POL62-1230M Absolut VGR - Voice Of God Recordings

Transkrypt

POL62-1230M Absolut VGR - Voice Of God Recordings
1
ABSOLUT
Absolut
` Jestem tak szczŸ™liwy, Œe mogŸ byø tutaj tego poranka i
syszeø to nawoywanie, kiedy teraz przychodzŸ na
podium. Przykro mi, Œe siŸ spó›niem, ale na zewntrz s
chorzy, i samochody, podobne do ambulansu, i _ i ja siŸ
musiaem zajø tymi, którzy nie mogli wej™ø do ™rodka
(rozumiecie?), zanim siŸ tu mogem dostaø.
Chciabym teraz wiedzieø, czy ta siostra, która ma to
niemowlŸ, czy by nie moga przyj™ø z nim dzisiaj po poudniu.
PragnŸ gosiø równieŒ dzisiejszego wieczora, jeŒeli Pan zechce.
JeŒeli nie moŒe przyj™ø potem, by je po™wiŸciø Panu, (kiedy
stojŸ juŒ tak dugo tym razem), otóŒ, powiedzcie jej, Œe moŒe
przynie™ø to dziecko teraz. Lecz je™li moŒe przyj™ø dzisiejszego
wieczora, bŸdzie nam to trochŸ lepiej odpowiadaø. Lecz niech
zrobi jak moŒe; jak sama uwaŒa. No cóŒ, je™li nie moŒe przyj™ø
znowu, przyniesiemy to male§stwo teraz, aby je po™wiŸciø
Panu. A zatem, wszystkie te^ Podczas gdy teraz mówiŸ, je™li
ona chce przyj™ø i _ byby to czas^
OtóŒ, dzisiaj wieczorem bŸdzie naprawdŸ wyjtkowe^
PragnŸ dzi™ wieczorem mówiø na temat _ prorocze poselstwo:
Panie, czy to jest ten czas?” WiŸc, jeŒeli Pan zechce, pragnŸ
dzisiaj wieczorem mówiø na temat: Czy to jest ten czas,
panie?” wzglŸdnie Panie, czy to jest ten czas?” raczej. A
zatem, pragnŸ skorzystaø z okazji i przed tym zborem,
który^ W ostatnich kilku dniach wydarzyo siŸ wiele rzeczy,
które wskazuj na to wielkie co™, czego nie rozumiŸ. Lecz my
jeste™my _ jeste™my zawsze^ BoŒe drogi s niepojŸte dla
czowieka, wiŸc musimy po prostu chodziø we wierze. Gdyby
kto™ potrafi wyja™niø Boga, wtedy by byo niepotrzebne
posiadaø wiarŸ, poniewaŒ wy _ wy by™cie to potem wiedzieli.
Lecz my pielgrzymujemy po prostu we wierze.
A my™laem, Œe dzisiaj do poudnia urzdzimy regularne
naboŒe§stwo ewangelizacyjne, bo^ Zmieniem nieco moje
my™li, kiedy tutaj przybyem i widziaem tak wielu stojcych, i
czekajcych juŒ tak dugo. A zatem, dzisiaj wieczorem, moŒe _
trochŸ teraz, a potem bŸdŸ móg kontynuowaø to, co pragnŸ
powiedzieø.
PragnŸ oznajmiø jedn rzecz teraz, kiedy wielu jest razem
_ wielu z was razem. Jest to co™, z czym powstrzymywaem siŸ
_ czego nie oznajmiem ubiegych parŸ tygodni; mianowicie, Œe
wasze modlitwy w sprawie podatku, któr miaem z urzŸdami,
zostay wysuchane. Zostao to zaatwione. A wiŸc jeste™my^
Jest to _ juΠto jest za nami teraz. Jak wielu z was wie, oni mi
2
MÓWIONE S~OWO
zarzucali sprawŸ czeków, które byy wypisane na t kampaniŸ;
jednakowoŒ oni twierdzili, Œe one s moje i chcieli pobraø ode
mnie pewn kwotŸ z trzystu piŸødziesiŸciu i kilku tysiŸcy
dolarów, uwaŒajc, Œe one s moj osobist wasno™ci. A tak
nie byo; byo to na t kampaniŸ. I zbór o tym wie; wszyscy o
tym wiecie.
I ostatecznie oni doszli do wniosku, Œe^ (PrzedstawiŸ
wam tylko w ogólnym zarysie, co siŸ wydarzyo.) Interesowali
siŸ t spraw okoo trzech do piŸciu lat niemal, (uwaŒam, Œe
niespena piŸø lat), szperali tam i z powrotem; ™wiadectwo o
moralno™ci i tym podobnie. Lecz ja jestem tak wdziŸczny, Œe
nie mogli znale›ø niczego przeciwko mnie, nie mogli mnie wiŸc
z powodu tego zaskarŒyø. Nie znale›li wiŸc niczego, z powodu
czego by mnie mogli zaskarŒyø, my™lŸ, Œe powiedzieli tylko, Œe
tutaj chodzi o nieznajomo™ø przepisów z mojej strony. Lecz ja
siŸ nie znam wiele na przepisach i przyniesiono mi te czeki, a
ja je podpisaem _ zoŒyem na nich mój podpis i
realizowali™my je w tej kampanii. Lecz potem, skoro tylko
zoŒyem na nich mój podpis, one byy moje. Rozumiecie? Bez
wzglŸdu na^ Oni rzekli: To jest bardzo mie od ciebie
uczyniø co™ takiego, lecz one byy twoje, a potem dae™ je na
rzecz zboru. Lecz skoro na nich zoŒye™ swój podpis, one byy
twoje; niezaleŒnie od tego, na co byy przeznaczone _ one byy
napisane na ciebie.” Tak, a gdyby na nich byo napisane _
gdyby kto™ na nich napisa dar osobisty,” byo by to w
porzdku. Lecz tam byo po prostu napisane William Branham
(rozumiecie?); a kiedy ja zoŒyem na nich mój podpis, o to
wa™nie chodzio; to byo powodem caego kopotu. WiŸc oni
byli^ A zatem, w ko§cu dziŸki modlitwie^
A potem, niedawno, jak wiecie, oni _ ja miaem wizjŸ, Œe
duŒy, ciemny, zadymiony, czarny od sadzy, pokryty uskami
(jak aligator) czowiek zbliŒa siŸ do mnie z wycigniŸtymi
Œelaznymi palcami. Ja miaem tylko may kozik, ot taki, a on
mia po swojej stronie WadzŸ Stanów Zjednoczonych. I ja nie
mogem nic uczyniø, byem bezsilny; a potem Pan wystpi na
scenŸ i on zosta pokonany. Przypominacie sobie, Œe wam o tym
juŒ do™ø dawno opowiadaem.
I pewnego dnia przedoŒyli mi kompromis. Mój adwokat,
pan Orbison z New Albany, oraz Ice & Miller w Indianapolis
zatelefonowa mi w sprawie tego podatku i rzek: Przyjed›
tutaj.” I ja tam pojechaem, brat Roberson i ja, i moja Œona,
oraz powiernicy tego zboru tutaj; pojechali™my tam wszyscy, a
oni nam powiedzieli, Œe maj zamiar _ Œe urzŸdy s ochotne
przystpiø na kompromis.
A ja powiedziaem: Ja _ jeŒeli jestem komu™ co™ duŒny,
ja mu zapacŸ. Lecz ja _ ja czyniŸ wszystko, co w mych siach,
lecz” _ powiedziaem _ ja nie jestem tego duŒny.” I dalej
powiedziaem: Ja _ ja _ to jest^ MówiŸ szczerze, Bóg wie.
ABSOLUT
3
A dlaczego mnie nie zaskarŒyli, jeŒeli jestem duŒny?”
Rzekem: PiŸø lat usiowali siŸ o to, lecz nie mogli znale›ø
niczego, na podstawie czego by to mogli uczyniø.”
Powiedziaem wiŸc: Nie, ja _ ja tego po prostu nie zapacŸ,
dopóki nie zostanie udowodnione, Œe jestem tego duŒny.”
A potem adwokat wzi mnie do siebie i rozmawia ze mn,
i powiedzia: NuŒe, moŒemy siŸ podjø tej sprawy. Wadze to
bŸd próbowaø uczyniø.” I powiedzia: JeŒeli to uczyni, to
jedyna rzecz, któr ci mog zarzuciø, jest to, Œe ty^”
Co ja _ co^ Sposób, w jaki to czyniem; nie wiedziaem
po prostu^ Nie znam siŸ na ksiŸgowo™ci, czyniem to wiŸc w
ten sposób, który uwaŒaem za uczciwy. A byo to _ nie byo to
skadane w banku na moje nazwisko; zawsze byo to skadane
na nazwisko zboru, kampanii, i tak dalej. Rozumiecie? Zatem,
ja nie mogem nic uczyniø w tej sprawie.
I ja^ On powiedzia: OtóŒ, oni s ochotni przystpiø na
kompromis na piŸtnastu tysicach dolarów, plus dziesiŸø
tysiŸcy dolarów kary;” a honorarium dla adwokata wynosio
piŸtna™cie tysiŸcy. To przedstawiao czterdzie™ci tysiŸcy dla
mnie. A wiŸc, potem oni chc jeszcze dalszych piŸø tysiŸcy, ja
my™lŸ, Œe to teraz jest, wiŸc poszedem^ Ja powiedziaem:
Skd ja w ogóle wezmŸ czterdzie™ci tysiŸcy dolarów?”
Powiedziaem: Ty wiesz, ile mam tutaj na koncie w banku,
jest tam okoo sto dolarów, a moŒe mniej.” Powiedziaem:
Skd bym wzi czterdzie™ci kilka tysiŸcy dolarów?” I
powiedziaem: Ja nie mam nic na zastaw; ja ich po prostu nie
mam. To wszystko.”
A on powiedzia: Panie Branham” _ powiedzia on _ o
to wa™nie chodzi: JeŒeli podejmiemy siŸ tej sprawy” _
powiedzia on _ to nie ma Œadnych wtpliwo™ci, Œe moŒemy
wygraø ten proces.” On powiedzia: Lecz tutaj jest przez^
My to moŒemy wygraø, poniewaŒ ja postpiŸ w ten sposób. Oni
bŸd twierdziø, Œe to jest wszystko twoje, poniewaŒ zoŒye™ na
tym swój podpis. I oni bŸd twierdziø, Œe to jest twoje, chociaŒ
to zostao zoŒone w banku na konto kampanii, ko™cioa,
Kampanii Branhama, a potem zboru.”
A ani jeden raz nie znale›li jednego centa, który bym zuŒy
dla siebie. To jest prawd; Bóg wie! Wa™nie tutaj siedzi
pewien mŸŒczyzna, który by ze mn przez cay ten czas. Ani
jednego centa nie zuŒyem dla samego siebie. Wszystko poszo
na Królestwo BoŒe, gdziekolwiek, kaŒdy czek, i wszystko inne.
Lecz widzicie? Lecz na tym nie zaleŒy. Byo to _ ja _ one
byy rzekomo najpierw moje, a potem zboru, kampanii. I oni
maj swoje sposoby, jak to uczyniø, wiecie, wszelkiego rodzaju
klauzule i sposoby, jak to obej™ø. WiŸc potem ja powiedziaem:
OtóŒ, ja jestem _ ja tego po prostu nie zapacŸ.”
4
MÓWIONE S~OWO
A on powiedzia: OtóŒ, jeŒeli wygramy ten proces dlatego,
Œe ja _ ja zadeklarujŸ, Œe to s osobiste dary. (Widzicie?) Ja je
zadeklarujŸ przed wadzami jako osobiste dary.” I powiedzia:
Potem, kiedy to uczyniŸ, wszystko ponad dziesiŸø tysiŸcy
dolarów bŸdzie dziedzictwem; a potem ty bŸdziesz w tym
znowu, i oni ciŸ bŸd trzymaø nastŸpnych piŸø lat sprawdzajc
to wszystko.”
Widzicie? Kiedy czowiek napisze czek, on przechodzi
przez bank rozrachunkowy; oni robi fotostat _ kopiŸ tego
czeku. Naturalnie, miaem równieŒ wszystkie te czeki, które
przez to przeszy.
WiŸc on powiedzia: Wa™nie tutaj oni ciŸ przyapi na
nowo.” I on powiedzia: Dalsza sprawa, panie Branham,
jeŒeli kiedykolwiek zostae™ przedwoany do wadz w taki
sposób _ na ™ledztwo, to bez wzglŸdu na to, co uczynie™, w
oczach publiczno™ci jeste™ szachrajem.” Rozumiecie? I na tym
koniec.
Patrzcie na tego nieszczŸsnego kaznodziejŸ baptystycznego
tutaj w Missisipi. Ten nieszczŸsny czowiek^ Jaka™ kobieta
powiedziaa, Œe on wszed do jej domu i zniewaŒy j. A ten
czowiek przyniós potwierdzenie z drugiej strony kraju i
gdziekolwiek^ (nawet nie by w pobliŒu tego miasta kilka
dni przed tym dniem, ani dzie§ potem), wiŸc sŸdzia chcia
odwróciø ten proces i kaza mu zaskarŒyø tŸ kobietŸ o
obmowisko. On powiedzia: Zostaw j.”
A czy wiecie, jaki by wynik, gdy przeprowadzono badanie
opinii publicznej w caym kraju? Siedemdziesit piŸø procent
ludno™ci Ameryki powiedziao: Tam gdzie unosi siŸ dym, tam
jest ogie§.” A ten biedny, nieszczŸsny czowiek (który by tak
samo niewinny jak ja lub ktokolwiek inny) bŸdzie z powodu
tego ciŸŒko pracowa aŒ do ko§ca swego Œycia, chociaŒ nie
mia z tym wcale do czynienia.
Przez chwilŸ czuem siŸ bardzo ›le, kiedy pomy™laem, Œe
po™wiŸciem moje Œycie dla Królestwa BoŒego i staraem siŸ
skaniaø ludzi (rozumiecie?) do pacenia ich podatków, i Œeby
postŸpowali wa™ciwie i sprawiedliwie, skaniaem oszustów
do tego, by siŸ stali dobrymi lud›mi, a teraz doszo do tego, Œe
mnie samego uwaŒaj za oszusta.
Pomy™laem sobie: Co ja w ogóle uczyniem?” A potem mi
to przyszo i popatrzyem do Biblii. Wszyscy mŸŒowie w Biblii,
bez wyjtku, którzy mieli kiedykolwiek jak™ duchow usugŸ,
to je™li szatanowi nie udao siŸ oszkalowaø ich moralno™ci, i
tym podobnie, to czepiay siŸ ich wadze. Popatrzcie siŸ wstecz,
gdziekolwiek tylko chcecie, na przestrzeni wieków _ MojŒesz,
Daniel, Hebrajscy modzie§cy, Jan Chrzciciel, Jezus Chrystus
(zosta u™miercony przez wadze _ kar ™mierci), Pawe, Piotr,
ABSOLUT
5
Jakub DuŒy, Jakub Mniejszy; oni wszyscy zostali u™mierceni
przez wadze, poniewaŒ one s _ kaŒda wadza jest siedzib
szatana. Jezus tak powiedzia; Biblia to mówi. Rozumiecie?
KaŒda wadza jest pod kontrol diaba. Przychodzi wadza,
która bŸdzie pod panowaniem Chrystusa; lecz to bŸdzie w
Tysicletnim Królestwie. Lecz ta _ te wadze dzisiaj, bez
wzglŸdu na to, jak bardzo sobie my™limy, Œe one s dobre, lecz
ich zaplecze _ one s pod panowaniem szatana. Te
królestwa” _ powiedzia on _ s moje; ja czyniŸ z nimi
cokolwiek chcŸ. Ja ci je dam, je™li mi siŸ pokonisz.”
Jezus powiedzia: Id› precz, szatanie! Ty siŸ bŸdziesz
kania Panu i tylko Jemu suŒyø bŸdziesz.”
A zatem byem zniechŸcony (moja Œona mnie teraz sucha);
poszedem do domu i powiedziaem: O, nie! Gdybym by tego
winien, ja bym to zapaci. Ja tego nie jestem winien i ja tego
po prostu nie zapacŸ. To wszystko.” Powiedziaem: Jak bym
to móg w ogóle zapaciø?”
Poszedem wiŸc do domu i powiedziaem: Medo, umyj
dzieciom buzie i przygotuj ich odzienie; ja odjeŒdŒam.” Dalej
powiedziaem: Oni nawet nie bŸd^ Wszystko jest po prostu
do góry nogami.” I powiedziaem: Co ja zrobiem? Powiedz
mi!” I powiedziaem: Ja, a czterdzie™ci tysiŸcy dolarów? Co™
takiego! Nie zdajesz sobie sprawy z tego, co to znaczy dla
mnie!” A ona wesza do ™rodka jako mia, przyjemna Œona i
powiedziaa^ Ja powiedziaem: Ja odjeŒdŒam!”
Ona rzeka: Czy my™lisz, Œeby to co™ pomogo? Czy siŸ juŒ
za tym modlie™?”
Ja pomy™laem: OtóŒ, moŒe siŸ raczej za tym znowu bŸdŸ
modli.” Wszedem do pokoju i wydawao siŸ, jakby On mówi
do mnie miejsce Pisma. Zawsze chcemy obserwowaø Pismo, co
Bóg powiedzia na ten temat. Rozumiecie?
Pewnego dnia zapytali Go w tej sprawie, wiecie, próbujc
_ próbujc Go oskarŒyø przed wadz. Oni powiedzieli: Czy
to jest wa™ciwe, Œeby™my my, wolni ydzi, dawali daniny albo
podatki cesarzowi?”
On powiedzia: Czy macie jaki™ grosz? Powiedzia: Czyje
napisy s na nim?”
Odrzekli: Cesarza.”
On powiedzia: W takim razie dawajcie cesarzowi to, co
naleŒy cesarzowi, a Bogu to, co naleŒy Bogu.”
I ja rozmy™laem o tym; otworzyem to miejsce w Biblii i
czytaem je. Pomy™laem sobie: Tak jest, Panie, to siŸ zgadza!
Lecz to nie naleŒy cesarzowi; to byo Twoje, to nie naleŒao do
cesarza. Gdyby one byy moje, a ja bym by _ musiabym
zapaciø wiŸcej podatku, czy co™ podobnego, tak, to by byo co™
6
MÓWIONE S~OWO
innego. Mianowicie _ gdyby to naleŒao cesarzowi, lecz to _ to
jest Twoje. (Rozumiecie?) A one _ one wcale nie naleŒay do
cesarza.”
Wy wiecie, On ma zawsze odpowied› w Sowie. Czytaem
po prostu trochŸ dalej, gdzie On rzek: Suchaj, Szymonie, czy
nie masz _ czy nie masz haczyka na ryby w swojej kieszeni?
(Rozumiecie?) Ty zawsze nosisz may haczyk na ryby i linkŸ. Ja
wa™nie dzisiejszego poranka zoŒyem depozyt w rybim banku
tam nad rzek, rozumiesz.” Powiedzia: On _ Ja zoŒyem tam
depozyt, a bankier z pewno™ci wyda to, co otrzyma. Zejd›
tam po prostu i zarzuø haczyk do rzeki; a kiedy dotrzesz do
banku, otwórz jego usta (rozumiecie?), a on _ on ci wyda
monetŸ. Nie obraŒajmy ich. Nie dawajmy im przyczyny do
obrazy. (Rozumiecie?) Id› i zapaø to, Szymonie; to bŸdzie za
Mnie i za ciebie.
Ja pomy™laem: To prawda, BoŒe, Ty masz rybie banki i
wszystko inne po caym kraju. Ja nie wiem, jak by siŸ to mogo
staø.”
Lecz my tam poszli™my; mam wa™nie tutaj w zborze braci,
którzy byli podpisani na moim wekslu. I podaem tam weksel i
otrzymaem czterdzie™ci tysiŸcy dolarów, i spaciem to.
Udaem siŸ do domu; chciaem wiedzieø _ ze wzglŸdu na
sposób, w jaki napisaem ten czek, czy oni jeszcze przyjd
znów na mnie. Powiedziaem: Teraz mogŸ powiedzieø, Œe
jestem wolny od wszystkich podatków.” ^?^ indosuje ten
czek, oni z pewno™ci nie bŸd mieø w tej sprawie jasno.
Telefonowaem cigle do banku, aby stwierdziø, czy oni go
zaakceptuj, i w ko§cu Bob powiedzia mi _ on rzek: Billy,
oni go zaakceptowali.”
I ja wszedem do ™rodka i objem ramieniem moj ŒonŸ;
powiedziaem: Kochanie, jestem wolny!”
Co za uczucie byø wolnym. A zatem, ja to teraz mogŸ spacaø
(oni mi to rzeczywi™cie uatwili), mogŸ to spacaø po cztery
tysice dolarów za rok. NuŒe, ja _ nie mogŸ juŒ wiŸcej
próŒnowaø, ludzie; muszŸ siŸ wyprowadziø i chodziø do pracy.
WiŸc ja _ ja^ Potrwa mi to dziesiŸø lat, zanim to spacŸ, o ile
_ o ile Jezus nie przyjdzie. A kiedy to _ kiedy On przyjdzie,
wszystkie dugi bŸd tak czy owak uregulowane, rozumiecie. W
takim razie _ mam wiŸc nadziejŸ, Œe wszyscy, ja^ Wasze
modlitwy (a dzisiaj wieczorem bŸdŸ mówi trochŸ wiŸcej na ten
temat), lecz wa™nie wasze modlitwy pomogy mi. DziŸkujŸ wam
bardzo. Niech was Bóg bogosawi. Bez wzglŸdu na to,
gdziekolwiek bŸdziemy, nigdy tego nie zapomnŸ.
Dzisiaj wieczorem, jeŒeli Pan pozwoli, pragnŸ przedoŒyø
niektóre z tych faktów, o których wiem, przyjd›cie wiŸc na
pewno. PamiŸtajcie zatem: Panowie, co to za czas?”
ABSOLUT
7
Obecnie mamy zamiar^ Ja my™lŸ, Œe maj juŒ ustalony
program na resztŸ tego tygodnia, a w poniedziaek wieczorem
s tutaj _ naboŒe§stwa s dzisiaj wieczorem i w poniedziaek.
W poniedziaek wieczorem bŸdzie naboŒe§stwo czuwania. A
zatem, to wam daje wtorek, dzie§ Nowego Roku, Œeby™cie mogli
powróciø do domu, je™li jeste™cie spoza miasta. BŸdziemy mieø
tutaj niektórych zacnych kaznodziei na to zgromadzenie
obecnie _ my _ wielk grupŸ znakomitych mówców. A kaŒdy z
nich bŸdzie mówi pewien odcinek czasu aŒ do pónocy. Zwykle
bywa tutaj uroczysto™ø Wieczerzy Pa§skiej (jeŒeli nie macie nic
przeciw temu; nie wiem, czy tym razem bŸdziemy j obchodziø,
czy nie) wa™nie kiedy^ Podczas gdy inni wrzeszcz i drz siŸ
na cae gardo, strzelaj, upijaj siŸ, i tak dalej, my obchodzimy
WieczerzŸ Pa§sk (Amen!), rozpoczynamy Nowy Rok wa™nie
uroczysto™ci Wieczerzy Pa§skiej.
Jeste™cie zatem wszyscy zaproszeni i mam nadziejŸ, Œe wy
_ Bóg Niebios da wam moŒliwo™ø, aby™cie tu pozostali duŒej,
jeŒeli moŒecie.
Teraz, zanim zbliŒymy siŸ do Sowa, pragnŸ powiedzieø
równieŒ, Œe naprawdŸ dziŸkujŸ temu zborowi, jego czonkom,
za ten piŸkny garnitur, który mi kupili™cie. DziŸkujŸ wam
bardzo. Doceniam to bardzo: wszystkie wasze widokówki i
inne rzeczy w tym okresie šwit, i za podarunki, które
posali™cie mojej rodzinie; i ach, ja _ byo ich bez liku dla
mnie, te drobne rzeczy, które czule dotykaj mego serca. Nic
nie jest tak mie, jak to, kiedy wiem, Œe one pochodz od was.
A wiŸc, niektórzy posali mi podarunki z okazji šwit w
pienidzach, a niektórzy posali^ Takie jak _ jeden brat
posa mi portfel, na którym wygrawerowa moje nazwisko; i
ma spinkŸ, a kiedy popatrzysz przez ni, zobaczysz w niej
ModlitwŸ Pa§sk; i ach, tym podobne rzeczy, które po prostu _
ja sobie to po prostu ceniŸ. ona i ja, oraz dzieci pragniemy
wam tak bardzo podziŸkowaø. Jest to tak niewiele, lecz ja to
powiem (ja my™lŸ, Œe to jest najwiŸksze sowo, jakie by móg
ktokolwiek powiedzieø): Niech ci Bóg bogosawi.” Nie ma
niczego wiŸkszego.
