Idziemy na kampus - Gazeta Studencka
Transkrypt
Idziemy na kampus - Gazeta Studencka
Wejdź na: www.gs.uni.opole.pl www.facebook.com/GazetaStudenckaUO Studencka 15(20) maj 2012 Idziemy na kampus Nie masz czasu ani ochoty na przedzieranie się przez gąszcz przepisów? Po przeczytaniu tego artykułu nie będziesz musiał tego robić! „Studencka” przyjrzała się temu, co nam wolno, a czego nie, na Kampusie UO. Karolina Marciniak Judyta Staniczek S ezon grillowy został oficjalnie otwarty. Płaszcze i kurtki poszły w odstawkę, a Miasteczko Uniwersyteckie znów obudziło się do życia. Gdy do uczelnianych okien uśmiecha się słońce, nie sposób wysiedzieć na wykładach. W taką pogodę trzeba szukać wolnego miejsca na ławkach i trawnikach. Kwiecień i maj upływają pod znakiem imprez – Dni Opola, Piastonalia… (festiwalowy rozkład jazdy w każdym numerze), a przed koncertami warto urządzić sobie „before party”- najlepiej w plenerze. W świetle polskiego prawa powinna to być impreza bezalkoholowa: Ustawa o wychowaniu w trzeźwości Art. 14. 2a. Zabrania się spożywania napojów alkoholowych na ulicach, placach i w parkach, z wyjątkiem miejsc przeznaczonych do ich spożycia na miejscu, w punktach sprzedaży tych napojów. Fot. Nikodem T.Jacuk Część z nas zapomina jednak, że Miasteczko uniwersyteckie to też miejsce publiczne tak, jak parki. „Studenci na terenie uniwersyteckim nie muszą obawiać się, jednak, policji. Kontrole zdarzają się tylko dlatego, że opol- scy gimnazjaliści i licealiści spędzają wolny czas na kampusie.” – mówi inż. Grzegorz Kłosiński –„w lipcu przecież nie ma studentów, a na Miasteczku dalej mnóstwo ludzi. Kto to? Odpowiedź jest prosta: okoliczna młodzież. Często słyszy się wśród nich wypowiedzi typu: Idziemy na Kampus! Tam można pic.” Nasz rozmówca szacuje, że tylko 30% zgromadzonych na Wielkim Grillowaniu to studenci, a cała reszta to ludzie z miasta. Trzeba coś z tym zrobić. Myśli się nad porozumieniem władz tego terenu a służbami porządkowymi. Kocyk, tani grill, jakiś napój i znajomi z roku- wieczór idealny. Jednak w nocy, kiedy piknik się kończy, nie widać jak dużo śmieci zostaje za nami.. Kapsle, butelki, puszki, papierki- komu się nie zdarzyło zostawić po sobie takich śladów wczorajszego pleneru? No właśnie… Zastępca Kierownika Miasteczka UO apeluje: „Baw się, rozpal grilla, jedz, ale posprzątaj!” DOKOŃCZENIE STR.3 Społeczność Historia Fotoreportaż Recenzje Kultura Everybody lies O drugim Wszystko co chcielibyście małżeństwie Bellydance O (s)prawach zwierząt Zaprzyjaźnij Studenci się z Tajwanem o Euro 2012 Sielanka, błogi spokój. A kilka kilometrów dalej – ferma, gdzie tysiące zwierząt żyją tylko po to, aby zginąć. Często nawet o tym nie wiemy, inna sprawa, że często wiedzieć o tym nawet nie chcemy.. Moda na Orient nie przemija. Wręcz przeciwnie, coraz więcej osób wykazuje spore zainteresowanie Dalekim Wschodem. Także na UO znalazła się grupa osób, która w listopadzie założyła Klub Przyjaciół Tajwanu. ‘Piłkarskie Mistrzostwa Europy w Polsce oraz na Ukrainie zbliżają się wielkimi krokami. Gazeta Studencka postanowiła zapytać studentów Uniwersytetu Opolskiego, w jaki sposób zamierzają brać udział w tym wielkim święcie. Str. 10 Str. 9 Str. 12 wiedzieć o wykładowcy a baliście się zapytać. Str. 4 W II Rzeczpospolitej, podobnie jak teraz dochodziło do różnego rodzaju afer i skandali w życiu publicznym. Jednym z takich skandali było drugie małżeństwo ówczesnego prezydenta, Ignacego Mościckiego. Str. 6 Str. 7 Sport 02 Sonda Jak najbardziej lubisz spędzać wakacje - typ wczasowicza My – młodzi ludzie My – młodzi ludzie chcemy być dziś traktowani jako pokolenie „bez tabu”. Studenci, licealiści, a nawet gimnazjaliści kreują się na bezpruderyjnych indywidualistów, których nikt i nic nie jest w stanie oburzyć. Czy w istocie tak jest – czy jesteśmy gotowi na prawdziwie kontrowersyjne treści w przestrzeni dookoła nas? K ontrowersja stała się poniekąd jedną z ostatnich naprawdę skutecznych metod przyciągania uwagi. Najlepiej widać to na przykładzie reklam i kampanii społecznych. Reklamy ocierające się o granice dobrego smaku, kultury, przemocy czy pornografii budzą skrajne emocje. To wcale nie oznacza, że są źle wymyślone czy zrealizowane. Narzędzia, którymi posługują się copywriterzy przy tworzeniu tzw. reklam ryzykownych są rzadko używane, ponieważ balansują na granicy wytrzymałości emocjonalnej odbiorców. Reklamy tego typu wywołują różne skrajne reakcje, najczęściej negatywne. Są oburzające i pozostawiają niesmak. Ale to właśnie ten niesmak jest celem reklamy ryzykownej w myśl zasady „ NIEWAŻNE JAK MÓWIĄ - BYLE MÓWILI”. Potwierdza to psycholog Wojciech Kulesza, który uważa, że tego typu reklama skutecznie realizuje założenia twórców: - Jest kontrowersyjna i zaskakująca. Spełnia zadanie: Nieważne jak o nas piszą, byleby pisali. Zapamiętywalność jest celem w tym przypadku i tylko o to chodzi. Celem drugorzędnym jest ekspozycja produktu, marki, zalet czy przekonanie do zakupu, najważniejsze jest wpisanie się w głowę odbiorcy i pozostanie tam jak najdłużej, nawet gdy już zapomni o reklamie. Dziś potrzebna jest emocja, aby wyłowić uwagę widza z gąszczu innych prze- słodzonych „mdłych” reklam. Nie rób sceny, liczą się ceny - nie tylko osławiona kampania Media Markt ze zdradą, małżeństwem, czy pogrzebem w tle operuje reklamą kontrowersyjną. Widzimy z własnej perspektywy umywalkę. Po chwili słyszymy charakterystyczny odgłos splunięcia, na umywalce poja- wia się mieszanka pasty, śliny i krwi, szczoteczka ląduje w kubku. Przy kolejnym splunięciu krwi jest więcej, na końcu do umywalki wpada zakrwawiony ząb. Podobnie jest z jabłkiem, w którym po kolejnym „krwawym” ugryzieniu zostaje ząb. Dalsza część tekstu na http://gs.uni.opole.pl/?p=5118 Aleksandra Niedźwiedź Okiem Kamili Partnerzy: Redaktor naczelny: Patrycja Migoń Zastępca red. naczelnego: Anita Pilżys Dział marketingu: Damian Sklorz Korekta: Katarzyna Chałupnik, Dominika Kałuzińska Redaktor wydania: Anita Pilżys Skład DTP i grafika: Patrycja Migoń, Paulina Ziętalak Masz pomysł, problem, pytanie? Pisz do nas - Kontakt: [email protected] lub przyjdź - Spotkania redakcyjne: Wtorek, godz. 19:00 - 20:00, Sala 329 Collegium Civitas Redakcja: Wiktor Gumiński, Bartosz Janczak, Ewelina Olszewska, Magdalena Szewczyk, Agnieszka Rybałtowska, Ewelina Machacka, Martyna Sołtysik, Marta Zając, Dominika Jastrzębska, Sylwia Kuźnik, Joanna Jakóbowska, Kamila Widera, Karolina Marciniak, Paulina Ziętalak, Marek Piszczałka, Katarzyna Mędrala, Natalia Pojasek, Monika Lorek, Nikodem T. Jacuk, Judyta Staniczek, Kamila Lupa, Damian Sklorz, Małgorzata Budny, Michał Chudzik, Justyna Krzyżanowska SPOŁECZNOŚĆ STUDENCKA 03 Wrzucił 48 tysięcy listów „Wyrzucona za burtę butelka, zdana na kaprys losu, mogła trafić w najodleglejszy zakątek świata.” – wspomina Nicolas Sparks w książce „List w butelce”. Tego samego zdania jest Łukasz, który w ciągu pięciu lat wrzucił 48 tysięcy listów miłosnych w butelce do morza! Romantyk czy szaleniec? Znany jest jako Ajrisz, Black Man, ale dla niej to kochany Łukaszek. Natalia Pojasek P oznali się kilka lat temu, siedziała ze znajomymi w knajpce, a on przyczepiał jakąś kartkę na drzewie. - Bez okularów nie widzę za wiele – wspomina Anna - Maria Kubicka wydawało mi się, że to mój dawny kolega. Podchodzę i się pytam: Mareczek? On, z uśmiechem odpowiada, że ma na imię Łukasz. Co robił? Oznajmił, że wiesza ogłoszenie, bo szuka dziewczyny. My ze znajomymi w śmiech. I tak zaczęła się nasza znajomość. Co łączy Anię i Łukasza? Ania jest wolontariuszką w Biurze Pośrednictwa Pracy dla Wolontariuszy w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Opolu, a Łukasz jest jej podopiecznym, którym opiekuje się od kilku lat. On jest szalonym artystą, poetą, pisarzem, fotografem a przede wszystkim romantykiem. Jego największym marzeniem, jest znalezienie dziewczyny. Utopijnie wierzy w miłość idealną. Niczym bohater romantycznych książek, całe swoje Łukasz, znany również jako Ajrisz lub Black Men życie podporządkował poszukiwaniu drugiej połówki. Wspomina: - Lubię jedno takie zdanie: Oto jest miłość, spotykają się przypadkiem, a czekali na siebie całe życie. Black Men, ma wiele różnych, oryginalnych metod szukania dziewczyny. W ciągu pięciu lat wrzucił do morza oraz Odry 48 tysięcy listów miłosnych w butelkach! Ma kilka swoich kłódek zawieszonych na „mostach miłości” we Wrocławiu oraz Opolu. Miłość stała się dla niego celem życia, nadając mu sens. W swoich poszukiwaniach nie jest nachalny. Jak sam wspomina: – Kiedyś chciałem pooglądać dziewczyny, więc usiadłem na ławce, wyciąłem dwie dziurki na oczy w gazecie i spokojnie patrzyłem. Poznając Łukasza bliżej, można uznać go za szalonego romantyka, ale również za wrażliwego artystę. Jest autorem powieści kryminalnej, pisze wiersze oraz bajki dla dzieci. Interesuje się również fotografią. Posiada kilkadziesiąt albumów, którym nadaje niezwykłe nazwy. – Łukasz jest wyjątkowym artystą – wspomina Ania chciałabym wydać kalendarz z jego pracami, być może uda to nam się w przyszłym roku. Ma również ogromną potrzebę afilacji, przebywania oraz kontaktu z innymi ludźmi. Dlatego wpadłam na pomysł, aby Łukasz sam stał się wolontariuszem. W opolskim ośrodku „Szansa”, Ajrisz czyta bajki własnego autorstwa dzieciom. W ten sposób, sprawia radość nie tylko maluchom, ale przede wszystkim sobie. Dodatkowo, Łukasz jest bardzo aktywny, angażuje się, w różne inicjatywy społeczne. Ostatnio brał udział w akcji pt. „Żywa biblioteka”. Na pytanie kim chciałby być w przyszłości, odpowiada: – Chciałbym być pośrednikiem między ludźmi zdrowymi a nami. Zdrowymi, ponieważ Łukasz cierpi na zespół Aspergera. Zespół