Ko re spon den cja sztuk w twór czo ści Ju liu sza Sło wac kie go. Re
Transkrypt
Ko re spon den cja sztuk w twór czo ści Ju liu sza Sło wac kie go. Re
acta universitatis Wratislaviensis No 2998 Prace Literackie XLVII Wrocław 2007 EWELINA WYSZYŃSKA Kolegium Karkonoskie Korespondencja sztuk w twórczości Juliusza Słowackiego. Rekonesans badawczy 1 Synteza sztuk była jednym z najważniejszych założeń programowych roman tyzmu. Jej źródeł należy szukać w następujących poglądach młodego pokolenia: 1) idealizacji rzeczywistości artystycznej; 2) przekonaniu, iż podczas tworzenia zarówno literatom, jak i malarzom niezbędne jest natchnienie; 3) przeświadcze niu o obrazowości sztuki słowa1. Novalis (właśc. Friedrich Leopold von Harden berg, 1772–1801), jeden z najwybitniejszych poetów niemieckich, tak pisał o wzajemnym oświetlaniu się sztuk: Plastycznych dzieł sztuki nigdy nie należałoby oglądać bez muzyki – natomiast dzieł sztuki muzycznej należałoby słuchać tylko w pięknie dekorowanych salach. Jednakże dziełami sztuki poetyc kiej nigdy nie należałoby się rozkoszować, nie rozkoszując się zarazem dziełami obu tamtych sztuk2. Ludwik Aleksander Buszard uważał zaś, że: sztuki, tak jak nauki, trzymają się za ręce, jedna drugą rodzi, wspiera, podnosi, wywyższa skoro raz już w jakim narodzie zbudzi się duch, zadźwięczy jedna struna lutni, to go już nie określona tęsk nota prze ku pełniejszej i wyższej harmonii i przybywa jedna struna po drugiej, dopóki się żywot naro dowy nie wypełni, dopóki mu starczy zasobów moralnych, dopóki tleje chociażby iskierka życia3. 1 J.−B. Dubos, Réflexions critiques sur la poésie et la peinture, Paris 1719; cyt. za: J. Pelc, Ut pictura poesis erit. Między teorią a praktyką twórców, [w:] J. Białostocki, Słowo i obraz. Mate riały Sympozjum Komitetu Nauk o Sztuce Polskiej Akademii Nauk, pod red. A. Morawińskiej, Warszawa 1982, s. 67. 2 Novalis, Uczniowie z Sais. Proza filozoficzna – studia – fragmenty, wybrał, przełożył J. Prokopiuk, Warszawa 1984, s. 107; cyt. za: W. Okoń, Sztuki siostrzane. Malarstwo a literatura w Polsce w drugiej połowie XIX wieku. Wybrane zagadnienia, Wrocław 1992, s. 16. 3 L.A. Buszard, Kilka uwag o rozwoju i kierunku sztuki malarskiej w Polsce, [w:] Z dziejów polskiej krytyki i teorii sztuki, t. 2, Warszawa 1961, s. 87; cyt. za: ibidem, s. 26. Prace Literackie 47, 2007 © for this edition by CNS 76 EWELINA WYSZYŃSKA Możemy zatem stwierdzić, że romantyczne korespondencje to nie wynik „znu żenia formą” czy próby ożywienia tradycyjnego odbioru dzieł literackich i malar skich, lecz zjawisko mające podłoże metafizyczne4. To nie marginalna tendencja, lecz podstawowe hasło epoki, wyrastające z głębi XIX−wiecznej myśli artystycznej i filozoficznej. Niezwykle płodny pisarz Józef Ignacy Kraszewski (1812–1887), ubolewający często nad ograniczeniami literatury, która, nawet w partiach opiso wych, nie może idealnie odpowiadać obrazom, jednocześnie podkreślał, że: obraz, jak książka, jest wyrażeniem idei lub uczucia, jest odtworzeniem przeszłości lub schwyceniem teraźniejszości, wyraża ducha epoki i ducha artysty, który reprezentuje ogół równie jak poeta. W Sztuce nie chodzi o naśladowanie natury, to naśladowanie jest tylko narzędziem, idzie o wydanie myśli5. Widzimy, iż w różnego rodzaju sporach o korespondencje sztuk, o ich prawo do istnienia, tak naprawdę nie są ważne drobiazgi, szczegóły, takie np. jak roz ważania o podobieństwach bądź różnicach pomiędzy tworzywami, z których powstają dzieła, ale najistotniejsza jest idea6 – niezależnie od tego, czy przyszła ona na świat dzięki malarstwu, literaturze, rzeźbiarstwu czy muzyce. Idea ta bowiem stanowi swego rodzaju ramę dla wszystkich sztuk (właściwie powinni śmy nawet powiedzieć, że Sztuka jest po prostu jedna!), których wspólnota wynika ponadto z nadrzędnego celu, do jakiego dążą wszyscy twórcy, a miano wicie „malarz, rzeźbiarz i poeta zarówno poświęcają życie swoje, aby płodami pióra, pędzla lub dłuta przyczyniali się do kształcenia serca i umysłu człowieka… zawsze mając na celu dla dobra społeczeństwa budzić ducha, utrzymywać go i do dalszych przesyłać pokoleń”7. W świetle powyższej wypowiedzi portrecisty wybitnych polskich poetów romantycznych, Wojciecha Kornelego Stattlera (1800–1875) oraz przywołanych wcześniej słów Buszarda przenikanie się sztuk nabiera jeszcze większego zna czenia, gdyż zostaje przeniesione z obszaru estetycznego na socjologiczny. Tym 4 W. Okoń, op. cit., s. 17. I. Kraszewski, Pogadanki o sztuce (Do Kazimierza Komornickiego), [w:] Z dziejów polskiej krytyki i teorii sztuki, t. 1: Myśl o sztuce w okresie romantyzmu, s. 112; cyt. za: ibidem, s. 22. 6 Zagadnienie to poruszyła Alina Kowalczykowa w artykule O wzajemnym oświetlaniu się sztuk w romantyzmie, [w:] Pogranicza i korespondencje sztuk. Z dziejów form artystycznych w literaturze polskiej. Studia, t. LVI, pod red. T. Cieślikowskiej i J. Sławińskiego, Wrocław 1980, s. 177–190. Autorka postawiła pytanie: Jaki jest sens zajmowania się czymś pozornie tak dowol nym, jak wzajemne oświetlanie się sztuk? Stwierdziła, iż nie ma sensu jakiekolwiek porządkowa nie naszych wyobrażeń dotyczących zawartych w dziele literackim walorów plastycznych. Kore spondencja sztuk jest bowiem zjawiskiem zbyt twórczym, w którym istotną rolę odgrywa subiek tywny gust odbiorcy. Subiektywizm ten jest oczywiście ograniczany wiedzą o epoce i o procesie artystycznym, dzięki syntezie sztuk zaś i odnajdywaniu pomiędzy nimi związków paralelnych lepiej widzimy wspólnotę idei lub ciąg tradycji. 7 Cytat wg I. Swiridy z: Malarze polscy w okresie od Oświecenia do Romantyzmu, [w:] Inte ligencja polska XIX i XX wieku. Studia, t. IV, pod red. R. Czepulis−Rastenis, Warszawa 1981, s. 17–18; cyt. za: W. Okoń, op. cit., s. 18. 