NuŒe, a tym braciom z tutejszego zboru, którzy mi kupili t
strzelbŸ _ mam ubrany ten garnitur, lecz nie mogem przynie™ø
tej strzelby do zboru. Lecz to byo^ Z pewno™ci bŸd mi to
zarzucaø, nieprawdaŒ? WiŸc ja _ ja _ ja wam naprawdŸ
dziŸkujŸ, moi bracia. Miaem zamiar przeczytaø ich nazwiska
na maej^ Lecz jeden z tych braci by u mnie wczoraj i rzek:
O, nie _ nie _ nie dziŸkuj mi, bracie Branham, to by po
prostu zabrao wszelk rado™ø z tego.” Rozumiecie?
Pomy™laem wiŸc: Byø moŒe reszta z nich pomy™laaby
sobie to samo.” Lecz mam wasze nazwiska, oni je zanotowali.
Ja bŸdŸ zawsze o tym pamiŸta, a niechaj was Pan obficie
pobogosawi.
8
MÓWIONE S~OWO
A wy wiecie, co mi daje relaks, i ja wchodzŸ do mojego
gabinetu, siadam tam i przeŒywam to wszystko. Kiedy czujŸ siŸ
tak wyczerpany, Œe nie mogŸ juŒ i™ø dalej, to my™lŸ o jakim™
polowaniu, na którym gdzie™ byem, albo byem gdzie™ owiø
ryby. Ja to doceniam. Niech was Bóg bogosawi.
Teraz moŒemy na chwilŸ pochyliø nasze gowy, kiedy siŸ
zbliŒamy do Sowa! Jestem pewien, Œe jest tutaj wiele pró™b
dzisiaj do poudnia, zbyt duŒo, aby je teraz policzyø, wiŸc ja siŸ
zastanawiam, kiedy mamy teraz pochylone nasze gowy, czy
by™ po prostu rozmy™la o swej szczególnej pro™bie w swoim
sercu i podniós teraz po prostu swoje rŸce i powiedzia: BoŒe,
ty wiesz, o czym ja teraz my™lŸ.”
Panie Jezu, Ty widzisz kaŒd rŸkŸ; a Ty wiesz, co kryje siŸ
za ni. Tam poniŒej tej rŸki znajduje siŸ jaka™ pro™ba. A my
teraz przychodzimy peni czci do Tronu yjcego Boga _ tej
wielkiej biaej pery, która siŸ rozpo™ciera poprzez przestrze§
czasu, na którym siedzi Jahwe Bóg, a Krew Chrystusa jest na
otarzu. A my mówimy poprzez t Krew, poprzez Niego, który
powiedzia: Pro™cie Ojca o cokolwiek w Moim Imieniu, a
stanie siŸ wam.” Czy nie wysuchasz, BoŒe, dzisiaj do poudnia
i nie odpowiesz na ich pro™by? Ja przedkadam moj modlitwŸ
razem z ich modlitw dzisiaj, aby™ nam Ty udzieli tego.
Tutaj leŒ chusteczki, Panie, które chorzy i cierpicy^ A
w tej Biblii jeste™my nauczani, Œe brano chusteczki i przepaski
od ™w. Pawa, i kadziono je na chorych, a nieczyste duchy
wychodziy z nich, a choroby odstŸpoway. Ojcze, wiem juŒ od
dugiego czasu i wiem to na pewno, Œe nie jestem ™w. Pawem,
lecz mimo wszystko, odczuwamy, Œe to nie by ™w. Pawe, by
to Chrystus, który by w nim. A Ty jeste™ tym samym wczoraj,
dzisiaj i na wieki, zgodnie z Pismem šwiŸtym.
OtóŒ, ci ludzie, Panie, wierz, Œe jeŒeli poprosimy Boga i
wezm te chusteczki i pooŒ je na swoich chorych, to oni
wyzdrowiej. ModlŸ siŸ, Panie, Œeby siŸ tak stao. Kiedy te
chusteczki bŸd pooŒone na chorych^ Jak byo powiedziane,
pewnego razu, kiedy Izrael wypeniajc swój obowizek zacz
i™ø do obiecanego kraju, a Czerwone Morze przecinao im
drogŸ, na której wypeniali swój obowizek; lecz Bóg spojrza
w dó poprzez ten Sup Ognia gniewnym okiem, a to morze
zaczŸo siŸ lŸkaø i toczyo swe fale wstecz _ swoje wody; a
Izrael przeszed po suchym ldzie do obiecanego kraju.
NuŒe, Panie, spójrz dzisiaj poprzez Krew Jezusa. I Ty
widzisz ten czyn wiary, który czynimy tutaj dzisiaj dopoudnia;
niechaj szatan dostanie strach i odejdzie precz. Niechaj kaŒdy
z tych pielgrzymów, którzy tu s obecni i wszyscy, na których
zostan pooŒone te chusteczki, niechaj oni _ ta droga zostaa
otwarta, choroby odeszy precz; niechaj pielgrzymuj naprzód
do obiecanego kraju, bŸdc prowadzeni Duchem šwiŸtym, tym
Supem Ognia. Udziel tego, Panie.
ABSOLUT
9
Bogosaw te zgromadzenia, te sowa, kontekst, czytanie;
niechaj Duch šwiŸty we›mie to Sowo dzisiaj do poudnia i
rozdzieli Je sodko kaŒdemu z nas, Panie, bowiem zbliŒamy siŸ
do czego™ wielkiego, ogromnego, a nie wiemy do czego. Nasze
serca s niezwykle poruszone, Panie, i modlimy siŸ teraz, kiedy
przystŸpujemy peni czci ku Tobie i do Twego Sowa, aby™ nam
Ty wytumaczy Jego znaczenie. Bo prosimy o to w Imieniu
Jezusa. Amen.
NuŒe, dzisiaj wieczorem _ nie zapomnijcie: Czas, co to za
czas?”
A teraz, dzisiejszego poranka pragnŸ was skierowaø do
(was, którzy macie swoje Biblie lub notujecie to sobie, jeŒeli do
tego przywizujecie wagŸ) _ do miejsca Pisma šwiŸtego, które
siŸ znajduje w Dziejach Apostolskich, na podstawie którego
pragnŸ przemawiaø kilka minut. Przeczytamy moŒe dwa albo
trzy miejsca: Dzieje Apostolskie, 26, 15. najpierw; Dzieje
Apostolskie, 25. rozdzia i 15. werset na pocztek. Potem
pragniemy przeczytaø Dzieje Apostolskie, 23, 11; a moŒecie do
tego dodaø (jeŒeli sobie Œyczycie, ja prawdopodobnie nie bŸdŸ
mia czasu, by to czytaø) Filipensów 1, 20. One wszystkie
zmierzaj do jednego _ te same sowa.
Zatem, w KsiŸdze Dziejów Apostolskich 26, 15. czytamy
nastŸpujce sowa:
A jam rzek: Kto™ jest, Panie? A on rzek: Jam jest
Jezus, którego ty prze™ladujesz.
Ale wsta§, a sta§ na nogach twoich, gdyŒem ci siŸ
dlatego ukaza, abym ciŸ uczyni sug i ™wiadkiem
tak tych rzeczy, które widziae™, jak równieŒ innych, w
których ci siŸ pokaŒŸ.
Wyrywajc ciŸ od tego ludu i od pogan, do których
ciŸ teraz posyam,
Ku otworzeniu oczu ich, aby siŸ nawrócili z
ciemno™ci do ™wiato™ci, a z mocy szata§skiej do Boga,
aby dostpili odpuszczenia grzechów i dziau miŸdzy
po™wiŸconymi przez wiarŸ, która jest we mnie.
PrzetoŒ, królu Agryppo, nie byem nieposuszny
temu niebieskiemu widzeniu,
Ale najpierw tym, którzy s w Damaszku, a potem w
Jeruzalemie i po caej krainie Judzkiej, i poganom,
gosiem, Œeby pokutowali i nawrócili siŸ do Boga,
czynic uczynki godne pokuty.”
W Dziejach Apostolskich 23, 11. werset, znowu:
A drugiej nocy stanwszy przy nim Pan, rzek:
Bd› dobrego serca, Pawle! albowiem jako™ o mnie
™wiadczy w Jeruzalemie, tak musisz ™wiadczyø i w
Rzymie.”
10
MÓWIONE S~OWO
Niechaj Bóg doczy Swoje ™wiŸte bogosawie§stwa do
czytania tego najwdziŸczniejszego, šwiŸtego Sowa, które
mamy przed sob.
OtóŒ, syszaem pewnego czowieka przemawiajcego _ czy
nauczajcego niedawno, a on posugiwa siŸ sowem absolut. I
pomy™laem sobie: To jest naprawdŸ znakomite sowo; syszŸ,
Œe uŒywa siŸ go tak czŸsto.” Absolutnie. To znaczy^
Wyszukaem je w sowniku Webstera. Wedug Webstera
ono oznacza: doskonay sam w sobie; nieograniczony w swojej
mocy; zasadnicze znaczenie _ definitywny.” A definitywny to
amen;” i na tym koniec. Absolut oznacza nieograniczony w
mocy,” sowo absolut. Ono oznacza doskonay sam w sobie. I
na tym koniec; na tym sprawa zaatwiona. I pomy™laem sobie:
To jest wspaniaa rzecz; to jest cudowne sowo.”
A zatem, sowo to wyraŒona my™l.” Najpierw musi to byø
my™l, a potem ona staje siŸ sowem; bowiem ty nie wymawiasz
swoich sów nie my™lc o tym.
Kiedy mówimy w jŸzykach nie mamy Œadnej my™li; jest to
Bóg, który zajmuje nasze my™li; jest to BoŒa my™l posugujca
siŸ naszymi wargami. My nie my™limy o tym ani nie wiemy, co
czowiek mówi, kiedy mówi w jŸzykach, jeŒeli to jest mówienie
pod inspiracj. Kiedy podajesz wykad, to nie wiesz, co
mówisz; ty to po prostu wymawiasz, to wszystko. Rozumiecie?
To jest Bóg. A kiedy czowiek prorokuje, nie posuguje siŸ
swymi wasnymi my™lami; jest to Bóg, poniewaŒ ty mówisz
sprawy, o których by™ zwyczajnie nie pomy™la, by ich
powiedzieø. Rozumiecie?
Lecz sowo absolut to co™ definitywnego; i dlatego ja my™lŸ,
Œe kaŒdy powinien mieø co™ definitywnego. A za kaŒdym
wielkim osigniŸciem, które kiedykolwiek zostao osigniŸte,
by pewien absolut. Bez wzglŸdu na to, co to byo, by za tym
pewien absolut. I kaŒdy czowiek musi mieø najpierw absolut,
Œeby co™ osignø. A to jest to ostateczne, kiedy siŸ to przewija
przez to, owo, i z powrotem przez tamto, aΠdojdziesz do tego
absolutu, czy amen,” wzglŸdnie tego definitywnego, czym
jeste™^ Innymi sowy masz co™, czego siŸ musisz trzymaø.
Jest to co™ ostatecznego, dziŸki czemu kaŒde osigniŸcie^
Jest to gdziekolwiek; moŒe siŸ to przewijaø przez wiele róŒnych
spraw, aŒ to dojdzie do tego definitywnego czego™; lecz tam jest
to amen” na wszystko. Musi istnieø co™ takiego. Nie moŒesz
i™ø przez Œycie nie majc czego™ takiego.
Kiedy zaware™ zwizek maŒe§ski, przez twój umys
musiao siŸ co™ przewijaø, zanim podje™ ostateczn decyzjŸ. A
powinna to byø mio™ø do twojej Œony czy twego mŸŒa. OtóŒ,
byø moŒe, Œe ona nie jest taka piŸkna, jak Œona Jana; wzglŸdnie
ona _ otóŒ, ona, nie Œe to, tamto, lecz co™ w niej jest takiego, Œe
ty _ Œe ciŸ to pociga. Ty _ ty _ ty mówisz: Ona moŒe nie jest
ABSOLUT
11
tak ™liczna jak inne” lub on moŒe nie jest taki przystojny, jak
inni;” lecz musi byø pewien absolut, Œe ta osoba jest inna. I
wa™nie tego siŸ uczepisz. A jeŒeli nie masz tego definitywnego
przekonania, tego absolutu, to raczej nie wstŸpuj w stan
maŒe§ski.
MoŒemy rozmy™laø o wielu, którzy mieli absoluty _ w tej
Biblii. O, jakŒe, mogliby™my ich rozpatrywaø poprzez cae
dzieje Biblii i byø tutaj po prostu dwa tygodnie, a nawet nie
poruszyø tych spraw powierzchownie, gdyby™my rozmy™lali o
absolutach w Biblii. We›my na przykad jednego albo dwu,
omówimy ich tylko zwiŸ›le.
Spójrzcie na Joba. NuŒe, on mia Absolut. Wszystko siŸ
ukadao niefortunnie dla tego czowieka _ sprawiedliwego
czowieka. OtóŒ, nie odwaŒyliby™my siŸ powiedzieø, Œe on nie
by sprawiedliwym, bowiem Bóg powiedzia, Œe by. Nie byo
na ziemi takiego czowieka jak Job. On by doskonaym w
BoŒych oczach; a on to wiedzia, bowiem on mia co™
Definitywnego; on mia Absolut.
Gdy wszystko wydawao siŸ byø przeciw niemu, nawiedzia
go choroba, a jego przyjaciele byø moŒe powiedzieli: NuŒe,
tutaj to masz, Jobie, to udowadnia, Œe ty grzeszysz; ty czynisz
›le.” A potem przyszli biskupi (nazywaj ich pocieszycielami
Joba), a zamiast go pocieszaø, oni nie widzieli niczego innego
niŒ grzech w jego Œyciu; poniewaŒ Bóg postŸpowa z nim w ten
sposób, jak On postŸpowa.
Jego dzieci zostay zabite; jego _ jego posiado™ø zostaa
spalona; jego _ jego _ wszystko ukadao siŸ niepomy™lnie, a
nawet jego Œycie byo zagroŒone; siedzia na kupie popiou,
pokryty wrzodami od czubka swojej gowy aŒ do stóp. A nawet
jego mia, sodka towarzyszka, matka tych dzieci, powiedziaa:
Ty powiniene™ zorzeczyø Bogu i umrzesz.” Lecz wbrew temu
wszystkiemu Job posiada Absolut!
O, gdyby™my siŸ tylko mogli uczepiø tego Absolutu, kiedy
nawiedza nas choroba. Job wiedzia, Œe wypeni rozkazy
Jahwe, i mia wiarŸ w to, co uczyni, bowiem Jahwe tego
wymaga. Gdyby™my mogli po prostu tak postŸpowaø! Jahwe
wymaga ofiary caopalnej za jego grzechy. A Job skada
ofiarŸ caopaln nie tylko za siebie, ale równieŒ za swoje
dzieci, i to byo wszystko, czego Bóg wymaga.
O, ty moŒe powiesz: yczybym sobie, Œeby to byo
wszystko, czego On wymaga dzisiaj.”
Trzeba czyniø jeszcze mniej niŒ to, po prostu wierzyø Jego
Sowu. A jeŒeli ty uczynisz Jego Sowo twoim Absolutem, to
moŒesz _ moŒesz zakotwiczyø swoj duszŸ w kaŒdej Boskiej
obietnicy w tej Biblii. Bez wzglŸdu na to, jak bardzo fale
zmywaj ciŸ na wszystkie strony, jeste™ cigle zakotwiczony.
Twój Absolut.
12
MÓWIONE S~OWO
I on siŸ Go cigle trzyma, a gdy jego pocieszyciele mówili:
Ty zgrzeszye™,” to on wiedzia, Œe nie zgrzeszy. On by
sprawiedliwym, poniewaΠon wypenia rozkazania Jahwe. A
gdy on by _ kaŒdy^ Kto™ wszed do ™rodka i powiedzia:
Twoje dzieci s martwe.” Kto™ inny wszed do ™rodka i rzek:
Twe wielbdy s wszystkie spalone, z nieba zstpi ogie§^”
Patrzcie, jaki mieli argument jego niby-pocieszyciele:
Widzisz? Ogie§ zstpi z nieba. NuŒe, Jobie, to udowadnia^”
To niczego nie udowadnia!”
NuŒe, On by nie uderzy na twoje dzieci, Jobie; ty jeste™
sprawiedliwym czowiekiem.”
Lecz Job powiedzia: Ja wiem, Œe czyniem tylko to, co jest
wa™ciwe.” On siŸ cigle tego trzyma; on mia co™, co móg
gŸboko zakotwiczyø. O to chodzi. On to zaakceptowa; czyni
dokadnie to, co mu Bóg poleci czyniø; i on by absolutnie
pewny. W porzdku!
Potem, kiedy on doszed do tego, Œe ten Absolut go trzyma,
zacz ostatecznie odczuwaø, Œe ten sznur, który przedtem
wolno zwisa i powiewa wokoo, zacz siŸ napinaø. Lecz on
zacz siŸ napinaø i Duch zstpi na niego; a on bŸdc
prorokiem, powsta i powiedzia: Ja wiem, Œe mój Odkupiciel
Œyje!” Amen! Widzicie? On by zwizany ze swym Absolutem;
on by z nim w kontakcie. On wiedzia, Œe czyni to, co byo
wa™ciwe i pewnego dnia bŸdzie musia przylgnø do Niego.
Ja wiem, Œe mój Odkupiciel Œyje, a w ostatecznych dniach On
stanie na tej ziemi. ChociaŒ nawet robaki roztocz to ciao,
jednak w moim ciele bŸdŸ oglda Boga.” Potem on wiedzia _
potem jego Absolut by zakotwiczony.
Absolut Abrahama _ kiedy on wyszed z Babilonu, od tej
wieŒy i uda siŸ do Senaar, tam gdzie mieszka razem ze swym
ojcem, i by prawdopodobnie rolnikiem. Lecz pewnego dnia,
kiedy by gdzie™ gŸboko w dŒungli i byø moŒe zbiera jagody,
albo chcia upolowaø zwierzynŸ na miŸso dla siebie, i gdzie™
tam w guszy le™nej Bóg przemówi do niego, kiedy mia
siedemdziesit piŸø lat.
A on by _ on i jego Œona Sara, która miaa sze™ødziesit
piŸø lat, byli bezdzietni _ oni nie mieli Œadnych dzieci.
Wówczas Bóg powiedzia mu: BŸdziesz mia dzieciŸ z Sary,
lecz aby siŸ to stao, musisz siŸ oddzieliø.”
BoŒe obietnice s zawsze uwarunkowane. Ty musisz
absolutnie^ Bez wzglŸdu na to, jak jeste™ ugruntowany
odno™nie obietnicy, ona jest zawsze uwarunkowana. JakŒe,
mogliby™my siŸ tutaj zatrzymaø i rozpatrywaø to cae godziny
poprzez to Pismo, tam i z powrotem, rozumiecie?, mianowicie
Œe ten warunek ma pewne znaczenie. MoŒecie byø tak
fundamentalni, jak tylko chcecie, ale obietnica jest zawsze
uwarunkowana _ predestynacja, i tak dalej.
ABSOLUT
13
ZauwaŒcie! OtóŒ, Abraham uwierzy Bogu, i zostao mu to
poczytane ku sprawiedliwo™ci. NuŒe, jak okropne by to byo
stanø przed cywilizowanym ™wiatem _ on bŸdc mŸŒczyzn
siedemdziesiŸciopiŸcioletnim, a ona sze™ødziesiŸciopiŸcioletni
kobiet, (a Œyli razem od czasu, kiedy byli mod par, bo ona
bya jego przyrodni siostr), a teraz mia mieø z ni dzieciŸ.
Lecz on mia Absolut. Nic nie mogo go wzruszyø.
A kiedy pierwszy miesic nic siŸ nie stao, jego Absolut
trzyma, bowiem on wiedzia, Œe rozmawia z Bogiem. Drugi
miesic, drugi rok, dziesiŸø lat; a dwadzie™cia piŸø lat pó›niej,
kiedy on mia sto lat a Sara dziewiŸødziesit, jego Absolut
cigle trzyma mocno.
A Biblia mówi, Œe kiedy zosta napisany jego nekrolog, tam
jest powiedziane: Abraham nie zachwia siŸ z niedowiarstwa,
ale siŸ umocni we wierze w obietnicŸ BoŒ i odda chwaŸ
Bogu.” Dlaczego? Czy pomy™leli™cie kiedy dlaczego? On by
absolutnie pewny, a jedyna rzecz, któr musia uczyniø, byo
to, Œe siŸ musia oddzieliø od swego ludu. Bóg nie
pobogosawi go, dopóki tego nie uczyni. On zabra swego
tatusia; tatu™ zmar. On zabra Lota; a potem, gdy Lot rozsta
siŸ z Abrahamem, wtedy Bóg przyszed do niego i powiedzia:
NuŒe, przejd› przez kraj.” Posusze§stwo, uwarunkowana
obietnica, zawsze towarzysz Bogu i Jego Sowu.
Spójrzmy teraz na _ we›my MojŒesza. MojŒesz, uciekinier
suga-prorok, którego Bóg wzbudzi i wyksztaci go w paacu
faraona, i MojŒesz wyszed stamtd ze swoim wyksztaceniem
teologicznym i by _ pierwszego czowieka on zabi. Wtedy
pojawi siŸ pierwszy may defekt i MojŒesz by przestraszony
na ™mierø. Dlaczego? On nie mia Absolutu; on mia tylko
™wiadectwo jego matki o jego urodzeniu.
On by osobliwym dzieckiem; on mia sowo swej matki o
tym. On mia zwoje, które Bóg poleci (zapisali to moŒe gdzie™
na papirusie i nosili to z sob) _ Œe Bóg nawiedzi Swoje dzieci.
On wiedzia, Œe to by ten czas, podobnie jak my wiemy teraz.
My wiemy, Œe co™ siŸ lada chwila wydarzy.
NuŒe, MojŒesz wiedzia, Œe to by ten czas, i on wiedzia, Œe
by do tego wybrany; lecz on nie mia Absolutu. Rozumiecie? A
pewnego dnia daleko na pustyni, kiedy on juŒ zgubi t wizjŸ,
Bóg zjawi mu siŸ w poncym krzaku i powiedzia: MojŒeszu,
Ja widziaem utrapienia Mego ludu; syszaem ich wzdychania
i krzyki ich ciemiŸŒycieli, choszczcych ich; Ja wspomniaem
na Moj obietnicŸ. Zstpiem, aby ich wyzwoliø; id› teraz do
Egiptu.” O, moi drodzy!
MojŒesz siŸ uskarŒa i mówi: Ja nie umiŸ dobrze mówiø;
moja wymowa nie jest zbyt dobra; oni mi nie uwierz!”
On powiedzia: Co masz w swojej rŸce?”
14
MÓWIONE S~OWO
On odrzek: LaskŸ!”
On powiedzia: Rzuø j na ziemiŸ!” Ona siŸ zamienia w
wŸŒa. On powiedzia: Podnie™ go za ogon!” On siŸ znowu
zamieni w laskŸ. On mu dawa gwarancjŸ, potwierdzenie. Gdy
Bóg daje Absolut, On daje potwierdzenie do tego Absolutu,
zawsze.
Potem MojŒesz, kiedy tam by i rzuci na ziemiŸ swoj laskŸ
przed magikami i faraonem, (a magicy przyszli i rzucili na
ziemiŸ swoje laski równieŒ) MojŒesz nie uciek i nie powiedzia:
OtóŒ, ja siŸ pomyliem, ja _ bya to tylko tania magiczna
sztuczka i byø moŒe, Œe siŸ myliem.” Lecz on to wiedzia; on
by pewny tego, Œe siŸ spotka z Bogiem; i on sta spokojnie.
Powiedzmy, Œe on uczyni dokadnie to, co mu Bóg poleci
uczyniø; tak samo Job uczyni dokadnie to, co mu Bóg poleci
czyniø. MojŒesz na™ladowa Jego przykaza§. Potem spokojnie
sta i obserwowa chwaŸ BoŒ!
MojŒesz by przywizany do swojego Absolutu, do swojego
polecenia i on sta spokojnie. A kiedy tak postŸpowa, jego wŒ
pokn pozostae wŸŒe. Rozumiecie? On by przywizany do
tego Absolutu. Bóg powiedzia: Kiedy wyzwolisz te dzieci,
oddasz Mi znowu chwaŸ na tej górze.”
A jakŒe, przeciwnik bŸdzie ciŸ próbowa w jakikolwiek
tylko potrafi sposób odwie™ø od tego Absolutu. Gdy oni wyszli
z Egiptu, zostali zaraz przyparci do muru w cie™ninie Morza
Czerwonego _ po obu stronach byy góry. Przechodzili t
dolin a przed nimi byo Morze Czerwone _ nie byo Œadnej
drogi do ucieczki przez te wzgórza, nie byo drogi do ucieczki
w tym kierunku, a armia faraona przychodzia z tamtej strony.