Aspergera, jest to zaburzenie rozwoju, które w pewien sposób mieści się w spektrum autyzmu, lecz jako odmienny styl poznawczy. Zaburzenie to charakteryzuje się znacznym i utrzymującym się upośledzeniem interakcji społecznych, lecz nie występuje w nim upośledzenie intelektualne. Osoby cierpiące na zespół charakteryzują się szczególnie pochłaniającymi i niezwykłymi zainteresowaniami. (Carson, Butcher, Mineka; 2011) Black Man, wiele zawdzięcza swojej opiekunce, która jak sama wspomina, spędza z nim wiele czasu: – Spędzamy razem około pięć dni w tygodniu. Nie mam jeszcze wykształcenia, aby móc prowadzić terapię, jednak staram się organizować mu czas wolny. Gdy wychodzę ze znajomymi na piwo czy do kina, biorę Łukasza. Początkowo różnie reagowali, ale po czasie, każdy widzi, że Łukasz nie robi nikomu krzywdy, a jest interesującym człowiekiem. Chodzi o to, aby uwrażliwić społeczeństwo, że są na świecie ludzie troszkę inni, ale to nie znaczy, że gorsi. Romantyk czy szaleniec? Z pewnością szalony romantyk o artystycznej duszy, niepoddający się rycerz, walczący o swoje szczęście i akceptację. Jego motto brzmi: - Wyrzucą Cię drzwiami, wchodź oknami, wyrzucą Cię oknami, wchodź kominami. Gdyby jego upór i determinację można było opisać liczbami, byłaby ona z pewnością większa niż liczba wrzuconych do morza messages in the bottle. Idziemy na kampus - tam można pić O soby sprzątające na naszym terenie łapią się za głowy – wielogodzinne zbieranie śmieci idzie na marne ,bo następnego ranka znów zastają pobojowisko na kampusie… Samorząd Studencki wraz z współorganizatorami zadbał o porządek po otwarciu sezonu grillowego, ale problem z pozostawionym bałaganem pojawia się codziennie. Kapsle „ozdabiają” trawniki, a rozbite butelki to swoisty tor przeszkód. Dbajmy, więc o to, aby nasze miejsca spotkań nie zamieniły się w wysypiska śmieci. Jeżeli każdy zabierze z sobą to, co przyniósł, będzie czyściej, ładniej i przyjemniej. Palacze są wśród nas, a być może sam nim jesteś? Nie zaskoczymy Cię- na terenie na uniwersytetu, w akademikach i wszędzie wokół obowiązuje zakaz palenia. I nie jest to bynajmniej wymysł władz. Reguluje go Ustawa Antynikotynowa, która weszła w życie w listopadzie 2010 roku, która brzmi: Art.1. 2.1. Zabrania się palenia wyrobów tytoniowych […] 3) na terenie uczelni, […] 5) w pomieszczeniach obiektów kultury i wypoczynku do użytku publicznego, 6) w lokalach gastronomiczno-rozrywkowych,[…] 9) w pomieszczeniach obiektów sportowych, 10) w ogólnodostępnych miejscach przeznaczonych do zabaw dzieci, 11) w innych pomieszczeniach dostępnych do użytku publicznego. Wystarczy wyjść na zewnątrz, czy wejść na klatkę schodową akademika, aby przekonać się, że to martwa litera prawa. Radzimy jednak zachować ostrożność, uważnie się rozglądając, bo za popełnienie tego wykroczenia grozi grzywna w wysokości do 500zł. Co więcej, w aka- demikach obowiązuje zakaz sprzedaży papierosów, alkoholu i środków odurzających. Ostatnimi czasy zamieszanie wywołała kontrola pokoi, podczas której sprawdzano czy nikt nie ma urządzeń elektrycznych takich, jak tostery, gofrownice czy mikrofalówki. Część mieszkańców Domów Studenta, która nie czytała Regulaminu była zaskoczona, a punkt piąty artykułu dziewiętnastego informuje: Art. 19. 5. Zabrania się samowolnego: zakładania lub przerabiania instalacji elektrycznej oraz używania w pokojach kuchenek, grzejników, garnków elektrycznych, kuchenek mikrofalowych, klimatyzatorów itp.[…] W dalszej części tego punktu zabrania się przemalowywania ścian, drzwi i okien; montowania anten oraz przemeblowywania. Często można pomyśleć, że studenci nie słyszeli nigdy o punkcie 8 artykułu 19, który mówi, że Mieszkańcy Domu Studenta zobowiązani są oszczędzać wodę, gaż i energię elektryczną, ani o punkcie 1 artykułu 18: Utrzymanie czystości i porządku w pokojach jest obowiązkiem każde- go mieszkańca […]. A co myślą sami studenci? Pytani, jednogłośnie stwierdzili, że najczęściej łamanym przepisem jest zakaz spożywania alkoholu na kampusie i palenia. Nie sposób się z tym nie zgodzić… Studenci już od rana siedzą na kocykach i „re- Fot. Nikodem T. Jacuk laksują się” z piwem w dłoni, albo leczą kaca po wczorajszym grillowaniu. A zakaz palenia? W akademikach czujki przeciwpożarowe pozaklejane są taśmami izolacyjnymi, a ludzie „dotleniający się” przed Civitasem śmieją się, pokazując tabliczkę z napisem „ZAKAZ PALENIA”. W tym wypadku nie można mówić tylko o studentach, bo palą tam również wykładowcy i pracownicy UO. Spośród mieszkańców akademików, z którymi rozmawiałyśmy aż (!) 70% nie czytała Regulaminu Domu Studenta, a pozostała część „coś tam czytała” albo „przejrzała po łebkach”. Nieznajomość przepisów grozi grzywną lub utratą miejsca w akademiku, więc może watro poświęcić dwadzieścia minut między zajęciami i zapoznać się z regulaminem.. Karolina Marciniak, Judyta Staniczek 04 SPOŁECZNOŚĆ STUDENCKA Kwestionariusz osobowy Everybody lies Przepytywany Radosław Walczak skiego. Poza tym, wiele dobrego słyszałem o Kofeinie. Jak byłem dzieckiem, to chciałem zostać... Nie pamiętam. Chyba nie było konkretnego zawodu, który chciałbym zrealizować. Ulubione miejsca w Opolu... Standard — Wyspa Bolko. Czasem Rynek, choć ostatnio jest trochę tłoczny. Lubiłem Tequillę, to jest miejsce, które ma bardzo fajną atmosferę. Na moim odtwarzaczu muzycznym można znaleźć... Black Sabbath, Led Zeppelin, Sisters of Mercy, Therion, Moonspell, Artrosis. Audiobooki. Dużo audiobooków. Moja pierwsza kaseta magnetofonowa... Michael Jackson, „Bad”. Ostatnio w kinie byłem na... „Piraci! 3D”. Ulubione seriale... Głównie zagraniczne, z racji tego, że nie mam telewizora. „House” (chociaż ostatniej serii nie oglądałem), „South Park”. Spektakl, na który warto się wybrać... Fot. Prywatna galeria W Opolu są bardzo fajne spektakle, wybrałbym się na „Iwonę, Księżniczkę Burgunda”, nawet bardzo, bo jest kontrowersyjny. Każde nowe premiery są coraz bardziej kontrowersyjne, więc warto oglądać i porównywać. tomiast najczęściej polecam „Wywieranie wpływu na ludzi” Cialdiniego. Książki, które mogę polecić... To zależy, czy naukowe, czy beletrystyka. Z tych drugich mogę polecić Dukaja, na- Opolska kawiarnia, do której chce się wracać... Zdarza mi się być w Coffeemoment na Koraszew- Schronisko Wspomóż, zaadoptuj, zostań wolontariuszem W kiosku wybieram... „Politykę” w miarę często, zdarza mi się „Gazetę Wyborczą”. Opole lubię za... Za specyficzny klimat. Z jednej strony jest to nieduże miasto, ale z drugiej ma bardzo wiele pozytywnych ludzi fajnie nastawionych do świata. Jest polskie, ale ma też ducha niemieckiego. Leży blisko Czech, blisko Wrocławia, Katowic, choć od Warszawy trochę daleko, co już nie jest fajne. W studentach cenię najbardziej... Podejście do życia, otwartość umysłu, ciekawość świata. Niekiedy zaangażowanie. Nie lubię wśród studentów... Byłoby sporo odpowiedzi, które mogłyby się pojawić (śmiech). Nie lubię totalnego olewania i trybu: przyjdę raz na zajęcia i oczekuję, że dostanę pięć, bo jestem genialny. Wykładowcy z moich studiów, o których nie sposób zapomnieć... Prof. Łukaszewski. Miałem z nim wykłady, które do dzisiaj pamiętam i właściwie cytuję, więc jest to postać, której nie da się zapomnieć. Góry czy morze? Góry. Nie lubię zimnej wody, a Bałtyk jest zimny. Trudno znaleźć ciepłe morze w Europie, nawet Morze Śródziemne również nie jest wyjątkowe w tej kwestii. Dla mnie woda musiałaby mieć koło 25 stopni, a w bardzo niewielu miejscach do tylu dochodzi. Dlatego — morze nie. Dlaczego góry? To połączenie aktywności i zwiedzania z odpoczynkiem, świeże powietrze, możliwość odcięcia się, a jednocześnie wiele fajnych wspomnień związanych z górami. Jeden z ulubionych cytatów... Przychodzi mi na myśl sporo łacińskich sentencji, ale byłoby to zaśmiecanie języka. Czego bym nie podał, zostałoby wyrwane z kontekstu i nie wiadomo, do czego by się odnosiło. Dlatego myślę, że jest to House: „everybody lies.” Zainteresowania poza uczelnią... Teoretycznie, by wszystko ładnie się splatało, trzeba mieć zainteresowania, które właśnie łączą się z uczelnią, czyli naukowe. Jeśli powiem, że interesują mnie badania marketingowe, to nie będą one czymś „poza uczelnią”, podobnie jak czytanie popularnonaukowych książek. Filozofia? Chyba nie. Science fiction, fantastyka. Jestem niesportowy, nieaktywny, nie oglądam też telewizji. Swego czasu lubiłem gry fabularne. Rozmawiał Michał Pytlik Postcrossing Przy pomocy jednego kliknięcia możesz wysłać list do Kambodży lub na Kamczatkę, a otrzymać z Kuala Lumpur. P Borys. Ten piękny pięcioletni pies czeka na nowego opiekuna, który będzie mógł mu poświęcić dużo swojego czasu. Borys potrzebuje długich spacerów, podczas których będzie mógł się wybiegać i spożytkować swoją energię. Inaczej będzie uciekał, a przeskoczenie płotu nie stanowi dla niego większego problemu. Z tego też powodu, po dwóch latach adopcji został oddany do schroniska. Nie lubi innych psów, ale toleruje koty, a przede wszystkim kocha wszystkich ludzi. Dubel. Dwuletni, średniej wielkości kundelek. Ma bardzo ciekawe umaszczenie, wyglądem nieco przypomina dalmatyńczyka. W stosunku do ludzi raczej nieufny i płochliwy. Bardzo szczekliwy, nadaje się do pilnowania podwórka. Do schroniska oddała go córka jego starszej właścicielki, kiedy przestała radzić sobie z opieką nad psami. Na nowy dom czeka od czerwca ubiegłego roku. Więcej informacji o bezdomnych zwierzętach dostępnych jest na stronie internetowej opolskiego schroniska www.schroniskowopolu.pl Małgorzata Budny ostcrossing to anglojęzyczny portal społecznościowy istniejący od 2005 roku, dzięki któremu użytkownicy mogą wysyłać i dostawać pocztówki z całego