Lider i wojownik - Parafia Eastbourne

Transkrypt

Lider i wojownik - Parafia Eastbourne
Porządek mszy świętych
St. George
Hove
BN3 7QR
Brighton
BN1 3FH
Crawley
RH11 7QD
Hastings
TN34 3EY
Redhill
RH1 1LF
Eastbourne
BN22 8NE
Tunbridge Wells
TN1 2LY
Dom Polski w Hove
BF3 1FD
Court Farm Road
St. Mary Magdalen
Upper North Street
Queen of Heaven
Stagelands, Langley Green
Our Lady Star of the Sea
High Street
St. Joseph
122 Ladbroke Road
St. Agnes
10 Whitley Road
St Augustine
Crescent Road
78 Farm Road
godz.
nc
Każda sobota
( za wyjątkiem trzeciej)
18.30
Każda niedziela
12.30
I, II, IV, V niedziela
Trzecia sobota miesiąca
9.30
18.30
Pierwsza niedziela miesiąca
18.30
Druga niedziela miesiąca
19.00
Pierwsza sobota miesiąca
Trzecia niedziela miesiąca
18.00
18.00
Czwarta niedziela miesiąca
19.30
Poniedziałki
Środy i piątki
18.30
10.30
1. Zapraszam na międzyparafialne czuwanie modlitewne przed Zesłaniem Ducha Św.
14 maja o godz. 18.30 w St. George Church (Hove).
2. W sobotę 21 maja w Crawley po mszy św. będzie Adoracja Uwielbienia, zaś w
piątek 27 maja o godz. 19 zapraszamy do St George's Church w Hove na mszę św.
z modlitwą o uzdrowienie duszy i ciała. Od godz. 18 okazja do skorzystania z
sakramentu pokuty.
3. Uroczystość Bożego Ciała będziemy świętować w niedzielę, 29 maja. Biskup
Richard Moth zaprasza natomiast do Katedry w Arundel na mszę św. w Boże Ciało
26 maja (czwartek) o godz. 17.30 i procesję do zamku.
4. 13 maja o godzinie 20 w Domu Polskim odbędzie się pierwsze spotkanie
Ojcowskiego Klubu tato.net. Zapraszamy wszystkich ojców zainteresowanych
inwestowaniem w swoje ojcostwo. Rafał 077386 32418 lub [email protected]
5. Spotkania grupy św. Józefa od czerwca będa sie odbywać w D. Polskim w Hove.
6. Powstaje schola dziecięca
w doczesne
Brighton. Pierwsze
Wartości
i wiecznespotkanie odbędzie się 25 maja
w Domu Polskim o godz. 18.30. Schole prowadzić będzie Agnieszka Wiewiórka, z
„Troszczciesię
sięponie
o ten pokarm,
który ginie” (J 6, 27).
którą można kontakować
mszach
sw.
Pan
Jezus
dowartościował
doczesność,
równocześnie
otwierając
nam ooczy
7. Katecheza przygotowująca do rocznicy I Komunii odbędzie
się 4 czerwca
godz.
na17wartości
wieczne.
w kościele
w Hove, a w Crawley 16 czerwca o godz. 17.30. Msza rocznicowa 11
czerwca
w St
George
(Hove), a chleba,
w Crawley
czerwca o godz.doczesność.
18.30.
Dokonał
cudu
rozmnożenia
aby18
dowartościować
8. Podzielił
Rozpoczynamy
zapisy
dzieci
do
I
Komunii
Świętej
w
roku
2017. zKatechezy
również ryby. Był to cud wyjątkowo oczywisty, ponieważ
pięciu
rozpoczną się we wrześniu, ale już teraz proszę o zgłaszanie dzieci.
bochenków
podzielonego
chleba
Apostołowie
zebrali
dwanaście
koszów
9. Zachęcam do zamawiania intencji mszalnych. Msza święta to najlepszy prezent,
ułomków.
jaki możemy ofiarować zmarłym i żyjącym.
Byłczerwca
to błogosławiony
chleb,
święty
chleb,
przekazany
ludziom
jako pokarm
10. 18
odbędzie się
Wesoły
Dzień
Dziecka
w Laxton
Hall organizowany
co
roku
Misję
Katolicką
patronatem
Polskiej
Macierzy
Szkolnej.
dla
ichprzez
ciałaPolską
w trosce
o to,
aby niepod
ustali,
gdy będą
wracać
do domu.