Co za pooŒenie, które trzeba byo wytrzymaø! Widzisz, jak ciŸ
diabe dostanie do takiego pooŒenia, Œe nie wiesz, co robiø?
PamiŸtaj jednak, je™li jeste™ zakotwiczony w tym Absolucie, o
to chodzi. MojŒesz wiedzia, Œe Bóg mu obieca: BŸdziesz mi
oddawa chwaŸ na tej górze, kiedy ich wyprowadzisz. A Ja
zstpiŸ, Œeby ich wyzwoliø twoj rŸk i umie™ciø ich do innego
kraju.” On siŸ tego dokadnie trzyma, a Bóg posa wschodni
wiatr, który rozdzieli wody i odwia je z dna morza i oni
przeszli przez nie po suchym ldzie. Absolut!
JakŒe, mogliby™my przechodziø przez Pismo šwiŸte: Daniel
i jego Absolut; Sadrach, Mesach i Abednego, i ich Absolut;
Dawid i jego Absolut. Wszystko _ Absolut!
Pawe mia go równieŒ, ten, o którym czytali™my. On mia
powoanie, którego centrum by Chrystus, a to by jego
Absolut. Dlatego on siŸ nie obawia tego, co mówi Agryppa.
Sta tam (a Agryppa by ydem, jak wiemy) _ a wiŸc kiedy _
kiedy on sta przed tymi królami i innymi, Bóg mu juŒ
przedtem powiedzia, Œe tam stanie. WiŸc on mia Absolut,
mówi wiŸc dokadnie o tej niebia§skiej wizji. On powiedzia:
ABSOLUT
15
Ja nie jestem^ Nie byem jej nieposuszny. Byem _ nie
osdzaem jej; nie zachowywaem siŸ nieodpowiednio.” On siŸ
jej trzyma i nie by nieposuszny; on j wykonywa, bowiem
ona bya Absolutem. A wszelkie Œycie, którego centrum jest
Chrystus, to jest twój Absolut.
NuŒe, od czasu, kiedy spotka siŸ z Nim twarz w twarz na
drodze do Damaszku, to byo _ to tak wiele znaczyo dla
Pawa. Przypomnijcie sobie tylko, on by przedtem uczonym;
on by wielkim czowiekiem, jeŒeli chodzi o Pismo šwiŸte, lecz
on nie mia niczego, czego by siŸ trzyma, oprócz Sanhedrynu,
który mu udziela poparcia, i _ i dyplom od wielkiego
nauczyciela. On by wielkim czowiekiem w swoim otoczeniu,
lecz on siŸ chwia. Jedyna rzecz, któr on mia _ jego absolut
by tylko tak mocny, jak jego organizacja; on móg byø tylko
tak mocny. On pracowa dla niej wiernie, zabiera chrze™cijan,
wiza ich, szerzy w™ród nich spustoszenie; ukamienowa
nawet Szczepana.
Ja my™lŸ, Œe pó›niej w jego Œyciu, powodem, dlaczego on
szed do Jeruzalemu, kiedy prorok powiedzia mu: Nie chod›
tam, Pawle, bo tam czekaj na ciebie a§cuchy i wiŸzienie,”^
A Pawe powiedzia: Ja o tym wiem; lecz ja nie tylko idŸ
do Jeruzalemu jako ™wiadek; lecz ja tam idŸ i jestem gotowy
umrzeø dla Jezusa Chrystusa,” bowiem on wiedzia, co uczyni,
a jego ambicj byo przypieczŸtowaø swoje ™wiadectwo swoj
wasn krwi _ umrzeø jako mŸczennik, bowiem on u™mierci
jednego z BoŒych mŸczenników.
A zatem, on by na drodze do Damaszku z caym swoim
wyksztaceniem (siadywa u stóp tego wielkiego nauczyciela,
Gamaliela i jakŒe, on zosta wyuczony we wszelkiej Œydowskiej
religii), a jednak, chociaΠposiada to wszystko, by saby, i nie
potrafi czyniø pewnych rzeczy. A znienacka pojawia siŸ tam
šwiato™ø i rozleg siŸ oskot gromu, i on zosta powalony, i
spad na ziemiŸ. A on _ kiedy on spojrza do góry, bya tam
šwiato™ø, która za™lepia jego oczy. Jaka to bya dziwna rzecz!
Nikt inny nie widzia tej šwiato™ci, tylko Saul. Ona bya
dla niego tak rzeczywista, Œe Ona za™lepia jego oczy; on nie
móg widzieø, by cakowicie ™lepy na skutek tego Supa Ognia,
który mu buchn pomieniem wprost do twarzy. I on usysza
Gos, mówicy: Saulu, Saulu, dlaczego Mnie prze™ladujesz?”
On odrzek: Panie, Kim Ty jeste™?”
On powiedzia: Jam jest Jezus; trudno tobie wierzgaø
przeciw o™cieniowi. Powsta§ teraz i id› do Damaszku; tam
bŸdzie kto™ do ciebie posany.”
Potem, kiedy on powsta z tego miejsca, (a by tam jeden _
prorok, tam w mie™cie, który go widzia w wizji, kiedy siŸ
modli, i on przyszed), Ananiasz przyszed i wszed do pokoju
16
MÓWIONE S~OWO
Saula, woŒy na niego rŸce i on zosta uzdrowiony na skutek
Boskiego uzdrowienia. Potem on powsta, zosta ochrzczony,
jego grzechy zostay obmyte, wzywa Imienia Pa§skiego; i
potem on mia Absolut. Potem juΠnie by tym, co poprzednio.
On chodzi systematycznie od ko™cioa do ko™cioa, z jednej
miejscowo™ci do drugiej, starajc siŸ odbudowaø to, co
przedtem próbowa zburzyø.
Jak bardzo ten naród, jak bardzo chrze™cija§ski ™wiat
potrzebuje dzisiejszego poranka tego rodzaju Absolutu. Ci,
którzy przyjmuj wyznania wiary i tradycje, próbowali przy
pomocy doktryny ludzkiego pochodzenia zdyskwalifikowaø
Sowo BoŒe, Œe nie jest tym samym wczoraj, dzisiaj i na wieki.
Oni potrzebuj Absolutu, przeŒycia spotkania na drodze do
Damaszku, yjcego Boga, Który moŒe uzdrowiø chorych,
wskrzeszaø zmarych oraz wypŸdzaø diaby _ autentycznego
Absolutu.
Pawe wiedzia, Œe co™ siŸ wydarzyo; nie byo nikogo, kto
by mu to móg zabraø. Nic innego nie miao znaczenia; on by
zakotwiczony i o to chodzio. Bez wzglŸdu na to co przyszo, on
wiedzia, Œe jest zakotwiczony _ Œycie, którego centrum jest
Chrystus! O, to Œycie, którym on teraz Œy, byo Œyciem innego
rodzaju.
PamiŸtajcie zatem, on juŒ by religijnym czowiekiem. A do
niektórych z was ludzi dzisiejszego poranka, (a wiem, Œe
zdajecie sobie sprawŸ z tego, Œe to jest nagrywane na ta™mŸ i
ona bŸdzie odtwarzana w kaŒdym narodzie pod niebem,
wszŸdzie po caym ™wiecie); a niektórzy z was, którzy jeste™cie
tutaj obecni; oraz niektórzy z was tam, gdzie bŸd odtwarzane
te ta™my w innych narodach przez tumacza (podajcego to
tym szczepom w Afryce, Hotentotom w gŸbi dŒungli, i _ i w _
wszŸdzie dookoa); i do was, religijni przywódcy, którzy macie
tylko wyksztacenie z Biblii (wy je macie z historycznego
punktu widzenia i byø moŒe potraficie wyja™niø wszystkie te
sprawy); lecz je™li nie posiadacie Absolutu, jeŒeli nie macie
tego przeŒycia, (a jeŒeli to przeŒycie, które, jak twierdzicie,
macie, sprawia, Œe zaprzeczacie temu, iŒ kaŒde Sowo z tego
jest dzisiaj tak samo prawd dla ko™cioa, jak Ono byo
zawsze), i wy ufacie promocji Bakaarza Sztuki, czy cokolwiek
moŒe posiadacie; jeŒeli ufacie ideom waszej organizacji, (która
bŸdzie mówiø: Dni cudów przeminŸy i my nie mamy boskiego
uzdrowienia; a chrzest Duchem šwiŸtym, taki jaki oni przyjŸli
w Dniu PiŸødziesitym, nie jest dostŸpny dzisiaj dla ludzi”);
jeŒeli to jest wszystko, co masz, mój drogi bracie, siostro, to
potrzebujesz przeŒycia na drodze do Damaszku!
Trzeba ci siŸ spotkaø z tym yjcym Bogiem, kiedy ty _ nie
tylko jak™ mityczn my™l w twoim umy™le, nie jakie™ dreszcze
lub pewnego rodzaju wraŒenie, lecz nauczanie i przeŒycie
rzeczywistego, autentycznego^ Ten sam Jezus, którzy chodzi
ABSOLUT
17
po Galilei, Œyje dzisiaj i Œyje na zawsze, a On jest tym samym
wczoraj, dzisiaj i na wieki _ Absolut, mianowicie wy nie
musicie przyjmowaø tego, co ktokolwiek powiedzia. Wy to
wiecie sami dla siebie, nie jest to jakie™ wraŒenie.
A jeŒeli to wraŒenie, które mieli™cie _ a je™li kto™ (moŒe
byo to prawdziwe biblijne wzruszenie) _ a kto™ próbowa
wam je wybiø z gowy, mówic, Œe te sprawy dziay siŸ w
jakim™ innym czasie, to bd›cie ostroŒni! To prawda, bd›cie
ostroŒni! Lecz istnieje sposób, jak to moŒna rozpoznaø.
Sprawd›cie to na podstawie Sowa; Ono jest tym Planem!
JeŒeli dom zostanie zbudowany niezgodnie z planem, to
przedsiŸbiorca budowlany zburzy go i zbuduje ponownie. On
musi byø zbudowany zgodnie z planem.
Bez wzglŸdu na to, jakie jest potem twoje przeŒycie, jeŒeli
co™ w tobie mówi ci, Œe ta Biblia nie jest prawd, Œe moc BoŒa,
apostoowie, prorocy, nauczyciele, pastorzy, i dary Ducha po
prostu nie s takie same, jakie One byy, kiedy On zla siŸ na
apostoów podczas PiŸødziesitnicy, to z twoim absolutem jest
co™ nie tak; musi siŸ wizaø z denominacyjnym wyznaniem
wiary, zamiast z BoŒ Bibli, chociaŒ On powiedzia: Niebo i
ziemia przemin, lecz Moje Sowo nie przeminie.”
Baczcie na to, czym jest wasz absolut. MoŒecie byø
absolutnie pewni tego, Œe macie dobr spoeczno™ø z pastorem;
moŒecie byø absolutnie pewni tego, Œe macie spoeczno™ø z
okrŸgowym prezbiterem; moŒecie byø absolutnie pewni tego, Œe
macie spoeczno™ø z biskupem albo z jakim™ innym wielkim
czowiekiem w waszym ko™ciele, lecz je™li nie jeste™cie _ je™li
waszym Absolutem nie jest Jezus Chrystus^ Bowiem na tej
skale Ja umieszczŸ Mój Absolut, a bramy pieka nie przemog
Go” _ duchowego objawienia i poznania tego, Kim On jest. W
porzdku!
O, zatem kiedy staniesz siŸ jak Pawe, masz ten sam
Absolut, który on mia^ ycie, którego centrum jest Chrystus
jest Œyciem innego rodzaju, niŒ to, które miae™ kiedy™; a Œycie,
którym Œyjesz, moŒe byø bardzo religijne.
O, syszaem, jak ludzie mówi: NuŒe, oni s bardzo
religijni.” To z tym nie ma nic wspólnego! Ja widziaem juŒ
wiele religii, bardzo gorliwych, wiele razy bardziej szczerych
niŒ wyznaj dzisiejsi chrze™cijanie.
Kiedy matka potrafi wziø swoje mae, tuste murzy§skie
niemowltko (mniej wiŸcej tak dugie) i wrzuciø je do paszczy
krokodyla, z mio™ci do swego boga, to ja siŸ zastanawiam, jak
szczerym jest chrze™cija§stwo. Kiedy czowiek potrafi trapiø
samego siebie w taki sposób, Œe wkuwa tysice haczyków do
swego ciaa, ot tak (na których wisz baloniki z wod, i
przygniataj go do ziemi w ten sposób), i spaceruje po pasie
ognia, jak std aŒ do ko§ca tej kaplicy (tam i z powrotem, a
18
MÓWIONE S~OWO
ogie§ rozpalony do biaa, podniecany wentylatorem ot tak), na
ofiarŸ dla swego boga (jakiego™ boŒka z rubinowymi oczami, i
tak dalej), to ja siŸ zastanawiam, gdzie jest chrze™cija§stwo.
Nie my™lcie wiŸc, Œe to szczero™ø; nie chodzi tu o szczero™ø.
Szczero™ø jest w porzdku, jeŒeli jest skierowana na wa™ciw
rzecz.
Podobnie jak lekarz podajcy lekarstwo, on ci moŒe podaø
arsen _ w szczero™ci; on ci moŒe podaø kwas siarkowy _ w
szczero™ci. MoŒe masz swój przepis lekarski wykonany bŸdnie
i moŒesz zaŒyø to lekarstwo w szczero™ci, lecz ono nie ocali
twego Œycia. Rozumiesz? O nie! Musisz wiedzieø, co robisz. A
wszystko, co jest w sprzeczno™ci z BoŒym Sowem, nie dbam o
to, co to jest i jak dugo to juΠistnieje, pomimo tego jest to ze.
Piotr da im Wieczysty Przepis w dniu PiŸødziesitnicy. On
powiedzia: Pokutujcie, kaŒdy z was, i dajcie siŸ ochrzciø w
ImiŸ Jezusa Chrystusa na odpuszczenie waszych grzechów, a
przyjmiecie dar Ducha šwiŸtego; albowiem ten przepis odnosi
siŸ do was i do waszych dzieci, oraz do tych, którzy s daleko,
ilu ich Pan, nasz Bóg powoa.” To siŸ zgadza! Jest to Wieczysty
Przepis.
OtóŒ, niektórzy znachorzy mogliby to dostaø w swoje rŸce i
u™mierciø ciŸ. Rozumiesz? Oczywi™cie! Ty wiesz, Œe ten przepis
zawiera tyle jadu, aby u™mierciø ten zarazek, a lekarz po
prostu wie, ile moŒe znie™ø twoje ciao. Gdyby da wiŸksz
dawkŸ jadu, u™miercioby ciŸ to. A gdyby™ tego nie otrzyma
dosyø, to na co by siŸ to zdao? Nic by ci nie pomogo zaŒyø to
lekarstwo. On wie, ile potrafi znie™ø twoje ciao.
NuŒe, a tak wa™nie przedstawia siŸ przepis BoŒy. Bez
wzglŸdu na to, jak wiele kto™ inny mówi, Œe to trzeba robiø w
ten sposób albo w ten sposób, nie wierzcie temu. Chodzi o to,
czy na™ladujecie Sowo dokadnie co do litery. To siŸ zgadza!
Uczepcie siŸ Go.
OtóŒ, mamy takich, którzy mówi, Œe czowiek musi zostaø
pokropiony. S równieŒ tacy, którzy mówi, Œe musisz siŸ
posugiwaø tytuami Ojca, Syna i Ducha šwiŸtego; takiej
rzeczy nie ma w Biblii, nie ma takiego miejsca, Œe by kto™ w
Biblii zosta kiedykolwiek ochrzczony w jaki™ inny sposób, niŒ
w ImiŸ Jezusa Chrystusa. To jest dogmat, który zosta dodany
w rzymskokatolickim ko™ciele i zachowa siŸ poprzez wieki
dziŸki tradycjom. (Poruszymy t sprawŸ dzisiaj wieczorem.)
Lecz zwróøcie uwagŸ, w™ród tego wszystkiego ten przepis
pozostaje. Dlatego wa™nie mamy tak wiele chorych dzieci, bo
one nie usuchay tego, co powiedzia Lekarz. Absolut _ jeŒeli
jeste™ zakotwiczony w Nim, o to chodzi. Jest Nim BoŒe Sowo;
Ono nie moŒe zawie™ø. ycie, którego centrum jest Chrystus;
bardzo religijne, lecz jego centrum nie by Chrystus _ tak
wielu z nas ma to dzisiaj.
ABSOLUT
19
A kiedy otrzymasz to Œycie, którego centrum jest Chrystus,
ono sprawi, Œe bŸdziesz czyni rzeczy, których zazwyczaj nie
czynie™. Ono sprawia, Œe postŸpujesz inaczej, niŒ zazwyczaj
postŸpowae™. Nie my™lŸ, Œe postŸpujesz gupio; mam na my™li,
Œe czynisz w Duchu co™ rzeczywistego, co™ autentycznego. A
gdy widzisz, Œe kto™ postŸpuje gupio, to wiesz, Œe oni tylko
przyodziewaj co™ na siebie. Oni tylko próbuj podrobiø t
autentyczn rzecz.
Gdy widzisz faszywy dolar, pamiŸtaj Œe istnieje
prawdziwy dolar, na podstawie którego zosta on podrobiony.
Rozumiecie? Gdy widzicie co™ podrabianego, jest to absolutnie
tylko odcie§ czego™ prawdziwego; jest to co™, co zostao
podrobione na podstawie czego™ autentycznego.
Zwróøcie uwagŸ, to sprawia, Œe czynisz rzeczy, których nie
czynie™ zazwyczaj. O, jest to co™^ Ty jeste™ pewny, jeste™
tego bardzo pewny, kiedy otrzymasz ten Absolut; jeste™ o tym
przekonany. Ty nie bierzesz czego™ _ przeŒycia kogo™ innego.
Dlatego wa™nie chrze™cija§stwo stao siŸ jak mae dzieci w
Biblii, a nie (wybaczcie mi) _ jak mae dzieci w szkole. One
próbuj odpisywaø jedno od drugiego; a je™li jedno ma to ›le,
to wszyscy maj to ›le. Rozumiecie? Macie ca gromadŸ zych
ludzi. O, moi drodzy, nie odpisujcie; spotkajcie siŸ z Nim sami.
Pewien mój dobry przyjaciel, który stoi tam w tyle, jest
starym _ jest to syn mojego kolegi, mojego przyjaciela na cae
Œycie, may Jim Poole. Jego tata i ja byli™my _ wyrastali™my
razem w szkole i och, jaki on fajny czowiek. Mody Jim i ja
modlimy siŸ cigle, Œeby wielki Jim sta siŸ chrze™cijaninem,
prawdziwym wierzcym. Wczoraj rozmawiaem z modym
Jimem o tym, gdzie znale›li™my Boga w lasach i widzieli™my
Go w przyrodzie. Oto, gdzie Go znajdziecie, poniewaΠOn jest
Stworzycielem i On jest w Swoim stworzeniu.
A przypomina mi siŸ, Œe Jim i ja chadzali™my _ chcieli™my
i™ø na polowanie. A kiedy nadesza noc, otóŒ, schodzili™my w
dó, zabierali™my nasze rowery i zjeŒdŒali™my t ulic tutaj
(bali™my siŸ na ™mierø, kiedy przejeŒdŒali™my koo cmentarza,
gdy siŸ ™ciemnio), i zjeŒdŒali™my w dó, by sobie kupiø po
porcji lodów.
Jim lubi graø w bilard. NuŒe, byli™my wówczas tylko
chopcami, dwunasto-, czternastoletnimi. A zatem, Jim lubi
sobie usi™ø i czytaø ksiŒki z opowiadaniami o polowaniu i
zastawianiu side. A ja siadywaem przy nim i marzyem
caymi dniami (widzicie?) o^ A zatem, niektórzy z chopców
potrafi mnie zrozumieø. Widywaem gdzie™ ma chatkŸ i
mawiaem: Chopcze, to by bya dobra chatka _ mieø tak
gdzie™ w górach.” Zawsze marzyem o tym, Œe pewnego dnia
bŸdŸ mia dla siebie chatkŸ w górach, wielk sforŸ ogarów i _ i
kilka strzelb. Zawsze my™laem: Gdybym tak móg posiadaø
20
MÓWIONE S~OWO
jak™ 30-30, to bym trochŸ mego czasu ^” Pomy™laem: Jak
bym móg w ogóle kiedykolwiek posiadaø ma 30-30 strzelbŸ?”
A onegdaj staem i patrzyem na moj ™cianŸ, i widziaem tam
niektóre z najlepszych strzelb, jakie moŒna nabyø. Pomy™laem:
Zdumiewajca ~aska!” My™laem sobie: BŸdŸ siŸ øwiczy w
strzelaniu, by dobrze strzelaø. A potem, moŒe siŸ kiedy™
dostanŸ _ udam siŸ na wycieczkŸ do gór, jaki™ dobry my™liwy
we›mie mnie ze sob, aby po prostu byø (bowiem on bŸdzie
chcia siŸ zabezpieczyø na przykad przed szarŒujcym
nied›wiedziem; on sam nie bŸdzie zbyt bezpieczny _ jaki™
bogaty czowiek) _ we›mie mnie ze sob, by mu po prostu
towarzyszyø w roli straŒy przybocznej. MoŒe pewnego dnia
wyjadŸ polowaø do Afryki jako straŒ przyboczna. Gdybym siŸ
tylko móg øwiczyø. Jedyn rzecz, któr mogŸ czyniø, jest
øwiczyø siŸ, by byø dobrym, niezawodnym strzelcem. O” _ i
ja sobie pomy™laem: BoŒe, my™lŸ o tym, Ty pozwalasz mi
owiø po caym ™wiecie. Co za wspaniaa rzecz!”
Jim zazwyczaj siadywa i czyta ksiŒkŸ.
A ja powiedziaem: Jim^”
On odrzek: Ja _ ja _ ja lubiŸ czytaø o tym.”
Ja powiedziaem: Jim, to jest o tym, co uczyni kto™ inny;
ja sam pragnŸ to czyniø; ja to chcŸ przeŒyø w praktyce!” Kiedy
przyszedem do Chrystusa, nie mogem wziø przeŒycia kogo™
innego; ja sam tego pragnem.
Przypomina mi siŸ, kiedy czytaem Komandos z Teksasu”
Zane Grey’a. Zdarem mamie dwie lub trzy mioty, jeŒdŒc na
nich okrakiem i galopujc koo domu, siedzc na tej miotle
jakby na koniu na kiju. Czytaem to opowiadanie o komandosie
z Teksasu i jak on zaprowadzi sprawiedliwo™ø w Big Bend.
Potem czytaem fikcyjn opowie™ø Edgar Rice Burroughs’a:
Tarzan i mapy.” Matka miaa stary futrzany dywanik, futro
foki czy co™ podobnego, które pani Wathen daa jej po poŒarze.
On leŒa w jej pokoju, a ja _ ja _ ja po prostu wziem stamtd
ten dywanik. Mama z pewno™ci wiedziaa, Œe go nie zabra
wiatr. I ja go wziem stamtd, pociem go i sporzdziem
sobie odzienie Tarzana, i siedziaem na drzewie. PoowŸ mego
czasu spŸdziem na drzewie w tym odzieniu Tarzana. Dlatego,
Œe widziaem, co on czyni, chciaem równieŒ tak czyniø.
Lecz pewnego dnia z aski BoŒej uczepiem siŸ prawdziwej
KsiŸgi _ Biblii. Moj pie™ni i moim motywem byo: By byø
jak Jezus; na ziemi pragnŸ byø takim jak On.” Ja nie chcŸ byø
biskupem, wzglŸdnie jakim™ wielkim czowiekiem w ko™ciele,
jakim™ papieŒem albo jakim™ ksiŸdzem. Ja pragnŸ byø takim
jak Jezus.
Absolut _ on ciŸ czyni innym. Czytanie Jego Sowa ma
wielkie znaczenie i^ Co™ jest w twoim sercu i ty pragniesz
byø takim jak On. Ty jeste™ pewnym^ Jest to jak^
ABSOLUT
21
Absolut dla Chrystusa _ Absolut dla chrze™cijanina jest
jak _ jest to _ jest to jak kotwica dla okrŸtu. Tak, ty _ ty
musisz posiadaø absolut. A jeŒeli Chrystus jest twoim
Absolutem, jest to jak kotwica, mianowicie kiedy ty^ Morze
jest bardzo burzliwe, a okrŸt lada chwila zatonie i ty _ jedyn
nadziej, któr masz, jest zarzuciø kotwicŸ. A potem, jeŒeli
twój okrŸt jest miotany (rozumiecie?), je™li _ kotwica bŸdzie
trzymaø ten okrŸt. Wy wiecie, my mamy jedn pie™§
(zapomniaem teraz nazwisko jej autora, lecz^): Moja
kotwica trzyma.”