świata. Obecnie zarejestrowanych na stronie jest prawie 300 tysięcy postcrosserów z dwustu krajów. Do tej pory użytkownicy wysłali do siebie przeszło 10 milionów pocztówek. - Strona opiera się na prostym pomyśle: wyślij i otrzymaj jedną kartkę od losowo wybranej osoby wśród zarejestrowanych użytkowników z całego świata. – twierdzi w wywiadzie dla Shanghaist. com twórca i założyciel Postcrossing, Paulo Magalhães. – Zaczęło się to, jako mały projekt, przygotowany w wolnym czasie, kiedy kończyłem szkołę. Uwielbiam dostawać coś przez tradycyjną pocztę, szczególnie pocztówki. Zauważyłem, że więcej osób podziela moje hobby i zdecydowałem się stworzyć platformę, na której umożliwię innym wysyłanie do siebie kartek. Postcrossing największą popularność zdobył w Stanach Zjednoczonych, z któ- Fot. http://portadosol.blox.pl/html rych pochodzi 13% zarejestrowanych postcrosserów. Na drugim miejscu plasuje się Rosja (10%), a na siódmym – Polska (5%). Z naszego kraju zostało wysłanych blisko pół miliona pocztówek, co daje prawie 3% wszystkich kartek pocztowych zarejestrowanych na stronie. Wśród użytkowników serwisu znajdują się również opolanie. - Miło jest wysyłać pozdrowienia komuś mieszkającemu na drugim końcu świata. – mówi o projekcie 18 letnia Oliwia, która z Postcrossing korzysta od 9 miesięcy. - Zawsze byłem tradycjonalistą i lubiłem taką formę wysyłania wiadomości i życzeń. Maile są jakieś takie bezduszne. Lubię dostać fajną kartkę, wiem wtedy, że ktoś zadał sobie trud znalezienia jej, że poświęcił swój czas by wysłać coś wyjątkowego. – pisze Radek, który od dwóch lat jest aktywnych użytkownikiem i ma na swoim koncie 17 wysłanych kartek. Zapytany o to, co go najbardziej pociąga w tym serwisie, odpowiada: Bardzo lubię podróżować i mam nadzieję, że jakaś kartka tak mnie zafascynuje jakimś miejscem, że następna wycieczka urlopowa będzie właśnie tam. A i po cichu marzy mi się, że dostanę kartkę z tak egzotycznych miejsc, jak choćby Wyspy Wielkanocne. Jak zostać postcrosserem? To proste, wystarczy się za- rejestrować na stronie Postcrossing.com i uzupełnić takie dane jak login, hasło, a także podać swój adres, na który będziemy otrzymywać pocztówki. Oprócz tego możemy zaznaczyć, czy interesuje nas otrzymywanie kartek z całego świata lub jedynie krajów z naszego regionu. Początkujący użytkownik może wysłać do pięciu kartek. Aby znaleźć adresata naszej pocztówki, wystarczy kliknąć w zakładkę „Send postcard”, zaakceptować regulamin i kliknąć „send”. Wtedy wyświetli nam się strona dowolnego użytkownika, do którego mamy wysłać pocztówkę, razem z opisem jakiego typu przesyłki najbardziej lubi dostawać oraz pełnym adresem. Dodatkowo generowany jest specjalny kod, który jest przypisany do danej kartki i pozwala ją zarejestrować w systemie. Na wysłanie kartki mamy 60 dni od momentu wygenerowania adresu. Po upływie tego czasu, pocztówka uznawana jest za przepadłą i nie wlicza się do ogólnych statystyk strony. Ewa wiecha SPOŁECZNOŚĆ STUDENCKA 05 MNiSW bierze się za studentów Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, niezadowolone m.in. ze spadku jakości kształcenia na studiach, popularności nauk społecznych oraz z rzadszego prowadzenia badań naukowych, opracowało w roku 2010 „Strategię rozwoju szkolnictwa wyższego w Polsce do 2020 roku”. Część pomysłów, takich jak bezpłatne egzaminy poprawkowe czy zmniejszenie środków pieniężnych przekazywanych na stypendia naukowe na rzecz socjalnych, weszło już w życie. Jakie zmiany ministerstwo przygotowało dla nas jeszcze? Sabina Baraniewicz O pisana w „Strategii…” analiza stanu szkolnictwa wyższego wykazała niską pozycję polskich uczelni na arenie międzynarodowej, defekty ich funkcjonowania oraz brak otwartości. MNiSW tłumaczy, iż mamy do czynienia z gwałtownym wzrostem liczby studentów na skutek powstania uczelni niepublicznych i studiów niestacjonarnych, a formy nauczania oraz programy studiów stały się przestarzałe i nie odpowiadają potrzebom rynku. Nieodzowne więc stało się opracowanie planu, który mógłby ten stan zmienić. Koniec z odgórnie ustalonymi kierunkami studiów – mają zastąpić je tzw. programy dyplomowe projektowane przez uczelnie. W zależności też od ich rodzaju po- wstaną nowe typy szkół wyższych: - kolegia akademickie, z multidyscyplinarną ofertą studiów jedynie I stopnia - uczelnie zawodowe, przygotowujące do wykonywania określonego zawodu - uczelnie akademickie, prowadzące działalność badawczą w zakresie danej dziedziny wiedzy - uczelnie badawcze, III stopnia, koncentrujące się na prowadzeniu wybitnych badań w kilku dziedzinach. Studia stacjonarne i niestacjonarne przestaną funkcjonować w wymiarze jakim obecnie funkcjonują nawet pod względem nazwy. Zgodnie z planem już w roku 2015 studia będzie można podjąć w trybie standardowym lub przedłużonym. Pierwszy z nich będzie wymagał od studenta zarówno pracy na zajęciach jak i samodzielnie lub w grupie, drugi ma być przeznaczony dla tych, którzy z powodu pracy, obowiązków rodzinnych czy problemów zdrowotnych nie mogą podjąć studiów w trybie standardowym. Oba tryby realizować będą ten sam program, lecz na studiach przedłużonych będzie on obejmował większą liczbę semestrów. Możliwa będzie też realizacja części programu przez tzw. e-learning. Jednolite studia magisterskie zostaną zlikwidowane. Zajęcia będą odbywały się w systemie trójsemestralnym: do tradycyjnych dwóch dojdzie semestr wakacyjny, rezerwowy, w czasie którego będzie możliwość uzupełniania brakujących zaliczeń. Uczestnikom trybu przedłużonego pozwoli on dodatkowo studiować mniej intensywnie. Studenci będą mogli swobodnie kształtować swoje ścieżki edukacyjne i korzystać z odpłatnych kursów wyrównawczych przy zmianie programu. W takim rozwiązaniu strategia widzi możliwość opóźnienia decyzji wyboru głównej dziedziny kształcenia i ewentualnego korygowania błędnych decyzji bez konieczności rozpoczynania nowych studiów. Przy rekrutacji na studia II stopnia będzie można spodziewać się egzaminów wstępnych, weryfikujących zdobytą wiedzę. MNiSW stawia na uczenie się w środowisku pracy i na wyposażenie studentów w umiejętności i kompetencje, jakich będą potrzebować przez całe swoje życie zawodowe. Dodatkowo chce, by uczelnie uczyły świadome- go udziału w życiu społecznym w ramach analitycznego myślenia, pracy z tekstem i danymi ilościowymi oraz prezentowania swojego stanowiska w mowie i piśmie. W program studiów mają być wpisane także doradztwo i praktyki zawodowe. Ministerstwo dąży do tego, by kompetencje zdobywane przez studentów w większym stopniu odpowiadały pracodawcom i zagwarantowały podjęcie pracy tuż po studiach nawet I stopnia. Te bowiem będą gwarantowały już zdobycie wiedzy wystarczającej do pracy w wielu zawodach. Kształcenie II stopnia stanie się „dobrem dostępnym selektywnie i dla najlepszych”. „Skutki nowej ustawy poznamy w najbliższych latach. Jednak studiujący nauki społeczne, nie wspominając o wykładowcach, nie mają powodów do radości. Traktowanie wykształcenia jako towaru i przedmiotu indywidualnej konsumpcji przyniesie skutki, z którymi będziemy zmagać się przez wiele lat” – tak komentuje powyższą „Strategię…” dr Sławomir Czapnik. Dokładny plan strategii dostępny do pobrania na stronie: www.nauka.gov.pl Ważne Zajęcia będą odbywały się w systemie trójsemestralnym: do tradycyjnych dwóch dojdzie semestr wakacyjny, rezerwowy, w czasie którego będzie możliwość uzupełniania brakujących zaliczeń. Uczestnikom trybu przedłużonego pozwoli on dodatkowo studiować mniej intensywnie. Autoportret kłamcy „ To urodzony kłamca! „ – nie raz słyszeliśmy takie słowa, ale czy rzeczywiście można przyjść na świat z wrodzoną zdolnością wprowadzania ludzi w błąd? Czy raczej nabywamy tą cechę wraz z doświadczeniami, jakie nas spotykają w całym naszym życiu? Czy istnieją specjalne zdolności ułatwiające ludziom kłamanie? J uż w latach 20. minionego wieku, psychologowie dowiedli, że nie ma czegoś takiego jak trwała uczciwość. Zatem nie można także urodzić się kłamcą. Jednak hipoteza, którą sobie postawili - ludzie uczciwi zawsze będą się zachowywać zgodnie z prawem, a nieuczciwi zawsze będą kłamać, została obalona. Autorytetem w dziedzinie badań nad kłamstwem jest Paul Ekman. Według niego już w dzieciństwie niektórzy ludzie nabywają przekonania o tym, że potrafią wprowadzać w błąd otoczenie. Nie przejmują się, jeżeli zostaną przyłapani na oszustwie. Ponadto, potrafią podejmować racjonalne decyzje i wykorzystywać posiadane doświadczenie. Mimo tego, w rozważaniach Ekmana nie odnaleziono specjalnych cech Paul Ekman osobowości odróżniających naturalnych kłamców od innych ludzi. Współczesne badania psychologów pozwoliły na wyłonienie sześciu portretów kłamcy. W pierwszym z nich umieszczono inteligencję. Nasz rozsądek podpowiada nam, że wysoka inteligencja jest czynnikiem ułatwiającym kłamstwo, ale niekoniecznie decydującym o tym, czy będziemy dalej to robić. Wyniki badań profesorów z Uniwersytetu Wirginijskiego wykazały, że najczęściej mijają się z prawdą osoby z wyższym wykształceniem. Statystycznie rzecz biorąc, 33% z nich dopuszcza się kłamstwa w trakcie 10- minutowej rozmowy. Wyjaśniają to zjawisko większym zasobem słów i pewnością siebie tych osób. Dobry kłamca nie tylko powinien być sprawny intelektualnie, ale także posiadać dobrą pamięć. Musi pamiętać, komu, kiedy i w jakich okolicznościach coś nieprawdziwego mówił. Drugi portret kłamcy reprezentują pragmatycy i pryncypialiści. Aby lepiej zrozumieć ich sylwetki i powody, dla których można ich traktować jako osoby o skłon- nościach do nieuczciwości, przywołam literacki przykład postaci Don Kichota i Sancha Pansy. Pierwszy z nich to pryncypialista gotów ruszyć