wraz ze wspomnianą mobilnością na rynku pracy,
wymusiły tzw. politykę uczenia się
przez całe życie (lifelong learning).
Zgodnie z jej założeniami jako równoważne uznane zostało kształcenie: formalne, nieformalne i pozaformalne. To
zaś wymagało stworzenia układu odniesienia dla porównywania kwalifikacji, a nie, jak dotychczas, procesu
kształcenia.
Idea Europejskiej Ramy Kwalifikacji pojawiła się w 2004 roku, a rok
później została przyjęta jako Rama
Kwalifikacji dla Europejskiego
Obszaru Szkolnictwa Wyższego.
W 2006 roku dokument został sformułowany przez Komisję Europejską, a 23 kwietnia 2008 roku przyjęty
przez Parlament Europejski.
Europejska Rama Kwalifikacji
umożliwia porównywanie systemów
kształcenia, co – jak zaznaczyliśmy
– jest istotne z punktu widzenia kontynuacji kształcenia i podejmowania
zatrudnienia na rynku pracy. Trudności z „zatrudnialnością” absolwentów studiów wyższych w większości
4
nych) oraz kwalifikacji będących potwierdzeniem tych kompetencji
a rynkiem pracy. Wymaga to nowego
spojrzenia na kształcenie – nie tyle
istotny jest tu sam proces, ile jego
efekty. Inaczej mówiąc, nie tak istotne jest, jak długo trwa szkolenie i jakie treści zawiera, ale jakie kompetencje uzyskiwane są w jego efekcie.
Podsumowując można stwierdzić,
iż rama kwalifikacji pozwala na mobilność, gwarantuje transparentność
przy zachowaniu różnorodności treści
kształcenia, instytucji kształcących,
pozwala także na różnorodność dróg
uzyskania kompetencji i kwalifikacji.
Powstała Europejska Rama Kwalifikacji,
zbudowano ramy kwalifikacji w wielu krajach europejskich. – Co mówią pierwsze doświadczenia na temat ich funkcjonowania?
W krajach Wspólnoty europejskiej powstały narodowe oraz sektorowe ramy kwalifikacji. Ten proces
ma zresztą charakter globalny. Międzynarodowa Standardowa Klasyfikacja Kształcenia (International
Standard Classification of Education,
w skrócie ISCED) została opracowana przez UNESCO jeszcze w latach
70. Przewiduje się wdrożenie 38 Krajowych Ram Kwalifikacji w 34 krajach. W krajach postkomunistycznych
mają one służyć jako narzędzie reformy systemu edukacji i powiązania go
z potrzebami rynku pracy. W Polsce
rama może odegrać ważną rolę także
w procesie deregulacji.
Różne są cele i różna jest budowa ram. Europejska Rama Kwali-
Sektorowe ramy kwalifikacji mają
służyć jako narzędzie komunikacji na
międzynarodowym rynku pracy w poszczególnych sektorach.
Trudno dziś mówić o doświadczeniach, można je będzie ocenić dopiero
w dłuższej perspektywie czasu.
Komu należy powierzyć zadanie opracowania projektu polskiej ramy kwalifikacji
w sporcie?
Zasadnicza zmiana w kształceniu
kadr dla potrzeb sportu wymaga odejścia od systemu państwowocentr ycznego i stworzenia nowych me-
chanizmów regulacji, które zastąpią
istniejące regulacje prawne. Takim
narzędziem mogłaby być rama kwalifikacji w sporcie. Mogłaby ona
być stworzona przez polskie związki sportowe. Tam, gdzie istnieją regulacje międzynarodowych federacji
sportu wykonać to zadanie będzie łatwiej, tam gdzie takich regulacji nie
ma, trudniej. Zmiany te spowodują
zróżnicowanie systemów, co może
okazać się okolicznością ułatwiającą
stworzenie sektorowej kwalifikacji
w sporcie.
W krajach UE ramy kwalifikacji dla
sportu powstają w różny sposób. Przeważa jednak dialog organizacji sportowych oraz instytucji oferujących różne formy kształcenia, wspieranych
przez organizacje wyspecjalizowane
w tworzeniu takich rozwiązań.
W Polsce powstanie komisji reprezentującej różnych interesariuszy biorących udział w kształceniu kadr dla
potrzeb sportu, która działałaby przy
PKOl lub przy MSiT, wydaje się najwłaściwszym krokiem.
Wprowadzenie ramy kwalifikacji oznacza
wyższe wymagania i większe obowiązki
dla wszystkich instytucji uczestniczących
w systemie kształcenia. Dotyczą one zarówno sfery programowej jak i formalnodokumentacyjnej, np. dyplom poświadczający ukończenie studiów czy kursu będzie
stwierdzał, czego konkretnie student/kursant się nauczył, jakie umiejętności, i w jakim stopniu, opanował.
Zgadza się, wymaga to zdecydowanie większego zaangażowania instytucji kształcących w proces kształcenia i jego monitorowanie. To oznacza
wprowadzenie zarządzania jakością
do systemów kształcenia. Instytucje
kształcące otrzymają znacznie większą autonomię, ale będzie ona wymagała od nich, nie jak dotąd, odtwórczego sterowania procesem kształcenia,
lecz zaplanowania, we wszystkich
elementach, tego procesu, tzn. stworzenia najpierw koncepcji kształcenia w postaci opisu efektów kształcenia, potem opracowania procedur,
metod, narzędzi ich monitorowania,
a następnie prowadzenia tego procesu i ciągłego jego doskonalenia. Podstawą systemów zarządzania jakością kształcenia jest monitorowanie
osiąganych przez studentów efektów
kształcenia. Istotną rolę odgrywają tutaj także badania potrzeb rynku
pracy oraz monitorowanie losów absolwentów.
Jaka instytucja w naszym kraju winna „zarządzać” ramą kwalifikacji w sporcie, tzn.
odpowiadać za kontrolę jej funkcjonowania, mieć prawo wnoszenia propozycji
zmian itp.?
Nie o „zarządzanie” tu idzie,
a o modyfikowanie ramy, który to
proces winien przebiegać w „dialogu” wewnątrz środowiska sportu.
W systemach państwocentrycznych
większą rolę będą odgrywały organa
państwowe (np. ministerstwa), w społecznym modelu zarządzania sportem
– organizacje zarządzające ruchem
sportowym (np. konfederacje sportu). W Polsce wciąż przeważającą rolę
w zarządzaniu sportem odgrywa państwo. Kluczową rolę, jaką rama winna
spełniać to „czuwanie” nad jakością
kształcenia. Niezbędne przy tym wydaje się powołanie sektorowej komisji akredytującej jednostki i programy kształcenia.
Dopuszcza się różnorodność i uznaje równoważność dróg kształcenia – liczą się zarówno formalne jak i nieformalne, a nawet,
jak się je określa, incydentalne. W ten sposób wychodzi się naprzeciw tak ważnemu
w wielu zawodach, także w zawodzie trenera, postulatowi – uczenia się przez całe życie
(LLL – Life Long Learning)…
W sporcie idea uczenia się przez
całe życie (LLL) była znana od dawna, ale nie była ona dobrze realizowana. Myślę o systemie licencyjnym dla
trenerów, którego obowiązek wprowadzenia przez polski związek sportowy
(pzs) nałożyła ustawa o sporcie kwalifikowanym z 2005 roku. Niestety, niewiele związków miało dobrze przemyślany system licencyjny, skorelowany
z systemem kształcenia kadr i polityką pzs w tym zakresie. Rama posługuje się językiem modułów kształcenia,
które mogą być zestawiane dowolnie.
To osoba kształcąca się powinna być
kreatorem własnej kariery i komponować swoje kompetencje w oparciu
o różne zestawy modułów. Rynek pracy posługując się językiem kompetencji także poszukiwał będzie różnych
zestawów kompetencji. To stworzy
ogromną różnorodność kompetencji
osób na rynku pracy.
Coraz wyraźniej formułowane są ostatnio
zastrzeżenia wobec systemu kształcenia
w Polsce. Dotyczą one również szkół wychowania fizycznego. Tymczasem uczelniom tym z coraz większym trudem przychodzi realizacja powierzonych im zadań.
Jak się podaje, głównie z powodu niedoboru środków finansowych. Na istotną
Dr hab. prof. nadzw. Jolanta Żyśko
– od 1988 roku pracownik naukowodydaktyczny, a następnie (2006 - 2013)
kierownik Zakładu Organizacji Kultury
Fizycznej Akademii Wychowania
Fizycznego w Warszawie.
W minionym roku objęła funkcję
rektora Szkoły Głównej Turystyki
i Rekreacji Vistula w Warszawie.
poprawę w sferze finansowo-materialnej
– trudno liczyć. Nie sądzi Pani, że te okoliczności wręcz wymuszają od uczelni wychowania fizycznego wyjście z projektem
nowej koncepcji systemu zdobywania kwalifikacji w zawodzie nauczyciela wychowania fizycznego i trenera? Jeśli to nie nastąpi, może się okazać, że aktywizacja innych
podmiotów uprawnionych do kształcenia
spowoduje, że pozycja hegemona, jaką do
niedawna zajmowały uczelnie wychowania fizycznego, przejdzie do historii…
Dokładnie tak. Moim zdaniem już
tak się stało, w Polsce kształcenie na
kierunku wychowanie fizyczne prowadzi obecnie ponad 40 uczelni wyższych. Uczelnie wychowania fizycznego nie mają już monopolu kształcenia
w obszarze kultury fizycznej. Autonomia uczelni w tworzeniu programów
kształcenia sprawia, iż powstają różne programy kształcenia na kierunkach o takich samych nazwach. Rodzi
się konkurencja na rynku kształcenia.
To oznacza konieczność zmiany podejścia nie tylko do kształceniu, ale
i prowadzenia badań. Dziś badania
np. genetyczne dla sportu prowadzą
uniwersytety, a nie uczelnie wychowania fizycznego.
Ponadto, o czym już mówiliśmy,
uczelnie będą musiały konkurować
z innymi podmiotami kształcącymi dla
sportowego rynku pracy. To wymaga
zarządzania strategicznego uczelniami
wyższymi i szerokiego ich otwarcia na
środowisko i otoczenie społeczno-gospodarcze, czego, obserwując aktywność uczelni wychowania fizycznego,
jak na razie, nie dostrzegam.
Rozmawiał: Andrzej Pac-Pomarnacki
Warszawa, styczeń 2014 r.
5
pożyteczna psychologia
Spraw, aby lekcje wf
były dla Twoich uczniów ważne...
Dobry nauczyciel dostrzeże
u swego ucznia iskrę,
której nikt inny nie zauważył.
Alan Loy McGinnis
Z perspektywy psychologii, emocjonalnie otwarci i akceptujący nauczyciele pozytywnie oddziaływują na
rozwój uczniów nie tylko wzbogacając
ich wiedzę i umiejętności, ale również
poprzez jakość osobistych relacji. Dla
ilu uczniów aktywność fizyczna i przyjemność wzajemnie się wykluczają?
