314587-SKO EMOCJE 208x285+5.indd
Transkrypt
314587-SKO EMOCJE 208x285+5.indd
A to ciekawe Szkoła destrukcji? Nauczyciele pozwalają sobie w relacjach z uczniami na takie zachowania, na które nigdy nie odważyliby się w kontaktach z ludźmi dorosłymi. Marek GRONDAS K Fot. Fotolia iedy kilkanaście lat temu zacząłem prowadzić zajęcia szkoleniowe dla nauczycieli, nastawione przede wszystkim na rozwój ich umiejętności wychowawczych, uderzyło mnie, jak wiele uczestnicy szkoleń mówią o agresji w szkole i jak bardzo są wobec niej bezradni. Zacząłem się wówczas zastanawiać, czemu w znanych mi miejscach zachowań agresywnych jest zdecydowanie mniej lub nie ma ich prawie wcale. Agresja i jej przyczyny W eksperymentalnym XLIV LO w ciągu trzech lat realizacji eksperymentu dotyczącego demokratycznego środowiska wychowawczego miał miejsce dosłownie jeden przypadek agresji fizycznej. W stacjonarnym ośrodku terapeutycznym dla dzieci i młodzieży, w którym obecnie pracuję, zachowań agresywnych nie ma prawie wcale. Z całą pewnością nie wynika to z tego, że dzieci z tych placówek są inne. Moi podopieczni pochodzą z podobnych środowisk, zbliżonych społecznych kontekstów, mają statystycznie te same problemy i możliwości co ich rówieśnicy z innych placówek. Ta okoliczność wymaga podkreślenia, gdyż mam wrażenie, że przejawiamy często skłonność do tłumaczenia destrukcyjnych zachowań uczniów czynnikami, na które nie mamy wpływu, a więc po- 34 Emocje | nr 5 chodzeniem społecznym, patologią życia rodzinnego, oddziaływaniem subkultur. Może to powodować – i najczęściej powoduje – niekorzystne skutki, m.in.: powierzchowność w rozumieniu zjawiska (skoro nie mam wpływu na przyczyny destrukcji uczniów, to niewiele mi dadzą próby ich zrozumienia); wyuczoną bezradność (co z tego, że będę próbować coś robić, skoro niezależne ode mnie czynniki nadal będą powodować destrukcję); reaktywność postępowania (skoro nie mam wpływu ma przyczynę, pozostaje mi próbować jakoś sobie radzić z objawami). Podstawowe miejsce moich doświadczeń nauczycielskich – wspomniane XLIV LO – nie było wcale nastawione na przeciwdziałanie destrukcji. To, że została ona bardzo poważnie ograniczona, było efektem innych cech stworzonego w nim środowiska, w którym najwidoczniej brak było warunków do jej występowania. Uczniowie przychodzą do szkoły z całym bagażem osobistych uwarunkowań psychologicznych i społecznych, na których ukształtowanie nauczyciele nie mają wpływu. Jednakże szkoła tworzy całościowy kontekst sytuacji społecznej i psychologicznej ucznia, oddziałuje na niego na tyle wielostronnie i silnie, że jego zachowania i postawy przejawiane w szkole są wynikiem przede wszystkim tego, jaka jest sama szkoła, tzn.: jak zachowują się wobec ucznia nauczyciele; jak zbudowane jest środowisko wychowawcze szkoły. A Naturalne, specyficzne dla każdego ucznia przyczyny bycia agresywnym, prowokującym, nieufnym, skłonnym do buntu czy przekory mogą się w szkole – w zależności od tego, jaka ona jest – rozwinąć, wzmocnić lub zminimalizować. Agresja pojawia się coraz częściej w naszym życiu społecznym. Podobnie jak inne zjawiska (takie jak sięganie po alkohol czy narkotyki) jest sposobem destruktywnego radzenia sobie z trudnościami życia codziennego. Badania pokazują, że zarówno przemoc, jak i spożywanie środków zmieniających świadomość