5 Prace Literackie 47, 2007 © for this edition by CNS Korespondencja sztuk w twórczości Juliusza Słowackiego 77 dobitniej potwierdza się nasza teza o wyjątkowo istotnej roli korespondencji sztuk w romantyzmie. Wraz ze wzrostem znaczenia syntezy sztuk zmieniło się podejście do poezji (pamiętamy, iż w czasach oświecenia musiała ona często ustąpić miejsca prozie), którą zaczęto uważać za podwalinę wszelkiej korespondencji: Korespondencje pomiędzy naturą, osobowością ludzką a sztuką, przebiegające ponad realny mi właściwościami tworzywa i obok codziennego oglądu świata, dotykając duchowej istoty stwo rzenia, stawały się możliwe dzięki poezji, która ułatwiała zarówno ogląd „formy wewnętrznej”, jak też sprzyjała „oswojeniu natury” i wprowadzała śmiertelnych w sferę dotąd dla nich niedostępną8. Według Novalisa człowiek kształtuje i rozwija samego siebie tylko dzięki poezji. To ona umożliwia mu kontakt z innymi dziełami, a tym samym otwiera go na rzeczywistość i pozwala mu dotknąć tego, co do tej pory było przed nim zamknięte. Jest zatem poezja królową wszystkich sztuk, odnosi się do każdej z nich i spaja je ze sobą w swoim łonie. Antoni Czajkowski (1816–1873) w 1840 roku w rozprawie O poezji w sztukach pięknych pisał: […] dusza ludzka porozumiewająca się z Bogiem siły swoje moralnie uwiecznia, wlewając je w fantastyczne kształty i barwy, harmonijne dźwięki i głosy. Tak więc poezja połączyła rzeźbę z malarstwem, a obok muzyki stawia mowę9. Idea korespondencji sztuk nie zrodziła się z analiz porównawczych różnych dzieł, lecz była pojmowana po prostu jako z góry ustalona zasada. Jej początków należy szukać w dwóch przekonaniach: 1) o pierwiastku moralnym, który wyzna cza kształt wizualny i myślowy sztuki oraz 2) o przewadze idei nad formą, która jest wyłącznie materialną realizacją natchnienia10. Doskonałym ucieleśnieniem owej reguły jest poezja, ponieważ łączy ona rzeźbę z malarstwem, zarazem wydając z siebie dźwięki za pomocą mowy. Dlatego też każdy twórca powinien najpierw powołać do istnienia myśl, a dopiero później nadać jej konkretny kształt – przez ujęcie jej w najbardziej według niego odpowiednie barwy, dźwięki czy słowa: Potrzeba stworzyć myśl w rysach czuć się dającą i tę myśl dopiero w kolory lub dźwięki obwinąć jak szatę11. Nie tylko Antoni Czajkowski głosił takie poglądy. W Listach z Krakowa Józefa Kremera (1806–1875) czytamy: Poezja, maluje i stawia… przed oczy i bohaterów i bogów posągiem rzeźbionym… ona roz wija jakby dla wzroku obrazy natury i śpiewa i weseli się i płacze w sercu muzyką swoją… słowem ona w harmonie zestraja wszelki dualizm sztuki, bo zaślubia te jej rodzaje z sobą, które do prze 8 Novalis, op. cit., s. 60; cyt. za: ibidem, s. 16. A. Czajkowski, O poezji w sztukach pięknych, „Przegląd Warszawski” Literatury, Historii, Statystyki. Rozmaitości, rok 1840, Warszawa 1840, t. 1, s. 150; cyt. za: ibidem, s. 19. 10 Ibidem. 11 A. Czajkowski, op. cit., s. 160; cyt. za: ibidem. 9 Prace Literackie 47, 2007 © for this edition by CNS 78 EWELINA WYSZYŃSKA strzeni, więc do oczu się odnoszą, ze sztuką, która jest córą czasu i dla słuchu stworzoną. Ona tedy jest trzecim rodzajem sztuki12. Wynika z tego, że w epoce romantyzmu poezja była traktowana na zupełnie innych prawach niż pozostałe dziedziny sztuki. Panował bowiem prezentujący boski wymiar słów „panpoetyzm”, w myśl którego sztukę poetycką uznano za idealną – w przeciwieństwie do innych mechanicznych. 2 Na gruncie przytoczonych informacji możemy mówić o korespondencji sztuk13 w dziełach wielkiego romantyka Juliusza Słowackiego. Poeta już za mło du czuł pociąg do malowania14, które towarzyszyło mu później w całej drodze twórczej15. Malarstwo było bowiem dla niego zawsze sztuką równą sztuce poe tyckiej, co wyraźnie podkreślił w liście do Eustachego Januszkiewicza, pisząc o Anhellim jako o poemacie obfitym w tematy dla przyszłego malarza16: I stało się, że na dziecka wołanie wyszedł z Anhellego duch mający postać piękną i barwy roz maite17, i skrzydła białe na ramionach. / A ujrzawszy się wolnym poszedł ów Anioł na wodę i po słupie światłości księżycowej odchodził na południe. / [...] / A zbudziwszy się Anhelli usiadł i zapy tał, co się z nim stało. / Odpowiedzieli mu rybacy: Panie! widzieliśmy duszę twoją i prosimy cię, bądź królem naszym! albowiem nie w takiej jasności ubrani są królowie chińscy, jak dusza, która jest z twego ciała. / A nie widzieliśmy nic jaśniejszego na ziemi, oprócz słońca; i nic jaśniej migającego, 12 J. Kremer, Listy z Krakowa, Warszawa 1877, t. 1, s. 67; cyt. za: ibidem, s. 21. Korespondencja sztuk jest zjawiskiem, z którym mamy do czynienia od starożytności po współczesność. Sztuki – mimo iż każda z nich zawiera wyjątkowe i charakterystyczne tylko dla niej cechy oraz elementy – oświetlają się wzajemnie, czerpią od siebie, a czasem (nawet kosztem własnej odrębności) zrastają się w jedną spójną całość. Zależności te przejawiają się w dwojaki sposób: 1) jako immanentne części konkretnego dzieła lub 2) jako „drogi” łączące poszczególne utwory artystyczne. Pierwszy wariant przejawia się np. w poszukiwaniu elementów plastycznych i muzycznych w tekstach poetyckich (tu istotną rolę będzie odgrywała synestezja), drugi zaś to m.in. próby oddania dzieł plastycznych za pomocą słowa (także odwrotnie) oraz odnajdywanie wspólnych dla malarstwa, muzyki i literatury tematów, problemów, motywów itp. Osobną katego rię natomiast, wydającą się łączyć dwie poprzednie, stanowią te dzieła, w których sztuki, zatraca jąc swoje granice, scalają się – dzieje się tak np. w barokowych emblematach. 14 Zob. D. Kudelska, Juliusz Słowacki i sztuki plastyczne, Lublin 1997, s. 51–68. Autorka szczegółowo omawia etapy edukacji estetycznej Juliusz Słowackiego. Ukazuje, iż były one ściśle związane z domem rodzinnym i szkołami, do których uczęszczał poeta, a owocowały samodziel nymi rysunkami romantyka. 15 J. Kleiner, Juliusz Słowacki. Dzieje twórczości, wstęp i opracowanie J. Starnawski, t. 3: Okres „Beniowskiego”, Kraków 1999, s. 112. 16 Cyt. za: ibidem. 17 Wszystkie podkreślenia pochodzą od autorki i oznaczają: linia podwójna – wrażenia wzro kowe, pogrubiona – zjawiska świetlne, pojedyncza – wrażenia słuchowe, przerywana – wrażenia węchowe. 13 Prace Literackie 47, 2007 © for this edition by CNS Korespondencja sztuk w twórczości Juliusza Słowackiego 79 oprócz gwiazd, które są różowe i sine. / Skrzydeł takich nie mają łabędzie przelatujące w maju przez ziemię naszą. / A nawet uczuliśmy woń; jakby woń tysiąca kwiatów i zapach konwalij18. Powyższy fragment to przykład idealnego zespolenia poezji z plastyką, gdyż właśnie dzięki niej sprawy duchowe twórca przybliżył czytelnikowi do tego stop nia, że są one wręcz namacalne. Szczegółowa prezentacja wrażeń zmysłowych spowodowała, iż trudne, a nawet niepojęte wizje mistyczne stały się konkretne, bliskie, bardziej zrozumiałe. Barwny, spowity od stóp do głów w niezwykłą, ośle piającą światłość duch Anhellego z białymi skrzydłami wkracza po słupie jasno ści księżycowej na złotą falę wody, wydaje z siebie głos podobny do harfy, wokół zaś roztacza się niezwykła woń tysiąca kwiatów. Sceny tej nie można po prostu przeczytać, wchłania się ją zmysłami, aż myśli autora będą jasne i wyryją się w naszej pamięci jako trwałe obrazy. Umiejętność tworzenia takich właśnie obra zów