Antek Rytel IVB Moje zimowe opowiadanie. Pochodzę z

Transkrypt

Antek Rytel IVB Moje zimowe opowiadanie. Pochodzę z
Antek Rytel IVB
Moje zimowe opowiadanie.
Pochodzę z małej osady w Bieszczadach, którą trudno znaleźć na
jakiejkolwiek mapie. Śmiało moŜna powiedzieć, Ŝe całe Ŝycie spędziłem w placówce
szkolnej, powiedzmy, Ŝe jest to rodzaj internatu. Wychowywałem się wśród wielu
innych takich, jak ja. Byliśmy pod baczna opieką dorosłych męŜczyzn, którzy
zajmowali się nami w ciągu dnia. Natomiast na noc zostawaliśmy sami. W milczeniu
czekaliśmy pierwszych promieni słońca. Trzeba przyznać, Ŝe równieŜ w ciągu dnia
nie byliśmy bardzo zajęci. W naszej szkole nie obowiązywał nas spis lektur, nauka
języków obcych, a po prawdzie nawet matematyka ograniczała się do codziennego
sprawdzenia liczebności naszej grupy. Nie mieliśmy takŜe lekcji WF, ale za to duŜo
czasu spędzaliśmy na świeŜym powietrzu. Tak mijały lata. Nasi opiekunowie starali
się, Ŝebyśmy byli zdrowi, silni, pełni sił witalnych. Dbali o nasze zdrowie, ale nie
poświęcali zbyt duŜo uwagi naszym potrzebom uczuciowym i intelektualnym. Nie
wiem, moŜe to przez moją małomówność, ale nie nawiązałem bliŜszych relacji z
moimi kumplami ze szkoły. Właściwie kaŜdy z nas Ŝył osobno. Z czasem jednak
zauwaŜyłem, Ŝe raz na jakiś czas, po nastaniu pierwszych mrozów, odchodzą od nas
w daleki świat moi starsi koledzy. Przede wszystkim Ci najbardziej urodziwi i najlepiej
zbudowani. Pewnego razu, zimą, kiedy śnieg wielkimi czapami zwisał z okolicznych
drzew, nasz opiekun zabrał i mnie. Widocznie wystarczająco dorosłem i uznał, Ŝe
dam sobie radę w szerokim świecie. Jechaliśmy długo samochodem po
zaśnieŜonych drogach do wielkiego miasta. Mijały nas setki samochodów trąbiąc i
oślepiając światłami mnie, nieprzyzwyczajonego do takiego zgiełku. Po kilku
godzinach przyjechała po mnie rodzina: pan, pani i dwóch chłopców mniej więcej w
moim wieku. Byli dla mnie bardzo mili. Widać, Ŝe im się spodobałem. I znów
samochodem dojechaliśmy do pięknego domu w wielkim ogrodzie. Stanąłem na
środku ogromnego salonu i rozejrzałem się dookoła. Nigdy dotąd nie widziałem
takiego wspaniałego wnętrza. Ludzie, do których trafiłem byli bardzo serdeczni i
mówili, Ŝe następnego dnia jest wielkie święto. Nigdy przedtem o tym nie słyszałem,
ale od początku czułem, Ŝe jestem tu wyjątkowym gościem. Następnego dnia
zostałem ubrany w niezwykłe szaty, a kiedy nastał wieczór u moich stóp złoŜono
mnóstwo pięknie opakowanych podarków. Jestem szczęśliwy, jestem królem tego
wieczoru.
Mam jedenaście lat i jestem … ŚWIERKIEM.

Podobne dokumenty