są obecnie w polskiej szkole równie powszechne jak w całym społeczeństwie. Przyczyny zachowań destrukcyjnych i reakcje nauczycieli Podstawowa zasada, którą powinny kierować się osoby pracujące w bezpośrednim kontakcie z innymi ludźmi, mogłaby brzmieć tak: Ludzie (w przypadku nauczyciela – uczniowie) zachowują się w określony sposób nie dlatego, że są w taki sposób nastawieni wobec innych ludzi, lecz dlatego, że mają po temu osobiste, poważne powody: działają w granicach swoich możliwości i w tych ramach zaspokajają swoje potrzeby. Rodzaj tych potrzeb i sposoby ich zaspokajania wynikają z tego, jak się ukształtowali. Z tej zasady wynika prosty wniosek, że większość zachowań uczniów nie jest celowo zwrócona przeciw nauczycielowi jako osobie, a ich destrukcyjność nie jest zamierzona. Destrukcyjny charakter tzw. zachowań trudnych (problemowych) często zresztą bywa w literaturze kwestionowany. Badania angielskie wykazują1, że ogromna większość zachowań stwarzających problemy w klasie to raczej drobne nieprzyjemności i wykroczenia: mówienie poza kolejnością, unikanie pracy, niepotrzebne hałasy, wstawanie z ławek, wygłupy. Są one dużo częstsze niż obrażanie nauczyciela, przemoc fizyczna i inna. Mimo to bardzo stresują wielu nauczycieli prawdopodobnie dlatego, że uznają siebie za główny obiekt działań uczniów. Również na prowadzonych przeze mnie warsztatach uczestnicy często dochodzili do wniosku, że zachowania trudne to takie, które subiektywnie sprawiają problemy nauczycielowi, są przez niego, bez potwierdzenia kogoś mniej zaangażowanego, kwalifikowane jako złe, agresywne, destrukcyjne. Pierwszym krokiem w radzeniu sobie z takimi zachowaniami jest zatem zadanie pytania: dlaczego najczęściej te drobne nieprzyjemności, które w większości nie są celowo zwrócone przeciwko nauczycielowi, są dla niego problemem? Przyczyny mogą być rozmaite: brak poczucia bezpieczeństwa samych nauczycieli, którzy boją się, że nie poradzą sobie z dyscyplinowaniem i kontrolą klasy, obawiają się w związku z tym, jak ocenią ich uczniowie, koledzy, zwierzchnicy. Być może z tego właśnie powodu wielu młodych nauczycieli zachowuje się zaskakująco restrykcyjnie; przeładowanie programów (co się bodaj nie zmieniło mimo reformy) i wynikająca stąd ogromna presja na ich realizację, w wyniku czego każde zachowanie ucznia przeszkadzające w płynnym toku lekcji jest przez wielu nauczycieli traktowane jako poważne zagrożenie; nierealistyczne oczekiwania wobec uczniów dotyczące traktowania przez nich nauczycieli czy przedmiotu lub szkoły jako instytucji, stawianie nierealistycznie wysokich wymagań, których niespełnienie przez uczniów powoduje frustrację i przesadne reakcje; silne przekonanie, że osobiste standardy zachowań nauczycieli powinny być traktowane jako obowiązujące; w konsekwencji uznawanie za akty wrogości zachowań dość naturalnych, ale niezgodnych z tymi standardami; niezrozumienie psychologicznych powodów rozmaitych zachowań uczniowskich. to ciekawe Tą ostatnią przyczyną chciałbym się zająć nieco dokładniej, ponieważ może prowadzić do szczególnie drastycznych nieporozumień. To, jakie uczniowie mają potrzeby i jakie wypracowali w toku życia sposoby ich zaspokajania, wynika z rozmaitych uwarunkowań, na które same dzieci nie mają wpływu (zatem nie ma sensu czynić ich za nie