Koniec świata- każdy z nas wyobraża go sobie inaczej. Huki, krzyki
Transkrypt
Koniec świata- każdy z nas wyobraża go sobie inaczej. Huki, krzyki
Koniec świata- każdy z nas wyobraża go sobie inaczej. Huki, krzyki, meteoryty, powodzie lub susze. A przecież świat kończy się codziennie- ludzie umierają w szpitalach, na ulicach i w domach. Śmierć przychodzi zawsze niespodziewanie i tak naprawdę nigdy nie jesteśmy na nią przygotowani. Nasuwają się więc pytania: Dlaczego uwierzyliśmy w coś, czego nie da się przewidzieć? Czy ludzie XXI w., eksplorujący wszechświat, wynalazcy gadżetów o których naszym przodkom nawet by się nie śniło, nadal wierzą w zabobony? A może „koniec świata” to prowokacja i próba manipulacji? Na te i inne pytania postaram się odpowiedzieć w dalszej części mojej pracy. Pomimo mojego młodego wieku, miałam okazję przeżyć kilka tego typu zdarzeń. Pamiętam, jak pod koniec lat 90 głośno było o końcu świata, który miał nastąpić wraz z wejściem cywilizacji w nowe millenium. Oczywiście, według natchnionych proroków były ku temu obiektywne przesłanki. Dwa tysiące zastąpiło tysiąc dziewięćset bez oczekiwanych zjawisk paranormalnych, jednakże ludzie w swojej naiwności i niewiedzy uwierzyli w kolejne proroctwa… Kilka lat temu zaczęła krążyć wieść o następnej, „wyznaczonej” na 21 grudnia 2012r. dacie anihilacji naszej cywilizacji. Choć początkowo ludzie podchodzili do tej wiadomości z rezerwą, nieufnością, a nawet z przymrużeniem oka, to z czasem informacja ta nabrała kolorytu i rozgłosu. Uprawdopodobniał ją dodatkowo fakt, że została ona rozpowszechniona z dużym wyprzedzeniem (przecież przez ten czas może się wiele wydarzyć ). Choć na początku niewinna , przeobraziła się w obsesję ostatnich lat. Temat podchwyciły media, które oczywiście wykorzystały sposobność do wywołania sensacji. Przecież każdy z nas wie, że na naiwności ludzkiej można szybko i łatwo zarobić. Zaczęto więc wydawać książki o tej wdzięcznej tematyce, z jakże sugestywnymi tytułami, powstawały filmy dokumentalne, wywiady i liczne artykuły (w których nie mogło zabraknąć wstawek na temat kalendarza Majów czy przepowiedni Nostradamusa). Sklepy zaczęły promować slogany reklamowe, które kusiły klientów „nieziemskimi” promocjami. Choć teraz pewnie niewielu się przyzna, rozpoczęto przygotowania na sądny dzień. Dlaczego? W moim mniemaniu ogromną rolę odegrały media. Szukając dobrze sprzedającego się tematu wybrały właśnie ten. Powód jest oczywisty- domniemany koniec świata dotyczył przecież każdego z nas. Jedni nakręcali drugich a wybujała wyobraźnia, przez lata podsycana produkcjami sciene-fiction, wytworzyła obraz na tyle rzeczywisty, że wiele osób było skłonnych uwierzyć w ten medialny bełkot. Tego typu sensacje mają również inną „zaletę”- odciągają uwagę społeczeństwa od naprawdę istotnych tematów np. kryzysu ekonomicznego czy nieudolnej polityki państw. Jak widać, wywoływanie sensacji ogarniających prawie cały glob często nie jest przypadkowe. Mimo to wielu z nas nie dało się zwieść i na szczęście nie doszło do fali samobójstw, chociaż możemy przytoczyć wiele tragicznych zdarzeń bezpośrednio powiązanych z przepowiednią końca świata. Nie możemy jednak obarczyć winą innych za naszą głupotę. Dlaczego ludzie nie wierzą w świadectwa naukowe? Bo nie mają o nich zielonego pojęcia. I nie chodzi tutaj o ich dostępność, ale przystępność dla przeciętnego zjadacza chleba, który kojarzy wzory fizyczne głownie ze szkolnych lat. Nie chcę w ten sposób nikogo urazić ani przedstawiać społeczeństwa w złym świetle, sądzę jednak, że zbyt wielu z nas nie ma pojęcia o tym, co nas otacza. Czy wiedza może uchronić nas przed wieloma nieszczęściami? Myślę że tak. Jeśli mamy szersze pojęcie na dany temat, przed postawieniem diagnozy analizujemy wszystkie czynniki. Problem tkwi w tym, że z natury ludzie zanim nie doświadczą czegoś na własnej skórze, podchodzą do tego sceptycznie. Niestety, nie jesteśmy w stanie osobiście zbadać każdego zjawiska a tym bardziej go doświadczyć. Ludzie wyedukowani mają szczersze horyzonty myślowe, a co za tym idzie- potrafią przewidzieć wiele ewentualności. Nie chodzi o to, aby każdy z nas był geologiem czy astronautą, uważam jednakże że znajomość podstawowych praw i pojęć jest niezbędna w dobie ciągłych odkryć i wynalazków. Pewnie wielu młodych ludzi myśli: „ po co się tego uczyć, skoro i tak ta wiedza nie przyda mi się w przyszłości?”. Otóż nic bardziej mylnego! Z prawami fizyki stykamy się na co dzień, chcąc czy nie chcąc towarzyszą nam one przez całe życie. Im większą wiedzę na ich temat posiadamy, tym więcej możemy zdziałać, a w przypadku realnego zagrożenia prawdopodobieństwo efektywnej profilaktyki wzrasta. Jak poprawić kondycję umysłową przeciętnego Kowalskiego? Należy zaszczepić w nim od najmłodszych lat chęć poznawania świata oraz zjawisk w nim zachodzących. I przede wszystkim, zrobić to w sposób atrakcyjny. Zadaniem organów poszczególnych państw odpowiedzialnych za edukację społeczeństwa powinno być propagowanie zdobywania wiedzy poprzez tworzenie nowoczesnych centrów naukowych, w których każdy mógłby zostać mini-odkrywcą. Należy zadbać również o to, aby lekcje w szkole koncentrowały się w większym stopniu na przeprowadzaniu interesujących doświadczeń rozwijających wyobraźnię. Stanowiłoby to niewątpliwie inspirację do pogłębiania przez wiedzy w danym temacie. Reasumując, data 21 grudnia 2012r. może być dla nas przestrogą przed łatwowiernością i ignorancją. Internet, sztuczne satelity i statki kosmiczne w ogromnej mierze przyczyniają się do pogłębiania naszej wiedzy na temat wszechświata. Należy pamiętać, że budzi on zarówno podziw jak i grozę. Bądźmy czujni, w sposób racjonalny eksplorujmy otaczający nas świat, poznając jego tajemnice, których zgłębienie może w przyszłości przyczynić się do udoskonalenia naszej cywilizacji. Wydarzenia z tego okresu powinny skłonić nas do refleksji nad tym, do czego może prowadzić brak elementarnej wiedzy . Może warto choć na chwilę zatrzymać się podczas codziennej gonitwy i zastanowić, w jakim kierunku podąża współczesna cywilizacja? Joanna Krukowska kl. IID SLO im. R. Traugutta w Zgierzu