kopię o własną prawdę, wierny Dulcynei aż po grób. I jego giermek-pragmatyk, który wyruszył w świat z szaleńcem, ale potrafił się dostosować do jego fanaberii, realizując swoje własne, przyziemna cele. U pryncypialistów preferowane wartości pełnią istotną funkcję w ich życiu, kierują się wartościami moralnymi. Zatem, rysuje się nam postać pragmatyka jako idealnego kłamcy- łatwo mu operować sprzecznymi informacjami, powstrzymywać emocje, zmieniać poglądy i nie zważać na wartości moralne. Jednakże, należy pamiętać, że posiadanie cech pragmatyka nie jest równoznaczne z faktem bycia kłamcą. Makiawelizm i osobowość bezwzględnego gracza- pod taką nazwą kryje się trzeci portret kłamcy. Pierwszą postawę może zobrazować sytuacja, kiedy troje ludzi dzieli się banknotem stuzłotowym. Każdy mógłby się spodziewać podziału po równo ok.33,33zł. Jednak najczęściej jedna osoba dostaje ok. 53 zł, druga 30zł, a ostatnia ok. 17zł. Jedna osoba proponuje wystawienie do wiatru trzeciej osoby. Co prowadzi do takiej sytuacji? Psychologowie z Uniwersytetu Kolumbijskiego odpowiedzieli na to pytanie, twierdząc, że ludzie w sytuacjach społecznych wykazują różny poziom umiejętności manipulacji innymi. Cechę tę nazywa się makiawelizmem od nazwiska twórcy Księcia- Nicolo Machiavellego. Makiawelista manipulując ludźmi czuje się jak ryba w wodzie. Uważa, że uzasadnione kłamstwo jest pozytywne, a używanie podstępów i oszustw czymś chwalebnym. Uwielbiają kłamać w żywe oczy. Bez skrupułów można powiedzieć, że są stworzeni do kłamstwa. Osobowość bezwzględnego gracza jest uzupełnieniem postawy makiawelizmu. Cechuje się wyolbrzymionymi ambicjami, próżnością i cynizmem, nie odróżnia tego, co korzystne dla niego, od dobra publicznego. Jeśli zaistnieje potrzeba, posłuży się oszustwem i łamaniem prawa dla osiągnięcia swoich celów. Ta postawa powstała w wyniku obserwacji polityków, którym nie jest obce przedstawiania swojej woli w sytuacjach rozbieżności interesów i dążeń. Dalszą część testu można przeczytać na http://gs.uni.opole.pl/?p=5240 Agnieszka Rybałtowska 06 HISTORIA O drugim małżeństwie W każdej epoce zdarzały się jakieś afery i skandale. W okresie istnienia II Rzeczypospolitej również ich nie brakowało. Jedne były bardziej sensacyjne i wzbudzały ogromny rozgłos wśród opinii publicznej, o innych szybko zapominano. Jednym z ogromnych skandali w tamtym czasie było drugie małżeństwo ówczesnego prezydenta II Rzeczypospolitej, Ignacego Mościckiego. Nic nie byłoby w tym dziwnego, gdyby nie okoliczności, w jakich zostało ono zawarte. Ale zacznijmy od początku. Bartosz Janczak I gnacy Mościcki został prezydentem II Rzeczypospolitej po przewrocie majowym, który odbył się w dniach 12-14 maja 1926 r. Wtedy to musiał zrezygnować z urzędu prezydenta ówczesny prezydent II RP, Stanisław Wojciechowski. 31 maja 1926 r. zostało zwołane Zgromadzenie, które ostatecznie wybrało na prezydenta Ignacego Mościckiego. Zanim objął on najważniejszy urząd w państwie, był profesorem chemii na Politechnice Lwowskiej. Tak naprawdę Mościcki nie miał nic do powiedzenia w sprawach politycznych, był figurantem w rękach Piłsudskiego, choć marszałek oficjalnie nigdy nie dał mu tego odczuć. Prywatnie natomiast ignorował go zupełnie. Mościcki idealnie nadawał się do reprezentowania II RP na zewnątrz. Zawsze dbał o to, aby dyplomaci, ważne osobistości w jego progach czuli się dobrze. Za granicą był szanowanym człowiekiem, wielu doceniało jego osiągnięcia naukowe. Cieszył się ogólnym szacunkiem i prestiżem. Tak wspomina go ówczesny dziennikarz, Wacław Zbyszewski: Był wysoki, szczupły, długonogi, trzymał się bardzo dobrze, miał rysy dobre, we fraku i orderach wyglądał bardzo imponująco i dystyngowanie, maniery miał dostojne, był zimny, wyniosły, sztywny, ale wielkopański. Wizerunek Mościckiego idealnie uzupełniała jego żona, Michalina Mościcka. Pobrali się w 1888 r. Byli ze sobą bardzo blisko spokrewnieni, ponieważ ich rodzice byli rodzeństwem. Do zawarcia małżeństwa potrzebna była dyspensa papieska. Tak po latach wspominał to małżeństwo Mościcki: Z różnych moich młodzieńczych planów, z których nie wszystkie mogłem później wykonać, ten ostatni udał mi się najzupełniej. Moja późniejsza towarzyszka życia pełnego mocnych wrażeń przewyż- Prezydent Ignacy Mościcki, Źródło www.photogaleria szała cennymi zaletami swego pięknego charakteru najśmielsze moje oczekiwania. Jako pierwsza dama II RP cieszyła się powszechną sympatią. Słynęła z niezależnych poglądów i zaangażowania społecznego. Tak opisuję ją Henryk Comte, adiutant Mościckiego: Żona prezydenta pozostawała sobą, reprezentowała typ polskiej matrony, była pierwszą osobą w życiu prywatnym prezydenta, który liczył się z jej zdaniem. Patronowała kobiecym organizacjom społecznym. Prowadziła cały dom rodzinny. Podczas oficjalnych obiadów, przyjęć i wizyt dyplomatycznych doskonale wypełniała obowiązki pierwszej damy. Znała kilka języków obcych, miała wrodzony takt i nie miała problemów z nawiązywaniem kontaktów. Lubiła podejmować rozmowy z gośćmi, którzy stali na uboczu, nie zważając na opinię otoczenia. Potrafiła trafnie oceniać ludzi, nie imponowały jej stanowiska, majątki i tytuły, całkowicie pochłonięta była działalnością społeczną. ną córkę. Dzieci dostarczyły Ignacemu i Michalinie wiele problemów rodzinnych. W 1927 r. rodzinę Mościckich spotkała wielka tragedia. Na tyfus zmarł ulubiony syn prezydenta, Franciszek. Mościcki pokładał w nim największe nadzieje. Dwa lata później zmarł mąż córki Mościckich. Wiele problemów sprawiali dwaj synowie prezydenckiej pary, Józef i Michał. Pierwszy z nich zachowywał się niegodnie, nie posiadał żadnych aspiracji politycznych, wolał się ciągle bawić, pić, tańczyć. Drugi z synów, Michał, był typem hazardzisty. Potrafił przegrywać ogromne pieniądze m.in. grając w karty. Pracował w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, przebywał w kilku placówkach zagranicznych, ale nigdzie nie zabawił zbyt długo. Problemy z dziećmi były jedną z przyczyn tego, że Michalina Mościcka na początku lat trzydziestych poważnie zachorowała na serce. Zmarła 18 sierpnia 1932 r. Jednak prezydent szybko wypełnił sobie pustkę po zmarłej żonie. Znalazł pocieszenie w ramionach Marii Dobrzańskiej-Nagornej (siostrze słynnego mjr Hubala), która od trzech lat prowadzi- *** Mościccy mieli czworo dzieci, trzech synów i jed- ła sekretariat zmarłej Michaliny Mościckiej. Maria była młodsza od Mościckiego o 29 lat. Była zamężna z oficerem piechoty Tadeuszem Nagórnym, który od 1927 r. pełnił rolę adiutanta prezydenta. Nagórny prowadził hulaszczy tryb życia, miewał przygody z innymi kobietami, składał im, będąc żonaty, obietnice małżeństwa. Za swoje czyny został usunięty ze stanowiska adiutanta prezydenta, a małżeństwo z Marią zostało unieważnione. Coś zaiskrzyło pomiędzy Marią a Mościckim podczas pobytu prezydenta w Spale, w ośrodku wypoczynkowym po pogrzebie Michaliny. Tak wspominała to wydarzenie po latach Maria: Zwrócił się do mnie, dziękując za wszystko, co uczyniłam dla Zmarłej Prezydentowej, która mi była drugą Matką, prosząc, abym w dalszym ciągu prowadziła sekretariat i darzyła opieką i przyjaźnią, bym dopomagała mu w pracy społecznej. (...) Pod koniec listopada zwrócił się do mnie z propozycją małżeństwa. Było to trzy miesiące po śmieci Michaliny. *** 19 października 1933 r. Ignacy i Maria pobrali się, a ślubu udzielił im kardynał Kakowski. Aby Mościcki mógł zawrzeć związek małżeński, potrzebna była zgoda przede wszystkim Piłsudskiego. Sam przeżył kilkuletni romans z młodszą od siebie o 30 lat kobietą, więc nie miał nic przeciwko decyzji Mościckiego. Drugie małżeństwo prezydenta wywołano ogromną sensację. Kwestionowano unieważnienie małżeństwa Marii przez Kościół katolicki, zarzucano Mościckiemu zbyt krótki czas żałoby. Opinia publiczna nie mogła wybaczyć prezydentowi swojego zachowania. Wystarczyło, aby na Zamku Królewskim pojawił się dziecięcy wózek, a już Warszawa plotkowała, że prezydentowa ma dziecko z adiutantem męża. Powszechnie uważano, że Mościcki skompromitował się tym małżeństwem, a cały związek opierał się na seksualnej stronie. *** Jednak jak się później okazało, Maria sprawdziła się w roli pierwszej damy. Słynęła z miłego, przystępnego charakteru, z ogromnego wdzięku i dobra. Wdzięk Marii ujął samego Piłsudskiego, mimo początkowej niechęci ze strony marszałka. W opinii pracowników zamku, Ignacy i Maria stanowili dobre, udane małżeństwo. Prezydentowa darzyła Mościckiego ogromnym, szczerym uczuciem, nie zależało jej na zaszczytach, czy popularności, była oddana swojemu mężowi. Maria trwała przy Mościckim podczas jego przymusowej emigracji do Rumunii, podczas internowania w tym kraju, oraz podczas pobytu w Szwajcarii. Ignacy Mościcki zmarł w Versoix (Szwajcaria) 2 października 1946 r. Maria przeżyła go o 33 lata. W testamencie, Mościcki zapisał, aby w Maria spoczęła wraz z nim w jednym grobie. Sarkofag prezydenta Ignacego Mościckiego, W 1993 r. sprowadzono prochy obojga do Polski. Pogrzeb małżonkowie mieli oddzielny. Prezydenta pochowano z honorami w katedrze św. Jana, a Marię na Powązkach, nie szanując w ten sposób ostatniej woli prezydenta Mościckiego. Drugie małżeństwo prezydenta Mościckiego było skandalem. O tyle kontrowersyjne, że odbyło się w bardzo krótkim czasie od śmieci pierwszej żony prezydenta. Jednak dziś należy również pamiętać o tym, że Mościcki w chwili śmierci swojej żony miał 65 lat i pewnie potrzebował kogoś, kto by się nim zaopiekował, towarzyszył mu w swojej drodze. Przez 40 lat takim towarzyszem była Michalina i w chwili jej odejścia poczuł się samotny. A że był osobą publiczną, jego zbyt szybka decyzja o ponownym małżeństwie