Jak często na pytanie „dlaczego nie
chodzisz na wf?” pada odpowiedź:
„bo nauczyciel mnie poniża... bo koledzy śmieją się ze mnie... bo stawiają
przede mną zbyt trudne wymagania... bo Pani od wf-u nigdy mnie nie pochwaliła... bo nie mam szansy na lepszą ocenę... „
Emocje są przeżywane i dotyczą
w takim samym stopniu umysłu, duszy, jak i ciała. Ćwiczenia fizyczne
wpływają nie tylko na chwilowy nastrój. Ukierunkowana aktywność formuje charakter, osobowość, tożsa-
6
mość człowieka. W wieku dorastania
poziom akceptacji ciała jest głównym
źródłem poczucia własnej wartości,
niezależnie od zasobów intelektualnych czy uzdolnień artystycznych.
Niepowtarzalna atmosfera radości
grupowej potęguje pozytywne efekty
ruchu, wzmacnia procesy integracyjne i przyjaźnie utrzymywane od wiosny do jesieni życia.
W książce pt. Sztuka motywacji,
Alan Loy McGinnis zamieścił wiele
cennych myśli o tym „jak wydobywać
z ludzi to, co w nich najlepsze”. Szczególnych korzyści oczekuje po przesłaniu kierowanym do nauczycieli:
„Powiedzmy naszej młodzieży, że najciekawsze książki trzeba dopiero napisać, najpiękniejsze obrazy namalować,
największe rekordy ustanowić, najmądrzejsze rządy powołać...i że to wszystko
co najlepsze, zrobią dopiero oni”. Zwraca też uwagę na biografie wielkich ludzi, z których wynika, że „dobry nauczyciel przygląda się swoim uczniom
na tyle wnikliwie, aby dostrzec iskrę,
której nikt inny nie zauważył”.
Istotne znaczenie dla uznania fundamentalnej roli nauczyciela wf ma
zakres odpowiedzialności, obejmującej nie tylko sprawność motoryczną ucznia, ale równie celowe dążenie
do jego rozwoju emocjonalnego i społecznego. Funkcja głównego sojusznika w realizacji programów edukacyjnych i profilaktycznych przynależy
Rodzicom, świadomym tego, że niedobór aktywności ruchowej blokuje
pełny rozwój psychofizyczny dziecka,
a w kolejnych etapach życia zwiększa
ryzyko utraty sprawności funkcjonalnej i ogólnego dobrostanu.
Możliwość podążania za Autor ytetem stanowi najkrótszą drogę uczenia
się i nauczania. Osiągnięcie celu wiąże
się z budowaniem własnego etosu zawodowego. W słowie NAUCZYCIEL
ukrywają się swoiste „drogowskazy
sukcesu”, takie jak:
Nadzieja – optymistyczna wizja własnej
misji i roli zawodowej;
Akceptacja – życzliwość i szacunek dla
indywidualności każdego ucznia;
Uczciwość – postępowanie fair wobec
przyjętych zobowiązań;
Celowość – racjonalne planowanie kolejnych etapów pracy;
Zaufanie – pozytywne wzmacnianie relacji i poczucia bezpieczeństwa;
Yakość – umiejętność przeciwdziałania
błędom i zagrożeniom;
Cierpliwość – zdolność oczekiwania na
prawdziwe osiągnięcia:
Inspiracja – poszukiwanie najlepszych
wzorców i rozwiązań;
Empatia – rozumienie emocji uczniów
i współpracowników;
Legalność – respektowanie norm prawnych i etyczno-zawodowych.
WYCHOWANIE FIZYCZNE posiada swoją odrębność w stosunku do
wszystkich innych przedmiotów objętych programem edukacji szkolnej.
Jego efekty, osiągane dzięki tworzeniu warunków i celowemu stymulowaniu rozwoju „fizycznego”, są obiektywnie wymierne w centymetrach,
sekundach i kilogramach. Nauczyciel
wf-u ma więc szansę na docenienie
każdego najmniejszego sukcesu i wysiłku mniej zdolnego ucznia. Wartością nie do przecenienia są w przypadku wszystkich uczniów subiektywne
efekty ćwiczeń (pozytywne uczucia,
myśli, postawy, relacje społeczne,
aspiracje i dążenia).
Ważnym czynnikiem kształtującym poczucie własnej wartości jest
to, czy informujemy dziecko, że jego/
jej obecność ma istotne znaczenie dla
osiągnięć grupy. Wyznaczanie zadań
„na miarę talentu” danego uczestnika,
decyduje o sukcesie indywidualnym
i zespołowym. Poziom samooceny
i uznawanie siebie za nieudacznika,
bądź śmiałka, którego dążenia są równie wysokie jak posiadane możliwości, zależy od opinii na swój temat
otrzymywanych w dzieciństwie. Rodzice i nauczyciele często nie doceniają zalet dziecka, a deprecjonują jego
pomysły i pragnienia. Lekcje wychowania fizycznego będą atrakcyjne dla
wszystkich uczniów tylko wtedy, kiedy spełnią funkcję poligonu w większości pozytywnych przeżyć.
Nie każde dziecko lubi rywalizację. Aby poczucie własnej wartości
mogło się rozwijać, w bagażu szkolnych doświadczeń porażki nie powinny dominować nad zwycięstwami.
Zdolność nauczyciela do prawidłowe-
go odczytania potrzeb i zakresu tolerancji na stres związany ze współzawodnictwem, stanowi klucz do
pozytywnego motywowania uczniów
i umożliwienia im osobistego przeżycia sukcesu.
„Stop zwolnieniom z WF-u” , „Mały
mistrz” ,„WF z klasą”, to projekty rządowe, kampanie społeczne i akcje
promocyjne, nagłaśniane przez media
i wspierane przez portale internetowe
oraz gwiazdy polskiego sportu. Ich
celem jest poszukiwanie odpowiedzi
na pytania „ jak zachęcić dzieci do podejmowania aktywności fizycznej oraz
jak uatrakcyjnić lekcje wychowania fizycznego?”.
Newralgiczna rola w spełnieniu tak
formułowanych oczekiwań przypada
nauczycielowi wf.
Umiejętność postępowania z innymi, a szczególnie klimat motywacyjny
prowadzonych zajęć decyduje o jakości angażowania się uczniów z równą
siłą co atrakcyjność proponowanych
wzorców aktywności. Budowaniem
atmosfery zadowolenia i wspólnoty,
tak ważnej w wieku dorastania, kierują żelazne reguły psychologii społecznej, jak i najprostsze gesty, np.:
używaj imion uczniów, kiedy z nimi
rozmawiasz... częściej zadawaj pytania i słuchaj tego co mówią... dostrzegaj zalety i nie pozwól aby „grzanie
ławy” było stałym udziałem słabszych...
chwal za osiągnięcia zawsze, kiedy na
to zasługują... stosuj jednolite kryteria wyboru i nagradzania... gań czyn
a nie osobę...odróżniaj fakty od podejrzeń... uzasadniaj trudne decyzje... potwierdzaj wartość osiągnięć (np. „naprawdę jestem dzisiaj z ciebie dumny...
twój pomysł był świetny... oby tylko tak
dalej... brawo!).
Tradycyjnie, w ocenie dorobku zawodowego „ WUEFIAKA” , wiele znaczą pamiątki odniesionych zwycięstw,
puchary, wyróżnienia i dyplomy,
umieszczone w gablocie szkolnych
trofeów jako bezsporny wyraz dumy
z osiągnięć nauczyciela i jego najzdolniejszych uczniów. Niestety, mimo
ogromnej „potrzeby naszych czasów”, nie wypracowano systemu
nagradzania tych nauczycieli, dla
których najwyższym priorytetem
i celem zawodowego spełnienia jest
DOBRO KAŻDEGO DZIECKA.
Jadwiga Kłodecka-Różalska
7
Rocznikowe spotkania
Pragniemy spotykać się dotąd,,
aż „ostatni zgasi światło”.
Po raz pierwszy spotkaliśmy się
w gronie absolwentów rocznika
1961-1965 po dwudziestu sześciu
latach od ukończenia studiów. Wtedy postanowiliśmy, że będziemy się
spotykać regularnie, by wspominać czas studiów i swej młodości,
bawić się, póki zdrowie i siły dopisują, a przy okazji poznawać ciekawe zakątki naszego kraju.
***
Chronologia spotkań, jakie od tamtej pory miały miejsce przedstawia się
następująco: 1991 Rycerka – organi-
2010 Sobków – organizatorzy W. Liszka, A. Trytko i U.J. Hermansonowie,
2011 Bocheniec – organizator W. Liszka, 2012 Bocheniec – organizatorzy
W. Liszka, E. Miciek, 2013 Pilica – organizatorzy W. Liszka, E. Bodzioch
z mężem i E. Miciek.
Jaki charakter i przebieg mają nasze spotkania, jaka jest ich treść opiszę na przykładzie dwóch ostatnich,
jakie odbyły się w 2012 i 2013 roku.
***
Rok 2012 (9-11 czerwca) – Bocheniec k/Małogoszcza. Udział wzięło 40
osób.
Scenariusz jak co roku: gorące powitania, potem obiad i spotkanie organizacyjne przy kawie. W jego trakcie
Wciąż niesyci wrażeń
z koleżeńskich spotkań
Rocznik 1961 - 1965
zator W. Liszka, 1993 Rynia – organizatorzy M. Trzaska, K. Zielińska, T.
Kiełczewski, 1995 Poraj – organizator M. Własak, K. Cylc, 1997 Giżycko
– organizator W. Graczyk, 1999 Wisła
– organizatorzy W. Liszka, A. Piechniczek, C. Okoński, J. Borski, 2001 Cetniewo – organizator Z. Szot, B. Czajkowski, E. Tomczak, 2003 Kłębowo
– organizator M. Szpecht, 2005 Krasnobród – organizatorzy J. Kozak, M.
Daca, R. Kalinowska, 2007 Międzybrodzie – organizatorzy W. Liszka,
A. Trytko, 2009 Augustów – organizatorzy J. Kuźmicki, A. Wróblewska,
rozdano ważne nominacje zjazdowe: Marszałek Senior Zjazdu – Zbyszek
Szot, Chorążyna – Krysia Zielińska,
Kaowiec – Czesiu Okoński, Kwatermistrzyni – Ala Wróblewska, Naczelny Strażak – Tomek Kiełczewski, Wodzirej – Wojmir Kowalski z dwiema
asystentkami – Olą Teslar i Elą Miciek, Maruda – Januszek Rudawski,
Podczaszy – Ludwik Wardzyński, Podstolina – Tereska Mosiej, Przewodnik – Ela Bodzioch. Każdej nominacji
przypisany jest zakres obowiązków,
do honorowego wypełnienia których
zobowiązał się każdy nominat.
