Biuletyn In for ma cyj ny
Transkrypt
Biuletyn In for ma cyj ny
COALTRAN SPRZEDANY QPROGRAM STAŻOWY – NOWI PRACOWNICY W EW QO TURBINIE PO CZESKU PRUSZKÓW – INWESTOWANIE W SIEĆ QWKŁADKA – FESTYN Z OKAZJI DNIA ENERGETYKA NA SŁUŻEWCU Q Q Biuletyn Informacyjny Nr 17 (175) 1-15 września 2005 Wyprawa na Gotlandię fot. 1 Letnie Igrzyska na Gotlandii W DNIACH 19-20 SIERPNIA BR. NA PRZEPIĘKNEJ WYSPIE GOTLANDIA ODBYŁY SIĘ LETNIE IGRZYSKA VATTENFALL. SŁONECZNA POGODA PRZYWITAŁA OKOŁO 700 UCZESTNIKÓW Z ODDZIAŁÓW VATTENFALL W SZWECJI, NIEMCZECH I POLSCE. Najwięcej emocji, a także powodów do dumy dostarczyli nam piłkarze. Nasi zdobyli złoty medal pokonując w finale Ringhals IF (3:0). Kapitan drużyny Marek Wojkowski pewnie prowadził drużynę do zwycięstwa, która podczas całych rozgrywek zdobyła 14 goli, a bramkarz Krzysztof Kleta w czasie całego turnieju „puścił” tylko jedną bramkę. Radości nie było końca. Ponieważ członkowie „Sekstantu” w większości to żeglarze, dlatego to właśnie oni wraz z oficerami Jachtklubu „Kotwica” stanowili obsługę jachtów. Stowarzyszenie „Narwal” dysponuje natomiast świetnie zgraną i osiągającą bardzo dobre wyniki drużyną piłkarską. To właśnie piłkarze tej drużyny wspierani przez dwóch piłkarzy warszawskich wywalczyli złoty medal. Równocześnie rozgrywały się inne konkurencje letnich igrzysk. W biegu przełajowym Andrzej 19 20 Skrzyszowski z GZE zdobył 13 miejsce, w tenisie Michał Grzybczyk z Vattenfall IT Poland Gliwice (fot. 1) zdobył brązowy medal, a para deblowa w składzie Krzysztof Wiland i Krzysztof Krajewski z EW (fot. 2) zdobyła medal srebrny. Oprócz wzruszeń sportowych i turystycznych w pamięci uczestników pozostanie na zawsze rejs po Morzu Bałtyckim na pokładach jachtów Klubu Marynarki Wojennej „Kotwica”: s/y „Legia” s/y „Koga III”, s/y „Kapitan II” i s/y „Dragon”. Reprezentacja Vattenfall z Polski jako jedyna dotarła do wybrzeży Gotlandii płynąc na czterech jachtach „Kotwicy”, które w czasie pobytu na wyspie stanowiły także miejsce zakwaterowania dla naszych sportowców. Gratulacje dla kolegów uczestniczących w zawodach za sportową postawę i medale! fot. 2 Wyprawa na Gotlandię Dotychczas byłem przekonany, że w Bałtyku nie ma pereł. Są tu na pewno silne sztormy i zimna woda, są przeciekające jachty i morska choroba, a gdzieniegdzie można znaleźć kawałki bursztynu, ale perły spotyka się tylko w ciepłych morzach. Może dlatego nie skusiło mnie dotąd żeglowanie po naszym jedynym morzu. Jednak przyznaję, że Morze Bałtyckie ma co najmniej jedną piękną perłę. Jest ona różowa o świcie, gdy poranne mgły omiatają wschodzące klify na brzegu, skąpana zielenią letniego dnia i szara murami i brukami głównego miasta. Udało się mi wraz z kolegami zobaczyć tę perłę. Jest nią Gotlandia, największa wyspa Bałtyku. Visby, stolica Gotlandii, jest dla mnie chyba najczystszym miastem świata. Otoczone średniowiecznym murem kamiennym, pełne niezbyt dużych domów z maleńkimi ogródkami, urokliwych kamiennych uliczek oraz krzaków przekwitłych już niestety o tej porze roku róż. Do tego pięknego zakątka Bałtyku jakieś 2 lata temu postanowił przywieźć nas Włodek i udało mu się. Popłynęliśmy na Summer Sport Games – cyklicznie, co dwa lata organizowane wewnątrz korporacji Vattenfall spotkanie różnych grup sportowych połączone z rozgrywkami. Ekipa z Polski została pomyślana jako reprezentacja Vattenfall Polska i składała się z połączonych sił EW i GZE. Razem było nas 39 osób zaokrętowanych na czterech pełnomorskich jachtach. Neptun był bardzo łaskaw dla tej wyprawy. Pogoda w czasie żeglowania i pobytu przypominała raczej południową, gorącą Grecję niż zimny Bałtyk. Słońce, prawie bezchmurne niebo oraz wiatr w granicach rozsądnej szóstki świadczył, że bogowie mórz przychylnie widzieli ekipę żeglarzy raczej szuwarowo-bagiennych niż morskich wspomaganych sportowcami zwykle pierwszy raz na jachcie. Do tego magiczne widoki: wschody i zachody słońca, zapach przygody i niebo, na którym jest chyba ze dwa razy więcej gwiazd niż na czystych przecież Mazurach. Oczywiście nie obyło się bez oddania morzu standardowej daniny – czyli ostatniego posiłku. Ale możliwe, że pomogło to nam w czekających nas zmaganiach sportowych. Dla polskiej ekipy rozgrywki sportowe były bardzo emocjonujące. Po pierwszym dniu zawodów, gdy okazało się, że nasza drużyna futbolowa dość łatwo przeszła eliminacje i będzie grała w półfinale, na stadion poszedł kto mógł, aby kibicować. W pojedynku półfinałowym krew nam wszystkim wrzała. Przeciwnikiem była drużyna z elektrowni wodnych, złożona ze szwedzkich górali, którzy prawdopodobnie dużo grają w hokeja, bo grali bardzo twardo. Ale chłopaki ze Śląska też nie panienki i nie dali się. W finale poszło o wiele łatwiej. Wymęczone dwudniowymi zmaganiami drużyny były już znacznie spokojniejsze i nasza drużyna nie miała większych kłopotów by wygrać z Ringhals, wygrywając w ten sposób cały turniej. Emocji piłkarskich starczy mi po tym turnieju na jakieś dwadzieścia lat. No chyba, że uda się pojechać na następne Summer Sport Games. Więc zaczynam już trenować. MARIUSZ SZWEJSER SKT „SEKSTANT” 21