okazała się kontrowersyjna i odbiła się szerokim echem wśród mieszkańców nie tylko Warszawy, ale i całego kraju. W czasie trwania II Rzeczypospolitej, okresu dziś już nam dość odległego, miały miejsca podobnie jak dziś wydarzenia, które bulwersowały opinię publiczną. Nie było to państwo idealne, ale nie było też takie, jak przez lata starali się pokazać Polakom komuniści w okresie PRL-u. Żyli w nim tacy sami ludzie jak teraz, ludzie słabi, z wadami, z mnóstwem problemów, ale również utalentowani, pracowici, inteligentni. Dziś, po wielu latach, możemy swobodnie mówić o II Rzeczypospolitej, a było to państwo niezwykłe i specyficzne. Źródło cmentarium.blogspot.com FOTOREPORTAŻ 07 Ruchy instruktorki są perfekcyjne Fot. Anna Rak W tańcu brzucha liczy się każdy szczegół Fot. Anna Rak Bellydance - sposób na relaks To jedyne takie zajęcia na Uniwersytecie Opolskim. Z tygodnia na tydzień chętnych przybywa, a taniec brzucha robi coraz większą furorę wśród studentek. Instruktorką jest Weronika Sahar Litwin, która między studiowaniem na II roku dziennikarstwa znajduje czas, aby dzielić się swoimi umiejętnościami z innymi. I robi to z prawdziwą pasją. Taniec to dobry sposób na relaks Każdy układ taneczny jest inny i wyjątkowy Fot. Anna Rak Fot. Anna Rak Zajęcia odbywają się w każdy poniedziałek o 21:00 w SCKu Fot. Anna Rak Shimmy i do przodu! Fot. Anna Rak Najważniejsza jest dobra zabawa Fot. Anna Rak Sahar w swoim żywiole Fot. Anna Rak 08 PUBLICYSTYKA Po drugiej stronie prawdy Co? Gdzie? Kiedy? Mój nauczyciel z liceum powtarzał, że współczesnymi produktami deficytowymi są: czas, pieniądz i prawda. No właśnie. Jak to jest z tą prawdą? Może wręcz przeciwnie jest jej jednak dużo? Za dużo. 28 maja, poniedziałek 17:30 - Spotkanie z Tomaszem Różyckim – Miejska Biblioteka Publiczna 18:00 - „Z misją na Kubę - czyli jak spędziłem rok w kubańskim więzieniu” - Herbaciarnia. Niezależny Ośrodek Kultury 20:00 – Quiz Filmowy – Ostrówek Pub 29 maja, wtorek 9.00 i 11.00 – „O Wampirze W” - Teatr Lalki i Aktora im. Alojzego Smolki 9:15 i 11:15 – „Brzydkie kaczątko” - Teatr Lalki i Aktora im. Alojzego Smolki 18:00 - Wernisaż. Olaf Brzeski, „Upadek człowieka, którego nie lubię” – Galeria Sztuki Współczesnej 30 maja, środa 9.00 i 11.00 – „O Wampirze W” - Teatr Lalki i Aktora im. Alojzego Smolki 9:15 i 11:15 – „Brzydkie kaczątko” - Teatr Lalki i Aktora im. Alojzego Smolki 18:00 - Nauka przy kawce. mgr Michał Wanke – Miejska Biblioteka Publiczna 18:00 i 20:30 - Opowieści, które żyją tylko w pamięci – Kino Studio Monika Lorek Z akochany młody mężczyzna, powtarza swojej dziewczynie, że jest najpiękniejsza na świecie. Czy kłamie? Chyba nie. Owładnięty uczuciem postrzega swą kobietę jako ósmy cud świata. Jednak gdyby przyjrzeć się temu obiektywnie to myślę, że nawet w najbliższym otoczeniu tej parki znalazłoby się kilka osobniczek płci pięknej z prostszymi zębami, mniej widocznym cellulitem czy ładniejszym 1 czerwca, piątek 10:00 i 12:30 - Bullerbyn. O tym jak dzieci domowym sposobem zrobiły sobie las i co z niego wyrosło - Teatr im. Jana Kochanowskiego 19:00 - Małe zbrodnie małżeńskie - Teatr im. Jana Kochanowskiego 22:00 - Disco Pigs - Teatr im. Jana Kochanowskiego Martyna Sołtysik W końcu, po wielu trudach i znojach udaje ci się zwlec je z łóżka. Wstałeś, ale co teraz? Kawa, przede wszystkim kawa. A potem? Zajęcia właśnie się zaczęły, więc prysznic chyba jednak sobie dzisiaj odpuścisz. Cho- 4 czerwca, poniedziałek 11:00 - Zabawy na podwórku - Teatr im. Jana Kochanowskiego ciaż, jakbyś się postarał to może... Ale nie, jutro przecież też jest dzień. Wychodzisz. W biegu pochłaniasz kupioną w drodze na uczelnię bułkę i w końcu docierasz na zajęcia. Jakimś cudem zmieściłeś się w studenckim kwadransie, więc jest dobrze. Siadasz w ostatnim rzędzie, przymykasz oczy tylko na chwilkę i budzisz się, kiedy wszyscy już wychodzą. Pierwszy wykład za tobą, nie było tak źle. W przerwie biegniesz do automatu po kolejną kawę. Mijają minuty, godziny, wykłady, ćwiczenia. W międzyczasie wydajesz ostat- nie 2 zł na ksero i po raz setny zapożyczasz się u koleżanki. Nareszcie koniec. Było ciężko, ale jakoś dałeś radę. Skonany wracasz do domu. Znowu zapomniałeś zrobić zakupów. Otwierasz lodówkę- niestety, pustki. Trudno, zjesz coś jutro. Teraz może przynajmniej się wyśpisz. Ledwo kładziesz się do łóżka, kiedy dzwoni telefon. Odbierasz. Kumpel robi imprezę. - Będą wszyscy znajomi, ty też musisz być- przekonuje. Wprawdzie jesteś wyczerpany, ale czy masz jakieś wyjście? No przecież nie odmówisz. Wracasz do domu o 5 nad ranem, kładziesz się do łóżka. Zamykasz oczy, otwierasz, patrzysz na zegarek- już 8:00! I historia zaczyna się od nowa. Tydzień dopiero się zaczął, a ty już jesteś wyczerpany. Codziennie to samo- już musisz wstawać, a masz wrażenie, jakbyś jeszcze się nawet nie położył. Wiecznie nieprzytomny, wiecznie niewyspany- czy już zawsze tak będzie? Spokojnie, jeszcze tylko rok, dwa, trzy i studia się skończą. Potem już tylko praca, dom, dzieci, kredyty, podatki. Ale co to dla ciebie. Przeżyłeś studia, przeżyjesz i to, prawda? Musizm Nowa choroba XXI w. W czasach wolności i demokracji jesteśmy ciągle do czegoś przymuszani, żyjemy w ciągłej presji posiadania i bycia tacy, jak wszyscy. I nawet o tym nie wiemy! 2 czerwca, sobota - 19:00 – Mayday 1 - Teatr im. Jana Kochanowskiego nie zrozumiałam wszystkiego, a w dzienniku góruje dwója, to sama przed sobą nie zaprę się mojej prawdy. Pewnie nie zaskoczę nikogo stwierdzeniem, że zakochany chłopak z początku tej historii mówi prawdę, a i ktoś kwestionujący urodę jego dziewczyny też ma rację. Najwspanialszy przyjaciel jednej osoby, może okazać się najzagorzalszym wrogiem drugiej, nie kwestionując żadnego z tych stanowisk. Rezultaty naszych poczynań, choć namacalne, nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistych przygotowaniach, które poczyniliśmy. Tak to już czasami jest, że po drugiej stronie prawdy znajdujemy… prawdę. Na zegarku 7:30. Najwyższa pora wstać. Za pół godziny zaczynasz zajęcia, a musisz jeszcze zjeść śniadanie, wziąć prysznic, ubrać się. Jak co dzień staczasz nierówną walkę ze swoim ciałem. Prosisz, błagasz, rozkazujesz, ale ono jest nieugięte. 16:00 - PandaArt Piknik edition – Wyspa Bolko 19:00 – Mayday 1 - Teatr im. Jana Kochanowskiego 3 czerwca, niedziela I już ostatnia historia, obiecuję. Przypominam sobie siebie samą. Gdy w podstawówce byłam przejęta jakimś ważnym sprawdzianem, umiałam nad zeszytem spędzić całe popołudnie i wieczór. Pewna świeżo nabytej wiedzy, następnego dnia maszerowałam do szkoły. Nierzadko wracałam ze spuszczoną głową czy łzami w oczach. A wszystko to, bo nauczyciel powiedział, że się nie nauczyłam. W takich przypadkach prawdą staje się zła ocena w dzienniku, ale czy w takim razie mój czas spędzony nad książką jest kłamstwem? Nie, nie mogę pozwolić na to, by go przekreślono. Przecież to moja prawda. Mój poświęcony czas i wytężone siły. Mimo że może Z pamiętnika studenta 31 maja, czwartek 9.00 i 11.00 – „O Wampirze W” - Teatr Lalki i Aktora im. Alojzego Smolki 9:15 i 11:15 – „Brzydkie kaczątko” - Teatr Lalki i Aktora im. Alojzego Smolki uśmiechem. Niedorzecznością byłoby zarzucanie chłopakowi kłamstwa tak, jak niedorzecznością można nazwać przyjmowanie jego prawdy za własną prawdę. Albo inaczej. Wierny przyjaciel taki, o jakim marzyliśmy w dzieciństwie. Mający dla nas czas, umiejący wysłuchać, ale i mocno potrząsnąć czy „ochrzanić”, gdy na to zasłużyliśmy -wszystko to dla naszego dobra. I ta sama osoba zachowująca się w sposób gburowaty, i dosadnie mówiąc chamski, w stosunku do kogoś, za kim nie przepada. Które oblicze jest tym prawdziwym? Jedni powiedzą, że nie można być jednocześnie tym dobrym i tym złym. Ja się z nimi nie zgadzam. Kamila Widera Z aczyna się właściwie od momentu narodzin. Dziecko jest otoczone mnóstwem zabawek, nierzadko drogich (choć i tak woli bawić się garnkami). Pierwsze kroki stawia w kierunku komputera i telewizora, w którym niemal ciągle lecą reklamy. Na komunię dostaje wypasiony laptop i inne cuda techniki (podobno ostatnio modnym prezentem jest quad). Okres dorastania to ist- ny wyścig na najmodniejsze gadżety i ciuchy. Niestety na szkole ta gonitwa się nie kończy. Wręcz przeciwnie! Potem się dopiero zaczyna – kto więcej zarabia, kto ma lepszy samochód, kogo stać na drogie wakacje. Telewizja ogłupia nas reklamami, programami o tym, co będzie najmodniejsze w tym sezonie i serialami, w których wszyscy bohaterowie są piękni, młodzi i wykształceni (ciekawe kogo przed 30 - stką stać na 100 metrowy apartament w centrum Warszawy!). Wszystko to podane jest w iście cukierkowej oprawie: w reklamach mamy uśmiechnięte, szczęśliwe rodzinki na sielankowym tle, programy prowadzą panie i panowie ubrani w najmodniejsze tego sezonu kolory, a bohaterowie owych seriali jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności nie mają specjalnych problemów z pracą, nigdy nie stoją godzinami w kolejkach i nie użerają się z paniami w urzędzie. Kiedyś człowiek był szanowany i poważany, kiedy komuś pomagał, miał wyższe wykształcenie, odznaczał się elokwencją. Dziś brutalna prawda jest taka, że wartość człowieka przelicza się na pieniądze. Im więcej zarabiasz, tym więcej wydajesz i tym samym napędzasz gospodarkę. Jesteśmy jedynie produktem w bezlitosnej machinie konsumpcjonizmu. Młode dziewczyny za wszelką cenę chcą być idealne, jak modelki na ekranie (albo ostatnio jak córka premiera) – naśladują je niemal we wszystkim. Chcą być modne, a tak naprawdę stają się ofiarami mody. Nic dziwnego, że jest tylu młodych ludzi z depresją, nerwicą czy anoreksją. Już jako dorośli mają jeden cel - zarabianie