Słowacki zdobył dzięki wspomnianej już wcześniej miłości do malarstwa, która nie ograniczała się do samodzielnych prób malowania, ale wyrażała się tak że w częstym obcowaniu z dziełami sztuki. Poeta widział unoszącą się w powie trzu, otoczoną aniołami Madonnę Bartolomé Murilla19 i spotęgowała się w nim dążność do idealizowania i wyanielania postaci kobiecej na niezwykłym tle20: Widziałem dwoje ludzi nad mogiłą: / Widziałem Klefta i Greczynkę młodą; / [...] / Miała na twarzy smutek – lecz nie żałość, / Barwę koralu łzą nie opłukaną, / Rumieniec tonął w bezpro mienną białość; / I w białych szatach stała między drzewa / W pół przeświecona blaskami zachodu, / Podobna srebrnej fontannie ogrodu, / Z której wiatr mgliste warkocze odwiewa21; Raz mię ów anioł zaprowadził złoty / Przez jasne łąki do lodowej groty. / Tam ją obielił dzień alabastrowy; / I mróz na czole mej jasnej królowej / Perłami okrył wszystkie polne róże; / I ze sklepienia łzy leciały duże, / A we łzach sylfy z jasnością ogromną / Deszczem spadały na białą i skromną. / Słysząc, że ściany płaczą coraz głośniej, / Cała się szatą okryła zazdrośnie / I wszystko oczom ciekawym ukradła, / I jeszcze ręce skrzyżowane kładła / Na alabastry widne, choć zakryte. / Tak nieruchoma stała – a koło niej / Igrały tęcze w blaski rozmaite. / Ja wtenczas modlić się zacząłem do niej. / Ave Maria! / Jak biała róża, kiedy się rozwija, / Róż pokazuje z piersi odemkniętej, / Taki rumieniec wyszedł z lica świętej. / I zamyślona odwróciła głowę, / Palec na ściany kładąc kryszta łowe, / Jak ta, co imię ukochane kreśli / Lub o błękitnych jakich myślach – myśli. / Wreszcie się do mnie obróciwszy rzekła: / „Może za miłość ja pójdę do piekła, / I gdzieś w piekielne wprowa dzona chłody, / Wszczepioną będę w kryształowe lody, / Jako ta bańka z powietrza i tęczy…” / „Lecz prawda” – rzekła – „jeżeli się męczy / Ta jasność, słońca stworzona promieniem, / Którą lód w sobie mrozi i zabija, / Można ją z lodu uwolnić westchnieniem…” / Ave Maria!22 W przedstawionych obrazach niezwykłą rolę odgrywa światło: każda z nie wiast jest otoczona jasnością, przeświecona blaskiem, każda z nich promienieje. 18 J. Słowacki, Dzieła, pod. red. J. Krzyżanowskiego, t. 2: Poematy, Wrocław 1949, s. 233 (Anhelli, rozdział V, w. 296–302, 311–323). 19 Nie był to oczywiście jedyny artysta malarz, do którego odnosił się Juliusz Słowacki. Jego ulubionym mistrzem pędzla był Paolo Veronese. Zob. D. Kudelska, op. cit., s. 202–222. 20 J. Kleiner, op. cit., s. 114. 21 J. Słowacki, op. cit., s. 162 (Lambro, Pieśń I, w. 212–213, 222–228). 22 Ibidem, s. 296–297 (W Szwajcarii, w. 133–166). Wszystkie podkreślenia jak poprzednio, dodat kowo jednak zaznaczono linią kropkowaną wrażenia dotykowe oraz wytłuszczoną czcionką synestezję. Prace Literackie 47, 2007 © for this edition by CNS 80 EWELINA WYSZYŃSKA Owemu rozświetleniu towarzyszy biel oznaczająca doskonałość, świętość, chwałę, zbawienie, czystość i niewinność23, a tym samym wyjątkowe traktowanie postaci kobiecych przez romantyka. Ukazane tu niewiasty są nie tylko piękne, wszystkie skrywają w sobie jakieś tajemnice, wzbudzają niecodzienne uczucia, czemuś się poświęcają, dźwigają na swych barkach cierpienie. Wszystkie są również olśnie wające i niemające równych sobie, co jest widoczne zwłaszcza we fragmencie ostatnim, pochodzącym z powieści poetyckiej W Szwajcarii. Zwróćmy uwagę, jak wieloma wrażeniami zmysłowymi posłużył się poeta, aby przedstawić nam tę nie zwykłą, porównaną do białej, rozwijającej się róży, piękność. Mamy tu do czynie nia z rozbudowaną synestezją24, w której obok uaktywniania zmysłów wzroku i słuchu przede wszystkim należy spostrzec mistrzowskie pobudzanie zmysłu doty ku czytelników: widzą oni nieprzeciętną urodę kochanki spowitej w światło i kolo rowe refleksy, słyszą dźwięk spadających kropel wody, a także czują chłód i ogień towarzyszące spotkaniu kochanków. Należy jeszcze wspomnieć o drugiej syneste zji – wyrażonej za pomocą epitetu „błękitne myśli”. Mimo iż należy ona do całego obrazu poetyckiego i jest jego cząstką, która pobudza zmysł wzroku, ma także, dzięki temu, że łączy zmysłowość z abstrakcją, swoją odrębną funkcję, a miano wicie niesie znaczenie metaforyczne. Błękit to symbol niebiańskości i siedziby bogów25, z czego wynika wniosek, iż Słowacki nadał kobiecie cechy boskie, stwo rzył ją jako istotę nieuchwytną i nierzeczywistą – właśnie taką, jaką możemy oglą dać na obrazach hiszpańskiego malarza Bartolomé Estébana Murilla. Interpretacja omówionych fragmentów nie byłaby możliwa bez dostrzeżenia roli światła. Stwierdzenie to jednak odnosi się do całej twórczości autora Kor diana, a znajduje ono swoje uzasadnienie w fascynacji poety malarstwem Rem brandta, którego światłocień odczuwał on doskonale26: I cicho smutne płynęły godziny. / Zachód ozłocił słońca blask jaskrawy, / Brzozy po grobach dłu gie kładły cienie, / Wonnej czeremchy orzeźwiało tchnienie, / Szumiały wzniosłe po grobowcach trawy; / Lecz coraz bardziej ciemnieją kolory / I przez liść brzozy księżyc zapłoniony / Topił się we mgłach w różne kształty, wzory, / Lica wyśrebrzał – a nocne zasłony / Okryły cerkiew i groby cmentarza27. Światło i ciemność tworzą spójną całość, są ze sobą związane tak ściśle, jak gdyby nie mogły bez siebie istnieć. Najpierw widzimy blask zachodzącego słoń 23 W. Kopaliński, Słownik symboli, Warszawa 1999, s. 22. Zabieg poetycki, który polega na współodczuwaniu, łączeniu i przekształcaniu różnych wrażeń zmysłowych, czego autorzy dokonują w różnej formie: 1) przez łączenie w jednym obrazie poetyckim barw, dźwięków, zapachów, smaków i doznań dotykowych; 2) przez przedstawianie pewnych wrażeń zmysłowych w kategoriach charakterystycznych innym zmysłom; 3) przez roz szerzenie zakresu stosowania kategorii zmysłowych za pomocą wiązania ich z pojęciami abstrak cyjnymi. Za: Słownik terminów literackich, pod red. J. Sławińskiego, Wrocław 2000, s. 551. 25 W. Kopaliński, op. cit., s. 27. 26 J. Kleiner, op. cit., s. 114. 27 Ibidem, s. 105 (Jan Bielecki, w. 556–565). Podkreślenia w zasadzie jak poprzednio, jedy nie linia pogrubiona została zastosowana nie tylko dla ukazania światła, ale również cienia. 