PDF - Urząd Miasta Częstochowy

Transkrypt

PDF - Urząd Miasta Częstochowy
Aktualności - Urząd Miasta Częstochowy
Oficjalny portal miejski
20 października 2014
Wiele twarzy Janusza Mielczarka
Koleżeńskie brawa
Literackie Towarzystwo Wzajemnej Adoracji „Li-TWA” na spotkaniu w Ośrodku Promocji Kultury witało laureata brawami, kwiatami i gratulacjami. Na swojej stronie tak informowało o sukcesie kolegi: Janusz Mielczarek – uznany fotografik i autor kilku zbiorów opowiadań, w tym kultowego już „Hrabalowiska” – w XI Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. S. Grochowiaka
organizowanym w Lesznie otrzymał I nagrodę w kategorii prozy. Jury konkursowe, w którego składzie znaleźli się Sergiusz Sterna-Wachowiak (prezes Stowarzyszenia Pisarzy Polskich), Janusz Drzewucki (redakcja „Twórczości”) i Mieczysław Orski (redaktor naczelny „Odry”) wyróżniło dwa opowiadania laureata – „Karuzelowy” i „Jeszcze tylko tango”.
Rodzina
Najpierw była wojna, później równie trudny czas. W domu dzieci było czworo; Janusz dużo starszy od rodzeństwa. To był czas zabiegania o dzień codzienny, a uwaga rodziców skupiała się na młodszych Mielczarkach. Czasem mu to przeszkadzało, ale przyjął ten stan za oczywisty. Stał się – jak mówi – samotnym myśliwym. I tak ma do dziś, że jest bardziej „do środka”. Im jest
starszy, tym bardziej nie lubi obnosić się z tym, co robi, jeszcze bardziej – z sukcesami. W domu więc sztuką się nie zachłysnął. Choć miał w sobie to naturalne dążenie do piękna. Dziękuje dziś kolegom młodości, którzy go inspirowali i wspierali.
- Na przykład Jacek Paciorkowski, to syn przedwojennego adwokata – mówi Janusz Mielczarek. – Był już jako chłopak bardzo mądrym człowiekiem. Miał też znakomite aparaty fotograficzne; jego ojciec też fotografował.
W dawnym MDK-u w III Alei spotkał fotografa Kazimierza Maciejowskiego – bardzo ciekawą osobowość. Jeśli chodzi o sprawy literackie, niezwykle ważny był dla niego Tadeusz Gierymski. Zetknął się z nim w roku 1956 w Gazecie Częstochowskiej i to on upewnił młodego człowieka, że powinien pisać. Jemu pokazał pierwsze opowiadanie, napisane w 1958 roku (które ma do
dzisiaj). W tym czasie Gierymskiemu swoje wiersze przynosiła Halina Myżanka (Poświatowska).
Studia
1/3
Aktualności - Urząd Miasta Częstochowy
Oficjalny portal miejski
Mimo zdania egzaminu na architekturę w Krakowie dostał ujemne punkty za pochodzenie. Gaudeamus usłyszał w Wyższej Szkole Ekonomicznej, która funkcjonowała wówczas w Częstochowie. Tam życia kulturalnego nie było, ale kolegów z Liceum im. Sienkiewicza miał na Politechnice Częstochowskiej. Tam zaczęły powstawać kluby studenckie, rodził się kabaret. Wciągnięty
został jako osoba „z boku”, a wkrótce zaczął grać pierwsze skrzypce: pisał, reżyserował. Najpierw był kabaret „Bambino”, w 1959 roku powstała grupa poetycka „Profile”. Jakoś został dostrzeżony z góry, bo zaproszono go do Krajowej Rady Teatrów Studenckich, w której zasiadali: Ryszard Markuszewski, Andrzej Cybulski, Andrzej Jarecki.
Dziennikarstwo
W 1962 roku kierował sławnym, a zapomnianym Klubem „Studnia” przy Wodociągach. Niespodzianie został oddelegowany na pół roku do Gazety Częstochowskiej.
- Stefan Gajos chyba potrzebował uratować etat, więc wziął, kogo miał pod ręką – skromnie komentuje Janusz Mielczarek. – A ja współpracowałem z różnymi pismami, których było sporo; nawet w „Jazzie” mnie drukowali. Po półrocznym stażu dorywczo pisałem dla Gazety, aż Rajmund Piersiak zaproponował mi stałą posadę. Akurat Leszek Figiel złapał jakąś fuchę
dziennikarską w NRD.