odpowiedzialnymi). W efekcie tych uwarunkowań obserwujemy u konkretnego ucznia różne zachowania trudne do wytłumaczenia, nieadekwatne do sytuacji, często destrukcyjne i dla samego ucznia, i dla osób, wobec których tak się zachowuje: jego kolegów, nauczycieli, rodziców2. Specjalista może wyjaśnić, że są one spowodowane rozmaitymi oddziaływaniami, m.in.: wpływem patologicznych systemów rodzinnych; późniejszymi wpływami środowiska rówieśniczego; wpływem środowisk dobrze funkcjonujących, ale takich, w których obowiązują odmienne od szkolnych normy życia społecznego; kryzysami okresu dorastania, w tym poszukiwaniem własnej tożsamości w konfrontacji z dorosłymi, co w okresie adolescencji jest naturalne; sytuacją w klasie, na którą uczeń może nie mieć wpływu (izolacja, brak akceptacji, trwały konflikt, wobec którego jest bezradny). Części tych uwarunkowań nauczyciele nie znają, gdyż nie mają ani wystarczającej wiedzy o historii kształtowania się ucznia, ani specjalistycznych umiejętności diagnozowania przyczyn patologicznych zachowań (nikt ich tego nigdy nie uczył). Dokładne przedstawienie klinicznych przyczyn rozmaitych zachowań destrukcyjnych wykracza poza ramy tego tekstu. Zależy mi jednak na opisaniu kilku z nich, aby wykazać, do jakich uproszczeń i niezrozumienia może na tym tle dochodzić. 1) Rys schizoidalny Dziecko czuło się niechciane lub silnie zagrożone w okresie niemowlęcym. Zaburzenia polegają na nieadekwatnym 1 D. Fontana, Psychologia dla nauczycieli, Zysk i S-ka, Poznań 1998, s. 376. 2 R. Skynner, J. Cleese, Żyć w rodzinie i przetrwać, Jacek Santorski & CO, Warszawa 1992; M. Bentzen, S.A. Jørgensen, L. Marcher, Model struktury charakteru opracowany w Instytucie Body-namic, „Rezonans i Dialog” 1991, nr 4, s. 7–25. wrzesień/paździenik 2012 35 A to ciekawe postrzeganiu granic pomiędzy sobą a światem, rzeczywistością a fikcją, ucieczce przed emocjami i koncentracji na procesach intelektualnych. W efekcie następuje wycofanie się z fizycznego i emocjonalnego kontaktu z ludźmi, identyfikowanie się z myślami i fantazjami. Taki uczeń nie rozumie i nie potrafi stosować się do reguł życia szkolnego, nie potrafi systematycznie pracować ani brać na siebie odpowiedzialności za wykonanie zadań, nie współpracuje i nie wchodzi w relacje z innymi. Jest chaotyczny, zadaje zaskakujące pytania, zajmuje się czym innym, niż chce nauczyciel. Nauczyciel interpretuje jego zachowania jako: lekceważenie, chęć zadrwienia z nauczyciela, oszukiwanie, udawanie. 2) Rys symbiotyczny Dziecko czuło się kochane i bezpieczne, po czym doświadczyło nieoczekiwanego odrzucenia lub zagrożenia. Zaburzenia polegają na lęku, że świat zniknie, strachu przed pustką odczuwaną, gdy nie jest się w kontakcie z innymi ludźmi. Dziecko jest nastawione na ciągły emocjonalny kontakt i uczuciową ekspresję. Uczeń nie potrafi samodzielnie pracować. Pracując w grupie, też skupia się na kontakcie z innymi, a nie na wykonywaniu zadań. W wielu sytuacjach (np. oceniania, stawiania mu granic) czuje się odrzucony – wówczas izoluje się albo odwrotnie, jeszcze bardziej zwraca na siebie uwagę pytaniami, popisami. Bezustannie nagabuje nauczyciela, pyta o sprawy oczywiste lub nieistotne, rozmawia z kolegami. Nauczyciel interpretuje jego zachowania jako: celowe przeszkadzanie, natręctwo, podlizywanie się, popisywanie się. 3) Rys psychopatyczny Rodzice przestają zaspokajać potrzeby dziecka (miłości, uwagi) w miarę wychodzenia przez nie z okresu niemowlęcej bezradności. Dziecko przekonuje się, że najlepszym sposobem zwrócenia na siebie uwagi są zachowania destrukcyjne. 