Podobnie jak may chopiec (jak to rozwaŒali™my juŒ wiele
razy), który puszcza latawca _ nie byo widaø niczego, lecz on
trzyma sznurek. A pewien czowiek przechodzi wokoo i
rzek: Co robisz, synku?”
On odrzek: Puszczam mego latawca.”
On powiedzia: Co masz w swojej rŸce?”
On odrzek: Sznurek!”
Powiedzia: Gdzie jest ten latawiec?” Powiedzia: Ja go
nie widzŸ. Hm, jak wiesz, Œe puszczasz latawca?”
On powiedzia: Ja go czujŸ; on mnie gwatownie cignie.”
Widzicie? Na ko§cu tego sznurka by pewien absolut. W jego
maym ™wiecie ten latawiec by jego absolutem, wiŸc on móg
powiedzieø, Œe puszcza latawca; chociaŒ go nie widzia, lecz
trzyma co™, co _ trzyma siŸ czego™! Oto, w jaki sposób
czowiek, gdy narodzi siŸ na nowo z Ducha šwiŸtego, uczepi
siŸ Czego™, co jest zakotwiczone tam po drugiej stronie; a
sztormy nie miotaj nim. On wie, Œe jest w porzdku; jest
zakotwiczony. W porzdku!
NuŒe, jeŒeli jeste™my w naszej maej upince, Œeglujc po
burzliwych morzach Œycia^ Jak to powiedzia wielki poeta:
ycie nie jest jakim™ pustym marzeniem!’
A dusza, która drzemie, jest martwa,
A rzeczy nie s tym, czym wydaj siŸ byø.
ycie jest realne! ycie jest powaŒne!
A jego grób nie jest jego celem;
Bo prochem jeste™, w proch siŸ obrócisz,’
Nie byo powiedziane odno™nie duszy.”
O, ja my™lŸ, Œe to jest tak piŸkne. NuŒe, Longfellow napisa
ten Psalm ycia.” Rozumiecie?
Gdy Œeglujemy po burzliwych morzach Œycia,
Za opuszczonym bratem, czy rozbitkiem,
Widzc go, chwyci nas to znowu za serce.”
(Rozumiecie?)
OtóŒ, wsiedli™my na statek i Œeglujemy po burzliwych
morzach Œycia; a Chrystus _ do tego statku na sztormach
czasu^ Kiedy siŸ sztormy nasilaj i szalej wokoo, ja siŸ
22
MÓWIONE S~OWO
cieszŸ, Œe mam KotwicŸ, która trzyma tam za zason _ gdzie™
po drugiej stronie; nawet sama ™mierø nie moŒe ciŸ oderwaø od
Niego. Ty jeste™ zakotwiczony w twoim Absolucie.
Chrystus jest nasz Kotwic. Czym On jest? On jest
Sowem.
Na pocztku byo Sowo, a to Sowo byo u Boga, a
Bogiem byo to Sowo.
A to Sowo ciaem siŸ stao i mieszkao miŸdzy
nami^”
Zatem, kiedy wiemy, Œe nasze postŸpowanie jest dokadnie
zgodne ze Sowem, wiemy, Œe nasza nauka jest cakiem zgodna
ze Sowem (nie dodajemy ani nie ujmujemy niczego, tylko to
Sowo); i widzimy te same rezultaty, (jakie maj inni, którzy s
zakotwiczeni w tym samym Sowie) wypeniajce siŸ w naszym
Œyciu, wtedy wasza kotwica trzyma. ycie Chrystusa odtwarza
siŸ niemal w uciele™niony sposób przez ciebie, tak jak byo w
Chrystusie, bowiem to by Bóg w Chrystusie jednajc ™wiat z
Samym Sob^ A ty widzisz Boga w sobie, trzymajcego ten
sam ster Sowa, dokadnie w ten sposób, jak czyni Jezus, i ty
widzisz Jego ycie^
Sprawy, które Ja czyniŸ, i wy czyniø bŸdziecie. Kto wierzy
(nie ten, kto wierzy pozornie, ten, kto sobie my™li, Œe wierzy,
ale ten, kto wierzy) _ kto wierzy we Mnie, sprawy, które Ja
czyniŸ i on czyniø bŸdzie.” Dlaczego? On jest zakotwiczony na
tej samej Skale. Czym bya ta Skaa? Sowem, zawsze! Ty tam
jeste™ zakotwiczony.
Jest to twoja Gwiazda Pónocna, kiedy jeste™ zgubiony na
morzu. Wy wiecie, Œe istnieje mnóstwo gwiazd, lecz jest tylko
jedna prawdziwa gwiazda i ona siŸ nie porusza; jest to
Gwiazda Pónocna, bowiem ona jest w jednej osi z ziemi. Bez
wzglŸdu na to, czy jeste™ z tylnej strony, czy z górnej strony,
gdziekolwiek siŸ znajdujesz, ta Gwiazda Pónocna jest cigle
taka sama. Jest to twoja Gwiazda Pónocna.
Czy rozumiecie teraz? Istnieje mnóstwo gwiazd, które siŸ
przesuwaj po nieboskonie. Lecz je™li jest czowiek na morzu,
patrzcie, kaŒdy marynarz wie, wzglŸdnie kaŒdy my™liwy, który
siŸ wóczy po lasach, wie, Œe Gwiazda Pónocna jest twoim
kierunkowskazem; to wszystko. Zatem, ona jest jakby twoim
kompasem. Twój kompas nie bŸdzie wskazywa na Marsa, czy
na Jowisza, czy gdzie™ indziej; bŸdzie wskazywa na GwiazdŸ
Pónocn. Dlaczego? To jest twój absolut.
O, moi drodzy! ZauwaŒcie, wasz absolut. O, pragnŸ co™
powiedzieø; odczuwam po prostu, Œe to przychodzi. Zwróøcie
uwagŸ! (CzujŸ siŸ bardzo religijnie w tym czasie, poniewaŒ to
jest gwarancja.) Zwróøcie uwagŸ! Wasz kompas moŒe tylko
wskazywaø na Pónocn GwiazdŸ. To jest jedyne miejsce, na
ABSOLUT
23
które on moŒe wskazywaø. JeŒeli to jest prawdziwy kompas, on
bŸdzie zawsze wskazywa na GwiazdŸ Pónocn. Czy siŸ to
zgadza? Zatem, jeŒeli masz Ducha šwiŸtego, On moŒe
wskazywaø jedynie na Sowo! On nie bŸdzie nigdy wskazywa
na denominacjŸ; On nie bŸdzie nigdy wskazywa na wyznanie
wiary, On nie bŸdzie wskazywaø na co™ innego; On bŸdzie
wskazywaø bezpo™rednio na Sowo! (Mam ochotŸ krzyczeø!)
ZauwaŒcie, jest to co™, co pulsuje wewntrz czowieka.
Kiedy widzisz twoj GwiazdŸ, stojc tam _ Jezusa Chrystusa,
Sowo, i widzisz, Œe Duch, który jest w tobie, nie pozwoli, Œeby
siŸ Ona przesunŸa w prawo lub w lewo. To jest ten Jedyny,
który moŒe^ On przychodzi, aby wziø BoŒe rzeczy i pokazaø
je, zamanifestowaø je.
A Jezus powiedzia: On bŸdzie czyni dokadnie te sprawy,
o których Ja mówiŸ. On wam objawi rzeczy, które maj nastaø,
(pokaŒe je wam pewien czas przedtem, nim one tutaj nastan.
Rozumiecie?) On z Mego we›mie a pokaŒe to wam. A potem On
pokaŒe wam rzeczy, które maj nastaø.” (ew. Jana 15.)
Widzimy, Œe On pokazuje te rzeczy; i On bierze te sprawy,
które s od Boga i pokaŒe je wam; a On wam objawi te sprawy,
o których mówi Jezus. Innymi sowy On te sprawy wyja™ni.
(Zostawimy to gdzie™ w rogu na dzisiejszy wieczór, bo wa™nie
tym bŸdziemy siŸ za krótk chwilŸ zajmowaø.) Upewnimy siŸ
co do tego, przekonamy siŸ (rozumiecie?), potem bŸdziecie
wiedzieø, czy wasza Gwiazda Pónocna, któr jest Sowo dla
kaŒdego chrze™cijanina^ Wszystko, co jest w sprzeczno™ci do
tego Sowa^
Patrzcie! Pozwólcie, Œe wam co™ powiem. Suchajcie tego
uwaŒnie. To jest cakowite Boskie objawienie Boga, Jego woli
oraz Przyj™cia Chrystusa; a wszystko to leŒy zako§czone
wprost w tej KsiŸdze. A jeŒeli ciŸ cokolwiek odciga precz od
Tego, odrzuø taki kompas, bowiem to jest tylko wyznanie
wiary; jest to tylko organi-^ jest to tylko jaki™ papier, który
nosisz w swojej kieszeni albo wisi zaramowany w twoim
pokoju; jest to wyznanie wiary! Czowieku, znajd› ten
Kompas, który ciŸ kieruje do Sowa! Amen!
Zwróøcie uwagŸ, gdy to przeŒycie spotkao Pawa, on uda
siŸ do Egiptu i gdzie™ do Arabii, i studiowa tam trzy lata.
Chwaa! Co™ takiego! On musia byø pewny tego. A kiedy to
zrozumia, gdy Duch šwiŸty kierowa go sowo w sowo, on
móg napisaø List do Hebrajczyków i pokazaø to tym ydom.
Oczywi™cie! Dlaczego? On by skierowany _ ten Kompas, Duch
šwiŸty, wskazywa mu dokadnie GwiazdŸ Pónocn.
NuŒe, je™li macie co™, co was odciga od Niego, zostawcie
to lepiej. To siŸ zgadza! On bŸdzie wskazywa na Jego Sowo i
tylko na Jego Sowo, poniewaŒ Duch šwiŸty przyszed, Œeby
zamanifestowaø wzglŸdnie potwierdziø BoŒ obietnicŸ. Nie ma
24
MÓWIONE S~OWO
Œadnego wyznania wiary, które by to uczynio; nie uczyni tego
Œadna organizacja; Œadne moce ani nic innego nie moŒe tego
uczyniø, tylko Duch šwiŸty przy pomocy Sowa; a On jest tym
Zarodkiem.
OtóŒ, we›cie ziarno pszenicy _ piŸkne ziarno pszenicy, lecz
ono nie moŒe niczego uczyniø; ono jest martwe, dopóki do
niego nie wejdzie zarodek; potem ono zrodzi wiele ziarn
pszenicy. A Chrystus jest tym yciem, tym Absolutem. JeŒeli
pszenica nie ma w sobie tego Absolutu, ona nie wyro™nie. JeŒeli
pszenica nie ma tego Absolutu, moŒe byø nawet tak piŸkna na
zewntrz, lecz ona nie moŒe Œyø, bo w niej nie ma niczego,
przez co by moga Œyø. Lecz kiedy ona otrzyma ten Absolut,
moŒe spojrzeø do twarzy wszystkim krytykom i powiedzieø:
Ja znowu powstanŸ do Œycia.” Dlaczego? PoniewaŒ ona
posiada Absolut. On jest w niej; ona musi na nowo powstaø do
Œycia.
A kiedy to^ Je™li pozostaniecie we Mnie, a Moje Sowa
pozostan w was, wtedy pro™cie, cokolwiek chcecie.” To jest
ten Absolut. Lecz je™li macie z tym poczone wyznania wiary i
cokolwiek innego^ Nie moŒna zmieszaø oleju z wod.
MoŒecie je po prostu wziø i rozpuszczaø w jakikolwiek sposób
tylko chcecie; one siŸ nigdy nie zmieszaj, poniewaŒ to s dwa
odmienne chemikalia. Nie moŒecie zmieszaø razem Biblii z
wyznaniem wiary, które jest w sprzeczno™ci do Biblii. Nie
moŒecie zmieszaø razem denominacji i wolno urodzonej religii
_ wzglŸdnie wolno urodzonego zbawienia, bowiem Bóg
zajmuje siŸ na pewno tylko^ Powiem to mimo wszystko.
Bóg nigdy nie narusza Swego programu. On go nie moŒe
naruszyø, bo On jest niesko§czony. I zdajŸ sobie sprawŸ z tego,
wiecie, Œe to przechodzi przed mnóstwem ludzi. Rozumiecie?
Lecz Bóg nie moŒe naruszyø Swego programu. On nie moŒe
uczyniø czego™ jednego dnia, a potem to zmieniø i uczyniø co™, i
powiedzieø, Œe tego dnia postŸpowa bŸdnie.
Bóg siŸ nie zajmuje grupami ludzi; Bóg zajmuje siŸ
jednostk, bowiem czowiek ma róŒne pojŸcia; on jest róŒnie
uksztatowany w swojej naturze. A Bóg musi wziø tego
czowieka, poprzewracaø w nim wszystko i wycignø z niego
jego wasne ja, aŒ On osignie w nim Swoj naturŸ; a nastŸpnie
Bóg dziaa przy pomocy tego czowieka.
Spójrzcie wstecz poprzez wszystkie wieki, Noe i MojŒesz,
prorocy, nigdy nie byli dwaj w tym samym czasie _ jeden,
zawsze tak byo, na przestrzeni wszystkich wieków. Dlatego,
jeŒeli wy mówicie: Gdzie jest wiele doradców, tam jest
bezpiecze§stwo” ^ Spójrzcie na to!
Jak gosiem niedawno tutaj w kaplicy, by tam Achab; a
by tam równieŒ Jozafat. Oni mieli zamiar zdobyø na powrót
Ramot Galaad^ Zasadniczo oni mieli racjŸ, ten kraj naleŒa
ABSOLUT
25
naprawdŸ do nich. A nieprzyjaciel _ Syryjczycy, którzy tam
byli, napeniali brzuchy swych dzieci pszenic, któr powinni
byli je™ø Izraelici _ posiado™ø dana przez Boga. Zasadniczo
wiŸc wydawao siŸ to suszne. Chod› ze mn, udamy siŸ tam i
wypŸdzimy ich z kraju.” OtóŒ, to brzmiao bardzo dobrze;
zasadniczo byo to suszne, lecz byo to uwarunkowane.
Jozafat bŸdc dobrym czowiekiem, powiedzia: Czy nie
powinni™my zasiŸgnø rady u Pana?”
Oczywi™cie, Achab, ten odszczepieniec, rzek: Dobrze,
naturalnie.” (Wierzcy do pewnej granicy, wiecie.) Powiedzia:
O, naturalnie, powinienem by o tym pomy™leø. Mam
czterystu hebrajskich proroków _ czterystu, którym dajŸ
poŒywienie i troszczŸ siŸ o nich. Oni s najlepszymi, jacy
istniej w kraju. Sprowadzimy ich tu.”
A oni powiedzieli jednomy™lnie wszyscy razem: Id› tam,
Pan bŸdzie z tob.” Zasadniczo oni mieli racjŸ, lecz oni nie
zrozumieli tego Absolutu.
Potem, kiedy on powiedzia: Czy nie ma jeszcze kogo™?”
On rzek: Tak, jest jeszcze jeden, ale ja go nienawidzŸ.”
On rzek: On zawsze mówi o mnie ›le (rozumiecie?), zawsze
mówi^”
Jak on móg prorokowaø dobrze, kiedy cae Sowo^?
Eliasz, który by przed nim, powiedzia Achabowi: Psy bŸd
lizaø twoj krew.” NuŒe, jak by móg ten potwierdzony prorok
powiedzieø co™, co nie byo wol BoŒ? A je™li psy miay poŒreø
JezabelŸ, a ten gnój mia byø rozrzucony po polach tak, Œe nikt
nie móg powiedzieø: Tutaj leŒy Jezabela.” JeŒeli na nim
ciŒyo takie przekle§stwo, jak móg mu kto™ inny bogosawiø?
Wa™nie tak samo jest dzisiaj. Jak moŒe kto™ bogosawiø te
rzeczy, które przez cay czas odprowadzaj ludzi coraz dalej od
Boga? MoŒna zrobiø tylko jedno. Choøby™ mia staø samotnie,
przeklnij t rzecz w Imieniu Pa§skim i stój za tym, kiedy jeste™
absolutnie^
I wy mówicie: OtóŒ, bracie Branham, postŸpujesz tak, Œe
ciŸ ludzie nienawidz.”
Bóg mnie bŸdzie miowa. To jest _ to jest mój Absolut. Nie
moŒesz polegaø na cielesnym ramieniu, musisz polegaø na
Sowie, czyniø to, co Bóg powiedzia.
Jak wiedzia Micheasz, Œe ma racjŸ? On oczekiwa; on mia
wizjŸ. Oni mieli równieŒ wizjŸ, lecz ta wizja nie wytrzymaa
porównania ze Sowem. A dzisiaj mamy to samo. Micheasz
porówna swoj wizjŸ ze Sowem, a potem widzia, Œe by
zgodny ze Sowem. Dzi™, jeŒeli twoja wizja jest w sprzeczno™ci
ze Sowem, zostaw j, poniewaŒ to jest zy absolut. Absolut
Micheasza by dokadnie zgodny ze Sowem, wiŸc on móg
powstaø i powiedzieø: On^” _ co on powiedzia i wierzyø w
26
MÓWIONE S~OWO
to. Kiedy go trzasnŸli po ustach i powiedzieli: Jakim
sposobem Duch BoŒy odszed?” on powiedzia: Ujrzysz to,
kiedy wnijdziesz do najskrytszej komory.” Racja.
On powiedzia: Kiedy siŸ wrócŸ w pokoju^ Wrzuøcie
tego czowieka do wewnŸtrznego wiŸzienia, a gdy ja wrócŸ siŸ
w pokoju” _ powiedzia Achab _ zajmŸ siŸ tym
czowiekiem.”
O, nuŒe, Micheaszu, co ty na to? Zetn ci gowŸ, kiedy on
wróci!”
Micheasz tam sta tak nieugiŸty jak Szczepan (Amen!), tak
ochoczo, jak mój Pan poszed na krzyŒ, tak atwo, jak Daniel
poszed do lwiej jamy, czy jak Sadrach, Mesach i Abednego
poszli do pieca. Absolutnie! On tam sta i powiedzia: JeŒeli ty
w ogóle powrócisz^” Dlaczego? On by absolutem. JeŒeli ty
w ogóle powrócisz, to Bóg nie mówi do mnie. Utnij mi potem
gowŸ.”
On mia Absolut. On wiedzia, Œe jego Kompas, który go
prowadzi do tej wizji, by skierowany dokadnie na GwiazdŸ
Pónocn. O, tak! Jego kotwica trzymaa. Tak, Sowo i tylko
Ono^”
JeŒeli twój Absolut, jeŒeli masz Absolut w swoim Œyciu^
By taki czas, kiedy etyka bya absolutem. Nie mogŸ sobie
przypomnieø nazwiska tej kobiety, lecz cay naród ufa temu,
co powiedziaa ta kobieta. (Zapomniaem jej nazwisko.
Notowaem sobie tutaj notatkŸ; nie mogŸ sobie przypomnieø
nazwiska tej kobiety _ kim ona bya.) Lecz tutaj kilka lat temu
oni musieli byø^ Ta kobieta, co ona powiedziaa^ JeŒeli
ona powiedziaa, Œe naleŒy siŸ posugiwaø noŒem lew rŸk, to
byo _ to byo to; to byo apodyktyczne. Ona bya odpowiedzi
na wszystko w tej sferze. A je™liby™ wzi widelec do lewej rŸki,
to by™ postpi absolutnie niewa™ciwie. Jak siŸ ona nazywaa?
[Zgromadzenie odpowiada: Emilia Post” _ wyd.] O, tak jest,
oczywi™cie. Tak, to bya ona.
NuŒe, ty bye™ _ ty bye™ absolutem _ a ona bya _ ona
bya absolutem etyki. Musiao to byø w ten sposób. Podobnie
jak, o, stwierdzamy, Œe podobnie jest z wielu innymi rzeczami.
Obecnie jednak stwierdzamy, Œe to ustao. Jedz sobie, jak
chcesz. O, tak! W porzdku! Lecz to by absolut etyki. Musiae™
to czyniø w ten sposób.
By taki czas, kiedy Adolf Hitler by absolutem Niemiec.
Cokolwiek on powiedzia^ Kiedy On powiedzia: Skocz!” _
oni skoczyli; kiedy on powiedzia: Zabijaj!” _ oni zabijali.
Miliony ydów; on potrzsa swoj gow. Czy widzicie, co siŸ
stao z tego rodzaju absolutem? Wygldao to jak jaka™ potŸga,
lecz byo to sprzeczne ze Sowem.
Jak wiesz, Œe to byo sprzeczne ze Sowem?”
ABSOLUT
27
Bóg powiedzia^ Czy to nie by Balaam, który próbowa
patrzeø z góry na Izraela, aby go przeklinaø; on powiedzia:
WidzŸ go jako jednoroŒca. Jak sprawiedliwe s twoje
namioty. Ktokolwiek ciŸ przeklina, bŸdzie przeklŸty;
ktokolwiek ciŸ bogosawi, bŸdzie bogosawiony.”
Wydaje siŸ, Œe Hitler móg to zobaczyø. Wydaje siŸ, Œe
chrze™cijanie w Niemczech mogli to zobaczyø. Rozumiecie? Ten
absolut^ Absolutnie w sprzeczno™ci do tego Sowa^ Wy
wiecie, jak siŸ mówi: Czowiek _ Bóg uczyni czowieka, lecz
czowiek uczyni niewolników” _ jeden próbuje wadnø nad
drugim. My mamy jednego WadcŸ, a jest nim Bóg.
Lecz Hitler by absolutem Niemiec. Przypatrzcie siŸ temu
dzisiaj. NuŒe, widzicie co siŸ stao? By to zy absolut.
Dlaczego? On by w sprzeczno™ci do Sowa! A zatem, widzicie,
do czego to wszystko doprowadzio? Do ha§by.
A jeŒeli twój absolut jest w jakiej™ organizacji lub w jakiej™
sensacji, czy w czym™ innym oprócz Osoby Jezusa Chrystusa,
dojdziesz do tej samej porcji ha§by, tylko gorszej. Rozumiecie?
JeŒeli twoim absolutem nie jest Chrystus, który jest jedynym
Punktem Centralnym ludzkiego Œycia; a Chrystus jest Sowem
_ nie twój ko™ció, twoje sowo; Sowo. Rozumiecie? Na tym
Absolucie Ja zbudujŸ Mój Ko™ció” _ na Chrystusie, Sowie.
By czas, gdy Mussolini by absolutem Rzymu. Ja nie wiem,
moŒe czytaem pewien artyku, wzglŸdnie byø moŒe czytaem o
tym w jakiej™ ksiŒce albo kto™ mi to powiedzia; lecz kiedy
kto™ mia audiencjŸ u Mussoliniego, on by _ on by _ chcia
doprowadziø Rzym do atletycznego _ do atletyki. I istnieje
jego duŒy posg, przedstawiajcy atletykŸ, który tam zwykle
sta. To jest w porzdku! Grecy mieli ten pomys wiele lat
przedtem. Rzymianie zawsze próbowali go mieø. Atleci s na
miejscu, lecz _ atletyka^ lecz _ lecz pamiŸtajcie, to nie
zastpi Chrystusa. NiezaleŒnie od tego, jak bardzo mocnym
jeste™, to z tym nie ma nic wspólnego. On ma wszelk moc.
I widzicie, na czym on próbowa zbudowaø Rzym? On
próbowa zbudowaø Rzym na takim absolucie _ mianowicie,
Œe on by tym absolutem. I mówiono, Œe pewnego dnia jego
szofer _ jego kierowca przyjecha o minutŸ wcze™niej i on go
zastrzeli. Powiedzia: Nie powiedziaem: Bd› tutaj jedn
minutŸ przed dziewit. Powiedziaem: Bd› tu o dziewitej! _
Precz!” I zastrzeli go. Widzicie? Ja ciŸ tu nie chciaem o
minutŸ prŸdzej; ja ciŸ tu chciaem o dziewitej!” Widzicie?
Patrzcie, jakim absolutem próbowa on zrobiø samego siebie.
Lecz widzicie, co siŸ wydarzyo?
Przypominacie sobie (wielu z was tutaj, którzy pamiŸtacie
dawne czasy, moŒe Roy Slaughter i jeszcze dalej wstecz w tym)
_ przypominacie sobie, jak wam wówczas mówiem o tym
proroctwie? Tego dnia tam w budynku towarzystwa masonów,
28
MÓWIONE S~OWO
zanim w ogóle przyszli™my tutaj, powiedziaem: Mussolini
sko§czy haniebnie.” Powiedziaem: Jego pierwsza inwazja _
on wyruszy do Abisynii; a Abisynia padnie u jego stóp, lecz
potem przyjdzie jego koniec i nikt mu nie pomoŒe; i zostanie
pogrzebany w ha§bie.” Tutaj go macie.