1
8
Marszałek Senior trzykrotnie uderzając „laską marszałkowską” uroczyście otworzył zjazd. W pierwszym
punkcie programu kilku osobom wręczone zostały dokumenty potwierdzające nabycie sprawności Weterana
Zjazdowego (trzynastokrotne przybycie na kolejny zjazd) oraz kamizelka
arlekina, dla wyróżnienia spośród pozostałych. Otrzymali je – Czesiu Okoński, Januszek Rudawski, Rysiu Dziemba, Włodek Liszka, Tereska Mosiej,
Ola Teslar, Krysia Zielińska, Ala Wróblewska, Eliza Kędzierska, Ludwik
Wardzyński, Ela Miciek i Lilka Burak.
Wszyscy pozostali otrzymali potwierdzenie uzyskania sprawności Zjazdowego Wygi a ich współmałżonkowie
sprawności Pomocna Dłoń.
Wśród rozdanych upominków znalazły się też: szaliki z napisem Polska
(był to rok EURO) i butelki z zawartością wyprodukowaną w puszczy Knyszyńskiej na bazie „trawki żubrowej”.
Czesiu Okoński „Kaowiec” zaprezentował film z wszystkich naszych
zjazdów. Na ekranie pojawili się nieobecni już koledzy – Heniek Abrycki,
Krzysiek Kolęda, Krzysiu Ruzikowski,
Sławek Kowalczyk, Jasiu Kuźmicki,
Antek Kurcz, Basia Wilowska, Anielka
Kołodziej, Jurek Borski, Ewa Strzała,
Jurek Ziemba, Lechu Potoczek. Tym
wspomnieniowym akcentem zakończyło się spotkanie organizacyjne.
Pod wieczór, odświętnie ubrani,
przybyliśmy na uroczystą kolację.
Wodzirej z asystentkami przygotował
kilka zabaw. Miały służyć jako przerywniki w jedzeniu i tańcach. Przy
wejściu każdy otrzymał kotylion z wypisanym nazwiskiem danej osoby.
Utworzone w ten sposób pary były
później proszone do zabaw. Po toa-
2
ście powitalnym wzniesionym przez
Marszałka Seniora natychmiast przystąpiliśmy do jedzenia, potrawy ledwo mieściły się na stole. Po zaspokojeniu pierwszego głodu, Wodzirej
rozpoczął zabawy. Trwały bez przerwy do nocy.
Następnego dnia, w niedzielę 10
czerwca, po śniadaniu wyruszamy na
wycieczkę do Kurozwęk na zwiedzanie pałacu i hodowli bizonów. Pałac
ładny, choć nie należy do zabytków
z najwyższej półki, po odrestaurowaniu wnętrz pełni również funkcje
komercyjne – hotel, organizowanie
przyjęć itp. Obok pałacu właściciele
prowadzą mini-zoo i hodowlę amerykańskich bizonów.
nych było… poczęstowanie wszystkich obecnych swym wyrobem.
Ognisko płonęło pięknym płomieniem, aż tu nagle – burza i ulewny
deszcz. Chronimy się pod wiatę. Sytuację ratuje Zbynio Szot – Człowiek Orkiestra, sięgając po akordeon. W rytm
jego piosenek i melodii, pod wiatą odbyła się potańcówka.
Poniedziałek 11 czerwca 2012 r. pożegnalne śniadanie, „gadu-gadu”, życzenia pomyślności na przyszłość.
Wszyscy, którzy otrzymali nominacje
na funkcje zjazdowe, wyrazili zgodę na
ich pełnienie w roku następnym. Na następne spotkanie każdy musi zabrać ze
sobą „Indeks Absolwenta”, w którym
potwierdzona zostanie jego obecność
3
4
Wozem westernowym odbywamy
przejażdżkę pośród żyjących na wolności bizonów. Najładniejsze są małe
bizonki. W mini-zoo są jeszcze dziki,
strusie, osiołki, lamy – w sam raz do
oglądania dla maluchów. A dla tatusiów bar „Pod Bizonem”.
Po powrocie do ośrodka jemy obiad
i niedługo potem „Kaowiec” zaprasza
na zabawy integracyjne. Cała grupa podzielona na 5 zespołów 6-osobowych,
które mają do zaliczenia pięć konkurencji: „kop trepem”, „rzut żelastwem
do wiadra”, „rzut kulami do dołków”,
„strzelanie z wiatrówki” i „łowienie rybek”. Na dokładkę jeszcze – „rzut jajkiem do celu” i zgadywanka „co Robinson Crusoe zabrał na wyspę”.
Wieczór, zbieramy się pod wiatą wokół ogniska. Kuchnia podrzuciła doskonałe jedzonko, a Podczaszy
ogłasza konkurs na nalewkę własnej
roboty. Startuje pięć nalewek. Trudne
zadanie ma Jury, bo smaki wyborne.
Wreszcie ogłoszenie werdyktu i rozdanie medali. Zwyciężył wyrób Krysi
Golby, wyróżniono także nalewkę Zofii Jabłońskiej i Wandy Wardzyńskiej.
Nagrodą dla zwycięzców i wyróżnio-
5
na zjeździe oraz zdobyte sprawności
zjazdowe. Marszałek Senior dziękuje organizatorom i uczestnikom i trzykrotnie uderzając laską o podłogę – oficjalnie zamyka zjazd. Mówimy sobie:
do zobaczenia za rok w Pilicy!
***
Rok 2013 (12-14 czerwca) Pilica k/Zawiercia. Przyjechało tylko 30
osób. Powody absencji różne – opieka
nad chorym, pogrzeb, jubileusze, wyjazd zagraniczny itp.
Marszałkiem Seniorem nominowany został Włodek Graczyk. Wieczorem – bal, który dodatkowo uatrakcyjnili konkursami Mira i Tomek
Kiełczewscy. Janusz Rudawski przeprowadził konkurs na najlepszą parę
taneczną. Zwyciężyli Ewa Liszka
i Edek Sterczewski.
Nazajutrz po śniadaniu wyjazd do
Ogrodzieńca – zwiedzanie zamku
i grodu na Birowie. Piękna pogoda,
sporo zdjęć, niezapomniane wrażenia.
Po obiedzie Czesiu Okoński – przeprowadza integracyjne zabawy. Udział
biorą wszyscy, najlepsi zostają nagrodzeni. Po zabawach przygotowania do
ogniska. Duża wiata, grill, steki, że-
berka, pieczone kiełbaski i ognisko.
Trochę napojów wyskokowych, spontaniczne tańce i śpiewy. Ludwik Wardzyński przeprowadził konkurs nalewek własnego wyrobu – zasłużenie
zwycięzcą został Andrzej Golba mąż
Krysi Borkowskiej. Zwolna zaczynamy się specjalizować w produkcji nalewek i nie można powiedzieć, że nam
one nie smakują.
Piątek – dzień wyjazdu. Po śniadaniu spotykamy się przed budynkiem,
tworzymy krąg, śpiewamy pożegnalne
piosenki, wspominamy minione trzy
dni.
Następne, 15 spotkanie odbędzie
się w dniach 10-13 czerwca 2014 roku
w Niedzicy, nad Zalewem Czorsztyńskim, Pieniny.
Obyśmy tylko zdrowi byli!
Włodzimierz Liszka
Oświęcim, styczeń 2014 r.
Fotografie ze zbiorów autora.
1 – Szczyrk 2007;
2 – Góra Żar, czerwiec 2007,
3 – Wilno 2009;
4 – pod Św. Krzyżem 2010;
5 – Sobków 2010.
9
jubileusze
Prof. dr hab.
Ryszard Żukowski
Prof. dr hab.
Henryk Sozański
Ryszard Żukowski (ur. 1932 r. w Wilnie) szkołę podstaHenryk Andrzej Sozański (ur. w 1939 r. w Probużnie) był
wową i liceum ukończył w Olsztynie. Uprawiał wiele dyscyczynnym sportowcem, uprawiał skok wzwyż, był rekordziplin sportu, poziom kadry narodowej juniorów osiągnął
stą Polski juniorów i reprezentantem kraju. W 1962 r. ukońw rzutach lekkoatletycznych i piłce ręcznej.
czył z wyróżnieniem studia w Akademii Wychowania FizyczW 1951 rozpoczął studia w AWF w Warszawie. Na III
nego w Warszawie. Pracował jako szkoleniowiec w CWKS
roku studiów podjął pracę nauczyciela akademickiego w ZaLegia w Warszawie w sekcji lekkiej atletyki do 1972 r. Wśród
kładzie Lekkiej Atletyki, obok
jego wychowanków byli repretak znakomitych specjalistów,
Profesor Ryszard Żukowski obchodzi w br. jubileusz 60-lecia, zentanci Polski w skoku w dal
jak: Zygmunt Pabiś, Antoni
i trójskoku, medaliści mia Profesor Henryk Sozański 50-lecia pracy naukowoMorończyk, Zygmunt Szelest,
strzostw Europy juniorów.
-dydaktycznej w Akademii Wychowania Fizycznego
Włodzimierz
Drużbiak.
Pracę
naukowo-dydakJózefa Piłsudskiego w Warszawie.
Uczestniczył w pracach wielu
tyczną podjął w 1969 r. jako
zespołów badawczych, ich
asystent w Zakładzie Sporwyniki publikował w wydawtu Instytutu Naukowego Kulnictwach monograficznych,
tury Fizycznej w Warszawie.
skryptach,
podręcznikach.
W 1971 r. przeszedł do praW 1966 obronił pracę doktorcy w Zakładzie Teorii Sportu
ską, przygotowaną pod kieAWF. W okresie od 1984 do
runkiem prof. Stefana Woło2008 r. był jego kierownikiem.
szyna. W latach 90. poświęcił
Stopień doktora nauk wysię badaniom problemów
chowania fizycznego otrzymał
kształcenia, pracy i zawodu
w 1970 r., stopień naukowy
trenera. Wyniki tych badań
doktora habilitowanego nauk
ukazały się w monografii pt.:
o kulturze fizycznej, w zakre„Zawód i praca trenera”
sie teorii sportu – w 1987 r. 1
(1984). Stała się ona podstawą
listopada 1990 r. otrzymał mianadania mu stopnia doktora
nowanie na stanowisko profehabilitowanego w 1990 roku. Dziewięć lat później otrzymał
sora nadzwyczajnego na Wydziale Wychowania Fizycznego
tytuł profesora nauk o kulturze fizycznej.
AWF Warszawa. W 1994 r. otrzymał tytuł profesora zwyczajProf. Ryszard Żukowski, nauczyciel akademicki AWF
nego.
w Warszawie, pełnił funkcje: prorektora, dyrektora InstytuRektor AWF Józefa Piłsudskiego w Warszawie w trzech
tu Sportu, kierownika Zakładu Lekkiej Atletyki. Jako trener
kadencjach: 1996-1999, 1999-2002, 2005-2008. Przewodniklasy mistrzowskiej w lekkiej atletyce pracował w AZSczący Konferencji Rektorów AWF oraz członek Centralnej
AWF, a także w innych klubach warszawskich i kadrze naKomisji ds. Stopni i Tytułów w latach 2003-2009.
rodowej PZLA. Wypromował ponad 400 magistrów, 150 treDorobek naukowy prof. Henryka Sozańskiego stanowi
nerów i 7 doktorów.
ponad 300 pozycji, w tym 33 książki. Jego zainteresowania
Obecnie pracuje na Wydziale Wychowania Fizycznego filii
naukowo-badawcze koncentrowały się na problematyce treAWF w Białej Podlaskiej. Jest wieloletnim działaczem ruchu
ningu sportowego, sprawności fizycznej, uwarunkowaniach
sportowego i olimpijskiego; członkiem Akademii Olimpiji skutkach treningu (obciążeń treningowych) na organizm
skiej i Klubu Fair Play PKOl, Komisji Kształcenia i Doskonai sprawność fizyczną dzieci i młodzieży. Wypromował ponad
lenia Kadr Trenerskich Ministerstwa Sportu i Turystyki.