36 Emocje | nr 5 Jest stale napięte, nadpobudliwe, nie umie działać bez natychmiastowych efektów, uczyć się systematycznie, brakuje mu konstruktywnych norm, wartości, Przeżywa silną potrzebę więzi, a zarazem ogromny lęk przed odrzuceniem. Jest przekonane, że w kontaktach z ludźmi nie ma na nic szans. Dąży do bliskości, a zarazem jej unika. Silnie kontroluje i tłumi uczucia. Charakterystyczne są dla niego: przymus bycia silnym, potrzeba kontrolowania siebie i otoczenia. Uczeń jest nieufny w kontaktach z dorosłymi i często agresywny wobec rówieśników. Jeśli znajdzie w klasie podobne osoby, stworzą solidarną grupkę, w której normą będzie popisywanie się agresją. Nie przyswoił sobie zasad ani wartości, nie robią na nim wrażenia perswazje odwołujące się do zasad moralnych czy norm życia społecznego. Jeśli nauczyciel chce szczególnie zająć się takim uczniem, ten – z napięcia – będzie przez pewien czas prawdopodobnie jeszcze bardziej demonstrował destrukcyjne zachowania. Nauczyciel interpretuje jego zachowania jako: wrogość, odrzucenie, cyniczne lekceważenie zasad i norm, otwartą agresywność, amoralność. 4) Rys paranoiczny Dziecko jest przez rodziców tłumione w obszarze przeżywania i wyrażania trudnych uczuć. Aby dać sobie z nimi jakoś radę, przenosi te uczucia na otoczenie. Jest podejrzliwe, obwinia innych, sądzi, że ich działania są skierowanych przeciwko niemu. Jest przekonane, że ludziom w ogóle nie można ufać i że nigdy nie dostanie tego, co mu się należy. W rezultacie przyjmuje postawę wyuczonej bezradności i roszczeniowości, której nauczyciele szczególnie nie znoszą. Uczeń nie bierze na siebie odpowiedzialności. Za swoje kiepskie wyniki wini innych (nauczyciela, kolegów). Domaga się, aby pracować za niego. Często się izoluje, obraża. Nauczyciel interpretuje jego zachowania jako: lenistwo, manipulowanie, roszczeniowość. 5) Rys narcystyczny Dziecko nauczyło się, że uwagę i pochwały (surogat miłości) może uzyskać poprzez doraźne zaspokajanie zmiennych oczekiwań rodziców. Wytworzyło w konsekwencji fałszywy obraz siebie złożony z takich składników, które odpowiadają tym oczekiwaniom. Uczeń jest nastawiony na doraźny efekt, pracuje dla pochwał i dobrego wrażenia, ale szybko się nudzi po ich uzyskaniu. Manipuluje w celu zdobycia pozycji w klasie. Nauczyciel interpretuje jego zachowania jako: błazeństwo, pozoranctwo, manipulowanie, samolubstwo, samochwalstwo. Zachowania uczniów o wszystkich wymienionych rysach charakterologicznych interpretujemy na ogół jako celowe działania zwrócone przeciwko nauczycielowi, innym uczniom lub szkole, jako objawy lekceważenia, arogancji, wrogości. Najczęściej będą to interpretacje błędne, a podejmowane na ich podstawie interwencje raczej nie będą skuteczne. Wręcz przeciwnie – jest bardzo prawdopodobne, że interweniując niezręcznie i nieadekwatnie, będziemy pogłębiać tendencje do destrukcyjnych zachowań. Jest to najłatwiej uchwytny obszar, w którym okazuje się, że sami nauczyciele swoimi zachowaniami stymulują destrukcję. Nauczyciele nie są terapeutami, ale ich zachowania wobec