24 Prace Literackie 47, 2007 © for this edition by CNS Korespondencja sztuk w twórczości Juliusza Słowackiego 81 ca, tuż obok drzewa rzucają cienie na groby, wszystkie kolory ciemnieją, lecz niemalże w tym samym momencie pojawia się srebrny księżyc zawieszony na tle czarnych zasłon okrywających cerkiew i cmentarz. Cały czas tuż za światłem podąża ciemność, a tuż za ciemnością światło. Zastosowany przez artystę światłocień nabiera szczególnego znaczenia ze względu na cmentarną scenerię, na której tle się pojawia. Wyraźnie odczuwamy, że nie jest to sytuacja zwyczajna, że dzieje się coś tajemniczego, nadprzyrodzonego, że dotykamy rzeczywistości nieuchwytnej żadnym ze zmysłów, a zatem pobudzanie zmysłu wzroku jasnością i ciemnością na przemian sprawia, iż uruchamiamy szósty zmysł otwierający przed nami świat duchowy, niecodzienny i niezbadany. Plastyczność zacytowa nego urywka Jana Bieleckiego kreuje nie tylko omówiony światłocień, jest on jednym z zabiegów stylistycznych. Warte zauważenia są tutaj mgły, wśród których poeta umieścił księżyc i dzięki którym nadał mu różne kształty, podkreślając tym samym niesamowitość opisywanej chwili, a zarazem pobudzając wyo braźnię czytelników – owych kształtów i wzorów księżyca bowiem nie znamy, lecz możemy tworzyć ich niezliczoną ilość, zależnie od naszej fantazji. Dlatego też myślę, iż malarska pojemność przedstawionego tu obrazu poetyckiego w zasadzie nie ma granic. Jego malowniczość jest jednocześnie wyrazista, określona i niedookreślona. W tych kilku wersach twórca powiedział nam, co widział oczami swojej wyobraźni, ale również zaznaczył, że o wiele więcej możemy zobaczyć sami28. Chociaż Juliusz Słowacki poruszył tu przede wszystkim wraż liwość wzrokową czytelników, nie zapomniał o innych zmysłach, stąd mamy do czynienia z ciekawą synestezją, która stanowi niejako ramę dla ukazanych powy żej środków poetyckich. Poza światłem i cieniem oraz rozmaitymi, mimo iż nieskonkretyzowanymi barwami autor pobudził także nasz słuch i węch, dlatego nastrój panujący na opisanym cmentarzu został dodatkowo spotęgowany przez zapach czeremchy i szum traw. Odbiorcy natomiast nie tylko widzą groby i cer kiew, lecz nadto czują tajemniczą atmosferę tego miejsca. Obcowanie z dziełami malarskimi to niejedyne źródło plastyczności, a zara zem korespondencji sztuk w dziełach wielkiego romantyka; drugie to rzeźba i architektura. Jednym z przykładów jest opis kształtu głowy bohaterki Beniow skiego, Anielki, w którym poeta odniósł się do Wenus Medycejskiej29: Włosy jej długie, krucze, w róg zwinięte, / Ciężyły głowie swą jedwabną wagą. / Ta sama głowa miała kształty święte / I uświęcone snycerską powagą, / Smukłe, ku plecom w okrągłość 28 Juliuszowi Słowackiemu zarzucano (w odniesieniu do Króla−Ducha) „ciemność stylu”, co rozumiano jako niemożność przełożenia treści fabularnej na opowieść o czytelnym początku i koń cu. Podobnie rzecz ma się z obrazami tworzonymi przez romantyka – nie dają się ściśle określić, zamknąć w konkretne ramy. Stąd zapewne wynikają związki poezji Słowackiego ze sztuką moder nizmu. Zob. D. Kudelska, op. cit., s. 191–202; a także I. Matuszewski, Słowacki i nowa sztuka (modernizm). Twórczość Słowackiego w świetle poglądów estetyki nowoczesnej. Studium krytycz no−porównawcze, Warszawa 1965. 29 J. Kleiner, op. cit., s. 113. Prace Literackie 47, 2007 © for this edition by CNS 82 EWELINA WYSZYŃSKA ściągnięte – / Ktokolwiek widział marmurową nagą / Florencką Wenus, nie weźmie za fraszki / Tego, co mówię tu, o formie czaszki30. Nawiązania do architektury natomiast zauważamy w często stosowanych przez artystę efektach świetlnych, kierujących nasze myśli bezpośrednio ku gotyckim katedrom31: „Kościół i wielka słoneczna framuga, / I na tęczowym Duch Święty promyku”32. Równie silna w twórczości Juliusza Słowackiego jest korelacja poezji z muzyką. Jej doskonały przykład, będący rytmicznym popisem, odnajdziemy w powieści poetyckiej Żmija33. W każdym wierszu Żmii panuje wyjątkowa śpiewność. Takt muzyczny został silnie podkreślony, frazowanie zaś, dzielone przez wybijanie rytmu, pojęte w duchu ludowego zamiłowania do wyrazistej rytmiczności. Wersy kształtuje równość taktowa. Wszystkie są dwutaktowe, 30 J. Słowacki, Dzieła, pod red. J. Krzyżanowskiego, t. 3: Poematy, Wrocław 1949, s. 116 (Beniowski, Pieśń I, w. 625–632). 31 J. Kleiner, op. cit., s. 113. 32 J. Słowacki, op. cit., s. 121 (Beniowski, Pieśń I, w. 781–782). Wrażliwość na formy archi tektoniczne w twórczości Słowackiego nie kończy się jednakże na odniesieniach do stylów czy konkretnych budowli, wrażliwość ta przejawia się również w niezwykle malarskiej prezentacji rozmaitego zagospodarowania przestrzeni, jakie autorowi podsuwała jego wyobraźnia. Przyjrzyjmy się zamkowi, a właściwie całej posiadłości ojca Anieli, Kazimierza: „Zamek jego stał nad rzeczką Bladawą, / Na skale – a pod skałą staw był wielki. / W tym stawie widać było twarz jaskrawą / Słońca i białe łabędzie Anielki – / Grobelka z młyńską u końca zastawą, / Za groblą kościół Pan ny Zbawicieli / Z trzema wieżami baniastymi w złocie, / I chat okienka niby oczy kocie. // Wszy stko to było dziwnie piękne, cudne! / Zwłaszcza, że szlachcic, wielki oryginał, / Góry uczynił do przebycia trudne, / Wężowe w skałach ścieżki powycinał / I między róże, co rosły odludne, / Posta wiał golce rzymskie: ten puginał / W ręku swym trzymał i twarz miał brodatą / Skąd łatwo było poznać, że to Kato; // Apollo w morzu zostawił koszulę / I na Starosty górach stał bez listka; / Dalej w egipskich katakombach ule; / Dalej posągi, którym koniec świstka / Wyłaził z gęby i prze mawiał czule / Do pana zamku jak do Antychrystka… / Albowiem wszystkie te pomysły pańskie / Nie katolickie były – lecz pogańskie. // W ogrodzie stała jakaś larwa niema, / Czarna, ogromna, rozrosła szeroko; / Był to krzesany dąb na Polifema. / Jedno w koronie miał wybite oko, / A tyle widział nieba, co obiema, / I nad sadzawką coś dumał głęboko / Patrząc tym jednym okiem w ciem ną wodę: / Na deszcz miał czarny wzrok, jasny na pogodę. // Naprzeciw była bardzo ciemna grota; / Przed nią się nieraz siwy rybak skłoni, / Gdy go na stawie ogarnie ciemnota, / A sieci pluszczą śród spokojnych toni; / Albowiem w grocie Matka Boska złota, / Z wieńcem różanych lamp na jasnej skroni, / Jako Dyjanna o poranku biała, / Na staw z różanej tęczy wyzierała…” (J. Słowacki, op. cit., s. 121 – Beniowski, Pieśń I, w. 121–160). Nie widzimy tu jednej budowli, ale ich cały kom pleks (zamek Kazimierza, kościół, chaty), który wraz z elementami przyrody stanowi przepiękny i wyrazisty krajobraz. Jego zasadniczą częścią są rozmaite, umieszczone pomiędzy różami i przed stawione z niezwykłym pietyzmem posągi, zwieńczeniem zaś grota Matki Boskiej. W jej prezen tacji na szczególną uwagę zasługuje światło – różane, tęczowe, połączone z białą i złotą barwą, otaczające głowę świętej. Ukazywanie aureoli zaczerpnął poeta z dawnego malarstwa włoskiego, a podobną grotę oglądał w Rosenlauen podczas wycieczki. (J. Kleiner, op. cit., s. 114–115). 