350 magistrów i 18 doktorów nauk o kulturze fizycznej.
Profesor jest autorem kilkuset prac: naukowych, metoZa kadencji prof. Henryka Sozańskiego jako rektora
dycznych i popularno-naukowych z zakresu kultury fizyczAWF nawiązała współpracę z ośrodkami akademickimi
nej (teoria sportu, ruch olimpijski, edukacja olimpijska,
w Europie środkowej i wschodniej, m.in. z Instytutem Kulwartości sportu i olimpizmu). W październiku 2013 roku
tury Fizycznej w Kijowie i Lwowie.
w Białej Podlaskiej uroczyście obchodzono Jubileusz 60-leProf. Henryk Sozański otrzymał tytuł doctor honoris
cia pracy zawodowej Profesora. Z tej okazji wydana została
causa Państwowego Uniwersytetu Wychowania Fizyczneksiążka pt: Trener – wczoraj, dziś, jutro, prezentująca Jego
go i Sportu w Kijowie oraz AWFiS w Gdańsku oraz nagrodę
sylwetkę i wypowiedzi osób z którymi współpracował.
„Olimpionik” (1996). Odznaczony został Krzyżem OficerZa zasługi na polu nauki i kształcenia oraz działalność
skim Orderu Odrodzenia Polski (1999).
społeczną prof. Ryszard Żukowski został uhonorowany wieW ub. roku prof. Henryk Sozański został odznaczony
loma odznaczeniami państwowymi (m.in. Krzyżem Oficer,,Medalem za Zasługi dla Akademii Wychowania Fizyczneskim OOP), resortowymi i związkowymi.
opr. Z.S.
go Józefa Piłsudskiego w Warszawie”. opr. J. K.
10
wspomnienia
Przez długie lata studenci AWF Warszawa zajęcia z zakresu narciarstwa odbywali w Zieleńcu, małej wiosce, położonej
powyżej Dusznik-Zdroju, gdzie nigdy nie brakowało śniegu,
a spośród stoków o różnorodnej konfiguracji można było bez
trudu wybrać taki, który odpowiadał aktualnym umiejętnościom narciarskim poszczególnych grup.
Był rok 1963. Przyjechaliśmy do Zieleńca na drugi programowy kurs narciarstwa. Moją grupę stanowili przyszli specjaliści narciarstwa: instruktorzy i trenerzy. Po tym dwutygodniowym kursie, wszystkich nas czekały „wędrówki narciarskie”.
Głębiej zapadają w pamięć zdarzenia szczególne, silne przeżycia,
zarówno radosne jak i przykre. Wiele takich zdarzeń z okresu studiów potrafię odtworzyć bez większego trudu, chociaż upłynęło
od nich już sporo czasu. Muszę jednak przyznać, że nawet te odbierane wtenczas jako nie najprzyjemniejsze, dziś nabierają ciepłej
barwy. Tak jest również z „zimowymi wędrówkami”.
Ostatni odcinek trasy wędrówek, prowadzący ze schroniska na Szrenicy, przez Halę Szrenicką, do Szklarskiej Poręby, też dobrze zapamiętałem. Obie nartostrady wychodzące
z Hali Szrenickiej – Lolobrigida i Filutek – wyglądały podobnie, były to zlodowaciałe rynny. Jazda w takich koleinach nie
jest ani przyjemna, ani bezpieczna. Ale większą jej część udało się nam pokonać bezwypadkowo. Pozostały, wydłużony,
płaski odcinek niektórzy z nas, za podszeptem złego ducha,
postanowili skrócić. Zeszliśmy z nartostrady i skierowaliśmy
się w stronę wodospadu Kamieńczyk. Obok niego zbiegała
ostro w dół, kilkudziesięciometrowa przecinka. Zjazd nią nie
byłby problemem, gdyby nie to, że jej środkiem ciągnęły się
dziury, jedna głębsza od drugiej. Jedyna możliwość dotarcia
na dół, to zjazd tuż przy ścianie lasu. Każdy błąd kończył się
fatalnie; wpadnięcie w dziury oznaczało sponiewieranie nar-
Pamięć
krajobrazu
Turystyka, obozy wędrowne (piesze, rowerowe, kajakowe,
żeglarskie) to stały punkt programu studiów od początku istnienia naszej Szkoły, czyli przedwojennego Centralnego Instytutu Wychowania Fizycznego (CIWF). Wówczas obejmował je
przedmiot o szerszym znaczeniu – krajoznawstwo. Celem tego
przedmiotu, jak wskazywała nazwa, było – poznawanie kraju,
jego regionów, docieranie do najpiękniejszych zakątków Polski. Poznawanie ich historii, kultury, obyczaju, krajobrazu.
Innym celem tych zajęć było praktyczne uczenie się zasad
dobrej organizacji takich przedsięwzięć. Ich znajomość dla
przyszłego nauczyciela wychowania fizycznego miała bardzo
ważne znaczenie.
Każde takie wędrówki miały też walor integracyjny. Wiele
było sytuacji, kiedy pokonanie trudności wymagało solidarnego działania, pomocy słabszym (zwłaszcza dziewczętom – grupy były koedukacyjne).
***
Zasadniczą trudnością wędrówek narciarskich w okresie
moich studiów nie były trasy, choć nie należały do łatwych,
lecz fakt, że trzeba było je pokonać w butach i nartach zjazdowych. Przemieszczanie się terenowe z użyciem takiego sprzętu, z solidnie obciążonym plecakiem, to mała przyjemność.
A niekiedy do pokonania były odcinki kilkunastokilometrowe.
***
Najlepiej pamiętam środkowy odcinek trasy naszej wędrówki z Karpacza do Szklarskiej Poręby, wiodący granią górską,
ale szeroką, przetartą. Pogoda tego dnia była znakomita – niebo przejrzyste, bezwietrznie, nie za zimno. Nie musieliśmy się
spieszyć, robiliśmy przystanki, by napatrzeć się gór.
Schronisko na Szrenicy, gdzie mieliśmy nocleg – stare, drewniane, mocno przewiewne. Jak każdego wieczora, po standardowej kolacji: kubek gorącej herbaty, kromka chleba z masłem,
kawałek kiełbasy czy jakiejś konserwy i zaraz każdy szukał wygodnej pozycji dla odpoczynku. Dużo rozmawialiśmy ze sobą.
Mówiło się zwykle o tym, cośmy przeszli tego dnia oraz o tym,
co nas czeka nazajutrz. Z wykonywaniem przydzielonych obowiązków na dany dzień nie było żadnych problemów.
Zimą 1963 roku na trasie wędrówki narciarskiej ze schroniska
Samotnia do schroniska na Szrenicy – śniegu nie brakowało.
ciarzem, lądowanie w lesie mogło kosztować jeszcze drożej.
Jakim cudem, cali i zdrowi znaleźliśmy się na dole, tego nie
umiem wytłumaczyć. Dość na tym, że krótko potem, w miłej
hotelowej kawiarence w Szklarskiej Porębie podsumowywaliśmy w dobrych nastrojach nasze „wędrówki narciarskie”.
***
Gdy teraz wspominam tamto wydarzenie, dochodzę do
wniosku, że do pełnej satysfakcji brakowało nam jednego – butów i nart turystycznych. Krajobrazy oglądane po drodze mają
w pamięci trwałe miejsce.
Andrzej Pac-Pomarnacki
11
Wieści z diaspory
Niemała grupa absolwentów naszej Uczelni
żyje na obczyźnie, w rozproszeniu – w diasporze. Wyjechali w poszukiwaniu pracy, bardziej atrakcyjnej, lepiej płatnej. Wcześniejsi
emigranci pragnęli żyć w wolnym świecie.
Umiejętności nabyte na studiach oferują
nowym pracodawcom stając do rywalizacji
w silnej konkurencji. Jak sobie radzą na polu
zawodowym, jak im się powodzi? – Tym
sprawom poświęcamy tę rubrykę.
sze było łóżko. Takie to wówczas prowadziłem życie. Dodam, że wspólnie
z kolegą z rocznika, Waldkiem Nowakowskim rozpoczęliśmy w akademiku twórczość artystyczną. To znaczy,
Waldek rzeźbił figurki w czarnym dębie wydobywanym z dna Wisły, a ja
byłem menedżerem, organizowałem
wystawy, sprzedaż, a raz nawet występ w telewizji. Waldek był asystentem w Zakładzie Podnoszenia Cię-
Brytyjska ekspedycja dla upamiętnienia 25 rocznicy objęcia tronu przez
królową Elżbietę trwała 6 miesięcy.
Jej celem było wyrażenie woli kontynuowania przyjaźni z krajami i mieszkańcami byłych kolonii. Po drodze
do Indii odwiedziliśmy Syrię – teraz
zniszczone Aleppo, Damaszek, Bagdad i babilońskie ogrody, Isfahan,
gdzie w 1941 roku, po opuszczeniu syberyjskich łagrów, napływali Polacy
Szkoci nie są skąpi
a golf jest grą dla wszystkich
– rozmowa z Czesławem M. Krukiem
Kiedy wybierałeś się na studia do AWF interesowało Ciebie wiele sportów – lekkoatletyka, piłka nożna, koszykówka, gimnastyka. W trakcie studiów natomiast wybrałeś
specjalizację w zakresie rehabilitacji ruchowej. W polu zainteresowania pojawiła
się też turystyka.
- W jakim charakterze podjąłeś pracę po
studiach?
Najpierw pracowałem jako szkoleniowiec w Radzie Głównej LZS, do
której trafiłem dzięki pomocy kolegi - awuefiaka, Maćka Sadowskiego
oraz jako doktorant - asystent w Katedrze Turystyki. Myślałem o tym, żeby
mieć przed nazwiskiem skrót „dr”, to
miało dodawać powagi i prestiżu. Rozpocząłem też podyplomowe studia na
Wydziale Urbanistyki i Planowania
Przestrzennego Politechniki. Ponieważ awuefiacy, to nie próżniacy, dostałem pełny etat w P.P. Uzdrowisko Konstancin, jako rehabilitant w Instytucie
Reumatologii.
