chce mnie uratować
Transkrypt
chce mnie uratować
Patrycja Kostrubiec Klasa II b gimnazjum ZSO im. Jana Pawła II w Krasnobrodzie Opiekun Danuta Korzeniowska Niespodziewana historia Idąc ulicą zastanawiam się nad sensem tych powyższych słów. Czy są prawdziwe? Niektórzy powiedzą że nie. Przecież żyjemy w XXI wieku. Świat idzie do przodu. A razem z nim wszystko inne. Wiemy już tyle o otaczającym nas świecie i o ludziach wokoło. Zderzenie Nagle wpada na mnie jakiś człowiek. Pod siłą tego zderzenia upadam na chodnik. W ostatniej chwili zasłaniam rękami twarz, aby jej nie poranić. Kartki, które miałam w rękach wypadają mi i rozlatują się na wszystkie strony. Zdezorientowana próbuję się podnieść. Nagle na ramieniu czuje czyjąś dłoń. Słyszę głos przepraszający mnie za to, co się stało. Podnoszę wzrok w poszukiwaniu właściciela głosu. Okazuje się, że jest nim ciemnowłosy chłopak. Jest w nim coś znajomego. Jednak, nie mogę odgadnąć, co. Pomaga mi wstać. Schylam się, aby podnieść to, co mi wypadło. Okazuje się, że wszystko się zniszczyło. Kartki z moimi notatkami do reportażu, nad którymi spędziłam bardzo dużo czasu, wylądowały w kałuży. Byłam zdruzgotana. Został mi tylko tydzień. Skąd miałam wziąć nowe materiały? Wściekła zaczynam krzyczeć na chłopaka, że zniszczył moją prace. Nie dając mu dojść do słowa odwracam się na pięcie i odchodzę szybkim krokiem. Nagle słyszę doganiające mnie kroki. Wiem, że to on. Przyśpieszam. Czuję, jak chwyta mnie za rękę i z impetem odwraca. Stoję z nim twarzą w twarz. Nagle doznaje olśnienia. Przecież to on. Szkolny kolega Chłopak z mojej szkoły. Gwiazda piłki nożnej. Zdobywca wszystkich możliwych nagród w dziedzinie sportu. I przy okazji niezły cwaniak, czasami bardzo irytujący swoim zachowaniem. Wszyscy skaczą wokół niego. Zawsze dostaje to, co chce. Więc co chce ode mnie? "Słuchaj..."- zaczyna, jednak przerywam mu "Nie. To ty posłuchaj. Zniszczyłeś coś, nad czym pracowałam przez długi czas. Było to dla mnie bardzo ważne, a teraz zawracasz mi głowę." "To był ten reportaż, prawda? Ten, o którym mówili w szkole? "- pyta. Potwierdzająco kiwam głową. "Pomogę Ci go napisać. Opowiem swoją historię." W zdziwieniu unoszę brwi. " Twoją historię? Jak ganiasz za piłką i wszyscy wkoło ciebie skaczą? Historię chamskiego cwaniaka? Nie, dzięki, poradzę sobie sama." "Ale nie o taką historię mi chodziło. Prawdziwą historię." Po chwili wahania zgadzam się. Nie żeby mi na jego pomocy zależało, chcę tylko usłyszeć, co taki cwaniak jak on, może mieć mi do opowiedzenia. Zaczyna. Ukryta prawda " To zaczęło się jakieś 7 lat temu. Miałem 10 lat. Chodziłem do 4 klasy. Czułem się samotny. Żadne dziecko nie chciało ze mną rozmawiać. Zapewne spytasz dlaczego? Uprzedzę twoje pytanie. "Od 9 roku życia nie mam prawej nogi. " Mój wzrok momentalnie zjeżdża w dół. " Ale przecież nic nie widać. Jak...jak to się stało?"- pytam. " Potrącił mnie samochód, nogi nie dało się uratować. W wieku 12 lat dostałem profesjonalną protezę. Mogłem w miarę sprawnie funkcjonować. Chociaż nie. Sprawnie to złe określenie. Tak naprawdę musiałem nauczyć się wszystkiego od nowa. Chodzenia, biegania. Pierwsze miesiące były bardzo trudne. Zdrowa noga bolała mnie z wyczerpania. To były straszne dni. Płakałem po nocach. Nie tylko z bólu, nie mogłem zrozumieć, dlaczego ja? Reszta dzieci była zdrowa, biegały po boisku grając w moją ukochaną piłkę nożną, kiedy ja musiałem uczyć się chodzić. Z czasem było coraz lepiej. Teraz ograniczam się do ćwiczenia kilka razy w tygodniu, po godzinie. Nie chcę, żeby ludzie mieli mnie za kalekę, dlatego kiedy ktoś zaczyna temat o mojej niepełnosprawności, jestem dla niego niemiły, czasami chamski. Wiem, że to źle, ale nie chce, aby cała szkoła znała o mnie prawdę. Zaczęłyby się dziwne spojrzenia, szepty. Znasz ludzi, wiesz że mówią, co myślą. Momentami mam chwile załamania, kiedy myślę sobie, że na to, co mają inni, ja muszę sobie ciężko zapracować. Ale wtedy przywołuję przed oczy obraz moich rodziców po pierwszym wygranym przeze mnie meczu po wypadku i wiem, że było warto.” Zdziwiona nie wiem, co powiedzieć. Przepraszam go za to, co o nim myślałam i dziękuję, że mogłam dowiedzieć się prawdy. Obiecuję mu, że opiszę jego historię tak, aby nikt nie dowiedział się, kto jest jej prawdziwym bohaterem. To tylko pozory... Nigdy w życiu nie powiedziałabym, że jest niepełnosprawny. Przecież nic po nim nie widać. Tak dobrze radzi sobie na boisku. I na to wszystko musiał sobie bardzo ciężko zapracować. Myliłam się co do niego. Tak naprawdę go nie znałam. Tą swoja krótką historią uświadomił mi, że tak naprawdę nigdy nie będziemy wiedzieć dostatecznie dużo. Większość tego, co widzimy, to tylko pozory. Niezależnie od tego, jak daleko zajdzie świat, nigdy nie będziemy dostatecznie mądrzy. Wiem teraz, że słowa zapisane przeze mnie na samym początku są prawdziwe. Przekonała mnie ta historia, a Ciebie?