Ja powiedziaem: Powstan trzy -izmy: Nacyzm, faszyzm i
komunizm.” Powiedziaem: Te -izmy pójd cyklicznie za sob
i przejd do jednego; bŸdzie to komunizm. UwaŒajcie!
Komunizm spali Rzym.” Rozumiecie? Obserwujcie to. On jest
narzŸdziem w BoŒych rŸkach. Ludzie my™l, Œe oni s przeciw
Bogu, a tymczasem oni dziaaj przez cay czas na Jego rzecz,
nie wiedzc o tym. On siŸ nimi po prostu posuguje jako
marionetk, jako narzŸdziem w Swojej rŸce, podobnie jak On
posugiwa siŸ Nabuchodonozorem i wielu innymi.
Zwróøcie wiŸc uwagŸ! Rozumiecie? NuŒe, by czas, kiedy
faraon by absolutem Egiptu, lecz spójrzcie, gdzie on jest dzi™.
Widzicie? To wszystko zawiodo. O, by to zy absolut, wiŸc oni
zawsze zawiedli. S to absoluty ludzkiego pochodzenia. Nie
moŒesz przyjø jakiego™ absolutu ludzkiego pochodzenia, nie
dbam o to, czy to jest prezydent, czy to jest dyktator, czy to jest
król, czy to jest ko™ció, czy to jest organizacja, czy to jest
wyznanie wiary, kaŒda z tych rzeczy przepadnie, podobnie jak
wszystkie absoluty tego rodzaju na przestrzeni wieków.
MoŒemy spojrzeø wstecz^ Spójrzcie wstecz! Przypatrzcie
siŸ tym, którzy ufali cesarzom; spójrzcie na tych, którzy ufali
dyktatorom; spójrzcie na ludzi, którzy pokadali swoje nadzieje
w tego rodzaju absolutach; a patrzcie, gdzie oni znajduj siŸ
dzisiaj!
Zwróømy siŸ teraz w przeciwn stronŸ i spójrzmy na ludzi,
którzy pokadali swoj nadziejŸ w Biblii, w BoŒym Sowie i
uwaŒali J za swój Absolut; przypatrzcie siŸ, gdzie oni dzi™ s.
Pawe podaje wam krótkie podsumowanie o nich w li™cie
do ydów w 11. rozdziale; czego oni dokonali, jak oni dokonali
podboju królestw, czynili sprawiedliwo™ø, i tak dalej; a oni
chodzili w owczych i kozich skórach, których ten ™wiat nie by
godzien, i czekaj w chwale na to wielkie Zmartwychwstanie.
Rozumiecie? W porzdku! Bowiem oni^ Niektórzy z nich nie
dostpili tych cudów, ale wydali swoje ciaa mimo wszystko,
wygldajc tego wielkiego Zmartwychwstania. Oni siŸ nie
martwili tym, Œe siŸ zako§czy ich Œycie; oni chcieli i™ø dalej i
ofiarowali samych siebie, by dostpiø tego Zmartwychwstania;
i wa™nie to oni uczynili.
Zatem, absoluty^ Mówimy o^ Absolut^ Wy wiecie,
Œe nasz NajwyŒszy Sd jest absolutem. On jest absolutem; on
jest _ on jest ostatecznym zako§czeniem wszelkich sporów w
naszym narodzie. To siŸ zgadza. Ich decyzja jest absolutem _ w
naszym NajwyŒszym Sdzie. To siŸ zgadza. O, ja wiem, Œe
ABSOLUT
29
czasami go nie lubimy, lecz on jest _ on jest absolutem mimo
wszystko. O, tak. Co, gdyby™my go nie mieli, co potem? Lecz on
jest absolutem. Oczywi™cie, Œe jest. Dlaczego? On jest _ nasz
naród jest do tego przywizany.
Kiedy ten NajwyŒszy Sd uczyni w ko§cu swoj ostateczn
decyzjŸ, ona jest waŒna; tam nie ma^ Gdzie siŸ udacie
potem? BŸdziecie postŸpowaø wedug ich decyzji, to wszystko;
wy to musicie czyniø. Oni maj ostateczne sowo; oni s tym
amen.”
MoŒecie to spróbowaø u lokalnych miejskich sdów, wy
moŒecie i™ø do sdu okrŸgowego, a potem i™ø do federalnego _
do sdów na kaŒdym szczeblu i do sdu federalnego; lecz kiedy
przyszli™my do NajwyŒszego Sdu, on jest ostateczny. To siŸ
zgadza. Czasami nie lubimy _ mówimy: OtóŒ, ja nie lubiŸ ich
decyzji,” lecz spróbuj tylko raz uchyliø siŸ od niej. To jest
absolut tego pa§stwa. A co, gdyby™my go nie mieli? Tak.
Musimy mieø jaki™ absolut. KaŒdy musi mieø absolut. Wy
macie jaki™. Lecz to, co wam próbujŸ powiedzieø, jest tem
tego, aby wam pokazaø, czym s absoluty.
OtóŒ, pa§stwowy NajwyŒszy Sd jest absolutem pa§stwa.
Jest to ostateczna instancja w sporach wszelkiego rodzaju. Oni
to zaatwiaj. Co oni powiedz, to obowizuje.
Istnieje absolut podczas meczu koszykówki. Jest nim
sŸdzia. O, tak! Czasami nam siŸ wcale nie podoba jego decyzja,
lecz ona jest _ ona jest _ ona jest waŒna tak czy owak. SŸdzia
_ jego decyzja jest ostatecznym sowem. To siŸ zgadza. Bez
wzglŸdu na to, co mówi inni; jeŒeli on mówi, Œe to jest pudo,
jest to pudo. To siŸ zgadza! Oczywi™cie. Bez wzglŸdu na to, co
mówi inni, to z tym nie ma nic wspólnego. I pomy™lmy tylko o
tym^ JeŒeli wasze^ (Ja nie chodzŸ na mecze koszykówki,
lecz przypadkowo to po™piesznie zanotowaem.) SŸdzia, on jest
absolutem na meczu koszykówki.
Jeden z nich mówi: To bya pika!”
Drugi mówi: Ty jeste™ kamc!”
Ten mówi: To nie jest w ten sposób; on powinien orzec w
ten sposób.”
SŸdzia powiedzia: Pudo!”
Widzicie? Reszta z nich musi zajø swoje siedzenia i usi™ø.
W niektórych wywouje to kolkŸ, lecz^ WyobraŒam sobie, Œe
robi na niego: buu” w swoich sercach, i tym podobnie, lecz
mimo wszystko jest to pudo. Czemu? On ma ostateczne sowo.
Gracz na pierwszej bazie rzek: Wiesz, Œe ona przesza!”
Inny mówi: Ty wiesz, Œe to wa™nie^”
On by powiedzia: Pudo!” I na tym sprawa zaatwiona.
Zamknijcie gŸby, id›cie na swoje stanowiska.”
30
MÓWIONE S~OWO
Co gdyby nie byo sŸdzi podczas meczu koszykówki? Moi
drodzy, czy mogliby™cie sobie wyobraziø, jaki by to by mecz?
Jeden by powiedzia: Byo to pudo!”
Inny by powiedzia tak.
Inny by powiedzia owak.
Inny by rzek: Ty jeste™ kamc!”
ZaczŸli by siŸ sprzeczaø i walczyø. Na meczu koszykówki
musicie mieø jaki™ absolut. I on tam chodzi i bez wzglŸdu na to,
czy go nie lubicie, czy co, on _ on jest absolutem mimo
wszystko. On jest tym absolutem; jego sowo jest ostateczne.
NiezaleŒnie od tego, co ty mówisz na ten temat, jest to w ten
sposób. NuŒe, gdyby go nie mieli, cay mecz zamieniby siŸ w
chaos. Czy siŸ to zgadza?
Czym byoby pa§stwo, gdyby nie istnia sd federalny?
Gdyby nie byo NajwyŒszego Sdu w naszym pa§stwie, gdzie
by ono poszo _ do czego by ono doszo? Pa§stwo by byo w
chaosie.
Gdyby nie byo _ gdyby nie byo sŸdzi na meczu
koszykówki, on by siŸ zako§czy _ jeszcze by™ nie zrobi
pierwszego rzutu, a juŒ by siŸ kto™ sprzecza. Kto™ by tam sta i
moŒe _ rzeczywi™cie by poszed wprost na stanowisko, a kto™
inny by powiedzia: O, nie! Nie, nie, nie! To nie byo tak!” I co
teraz. Pierwsza pika bya wrzucona, a oni siŸ sprzeczaj o ni.
Jeden z nich by powiedzia: To byo pudo!”
Inni by rzekli: To nie byo pudo!”
Widzicie? Musicie mieø kogo™, kto ma decydujce sowo na
tym meczu, a jest nim sŸdzia. Je™li on powie: Pudo!” jest to
pudo. Je™li on powie: Pika!” jest to pika. Cokolwiek on
powie, jest waŒne. To siŸ zgadza! A jeŒeli go nie macie, nie
bŸdziecie mieø Œadnego meczu.
Pozwólcie, Œe wam pokaŒŸ inny absolut. Istnieje czerwone
™wiato, czerwone ™wiato. Gdy ono mówi: Stop!” to oznacza
stop! JeŒeli pojedziesz na nie, to za to zapacisz. Lecz gdyby to
miasto nie miao tutaj Œadnych ™wiate _ stop ™wiate, co by to
byo za miasto? Ono musi mieø jaki™ absolut. Nie dbam o to, co
mówi policjant lub ktokolwiek inny, kto tam stoi; oni s
drugorzŸdni.
JeŒeli kto™ moŒe udowodniø, Œe przejechae™ na zielone
™wiato, nie dbam o to, co powiedzia policjant, on siŸ myli.
Gdy ™wiato mówi: Jed›!” to oznacza jechaø. To jest absolut.
Ty moŒesz udowodniø, Œe ™wiato mówio: Jed›!” MoŒe sta
tam gdzie™ policjant, byø moŒe gdzie™ burmistrz tego miasta,
na tym wcale nie zaleŒy. JeŒeli masz dowód, Œe ono byo na
jed›,” to jed›; a je™li kto™ zderzy siŸ z tob, jest to jego wina.
Ty to moŒesz udowodniø. To siŸ zgadza. My moŒemy
udowodniø, o czym mówimy. To siŸ zgadza.
ABSOLUT
31
NuŒe, co gdyby tam nie byo czerwonego ™wiata? Jeden by
przyjecha na skrzyŒowanie, które^ Patrzcie, co by siŸ
dziao. Jeden by powiedzia: Hej, usu§ siŸ z drogi; ja siŸ
™pieszŸ. Ja muszŸ i™ø do pracy; spó›niam siŸ juŒ teraz. Teraz ja
przejadŸ.”
Kto™ inny by powiedzia: Ty sobie to tylko my™lisz,
bowiem ja teraz przejadŸ, bo byem tutaj pierwszy.” I ja widzŸ,
jak jaka™ kobieta wysiada i poprawia swoje wosy.
Co, gdyby™my nie mieli czerwonego ™wiata? Powstaby
korek w ruchu drogowym!
Tak wa™nie przedstawia siŸ sprawa ko™cioów. Widzicie?
To siŸ zgadza. Wa™nie dlatego mamy taki denominacyjny
korek. To siŸ dokadnie zgadza. Nikt siŸ nigdzie nie dostanie,
one stoj w miejscu i sprzeczaj siŸ.
Tutaj jest BoŒe šwiato. Gdy Ono mówi: Id›!” to id›. Gdy
Ono mówi: Stop! Po tyle wystarczy!” to siŸ zatrzymaj. To siŸ
zgadza. Wa™nie na tym jeste™my ugruntowani, na Tym _ na
Sowie, nie na tym, co powiedziaa jaka™ grupa ludzi lub co
powiedziaa jaka™ inna grupa ludzi.
Jezus powiedzia: Te znaki bŸd towarzyszyø tym, którzy
wierz.” Chod›my! Id›cie na cay ™wiat i go™cie EwangeliŸ
wszelkiemu stworzeniu.”
Wy wiecie, na ile jest dobre wyksztacenie, lecz Jezus go
nigdy nie wymaga. To siŸ zgadza. Równie dobre s ko™cioy,
budynki, ale On tego nigdy nie wymaga. Tak samo dobre s
szpitale^ My _ ko™cioy buduj szpitale. To jest w porzdku,
my to doceniamy, lecz On tego nigdy nie wymaga.
On rzek Ko™cioowi: Go™cie EwangeliŸ.” A Ewangelia
przysza nie tylko w Sowie, lecz w mocy i manifestacji Sowa.
Pawe tak powiedzia. Id›cie zatem i manifestujcie EwangeliŸ.
O, moi drodzy! JeŒeli to byo w ten sposób^
O, dzisiaj Œyjemy w czasie, w którym mamy najlepszych
lekarzy, jakich mieli™my kiedykolwiek. Mamy najlepsze leki,
jakie kiedykolwiek byy do dyspozycji. Wy to wiecie. I my
oddajemy honory tym ludziom; modlimy siŸ za nich. Ja siŸ
modlŸ, a mam nadziejŸ, Œe wy równieŒ. Ci ludzie, którzy dziŸki
swemu zrozumieniu przez dotykanie^ Oni maj dwa zmysy,
przez które dziaaj, jest to wzrok i dotyk, i oni _ i such. Oni
robi diagnozŸ na podstawie d›wiŸku serca, wzglŸdnie
dotykaj guza czy co™ takiego, wzglŸdnie na podstawie wzroku
_ czego™, co widz _ rozszerzajca siŸ choroba, wzglŸdnie
czego™ na twarzy, co pokrywa twarz albo gdzie™ na ciele. Oni
rozpoznaj na podstawie tych rzeczy (rozumiecie?) bowiem to
jest^ Oni próbuj podawaø lekarstwa, i to tyle, Œeby to
u™mierciy, a nie u™mierciy was, i tak dalej. Oni nie^ To jest
ich zatrudnienie, pracowaø w tym zakresie. A my to
doceniamy; to jest bardzo dobre.
32
MÓWIONE S~OWO
Lecz, mamy najlepszych lekarzy, najlepsz medycynŸ,
najlepsze szpitale, ale mamy wiŸcej chorób, niŒ mieli™my
kiedykolwiek. Mamy wiŸcej niedowiarstwa, niŒ mieli™my
kiedykolwiek. O, tak! Dokadnie tak jest.
Kaznodzieje siŸ zorganizowali i maj wielkie denominacje,
i zaprowadzaj tam cokolwiek, i tak dalej (i po prostu za
cokolwiek robi czonka ko™cioa); i pozyskuj ich do jakiego™
seminarium, podobnego do inkubatora na kurczŸta, (i wylŸgaj
ich przez jakiego™ korepetytora, który ich wychowuje w ten
sposób), a czŸsto nie wiedz o Bogu wiŸcej, niŒ Hotentot o
Egipskiej nocy. Ksztac ich tam w ten sposób, a te^ Tutaj to
macie. Rozumiecie?
O, my potrzebujemy w naszych ko™cioach czowieka, który
posiada Absolut! Potrzebujemy w ko™ciele metodystycznym, w
ko™ciele baptystycznym, w ko™ciele zielono™witkowym, w
ko™ciele prezbiteria§skim Absolut _ mŸŒa BoŒego, który stanie
zakotwiczony w Sowie i Chrystusie, i doprowadzi to zebranie
do takiego stanu, Œe kaŒdy czonek bŸdzie spenia warunki
tego Sowa i zobaczy to Sowo zamanifestowane, i bŸd im
towarzyszyø: Te znaki bŸd towarzyszyø tym, którzy wierz,
na caym ™wiecie.”
Oni mówi: To zostao zniesione.”
Jezus powiedzia: Id›cie na cay ™wiat; go™cie EwangeliŸ
wszelkiemu stworzeniu.”
My jeszcze nie osignŸli™my caego ™wiata, a bardzo
daleko jeszcze do wszelkiego stworzenia. Jak daleko? Na cay
™wiat. Komu? Wszelkiemu stworzeniu. Co siŸ stanie? Te
znaki bŸd towarzyszyø tym, którzy wierz: W Moim Imieniu
bŸd wypŸdzaø diaby; nowymi jŸzykami mówiø bŸd; jeŒeli
wezm do rŸki wŸŒa albo wypij co™ ™miertelnego, nie
zaszkodzi im to; jeŒeli pooŒ swoje rŸce na chorych, oni
wyzdrowiej.”
To jest Absolut, który nie traci na waŒno™ci, Sowo, ta
Pónocna Gwiazda, ten kompas, którzy pozostaje bezpo™rednio
z Nim. Wa™nie tego potrzebujemy.
Lecz my wyszli™my i budujemy instytucje, organizujemy
ludzi, przyjmujemy czonków, a sprzeczamy siŸ z baptystami
(poniewaŒ oni nie wierz w ten sposób, jak my) i z
metodystami (bo oni tego nie czyni w ten sposób); i
wylŸgli™my” wiŸksze seminarium, zbudowali™my wiŸksze
ko™cioy, mamy lepiej pluszowane awki ko™cielne i wiŸksze
organy, i tak dalej, i lepiej ubrane tumy ludzi. Oni maj
burmistrza i wszystkich w ko™ciele, a co mamy my? BandŸ
martwych, zwizanych z denominacyjnym absolutem! šmierø!
O, bro§ BoŒe!
ABSOLUT
33
JeŒeli umrŸ na moim szlaku, moim Absolutem jest Jezus
Chrystus; ja Mu wierzŸ. Choøby wszyscy odeszli^ Kto™ rzek
_ doktor Davis powiedzia mi: Billy, ty gosisz co™ takiego jak
to _ bŸdziesz to gosi tym filarom w ko™ciele.”
Ja odrzekem: W takim razie bŸdŸ gosi Sowo BoŒe tym
filarom, bowiem Bóg jest mocen z tych filarów wzbudziø dzieci
Abrahamowi.” Racja! BoŒe Sowo jest prawd!
On powiedzia: Czy my™lisz, Œe ci bŸd wierzyø?”
Ja powiedziaem: To nie moja sprawa. Moim zadaniem
jest trzymaø siŸ wiernie tego Sowa.” To siŸ zgadza.
On powiedzia: Czy my™lisz, Œeby™ siŸ móg spotkaø z
wyksztaconym ™wiatem z czym™ takim _ z teologi boskiego
uzdrawiania?”
Ja powiedziaem: To nie jest moje Boskie uzdrawianie,
jest to Jego obietnica. To On da to polecenie.”
O, a przypominam sobie, kiedy On zstpi w dó tam nad
rzek w postaci tej wielkiej šwiato™ci, kiedy staem przy
brzegu tej rzeki, w czerwcu 1933, gdy On powiedzia: Tak jako
Jan Chrzciciel by posany i zwiastowa pierwsze przyj™cie
Chrystusa, Ja posyam ciebie z Poselstwem dla ™wiata, aby™
zwiastowa drugie Przyj™cie Chrystusa.” I rozeszo siŸ to po
caym ™wiecie, skoro ognie przebudzenia pon juŒ od
piŸtnastu lat niemal na kaŒdej górze. Boskie uzdrowienie we
wszystkich krajach, oraz moc i odnowieniŸ, a teraz, ja wierzŸ,
Œe ono jest gotowe osignø ostateczny punkt kulminacyjny,
Œeby zrodziø WiarŸ ku Zachwyceniu Ko™cioa do Chway; a
Ona leŒy w tych Poselstwach! My jeste™my rzeczywi™cie na
ko§cu czasu. Mówili™my o tym, i tym podobnie, lecz teraz
przybliŒyo siŸ to ku nam. Suchajcie ich! O, tak! Tutaj jest
jedno! To siŸ zgadza!
Czerwone ™wiato, jak powiedziaem, ono zaatwia t
sprawŸ! To wszystko. Czerwone ™wiato mówi wam, kto jedzie.
NiezaleŒnie od tego, co mówi ktokolwiek inny, chodzi o to, co
mówi czerwone ™wiato. MoŒecie mieø rzeczywi™cie korek w
ruchu drogowym, jeŒeli nie _ jeŒeli nie zwaŒacie na czerwone
™wiato. Tam musi byø jaki™ absolut. O, tak!
Tak samo w wypadku Ko™cioa, musi istnieø jaki™ Absolut.
Dla ludzi w ko™ciele _ wy musicie mieø swój absolut. Lecz
dzisiaj kaŒdy ko™ció ma swój wasny absolut. Rozumiecie? Oni
nie chc wziø^
My bapty™ci wierzymy w to!”
My metody™ci wierzymy w to!”
My prezbiterianie wierzymy w to!”
My zielono™witkowcy wierzymy w to!”
34
MÓWIONE S~OWO
To jest w porzdku, lecz dlaczego nie przyjmujecie reszty z
Niego? Jak siŸ ma sprawa z reszt z Niego?
My bapty™ci wierzymy w zanurzenie.”
To jest dobre. Ale co w takim razie z Chrztem Duchem
šwiŸtym? Co z mówieniem jŸzykami? Co z darami
uzdrawiania? Co z prorokowaniem?
O, nie! My nie wierzymy temu; to byo dla innego wieku.”
O, czowieku!
Zielono™witkowcy, wy mówicie: OtóŒ, my wierzymy w
mówienie obcymi jŸzykami na potwierdzenie.”
Oczywi™cie, mówienie obcymi jŸzykami jest w porzdku,
lecz to jeszcze cigle nie jest potwierdzeniem. Wielu ludzi
mówi w jŸzykach (to prawda), ale oni dochodz tylko po tyle.
Diabe moŒe podrobiø kaŒdy dar, który istnieje, kaŒdy dar,
który jest w Biblii.
Pawe powiedzia: Choøbym mówi jŸzykami ludzkimi i
anielskimi; choøbym wyda moje ciao na spalenie jako ofiarŸ;
choøbym sprzeda wszystkie moje majŸtno™ci, aby nakarmiø
biednych, i choøbym mia wiarŸ, Œebym góry przenosi;
choøbym chodzi do seminarium i nauczy siŸ wszelkiej wiedzy,
której siŸ tam moŒna nauczyø, to cigle jestem niczym.”
Chodzi tu o OsobŸ Chrystusa. Chrystus! Przyjmij Go; ty Go
nie moŒesz przyjø bez przyjŸcia Jego Sowa. Sowo musi
przyj™ø najpierw; nastŸpnie do tego Sowa przychodzi ycie i
manifestuje to Sowo.
Czy Jezus nie powiedzia: JeŒeli ja nie czyniŸ spraw
Mojego Ojca, to Mi nie wierzcie”? On by Sowem BoŒym, które
zostao zamanifestowane. Bóg by w Chrystusie, dokonujc
pojednania, wyraŒajc Samego Siebie temu ™wiatu, kim On
by. To by _ To by Absolut. To by ten Wieczny Absolut.
Zatem, wy mówicie: Czy to jest ten Wieczny, bracie
Branham?” To by! Co w takim razie dzisiaj?”
Jezus powiedzia: Kto wierzy we Mnie, sprawy, które Ja
czyniŸ, i on czyniø bŸdzie” _ ten sam Absolut. W porzdku!
KaŒdy ma swój wasny absolut. O, moi drodzy! Jest to
dokadnie tak samo, jak byo w dniach SŸdziów: kaŒdy
czowiek czyni to, co byo jego zdaniem wa™ciwe. W dniach
SŸdziów kaŒdy czowiek mia swój wasny _ swój wasny
absolut. On czyni po prostu to, co chcia czyniø, a tak samo
jest równieŒ dzisiaj. KaŒdy czyni to, co uwaŒa za wa™ciwe.
NuŒe, czy wiecie, dlaczego oni tak postŸpowali w czasie
SŸdziów? MoŒe to bŸdzie trochŸ szokujce. Lecz oni tak czynili
w czasie SŸdziów dlatego, bo nie mieli w tym czasie proroka,
do którego by przyszo Sowo Pa§skie, wiŸc kaŒdy czowiek
móg czyniø to, co chcia, wedug swego widzimisiŸ.
ABSOLUT
35
A dokadnie to dzieje siŸ wa™nie dzisiaj. My nie mamy
proroka w tym czasie denominacji, lecz Bóg nam go obieca.
Widzicie, rozumiecie? On go obieca. W ostatecznych dniach
On wzbudzi i po™le znowu Eliasza na scenŸ, i on obróci serca
dzieci z powrotem do wiary ojców _ z powrotem do
oryginalnego Wylania Ducha šwiŸtego. Wy wiecie, Œe On to
powiedzia!
I ja wiem, Œe bŸdziecie siŸ powoywaø na to, co On uczyni
wówczas Janowi (tam w ew. Mateusza, 11. rozdzia i 6. werset,
my™lŸ, Œe to tam jest), kiedy oni powiedzieli: Co ty my™lisz,
kim by ten czowiek, ten Jan?”
