Sztuka sakralna
Transkrypt
Sztuka sakralna
Sztuka sakralna Zoltan Gyalókay Dzieła sztuki czy święte wizerunki? Te dwa różniące się od siebie, choć odnoszące się do tych samych obrazów i rzeźb określenia jasno ukazują odmienne podejście do przedstawień sakralnych, jakie miał człowiek dawnych wieków i jakie ma obywatel współczesnego świata. Chodzi o natężenie świata nadprzyrodzonego, obecnego zarówno w nas, jak i w naszych przodkach. Wydaje się nam, jakby oni mieli bliżej do Boga, w sposób bardziej naturalny odnosili prawdy „niewidzialne” do codziennych sytuacji w swoim życiu. Mieli z pewnością trudniejsze życie niż my. Doświadczenia nieuleczalnych chorób, umierania najbliższych lub chociażby długotrwałego głodu były tym, z czym musieli mierzyć się częściej niż człowiek żyjący w Europie wygodnego XXI wieku. O wsparcie prosili za pośrednictwem świętych wizerunków, przekazując ich kult z pokolenia na pokolenie. Czyżby wyginęła w nas owa tęsknota za sacrum, a pojęcie świętego wizerunku zamieniliśmy bezpowrotnie na dzieło sztuki? Warto jednak przyjrzeć się tym dziełom – wizerunkom – pod innym kątem, żeby odnaleźć interpretację właściwą dla nich samych. Czasem wystarczy zapytać o to samego siebie. Jesteśmy przecież wszyscy potomkami ludzi żyjących setki lat temu. A może nie są oni od nas aż tak odlegli? Jeśli czas odmierzamy pokoleniami, to od wieku XV dzieli nas jedynie kilkunastu ojców-praojców. Każdego z nas. Rzeźba „Św. Kinga” Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu Pani Sądecczyzny. Pastorał wskazuje na godność ksieni Kingi, która jednocześnie była także księżną. Ksieni – służba Bogu jako przełożona mniszek. Księżna – służba ludziom jako władczyni poddanych. Kinga przyjęła na własność Ziemię Sądecką, której wartość wzrosła dopiero po zasiedleniu jej. Za sprawą księżnej powstało miasto Sącz, a także sieć osad sięgająca aż do granicy państwa. Czy uświadamiamy sobie, jak często w historii wola jednego człowieka sprawiała, że tysiące osób odnajdywały przestrzeń do zamieszkania? Rzeźba „Chrystus Frasobliwy” Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu Zmartwiony Zbawiciel w kapliczce polnej. Przechodzący koło niej zmartwieni ludzie XX wieku. Rzeźba powstała w 1937 roku w niełatwym, nie tylko dla Polski, okresie dziejowym. Ile mógł zrozumieć ze świata polityki człowiek mieszkający w tamtych czasach na pograniczu polskosłowackim? Czy przeczuwał, co nastąpi za zaledwie kilka lat? Jeszcze możemy o to zapytać swoich dziadków. Później, kiedy odejdą, pozostaną po nich jedynie ślady materialne, jak ta rzeźba. Kiedyś i one znikną z naszego bliskiego otoczenia. Dziś świadkowie tamtego czasu mogą nam jeszcze opowiedzieć o kontekstach, które nadały sens powstaniu obecnego obiektu muzealnego. Na przykład Chrystusa Frasobliwego z 1937 roku. www.muzea.malopolska.pl Płaskorzeźba „Koronacja Matki Boskiej” Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu Płaskorzeźba była niegdyś zapewne częścią większej całości, może ozdobnej nastawy ołtarzowej. Przedstawienie Koronacji Marii, jeśli się pojawiło, zajmowało na niej zawsze ważne, często centralne miejsce. Dziś nie sposób już wyobrazić sobie bogactwa nasyconych znaczeniem obrazów we wnętrzu kościoła. Nie zastępowały one, ale uzupełniły to, o czym mówił ksiądz, wyjaśniając prawdy wiary. Stara, niepozorna, utrwalona w drewnie płaskorzeźba opowiada o Marii, która jako jedyna spośród ludzi dostąpiła tak wielkiego zaszczytu: została z duszą i ciałem „wniebiowzięta”. Co zrobiła, żeby to osiągnąć? W sumie nic. Nie zrobiła kariery, nie postępowała zgodnie z hasłem „zrealizuj swoje marzenia”. Udało jej się jednak dokonać tego, co współczesnemu człowiekowi przychodzi z największym trudem: rezygnacji z uporczywego stawiania siebie na pierwszym miejscu. Fragment dwustronnego, prawego skrzydła tryptyku gotyckiego „Św. Klara” / „Św. Biskup Erhard” Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu Dwie postacie o tej samej twarzy? Smutne spojrzenie, bezruch, brak „psychologicznej głębi”. Człowiek XXI wieku, wychowywany na wzorcach kultury antycznej, wskrzeszonej przez sztukę renesansu i utrwalonej przez akademizm XIX wieku spogląda na te obrazy z przekonaniem o braku umiejętności malarza. Jednak pewność w kreśleniu linii świadczy o mistrzostwie twórcy malowideł. Dlaczego nie chciał on w takim razie oddać postaci tych świętych z taką wiernością, jakbyśmy widzieli przed sobą ich samych naprawdę? Może nie umiał osiągnąć iluzji obecności materii tak, jak potrafili to mistrzowie flamandzcy? Może jednak nie było takiej potrzeby, ponieważ nie są to portrety ludzi, lecz niebiańskich postaci. Czy podchodzący do wizerunku wierny nie potrzebował raczej przeczuwania tego, co niematerialne? „Chrystus Ukrzyżowany” ze szpitala św. Jadwigi Muzeum Ziemi Bieckiej Krucyfiks jest najczęściej spotykanym świętym wizerunkiem. Przedstawienie ukrzyżowanego Zbawiciela ujmowano różnie. Były czasy, kiedy Chrystus otwierając oczy, podnosił się dumnie na krzyżu, triumfował nad śmiercią. Inna epoka ukazała go jako umartwionego człowieka. W sumie proste, jednofigurowe, w swoim podstawowym kształcie niezmienialne przedstawienie, jednak tyle możliwości interpretacji! Nic więc dziwnego, że tylko krucyfiks wyrabiano w tak wielu wariantach. Od malutkich wyrobów złotniczych, zdobiących monstrancje, poprzez malarskie ujęcia na ikonostasach, do ogromnych rzeźb sięgających sklepienia we wnętrzu gotyckich katedr. Z czasem ekspresja krucyfiksu wyciszyła się, a krzyż stał się znakiem. Zawieszony na ścianie szpitala, tyle wystarczy. Chrzcielnica Muzeum Ziemi Bieckiej Chrzcielnice stały niegdyś na samym środku kościoła. Były dużymi basenami, do których jednocześnie mogło wejść wielu ludzi. Tak chrzczono całe ludy pogańskie. Tysiąc lat temu zanurzyli się w wodzie chrzcielnej także nasi praojcowie. www.muzea.malopolska.pl To zadziwiające, że całkowicie wytarł się z naszej zbiorowej pamięci świat przedchrześcijański. Tak naprawdę nie znamy nawet imion bóstw, które Prasłowianie czcili przez wieki. Tysiąc lat temu zaczęło się zmieniać wszystko wokół. W czasowej perspektywie historii ludzkości działo się to całkiem niedawno. Nastał nowy, znany nam dziś świat. Do tego całkiem nowego świata należy także, opatrzona datą 1422 kamienna chrzcielnica. Gotycka herma relikwiarzowa Muzeum Ziemi Bieckiej Wspólnota świętych mężów i niewiast w dotykalnej bliskości wspólnoty wiernych. Jakie jest znaczenie relikwii? Czy nie wystarczy nam słowo? Skąd ta chęć dotknięcia świętości? Może kiedyś było to potrzebą utwierdzenia się w prawdziwości przekazu rzeźbionego wizerunku. Wyobraźmy sobie wielki ołtarz, na którym ustawiono długi rząd popiersi różnych świętych, a w każdym odpowiednia relikwia. Jak wielka musiała być dla ówczesnego człowieka siła duchowa miejsca, gdzie świętość pojawiła się w tak skondensowanej formie! Galerie rzeźbionych półfigur na głównym ołtarzu kościoła formą przypominały konkretne postacie świętych, a dzięki relikwiom uobecniały je. Rzeźba „Madonna z Więcławic” Muzeum Archidiecezjalne Kardynała Karola Wojtyły w Krakowie Ciało ukryte pod szatami. Wijące się krawędzie misternie ułożonej sukni i płaszcza dominują, nadając ogólny wyraz przedstawieniu. Układ skomplikowany, bynajmniej nie zmyślony. To strój eleganckiej damy z dworu królewskiego z czasów rycerskich. Epoka zbroi kutych z ciężkiego metalu i mieczy obosiecznych, ale także panien o delikatnej urodzie, ubranych w miękkie, finezyjnie ułożone szaty. Największa finezja, delikatność i subtelna uroda. Ideał. Panna Maria. Zoltán Gyalókay – studiował historię sztuki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i na Uniwersytecie Jagiellońskim. Interesuje się sztuką dawną, poszukuje nieodkrytych dotychczas kontekstów, chociażby tych łączących świat dawno minionych wieków ze współczesnością. www.muzea.malopolska.pl