i wydawanie pieniędzy. W tej gonitwie nie zauważają własnych dzieci, którym góra zabawek i zajęć pozalekcyjnych nigdy nie zastąpi rodziców. Upadają wyższe ideały i wartości, ludzie dla kasy są w stanie zrobić właściwie wszystko. A właściwie, dokąd tak naprawdę zmierzamy? Wnioski nie są zbyt optymistyczne. Może czas zastanowić się, co tak naprawdę jest w życiu ważne? Czy jesteśmy wartościowi, bo posiadamy najnowszą torebkę Chanel, czy może dlatego, że działamy w wolontariacie? KULTURA 09 Zaprzyjaźnij się z Tajwanem Moda na Orient nie przemija. Wręcz przeciwnie, coraz więcej osób wykazuje spore zainteresowanie Dalekim Wschodem. Także na UO znalazła się grupa osób, która w listopadzie założyła Klub Przyjaciół Tajwanu. Karolina Goebel I nicjatywa założenia Klubu narodziła się wśród osób uczących się języka chińskiego na naszym uniwersytecie. Mogą do niego należeć wszyscy Ci, którzy zafascynowani są tym odległym i wciąż egzotycznym dla Polaków krajem. – Byłam bardzo podekscytowana i szczęśliwa, gdy moi studenci zaproponowali, byśmy założyli Klub Przyjaciół Tajwanu – mówi Yumin Cheng, lektorka języka chińskiego na UO. Klub Przyjaciół Tajwanu z założenia ma charakter nieformalny, spotkania nie odbywają się systematycznie, nie ma stałej listy członków. - Zamiast tego, spotykamy się od czasu do czasu, rozmawiamy o historii, kulturze. Wielu z nas ma za sobą podróż do Tajwanu. Wymieniamy się doświadczeniami, radzimy osobom, które dopiero się tam wybierają, na co muszą być przygotowani Chiński Nowy Rok – mówi Barbara Materzok, studentka III roku logistyki. Dotychczas odbyło się kilka spotkań. Oprócz wykładu o historii, Klub Przyjaciół Tajwanu zorganizował obchody chińskiego nowego roku, spotkanie przy tradycyjnej herbacie, a także karaoke. Największą popularnością cieszyła się zabawa noworoczna, na której zostały zaprezentowane chińskie zwy- Fot. (prywatne archiwum Yumin Cheng) czaje oraz tradycyjne potrawy. Poza tym, można było nauczyć się chińskiej kaligrafii, a na koniec pobawić się przy muzyce pop (także chińskiej!). Imprezę poprowadziły Yumin Cheng, wraz z Yi Chun Chen i Chiao- Hsin Hun, studentki z National Dong Hwa University na Tajwanie. Podczas spotkania przy tradycyjnej chińskiej herba- cie największą atrakcją był tajwański przysmak - bubble tea. Jest to napój przygotowywany na bazie naturalnej czerwonej lub zielonej herbaty z dodatkiem aromatów owocowych lub mlecznych. Dodaje się do niego perełki tapioki, które swoją konsystencją przypominają żelki, a w smaku karmel. Bubble tea cieszy się coraz większą popularnością także w Polsce, gdzie otwierane są kolejne sklepy z tym specjałem (Kraków, Warszawa). W maju, z inicjatywy Yumin Cheng, na UO odbędzie się seria bezpłatnych warsztatów języka chińskiego i kultury chińskiej, które poprowadzone będą przez grupę praktykantów z National Kaohsiung Normal Univeristy na Tajwanie. – Chciałabym wykorzystać to, że jestem lektorką języka chińskiego na UO, by umożliwić studentom z Tajwanu odbycie praktyk na polskich uniwersytetach. Dotychczas mieli oni jedynie możliwość praktykowania na uczelniach w Tajlandii. Myślę, że to dla nich wyjątkowa szansa – tłumaczy Yumin. Warsztaty będą się odbywać od 14 do 25 maja. W programie są podstawy języka chińskiego, taniec kungfu, chińska opera oraz tradycje. Udział w nich mogą wziąć wszyscy studenci oraz mieszkańcy Opola. Jedynym warunkiem jest zna- jomość języka angielskiego na poziomie średniozaawansowanym. W lipcu grupa studentów ucząca się języka chińskiego wyjedzie na letni kurs językowy odbywający się na Tajwanie. – Taki wyjazd to nie tylko wspaniały sposób nauki języka, ale także niezapomniana przygoda oraz nowe przyjaźnie z młodymi ludźmi z Tajwanu i całej Polski – mówi Barbara Materzok, która w kursie wzięła udział w zeszłym roku . Wraz z gospodarczym wzrostem Chin wzrasta ludzka świadomość dotycząca krajów Dalekiego Wschodu. Gdzieś pośród Kraju Środka, Japonii, Korei Południowej, plasuje się Tajwan. I choć wielu kojarzy ten kraj tylko z takimi markami jaki Asus, HTC, Acer czy Giant, jest grupa ludzi, taka jak ta, tworząca Uniwersytecki Klub Przyjaciół Tajwanu, dla której kraj ten to także bogata historia, tradycje i kultura. Wielka okazja, wielki koncert 17 kwietnia 2012 roku w kościele pw. św. apostołów Piotra i Pawła w Opolu odbył się koncert symfoniczny muzyków Filharmonii Opolskiej im. Józefa Elsnera. Z okazji w 72. rocznicy Zbrodni Katyńskiej, wybrzmiała muzyka pamięci i hołdu zamordowanym przez NKWD obywatelom polskim. Całość odbyła się pod patronatem Marszałka Województwa Opolskiego. K ażdy, kto wszedł do kościoła mógł obejrzeć wystawę Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach-Opolu, zatytułowaną „Na nieludzkiej ziemi...”. Poświęconą w szczególności jeńcom z obozów specjalnych: Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa. Na wystawie można było przeczytać listy jeńców do ich rodzin, zapoznać się z dokumentami radzieckimi, wycinkami z prasy czy wgłębić się w niezwykłe zdjęcia ponurego okresu deportacji. Ścieżka prowadziła blok po bloku od początku tragedii aż do zdjęć z obrad komisji powstałej z inicjatywy Jaruzelskiego i Gorbaczowa, która zakończyła się w 1990 roku oficjalnym przyznaniem przez I sekretarza KPZR odpowiedzialności Związku Radzieckiego za mord w Katyniu. Na dokładkę wystawiono zdjęcia i wycinki z gazet odnoszące się do katastrofy smoleńskiej i dni ją poprzedzających. Koncert, a raczej wydarzenie, rozpoczęło się o godzinie 19:30. Zgromadzona w kościele publiczność powstała, by wysłuchać „Mazurka Dąbrowskiego”. Niepozwalającego zapomnieć o charakterze i okazji, z jakiej odbyło się owo wyda- go: 23 marca 2012 roku, w piątą rocznicę Dnia Przyjaźni Polsko-Węgierskiej, odsłonięto tam Katyński Krzyż Pamięci — drewniany, prosty krzyż z wytłoczonym napisem „Katyń”. Zdjęcia z odpowiednim komentarzem przybliżyły wszystkim to odsłonięcie. artyści Po kilkunastominutowej opowieści z Székesfehérváru, na prowizoryczną scenę wyszli upragnieni tego wieczora artyści: Young Chil Lee — Koreańczyk z południa, dyrygent; Mariola Kurnicka i Paulina Grochowska — solistki; a także Orkiestra Symfoniczna, Chór i Chór Chłopięcy Filharmonii Opolskiej. rzenie. Po wzniosłym akcencie i mowach powitalnych, zebrani wysłuchali przedstawiciela delegacji władz opolskich, który uczestniczył w wydarzeniu z Székesfehérváru, stolicy komitatu Fejér i regionu partnerskiego województwa opolskie- Po kilkunastominutowej opowieści z Székesfehérváru, na prowizoryczną scenę wyszli upragnieni tego wieczora artyści: Young Chil Lee — Koreańczyk z południa, dyrygent; Mariola Kurnicka i Paulina Grochowska — solistki; a także Or- kiestra Symfoniczna, Chór i Chór Chłopięcy Filharmonii Opolskiej. Rozpoczęła się pierwsza część koncertu, skomponowana specjalnie na tę okazję przez Artura Gruzę „Droga Krzyżowa”. Sakralna, czternastoczęściowa suita o charakterze muzyki filmowej, pełna barwy i przeplatających się ze sobą smutku i złości (znakomita większość części została zatytułowana od nazw uczuć) robiła kolosalne wrażenie. Co ciekawe, jedyną częścią zaśpiewaną po polsku była czwarta, „Matka”, pełna smutku i napięcia. Pozostałe części wokalne przywodziły na myśl orient, bądź nie miały charakteru słownego, a wyrażały uczucie zawarte w tytule przez samogłoskowy śpiew. Chwile rozgoryczenia budowała przede wszystkim sekcja dęta, zaś o sakralnym charakterze przypominało brzmienie dzwonu. Część druga, świecka, dopełniała unoszącego się du- cha kultury polskiej. Muzycy, już bez chórów, za to wzbogaceni o harfę i większą liczbę muzyków sekcji dętej, wykonali „Z życia narodu” Zygmunta Noskowskiego — obrazy fantazyjne na wielką orkiestrę na podstawie Preludium A-dur Fryderyka Chopina. Część klasyczna, żwawsza i bardziej skomplikowana w swej strukturze, stanowiła doskonałe uzupełnienie części pierwszej. Muzycznie miała w sobie więcej z tradycyjnych koncertów filharmoników opolskich, nie rozbudzała poczucia muzyki filmowej, a jako taka skierowana była przede wszystkim do koneserów muzyki klasycznej. Koncert zakończył się zgodnie z programem, o 21:30. Po gromkich i długich oklaskach, uśmiechnięty Young Chil Lee razem z muzykami zeszli ze sceny. Podziękowania zakończyły ten niezwykły wieczór. Najwyższej klasy muzykę zakłóciło niestety brzmienie keyboardu. Prawdopodobnie z powodów technicznych nie dało się zorganizować fortepianu. Brzmienie klawiszy miało prawo razić przy brzmieniu tak doskonałych dźwięków. Uwagę zwracał też wiek publiczności. Wstęp na koncert był bezpłatny (jak na większość koncertów Filharmonii, odkąd ta jest w remoncie), co jednak nie zachęca studentów do uczestnictwa w muzycznych wydarzeniach tego rodzaju. Niestety, nielicznym młodym ludziom zdarza się również w trakcie koncertu korzystać z telefonów komórkowych czy prowadzić nadmierną liczbę rozmów, co nieco przeszkadza w odbiorze całości. Na szczęście, ani keyboard, ani zachowanie pewnej części publiczności nie ma wpływu na poziom samej muzyki. Oby nigdy nie miało.. Michał Pytlik 10 RECENZJE Nietypowe piosenki żeglarskie Jak to w życiu bywa, zaczyna się od przypadku. Przypadkiem właśnie wychodzi na jaw, że John Smith, londyński taksówkarz nie jest taki do końca zwyczajny. Kigna Ignacy H ubert Dobaczewski (Spięty) ma za sobą długą drogę muzyczną. Począwszy od Aberration oraz Hope I, przechodząc przez Koli, czyli późniejsze Lao Che. Ze swoją obecną grupą wydał cztery albumy: Gusła, Powstanie Warszawskie, Gospel, Prąd Stały, Prąd Zmienny. Dzięki PW zespół stał się bardziej rozpoznawalny. Trzeci był największym ‘komercyjnym’ sukcesem zespołu. Bo któż z nas nie kojarzy np. Czarnych Kowbojów. Spięty rzucił się na szersze