36. WĄTPLIWE INTERPRETACJE SĄDOWE NIE MOGĄ BYć

Transkrypt

36. WĄTPLIWE INTERPRETACJE SĄDOWE NIE MOGĄ BYć
36. Wątpliwe interpretacje sądowe nie mogą
być podstawą zmian w ustawodawstwie
dotyczącym VAT – o 128 mld zł z VAT-u w 2016 r. nie ma co nawet marzyć.
Katastrofa fiskalna podatku od towarów i usług jest czymś
(prawie) nieuniknionym. Nie idzie tu bynajmniej o wręcz osten‑
tacyjne uchylanie się od tego podatku i wyłudzanie zwrotów,
które nasiliło się od końca 2004 roku, a przyspieszyło w związku
z zapowiedzianym „uszczelnieniem” tego podatku i trwa dalej,
choć mimo powołania nowego rządu nic tu się nie zmieniło. Już
od kilku lat (może dłużej?) politycy nie rządzą podatkami w na‑
szym kraju, co dla „biznesu optymalizacyjnego” i różnego rodzaju
wyłudzaczy było czytelnym sygnałem, że trzeba brać póki dają.
Po opublikowaniu we wrześniu 2015 roku projektu nowej ustawy
o tym podatku, likwidującej przywileje dla tych, którzy „legalnie”
nie chcą go płacić, zapowiadającej jednocześnie wiele nieznanych
dotychczas restrykcji utrudniających wyłudzanie, interes optyma‑
lizacyjny – z oczywistych przyczyn – zwiększył swoje obroty. Co
godne odnotowania projekt nowej ustawy o podatku od towarów
i usług spotkał się z wyjątkowo agresywnymi atakami biznesu
optymalizacyjnego, co należy odnotować jako pierwszy, na razie
tylko wizerunkowy sukces: gdyby z jego strony było milczenie lub
co gorsza pochwały, twórcy tych przepisów powinni szybko zwe‑
ryfikować swoje pomysły. Porównajmy reakcję na projekt nowej
ustawy VAT z medialną debatą na temat dwóch wersji podatku
bankowego, a zwłaszcza tej, która trafiła do Sejmu. Nikt jakoś nie
rwie szat (może poza sektorem ubezpieczeniowym), nie krytykuje
w czambuł projektowych zapisów, mimo że podatek ten (jakoby)
ma zabrać 40% zysków banków. Nikt bez walki nie oddaje takich
pieniędzy (ponad 6 mld zł). Coś tu się dzieje, czego nie sposób
zrozumieć. Nieoficjalnie mówi się o tym, że potencjalną ceną za
to milczenie jest brak ustawowych działań na rzecz Frankowiczów,
a dobrym zbiegiem okoliczności jest fiasko prac nad projektem
ustawy na ten temat, którego przyczyn raczej nie należy szukać
po stronie Kancelarii Prezydenta. Być może rachunek jest bardzo
prosty: warto zapłacić 6 mld zł mając pewność, że nie trzeba bę‑
dzie zwracać kredytobiorcom kwot kilka razy większych: ciekawe,
co gwarantuje ową „pewność”?
Ale to już zupełnie inny problem. Najistotniejsze jest to, że
dogorywający podatek od towarów i usług otrzymał już drugi,
wydawałoby się śmiertelny cios, z innej strony: NSA, przecząc
swoim poprzednim poglądom, postanowił brnąć dalej i uznał, że
również zakłady budżetowe nie są podatnikami tego podatku,
bo są (jakoby) niedostatecznie samodzielne. Otwiera to kolejną
drogę o „odzyskanie” przez samorząd terytorialny kolejnych
miliardów złotych za lata 2011‑2015. Daje to – razem z efektami
wcześniejszych pomysłów o braku podmiotowości tylko samo‑
rządowych jednostek budżetowych – skutek fiskalny wynoszący
36 mld zł do zwrotu, co dla budżetu jest wyrokiem śmierci nie
tylko na 2016 rok. Są oczywiście chętni aby odzyskać pieniądze
za prowizję wynoszącą 20% lub 25%, czyli ok. 7 do 9 mld zł
pójdzie z tego do prywatnej kieszeni. Takich żniw dla biznesu
optymalizacyjnego nie zorganizowało żadne państwo. Warto
przypomnieć, że to on jest ojcem chrzestnym całej tej katastrofy,
bo wszystko zaczęło się od wniosku jednego z dużych miast ob‑
sługiwanego przez zagraniczny biznes podatkowy, a sądy, dość
słabo czujące niuanse tego podatku, w dodatku nie rozumiejąc
w pełni skutków fiskalnych podejmowanych uchwał, robią to co
robią. To dopiero początek katastrofy. Kierując się argumentacją
o braku dostatecznej samodzielności samorządowych jednostek
i zakładów budżetowych, którą głosi NSA, należy sądzić, że tuż za
drzwiami przygotowywane są już wnioski o zwrot nadpłat przez
takie „niesamodzielne” podmioty jak:
– spółki cywilne,
– stałe miejsca prowadzeni działalności,
– spółki zależne wchodzące w skład holdingów, których rze‑
czywista samodzielność naprawdę była i jest dużo niższa niż
każdego zakładu budżetowego, a nawet jednostki budżeto‑
wej.