uczniów o rozmaitych zaburzeniach mogą mieć również niemały walor korekcyjny, tzn. mogą osłabiać w pewnym stopniu tendencje do pewnych zachowań, a nawet wpływać na zmiany postaw. Wiele bowiem sytuacji może mieć korekcyjny wpływ w sensie uniwersalnym, tzn. działać „lecząco” niemal na każdego. Wzmacnianie zachowań destrukcyjnych lub konstruktywnych w modelu warunkowania sprawczego Wypracowana została dość prosta metoda, za pomocą której każdy nauczyciel bez szczególnego przygotowania psychologicznego może dać sobie radę z zacho- A waniami, które mu przeszkadzają3. Techniki te są związane z modelem warunkowania sprawczego, wywodzącego się z psychologii behawioralnej, i opierają się na założeniu, że jeśli określone zachowania powtarzają się, to widocznie musi zachodzić jakaś sytuacja, która takie zachowania wzmacnia. Jeśli powtarzają się zachowania destrukcyjne ucznia, to prawdopodobnie z tych zachowań bądź z reakcji nauczyciela i (lub) klasy uczeń czerpie określone wzmocnienia (korzyści). Jeśli przestaniemy wzmacniać zachowania destrukcyjne, a będziemy oddziaływać wzmacniająco na inne (konstruktywne), możemy doprowadzić do istotnych zmian w funkcjonowaniu ucznia. W praktyce dzieje się na ogół odwrotnie! Nauczyciele wiele uwagi poświęcają zachowaniom, które im nie odpowiadają, nie wiedząc, że właśnie zwracanie uwagi, wyrażanie gniewu, stosowanie kar jest w przypadku wielu uczniów (odpowiednio uwarunkowanych w dzieciństwie) wzmocnieniem. Natomiast zachowania pozytywne zdecydowanie rzadziej spotykają się z reakcją nauczycieli (czyli wzmocnieniem), bo są uważane za „zwyczajne”, „normalne”. Z doświadczenia wiadomo, że jakaś część nauczycieli raczej nie ma problemów z zachowaniami destrukcyjnymi, inni natomiast często się na nie uskarżają. W wielu przypadkach wiąże się to prawdopodobnie z wrodzonym i rozwijanym talentem lub wypracowanymi umiejętnościami. Socjologowie zwracają uwagę na to, że sedno problemu tkwi w postawach4. Ignorując przyczyny uczniowskich zachowań, nauczyciele łatwo tworzą pseudowyjaśniające schematy, a na ich podstawie samosprawdzające się przepowiednie dotyczące zachowań dzieci. Łatwo uczniom przyczepiane etykietki utrwalają się, a dzieciom trudno się ich pozbyć. Hargreaves (1975)5 zauważył, że nauczyciele, w zależności od tego, jak postrzegają niewłaściwe zachowania swoich uczniów, dzielą się: na tych, którzy prowokują (najczęściej oczywiście nieświadomie) złe zachowania uczniów; na tych, którzy tego nie robią (być może stymulują zachowania konstruktywne). 3 4 5 6 Nauczyciele prowokujący widzą w uczniu osobnika ustawicznie zamierzającego zrobić coś złego, unikać pracy, buntować się. W efekcie takiego rozpoznania dążą do konfrontacji, karzą niekonsekwentnie, mają tendencję do pokazywania swojej przewagi. Nauczyciele nieprowokujący zasadniczo sądzą, że uczniowie są dobrzy, chętni do pracy, a ich ewentualne złe zachowanie bywa raczej skutkiem niż przyczyną sposobu, w jaki odnosi się do nich nauczyciel. Warto więc zadać sobie podstawowe pytania: Jakie intencje przypisuję swoim uczniom? Czy uważam, że lubią mnie i dążą do współpracy, czy też sądzę, że są negatywnie wobec mnie nastawieni? Jakie moje zachowania (nawet jeśli uważam je za uzasadnione) mogą wywoływać agresję u uczniów? Szkoła jako źródło zachowań destrukcyjnych Krytycy współczesnej