Tego
11.
Obiady
w Domu
Polskim
5 czerwca
lipca.
W sprawie wynajmu Domu
chleba
głodni
szukali
u Chrystusa
także ina10drugi
dzień.
Polskiego proszę o kontakt z Martą Stemplewską tel. 07882975495.
Duszpasterz: ks. Tadeusz Białas COr
Flat 1, 30 Sackville Road,
Hove, East Sussex, BN3 3FB
t. 01273 720 069 m. 07789 897 003
E-mail: [email protected]
www.parafiabrighton.org
Nr 6/2016 Maj-Lipiec
Lider i wojownik
(…) Miłość do Boga jest dla mężczyzny trudna. Po
pierwsze dlatego, że jest to miłość do drugiego mężczyzny,
Jezusa Chrystusa, a z tym wielu z nas może mieć problem. Po
drugie, miłość każe nam przesuwać punkt uwagi z siebie na
drugiego (człowieka lub Boga), a to mężczyźnie może się
kojarzyć z umieraniem dla swoich potrzeb i pragnień. Zapewne
część z moich braci w męskości zaprotestuje, ale stawiam tezę:
Jesteśmy egoistycznymi leniami, wpatrzonymi w siebie i swoje
interesy. Stąd właśnie duchowość, a więc to, co nazywamy
więzią z Bogiem, powinna mężczyznę wykolejać z tego, co
„naturalne”, i kierować ku temu, co jest wolnym wyborem.
Wyborem opcji, która połączona jest z trudem i ascezą. (…)
Lęk
Kiedy dorastamy i bierzemy życie w swoje ręce, bardzo często
ogarnia nas lęk. Wielu z nas chowa się za innymi. Jesteśmy
mocni w wykrzykiwaniu haseł, ale na co dzień nasza
odpowiedzialność spada do minimum. Ciągle są w nas mali
chłopcy. Podobnie było z Jozuem (Joz 1,1–9). Do śmierci
Mojżesza żył w jego cieniu, potem nagle musiał dorosnąć.
Wtedy pojawił się lęk. W ten właśnie lęk, w te wspomnienia
związane z Mojżeszem oraz w fałszywe poczucie bezpieczeństwa
oparte na Mojżeszu wkracza Bóg i mówi: „Nie bój się”.
Przypomina Jozuemu, by przestrzegał Prawa, i zapewnia go, że
ma wszystko, co potrzebne do wykonania zadania.
To dobra wskazówka dla nas. Szukamy naszej siły w
wielu rzeczach: w kobiecie, w kumplach, niektórzy w
nadludzkim wysiłku, w poniżaniu innych. Tymczasem nasza
siła jest w dwóch źródłach. W Bogu, bo na Jego obraz jesteśmy
stworzeni. I w nas, w naszym sercu, w którym jest wpisane
wszystko, czego nam trzeba.
Większość mężczyzn nie lubi pytać innych o drogę i radę.
Wolimy mieć swoją mądrość i swoją rację. Wielu z nas wydaje
się, że poproszenie o pomoc jest rodzajem upokorzenia. Jestem
przekonany, że jest to część zwycięstwa złego ducha, który
wykorzystuje naturalną, dobrą dumę mężczyzny do tego, by go
jeszcze bardziej pogrążyć w samotności i rozpaczy. „Nikt nie jest
ci potrzebny” – to zdanie nieźle brzmi. Ale ma też drugie dno:
„Ty nie jesteś nikomu potrzebny”.
Jedną z cech mężczyzny jest jego niezależność. Każdy z
nas buduje swój świat, do którego zaprasza innych: kobietę,
dzieci, przyjaciół, współbraci, ludzi, z którymi pracuje.
Niezależność daje nam przestrzeń do rozwoju, do tworzenia,
także do rywalizacji, która może się stać siłą napędową do
tworzenia nowych dzieł. Jednak niezależność ma też swoją
mroczną stronę. Potrafi zamknąć człowieka na innych i na
Boga. To, co z założenia ma przyprawić nam skrzydła, na
których chcemy wznieść się wysoko, niejednokrotnie staje się
powrozem, który nas krępuje tak bardzo, że gnuśniejemy w
swoim egoizmie.