Wkrótce samodzielnie podpisywał do druku swój pierwszy numer. Ma go do dzisiaj i o nim nie zapomni. Pierwsza partia Gazety zeszła już z maszyn. Jeszcze gorące 100 sztuk porwał do sprzedaży ajent „Renomy”. Na czołówce była rocznica rewolucji październikowej – wiadomo jakiej rangi politycznej. Mielczarek patrzy, a tam czarno na białym jest „Rocznica Rewolucji
Pazdjernikowej ”. To był tylko psikus drukarzy, a jemu czerwono się zrobiło nie tylko przed oczami. Stronę drukowano na nowo.
Pięć lat w Gazecie Częstochowskiej pisarz ma za bardzo dobrą szkołę warsztatu i języka.
Rzecznikowanie
Kiedy już zasiedział się w Urzędzie Wojewódzkim, dotarło do niego, jakie podchody robili ludzie (i to jacy ludzie!), by zdobyć posadę asystenta prasowego wojewody. Tylko on o ten stołek nie zabiegał.
- Znów wracam do Gazety Częstochowskiej – opowiada Janusz Mielczarek. – Dodatek „Nad Wartą”, który ukaże się w pierwszych dniach istnienia województwa (czerwiec 1975 roku), będzie wypełniony zdjęciami i tekstami z miast trafiających w nowo wyznaczone granice. Zadanie trafiło do mnie.
W jakiś czas po ukazaniu się tego numeru niejaki Kaziu Jończyk („ani brat, ani swat”), zaproponował mu pracę w gabinecie wojewody. Dziś mówi, że bardzo dużo nauczył się od Mirosława Wierzbickiego. Ten kilkugodzinne narady podsumowywał czterema zdaniami, w których była esencja tej całej gadaniny. Podkreśla, że praca z wojewodą była szkołą myślenia, pracowitości i
honoru.
- Przez rzecznikowanie zacząłem pisać prozę – śmieje się Mielczarek. – Była antidotum na ten styl urzędniczy, którym zacząłem przesiąkać. Wysłałem opowiadanie pod tytułem „Inny” do Opola. Tam szefem jury był Wilhelm Szewczyk. Dostałem trzecią nagrodę; pierwszej nie przyznano. To był tzw. „kop”.
Emerytura
- Z problemami ją dostałem – dziś wspomnienia o tym okresie Janusz Mielczarek okrasza śmiechem - choć mi się w sposób oczywisty należała. Widać panie w ZUS-ie doszły do wniosku, że rzecznik prasowy to taki mały Urban. Więc trzeba mu przyłożyć. Trzech w identycznej sytuacji dostało świadczenia. Ja pół roku się dochodziłem, aż sąd stanął po mojej stronie. Zajmowałem
się fotografowaniem.
Emerytura – choć niewysoka – pozwoliła Mielczarkowi zająć się serio sprawami twórczymi.
Fotografowanie
Jego fotografowanie to początek lat 60. Nagrody wtedy uzyskiwał z ludźmi, którzy stawali się znaczącymi postaciami polskiej fotografii. To tygodnik „Dookoła Świata” (ówczesne polskie National Geographic) organizował comiesięczne konkursy fotograficzne. Jurorami byli tacy twórcy jak Edward Hartwig czy Jan Styczyński.
2/3
Aktualności - Urząd Miasta Częstochowy
Oficjalny portal miejski
Wyjątkowo sobie ceni drugą nagrodę w konkursie o temacie muzycznym ogłoszonym przez Filharmonię Bydgoską. Wyprzedził naprawdę znakomitych kolegów. Potem była przerwa w uprawianiu tej sztuki. Pauzował od 1975 do 1993 roku. Dopiero w 1994 r. miał wystawę „Galernicy”. To był powrót fotograficznych sukcesów.
Pisanie
W okresie fotograficznego postu skupiał się na pisaniu. Kolejne opowiadania zdobywały nagrody tu i tam, coraz bardziej prestiżowe. Z czasem złożyły się na tom „Zanim wyrzucą cię z samolotu” wyróżniony nagrodą za debiut Wydawnictwa „Iskry” w 1982 roku.
- Tam było równie znakomite jury - komentuje. – Więc nagrodę konkursu Grochowiaka i tę „Iskier” sprzed ćwierci wieku cenię sobie równie wysoko.
Napisał niedawno w jednej z nowych miniatur: - Boska jesteś pisząca samotności, gdy plamy ciskasz atramentowe w papier obcy mi i niemy. Boska jesteś, gdy z nut – co tają w kałuże – fugę próbujesz grać kulawo, a z słów sponiewieranych szarfę tkać.
Tekst: Tadeusz Piersiak
Zdjęcie: Adam Markowski
Pozostałe aktualności
3/3
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)

Podobne dokumenty