Tej lawiny się już nie zatrzyma, bo po nadpłaty wystąpi każdy
uprawniony wiedząc, że na końcu sporu znajdzie poparcie sądu.
A przecież cały powyższy spór jest od początku problemem wy‑
łącznie interpretacyjnym, w istocie różnicą poglądów, zupełnie
zresztą niezrozumiałych dla zwykłych ludzi, bo któż jest w stanie
odpowiedzieć na pytanie, dlaczego niczym nie różniące się
jednostki budżetowe w przypadku gdy są państwowe są jakoby
„samodzielne”, czyli są podatnikami tego podatku, a gminne są
już „niesamodzielne” i nie mają podmiotowości podatkowej? To
przecież nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek logiką prawniczą.
Resort finansów nie podjął żadnych działań aby przeciwsta‑
wić się tej destrukcji podatku. Gorzej, przygotował już ustawę,
która ma legalizować te pomysły. Mógł zareagować (powinien) na
te poglądy, występując do NSA o rozpatrzenie tych problemów
w składzie całej Izby lub nawet pełnego składu tego sądu. Ale
jego przyjazne stosunki (znane i cenione przez media) z zagra‑
nicznym biznesem podatkowym raczej nie uzasadniały tego ro‑
dzaju działań. Powinno się to zmienić po wyborach, bo przecięcie
wszelkich relacji nie tylko resortu finansów z tym biznesem jest
podstawowym warunkiem uszczelnienia systemu podatkowego.
Na razie nie dzieje się tu nic mądrego. Powstał wspomniany pro‑
jekt ustawy, który ma ułatwić biznesowi podatkowemu zarobek
na wdrożeniu tych uchwał NSA. Więcej: nowy minister finansów
wycofuje się z zapowiadanych zmian w tym podatku, czyli z
„uszczelnienia”, co jest dziwnym obrotem sprawy.
Nie tędy droga. Obie uchwały są głęboko wątpliwe w sensie
prawnym i ktoś powinien wystąpić do NSA w pełnym składzie o
zbadanie, czy poglądy wyrażone w tych uchwałach rzeczywiście
są zgodne z prawem. Mógłby również wystąpić do Trybunału Kon‑
stytucyjnego, bo czy jest zgodna z ustawą zasadniczą odmowa
podmiotowości podatnikowi, który działał w dobrej wierze zgod‑
nie z treścią (jednoznaczną) przepisów prawa? Pewne jest jedno:
zaplanowany w budżecie na rok 2016 poziom dochodów z tego
podatku (128 mld zł), czyli na poziomie niższym niż planowany
na 2015 r. (135 mld zł) oznacza, że:
– nie będzie uszczelnienia tego podatku, a biznes optymaliza‑
cyjny dalej rządzić będzie naszym niezmienionym ustawo‑
dawstwem,
– nie będzie nowej ustawy o podatku od towarów i usług, czyli
resort finansów nie realizuje zapowiadanych zmian.
Pragnę dodać, że jak tak dalej pójdzie, to budżet nie uzyska
nawet owych nędznych 128 mld zł, bo jak zapowiedział minister
finansów – stawka 0% na obrót stalą, złomem, elektroniką i me‑
talami kolorowymi będzie zachowany, czyli wyborcze zapowiedzi
poszły w kąt. Brawo lobbyści, dla was wyniki wyborów nie mają
znaczenia.