wody. Nagrał solowy album. Na krążek składa się jedenaście utworów; wśród nich brak ta- Hubert Spięty Dobaczewski kich, które podbiłyby listy przebojów. Otrzymaliśmy zupełnie inną, niesztampową płytę, jakiej na polskim rynku muzycznym nie ma. Dlaczego anty? Przede wszystkim, jak twierdzi sam ar- Fot. www.mmpoznan.pl tysta, nie są to typowe piosenki żeglarskie, a wręcz przeciwnie są opozycją. W moim rozumieniu chciał pokazać inny sposób, w jaki można by to zrobić. Spięty wbrew pozorom nie odchodzi od tradycji. Nie obawia się też używać wulgaryzmów. Krążek pachnie, wręcz od samego początku morzem, papierosowym dymem, potem spracowanych ciał marynarzy. Pachnie „brudnym”, szantowym nurtem. Typowych piosenek żeglarskich nie znam, ale te wywarły na mnie pozytywne wrażenie. Oczywiście nie od samego początku. Z początku czułam niesmak. Jednak do płyty należy wrócić dwa, trzy, pięć, dziesięć razy. Za Każdym razem odkrywałam nowe smaczki, które wcześniej gdzieś umykają. Później odbiór staje się zupełnie inny. Spięty zabiera słuchacza w bardzo długi rejs, którego przedsmakiem jest już sama okładka płyty. Przystojny, jesz- Przypadkowe komplikacje Jak to w życiu bywa, zaczyna się od przypadku. Przypadkiem właśnie wychodzi na jaw, że John Smith, londyński taksówkarz nie jest taki do końca zwyczajny. P rowadzi bowiem podwójne życie: ma dwie żony i dwa mieszkania. Na skutek drobnego wypadku misternie ułożony plan powoli wychodzi na jaw, a komiczna sytuacja z każdą chwilą coraz bardziej się zapętla. 29.04.2012 r. miała miejsce w opolskim teatrze im. Jana Kochanowskiego premiera sztuki Mayday Raya Cooneya. Sztuka od wielu lat bawi widzów na całym świecie. Ciąg zabawnych sytuacji wiąże się z próbą ukrycia przez głównego bohatera swojego podwójnego życia. Przedstawie- nie trwające przez dwie godziny nieustannie bawi, a gra opolskich aktorów jest na naprawdę wysokim poziomie. Ujmująca jest również nowoczesna scenografia. W głównym rolę wciela się Leszek Malec. W spektaklu grają również: Andrzej Czernik, Michał Świtała, Grażyna Misiorowska, Arleta Los-Pławszewska. Bartosz Dziedzic, Łukasz Schmidt i Bogdan Zieliński. Przedstawienie szczerze polecam tym, którzy mają ochotę na dwie godziny nieustającej rozrywki na świetnym poziomie. . Dominika Kałuzińska O (s)prawach zwierząt w Polsce Letni dzień, oświetlone promieniami słońca lasy, łany zboża, dzieci grające w piłkę. Sielanka, błogi spokój. A kilka kilometrów dalej – ferma, gdzie tysiące zwierząt żyją tylko po to, aby zginąć. Często nawet o tym nie wiemy, inna sprawa, że często wiedzieć o tym nawet nie chcemy. T akimi obrazami rozpoczyna się film „To tylko zwierzęta” - niezależny, pełnometrażowy film dokumentalny o prawach zwierząt w Polsce. Jego twórcami są Adam Ptaszyński i Łukasz Musiał. Premierowe pokazy tego dokumentu zorganizowano w kilkunastu polskich miastach. Został on także udostępniony na stronie internetowej www.totylkozwierzeta. pl , skąd można go pobrać lub obejrzeć online. Ze względu na poruszaną tematykę, film można byłoby podzielić na kilka części. Sporo miejsca w dokumencie zajmuje część teoretyczna, składająca się z opinii aktywistów działających na rzecz zwierząt, ale nie tylko. W filmie wypowiedzi udzielili także m.in. Adriana Schetz, filozof z Uniwersytetu Szczecińskiego, Mateusz Olechowski z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego, dr n. med. Edyta Biernat-Kałuża, czy artysta Xavier Bayle. Stanowi to doskonałe wprowadzenie do tematu relacji człowiek - zwierzę. Między innymi omawiane są kwestie etyczne, dotyczące wykorzystywania zwierząt w dzisiejszych czasach - przykładowo dla rozrywki, jak ma to miejsce w przypadku cyrków. W filmie nie zabrakło także miejsca na opisanie losów zwierząt w przypadku przemysłu futrzarskiego, chowu przemysłowego, czy targów koni i bydła. Cezary Wyszyński z Międzynarodowego Ruchu Na Rzecz Zwierząt Viva!, opo- wiada m.in. o lisach, trzymanych w klatkach o powierzchni metra kwadratowego, których życie trwa zaledwie od wiosny do pierwszy mrozów, czyli do momentu, gdy zagęszcza im się futro, po czym są one zabijane. Co ważne, film nie epatuje drastycznością. Uwagę widzów wzbudza on raczej poprzez wielką dawkę merytorycznych treści, niż krwawe obrazy. W filmie przedstawiono także alternatywę dla osób, które nie godzą się ze złym traktowaniem zwierząt. Omówiono możliwości i sposoby pomocy zwierzętom, jak również różne formy aktywizmu na ich rzecz. W Polsce temat praw zwierząt wciąż jest daleki od publicznej dyskusji. Czy ten film ma szansę to zmienić? Mam nadzieję, że zwróci on chociaż na nie uwagę. Dlatego obejrzenie filmu „To tylko zwierzęta” polecam nie tylko aktywistom walczącym o prawa zwierząt, ale także osobom, które dotąd tą tematyką się nie interesowały.. małgorzata budny cze 27-letni Hubert z roznegliżowaną klatą, z fajką w ustach, patrzy tajemniczym, prowokującym wzrokiem. Po czym śpiewa: ”Ahoj, ahoj, ahooooj żegnajcie przyjaciele” i odpływa. W tekstach z pozoru śmiesznych, muzyk zawier a osobiste uwagi o życiu, i ludziach, tak jest np. w Trafionyzatopiony. Chcąc się pobawić sięgniemy po skoczną i wesoła, najczęściej nadawaną przez antenę radiową Kalikimakę. Dobaczewski pokusił się też o rasową szantę, mówię tutaj o Haba haba i ding ding dong. Aby za nadto nie rozpieścić słuchacza przepływa przez melancholijne, chłodniejsze klimaty. Utwór promujący płytę- Ma czar kamra w dużym stopniu przypomi- na Joy Division – She’s lost control. Dla Spiętego ograniczenia gatunkowe nie istnieją, o czym przekonaliśmy się już nieraz. Dlatego aby czuć się w pełni nasyconym, na koniec albumu dorzucił nutkę reggae. Spięty jest mistrzem słowa i rewelacyjnym tekściarzem. Zrozumienie tekstu nie jest z pozoru łatwą sprawą. Dużą rolę odgrywa genialne słowotwórstwo. Dobaczewski operuje błyskotliwymi skojarzeniami, tworzy nowe ironiczne zbitki słowne. Niee unika przy tym plugawego języka. Teksty są przesiąknięte alkoholem, erotyzmem. Nie stroni od osobliwych porównań. Niektóre wywołują nawet i uśmiech na twarzy. Paragraf 22 Druga wojna światowa wydaje się absurdem. Przypomina dziecięcą ‘’zabawę w dom’’, w którym każdy wciela się w określoną rolę. Odsłania wady rządzącego systemu, jak i sposób funkcjonowania ówczesnej armii amerykańskiej. Wszystko podlega paragrafowi 22. Nawet życie. Jego wykluczające się nawzajem kryteria wprowadzają w narastającą frustrację głównego bohatera, jak i czytelników. Stacjonująca jednostka we Włoszech wydaje się sama sobie wymyślać cel wojny. Żołnierze bombardują przypadkowe miasta, pełne niewinnych mieszkańców kosztem awansu swoich przełożonych. Wszystko wydaje się dość logiczne, ale to tylko pozór. Nawet odznaczenia dawane są za ominięcie celu i zrzucenie bomb do morza. Gdzie, zatem prawdziwa walka z wrogiem o ojczyznę? Krew i ofiary; pokonani i wygrani? Na tej wojnie wszyscy wydają się przegrani. Przebywanie w armii jest treningiem posłuszeństwa wobec władzy; własnej wytrzymałości. Treningiem z szaleństwem i absurdem. Majorem może zostać tu każdy, choćby przypadkowo mając nazwisko Major, jak jeden z bohaterów. Generałowie i oficerzy kipią dumą, że mogą reprezentować tak wspaniały naród, jakim jest Ameryka, lecz to tylko zasłona dymna, gdyż tak naprawdę nie mogą pochwalić się bohaterskimi czynami. Uciekają przed własnymi podwładnymi, by trwać w wojennym przedsionku. Uciekają także panicznie przed rzeczywistością, bo zdają sobie sprawę, że prawdziwy świat jest brutalniejszy niż ten przez nich wykreowany. Groteskowość podsyca ów paragraf 22, który dotyczy natychmiastowego przejścia żołnierza do cywila na własną prośbę z powodu choroby psychicznej. Cały szkopuł tkwi w tym, że jednocześnie osoba, która w trosce o własne życie wnosi zwolnienie ze służby; udowadnia, iż jest zdrowa i nie może prosić o zwolnienie z powodu choroby psychicznej. Nikogo tutaj nie dziwią panujące zasady, wszyscy im się po prostu bezmyślnie podporządkowują. Wyjątkiem jest główny bohater Yossarin, który postanawia zwalczyć paragraf, lecz to paragraf zwalcza jego, a w efekcie sam staje się posłuszny wobec systemu. Przyjęło się, że na wojnie panuje głód i spartańskie warunki, jednak nie w tej powieści. Armia ma pod dostatkiem egzotyczne owoce, alkohol, przyzwoite warunki do mieszkania jak wszelkie inne uciechy. Żołnierze czują się potrzebni, z kolei generałowie obierają sobie za misję zbawienie narodu. Zabawa zdaje się nie mieć końca. Niczym obwoźny cyrk, który jest zabawny i interesujący, dopóki nie musimy wyjść z namiotu, wrócić do domu. Do prawdziwego życia, mniej zabawnego cyrku.. Kamila Lupa KUCHNIA 11 Nasz pomysł na dzisiaj, to nic innego jak dobry ryż z warzywami, no i kawałkiem płata z kurczaka. Proste danie z kuchni chińskiej, a nawet z domu nie trzeba wychodzić. Bo i po co?, jak sami możemy to zrobić! Bar FULL WYPAS to miejsce przy- Paulina Ziętalak pominające stołówkę z czasów szkol- Składniki: 1 płat z kurczaka Pół paczki mrożonych warzyw na patelnię Przecier pomidorowy Sól Pieprz Olej 2 torebki ryżu Przygotowanie: Ryż gotujemy z niewielką ilością soli. Płata z kurczaka kroimy w drobną kosteczkę i podsmażamy na oleju. Do podsmażonego mięsa dodajemy mrożone warzywa i dusimy do momentu, aż zrobią się miękkie. Przyprawiamy solą i pieprzem do smaku i podlewamy niewielką ilością nych. Panuje tu świetna, kameralna atmosfera, a uprzejma obsługa chętnie doradzi wszystkim studentom pragnącym zjeść dobry obiad w przyzwoitej cenie. Koszt około 8 złotych. wody wraz z 4 łyżeczkami przecieru pomidorowego. Mieszamy do momentu uzyskania konsystencji sosu. Jeśli Fot. Paulina Ziętalak nam nie wychodzi, to warto dodać jeszcze trochę wody lub do zagęszczenia przecieru. Ryż