szkoły6 już od lat 60. ubiegłego wieku podkreślali, że szkoła jest instytucją opresyjną, w której wielu uczniom trudno przetrwać, a w której postawy nauczycieli są często zaprzeczeniem tego, co się oficjalnie deklaruje. John Holt, autor głośnej książki How Children Fail (Dlaczego dzieci ponoszą porażki, 1970), niezwykle krytycznie oceniał postawy nauczycieli w szkołach amerykańskich. Szczególnie uderzające było dla niego to, że nauczyciele w relacjach z uczniami nie czują się zobowiązani do przestrzegania zasad moralnych, które skądinąd w życiu społecznym uważają za obowiązujące. Nie są np. uczciwi, nie sądzą, by mówienie prawdy uczniom było normalnym obowiązkiem. Mówią to, co najlepiej służy określonym celom wychowawczym. Nauczyciele nie są też uczciwi wobec samych siebie w sprawie swych lęków i ograniczeń. Uważają się za wszystkowiedzących, potężnych bogów, zawsze mądrych i sprawiedliwych. Nie są także uczciwi w sprawie swych uczuć. Wmawiają sobie, że np. kochają tak samo wszystkie dzieci, co jest po prostu nie- to ciekawe możliwe. Krótko mówiąc, to, jak się przedstawiają dzieciom, w relacjach z ludźmi dorosłymi musiałoby wywołać uśmiech politowania. Jeśli nauczyciele nie są uczciwi wobec siebie, nie mogą spowodować, by uczniowie byli uczciwi wobec nich. Jeden z psychologów stwierdził, że to, co blokuje umysły dzieci ponoszących w szkole porażki, to fakt, że nie mogły wyrazić, a nawet nie były w stanie zdać sobie sprawy ze strachu, wstydu, wściekłości i nienawiści, które szkoła i nauczyciele w nich wzbudzali. Ze spostrzeżeń tych wynika, że nauczyciele pozwalają sobie w relacjach z uczniami na takie zachowania, na które nigdy nie odważyliby się w kontaktach z ludźmi dorosłymi. Są niezwykle wrażliwi na punkcie swojej pozycji i godności, traktują jako atak zachowania, które nie mają z nim nic wspólnego, dokuczają dzieciom i manipulują nimi, są niekonsekwentni, nienaturalnie poważni, nadęci i pompatyczni, wymagają bardzo wiele od uczniów, a niewiele od siebie samych. Można przypuszczać, że przynajmniej część z nich zachowuje się w środowisku szkolnym zupełnie inaczej niż w życiu prywatnym, gdzie przecież na ogół wymaga się od osób dorosłych sporej stabilności. To oczywiście obraz bardzo jednostronny. Nie zawsze i nie wszędzie tak się dzieje. Głęboko wierzę, że wielu nauczycieli pojmuje swoją pracę jako odpowiedzialne zadanie wymagające uruchamiania wszelkich swoich umiejętności i zasobów, a uczniów traktuje jako pełnoprawne osoby. Jeśli jednak powyższe spostrzeżenia mają choćby częściowe odbicie w rzeczywistości, to warto sobie zadać pytanie, czemu tak się dzieje. Ciąg dalszy w następnym numerze. Marek Grondas przez 9 lat pracował jako nauczyciel w XLIV LO w Łodzi, obecnie zajmuje się terapią w Ośrodku Leczenia Uzależnień w Łodzi. Ponadto jest trenerem, autorem i realizatorem szkoleń dla nauczycieli, m.in. z umiejętności komunikacyjnych i wychowawczych Opracowanie Redakcji na podstawie artykułu Marka Grondasa Przeciwdziałanie zachowaniom destrukcyjnym w szkole – możliwości społecznościowych form pracy wychowawczej (Poradnik wychowawcy, Wydawnictwo Raabe). D. Fontana, Psychologia dla nauczycieli, dz. cyt., s. 377–381. A. Janowski, Uczeń w teatrze życia szkolnego, WSiP, Warszawa 1995, s. 72–73. Tamże. Tamże, s. 144 i nast. wrzesień/paździenik 2012 37