33 J. Kleiner, Juliusz Słowacki. Dzieje twórczości, wstęp i opracowanie J. Starnawski, t. 1: Twórczość młodzieńcza, Kraków 1999, s. 159–160. W dalszym ciągu wywodu korzystam ze stron 160–162 cytowanego opracowania. Prace Literackie 47, 2007 © for this edition by CNS Korespondencja sztuk w twórczości Juliusza Słowackiego 83 przecięte średniówką w połowie. Zgodnie z tą tendencją do dwutaktowości regu larnej wiersze muszą być parzystozgłoskowe – przeważnie są dziesięciozgłosko we, czasem ośmio− i dwunastozgłoskowe: To nadto wcześnie! || to nadto skoro!34; Gdzie się kończy || ta dolina […]35; Dziecinnie się śmieje, || gdy w dłoni jej trawa […]36. Regularność podziału taktowego zwiększa się jeszcze w wersie dwunasto zgłoskowym, ponieważ każdy z dwu taktów dzieli się jeszcze na równe, trójzgło skowe jednostki rytmiczne: „Dziecinnie | się śmieje, || gdy w dłoni | jej trawa […]”. Spotykamy się w tym poemacie także z wersem pięciozgłoskowym, który poeta stosuje dla zwiększenia siły i szybkości rytmu; wówczas połowy wiersza otrzymują rymy własne: „Jak wiatr stepowy, / Jak wąż piersiami / Trawy rozcina; / Między kwiatami / Złotem połyska. / I łuk napina, / I strzały ciska, […]”37. Ponadto czasem występują wiersze o nierównych taktach – mające trzy i pięć zgłosek, lecz jest to jedynie przejście lub zakończenie muzyczne: „Powstają z rosy | perłami. – / Ponury, | piersi napuszył. / Ciągnie się smutny | na sforze”38. Skąd tyle muzyki w omawianym tekście? Ma ona swoją podstawę w osnowie poematu, który możemy nazwać poematem ruchu, gdyż przejął on całkowicie piętno ruchowe kozackiej poezji Zaleskiego39 i metodę malowania ruchu przez rytm. Wystarczy przywołać obrazy płynących czajki i galery – krótki wiersz maluje szybkość czajki, wiersz dwunastozgłoskowy zaś pokazuje ruchy ciężkiej galery: „Okrzyk stokrotny / Bije o chmury; / I żagiel lotny / Jak skrzydło ptaka / Białymi pióry / Czajkę Kozaka / Niesie… Ta drząca / Wygina szyję, / Kąpie się w wodzie, / Fale roztrąca; / I Kozak żyje, / I czajka żywa”40. Muzyka Żmii nie ogranicza się jednakże do rytmizacji, jest również zamknięta w onomatopejach: Cicho… Wtem trąby zagrały grzmiące / I zagrzmiał razem pod niebo wzbity / Z brzękiem surm, kotłów, okrzyk wesoły, / I uwolnione z więzów sokoły / Szybko w powietrza lecą błękity, / Krążą i kraczą, dzwonkami dzwonią, / I psy spuszczone jęczą, i gonią41. Poza tym często po prostu się o niej mówi; poeta stara się ją opisać słowami: Ciszej!... tam jakiś śpiew obłąkany / Z echem przez suche płynie burzany; / Pieśń taka smut na, dzika i rzewna. / Oblana złotem słońca promieni, / Zbliża się postać jak cień niepewna, / Dzie 34 J. Słowacki, Dzieła, pod red. J. Krzyżanowskiego, t. 2: Poematy, Wrocław 1949, s. 31 (Żmija, Pieśń I, w. 124). 35 Ibidem (w. 136). 36 Ibidem, s. 52 (Pieśń III, w. 141). 37 Ibidem, s. 33 (Pieśń I, w. 191–197). 38 Ibidem, s. 30–31 (w. 110, 122, 134). 39 J. Tretiak, Zaleski od upadku powstania listopadowego. 1802–1831. Życie i poezja. Karta z dziejów romantyzmu polskiego, Kraków 1911; cyt. za: J. Kleiner, op. cit., s. 161. 40 J. Słowacki, op. cit., s. 62–63 (Pieśń IV, w. 61–72). 41 Ibidem, s. 32 (Pieśń I, w. 157–163). Prace Literackie 47, 2007 © for this edition by CNS 84 EWELINA WYSZYŃSKA wica mogił – to młoda Kseni! / Pieśń jej jak lutni niesfornej głosy / Nagle skonała krzykiem ucię ta, / Bo koło Kseni skrwawione wrzosy; / [...] / I była cisza – cisza stepowa, / Przerwana czasem łzami i łkaniem / Smutnej dziewicy. […]42 Scenę spotkania Kseni i Żmii Słowacki oparł na kontraście pomiędzy śpie wem dziewczyny a złowrogą ciszą, która zapadła po podniesieniu przyłbicy rycerza. Zapowiadającą przyszłe tragiczne wydarzenia, smutną i rzewną pieśń dziewicy po chwili rozdziera jej przeraźliwy okrzyk. Zaraz po nim zapada gro bowa cisza, na której tle słychać już tylko łkanie dziewczyny. Powyższy fragment został niejako zbudowany na wrażeniach słuchowych, lecz warto zauważyć, że nie tylko. Ciekawym dopełnieniem dźwięków stały się efekty świetlne: nucąca pieśń Ksenia jawi się bowiem przed oczami czytelnika jako postać cała „oblana złotem słońca promieni”. Meliczność jest w utworach Juliusz Słowackiego wręcz wszechobecna i nie ogranicza się do powyżej omówionych zabiegów. Chciałabym ukazać śpiewność wierszy wielkiego romantyka osiąganą także za pomocą różnorodnych środków stylistycznych: instrumentacji głoskowych („Różne są drzew leśnych liście, / Różne są gatunki tworów / I umysły ludzi różne / Jako żurawie podróżne”43 – tutaj muzyczność opiera się nie tylko na powtarzalności głoski „ż”, ale także wyrazu „różne”, stanowiącego również cząstkę innego wyrazu, „podróżne”; w eufonii zawierają się zatem anafora i epifora); onomatopei („Jaszczurki łuską brzęczą”44 – dźwięk zawarty w wyrazie „brzęczeć” został dodatkowo wzmoc niony przez zestawienie go z wyrazem „jaszczurka”; „Jesteś jak morze rozhuka ne śpiewna, / Lecz próżno twój głos fal tysiącem szczeka”45 – gradację dźwięku zawartego w wyrazach „rozhukane” oraz „szczeka” osiągnął autor dzięki połą czeniu ich z epitetem „fal tysiącem”); rozbudowanych anafor i polisyndetonów („[…] przedsiębrać przedsięwzięcie, / Jakie mi piękność naznaczy, / Jakie… twe chęci obiorą: / Jeśli pokorne – z pokorą, / Jeśli rozpaczne – w rozpaczy… / Jeśli miłośne… z miłością, / Z dzielnością – jeżeli dzielne, / Przez śmierć – jeżeli śmiertelne, / Szlachetne… ze szlachetnością, / Jeżeli… podłe… zelżywie, / Jeże li długie… cierpliwie, / Jeśli nieludzkie… z żałością, / Jeśli milczące… z mil czeniem, / Jeśli ogniste – z płomieniem, Zawsze jako sługa wdzięków, / Chociaż cierpiący – bez jęków… / Choć nieszczęśliwy – bez skargi…”46; „A ci… kazano głowę uciąć katu, / A ci… że niosą trumnę do senatu, / A trumna krwawą zdaje się potworą, / A za nią idzie małych dziatek czworo”47). Zabiegi te są przez arty 42 Ibidem, s. 82–83 (Pieśń VI, w. 145–153, 163–165). J. Słowacki, Dzieła, pod red. J. Krzyżanowskiego, t. 9: Dramaty, Wrocław 1949, s. 217, (Samuel Zborowski, Akt II, w. 3–6). Oznaczenia, jak we wszystkich cytatach pochodzą, od autor ki. Półgrubym drukiem oznaczyłam wyrazy, a także ich cząstki istotne dla analizy. 44 Ibidem, s. 213 (Akt I, w. 193). 45 Ibidem, s. 236 (Akt III, w. 122–123). 46 Ibidem, s. 66 (Zawisza Czarny, Scena XI, w. 1488–1504). 47 Ibidem, s. 292 (Samuel Zborowski, Akt V, w. 819–822). 