On powiedzia: JeŒeli to moŒecie przyjø, to jest on, o
którym byo mówione: Oto Ja posyam Mojego posa§ca przed
obliczem Moim.’” To jest Malachiasz 3, nie Malachiasz 4. Lecz
pamiŸtajcie, gdyby to by Malachiasz 4, to Sowo by zawiodo,
bo On powiedzia, Œe wa™nie w tym czasie cay ™wiat zostanie
spalony, a sprawiedliwi bŸd siŸ przechadzaø po prochach
niegodziwców. NuŒe! Nie pomieszajcie tego, bracia; zostawcie
Je mówiø dokadnie to, co Ono mówi. To siŸ zgadza. On to
obieca w ostatecznych dniach i bŸdzie to wa™nie w ich
™rodku.
Przypomnijcie sobie, kiedy byli SŸdziowie, kaŒdy czowiek
postŸpowa w ten sposób, jak chcia. Nie byo nikogo _ Œaden
czowiek nie móg oŒywiø to Sowo. Nie byo wówczas proroka.
Sowo Pa§skie przychodzi zawsze do proroka (to siŸ zgadza), a
on jest zawsze znienawidzony. Jest tylko maa grupa, która go
miuje! A^ Rozumiecie? Lecz ja chcŸ powiedzieø, Œe zawsze
tak byo.
Bóg nie zmienia Swej taktyki; On tego nie moŒe uczyniø,
bŸdc Bogiem. JeŒeli Bóg powie kiedykolwiek co™ albo uczyni
co™, On tak musi uczyniø i nastŸpnym razem. Kiedy nastanie
taki kryzys, a On nie postŸpuje po raz drugi w ten sposób, jak
postŸpowa po raz pierwszy, to po raz pierwszy postŸpowa
bŸdnie. A kto bŸdzie zarzuca Bogu, Œe postŸpowa bŸdnie?
Kim ty jeste™, Œe moŒesz przypisywaø Bogu grzech? Dlatego
wa™nie Jezus powiedzia: Kto z was moŒe Mi zarzuciø
grzech?”
Czym jest grzech? Niedowiarstwem. Kto nie wierzy, juŒ
jest potŸpiony.”
Kto z was moŒe Mi pokazaø, Œe ja nie wypeniem
wszystkiego, co powinien czyniø Mesjasz?” Rozumiecie? Nikt
nie powiedzia ani sowa. On by _ Mesjasz by Prorokiem i On
udowodni, Œe On nim by. Oni nie mieli proroka od setek lat,
od czasu Malachiasza, a tutaj On wystpi na scenie. On by
mistycznym dla ludzi i kamieniem obraŒenia dla ich ko™cioa,
bo On powiedzia: Oto kadŸ w Syjonie Kamie§ WŸgielny,
kosztowny Kamie§, wypróbowany, o, i kamie§ obraŒenia.
36
MÓWIONE S~OWO
(Tak!) Lecz ktokolwiek uwierzy w Niego, ten nie bŸdzie
zawstydzony.” To siŸ zgadza. Tam On by. A oni^ Zupenie
dokadnie wypeni Pismo. Lecz ci, którzy Mu uwierzyli, mieli
Absolut.
Prosta Marta, kiedy ona zobaczya ~azarza wychodzcego
z grobu, ona wiedziaa, Kim on by. Nawet zanim On to
uczyni, ona bya o tym absolutnie przekonana: Ja wierzŸ, Œe
Ty jeste™ Synem BoŒym, który mia przyj™ø na ™wiat. Nawet
teraz, choø mój brat umar, powiedz tylko sowo; Bóg to
uczyni.” Amen! Ona bya tego absolutnie pewna. To siŸ zgadza.
Kiedy to powiedziaa, a ona to my™laa ze swego serca, On
powiedzia: Gdzie go pogrzebali™cie?”
Odrzeka: Chod› i zobacz.”
On tam sta majc wizjŸ, bo On powiedzia: Ja nie czyniŸ
niczego, póki Mi tego Ojciec najpierw nie pokaŒe.” (Jan 5, 19.)
Posali po Niego, kiedy odszed z domu ~azarza. Oni
posali po Niego, Œeby przyszed i modli siŸ. On wiedzia, Œe
~azarz umrze; i po pewnym czasie On rzek: Nasz przyjaciel
~azarz ™pi.”
Oni rzekli: On powraca do zdrowia!”
On powiedzia: On umar; i radujŸ siŸ, Œe tam nie byem,
ze wzglŸdu na was.” (Oni by go prosili, Œeby siŸ za niego
modli.) Potem on szed z powrotem i powiedzia: Lecz Ja go
pójdŸ wskrzesiø.” O, moi drodzy! Nie: Ja tam pójdŸ i
zobaczymy, co bŸdŸ móg zrobiø.” Ja go pójdŸ wskrzesiø.”
Dlaczego? Ojciec Mi juŒ po prostu pokaza, co mam czyniø.”
Uda siŸ do grobu. Sta tam MŸŒczyzna; sta tam Bóg w
ciele, który móg powiedzieø do tego kamienia: Rozpadnij
siŸ!” i on by siŸ rozpad; lecz On powiedzia tym niewiastom,
tym biednym zwykym niewiastom, tym zwykym modym
niewiastom: Usu§cie ten kamie§!”
Ty równieŒ musisz co™ uczyniø. Rozumiesz? I oni odwalili
ten kamie§; i zrobio siŸ im mdo, on juŒ tak cuchn. A On tam
sta. O, moi drodzy! WidzŸ Go, jak wyprostowa swoje nieduŒe
wte ciao, (bowiem Biblia mówi, Œe nie byo na Nim Œadnej
piŸkno™ci, czemu by™my Go poŒdaø mieli; nie byo na Nim
wiele do ogldania. Rozumiecie?).
Tak samo, jak Dawid. On zosta wybrany za króla, kiedy
by jeszcze modym rumianym chopcem. Rozumiecie? Wszyscy
ci wielcy, duzi mŸŒczy›ni mówili: Czy by on nie wyglda
™licznie z koron na swojej gowie?”
We› tego starszego syna” _ powiedzia Jesse.
Samuel powiedzia: Bóg go odrzuci.” Przyprowadzi do
niego wszystkich swoich synów.
On powiedzia: Czy nie masz jeszcze innego?”
ABSOLUT
37
Mamy jeszcze jednego, lecz on nie wyglda na króla.
Wiesz, on jest maym, rumianym chopcem z przygarbionymi
ramionami.”
Id›, przyprowad› go!” A kiedy on podchodzi do tego
proroka, Duch przypad na niego. On podbieg do niego z
olejem i wyla go na jego gowŸ, i rzek: To jest wasz król.” O
to chodzi! O, tak!
A Jezus tam sta z przygarbionymi ramionami, byø moŒe
zaczyna siwieø, choø On nie mia jeszcze wiŸcej niŒ trzydzie™ci
lat. (Biblia mówi, Œe On wyglda moŒe na czterdzie™ci.) ydzi
rzekli: Ty jeszcze nie masz ponad _ ponad piŸødziesit lat, a
mówisz, Œe widziae™ Abrahama?”
On powiedzia: Zanim by Abraham, Jam jest.” Moi, o,
moi drodzy! Ew. Jana 6.
Zatem, dochodzimy do tego, Œe On sta u grobu. On
wiedzia, Œe Mu to przedstawia wizja, i wiedzia, Œe siŸ to musi
staø. Odwalcie ten kamie§!” On juŒ cuchn, by owiniŸty w
prze™cierada do grobu, by martwy juŒ od czterech dni; jego
nos juŒ zapad w przecigu tego czasu.
On tam sta; wyprostowa Swoje wte ciao: Jam jest
Zmartwychwstanie i ywot! Kto wierzy we Mnie, choøby teŒ
umar, jednak Œyø bŸdzie.” PokaŒcie mi czowieka, który by
móg kiedykolwiek powiedzieø takie orzeczenie, jak to!
Ktokolwiek Œyje i wierzy we Mnie, nigdy nie umrze! Czy temu
wierzysz?”
Ona odrzeka: Tak, Panie!” ChociaŒ On j pozornie
zawiód _ kiedy Go zawezwaa, On nie przyszed; ona wezwaa
Go ponownie, a On nie przyszed. Lecz tutaj ona mówi: Ja
wiem, Œe Ty jeste™ Chrystusem, który mia przyj™ø na ™wiat.”
On powiedzia: ~azarzu, wynijd›!” A czowiek, który by
juΠcztery dni martwy^ Dlaczego? Co? Chrystus mia
Absolut. On widzia wizjŸ; ona nie moga zawie™ø. To siŸ
zgadza. Ona nie moga zawie™ø! On by absolutnie pewny.
TakŒe Marta bya absolutnie pewna! Gdyby Mu moga daø
poznaø swoj wiarŸ w Niego _ czym On by, ona by otrzymaa
to, o co prosia! Racja! Tutaj go oni mieli _ Absolut; to siŸ
czyo ze Sowem i o to chodzio.
Dzisiaj kaŒdy czowiek czyni to, co jego zdaniem jest
dobre, poniewaΠnie ma proroka.
Przypatrzcie siŸ dniom SŸdziów. Spójrzcie na to! W tych
dniach, kiedy (my™lŸ, Œe to by Eliasz lub Elizeusz, jeden z nich.
Tak!) kiedy to martwe niemowlŸ^ Niewiasta Sunamitka, ona
zrobia^
Eliasz by BoŒym mŸŒem na ten czas, nie tylko jakim™
dobrym inteligentnym nauczycielem. Patrzcie, by to stary
czowiek, który tam przychodzi. Gdyby™^ Gdyby po prostu
38
MÓWIONE S~OWO
przyszed do twych drzwi dzisiaj, prawdopodobnie by™ go
wypŸdzi. Cay naród go nienawidzi. Jezabela oraz wszyscy
pozostali nienawidzili go, poniewaΠona _ ona siedziaa w
Biaym Domu i zmuszaa wszystkie kobiety, by postŸpoway
tak jak ona; a one wszystkie wzoroway siŸ na niej, a Achab by
krŸcony _ ona krŸcia jego gow swoj moc. Dzisiaj niewiele
nam brak do tego, jest niemal tak samo; i tutaj _ tutaj to
macie. Oni mieli wszelk popularno™ø i byli tym bardzo zajŸci.
Lecz ta moda, prosta Sunamitka (nie niewiasta
Sunamitka, lecz moda _ tak, ja my™lŸ, Œe ona bya
Sunamitk), kiedy ona przysza i zobaczya, Œe ta moc bya w
Eliaszu, ona rzeka: Ja widzŸ, Œe on jest ™wiŸtym mŸŒem.” A
kiedy to dziecko leŒao martwe, ona rzeka: Osiodaj tego
mua i nie zatrzymuj siŸ!” Ona pojechaa tam do gór^ Ona
wiedziaa^ A ja lubiŸ ten sposób, w jaki ona przysza; ona
przysza do swego absolutu, do kotwicy jej duszy.
Eliasz powiedzia: Oto przychodzi Sunamitka. Ona jest
zasmucona, ale ja nie wiem, co siŸ zego wydarzyo.” (Widzicie,
Bóg nie pokazuje Swoim sugom wszystkiego, tylko to, o czym
On chce ich powiadomiø.) WiŸc on powiedzia: Jej serce jest
zasmucone, lecz ja nie wiem, dlaczego.” On rzek: Pobiegnij i
stwierd› to, Giezy, i zobacz, co siŸ stao.”
On powiedzia: Czy u ciebie wszystko w porzdku? Czy
wszystko w porzdku z twoim mŸŒem? Czy wszystko w
porzdku z twoim synem?”
Spójrzcie na ni. O, moi drodzy! O to chodzi. Ona rzeka:
Wszystko jest w porzdku.” Dlaczego? Ona przysza do swego
absolutu. Wszystko w porzdku.” I ona uklŸka^ Najpierw
upada na swe kolana, ale Giezy j podniós. To nie byo
wa™ciwe przed jego _ jego panem i podniós j; i ona mu to
zaczŸa mówiø.
NuŒe, on teraz nie mia absolutu. On wiedzia, Œe na
podstawie wizji mia moc daø jej to dzieciŸ, lecz teraz, co on
móg uczyniø? On wzi swoj laskŸ i poszed do tego pokoju _
pozamyka wszystkie drzwi i posa wszystkich innych na
zewntrz. Chodzi tam i sam po pokoju. On mia Absolut;
gdyby siŸ tylko móg z Nim skontaktowaø. Chodzi tam i z
powrotem, tam i sam po pokoju. O, moi drodzy! Odczu
bezpo™rednio, Œe co™ go dotknŸo; pooŒy siŸ na to dzieciŸ,
znowu powsta i odszed na bok. DzieciŸ siŸ trochŸ poruszyo,
zaczynao siŸ rozgrzewaø. On siŸ podniós i znowu pooŒy; nie
mia jeszcze dobrego kontaktu z Absolutem. Co to znaczy,
Panie? Co Ty powiesz, co robiø?”
Niewtpliwie, kiedy siŸ odwróci, zobaczy wizjŸ: ten may
chopczyk biega i bawi siŸ, skaka ze skakank, co™ w tym
sensie _ bawi siŸ. On siŸ rzuci na to dzieciŸ; przyoŒy swój
nos na jego nos, swoje wargi na jego wargi; a Moc BoŒa
ABSOLUT
39
wskrzesia to dzieciŸ do Œycia. Co to byo? Absolutem tej
niewiasty by prorok; Absolutem proroka by Bóg. A razem ze
Sowem: Jam jest Zmartwychwstaniem i yciem, moc BoŒ,
Stworzycielem.” ^?^ Ona podniosa znowu, to dzieciŸ.
Oczywi™cie! KaŒdy czowiek postŸpowa w swój wasny
sposób dlatego, Œe oni nie mieli proroka, do którego by
przyszo Sowo Pa§skie. Brakowao Sowa i proroków w owym
czasie.
O, ja to widziaem w czasie mego nawrócenia, w tym
czasie, kiedy wówczas Œyli™my. RadujŸ siŸ bardzo, Œe Bóg
uchwyci mnie, zanim to uczyni ko™ció. Ja bym by
prawdopodobnie bezwierc (o, tak!), ja _ w caym tym
zbiorowisku zamieszania i wszystkiego. OtóŒ, przyjd› i
przycz siŸ do nas. A jeŒeli nie, dobrze, moŒesz wziø swój list
uwierzytelniajcy i przyczyø siŸ do kogo™ innego.” Och!
Czy nie przyniesiesz swego listu do naszej wspólnoty?”
Ja wierzŸ tylko w jeden list uwierzytelniajcy; mianowicie
gdy Chrystus zapisze twoje imiŸ w Barankowej KsiŸdze ycia.
To jest ten jedyny, który trwa wiecznie.
Gdy widziaem wszystkie denominacje^ Moi przodkowie
byli Irlandczykami i byli dawniej katolikami, a widziaem, Œe
to byo zepsute i zgnite. Udaem siŸ do pewnego
denominacyjnego ko™cioa tutaj w mie™cie; oni mówili: O, my
jeste™my drog, prawd i ™wiatem; my to wszystko mamy.”
Udaem siŸ do innego ko™cioa w New Albany. O, moi
drodzy! Tamci ludzie nie wiedz, o czym mówi.”
Katolicy mówi: Wy siŸ mylicie.”
Ja pomy™laem: O, moi drodzy!”
Bawiem siŸ z modym lutera§skim chopcem i pomy™laem
_ mody Niemiec luteranin; podszedem do niego i zapytaem:
Gdzie chodzisz do ko™cioa?”
Ja chodzŸ do tego ko™cioa.”
Udaem siŸ tam i stwierdziem, Œe oni mówi, Œe oni s t
drog. I udaem siŸ do brata Dale, do Baptystów Emanuela
albo Pierwszych Baptystów; oni mówi: To jest ta droga.”
Potem poszedem do irlandzkiego ko™cioa, a oni mówi:
Lecz to jest ta droga.”
O, moi drodzy! Jestem tak popltany; ja nie wiem, co mam
robiø. Lecz pragnŸ siŸ dowiedzieø prawdy!” Nie wiedziaem, co
mam robiø, nie wiedziaem, jak mam pokutowaø. Napisaem
list. Pomy™laem sobie: Widziaem Go w lasach.” Napisaem
Mu list; powiedziaem:
Drogi Panie,
40
MÓWIONE S~OWO
Ja wiem, Œe Ty przechodzie™ t ™cieŒk tutaj, bo ja
siedziaem tutaj polujc na wiewiórki. Ja wiem, Œe Ty
przechodzie™ wokoo i ja wiem, Œe Ty jeste™ tutaj. Ja
Ci chcŸ^ Ja Ci pragnŸ co™ powiedzieø^”
Pomy™laem sobie: NuŒe, zaczekaj chwileczkŸ. Ja _ ja
przecieŒ nikogo nie widziaem. Ja nie^ PragnŸ mówiø do
nich; ja _ ja chcŸ rozmawiaø z nimi. Ja _ ja chcŸ rozmawiaø z
Nim.” Pomy™laem sobie: Hm, ja nie wiem, jak to mam
zrobiø.”
Poszedem do szopy i uklŸknem; bya tam woda, wilgoø, a
by tam stary wóz i by cay rozbity. I powiedziaem: My™lŸ, Œe
widziaem obraz^ My™lŸ, Œe zoŒyli rŸce w ten sposób,” i
uklŸknem. I rzekem: No, co teraz powiem?” Powiedziaem
sobie: MuszŸ to uczyniø w pewien sposób, a ja nie wiem jak.
Ja wiem, Œe istnieje sposób, jak siŸ zbliŒyø do czegokolwiek, a
ja nie^”
Powiedziaem (zoŒyem moje rŸce ot tak) i powiedziaem:
Drogi Panie, pragnŸ, Œeby™ Ty przyszed i rozmawia ze mn
przez chwilŸ. Ja Ci chcŸ powiedzieø, jak bardzo jestem zy.”
(Trzymaem moj rŸkŸ ot tak.) Suchaem. Ludzie mówili^
Bóg mówi do mnie, a ja wiedziaem, Œe On mówi, bo ja Go
syszaem, kiedy byem jeszcze dzieckiem. Mówi mi, Œebym nie
pi i inne rzeczy. On mi nie odpowiedzia.
Powiedziaem sobie: MoŒe miaem zoŒyø rŸce ot tak.”
Powiedziaem wiŸc: Drogi Panie, ja _ ja nie wiem dokadnie,
jak to mam uczyniø, lecz ja _ ja ufam, Œe Ty^ Czy mi Ty
pomoŒesz?”
A kaŒdy kaznodzieja mówi mi, abym przyszed i
przyczy siŸ do nich i powstawali, i mówili, Œe przyjŸli Jezusa
Chrystusa, i oni wierzyli, Œe Jezus Chrystus jest Synem BoŒym.
Diabli wierz w to samo, pomy™laem wiŸc: Ja _ ja muszŸ
mieø co™ lepszego niŒ to.” Siedziaem tam wiŸc w ten sposób.
Czytaem miejsce, gdzie Piotr i Jan przechodzili przez
bramŸ zwan PiŸkn, a by tam czowiek, który by kalek juŒ
z ona swojej matki. Powiedzia: Srebra i zota nie mam, lecz
co mam^” O, wiedziaem, Œe tego nie mam.
Próbowaem wiŸc stwierdziø, jak to mam zrobiø; ja nie
wiedziaem, jak siŸ mam modliø. ZoŒyem moje rŸce; potem siŸ
pooŒyem, ot tak. Oczywi™cie, potem przyszed na scenŸ szatan
i powiedzia: Widzisz? Ty czekae™ zbyt dugo. Masz juŒ
dwadzie™cia lat; teraz juŒ nie trzeba tego próbowaø. Ty
czynie™^”
Potem siŸ cakiem zaamaem i zaczem pakaø. A potem,
kiedy siŸ rzeczywi™cie zaamaem, powiedziaem: Ja bŸdŸ
mówi. Choø Ty nie mówisz do mnie, ja bŸdŸ mówi do Ciebie
mimo wszystko.” Powiedziaem wiŸc: Ja nie jestem dobry;
ABSOLUT
41
wstydzŸ siŸ samego siebie! Panie BoŒe, ja wiem, Œe Ty mnie
gdzie™ usyszysz. Ty mnie syszysz, wstydzŸ siŸ sam za siebie;
wstydzŸ siŸ, Œe zaniedbaem Ciebie!”
Mniej wiŸcej w tym czasie spojrzaem do góry i ogarnŸo
mnie dziwne uczucie. Zstpio tam šwiato, poruszao siŸ przez
to pomieszczenie i uczynio krzyŒ, ot tak; i przemówi Gos,
którego nigdy w moim Œyciu nie syszaem. Spojrzaem na Nie,
byem po prostu cay skostniay z zimna i zdrŸtwiay,
wystraszony. Nie mogem siŸ poruszyø. Staem, patrzyem na
Nie; a Ono odeszo.
Powiedziaem: Panie, ja _ ja nie rozumiŸ Twego jŸzyka.”
Powiedziaem: JeŒeli Ty nie moŒesz mówiø w moim jŸzyku, a
ja _ ja nie rozumiŸ Twego^ A jeŒeli Ty mi przebaczye™, ja
wiem, Œe powinienem byø zaliczony tam w tym krzyŒu, gdzie™
_ moje grzechy powinne znajdowaø siŸ na nim. A jeŒeli _ a
jeŒeli Ty przebaczye™ mi, proszŸ, przyjd› jeszcze raz i mów w
Twoim wasnym jŸzyku. Na podstawie tego to poznam, skoro
Ty nie moŒesz mówiø w moim jŸzyku.” Powiedziaem: ProszŸ,
pozwól, Œeby Ono przyszo jeszcze raz.”
I Ono tam znowu byo. O, moja dobroø! Tam otrzymaem
Absolut. Amen! O, tak! Odczuwaem, jakby ciŸŒar czterdziestu
ton zosta zdjŸty z moich bark. Chodziem po tym chodniku z
desek i nawet siŸ nie dotykaem ziemi.
Matka powiedziaa: Billy, ty jeste™ taki nerwowy.”
Ja powiedziaem: Nie, mamo, ja nie wiem, co siŸ stao.”
Byy tam wówczas tory kolejowe; ja biegem wzduŒ torów
kolejowych, wyskakiwaem w powietrze ile tylko potrafiem.
Nie wiedziaem, jak wyadowaø moje uczucia. O, gdybym
wiedzia, jak mam krzyczeø! Ja krzyczaem, lecz w mój wasny
sposób. Rozumiecie?
Co to byo? Ja zakotwiczyem moj duszŸ w Przystani
Odpocznienia. To przynioso rozwizanie; to by mój Absolut.
Wówczas co™ znalazem, nie co™ mitycznego, jak™ ideŸ. Ja
rozmawiaem z MŸŒczyzn. Rozmawiaem z tym MŸŒczyzn,
który mi powiedzia, abym nigdy nie pi, nie pali, ani nie
czyni czegokolwiek, co by mnie zanieczy™cio _ nie zadawa
siŸ z kobietami, i tak dalej; poniewaŒ kiedy bŸdŸ starszy,
bŸdzie dla mnie pewne dzieo do wykonania. Nawizaem
kontakt z Nim, nie z ko™cioem; nawizaem kontakt z Nim _ z
Nim! O, tak! To by On.
Podobnie jak ten czowiek tutaj z tych Kiwanis” albo z _
on mówi niedawno^ Zaraz po pierwszej wojnie ™wiatowej
(brat Funk, stojcy tam, by wtedy Œonierzem) _ on mówi, Œe
by^ (Jest to poniekd _ brzmi to trochŸ jak Œart. Tutaj nie
ma miejsca na Œarty, lecz oto, co on powiedzia. On by tutaj w
New Albany.) On powiedzia: Kapitan zabra nas na dwór i
rzek: Cay ten kraj tam jest oblŸŒony przez Japo§czyków.
42
MÓWIONE S~OWO
Jutro tam wejdziemy, chopcy; musimy go zajø.’ On rzek:
PamiŸtajcie, chopcy, wielu z was, którzy tutaj dzisiaj stoicie,
nie bŸdzie juŒ tutaj jutro. Oni tutaj jutro juŒ nie bŸd. My tam
wejdziemy, wcze™nie rano, gdy zacznie ™witaø.’ On powiedzia:
Teraz udajcie siŸ kaŒdy do swej wasnej religii.’”
Ten czowiek powiedzia: A ja nie miaem Œadnej religii.”
I powiedzia: Ja powiedziaem^” Powiedzia: Staem tam,
a wszyscy pozostali^” Powiedzia: Oto przychodzi kapelan,
poszed w tym kierunku; protestanci poszli w t stronŸ, a ydzi
poszli w t stronŸ, a katolicy poszli w tamt stronŸ ze swoim
kapelanem.” Powiedzia: Ja tam staem.”
I powiedzia: Komendant oficer powiedzia mi: Chopcze,
raczej siŸ udaj do swojej religii.’”