Jak widzisz, Andrzeju, zaczynałem
świetnie, tyle tylko, że nie mając zameldowania stołecznego (przepis nie
do pomyślenia w normalnym kraju),
musiałem się „ukrywać”. Dzięki życzliwości Uczelni i p. Ejmonta, kierownika akademika, przez cztery lata
mieszkałem w „łazience” (ogólna łazienka była za ścianą), ale ponieważ
miałem dużo zajęć, więc najważniej-
12
żarów na 2-letnim kontrakcie. Nagle
ten nasz „wspaniały świat” się zawalił. Otrzymaliśmy nakaz wyprowadzenia się z naszych łazienkowych pokoików.
Wszystko w moim życiu zawdzięczam uporowi i znajomym. Tak było
i w tym krytycznym momencie. Moja
znajoma, Ewa Krasnodębska poradziła mi wyjazd do Francji, a pomógł
kolega z Zakładu Turystyki, Rysiek
Suda. I tak rozpoczęły się moje „życiowe cuda”.
Najpierw – Szwecja, kłopoty z wizą.
Pomogli Duńczycy. Nauczyłem się
trochę języka, popracowałem w szpitalu, zaoszczędziłem kilka koron,
a ponieważ tegoż 1970 roku były początki rewolucji społecznej w Gdańsku, zostałem za granicą. Do Kanady
wyjechałem tylko dlatego, że znałem
tam kogoś z AWF.
Podróże, poznawanie świata to marzenie wielu ludzi. Aby mogło się ono ziścić,
trzeba mieć środki. Lista krajów i trasy podróży, jakie odbyłeś robi imponujące wrażenie. – W jaki sposób udało Ci się ten cel
zrealizować?
Jako uczeń podstawówki w Radomiu kupowałem tygodnik „Dookoła
Świata”. Wtedy marzyły mi się podróże po świecie. W 1977 roku okazało
się, że te marzenia pozostają wciąż
żywe.
i tworzyła się Armia Andersa. Indie –
wspaniałe, ciepłe, pełne ludzi, bogactwa i biedy. Afganistan z serdecznymi
nomadami.
Nie była to podróż turystyczna.
Każda 30-35 osobowa grupa była odpowiedzialna za prowadzenie autobusu, wyżywienie (na ten cel miała 5 )
i zgłoszenie się w odpowiednim punkcie dla złożenia kurtuazyjnej wizyty.
Czesław M. Kruk jest absolwentem Akademii
Wychowania Fizycznego w Warszawie (1962-1966).
Od 1977 roku mieszka w stolicy Szkocji, Edynburgu.
Odwiedzaliśmy szkoły i uniwersytety,
odbywaliśmy spotkania z pieśnią i tańcem. Trudna, męcząca ekspedycja, ale
ja, awuefiak, miałem wspaniałe przygotowanie wytrzymałościowe, wyrobione podczas zajęć z lekkoatletyki prowadzonych przez dr Kurasia. Dzięki
niemu potrafiłem kiedyś w trzy dni samochodem pokonać trasę z Toronto
w Kanadzie do Acapulco w Meksyku.
Dorzucę jeszcze, że widziałem na
własne oczy zabalsamowanych twórców komunizmu, Lenina w Moskwie
i Mao w Pekinie. Na potwierdzenie tego
posiadam „czerwoną książeczkę”.
Jak doszło do tego, że wylądowałeś w Szkocji – jak się okazało – na stałe?
Poznałem uroczą Szkotkę, która pamiętała z opowiadań rodziców,
jacy to wspaniali byli polscy żołnierze podczas drugiej wojny światowej.
Mówiła, że to świetni tancerze i dżentelmeni. Nasz nauczyciel tańca, Czesław Sroka wyszkolił mnie na tyle, że
mogłem udowodnić przyszłej żonie,
że nie tylko poleczki są moją umiejętnością.
Doszedł jeszcze jeden fakt. Otóż wujek mojej żony uratowany został przez
w pracy na Zachodzie. To chyba wyjaśnia sprawę.
Golf posiada długą i bogatą historię. Szkocja poznała tę grę już bardzo wcześnie.
Jaka tajemnica tkwi w golfie, że współcześnie uprawiają go miliony ludzi na całym
świecie. Ty również stałeś się jego miłośnikiem – grasz i popularyzujesz golfa, jesteś
członkiem golfowych towarzystw…
Należę do czterech klubów (spore
wydatki, ale oszczędzam na paleniu),
jestem również członkiem Brytyjskiego Stowarzyszenia Kolekcjonerów
Golfa.
Międzynarodowy Turniej Hickory w Sobieniach Królewskich 2013 r.
Dla emigranta zasadniczy problem stanowi adaptacja do nowego otoczenia; inny
język, klimat, krajobrazy, ludzie i zwyczaje. Przypuszczam, że w Twoim przypadku
proces ten przebiegał łagodniej z uwagi na
fakt, że Twoją żoną została Szkotka…
Język jest bardzo ważny, ale ważniejsza jest chyba decyzja odcięcia się
Pinehurst, Północna Karolina , 2011 r, mecz USA - Europa,
C. M. Kruk w środku
od przeszłości na tyle, aby móc żyć
w nowym środowisku bez bólu i tęsknoty. Potrzebowałem aż dziesięciu
lat, aby zrozumieć nowe środowisko
i wdrożyć się w nowe życie. Szybciej
jest się akceptowanym, jeśli się wykazuje chęć do tworzenia czegoś w nowym środowisku.
polskich marynarzy z krążownika „Burza” na Morzu Północnym w 1940 roku,
o czym sam chętnie opowiadał.
Szkoci są niezwykle szczodrzy
i życzliwi, szczególnie wobec Polaków, więc bardzo szybko poczułem
się wśród nich jak u siebie w domu.
Jaką wartość na rynku pracy w Szkocji
miały Twoje umiejętności i wiedza nabyte
w czasie studiów w Akademii? Jak przebiegała Twoja kariera zawodowa w Szkocji?
Według mnie ludzie dzielą się na
dwie grupy: absolwenci AWF Warszawa oraz ci, którzy chcieliby być absolwentami AWF. Przyznam się, że
bardzo szybko poznano się na moich
kwalifikacjach i nie miałem trudności w pracy w rehabilitacji czy w sporcie. Moi koledzy i koleżanki z roku,
z którymi utrzymuję kontakt – Inka
Stucker z Kalifornii, Basia Marchewka z Vancouver, Mirek Stpicki i Kazio
Bablich z Toronto, Longina Łuszczewska ze Sztokholmu, Rysiek Samborski z Austrii, Renata Głowacka z Edmonton, Marysia Zdzieniecka z New
Yorku, Rysiek Zyśko z Clewland, Staszek Musiałczyk z Hamburga, Ewa
Tobolewska z Montrealu, czy tutaj,
w UK, Jurek Maciukiewicz, z którym
trenowałem trochę lekką atletykę pod
okiem p. Drużbiaka – wszyscy oni
mieli świetne stanowiska i sukcesy
Bliżej poznałem grę w golfa, kiedy
pomagałem grać niewidomym. Tak
się nią zaraziłem, że teraz, po prostu,
ją uwielbiam. W Szkocji, nie bez racji,
mówi się: golf to nie jest gra, to choroba.
C.M. Kruk z Pucharem 7 Grail,
USA, Północna Karolina, 2011 r.
Golf jest towarzyską grą, którą można uprawiać od wczesnej młodości do
późnej starości. Grywam czasami z kolegami, którzy są już dobrze po 90.
i wcale niełatwo z nimi wygrać mecz.
Gra jest handikapowa, więc wszyscy
startujemy z jednakowej pozycji. Odbywa się na powietrzu, często w ciekawych widokowo okolicach. Do gry nie
potrzeba wielkiej siły fizycznej, potrzeba za to cierpliwości, pełna jest niespodzianek, no i stanowi znakomitą okazję do towarzyskich spotkań z ludźmi
z różnych sfer życia, czy, jak w moim
przypadku, z różnych krajów.
Obiegowa opinia głosi, że Szkoci są skąpi.
Na ten temat krążą dziesiątki dowcipów,
np. Jak zaczyna się każda szkocka książka
kucharska? „Pożycz kilo mąki i trzy jajka...”.
Wśród Szkotów żyjesz już wiele lat, zdołałeś ich dobrze poznać. – Powiedz, czy ta
opinia nie jest dla nich krzywdząca?
Tylko ignoranci zajmują się opowiadaniem takich kawałów. Zresztą przypuszcza się, że wymyślają je
sami Szkoci, żeby się o nich mówiło na świecie. Szkoci są najbardziej
szczodrym narodem, z jakim miałem
okazję się zetknąć, a było ich sporo.
Szkoci są oszczędni i rozsądni w wydatkach, ale gdy przychodzi potrzeba pomocy innym, są na pierwszym
miejscu w świecie. Doznałem tego
nie tylko wtedy, gdy potrzebowałem
sponsorów biegnąc w Edynburskim
Maratonie w 1985 roku dla mojego
szpitala, aby zdobyć środki na zakup sprzętu rehabilitacyjnego. Kiedy nastał w Polsce stan wojenny, akcja zbiórki darów żywnościowych,
13
pieniężnych dla zaopatrzenia szpitali
– trwała w Edynburgu pół roku. Osobiście uczestniczyłem w zbiórkach
i dowożeniu darów do kraju.
Aleja Absolwentów
Polonia szkocka jest dość liczna. – Czy miałeś okazje do bliższych kontaktów z Polakami, czy może wśród nich znaleźli się jacyś awuefiacy?
W Edynburgu podobno mieszka
ponad 18 tys. Polaków. Muszę przyznać, że jeszcze nie spotkałem awuefiaka. Znam dość dobrze miasto
i trochę ludzi wśród Polonii. Młodzi
ludzie obecnie inaczej patrzą na życie
niż my, już półwieczna Polonia. Jurek
Maciukiewicz jest warszawskim awuefiakiem, z którym utrzymuję kontakt
i zawsze jesteśmy gotowi do pomocy
jeden drugiemu.
Jak często odwiedzasz Polskę, swój rodzinny Radom? Czy przy takich okazjach zaglądasz na Bielany, do Akademii? W przyszłym
roku przypada 85-lecie Akademii Wychowania Fizycznego, odbędzie się zjazd absolwentów.
– Czy się na nim spotkamy?
Polaka można wywieźć na drugi koniec świata, ale Polski nie można wyrwać z jego serca. Od lat odwiedzam
Radom i rodzinę, przyjaciół, szkołę
„budowlankę”, ale moje ulubione zajęcie, to współpraca z Miejską Biblioteką. Sponsoruję konkurs artystyczny
dla dzieci w wieku 5-9 lat zwany Światowym Dniem Pluszowego Misia.