43 Prace Literackie 47, 2007 © for this edition by CNS Korespondencja sztuk w twórczości Juliusza Słowackiego 85 stę tak często wykorzystywane, iż niejednokrotnie łączył je ze sobą, wzmagając w ten sposób muzyczność wersów: „We mnie jest moc płomieni, / Co rozerwane zwiąże… / Nie wiesz ty – gdzie ja dążę, / Nie wiesz ty, co ja stworzę… / Dziec ko ja jestem Boże… / Idę, gdzie przeznaczenie. / Wiatr świszcze… i odrywa / Ze mnie wielkie płomienie... / A każdy z nich odpływa, / Po niebie leci, skłębia / I kształt sobie zdobywa, / I marmur się oziębia, / I zostaje…”48. Melodię tego fragmentu tworzą powtórzenia (apostrofa i polisyndeton), onomatopeja, regularna wersyfikacja (w każdym wersie, oprócz ostatniego, po siedem sylab), a także rymy, mimo iż nieregularne, jednak wyraziste. Przy omawianiu meliczności poezji Sło wackiego nie sposób nie wspomnieć o bardzo częstych skojarzeniach muzycznych poety – one też budują korelację literatury z muzyką: „Przysłuchiwałem się Panu / Jak harfie… którą wiatr trąca, / Bo często jego kolczuga / Na wschodzącą twarz miesiąca / Grzmi… a gdy zaszumią drzewa, / Często coś tarcza odśpiewa / I często… wiatrom ponuro / Szepcze coś na hełmie pióro / Tak, że choć ten rycerz niemy / W myśli – albo w sen zapada, / Dla mnie jego zbroja gada, / A czasem z brzozami płaczemy / Nędznego rycerza losu, / Gdy on śpi i nas nie słyszy…”49. Twórca zawarł ją w porównaniu („Panu / Jak harfie…”), metaforach („harfę wiatr trąca”, „tarcza odśpiewa”, „zbroja gada”, „z brzozami płaczemy”), jak również w wyrazach dźwiękonaśladowczych („grzmi”, „zaszumią”, „szepcze”), które już omówiłam. Warto jeszcze dodać, że cytat ten jest kolejnym potwierdzeniem tezy, iż romantyk łączył różne zabiegi poetyckie, dzięki czemu wzmacniał i stopniował dźwięk, tworząc niejednokrotnie wręcz całe symfonie. Muzyka jest aż tak ważna dla ojca filozofii genezyjskiej, że niezwykle często pisze o niej wprost, nie posłu gując się żadnymi środkami stylistycznymi, nie ukrywając jej, lecz czyniąc z niej motyw główny, wiodący: „Co są te ciągłe, te nabożne śpiewy, / Które tam sły chać… niby śpiewy z raju, / Gdy wiatr powieje od tamtego kraju, / A my gotowi chwytać dźwięk harfiany?”50. Zwróćmy uwagę, iż pierwszy wers przytoczonego urywka dramatu Samuel Zborowski jest punktem wyjścia, od którego autor roz poczyna kształtowanie śpiewności całego fragmentu. Owszem, dalej pojawiają się porównanie („śpiewy niby śpiewy z raju”) oraz przenośnia („chwytać dźwięk har fiany”), niemniej jednak nie stanowią one tu fundamentu dźwięku, są jedynie konsekwencją wzmianki o „nabożnych śpiewach”51. 48 Ibidem, s. 227 (Akt II, w. 273–283). Ibidem, s. 74 (Zawisza Czarny, Scena XIV, w. 1708–1721). Wszystkie zaznaczenia pół grubym drukiem pochodzą od autorki pracy i, tak jak poprzednio, wskazują na fragmenty najbar dziej istotne dla analizy urywka. 50 Ibidem, s. 288 (Samuel Zborowski, Akt V, w. 679–682). 51 Obok melodii romantyk wyśmienicie skrywa w słowach ciszę, co nie jest bez znaczenia, gdyż stanowi ona integralną część muzyki, uwypukla dźwięki, a także dopełnia obrazy poetyckie. Jesteśmy tego niejako uczestnikami zawsze wtedy, gdy dzięki naszej wyobraźni przenikamy w świat utworów poety: „Miasteczka ciche i pousypiane, / Wioski o wiekach może złotych śniły / Tak jako sady owocem rumiane / W cichy jesienny dzień, albo mogiły / Zdają się smętne i poza 49 Prace Literackie 47, 2007 © for this edition by CNS 86 EWELINA WYSZYŃSKA W twórczości romantyka bardzo często mamy do czynienia z idealnym zespoleniem muzyki z plastyką; ta druga pojawia się wówczas w pełnej swej krasie: „Już zniknął Hetman – czas szybko bieży… / Cicho i głucho – słychać jęk dziki… / To pewno strażnik skonał?... Na wieży / Błękitne siarki widać pło myki. / I nagle światło na morze pada, / Krwawo się czarna fala rumieni. / I twarz miesiąca zgasa blada, / Słychać huk ognia i trzask płomieni, / I ożywione jak malowidłem / Dalekie miasto z minaretami / Z cieniów wypływa – a tu chmura mi / W dymach pożaru zbudzone wrony / Niekiedy białym migają skrzydłem”52. Poeta o niczym nie zapomniał. Słyszymy jęk konającego, a zaraz po tym widzi my błękitne płomienie pożaru, którego blask krwawo zarumienia czarną falę. Gaśnie blade światło księżyca, słychać huk i trzask. Nad ogniem widnieją białe skrzydła ptactwa. Jesteśmy obserwatorami idealnego zespolenia dźwięków z bar wami, jakbyśmy patrzyli nie na obraz, ale na kadr filmowy53. 3 Dotychczas poszukiwaliśmy związków poezji z innymi dziedzinami sztuki, nie zważając na tematykę dzieł Juliusza Słowackiego. Istnieje jednak ścisły zwią zek między poruszaną przez romantyka problematyką a realizującą się w jego utworach korespondencją sztuk. Zacznijmy od filozofii genezyjskiej54, w której myślane, / Myślą, czym będą, i pomną, czym były; / A tylko czasem listki na nich wstają / I niby muzyk globowych słuchają” (J. Słowacki, Dzieła, pod red. J. Krzyżanowskiego, t. 4: Król−Duch, Wrocław 1949, s. 86 – Rapsod III – Pieśń III, w. 49–56). 52 J. Słowacki, Dzieła, pod red. J. Krzyżanowskiego, t. 2: Poematy, Wrocław 1949, s. 56 (Żmija, Pieśń III, w. 260–272). 53 Zob. W. Łuszczak, Lekcja pejzażu według „Króla−Ducha”, [w:] Ikonografia romantyczna, Materiały Sympozjum Komitetu Nauk o Sztuce Polskiej Akademii Nauk, Nieborów, 26–28 czerw ca 1975, pod red. M. Poprzęckiej, Warszawa 1977, s. 299–322. Autor wskazuje na szczególny dynamizm pejzaży Słowackiego. Ukazuje, jak poeta posługuje się technicznymi chwytami „filmo wymi”. 54 Podstawowe założenia filozofii genezyjskiej: 1) stanowi ona odmianę spirytualistycznego romantyzmu, która to odmiana zakłada duchową istotę wszechrzeczy oraz traktuje cały kosmos jako dzieje nieustannie tworzącego się ducha; 2) jest filozofią uniwersalną, co znaczy, że objaśnia totalnie cały wszechświat, przyrodę martwą i żywą, naturę i historię; 3) ma charakter mistycznej rewelacji, objawienia, którego jej autor doznał dzięki odpowiedniemu „podniesieniu ducha”. Isto ta genezyjskiej koncepcji świata opiera się zatem na następujących regułach: 1) cały wszechświat ma charakter duchowy, każdy duch zaś przejawia się w wielu formach materialnych, które sam tworzy; 2) przybranie przez ducha formy materialnej jest jego degradacją i ograniczeniem; 3) każ dy ograniczony i zdegradowany duch podejmuje pracę, aby się doskonalić (tzn. przyjmować coraz to piękniejsze formy), a także wpływać na rozwój wszechświata; 4) dla zmiany formy konieczna jest ze strony ducha ofiara z własnych wygód; 5) najwyższą ofiarą jest porzucenie starej formy, czyli „śmierć”. (K. Wyka, W kręgu „Genezis z Ducha”, [w:] Juliusz Słowacki. W