odcedzamy i dodaje- my do sosu. Możemy podawać z ogórkami lub po prostu z jakąś dobrą surówką. Smaczego! Artykuł sponsorowany Pizza, kebab? Najtaniej, Najwięcej, Najlepiej… HARISSA! Studencie! Jeśli właśnie uciekł Ci pociąg, bo wykładowca przedłużył zajęcia o – jak się później okazało – kluczowe trzy minuty, nie zwlekaj! Wstąp do HARISSY! W tej małej, przytulnej restauracyjce, mieszczącej się przy ulicy Kołłątaja 10 na pewno znajdziesz coś dla siebie. Poza klasycznymi daniami, najlepszym kebabem w Opolu rodem z Turcji bądź Tunezji, możesz posilić się też typowo włoską dużą pizzą. Bez względu na to, czy masz ochotę na zawijaną tortillę – yufkę, klasycznego kebaba w bułce, ogromne pide, nadziewan e seele (pizza calzone) bądź klasyczną pizzę, możesz być pewny, że zostaniesz szybko i pro- Wstąp do FULL WYPAS, bo tu najesz się do syta fesjonalnie obsłużony przez przemiły, a zarazem nie- Konkurs Gazeta Studencka oraz restauracja Harissa organizują konkurs. Do wygrania 4 darmowe kupony na jedzenie. Pytanie konkursowe brzmi: Jak można otrzymać kartę stałego klienta w restauracji Harissa? Na opowiedzi czekamy do 1 czerwca pod adresem [email protected] Wśró wszytskich odpowiedzi wylosujemy 4 szczęśliwców. Powodzenia. zwykle urodziwy personel. W HARISSIE serwowane są także potrawy takie jak lahmacun (pizza turecka), czy meze. HARISSA to gwarancja świeżości. Ciasto do wszystkich dań jest wypiekane na bieżąco w piecu, co zapew nia wyjątkowy i niepowtarzalny smak. Ciekawą propozycją jest również możliwość samodzielnego skomponowania pizzy, wedle własnego gustu. Dzięki temu w HARISSIE poza 18 pizzami dostęp- nymi w menu, jest również mnóstwo innych rodzajów pizzy, a jedynym ograniczeniem staje się tutaj Twoja wyobraźnia! Dodatkowym atutem tej restauracji jest dobra lokalizacja, która pozwala wszystkim podróżnym oczekującym na pociąg na odwiedziny tego niezwykle oryginalnego miejsca na kulinarnej mapie Opola. Sprawdź i przekonaj się Sam! HARISSA to największe i najlepsze kebaby w mieście, a pizza jest baaardzo bogata w składniki i również najtańsza. Z uwagi na dużą wartość produktów HARISSY w stosunku do ceny, gdzie porcje są naprawdę duże i obfite, jest to miejsce przyjazne dla studentów. Istnieje również możliwość dowozu pod numerem telefonu: 796-25-88-25 Zachęcamy też do odwiedzenia strony internetowej: www.harissakebab.pl Zapraszamy! Damian sklorz Bar FULL WYPAS mieści się w Domu Studenckim Kmicic przy ul. Grunwaldzkiej 31 w Opolu. Jest to idealne miejsce, jeżeli masz ochotę na ciepły posiłek, a napięty grafik zajęć na uczelni nie pozwala Ci wyjść gdzieś na miasto, bądź też wrócić do mieszkania. Smaczne jedzenie w niezbyt wygórowanych cenach, a do tego świetna lokalizacja to zdecydowanie największe atuty tego miejsca. W menu znajdziemy wiele wartych spróbowania potraw znanych głównie z barów szybkiej obsługi. Jednak hamburgery serwowane w FULL WYPASIE są nieporównywalnie większe niż ich powszechnie znane odpowiedniki dostępne w fast foodach. Warte spróbowania są też tortilla i kebab. Ponadto gorąco polecamy domowej roboty pierogi, nadziewane różnymi farszami, tak aby każdy znalazł coś odpowiedniego dla siebie. Jednak tych najbardziej łakomych zapraszamy na zestawy obiadowe, które z pewnością zaspokoją nawet największego łasucha studiującego na opolskim uniwersytecie. Ciekawą propozycją, cieszącą się sporą popularnością głównie wśród studentek jest Zupa dnia. Oferta ta pozwala rozkoszować się smakiem niemal wszystkich tradycyjnych zup znanych z obiadów u babci za jedyne 3,5zł! Ponadto w menu znajdziecie m.in. takie posiłki jak frytki – zarówno tradycyjne, jak i po węgiersku, chickenburgery, zapiekanki oraz kilka rodzajów sałatek. To wszystko oraz wiele innych, równie smacznych potraw znajdziecie w barze FULL WYPAS mieszczącym się w Domu Studenckim Kmicic na terenie kampusu Uniwersytetu Opolskiego. Jest on otwarty codziennie od poniedziałku do piątku w godzinach 8.00 – 17.00. Zapraszamy! Damian Sklorz Konkurs Gazeta Studencka i Full Wypas oraganizują konkurs. Do wygrania 3 darmowe kupony na jedzenie. Pytanie konkursowe brzmi: Ile dni w tygodniu otwarty jest Full Wypas? Na opowiedzi czekamy do 1 czerwca pod adresem [email protected]. Wśród wszytskich odpowiedzi wylosujemy 3 szczęśliwców. Powodzenia. Artykuł sponsorowany Chińskie danie 12 SPORT Nasze uczelniane Cheerleaders Trzy szybkie pytania do Jacka Popka Akademicki Mistrz Województwa Opolskiego w Szachach. Długie nogi i pompony, a do tego układ choreograficzny - Uniwersytet Opolski będzie miał swoją drużynę cheerleaderek. 1. Czarne czy białe? - Białe. 2. Szach czy mat? - Mat. 3. Planowanie czy realizowanie? - Planowanie. Jest studentem pierwszego roku Logistyki na Politechnice Opolskiej, a już jest wielokrotnym mistrzem województwa. Zamiłowaniem do szach zaraził go tata. To on był jego nauczycielem. Gra już 12 lat. W jego kolekcji znajduje się wiele medali, z różnych kategorii, ale jak przyznaje każdy ma dla niego istotnie znaczenie. Akademickie Mistrzostwo Województwa Opolskiego także było dla niego ważne, bo ostatnio szachom poświecą mniej czasu. Na turniej szedł z myślą, by wygrać wszystko. Lubi oglądać partie innych graczy, a szczególnie Garbsena. Od pół roku trenuje brazylijskie jiu-jitsu. Nie przepada za matematyką. Kibicuje MKS Kluczbork, a z drużyn zagranicznych Barcelonie. Marta Zając Układ z pozoru prosty wymagał od dziewczyn pełnej koncentracji. Marta Zając P ierwszy casting do drużyny ( 16.04) cieszył się dużym zainteresowaniem. Niestety, samo przyjście nie gwarantowało przyjęcia do zespołu. Kandydatki musiały przejść rozmowę kwalifikacyjną oraz zatańczyć krótki układ. Poziom był bardzo wysoki, a do grupy przyjęto dziewięć dziewczyn. Plan zakładał jednak, że będzie w niej 12 - 15 osób. AZS zorganizował więc drugi casting. Na chwilę obecną ekipa liczy dwanaście dziewczyn. „Jestem bardzo zadowolona z poziomu, jaki reprezentują dziewczyny. Mam nadzieję, że nasza wspólna praca zaowocuje ciekawymi układami Fot. AZS UO tanecznymi” – mówi Martyna Krywko, dzięki której powstała grupa. Po raz pierwszy będziemy mogli zobaczyć ich występ na finałowych meczach badmintona i Uniwersyteckiej Ligi Mistrzów. Kolejny ruch Jacka - Tego dnia grało mi się bardzo dobrze - powiedział mistrz. Fot. AZS UO Sonda Opolscy studenci o Euro 2012 Piłkarskie Mistrzostwa Europy w Polsce oraz na Ukrainie zbliżają się wielkimi krokami. Gazeta Studencka postanowiła zapytać studentów Uniwersytetu Opolskiego, w jaki sposób zamierzają brać udział w tym wielkim święcie. Wiktor Gumiński Kevin Adamczyk I rok politologii Magda Twardawska II rok prawa Andrzej Triebler II rok ekonomii Aleksandra Reichel II rok dziennikarstwa Grzegorz Nowak II rok filologii angielskiej Anna Szymczyna II rok pracy socjalnej Euro 2012 jest największą imprezą sportową w historii naszego kraju. W związku z tym planuję spędzić ten czas aktywnie. Zamierzam brać udział w imprezach organizowanych dla fanów w strefach kibica we Wrocławiu, Katowicach bądź Krakowie. Cały czas staram się również załatwić bilet na jeden z meczów Euro 2012 we Wrocławiu. W czasie mistrzostw Europy liczę również na wyrozumiałość naszych wykładowców, którzy zrozumieją tę piłkarską gorączkę, jaka nas ogarnie, i na egzaminach dadzą łatwiejsze pytania. Euro 2012 zamierzam przeżywać w zupełnie codzienny sposób. W miarę możliwości czasowych, związanych z pogodzeniem zajęć i obowiązków, będę starała się oglądać mecze. Nie udało mi się niestety wylosować biletu na żadne spotkanie. Praca i inne zajęcia dnia codziennego raczej nie pozwolą mi na odwiedzenie żadnej ze stref kibica. Sesja również nie będzie jednak moim wrogiem, gdyż nie będzie w jej czasie jakiegoś gigantycznego oblężenia, natłoku obowiązków. Z całą pewnością planuję obejrzeć wszystkie mecze, które będą transmitowane w telewizji. Brałem udział w losowaniu biletów, lecz nie udało mi zdobyć żadnej wejściówki. Spokojnie będę mógł jednak pokibicować Polakom, ponieważ w sesji mam tylko jeden egzamin. Uważam również, że 2 duże telebimy w Opolu to trochę za mało. Wszyscy studenci będą chcieli oglądać mecze w czasie sesji, a mała ich liczba posiada telewizor np. w akademikach. Rozgrywki Euro 2012 mam zamiar śledzić na bieżąco. Praca nie pozwala mi na danie sobie szansy na obejrzenie jednego ze spotkań z trybun, jednakże zawsze pozostają jeszcze transmisje telewizyjne. Pogodzenie sesji z meczami nie będzie stanowiło dla mnie żadnego problemu. Zamierzam ponadto odwiedzić jedną ze stref kibica, ale jak dotąd nie zdecydowałam jeszcze do jakiego miasta się wybiorę. Oczekuję tam mnóstwa pozytywnej energii i świetnej zabawy z rozkrzyczanym tłumem. Euro 2012 na sto procent nie wpłynie w żaden sposób na spędzanie przeze mnie wolnego czasu. Nigdy nie byłem zapalonym kibicem, więc zapewne obejrzę mecze Polaków i będę śledzić newsy, by wiedzieć, jak kształtuje się sytuacja w turnieju. Impreza będzie ciekawą odskocznią od sesji. Żeby jednak poczuć klimat mistrzostw nie wystarczą sami kibice, muszą go stworzyć także organizatorzy. Inaczej ludzie niezwiązani z piłką nożną, jak choćby ja sam, po prostu nie poczują atmosfery europejskiego czempionatu. W czasie Euro 2012 nie będę odczuwać szczególnego szału związanego z imprezą. Planuję pójść ze znajomymi do amfiteatru w celu obejrzenia tam kilku spotkań na dużym ekranie. Możliwe, że wezmę udział w konkursach dla kibiców, jeśli przechodząc przypadkowo się na jakiś natknę. Nie mam za to zamiaru wybierać się podczas mistrzostw do innych miast. Sądzę również, że w Opolu powinno być więcej stref dla kibiców niż tylko dwie. Moim zdaniem jeszcze jeden telebim przydałoby się umiejscowić na stadionie Odry.