Wspieram też konkurs Bibliotekarki Roku. Od dziecka kochałem książki i uwielbiam panie bibliotekarki, bo
zawsze mi pomagały. Zajmuję się również promowaniem miasta przez czytanie „Miesięcznika Prowincjonalnego” – jest świetnie wydawany. Bywam
na zjazdach naszego Rocznika 66, które co roku organizujemy w różnych
okolicach kraju od 23 lat. Tam właśnie wspominamy przy ognisku Akademię i ze śpiewem dziękujemy Jej, że
nas dobrze wychowała. Będę oczywiście na Zjeździe z okazji 85 rocznicy
Mojej Alma Mater. Przyjadę, aby zobaczyć się z kolegami z innych roczników, których mam nadzieję rozpoznać
i aby jeszcze raz oddychać bielańskim
powietrzem, które – mam nadzieję –
pomoże dotrwać do setki.
Dziękuję ci za tę rozmowę, z twoją
osobą kojarzy mi się nasza studencka
gazetka „Miniatury”, dzięki temu natychmiast poczułem się młodszy.
Rozmawiał:
Andrzej Pac-Pomarnacki
Warszawa-Edynburg, styczeń 2014 r.
14
Projekt Alei Absolwentów zyskuje coraz większą liczbę zwolenników. Akcję
wsparły już 252 osoby. Bardzo pozytywnie reagują na nią nasi absolwenci zza granicy przesyłając wpłaty na nasze konto. Mamy już zakupione i wygrawerowane słupki, które umieścimy przed każdym drzewem. Ustawimy je wczesną wiosną.
Pozyskaliśmy ważnego partnera dla naszego projektu. Bank WBK BZ zgodził się sfinansować tablice z biogramami medalistów igrzysk olimpijskich – naszych absolwentów. Tablice te rozmieszczone zostaną wzdłuż tzw. Osi Kusocińskiego przecinającej naszą Aleję.
Całość stworzy kameralny zakątek, miejsce spotkań, spacerów i zadumy nad czasem kiedyś tu spędzanym. Cały projekt planujemy zamknąć do września 2015 roku, kiedy odbędzie się Zjazd Absolwentów z okazji 85-lecia.
Na sąsiedniej stronie drukujemy pełną listę nazwisk darczyńców, którzy wsparli naszą
akcję. Dziękujemy Wam za to.
Zbieramy jeszcze fundusze na chodnik i krawężniki, które pobiegną wzdłuż Alei. Apelujemy zatem do Wszystkich, którzy jeszcze o tej akcji nie wiedzą – wpłacajcie pieniądze na
nasze konto. Musimy zdążyć przed Zjazdem.
Prosimy o wpłaty na konto
66 1090 1014 0000 0000 0303 5233
z dopiskiem „Aleja”
Lista Darczyńców
ANTONIAK Wojciech
BANASIAK Andrzej
BEDNARCZYK Zofia
BEK Grażyna
BEK Jerzy
BIERZANEK Remigiusz
BILSKA Krystyna
BORKOWSKA Danuta
BOROWIECKI Janusz
BRAND Edward
BRONIEWSKI Kajetan
BUCZYŃSKA Barbara
BUCZYŃSKI Wiesław
BUJNOWICZ Anna
CAŁKA Ewa
CAŁKA Włodzimierz
CHEŁMECKI Jerzy
CHĘĆ Grażyna Barbara
CHOBOCKA Ewa
CŁAPIŃSKI Zbigniew
CYBULSKA-LEMPART Karolina
CYGAŃSKI Włodzimierz
CZAPSKA Elżbieta
CZECHOWSKI Marcin
CZEREMUŻYŃSKA Ewa
DANISZEWSKA Barbara
DĄBROWSKI Jan
DELBANI Hanka
DERBICH Jolanta
DŁUGOSIELSKA Maria
DŁUGOSIELSKI Marek
DUDA Wiesława
DZIESZYŃSKA Krystyna
DZIUBIŃSKA Liliana
DZIUBIŃSKI Zbigniew
FERRARA Aleksandra
GAJEWSKI Antoni
GŁAZ Andrzej
GĄSIEWSKA Wanda
GÓRECKI Tadeusz
GRACZYK Agata
GRANAT Wojciech
GROCHOWSKI Zdzisław
HACHULSKI Jacek
HANUSZ Halina
ILNICKA Lidia
JACZYNOWSKI Leszek
JAJTE Barbara
JANKOWSKA Urszula
JANOWICZ Jacek
JANUĆ Bożena
JANUĆ Wiesław
JARKOWSKA Krystyna
JEZIOREK Anna
JĘDRYSIK Mieczysław
JÓŹWIAK Zbigniew
JUNGRAV Wiera
KARDAŚ Ewa
KAHL Maria
KALECIŃSKA Joanna
KANIA Henryk
KANIEWSKI Zygmunt
KARPIŃSKA Nina
KINICKI Jerzy
KŁOS Stefan
KNAP Wojciech
KNITTEL Grażyna
KOBZA Adam
KOŁODZIEJ Zbigniew
KOPANIAK Janusz
KOPYT Andrzej
KOSELSKA Ewa
KOSIEWICZ Jerzy
KOSIŃSKI Jerzy
KOSMALA Anna
KOSMOL Andrzej
KOT Krzysztof
KOUNTY Maria
KOZDROŃ Ewa
KOZŁOWSKA Ilona
KOŹMA Marek
KRAWCZYK Jacek
KRAWCZYK Zofia
KRAWIECKA Maria
KRÓLAK Adam
KRÓLICKI Jerzy
KRZEMIŃSKI Zbigniew
KRZESIŃSKI Adam
KUCHTA Zygfryd
KUDER Anna
KWIATEK Krzysztof
LIEPELT Maciej
LISZKOWSKI Ryszard
LUBACH Krzysztof
ŁUCZYŃSKA Gabriela
MADEJ Waldemar
MARANDA Piotr
MAREK Maria
MASTALERZ Andrzej
MASZCZAK Tadeusz
MATUSIAK Beata
MATUSIAK Janusz
MATUSZKOWIAK Alicja
MICHNO Michał
MIERZEJEWSKI Zbigniew
MIKIELEWICZ Jolanta
MIKOŁAJEWSKA Anna
MISZTAL Marek
MOGIŁA-LISOWSKA Jolanta
MOLIK Bartosz
MORGULEC-ADAMOWICZ Natalia
MOSKWA Danuta
MOŚCICKI Gabriel
MULTAN Leszek
NAJMARK Eugeniusz
NAWARA Mieczysław
NAWARA Monika
NEUHORN Sławomir
NORKOWSKA Alicja
NORKOWSKI Henryk
NOSARZEWSKI Joseph
NOWAK Tadeusz
NOWICKI Tadeusz
NOWOCIEŃ Jerzy
OJRZANOWSKI Andrzej
OPASZOWSKI Benedykt
PACELT Barbara
PACELT Krzysztof
PACELT Maria
PACELT Zbigniew
PAC-POMARNACKA Ewa
PAC-POMARNACKI Andrzej
PARASZKIEWICZ Barbara
PASTUSZKO Apolinary
PASZCZYK Danuta
PAZIK Włodzimierz
PAZIO Krystyna
PERKOWSKI Krzysztof
PETROWICZ Barbara
PETROWICZ Bohdan
PIŁKA Barbara
POLISZCZUK Dmytro
POŚNIK Jan
POWSIŃSKA Katarzyna
PROŃCZUK Józef
PRZEWĘDA Ryszard
PRZEWOŹNY Józef
PRZYBYLSKI Saturnin
RAKOWSKI Andrzej
RĘKAS Aleksander
ROBACKI Andrzej
ROCZYŃSKA Ewa
RONIKIER Aleksander
ROTKIEWICZ Maria
ROŻEJ Tadeusz
RUTKOWSKI Zbigniew
RUTKOWSKI Zbigniew
RYSZKOWSKI Wojciech
RZEDZICKI Janusz
SADOWSKA Maria
SADOWSKI Grzegorz
SADOWSKI Jerzy
SAMBIERSKI Piotr
SIERADZKA Magda
SIKORA Bożena
SIKORA Szymon
SIKORA Zbigniew
SIKORSKI Waldemar
SIWEK Wiesław
SKRUDLIK Czesława
SKRUDLIK Zbigniew
SKUBIS Jacek
SŁOMIŃSKI Paweł
SŁONIEWSKA Jolanta
SŁONIEWSKi Michał
SŁONIEWSKI Sebastian
SŁUPSKI Jacek
SOBIERAJ Jan
SOZAŃSKI Henryk
SROKA Elżbieta
STANISZEWSKI Tadeusz
STĘPIEŃ Stanisław
STĘPniewSKI Roman
STROKA Piotr
SUCHANOWSKA Ewa
SUCHANOWSKI Andrzej
SYNORADZKA-KRAJNOW Regina
SZCZECHOWICZ Marian
SZCZEPAŃSKA Renata
SZCZYPIORSKI Marcin
SZOT Zbigniew
SZULC-WIDOMSKA Celina
SZWARC Zdzisław
SZYMCZAK Zbigniew
ŚCISŁOWSKA Donata
ŚLAWSKA-SZALEWICZ Jadwiga
ŚLEDZIEWSKI Dariusz
TARGOSIŃSKI Paweł
TATKO Teresa
TOKARSKI Romuald
TOMASZEWSKA Ewa
TOMCZAK Andrzej
TOMCZAK Małgorzata
TRACEWSKI Janusz
TROĆ Bogdan
TRZASKOMA Zbigniew
TUKALSKA Magdalena
TUKALSKI Ryszard
TURSKI Stanisław
URBANIK Czesław
WACHOWIAK Janusz
WASIAK Wojciech
WASILEWSKA Renata
WAŻNY Krystyna
WAŻNY Zenon
WĘŻOWSKI Jerzy
WIEDEREK Jan
WIERNIUK Andrzej
WIERNIUK Anna
WIERNIUK Barbara
WIERNIUK Wiktor
WIPLER Elżbieta
WIŚNIOWSKI Paweł
WLECIAŁ Alicja
WOJDA Grzegorz
WOJDA Ilona
WOŁOSZKO Bazyli
WÓCIK Maria
WÓTOWICZ Jacek
WRZEŚNIEWSKA Ewa
WRZEŚNIEWSKI Stefan
WSZOŁA Roman (w imieniu R-54)
WYBRANIEC Barbara
WYSOCZAŃSKA Barbara
WYSOCZAŃSKI Bartosz
WYSOCZAŃSKI Ryszard
ZABŁOCKA Barbara
ZAJKOWSKA Anna
ZAŁUSKI Stefan
ZAWADA Andrzej
ZGIŃSKA-SKIERSKA Katarzyna
ZIELIŃSKA Teresa
ZIENDALSKA Iga
ZIENDALSKI Witold
ZIENKOWICZ Elżbieta
ZIENTKOWSKA Iwona
ZIÓŁKOWSKI Paweł
ZUCHORA Krzysztof
ŻYŚKO Jolanta
ŻEMANTOWSKA Anna
ŻUKOWSKA Zofia
ŻUKOWSKI Ryszard
15
świadkowie historii
Żyjących absolwentów, pamiętających czasy CIWF i początki AWF pozostało już niewielu. Korzystajmy z każdej możliwości dotarcia do nich, gromadźmy ich autentyczne
wspomnienia o naszej Alma Mater. To bezcenne pamiątki, które należy przechować naszym następcom.