stopięćdziesię ciolecie urodzin, Warszawa 1956, s. 227–282; cyt. za: S. Makowski, Juliusz Słowacki, cz. 1, War szawa 1980, s. 113–115). Prace Literackie 47, 2007 © for this edition by CNS Korespondencja sztuk w twórczości Juliusza Słowackiego 87 rozwój wszechrzeczy polega na nieustannych ofiarach, męczarniach55, co ma kluczowe znaczenie dla stylu, w jakim pisał poeta. Niezwykle rozległy i obszer ny poemat Król−Duch obfituje wręcz w sceny przepełnione bólem i cierpieniem, a w związku z tym pojawiają się w nim mocne kolory i dźwięki: Wtenczas tę walkę we mnie Bóg wynaturzył, / We mnie krzyk, we mnie blask – i mieczów rżnięcie, / We mnie się obłok zakrwawiony kurzył, / We mnie szło z pola trupów ducha wzięcie… / A jam zacierpiał jak szatan – i stchórzył, / W iskrze duchowej niby w dyjamencie / Mając boleści różnych tajemnice, / Kolory – krzyki – jęki – błyskawice. // Cały się stałem ojczyzną… i cały / Stałem się prochem… i cały rozpaczą! / Fraszka te węże, co w piekle kąsały / Dawne anioły. – Niech ludzie zobaczą / To ziarno męki i ten proszek mały, / W którym się miasta palą, matki pła czą, / Dzieciątka swoje własne gryzą z głodu, / Niech pojmą ducha jęk – Słowo narodu… // Na moim sercu, jak na złotej tarczy, / Sto dzid się łamie i sto mieczów kruszy, / I sto utkwionych strzał boleśnie warczy, / I sto aniołów upada bez duszy, / Myśląc, że serce za wszystko wystarczy, / Wszystko uzbroi sobą – wszystko wzruszy! / A ja co? – anioł na dnie mgieł czerwonych, / Pan niewidzialnych duchów – brat szalonych…56 Fragment ten jest niesłychanie spójnym połączeniem wyrazistej obrazowości i głębokiej myśli etycznej. Przedstawiony tu pokutujący duch dzięki telepatii czuje w swoim wnętrzu wszelkie zło wynikające z jego działania. Aby skupić uwagę czytelnika na bólu Popiela, który przeżywa wojnę domową toczoną przez swoich podłych następców57, poeta sięgnął po onomatopeje (krzyk, jęk, warcze nie) oraz barwę czerwoną – wyraził ją nie tylko wprost („czerwone mgły”), ale również przez widok krwi („obłok zakrwawiony”). Synestezja budująca obrazo wość przytoczonego fragmentu nie ogranicza się wyłącznie do kolorów i dźwię ków, jej istotnym składnikiem są bowiem zjawiska świetlne, przede wszystkim blaski, iskry i błyskawice. Szczególną uwagę warto zwrócić na następujące wersy: „A jam zacierpiał jak szatan – i stchórzył, / […] / Mając boleści różnych tajemnice, / Kolory – krzyki – jęki – błyskawice”. Oprócz tego, że skupiają się w nich wszystkie elementy synestezji, obserwujemy wyjątkowo ciekawe ujęcie barw – nie ma tu bowiem konkretnych kolorów, lecz po prostu przywołanie kate gorii koloru, stąd możemy wnioskować, iż jest ona bardzo ważna dla wyobraźni romantyka. Kolejny element warstwy treściowej utworów Słowackiego, który sprzyja syntezie sztuk, to pejzaże. Wyjątkowo przepełniony obrazkami natury jest utwór W Szwajcarii58: W szwajcarskich górach jest jedna kaskada, / Gdzie Aar wody błękitnymi spada. / Pozwól tam spójrzeć zawróconej głowie. / Widzisz tę tęczę na burzy w parowie? / Na mgłach srebrzystych 55 Ibidem, s. 115–116. J. Słowacki, Dzieła, pod red. J. Krzyżanowskiego, t. 4: Król-Duch, Wrocław 1949, s. 56–57 (Rapsod II, w. 65–88). Wszystkie podkreślenia jak poprzednio. 57 J. Kleiner, Juliusz Słowacki. Dzieje twórczości, wstęp i opracowanie J. Starnawski, t. 4: Poeta mistyk, Kraków 1999, s. 559. 58 Zob. D. Kudelska, op. cit., s. 76–88. 56 Prace Literackie 47, 2007 © for this edition by CNS 88 EWELINA WYSZYŃSKA cała się rozwiesza, / Nic ją nie zburzy i nic ją nie zmiesza; / A czasem tylko białe jagnię / Przez tęczę idzie na skraju doliny / Szczypać kwitnące róże i leszczyny; / Lub jaki gołąb, co wody zapragnie, / Jakby się blaskiem pochwalić umyślnie, / Przez tęczę szybko przeleci i błyśnie59. Spotykamy tu znane już nam zabiegi, m.in. wyjątkowo ciekawe operowanie światłem czy łączenie różnych wrażeń zmysłowych. Warto jednak zatrzymać się chwilę dłużej nad motywem tęczy, która w przytoczonym fragmencie, a także w całym utworze pojawia się dość często. Jest ona symbolem zgody, pokoju, nadziei, uspokojenia i pogody ducha60; zestawiona z białym jagnięciem oraz gołę biem, będącymi znakami bezbronności, kształtuje nastrój całego pejzażu, w którym przede wszystkim uderza nas niesłychana harmonia. Autor maluje słowami obra zek wręcz kojący: ładu srebrzystych mgieł nic nie jest w stanie zburzyć, chociaż przez moment wydaje się, iż ten porządek rozbijają zwierzęta, faktycznie utwier dzają go i podkreślają. Artysta posługuje się zatem zasadą harmonii: Jest chwila, gdy się ma księżyc pokazać, / Kiedy się wszystkie słowiki uciszą, / I wszystkie liście bez szelestu wiszą, / I ciszej źródła po murawach dyszą / Jakby ta gwiazda miała coś naka zać / I o czym cichym pomówić ze światem, / Z każdym słowikiem, z listeczkiem i z kwiatem61. Mamy tu nawet do czynienia ze zdrobnieniem podkreślającym atmosferę wewnętrznego ukojenia i wyciszenia. Romantyk umiejętnie wykorzystuje malar skie spojrzenie w przekazywaniu uczuć oraz emocji: […] kiedym spojrzał z góry, / Nasz ogród z wiszeń jak cmentarz ponury; / I niespokojne o nas gołębice / I zadumane o nas w łąkach trzody; / Ziemia smutniejsza, błękitniejsze wody, / Zabite śmierci ćwiekiem okiennice; / Wszystko zaczęło mię straszyć i smucić, / Jakbyśmy nigdy nie mieli powrócić. / Szedłem posępny i drżący na góry… / Jeziora czarne, głazy, śniegi, chmury; / Girlandy z orłów na błękitnym lodzie, / Słońce czerwone jak krew o zachodzie62. Barwy: niebieska, czarna i czerwona oraz skontrastowane wrażenia dotykowe zimna lodu i gorąca słońca nałożone niejako na różne środki stylistyczne (porów nanie ogrodu do cmentarza, uosobienie trzód i ziemi, także metafory „zabitych śmierci ćwiekiem okiennic” i „girland orłów”) dały nam wyjątkowo sugestywny krajobraz, który z takim samym powodzeniem moglibyśmy zarówno opowiedzieć, skupiając się na nastroju i przeżyciach podmiotu mówiącego, jak i namalować. Wpływ na kształt syntezy sztuk mają również odniesienia do religii. W powieści poetyckiej Mnich tytułowy bohater z zachwytem mówi o kościele, a jego nawrócenie na wiarę chrześcijańską jest wynikiem estetycznego przeżycia wywołanego pięknem katolicyzmu63: 59 J. Słowacki, Dzieła, pod red. J. Krzyżanowskiego, t. 2: Poematy, s. 292 (W Szwajcarii, w. 7–18). 60 W. Kopaliński, op. cit., s. 424. 61 J. Słowacki, op. cit., t. 2, s. 392 (W Szwajcarii, w. 313–319). 62 Ibidem, s. 303 (w. 358–369). 