Byśmy nie umarli do końca, Bóg wpisał w nasze serce
system zabezpieczenia. Tęsknotę za Nim. Kiedy przychodzi
kryzys, upadek, tragedia, strata ukochanej, klapa finansowa,
nałogi, odejście kumpli – zaczynamy tęsknić. Czujemy
podskórnie, że to nie w nas jest źródło mądrości, że nie jesteśmy
samowystarczalni, choć nasze serce pełne jest twórczych
pomysłów.
Żyjemy w sytuacji nieustannej wojny duchowej. A gdzie
jest wojna, tam leje się krew, pojawiają się rany. Dlatego trzeba
się zgodzić na to, że one są, będą i muszą być. Naszym celem
nie jest przejście przez życie w maseczce na twarzy! Przyznajmy
się w końcu, że mamy rany ukryte głęboko w sercu. Rany mogą
być dwojakie: mogą nas zabić i mogą być powodem dumy.
Odrzucenie, zranienie, poczucie winy – wszystko, co sprawia, że
jako mężczyźni czujemy się obici, mało męscy, może się stać
chwalebną raną, po której blizny będziemy pokazywać
przyjaciołom. Problem polega chyba na tym, że źle
wykorzystujemy siły. Zużywamy je na to, by za wszelką cenę
ran nie odnieść, by nas nie bolało, by się w życiu nie spocić.
Zaryzykowałbym tezę, że powołaniem mężczyzny jest
zdobywanie ran. Że właśnie to nas w jakiś sposób określa. Bo
przez to uczymy się honoru i prawdziwego męstwa.
Ważne jest, by ranę zauważyć, nazwać po imieniu i
wiedzieć, do Kogo z nią pójść. Rana to najczulsze miejsce, które
chcemy schować głęboko i nie pokazywać go innym. Możemy
być twardzi, odważni, robić wielkie rzeczy, możemy być szefami,
politykami, dobrymi kaznodziejami, ale każdy z nas nosi w
sercu ranę. Był moment w życiu, w którym ktoś nas zranił. I to
ktoś, kto był powołany do tego, by nas strzec. Zadał ranę, by
pokazać, że panuje nad nami, by pokazać wszystkim, że po tym
ciosie już na pewno nie ożyjemy. Uzdrowienie nie przyjdzie
przez udawanie, że rany nie ma. Ono przyjdzie w decyzji, żeby
uczynić ją raną chwalebną. (…)
Bóg jest gwałtownikiem, chce, byśmy wyciągali dobro
również z tych miejsc, w których dobra nie ma i (pozornie) nie
ma śladów Jego obecności. (…) Często tak mocno przeżywamy
rany i trudne miejsca, że inni na tym tracą. Kiedy tak się
dzieje? Wtedy, kiedy wszystkim próbujemy udowodnić, że świat
jest zły. Kiedy po swoim trudnym doświadczeniu próbujemy
pokazać, że wszyscy mają przechlapane. Tak może być wtedy,
kiedy mamy doświadczenie nieudanego związku. Tak jest też
wtedy, kiedy swoje zranienie i krzywdę próbujemy zakopać. A
ona jest i nawet głęboko zakopana ma na nas wielki wpływ.
Rana w sercu nie jest, jak wielu z nas sądzi,
przekleństwem, lecz jest siłą mężczyzny. Ostatecznie rana
Jezusa staje się później dowodem Jego Zmartwychwstania.
Mężczyzna ma w sobie odbicie Boga. Bóg objawia się
między innymi jako Wojownik. Jego serce, choć piękne i
romantyczne, pragnące romansu, jest sercem Wojownika. Jezus
przedstawiany jest także jako Lew Judy. To ktoś, kto nie daje
się zamknąć w obrazku słodkiego kiciusia.
Mężczyzna musi odzyskać siebie i Jego. Patrząc na siebie,
na swoje zmagania, mamy odzyskiwać prawdziwy obraz swojej
męskości. Patrząc zaś z kolei na Niego, mamy odzyskiwać
prawdziwy obraz Boga. (…) cdn...
Grzegorz Kramer SJ (na podstawie książki Męskie serce)

Podobne dokumenty