Jedną z takich osób jest 93-letnia Janina Maria Łostowska-Tenderenda. Poniżej przedstawiamy zasadnicze momenty z Jej długiego i pracowitego życia oraz krótki wywiad.
Urodziła się 2 lutego 1920 roku
w Grodnie. Dzieciństwo i młodość
spędziła w Łodzi, gdzie jej ojciec Sylwester Łostowski, były legionista i zawodowy żołnierz, objął stanowisko
urzędnika państwowego. Po odbyciu
nauki w szkole powszechnej 18 maja
1938 roku uzyskała maturę w Państwowym Gimnazjum Żeńskim im. Emilii
siedmioklasowej szkoły powszechnej.
W czerwcu 1941 roku miejscowość ta
znalazła się w Süd Ost-Preussen/Prusach Południowo-Wschodnich. Janina
i Jan Tenderendowie z kilkumiesięcznym synkiem Ryszardem zamieszkali
wówczas w Kozarzach, rodzinnej wsi
męża, gdzie Janina Tenderenda podjęła tajne nauczanie dla około 30 dzieci.
Janina Maria
Łostowska-Tenderenda
Sczanieckiej. Po otrzymaniu świadectwa maturalnego, w lipcu 1938 roku
złożyła wymagane dokumenty i przystąpiła do egzaminu kwalifikacyjnego
w Centralnym Instytucie Wychowania Fizycznego w Warszawie. Po ich
pomyślnym przebyciu Janina Łostowska znalazła się w grupie 30 dziewcząt
przyjętych na I rok i w październiku
tegoż roku rozpoczęła studia w CIWF,
późniejszej Akademii Wychowania Fizycznego Józefa Piłsudskiego.
Nauka w czasie studiów dzielona
była między liczne zajęcia przedmiotowe oraz praktyczne, wśród nich najbardziej ulubione to tańce, pływanie,
gimnastyka, ćwiczenia muzyczno-ruchowe oraz wyjazdy na obozy letnie
i zimowe.
Wybuch wojny przerwał naukę
w Akademii. W wyniku działań wojennych, wówczas panna – Janina Łostowska znalazła się w Ciechanowcu Podlaskim, na terenie Zachodniej
Białorusi. Tam wyszła za mąż za absolwenta weterynarii Uniwersytetu Warszawskiego Jana Tenderendę
i rozpoczęła pracę nauczycielki wychowania fizycz­nego w „Niepełnej Szkole
Średniej’’, o przedwojennym statusie
16
W czerwcu 1944 roku pani Janina
Tenderenda na mocy decyzji Kuratorium Oświaty w Białymstoku otrzymała zadanie zorganizowania w Kozarzach czteroklasowej szkoły (później
mianowano ją kierownikiem tej placówki). W 1946 roku państwo Tenderendowie przenieśli się do Sterdyni,
gdzie w tamtejszym Gimnazjum Samorządowym Janina Tenderenda rozpoczęła pracę jako nauczycielka wychowania fizycznego dziewcząt, a wierna
swoim pasjom powołała społecznie
działający Ludowy Zespół Taneczny „Wici”. Po kilkuletniej przerwie,
poświęconej wychowaniu kolejnych
dzieci, Barbary i Andrzeja, zorganizowała dla starszej młodzieży w Sterdyni gromadzką świetlicę i prowadziła
Zespół Taneczny w Sokołowie Podlaskim. W 1954 roku, po kolejnych kursach dokształcających, zdała egzamin
i otrzymała dyplom Nauczyciela Średnich Szkół Ogólnokształcących i Zakładów Kształcenia Nauczy­cieli. 24
czerwca 1963 roku z wynikiem bardzo dobrym obroniła pracę magisterską pt. „Gimnastyka niemiecka Adolfa
Spiessa” w Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie.
1
Rok później została powołana na
Kuratora Sądu dla Nieletnich, którą
to funkcję pełniła przez 10 lat. Za swą
działalność kulturalną w 1972 roku
została udekorowana odznaką „Zasłużony Działacz Kultury”, przyznaną przez Ministra Kultury i Sztuki.
Także w 1972 roku otrzymała nagrodę Ministra Oświaty i Wychowania za
osiągnięcia w pracy, a rok później powołano ją na stanowisko zastępcy dyrektora w Zbiorczej Szkole Gminnej
w Sterdyni. Na tym stanowisku pracowała do przejścia na emeryturę, tj. do
1976 roku.
Janina Tenderenda pełniła również
szereg innych funkcji, np. zorganizowała międzyszkolne zajęcia gimnastyki korekcyjnej dla dzieci z wadami
postawy, była prezesem Rady Zakładowej ZNP, a w roku 1975 – inicjato-
2
rem zorganizowania Izby Pamięci Narodowej im. patronki szkoły Anieli
Krzywoń w Sterdyni.
W uznaniu zasług na polu kultury,
w 1974 roku została odznaczona przez
Radę Państwa Złotym Krzyżem Zasługi,
a Zarząd Główny Związku Nauczycielstwa Polskiego w 1977 roku przyznał
jej Złotą Odznakę ZNP. Odznaczono ją
także Krzyżem Kawalerskim Odrodzenia Polski oraz Medalem Komisji Edukacji Narodowej. Do jej zasług należy
dopisać także zebranie materiałów do
Honorowej Księgi Poległych, w której
znalazło się ponad 150 osób poległych
w czasie II wojny światowej z terenu
gminy Sterdyń, współpracę z Gminnym Ośrodkiem Kultury oraz aktywny
udział w spotkaniach Sterdyniaków.
tamte czasy, zawsze zdumiewa mnie
znakomita organizacja pracy; przy takiej różnorodności zajęć nigdy żadnej
„wpadki”. Z przyjemnością szłyśmy na
każde zajęcia, czy to na boisko, czy na
salę gimnastyczną, basen lub salę wykładową. Wszędzie spotykaliśmy „kadrę”, którą mogłyśmy traktować jak
przyjaciół. Byli to ludzie znakomitej
klasy, wielkiej wiedzy, a jednocześnie
skromni. Nie ma tu miejsca, by operować przykładami miesiąc po miesiącu, więc tamtą Akademię niech opisze
określenie – Arcydzieło „in statu nascendi” („w trakcie rodzenia się”).
Dlaczego powinniśmy kochać, tak Pani
uważa, naszą Akademię?
J.T. Kochamy naszą Akademię,
Wy także, bo jest nasza, a za co jeszcze – sami musicie wiedzieć!
Musi Pani mieć jakąś cudowną receptę na
długowieczność i zachowanie wspaniałej
kondycji psychofizycznej, czy zechce Pani
nam ją zdradzić?
3
Janina Tenderenda do dziś odwiedza warszawski AWF, w 2010 roku
wzięła udział w obchodach 80-lecia
Uczelni, a w listopadzie 2013 roku
była obecna na otwarciu wystawy z historii narciarstwa jako uczestniczka
jednego z przedwojennych obozów zimowych AWF.
***
Parę miesięcy temu mieliśmy okazję spotkać się z panią Janiną Tenderendą. Zadaliśmy Jej wówczas kilka
pytań. Oto pytania i odpowiedzi.
Proszę opisać atmosferę panującą w Akademii w 1938 roku – relacje między studentami a wykładowcami, życie studentów.
J.T. Nie jestem pewna, czy potrafię
opisać atmosferę panującą w naszej
Uczelni w tamtym czasie, to znaczy od
października 1938 do lipca 1939 roku
włącznie (w legitymacji widnieje data
– październik 1939) – okres studiów
mojego rocznika. Spróbuję.
Przestrzeń, na której przebywałam pachniała lasem, była pełna zieleni i kwiatów. Jednocześnie wzbudzała
uznanie dla porządku i czystości panujących wszędzie. Kiedy wspominam
J.T. Długowieczność prawdopodobnie otrzymujemy w genach, a kondycja
fizyczna też im towarzyszy, z tym, że
(moim zdaniem) możemy ją doskonalić lub psuć. Po przejściu na emeryturę
(43 lata pracy z młodzieżą) i opanowaniu kilku poważnych dolegliwości, postanowiłam „nie dać się”. A więc:
• rower (w dalszym ciągu, pierwszorzędny rehabilitant), niestety, obecnie już nie dla mnie;
• basen – kochałam wodę i pływanie
od 10 roku życia do dziś, gdzie jest
możliwość uprawiam pływanie;
• gimnastyka, codziennie, w odciążeniu kręgosłupa (stawy kończyn są
w idealnym stanie!), zajmuje mi 20
minut.
Kondycja psychiczna:
1. miałam szczęście pokochać to, co robiłam (wbrew planom życiowym!);
2. starałam się wszędzie szukać dobra;
3. próbowałam znów stać się uczniem
(Uniwersytet III Wieku);
4. próbowałam i próbuję przypominać
sobie pewną wskazówkę na życie
poznaną około 9 roku życia, składającą się z dwóch krótkich części:
Kochaj bliźniego...!
Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę pomyślności w Nowym Roku!
Waldemar Dorcz
Fotografie ze zbiorów Janiny Tenderendy nr 1 i 3,
Zofii Jabłczyńskiej nr 2.
1 – legitymacja szkolna,
2 – z Zofią Jabłczyńską na obozie narciarskim
w Bukowinie, marzec 1939 r.,
3 – obóz wędrowny w Tatrach 1939 r.
LISTY DO REDAKCJI
Z zadowoleniem przeczytałem w poprzednim „Absolwencie” list do redakcji poruszający sprawę „Sauny Marszałka”, tego
dziwnego miejsca, które jest niby klubem
studenta, niby barem, w dodatku można
tam pograć w bilard. Tylko nie ma atmosfery, jaka bywała i ani krzty kultury. Sama nazwa „Sauna Marszałka” jest z gruntu idiotyczna. Można się domyślać, że skoro AWF
jest Józefa Piłsudskiego, to sauna jego imienia, ale dla kogoś z zewnątrz może być i innego marszałka, np. Sejmu, Senatu, nawet
podwójnego marszałka Polski i Związku
Radzieckiego Konstantina Ksawerowicza
Rokossowskiego. Interesuję się trochę historią najnowszą, lecz nigdzie nie natknąłem się na wzmiankę, że Józef Piłsudski był
zwolennikiem sauny. Skąd więc taka nazwa ni przypiął ni przyłatał?
W liście do redakcji jeden z absolwentów
poruszył sprawę byłego klubu, działającego
w tym samym miejscu, którego - niestety już nie ma. To klub pracownika i absolwenta, a od jakiegoś czasu – niestety - „Sauna Marszałka”, niby klub studencki, lecz nie
w takim znaczeniu, jakie było za czasów
pani Teresy Grochal, w którym kwitło życie
kulturalne, czuliśmy się swobodnie, nie było
gwaru, gry w bilard, ani baru z z przekąskami i czymś na gorąco oraz głośniej muzyki.
Teraz można przychodzić „z ulicy” i nikogo
nie obchodzi, kto zacz. Liczy się każdy klient,
na którym można zarobić.