On odrzek: Ja nie mam Œadnej.”
On rzek: Raczej sobie któr™ poszukaj, bowiem niebawem
bŸdziesz potrzebowa któr™; jestem tego pewien.”
I powiedzia, Œe mniej wiŸcej w tej chwili zobaczy pewn
grupŸ, przechodzc wokoo, a byli to katolicy. Powiedzia, Œe
podszed do nich i powiedzia temu ksiŸdzowi: Czy by™ mi
móg daø trochŸ religii?”
A on powiedzia: Chod›!”
Powiedzia: On wszed do ™rodka i zrobi ze mnie
katolika.” (A tam, w New Albany by John Howard, a siedziaa
tam grupa rzeczywistych wiernych katolików, wiecie, kiedy to
opowiada ten czowiek.) I on powiedzia: NastŸpnego dnia w
tej bitwie^” On opowiada o tym, o, jakie to byo i
powiedzia (on jest duŒym, rosym mŸŒczyzn, wiecie) _ i
powiedzia, Œe oni siŸ dostali do walki wrŸcz. I oni po prostu
atakowali noŒami, krzyczeli i ciŸli, i kiereszowali. Powiedzia,
Œe szyki siŸ pomieszay i oni siŸ dostali wprost miŸdzy siebie.
Japo§czycy pozwolili im wej™ø prosto do tego, ot tak, a te
wielkie, stare karabiny maszynowe jazgotay z kaŒdej strony _
bya to walka wrŸcz.
Powiedzia: Nagle upadem jak dugi w ten^” I rzek:
Wszyscy krzyczeli i bili siŸ dalej, czowiek nie sysza samego
siebie.” Powiedzia: Tutaj jest krew.” On rzek: Spojrzaem,
a bya to moja krew!” Powiedzia: Spojrzaem tutaj. Miaem
dziurŸ w moim boku.” On rzek: Bya to moja krew.” Rzek:
Ja^ Wy wiecie, ja^ ja^ ja^
A prawdziwy^ Przyjacielu, katoliku, ja to teraz mówiŸ
tylko po to, aby siŸ za™miaø. Lecz prawdziwy, wierny katolik
powiedzia: Czy powiedziae™: Zdrowa™ Mario’?”
On odrzek: Nie, panie!” Powiedzia: To bya moja krew.
Nie chciaem Œadnej sekretarki. Powiedziaem: Ja chcŸ mówiø
z gównym MŸŒem.’” Powiedzia: To bya _ to bya moja
krew.”
ABSOLUT
43
Ja my™lŸ, Œe mniej wiŸcej tak jest. O, tak! W ten sposób siŸ
to dzieje. My musimy mieø kotwicŸ duszy _ Absolut.
Nie miaem czasu dla Jego sekretarki” _ powiedzia on _
chciaem rozmawiaø z Nim.”
I o to chodzi, bracie. Kiedy czowiek przychodzi do
Chrystusa, ty nie chcesz wziø sowa jakiego™ kaznodziei,
sowa jakiej™ sekretarki albo co™ innego jeszcze. Wy
protestanci, nie bierzcie tego, tamtego lub owego. Id›cie do
tego Absolutu, dopóki nie zostaniecie zakotwiczeni w nim
przez znowuzrodzenie _ narodzicie siŸ na nowo i zostaniecie
napenieni Duchem šwiŸtym i ujrzycie BibliŸ zamanifestowan
w pokorze i w mio™ci w waszym Œyciu. O, potem to jest wasz
Absolut. O, tak!
Czytam w Sowie, przy czym On jest Sowem. Kiedy
niemiecki ko™ció powiedzia: Jest to tak,” a metody™ci oraz
bapty™ci i katolicy^ Lecz ja czytam w Sowie, gdzie On
powiedzia: Na tej skale zbudujŸ Mój Ko™ció, a bramy pieka
nie przemog Go.”
Suchajcie teraz, kiedy ko§czŸ. NuŒe, protestant mówi^
OtóŒ, katolik mówi, Œe On go zbudowa na Piotrze. Ty jeste™
Piotr, a na tej skale^” Nie, On nigdy! Gdyby tak byo, zaraz
by to wpado do odstŸpstwa. Oni to zbudowali na czowieku.
Co On uczyni?
Protestanci mówi, Œe On go zbudowa na Samym Sobie.
Nie! On tego nie uczyni! On go nie zbudowa na Samym Sobie.
Co On uczyni?
Co mówi _ Co mówi ludzie, za Kogo Mnie, Syna
Czowieczego, uwaŒaj?”
I niektórzy rzekli: Ty jeste™ Eliaszem, albo MojŒeszem.”
On powiedzia: Lecz co wy mówicie?”
Piotr powiedzia: Ty jeste™ Chrystusem, Synem yjcego
Boga.”
ZwaŒajcie teraz na te sowa. Bogosawionym jeste™,
Szymonie, synu Jonasza; ciao i krew nie objawiy ci tego (nie
nauczye™ siŸ tego u którego™ ksiŸdza; nie nauczye™ siŸ tego w
jakim™ seminarium), lecz Mój Ojciec, który jest w Niebiesiech,
objawi ci to. A na tej skale (duchowego objawienia Sowa), Ja
zbudujŸ Mój Ko™ció, a bramy piekielne nie przemog Go.”
Ja pomy™laem: Panie, o to chodzi.” Czytam tutaj dalej w
KsiŸdze Objawienia, 21. rozdz. _ 22. rozdzia, gdzie On rzek:
Ktobykolwiek (to jest kompletna rzecz) _ ktokolwiek wtrci
co™ do Niego; ktokolwiek ujmie co™ z Niego (zaprze, Œe Ono jest
prawd), wzglŸdnie ktokolwiek bŸdzie Je próbowa trochŸ
wylepszyø, wypolerowaø Je na dzisiejszy czas; ktokolwiek doda
co™ albo co™ ujmie, tak samo bŸdzie ujŸta jego czŸ™ø z KsiŸgi
ycia.”
44
MÓWIONE S~OWO
Ja powiedziaem: W takim razie to jest wszystko, Panie,
co ja potrzebujŸ _ wierzyø Temu. A w Tym _ tym krzyŒu tam,
przyszed Chrystus.” Ono jest doskonae od pocztku do ko§ca,
kaŒde sowo, które On kiedykolwiek powiedzia. We› tŸ KsiŸgŸ
do tej rŸki, a historiŸ do tej rŸki, i ono siŸ po prostu potwierdza
pod kaŒdym wzglŸdem jako doskonae. I ja powiedziaem:
Zatem, Panie, przyjmij mnie!” A gdy to uczyniem, przyjem
do mego serca Chrystusa, Ducha šwiŸtego _ mój Absolut. JuŒ
to nie jestem ja.
Byem chory pewnego razu, kiedy moja _ kiedy straciem
moj ŒonŸ; straciem moje dzieciŸ; o, straciem mego ojca,
straciem mego brata oraz moj bratow. Billy leŒa i umiera,
a ja miaem juŒ niemal odej™ø^ Chodziem drog do góry i
pakaem, chodziem do jej grobu (do jej i dzieciŸcia, a dzieciŸ
byo w jej ramionach) _ chodziem do jej grobu. Chodziem
tam do góry; pan Isler (zazwyczaj chodzi tutaj i gra, wiecie,
senator stanu Indiana) szed raz po drodze. On siŸ zatrzyma,
podbieg do mnie i obj mnie swoimi ramionami (byo to po
powodzi w 1937); on powiedzia: Gdzie idziesz, Billy? Tam do
góry?”
A ja odrzekem: Tak!”
On powiedzia: Co tam bŸdziesz robi?”
Ja odrzekem: BŸdŸ siŸ przysuchiwa starej goŸbicy.”
Powiedziaem: Siadam tam przy grobie dzieciŸcia i jej.
Przylatuje tam stara goŸbica i mówi do mnie.”
O” _ powiedzia on _ Billy!”
Ja powiedziaem: Tak! Ja syszŸ szeptanie li™ci, kiedy one
graj. One graj melodiŸ dla mnie, Panie Isler.”
On rzek: Jak melodiŸ one graj?”
Ja powiedziaem:
Istnieje kraj, znajdujcy siŸ tam za rzek,
Ten, który nazywaj sodkim na zawsze,
I tylko przez wiarŸ osigniemy tamten brzeg;
Jeden po drugim osigniemy jego bramy,
eby tam przebywaø z nie™miertelnymi.
Kiedy pewnego dnia zadzwoni w owe
Zote dzwony dla ciebie i dla mnie.”
On powiedzia: Billy, chcŸ ciŸ o co™ zapytaø.” On rzek:
Czym jest teraz dla ciebie Chrystus? Czym jest dla ciebie
Chrystus?”
Ja powiedziaem: On jest moim yciem, moim Wszystkim.
On jest wszystkim, co mam, panie Isler. On jest moim _ moim
Ostatecznym; On jest tym wszystkim, czego siŸ mogŸ uczepiø.”
Dlaczego? Co™ siŸ tam wówczas wydarzyo.
Na tej skale^
45
ABSOLUT
Powiedzia: Widziaem ciŸ staø tutaj na rogu i gosiø tak,
aŒ siŸ wydawao, Œe padniesz martwy. Widziaem, jak chodzie™
caymi godzinami w nocy, tam i sam po ulicach i odwiedzae™
chorych, którzy ciŸ zawezwali. A gdy On zabra twoj wasn
ŒonŸ i twoje wasne dzieciŸ, to ty Mu cigle suŒysz?”
Ja odrzekem: Choøby mnie zabi, ja Mu jednak ufam.”
Dlaczego? Moja Kotwica trzyma tam wewntrz za zason;
ja mam Absolut. Ja siŸ przywizaem do Jego Sowa, a Jego
Sowo mnie trzymao. On jest moim Absolutem. Stwierdziem,
Œe wszystkie inne rzeczy mog zawie™ø, lecz Chrystus nie moŒe
zawie™ø.
Absolutem katolickiego ko™cioa jest papieŒ; protestanci
maj swoich biskupów i swoje wyznania wiary, i swoich
naczelnych nadzorców, lecz ja, tak jak Pawe^
Macie swoje oówki? Zanotujcie sobie co™! W^ Pawe
powiedzia w Dziejach Apostolskich, w 20. rozdziale, 24.
werset: WszakŒe ja na nic nie dbam.”
O, niech sobie maj wyznania wiary; moŒecie mieø, co
tylko chcecie, wszakŒe ja nie dbam o Œadn z tych rzeczy!
Moja dusza kotwiczy w przystani odpocznienia
ebym juŒ nie Œeglowa po burzliwych morzach.
(Nie wiem, gdzie wy zdŒacie, t czy ow drog)
Burza moŒe mknie nad dzik burzliw gŸbi,
(Wszyscy juŒ moŒe zawrócili)
Lecz w Jezusie jestem bezpieczny na zawsze.”
Tak! Nie dbam na Œadn z tych rzeczy, poniewaŒ jestem
przywizany do Kotwicy.
O, odkd spotkaem Jego” _ powiedzia Pawe _ na tej
drodze, zostaem przywizany do Kotwicy. On mnie zawróci;
On zacz mnie prowadziø z powrotem.” Przypominacie sobie,
Pawe równieŒ naleŒa do organizacji (do najwiŸkszej w kraju),
lecz on siŸ przywiza do Absolutu.
Suchajcie! PragnŸ wam co™ powiedzieø. On mia pewien
cel w tym, Œe mnie zbawi; On mia pewien cel, dlaczego ciŸ
zbawi. A ja jestem zdecydowany, dziŸki Jego woli, by to
czyniø _ nie dodawaø do Niego ani nie ujmowaø z Niego.
(Objawienie 22. 19, je™li to chcecie zanotowaø.) W porzdku!
Ktokolwiek ujmie^ Jestem zdecydowany (przygotowujŸ siŸ
opu™ciø ten zbór i wy o tym wiecie), a wiŸc jestem
zdecydowany trzymaø siŸ po prostu tej Ewangelii, jak dugo
ŒyjŸ, z pomoc BoŒ.
PamiŸtajcie! Tutaj jest aska. Byy miliony umierajcych w
grzechu, kiedy On zbawi mnie. Kim ja byem, Œe On mnie
46
MÓWIONE S~OWO
zbawi? On mia pewien zamiar, dlaczego mnie zbawi, a ja
jestem zdecydowany kontynuowaø ten zamiar. Nie martwiŸ siŸ;
byø moŒe, Œe mój koniec nastanie teraz wkrótce; lecz cokolwiek
to jest, ja jestem cigle zakotwiczony. Nie zmienio siŸ to.
Pan Isler powiedzia mi owego dnia, kiedy szedem drog
do góry, on powiedzia: Billy, czy zachowae™ swoj religiŸ we
wszystkich tych kopotach?”
Ja odpowiedziaem: Nie, panie, to ona zachowaa mnie.”
Widzicie, widzicie? Moja Kotwica trzymaa. To siŸ zgadza. Ja
jej nie zachowywaem, ona zachowaa mnie. Ja jej nie mogŸ
zachowaø; nie ma Œadnego sposobu, jak bym to móg uczyniø,
lecz ona zachowuje mnie. To siŸ zgadza.
On mia pewien zamiar zbawiajc mnie. Miliony byy w
grzechu, kiedy ja przyszedem do Niego, lecz On mnie zbawi.
Czynic tak On mia pewien zamiar. šmierø Chrystusa bya
Absolutem dla strachu z niej.
šmierø Chrystusa zaatwia t kwestiŸ. Kiedy ta pszczoa
™mierci ukua Go i wbia to Œdo^ Wy wiecie, pszczoa _
owad, który ma Œdo, jeŒeli on kiedykolwiek wbije to Œdo do
_ dostatecznie gŸboko, to kiedy odlatuje, to Œdo zostanie z
niego wyrwane. šmierø miaa zawsze Œdo.
šmierø miaa zawsze Œdo, a pewnego dnia, kiedy szed na
GolgotŸ, skay siŸ trzŸsy, a krew bryzgaa na te skay^ Gdy
ona zbroczya ten brud na Golgocie _ gdy szed na GolgotŸ,
tylna czŸ™ø krzyŒa zostawiaa za nim krwawe ™lady tego
wtego idcego ciaa, maszerujcego tam (oni Go biczowali i
tukli, kiedy On wchodzi na to wzgórze); lecz On mia Absolut.
On wiedzia, gdzie stoi, bowiem Dawid powiedzia w Sowie
BoŒym: Nie dopuszczŸ, aby Mój ™wiŸty oglda skaŒenie; ani
nie zostawiŸ Jego duszy w piekle.”
On wiedzia, Œe skaŒenie zaczyna siŸ po siedemdziesiŸciu
dwóch godzinach; On powiedzia: Zburzcie t ™wityniŸ, a Ja
j za trzy dni na nowo wzniosŸ.” On mia Absolut!
On tam wstŸpowa na wzgórze z plwocinami urgajcych,
plwocinami pijanych Œonierzy, którzy Mu zawizali szmat
twarz i uderzali Go po gowie, i mówili: Ty jeste™ prorokiem,
powiedz nam, kto ciŸ uderzy!” On tam szed na to wzgórze w
ha§bie i nieasce, Œeby zostaø _ zewleczono z Niego Jego
odzienie, wzgardzono i zha§biono, i powieszono na krzyŒu
przed lud›mi, nagiego; umiera na skutek haniebnej kary
™mierci rzymskiej wadzy _ Czowiek, który nie uczyni nic
zego.
Pewnego razu opowiadano legendŸ, Œe Maria Magdalena
wybiega i woaa: Co On zrobi? Uzdrawia waszych chorych,
wskrzesza umarych, i przyniós wyzwolenie dla tych, którzy
byli w niewoli. Co On zrobi?”
ABSOLUT
47
A kapan uderzy j po ustach, aŒ jej cieka krew i rzek:
Czy chcecie suchaø j, czy waszego najwyŒszego kapana?” O,
ten denominacyjny ™wiat; to jest cae to przekle§stwo. O to
chodzi. Tutaj to macie.
I oni Go tam wiedli. Lecz kiedy On wstŸpowa na pagórek,
wlokc^ Diabe mia zawsze wtpliwo™ci, czy to jest On.
Powiedzia: Je™li jeste™ Synem BoŒym, zamie§ te kamienie na
chleb. Twierdzisz, Œe potrafisz czyniø cuda. Je™li jeste™ Synem
BoŒym, rozkaŒ tym kamieniom, aby siŸ stay chlebem.”
Ten sam stary diabe Œyje dzisiaj. To siŸ zgadza. Je™li
jeste™ boskim uzdrowicielem, tutaj jest stary Jan Taki-i-taki,
siedzi tutaj na rogu; ja wiem, Œe jest kalek; uzdrów go!” Czy
nie wiecie, Œe to jest ten sam stary diabe?
Jezus powiedzia: Ja czyniŸ tylko^” Patrzcie! On
przechodzi koo sadzawki w Betesda, gdzie leŒao tysice
uomnych, ™lepych, chromych i usychajcych, a podszed do
czowieka, który potrafi chodziø. On siŸ potrafi poruszaø;
moŒe leŒa na ziemi zoŒony chorob. Cokolwiek to byo, byo
to juŒ zastarzae (on to juŒ mia trzydzie™ci osiem lat.) On
powiedzia: Kiedy ja wchodzŸ do sadzawki, kto™ wstŸpuje
przede mn.” On potrafi chodziø. On zostawi wszystkich,
którzy tam leŒeli, a podszed tylko do tego jednego i uzdrowi
go. Dlaczego?
On rzek, Œe On wiedzia, iŒ on by w tym stanie. Potem Mu
powiedzieli _ zadali Mu pytanie, kiedy Go znale›li. (ew. Jana
5.) On powiedzia: ZaprawdŸ, zaprawdŸ powiadam wam, Syn
nie moŒe nic uczyniø Sam z Siebie, tylko to, co widzi czyniø
Swego Ojca^” Tam by Jego Absolut. To jest cigle Absolut.
Staem tam w Finlandii owego dnia, a ten may chopczyk
tam leŒa, a ja chodziem koo niego; leŒa tam martwy. (By
martwy juŒ pó godziny. Czytajcie o tym w ksiŒce.) Ja
zaczem odchodziø; jakby kto™ pooŒy na mnie swoje rŸce.
Odwróciem siŸ; pomy™laem: Co to byo?” I spojrzaem
znowu. Pomy™laem sobie: Czekaj, chwileczkŸ!” Zajrzaem na
tyln kartkŸ do notatek w Biblii: I stanie siŸ, Œe may
chopiec, okoo dziewiŸcioletni^ On zostanie u™miercony
samochodem. BŸdzie tam dugi pas drzew szpilkowych, skay
nakadajce siŸ na siebie, jak dachówki; rozbity samochód
bŸdzie leŒa na poprzek drogi. On bŸdzie mia ubrane dugie
po§czochy _ tak wysokie, przystrzyŒon czuprynŸ; a jego mae
oczy bŸd wywrócone do tyu; ko™ci w jego ciele bŸd
poamane.
Popatrzyem i pomy™laem: O, BoŒe!”
Powiedziaem: Stójcie wszyscy cicho!” (By tam równieŒ
burmistrz miasta.) Powiedziaem: Je™li ten chopiec nie stanie
na swoich nogach w cigu dwu minut, to jestem faszywym
48
MÓWIONE S~OWO
prorokiem. MoŒecie mnie wypŸdziø i wygnaø z Finlandii.”
Oczywi™cie! Lecz je™li on powstanie, powinni™cie oddaø wasze
Œywoty Chrystusowi.” To siŸ zgadza. Oni stali cicho.
Powiedziaem: Niebia§ski Ojcze, Ty powiedziae™ przed
dwoma laty tam za morzem, Œe ten may chopczyk bŸdzie tutaj
leŒa^”
By tam brat Moore i brat Lindsay, i inni, którzy siŸ temu
przypatrywali. I gdziekolwiek, a oni to zapisali w Biblii; i byo
tysice po caym kraju, którzy to zanotowali w swych Bibliach.
Co to byo? Absolut.
Ojciec pokaza, co siŸ wydarzy. Nie miaem Œadnych obaw,
kiedy tam staem _ Absolut. On na pewno powstanie.
Wprost tam w Finlandii, gdzie tysice ludzi przychodzio
co wieczór (i musieli nawet niektórych wyprowadziø i pozwoliø
im _ usadowiø ich indziej; wyprowadzili ich, a na ich miejsce
posadzili kogo™ innego); on tam sta z^ Wszyscy ci ludzie
mnie kochali i oni widzieli, Œe siŸ dziay uzdrowienia, lecz tutaj
by chopiec, który tam leŒa martwy. Co byo tym Absolutem?
Wizja. Ja czyniŸ to, co mi poleci czyniø Ojciec. Kto wierzy we
Mnie, sprawy, które ja czyniŸ i on czyniø bŸdzie.” Oto wasz
Absolut.
Powiedziaem: šmierci, nie moŒesz go juŒ duŒej trzymaø;
Bóg przemówi! Odejd› std; oddaj go z powrotem!” I ten may
chopiec powsta i rozglda siŸ wokoo ot tak. Ludzie zaczŸli
mdleø i tym podobnie.
Tam to jest, napisane wprost tam a podpisa to burmistrz
miasta oraz publiczny notariusz. To siŸ zgadza! Co to jest?
Absolut. Jezus Chrystus jest tym samym wczoraj, dzisiaj i na
wieki. Czy to nie jest ten sam Bóg, który zatrzyma t niewiastŸ
z Nain, kiedy niesiono jej zmarego syna?
Gdy wówczas kto™ umar, oni go zaraz pooŒyli do grobu;
nie zostawiali go duŒej leŒeø; pooŒyli go do grobu. Oto jest
Jezus Chrystus _ ten sam wczoraj, dzisiaj i na wieki. Tak!
Spójrzcie, jak tam w Meksyku, gdy to niemowlŸ (niektórzy
z was znajduj siŸ tutaj _ siedz tutaj), a to niemowlŸ (lekarz
podpisa orzeczenie; napisali to w biuletynie chrze™cija§skich
biznesmenów), to niemowlŸ umaro rano o dziewitej, a to
stao siŸ o dziesitej wieczorem owego dnia. A ta moda
niewiasta nie daa siŸ pocieszyø. Billy tam sta, mój syn,
próbowa j powstrzymaø, i on mia^ OtóŒ, oni _ sdzŸ, Œe
oni tam mieli dwustu od›wiernych, którzy tam stali; a ona
przedostaa siŸ pomiŸdzy nimi. Poprzedniego wieczora ten
™lepy czowiek otrzyma swój wzrok i ona to wiedziaa. (Ona
bya katoliczk.) Lecz w ko§cu powiedziaem: Id›, bracie
Moore, i módl siŸ za ni, poniewaŒ to niemowlŸ^” Pada
deszcz, lao jak z cebra, a oni tam stali juΠod wczesnego rana
ABSOLUT
49
(na dworze w tej wielkiej arenie dla korridy.) A ja
powiedziaem^ (Spuszczono mnie tam na powrozach, Œebym
siŸ móg dostaø na to miejsce; byem tam tylko trzy wieczory.)
Staem tam i powiedziaem: Jak juŒ mówiem^”
(przemawiaem) i spojrzaem; zobaczyem wprost przed sob
niemowltko _ mae meksyka§skie dzieciŸ, bez zŸbów,
siedzce tam po prostu i ™miejce siŸ na mnie _ tutaj, wprost
przede mn. Ja powiedziaem: ChwileczkŸ, bracie Moore,
przyprowad›cie j tutaj.” O, Absolut!
Od›wierni jej to wyja™nili i ona podesza. Ona upada na
ziemiŸ i powiedziaa: KsiŸŒe, ksiŸŒe!”
Ja powiedziaem: Powsta§!”
A brat Espinoza powiedzia: Powsta§.” (Powiedzia jej to
po hiszpa§sku.) Ona tam powstaa.
Ja powiedziaem: Niebia§ski Ojcze, ja stojŸ tutaj w tym
deszczu^”
šliczna moda kobieta w wieku okoo dwudziestu trzech
lat, co™ w tym sensie, jej wosy zwisay w dó, ot taki wyraz w
jej twarzy, jej oczy wyglday _ w oczekiwaniu; ona przedtem
widziaa tego czowieka, który by cakiem ™lepy przez okoo
czterdzie™ci lat, a jego oczy zostay otwarte na podium. Ona
wiedziaa, Œe je™li Bóg potrafi otworzyø oczy ™lepego, to On
moŒe uzdrowiø jej niemowlŸ. Ono tam leŒao _ malutkie
sztywne male§stwo leŒao pod kocem ot tak, cakiem
przesikniŸtym wilgoci. Ona tam staa juŒ cae dopoudnie
oraz popoudnie. A byo koo jedenastej _ dziesitej godziny
owego wieczora, co™ w tym sensie, i ona trzymaa to niemowlŸ
na dworze (widzieli™cie ten artyku w gazetce chrze™cija§skich
biznesmenów), trzymaa tam to niemowlŸ w ten sposób.