63 J. Kleiner, Juliusz Słowacki. Dzieje twórczości, wstęp i opracowanie J. Starnawski, t. 4: Poeta mistyk, Kraków 1999, s. 94–95. Prace Literackie 47, 2007 © for this edition by CNS Korespondencja sztuk w twórczości Juliusza Słowackiego 89 Wchodzę, stanąłem przy ciemnym filarze, / Już nie pamiętam wrażenia tej chwili. / W oczach się lśniły złociste ołtarze, / Wyście śpiewali i światła palili. / Ściana jak niebo gwiazdami okryta, / Każda kolumna jak palma stepowa, / A na jej czole złoty liść rozkwita, / A pod jej stopą skała marmurowa. / Promień z barwionych bijąc szyb kościoła / Niósł z sobą obraz na szkle malowany, / A potem, w dymie kadzideł zbłąkany, / W mglistych błękitach utworzył anioła; / Nie znałem wówczas sztuki malowidła, / Widziałem tylko, że anioł nade mną / Roztaczał złotem malowane skrzydła, / Spływał i patrzał w duszę moją ciemną… / Wtenczas rzuciłem ojców moich wiarę…64 Należy zauważyć, że piękno to jest odbierane przez mnicha, a poprzez jego postać również przez czytelnika, nie tylko zmysłami wzroku i słuchu, ale również zmysłem węchu. Mamy tu zatem do czynienia z niezwykle bogatą synestezją, która kształtuje plastyczność tekstu. Mistrzostwo poety w korespondowaniu z innymi dziedzinami sztuki było jednak tak dalece posunięte, iż nie musiał on korzystać z tego środka, aby nadać swym słowom niezwykłą obrazowość: Piękny nasz kościół! u stóp jego wały / Spienione miecą na głazy ukropy; / Stoi na skale, jego krzyż nad skały / Jak ptak uleciał aż pod nieba stropy; / A cudne palmy, pustyni królowe, / Przy nim się zdają jak powiewne zioła: / Czołem zmiatają ganki marmurowe, / Jak gdyby chciały w prochu złożyć czoła…65 64 J. Słowacki, op. cit., s. 127 (Mnich, w. 55–71). Nawiązania do wiary odnajdziemy także w toposie stwarzania świata, któremu Słowacki poświęcił całe dzieło Genezis z Ducha: „Tu, gdzie za plecami moimi palą się złote i srebrne skały nabijane mikowcem, niby tarcze olbrzymie przy śnione oczom Homera, tu, gdzie odstrzelone słońce oblewa mi płomieniami ramiona, a w szumie morza słychać ciągły głos pracującego na formę Chaosu, […] pozwól mi Boże, że jako dzieciątko wyjąkam dawną pracę żywota i wyczytam ją z form, które są napisami mojej przeszłości. […] A gdy oto zaleniwiony w pracy mój duch słoneczności z siebie wydobyć zaniedbał i z drogą się Twórczości rozminął, Tyś go, Panie, walką sił wnętrznych i rozbrajaniem onych ukarał, nie światłem już, ale ogniem niszczycielem błysnąć przymusił, a dłużnikiem miesięcznych i słonecznych światów uczyniwszy zamieniłeś ducha mego w kłąb ognia i zawiesiłeś go na przepaściach. A oto na niebiosach drugi krąg duchów świecących, kręgowi ognia podobny, lecz czystszej i odkupionej natury, anioł złoty z rozwiniętymi włosami, silny i porywający, uchwycił jedną garść globów, zakręcił nią jak tęczą ognistą i porwał za sobą” (J. Słowacki, Dzieła wybrane, pod red. J. Krzyża nowskiego, t. 2: Poematy, Warszawa 1987, s. 277–278 – Genezis z Ducha, w. 19–23, 27–29, 38–49). Romantyk przedstawił w swoim poemacie filozofię genezyjską, której podstawę stanowi praca ducha i jego samodoskonalenie. Stąd wszelkie kształty wykluwają się dzięki wydobytym przez Boga z Chaosu duchom. W prezentacji omawianego motywu jest zatem szczególnie widocz ne wykorzystanie plastyki. Poeta nie opisuje początków istnienia, lecz maluje je słowami. Autor Balladyny korzysta przede wszystkim z efektów świetlnych. Światło bowiem ma tutaj nie tylko znaczenie malarskie, jest także ważnym symbolem rodzenia się nowej, doskonalszej formy ducha. Obok niego dostrzegamy bliskie mu barwy – złotą i srebrną. Ponadto naszą wyobraźnię wspoma gają wrażenia słuchowe, tworzące wraz z wrażeniami wzrokowymi synestezję. Wszystkie te zabie gi nadają plastyczności, niemniej niczego nie narzucają. Kiedy czytamy, widzimy obrazy, odczu wamy ich ładunek malarski, ale ostateczny kształt musi im nadać nasza wyobraźnia. Tak właśnie tworzył Juliusz Słowacki, patrzył jak malarz, jednak ewentualnemu mistrzowi pędzla jedynie pod suwał obrazy, nie odbierając mu możliwości uruchomienia jego własnej inwencji artystycznej, co zapewne zbliżało go do sztuki modernistycznej. Zob. przypis 28. 65 Ibidem, s. 131 (Mnich, w. 162–169). Prace Literackie 47, 2007 © for this edition by CNS 90 EWELINA WYSZYŃSKA 4 Juliusz Słowacki nie godził się na ustępstwa w formie dzieła nawet na rzecz najszczytniejszych idei, dlatego też szukał kontaktu z czytelnikiem wyrobionym, wrażliwym, otwartym na propozycje nowych rozwiązań formalnych. Wymagał od niego współpracy, a nawet współtworzenia przez pracę wyobraźni, która stwa rza świat o kształtach niezwykłych, wyjątkowych, niepodobnych do codziennych relacji. Odbiorca wymyślonych przez poetę obrazów musiał posiąść nie tylko wiedzę książkową, lecz także tę wynikającą z pracy Ducha dążącego ku dobru i doskonałości, dostępną tylko na drodze poznania mistycznego66. Stąd właśnie w twórczości romantyka istotną rolę odgrywa korespondencja sztuk, której kilka charakterystycznych cech, na podstawie powyższych rozważań, możemy przed stawić. Po pierwsze: synteza sztuk Słowackiego jest niezwykle pojemna, odnosi się bowiem nie tylko do malarstwa, do którego poeta miał szczególny sentyment, ale również do rzeźby, architektury, muzyki. Po drugie: w ramach nawiązań do plastyki zauważamy prezentację spraw duchowych i abstrakcyjnych oraz bezpo średnie odniesienia do konkretnych płócien (obrazy z Madonnami B. Murilla), rzeźb (Wenus Medycejska, grota w Rosenlauen), budowli (katedry gotyckie), a nawet technik malarskich (rembrandtowski światłocień). Po trzecie: zespolenie słowa z muzyką ukazuje romantyka jako mistrza rytmu i rymu. Na tym jednak jego poetyckie dźwięki się nie kończą, są także zamknięte w onomatopejach, instrumentacjach głoskowych, powtórzeniach (anaforach, epiforach, polisynde tonach, refrenach) oraz w bezpośrednim mówieniu o pieśniach, śpiewaniu, instrumentach muzycznych. Po czwarte: Słowacki nie ogranicza się do jednej ze sztuk, łącząc je ze sobą w sposób ścisły i nierozerwalny. Wówczas wyjątkową funkcję pełni synestezja, która bardzo często nie kończy się na wrażeniach słu chowych i wzrokowych, ale sięga po kolejne: zapachowe, dotykowe i smakowe. Po piąte: należy zwrócić uwagę na ciszę, podkreślającą i uwypuklającą niejed nokrotnie dźwięki, oraz na światło – niezwykle bogate, zróżnicowane, nierzadko wzmacniające efekty kolorystyczne. Wreszcie po szóste: synteza sztuk Juliusza Słowackiego wchodzi w relację z poruszaną przez autora w tekstach tematyką. Związek ten zauważamy przy filozofii genezyjskiej, pejzażach czy nawiązaniach do religii. 66 D. Kudelska, op. cit., s. 293. Prace Literackie 47, 2007 © for this edition by CNS