Słyszałem, że obecny właściciel miał
podpisaną umowę na prowadzenie tego
interesu do 31 grudnia ub. roku. Ale nic się
nie zmieniło, chodzą słuchy, że będzie go
prowadził do końca czerwca, a skoro przedłużono z nim umowę, to chyba tak się stanie. Bo trudno sobie wyobrazić, że prowadzi
działalność, mimo że umowa się skończyła.
Co będzie po końcu czerwca? Oczywiście
wakacje a od początku nowego roku akademickiego? Nowy najemca i działalność
o tym samym profilu? Czy przedłużona
umowa z obecnym? A miejsca na spotkania absolwentów, rocznikowe, jubileusze
ileś tam lecia i inne spotkania wcale.
J. K. rocznik 1969
Od redakcji
Redakcja „Absolwentów” nie zna planów
władz Uczelni w tej kwestii, ale podziela
opinię wielu, którzy w miejscu „Sauny Marszałka” widzieliby obiekt o szerszym profilu kulturalnym, odpowiadający potrzebom
całego środowiska akademickiego, tzn. studentów, pracowników i absolwentów.
17
korespondencja z podkowy leśnej
Jestem zbudowany tekstem Andrzeja Dominiaka, pięcioboisty nowoczesnego z Drzonkowa. Tytuł jego
wypowiedzi (Absolwenci AWF nr 3/7/
2013) „W aksjologicznej próżni” podziałał na mnie intrygująco.
Po pierwsze, mało kto dziś w ogóle mówi o „wartościach” jako takich,
nawet pod adresem najważniejszych
ile wygeneruje ona zysku. A to zależy
od ilości widzów na trybunach przed
ekranami telewizorów”.
Oraz:
„Trzeba zdawać sobie sprawę z tego,
że gra idzie o większą stawkę. Brak
wsparcia dla dyscyplin wyrosłych z pięknych tradycji niosących istotne wartości, spycha cały sport do roli pustego wi-
Dopowiedzenia w temacie
„aksjologicznej próżni”
dziedzin życia – polityki, gospodarki,
czy kultury. A co dopiero – o sporcie
jako przedmiocie aksjologii. W dodatku o sporcie „niszowym” – jak pisze
Autor – pięcioboju nowoczesnym. Język, którym się posłużył Andrzej Dominiak, jest w moim pojęciu wyjątkowy – w sensie dodatnim. Poza tym,
sam niegdyś, pół wieku temu, mówiłem tym samym językiem. Pozwalam
sobie przypomnieć niewielki rozdział
z mojej książeczki, „Olimpia i Akademia”, Sport i Turystyka, 1970. Jego tytuł – to właśnie „Aksjologia, anatomia
wartości” (ss. 148-153).
Aksjologia, to dość rzadka specjalność filozoficzna, inaczej mówi się –
ogólna teoria wartości. Ponieważ z tą
specjalnością opuściłem moje stanowisko uczelniane, przechodząc na
emeryturę (ale wciąż nie przestając
myśleć wartościami), zachowuję pełny sentyment i uważne spojrzenie wobec tego sposobu myślenia.
Z tekstu Andrzeja Dominiaka wyjmuję dwa esencjonalne cytaty, do których chciałbym dodać swój komentarz. „Ogon merda psem” – jak wyraził
się pewien działacz MKOl. – Wartość
tej czy innej dyscypliny sportu ocenia się
prawie wyłącznie z pozycji kupieckich,
18
dowiska. W aksjologiczną próżnię. Jeśli
tego nie zmienimy, to nie zostanie po
nas nawet ślad podków.”
Dodałbym od siebie poprawkę –
nie spycha w „próżnię aksjologiczną”,
a raczej w próżnię medialną. A zatem
poza margines głównego nurtu uwagi
publicznej, poza big show organizowany przez medialny mainstream.
Do roli nieobecnego spychają telewizje wartościowe dyscypliny sportu,
ale uznane za „niszowe”, a więc, które nie są żużlem, footballem, skokami
narciarskimi… Kryterium jest ściśle
komercyjne – ile reklam da się przykleić i – ile kasy trzeba dać za transmisję.
Jest też jakieś dodatkowe, tajemnicze kryterium, którym kieruje się mainstream – falująca moda na dyscypliny nagłaśniane – lub nie.
Z dyscyplin preferowanych ubyła
lekka atletyka, łyżwiarstwo figurowe,
także – pięciobój nowoczesny. Choć
są one nadal nie tylko „wartościowe”,
ale także atrakcyjne jako tworzywo widowiska telewizyjnego.
Wartość samoistna, a nie tylko
wartość widowiskowa, takich sportów jak dla przykładu – gimnastyka
akrobatyczna czy artystyczna, kaja-
karstwo górskie, bobsleje i wiele innych „sportów niszowych”, nie gra
roli dla organizatorów biznesu sportowo-telewizyjnego. I tutaj właśnie
leży pies pogrzebany. Kluczowe jest
słowo Biznes – on kieruje się tylko
argumentami komercyjnymi. Sport
został równo skomercjalizowany, to
właśnie jest problem aksjologiczny –
i etyczny.
Ale to nie oznacza „próżni aksjologicznej”. Próżnia taka nie istnieje.
Wartości nie podlegają kasacji za sprawą decydentów telewizji. Są tylko wymanipulowane z przekazu masowego,
przesunięte na miejsca poślednie lub
w niebyt medialny. Nie waham się powiedzieć – przez społecznych szkodników, ignorantów lub facetów, którzy
kierują się małpim rozumem. Pan Andrzej nazywa go uprzejmie „rozumem
kupieckim”. I p. Andrzej ma rację, gdy
mówi, że gra idzie o większą stawkę.
Co to za stawka? Komercjalizacja wartości jest cechą całej cywilizacji globalnej. Ona właśnie zniszczyła system
wartości, którym kierował się także
sport epoki Coubertinowskiej. „Sport
amatorski” skończył się, na jego miejsce wszedł sport profesjonalny, sport
skomercjalizowany, przemysł sportowo-telewizyjny.
Pieniądz też jest wartością, nie ma
co do tego wątpliwości. Chodzi tylko o to, jakie miejsce zajął on w całej hierarchii wartości. Jest to miejsce pier wsze, miejsce nadrzędne
nad wszystkimi innymi wartościami.
To jest problem „odwróconej aksjologii”, w której fetysz Mamony reguluje całe życie jako uniwersalny miernik i wykładnik wartości. Dotyczy
to komercjalizacji zdrowia, miłości,
piękna i sztuki, pracy, czasu wolnego, a także – nie na ostatku – transferów piłkarskich, ceny za sprzedany
mecz. Pieniądz na szczycie piramidy
wartości jest anomalią aksjologiczną
naszych czasów, zwyrodniałością cywilizacji.
Ale klimatowi tej cywilizacji nie ulega Andrzej Dominiak, broni wartości
niezależnych od praw kapitału, wielkich pieniędzy, zysku. Ja także ich
bronię z głębi lasów Zachodniego Mazowsza – więc jest nas już dwóch. Liczę, że dołączy do nas jeszcze Krzysztof Zuchora, a za nim szerokie masy
prawdziwych entuzjastów sportu jako
skarbnicy wartości.
Andrzej Tyszka
zdanie odrębne
Już od dłuższego czasu nasze środowisko akademickie pozbawione
jest bezpośredniego kontaktu z kulturą. Straty, jakie z tego powodu poniosły roczniki absolwentów ostatnich lat
i poniosą aktualni studenci, są trudne
do oszacowania. Kultura studencka
w Polsce ma długą i bogatą tradycję.
Ten ożywczy nurt wniósł do ogólnych wartości kultury polskiej nie-
zawsze przezwyciężony, model awuefiaka – „matołek od fikołków”.
Snując rozważania na temat obecności kultury w życiu akademickim,
trzeba mieć na względzie charakter
uczelni i sposób jej funkcjonowania.
AWF jest instytucją specyficzną, zarówno ze względu na przedmiot nauczania, jak i warunki, w jakich się ono
odbywa. Uczelnia od początku była
Gastronomia czy kultura?
Władze Uczelni przed wyborem
mały wkład. Były czasy, kiedy na tym
polu widoczna była również aktywność
studentów z Bielan. Wiązały się one,
lata 60. i 70., z działalnością klubu studenckiego „Relax”. Potem to umarło,
przyszły nowe roczniki, zmieniały się
władze i kadra Uczelni, nowa rzeczywistość wtargnęła przez bramę naszej
Uczelni. A jaki jest tego efekt? Można w skrócie powiedzieć: życie uczelniane spsiało. W opinii publicznej, tej
ogólnej, szeroko pojętej, znów zaczyna
powracać dawny, wydawało się raz na
pomyślana, projektowana i wzniesiona, jako samowystarczalny, względnie niezależny kompleks. W takich
warunkach kulturę trzeba do środowiska dostarczyć, a jednocześnie tworzyć warunki sprzyjające jej kultywowaniu od wewnątrz.
Czy władze Uczelni powinny się o te
sprawy troszczyć, czy to nie margines
ich trudnej misji? Wątpić w znaczenie
kultury dla rozwoju jednostki zwłaszcza w okresie najbardziej chłonnym
byłoby nierozumne, a w przypadku
władz naszej Akademii, uwzględniając jej uwarunkowania – nieodpowiedzialne.
Piszę o tych sprawach dlatego, gdyż
usłyszałem od kilku osób niezależnie,
jakoby powstała inicjatywa reaktywowania działalności dawnego klubu
„Relax”. Rzekomo istnieją nawet zarysy projektu powołania centrum kulturalno-oświatowego pod nazwą „Nowy
Relax”. Władze Uczelni, mając do wyboru, czy odnowić umowę z ajentem
lokalu „Sauna Marszałka” (że też jeszcze kara boska nie spotkała tego, kto
wymyślił tę nazwę i tych, którzy ją zaakceptowali?!), czy oddać lokal we
władanie działaczy kultury, dają preferencje gastronomii. Krąży opinia, iż
do takiego wyboru zmusza je trudna
sytuacja materialna Uczelni, jej budżet
trzeba wszelkimi sposobami ratować,
przyda się więc i ten niewielki grosz
z wynajmu „Sauny Marszałka”.
Odpowiem na to w ten sposób: nie
znam sytuacji budżetowej Uczelni, ale
nie pomylę się, jeśli powiem, że – dochód z wynajmu „Sauny…” nie będzie
miał w tym względzie żadnego znaczenia. Jestem bardzo ciekaw jaka będzie ostateczna decyzja władz Uczelni
w tej sprawie.
Rafał Zwierzyniecki
19
KUPON
*Oferta ważna przy dokonaniu zakupów w
sklepach Adventure Sports i PM Sport Pro Shop.
Rabat dotyczy produktów nieprzecenionych. Rabat
przysługuje po okazaniu magazynu w sklepie.
O SZCZEGÓŁY PYTAJ SPRZEDAWCĘ
20
Rabat ważny do dnia 31.07.2014
ADRESY SKLEPÓW:

Podobne dokumenty