Ja powiedziaem: Niebia§ski Ojcze, ja nie wiem, co to
znaczy. Ja jestem tylko twoim sug, lecz ja tam widziaem to
niemowlŸ stojce; ono Œyo. Ja wkadam na nie moje rŸce w
Imieniu Pana Jezusa.”
Odezwao siŸ: ~aa!” ZaczŸo krzyczeø. Matka chwycia
niemowlŸ i zaczŸa pakaø, a ludzie stojcy w pobliŒu zaczŸli
pakaø równieŒ, kobiety mdlay i tym podobnie. Powiedziaem:
Nie mów o tym nikomu. Po™lijcie go§ca z tym niemowlŸciem
_ z t matk, i id›cie do tego lekarza, i niechaj on podpisze
orzeczenie, Œe to niemowlŸ umaro. Ono umaro na zapalenie
puc owego poranka przedtem i _ wzglŸdnie owego poranka o
dziewitej godzinie.” I my mamy to orzeczenie, podpisane
przez lekarza; owego poranka lekarz orzek w swoim biurze, Œe
to niemowlŸ jest martwe, a jego matka nosia je przez cay
dzie§. Co to byo? Absolut!
Co to byo? Ona wierzya, Œe je™li Bóg potrafi otworzyø
™lepe oczy, patrzcie, to Bóg moŒe wskrzesiø z martwych; bo On
jest tym samym wczoraj, dzisiaj i na wieki! Ja nie byem
50
MÓWIONE S~OWO
pewny; nie wiedziaem tego, dopóki tego nie ujrzaem. A kiedy
zobaczyem to niemowlŸ, by to Absolut. To siŸ absolutnie
zgadza! On tam by. šmierø musiaa oddaø swoj ofiarŸ.
Tutaj szed Syn BoŒy; ta pszczoa ™mierci zaczŸa brzŸczeø
koo Niego. Ach, jak by on móg byø prorokiem! Jak by on
móg staø tam i pozwoliø, Œeby mu plwano do twarzy? Jak by
on móg staø tam i pozwoliø, Œeby siŸ z niego na™miewano i nie
podj nic przeciw temu! To nie jest Emanuel! To jest tylko
zwyky czowiek. Spójrzcie na te plwociny pijanych Œonierzy.
Spójrzcie na jego krwawic twarz!”
Diabe sobie powiedzia: Ja go dostanŸ. Ja go dostanŸ.”
Tutaj on przychodzi jako pszczoa z Œdem ™mierci i brzŸczy
koo Niego. Lecz, bracie, kiedy ta pszczoa wbia swoje Œdo
do tego Emanuela, to kiedy odleciaa, stracia swoje Œdo _
mianowicie sama ™mierø.
Nic dziwnego, Œe Pawe potrafi jej pó›niej spojrzeø prosto
w twarz i powiedzieø: O, ™mierci, gdzieŒ jest Œdo twoje;
grobie, gdzieŒ jest twoje zwyciŸstwo? DziŸki bd› Bogu, Który
nam daje zwyciŸstwo.” šmierø Chrystusa bya Absolutem dla
kaŒdego czowieka, który siŸ jej obawia.
Moje serce mówi amen” na kaŒde Sowo w Jego KsiŸdze.
(Ja ko§czŸ, z pewno™ci jest tego dosyø. MuszŸ to po prostu
przerwaø. Rozumiecie?)
Wa™nie dlatego wiem, Œe Duch šwiŸty jest tym Kompasem,
który mnie prowadzi. On jest Tym, który mi daje poznaø, Œe to
Sowo jest prawd; On jest moim Absolutem; On jest moim
šwiatem So§ca; On jest moim yciem; On jest moj Kotwic!
Kiedy powstaj kopoty, On jest moj Pónocn Gwiazd. Gdy
jestem zgubiony, Duch šwiŸty jest moim Kompasem, który
mnie prowadzi z powrotem na to miejsce.
Denominacje s jak inne gwiazdy; one siŸ posuwaj razem
z tym ™wiatem. Inne gwiazdy przesuwaj siŸ tak, jak siŸ
posuwa ™wiat, lecz Pónocna Gwiazda nie. šwiat moŒe siŸ
posuwaø gdzie chce, lecz ona pozostaje na miejscu. O, bracie
^?^ Pónocna Gwiazda jest zakotwiczona. Inne posuwaj
siŸ okoo; moŒecie je widzieø tutaj i tam, i gdziekolwiek indziej.
Tak samo przedstawia siŸ sprawa z denominacyjnymi
ko™cioami. Lecz Chrystus jest Absolutem. On jest Tym, w
którym moŒecie pooŒyø swoj ufno™ø. Kiedy denominacje
wprowadz was w cakowite zamieszanie, spójrzcie tylko na
Pónocn GwiazdŸ. Duch šwiŸty jest waszym Kompasem.
On pozostaje zawsze wiernym Swemu Sowu. Gdy mi
mówiono, Œe te rzeczy nie mogyby siŸ tak dziaø w tym
nowoczesnym czasie, ja wiedziaem, Œe je™li _ je™li _ je™li nie
ma Boga, to Œyjmy, jedzmy, pijmy i bd›my szczŸ™liwi. JeŒeli
Bóg istnieje, to Mu suŒmy. I doŒyem siŸ tego dnia, kiedy
widzŸ, jak On dokona wszystkiego, nawet wskrzeszania
51
ABSOLUT
zmarych, tak jak wtedy, kiedy On by tutaj na ziemi. I wiemy
o tym na podstawie zadokumentowanych orzecze§, Œe to jest
prawd. O, tak! On jest moim Absolutem.
NuŒe, uczy§ Go swoim Absolutem. Wziem go w czasie
moich utrapie§ _ On jest zawsze Absolutem. ZwaŒajcie teraz, z
aski BoŒej^ (NuŒe, ja po prostu raczej zako§czŸ. Robi siŸ juŒ
pó›no. OtóŒ, spojrzaem tutaj, my™laem Œe jest jedenasta
godzina; a jest juΠ12.30.)
Przyjaciele, cay dzie§, caa noc, cay rok, i caa Wieczno™ø
nie wystarczy, by to wypowiedzieø. Nie próbujcie sobie to
wyobraziø. Wy nie potraficie. Nie ma Œadnego sposobu, jak
sobie to wyobraziø. Mówicie: Bracie Branham, jeŒeli _ jeŒeli
ty^
Ja tego nie wiem; ja po prostu wierzŸ. Zaniechaem prób
uczynienia czegokolwiek w tej sprawie; ja temu po prostu
wierzŸ. To wszystko. Rozumiecie? Nie ten, kto bieŒy lub ten,
kto chce, lecz Bóg, który okazuje miosierdzie.” Rozumiecie?
Nie przez uczynki, jest to z aski. Rozumiecie? Ja temu po
prostu wierzŸ. BoŒy^ Jest to zaleŒne od Niego, Œeby uczyni
resztŸ z tego. ProszŸ, uwierzcie w to. Dziaajcie na podstawie
tego.
Ta synna pie™§, któr syszaem graø _ ™piewaø tutaj lub
gdzie™ indziej:
O, mio™ø BoŒa, jak bogata i czysta!
Jak niezgŸbiona i potŸŒna!
Ona przetrwa na wieki wieków,
^ pie™§ ™wiŸtych i anioów.”
JeŒeli czowiek próbuje przeniknø do tego na podstawie
matematyki lub przy pomocy swego wyksztacenia, to zwariuje
z tego. Czowiek tego nie potrafi uczyniø. Nie próbujcie tego
uczyniø. Nie próbujcie sobie tego wyobraziø; Bóg przewyŒsza
wszelkie wyobraŒenie. Nie wyobraŒajcie sobie Boga, wierzcie
po prostu Bogu. To jest _ to jest tajemnica. Nie wyobraŒajcie
sobie tego, tylko w to wierzcie. Ja wam nie mogŸ powiedzieø,
co to znaczy; nie mogŸ wam powiedzieø, jak to uczyniø. Ja
tylko wiem, Œe w to po prostu wierzŸ; to wszystko.
Podobnie jak ty obiecujesz co™ maemu dziecku, ono temu
wierzy. Ty powiniene™ dotrzymaø swego sowa. Jeste™ BoŒym
dzieckiem. On dotrzymuje Swoje Sowo; wierz Mu tylko po
prostu. Nie bd› chwiejnym, trzymaj siŸ go po prostu. Bóg to
uczyni jeden raz, On to musi uczyniø znowu. JeŒeli On tego nie
czyni, On ci powie, dlaczego On tego nie moŒe uczyniø. I to siŸ
zgadza. NuŒe, pozosta§cie bezpo™rednio z tym.
Wy znacie ten jeden werset tam^ Ja my™lŸ, Œe nasz
kosztowny brat tam (zosta ochrzczony ubiegego wieczora)
52
MÓWIONE S~OWO
™piewa t pie™§: O, mio™ø BoŒa.” Mówiono mi, Œe t zwrotkŸ,
t jej czŸ™ø znaleziono napisan na ™cianie w zakadzie dla
obkanych; ona mówi:
Gdyby™my napenili ocean atramentem,
Lub niebiosa byyby zrobione z pergaminu;
A kaŒde ›d›bo na ziemi byoby piórem,
A kaŒdy czowiek pisarzem z zawodu.
To Œeby zapisaø mio™ø BoŒ w górze
Wysczyoby to ten ocean do sucha,
WzglŸdnie by to zajŸo cay ten zwój,
Rozpostarty z jednego kra§ca nieba na drugi.”
Pomy™lcie o tym, kiedy okoo trzy czwarte ziemi to wody. A
spójrzcie na wodór i tlen w powietrzu, na wilgoø i te rzeczy.
Widzicie? Gdyby wszelka wilgoø bya atramentem, a pomy™lcie
o tych miliardach i trylionach, i trylionach somek, które by byy
piórami. I pomy™lcie o tych miliardach ludzi, którzy juŒ byli na
ziemi, a kaŒdy z nich byby pisarzem z zawodu. eby zanurzyø
te pióra do oceanu i spróbowaø przedstawiø mio™ø BoŒ, to by
wysczyo do sucha ocean; wzglŸdnie ten zwój obejmowaby
cao™ø, choøby by rozpostarty z Wieczno™ci do Wieczno™ci.
Nie wyobraŒaj sobie tego; ty tego nie potrafisz. Stracisz
swój rozum próbujc sobie to wyobraziø; wierz temu po prostu.
Obierz Go za swój Absolut! Pozosta§ tam; a sodki pokój i
przeŒycie, którego nigdy nie zapomnisz _ uczep siŸ go, a twoja
Kotwica bŸdzie trzymaø wewntrz, za zason. Sko§my nasze
gowy.
Jak wielkim Ty jeste™! Jak wielkim Ty jeste™! Ilu z was
tutaj, którzy macie skonione swoje gowy tego poranka^
Teraz zbliŒa siŸ Nowy Rok; a wy byli™cie bardzo religijni (i to
jest dobre, ja to doceniam; kaŒdego z was. A Bóg z pewno™ci
równieŒ), lecz wy nie mieli™cie rzeczywi™cie tego przeŒycia
Absolutu, co™ takiego, w co nie wierzycie tylko pozornie, nie
wyobraŒacie sobie tego tylko, lecz co™ przemówio wówczas do
was. A potem widzieli™cie, Œe wasze Œycie zmienio siŸ od tego
czasu, a kaŒde Sowo BoŒe, kaŒd obietnicŸ akcentujecie swoim
Amen.” Potem trzymacie siŸ tego Absolutu, bowiem
przypominacie sobie, Œe On rzek: Niebo i ziemia przemin,
lecz Moje Sowo nie przeminie.” Jeszcze nie doszli™cie do tego
stanu, Œe moŒecie powiedzieø Amen” na kaŒde Sowo, choøby
byo przeciw waszemu wyznaniu wiary, przeciw waszej
denominacji; lecz wy chcecie doj™ø do tego miejsca, jak MojŒesz,
jako reszta z nich (oni tego nie mogli uczyniø, dopóki siŸ nie
uchwycili tego Absolutu), a wy tego pragniecie w swoim Œyciu
dzisiejszego poranka, czy chcieliby™cie wyraziø to samo przez
to, Œe po prostu podniesiecie swoje rŸce ku Bogu? Niech was
Bóg bogosawi. W porzdku, tak. Po caym budynku.
~askawy Ojcze, ja wiem, Œe pewnego dnia musimy std
odej™ø. Musi potem nastaø czas, kiedy opu™cimy ten ™wiat. My
ABSOLUT
53
nie wiemy, kiedy to bŸdzie, i to nie gra tak duŒej roli. Kiedy siŸ
zako§czy nasz czas, to my pragniemy przyj™ø. Celem naszego
pobytu tutaj jest suŒenie Tobie.
A odkd Pawe by na tej drodze niszczenia pewnego dnia,
mianowicie na drodze do Damaszku, Œeby szerzyø spustoszenie
w™ród Ko™cioa, za™lepia go šwiato™ø. I o, BoŒe, ta šwiato™ø
mu towarzyszya, bowiem To by Chrystus. I tam on uczepi siŸ
tego Absolutu, Œe choøby przysza sama ™mierø, on potrafi
™miaø siŸ jej do twarzy i powiedzieø: DziŸki bd› Bogu, Który
nam daje zwyciŸstwo przez Jezusa Chrystusa.”
Ty stae™ siŸ zupenym Absolutem dla tego apostoa. On
by^ Ty bye™ tym Amen dla niego na kaŒde zdanie. Ty bye™
Gwiazd jego Œycia, Drogowskazem. Ty bye™ Kompasem,
który go przeprowadzi przez burzŸ. Ty bye™ Objawieniem; Ty
bye™ Wizj; Ty bye™ jego Nadziej, jego Zbawieniem. A nawet
w godzinie ™mierci, kiedy on wiedzia, Œe siŸ zbliŒa do niej, Ty
bye™ cigle jego Absolutem.
Ty bye™ Absolutem dla Daniela. Ty bye™ Absolutem dla
wszystkich proroków. W™ród tych denominacyjnych róŒnic i
kopotów w tym czasie, w™ród faryzeuszy i saduceuszy, cigle
istnieli ludzie, którzy Ciebie obrali za swój Absolut.
A dzisiaj, Panie, mŸŒczy›ni i niewiasty ze wspóczuciem, z
mio™ci, i z sercami, które krwawi, Panie, za rzeczywistym
przeŒyciem poznania Boga i za pewno™ci posiadania absolutu,
byø moŒe wszystko, co kiedykolwiek wiedzieli ci ludzie, Panie,
byo przyczyø siŸ do ko™cioa. I my zdajemy sobie z tego
sprawŸ, ja staraem siŸ byø szczerym, nie Œeby siŸ odróŒniaø
(Ty znasz moje serce), lecz powiedziaem im, Œe siŸ nie moŒna
przyczyø do Ko™cioa. MoŒna siŸ przyczyø do klubu, do
metodystów i baptystów, i katolików, do zielono™witkowych
klubów; lecz do Ko™cioa trzeba siŸ narodziø _ do mistycznego
Ciaa Chrystusa i staø siŸ czonkami Jego Ciaa, z darami
Ducha, Œeby Jego wielkie Ciao byo czynne i mocne.
BoŒe, to wa™nie oznaczaj te rŸce dzisiejszego poranka,
kiedy siŸ one podniosy. Umie™ø mnie na mojej pozycji, o,
Panie. We› mnie, przeksztatuj mnie, uczy§ mnie; uczy§ moj
pozycjŸ w Œyciu takim Absolutem, przywizanym do
Chrystusa, abym nie rozmy™la o niczym innym, jak o tym
Absolucie.” Udziel nam tego, Panie. Pobogosaw ich. Uzdrów
chorych i cierpicych. Zbaw zgubionych.
NuŒe, Panie, wiemy, Œe zazwyczaj ludzie s wezwani do
otarza, lecz to stao siŸ dla nas tradycj. A dzisiejszego poranka
z przepenionymi otarzami oraz z maymi dzieømi, i z
wszystkimi^ Lecz, Panie, Ty przemówie™ w pewien sposób do
nich; oni podnie™li swoje rŸce. Oni podjŸli _ bya to ich decyzja.
Oni chc czego™, oni pragn czego™ rzeczywistego; i ja zanoszŸ
za nich moj modlitwŸ. Daruj tego kaŒdemu z nich, Panie.
54
MÓWIONE S~OWO
Bd› teraz z nami, przebacz nasze grzechy, uzdrów nasze
choroby, i daruj nam wyzwolenie, którego potrzebujemy.
I, Panie, ponad to wszystko, oby™my nie zapomnieli dzisiaj,
Œe jeste™my przywizani do tego Absolutu, do naszej Pónocnej
Gwiazdy, do Golgoty, do Chrystusa, a Duch šwiŸty bierze
Sowa Boga i sprawia, Œe siŸ dosownie manifestuj dla nas w
uzdrawianiu chorych, pokazuje nam wizje, wskrzesza
umarych i czyni dokadnie to, co On obieca czyniø.
I niechaj ten zbór i ci ludzie, ta czŸ™ø Ciaa Chrystusa,
która jest zgromadzona tutaj tego poranka, Œyje tak, jak
powiedzia Jezus: Wy jeste™cie sol ziemi.” Niech oni stan siŸ
tak soni, Œeby ci, którzy s koo nich, byli pragncy. Sól
stwarza pragnienie, a sól moŒe zachowaø tylko wtedy, kiedy siŸ
z tym zetknie. I ja siŸ modlŸ, BoŒe, Œeby™ Ty udzieli tego
ludziom, Œeby oni mogli równieŒ pozyskiwaø dusze.
Bogosaw naszego pastora, brata Neville, tego pokornego
sugŸ, Panie, który stoi na swoim posterunku tak peen czci,
jako czonek Ciaa Chrystusa, czynic to najlepsze, na co go
staø, Œeby na™ladowaø i czyniø wszystko, co Ty mu powiesz.
Bogosaw zarzd, tych mŸŒów, którzy stali razem ze mn
tak askawie w tym wielkim, ciemnym czasie, przez który
przechodziem. Stali ze zborem, który siŸ modli ze mn i sta
przy mnie w czasie utrapie§. Panie, ja ich miujŸ i zanoszŸ
moj modlitwŸ, Œeby oni podnie™li wzrok ku Tobie, Panie.
Niechby nie patrzyli na t ™mierteln glinŸ sugi; niechby
patrzyli na Tego, Który jest Wszechmogcy, Który jest^ A
my wiemy, Panie, Œe jeste™my ograniczeni. Bez wzglŸdu na to,
kim my jeste™my, jeste™my cigle ™miertelnikami. Nie chodzi tu
o posa§ca, lecz o Poselstwo. Udziel nam tego, Panie. Dlatego
wskazujemy na Jezusa Chrystusa, Syna BoŒego. Daruj tego,
Œeby On by tak rzeczywistym dla kaŒdego tutaj dzisiaj, nawet
dla maych dzieci, Œeby On sta siŸ Absolutem caego tego
zgromadzenia. Prosimy o to w Imieniu Jezusa. Amen.
MiujŸ Go, miujŸ Go
Bo On wpierw umiowa mnie
I wykupi zbawienie me
Na Golgocie.”
Teraz, kiedy to bŸdziemy ™piewaø jeszcze raz, u™ci™nij rŸkŸ
komu™ przed sob, za sob, obok siebie; proszŸ, u™ci™nijcie
sobie teraz rŸce. Pozosta§cie po prostu siedzieø; odwróøcie siŸ
tylko i u™ci™nijcie sobie rŸce, jeŒeli moŒecie. Rozumiecie?
MiujŸ Go, miujŸ Go
Bo On wpierw umiowa mnie
I wykupi zbawienie me
Na Golgocie.”
55
ABSOLUT
Wa™nie oznajmiono, Œe Wieczerza Pa§ska bŸdzie w
poniedziaek w nocy _ o pónocy. Podnie™my teraz nasze rŸce i
™piewajmy Mu. Ilu z was _ ilu z was odczuwa, Œe On jest
waszym Absolutem? To Sowo, On jest Sowem. Czy temu
wierzycie? On jest Sowem, a Duch šwiŸty zapodni to Sowo,
by sprawiø, Œeby šwiato Sowa Œyo w was _ to potwierdzenie
Sowa. WóŒ to Sowo do swego serca; pozwól tam wej™ø
Duchowi šwiŸtemu i obserwuj, jak siŸ to Sowo porusza.
Wierz, bd› pokorny; nie pragnij byø kim™ wielkim; bd›
nikim, Œeby Bóg móg uczyniø ciŸ kim™. Rozumiesz? W
porzdku. Uczy§ to teraz.
Wszyscy, którzy Go miujecie, powiedzcie: Amen” [Zbór
odpowiada: Amen!” _ wyd.] Czy wiecie, co znaczy sowo
Amen? Niech tak jest.” Amen! To siŸ zgadza.
Powiedzmy teraz: Alleluja!” [Zgromadzenie odpowiada:
Alleluja!” _ wyd.] Czy wiecie, co to znaczy? Chwaa
naszemu Bogu!”
Kiedy byem niedawno w Niemczech, stanem tam przed
okoo trzydziestu czy czterdziestu tysicami ludzi owego dnia i
powiedziaem: To jest dziwne, Œe wy Niemcy nie rozumiecie.”
Powiedziaem: Kiedy dzisiaj szedem tutaj po drodze, to pies
szczeka na mnie po angielsku. To siŸ zgadza.” Powiedziaem:
On z tym nie mia wcale kopotu. A siedzia tam ptak i on
™piewa dla mnie po angielsku. Szedem po ulicy, a pewna
matka miaa na swojej rŸce niemowltko, a ja szedem z tyu.”
I powiedziaem: To niemowlŸ krzyczao po angielsku. Co jest
z wami, ludzie?” To siŸ zgadza. O, jeŒeli siŸ tylko rozejrzycie
wokoo, On jest wszŸdzie, nieprawdaŒ? Z pewno™ci; On jest.
Podnie™my teraz po prostu nasze rŸce i zamknijmy nasze
oczy, i ™piewajmy, kiedy poprosimy pastora, Œeby tu przyszed i
rozpu™ci zebranie. Najpierw powsta§my. Wszyscy na swoje
wasne nogi. Wszyscy _ czy Go miujecie na nowo teraz?
Powiedzcie: Amen!” A czy wiecie, Œe sowo Alleluja jest takie
same w kaŒdym dialekcie? Udajcie siŸ do dŒungli Hotentotów
w Afryce _ Alleluja jest tym samym sowem. Alleluja!
Powinno byø niemal chrze™cija§skim pozdrowieniem _
prawda? Alleluja! To sowo znaczy: Chwaa naszemu Bogu.”
A On jest tego godzien, nieprawdaŒ? On jest absolutnie moim
Zbawicielem; On jest dla mnie absolutnie Jezusem Chrystusem,
Synem BoŒym. On jest dla mnie absolutnie tym samym
wczoraj, dzisiaj i na wieki. Czy On jest takim samym dla
ciebie?
MiujŸ Go, miujŸ Go
Bo On wpierw umiowa mnie
I wykupi zbawienie me
Na Golgocie.”
`
Absolut, Seria 8 Nr. 4
(The Absolute, Vol. 3 No. 18)
Poselstwo wygoszone przez brata Williama Marriona Branhama w niedzielŸ
rano dnia 30. grudnia 1962, w Kaplicy Branhama w Jeffersonville, Indiana,
USA. Zostao ono przepisane z nagrania na ta™mie magnetofonowej i
wydrukowane w penym brzmieniu, i jest rozpowszechniane bezpatnie przez
Voice Of God Recordings. Niniejszy polski przekad zosta opublikowany w
1995.
VOICE OF GOD RECORDINGS
P.O. Box 950, Jeffersonville, Indiana 47131 U.S.A.
Informacja o prawach autorskich
Wszelkie prawa zastrzeżone. Książka ta może być wydrukowana
na domowej drukarce, do użytku osobistego. Może być również
bezpłatnie rozdawana jako narzędzie do szerzenia Ewangelii
Jezusa Chrystusa. Książka nie może być sprzedawana, powielana
na dużą skalę, zamieszczana na stronach internetowych,
umieszczana w systemach wyszukiwania, tłumaczona na
inne języki, ani wykorzystywana do pozyskiwania środków
finansowych bez pisemnej zgody Voice Of God Recordings®.
W celu uzyskania dalszych informacji lub otrzymania innych
dostępnych materiałów, prosimy o kontakt:
VOICE OF GOD R ECORDI NGS, EUROPEAN OFFICE
P.O. BOX 78, 9520 AB NIEUW-B UINEN, N ETHERLANDS
VOICE OF GOD R ECORDI NGS
P.O. BOX 950, JEFFERSONVILLE, I NDIANA 47131 U.S.A.
www.branham.org

Podobne dokumenty